Menaos[Menaos] Szczurze potyczki

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

[Menaos] Szczurze potyczki

Post autor: Tilia »

Druidka w ślad za demonem zajęła się uprzątaniem obozowiska. Starała się cały czas odsunąć od siebie myśli o sposobie podróżowania. Miała nadzieję, że przygotowania doprze prawy potrwają dość długo – w końcu to nie byle co stworzyć teleportal, którym będzie podróżowało kilka osób wraz ze zwierzętami. No właśnie? Czy to w ogóle możliwe?... Zanim zdążyła zapytać o to któregoś ze swoich towarzyszy podróży magiczna brama była gotowa. Tilia zaskoczona szybkością jej powstania zatrzymała się w trakcie poprawiania uprzęży Astra i z niezbyt mądrą miną przyglądała się nieufnie przejściu. Po dłuższej chwili zamknęła usta i onieśmielona popatrzyła na Aileen. Uzdrowicielka nie wyglądała na przestraszoną, co odrobinę podniosło Tilię na duchu.

W końcu nie było już nic, co powinni zrobić przed opuszczeniem obozowiska. Nadszedł czas przeprawy. Kiedy w ciemnej bramie znikł Akkarin, druidka miała ochotę odwrócić się na pięcie i uciec w przeciwnym kierunku. Nie zrobiła jednak tego, gdyż w absolutnie ostatniej chwili Aileen chwyciła ją za rękę i delikatnie pociągnęła w kierunku nieznanego… Tilia zamknęła oczy i wstrzymała oddech, po czym zrobiła te kilka kroków.

Owionął ją delikatny powiew chłodu i dziwny, nieznany jej zapach. Czuła niepokój, a przeraziła się na dobre, gdy poczuła jak coś porywa ją i ciągnie w dół. Chyba próbowała krzyknąć, ale okrzyk uwiązł jej w gardle, zduszony pędem powietrza.
Wydawało jej się, że te przerażające odczucia trwają wieki i nigdy się nie skończą. Po nieznanym jej czasie nagle wszystko ucichło. Druidka poczuła na twarzy powiew, ale był to delikatny, poranny wietrzyk, a nie nieznane jej dotąd… coś… Stała całkiem normalnie i nie wyglądało na to, że zostanie nagle gdzieś wyrzucona lub popchnięta… Otworzyła oczy i zdążyła dostrzec Astra wychodzącego z portalu, popychanego przez Bzurę i nieco zdegustowanego Arkada. Uśmiechnęła się na ten widok; zdecydowanie humor poprawił jej się kiedy uświadomiła sobie, że to już koniec przerażającej, nowej i dziwnej podróży w przestrzeni.

Podniesiona nieco na duchu rozejrzała się wokół. Stali na skraju lasu, niedaleko kamiennego traktu prowadzącego zapewne w stronę miasta. Menaos. Dotarli tu przynajmniej kilka dni wcześniej niż pierwotnie przypuszczali. Czy Ojciec Tilii jest już w mieście? Czy spotkają go tu gdzieś, niedaleko?
Dziewczyna odetchnęła z ulgą i spojrzała na swych towarzyszy. Podróż teleportalem nie zrobiła chyba na nich tak wielkiego wrażenia co na niej. Ale trudno się dziwić – demon podróżował z pewnością równie często w ten sposób, co ona na własnych nogach. Aileen zaś – hm, tego Tilia wiedzieć nie mogła, ale prawdopodobnie również była doskonale obeznana z każdą magiczną formą podróży.
No cóż, kolejne nowe, choć nadal przerażające doświadczenie; na szczęście było już za nią. Teraz czas skupić się na załatwieniu spraw. Muszą dotrzeć do miasta.

Ruszyli powoli traktem. Tym razem Tilia siedziała na grzebiecie Astra. Miała nadzieję, że i ona, i jej wierzchowiec, nauczyli się wczoraj na tyle dużo, że dadzą sobie radę. Aster był z pewnością dumny ze swojej roli i choć dziewczyna nie czuła się na nim tak bezpiecznie jak na Bzurze, musiała przyznać, że oboje dają sobie radę. Jak wyglądało to z boku, tego na szczęście nie widziała.
Zaabsorbowana jazdą dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Rozejrzała się uważnie. Trakt o świcie powinien już być nieco zaludniony. Do każdego z miast zawsze ciągną wędrowni kupcy, kuglarze i inni wędrowcy. Z miasta także, po otwarciu bram wyruszają posłańcy, kupcy, którzy załatwili już swoje sprawy, zielarze… Na tym trakcie jednak było niemal pusto. Od strony Menaos nie zbliżał się nikt, do miasta zaś, niedaleko przed nimi szedł tylko jakiś wędrowiec ze sporym pakunkiem na plecach. Może kupiec, może kuglarz, kto wie?

Powoli zbliżali się do bram miasta. Ku wielkiemu zdziwieniu Tilii, bramy Menaos były zamknięte, choć pora ich otwarcia minęła przynajmniej kilka kwadransów temu…
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy więcej... - powtarzała sobie elfka, tak samo jak poprzednim razem. Czuła ulgę, że Tilia zniosła to dużo lepiej niż ona za pierwszym razem. Z drugiej strony, już od kilku minut próbowała pozbyć się uciążliwego bólu głowy i jednocześnie utrzymać na grzbiecie Bzury. Nie wiedziała, czy to skutek podróży, czy niewyspania.
Do tej pory nie była jeszcze w Menaos, ale liczyła, że trakt którym podążali do niego prowadził. Aileen miała wielką ochotę wrócić do lasu - do ciszy, świeżego zapachu liści, śpiewu ptaków i wszystkiego co znała. Atmosfera większych miast wyjątkowo ją męczyła.
~ Musimy dziwnie wyglądać. - zaczęła nagle Bzura - Mam na myśli głównie nas, konie. Białowłosa elfka z nieobecną miną...
~ Nie mam nieobecnej miny!
~ ...na szarej, drobnej klaczce. Młoda kobieta która wygląda, jakby chciała być wszędzie tylko nie tu i nie w tym ubraniu, w dodatku na wielkim, grubym, niezgrabnym ogierze, ewidentnie uczonym do pługa, nie do jazdy...
~ Zaraz cię walnę, przysięgam...
~ No co? I jeszcze jak się na mnie patrzy, jakbym była...
~ Hm? Kim?

~ Nieważne. No i oczywiście demon, arystokrata od siedmiu boleści, z jadowitym wzrokiem, wystrojony jak na pogrzeb, dosiadający wysokiej czarnej zmory, większej jeszcze niż Aster, a przy tym...
~ Widzę, że się pogodziliście.
~ Co? Jeszcze się nie zdążyłam narazić Akkarinowi na tyle, by musiał się mnie bać...

Elfka dzielnie starała się nie okazywać wesołości.
- Mówię o Arkadzie.
~ Po dwustu latach chybabyś zdążyła zapomnieć, że ktoś cię pogryzł i skopał?
~ Zależy, jak mocno by mi się oberwało. No i jak dotąd nikt mnie nie pogryzł...
~ Zapomniałabyś. On też zapomniał. A ja do tej pory mam siniaki, a ten zarozumiały bydlak dalej...

Czyli się nie pogodzili. Elfka już miała szepnąć przyjaciółce kilka słów pociechy, gdy spostrzegła zaniepokojoną czymś Tilię. Rozejrzała się po trakcie, czy kogoś nie zobaczyła. Zobaczyła wędrowca. I tylko wędrowca.
Elfce zawsze się wydawało, że do tak dużego miasta zmierzać powinno całe mnóstwo wędrowców. Do tej pory pamiętała jak prawie stratowano ją w Efne. Całkowity brak tłumu ją także zaniepokoił. Jednak przeraziła się nie na żarty, gdy dotarli do bramy. Ojciec Tilii miał wypędzić szczury z miasta. A jeśli w mieście nagle pojawia się cała masa szczurów, zwłaszcza zdechłych, wtedy...
Aileen pobladła. Tylko tego im brakowało.
- Stójcie. Byle dalej od tej bramy. - Akkarin i Tilia zatrzymali się, patrząc się na nią dziwnie
- Mówiłaś... Mówiłaś, że twój ojciec miał wypędzić szczury z miasta... - miała wyraźne kłopoty z wypowiedzeniem na głos swych obaw - Zamknięta brama, zero podróżnych... A jeśli to zaraza? Szczury zawsze masowo wylegają na ulice, jeżeli dzieje się coś takiego, a morowe powietrze potrafi wyniszczyć całe osady. W dodatku, nie zawsze wiadomo jak przenosi się choroba, niektórzy mówią że... Zapytam się co się stało. Nie ruszajcie się stąd.
Bzura nie nadążała czasem za myślami elfki, zwłaszcza gdy szybciej myślała niż mówiła. Aileen zeskoczyła z konia i pobiegła do bram, zostawiając ją między Arkadem a Astrem.
~ Hej, zaczekaj! - zarżała.
~ Po moim trupie. Stój tu i nie ruszaj się. - usłyszała elfkę, która właśnie minęła wędrowca.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Przejście portalem zazwyczaj nie robiło na nim wrażenia, tym razem jednak było trochę inaczej. Zmiana wyglądu wizualnego, przy zdolnościach demona, musiała się odbyć kosztem czegoś innego. W tym wypadku była to stabilność portalu. Wolał jednak, nie informować, o tym swoich towarzyszek. Szczególnie, że był święcie przekonany, że Aileen by go zabiła za narażanie ich życia, Tilia zaś mogłaby zwiać daleko stąd gdyby się dowiedziała czym to może grozić... Na całe szczęście wszyscy przeszli przez niego w jednym kawałku i nikt chyba nie zauważył, że coś jest nie tak. A może, też to, że pierwszy przeszedł uśpiło trochę ich czujność? Diabeł jeden wie...
Gdy pojawili się na miejscu, Akkarin w pierwszej chwili nawet ucieszył się, że nikogo nie spotkali na trakcie. Nigdy nie przepadał za ujawnianiem zarówno swojej tożsamości jaki i zdolności magicznych. Inaczej czuł oraz zachowywał się w towarzystwie istot, które zna. jak choćby Aileen - jej ufał.
Co innego gdyby miał to być ktoś obcy. Nigdy nie wiadomo, czy nie trafi się na fanatyka, który pierwsze co zrobi, to zawiadomi inkwizytorów, tego ich boga, albo innych "łowców czarownic". Zdaniem demona, to tylko zbieranina bandytów spod ciemnej gwiazdy, uprzedzonych do magii. Ponoć potrafią zabić nawet druida pomagającego ludziom, tylko dla tego, że włada magią...
Jego myśli krążyły ciągle wokół tego tematu, gdy jechali w stronę miasta. Z "transu" wyrwało go nagłe zatrzymanie się Arkada. Rozejrzał się, ze zdziwieniem stwierdzając, że są jeszcze kawałek od bramy miasta, która jest zamknięta, wokół nie ma żywego ducha, poza jednym podróżnym, a elfka biegnie gdzieś przed siebie.
- Co jest, do... - Nie zdążył dokończyć zdania, gdy usłyszał głos Arkada.
- Milcz. Aileen podejrzewa zarazę w mieście. Dlatego jest pusto na trakcie. Pobiegła się najpewniej sprawdzić czy ma rację. My tu mamy czekać. A ty zastanawiaj się czasem jak się wyrażasz. W końcu jesteś w towarzystwie damy, półgłówku. - te słowa mógł słyszeć tylko nemorianin. Następne zaś, wierzchowiec wypowiedział już do wszystkich. - Tilio, sądzisz, że twój ojciec mógł dotrzeć już do miasta, czy też jesteśmy tu przed nim? Jeśli w mieście rzeczywiście jest zaraza, a my się spóźniliśmy - możemy mieć problem z dostaniem się tam, by go odszukać...
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia już zamierzała zsiąść z końskiego grzbietu, ale powstrzymały ją słowa Uzdrowicielki - Zaraza?! – wyrwało jej się. Aż ją zatchnęło z przerażenia, nie śmiała się jednak sprzeczać z bądź co bądź bardziej doświadczoną życiowo osobą. Przeszedł ją zimny dreszcz. Czekała co wydarzy się dalej.

Wędrowiec, który szedł kawałek przed nimi dotarł do miejskiej bramy niemal jednocześnie z Aileen. Zapewne też nieco zdziwiony brakiem możliwości wejścia do grodu, nie zważając na nic, podszedł do ciężkich wrót i załomotał w nie pięścią. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo. Człowiek (prawdopodobnie człowiek) załomotał raz jeszcze, nieco bardziej zdecydowanie.
Po chwili z trzaskiem otworzyło się niewielkie okienko wysoko nad bramą i wyjrzał z niego lekko zaniepokojony strażnik. Nie zadawał żadnych pytań, nie dopuścił też nikogo do głosu. Nie patrząc nawet na przybyłych wyrecytował: - Z rozkazu Króla Stanira Dragoryana bramy miasta pozostaną zamknięte. Odejdźcie wędrowcy! – głos strażnika był donośny i beznamiętny. Wypowiedziawszy swoją kwestię (zapewne nie pierwszy raz) żołnierz znikł z pola widzenia przybyszów. Zobaczyli jeszcze rękę szybko zamykającą okienko na metalowy haczyk.

Pod Tilią zapewne ugięłyby się nogi, ale na szczęście siedziała na Astrze. Spojrzała ponownie na swoich towarzyszy. Aileen pobladła już wcześniej, teraz wydawała się jeszcze bardziej zaniepokojona. Demon stał jak zamurowany.
Druidka zaczęła myśleć. Przecież jeszcze wczoraj ojciec kierował się do Menaos. Czyli musiał mieć możliwość dostania się do miasta… Gdyby w mieście szalała zaraza, prawdopodobnie na miejskim trakcie spotkaliby mnóstwo ludzi uciekających z miasta.
Podprowadziła konia bliżej bramy i postanowiła podzielić się swoimi spostrzeżeniami z towarzyszami: - Myślisz, że gdyby w mieście szalała zaraza – zwróciła się do Aileen – król nie pozwoliłby nikomu opuścić miasta? – Zastanawiała się chwilę, po czym zapytała Akkarina: - Czy zarazy nie da się wyczuć jakąś formą magii?

Dziewczyna była zdecydowana; musi dostać się do miasta, jeśli tylko ojcu się to udało. A czy mu się udało? Postanowiła spróbować nawiązać kontakt z jakimś ptakiem lub innym zwierzątkiem.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Anonimowy podróżnik mruknął coś pod nosem, obejrzał sobie elfkę, wzruszył ramionami i odszedł. Aileen była mniej ugodowa, w chwili gdy strażnik zatrzasnął jej okienko przed nosem, miała szczerą ochotę zamienić go w ropuchę. Szkoda, że nie umiała.
Towarzysze zastali uzdrowicielkę w stanie który najbardziej przypominał głęboką irytację, zamyślenie i niepokój jednocześnie. Zdumiewające, jak wiele emocji potrafiła wyrazić osoba, która jednocześnie perfekcyjnie udaje socjopatę.
Elfka tymczasowo uznała, że strażnik albo całkowicie stracił chęci do czegokolwiek, albo po prostu jest dość tępy. Zakładała, że wyjaśni przynajmniej powód zamknięcia bram, jakby to zrobił każdy rozsądny człowiek. Wędrowcy nie próbowaliby wtedy cichcem przekradać się przez mury. Niestety, po raz kolejny problem Aileen polegał na tym, że teoria nie równała się praktyce.
- Myślisz, że gdyby w mieście szalała zaraza król nie pozwoliłby nikomu opuścić miasta? - zapytała Tilia. Elfka nawet nie zauważyła, jak się zbliżyli, ignorując to co mówiła wcześniej. Właściwie, sama już o tym zapomniała.
- Oczywiście. Nikt nie może wejść do miasta, żeby się nie zarazić, a także nikt nie może go opuścić, by nie roznieść choroby po całym państwie. Zazwyczaj wstęp mają tylko uzdrowiciele, ale to najczęściej podróż w jedną stronę.
Aileen przygryzła dolną wargę, zastanawiając się co robić. Trzeba było wyciągnąć z Menaos ojca Tilii, albo samemu tam wejść. Słuchała odpowiedzi Akkarina jednym uchem, jednocześnie myśląc nad tym, co sama by zrobiła w takiej sytuacji. Gdyby nie miała innego wyboru, wsłuchałaby się w dusze mieszkańców, szukając charakterystycznej rozpaczy, beznadziei, smutku i desperacji. Nie mogła stwierdzić jednoznacznie co się dzieje, dałoby to jednak jakieś pojęcie. Jednakże, jeśli tylko miałaby wybór, wolałaby tego uniknąć. Aż za dobrze wiedziała co cudze emocje potrafią zrobić z psychiką maga.

Odwróciła się twarzą do bramy, nie mogąc się nadziwić, że wcześniej na to nie wpadła. Ostatni raz nabrała w ten sposób anioła - głupkowaty strażnik powinien być jednak łatwiejszą ofiarą.
- Akkarinie, poudawaj przez chwilę czarnoksiężnika, a Tilia niech zostanie potężną magiczką. - powiedziała, łomocząc w bramę jeszcze raz. Odwróciła się na chwilkę.
- Mówię poważnie. Trochę mi pomożecie.
Przez dobrą chwilę nic się nie działo, Akkarin jednak wyczuł, ze elfka coś robi. W istocie - udało jej się osiągnąć podobny efekt, jaki wywoływała aura demona i "rozciągnęła" go na Tilię i siebie. Wolała przy tym nie straszyć (zbytnio) gwardzisty, toteż ostateczny rezultat był trochę słabszy. Jednocześnie, posłała delikatną, acz stanowczą sugestię do osoby po drugiej stronie bramy...
- Czego znowu... eee..? - strażnik wystawił głowę. Elfka szybko odkryła, że wcale nie jest takim durniem, za jakiego go na początku uważała. Musiała się lepiej przyłożyć.
Biedny człowiek wpatrywał się lekko nieprzytomnym wzrokiem w demona. Gdyby podobna sytuacja zdarzyła mu się "na trzeźwo" na pewno zatroszczyłby się najpierw o wsparcie. Teraz jednak zabrał się lekko drżącym głosem do recytowania formułki. Nie patrzył Akkarinowi w oczy.
Grzebanie w ludzkiej głowie nie było ani łatwe, ani przyjemne. Strażnik skończył recytację i dla odmiany wbił wzrok w Aileen.
- Powiesz nam teraz dlaczego nie chcesz nam otworzyć bramy oraz co dzieje się w mieście.
Strażnik wymamrotał coś w stylu "Tak jest!" i rozpoczął pasjonującą opowieść, dumny ze swych manier i okazji powitania tak szlachetnych gości w imieniu króla.
Aileen miała szczerą nadzieję, że wszystkie bzdury które mu nakładła do głowy wyparują jak tylko znikną mu z oczu.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia zamierzała odjechać kawałek od towarzyszy, w kierunku z którego przybyli, zsiąść z Astra i przycupnąć na Jakimś kamieniu. Chciała odsunąć na bok wszystkie emocje, jakie szalały po jej głowie i porozumieć się takim zwierzątkiem, które mogło wiedzieć co dzieje się w mieście.
Nim jednak zdążyła cokolwiek postanowić, Aileen zażądała pomocy. Druidka nie bardzo rozumiała, na czym pomoc ma polegać, ale zatrzymała wierzchowca, zwróciła się ponownie w stronę bramy, wyprostowała się w miarę możliwości w siodle i postarała się wyglądać jak najbardziej dostojnie. Było to dość trudne, bo nadal nie czuła się zbyt komfortowo w siodle, w dodatku po przejściu przez portal było jej jeszcze nieco… dziwnie. Skupiła się jednak na swoim zadaniu i czekała.

Kiedy po raz drugi otwarto okienko ponad bramą, zdziwiła się. Strażnik wcześniej nie wydawał się skłonny do rozmów ani wysłuchiwania próśb czy pytań. Jednak teraz, kiedy ponownie wychylił się do nich, zachowywał się zgoła inaczej. Po krótkiej chwili Tilia doszła do wniosku, że któreś z jej towarzyszy prawdopodobnie ma z tym coś wspólnego. Nie była pewna, które, ale skoro to uzdrowicielka oczekiwała „pomocy”, prawdopodobnie ona właśnie robiła coś, czego Tilia nie pojmowała. Jak zwykle zresztą… Poczuła tylko delikatne mrowienie na skórze, zwłaszcza w miejscach nie osłoniętych odzieniem.

Strażnik wypowiedział swoje rozkazy niemal identycznie jak przed chwilą i już zamierzał na powrót schować się w służbówce, kiedy Aileen się odezwała. Tilię zaskoczył ton jej głosu. Strażnika chyba też, bo zbladł, przełknął ślinę, zachłysnął się, nabrał powietrza i znów się odezwał: - Nie mogę otworzyć bramy, bo takie otrzymałem rozkazy – głos strażnika był niezbyt pewny, ale słychać go było wyraźnie – Rozkaz przyszedł od samego króla – dodał dumny - Z rozkazu Króla Stanira Dragoryana bramy miasta pozostaną zamknięte. Odejdźcie wędrowcy! – tak właśnie mówić nakazał nam król - dodał powtarzając słowo w słowo poprzednią formułkę – Rozkaz króla jest święty i nie wolno go zignorować! – Strażnik najwyraźniej był dumny z tego, że może pochwalić się komuś dokładnym wykonywaniem rozkazów władcy. Zamilkł na chwilę najwidoczniej po to, by przypomnieć sobie dalszy ciąg pytania. Przypomniał sobie z pewnością, bo rozejrzał się nerwowo i nieco przyciszonym głosem zaczął: - Do miasta wczoraj rano przybył druid. On pono umie wygnać te parszywe szczury. Bo wiecie Pani, właśnie przez szczury… - urwał. Z okienka dał się słyszeć hałas, jakby metal uderzył o metal, coś błysnęło w słońcu. Głowa gadatliwego strażnika znikła, a zanim okienko zamknęło się ponownie, pojawiła się w nim druga głowa. Drugi strażnik zmęł w ustach przekleństwo, skłonił się niechętnie przybyszom, powtórzył: - Odejdźcie wędrowcy! – i zamknął okiennicę. Tilia dosłyszała jeszcze wrzaski tego drugiego strażnika: - Życie ci niemiłe, ośle?! Nikt nie może wiedzieć o szczurach! Tak kazał król!

Tilia spojrzała na Aileen. Nie bardzo rozumiała, co właśnie się stało.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Gdy się zbliżyli, pomimo zakazów elfki, zastali kobietę w stanie który Akkarinowi ciężko było opisać słowami. Jej twarz wyrażała niezwykle ciekawą mieszaninę uczuć. Nim jednak zdążył zapytać, co też się stało - usłyszał pytanie Tilii.
- Nie jestem mistrzem dziedzin magii. Jeśli jednak ktoś z naszej trójki może wyczuć zarazę, to tylko Aileen. Skoro potrafi się objawiać pojawieniem się szczurów, to musi mieć z nimi związek. Zapewne więc magia życia, mogłaby tutaj najbardziej pomóc.
Gdy elfka, rozkazała mu. Jemu!Udawać czarnoksiężnika, jego wyraz twarzy musiał być równie niezapomniany, co głupi. Zdziwienie i pierwotne niezrozumienie, czego się od niego oczekuje sprawiły, że przez chwilę miał zamęt w głowie. Gdy jednak wyczuł manipulacje Aileen, powróciło opanowanie, a nawet lekki uśmiech.
- A więc tak to chcesz rozegrać... Niech i tak będzie. - Nie wiedział, czy ktokolwiek usłyszał jego słowa, gdyż zostały wypowiedziane prawie bezgłośnie. Spokojnie czekał na rozwój wypadków. Nie odzywał się, nawet nie drgnął - tylko czekał. Początkowo zdawać by się mogło, że plan elfki się powiódł. Strażnik ponownie wystawił głowę i ba! Nawet odważył się na kilka słów wyjaśnień. Złe przeczucia, zarówno Aileen jak i Akarina się sprawdziły. W mieście panowała zaraza, ponoć wywołana przez szczury, zaś ojciec Tilii przybył tutaj przed nimi. Teraz nie mieli wyjścia - musieli dostać się do miasta, by go odszukać. Nim jednak, ktokolwiek zdążył zadać jakiekolwiek pytanie - drugi strażnik w mało delikatny sposób odciągnął swojego "partnera". Teraz musieliby, narzucić swoją wolę również drugiemu mężczyźnie, albo..

Demon zsiadł z konia, w jego oczy wcześniej obojętne, teraz zdawały się lekko błyszczeć. Zamierzał teraz odegrać scenę bardzo zniecierpliwionego "czarnoksiężnika". Pierwotnie zamierzał dać się wykazać druidce, to jednak mogło potrwać wieki, nim uda się coś osiągnąć.
- Skoro nie chcą z nami rozmawiać, trzeba im w tym pomóc. - Nim skończył zdanie, jego własny cień zaczął zmieniać kształt, nabierając przy okazji bardziej materialnych kształtów - by w końcu utworzyć, może mało zgrabne, ale za to wytrzymałe schody wiodące do okienka strażników. Gdy demon dotarł an ich szczyt, jego twarz znajdowała się może stopę od metalowych drzwiczek. Nemorianin zachowując się, jakby to co właśnie robi było najzwyklejszą na świecie rzeczą... Zapukał.
Drzwiczki otworzyły się praktycznie natychmiast, gdyby demon stał kawałek bliżej, najpewniej dostałby nimi w twarz. Oczom całej trójki, ukazała się twarz drugiego ze strażników, wyrażająca złość. Musiał widocznie sądzić, że rzucają czymś w bramę, stąd też odgłos uderzenia w okienko.
- Powiedziałem, że macie odej... - Umilkł widząc przed sobą twarz nemorianina. Chyba nawet nie zauważył, jak jego dłoń nagle przeniknęła przez drzwiczki, które w jednej chwili stały się niematerialne, uniemożliwiając tymsamym ich ponowne zamknięcie w najbliższej przyszłości.
- To już słyszeliśmy. A teraz prosiłbym, panie o skupienie na naszych osobach trochę większej uwagi, gdyż nie zwykliśmy być odprawiani jako i zwykli włóczędzy...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Elfka zmełła w ustach przekleństwo, gdy omotany przez nią strażnik został dostrzeżony przez kolegę. Kilka sekund i już wiedzieliby przynajmniej na czym stoją. Nawet gdy próbowała zmusić go, by mimo wrzasków i gróźb, odnalazł w myślach zakończenie zdania, on okazał się silniejszy i magiczka została z niczym. Była od teraz pewna, że gwardziści byli jakoś szkoleni przed magicznym wpływem na ich umysły.
Westchnęła ciężko i już miała spytać, czy wysłanie pierzastego "szpiega" nie będzie najlepszym rozwiązaniem, gdy Akkarin postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Zdusiła w sobie przemożną chęć zatrzymania go - przecież wcale nie musi się to skończyć rozlewem krwi... Nie musi, prawda? Zwróciła pełne wątpliwości spojrzenie na Tilię i lekko wzruszyła ramionami.
Zawsze mogła próbować go powstrzymać. "Próbować" było w obecnym rozkładzie sił bardzo adekwatnym słowem.

Czerwonawa ze złości twarz drugiego, bardziej rozgarniętego strażnika przybrała bezcenny wyraz zdumienia, gdy kilkanaście centymetrów przed swoimi oczami zobaczył wyjątkowo zniecierpliwionego demona. Aileen w takiej sytuacji miałaby już przygotowane tuzin klątw i była w trakcie rzucania pierwszej. Strażnik najwyraźniej nie znał się na magii, a w takim wypadku mógł się zdobyć tylko na jedno...
Mogli być nauczeni jak unikać mieszania w myślach, ale z pewnością nie w emocjach.
Gwardzista już otworzył usta, by wezwać posiłki, gdy nagle zamrugał kilka razy, zamknął usta, otworzył je raz jeszcze i znów zamknął. Wyglądał przy tym jak ryba wyjęta z wody. Aileen tymczasem, najsubtelniej jak tylko umiała, tłumiła gotującą się w nim wściekłość i zamazywała wszystkie wdrukowane aspekty jego szkolenia, przewidziane na podobne sytuacje.
Spokojnie. To tylko magowie, to przecież normalne że nie nawykli do takiego zachowania... - szeptał dziwny, miły głosik w jego głowie. Spokojnie, spokojnie, nie mają prawa wedrzeć się tu siłą, inaczej się doigrają... Ale trzeba im powiedzieć, bo się nie odczepią. Król zrozumie, przecież sam ich przyjmował.
Nie mogła dalej przekazywać mu sugestii, by z kolei i on nie zorientował się w jej wpływie. Starała się jednak by czuł się dostatecznie spokojny i bezpieczny, by nie robić niepotrzebnego zamieszania. Było to trudne, mając przed nosem zirytowanego demona, ale elfka robiła już o wiele trudniejsze rzeczy.
- Tilia, nie mam pojęcia o co tu chodzi, ale najwyraźniej znów przynoszę pecha. - powiedziała cicho Aileen, obserwując rozwój wypadków.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Druidka z rosnącym zdumieniem słuchała słów strażnika. Potwierdziły one fakt, że ojciec przybył do miasta. Nie wiadomo kiedy, ale z pewnością niezbyt dawno.
Drgnęła kiedy przemowa strażnika została dość brutalnie przerwana. Czy w mieście naprawdę aż tak źle się działo? Szczury i zamknięte bramy sugerowały jedno, ale Tilia wolała nie myśleć o tym, że ojciec został zamknięty w mieście, w którym szaleje zaraza… Gorączkowo szukała rozwiązania, w jaki sposób dostać się do miasta i dlatego dopiero po chwili dostrzegła to, co robił demon. Ciężko powiedzieć, że Tilia zaczynała przyzwyczajać się do przedziwnych umiejętności swoich towarzyszy, niemniej jednak powoli kolejne niezwykłości przestały ją szokować. Mało tego, zdała sobie właśnie sprawę, że wyczekuje kolejnych „pokazów”… Tak ją to zdziwiło, że poczuła dreszcze na plecach.
A może dreszcze spowodował „pokaz” Akkarina?
Schody, które wyczarował były czymś tak niesamowitym jak portal, którym tutaj przybyli, a jednocześnie wyglądały jakby były mocne i wytrzymałe. No i z pewnością były wytrzymałe, skoro demon wszedł po nich aż do okiennic… Chyba, że unosił się w powietrzu przy pomocy jakichś innych czarów, ale po co wtedy byłyby mu te schody?

Strażnik, który otworzył okiennice był początkowo tak zdumiony, że Tiliia niemal się roześmiała. Widziała jego twarz tylko przez krótką chwilę, kiedy zaskoczony otwierał okiennice. Oprócz władczego głosu Akkarina przez chwilę nie było słychać zupełnie nic. Potem wrażliwe uszy druidki wychwyciły coś, co brzmiało jakby zachłyśnięcie powietrzem, bądź gwałtownym nabraniem powietrza do płuc. I odrobinę później złowrogą ciszę rozdarł krzyk strażnika: - Aaaa! Czarnoksiężnik!!! Aaaa!

Akkarin miał okazję przekonać się co potrafi zrobić przerażony człowiek. Strażnik nie zważając na nic okręcił się na pięcie i ruszył do drzwi stróżówki, a potem z głośnym tupotem zbiegał po schodkach w dół. Z kilku ostatnich chyba zleciał bo jego okrzyki zostały zdławione. Ale pozbierał się dość szybko, przeklął paskudnie i biegł dalej ulicą miejską nie oglądając się za siebie.
Demon pozostał w stróżówce nad miejską bramą sam z nieprzytomnym chwilowo drugim strażnikiem. Gdyby podszedł do drugiego okienka, znajdującego się naprzeciw tego, którym wszedł, mógłby dostrzec, że miejska brama jest zamykana zwyczajnie, bez żadnych skomplikowanych urządzeń. Wystarczy zdjąć z niej blokujący poprzeczny drąg i odczepić spory skobel.
Przez okienko widać było także część miasta. Na ulicy było spokojnie, gdzieniegdzie można było dostrzec mieszkańców, którzy z pewną nerwowością przemierzali miejskie uliczki.

Tilia nie wiedziała co takiego Akkarin zrobił strażnikowi i dlaczego tamten tak wrzeszczał. Gdy Aileen stwierdziła, że przynosi pecha, popatrzyła na nią zaskoczona i zapytała dość naiwnie: - Dlaczego uważasz, że przynosisz pecha? Przecież to nie Twoja wina, że bramy Menaos są zamknięte…
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Cóż, trzeba przyznać, że takiego rozwoju wydarzeń, demon się nie spodziewał. Szoku i przestrachu tak, ale nie panicznej ucieczki z krzykiem. Z ust demona wydobyła się wiązanka czegoś, co przy sporej ilości dobrej woli można było określić mianem zdania. Przekleństwa wypowiedziane w języku nemorian, brzmiały wyjątkowo nieprzyjemnie.
Akkarin najszybciej jak to możliwe wrócił na ziemię, jego cień zaś wrócił do normy, przywrócił również materialność okiennicy.
- Zawaliłeś, Akk. Starość nie radość, co? Już zapomniałeś, że ludzi można bardzo łatwo przerazić. - W głosie Arkada, słychać było rozbawienie. - Zamiast sterczeć tutaj dłużej, lepiej ruszmy się i wejdźmy do tego przeklętego miasta.
-Jeśli teraz wejdziemy do miasta, gdy wróci cała armia Menaos uznają, że strażnicy są przemęczeni i mieli halucynacje. Nas nikt nie będzie szukał, więc powinniśmy mieć dość czasu, by się spokojnie rozejrzeć. - Podszedł do bramy i przyjrzał jej się krytycznie. Elfka mogła wyczuć działanie silniejszej magii, która "rozlała się" po całej bramie. Drewniane wrota, nie zmieniły się jednak na pierwszy rzut oka ani trochę. Demon odwrócił się do kobiet.
- Zostawcie konie. Z nimi będziemy się za bardzo rzucać w oczy. Nic im się nie stanie, gdy przez dzień czy dwa zostaną same za murami. Zabierzcie co potrzebniejsze rzeczy, później do nich wrócę i rozsiodłam. Będą musiały wytrzymać przez ten czas. Poczekam na was po drugiej stronie. Nie powinnyście mieć problemu z dołączeniem do mnie. - Po tych słowach, przeszedł przez bramę, jakby jej nie było. Miasto po drugiej stronie okazało się wyjątkowo puste. Na szczęście dla demona, który szybko skierował się do najbliższego zaułka, stając w cieniu jakiejś budowli.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Akkarin głośno wypowiedział myśli, których za wszelką cenę elfka próbowała nie wypowiadać głośno. W języku demonów przekleństwa były o wiele bardziej soczyste. W zasadzie, nawet gdyby hrabia stwierdził jedynie "Jaki piękny motylek!" elfka uznała by to za przekleństwo. Bała się myśleć, jak wyglądają pieśni Nemorian.
Gdyby nie to, że miała nieco ponad sto lat, pomyślałaby, że się starzeje. A tak, pomyślała że zdecydowanie powinna bardziej o siebie dbać. Nie dość, że uspokojenie i przemówienie do rozsądku strażnikowi wcale jej nie wyszło, to jeszcze podsyciła jego panikę i biedak mało nie zabił się, zbiegając ze schodów.
Naprawdę przynosiła pecha.

W obecnej sytuacji, jedyne co wydawało się być rozsądne to podążanie za Akkarinem. Zastanawiała się przy tym, jak to jest przejść sobie ot tak przez bramę... Przekazała Bzurze ogląd sytuacji i odpięła całą swoją torbę. Kto wie, co może być potrzebne. Zanim zmierzyła się z przenikalnością litego drewna i żelastwa, elfka podeszła do Arkada, bowiem własny upór i przyzwyczajenia nie pozwalały jej puścić osiodłanego zwierzęcia na kilka godzin samopas.
~ Co robisz? - prychnął Arkad i zmarszczył skórę, gdy elfka mocowała się ze sprzączkami. Kiedy prawie wyłamała sobie wszystkie palce, udało jej się trochę poluzować popręg.
~ Uważaj na Bzurę, dobrze? Nie zbliżajcie się do bram i lepiej nie pijcie tej samej wody, której używają mieszkańcy. I...
Arkad milczał, ale Aileen trudno było dość, czy z powodu zażenowania, irytacji czy delikatnej sugestii "Nie-marnuj-czasu". Po chwili wahania pogłaskała go po chrapach i przeciągnęła Tilię na drugą stronę bramy. Poczuła się jakby oblał ja strumień lodowatej wody, mimowolnie się wzdrygnęła. Obie szybko dołączyły do demona, by nie zwracać na siebie uwagi mieszkańców.
Miasto było wyjątkowo niezatłoczone. Elfce coraz mniej się to podobało.
- Znajdźmy twego ojca i wynośmy się stąd. Jesteśmy w złym miejscu i w złym czasie - wyszeptała, choć nie było sensu obawiać się czyichś wyczulonych uszu. Aileen szybko przekalkulowała własne siły na ryzyko.
- W razie potrzeby mogę nałożyć barierę, która zabija wszystko żywe co zbliży się do ciała i jest mniejsze od pchły. Mówiąc szczerze, nie mam pojęcia, co się tu dzieje. Możemy sprawdzić jaka jest przyczyna odcięcia Menaos od świata, a jeżeli sytuacja będzie stwarzać zagrożenie, postaram się was ochronić. Wątpię jednak, by udało mi się utrzymać zaklęcie na kilku osobach dłużej niż pół godziny.
- Prowadź - zwróciła się do Tilii - Wiesz, gdzie można go znaleźć?
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Kolejna niezwykłość. Gdyby Tilia nie była tak przestraszona losem ojca, z pewnością by się roześmiała – zamknięta brama wydawała się takim wielkim problemem, a tu okazuje się, że można przez nią po prostu… przeniknąć! No czy każdy może, tego nie wiedziała i nie wierzyła w to do końca, jednak Akkarin potrafił dokonać takiej sztuki, więc z pewnością uda im się wszystkim wejść do Menaos.

Poszła za przykładem Aileen i odpięła z uprzęży Arkada najpotrzebniejsze rzeczy, Kazała mu trzymać się blisko Bzury i Arkada, po czym ruszyła za elfką. No, ruszyła nie było zbyt dobrym określeniem. Nie musiała sama podejmować decyzji czy i ona da radę przejść przez zamkniętą bramę… Kiedy już, już miała uderzyć w deski swoim ciałem, zamknęła oczy i wstrzymała oddech. Czuła tylko dotyk dłoni Aileen na swoich plecach. Kiedy ponownie otworzyła oczy była już w Menaos.

Ulice miasta były dosyć puste i spokojne. Z pewnością nie przypominały niedawno opuszczonego przez nich Danae. A jednak mimo wszystko, Menaos nie wyglądało na miasto dotknięte zarazą. Tilia nie miała zbyt wielkiego doświadczenia i praktycznej wiedzy w kwestii plag panujących wśród ludzi, jednak z opowiadań ojca wiedziała, że w mieście, gdzie choruje większa część mieszkańców, powinno być jakoś inaczej… Ojciec mówił, że zarazę się czuje. To było zresztą całkowicie oczywiste. Chorzy i umierający nie pachną zbyt pięknie, do tego ci, których już dopadła śmierć muszą być wywożeni bądź paleni. Ognisk wydzielających mdły odór nie było, wozów ze zwłokami także nigdzie nie było widać. Druidka zaczynała wierzyć, że w mieście jednak nie panuje żaden mór. Ale w takim razie co się dzieje?

Ludzie, których spotykali na ulicach byli niezadowoleni i spoglądali na podróżnych podejrzliwie, nie zatrzaskiwali jednak w panice okiennic w swych domach. Przeciwnie – większość okiennic była otwartych, z wnętrza domów słychać było odgłosy życia… Hałasy, krzyki, przekleństwa , płacz dzieci.

Tilia rozglądała się dookoła. Wszystko co widziała było takie jakie być powinno w tak dużym mieście. Wszystko poza spokojem i pustką na ulicach. Za każdym krokiem dziewczyna dochodziła do wniosku, że nie grozi im tutaj śmierć. Przynajmniej nie z takiego powodu, jaki wydawał im się niemal oczywisty chwilę wcześniej. Przystanęła i odetchnęła głębiej. Starała się wychwycić jakąś dziwną, chorobliwą woń. Nic takiego nie poczuła. Owszem, zwykły odór miasta; niedomyci luzie, ścieki, resztki pożywienia leżące na ulicach… No właśnie – dopiero teraz Tilia uświadomiła sobie co ją zaintrygowało. Na ulicach nie było resztek jedzenia. Było to poniekąd chwalebne dla mieszkańców, że nic się nie marnowało, jednak wydawało się to zupełną niemożliwością. Jakieś odpadki powinny jednak leżeć gdzieniegdzie i… cuchnąć. A tu nic. Czyżby szczury?... Czy to możliwe, że szczury oczyściły całe miasto z odpadków? Zatrzymała się na dobre i rozejrzała się uważniej. Wypatrywała małych gryzoni. I rzeczywiście dostrzegła kilka szczurów, całkiem sporych rozmiarów przechodzących ulicą, którą właśnie podążali. Tak właśnie – przechodzących, a nie przemykających, jak to zwykle czynią te mądre stworzonka. Te zdawały się wcale nie bać ludzi.
Przyglądała się dobrą chwilę tak, że z pewnością zwróciła uwagę swoich towarzyszy. Z niedowierzaniem pokręciła głową i zapytała Aileen: - Czy czujesz wokół nas coś… - nie była pewna jak sprecyzować swe myśli – coś, co mogło by wskazywać na zarazę w mieście? Nie wydaje mi się, żeby to był powód zamknięcia bram…

Próbowała zaczepić kogoś z przemykających mieszkańców, jednak ci schodzi z drogi przybyszom i spieszyli do własnych spraw. Gdy tylko dostrzegli jakiegoś szczura przeklinali, wygrażali mu lub próbowali rzucić w nie czymkolwiek. Nie czynili tego z wielkim przekonaniem. Czyżby gryzoni było aż tyle, że ludzie nie starali się ich przepędzić? Pokręciła głową z niedowierzaniem. Rozglądała się za szyldem jakiejś karczmy bądź oberży. Musieli gdzieś się zatrzymać, poza tym w takim przybytku najłatwiej uzyskać informacje.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Los bywa przewrotny. Trojka wędrowców była święcie przekonana, że są bezpieczni. W zasadzie nic nie zwiastowało nadciągającej katastrofy... Właśnie próbowali przejść na drugą stronę jednej z szerszych ulic, gdy rozległ się głośny okrzyk.
- Tam są! Brać ich! - W ich stronę zmierzał oddział miejskiej gwardii. Niestety nie mogli sobie pozwolić na zabicie ich. Raz, że skończyłoby się to zapewne nasłaniem większego oddziału i w najlepszym wypadku więzieniem. Drugim powodem był towarzyszący strażnikom dosyć silny mag. Zarówno demon jak i elfka świetnie wyczuwali jego aurę. Towarzyszył mu odgłos grzmotów, od czasu do czasu odbijających się echem oraz przyjemny dla ucha dźwięk.
Demon utworzył z cienia pantero-podobne stworzenie, które natychmiast skoczyło w stronę napastników. Jednak żaden z ciosów stworzenia nie potrafił sięgnąć przeciwników - każdy cios zatrzymywał się kilka centymetrów przed celem, powodując przy okazji rozbłysk energii. Pokrzepieni tym widokiem rycerze ruszyli pewniej w ich stronę.
Nemorianin złapał obie kobiety za kołnierze i razem z nimi cofnął się ponownie w boczną uliczkę.
- Macie natychmiast uciekać. Odszukajcie ojca Tilii, ja ich odciągnę. Zużyję za chwilę całą swoją moc, by zagłuszyć wasze aury. W tym czasie musicie uciec jak najdalej stąd, najlepiej na drugi koniec miasta. No już! Nie ma was tu! - Odwrócił się do nich plecami, szykując zaklęcia. Na chwile jeszcze tylko odwrócił głowę - Do zobaczenia.
Akkarin już nie oglądając się za siebie zaczął wyrzucać z siebie całą dostępną moc, pobierając ją również z pierścienia. Napierał nią na oddział Menaos ze wszystkich stron. Było to jednak na tyle słabe, by nic im poważnego nie zrobić, ale by mieli wrażenie, że nie blefuje. Cześć mocy pozwalał również emanować swobodnie wokół niego.
W tym czasie posłał myśli do Arkada, prosząc by ten oddalił się od pozostałych wierzchowców jak najdalej.
Gdy jego moc zaczynała się wyczerpywać, otworzył za sobą portal. Po chwili przeniósł się do Arkada. Resztką sił wdrapał się na niego. Życząc kobietom powodzenia, obaj odjechali przed siebie. Mieli nadzieję, że jeśli kogoś będą ścigać to ich, zamiast przeszukiwać miasto...

[Ciąg dalszy: Akkarin]
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Skąd nagle pojawili się strażnicy? I dlaczego chcieli ich pojmać? Tilia była zdumiona, jak i pozostali jej towarzysze, jednak nie było czasu na roztrząsanie problemów. Oczywistym było, że poddanie się woli strażników nie wróży nic dobrego. Wędrowcy nie mieli pojęcia co dzieje się w mieście, ale z pewnością nie dowiedzą się tego w areszcie czy jakimś innym zdecydowanie nieprzyjemnym miejscu…
Akkarin zareagował najszybciej; wykrzyknął coś o ucieczce, a potem Tilia zobaczyła, że żołnierze, którzy jeszcze przed chwilą zbliżali się do nich, zostali zatrzymani. Dosłownie tak, bo nie wyglądali jakby zatrzymali się dobrowolnie. Wokół o dziwo, nie tworzył się tłum, który mógłby być pomocny. Ludzie wyglądali zza uchylonych okiennic, ale mało kto stał przed domem. Jedynie małe gryzonie nic sobie nie robiły z całego zajścia i biegały spokojnie po bruku.

Nie pozostawało jej nic innego, jak tylko faktycznie odwrócić się na pięcie i uciekać. Udało jej się wbiec w jakąś wąską uliczkę, na której nikogo nie było. Biegła co sił w nogach, modląc się o to, by uliczka nie kończyła się ślepym zaułkiem.
Miała szczęście. Dobiegła do końca muru i zobaczyła, że uliczka skręca pod kątem prostym. Tilia miała nadzieję, że Aileen biegnie tuż za nią. Bała się jednak odwrócić. Biegła dalej. Po kilku zakrętach nieco zwolniła. Teraz była już pewna, że biegnie sama. Nikt jej nie gonił, ale ten nie było z nią przyjaciółki… Przerażenie niemal ją sparaliżowało. Zatrzymała się jak wryta i zaczęła się gorączkowo zastanawiać co dalej.
Nie mogła zawrócić, bała się zawołać. Rozejrzała się bezradnie dookoła. Wokół było pusto. Znów pusto – jak to możliwe w takim dużym mieście. Nieliczni mieszkańcy zdawali się nie dostrzegać druidki, ci, który ją zauważyli nie zwracali na nią uwagi. Tilia wzięła kilka głębokich oddechów, by uspokoić nerwy i raz jeszcze rozejrzała się.

Uliczka była szersza niż ta, którą biegła na początku. Niedaleko widać było kolejną uliczkę, właściwie nawet ulicę, ponieważ kamienice oddalone były od siebie bardziej niż tutaj. Poprawiła suknię i spokojniejszym krokiem ruszyła w tamtym kierunku, cały czas starając się unikać plam słońca i wtapiać się w cień.
Doszła do końca uliczki i zatrzymała się. Znajdowała się z pewnością w niewielkiej odległości od głównego placu miejskiego. I tutaj kręciło się niewielu mieszkańców, wydawało się też, że w mieście wcale nie ma przyjezdnych. Przedziwne zjawisko!
Niedaleko miejsca, gdzie stała, wypatrzyła szyld karczmy „Leśny zakątek”. Rozejrzała się raz jeszcze, sprawdziła czy nie ma gdzieś w pobliżu jakiegoś strażnika i powoli, acz zdecydowanie ruszyła w stronę karczmy. Miała nadzieję, że nie będzie tam jedyną klientką. Przecież niemożliwym jest, by całe miasto wymarło lub ot tak wyniosło się nie wiadomo gdzie…



W karczmie nie było zbyt wielu klientów, ale Tilii udało się nie zwracać na siebie większej uwagi. Dostała najtańszy pokój i odrobinę jedzenia. Zdołała zagadać pomocnicę karczmarza i uzyskać nieco informacji. Dziewczyna była wyraźnie spragniona rozmowy, a z uwagi na to, że w ostatnim czasie nie było zbyt wielu nowych klientów, cała wiedza, jaką posiadała ulewała się z niej wartkim strumieniem.

Okazało się, że wmieście nie ma zarazy, mimo zatrważającej ilości szczurów. Jak druidka mogła się domyślać, groźba epidemii była całkiem spora, to tylko kwestia czasu, ale jak na razie nic nie wskazywało na to by ktokolwiek w mieście zaczynał chorować. Król Darian kazał zamknąć bramy Menaos, żeby po całej Aralni nie rozeszły się wieści o szczurzej pladze. To dlatego nikt nie mógł wyjść z miasta, ani też nie chciano przyjmować podróżnych.
Czarodziej mieszkający w mieście nie chciał zająć się sprawą, król wezwał więc na pomoc druida, Druidem owym był właśnie ojciec Tilii, Acer. Miał on nie tylko uchronić mieszkańców i samego króla przed zarazą, ale przede wszystkim pozbyć się niechcianych i kłopotliwych zwierząt z Menaos.

Tilia podziękowała dziewczynie i zamknęła się skromnym pokoiku by pomyśleć. Musiała skontaktować się z ojcem, chociażby dlatego, że mogła mu się przydać – przecież i ona była druidem. Wspólnie mogli zdziałać więcej. Sądziła, że w pojedynkę nie będzie zbytnio rzucać się w oczy, może nie będzie ścigana przez straże.
Wysłała gołębia z prośbą o znalezienie Acera, a kiedy ptak wrócił z informacją gdzie druid przebywa, ruszyła na spotkanie z ojcem.

***


Po tygodniu pobytu Tilii w Menaos i dzięki połączeniu sił dwójki druidów, szczury zostały wyprowadzone z miasta. Otrzymawszy niewielką zapłatę i uzupełniwszy zapasy Tilia wraz z ojcem minęli miejskie bramy, otwarte na powrót dla wszystkich. Druidzi wyruszyli na leśny szlak, gdzie przez jakiś czas mogli cieszyć się swoją obecnością, ciszą i spokojem.


ciąg dalszy Tilia: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=17&t=2543
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości