MenaosPrzygoda Kaina - Czarny Rycerz przybywa do Menaos

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Awel przyglądała się panującemu zewsząd chaosowi bitewnemu, usiłując zrozumieć z niego kto stoi po czyjej stronie i kogo powinna brać za wroga. Sytuacja wyglądała dość zabawnie. Oddziały trolli otoczyły zwartym pierścieniem smoczycę i jej towarzyszy starając się nie dopuścić jeźdźców Karishenu w pobliże bestii. „Czyżby uznali że muzykantka potrzebuje ich ochrony?” Zastanawiała się Bryza. Początkowo trolle dość skutecznie odpierały napastników ale z każdą chwilą coraz więcej jaszczurów schodziło z skalistego zbocza, a dosiadający ich ludzie zaczęli osiągać przewagę. Gdzieś w górze Kain toczył batalię z grupą łowców. Przynajmniej rycerz znalazł sobie wroga. Awel nigdzie nie mogła dostrzec alchemiczki.
Przez chwilę czarodziejka miała wrażenie iż jest niewidzialna. Stała pośrodku bitwy a mimo to nikt z biorących w niej udział nie kierował swojej agresji w jej stronę. Muzykantki również nie atakowano. Prawdopodobnie z strachu lub dlatego iż właśnie o nią a nie z nią tu walczono. Jeśli armię trolli i Karishenu łudziły się że nagrodą za zwycięstwo będzie panowanie nad smokiem to muzykantka szybko rozwiała ich naiwne marzenia.
Smoczyca wreszcie ruszyła do ataku opowiadając się po jedynej słusznej stronie, to znaczy swojej własnej. Nacierała na ślepo, tratując i pożerając zarówno trolle jak i jeźdźców na jaszczurach. W jej olbrzymich zębiskach swój żywot zakończyło także kilku mniej rozważnych łowców. O dziwo okazana przez smoczycę agresja wcale nie zniechęciła jej przybranych obrońców by nie ustępowali w próbie ochronienia zwierzęcia przed stroną przeciwną. Po prostu teraz więcej ich ginęło. Awel pomyślała iż muzykantka musi być szczęśliwa. Oto miała przed sobą mięso które samo pcha się w paszcze.
- Właśnie tak, załatw ich wszystkich! – Dopingowała bestię Bryza. Głód i gniew smoczycy był teraz ich najlepszą bronią. Wzbijając się w powietrze muzykantka zupełnie przypadkiem zahaczyła o jednego z trolli, swoim potężnym ogonem odrzucając go prosto pod nogi czarodziejki. Awel zupełnie bez wysiłku zdobyła jeńca którego mogła przesłuchać. Przyciskając stopą leżącego trolla przyłożyła mu ostrze włóczni do szyi.
- Gadaj natychmiast o co tu chodzi. Tylko wyraźnie i bez bulgotania. Wiem że potraficie pięknie śpiewać. – Zagroziła małemu skalnikowi.
- My… my .. nie możemy dopuścić zęby on wpadł w ręce jaszczuroludzi. – Wyciągnięta ręka trolla wskazała na smoka - Będzie to koniec naszej rasy – Zapiszczał troll zapadający się w ruchomych piaskach.
- I pewnie wydaje wam się ze będziecie potrafili ją kontrolować? – Zadrwiła Bryza.
- Nie my. On będzie. – Tym razem troll wskazał na toczącego boje Kaina.
Awel zaczęła się śmiać. Fakt że trolle liczyły na pomoc rycerza niemal skręcał ją z rozbawienia. Zamierzała jeszcze podręczyć swojego jeńca gdy nieoczekiwanie muzykantka wylądowała tuż przed czarodziejką przybliżając swój pysk prosto do twarzy Bryzy. Z jej krtani wydobył się jakiś dźwięk lecz niestety mimo najlepszych starań Awel nie potrafiła zrozumieć słów smoczycy.
- Że co? Spytała cofając się o krok. Fjaril….
- Mówi że panuje nad emocjami i że powinnaś oddać jej księgę. – Odpowiedziała wróżka która z ciekawością wychylała się z torby by przyjrzeć się całej scenie.
- No jasne książka. Oczywiście że ci ja zwrócę skarbie. – Oznajmiła czarodziejka siląc się na uśmiech – Przecież właśnie po to ją trzymam. Tylko że… bo widzisz chcesz ja między zęby czy w te wielkie zakończone pazurami łapska? W tym stanie nie będziesz w stanie jej chwycić. O kartkowaniu i czytaniu drobnego tekstu nie wspominając. – Bryza nerwowo przeszukiwała swoją podróżną torbę, łapiąc w końcu małą Fjaril w swoje dłonie, a następnie podsuwając wróżkę prosto pod jęzor smoczycy. - Ale jeśli zabierzesz nas stąd w jakieś bezpieczne miejsce, to ona mogłaby ci przeczytać całą zawartość. – Dopowiedziała.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Wszystko mogło nawet pójść dobrze. Nawet. Dopóki jej nietypowy wierzchowiec nie rzucił się do jedzenia było dobrze. Postawiła bezpieczeństwo własne ponad pomysł zawarcia paktu i ostrożnie zsunęła się po grzbiecie smoka. Miała stanąć na ziemi, gdy ogon zielonej gadziny odrzucił ją wstecz.
Grunt znowu był niestabilny. Zużyła duże ilości energii aby móc stąpać po powierzchni jak po zwykłym piasku. Mianowicie usunęła zeń wilgoć. Większość wody wsiąkała tuż po tym jak przeszła, część jednak uleciała do dłoni w której miała sztylet. Coś takiego dawało jej mnóstwo różnych możliwości ataku i manipulacji bronią, ale wolała z nich nie korzystać dopóki nie będzie zmuszona.
Jakoś udawało jej się omijać walczących. Ani trochę nie interesowało ją dlaczego walczą i chciała usunąć się z pola bitwy.
Coś mocno szarpnęło a ona poleciała do przodu, na twarz. Gdy wstała zobaczyła Kaina, chyba Kaina, atakującego samotnie dwóch łowców. Wątpiła w jego szanse. Podniosła się nad ziemię za pomocą wody i od razu wiedziała że to był zły ruch. Ale musiała go wykorzystać, skoro już zaczęła. Cisnęła sztyletem w stronę wierny i jednocześnie pchnęła wodą siebie i broń. Nie zobaczyła jak metal się wbija. Poleciała bezwładnie w bok gdzie było mniej walczących i zaległa w pochłaniających ją piaskach. Potem straciła przytomność.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain z nie bez problemu unikał ataków Wroba i jeźdźca jednak dzięki wzmocnieniu ciała mroczną energią jakoś sobie radził, niestety kosztem własnego zdrowia. Po kolejnym silnym ciosie rycerz zachwiał się i splunął krwią. Nie miał jednak czasu przejmować się tym problemem, gdyż musiał zablokować kolejny atak trolla. Nagle usłyszał krótki świst i głośny ryk wiwerny. Bestia zwijała się chwilę z bólu, a następnie zaczęła kierować się w czyjąś stronę. Wojownik z trudem rozpoznał panią alchemik, która wyglądała na nieprzytomną. Aura otaczająca Kaina z fioletowej stała się czarna jak smoła. Podjął decyzję od razu.
- Technika Mrocznego Miecza: Demoniczne Uderzenie! - wykrzyknął, atakując wiwernę i jeźdźca. Wzmocniony mroczną energią atak pozbawił wiwernę sporej części ogona i możliwości latania, zaś jej jeździec został zrzucony z wierzchowca upadając z impetem na ruchome piaski natychmiastowo zapadając się po pas. Rycerz upadł na jedno kolano ponownie spluwając krwią. Jego organizm był zbyt przeciążony, a dłuższe pozostanie w tym stanie może go całkowicie wycieńczyć lub co gorsza zabić. Postanowił jednak postawić wszystko na jedną kartę zwłaszcza że Wrob widząc porażkę towarzysza wpadł we wściekłość.
- Ty mnie zdenerwować. Teraz ty nie ujdziesz z życiem! - krzyknął troll atakując Kaina
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Czarodziejka miała rację. Nie mogła przecież w takim stanie ani czytać ani nieść książki. Zdławiła w sobie złość na samą siebie i powiedziała do Awel:
- Eź ja, ale ne spadij. - powiedziała i stwierdziła że jej bełkot coraz bardziej przypomina wspólną mowę. Usadowiła dziewczynę na grzbiecie. Nie była w nastroju na deptanie kolejnych stworów, ponownie zaczęła machać skrzydłami. Z zaskoczeniem uznała, iż wrażenie, że zaraz wywróci się do góry nogami niemal znikło. Wciąż musiała się starać i uważać na każdy ruch, ale było lepiej. Nie była pewna co do kierunku, w który miałyby się udać, więc ruszyła przed siebie.
Oglądała sceny walki i wdychała uciążliwy zapach krwi, od którego kręciło jej się w głowie. Monotonia była tak niesamowita, że nie dało się nie zauważyć Kaina tak wyróżniającego się z tłumu i wiwerny, mocno poturbowanej. Zleciała trochę niżej w samą porę aby wpaść na coś co pragnęło zgnieść rycerza. Warknęła głośno, być może odruchowo, być może z własnej woli. Wszystko wydawało jej się jakieś niepełne i wybrukowane i niepełne, dlatego chciała jak najszybciej wrócić do swojej zwykłej postaci.
Potrącone coś rzuciło się na nią z wrzaskiem: "Wrob wściekły!!!". Przez chwilę wspinali się po niej ale zostało szybko strącone. Z godnym podziwu uporem ponownie wskoczyło na smoczycę. "Zabawa" mogłaby trwać w nieskończoność, więc Gelarum przegryzła oponenta w pasie zakańczając jego żywot.
Nie zamierzała czekać na decyzję kogokolwiek. Z chwyciła rycerza i usadowiła go tuż przy skrzydłach. Już miała się zbierać, kiedy niemal cudem zauważyła alchemiczkę zagrzebaną w piasku. Nie była pewna dlaczego leży akurat tutaj, pewnie była ranna lub nieprzytomna. Tą również posadziła na sobie, przy Kainie, aby nie spadła podczas lotu.
Wzbiła się, czując się coraz bardziej pewnie. "To chyba nawet... przyjemne" pomyślała. Próbowała przelecieć nad armiami, ale żołnierzy było po prostu za dużo. Pozostała więc w powietrzu czekając na wynik walk.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Wszystko układało się po jej myśli. Awel udało się uniknąć gniewu i pożarcia przez smoczycę, a poza tym nadal mogła zachować księgę która najprawdopodobniej Fjaril będzie mogła odczytać w jej obecności, a to z kolei da czarodziejce możliwość zapoznania się z jej treścią. Oczyma wyobraźni Bryza widziała przed sobą olbrzymie smocze skarby tylko czekające by wpaść jej w ręce. Jakby tego wszystkiego było mało, muzykantka zgodziła się wyciągnąć ją z bitewnego zgiełku fundując dodatkowo wymarzony przez Awel lot na smoczym grzbiecie.
- I tak trzymać mała! – Krzyknęła do smoczycy gdy tylko znaleźli się w powietrzu. Dobrego nastroju Bryzy nie zakłócił nawet fakt iż muzykantka zdecydowała się uratować dodatkowo rycerza i alchemiczkę. Nie do końca mieściło się to w planach czarodziejki ale uznała iż w ostatecznym rozrachunku wyszła z tego całkiem dobrze.
- Wyglądacie okropnie – podsumowała stan w jakim znajdowali się jej towarzysze. Dzięki wysiłkowi Kaina udało im się pozbyć łowców, za co rzecz jasna czarodziejka nie zamierzała go chwalić. – I oczywiście nie musisz mi dziękować za ratunek. Taki przyjacielski gest. – Dodała przypisując sobie zasługi tego co zrobiła muzykantka. Teraz gdy byli już w komplecie mogli ruszyć w bezpieczne miejsce. – Ta zielona plama daleko przed nami to skraj Szepczącego Lasu. Może to dobre miejsce na szukanie schronienia? – Zaproponowała.
Awel spojrzała raz jeszcze w dół na miejsce gdzie toczono bitwę. Teraz gdy główna zdobycz w walce okazała się poza zasięgiem obu stron, działania wojenne znacznie osłabły. Trolle wycofywały się w kierunku skalistych wzniesień. Jeźdźcy Karishenu stanęli w miejscu, spoglądając w niebo na latającą nad nimi muzykantką. Ich przywódca usiłował nakłonić smoczycę do powrotu.
- Błagamy cię wszechpotężna pradawna istoto! Nie opuszczaj nas! – Krzyczał mężczyzna dosiadający białego jaszczura – Przybyliśmy tu po to by służyć twojej woli.
- Gadanie. Zmywajmy się czym prędzej. – Bryza usiłowała nakłonić smoczycę do jak najszybszego odwrotu. Nie chciała wchodzić w żadne bliższe kontakty z miejscowym ludem. Ufała mu jeszcze mniej niż uciekającym trollom. Nikt normalny nie próbuje negocjować z smokiem jeśli nie ma w tym większego celu.
Nagle gwałtowny podmuch powietrza zakłócił rozmyślania czarodziejki. Bryza będąca ekspertem od wszelkiego rodzaju wiatrów od razu wyczuła iż w owym pędzie jest coś niezwykłego. Masy powietrza przemieszczały się tu jakby wbrew sobie. Walczący w dole wojownicy również zauważyli że zbliża się cos wielkiego. Jak na komendę zarówno żołnierze Karishenu jak i niedobitki trollowej armii zaczęli szukać schronienia. Awel nie miała pojęcia co się zbliża. Przyglądając się panice i chaotycznej ucieczce obu stron konfliktu, ku swojemu zdziwieniu dostrzegła olbrzymi cień przemieszczający się po piasku. Cień rzucany przez istotę znajdującą się nad nimi. Cień który swoją długością i rozpiętością skrzydeł sprawiał wrażenie jak gdyby ich muzykantka nagle zmalała w oczach do rozmiaru drozda nad którym właśnie szybuje jastrząb. A wszystko to działo się w kompletnej ciszy.
- Teraz ty chyba naprawdę powinniśmy się pospieszyć. – Powiedziała Awel.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Smok był ogromny. Skrzydła dorównywały wielkością i rozmiarami niejednemu zamkowi. Kolce wystawały mu z grzbietu i szyi w miejscu kręgów, na głowie zwieńczone fantazyjnym kształtem z połączenia ze smolisto czarnymi łuskami. Długi pysk miał do zaprezentowania całą gamę ostrych jak brzytwy kłów, długich jak włócznie, świecące żółte oczy i buchające dymem nozdrza. Łapy miał długie i umięśnione, a szpony w szarym kolorze twarde jak stal. Długi ogon, który również mógł być użyty w walce umiejętnie był wykorzystywany był jako ster. Smok bez najmniejszych trudności pokonywał powietrze i mimo gigantycznych rozmiarów latał z widoczną wprawą. Bez wątpienia był w stanie przypuścić atak na jakiś zamek i nie odnieść żadnych nawet draśnięć.
- Kim jesteś?! I po co przyleciałaś?! - Warknął tubalnym głosem na ich zieloną towarzyszkę. Pytania były wstępne i nie wymagały odpowiedzi, ważne było tylko ostatnie.- Jak się nazywasz?!
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain miał szczęście. Gdyby nie interwencja przemienionej pewnie nie przeżyłby spotkania z Wrobem. Był na skraju wyczerpania i gdyby nie to, że musiał przytrzymać nieprzytomną panią alchemik pewnie i on pozwoliłby sobie na utratę świadomości.
- Taaaa... jasne, dzielna jesteś. gdyby nie ty pewnie bym zginął - odpowiedział czarodziejce nie kryjąc ironii. Wątpił, by Bryza umiała latać na jakimkolwiek stworzeniu nie mówiąc już o tak szlachetnej rasie jak smok.
- Dzięki za ratunek - powiedział do smoczej damy klepiąc ją po masywnym cielsku. Ledwo słyszał ciche piski i warczenie Crystal, która zdążyła się pozbierać i wzniosła się w górę za przemienioną. Swoją drogą dziwne, że nie została zaatakowana przez jaszczury czy trolle. Rycerz miał jednak inne zmartwienie. Wycieńczony organizm coraz bardziej dawał o sobie znać i wojownik coraz mocniej to odczuwał, coraz częściej kaszląc krwią czy dostając zawrotów głowy.
- Długo tak nie pociągnę... muszę koniecznie odpocząć - pomyślał walcząc ze zmęczeniem. Ledwie dostrzegł wielkiego smoka, który przyleciał tutaj. Nie wyglądał na przyjaźnie nastawionego jednak nie atakował ich, więc istniał cień szansy, że ta przejażdżka nie skończy się tragicznie.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Zbliżający się podmuch powietrza był czymś nowym. Wiatr znikąd zaczął przybierać na sile, tak, że już nie dało się go ignorować. Ziemię przemierzał cień, z zawrotną prędkością, której ona nigdy by nie utrzymała. Cień był ogromny, a Gelarum bała się choć spojrzeć na jego właściciela, a mimo to wiedziała do kogo on należy. Do smoka.
W pierwszej, króciótkiej chwili odczuła przypływ euforii. Spotka innego smoka. Ale ta sama myśl wkrótce napawała ją przerażeniem. Bała się uciekać. Wiedziała, że nie zdąży uciec, wyobrażała sobie jak smok ją złapie, przygniecie do ściany i zaśmieje się szyderczo.
Zamiast tego cień stanął w miejscu, wydał z siebie straszny głos. "Kim jestem? Po co przybyłam?" nie potrafiła znaleźć na nie odpowiedzi, tym bardziej, że była pod ogromną presją, martwiła się nie tylko o siebie ale i o przyjaciół.
- Jestem... nikim, panie. - zwróciła się w ten sposób w smoczej mowie do jaszczura - Znalazłam się tu przypadkiem...
- Pytałem, jak się nazywasz?! - przerwał jej groźnie, jeszcze bardziej ją speszając.
- Ja... Ge...larum - wyjąkała, czując, że zaraz się rozpłacze, a potem spłonie że wstydu.
Reakcja smoka była nie tyle dziwna, co zaskakująca, zupełnie niespodziewana. Najdziwniejsze było nie co powiedział, ale jak powiedział. Zmienił ton na o wiele łagodniejszy i zapytał:
- Kto nadał to imię? - kiedy mówił spokojnie głos miał miły i przyjemny.
- Gruby mnich - odparła trochę bardziej ośmielona. Teraz odważyła się nawet nań spojrzeć. Miał smolistoczarną łuskę, wielkie zębiska i długaśny ogon. Wyglądał jakby....
W głowie smoczycy pojawił się obraz. Nie był on podsunięty telepatią, czy czymś innym. Pokazywał jej tego samego smoka. Czarny mówił coś. A potem odleciał.
- Mnich? Jak się on nazywał? - zapytał już dociekliwie.
- Nie ... miał... imienia...
- Gelarum... to ty? To naprawdę ty? Pamiętasz mnie jeszcze?
To co się wydarzyło było po prostu dziwne. Który smok pyta innego o takie rzeczy? Oczywiście ten tutaj. Nie była w stanie ogarnąć tego wszystkiego umysłem. Wróciła myślą do widzianego obrazu. Czuła, że to w nim tkwi klucz do zrozumienia. Nagle pojęła.
- Ta..to? - zapytała łamiącym się głosem.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Awel zaczęła się wycofywać nim jeszcze olbrzymi smok zdołał wylądować obok muzykantki. Jeżeli oba gady miały zamiar rzucić się sobie do gardeł to przesiadywanie na karku mniejszego z nich nie było nazbyt mądrym pomysłem. Początkowo starała się poruszać ostrożnie, tak aby nie zwracać uwagi na swoją osobę. Pozostałym również zasugerowała iż powinni zsunąć się powoli po cielsku smoczycy i czym prędzej oddalić z miejsca konfrontacji olbrzymich gadów.
Bryza miała nadzieję iż zajęta nowym znajomym, muzykantka nie zauważy jej ucieczki, a tym bardziej nie zrobi tego większy z smoków.
- Idziemy – szepnęła do Fjaril – nie powinniśmy im przeszkadzać. – Czarodziejka najchętniej puściła by się biegiem w stronę odległego lasu szukając w nim schronienia, jednak musiała działać powoli i delikatnie. Gdy tylko znalazła się na ziemi, wycofała się w taki sposób by znaleźć się za plecami muzykantki, wykorzystując przy okazji jej cielsko do ukrycia się przed wzrokiem czarnego smoka. Następnie z miną jakby nie chciała przeszkadzać przy kulturalnej rozmowie ruszyła przed siebie. Fjaril ignorując wszelkie zasady bezpieczeństwa, uparcie ciągnęła Bryze za płaszcz protestując przeciw zachowaniu czarodziejki.
- Nie możesz odejść! Przecież obiecałaś się nią opiekować. – Upierała się wróżka. – A poza tym musisz zwrócić jej księgę i berło.
- Przecież nie uciekam. Na wszystkie sztormy. Widzisz że gadziny chcą sobie porozmawiać o smoczych problemach. Później do nich dołączymy – Skłamała Awel.
- Co to jest ta-to? – Zmieniła temat Fjaril wpatrująca się w oba smoki.
- Że co? Chcesz powiedzieć że oni… O nie… No to teraz na pewno powinniśmy już iść. – Tym razem Bryza przyspieszyła kroku. Nie rozumiała nic z smoczej mowy ale jeśli wieżyc słowom wróżki to muzykantka jest dla nich stracona. Chociaż z drugiej strony nie miała pojęcia jak silne są smocze więzi rodzinne. Wcześniej była przekonana ze nic takiego w ogóle nie ma miejsca. Awel jeszcze raz przyjrzała się obu gadom. Z ich wzajemnej postawie rzeczywiście niewiele było oznak wrogości względem siebie. Cóż, niewiele to zmieniała. Nawet jeśli wielki smok ucieszy się z spotkania z córką to raczej nie będzie zachwycony jej towarzystwem.
– Jakby ci to wytłumaczyć… Bo widzisz aby wykluło się pisklę potrzebne jest jajo, a żeby smocze jajo mogło istnieć … o cholera! – Zajęta swoimi rozmyślaniami i rozmową z Fjarli, czarodziejka zupełnie zapomniała o znajdujących się wokół jeźdźcach. Wojownicy Karishenu nie mieli odwagi stanąć oko w oko z smokiem jednak czym innym było pojmanie niczego nie spodziewającej się dziewczyny.
- Puszczajcie – Wyrywała się Bryza – Robicie wielki błąd. Jeśli mnie tkniecie smok rozszarpie was na drobne kawałki… - uderzenie w głowę przerwało protesty czarodziejki.
- Czemu nie walczą? – Spytał ostro dowódca wojowników. – Każ swojej bestii walczyć z tyranem! – Rozkazał mężczyzna trzymający w dłoni usiłującą się wyrwać Fjaril.
- Wypchaj się! – Odpowiedziała Awel.
- Jak chcesz. Ty! – Zwrócił się do wróżki. – Polecisz do waszego gada i każesz mu walczyć z tym czarnym. Jeśli tego nie zrobi już nigdy nie zobaczy swojej przyjaciółki. – Zagroził jeździec.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Była nieprzytomna. Prawie na pewno była nieprzytomna. Mimo to widziała co się dzieje. Rozumiała, co mówiły smoki. Widziała Awel zsuwającą się że smoczycy. Czuła niesamowite zdziwienie zmieszane z radością w głowie młodej gadziny. Ją niespecjalnie to zdziwiło. Smoki były albo podobne, albo wszystkie jak leci wyglądały tak samo. Ale najdziwniejsze było, że widziała siebie. Ona jak gdyby nigdy nic leżała nieprzytomna na Gelarum i nic nie robiła sobie z tych wydarzeń. A jednak widziała się z boku.
Bycie nieprzytomnym nie bardzo pasowało jej do stanu, w jakim się znalazła. Pierwszy raz zdarzyło jej się coś takiego i miała nadzieję, że nie ostatni, bo mogła być najzwyczajniej w świecie martwa. "Tylko czemu, do siedmiuset wiatrów nie trafiłam nigdzie, gdzie według wierzeń powinnam być?" Przecież jej duch nadal był tu, na ziemi. Coś było ewidentnie nie tak.
Uznała, że później zastanowi się, co to było. Sięgnęła do umysłu zielonej, w dziwny sposób, którego nie umiałaby powtórzyć. Pamiętała jeszcze jak tamta uzdrowiła krawcową. Starała się jej przekazać, by z nią zrobiła to samo.
Brak odpowiedzi. Umysł był tak zajęty i skomplikowany, że zielonołuska nawet jej nie zauważyła. Postanowiła pójść po najmniejszej linii oporu i zmieniła umysł na prostszy, mniejszy i mniej targany emocjami.
- Kain! - wrzasnęła mentalnie kierując myśli w jego stronę. - Kain! Zróbżesz coś! Pomóż mi!
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kain "zeskoczył" ze grzbietu smoczej damy wraz z nieprzytomną panią alchemik, o ile niezgrabne ześlizgnięcie się można nazwać zeskokiem. Jego organizm był mocno osłabiony i każda czynność była ogromnym wysiłkiem dla rycerza. Delikatnie położył Regane na ziemi a sam ciężko klapnął tyłkiem na ziemię pozwalając Crystal nacieszyć się jego obecnością. Awel jak zwykle się zmyła co nie zdziwiło bynajmniej wojownika, a raczej rozbawiło.
- Mam nadzieję, że nie wpakuje się znowu w kłopoty... - pomyślał drapiąc Crystal pod szczęką, jednocześnie przyglądając się dwóm smokom, których zachowanie było... niesamowite. Kain pewnie, by podziwiał dłużej ten niezwykły widok gdyby nie głos, który wręcz wydarł mu się w głowie
- Kain! Kain! Zróbżesz coś! Pomóż mi! - rozdarł się ów głos, który był dziwnie znajomy rycerzowi jednak ból jaki spowodował zepchnął ten fakt na dalszy plan
- Au! Cholera jasna! - ryknął łapiąc się za obolały czerep. - Ciszej trochę na litość boską bo mi łeb pęknie. - warknął odwracając się do pani alchemik, jednak zauważył że ta dalej jest nieprzytomna.
- Eh? Co do jasnej...? - powiedział sprawdzając stan kobiety. Była nieprzytomna i nie oddychała - O cholera... - mruknął Kain. Nie bardzo wiedział jak może pomóc. Gdyby znał się na Dziedzinie Życia sprawa byłaby prosta jednak wojownik był bezradny. A gdyby tak...
- Crystal podfruniesz na wysokość wzroku obu smoków i postaraj się utrzymać na tej samej wysokości - polecił pseudosmokowi dosiadając go. Crystal trochę niechętnie, ale bez protestów wykonała polecenie podlatując na wysokość wzroku przemienionej i drugiego smoka.
- Eeeeeeej! Wy tam, mamy problem! - krzyknął z trudem utrzymując się na pseudosmoczycy. - Pani alchemik potrzebuje natychmiastowej pomocy medycznej - dodał kierując słowa do smoczej damy. Pomysł bym cholernie ryzykowny bo jakby nie było latanie koło paszcz smoków było niczym proszenie się o śmieć, ale czy miał jakiś wybór?
Ostatnio edytowane przez Kain 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Nie mogła uwierzyć. Po potwierdzeniu tego przez smoka była już pewna. To był jej ojciec. Przez prawie trzysta pięćdziesiąt lat siedziała sobie sama w swojej skromnej bibliotece z przekonaniem, że jest na tym świecie bez nikogo i że w latach młodości została porzucona. A teraz, jak gdyby nigdy nic pierwszy smok jakiego spotkała był jej ojcem. Wiedziała z książek, że coś takiego jest zupełnie niemożliwe, jednak zmysły jej nie myliły. Stał przed nią i był. Uznała, że ma jej dużo do wytłumaczenia. Zamrugała oczami. Nadal tu był. Wciąż nie mogła uwierzyć. A w myślach zadawała sobie to samo pytanie: "Jak to możliwe?"
Z osłupienia wyciągnęła ją... wróżka. Malutkie stworzonko przeleciało tuż przed nią tak, że musiała ją zauważyć. Wołała coś piskliwie i gdyby nie świetny słuch smoczycy zostałaby zignorowana.
- Musicie walczyć! Musicie! Inaczej ją zabiorą i nigdy jej nie zobaczę! Walczcie! - przy ostatnim zdaniu się popłakała i nie była w stanie wyjawić już nic więcej. Pomysł, że miałaby z nim walczyć wydawał się idiotyczny głównie dlatego, że była od niego dużo mniejsza. Poza tym, to był jej ojciec. Nie uderzyłaby go.
Nie chciała zostawiać wróżki z tym problemem samej, ale nie chciała również walczyć z wojownikami aby ją odbić. Ona nie chciała. Ale może był ktoś, kto chciał. Mogła przy okazji sprawdzić choć trochę jak się zachowa. Uchylić choć rąbek mapy jego charakteru.
- Oni mają moją przyjaciółkę - powiedziała po smoczemu wskazując głową. - A ją nie chcę się z nimi bić. Pomożesz?
Smok wyraźnie był zaskoczony, może trochę zdegustowany, ale nie powiedział ani słowa. Po chwili leciał już na nich z uśmiechem na pysku. Wróżka gdzieś znikła, ale koncert życzeń miał jeszcze trwać. Przyleciał Kain na swojej małej towarzyszce, prosząc o pomoc. Natychmiastową. Coś było nie tak z alchemiczką, i miała jej pomóc. Mimo krótkiego czasu jaki że sobą spędziły, żadnej rozmowy pomiędzy nimi zdążyła już ją polubić. Nie chciała, by tamta umierała.
Odnotowała coś dziwnego, krótkie bóle w okolicy brzucha. Zepchnęła to na bok, i puściła się biegiem w stronę, gdzie leżała dziewczyna. Dopiero gdy stanęła przy niej stwierdziła, że nie ma już masywnych łap, ani niczego związanego z byciem smokiem. Krótko odetchnęła, zdecydowanie wolała tą formę. Nadal miała na sobie ubrania, co uznała za dość dziwne. Ręką sprawdziła puls i oddech. Jej stan był zbyt zły, by zwykła magia pomogła. Musiało jej jednak pomóc. Wybrała z siebie spory kawał energii zmieniając go na energię życiową i "wepchnęła" do Regane. Oddech nadal nie egzystował. Popchnęła parokrotnie klatkę piersiową poszkodowanej a następnie wdmuchnęła w nią powietrze z własnych płuc. Powtarzała, dopóki alchemiczka sama nie zaczęła łapać powietrza.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Była wolna. Jeźdźcy bili zbyt zajęci walką, umieraniem, trwogą lub ucieczka by zwracać uwagę na swojego jeńca. Gdy tylko zorientowali się iż smok zmierza w ich kierunku , natychmiast postanowili szukać schronienia w swojej podziemnej twierdzy. Budowla którą wzniesiono z myślą by stanowiła bezpieczny azyl przed atakiem olbrzymiego potwora teraz stała się grobowcem. Wąskie, kręte korytarze o masywnych ścianach miały uniemożliwić bestii dotarcie do pomieszczeń mieszkalnym, a liczne kanały wentylacyjne w teorii powinny uchronić miejscowych przed smoczym ogniem.
I wszystko na nic. Swoimi potężnymi łapami, olbrzymi smok dobierał się do budowli, z łatwością rozkopując grupę ściany. Miejsca gdzie nie był w stanie sięgnąć pazurami wypalał doszczętnie swoim podmuchem. W twierdzy dominowała panika. Ludzie biegali w każdą z możliwych stron w nadziej na znalezienie schronienia w głębszych partiach swojej fortecy. Niektórzy padli na kolana błagając smoka o litość. Kilku śmiałków ruszyło do walki z czarną bestią. Ci dokonali żywota jako pierwsi.
- Nie ukryjecie się przede mną tchórzliwe szczury! – Grzmiał smok.
Awel nie miała czasu wpatrywać się dłużej w panujący wszędzie chaos. Nawet jeśli założyłaby optymistycznie że muzykantka poleciła ojcu by ten przybył tu z zamiarem uratowania jej z niewoli to nie bardzo potrafiła wyobrazić sobie w jaki sposób smok miałby w tym zamieszaniu wypatrzyć jej osobę. Tym bardziej że spadające z góry odłamki skał czy ogarniające wszystko płomienie ognia, wcale nie wybierały kto z uwięzionych w twierdzy osób jest porywaczem a kto ofiarą. Bryza starała się unikać kamieni obrywanych przez smoka, a jednocześnie otaczała się pierścieniem próżni. Ogień, nawet ten smoczy, nie może palić się jeśli nie będzie miał dostępu do tlenu. Czarodziejka musiała tylko pamiętać by wewnątrz otaczającej ją sfery zachować wystarczającą ilość powietrza dla siebie. Skupienie się na tej prostej czynności w sytuacji gdy zewsząd groziło jej przygniecenie przez skamieniałości wcale nie było sprawą prostą. Na domiar złego smok posiadał jeszcze jedną niebezpieczną dla niej zdolność. Potrafił czytać w umysłach przerażonych ludzi.
- O nie! Łajdacy! Nie wybaczę wam iż chcieliście w tak nikczemny sposób wykorzystać moją małą Gelarum! – To co pierwotnie było dla smoka tylko niewinną igraszką teraz przemieniło się w prawdziwy gniew. – Myślicie iż pozwolę wam bezkarnie na zawładnięcie jej niewinnym umysłem?! Wszyscy zginiecie! – Donośnym głosem oznajmił smok.
„Wykorzystać muzykantkę do własnych celów?”. Z zgrozą pomyślała Awel. Przecież ona robiła i to cały czas. Co więcej miała zamiar robić to dalej. Jeśli ta przerośnięta jaszczurka dotrze do jej myśli, będzie stracona.
A niby co jest w tym złego. – Zadrwiła, usiłując wcisnąć się głębiej w niewielki korytarz stanowiący jej aktualne schronienie. Nagle otaczający ją półmrok wpadło intensywne dzienne światło. Smok pokonał ostatnie mury i dotarł do centrum twierdzy. Bryza ujrzała jego wielki pysk i swoją mała Fjaril siedzącą na głowie poczwary. Wróżka ochoczo zagrzewała bestię do walki naiwnie wierząc w jego czyste intencję.
- Wybacz nam o wszechmocny pradawny – Przewódca ludu Karishenu starał się ułagodzić gniew smoka lecz ten po prostu zmiażdżył go swoją łapą.
- Nie ma dla was litości nędznicy. – Oznajmił smok.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Czuła się coraz bardziej wolna. Czuła, że może wszystko poznać, na pamięć znać wszystkie istniejące myśli wszystkich istot. Czuła, że może być każdym. W tym wszystkim zatracała świadomość samej siebie, jako że w tym ciele myśli już prawie nie istniały. Już chciała się odłączyć od niego, gdy poczuła hak. Nie na ciele, na duchu. Hak uparcie trzymał ją w miejscu nie pozwalając odejść. Szarpała się i wyrywała, ale hak nie puszczał. Ona opadła z sił, a zakrzywiony kawał metalu ją pociągnął. Pociągnął w nieznane.
Otworzyła oczy. Nad nią stała Gelarum jako człowiek i rycerz. Uśmiechnęła się do nich słabo.
- Dziękuję - mruknęła. Potem dodała. - Gdzie masz łuski?
Przyjrzała się trochę otoczeniu. Nad nimi unosiły się tumany kurzu. Słońce już zachodziło barwiąc go na czerwono. Na nieboskłonie można było stwierdzić obecność księżyca niedługo mającego znaleźć się w fazie pełni. Wszystko było takie... normalne.
- Trochę się prześpię - powiedziała im - jestem zmęczona.
Chwilę potem drzemała, śniąc sen o kapuście w rosole.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kiedy przemieniona powróciła do postaci elfki, Kain z Crystal wylądowali w pobliżu. Rycerz zsiadł ze swojego wierzchowca, po czym ponownie usiadł na ziemi. Miał nadzieję, że nie czekają go kolejne atrakcje. Oddychał z trudem co chwila kaszląc krwią.
- Eh... zdążyłem... - powiedział siląc się na uśmiech, jednak wyszedł mu bliżej niezidentyfikowany grymas. Był zadowolony, że udało mu się sprowadzić pomoc na czas.
- Mam kilka pytań, jeśli mogę spytać... - zwrócił się do smoczej damy, znowu kaszląc krwią - Kim jest ten smok? Dlaczego jeszcze nas nie pozabijał? I jaką mamy gwarancje, że nie zabije nas teraz? - pytania były jakby nie było na miejscu, nie wiedział bowiem jakie zamiary ma wobec nich smok, a ostrożność nie zawadzi
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

- Nie ma dla was litości! - warczał. Czasami bycie niszczycielem jest męczące, tym jednak razem odczuwał z tego czystą przyjemność. Walące się głazy, płonące drewno wrzeszczący ludzie. To był jego żywioł, jego moc. Tylko jak znajdzie odpowiednią dziewczynę w całym tym rumowisku? Każdą, którą miał uderzyć lub ominąć sprawdzał. Jego umysł pobieżnie rejestrował bezgranicznie przerażenie w poszukiwaniu czegoś innego.
Próba podjęta przez dowódcę była wręcz śmieszna. Przynajmniej się starał. Kości głośno gruchnęły pod naporem ogromnej siły. Smok zaśmiał się.
- Walczcie, lub spłońcie! Który z was, tchórze stanie przede mną?! - To mówiąc wypuścił kolejną, zabójczą falę ognia. Budynki stanęły w ogniu, tylko jedna że ścian dalej się trzymała. Poprawił kolejnym podmuchem, ale ściana jak stała, tak stała i ani myślała się palić. Dopiero po chwili spostrzegł, jak pod nią chowa się dziewczyna.
- Czemu nikt nie mówił o czarodziejce?! - zagrzmiał. - Może was przecież uratować!
Złapał dziewczynę, uprzednio sprawdziwszy jej umysł. Im był głębiej, tym bardziej był pewny, że to ona. Po chwili nie miał już wątpliwości. Wystrzelił pożegnalną salwę płomieni i się wycofał, z czarodziejką w łapie.


- Całe szczęście, że żyjesz. - powiedziała do alchemiczki. - Miałaś mnóstwo szczęścia.
Klęczała przy chorej, nie przerywając zapełniać ją energią. Kain stał obok, nie bardzo wiedząc co powinien zrobić. Zauważyła, że bezwiednie zerkał w stronę twierdzy. Sama też zastanawiała się w milczeniu. Po co go tam wysłała? Przez nią zginą setki, może nawet tysiące. Była głupia.
To kim jest ów drugi smok było dla niej tak oczywistym, że gdy usłyszała pytanie Kaina pomyślała w jaki sposób on jeszcze tego nie wie. Że nic secjalnego nie przyszło jej do głowy odpowiedziała na wszystkie trzy na raz:
- To mój tata.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości