Mgliste BagnaNieszczęścia chodzą po ludziach - czyli zagubiony na bagnach

Tajemnicza mroczna kraina, gdzie każdy Twój ruch jest obserwowany. Strzeż się każdego cienia i odgłosu bo możesz już nigdy stamtąd nie wrócić.
Zablokowany
Gregor
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Nieszczęścia chodzą po ludziach - czyli zagubiony na bagnach

Post autor: Gregor »

Widzisz? Lepiej było siedzieć w domu. Zawsze, jak wyjdziesz to pakujesz się w jakieś... bagno! Natura cię nie lubi, nawet jak szukasz jedynie nieznanego miejsca do samotnych rozmyślań.
I rzeczywiście, Gregor miał to do siebie, że przyciągał kłopoty jak magnes, jednak niemal zawsze wychodził z nich bez szwanku. Powiesz, że głupi ma szczęście? Cicho, bo jeszcze to usłyszy... Tym razem jednak to bagno było dosłowne: to tu, to tam dało się dostrzec wodę przebłyskującą spod grubej warstwy rzęsy czy bezpiecznie wyglądającą trawę, która w rzeczywistości unosiła się na powierzchni jakiegoś głębokiego trzęsawiska.
Leammiele rzeczywiście musiał mieć wiele szczęścia, bo zawsze udało mu się celnie stwierdzić, czy stąpa po dobrym gruncie, czy zaraz go wciągnie jakaś breja.
Taki śmietnik natury... Bajaderka, przegląd tygodnia, albo raczej przegląd poprzednich paru wieków - myślał Gregor, stojąc na skraju w miarę bezpiecznej, twardej choć i tak wilgotnej ziemi. - Składa się z wody, szczątków wolno gnijących roślin, przede wszystkim z tego. Są tam jednak chmary zdechłych owadów i zwierząt. Tak, cóż... czuję ten charakterystyczny zapach. Czytałem, że dla zwierzęcia bez chwytnych kończyn to niemal pewna śmierć, nawet ludziom ciężko jest się wydostać, bardzo ciężko...
Wyobraził sobie jakiegoś wycieńczonego mężczyznę, który walczy już z bagniskiem ładnych parę godzin... jego obklejone przez brunatną, niejednolitą maź dłonie nie mają już siły na kurczowe przytrzymywanie się trawiastego brzegu, i mężczyzna tonie, już nawet bardzo się nie szamocząc. Gregor wprost widział każdy rozpadający fragment liścia, truchełka owadów i piach zlepione wodą w gęstą breję, zalewającą twarz i usta biednego topielca. Och, takiemu to chyba nawet Gregor by zaczął współczuć.
...no, dobra, nie zacząłby, ale na pewno nie mógłby się nie skrzywić. Na szczęście to tylko wyobrażenie, w innym wypadku, w przypływie ludzkich uczuć, może starałby się w jakiś sposób pomóc ofierze bagna, jeśli uznałby pod wpływem chwilowego natchnienia, że jest ona godna żyć.
Aż kręciło mu się w głowie od nadmiaru martwych istot zewsząd go otaczających. Że też nie da się wyłączyć pewnych zmysłów!
Zdecydowanie postąpił parę kroków w tył i zasłonił usta dłonią, czując, jak jego żołądek skręca się w osiemdziesiątą szóstą stronę. Wspaniale, tylko tego brakowało: stadka pawi przebiegających przez bagno! Jak najszybciej musi się stąd wydostać. Pytanie: skąd przyszedł? Nie wiedział, miał jedynie świadomość, że nie błądził od długiego czasu, czyli nie mógł zajść jakoś tragicznie daleko. Cały problem polegał na tym, że po takim terenie nie dało się iść w linii prostej, i gdy się odwrócił, miał za sobą zupełnie inne ułożenie drzew, niż to, które mijał parę sekund temu. Chyba pierwszy raz jego pamięć była bezużyteczna... chociaż, nie. Nie, nie!
Spojrzał w górę. Niebo zasłaniały gęsto splecione korony drzew, jednak przebijało przez nie słońce. Aż z rozmachem klepnął się w czoło.
Kretyn! Gdzie ty masz głowę...!? Słońce tam, dwadzieścia... góra trzydzieści minut, czyli niemal identycznie wysoko... po prawej, teraz ma być po lewej... tył, nieważne, oby nie wpaść, nie odszoruję potem butów, nieważne, w życiu ich już nie tknę - myślał zbyt szybko by tworzyć choć połówki zdań, czasem, o zgrozo, zdarzało mu się tak mówić... na szczęście ostatnimi czasy rzadko otwierał usta do kogoś żywego.
Z miejsca obrócił się na pięcie i skierował w przeciwną stronę. Często spoglądał na niebo, przez co już po pokonaniu pierwszych kroków omal nie potknął się o jakiś korzeń (czy tam o własne nogi, bez różnicy...).
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

         Careylissa zmieniła zdanie co do celu swojej podróży, którym miało być miasto Menaos. A dlaczego tak szybki zmieniła swoje plany? Wszystkiemu był winien diabeł... Piekielna postać, która za bardzo zawróciła dziewczynie w głowie. Jak mogła być tak nieuważna? Zawiodła swojego Pana całe dwa razy. Ta plama na honorze pozostanie odczuwalna przez bardzo długi czas. Krótki romans z samym diabłem, nie był czymś co powinno być rutyną w anielskiej egzystencji. A gdyby dodać do tego faktyczne zauroczenie, choć zapewne jednostronne... Jaka ona była słaba. Uległa tanim sztuczkom, na które powinna być wyczulona bardziej niż inne istoty. Niestety poległa... Pokłon złożony piekielnie uroczemu mężczyźnie, na zawsze pozostanie w jej pamięci i chociażby wyzwoliła setki opętanych dusz, nic nie naprawi tego co zbroiła. Niech tylko Pan dowie się jaką słabą anielicę wysłał, by służyła w Jego imieniu. Jedna z pierwszych misji, a ona zawiodła...
Celem podróży stały się miasta, które odległe od miejsca wyżej wspomnianych wydarzeń, dadzą okazję ku odpokutowaniu nieposłusznych zachowań. Carey dotarła aż do samych Mrocznych Dolin, które skąpane w prawie wiecznym mroku, nie napawały szczególnym optymizmem. Według ustaleń dziewczyny, najkrótsza droga do najbliższego miasta wiodła przez Mgliste Bagna - miejsce wręcz idealne dla Niebiańskiej Istoty.
Idąc ostrożnie wąską ścieżką, Anielica rozmyślała o widzeniu, a może raczej przewidzeniu, w którym witał ją sam Derashi, patrząc z tym swoim uwielbieniem i nutą figlarności. Gdyby tylko został wtedy z Car, na pewno zdołałaby przeciągnąć go na stronę dobra...Chociaż... Dobro to pojęcie dość subiektywne...Więc może, przeciągnęłaby go na stronę jej własnego dobra.
- No... pięknie... - powiedziała do siebie, gdy z zamyślenia wyrwało ją wdepnięcie w ... bagno. Niebianka spojrzała na brudną nogę i zmrużyła oczy niezadowolona z tego faktu. Cały czas trzymając sukienkę, by nie pobrudzić jej dołu, postanowiła wykorzystać swoje anielskie zdolności... A co.. Przecież może. Rozejrzała się uważnie, choć nie spodziewała się czyjejś niechcianej obecności, ba, nawet bagienne zwierzęta gdzieś pouciekały. Po chwili oczy dziewczyny zalśniły srebrzystym blaskiem, a na jej plecach pojawiła się para pięknych, delikatnych, białych skrzydeł. Długie, jasne włosy lśniły tak, jakby odbijały delikatne promienie słońca, a w rzeczywistości docierały tu tylko nieliczne z nich, które jakimś cudem przedarły się przez gęste korony drzew. Careylissa uniosła się ostrożnie, lecz nie za wysoko i ruszyła w dalszą drogę, ale tym razem znacznie wygodniejszą. Że też nie wpadłam na to wcześniej...- przebiegło przez jej głowę. Dla bezpieczeństwa, dziewczyna wolała pozostać w ukryciu gęstwiny drzew i wędrować droga, która była idealna dla rozmiaru skrzydlatej istoty. Tak podróż mijała nieco szybciej, a Carey znowu pogrążyła się w niepotrzebnych rozmyślaniach.
Jej nieuwaga wkrótce została solidnie wynagrodzona...
Zapominając o istnieniu innego świata żywego niż drzewa, rośliny czy jakieś inne insekty, Car nie zauważyła, że ktoś błąka się po bagnach. Jak widać nie tylko ona postanowiła urządzić sobie przyjemny spacer. Zaskoczenie było tak wielkie, że dziewczyna na widok mężczyzny od razu pozbyła się swoich anielskich skrzydeł, będąc pewną, że spokojnie wyląduje na ścieżce, którą miała pod sobą. Pech (Pan?) chciał, że delikatny upadek skończył się bardziej miękko niż przypuszczała...Anielica poślizgnęła się na bagiennej ścieżce i upadła w sam środek idealnie grząskiego błota.
- A niech to diabli...- warknęła wygrzebując się z nieprzyjemnej mazi. Cały przód sukienki zdobiła teraz jedna, wielka brudna plama... Ręce dziewczyny oraz część jej długich, blond włosów zostały teraz przyozdobione błotnymi akcentami, dość sporych rozmiarów. Careylissa, stojąc po kostki w błocie, przeklęła moment dostrzeżenia tamtego mężczyzny, przez którego jej wygląd uległ diametralnej zmianie. Przypominając sobie o fakcie jego istnienia, spojrzała na nieznajomego, który znajdował się całkiem niedaleko niej i czekała na salwę śmiechu, krzyk przerażenia albo inny odgłos przyjemnego powitania.
Awatar użytkownika
Kovac
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:

Post autor: Kovac »

Uśmiechnął się szerzej, wydajać z siebie cichy gardłowy warkot. Nic nie było równie zabawne, jak kobieta lądująca w błocie, po same uszy. W dodatku, skrzydlata.
Co to za pomysł by mając skrzydła chodzić po ziemi... Mruknął ustawiając się wygodniej na gałęzi, iluzja chroniła go przed byciem zauważonym, choć patrząc na kobietę, raczej nic mu nie groziło. Przynajmniej do momentu aż nagle nie ciśnie w niego kulą jakiegoś żywiołu, anulował osłonę i korzystając z oświetlenia, a raczej jego namiastki zeskoczył na ziemie, upadając cicho, ale za to prawie dotykając brzuchem mokrej ziemi. Obszedł ją niespiesznie dookoła, obserwując, jak nieporadnie pozbywała się z siebie błota. Przyczaił się za drzewem ustawił i uderzył w nią mentalnie, nawiązując błyskawiczne połączenie i kotwicząc nić w jej świadomości.
Kto to widział, by mając skrzydła, taplać się w błocie. Zanim spanikujesz dodam, że nie mam złych zamiarów... Obecnie.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Nieznajomy mężczyzna najwyraźniej był w szoku, że oto pośrodku bagien, zjawia się kobieta, w dodatku bez żadnej ochrony. Car westchnęła i zajęła się pozbywaniem błota, choć to wcale nie było takie skuteczne. Pan mógłby pomyśleć o specjalnym zaklęciu... - przemknęło jej przez głowę, kiedy pozbywała się zabrudzeń. Zajęcie pochłonęło ją na tyle, że nie zauważyła niczego dziwnego ani podejrzanego, a przynajmniej nie od razu.
Najpierw tknęło ją dziwne uczucie, że wcale nie jest tutaj sama, nie licząc zagubionego człowieka, a to sprawiło, że skupiła się odrobinę, by postarać się wyczuć obcą aurę, kolejnego przybysza lubiącego wesołe spacery wśród bagien. Anielica sięgnęła dłonią tam, gdzie zawsze miała przypiętą swoją złotą broszkę, ale z przerażeniem stwierdziła, że śmiertelnej ozdoby tam nie ma...
Carey zacisnęła usta, starając się nie wybuchnąć rozpaczliwym i bezradnym płaczem. To co działo się wokół niej, przestało mieć najmniejsze znaczenie, teraz najważniejsze było znalezienie miecza, bo bez niego przebywanie poza Planami nie miało najmniejszego sensu.
- Pan mnie ukarze... - mruknęła pod nosem i zaczęła rozglądać się za broszką, która pewnie wpadła do błota. Jej Pan wezwie Car... Zrobi to na pewno i ukarze za nieposłuszeństwo, brak odpowiedzialności i przysparzanie samych problemów... Zapewne zabierze jej skrzydła, niekoniecznie w przyjemny sposób... albo co gorsza - wygna ją z Planów. Na samą myśl, dziewczynie zmroziło krew w żyłach i na chwilę stanęła jak wryta. Anielica westchnęła bezradnie...
- Widział pan skrzydła? - powiedziała zaskoczona, nie patrząc na człowieka, jej wzrok błądził po bagnistej ścieżce, w poszukiwaniu złotej ozdoby. Jest!- podskoczyłaby gdyby mogła, widząc swoją zgubę lezącą całkiem niedaleko. Carey podeszła ostrożnie do miejsca gdzie leżała broszka i podniosła ją, oczyściła, a potem przypięła mocno do sukienki.
- Bagna potrafią płatać figle. Jak widać, żadnych skrzydeł nie posiadam. - znowu zwróciła się do człowieka, zachowała się nieco niegrzecznie, zupełnie zapominając o jego istnieniu. A co do skrzydeł... Wcale nie kłamała! W tej postaci, nie było ani jednego piórka.
Coś tutaj jednak było nie tak jak być powinno. Carey odniosła wrażenie, że zagubiona istota wcale się do niej nie odezwała...Potrząsnęła głową zupełnie zdezorientowana.
- Kolejny diabeł...- nie znajdując logicznego wyjaśnienia, stwierdziła, że to kolejny, cwany podstęp...
Awatar użytkownika
Kovac
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:

Post autor: Kovac »

Wywrócił oczami i cichcem wycofał się w obszar zgęstniałego listowia, tak dobierając ścieżki, by móc się z nich spokojnie skierować na zwierzęce ścieżki, pozwalające mu na szybsze poruszanie się po podmokłym gruncie, unikając przy okazji wystawiania siebie na otwartym terenie, w sumie, musiał przyznać, że powoli zaczynał być głodny.
Przystanął starając się wyczuć pole magnetyczne, by określić kierunki. Roślinność bagienna miała to do siebie, że bardzo sprawnie utrudniała orientację. Ustalił kierunek i ruszył przed siebie, lustrując uważnie otoczenie, na bagnach lubiły się dziać różne, dziwne rzeczy. Na przykład on sam.

http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=14&t=1818 - Zmiana Lokalizacji
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Mężczyzna nagle zniknął. Carey nie wiedziała, jak to możliwe, ale zniknął. Ot tak, w oka mgnieniu. Wyglądało na to, że została sama pośród upiorów i cieni bagien. I wcale jej się to nie podobało.
Poczuła przebiegający po plecach dreszcz i odruchowo dotknęła przyczepionej do sukienki broszki. Wyczuwała mimo wszystko czyjąś obecność - ledwo uchwytną, ale jednak.
Usłyszała za swoimi plecami szelest. Chciała się odwrócić, ale nie była wystarczająco szybka. Poczuła silne uderzenie w skroń. Kątem oka ujrzała niewysoką, szczupłą postać, której peleryna powiewała na wietrze. Zaraz. Wietrze? Na bagnach, gdzie zwykle nie można było uświadczyć nawet najmniejszego powiewu? Wydawało się to trochę dziwne. Nawet bardziej niż trochę. Nie zdążyła jednak zidentyfikować napastnika, gdyż właśnie wtedy straciła przytomność i osunęła się na grząski grunt.
Mężczyzna pochylił się nad nieprzytomną anielicą i podniósł ją ostrożnie. Tak, wiedział kim ona jest, lecz ona nie znała go. Rozsnuł wokół obojga pajęczynę ciemności, sprawiając, że stali się niewidoczni dla oka ludzkiego, po czym ruszył przed siebie z Careylissą na rękach.
Wkrótce opuścili tereny bagienne, a sam porywacz położył anielicę na ziemi, pod jakimś drzewem, i zniknął, pozostawiając ją samej sobie.
Zablokowany

Wróć do „Mgliste Bagna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość