Menaos[Opuszczony Dom]

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Opuszczony Dom]

Post autor: Erestor »

Cały czas stał w cieniu naprzeciw domu, chciał mu się dokładniej przyjrzeć, nim wejdzie do środka. Obserwacje z cienia nie sprawiały mu większych problemów, bo po swoim elfim ojcu odziedziczył umiejętność widzenia w ciemnościach.
Dom był piętrowy i zbudowany z kamienia, który w niektórych miejscach zdążył już porosnąć mchem. Widoczny parter i pierwsze piętro, możliwe, też że miał podziemną piwnicę, której nie można było dostrzec z zewnątrz. Okna zabite od środka, jednak można uzyskać wrażenie, że przez szczeliny między deskami da się dostrzec światło. Nawet bez tego, że z zewnątrz nie widać zbytnio, czy w budynku ktoś się znajduje, to praktycznie po całym Menaos chodziły plotki, że urzęduje tam grupa najemnych bandziorów. Erestor wiedział, że Viguurd również znalazł schronienie w tymże opuszczonym domostwie, a także skumał się z zamieszkującymi dom bandytami, którzy pewnie teraz będą próbowali ochronić go przed śmiercią.
Jedna ręka spoczywała na rękojeści miecza mrocznego, a druga była już wyposażona w żelazny szpon. Szybkim krokiem podszedł pod daszek nad drzwiami wejściowymi. Daszek ten dawał swego rodzaju cień, w którym ukrył się Erestor. Cicho wyciągnął miecz z pochwy - nie miał zamiaru narobić niepotrzebnego hałasu. Powoli otworzył drzwi wejściowe i cicho wszedł do środka. Niemalże od razu skrył się w cieniu i podszedł do bandyty siedzącego przy stole stojącym niedaleko drzwi, którymi wszedł. Ręką wyposażoną w szpon zatkał mu usta, a bułatem podciął gardło.
"Jednego mniej..." - pomyślał i ruszył w głąb budynku. Cały czas starał się skradać i poruszać w cieniu. Zastanawiał się też nad tym, ilu bandytów może tu być.
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Jen była zadowolona z pomysłu, by poczekać i nieco dłużej poobserwować budynek. Początkowo planowała wpaść znienacka i, swym tradycyjnym sposobem, wprowadzić chaos, a wtedy pozbyć się bandytów. Po chwili namysłu jednak odrzuciła wcześniejszy koncept i zaczaiła się między gęsto rosnącymi drzewami. I słusznie! Inaczej przegapiłaby, jak z cienia wyłania się wysoka, okryta płaszczem postać. Jen ani drgnęła, nie chcąc zaalarmować nieznajomego, i śledziła jego ruchy, oddychając najciszej, jak to tylko możliwe. Kiedy wreszcie zniknął za drzwiami, odetchnęła pełną piersią.
        Poklepała po grzbiecie leżącego obok czarnego wilka.
        - Wchodzę. Jakby któremuś zachciało się uciekać, zajmij się nim.
        Azazel pokiwał łbem, nie odrywając wzroku od domostwa.
        Jen upewniła się, że miecz luźno leży w pochwie przewieszonej przez plecy, po czym nieśpiesznie się podniosła. Bezszelestnie przebyła dystans od swojej kryjówki do drzwi, gdzie wyciągnęła nóż o zakrzywionej głowni. Drugi, o ostrzu liściowatym, zostawiła przy pasie, by w razie potrzeby móc z niego skorzystać. Odetchnęła głęboko i weszła do środka.
        W nozdrza uderzył ją charakterystyczny, metaliczny zapach. Spojrzała na martwego strażnika. Ciało opadło na stół, który teraz był całkowicie pokryty kapiącą już na ziemię krwią. Twarz odwróconą miał w drugą stronę, nie mogła więc dostrzec jej rysów.
        Ktoś mi tutaj zabiera robotę - pomyślała z niezadowoleniem.
        Nagle po domostwie rozległ się rubaszny, zachrypły śmiech. Jen zarzuciła szybko na siebie (doskonaloną ostatnimi miesiącami) iluzję cienia - bandyci nie powinni teraz być w stanie jej dostrzec. Minęła trupa i weszła głębiej w korytarz, kierując się w stronę, z której dochodziły głosy.
        Rozbójników powinno być najwyżej półtora tuzina. Jeżeli wszystko dobrze rozegra, nie powinna mieć problemów z pokonaniem ich wszystkich i późniejszym odebraniem swej nagrody. Póki co bardziej martwił ją nieznajomy, który zabił wartownika. O ile bandytów i ich styl zdołała poznać z zebranych wcześniej przekazów, o tyle on był dla niej kompletną niewiadomą.
        Poczuła przypływ adrenaliny. Ale czym w końcu jest życie bez odrobiny ryzyka!
Awatar użytkownika
Arrivi
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Fellarianie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arrivi »

Arrivi, rozebrana do naga, wydawała z siebie smutne, płaczliwe dźwięki, siedząc skulona w kącie. Drżała z żalu i chłodnej wilgoci wypełniającej duszącym smrodem niewietrzone i zgrzybiałe pomieszczenie. Kilka starych kozich i owczych skór rzuconych na gołą ziemię miało robić dziewczynie za posłanie. Ręce i nogi szpeciły otarcia po sznurze, jaki krępował niedawno jej ciało. Spuchnięty policzek, zdrętwiały kark, zaczerwienione kolana i drżące nogi. Całe sponiewierane ciało błagało o ciepłą kąpiel i głęboki sen. Nikt nie pomyślał, aby dać jej wiadro z wodą i ścierkę, by mogła, choć w części, doprowadzić się do porządku.
*
- Jak tylko ją chwyciłem, flet stanął dęba jak zaczarowany. Zaraz to przeszedłem do rzeczy – skończył opowiadać historię swojego życia banita z warkoczem na brodzie.
- Towarzysze! – rozpoczął najwyższy z banitów, zagarniając posłuch u reszty. – Jedna dziewka, a starczyła dla połowy z nas. Jutro zabawi się druga połowa, i tak dzień w dzień, aż nam się znudzi. Proponuję...
- To, co zrobiliście, było złe i niegodziwe! – powiedział doniośle chudy mężczyzna, przerywając poprzednikowi.
- Ty, chudy, nie podskakuj. Sam byś pewnie w nią wszedł, gdybyś wiedział, jak obchodzić się z dziewkami.
- Na pewno się nie gwałci! - Drobny mężczyzna uderzył pięścią w stół, zerwał się z krzesła. – Powinno się z was wszystkich zrobić wisielców!
- Młody – rozpoczął powoli Wysoki, rozbawiony reakcją Chudego. - Nie wysilaj się tak, bo wyłysiejesz. Jesteś tak samo winny jak my.
- Nie! Ja sumienie mam czyste.
- Czyste jak pleśń na starej, zmarszczonej dupie. Nie stanąłeś w jej obronie. Poszedłeś na piętro, a gdy ja pchałem dziewuchę, to ty ugniatałeś własną kuśkę. Jesteś słabym tchórzem. Módl się, Chudy, by ciebie powieszono, bo jak trafisz do ciupy, to zrobią z ciebie panienkę i będziesz piszczał w nocy, a w dzień będziesz miał usta pełne roboty.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, ku aprobacie Wysokiego. Łysy sąsiad przy stole strącił Chudemu talerz z jadłem na podłogę. Ponownie budynek zadrżał od męskich głosów. Chudy odszedł od stołu. Nim wyszedł, z izby rzucono w jego stronę bolesne obelgi.
- Będziesz piszczał piękniej niż dupa z piwnicy! – padło od Łysego.
Drzwi za Chudym trzasnęły z hukiem.
- Kania, idź i pilnuj młodego. Chyba ruszyło go sumienie – mruknął leniwie wysoki, na co Kania kiwnął głową.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Tak, jak sobie wcześniej postanowił, tak też robił, a konkretnie to chodziło o to, że postanowił sobie, że będzie skradał się w cieniu i jeżeli będzie miał możliwość, to zabije po cichu. W pewnym momencie zdawało mu się, że słyszy dźwięk podobny do płaczu, prawdopodobnie młodej kobiety. Wydawało mu się, że dźwięk ten dochodzi spod podłogi, wtedy sprawdziłyby się jego przypuszczenia odnośnie tego, że dom ten posiada również piwnicę. Erestor słyszał ten dźwięk tylko przez chwilę, jednak dość szybko udało mu się zlokalizować jego prawdopodobne źródło, którym była piwnica. Elf nie był pewien czy w piwnicy na prawdę jest ktoś, kto płacze, czy to tylko jego wyobraźnia, w każdym razie szedł dalej.
Napotkał na drugiego strażnika, który pilnował wejścia do następnego pomieszczenia - tym razem również udało mu się podkraść w momencie, gdy bandyta stał do niego tyłem. Mroczny zaatakował gardło przeciwnika przy pomocy szponu, wiadomo, że efekt zaskoczenia był po stronie Erestora, a bandyta nie miał szans. Gardło nieżyjącego już strażnika wyglądało, jakby spotkało się z pazurami jakiegoś dzikiego zwierzęcia, jednak było widać, że otrzymał tylko trzy rany, a żadne zwierzę nie ma trzech pazurów. Ktoś znający się na broni łatwo domyśli się, że osoba, która zabiła tego osobnika, użyła w tym celu szponu. Elf zaciągnął ciało w cień i położył pod ścianą. Ruszył dalej.
W następnym pomieszczeniu naprzeciw siebie stało dwóch gości - jeden chudy i młodszy, a drugi starszy. Chyba się ze sobą kłócili, jednak obaj byli zwróceni bokiem w stronę czającego się w cieniu elfa. Stali też obok jakiś zaryglowanych drzwi.
"Możliwe, że właśnie te drzwi prowadzą do piwnicy... Sprawdzę to. Ale najpierw muszę zająć się nimi" - pomyślał Erestor i podszedł nieco bliżej, chcąc usłyszeć przynajmniej skrawek rozmowy.

- Uspokój się... Przecież przyjdzie też twoja kolej, żeby sobie na niej poużywać - powiedział starszy do młodszego, próbując go najwidoczniej uspokoić, o czym świadczył też ton głosu starszego wiekiem bandyty.
- Nie! To, co z nią zrobiliście, było złe i niegodziwe! - krzyknął młody, był zdenerwowany, co też dało poznać się po jego tonie głosu.
- Już to mówiłeś, a chłopaki cię wyśmiali - ja tego nie zrobię. - Starszy mówił dość spokojnym tonem głosu, najwidoczniej cały czas próbował uspokoić młodszego. Erestor za ten czas cały czas podchodził bliżej.
- Może ją uwolnimy i pomożemy w ucieczce? - zaproponował młody, a elf ukryty w cieniu nie miał już wątpliwości co do płaczu, który słyszał przez niedługą chwilę.
- Cooo? - zapytał zaskoczony bandyta. Chyba chciał upewnić się, że nie przesłyszał się w kwestii tego, co powiedział młodszy.
- Pytałem czy pomożesz mi w... - Młody nie dokończył, bo starszy mu przerwał i powiedział:
- Wiem, o co pytałeś. Nie pomogę ci, a najlepiej, żebyś ty też tego nie robił, chyba że chcesz, żeby szef i ten jego znajomy mag nas zabili czy coś. - Starszy powiedział to z jakby troską o życie swoje i młodego. Erestor był już co raz bliżej tej dwójki i nawet zaczął zastanawiać się, czy ci dwaj nie są przypadkiem ze sobą spokrewnieni.
- Ja mam zamiar jej pomóc. Wchodzę t... - Młody nie dokończył, bo ostrze miecza Erestora przebiło jego klatkę piersiową na wysokości serca. Półelf wyciągnął miecz z ciała, które tym razem nieasekurowane przez niego upadło na podłogę i wydało głuchy nieco cichy dźwięk.
- Chłopaki! Intr... - krzyknął starszy, jednak ten też nie dokończył, bo mroczny zwinne przemknął obok ciała i w obrotowym cięciu podciągnął gardło bandycie. To ciało upadło tak, że uderzyło w drzwi, które prowadziły do piwnicy, a jeżeli ktoś naprawdę był w środku podziemnego pomieszczenia zwanego piwnicą, to na pewno słyszał jak ciało uderza w jej drzwi.
"I nici z załatwienia ich po cichu..." - pomyślał Erestor.

Półelfi wojownik wiedział, że niedługo zjawią się tu bandyci z pomieszczenia obok, mimo że drzwi do tego pomieszczenia były zamknięte, to krzyk, co prawda niegłośny, ale krzyk, powinien ich tu ściągnąć. Nie wiedział tylko, ilu ich tam dokładnie jest, o ile w ogóle tam siedzą. Sprawdzi piwnicę, jak wykończy tych, którzy tu przyjdą. Domyślił się też, że zarówno szef bandytów, jak i mag, którego szuka Erestor, znajdują się na następnym piętrze. Teraz siedział w cieniu i czekał na wrogów. Poczekanie na nich pod osłoną mroku zapewni mu chwilowy efekt zaskoczenia, a przynajmniej tak zakładał.
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Jen zdołała ledwie przejść kilka kroków, kiedy usłyszała odgłosy kłótni. Ruszyła w ich stronę i bezszelestnie dostała się do pomieszczenia, w którym rozmówcy przebywali, wcześniej mijając kolejne ciało. Zdążyła akurat, by zobaczyć, jak wcześniej zauważony nieznajomy przeszywa chłopaka mieczem. Sprawnie uporał się z drugim bandytą, tamten jednak zdołał zawołać swych kamratów. Jen uśmiechnęła się do siebie pod nosem. Dla niej też zostanie trochę zabawy!
        Skryta pod iluzją cienia czekała, aż rozbójnicy wpadną do pomieszczenia. Nie musiała się długo nudzić.
        Wszedł tylko jeden masywny, zataczający się drab. Najwyraźniej wysłano go, żeby sprawdził, czemu się tam wydzierają. Jen postanowiła zostawić go nieświadomemu jej obecności mężczyźnie. Niepostrzeżenie przemknęła obok bandyty i znalazła się w krótkim korytarzu. Zza drzwi naprzeciwko dobiegały odgłosy pijackiej zabawy, otworzyła je więc cicho i na palcach weszła do pomieszczenia, starając się nie zwracać uwagi bandytów na swoją obecność. Wokół stołu siedziało może tuzin mężczyzn. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu.
        Jen pozwoliła sobie poświęcić krótką chwilę na przyjrzenie się wszystkim z nich. Błyskawicznie oceniła ich możliwości i stopień upojenia alkoholowego. Pierwszym postanowiła zająć się szczupłym blondynem o końskiej twarzy, który siedział niedaleko niej przy rogu stołu i zdawał się być najbardziej trzeźwy.
        Lekko podkradła się do niego, trzymając przed sobą zakrzywione ostrze. Raz... Po raz ostatni rozejrzała się po bandytach. Żaden z nich niczego nie zauważył, choć miała wrażenie, że jednemu napięły się ramiona. I dwa. Bez wahania poderżnęła swej ofierze gardło.
        Nim którykolwiek z mężczyzn zdołał zarejestrować coś poza nagle tryskającą krwią, już wbiła kolejnemu ostrze w plecy. Nadal utrzymywała iluzję, bandyci nie mogli więc nawet dostrzec napastnika. Rozglądali się wokół siebie, wymachując dokoła nożami czy innymi śpiesznie złapanymi broniami. Nie tracąc rytmu, Jen wyciągnęła zza pasa liściowate ostrze i zabiła nim kolejnego draba. Przeskoczyła nad ciałem i dopadła następnego, a potem jeszcze jednego.
        Wyczuła zbierającą się energię magiczną na sekundę przed tym, jak niewidzialna siła rzuciła nią o ścianę. Dziewczyna z cichym jękiem wypuściła z rąk swe ostrza, po czym opadła na kolana. Głowa pulsowała intensywnym bólem.
        Pieprzony mag. Nikt mi nic nie mówił o żadnym magu.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Wbrew oczekiwaniom Erestora do pomieszczenia wszedł tylko jeden bandyta, i to w dodatku nietrzeźwy, pewnie wysłali go, aby sprawdził, co się dzieje. Półelf szybko oszacował, że nie powinien mieć problemów z wyeliminowaniem masywnego draba, więc poczekał na dogodny moment, czyli na chwilę, gdy bandyta podejdzie do dwóch ciał i sprawdzi je, i zaszedł go z tyłu, złapał za głowę i podciął gardło przy użyciu szponów. Po chwili puścił ciało, które osunęło się na podłogę, i poszedł dalej.
Domyślał się, że reszta, czyli ci, którzy siedzą w następnym pomieszczeniu, są w podobnym stanie co ten, którego przed chwilą zabił, więc przeszedł do cichego chodu. Jednak nim wszedł do pomieszczenia, przywarł do ściany i ostrożnie wychylił się, żeby ocenić, ilu ich tam jest. Naliczył pięć trupów, sześciu żywych, a także maga i jakąś młodą kobietę, która klęczała pod ścianą. Właśnie chyba ta kobieta jako jedyna nie była po stronie bandytów, a przynajmniej tak mu się wydawało. Może mu pomoże, gdy elf odwróci od niej uwagę bandytów i maga? Niedługo się przekona, bo tak czy inaczej będzie musiał wyjść...

Nim zdążył odchylić się i ujawnić swoją obecność, obok jego głowy przeleciał niewielki, magiczny pocisk i uderzył w ścianę.
"Ech... I nici z efektu zaskoczenia..." - pomyślał półelf.
Dosłownie wskoczył do pomieszczenia i na "dzień dobry", przy pomocy swojego miecza, odciął głowę jednemu z bandytów. Drugiemu w niemalże tym samym czasie podciął gardło przy pomocy szponu, który miał w drugiej ręce. Zrobił to błyskawicznie i tym samym zostało czterech bandytów i mag. Jego czerwone oczy wydawały się świecić w mroku, który dawał kaptur na głowie i który również ukrywał jego twarz. Bez słowa spojrzał na maga, na którego plecach jak na razie spoczywał kij bojowy, dodatkowo okuty metalem. Przyjrzał się mu dokładniej: mag był człowiekiem o dość ostrych rysach twarzy, mocno brązowych i krótkich włosach, a także krótkiej bródce, dodatkowo na jego twarzy gościł drwiący uśmieszek. Człowiek na oko miał jakieś 180 centymetrów wzrostu i był w miarę dobrze zbudowany jak na maga, miał na sobie zdobioną złotymi haftami niebieską koszulę, skórzane spodnie i buty, a na rękach rękawice, również skórzane.

- Viguurd, prawda? - zapytał mroczny, spoglądając na maga z nieukrywanym pragnieniem zemsty w oczach.
- Tak, mieszańcu... Skąd wiesz jak mam na imię? - Natomiast spojrzenie Viguurda było dość spokojne, jakby w ogóle nie obawiał się zagrożenia ze strony Erestora. Półelf mógł iść o zakład, że ludzki mag myśli, że dzięki swojej magii uda mu się wygrać to starcie.
- Od twojego szpiega, którego wysłałeś za mną do karczmy, gdy przybyłem do tego miasta... Wiesz dobrze, kim jestem i czego chcę. - Erestor stopniowo opanowywał żądzę zemsty, musiał to zrobić przynajmniej na czas walki, żeby dokładnie i szybko zadawać ciosy - musiał się zemścić.
- Znowu trafiłeś. Wiem też, że zabiłeś wszystkich najemników z grupy, która została zebrana, żeby zabić twojego ojca... Zostałem ci tylko ja, czyli ich przywódca i zarazem osoba, która faktycznie zabiła twego ojca - odparł mag z drwiącym uśmieszkiem, który wydawał się powiększać.
- Zabiję cię i tym samym dokonam zemsty i uczczę pamięć mego ojca... Mam nadzieję na dobrą walkę - powiedział elf, uśmiechając się szelmowsko. Podczas rozmowy z magiem zdążył dokładniej rozejrzeć się po pomieszczeniu. Na koniec na chwilę spojrzał w bok, gdzie pod ścianą klęczała młoda kobieta, półelf spojrzał na nią porozumiewawczo i miał nadzieję, że czarnowłosa w razie czego mu pomoże.

W tym samym czasie Viguurd swoją dłoń skierował na jednego z bandytów i wykonał nią jakiś nieco skomplikowany gest, po czym bandyta ten zaczął widocznie słabnąć, aż w końcu po niedługim czasie padł nieżywy na podłogę. Ludzki mag na chwilę uśmiechnął się szerzej i jedną ręką zdjął kij ze swoich pleców.
- Wwwwięcej Mmmmocy... - powiedział, specjalnie przedłużając pierwsze litery wyrazów.
Erestor domyślił się, że Viguurd wykorzystał zbója jako źródło do zwiększenia swojej energii magicznej, co bandyta przypłacił życiem. Walka miała rozpocząć się lada chwila, a Erestor miał nadzieję, że tak naprawdę w pomieszczeniu jest ktoś, kto, możliwe, że będzie po jego stronie...
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Gdyby nie nagłe pojawienie się nieznajomego wojownika, Jen prawdopodobnie straciłaby życie, nie zdoławszy złapać oddechu i broni. Na szczęście mężczyzna, choć nieświadomie, zdobył jej trochę więcej czasu na odzyskanie sił. Tylko czterech bandytów... Z magiem też nie będzie problemu... - pomyślała trochę bez przekonania. Choć prawdopodobnie zyskała sojusznika, który zajmie się za nią częścią roboty. A pieniążki i tak będą moje, o!
        W czasie gdy nieznajomy rozmawiał z magiem, Viguurdem, Jen nieco się podniosła, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Odnalazła dłońmi swą broń i złapała ją, by w każdej chwili móc zaatakować. Rozejrzała się niepostrzeżenie po pomieszczeniu ogarniając wzrokiem wszystkie postacie. Jeden bandyta stał ledwie kilka stóp dalej, więc nim zajmie się pierwszym. Elf-mieszaniec natomiast dostanie tego swojego maga, jej nie zależy, o ile to ona otrzyma zapłatę. Jen napięła mięśnie, aby błyskawicznie wstać i doskoczyć do swego celu.
        I wtedy cały plan szlag trafił.
        Jeżeli mag był w stanie tak szybko pobrać energię innej istoty żywej, to szanse nie są po jej stronie. Zastanawiała się, dlaczego nieznajomy po prostu nie zabił tamtego, kiedy był zajęty. Honor honorem, ale głowa na karku jest wygodniejsza - pomyślała z przekąsem, po czym błyskawicznie się poderwała i wbiła liściowate ostrze najbliższemu zbirowi w trzewia. Nie oglądając się na niego doskoczyła do kolejnego bandyty, już otrzeźwiałego i gotowego do walki.
        Teraz najważniejsze, to pozbyć się maga. I to jak najszybciej.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Co jakiś czas zerkał na kobietę, która prawdopodobnie była po jego stronie. Rozmową z magiem chciał kupić jej trochę czasu, na to żeby mogła wstać i zacząć atakować bandytów- tak jak się spodziewał i zakładała, tak też zrobiła nieznajoma. Zakładał też, że dziewczyna zajmie się bandytami, a on magiem. Nie było tu przywódcy bandytów, więc ten pewnie siedzi na piętrze, a zaalarmowany odgłosami walki powinien pojawić się tu lada chwila, o ile będzie w stanie.
Półelf przyjrzał się kijowi bojowemu, który miał w ręku Viguurd. Kij był wzmocniony metalowymi obręczami, które prawdopodobnie miały zwiększyć jego wytrzymałość, a także miał metalowe końce, co miało zwiększyć ból, który zadał przeciwnikowi. Broń maga była też niewątpliwie magiczna, możliwe, że zwiększała jego energię magiczną.

Kolejny pocisk magicznej energii pomknął w stronę mrocznego, Erestor cudem go uniknął lekko odsuwając się w bok i ruszył w stronę Viguurda z mieczem przygotowanym już do ciosu, teraz nie zwracał uwagi na to, że ktoś inny walczy z pozostałymi bandytami, bo musiał skupić się na walce z magiem, wszak nie mógł przegrać. Zaatakował mieczem, jego cios był szybki i silny, jednak mag zablokował go swoim kijem. Erestor za to szybko zaatakował szponem, tak szybko, że tym razem jego cios nie został zablokowany i zostawił ranę na klatce piersiowej maga, a że ten nie miał na sobie zbroi to jego krew wypływająca z ran szybko poplamiła jego szatę. Mag nie był dłużny, bo pozbierał się i zaatakował błyskawicznie, tak że mieszaniec nawet nie zdążył zablokować jego ciosu- wojownik dostał w brzuch metalowym końcem kija przeciwnika, zgiął się na chwilę w pół, jednak zdążył wyprostować się nim nadszedł kolejny cios maga, który udało mu się zablokować przy pomocy szponów, odepchnął Viguurda i pchnął go w bok swoim mieczem- udało się, jednak mimo takich obrażeń mag walczył dalej, a przynajmniej starał się to robić. Przez ranę w boku mag poruszał się wolniej niż przed chwilą, więc Erestor nie miał większych problemów z unikaniem jego ciosów. Uniknął ciosu kijem i kopnął w niego tak, że ten po prostu wypadł z ręki Viguurda, jednak mag walczył dalej i próbował trafić półelfa przy pomocy magicznym pocisków, jednak ten unikał ich, do czasu gdy na jego przeciwnik wystrzelił dwa pociski na raz- mroczny uniknął pierwszego, jednak nie udało mu się uniknąć drugiego i dostał w bark- zapiekło i zabolało, ale Erestor przejmie się tym dopiero gdy dokona zemsty na magu. Wybił się przed nim w lekkim biegu i w międzyczasie przygotował miecz do cięcia- ostatecznie wyglądało to jak obrotowe i błyskawiczne cięcie, które swoją drogą było udane i pozbawiło głowy Viguurda. Głowa ta potoczyła się po podłodze, a ciało maga upadło bezwładnie na podłogę, po to aby niedługo leżeć w kałuży krwi. Erestor wylądował za nim, co prawda lądowanie nie należało do perfekcyjnych, bo nieco zatoczył się pod ścianę, głównie dlatego, że rana zadana magicznym pociskiem zaczęła wręcz pulsować bólem.
"To na pewno nie był zwykły, magiczny pocisk..." - pomyślał wojownik. Dopiero teraz sprawdził jak radzi sobie nieznajoma, która swoją drogą była dość urodziwa.
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Stojący naprzeciwko Jen bandyta (i z twarzy i z postury przypominający byka) w jednej ręce trzymał kij, a w drugiej szeroki nóż rzeźnicki, który wyciągnął prawdopodobnie z pieczeni, teraz leżącej na ziemi. Nie czekał, aż dziewczyna do niego doskoczy i pierwszy zaatakował. Wciąż znajdował się pod wpływem alkoholu, przez co jego ruchy były gwałtowne, chwiejne i przewidywalne. Jen uchyliła się przed celującym w jej głowę kijem, by naraz znaleźć się za plecami przeciwnika i szybko wbić w nie zakrzywione ostrze. Tamten krzyknął z bólu, po czym zamachnął się nożem, tym razem zdecydowanie wolniej. Jen odskoczyła od niego, a ciało opadło na ziemię z łoskotem.
        Kątem oka dostrzegła, jak kolejny zbój zamierza się na nią od tyłu, lecz nim zdążyła się obrócić i przyjąć cios, został on powalony na ziemię przez dużą, czarną bestię. Azazel wbił wrzeszczącemu z przerażenia bandycie kły w gardło i szarpnął tak, że krew trysnęła na wszystkie strony.
        Jednocześnie Jen rzuciła się na ostatniego przeciwnika, który widząc, że został sam, próbował desperacko walczyć o życie. Dziewczyna zablokowała cios odtrącając jego rękę i z całej siły kopnęła go w splot słoneczny. Mężczyzna zachłysnął się i zgiął w pół. Jen natomiast, nie czekając aż mu się polepszy, szybkim, wyćwiczonym ruchem złapała go za kark i skręciła go, dla wzmocnienia efektu ciskając jeszcze jego głowę o ziemię.
        I tak pozbyła się wszystkich bandytów.
        W podobnym czasie nieznajomy wojownik zabił maga i spojrzał na nią. Odwzajemniła spojrzenie, po czym obniżyła wzrok na jego ranę. Sama co prawda była całkowicie wykąpana w krwi, niewiele jednak przy tym ucierpiała, powinno się skończyć głównie na zadrapaniach i kilku siniakach. Westchnęła z ulgą, a adrenalina zaczęła powoli opadać. Azazel podreptał w jej stronę i trącił ją łbem w rękę. Podrapała go za uchem.
        Nieźle poszło - pomyślała, rozglądając się po pełnym martwych ciał i krwi pomieszczeniu. O, nawet jakieś ciasto zostało nienaruszone.
        Spojrzała ponownie na nieznajomego. W sumie niespecjalnie wiedziała, co powiedzieć.
        - Twój przyjaciel? - spytała w końcu, wskazując na martwego maga.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Może rana wyrządzona przez magiczny pocisk nie była tak poważna jak sądził na początku? Rana ta jeszcze przez kilka chwil po pulsowała bólem, a później stopniowo przestawała. Opierając się plecami o ścianę Erestor spojrzał ponownie na nieznajomą i dopiero teraz zwrócił uwagę na czarnego wilka, który najprawdopodobniej jest towarzyszem tejże nieznajomej. Przez chwilę przyglądał się wilkowi, a później jego czerwone oczy spoczęły na dziewczynie.
- Nie - odpowiedział krótko na pytanie.
- Gdyby był moim przyjacielem to jego ciało nie leżałoby teraz pozbawione głowy i w kałuży krwi - dodał i spojrzał na ranę, która teraz okazała się być mniej poważna niż przypuszczał na początku. W sumie to tak na prawdę było to poparzenie, które powinno zagoić się gdy się je opatrzy, co zresztą półelf zamierzał zrobić. Opierając się o ścianę przeszedł do pozycji siedzącej i odłożył broń na bok. Jedną ręką, a konkretnie tą, która nie miała na sobie śladów poparzenia wyciągnął torbę i wyjął z niej niewielki pojemnik i bandaże. Otworzył pojemnik chcąc sprawdzić czy wyciągnął ten z maścią, która pomaga na oparzenia- to był ten, poznał to po maści o białym kolorze. Zdjął kaptur z głowy, a następnie pelerynę i kurtkę skórzaną, która by mu tylko przeszkadzała. Spojrzał na czarnowłosą.
- Możesz mi pomóc? - zapytał. - Musisz tylko nałożyć tą maść na oparzenie i zabandażować to - dodał. Prosił o pomoc głównie dlatego, że pójdzie szybciej, jeżeli zrobi to ktoś inny, a nie on. Jeżeli czarnowłosa nie zgodzi się mu pomóc to sam się opatrzy.
- Masz zamiar zabić też ich przywódcę? Jeżeli nie było go tutaj to pewnie jest na piętrze - znowu zapytał i przy okazji podzielił się swoimi spostrzeżeniami.
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Jen przez chwilę po prostu stała i przyglądała się uważnie mężczyźnie, nie kwapiąc się, by do niego podejść. Jasne, walczyli po tej samej stronie, ale to z przypadku. Nie miała pojęcia czy w chwili, w której do niego podejdzie on nie postanowi uciszyć jej jako niewygodnego świadka. W końcu stwierdziła, że gdyby chciał, już by spróbował ją zabić.
        Spojrzała znacząco na Azazela, który uważnie przysłuchiwał się słowom nieznajomego.
        - Zajmij się tym - powiedziała cicho do wilka, który jedynie pokiwał łbem i wybiegł z pomieszczenia, by znaleźć przywódcę szajki.
        Wtedy dopiero schowała broń na swoje miejsce, podeszła do mężczyzny i ukucnęła obok.
        Ach, mroczny elf - stwierdziła z zaintrygowaniem, kiedy odsłonił twarz. Dość przystojną, notabene, przy czym te czerwone oczy wprawiały ją w pewien niepokój. Nie dała jednak niczego po sobie poznać.
        Wzięła od niego maść i sprawnie, choć delikatnie, nałożyła ją na oparzenie. Właśnie kończyła zawiązywać bandaż, kiedy usłyszała jak po posiadłości rozbrzmiewa warczenie, a zaraz po nim ciszę przeszywa przepełniony strachem i bólem wrzask. Zacisnęła mocno opatrunek i wtedy też krzyk umilkł. Odgarnęła włosy z twarzy i ciężko westchnęła. Dopiero teraz poczuła zmęczenie.
        - Gotowe - mruknęła.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Powiódł wzrokiem za dziewczyną, gdy ta do niego podchodziła- dobrze, że zdecydowała się na to, że pomoże mu opatrzyć oparzone ramię. Przyglądał się też całemu zabiegowi, który jakby nie było przebieg w miarę szybko i sprawnie. Przy okazji wilk czarnowłosej zajął się przywódcą bandytów, co dało się poznać po odgłosach, które na pewno dochodziły z góry.
"Jedno zmartwienie mniej..." - pomyślał po tym jak usłyszał odgłosy dochodzące z piętra.
Spojrzał na czarnowłosą i odparł krótko, ale treściwie:
- Dziękuję... - Po tych słowach złapał jeszcze bandaż i nieco mocniej docisnął go, tak żeby nie spadł, a następnie zaczął się ubierać. Kurtkę nakładał powoli zwłaszcza gdy przyszedł czas na poparzone ramię. Złapał szpony i wrzucił je do torby, to samo zrobił z pojemnikiem z maścią na oparzenia, uprzednio go zamykając. Zapiął płaszcz pod szyją, a bułat schował do pochwy. Wstał opierając się o ścianę- był od niej wyższy mniej więcej o głowę. Znowu spojrzał na dziewczynę swoimi czerwonymi oczami.
- Zabiliśmy chyba wszystkich bandytów, którzy tu byli... - odparł w końcu. Nie miał najmniejszego zamiaru zabijać tej dziewczyny lub wyrządzić jej jakąkolwiek krzywdę.
- Swoją drogą... Co tutaj robiłaś? Zostałaś najęta do zabicia tych bandytów czy co? - zapytał. To z najęciem jej do zabicia właśnie tej grupy bandytów jako pierwsze przyszło mu do głowy i dlatego właśnie o to zapytał.
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Jen na powrót wstała i odsunęła się od elfa, kiedy zaczął się ubierać. Czekała skrępowana, z rękami skrzyżowanymi na piersi, aż tamten się podniesie. W sumie mogłaby już sobie iść, ale wolała mieć mężczyznę naprzeciwko siebie, a nie za plecami, gdyż nie wiadomo co mogłoby mu w takiej sytuacji przyjść do głowy. Gdy już wstał, musiała unieść brodę, by spojrzeć mu w oczy. Jej skóra pokryła się na ich widok gęsią skórką.
        Na jego pytanie rozszerzyła usta w półumiechu.
        - Gnębili ludzi z pobliskiej wioski, to i zgłosiłam się na ochotnika - odpowiedziała spokojnie.
        W tej chwili Azazel bezszelestnie wsunął się do pomieszczenia. Jen nie dała elfowi żadnego znaku, że wilk znajduje się za jego plecami, aby w razie ataku mieć wsparcie. Nawet jeżeli nic nie wskazywało na to, by mężczyzna miał wobec niej wrogie zamiary, ostrożności nigdy za wiele.
        - Jeżeli nie masz nic przeciwko, chciałabym poszukać teraz jakichś łupów.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

- Czyli mniej więcej tak jak myślałem - odparł półelf z prawie niezauważalnym uśmiechem. Rana na szczęście nie bolała, ani nie piekła, więc było dobrze, a na pewno powoli się goiła. Samo poparzenie nie było jakieś mocne, więc powinno zagoić się ładnie i w miarę szybko.
Rozejrzał się po bandytach, którzy definitywnie byli martwi. Szkoda, że nie było z nimi przywódcy, bo Erestor z chęcią zabiłby i jego, jednak musiało wystarczyć mu to, że w końcu zabił maga odpowiedzialnego za śmierć jego ojca i tym samym zemścił się, a także uczcił pamięć swojego ojca.
- Nie krępuj się. Możesz też sprawdzić pomieszczenie na piętrze, w którym przebywał przywódca bandytów, może akurat ma tam jakiś kufer ze złotem czy coś. Zawsze to większa nagroda - odparł obserwując dziewczynę.
- Przy okazji... Ile ci obiecali za to, że uporasz się z tymi bandytami? - zapytał z ciekawości.

Dziewczyna milczała dość długo. Erestor w końcu wstał, pozbierał wszystko co było jego i przyszykował się do wyjścia nakładając kaptur na głowę. W progi, w którym znajdowały się drzwi wyjściowe z pokoju odwrócił się jeszcze i powiedział:
- To co znajdziesz przy nich to możesz sobie zachować... Jeszcze raz dziękuję za pomoc. - Po tych słowach wyszedł kierując się oczywiście do wyjścia z opuszczonego domu.
Dalej starał się iść w cieniu, zmierzał ku bramie wyjściowej- z kapturem na głowie nikt nie rozpozna jego czerwonych oczu i ogólnie twarzy.

Dołączył się na chwilę do jakiegoś kupca maszerującego z wozem, który również szedł w stronę bramy wyjściowej, a strażnicy potraktowali go najwidoczniej jako najemnika, który ochrania tegoż kupca. Przeszedł jeszcze chwilę obok wozu, a później oddzielił się od niego.

Ciąg dalszy: Erestor.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości