MenaosPrzygoda Kaina - Czarny Rycerz przybywa do Menaos

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Przed smokiem nie było ucieczki. Awel próbowała ukryć się przed wzrokiem bestii przy pomocy magii i kamiennych murów, ale olbrzymi stwór po prostu zagarnął w swoje łapy czarodziejkę wraz z otaczającymi ją zabudowaniami.
- Nienawidzę czarodziejów! - Oznajmił, wypuszczając w stronę Bryzy kłęby trującego dymu. - Wszyscy jesteście okrutni, podstępni i chciwi. Nie pozwolę by ktoś taki manipulował moją córką.
- Ej, tylko nie okrutni - Protestowała Awel nie mając argumentów na pozostałe oskarżenia. Kolejna fala zielonego dymu wydobywająca sie z smoczych nozdrzy, uświadomiła czarodziejce iż bestia wcale nie jest w nastroju do żartów. Gdyby nie umiejętność przesuwania powietrza, trujące opary zatrułyby umysł Bryzy.
- Daj mi chociaż jeden powód dla którego nie powinienem zgnieść cię tu i teraz! - Rozkazał smok.
- No cóż... praktycznie rzecz biorąc czarodziejom bliżej jest do smoków niż ludzi, więc jesteśmy tacy sami... - próbowała bronić sie Bryza.
- Zła odpowiedź! - Wrzasnął smok zaciskając swoje olbrzymie łapska wokół drobnej sylwetki dziewczyny.
-Twojej córce na mnie zależy! - Zmieniła strategię obrony Awel.
- Być może masz rację. Ale ten stan wkrótce ulegnie zmianie - Odpowiedział smok, uwalniając swoją ofiarę.
- Jeśli uważasz mnie za nieodpowiednie towarzystwo dla swojej córki to może odprowadzisz mnie z dala stąd, na przykład na skraj Szepczącego Lasu - Bryza spróbowała wykorzystać olbrzyma do swoich celów.
- Nie pogrywaj ze mną! Jestem za stary by dać sie zwodzić na dziecinne magiczne sztuczki. - Smok przeorał ziemię ostrymi pazurami, a pozostawione w niej głębokie bruzdy miały stanowić ostrzeżenie dla czarodziejki.
-Powinnaś lepiej dobierać sobie przyjaciół droga Galerum - Tym razem potwór zwrócił się do muzykantki. - Chodź ze mną! - Zaproponował - Mam ci tak wiele do powiedzenia, jest tyle miejsc które chciałbym ci pokazać, ale przede wszystkim chciałbym przekazać ci moją tysiącletnią wiedzę. Nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele jest rzeczy które mógłbym cię nauczyć. - Obiecywał czarny smok.
Bryza w pierwszym odruchu chciała ponowić swoją ucieczkę. Wiedziała jednak że z smokiem ma niewielkie szanse. Poza tym wolała dalej nie prowokować bestii i nie podsycać jego gniewu bez wyraźnego powodu.
- Dlaczego on mówił o tobie takie straszne rzeczy? - Dopytywała się Fjaril ładująca na ramieniu czarodziejki.
- Nie mam pojęcia. Zapewne myli mnie z im innym. - Odpowiedziała Awel, podchodząc jednocześnie do muzykantki.
- Proszę. Twoja książka. A przynajmniej tyle ile udało mi cię z niej ocalić. Jeźdźcy odebrali mi ją gdy tylko dostałam się w niewolę. Łudzili sie iż dzięki niej będą mogli zapanować nad smokami. Najwyraźniej w tej kwestii się przeliczyli. Niestety twój ojciec był mało delikatny - Bryza dobitnie dała znać kto ponosi winę za wyrządzone szkody - Jest trochę zgnieciona, nadpalona, tu i ówdzie umazana krwią i błotem, a poza tym brakuje w niej kilku stron, ale ostatecznie da sie ją przeczytać. - Awel nie dodała nic na temat że całkiem przypadkiem brakuje stron zawierających najbardziej interesujące ją mapy. Mapy które obecnie spoczywały bezpiecznie na dnie jej torby. - Mam nadzieję że znajdziesz w niej to czego szukasz. A poza tym myślę iż powinnaś skorzystać z ojcowskiej rady. - Dodała chcąc nieco poprawić swój wizerunek w oczach smoka.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Nie spała już od jakiegoś czasu. Teraz było już ciemno, sądziła więc, że drzemała może godzinę, ale nie była co do tego pewna. Ale już czuła się wypoczęta, co pewnie było sprawką magii. Ale nadal leżała udając sen i obserwując wydarzenia.
Najbardziej interesowało ją, czego chciał od nich smok. Niby to był ojciec Gelarum, ale nic nie wiedziała o jego zamiarach.
Po przestępowaniu z nogi na nogę smoczycy domyślała się, że mają już iść. Nie miała nic przeciwko temu, bowiem nie chciała podaść czarnemu. Udała że się przeciąga i wstała.
- A więc już idziesz? To żegnaj. - słowa były skierowane do dziewczyny. - Uratowałaś mnie, nigdy ci tego nie zapomnę.
- To.. może już chodźmy? Nie chcę spędzać nocy na tym pustkowiu - to mówiąc posmerała towarzyszkę rycerza po łbie. " Strasznie dużo tu smoków" pomyślała
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain skinął głową gdy smocza dama wyjaśniła kim jest ten drugi smok.
- Rozumiem... dobrze, że odnalazłaś ojca - odpowiedział uśmiechając się. Dalszą rozmowę przerwało pojawienie się ojca przemienionej wraz z Bryzą, która nie wyglądała na zachwyconą tak samo jak smok. Kain powstrzymał się od skomentowania tego. Zauważył że pani alchemik się obudziła. Nadszedł czas rozstania.
- Taaa... my też musimy ruszać w drogę. - powiedział próbując wstać jednak, upadł. Chciał się podnieść jednak ze strachem stwierdził, że ciało całkowicie przestało się go słuchać.
- Co się dzieje? Nie mogę się ruszyć - powiedział ponawiając próbę, bez powodzenia. Czyżby tak bardzo przeciążył organizm, że stracił nad nim władzę? Wszystko na to wskazywało. Crystal zaniepokojona sytuacją próbowała pomóc. Delikatnie łapiąc zębami rycerza za ramię podniosła go i ułożyła w pozycji siedzącej
- Dzięki Crystal - powiedział Kain. Spróbował podnieść lewą rękę. Żadnego rezultatu. - Nie dobrze... musiałem zbytnio przeciążyć swój organizm gdy walczyłem z łowcami.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Przypuszczała, że powie coś takiego. Sama na jego miejscu zrobiłaby to samo. Gdyby po trzystu czterdziestu latach odnalazła swoją córkę nie pozwoliłaby jej tak po prostu odejść. Doskonale go rozumiała, nawet zamierzała z nim iść. No bo w końcu kiedy nie troszczył się o nią przesadnie był całkiem miły. Prawda?
Awel nareszcie wręczyła jej cel podróży. Książka była już nieźle poturbowana, a "Brakujące strony" mogły oznaczać, że czarodziejka pragnie za nie okupu. Przebywała z nią dość długo, by nauczyć się by nie brać wszystkiego na serio.
Pożegnała się dość zwyczajnie z czarodziejką, przytuliła alchemiczkę, co zostało przez smoka przyjęte z lekkim niesmakiem. Miała iść i pożegnać się z Kainem, gdy nagle tamten po prostu się przewrócił."Kolejnego poszkodowanego nam tu brakowało" pomyślała, ale pobiegła go niego. Po drodze przed nią znikąd pojawiła się czarna łapa, nie pozwalając jej przejść. Szarpała się i wiła, ale smok miał doświadczenie i bezboleśnie chwycił ją jak imadłem.
- Puść mnie! Chcę mu pomóc!
- Nie podejdziesz bliżej! - warknął w odpowiedzi.
- Ale... Puść mnie!
Smok ani myślał słuchać. Przyglądał się uważnie Kainowi i temu, co on robi, albo raczej czego nie robi. Zastanawiał się intensywnie i miał coś powiedzieć, gdy dostrzegł zabarwioną na zielono szramę na jego ciele.
- Zatrute ostrze. - mruknął. Cena i dostępność czegoś takiego była okropnie niska. Jedynym, który mógł coś takiego posiąść był arystokrata, niewiedzący co zrobić z pieniędzmi. Ktoś taki mógł do kompletu kupić na przykład tresowaną wiwernę. Wiedział jednak, że świat trucizn poszedł w górę i trucizna będzie ciężka lub nawet niemożliwa do zwalczenia. A on nic nie wiedział o usuwaniu trucizn.
- Puszczaj! - wykrzyknęła smoczyca. On wiedział, że będzie musiał jej to wszystko wytłumaczyć.
- To trucizna. Nie pomożesz mu. Trucizny są teraz tak robione, że mogą się rozprzestrzeniać przez oddech chorego, jak wirus. Strasznie ciężko je wykryć, a usunąć prawie się nie da. Mógł mu zostać jakiś tydzień. - powiedział próbując odwieść ją od pomysłu pomocy. Smoczyca nie dawała za wygraną i uparcie próbowała się wyrwać z uścisku.
- Możemy pójść na kompromis. Polecimy po pomoc dla rycerza. - zaproponował, potem zwolnił ją nie chcąc tracić zaufania.
- Dobrze. Ale do kogo mamy iść? - przystała dziewczyna.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Nie powinna mieć takich dylematów. Awel miała świadomość iż z zaistniałej sytuacji udało jej się osiągnąć maksimum korzyści, a teraz kiedy nadarzała się okazja by odejść, należało z niej skorzystać. Nadmierna chciwość mogła ją zgubić. Przywiązanie się do kogoś zgubiłoby ją jeszcze szybciej. Emocje nigdy nie były dobrym doradcą. „Nie pakuj się w niebezpieczeństwo jeśli nie masz ku temu odpowiedniego powodu” powtarzała sobie nieustannie. Jakaś część świadomości kazała Bryzie uciekać czym prędzej póki smoki zajęte są sobą. Z drugiej strony czarodziejka zawsze starała się planować swoje działania kilka kroków naprzód, a w jej głowie niejasno rysował się pewien pomysł sugerujący że muskularne ramię rycerza może się jeszcze przydać. Poza tym może i była podstępna i pazerna, tak jak określił ja wcześniej czarny smok, ale samo patrzenie jak ktoś umiera w męczarniach nie sprawiało jej satysfakcji.
Awel odeszła od zgromadzonych na dobre kilkanaście kroków zanim zdecydowała się zawrócić z miną jakby właśnie przypomniała sobie o czymś nieistotnym.
- Ale jak tak się dobrze zastanowić transport chorego to nie jest dobre rozwiązanie. Przynajmniej jemu – czarodziejka wskazała na Kaina – powinno zależeć na czasie. Oczywiście zrobicie jak chcecie. Możecie szukać dowolnego medyka, ale tak się składa że macie znawczynie wszelkich trucizn obok siebie – Awel celowo nie wspominała ze w sprawie trucizn zna się głównie na ich sporządzaniu. Uznała ze skoro potrafi sporządzić śmiertelnie niebezpieczne wywary to potrafi również odwrócić skutki ich działania. Co najwyżej rycerz pocierpi trochę więcej niż przy normalnej kuracji, ale przecież nie miało to znaczenia. Taki twardziel nie będzie się skarżył.
- Zresztą idę o zakład ze nie tylko jedną. – Spojrzała na alchemiczkę. Mieli medyczkę, asystentkę a jakby policzyć to co ona i alchemiczka mają poukrywane w swoich torbach to najpewniej mieli też wszelkie potrzebne maści i zioła.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Kain miał wyraźny problem z przemieszczaniem się. Paraliż nie był całkowity, mógł bowiem mówić co wymaga użycia mięśni. Sprawa chyba nie była zbyt poważna. Odruchowo podeszła doń aby sprawdzić jego stan. Taka robota.
Kiedy stary smok powiedział, że to trucizna rozprzestrzeniająca jak wirus, krzyknęła. Na pewno nawdychała się tego cholerstwa. Dość aby się zainfekować.
- Cholera. - zaklęła. Ale były dobre strony. Teraz będzie mogła swobodnie dokonać diagnozy nie obawiając się infekcji której i tak się nabawiła.
Znowu zaczęła sprawdzać stan rycerza. Według niej wszystko było z nim w porządku, no poza tym paraliżem. Teraz zaczęła zastanawiać się jak szybko działa ta trucizna. Dopóki nie wiedziała czym jest nie mogła choćby zgadywać w jaki sposób zniwelować jej efekty.
- Nic mi nie jest, tobie zresztą też. Ale nie wiem jak usunąć ten paraliż. Nie musisz się obawiać, jesteś w bardzo wczesnym stadium. - powiedziała. Potem zwróciła się do smoków - poszukajcie tego ostrza którym oberwał. To powinno nam pomóc. A jeśli nie znajdziecie poszukajcie mistrza Galmarisa. On będzie wiedział co zrobić.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain zaklął wyjątkowo szpetnie nawet jak na niego. Że też był na tyle nieostrożny, by dać się zranić zatrutym ostrzem. Sprawa była znacznie poważniejsza niż smok przypuszczał.
- Ej! Uspokójcie się na chwilę! - krzyknął czując, że co niektórzy zaczynają panikować. Gdy wszyscy ucichli westchnął, po czym zwrócił się do smoka.
- Jeśli to co mówisz jest prawdą to zostało mi znacznie mniej czasu niż zakładasz. - powiedział do smoka nie kryjąc niezadowolenia. Nie zwykł wpadać w panikę z powodu śmierci, której już parę razy się wymykał, jednak nie uśmiechało umierać tak młodo i w tak głupi sposób.
- Paraliż nie jest spowodowany samą trucizną co przeciążeniem organizmu techniką, którą opanowałem parę lat temu. Znacząco wzmacnia ona siłę i zręczność jednak mocno obciąża organizm przez co dłuższe lub zbyt częste stosowanie jej bez odpoczynku może doprowadzić do osłabienia mojego organizmu i wiążącego się z tym paraliżu a w najgorszym wypadku do śmierci - wyjaśnił przypominając sobie wszystko co przekazał mu stary Ignus na temat Mrocznej Siły - jednej z technik której się na uczył.
- Tak czy inaczej zostało mi może dwa lub trzy dni, przez fakt, że moje ciało jest słabsze niż zazwyczaj więc nie obraziłbym się jakbyście się streścili z tym antidotum szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że prawdopodobnie wszyscy z pominięciem ojca naszej małej smoczycy jesteście już prawdopodobnie otruci - podsumował rycerz z poważną miną. Czasu było mało i każda chwila zwłoki działała na jego i jego towarzyszy niekorzyść.
- No dobra Awel, pokazuj co tam zwędziłaś zanim się zabraliśmy z pracowni pani alchemik - powiedział do czarodziejki - Tylko bez przekrętów chyba że wolisz robić to tacie naszej muzykantki - dodał robiąc wyjątkowo nieprzyjemną minę.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że Kain był zainfekowany już wcześniej. A wtedy jeszcze nie było wiadomo, że nie powinno się oddychać wydychanym przez niego powietrzem. A to mogło się wydarzyć. Co również oznaczało, że ją także dotknęła choroba.
Propozycję odzyskania zatrutego oręża uznała za całkiem słuszną. Postanowiła szybko odszukać narzędzie. Obawiała się tylko co będzie, jeśli się nie uda. Znalezienie alchemika w tak krótkim czasie było niemożliwe, więc musiała znaleźć ostrze.
- Lećmy już. - powiedziała do smoka. Wdrapała się ją czarną łapę która uniosła ją na smoczy grzbiet. Usiadła w miarę wygodnie na szorstkich łuskach i chwyciła się ich kurczowo aby nie zlecieć.
Wzlecieli zaledwie kawałek kiedy już była w stanie dostrzec pozostałości wiwerny. Co ciekawe, gdy tylko je zobaczyła smok zwrócił się w ich stronę. Postanowiła uważać na swoje myśli. Lądowanie obyło się bez problemów. Kiedy smok rozgrzebywał piach rozglądała się za orężem, którego zresztą leżało tu od groma. Nie miała pojęcia czym starszy posługuje się szukając zatrutego ostrza. Ostatecznie w łapach spoczęło kilka mieczy i włócznia. Smok wzbił się w powietrze i zawrócił na miejsce, gdzie zostawili towarzyszy. Broń legła na ziemi niedaleko alchemiczki i czarodziejki.
- Gdzie jest Galmaris? - mruknął smok basowo - Na wiele się tu nie zdam więc go przyprowadzę, czy tego chce czy nie.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

- Tylko bez nerwów. Jedyna rzecz która roznosi się tu w powietrzu i zaraża wszystkich to niepotrzebna panika. - Awel starała się uspokoić sytuację. Teoria iż trucizna mogłaby rozprzestrzeniać się przez powietrze wydawała jej sie absurdalna. Nie po to znaczy się swoje ostrza by rozsiewać chorobę w taki sposób. Substancja na broni ma się dostać do krwioobiegu poprzez ranę, zainfekować i uśmiercić wybraną przez cel ofiarę, a nie zabijać kogo popadnie.
- Smoki na pewno nie są chore. Wierz mi że zapadają na wiele przedziwnych dolegliwości ale nie ma wśród nich tego typu zatruć. Czarodzieje również dokładnie wiedzą kiedy cos im dolega, a alchemiczka... no cóż ona zapewne jest odporna na wszystko. - Bryza zwróciła się do rycerza - Natomiast złe wieści są takie że jeśli liczysz że wyciągnę z torby magiczną fiolkę która uzdrowi cię po kilku łykach to jesteś w błędzie. To tak nie działa. Uzdrawianie to dużo bardziej skomplikowany proces. Poza tym nie rozumiem dlaczego uważacie że alchemik i medyk to jedno i to samo? - Spytała, zdając sobie jednocześnie sprawę że magowi również daleko jest do medyka - To tak jakby żywić sie samymi przyprawami bez mięsa.
Czarodziejka zaczęła metodycznie przeszukiwać swoje tobołki.
- Większość tego co znalazłam w warsztacie alchemiczki na nic się tu nie przyda. No może te klika ostrzy na wypadek gdyby trzeba amputować ci zakażone kończyny - Zażartowała sobie chcąc napędzić stracha Kainowi - Ale spokojnie, działam w tek branży nie od dziś. - Dodała, co wbrew pozorom wcale nie miało oznaczać sztuki uzdrawiania. Warsztat alchemiczki nie był jedynym który zdążyła okraść. Równie często jej łupem padały sklepy zielarskie czy pracownie medyczne w skutek czego zawsze była przygotowana na przeprowadzenie leczniczego zabiegu.
-Będę potrzebowała wiadra czystej wody i porządnego ogniska - Zwróciła sie do smoka chcąc zapędzić go na swoje usługi. Bryza była pewna że w jaskiniach z których smok ją wyciągnął znajdują się studnie z świeżą wodą. Niestety stwór nie chciał jej słuchać.
- Będziesz potrzebowała - Zadrwił gad. Smok był zbyt starą i cwaną istotą by dać się nabrać na jej prosty wywód. Nie zamierzał jej pomagać w niczym. Co innego jeśli prosiła go muzykantka. Gdy tylko smocza córka wspomniała o konieczności odnalezienie zatrutego ostrza od razu zabrał sie do działania.
- A róbcie jak chcecie. - Machnęła zrezygnowana w kierunku odlatujących smoków. Gdy tylko Bryza odnalazła odpowiednie zioła, włożyła kilka z nich do ust i zaczęła je przeżuwać. Ślina była najlepszym rozpuszczalnikiem pobudzającym medykamenty do działania. Może i mało to higieniczne ale działało. - Chcesz pomóc? - Spytała alchemiczkę wyciągając w jej stronę garść brązowawych liści.
- No więc tak. Mnie osobiście bardziej niż broń, po którą poleciała nasza mała smoczyca, interesuje rana jaką zadano ci przy jej pomocy. - Zakomunikowała rycerzowi. Widok rany i reakcji organizmu na truciznę był teraz znacznie ważniejszy niż badanie samej substancji. - A zatem - dodała z uśmiechem - ściągaj co masz na sobie i pokazuj gdzie cię dźgnięto. Oczywiście możemy ci pomóc jeśli sparaliżowana ręka sprawia aż takie trudności. - Rozebranie rycerza wydawało się czarodziejce tyleż krępujące co zabawne jednocześnie. Żałowała tylko ze muzykantki przy tym nie będzie.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

- Galmaris jest na zlocie alchemików. - powiedziała, co zostało przez smoka przyjęte lekkim ale wymownym przymrużeniem ślepia. - ale nie wiem gdzie jest to zgromadzenie. - Wzruszyła ramionami. Smok mógł z łatwością sprawdzić w jej umyśle czy to prawda i była pewna, że to zrobi nawet nie dając się zauważyć.
Dużo bardziej interesował ją oręż wojenny, który powinien być zatruty. Jeśli wierzyć smokom to miała pod nogami przedmiot niezbędny do pozbycia się trucizny. Ale teraz poddała w wątpliwość słowa smoka i zastanowiła się, czy jest to najzwyklejsza trucizna, czy niezwykle trudna do opanowania zaraza. Rozsądek podpowiadał inaczej, ale jej ból głowy nie świadczył o racji Awel. Całkowicie mogła wykluczyć chorobę, takie ilości magicznych cieczy jakie spożywała całkowicie pozbywały się chorób. Może było to po prostu jej wymysłem, ale nigdy nie mogła mieć pewności.
Żeby sprawdzić powinna przetestować ostrza na czymś żywym, bo jak na razie nie widziała innej opcji. Nie mogła sprawdzać właściwości substancji ani próbować rozdzielić, więc pozostawał test w praktyce. Dookoła nie było widać żadnych żyjątek poza dość pulchną żabą. Szybkim ruchem zagarnęła ją z kamienia i wlała jej do gardła kropelkę skapującą z pierwszej broni, potem nie zważając na skrzeki bardzo płytko nacięła jej skórę na grzbiecie. Wolała ne ryzykować ucieczki stworzenia więc trzymała je w dłoni i obserwowała efekty. Ranka była lekko zabarwiona czerwienią, ale nic poza tym. Żaba nie wyglądała w żaden sposób inaczej.
- Wybaczcie mi, ale to było konieczne. - powiedziała widząc twarze towarzyszy. - Samo sprawdzenie rany Kaina niewiele da. Trzeba z czymś porównać.
Po tych słowach powtórzyła czynność z kolejną bronią tym razem jednak nacięcie pojawiło się dalej od głowy żaby. Ranki były konieczne, żeby wiedzieć jak po konkretnej trutce zadziała organizm, a gdy coś zacznie się dziać, najpierw będzie widoczne na grzbiecie, i będzie się dało dowiedzieć co powinni zwalczać.
Powtórzyła zatruwanie żaby jeszcze parę razy, ale żadna trucizna nie działała szybko. Musiała więc chwilę poczekać na reakcję żaby.
- Nie mówiłeś nam jeszcze, jak się nazywasz. - powiedziała smokowi.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain prychnął gdy czarodziejka zażartowała na temat amputacji
- Jeśli już faktycznie trzeba będzie mi coś obcinać to wolę, by zrobiono to tym mieczem - powiedział głową wskazując Zantetsukena znajdującego się w pochwie przy zbroi rycerza. Swoją drogą dziwne że mógł nią poruszać tak samo jak mówić.
- Będę miał gwarancję, że będzie obcięta dokładnie za pierwszym razem. - Dodał próbując z całych sił poruszyć którąś z kończyn bez większego rezultatu i ku naprawdę poważnemu zirytowaniu samego Kaina. Żeby rozładować napięcie wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze, po czym powtórzył próby poruszenia się. Przez moment zdawało się, że i tym razem zakończy się to niepowodzeniem jednakże rycerz poczuł, że ramiona z trudem bo z trudem ale w końcu zaczęły słuchać. Fakt, że w końcu odzyskał jako taką sprawność ruchową napawał go optymizmem. Bardzo powoli ściągnął z siebie zbroję oraz górną część ubrania odsłaniając dobrze zbudowane, umięśnione ciało pokryte kilkoma bliznami oraz świeżą, zabarwioną na zielono raną znajdującą się w okolicy żeber wojownika.
- I co ja się w tym razem wpakowałem? - pomyślał wyrzucając pobrudzone ubranie. Nie mógł już w nim chodzić zwłaszcza, że było przesiąknięte trucizną. Czekając na dalsze instrukcje oparł się o Crystal zaplatając ręce na klatce piersiowej
- Mogę się na coś przydać? - zapytał chcąc czymś się zająć i chcąc rozruszać nieco organizm
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Nie interesowało go jaką opinię wyraża czarodziejka. Wogóle nie podobały mu się jej intencje, jakie miała wobec nich. Nieustannie udawała, że pomaga, szukała jednak własnych korzyści gdzie tylko się dało. Miał tego serdecznie dosyć i chętnie napełniłby sobie nią żołądek, gdyby tylko Gelarum na niej nie zależało. Sytuacja przedstawiała się zgoła inaczej i musiał ograniczyć się do grzebania w umyśle Awel.
Już wcześniej zauważył u niej dzisiejsze wspomnienie zapadającego się w piach zakładnika. Zapadło mu w pamięć to, co powiedział. Mieli kontrolować Gelarum za pośrednictwem rycerza. Nie mogli wiedzieć co smoczyca odczuwa względem niego, więc przypuszczał, że trucizna nie służy tyle do zabijania, ile do unierchamiania. Nie mogli przecież liczyć na to, że przebiją łuski więc musieli ją do niej wepchnąć innym sposobem - przez powietrze. Potem pozostawał już tylko szantaż z odtrutką i torturami. Pozorna zawiłość złożyła się w konkretną całość a on chciał koniecznie zapobiec temu, co miało nadejść.
Odpowiedź alchemiczki niezbyt go usatysfakcjonowała, bowiem zlot mógł być w każdej części Alaranii i nie było to dostateczną pomocą. Mimo wszystko zamierzał odszukać tego Galmarisa.
- Mam wiele imion - zwrócił łeb w stronę córki - Lecisz ze mną? - zapytał normalnie, bowiem u smoków wtargnięcie do umysłu było uważane niemal za atak fizyczny. - Zrozumiem, jeśli się nie zgodzisz.

Z obrzydzeniem oglądała co Regane wyprawiała z żabą. Sekcja żywego stworzenia była jedną z najochydniejszych rzeczy jakie przyszło jej oglądać. Porównywanie tego z bitwą dopiero co rozegraną było bardzo nietaktowne, bowiem żaba nie mogła się bronić. A świadome zatruwanie było jeszcze gorsze. Chciała odwrócić wzrok, lecz nieskutecznie. Widok przyciągał jej wzrok jak magnes.
- Bardzo chętnie z tobą polecę. - powiedziała zadowolona, że coś odciągnęło jej uwagę. - Pomogę ci go odszukać. - po tych słowach przylgnęła do smoczego karku, a starszy smok wzbił się w powietrze. Już parę chwil później towarzysze, do których zamierzała powrócić byli tylko małymi, czarnymi punktami na tle podłoża.

Ciąg dalszy: Gelarum: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=1 ... 2&start=30
Ostatnio edytowane przez Gelarum 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Sytuacja wyglądała na wyjątkowo zabawną. Teoretycznie każda z nich starała się na swój sposób uratować rycerza, a w praktyce Kain wykrwawiał się bez żadnej opieki. Awel usiłowała działać bezpośrednio na cierpiącym mężczyźnie, próbując zneutralizować działanie trucizny. Alchemiczka starała się wynaleźć antidotum na chorobę poprzez dziwne eksperymenty na żabach, natomiast Gelarum najwyraźniej uznała ze one obie do niczego się nie nadają i jedynym słusznym rozwiązaniem jest poszukanie pomocy u Galmarisa. Okoliczności jak żywcem wyjęte z powiedzenia o kucharkach.
- Wielkie dzięki za wodę przebrzydła gadzino! – Wściekała się Bryza na odlatującą parę smoków, rzucając w ich stronę kamieniami. – Jesteście strasznie pomocni… Żyje taki parę tysięcy lat i do razu zapomina co to znaczy się spieszyć. – Narzekała czarodziejka wracając do swojej pracy. Działanie muzykantki wydawało jej się kompletnie pozbawione sensu. Szukanie owego wspaniałego medyka zajmie im mnóstwo czasu a powrót z nim do rycerza drugie tyle. W tym tempie smoki od razu mogłyby lecieć po grabarza.
- Pewnie nie wrócą. – Podsumowała Awel. – Co oznacza ze zostałyśmy tylko my dwie. – Bryza zdawała sobie sprawę iż nie osiągną niczego jeśli zamiast współpracować będą rywalizowały między sobą o to która jest lepszym medykiem. Ktoś tu musiał ustąpić, a tak się składało iż jej samej specjalnie nie paliło się do ciężkiej pracy i wzięcia na siebie odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenie. Pozwoli zatem działać alchemiczce. Niech się wykaże i zgarnie należną jej chwałę.
Z drugiej strony sam Kain niejasno deklarował że to ona powinna spróbować go uleczyć. Nawet wykazywał ku temu chęci do współpracy. „Ale nie dam rady zrobić tego sama” Pomyślała Awel. Nawet z przyniesieniem tej przeklętej wody miałaby problem. W tym celu musiałaby zejść do zniszczonej przez smoka fortecy, w której z całą pewnością napotka nieprzychylnych sobie mieszkańców. Teraz gdy nie mieli smoków na powrót stawali się łatwym celem dla jeźdźców Karishenu.
Aby odegnać od siebie te nieprzyjemne myśli, czarodziejka postanowiła skupić się na sylwetce na wpół rozebranego rycerza. Jego ciało samo w sobie prezentowało się dość imponująco, jednak w połączeniu z niemalże dziecinną twarzą, sprawiało komiczne wrażenie. „Może gdyby zapuścił brodę, albo przynajmniej niewielki zarost” rozważała Bryza, niemal natychmiast napominając siebie że powinna skupić się na samej ranie. Ostentacyjnie przeniosła swój wzrok z mięśni rycerza na miejsce cięcia zadanego mu przez łowczego. Sama rana nie była zbyt głęboka. Zadana akurat z taką precyzją by nie spowodować dużego krwotoku. Tryskająca krew uniemożliwiłaby dotarcie trucizny do organizmu, natomiast w przypadku niewielkich skaleczeń działanie tego typu specyfików jest dużo łatwiejsze. Ranę należało na powrót otworzyć i przeczyścić.
Przynajmniej ona by tak zrobiła. Jednak to alchemiczka miała obecnie dowodzić operacją.
- Długo ci zajmie wymyślenie antidotum na ta truciznę? – Jeśli alchemiczka miała zamiar dokonać w kilkanaście minut tego co innym uczonym zajmowało kilka tygodni, to znaczyłoby iż Awel ma przed sobą najlepszą w swoim fachu i poszukiwanie kogoś innego tym bardziej jawiło się jako zbędne. – Chcesz żeby ci pomóc?
- Mogłabym wziąć twój miecz? – Zwróciła się w stronę rycerza. – Znaczy tylko na chwilę. Nie buchnę ci go. – Zapewnia pospiesznie, co wcale nie oznaczało że nie zamierzała przyjrzeć się bliżej temu orężowi. – Obawiam się nieco. Wciąż jesteśmy otoczeni przez nieprzychylne nam ludy. Smoków nie ma, a ty raczej nie będziesz w stanie nas bronić… więc mając takie narzędzie czułabym się nico bezpieczniej. – Dodała, chociaż w rzeczywistości nie miała pojęcia o walce przy pomocy miecza.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

- Najlepiej siedź i się nie ruszaj. - powiedziała rycerzowi. - Nie pogarszajmy sytuacji, jak to robiliśmy przez cały dzień.
Nie miała w tej chwili nic do roboty, więc wpatrywała się w oddalający kształt smoczej sylwetki. Siedząc na ziemi co chwilę sprawdzała stan żaby. Zwierzę miało niesamowicie rozwinięty układ odpornościowy, bo do tej pory żadna z trucizn nie ukazała się na grzbiecie.
Awel odsłoniła klatkę Kaina, żeby obejrzeć ranę. Była płytka i zabarwiona na zielono, a dookoła pojawiła się opuchlizna. Rana z całą pewnością mogła zabić nawet po przedsięwzięciu odpowiednich środków. Wolała nie wiedzieć co będzie się dziać w późniejszych stadiach.
- Wynalezienie leku... Wiesz, to bardziej chodzi o wymiarkowanie substancji neutralizującej i czekanie, aż organizm pozbędzie się tego świństwa drogą naturalną...
W tym momencie przerwał jej skrzek żaby. Szarpnęła się jej w dłoni i znieruchomiała. Po sprawdzeniu funkcji życiowych stwierdziła, że ropucha nadal żyje i jest przytomna. Na jej grzbiecie widniał zielony ślad pomiędzy czerwonymi od krwi. Powiodła wzrokiem po ułożonej w odpowiedniej kolejności broni i zatrzymała na włóczni.
- Szlag by ich... - powiedziała i wytłumaczyła - to ta włócznia. Należała do jeźdźca, o którym krążyły pogłoski jako mistrzu trucizn. Nie wiem jednak co to jest i trzeba będzie to jakoś sprawdzić..
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain uśmiechnął się pobłażliwie gdy Bryza zapytała go o broń. Prośba ta go rozśmieszyła, jednak nie dał po sobie tego poznać.
- Wybacz, ale wolę go mieć przy sobie. po za tym mogłabyś zrobić sobie krzywdę tym mieczem ze względu na jego nadzwyczajną ostrość - powiedział siadając na ziemi, by nie przemęczać się zbytnio, Crystal zaś położyła się w pobliżu i zasnęła czujnym snem. Gdy Regane odkryła która broń spowodowała zatrucie rycerz ożywił się nieco
- Pokaż mi proszę tą włócznię - powiedział biorąc broń do ręki, po czym przyjrzał jej się uważnie. Nie miał wątpliwości, co to za broń oraz do kogo należała.
- Przecież to Trident włócznia należąca do Drake'a - jednego z pierwszych czarnych rycerzy i faktycznie będącego mistrzem trucizn. Z tego co opowiadał mi mój mistrz każda jego trucizna była unikalna i przez to trudno było odnaleźć antidotum. - powiedział marszcząc nos. Miał przed sobą broń legendarnego wręcz wojownika, jednakże jak na ironię to ona jest przyczyną całego zamieszania.
- Jednego można być pewnym, trucizna nie jest byle jaka i odnalezienie odtrutki nie będzie łatwe - westchnął oddając włócznie pani alchemik.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

- Dobrze, rozumiem intencje. Nie zamierzam dotykać twojej świętości. – Bryza podniosła ręce w geście poddania. Jak większość rycerzy Kain był opętany na punkcie swojego oręża, traktując je jako przedłużenie własnej osobowości. „Zapewne czyści ten przeklęty miecz kilkanaście razy wciągu dnia”. Pomyślała. Niestety takie przedmioty przeważnie miały wielka wartość tylko dla swoich właścicieli, natomiast dla innych stanowiły tylko kawałek żelaza. Fakt ten sprawił że czarodziejka niemal od razu straciła zainteresowanie bronią rycerza. Przecież nie ukradnie mu go po to by następnie zaproponować możliwości odkupienia
Awel nerwowo przeskakiwała z nogi na nogę. Cała ta dyskusja o broniach, truciznach i żabach była jej zdaniem bezcelowa i do niczego nie prowadziła. Fascynujące historie i rzekomym trucicielu nadawały się do tego by rozpowiadać je przy wieczornym ognisku, natomiast teraz były tylko stratą czasu. A Kain zachowywał się tak jakby miał go pod dostatkiem.
- To w końcu chcesz by cię leczyć czy będziemy czekali aż żaby wyjawią nam przepis na cudowny specyfik przeciw truciźnie? A może zamierzasz sam się uzdrowić albo każesz nam czekać aż ogarnie cię gorączka i zaczniesz majaczyć bez sensu? – Nie wytrzymała w końcu Bryza. – Nie powinniśmy tu zostawać. Szczególnie teraz gdy nie ma smoków. To trochę nie w moim stylu, ale jeśli nie możesz chodzić o własnych siłach to zrobimy ci nosze i zatargamy w bezpieczniejsze tereny. A potem zaczniemy kurację. – Nalegała czarodziejka. Byłaby to pierwsza bezinteresowna i szlachetna czynność jaka zdarzyła się Awel od kilu lat, ale od casu da czasu nabierała ochote na zrobienie czegoś naprawdę dobrego. Poza tym spieszyło jej się również z innego powodu, ale o tym nie chciała na razie wspominać towarzyszom.
W pewnej chwili dostrzegła sylwetkę niewielkiego chłopca wpatrującego się w postać Crystal. Dzieciak, ubrany tylko i wyłącznie w przydługą zabrudzoną koszulę, zapewne należał do ocalałych z siedziby jeźdźców.
- Czego tu? – Spytała Awel instynktownie chwytając za swoją włócznię. Skoro był tu ten dzieciak to tylko kwestią czasu zdawało sie być kiedy ciekawość sprowadzi pozostałych.
- Ja… chciałbym pomówić z władcą smoka… Proszę. – Odpowiedział spłoszony malec.
- Pomówić? Dobre sobie. Teraz zebrało wam się na rokowania, a wcześniej próbowaliście nas ukatrupić. – bryza starała się wyglądać groźnie, chociaż w myślach niemal kładła się z śmiechu. „Władca smoków. Ciekawe u licha kim w takim układzie jesteśmy my dwie skoro rycerzyna awansował tak wysoko.” Zastanawiała się, wygrażając jednocześnie szczeniakowi. – Wynocha!
- To było nieporozumienie … Przepraszamy. – Zapiszczał malec.
- I porwanie mnie też było nieporozumieniem? – Zadrwiła.
- Tak. Bardzo nam przykro. My… my… może moglibyśmy zaoferować coś co sprawi że smoki nie będą nawiedzały naszych domów. – Zaproponował wreszcie malec.
Myśl o ewentualnym okupie była dla Bryzy niczym olbrzymia pochodnia zapalona w jaskini niechęci i niepewności. Jeśli ktoś był skłonny płacić za to by niewinna Gelarum nie czyniła mu nic złego, to równie dobrze można by z niego ściągnąć pieniądze za to że jutro rano też wzejdzie słońce. Smoczyca i tak nie była skłonna do wyrządzenia nikomu krzywdy. Przynajmniej nie była do momentu gdy panowała nad swoim ciałem. Miejscowi myśleli iż są sprytni. Przysłali tu chłopca by wzbudzić w nich litość i sprawić że ewentualny okup będzie jak najmniejszy, ale tak naprawdę oferowali zapłatę za coś co w rzeczywistości i tak by się stało.
-Wielki władca smoków rozważy waszą propozycje i poda swoja cenę. – Odpowiedziała czarodziejka z powagą w głosie. „O ile w swej głupocie, cnocie i podążaniu za ideałami nie zmarnuje takiej okazji” Dodała w myślach. – A najlepiej zrobi jeśli sam nie będzie się przemęczał i wyśle na negocjacje zdolną dyplomatkę. – Z szelmowskim uśmiechem zwróciła się do rycerza. Bo w sumie to co nam szkodzi. I tak zamierzaliśmy czekać tu na Gelarum więc równie dobrze możemy to zrobić udając się na ucztę do naszych niespodziewanych sprzymierzeńców. Nawet jeśli nie mają u siebie zdolnych medyków to zapewne mają mnóstwo ziół z których dobierzemy coś co ci pomoże. – Argumentowała Awel.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości