Kamienny Ołtarz[Drugie leże] Gdy coś się kończy, coś innego się zaczyna...

Gdzieś w głębi Szepczącego Lasu, pośrodku jedynego suchego miejsca tutaj wznosi się Kamienny Ołtarz, miejsce mocy, magi i... tajemnic. Niewielu trafia w to miejsce. Ścieżka tu wiodąca wije się, zakręca i potrafi nagle znikać spod stóp, a ponure, stare drzewa zdają się być "żywymi" strażnikami tego miejsca. Niewątpliwie miejsce niezwykłej mocy, używane od dawna do odprawiania tajemnych rytuałów. Pełne sekretów i tajemnic, z których większość nie została jeszcze poznana, lub wiedza o nich zapomniana została w mrokach dziejów.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Nanwe z uwagą obserwował poczynania Smoczycy, która starała się wyjaśnić mu o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego sztylet zareagował w ten sposób. Zainteresowanie malca dawało jej dodatkową motywację, by pomóc mu w przełamaniu strachu. Nanwe wcale nie był małym, głupim smokiem, z uwagą śledził jej ruchy, po czym zachęcony przez Igneę, postanowił podjąć jeszcze jedną próbę podejścia do sztyletu. Ostrożnie podeszła za nim w miejsce, gdzie leżało ostrze. Spojrzała na smoczątko i kiwnięciem głowy zachęciła go do działania.
Malec spokojnie dotknął ostrza, a to nie wykonało żadnego ruchu, co wywołało cichy pisk u młodego pradawnego. Ignea zaśmiała się cicho, ale nadal przyglądała się poczynaniom swojego podopiecznego, który poznawał nowy przedmiot. Smoczyca dostrzegła postęp, gdy mały oglądał sztylet z każdej strony, uważnie przyglądając się mu. Teraz mógł przekonać się o tym, że miała rację. Po raz kolejny dostrzegł swoje odbicie, próbował dostać się do niego, nie rozumiejąc, że to tylko jego podobizna, że ten drugi wcale nie jest innym smokiem, który czai się gdzieś po drugiej stronie. Z troską przyglądała się temu co robił Nanwe, ale nie próbowała wyjaśniać, że to tylko jego odbicie patrzy na niego. W końcu malec przysunął sztylet w jej stronę, Ignea z uśmiechem zabrała je i schowała, by więcej nie stresować maleństwa. Jej spojrzenie powędrowało do jego pyszczka, a na jej ustach pojawił się ciepły uśmiech.
- Widzisz? Wszystko jest w porządku. Jestem z ciebie dumna. – powiedziała do niego i zachęciła gestem dłoni, by podszedł do niej. Samczyk wydawał się być smutny, co nieco zmartwiło Igneę, która nie bardzo wiedziała o co chodzi. Sprawa wyjaśniła się, gdy Nanwe dotknął jej i pokazał co czuje w tym momencie.
- Nanwe… - powiedziała cichutko i przytuliła smoczka do siebie. Maleństwo było samotne, czuł smutek z tego powodu, bardzo chciał poznać kogoś takiego jak on.
- Nie jesteś sam, nie jesteś jedyny. – odezwała się do niego ciepło, nie przestając głaskać go po głowie. Po chwili odsunęła go od siebie i spojrzała na jego mały, słodki pyszczek.
- Pokażę ci coś. Chodź ze mną. – zachęciła go i wstała. Smoczyca rozejrzała się w koło, mając lekki uśmiech na ustach.
- Nie ma tutaj zbyt wiele miejsca, ale wystarczy. – powiedziała spokojnie i odeszła kilka kroków od Nanwe.
- Nie jesteś sam Nanwe, jest ktoś, kto jest taki jak ty. – przykucnęła kawałek od maleństwa.
- Nie bój się. Jesteś jeszcze malutki, kiedyś urośniesz, tak jak ja. – powiedziała z uśmiechem. Miała zamiar pokazać mu kim jest naprawdę.
- Nie zrobię ci krzywdy, nie bój się mnie. – dodała po chwili.
- Chcesz zobaczyć kim jestem? – przekrzywiła nieco głowę, przyglądając się mu uważnie. Nie chciała robić wszystkiego od razu, gwałtowne działanie mogłoby przestraszyć jej maleństwo.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Usłyszał, jak Ignea pochwaliła go za to, co zrobił. Właściwie to nie wydawało mu się to niczym szczególnym. Przezwyciężył strach, oraz dowiedział się czegoś nowego. Ale... jakie to właściwe miało znaczenie? Nie czuł się z tego powodu szczęśliwy. Kiedy znowu zobaczył Odbicie, znów poczuł się bardzo samotny, co zdominowało uczucia młodego smoka. Chciałby zobaczyć, chociaż z daleka, że istnieje gdzieś ktoś podobny do niego.
Ignea przytuliła go do siebie, pogłaskała go po łebku. Zrozumiała o co mu chodzi. Powiedziała, że nie jest sam, oraz że są inni tacy jak on. Nanwe bardzo chciałby jej wierzyć, jednak to zapewnienie przestawało mu już wystarczać. Mruknął zasmucony, po czym położył łebek na ziemi.

Skrzeknął zaciekawiony, gdy usłyszał, że Ignea chce mu coś pokazać. Uniósł głowę, po czym ruszył za swoją opiekunką. Ignea wydawała się być szczęśliwa, choć Nanwe nie do końca rozumiał dlaczego. Odeszła od niego na parę kroków, po czym powiedziała mu to samo co wcześniej, że nie jest sam. Potem oznajmiła, że smoczek jeszcze urośnie i będzie taki duży jak ona. Nanwe w ogóle nie zrozumiał, co miała na myśli, chociaż akurat tym nie przejął się zbytnio.
Nanwe podbiegł do Ignei, po czym dotknął jej pyszczkiem. O co chodziło jej z tym, że nie zrobi mu krzywdy? Czy to miało być coś strasznego? Nanwe pisnął, kiedy się o to pytał. Nie wiedział, co miała na myśli. Dlaczego tak powiedziała?
Choć z drugiej strony... Skoro obiecywała, że nic mu się nie stanie, to wiedział, że tak będzie. Chyba po prostu chciała mu coś pokazać i uprzedzała go, żeby się nie bał. Bo i tym razem nie było czego. Nanwe ufał Ignei. Przekazał jej, że nie będzie się bać, nieważne co by mu nie chciała pokazać. Odsunął się potem od niej na niedużą odległość, bo przeczuwał, że Ignea potrzebuje więcej miejsca.
Gdy przysiadł sobie na trawie, a Ignea spytała go, czy chce zobaczyć kim ona jest. Nanwe chciał. Opiekunka rozbudziła jego ciekawość i za nic na świecie nie chciałby z tego zrezygnować. Pisnął potakująco, po czym wpatrywał się w to, co robi Ignea.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Ignea stała kawałek od siedzącego Nanwe, gdy upewniła się, że zrozumiał co chciała mu przekazać, uśmiechnęła się do niego ciepło.
- Zaraz zobaczysz, że nie jesteś zupełnie sam. – powiedziała do niego, a uśmiech nie znikał z jej ust.
Elfka skupiła się, zacisnęła dłoń na swoim medalionie, a po niedługiej chwili jej ciało otuliła jasna poświata, która zupełnie pochłonęła jej sylwetkę.
Po niedługim czasie, to co widział Nanwe stawało się coraz większe i większe. W pewnym momencie magiczna poświata zniknęła, a przed małym smoczkiem, stała dorosła smoczyca, o dumnej postawie. Jej lekko złotawe łuski mieniły się w słońcu, bursztynowe spojrzenie z wesołymi ognikami przyglądało się Nanwe. Z pyska Smoczycy wyrwał się ryk, lecz nie był przerażający. Ignea przeciągnęła się, lekko rozprostowała skrzydła, ale tak, by nie zahaczyć o żadne drzewo. Podreptała nieco w miejscu, by przywyknąć do innej formy. Teraz było jej lepiej, uwielbiała tę formę.
- Jestem taka jak ty. – przekazała mu w myślach.
Ignea prezentowała się naprawdę imponująco, choć wcale nie należała do największych smoków, jakie można było spotkać w całej Alaranii. Jej ogon lekko przesuwał się w prawo i lewo, zamiatając suche liście i źdźbła trawy.
- Nie bój się mnie, jestem większa, ale ty też będziesz taki, a może nawet i większy. – na pysku Ignei pojawiło się coś, co można było nazwać smoczym uśmiechem. Póki co pozostawała w miejscu, nie chciała jeszcze bardziej straszyć Nanwe. Miała zamiar poczekać aż sam podejdzie i zaznajomi się z jej prawdziwym wyglądem. Nic na siłę, wszystko po kolei.
Smoczyca miała ogromną nadzieję, że dzięki temu zniknie ta smutna samotności z oczu Nanwe i malec od razu poczuje się lepiej.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Nanwe z początku siedział tylko i przypatrywał się Ignei. Opiekunka uśmiechała się do niego, co budziło jego zaufanie. Czekał, przyglądając się, co ma mu do pokazania.
W pewnym momencie Ignea złapała za jakiś przedmiot, który miała na szyi. Nanwe wychylił głowę do góry, chcąc mieć lepszy widok. Spodziewał się, że chce mu pokazać ten przedmiot, toteż zrobił dwa małe kroczki do przodu.
W pewnym momencie dostrzegł coś dziwnego. Mianowicie wokół Ignei nagle poczęły pojawiać się jasne, świecące punkty, które szybko zaczynały się rozrastać. Nanwe pisnął zaskoczony, po czym odsunął się z powrotem. Nie tego się spodziewał, na pewno nie tego. Zaczął piszczeć po smoczemu imię opiekunki, w nadziei, że coś to pomoże. Jednak świecące plamy pochłonęły ją całkowicie, tak, że w ogóle jej nie widział.
Obiecywał jej, że cokolwiek się stanie, nie będzie się bał. Nie wiedział, jak ma wytłumaczyć to, że bał się podejść i jakoś jej pomóc. Może powinien ją stamtąd wyciągnąć? Ale bał się, że świecąca plama, która zaczynała powoli się rozrastać, pochłonie również i jego. A wtedy co będzie? Kto wtedy jemu pomoże? Plama światła zaczęła się rozszerzać, zbliżając się w stronę smoczka. Nanwe warknął, mając nadzieję, że dziwne zjawisko może się przestraszy i zostawi Igneę w spokoju. Niestety, plama dalej rosła i wyglądała tak, jakby już nigdy nie miała przestać. W pewnym momencie, gdy osiągnęła ogromne rozmiary i prawie przestała się już tutaj mieścić, nagle przestała rosnąć. Smoczek warknął, odnosząc wrażenie, iż w końcu przestraszył tą dziwną plamę światła. Zbliżył się powoli, nie przestając warczeć.

Nagle światło zaczęło znikać, z początku wolno, później coraz szybciej. To, co smoczek zobaczył, było dla niego prawdziwym szokiem, przy którym zdziwienie chmurą światła było niczym krzak przyrównany do drzewa. Nanwe szybko cofnął się kilka kroków.
Przed nim, stała bowiem ogromna smoczyca. Nanwe przy niej był taki malutki, zdawałoby się, że w ogóle go nie zauważy. Miała ogromne, złote i odbijające światło łuski, z których prawie każda była większa niż cała jego łapka. Wpatrywała się w niego, swoimi wielkimi ślepiami, a Nanwe nie do końca wiedział co ma o tym myśleć.
Gdy smoczyca zaryczała, Nanwe pisnął przestraszony i bardzo, bardzo chciał się odsunąć jak najdalej. Obiecywał jednak Ignei, że nie będzie się bał. Przyprowadziła go tu, by spełnić jego życzenie i pokazać mu kogoś takiego jak on. Tylko że, gdzie była Ignea?
- Ignea?! - zaskrzeczał po smoczemu, patrząc czy nie ma jej gdzieś w okolicy. Był okropnie zdezorientowany, a napotkanie kogoś takiego jak on, kto nie był nawet Odbiciem, nie sprawiało mu przyjemności. Musiał wiedzieć, gdzie się podziała Ignea, bo bardzo się o nią bał. A co jeśli to światło ją zniknęło, albo co jak zgniotła ją smoczyca? Co on wtedy miał począć, tak sam?

Nagle usłyszał głos Ignei w głowie. Pisnął uradowany, rozglądając się wokół. Nigdzie jednak jej nie dostrzegł. Dopiero później Nanwe zorientował się, dlaczego powiedziała, że jest taka jak on. To wszystko dlatego, że to właśnie ta złotołuska smoczyca była Igneą. Nanwe nie wiedział jak do tego doszło, jednakże nic go to w tej chwili nie obchodziło.
Smoczek gdy tylko się zorientował, pobiegł w jej stronę i złapał się jej, najmocniej jak potrafił. Nie chciał wypuszczać. Czuł się niesamowicie szczęśliwy, że spotkał kogoś takiego jak on, a na dodatek była to Ignea! Po prostu nie mogło by być lepiej. Smoczek wkrótce pokazał jej, jaki jest szczęśliwy.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Nanwe z całej siły starał się nie uciec przed tym, co chciała pokazać mu jego opiekunka. Ignea dostrzegła jego samozaparcie i miała nadzieję, że malec wytrzyma jeszcze trochę i wkrótce zrozumie o co chodzi.
Smoczyca przyglądała się maleństwu, jego wielkie oczy mówiły same za siebie, przez chwilę przyglądał się jej i wyglądało na to, że waha się czy uciekać, czy może jednak zostać i poobserwować, a przede wszystkim poszukać Ignei. Wyraźnie usłyszała swoje imię, Nanwe poszukiwał jej, nie wiedział gdzie podziała się ta elfka, która dbała o niego i obiecała nigdy go nie zostawić. Gdy przemówiła w jego myślach, maleństwo rozglądało się w poszukiwaniu kobiety, ale jasnym było, ze nie znajdzie jej w takiej formie, w jakiej ją poznał.
Przez cały ten czas, Smoczyca nie wykonywała żadnych ruchów, nie chciała by smoczek bał się jej, do wszystkiego musiał dojść sam, musiał zrozumieć co się właśnie stało. W końcu nadszedł ten moment, gdy Nanwe zrozumiał, że znajdujący się przed nim ogromny gad to właśnie jego opiekunka. Wtem zerwał się i podbiegł do niej, po czym złapał się jej łapy tak, jakby nigdy więcej nie chciał jej wypuszczać. Smoczyca zaśmiała się po swojemu i pochyliła łeb do maleństwa, które było w nią wtulone. Ciepłym podmuchem otuliła jego ciało, drugą łapę uniosła nieco i delikatnie dotknęła jego małego ciała, by otulić je w czułym geście.
Szczęście, które pokazał jej Nanwe było najpiękniejszym momentem ich znajomości. Ignea poczuła przyjemne ciepło na sercu i wiedziała, że nigdy nie zostawi maleństwa samego.
- Już zawsze będę przy tobie. – powiedziała do niego, a z jej pyska wydobył się cichy, przyjemny, smoczy pomruk.
- Nie tego się spodziewałeś prawda? – zaśmiała się cicho i liznęła go po głowie.
- Jestem taka jak ty, nie jesteś sam i zobaczysz jak cudownie jest być smokiem. – przymknęła oczy i dotknęła pyskiem jego małej głowy.
- Nauczę cię wszystkiego co potrafię. – dodała po chwili i otarła głową o jego małą główkę.
Pomyśleć, ze kiedyś ten mały smoczek wyrośnie na potężnego pradawnego. Na samą myśl, serce Ignei podskoczyło kilka razy, pobudzone falą radości.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Nanwe poczuł powiew gorącego powietrza na swoich łuskach. Spojrzał w górę i zobaczył łeb Ignei, która przypatrywała mu się swoimi ogromnymi oczami. Nanwemu nie mieściło się w głowie, że można być aż tak dużym. Zaskrzeczał głośno, gdy Ignea przytuliła go do siebie łapą, lecz było to z radości. Smoczek ogólnie zrobił się teraz bardzo szczęśliwy, do tego stopnia, że aż miał problem by ustać spokojnie w jednym miejscu.

Nanwe aż poczuł, jak radosna zrobiła się Ignea, gdy tylko ukazał jej jak się czuje. Cały czas czuł jej ciepły oddech na grzbiecie. Gdy się odezwała, Nanwe aż pisnął, gdyż nigdy wcześniej nie przypuszczał, że cokolwiek może być aż takie głośne, a zarazem takie przyjemne.
Ignea spytała się go, czy to tego się spodziewał. Nanwe przez chwilę się zastanawiał, lecz wkrótce zrozumiał, że chodziło jej o przemianę, o to co wcześniej chciała mu pokazać. Szczerze powiedziawszy, to Nanwe w ogóle nie pomyślał, że może mu pokazać coś takiego. Nigdy wcześniej nie przypuszczał, że to możliwe. Musiał się nad tym głębiej zastanowić. Wcześniej wydawało mu się, że to będzie jakiś przedmiot, albo coś podobnego. Nie do końca był pewien czego się wtedy spodziewał.

Poczuł, jak Ignea polizała go po łebku. Nie był pewien dlaczego, ale wydawało mu się to bardzo ważne. Dla niego było to coś niemal równoznacznego z tym, że jest się do kogoś bardzo przywiązanym. Nanwe skrzeknął rozradowany, bo jeszcze nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Smoczek czuł się bezgranicznie szczęśliwy.

Usłyszał, że Ignea pragnie go uczyć. Nie miał pomysłu, co by to mogło być, jednakże na tym właśnie polegała nauka - na poznawaniu nowych rzeczy. Ciekawiło go też, czy to będzie coś podobnego do tej historii ze szponem. Nanwe miał nadzieję, że może jednak nie, oraz że Ignea będzie mu pokazywać mało straszne rzeczy. Właściwie to przypadła mu do gustu ta perspektywa. W końcu, im więcej się nauczy, tym będzie mądrzejszy. A to Nanwemu bardzo by się podobało.

Spojrzał ponownie na łeb Ignei, prosto w jej ogromne, błyszczące ślepia. Wciąż nie mógł uwierzyć, że to ta sama Ignea co wcześniej. Ale właściwie to podobała mu się ta forma, gdyż przy niej czuł się teraz naprawdę bezpieczny.
Pisnął, po czym przekazał jej, że ma ogromną ochotę by pójść na spacer. Miał już nawet bardzo ciekawy pomysł, gdzie mogliby się wybrać. W tym miejscu nie był od bardzo dawna, gdyż się bał, jednakże teraz, gdy Ignea nauczyła go pokonywać strach miał ochotę by je odwiedzić. W razie czego, opiekunka zawsze była tuż obok niego i Nanwe nie sądził, by byli w tym miejscu zagrożeni czymkolwiek. Pisnął ponownie, pytająco spoglądając na Igneę.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Radość małego smoka była wręcz namacalna. Wesoły wyraz jego pyszczka, to co pokazywał Ignei, napawało ją jeszcze większym szczęściem. Smoczyca byłą pewna, że zaskoczyła maleństwo, które w najśmielszych rozmyślaniach nie mógł przypuszczać, że trafił na kogoś takiego jak on.
Ciepłym i spokojnym wzrokiem, przyglądała się młodemu pradawnemu, który wkrótce przekazał jej, że ma ochotę na spacer, ba, już zapewne wszystko sobie obmyślił i tylko czekał, aż jego opiekunka zgodzi się na małą wyprawę.
- Nanwe, z moim wzrostem taka wyprawa może być trudna. – zaśmiała się po smoczemu, dla kogoś, kto smokiem nie jest, taki dźwięk wcale nie musiał być przyjemny.
Smoczyca ponownie pochyliła łeb ku Nanwe.
- Jak daleko jest to miejsce? Jest tam sporo przestrzeni? – zerknęła na niego i trąciła czule swoim pyskiem. Samczyk był taki malutki w porównaniu do niej, a mimo to nie bał się jej, co świadczyło o tym, jak bardzo przywiązał się do swojej opiekunki.
- Jeśli jest tam sporo miejsca, możemy tam… polecieć. – zmrużyła nieco swoje ślepia, po czym spojrzała na skrzydło malca.
- Ale chyba nie dasz rady. – ponownie omiotła go nieco cieplejszym powiewem.
Ignea rozpostarła nieco swoje skrzydła, jeśli przyjdzie im przemieszczać się pośród lasu, będzie musiała przyjąć inną, wygodniejszą formę, która nie utrudni jej podróżowania, w obecnej mogłaby narobić wielu, niepotrzebnych szkód i przede wszystkim – niepotrzebnie zwróciłaby na siebie uwagę, co mogłoby przyprawić ich o zbędne kłopoty.
- Zdradź mi kilka szczegółów. – powiedziała ciepło do Nanwe, jej ogon przesunął się po ziemi, zamiatając liście i trawę to na prawo, to na lewo.
- Z przyjemnością wybiorę się do miejsca, które chcesz mi pokazać. – dodała po chwili, a na jej pysku pojawiło się coś na kształt uśmiechu.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Ignei chyba nie spodobało się coś w jego pomyśle. Miało to chyba związek z jej ogromnymi rozmiarami, choć nie bardzo wiedział dlaczego. Przecież skoro była taka duża, to po prostu będzie na miejscu szybciej. Nanwe nie widział w tym nic złego, choć właściwie to może rzeczywiście nie był to dobry pomysł, z jakichś nieznanych mu powodów. Smoczek mruknął zawiedziony. Z jakiegoś powodu, którego sam nie potrafił teraz określić, bardzo chciał się tam wybrać. Widocznie będzie musiał się obejść bez tego.
Ignea, najwyraźniej spostrzegłszy, że smoczek jest nieusatysfakcjonowany brakiem wycieczki, zbliżyła ku niemu łeb i spytała gdzie dokładnie jest to miejsce. Smoczek znowu ożywił się, szczęśliwy że może jednak się tam wybiorą. Uniósł się na tylne łapki i zaskrzeczał radośnie. Z całego tego podniecenia prawie zapomniał, by opowiedzieć Ignei o tym nowym miejscu. Dotknął jej, po czym pokazał jej obraz miejsca, takiego jakie zapamiętał. Była to jedna z polan, taka, jakich w tym lesie nie brakowało. Była jednak charakterystyczna: Tuż pod linią drzew leżał płaski kamień, nad którym rozpościerał swe gałęzie ogromny dąb, dużo większy niż każde inne drzewo jakie Nanwe pamiętał. Było to miejsce, w którym smoczek mieszkał jeszcze zanim się stamtąd wyniósł pod wpływem strachu. Teraz chciał je odwiedzić ponownie, choćby po to, by pokonać strach, lecz miał wrażenie, że chodzi mu jeszcze o coś więcej.

Polecieć? Co to znaczy? Czy to była jakaś inna forma chodzenia? Z tego co pamiętał, miejsca było tam dużo, lecz nie miał pewności po co Ignei miejsce do chodzenia. Spojrzał na nią nieco zagubionym wzrokiem, lecz po chwili zrozumiał, że Ignei trudno będzie tak chodzić między drzewami. Zaskrzeczał cicho, zastanawiając się.
Ignea powiedziała mu, że może sobie nie dać rady. W sumie to pewnie miała rację, gdyż Nanwe ani nie był bardzo zgrabny i zasługiwał raczej na miano niezdary, ani nie orientował się czym dokładnie było owo latanie. Ale może nie musieli latać oboje. Być może wystarczyłoby, żeby to Ignea leciała, a on usiadłby jej na grzbiecie i mocno się jej trzymał. Co prawda nie miał pewności, czy coś takiego mogłoby mieć miejsce, jednakże podzielił się z Igneą tą myślą.

Widział, jak smoczyca się zastanawia. Nanwe nie był pewien ile to może potrwać, więc wpierw wpatrywał się w nią, czekając. Jednakże gdy po krótkiej chwili nic się nie stało, to smoczek zaczął na przemian to chodzić w różnych kierunkach, przyglądając się, czy aby przypadkiem nie uda mu się znaleźć jakiegoś pięknego skarbu, to biegać w kółko, nie mogąc się doczekać decyzji Ignei. Fakt, może i był teraz bardzo niecierpliwy, ale smoczek odczuł nagłą potrzebę, by wyzwolić swoje pokłady radości, które narastały w nim w ciągu tego dnia. Energia po prostu go rozpierała, nie był już w stanie dużej pozostać w jednym miejscu.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Nanwe bardzo chciał, by Ignea poszła razem z nim, a Smoczyca nie miała zamiaru odbierać mu przyjemności pokazania jej czegoś. Gdy pochyliła łeb w jego stronę, młody smok pokazał jej jak wygląda miejsce, do którego chce ją zabrać.
Cichy pomruk wydobył się z jej gardła, a w oczach pojawiły się wesołe ogniki. Nanwe przez moment zastanawiał się nad czymś, do jego opiekunki dotarło, że nie bardzo wie o czym wspomniała.
- Pokaże ci. – powiedziała do niego i rozprostowała skrzydła, pomachała nimi lekko, ale nie wzbiła się w powietrze.
- To są skrzydła. Jeśli pomachasz nimi mocniej, wzniesiesz się ponad ziemię i będziesz mógł latać. Też takie masz, tylko jedno z nich jest skaleczone. – wytłumaczyła mu, uśmiechając się po smoczemu.
- Kiedy twoje skrzydło odzyska sprawność, nauczę cię latać. – ponownie złożyła skrzydła i pochyliła łeb ku maleństwu.
Nanwe pokazał jej swój pomysł na dostanie się do miejsca, które tak bardzo chciał odwiedzić. Może był on całkiem dobry, ale Ignea nie uznała go za bezpieczny. Wystarczył moment, by smoczek spadł, w końcu to byłby jego pierwszy lot w ten sposób. Młody samczyk dreptał tam i z powrotem, wyraźnie ciesząc się tym co go spotkało. Smoczyca przyglądała mu się z uwagą i ogromnym pokładem troski w spojrzeniu.
- Mam lepszy pomysł. – odezwała się w końcu i podeszła do Nanwe, który zatrzymał się nagle, słysząc jej głos.
Ignea wyciągnęła do niego przednie łapy i ujęła go pod brzuszek tak, by nie zrobić mu krzywdy, a przede wszystkim, nie uszkodzić jego skrzydła.
- No to lecimy. – mruknęła cicho i raz dwa wzbiła się w powietrze, uważając na swojego, małego pasażera. Ignea wzbijała się coraz wyżej i wyżej, by Nanwe mógł zobaczyć jak wygląda świat widziany z takiej wysokości. Smoczyca kochała latać, jej skrzydła pewnie uderzały w powietrze, wznosząc ją ku niebu. Uwielbiała to uczucie, gdyby mogła, nie schodziłaby na ziemię, a tak dawno nie miała okazji by swobodnie polatać. Smocze skrzydła wyprostowały się na całą swoją długość, pozwalając jej na swobodne szybowanie przez dłuższą chwilę.
- I jak ci się podoba? – spojrzała na maleństwo, które trzymała w delikatnym, lecz pewnym uścisku.
Pradawna zrobiła dwa kółka wysoko, ponad koronami drzew. Zaraz potem zaczęła lecieć powoli w kierunku, gdzie znajdowało się miejsce, które pokazał jej w myślach.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Skupił swój wzrok na Ignei, gdy ta oznajmiła, że zamierza mu coś pokazać. Rozłożyła bardzo szeroko skrzydła, po czym zamachała nimi tak mocno, że Nanwe poczuł silny powiew powietrza. Teraz, choć trudno było to sobie wyobrazić, wyglądała na o wiele większą niż przedtem. Potem opowiedziała mu, do czego są skrzydła. To akurat Nanwe wiedział. Służyły do tego, by w razie potrzeby pomóc utrzymać równowagę, lub gdy się skądś schodziło. W obu przypadkach chroniły one przed upadkiem. Smoczek pokazał te myśli Ignei, mając nadzieję, że będzie dumna z jego wiedzy. Mruknął przymilnie, ocierając się o jej łapę. Ciekawiło go, czy to już jest to, o czym mówiła, to całe uczenie się. Jeżeli tak, to okazało się, że wcale nie jest to straszne, a smoczek wcale nie wiedział aż tak mało.

Jakiś czas po tym, gdy pokazał jej swój pomysł, jak dostać się na tę polankę, Ignea oświadczyła, że ma lepszy pomysł. Nanwe przystanął, mając nadzieję, że wkrótce dowie się jaki. Ignea złapała go w swoje przednie łapy, trzymając tak, żeby mu było wygodnie. Ta pozycja spodobała mu się nawet bardziej, niż ta, którą zasugerował, ponieważ teraz nie musiał się wcale a wcale trzymać. Nie wiedział, w jaki sposób rozwiąże to problem Ignei z poruszaniem się, ale miał wrażenie, że opiekunka coś na to zaradzi.

Nagle Nanwe zaskrzeczał, po części z zaskoczenia, po części ze strachu. Z jakiegoś powodu w bardzo szybkim tempie Ignea zaczęła unosić go w górę. Chciał powiedzieć jej, że ani trochę mu się to nie podoba, gdy nagle zorientował się, że opiekunka również unosi się do góry. Dopiero po chwili wywnioskował, że ma to związek ze skrzydłami Ignei, bo poruszały się szybko w dół a potem w górę. Nanwe zapiszczał cicho, a potem zamknął ślepia, przekonany że za chwilę spadnie. Dopiero po dłuższej chwili z powrotem je otworzył, lecz teraz byli jeszcze wyżej. Nanwe dopiero teraz zauważył, jakie niesamowite widoki można dostrzec z takiej wysokości. Wszędzie był las, drzewa, które uginały się na wietrze... A w oddali, gdzieś daleko, znajdowało się coś ogromnego, ciemnego i nieruchomego. Wyglądało to jak... takie wzgórza, tylko o wielokroć większe. Nanwe jeszcze nigdy nie widział czegoś tak ogromnego - niektóre były większe nawet od Ignei!
W pewnej chwili dotarło do niego, że zaczynają opadać w dół. Smoczek miał bardzo nieprzyjemne wrażenie, że zaraz wypadnie z łap Ignei. Z tego powodu czuł się tak, jakby go coś gryzło w żołądku. Miał jednak nadzieję, że nic im się nie stanie, oraz że Ignea wie co robi.

Gdy wylądowali, smoczek wręcz wyskoczył z łap Ignei, po czym przywarł całym ciałem do ziemi. Szczerze powiedziawszy, to nie było wcale tak źle, ale Nanwe tak najadł się strachu, że na dziś miał całkiem dość latania. Bardzo podobały mu się widoki i ten wiatr, ale ta wysokość po prostu go przytłaczała. Zaskrzeczał cicho, pokazując, że jak na razie pragnie sobie odpocząć od nadmiaru wrażeń.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Smoczyca zdawała sobie sprawę z tego, że dla Nanwe, taka niespodzianka może być naprawdę zaskakująca, niekoniecznie przyjemnie. Pierwsze zderzenie z takim czymś mogło wywołać nieprzyjemne uczucie, może nawet przerażenie. Ignea delikatnie zacisnęła szpony na ciele małego smoka, żeby ten poczuł, że nic złego mu nie grozi. Prędzej czy później musiał wzbić się w powietrze, w końcu smoki nie na darmo mają skrzydła, a to, że póki co musiał polegać na skrzydłach swojej opiekunki, to inna sprawa. Ignea miała zamiar poczekać, aż Nanwe wyzdrowieje i wtedy nauczy go latać. Gdy raz spróbuje tego o własnych siłach, pokocha lot tak samo jak ona.
Pradawna co jakiś czas spoglądała na swoje maleństwo, na jej pysku widniał smoczy uśmiech, a z pyska wydobywało się wesołe pomrukiwanie, które może dla kogoś, kto smokiem nie jest, mogło być nieco przerażające.
Ignea powoli obniżała swój lot, musiała dać odpocząć Nanwe, poza tym bezpiecznie dotarli do miejsca, które chciał jej pokazać. Smoczyca miękko wylądowała na ziemi, nawet nie zdążyła rozluźnić bezpiecznego uścisku wokół ciała smoczka, gdy ten wyskoczył z jej łap i przylgnął do ziemi, wywołując tym samym rozbawienie u swojej opiekunki.
Samica złożyła skrzydła i pochyliła się w stronę Nanwe, który był całkiem przestraszony, lecz tak jak ze szponem – musiał nauczyć się, że nie wszystko dzieje się po to by go skrzywdzić.
- Dobrze, nie będę cię już męczyć. – zaśmiała się cicho i czule szturchnęła go pyskiem.
- Kiedyś sam polecisz, a ja będę obok. Zobaczysz jak pokochasz lot. – dodała po chwili i liznęła go lekko po łebku.
Skrzydlata milczała przez chwilę, przyglądając się maleństwu. Nie sądziła, że tak szybko przywiąże się do tego bezbronnego malca, zaczynała również odkrywać uczucia, które przez długi czas były uśpione. Owszem, był kiedyś moment, że jej myśli były nakierowane na potomka, ale one odeszły razem z Kryosem. Na moment w jej oczach pojawił się smutny cień, lecz zaraz potem pokręciła łbem, chcąc odrzucić nieprzyjemne wspomnienia. Ponownie skupiła się na Nanwe, który powinien już odsapnąć od niespodzianki, którą mu zgotowała.
- Jesteś dzielnym smokiem. – trąciła go pyskiem raz jeszcze, choć tym razem był to nieco zaczepny gest.
- Następnym razem zapytam. – zaśmiała się cicho. – A jeśli przyjdzie ci ochota na kolejną próbę, możesz mi o tym powiedzieć. – dodała po chwili, a jej ogon zamiótł podłoże kilka razy.
Po chwili jej łeb uniósł się i Ignea omiotła spojrzeniem okolice, w której znaleźli się chwilę temu.
- To jest to miejsce, które chciałeś mi pokazać? – zapytała spokojnie, po czym spojrzała na małego smoka, by dowiedzieć się czegoś więcej.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Nanwe mruknął potakująco, nawet nie ruszając się z miejsca, gdy Ignea poświadczyła, że już nie będzie z nim więcej dzisiaj latać. Tak naprawdę to w tej chwili miał ochotę jedynie na to, by leżeć tak w trawie, oraz uspokoić się po tym całym lataniu.
Gdy Ignea powiedziała mu, że on też kiedyś będzie latał, Nanwe drgnął. Nie bardzo mu się to podobało. Było mu dobrze tak, jak jest, czyli gdy nie ruszał się z ziemi na więcej, niż pozwalały mu na to łapki, a nie skrzydła. Miał tylko nadzieję, że "kiedyś", nie znaczy "dzisiaj", albo "jutro". Nanwe bał się, gdy był wysoko, bo po prostu nie chciał, by nagle okazało się że spada. Miał kiedyś taki sen. O ile przewrócenie się tu na ziemi nie boli bardzo, tyle spadnięcie z wysoka jest bardzo, bardzo niebezpieczne.
Zamruczał, dumny z siebie, gdy Ignea go pochwaliła. Lubił, kiedy się go chwaliło. Może to dlatego, że nie zdarzało mu się to zbyt często, chociaż Nanwe miał wrażenie, że gdyby chwalono go codziennie, to nadal byłoby to dla niego czymś bardzo miłym. Smoczek czuł wtedy przyjemne ciepło w środku.

Nanwe dotknął Ignei ogonkiem. Potwierdził, bo rzeczywiście to było to samo miejsce, które zapamiętał. To tutaj się wykluł i dorastał. Tutaj nauczył się prawie wszystkiego, co teraz potrafił.
Nareszcie poczuł, że ma wszystko, czego potrzebował. Nie żeby tam czegoś szczególnie mu brakowało, było tam nawet więcej miejsca, lecz teraz wracały do smoczka miłe wspomnienia. To miejsce miało w sobie to coś... Nanwe usilnie usiłował sobie przypomnieć, co było tu, a czego nie było tam. Wtem nareszcie się zorientował. To był zapach. W nozdrzach smoczka pojawił się teraz zapach, bardzo lekki i szczątkowy, lecz był pewien, że gdy był młodszy, czuł już tutaj tę woń, w dodatku znacznie silniej. Zaczął węszyć, w nadziei że odnajdzie to coś, co od tak dawna nie chciało dać mu spokoju.

Wtem zza drzew powiał wiatr, a Nanwe wyczuł w nim tą woń. Była dużo silniejsza, jakby jej źródło znajdowało się całkiem niedaleko. Nanwe zaskrzeczał w tamtym kierunku, zupełnie tak, jakby kogoś nawoływał. Nie wiedział, dlaczego tak robi. Wiedział tylko tyle, że to na pewno nie jest zapach rośliny, choć był do niego bardzo podobny...

- Nanwe! - usłyszał smoczek wprost z lasu, czym speszył się zupełnie. - Wróciłeś maluchu!
Zza drzew wyłoniła się sylwetka dwunoga. Teraz, na podstawie obserwacji, Nanwe mógł stwierdzić, że dwunogi dzielą się na dwa typy: tych ładnych, oraz tych brzydkich. Zarówno Ignea, jak i postać wychodząca z lasu należały do tej pierwszej grupy. Osoba miała długie, brązowe włosy i tego samego koloru oczy, ale skórę miała zieloną, zupełnie tak jakby ją sobie pomalowała. Uśmiechała się przyjaźnie, zupełnie jak Ignea.
Smoczek w pierwszej chwili nie wiedział co ma zrobić. Zadecydował, że nie będzie ryzykować. Schował się za łapę Ignei, skąd ostrożnie wyglądał. Ona znała jego imię! Nanwe nie wiedział, jak to się stało. Przecież jej go nie mówił!
- Kogo przyprowadziłeś, Nanwe? To twoja mama? - spytała postać, po czym przycupnęła w miejscu, by nie wyglądać dla małego na tak dużą.
Nanwe poczuł, że to właśnie od niej pochodził ten zapach, który poczuł wcześniej. Mało tego, zapach ten znał już od dawna, bo gdy mieszkał tu jeszcze, to czuł tę woń na codzień. Ona była tu już wcześniej... dużo wcześniej. Nanwe wychylił się ze swej kryjówki i zaskrzeczał w jej kierunku.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Smoczyca zachichotała po swojemu, bo Nanwe wcale nie reagował z entuzjazmem na możliwość latania. Mimo wszystko była przekonana, że kiedy sam spróbuje, nie będzie miał ochoty stąpać po stałym gruncie. Gdy poczuje ten wiatr otulający łuski, poczuje co to wolność – wtedy zrozumie jak pięknym darem jest umiejętność latania.
Wkrótce Ignea zrozumiała dlaczego malec zabrał ją właśnie w to miejsce. To tutaj spoczywało jego jajo, z którego się wykluł. To tutaj było miejsce, które zostało jego domem, gdy stawiał pierwsze kroki na tym świecie. Smoczyca w ciszy rozglądała się po okolicy, wyobrażając sobie małe smoczątko, które uczy się nowych rzeczy i stara się przetrwać na tym nie zawsze przyjaznym świecie.
Coś nie dawało spokoju jej małemu podopiecznemu. Nanwe zaczął węszyć jakby czegoś szukał, postanowiła mu nie przeszkadzać, tylko patrzyła na niego z czułością, a na jej pysku widniał lekki, smoczy uśmiech.
Zachwycona widokiem małego Nanwe, który tak słodko przeszukiwał miejsce swojego urodzenia, przez chwilę nie zauważała czegoś, co dobijało się do jej zmysłów. Wiatr wiejący od strony drzew, rozbudził zmysły Ignei, która wyczuła czyjąś obecność. Od razu zrobiła krok do przodu, by w razie czego chronić Nanwe, który zapewne niczego się nie spodziewał. Im oczom ukazała się postać, która najwyraźniej znała smoczka, bo przywitała go po imieniu. Mimo to, z pyska Smoczycy wyrwał się gardłowy pomruk nakazujący ostrożność i ostrzegający przed tym, że jeśli postać wykona gwałtowny ruch, może spotkać się z szybką reakcją Pradawnej.
Nanwe schował się za łapą Ignei, Opiekunka przysunęła go bliżej siebie, by chronić jego malutkie ciało przed niebezpieczeństwem. Jednocześnie mierzyła wzrokiem nieznajomą osobę, która może nie wyglądała niebezpiecznie, poza tym była związana z tym miejscem i naturą, ale lepiej dmuchać na zimne.
- Znasz tę istotę? – zapytała malucha, pochylając ku niemu łeb, by wiedział, że nie jest sam i ona go obroni.
Postać przykucnęła, by nie straszyć Nanwe, wzięła Igneęza mamę malucha, nie żeby to przeszkadzało Ignei, wręcz przeciwnie, poczuła całkiem przyjemne ciepło, które otuliło jej duszę.
Przez ten czas milczała, chciała zobaczyć co zrobi nieznajoma istota i jak zachowa się Nanwe, bezpieczeństwo tego drugiego stało w tym momencie na pierwszym miejscu.
- Jestem przy tobie. – dodała po chwili, nie spuszczając wzroku z nieznajomej.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

- Spokojnie... - powiedziała istota o zielonej skórze. Wyglądała trochę tak, jakby się bała, bo gdy Ignea wydała z siebie niski pomruk, ona drgnęła, najwyraźniej chcąc jak najszybciej się stąd odsunąć.
- Nanwe... - powiedziała, najwyraźniej chcąc, by się pokazał. Smoczek dalej wielu rzeczy nie potrafił zrozumieć. Nie do końca na przykład wiedział, dlaczego istota boi się Ignei. Przecież ona jest taka miła... Nanwe nie chciał, żeby się bała. Poza tym, miał wrażenie, a nawet był co do tego głęboko przekonany, że zielonoskóra istota nie stanowi zagrożenia. Może dlatego, że ona tu była przez cały czas, nawet odkąd się wykluł, a do tej pory nie próbowała zrobić mu krzywdy. Co prawda, smoczek jeszcze nigdy jej nie zobaczył, ale... Po prostu wiedział, że nie jest groźna.
Pokazał te myśli Ignei, nie chcąc, by jeszcze bardziej przestraszyła istotę. Nie był pewien, czy to ją przekonało, więc całkiem wyszedł z ukrycia i zbliżył się trochę do istoty. Spojrzał na Igneę, która spoglądała na niego i istotę. Chciał pokazać jej, że nie ma czego się bać.

- Cześć mały... - powiedziała istota, widząc jak się zbliża. Chyba nie była czegoś pewna, więc powiedziała jeszcze parę innych rzeczy. Jaka szkoda, że Nanwe ledwo co rozumiał to, co mówiła. - Poznajesz mnie? Mój zapach?
- Ten mały smoczek wykluł się tu, nieopodal mojego dębu. - powiedziała zielonoskóra, patrząc na Igneę. Nanwe przystanął jakieś paręnaście kroków od istoty. Starał się zrozumieć jak najwięcej, jednak sporo rzeczy mu umknęło. - Myślałam, że ktoś po niego przyjdzie i się zaopiekuje, ale tak się nie działo. Mały był tutaj całkiem sam. Doszłam do wniosku, że spróbuję się nim zająć i go wychować. Musiałam go karmić parę razy dziennie, żeby nie padł z głodu. Kiedy był mały w ogóle nie umiał polować. Nie chciałam mu się pokazywać, bo nie wiedziałam, czy nie będzie chciał uciekać. Nawet nadałam mu imię, prosząc drzewa, by szeptały mu do snu "Nanwe". Pewnego dnia po prostu zniknął, zabrał swoje rzeczy. Nie wiem, co się z nim wtedy działo.

Nanwe spoglądał to na jedną, to na drugą stronę, próbując wyłapać reakcje obu, a przy okazji dowiedzieć się, o co tu chodzi. Zielonoskóra teraz drżała cała, a co chwila głos jej się łamał. Nie wiedział o co jej chodzi. Może była smutna, albo samotna? Nanwe podszedł do niej, przyłożył pyszczek do jej ręki, chcąc ją pocieszyć.

- Chciałabym prosić... - powiedziała zielonoskóra, teraz już chyba naprawdę panikując. - żeby nie było ognia... Proszę... - istota zerknęła do tyłu, najwyraźniej zastanawiając się, czy nie uciekać. - Las tego nie przeżyje...

Nanwe zerknął na Igneę. Nigdy nie przypuszczał, by coś tak błahego mogło sprawić, by dwónóg zaczął aż tak bardzo się bać. Nie do końca to rozumiał, a przede wszystkim nie wiedział, co w takiej sytuacji powinien zrobić. Trącił zielonoskórą nosem, mając nadzieję, że przestanie. Nanwe zorientował się, że nie przynosi to większego skutku. Może Ignea potrafiła coś na to zaradzić?
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Przez cały czas, Ignea uważnie obserwowała istotę. Leśne stworzenia nie były jakoś wrogo nastawione do innych ras, przez ten czas, jaki przyszło jej żyć na tym świecie, miała okazję przekonać się co do tego. Mimo wszystko, teraz nie była sama i w tym momencie najważniejsze dla niej było bezpieczeństwo Nanwe. Smoczyca zapomniała już, jak przerażający może być jej wygląd, jeśli do tego dołączyć efekty dźwiękowe. Kobieta przestraszyła się, nie czuła pewności siebie, ale wyraźnie chciała nawiązać kontakt z małym smokiem. Smoczyca nie miała zamiaru zabraniać jej tego, w końcu wszystko wyglądało na to, że to ona czuwała nad maleństwem, gdy to wykluło się z jaja.
W pewnym momencie, samica poczuła dotyk Nanwe, a zaraz potem zobaczyła jego przekaz. Oczywiście, nie chciała nikogo straszyć, dlatego pochyliła łeb ku małemu i trąciła czule jego głowę. Po chwili Ignea usiadła spokojnie na ziemi, powoli zamiatając suchy grunt. Jej złote spojrzenie wcale nie było pełne wrogości, zwyczajnie z uwagą i odrobiną ostrożności, przyglądała się całej sytuacji.
Nanwe nabrał nieco odwagi i zaczął powoli kroczyć w kierunku kobiety, która przyzywała go do siebie. Smoczyca nie miała zamiaru przerywać mu tego, w końcu kojarzył jej zapach, a przez ten cały czas nie stała się mu żadna krzywda.
Zielonoskóra przemówiła do Ignei, opowiadając jej o tym jak próbowała wychować małego smoka. Porwała się na naprawdę trudne zadanie, ale trzeba było docenić jej wysiłek włożony w to, by zapewnić małemu jako taki start.
Jakim zaskoczeniem było dla Ignei to, że kobieta prosiła ją o to, by nie stało się nic złego, by oszczędziła las. Smoki może nie zawsze mają dobrą opinię, ale złotołuska wcale nie robiła krzywdy każdej istocie, którą spotkała na swojej drodze, a przede wszystkim szanowała naturę. Jej ślepia powiodły ku maleństwu, które niewiele rozumiało z całej rozmowy, ale widziała w jego oczach, że nie chciał, by kobieta czuła się źle. Poza tym, wzruszenie zielonoskórej dotarło do samego serca wielkiej smoczych.
Igena postanowiła przybrać postać elfki, by więcej nikogo nie straszyć. Ponownie medalion, który nosiła na szyi zalśnił jasnym blaskiem, by po chwili owy blask ogarnął ciało smoczych. Wkrótce zamiast ogromnego gada, na jego miejscu stała blond włosa elfka, która uśmiechała się delikatnie.
- Nie mam zamiaru krzywdzić ani ciebie, ani tego miejsca. – powiedziała spokojnie, skinęła również głową na powitanie i powoli podeszła w kierunku Nanwe i jego stróża.
- Mam na imię Ignea. – odezwała się, spoglądając na zielono skórą, zupełnie pochłoniętą emocjami.
- Znalazłam Nanwe, gdy spał zupełnie sam, był pokaleczony. Jestem smokiem o czym on nie wiedział, nie od razu pokazałam mu swoje prawdziwe oblicze. Chciałam by zaufał mi, zobaczył, że nie chcę go skrzywdzić. Nie mogłam tak po prostu przejść obok niego zupełnie obojętnie. Nie wiem co stało się z jego mamą, ale sądząc po tym, że jajo pozostało bez opieki… - spojrzała smutno na Nanwe, lecz wkrótce ten smutek znikł z jej oczu.
- To bardzo mądry smok. – powiedziała spoglądając na kobietę.
- Cieszę się, że pomagałaś mu przez ten czas, dzięki tobie mógł przetrwać. – dodała po chwili.
- Widać, że poznaje cię. – zaśmiała się cicho.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Nanwe z uwagą przyglądał się Ignei. Złotołuska słuchała z uwagą każdego słowa, które wypowiedziała zielonoskóra istota. Raczej nie wyglądała groźnie, raczej bardziej wydawała się zainteresowana niż zdenerwowana. Przysiadła w miejscu, co w mniemaniu małego smoka nie sprawiło, by wyglądała na mniejszą. Możliwym było, że pomylił się w tej kwestii, lecz według niego Ignea w każdej możliwej pozycji była po prostu ogromna. Może między innymi dlatego leśna istota tak się bała?

Po części zrozumiał to, co istota mówiła Ignei. Tyle że, ona nie mówiła w głowie, tak jak to czyniła złotołuska. Zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby tak było, to na pewno zrozumiałby wszystko co do słowa. Ale i tak udało mu się zrozumieć, że to ona go karmiła i opiekowała się nim tak długo, aż nie uciekł stamtąd ze strachu. Nanwe nie pamiętał tego, lecz pamiętał pozostawione tuż obok niego mięso, które pojawiało się za każdym razem, gdy szedł spać. To najwyraźniej była jej zasługa.
Nanwe bardzo chciał się odwdzięczyć za tę dobroć, choć nie bardzo wiedział jak. Mógłby również i jej przynieść jakiś kawałek mięsa... Chociaż w sumie ona chyba nie lubiła mięsa, bo skoro cały czas zostawiała je dla niego, to mogła nie chcieć również i teraz.
Smoczek dotknął jej ogonkiem, chcąc pokazać jej, jak się czuje. Był przepełniony wdzięcznością i radością, bardzo pragnął podziękować i się odwdzięczyć. Jego stan duchowy można by było porównać do jednego wielkiego: "dziękuję". Nanwe jednak cofnął się, zaskoczony reakcją zielonoskórej, wydawała mu się być przerażona. Odskoczyła od niego niczym oparzona, a potem na zmianę zerkała to na miejsce, w którym ją dotknął na nodze, to na las i widać było, że teraz naprawdę chce uciekać. Nie wiedział, co wciąż nie pozwalało jej odejść, skoro tego chciała.

Nanwe nawet nie zauważył wtedy, co robiła Ignea. Jak się okazało, to pewnie właśnie to było powodem, dla którego istota tak się wystraszyła. Gdy Nanwe spojrzał, zobaczył, że Ignea nie jest już taka duża. Ba, teraz w ogóle nie była ogromna, jak wtedy. Smoczek rozpoznał, że wygląda dokładnie tak samo jak wcześniej. Podeszła do nich, po czym zaczęła mówić uspokajającym głosem do zielonoskórej. Istota po chwili zaczęła zachowywać się spokojniej, ale Nanwe czuł, że wciąż trochę się boi.
- Jestem Dalyia. - oznajmiła w końcu, lekko skłaniając głowę. Chwilę patrzyła na nich, po czym zwróciła się bezpośrednio do niego: - A co ci się stało w skrzydło? Przewróciłeś się znowu?
Zablokowany

Wróć do „Kamienny Ołtarz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości