Kamienny OłtarzInny świat

Gdzieś w głębi Szepczącego Lasu, pośrodku jedynego suchego miejsca tutaj wznosi się Kamienny Ołtarz, miejsce mocy, magi i... tajemnic. Niewielu trafia w to miejsce. Ścieżka tu wiodąca wije się, zakręca i potrafi nagle znikać spod stóp, a ponure, stare drzewa zdają się być "żywymi" strażnikami tego miejsca. Niewątpliwie miejsce niezwykłej mocy, używane od dawna do odprawiania tajemnych rytuałów. Pełne sekretów i tajemnic, z których większość nie została jeszcze poznana, lub wiedza o nich zapomniana została w mrokach dziejów.
Awatar użytkownika
Shadei
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniona (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shadei »

        W tym momencie, ustąpiła częściowa niematerialność, która spowijała ciało Shadei przez dłuższą chwilę. Napis wciąż wisiał w powietrzu, przynajmniej do momentu, w którym czarnoskóra nie wstała z ziemi, przez co uderzyła głową o słowo utworzone z dmuchawców, które pod wpływem tego rozpadły się, po czym znikły bez ostrzeżenia. Klęczała na ziemi, najwyraźniej z powodu tego, iż nie była pewna, czy aby nie przewróci się zaraz po tym. Z początku była obrócona przodem do Esmeraldy, nawet nie próbowała ukryć swego ciała przed nią, dzięki czemu doskonale widać było, iż Zbawicielka urodą grzeszy i to w znacznym stopniu. W promieniach zachodzącego słońca, które nie tak dawno wyszły zza burzowych chmur, metalowe części jej ciała lśniły i mieniły się, głównie ze względu na wodę, która je pokrywała. Te krople wody, które osiadły albo na jej ciemnej skórze albo na jej włosach, także załamywały światło, dzięki czemu można było ujrzeć przeróżne migoczące kolory.
        Patrzyła się na Esmeraldę w ciężki do zinterpretowania sposób. Jednak po dłuższej chwili można było zrozumieć, iż była zamyślona.
“Może mam przed sobą szansę na coś wielkiego. Przyda mi się ktoś, kto będzie u mojego boku towarzyszył w mym celu. Pomoże mi zrozumieć ten świat, choć sama zdaje się zagubiona. Jestem niemal pewna, że uda mi się ją wykorzy-”
        Jej monolog we wnętrzu jej umysłu został przerwany, przez słowa strażniczki. Ledwie usłyszała pierwsze słowa, a ze złości wbiła swoje palce, czy też raczej palce rękawic w ziemię, wyrywając trochę trawy. Bez namysłu wstała, nieco chwiejnie, ale wstała, by jak najszybciej obrócić się tyłem do czarnoskrzydłej, co było równoznaczne z schowaniem się za swoimi niesamowicie długimi, niezwykle gęstymi włosami. Niemal natychmiast, tuż przed strażniczką zaczęły materializować się niemal całkowicie czarne, cierniste pnącza, które po chwili utworzyły słowo.
“Jak śmiesz ponownie mnie obrażać i to w taki sam sposób jak poprzednio?”
        Kształt liter był ostry, wyraźnie kanciasty. Zupełnie jakby pisarz, trzymając pióro w dłoni, wykonywał ruchy mające odwzorować cięcie sztyletem. Ciernie zdawały się ociekać zieloną substancją, która raczej nie sprzyja zdrowiu. Na szczęście od napisu Esmeraldę dzielił jeden, porządny metr, więc nic jej nie groziło.
        Shadei już nie odpowiedziała na drugie pytanie, mając dość tej konwersacji na chwile obecną. Jej duma była zbyt delikatna, by wybaczyć taką zniewagę w kilka chwil. Po chwili jednak, coś dziwnego stało się z ołtarzem, czarnoskrzydła zaczęła coś krzyczeć, z lasu wyskoczyła zbrojna armia lub coś na kształt armii, a niemal znikąd pojawiła się niesamowicie piękna kobieta. Jednak to wszystko Shadei zignorowała. Przynajmniej próbowała. Była wściekła i miała ochotę stać tak, dopóki nie otrzyma przeprosin, lecz pokusiła się o spojrzenie kątem oka na tajemniczą kobietę, która budziła w niej niemniej ciekawości niż Esmeralda.
“Dziwne…”
        Ledwie ta myśl przeszła jej przez głowę, a coś poszło nie tak. Nad Shadei zaczął się materializować napis, “ulepiony” z jednolitej skały, którego treść jednak była nieco inna i nieco bardziej rozwinięta. Mianowicie, w powietrzu unosiły się cztery, sporej wielkości słowo, skierowane przodem do nowo przybyłej piękności, a które brzmiały “Cóż to za dziewka?”. Sam kształt napisów był ponownie ostry, nawet krawędzie liter zdawały się być niczym ostrze miecza. Najgorsze było jednak to, iż fałszywa bogini nic a nic nie zauważyła.
        Tymczasem, Anioł resztkami sił powstał na nogi, chwycił miecz w dłoń i zaszarżował na Esmeraldę, wykorzystując okazję. Zrobił to niemal ostatkiem swych sił życiowych, gdyż jego żywot gasł powoli, lecz bezboleśnie. Nie był to zbyt szybki atak, więc ktoś taki jak strażniczka bez problemu zareaguje, o ile zauważy to na czas.
Awatar użytkownika
Esmeralda
Poszukujący Marzeń
Posty: 408
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wojownik , Włóczęga
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Esmeralda »

Esme nie zwracała jakiejś specjalnej uwagi na piękno kobiety. Teraz bardziej ją intrygowało co takiego powiedziała.

-Pomogłam ci! Nawet nie wiem czym cię uraziłam, zachowujesz się jak rozkapryszona pannica! – krzyknęła poddenerwowana.

- Uh, Neferoe przynajmniej się nie obrażała o coś o czym nawet nie wiem – zamyśliła się strażniczka.

Tymczasem tajemnicza czarnowłosa zachichotała widząc napis nad Shadei. Podeszła, krocząc z gracją do ciemnoskórej. Przyjrzała się jej twarzy.

-Śliczna jesteś doprawdy, choć ta skóra. Wygląda jak opalona, a wiesz co znaczy opalenizna? Odpowiem ci, oznacza przebywanie na słońcu a to zazwyczaj robią niewolnicy. Czyżbyś należała do tego aniołka? – wskazała na Esme równocześnie kierując się w jej stronę.

- Cała w bliznach, to okropne, damom nie wypada walczyć. I ubierać się w takie… byle co! Musiałaś mieć ciężkie życie, naprawdę współczuję.

Strażniczka skrzywiła się, nienawidziła gdy ktoś ją pyta o przeszłość. Zdając sobie sprawę że nie ma przy sobie broni zabrała ją martwemu elfowi. Trzymała ciężki miecz patrząc na obcą kobietę.

-Ah, czy ja nie mówiłam że to nie przystoi damie?

-Nic mnie to nie obchodzi. Jeśli zajdzie potrzeba zaatakuję cię.

-Co tak groźnie kochana? – uśmiechnęła się przyjaźnie.

Esmeralda spojrzała w inną stronę zauważając biegnącego na nią niebianina, w ostatniej chwili zdążyła zrobić unik i zadać cios. Skończyło się na odcięciu prawego, białego skrzydełka. Nastała chwila milczenia. Jedynie czarnooka się uśmiechała. Rzuciła spojrzenie na swoją armie, która zdawała się być teraz bliżej niż przedtem. Poprawiła swoje kruczoczarne długie do ziemi włosy. Jeden z jej żołnierzy podszedł i zaczął coś kombinować z tym co utracił anioł. Es przyglądała się temu ze zdziwieniem. Żołnierz przebił skrzydło łańcuchem i przewiesił przez szyje stojącej jak pomnik strażniczki.

-Co…? – tyle zdołała z siebie wykrztusić.

-Ponoć skrzydła niebian są w pewien sposób magiczne –powiedziała wesoło czarnooka.

-Dobra niech będzie, nie znam zasad tego świata więc nie skomentuje. Ale ty mogłabyś się wreszcie przedstawić.

-Ależ oczywiście kochana, jestem Adelin – spojrzała na obie kobiety czekając aż one też ujawnią swoje imiona.

-Esmeralda – krótko się też przedstawiła.

- Tak się cieszę że na was trafiłam! Wy jesteście te z legendy, te co mają mnie przeprowadzić przez ten mroczny tunel!

-Adelin weź wyrażaj się jaśniej czy coś… - skomentowała zdezorientowana Es.

-Ten tunel ma doprowadzić mnie do mej uwięzionej przed laty ukochanej siostry. Od lat jej szukałam i teraz dzięki wam znalazłam wejście. W legendach napisali że dwie całkiem różne osoby mnie przeprowadzą. To musicie być wy! Prawda że to wy? Jesteście moją jedyną nadzieją! Od tylu lat, mój zamek taki pusty bez siostrzyczki. To jest okropne. Kocham ją nad życie i jestem pewna że wciąż żyje. Proszę, poprowadźcie nas, zapłacą, odwdzięczę się, cokolwiek tylko zgódźcie się.

Mówiła nieco chaotycznie ale dało się zrozumieć iż bardzo cierpi i potrzebuje pomocy, mimo to Es patrzyła na nią bardzo nieufnie jak na wszystkich zresztą.
Awatar użytkownika
Shadei
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniona (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shadei »

        Cała sytuacja coraz bardziej szargała nerwy fałszywej bogini, która aż żałowała przebywania w tym świecie. Ślepa moralnie strażniczka nie potrafiła zauważyć, iż obraziła majestat Shadei, tajemnicza istota, wyglądająca na ludzką kobietę, obraziła ją w najgorszy możliwy sposób, jaki był znany śmiertelnikom, a to co działo się później tylko pogorszyło ten nastrój. Została całkowicie zignorowana niczym powietrze. W dodatku ta niepotrzebna przemoc, zarówno ta od anioła jak i ta skierowana przeciw niemu. Niebianin w tym momencie leżał na ziemi, krwawiąc śmiertelnie w absolutnym bezruchu. Widać było, iż długo w tym stanie nie przeżyje, o ile już nie umierał.
“Nawet, jeśli to był niewierny, jego ciało to nie trofeum. Kolejny powód dla mnie, by darzyć obrzydzeniem te...zwierzęta.”
        Dalej miała miejsce jedynie pogawędka. Dwie obce sobie osoby, rozmawiały jak nigdy nic. Żadna książka nie powiedziała nigdy o tym Shadei, jaki to paradoksalny jest ten świat. Jeszcze przed chwilą panował złowrogi nastrój, przesycony wonią krwi oraz śmierci, teraz jednak tajemnicza dziewczyna, do której prawdopodobnie należała zbrojny oddział, opowiadała o jakiejś legendzie. Zbawicielka nie znała tego ani trochę co mogło oznaczać dla niej tylko dwie rzeczy.
“Albo kłamie albo jest coś, o czym nie wiem.”
        Ostatecznie postanowiła zaryzykować, w imię wiedzy, którą miała nadzieje zdobyć. Elegancko i szlachetnie obróciła się w stronę Esmeraldy oraz Adelin, po czym ruszyła z miejsca. Ostatecznie stanęła dokładnie między nie, rozkładając szeroko metalowe skrzydła, które częściowo zasłaniały widok na niebo obu kobietom. Nieco to mogło przypominać, jakby wzięła je pod swoje skrzydła, co miało sens, gdyż w ten sposób przemieniona chciała dać im do zrozumienia, że ostatecznie toleruje ich obecność na tyle, by dzielić się z nimi swoją obecnością, co jest oczywiście ogromnym zaszczytem. Podobnie było zresztą w sprawie jej ciała, które teraz było nie chronione przed wzrokiem obcych kobiet.
        Przez kilka chwil Shadei patrzyła w eter, namyślając się. Po chwili jednak przymknęła oczy w skupieniu, a kilka metrów przed nią zaczęła się materializować płynna, ciemna masa, którą był tusz. Ów substancja po chwili utworzyła gładki napis, o starannym wykonaniu, w którym każda litera była idealnie wykaligrafowana, a styl pisma zachwycał. krawędzie wiły się, delikatnie i ostrożnie, przekazując myśli fałszywej bogini.
“Moje imię nie jest czymś, co potrzebujecie, niewiasty. To, czemu jeszcze tu jestem, to wola mej ciekawości i łaski. Daruje wam, iż moje oblicze zostało zszargane przez wasze słowa, brudne i zaplamione przez negatywne myśli i emocje, gdyż nie dane wam było wiedzieć, kim jestem. Strażniczko, o której księgi nie mówią i której obca zdaje się być Alarania, za wiedzę o tobie i potędze twej wiele bym dała i wiele dać mogę. Ludzka kobieto, tą samą myśl chce przekazać tobie. Ofiaruje ci moją pomoc oraz przebaczenie, w zamian żądam jednak tego, co skarbem nieśmiertelnym, czyli informacji o wszystkim, czego nie wiem, a o czym wiedzieć mogę od ciebie.”
        Otworzyła oczy, by ujrzeć swe słowa, a gdy wiedziała, że wszystko przekazała tak jak przekazane być powinno, dodała ostatnie słowa, które ułożyły się w wiersz.
“Istoty z sercem, decyzje podejmijcie,
Oczy otwórzcie, do dusz swych sięgnijcie,
Niech rozbrzmi ryk Prasmoka, niech nastanie zgoda
Niech ustanie przepełniona krwią i bólem pożoga”
Awatar użytkownika
Esmeralda
Poszukujący Marzeń
Posty: 408
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wojownik , Włóczęga
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Esmeralda »

Wszystko co się działo było dla Esme okropnym zamieszaniem. Ten cały chaos spowodował jeszcze ten dziwny kamienny ołtarz. Księżycowe światło padało nań i w tejże chwili otworzyły się kamienne wrota. Za nimi widać było długi, ciemny tunel. W kilku nielicznych miejscach dało się dojrzeć pochodnię. Od tego korytarzu bił chłód i coś dziwnego, z pewnością nie przyjaznego.

- Widzicie!? Wy dwie musicie przeprowadzić mnie przez tę ciemną ścieżkę. Tam musi być moja siostra – uradowała się Adelin.

Jednak strażniczka patrzyła teraz na Shadei zastanawiając się czym właściwie jest to coś, co zdecydowanie ma się za jakąś wyższą rasę. Nowo przybyłą dziewczynę lekko to zirytowało, ale nie dała po sobie poznać iż wykazuje jakieś negatywne emocję.

-Chodźcie! – krzyknęła do nich łapiąc obie za ręce i wprowadzając do ciemnego tunelu.

Kamienne wrota zatrzasnęły się za nim. Adel była zaskoczona, teraz jej plan na nic się zda, dlatego zamyśliła się mocno. Natomiast Es zdenerwowana tym wszystkim użyła magii energii tworząc swego rodzaju kule pełną silnej magii i skierowała to w wyjście. Niestety poza odrzuceniem całej trójki do tyłu nic więcej się nie stało. Już nie można było się cofnąć. Gdy dziewczyny pozbierały się z ziemi okazało się iż każda z nich jest mocno osmalona.

- Na tych drzwiach chyba jest jakieś zaklęcie sprawiające że magia na to, nie działa – westchnęła Es.

- Jedynym wyjściem jest iść przed siebie. Prowadźcie – powiedziała Adel.

Esmeralda choć nie ufała tej kobiecie wiedziała iż ma racje. Iść w głąb, to jedyna szansa by wyjść. Nic nie mówiąc, rozprostowała skrzydła i ruszyła przed siebie.
Wokół było mnóstwo czarnych pajęczyn pokrytych kurzem. Jakiś pająk albo inne zwierzę, które najlepiej nie wygląda przebiegało pod nogami dziewczyn. Strażniczka na to nie zwracała uwagi, po prostu szła.
Awatar użytkownika
Shadei
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniona (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shadei »

        Gdyby wzrok mógł zabijać, kobiety, które przemierzały u boku zbawicielki tajemniczy tunel, już dawno znajdowały by się w stanie zaawansowanego rozkładu. Shadei nie potrafiła uspokoić swych myśli po tym co się jeszcze niedawno stało. Wpierw, bez żadnego ostrzeżenia, została ona uchwycona za rękę, co samo w sobie urażało jej już zdeptane przez obie kobiety poczucie szlachetności. Potem na wskutek tego, wpadły w pułapkę, która uniemożliwiła im opuszczenie tunelu tą samą drogą, którą weszły tutaj. A na koniec, strażniczka, jak to Esmeralda się określiła, użyła bez namysłu magii, co nie dość, że poturbowało całą trójkę, to w dodatku pokryło ciało Shadei czymś, co było najwyraźniej sadzą. Fałszywa bogini miała ochotę wyssać magię z obu dziewczyn, co do cząstki, by ukarać je za ich postępowanie, głupie i nie przemyślane.
        Ostatecznie, Shadei nie zrobiła jednak tego. Otoczenie było zbyt podejrzane, by mogła pozwolić sobie na brak ostrożności. Stawiając uważnie każdy krok, zaczęła rozmyślać, a jej myśli samoistnie powstały w powietrzu, pod postacią liści drzew.
“Pochodnie wciąż płoną w tych tunelach, światłem żywym i jasnym niczym słońce, którego tu brakuje. To oznacza, iż albo magia otacza płomienie albo też ktoś niedawno te pochodnie zapalił. W obu przypadkach, to co odnajdziemy na końcu tunelu może okazać się pułapką.”
        Spojrzała na Esmeraldę, po części kierowana ciekawością na jej reakcję, a po części myśląc o swych własnych potrzebach i zachciankach.
“Póki jedynie spokój i skały nas otaczają, chce dowiedzieć się tego, o co prosiłam, strażniczko. Od ciebie, Adelin, także chce usłyszeć trochę informacji. Głównie odnośnie tego wszystkiego, czyli tego miejsca, twej domniemanej siostry i tego, kim dokładnie jesteś. Nie znam szczegółów, idę więc na ślepo. Czuje się niegodnie, gdy jestem niedoinformowana, szczególnie, gdy o to prosiłam."
Awatar użytkownika
Esmeralda
Poszukujący Marzeń
Posty: 408
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wojownik , Włóczęga
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Esmeralda »

Esmeralda dobrze widziała iż zdenerwowała Shadei i Adelin także. To było nieprzemyślane, by tak po prostu użyć magii w tak obcym miejscu o którym nic nie wiedziała. Speszyła się nieco, ponieważ jako strażniczka powinna wykazać się większym rozsądkiem. Stało się, nie cofnie przecież czasu.

- Przepraszam, nie przemyślałam tego – odezwała się do dziewczyn.

Adelin rzuciła jej gniewne spojrzenie, trzeba przyznać iż w tym stanie wyglądała po prostu przerażająco, lecz natychmiast się uspokoiła i pogodnie uśmiechnęła przemawiając.

-Ależ nic takiego się nie stało.

Es nieznacznie się uśmiechnęła, przyglądała się napisom nad Shadei i uważnie je czytała. To było bardzo prawdopodobne że ktoś tu był i sprawił że zostały uwięzione. Wielka magia to też możliwe, w końcu ten świat zdawał się na niej opierać. Natomiast to co znajdowało się na końcu, począwszy od najokropniejszych i najstraszniejszych rzeczy skończywszy na szczęśliwym wydostaniu się, to wszystko miało prawo bytu.
Nad ciemnoskórą ukazał się nowy tekst. Zastanowiła się czy ma pierwsza zacząć jednakże gdy tylko otworzyła usta, uprzedziła ją Adelin.

- Powiedziałam już wszystko, gdy tylko odnajdziemy moją siostrę wszystko stanie się jasne –uśmiechnęła się, pytanie tylko czy do Shadei, czy do swoich niecnych planów

- Chcesz o mnie wiedzieć więcej? Dobrze, niech tak będzie – wzięła głęboki oddech – Pochodzę ze świata pełnego zwyczajnych ludzi, nieświadomych tego jak wiele magii i niezwykłych zjawisk jest na świecie. Też taka byłam Dopóki nie spadł na mnie ogromy obowiązek. Zostałam przywódczynią 6 osób, władających nad żywiołami – przestała na chwile mówić, myślenie o przeszłości sprawiało jej ból.

W międzyczasie szły przez tunel w którym blask pochodni wesoło migotał na ścianach sprawiając że ich cienie wyglądały nienaturalnie. ciemnoskóra poczuła zabawne łaskotanie na szyi. Gdy tylko sięgnęła ręką by sprawdzić co też takiego wywołuje to uczucie okazało się iż był to całkiem spory i do tego włochaty pająk. Adelin odsunęła się jak najdalej, niemal ukrywając za Es, która nawet na to nie zareagowała.
Tunel był niemiłosiernie długi, końca nadal nie widać. Wszystko takie samo, jakby się powtarzało. Ale tu coś się wyróżniło, coś o kształcie drzwi w ścianie. Może to właśnie wyjście. Tylko że wbite w kamienną ścianę. Teraz tylko rozwikłać zagadkę jak otworzyć to wyjście.
Awatar użytkownika
Shadei
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniona (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shadei »

“Inny świat powiadasz? Więcej mi nie mów, gdyż na nic mi ta wiedza. Moje przeznaczenie powiązane jest jedynie z Alaranią, więc innych planów się nie tyczy. Jednak twoja obecność tutaj jest już czymś, czym muszę się zająć. Twa niewiedza może być niebezpieczna dla tej krainy. Czy zgadzasz się dostąpić tego zaszczytu, bym nauczyła cię o tej krainie, byś mogła w niej żyć i egzystować bez szkód dla tejże?”
        Ów myśl zbawicielki zmaterializowała się w ten sam sposób, co poprzednia, wypisana spokojnym stylem, przepełnionym starannością. Szybko jednak pojawiły się nowe słowa, uzupełniające wypowiedź Shadei.
“Jeśli odmówisz, wiedz, że nie będę marnować mego czasu na ponowne pytanie o to. To twoja jedyna szansa, śmiertelniczko.”
        Tymczasem po szyi Shadei przechadzał się pająk, bliżej nie określonego gatunku. Fałszywa bogini nie panikowała - czytała wiele o tych stworzeniach. Wiedziała, że spokój i brak agresji sprawi, iż ów żyjątko nie zaatakuje. Ustawiła swoją rękę tak, by pajęczak zszedł na nią. A gdy ten zrobił to, wzieła ona rękę przez swoją twarz, jakby chcąc spojrzeć temu czemuś w oczy. W jej myślach przebrnęła myśl, jednak nie zmaterializowała się ona w świecie rzeczywistym.
“Jesteś bezrozumną istotą, nie znającą mnie ani mego prawdziwego oblicza, znaj moją łaskę, gdyż daruję ci to, iż godziłeś się wejść na moją śmiertelną powłokę.”
        Po chwili, pochyliła głowę przed pająkiem, chcąc ukazać temu stworzeniu, iż przebacza mu jego błąd, a następnie odłożyła żyjątko na ziemie, ostrożnie i powoli. Fałszywa bogini nawet nie zauważyła przesadzonej reakcji ze strony Adelin, gdyż tą nie zawracała sobie głowy, jako, iż jej wypowiedź dosyć mocno uraziła ciemnoskórą.
        Gdy tylko dotarli do tajemniczych drzwi, czy też czegoś co powinno nimi być, Shadei przemyślała sprawę - to wyglądało niczym niektóre opowieści z ksiąg, gdzie przejście otwierał mechanizm ukryty gdzieś w ścianie lub podłodze. Idąc tym tokiem myślenia, od razu zaczęła dotykiem sprawdzać, czy nie znajdzie przypadkiem owego mechanizmu.
Awatar użytkownika
Esmeralda
Poszukujący Marzeń
Posty: 408
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wojownik , Włóczęga
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Esmeralda »

Es patrzyła na Shadei, a dokładniej na napisy nad nią. Chciała jej opowiedzieć o tym świecie, wprawdzie denerwowało ją już trochę to iż dziewczyna zachowuje się jak jakaś królowa.

- Alarania, ten świat jest mi naprawdę obcy, muszę to znieść potrzebuje kogoś w rodzaju przewodnika – myślała.

- Dobrze, zgadzam się, opowiedz mi wszystko o tym wymiarze.

Widząc reakcje ciemnoskórej na pająka, skrzywiła się bowiem to wyglądało jakby była oburzona na tego małego dziadygę, który śmiał ją dotknąć. Ostatecznie skrzywienie przekształciło się w uśmiech a następnie cichy wybuch śmiechu.
Adelin widząc poczynania fałszywej bogini by znaleźć coś co może otworzyć wrota, dołączyła do niej. Przejeżdżały rękami po wszystkich ścianach i podłodze co skutkowało tym iż całe były w kurzu. Esmeralda zaś stała zamyślona i wpatrywała się w owe tajemnicze drzwi. Niespodziewanie na krótką chwile rozbłysły światłem. To samo na końcu korytarza, też coś się zaświeciło. Czyżby to była wskazówka?
- Dziewczyny, tam! – ruszyła biegiem, nawet nie czekając na Adelin i Shadei. Tą pierwszą zirytowało to dość widocznie i już chciała krzyczeć i wyrazić swoją wściekłość. Jednakże zanim się to stało, czarnooka oraz przemieniona usłyszały szurający głośny dźwięk. Gdy zaniepokojone odwróciły się do tyłu spostrzegły iż ściany się zwężają. Wyglądało na to iż czy chciały czy nie musiały biec tam gdzie strażniczka. W końcu udało się ją dogonić, stała przed rozwidleniem dróg, było tu chyba 6 korytarzy do wyboru. Jeden tylko był za kratami i o ironio ten skusił Esme. Kraty przeżarte rdzą z łatwością wyłamały się po kopnięciu w nie. Adelin wyglądała dziwnie, uśmiechała się dość niepokojąco. Ale ciężko było to dojrzeć w tym ciemnym miejscu. Wchodząc tam ich uszy drażniły niepokojące odgłosy, przywodziły na myśl zawodzenie upiorów. Przejmujący chłód bił ze wszystkich stron, było tak zimno że mogłyby zobaczyć swój oddech, gdyby nie to iż jedynym źródłem światła była niewielka pochodnia. Idąc w głąb natykały się na obwieszone kosztownościami szkielety leżące przy ścianach. Które tu już na szczęście się nie zwężały i mogły iść spokojnie. Im dalej tym więcej pochodni oświetlających przedziwne obrazy wyryte na ziemi. Przedstawiały ludzi, głównie rycerzy. Mówiąc jeszcze dokładniej sposób w jaki umierali. Gdyby to było zwykłe przedstawienie bitwy, walki ze smokiem czy dźgnięcia nożem. To był sceny drastycznych morderstw, obdzieranie ze skóry, wydłubywanie oczu, łamanie kości, wszystko na żywca. Były tu nawet zapisane daty śmierci danego nieszczęśnika. Es przypadkiem spojrzała na sufit, mając dość tych scen.

-Spójrzcie!

Tam była ogromna płaskorzeźba przedstawiająca jakąś królową trzymającą miecze, zakrwawione, zdaje się że ta krew na tym była prawdziwa. Przyglądając się twarzy postaci zdawała się być zaskakująco podobna do Adelin. Z wyjątkiem oczu, które był charakterystycznie zaznaczone na niebiesko.
W tej właśnie chwili znalazły niesamowicie mocno zabezpieczone wrota. Jakby za nimi siedziało cos strasznego. Coś co chciałoby zabić wszystkich mieszkańców Alarani…
Awatar użytkownika
Shadei
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniona (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shadei »

        Cała trójka przemierzała te podziemia, co chwila zdające się zmieniać diametralnie bądź też tylko w szczegółach. Shadei dokładnie obserwowała otoczenie wzrokiem. Jej ciekawość, niczym wygłodniała bestia, chłonęła wszystkie nowe informacje, najmniejsze szczegóły tego miejsca oraz daty wyryte w posadzce.

“Świecie obcy mi przez początki śmiertelnego życia, jesteś największą księgą, jaką dane mi było zobaczyć. Przestudiuje cię całą, obiecuje ci to twa Zbawicielka.”

        Jej myśl, choć skryta głęboko w odmętach jej umysłu, zmaterializowała się, pod postacią ledwo widocznej mgiełki. Słowa tak małe, iż ci ze słabszym wzrokiem nic nie zobaczą, poza rozmazaną plamą.

        Z każdą chwilą, przybywało dziwności, przeróżnych scen mordu, czy też hałasów, a nawet kościotrupów na ścianach. Cel tego miejsca był dosyć niejasny dla Fałszywej Bogini. Czy ta zagadka miała sama się rozwiązać? Shadei wątpiła w to całą swoją osobą. Chciała odpowiedzi, natychmiast. Gdy tylko dotarli do tajemniczych wrót, a nad ich głowami przedstawiona była podobna do Adelin osoba, powietrze tuż przed wrotami rozgrzało się, gdy w powietrzu przed kobietami zmaterializowała się lawa, która posłusznie ukształtowała się według myśli czarnoskórej.

“Wybacz mi, strażniczko, lecz ma nauka wobec ciebie musi zaczekać. Mamy teraz inne sprawy, nie cierpiące zwłoki.”

        W tym momencie, obrzuciła swym rozgniewanym spojrzeniem tą, która nie chciała wyjawić szczegółów tej przechadzki. Shadei była wściekła, że tak wiele może jej umknąć, iż być może, przez milczenie tej obcej kobiety, z jej rąk uciekła potężna wiedza.

“Żądam odpowiedzi na moje pytania, natychmiast. Rozumiesz, nędzna śmiertelniczko? Ja, która zstąpiła w śmiertelne ciało, by wśród takich jak ty zdobyć wiedzę, chce, abyś powiedziała mi w końcu wszystko. Absolutnie wszystko. O tym miejscu, o tobie, o tym wszystkim. Nie przepuszczę cię dalej, choćby i kosztem mej powłoki. Przemawiaj więc, natychmiast!”

        Chwile ciszy mijały, a napis wciąż trwał uparcie w powietrzu, blokując drogę. Choć tego nie było widać, czarnoskóra wykorzstywała sporo energii na utrzymanie tego, choć i tak miała jej pod dostatkiem. Teraz, tylko czekała i patrzyła.
Awatar użytkownika
Esmeralda
Poszukujący Marzeń
Posty: 408
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wojownik , Włóczęga
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Esmeralda »

Sposób otwarcia tych starych drzwi zaprzątał głowe strażniczce. Z głębokiego zamyślenia wyrwał ją głos Iry.

- No daaaalej, oootwórz drzwiii – każde jej słowo poprzedzał diabelski chichot.

- A przymknij się. Nawet nie wiem jak je otworzyć. – Es przemówiła, co prawda do demona, który w niej siedział, ale ta chwila zmieszania sprawiła iż zapomniała o powinności rozmowy z Irą poprzez myśli.

- Ooo, jak miło. Chcesz włączyć do rozmowy swoje koleżanki! – wybuchła śmiechem.

Przemieniona tylko westchnęła i udając że nic się nie stało spojrzała na napisy nad ciemnoskórą dziewczyną.

-Tak, wiem. Najwyżej kiedy indziej opowiesz mi o tym świecie.

W tym czasie Adelin widząc groźnie brzmiący ciąg liter skierowany do niej, uśmiechnęła się złowrogo. Odepchnęła Shadei na bok. Po czym podchodząc do drzwi, wyciągnęła z kieszeni fiolkę. Znajdował się w niej jakiś dziwny zielony płyn. Wylała go na tajemnicze wrota, które dosłownie zniknęły w jednej chwili. Natychmiast wbiegła w pomieszczenie za nimi. Było ono ogromną salą tronową. Tron znajdował się na końcu sali, stary , pokryty grubą warstwą kurzu i pajęczyn nadal prezentował się bogato. Siedział na nim trup w koronie. Wkroczenie tu Esmeraldy i fałszywej bogini najwyraźniej rozgniewało martwego władcę lub władczynię. Puste oczodoły zalśniły czerwienią. Stojące przy ścianach zbroje ożyły. Gdyby choć były puste, niestety widać było poprzez otwory w hełmie iż kolejne kościotrupy szykują się na pozbycie intruzów.

- Moja siostra potrzebuje ciała – powiedziała paradoksalnie niesamowicie przyjaznym tonem – Mi tez by się przydało inne.

Martwa siostra Adelin wykonała gest dający znak by rozpoczęto atak. Strażniczka szczęśliwa z ukradzionego miecza broniła się nim, nawet kilka razy uchroniła ciemnoskóra przed śmiertelnym ciosem. Co chwilę otwierały się tajne przejścia z których mnożąc się jak mrówki wychodziła kościana armia. Królowa wydawała rozkazy gestykulując, natomiast jej siostra zniknęła co napełniło Esme wielką obawą. Łatwo było pokonać chodzące kości jednakże miały znaczącą przewagę liczebną. Każdy z żołnierzy usiłował sprawić by któraś z dziewczyn wpadła w jedną z pułapek, będących tu niemal na każdym kroku. Te stwory wiedziały jak stawać by unikać przełączników. To wszystko coraz bardziej przypominało szaleńczy taniec śmierci.
Zjawiła się Adelin, trzymała w swych delikatnych dłoniach fiolkę, tym razem z płynem o barwie fioletu. Rzuciła ją między dziewczyny po czym wycofała się pośpiesznie. Zaczał się wydzielać dziwny zapach.

-To tyle? Podejrzane – odbiła cios od przeciwnika. Zaniepokoiło ją przerzedzenie się armii. Jeszcze niedawno było tu ich niemal całe morze. Teraz zaś znikali. Zarówno Shadei i Es odczuły wrażenie iż to co widzą staję się rozmazane. Coraz bardziej. Obie stały się niezwykle senne.

-Nie, nie! Nie mogę zasnąć! – zamachnęła się mieczem po czym runęła na ziemię.

Przemienione już nic nie czuły ani nie widziały, słyszały tylko jak ktoś ciągnie je po podłodze, tylko gdzie, a co najważniejsze – po co?
Awatar użytkownika
Shadei
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniona (z człowieka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shadei »

        Czas od odepchnięcia ją na bok przez kobietę, do momentu szarży armii szkieletów upłynął jakby w mgnieniu oka dla fałszywej bogini. Głównie z tego powodu, iż, gdy została popchnięta, uderzyła głową w ścianę. Nie na tyle, by stracić przytomność, ale wystarczająco, by być nieco otumanioną. Dopiero, gdy nieumarła armia była kilka metrów od niej, powróciły jej zmysły w pełni. To jednak jedynie zmroziło krew w żyłach fałszywej bogini.

“Świecie, rzucasz we mnie wszystkim czym masz, czy jesteś pełen plugastwa śmierci?”

        Zmaterializowana pod postacią skał i głazów, sporej wielkości myśl zablokowała ataki pierwszej fali szkieletów, a nawet zmiażdżyła jednego. Mimo wszystko jednak, to był daremny wysiłek, o czym czarnoskóra doskonale wiedziała. Trzymała się tuż za plecami strażniczki, mając nadzieje, iż ta użyje swej mocy, by pokonać niepokojących ich wrogów.

        Nie marnowała nawet czasu na korzystanie z materializacji myśli, bo przy tej liczebności kościanych wojowników nie pomogłoby to, a może i nawet jedynie, by to pogorszyło całą sytuację. Postanowiła przyglądać się otoczeniu, szukać wyjścia z sytuacji, czegokolwiek, co by pozwoliło jej przeżyć, choćby i miała poświęcić strażniczkę, by ocalić siebie samą.

        Z każdą chwilą jednak coraz bardziej zaczynała rozumieć, iż to koniec. W końcu, gdy straciła nadzieje, przymknęła oczy. Chciała skończyć to, stojąc dumnie. Wtedy też, w powietrze ulotniła się substancja z fiolki podłej Adelin. Czuła, jak jej ciało samo zasypia. Padła po kilku chwilach, bez żadnego oporu.

“Tego świata nie da się zbawić. Najwyraźniej nadszedł dla mnie czas, by poddać mą misję i opuścić śmiertelne ciało. Niepotrzebnie zstąpiłam na Alaranię.”

        Po tej myśli, otoczył ją wymuszony sen. Czy się z niego wybudzi, skoro sama w to nie wierzyła? Nikt nie wie.
Awatar użytkownika
Esmeralda
Poszukujący Marzeń
Posty: 408
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wojownik , Włóczęga
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Esmeralda »

Dziewczyny zbudziły się przykute łańcuchami do jakiejś płaskiej powierzchni. Adelin stała niedaleko i uśmiechała się krzywo.

- Nie mogę tak skończyć – pomyślała strażniczka.
- Nie możemy… - poprawiła ją Ira.

Es nie odezwała się do niej i postanowiła się mocno skupić. Użyła magicznego pocisku, który rozwalił łańcuchy na kawałki, uwalniając również Shadei. Zła kobieta zaszarżowała na przemienioną z nożem. W odpowiedzi na atak dziewczyna dobyła miecza, niedawno skradzionego elfowi i walczyły. Uniki, ciosy, a wszystko w tak niesamowicie szybkim tempie który sprawiał wrażenie iż jest to taniec, szalony i niebezpieczny. Mimo to można było dostrzec w tym piękno, płynne ruchy i determinacja obu kobiet. Biedna ciemnoskóra jej ciało nadal pogrążone we śnie, widziała jedynie co się dzieje bo oczy zdołała otworzyć.
Oczy podłej siostry trupiej królowej zalśniły, miała jakiś pomysł który zmartwił Es. Jak się okazało Adelin podbiegła do Shadei i tuż nad nią zawisł sztylet.

- NIE! – krzyknęła strażniczka, niestety było już za późno. Ostrze wylądowało prosto w sercu ciemnoskórej. Gniew ją ogarnął wzmacniając Irę. Źrenice stały się wąskie, rozłożyła szeroko skrzydeła i trzymając na wprost miecz runęła na złą kobietę przebijając ja na wylot. Jako iż siostra tej podłej istoty była słaba i do tego już martwa nie musiała użyć zbyt wiele magii zła by ją zniszczyć. Jeden cios i po niej. Esme się nawet tego nie spodziewała.

Podeszła do ciała ciemnoskórej. Tak bardzo przypominała jej dawną przyjaciółkę. Ten charakter, wygląd w pewnej części podobni. Od tego aż uroniła jedną może dwie łzy. Nie płakała często, służyła w wojsku. Wzięła martwą dziewczynę na ręce i rozejrzała się za wyjściem. Był tu spory otwór w ścianie, wpadały przez niego promienie słońca. Wyszła i ujrzała zieleń traw i drzew oraz błękit nieba. Położyła Shadei na trawie. Teraz pozostało jej ruszyć gdzieś przed siebie. Gdzieś daleko by poznać ten nowy świat.




Ciąg dalszy: Esmeralda i Calel
http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=21&t=2747
Zablokowany

Wróć do „Kamienny Ołtarz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości