Mgliste BagnaKurhany

Tajemnicza mroczna kraina, gdzie każdy Twój ruch jest obserwowany. Strzeż się każdego cienia i odgłosu bo możesz już nigdy stamtąd nie wrócić.
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Khardan, choć brakowało mu rzetelnej wiedzy na temat muzyki, nie mógł powiedzieć, by była mu ona całkiem obojętna. Wraz z pierwszymi trelami fletu, diabeł rozluźnił się, wydawało się, że taka postawa pozwoli mu lepiej taką spokojną muzykę odebrać. To, co słyszał, wydawało mu się potwierdzeniem wiedzy o Alaranii, którą wziął z książek. A zdobycie takich w Piekle to było wyzwanie.
Gdy naturianin skończył, zapadła cisza. Szlachetne dźwięki fletu utkane w misterną i tajemniczą opowieść, na pewno nie były czymś, co często słychać było w karczmach. Nieporadny z niego osobnik, musiał przyznać. Jakie wywarł wrażenie? Chyba pozytywne, bo nawet najbardziej zakazane mordy były na niego zwrócone. Na ich twarzy malowało się coś, jakby rozruszanie zardzewiałych trybików w pustych mózgownicach.

- Bardzo ciekawe, Veril - Khardan pokiwał z aprobatą głową. - No, idealnie!
Karczmarz zbliżał się z czterema miskami Parszywej Polewki. Specjalności zakładu. Nim odszedł, bąknął coś o tym, że muzycy mogą płacić w muzyce, że było ładne, że ma córkę na wydaniu. Typowe smęty, gdy czyjeś poczciwe serducho jest do żywego poruszone.
- Smacznego, moi mili.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey usiadła wygodniej na krześle, czekając na to co pokaże im Veril. Anielica zastanawiała się przez moment, jak spory talent do gry tkwi w ich towarzyszu i wkrótce znalazła odpowiedź na to pytanie.
Dźwięki fletu zaczęły powoli wypełniać pomieszczenie, w którym się znajdowali. Gwar powoli cichu, a twarze biesiadników zwracały się kolejno w stronę grajka.
Carey oparła łokcie o blat stołu, a na dłoniach podparła głowę i wpatrzona w Verila, słuchała muzyki. Zdecydowanie miał talent do tworzenia czegoś niezwykłego za pomocą dźwięków. Niebianka była pewna, że niejedna osoba potrafiła docenić ten talent. Carey westchnęła cicho, wsłuchana w muzykę, a kiedy przedstawienie dobiegło końca, na jej twarzy pojawił się wesoły uśmiech.

- To było piękne. Masz naprawdę talent do gry! – pochwaliła Verila całkiem szczerze i spojrzała na Khardana, który rzucił tylko drobną pochwałę i na tym koniec, ponieważ przyszło jedzenie… a właściwie karczmarz niosący owe posiłki.
Carey spojrzała na Verila i przewróciła oczami, śmiejąc się pod nosem, by potem znowu zerknąć na Rogatego.
- Ciebie nic nie wzrusza, prawda? – pytanie, które raczej odpowiedzi nie wymagało. Carey spojrzała na swoją porcję jedzenia i przez moment zawahała się co do sięgnięcia po sztuciec.
- Smacznego. – odparła i powoli zaczęła jeść. Nawet nie zauważyła, że faktycznie zrobiła się całkiem głodna…
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

Twarz naturianina spłonęła dzikim rumieńcem gdy posypały się w jego stronę te wszystkie komplementy. Nie był to zresztą pierwszy raz. Jednakże oferta karczmarza mocno go przeraziła, że niby ma córkę na wydaniu. Przerażony wybąkał:
- Ja... żenić... nie! - ale tamten już nie słuchał i poklepał tylko po plecach grajka aż zatrzęsły mu się zęby.

Wysłuchał jeszcze co do powiedzenia mają jego towarzysze. Widząc szczerzącego się Verila, Aeris burknęła tylko:
- Ale druga zwrotka jak zwykle do bani. - i wystawił mu język. Był pewien, że wróżce też się podobało, ale ta nigdy nie chwaliła go publicznie, w zasadzie to nie chwaliła go wcale. Mogła co najwyżej powstrzymać część zgryźliwych komentarzy.
Gdy nadeszło jedzenie Veril początkowo się zmartwił. Nie bardzo wiedział co ma zrobić z dymiącą potrawą. Czy ma ją sobie wlać do nosa, do ucha, a może wetrzeć w kark? Dopiero gdy podglądnął co robią inni sięgnął niepewnie po sztuciec. Naśladując czynności innych zaczął pomału jeść.
Z początku wyglądało to nieco dziwacznie, jakby nigdy wcześniej tego nie robił. Jednakże szybko zrozumiał zasadę i już po paru testach jego zmagania z łyżką osiągnął pewną wprawę. Skupił się teraz na smaku potrawy. Prawdę mówiąc smakowała nie najgorzej... Chyba. Popatrzył na reakcję innych by być pewien czy jego zdanie jest słuszne, jak zwykle było! Zadowolony z siebie powiedział:
- Trochę zdrętwiał mi nadgarstek. - chciał w ten sposób usprawiedliwić swoją początkową nieporadność.
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Ciągłe reprymendy powoli zaczynały psuć humor diabłu. Lubił wolność i niezależność zdecydowanie za bardzo, by słuchać czyichś ciągłych pouczeń. Brak zrozumienia ze strony towarzyszki trochę go ubódł, choć, tak jak poprzednio, tłumaczyć się nie zamierzał. Spożywał więc zupę w milczeniu, tylko w jakimś ponurym humorze.
Kaptur zaś skutecznie maskował jakiekolwiek objawy niezadowolenia. Tylko trochę niewygodnie się jadło.

Będąc zajętym rozmyślaniami, nie zauważył dwóch rosłych mężczyzn ośmielonych alkoholem i tym, że jeden z biesiadników był jakimś tam grajkiem, nie wojownikiem.Jeden kurdupel w płaszczu przecież nie mógł być groźny.
- Pani moszhe się do nas dossiądzieeee?
Jeden z nich wybełkotał coś, co brzmiało mniej więcej tak, oraz złapał Careylissę za nadgarstek. Drugi zaś zaczął się obleśnie uśmiechać. Jak by się im przyjrzeć, byli strasznie wyrośnięci, więksi nawet od sporej większości diabłów. Twarze mieli nalane, brudne i nieogolone od paru dni. Duży brzuch wystawał im znad pasa. Ze znaczących różnic, jeden był rudy, drugi włosy miał czarne, zlepione w strąki.
Mimowolnie Khardan zwrócił swoją uwagę na te góry mięsa i tłuszczu, choć nic poza tym nie planował zrobić. Jeśli by próbował ich zatrzymać, atmosfera mogłaby zrobić się gorąca, no i by został ochrzaniony, a nawet mogłoby się stać tak, że znowu łyskałaby mu mieczem przed nosem. Jeśli zaś nie zareaguje, będzie mieć co najwyżej do niego pretensje, bo na pewno dałaby sobie radę z takimi dwoma... adoratorami.
- Przepraszam panów, ale ta pani przyszła tutaj ze mną. Nalegałbym, by jednak również ze mną stąd wyszła. Po uprzednim miłym spędzeniu czasu w tym przybytku, oczywiście.
Rogaty zaklął w duchu. "Cholera! Co ty wyrabiasz, idioto?! Miałeś nie interweniować! I gdzie z tą ręką?", czerwona ręka oplotła gładkie ramię anielicy i lekko przysunął dziewczynę do siebie, mówiąc tym samym, że nie zamierzał jej nikomu oddać.
Samo tak wyszło. Nie do końca rozumiał, co mu do głowy strzeliło.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica roześmiała się wesoło widząc i słysząc reakcję Verila. Dziwne było tylko to, że mając taki talent, nie przywykł do pochwał i takich, dość niecodziennych propozycji. Dziewczyna z uśmiechem pokręciła głową i westchnęła.
- A według mnie całość była niesamowita. Nie zauważyłam, że coś było gorsze. – powiedziała z uśmiechem do malutkiej towarzyszki Verila, która naprawdę była niezwykle urocza w swoim sposobie bycia, choć zapewne mogła działać na nerwy tego utalentowanego mężczyzny.
Co było bardziej zaskakujące, to fakt, że Veril zdawałoby się, nie potrafi jeść łyżką. Carey zrobiła dziwną minę patrząc na niego, bo sposób w jaki zaczynał jeść swój posiłek, przywodził na myśl malutkie dziecko, które uczyło się samodzielnego jedzenia. Wytłumaczenie Verila nie było szczególnie dobre, ale Niebianka postanowiła nie wnikać w szczegóły tego dziwnego zachowania. Po takim czymś to jasne, że nie można stwierdzić, że ktoś jest kimś innym, niż wcześniej powiedział. Carey odsunęła na bok pewne myśli, zerknęła na Khardana, który zajadał się swoją porcją, po czym wróciła do wcinania swojego.
Chwila spożywania posiłku została jednak bardzo niemiło przerwana. Dwóch gości karczmy, którzy przesadzili z alkoholem jakieś pięć kufli temu, postanowili przywłaszczyć sobie towarzystwo Carey. Jeden z nich złapał ją za nadgarstek, znacznie mocniej niż powinien, co wywołało u dziewczyny pewien grymas bólu. Odruchowo wstała, bo ręka zaczynała boleć, wykręcana niewygodnie. Teraz było widać, że jest malutka porównaniu z tymi, którzy postanowili zakłócić jej spokój. Jeden z mężczyzn uśmiechał się obleśnie.. . Jego rude włosy były tłuste i zaniedbane, z resztą… Tak jak i dwójka pijanych biesiadników.
- Ja nigdzie się nie wybieram i byłabym wdzięczna gdyby pan wypuścił moją rękę, ponieważ to boli. – powiedziała spokojnie, wlepiając spojrzenie w oczy czarnowłosego.
- Ty…paathsz jaka milutka… - mężczyzna roześmiał się chrapliwym śmiechem, patrząc na swojego rudego kompana.
- thaka niewinna… Thszeba to smienić – odpowiedział ten rudy, wybuchając śmiechem ,a potem spojrzał na Carey i poprawił swój pasek w spodniach.
Careylissa spojrzała na niego trochę przestraszona, ale nie dała tego po sobie poznać. Wyrwała rękę z uścisku napastnika, nie chcąc dłużej pozwalać mu na dotykanie jej. Ten tylko spojrzał na nią złowrogo, sugerując tym samym, że ten ruch nie był najlepszym wyborem z jej strony. Zanim dziewczyna odezwała się do nieproszonych gości, Khardan wtrącił się w całą sytuację, co bardzo zaskoczyło anielicę.
- I ja również nie mam ochoty na inne towarzystwo. – dodała jedynie i zmrużyła oczy patrząc na mężczyzn.
- Nie pyyytam o pozhhwolenie. – czarnowłosy chwycił dziewczynę za łokieć i przyciągnął w swoją stronę.
- Thhyy! – Odezwał się rudy. – Phaatsz! Mała dzhhiiwka.. – rzucił patrząc na towarzyszkę Verila.
- widzhhe, sze ona teszz chce zmienić towaszzystwo… - wydukał czarnowłosy i uśmiechnął się bardziej obleśnie.
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

Naturianin przeczuwał, że coś grubszego się kroi. Nie tylko dlatego, ze już z dala dało się słyszeć tubalny głos nadchodzących mężczyzn, którzy nie bacząc na nic rozpychali się muskularnymi łapami i zaczepiali kobiety. Ich cel był jednak wiadomy dopiero po chwili, a można się było tego domyślać. Jakżeby mogli nie zaczepić najpiękniejszej z nich wszystkich? Czyli właśnie Careylissy.
Verilowi serce zabiło nieco szybciej. Jego twarz nabrała nieco poważniejszych rysów, co zresztą zdarzało mu się dość rzadko. Nie przepadał za krzywdzeniem kogokolwiek, ale zdawał sobie sprawę, że tym razem może się bez tego nie obyć. Widząc zaistniałą sytuację dobył swojej najpotężniejszej broni, aż zadrżał podnosząc ją na wysokość oczu osiłka. Stalowe narzędzie zagłady lśniło w słabym, karczemnym świetle.
- Puśćcie tą panią! - powiedział stanowczo niemal dotykając łyżką płaskiego i masywnego nosa mężczyzny. Jego oręż wciąż jeszcze ociekał resztkami jedzenia, które teraz malowniczo kapały na podłogę.
- Phhhaccie go! Jakhhi kozhak! - ryknął jeden z mężczyzn, ten który trzymał anielicę. Następnie zaczął zalewać się śmiechem wraz ze swoim towarzyszem. - Weehź dahj mu nhauczkę, Kiffor.

Mężczyzna nazwany Kiforem przystąpił do nauczania. Oczywiście nie należało się raczej spodziewać po nim referowania jakichś zawiłości językowych... Prawdę mówiąc abecadła też raczej by nie nauczył...
Pochwycił w swoje łapska grajka. Tego było już za wiele. Korzystając ze swoich nieludzkich zdolności szermierki Veril wykonał iście perfekcyjny sztych przy użyciu swojej straszliwej broni. Wraził napastnikowi łyżkę do nosa aż po rączkę. Kifor zafurczał dziwacznie uwalniając z komory nosowej niezidentyfikowaną substancję o niezwykle silnych właściwościach klejących. W gniewie rzucił naturianinem na podłogę jak skapcaniałą piłką. Niestety tym razem niezwykły zmysł bojowy Verila zawiódł i zamiast upaść w sposób kontrolowany na podłogę zwyczajnie runął na nią koziołkując i machając rękami jakby chciał się wzbić w powietrze.
- Phacz jakie bydhle, nosh mi podziurahwił! - wrzeszczał mężczyzna z łyżką podrygującą w rytm jego charczenia.
Tymczasem wróżka prychnęła gniewnie i zaczęła machać skrzydełkami, które teraz przybrały wściekle szkarłatny odcień.
- Chamy i wieśniaki! - warknęła zabierając się do roboty. Zapijaczony mięśniak nie stanowił dla Aeris problemu i już po kilku umiejętnych przelotach i pikowaniach zdezorientowany mężczyzna opadł ciężko na miejsce gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.
-Zehrro z ciebhie pożytku, Kifor! - rzucił w stronę towarzysza i szarpnął do siebie anielicę łapiąc ją w stalowy uścisk. - No chhoć słonko, nie wshydź się!
Z tej odległości mogła dokładnie poczuć jak zepsuty jest oddech jej mimowolnego amanta. W tym samym czasie Kifor pozbył się z nosa łyżki klnąc dziko. Oczywiście nie trzeba wspominać o tym, że nie ociekała już jedzeniem...
- Puść ją albo użyję tego! - krzyknął Veril cały czas siedząc na ziemi. W jego dłoni pojawiło się jeszcze bardziej niszczycielskie narzędzie podane mu przez jednego z uczynnych biesiadników, chochla. Kilfor wzdrygnął się...
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Tempo wydarzeń wzrastało w postępie geometrycznym z każdą podjętą akcją. Sytuacja wydała się osiągnąć swoje apogeum wraz z groźbą skierowaną w stronę małej wróżki. O tym, jak oni mieli w planach ją wykorzystać, można by zapewne napisać opasłą książkę, a jakiekolwiek z wspomnianych w niej metod... nie wydawała się realistyczna.
Sytuację oczywiście ratował Veril, wraz ze swoim niespotykanym talentem do rozładowywania takiego napięcia. Kilka sprawnych ruchów i łyżka wylądowała w ciele jednego z gburów. "Ale jak to w nos?!" pomyślał diabeł, nieświadomie kierując wolną rękę w kierunku nosa.

Nagle Khardan ocknął się, przełknął wybuch śmiechu, po czym złapał za rękę gbura.
- Nie chciałbym przerywać romansu z zastawą stołową... - Powiedział to lekko rozbawionym głosem, tylko po to, by następne słowa zmroziły krew w żyłach. - Ale straszny tutaj jestem ja.
Spod kaptura błysnęły dwa ogniki, złowrogie oczęta pokazywały, że niebezpieczeństwo się zbliża w sposób nieludzko szybki i bez żadnych iluzji bezpieczeństwa. Gdy pan wątpliwych lotów to ujrzał, odruchowo puścił łokieć anielicy.
Ale czerwona ręka trzymała mocno.
Śmiech, którego żaden diabeł powstydzić się nie mógł, bezlitośnie wdzierał się do uszu, przenikał skórę i kości, karząc krzyczeć ciału ze strachu. Chyba na złość, w gardle stawał język, niby kołek, który nie pozwalał wyrzucić z siebie krzyku i ulżyć swemu przerażeniu. Trzymany przez rogatego grubas momentalnie wytrzeźwiał, próbował uciec. Wyrwał rękę z uchwytu.
Ale język to nie była jedyna część ciała, która w kołki się pozamieniała.
- Skoro już tu leżysz, powiedz mi, czemu liczyliście na to, że pozwolę wam położyć wasze brudne łapy na tym kwiatuszku? - mówiąc to, ponownie objął Careylissę za ramię. - Tak długo, jak ja ją bronię...
Tu urwał, bo pojął co mówi. Posiadanie czerwonej skóry na pewno było teraz przydatne, bo nikt nie mógł dojrzeć, jak bardzo gorąc wystąpił na twarz diabła. Cofnął niezgrabnie dłoń, po czym dokończył speszony szybko i bąkliwie.
- ...nie ma się czego bać. - Szybko diabeł zmienił jednak temat. - Sądzę, że jeśli obaj panowie sobie pójdą, to nie będę wywierać na panach swojego gniewu. To chyba uczciwa propozycja?
- Dopijemy tylko...
- Nie dopijecie.
Kilfor splunął, po czym zabrał tylko leżącą niedorajdę mamrocząc klątwy na temat tego, na czym świat stoi, po czym trzasnął drzwiami od karczmy.
Khardan robił dokładnie to samo, wracając na swoje miejsce, wyłączając wyżywanie się na drzwiach. Wszystkie klątwy, jakie znał parszywy język piekieł, przelatywały właśnie przez jego usta, niby przez zniszczoną tamę. Gdy usiadł, przerwał szemranie i nie oglądając się na nikogo zaczął jeść. Kaptur był zarzucony znacznie niżej, niż poprzednio, wydawało się, jakby Khardan usilnie starał się zniknąć, pomimo świadomości, że nie jest to takie łatwe.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Zanim Carey zdążyła powiedzieć co uważa o dwóch napastnikach i wyrazić swoją opinię na temat bólu, na ratunek pospieszył jej Veril . Anielica spojrzała na niego z wyrazem bólu w oczach, szarpiąc się lekko by wyrwać się z uścisku nieprzyjemnego gościa. Wtem zobaczyła jedynie jak łyżka ląduje w nie tym otworze co trzeba i na sam widok odwróciła wzrok nie mogąc patrzeć na takie coś.
- Puszczaj mnie! – Niebianka powiedziała głośniej do czarnowłosego gbura, który nadal mocno trzymał ją za łokieć.
- Mhiillcz aniołhheczku!- warknął na nią i w tym całym zamieszaniu jakie działo się wkoło, przyciągnął ją mocniej do siebie, by zamknąć w mocnym uścisku. Carey skrzywiła się czując jak napastnik cuchnie, odpychała się rękoma ile miała tylko sił, ale wszelkie zmagania były na nic. Nie mogła nawet sięgnąć po nic, by uderzyć czarnowłosego i uciec w bezpieczne miejsce. Nie chciała wykorzystywać żadnej magii ani innych niepotrzebnych sztuczek, by nie sprowadzać na towarzyszy jeszcze większych kłopotów.
Kiedy sytuacja Carey była z grubsza bardzo beznadziejna, do akcji wkroczył Khardan, co po raz kolejny ją zaskoczyło. Dobrze, może nie był takim typowym Diabłem, który powinien być jej wrogiem, a ona znowu była słaba.. Ale mimo to, była wdzięczna, że Piekielny stanął w jej obronie. Anielica poczuła jak Khardan obejmuje ją i przyciąga do siebie, przy okazji komplementując. Zamiast strachu, poczuła spływający na nią spokój i bezpieczeństwo. Patrząc na czarnowłosego, przysunęła się bliżej Rogatego by nikt więcej nie chciał jej skrzywdzić. Słowa jakie wypowiadał w stronę napastnika, zaskoczyły ją jeszcze bardziej niż sam fakt jego bliskości. Zaskoczona spojrzała na niego, a on sam poczuł się nieco dziwnie, co było doskonale widoczne. Carey ogarnęło dziwne przeczucie, ale nie należało ono do tych złych. Khardan natomiast powrócił do upitych biesiadników i obu wygonił z karczmy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i rozmasowała sobie łokieć, w którym ciągle tlił się tępy ból. Piekielny wrócił na miejsce, a Niebianka spojrzała na niego, nie do końca rozumiejąc jego zachowanie. Westchnęła cicho i spojrzała na Verila, który zaimponował jej tym jak się zachował.
- Dziękuję – powiedziała uśmiechając się lekko. – Nic Ci nie jest? – zapytała troskliwie, zupełnie jakby to nie ona była w niebezpieczeństwie.
Anielica powoli usiadła przy stoliku i spojrzała na Khardana, który mówił coś pod nosem ,ale ona zupełnie nie mogła tego zrozumieć.
- Tobie też dziękuję. – powiedziała miło, ale z większą ilością niepewności, niż momencie zwracania się do Verila. Carey podniosła wzrok i rozejrzała się. Biesiadnicy patrzyli w ich stronę, ale najwidoczniej uznali to za kolejną błahą rozróbę jakich tu wiele. Anielica wysiliła się na lekki uśmiech, a potem spojrzała na swojego Piekielnego towarzysza.
- Może powinniśmy przejść w czwórkę w jakieś spokojniejsze miejsce? – zaproponowała niepewnie.
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

Naturianin odłożył swoją broń na pobliski stolik. W odpowiedzi na słowa niebianki tylko uśmiechnął się cierpko. Mięśniak, z którym stanął w szranki może i był głupi, ale miał sporo siły, a Veril? No cóż, może zostawmy to bez komentarza.
- W porządku, jakoś przeżyję. - odparł widząc autentyczną troskę w oczach Carey. Chrząknął i zebrał swoje obolałe kości z ziemi. Następnie otrzepał się i poprawił trochę swoje ubranie. Zdziwił się gdyż nawet sama wróżka pomogła mu w tej czynności, czego normalnie nie czyniła.
- Na pewno nic ci nie jest? Wyglądasz niewyraźnie. - Aeris śmigała dookoła jego twarzy sprawdzając czy nie ma jakichś pęknięć w czaszce, co oczywiście nie mogło się jej udać gdyż z każdej strony napotykała kurtynę białych włosów.
- Yyy, jakoś dziwnie się zachowujesz. - wybąkał. Dopiero po chwili dotarło do niego, że swoim wcześniejszym zachowaniem musiał zaimponować niejednemu. On! Zwykły, wędrowny grajek stanął w obronie uciśnionej niewiasty! Niczym lśniący rycerz w końskiej zbroi... Koński rycerz na lśniącym koniu? Albo jakoś tak...

Z rozmyślań wyrwał go gwar, który ponownie podniósł się na sali. Wszyscy wrócili do swoich spraw gdy widowisko się skończyło. Jedyne co nie dawało Verilowi spokoju to świdrujący wzrok karczmarza, który tylko czekał na okazje by wrobić go w małżeństwo z jego córką. Naturianina ciarki przeszły po plecach na samą myśl o ożenku. Słyszał opowieści wielu mężów... Może powinien jeszcze zapytać drugiej strony? Nieważne!
- Mówiłam! Masz pewnie jakiś wstrząs! - zakrzyknęła wróżka widząc stojącego sztywno grajka.
- Nie, nie, nie... To nic. Chodźmy już stąd, chyba jeszcze ktoś czyha na moją osobę. - drugą część zdania powiedział ciszej, niemal szeptem. Słyszał słowa karczmarza: "Dobry chłopak, odważny i wychowany...". O nie! Tego było za wiele. Veril był pewien, że jego dziąsła nie wytrzymają tego małżeństwa...
Czym prędzej czmychnął do wyjścia rzucając tylko za siebie:
- Zaczekam na zewnątrz... Muszę się... Ekhm, przewietrzyć.
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Lekko zabłąkany diabeł z chęcią dałby teraz faktycznie komuś w łeb, a najlepiej przy użyciu młotka. Nie było jednak ani młotka, ani posępnego czerepu. Była za to zupka, która musiała wystarczyć jego rogatej mości. Łyżka momentalnie osuszyła michę, a frustracja Khardana lekko osłabła.
- Chyba już ktoś podjął za nas tą decyzję. Chodźmy, bo się jeszcze zgubi.
Diabeł rzucił kilka moniaków na blat, złapał anielicę za rękę, po czym ruszył do wyjścia. Krok jego był szybki, chciał dogonić chłopaka i wróżkę, zanim wpadną na kolejnego dużego kolesia, co ich będzie przestawiał.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica zmartwiła się zachowaniem zarówno Khardana jak i Verila, ale w przypadku tego drugiego, sprawa bardziej tyczyła się jego zdrowia. Carey bardzo chciała zadbać o człowieka, który wyratował ją z opresji, ale ten czmychnął tylko, nawet nie siadając przy stoliku. Niebianka spojrzała za nim, zmartwionym wzrokiem, a potem odwróciła wzrok do Piekielnego, który bardzo szybko i odrobinę zachłannie wcinał swoją zupę. Według Carey było to spowodowane raczej emocjami niż głodem.
Wtem Diabeł zrobił coś co ją zaskoczyło. Poderwał się po jedzeniu i zabrał jej rękę, by pociągnąć za sobą. Plusem było to, że Veril będzie na oku ich obojga w razie czego, a minusem to w jaki sposób Khardan ciągnął za sobą Anielicę.
- Uważaj, zaraz się przewrócę. – powiedziała z nijakim wyrzutem, kiedy przepadła przez kogoś leżącego na ziemi, widocznie zbyt bardzo upitego by cokolwiek poczuć.
- Nie musiałeś być taki nieostrożny. – odezwała się znowu, kiedy znaleźli się za drzwiami Karczmy. Świeże powietrze od razu sprawiło, że Careylissa poczuła się znacznie lepiej, a będąc poza ścianami tego przybytku – całkiem bezpiecznie.
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

Veril wreszcie dopchał się na zewnątrz. Odetchnął z ulgą gdy tylko odkleił się od śmierdzącego piwem tłumu. Cieszył się, że sytuacja w karczmie skończyła się tak jak się skończyła. Ba! Nawet udało mu się zrobić dobre wrażenie! To już było coś. Tym bardziej zadowolony z siebie naturianin zaczął się szczerzyć sam do siebie. "Biały rycerz na lśniącym koniu...".
Humor nieco psuł mu fakt, że strasznie bolały go plecy. Postanowił następnym razem upaść na brzuch, a przynajmniej spróbować. No i może od razu powinien zacząć od chochli...
Po chwili dołączyli do niego towarzysze.
- To gdzie idziemy teraz? - zapytał.
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Wychodząc, Khardan z grzeczności rzucił
- Wybacz, Carey.
Nie brzmiała w tam skrucha, bo i to mała krzywda, jak i rzecz małej wagi. Niby można uznać, że zdrowie towarzyszki było ważne, jednak wątpił, by nigdy siniaka sobie nie nabiła w dzieciństwie.

Świeże powietrze uderzyło lekko ospały umysł rogatego, W takich warunkach i lepiej się myśli jak i lepiej się rozmawia.
- Mi jakoś przeszła ochota na alkohol w jakiejkolwiek postaci. Może wym macie interesujący koncept? No i nie rozmawiajmy w drzwiach, ludzie chcą wejść.
Po tych słowach, postąpił parę kroków w bok.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Carey spojrzała na Khardana i posłała mu miły uśmiech.
- Dobrze, nic się nie stało. Przeżyłam tę drogę na zewnątrz. – zaśmiała się cicho i spojrzała na Verila.
- Na pewno wszystko dobrze? – podeszła do niego i położyła dłoń na jego ramieniu. Spojrzała troskliwie na mężczyznę, a cała ta sytuacja mogła wyglądać jakby naprawdę Anielica martwiła się o zdrowie towarzysza. Oczywiście, tak w istocie było, ale gest, który wykonała miał na celu możliwość wykorzystania odrobiny magii , która była odpowiedzialna za leczenie. W tym wypadku Carey nie do końca wiedziała co mogłaby wyleczyć, więc skupiła się na czymś przeciwbólowym.
- Mam nadzieję, że poczujesz się lepiej. – dziewczyna puściła oczko do Verila, uśmiechając się weselej i spojrzała na małą towarzyszkę grajka.
- Dzielnie się spisałaś. – powiedziała i spojrzała na Piekielnego, po czym przyciągnęła go do nich.
- Uszy do góry, już po kłopotach. Skoro alkohol odpada, to może wmieszajmy się tłum i rozerwijmy trochę. – wzruszyła ramionami i pociągnęła mężczyzn za sobą, by czasem nie mieli okazji, żeby jej odmówić.
- Festyn trwa w najlepsze, wszelkie istoty zapewne bawią się, więc i my skorzystajmy. – powiedziała tak wesoło, jakby wcześniej żadna zła sytuacja nie miała miejsca.
- O! Spójrzcie! – krzyknęła gdy znaleźli się na głównym miejscu, gdzie odbywał się festyn. Grajkowie nie szczędzili instrumentów i zabawiali biesiadników skoczną muzyką, która również na Carey miała zbawienny wpływ. Ruszając się lekko w rytm muzyki, Anielica zaciągnęła towarzyszy na pokaz trupy tanecznej, która wykorzystywała do swojej sztuki nawet ogień.
- Coś dla Ciebie Khardanie. – zerknęła na Rogatego i zabawnie zmrużyła oczy.
Taniec trupy trwał jeszcze jakiś czas, ale gdy wybrzmiały ostatnie nuty skocznej muzyki, rozbrzmiał głos – Carey uznała, że to jakiś szef- mężczyzny, który był przebrany w jakiś kolorowy strój.
- A teraz zapraszamy wszystkich do tańca! – te słowa zostały przywitane westchnięciem radości, a niektórzy już rwali się do tego, by pobawić się przy wesołej muzyce.
- Bawcie się i radujcie w ten cudowny czas festynu! A po tańcach czekają na was konkursy, loterie i mnóstwo atrakcji! – mężczyzna mówił zachęcająco, po czym skłonił się i dał znak grajkom, by zaczęli grać. Pierwsze osoby wyłamały się z tłumy i zaczęły tańczyć wspólnie.
Carey stała uśmiechnięta i patrzyła na muzyków oraz pierwsze wirujące pary.
Awatar użytkownika
Veril
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianin, Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Veril »

Veril lekko się zjeżył czując najpierw dotyk Careylissy, a potem magię płynącą przez jego ciało. Od razu poczuł jak ból w plecach znika i chociaż uważał to za zbędne, bo przecież sam mógł sobie pomóc to jednak czuł wdzięczność. By być całkiem szczerym, zwyczajnie zapomniał o tym, że też zna się na magii. Przebywając między ludźmi przecież zawsze udawał zwykłego śmiertelnika, do bólu zwykłego. Prawdę powiedziawszy naturianin był znudzony udawaniem. Od bardzo dawna podróżował pod postacią wędrownego grajka, a przecież mógł się zmienić w kogokolwiek by chciał. A może taka była jego prawdziwa natura?
Aeris była za to zadowolona, chyba po raz pierwszy od dawna. Dygnęła w powietrzu w odpowiedzi na słowa dziewczyny.
Nagły wybuch radości i tańców odpędził od niego te myśli. Jednocześnie podsunęło mu to świetny, a zarazem szatański pomysł. Nie mógł wszak zignorować wyrazu twarzy Carey gdy ta zobaczyła tańczące pary do których wkrótce dołączyły kolejne. Zastanawiał się tylko czy Khardan potrafi tańczyć? Niemniej lepiej by to on tam poszedł, bo grajek mógłby z tej przygody nie wyjść z życiem tak jak do tej pory.
- Powinniście zatańczyć. - zaproponował z uśmiechem i nim ktokolwiek zdążył mu odpowiedzieć wcisnął anielicę w diaboliczne, khardańskie objęcia. Ulotnił się zanim ktokolwiek wytknął mu ten odważny manewr.

Schował się za grupką tańczących par, gdzieś w pobliżu jednego ze straganów z różnościami. Zaśmiał się cicho. Jak zwykle przebiegłość naturianina pozwoliła mu zrobić to co trzeba i wyjść ze sprawy obronną ręką.
Jednakże to co potem zobaczył zmroziło mu krew w żyłach. Zobaczył karczmarza prowadzącego swoją córkę! W dodatku najwyraźniej szukał grajka co nie było takie trudne gdyż ten odstawał od tłumu i wystarczyło zapytać pierwszą lepszą osobę o białowłosego cudaka. W sytuacji bez wyjścia Veril musiał działać szybko zanim go zauważą. Zrobił zatem to co robił zwykle w takich sytuacjach... Zmienił się w małego, białego kotka. Uzyskawszy status incognito przebiegł pod straganami i przycupnął gdzieś na skraju drewnianych budek. Miauknął z ulgą gdy stwierdził, że nikt go nie zauważył. W dodatku ze swojej kryjówki miał świetny widok na Khardana i Carey.
Awatar użytkownika
Khardan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Khardan »

Zwyczaje Alarańskie, szczególnie ich zabawy były poniekąd kuriozalne. Niemniej wydawało się, że wszystko zdawało egzamin, bo rozglądając się po tłumie, panował generalnie dobry nastrój. Nie jemu było kwestionować tego zgiełku, zwłaszcza, że przypominało mu niemalże piekielną codzienność, choć na pewno w bardziej... łagodnej formie. Tak, "łagodnej" to dobre słowo.
Przez zgiełk co i rusz przebijał się jakiś grajek, który, choć grał adekwatne kawałki do sytuacji, Verilowi w umiejętnościach wyraźnie ustępował. Gdyby tylko białowłosy wiedział, jakiej muzyki słucha się po karczmach... Musi kiedyś chyba go zapytać o jakieś skoczniejsze melodie.

Nagle na Diabła spłynął lodowaty strach. Przecież on nie umiał tańczyć! Zrobi jej krzywdę i wtedy grajek jej nie pomoże. A może pomoże, nieważne! Co zrobić?
Stał tak krótką chwilę, przez jego umysł przewinęły się liczne możliwości. Te zabawne, poważne, głupie i wreszcie jakieś rozsądne. Westchnął rozluźniając ciało, po czym stanął bezpośrednio przed Carey, lekko się pochylił i wyciągnął otwartą dłoń przed siebie, drugą chowając za plecami.
- Może nie posiadam niezbędnych ku temu zdolności, jednak mam nadzieję, że zaszczycisz mnie tańcem.
"Całkiem zgrabnie. Dobra robota, Khardan.", pomyślał rogaty. Nigdy przecież wcześniej tego nie robił. A już na pewno nie robił tego w taki sposób, choć na pewno potrafił być grzeczny. Inna mentalność mieszkańców piekła. Ciekawe jakaż była wśród niebian?
Zablokowany

Wróć do „Mgliste Bagna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości