Pałac SnówWielki Bal Noworoczny - Event 3.01.2014 - 6.01.2014

Marmurowy pałac z ogromną salą balową, mogącą pomieścić setki gości. To tu raz w roku dobywa się Wielki Bal Noworoczny z okazji Święta Życia.
UWAGA!: W dziale można pisać tylko podczas trwającego eventu.

Awatar użytkownika
Niara
Pani Snów
Posty: 2129
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Władca , Mag , Opiekun
Ranga: Administrator
Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
Kontakt:

Post autor: Niara »

- Nie bój się - szept zmienił się w cichy, aksamitny głos, a zza kolumny wyszła postać w białej sukni, zza której pleców wystawały śnieżnobiałe anielskie skrzydła. Nie pierwszy raz była na tym balu, co roku przybywała tu by świętować ostatnie dni Miesiąca Smoka. Jednak każdego roku spotykała tu kogoś innego. Wcześniej przywitała skinieniem głowy wampirzycę, która przybyła na bal i innych napotkanych na swojej drodze gości.
- Mamy czas radości, nie musisz się niczego obawiać - ciepły uśmiech anielicy przywitał przyjaźnie nieśmiałą istotę chowającą się za kolumną.
- Jestem Niara - przedstawiła się nieznajomej. Kiedy zrobiła krok do przodu, tkanina jej sukni zaszeleściła głośno, a drobne kryształki zdobiące ubranie zalśniły tysiącem barw, odbijając światła zapalonych świec. Przyjazny, delikatny uśmiech nie zszedł z jej lica. Czekała teraz na odpowiedź nieznajomej, mając nadzieję, że wyraz jej twarzy choć trochę dodał jej otuchy.

Na razie nie zauważyła króla. Mężczyzna wszedł do sali balowej, kiedy ona stała odwrócona tyłem do wejścia, a potem zniknął gdzieś pod kolumnami. Nie uszło jednak jej uwadze, że na balu pojawił się dumny kotołak, w swej zwierzęcej postaci. Zauważyła także mężczyznę, który jako ozdobę nosił coś na kształt wąskiej czerwonej chustki zawiązanej wokół szyi i spływającej w dół na klatkę piersiową. Zaiste musiał to być ciekawy jegomość, skoro nosił tak charakterystyczne ozdoby.

Co chwila przybywali nowi goście, a sala balowa mieściła ich bez najmniejszych problemów, jakby pojemność jej nie miała końca. Ci którzy przybyli jako pierwsi stali teraz w jej głębi podziwiając wspaniałą fontannę, stojąca na środku. Goście, którzy dopiero przybyli nie mogli jej zobaczyć, zasłaniały ją bowiem pary tańczące w rytm wesołej muzyki skrzypiec. A fontanna ta nie odbiegała swoją wspaniałością od innych konstrukcji Pałacu Snów. Rzeźbiona w białym kamieniu syrena, o długich falistych włosach i młodej twarzy siedziała na kamieniu z niebieskiego marmuru, a po jej ciele, szumiąc delikatnie spływała woda, wypełniając okrągły basen wykonany ze srebrnego kamienia. Na przeźroczystej tafli, wręcz źródlanej wody pływały swobodnie jasnoróżowe nenufary. Syreni ogon pokryty był łuskami z kamieni, które mieniły się teraz tysiącem barw. Wśród pałacowych posągów nie mogło bowiem zabraknąć istoty wody.

Nagle nad głowami wszystkich gości rozległ się głośny świergot ptaków. Zebrani mimowolnie spojrzeli w górę. Dość duże istoty, o ślicznych, lśniących bladozielonych piórach, szeroko rozpościerając skrzydłach pojawiły się zupełnie niespodziewanie pod sufitem wielkiej sali balowej. W swoich złotych dziobkach trzymały długie girlandy uplecione z bluszczu i kwiatów wszelkiego rodzaju, o wszystkich kolorach tęczy. Żółtookie ptaszki zleciały niżej i zaczęły zaczepiać kwieciste girlandy o kolumny. Długie, kolorowe łańcuchy ozdobiły salę, zaczepione o kolumny i spięte w centralnych miejscach, gdzie zwisały ciężkie, kryształowe żyrandole. Utworzyły pod sklepieniem sufitu miękki dywan z liści i kwiatów. Orchidee wszelkiego kształtu, zawilce, stokrotki, lilie, tulipany, niezapominajki, róże .Kwiaty uznawane za szlachetne i te, które rosły swobodnie na łąkach. Wszystkie one zdobiły zielone łańcuchy zawieszone w górze. Po sali rozniósł się słodki zapach kwiecia. Zielone ptaki zaświergotały po raz kolejny i wzleciały ku górze, a będąc przy samym suficie zamieniły się w bukiety białych piwonii. Kwieciste kule rozprysły się nagle i z samej góry na zebranych spłynął teraz deszcz śnieżnobiałych płatków. Zebrani zaczęli być brawo, cała sala wypełniła się oklaskami, dla przedstawienia jakie przed chwilą miało miejsce.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia prawie udusiła się z wrażenia, kiedy zwiewna postać zbliżyła się do niej. Ale kiedy ujrzała ciepły uśmiech i usłyszała przyjazny ton głosu, rozluźniła się. Dygnęła odruchowo, kłaniając się uprzejmie i odpowiedziała grzecznie: - Nazywają mnie Tilia. – jej twarz rozjaśnił uśmiech. Powoli skrępowanie zaczynało mijać. Nie oznaczało to wcale, że czuła się już swobodni, ale zaczynała myśleć spokojnie.

Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, gdyż wydarzyło się coś absolutnie niewiarygodnego. No cóż, znów okazywało się, że świat zaskakuje na każdym kroku i prawdopodobnie tylko druidka spędzająca większość czasu w leśnych ostępach nie jest do tego przyzwyczajona.
Przyleciały ptaki, niosąc ze sobą przepiękne kwiecie. Były cudowne! Tilia poczuła się tak, jakby to specjalnie dla niej przygotowano to przedstawienie. Nie mogła się nadziwić jak… skąd… no cóż, nie była jednak przyzwyczajona do takich dziwów.
Oklaski wyrwały ją z zachwytu, zamrugała powiekami i spojrzała na piękną damę w bieli: - Ależ to było… cudowne – wiedziała, że nie są to słowa oddające właściwie to, co właśnie oglądała, ale nie umiała odnaleźć takich, które nazwałyby tę magię. I ona dołączyła się do niemilknących oklasków, by po chwili przysunąć złożone dłonie do twarzy.
Awatar użytkownika
Tavnia
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavnia »

W Pałacu Snów salę powoli wypełniało zgromadzenie przybywające zewsząd, aby móc świętować stworzenie przez prasmoka świata, po którym wszyscy mieli zaszczyt stąpać. Tak to sobie zapamiętała jako, iż specjalnie z religią znowu związana nie była. Wiele ciekawych osobowości miała zaszczyt już poznać lub po prostu przyjrzeć im się dokładniej z bliska, tak ukradkiem. Od możnych ludzi, dumnych i pięknym elfów po zepsutych do szpiku kości demonów, nieumarłych wszelakiej maści typu zjawy, wampiry, ale i nie uszło jej uwadze obecność wielkiego, rogatego byka przemieszczającego się swobodnie po hali z bezpiecznej odległości. Niespecjalnie odpowiadała jej obecność piekielnych i nieumarłych, ponieważ ich chłodne i przenikliwe spojrzenia krępowały ją, a poza tym przerazał ją ich wygląd i usposobienie. Pomimo tak licznego zgromadzenia ucieleśnień zła nie dawała po sobie poznać paniki czy strachu.

Omal nie klasnęła w dłonie, gdy nad głowami zebrały się ptaki. Z początku obawiała się, że mogą przypadkiem narobić jej na wypożyczoną suknię, lecz stopniowo dała się omamić ich wdziękom jak i pokazowi, który odstawiły. Nagrodziła je wtedy gromkimi brawami wraz z resztą towarzystwa, po czym skierowała swe kroki ku wolnemu miejscu przy stole.
Awatar użytkownika
Arthanal
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arthanal »

        Kopyta nieumarłego konia uderzały rytmicznie o podłoże, w rytmie dość nienaturalnym, dalece zbyt regularnym, monotonnym, sztywnym jakby i, co dla podróżnego ważniejsze, nieustannym. Panthenol nie znał zmęczenia, odkąd został ożywiony. Nie to, żeby akurat teraz było to szczególnie ważne dla Formierza, który w pewnym momencie uświadomił on sobie po prostu, że siedzi w końskim siodle, w jednej chwili stał się świadom otoczenia, ujrzał przed oczyma zamek z kolorowego kamienia, sześć iglic strzelających dumnie w górę. Docenił wspaniałość kompleksu w milczeniu.
        Dotarł do bramy, stamtąd na plac, wyłożony srebrnym marmurem, dostrzegając służbę, rzeźby, schody z drogiego kamienia. Cała ta wspaniałość, przeznaczona na hołd dla życia. Uśmiechnął się krzywo.
        On był tu niemal jak bluźnierstwo. Niespecjalnie się tym przejął.
        Konia oddał do stajni, przelotnie tylko zastanawiając się, jak Panthenol spodoba się innym wierzchowcom. Podszedł do rzeźby smoka, spojrzał w płomienie, zanurzył dłoń w wodzie.
        - Czy rzeczywiście ty? - mruknął, nie wiedzieć, do figury czy do siebie. - Przekonamy się jeszcze, mam nadzieję.
        Rytualny sztylet ciął płytko, kropla krwi wpadła do basenu. Arthanal schował ostrze, odwrócił się od posągu.
        Ruszył po schodach w górę, kosturem wybijając rytm na ametyście. Może nie powinien zabierać go ze sobą, może nie wywrze to dobrego wrażenia na innych gościach. Nekromanta ani myślał oczywiście, by zostawić swoją laskę, bo kogoś jej widok mógłby urazić. Wkroczył do sali, tym razem nie zwracając już uwagi na przepych otoczenia. Raz, że zaczynał już go nużyć, miast potęgi i wspaniałości świadcząc wedle gustu nekromanty raczej o pysze i niejakim zadufaniu gospodarzy... kimkolwiek byli. Dwa, gości uznał za bardziej interesujących.
        Wyróżniał się. Z tego, co widział, wszyscy bez wyjątku mieli na sobie bogate szaty, klejnoty, włosy ułożone w piękne fryzury. Ostro kontrastowało to z jego wytartą szatą, a i ozdoby miał przy sobie nietypowe. Zwrócił na siebie uwagę, o dziwo jednak powitany został całkiem uprzejmie. Z grzeczności na pozdrowienia odpowiedział skinieniem głowy, po czym zajął się poszukiwaniem sobie ustronnego miejsca. Nie znalazł takowego. Sala stanowiła jedną całość, była zapełniona wszędzie po równo. Stanął więc pod kolumną, rozejrzał się.
        Demony, elfy, ludzie, zmiennokształtni, niebianie, piekielni, nieumarli, istoty ziemi, lasu, wody. Patrz, Arthanalu. Obserwuj uważnie. Nie są sobie wrogie, wyrośli ponad to, wszędy zgoda, wszędy splendor... Patrz! Potęga i chwała! Pochwała życia. Ci wszyscy po to się tu zgromadzili, ty zaś...?
Liczba ich trzy, dziewięć, dwadzieścia siedem, bo ja zliczam me dzieci...
        - To nie ja - stwierdził i westchnął ciężko. Ostatnio nie sypiał dobrze, o czym wzrok postanowił mu przypomnieć właśnie teraz. Potarł zmęczone oczy. Po co się tu znalazł?
        - Nie do końca masz rację - odezwał się znów po chwili. Śmierć, tak, ale i ja mogę uszanować istnienie. Nie, ja szanuję je dalece bardziej niż ci tutaj! Nie, nie, posłuchaj. To ja przekroczyłem Zaświat, oni byli i tam. Święto Życia, a czy nie słyszałeś ich głosów? Śpiewali ponuro o życiu, ich głos odbijał się stłumionym echem w martwych salach. I ja sam! Czy nie korzystam z tego daru? Czy nie badam go? Czy nie jestem nim żywo zainteresowany? Sam widzisz, że... ach.
        Arthanal poczuł, jak jego wola łamie się. Posłyszał świergot ptaków, przenikający jego umysł niby lodowatym sztyletem, wwiercającym się w całe jego jestestwo. Spójrz w górę, nakazywał. Patrz! W górę! Bluźnierco, obrazo życia! Tu nie masz mocy, tu mocą jest prawo starsze, niż ten świat. Spójrz w górę!
        Formierz, mimo woli, spojrzał na barwne girlandy kwiatowe, zaskoczony po raz kolejny. Nie przyłączył się do braw.
Awatar użytkownika
Ellador
Zsyłający Sny
Posty: 346
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Ellador »

Król okrążył salę, znajdując się przy drzwiach, przez które wszedł do sali. W czasie swojej wędrówki, zdążył obejrzeć już całe pomieszczenie, zachwycić bogatym wystrojem i dokładnością z jaką zaprojektowano to miejsce. Zobaczył również, stojącą w pewnej odległości od niego, fontannę przedstawiającą syrenę. Tak jak się spodziewa,ł rzeźba przedstawiająca istotę wody, był stworzona równie realnie jak pozostałe. Nawet królowi brakowało słów, na określenie wyjątkowości tego miejsca. Muzyka przygrywającą tańczącym, zdawała się bardziej radosna i lekka. Dźwięki instrumentów, wręcz porywały do tańca, tak że człowiek ledwo ustał w miejscu.
Wśród tłumu jaki zajmował wnętrze sali i wciąż przybywał, mignęła mężczyźnie znana osoba. Zaczął więc krążyć pomiędzy gośćmi, by upewnić się czy mu się nie przewidziało. Minął kolorowo ubranych jegomości, wysokiego minotaura swobodnie przechodzącego się, zajętych rozmową parę wampirów. I wreszcie w niedalekiej odległości ujrzał ubraną w przepiękną suknie anielicę. W oczach króla, na całej ziemi nie istniała piękniejsza osoba, a był to nie kto inny jak jego żona. Właśnie rozmawiała z kobietą, sprawiającą wrażenie wyjątkowo nieśmiałej.
- Witaj najdroższa - zwrócił się bezpośrednio do anielicy.
I nim cokolwiek zdążył dodać, by powitać i drugą z niewiast, w górze pojawiły się ptaki. Uniósł głowę by spojrzeć na owe fruwające istoty. Zupełnie zapomniał na chwilę oddychać, wpatrując się w krążące nad nim ptaki. Były cudowne i zupełnie magiczne. Kiedy tylko rozbrzmiały oklaski, Ellador również dołączył do nich. Dzisiaj w tym cudownym pałacu, bardziej niż kiedykolwiek był po prostu sobą.
- Wspaniałe - powiedział uśmiechając się szczerze.
- Niesamowite - dodał spoglądając na obydwie kobiety. Przypomniał sobie również, iż wypada przedstawić się nieznajomej. Najpierw jednak przywitał się ze swoją żoną, całując ją w dłoń. Potem skłonił lekko przed nieznaną kobietą.
- Ellador - specjalnie ominął tytuł, dziś chciał być po prostu sobą.
Awatar użytkownika
Inultus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianie-Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Inultus »

Inultusa ogarniała nieopisana radość, gdy szedł drogą ku pięknemu Pałacowi. Dzisiaj odbywał się Bal na cześć Prasmoka, w którym udział wziąć mogą wszyscy chętni. Już dziś Pałac wypełnić mieli reprezentanci wszystkich ras Alaranii: od naturian, poprzez ludzi, nieumarłych, demony, piekielnych, niebian... Przez najbliższe dni podziały przestaną istnieć, wszyscy usiądą u jednego stołu, by świętować. Odziany był w nieskazitelnie białą koszulę, na którą narzuconą miał ciemnoczerwoną tunikę, sięgającą połowy bioder oraz spiętą grubym, skórzanym pasem ze złotą klamrą. Na nogi założone miał czarne, lniane nogawice, nieobute kopyta stukały o bruk. Na czas Balu zrezygnował z Thorusa, wiszącego zwyczajowo przy jego pasie, nie zdejmował jednak naszyjnika z zębów największych upolowanych przez niego zwierząt.
W rzeczy samej, nie przeszkadzał mu fakt, że jest wyższy, i to sporo, od każdego, kogo mija. Największych wojów przerastał o niecałe dwie głowy, najmniejsze istoty bez większych problemów mogłyby przejść między jego nogami.
Wszedł na plac przed Pałacem, i oniemiał, widząc piękne rzeźby, przedstawiające różne rasy. Niedużo czasu zajęło mu odnalezienie posągu minotaura, siedzącego w zamyśleniu na pieńku ściętego drzewa. Widok jego kamiennego pobratymca wywołał u niego uśmiech - posąg wyglądał jak żywy. Inutlus ruszył dalej. Wszedł powoli po schodach prowadzących do wejścia, kłaniając się każdemu, kogo mijał. Wszedł do sali balowej i stanął w drzwiach, oczarowany pięknem i doskonałością otoczenia. Setki gości, rozmawiających, tańczących, obserwujących i stojących pod kolumnami. Z powodu tego, iż patrzył z wysoka, od razu dostrzegł na środku sali cudowną fontannę, z pięknym posągiem przedstawiającym syrenę. Domyślił się, że jest to tak samo perfekcyjny posąg, jak te na placu. Nie potrafił znaleźć słów dla określenia wspaniałości tego miejsca.
Kłaniał się nisko każdemu, kogo mijał, odpowiadał na pozdrowienia zewsząd. Często witały się z nim osoby, których nigdy nie widział, nie przeszkadzało mu to jednak, ani go nie dziwiło. Tym miejscem rządziły inne zasady. Podobały mu się bardzo ubiory innych osób, więc z zainteresowaniem je oglądał. Zwrócił uwagę na piękną kobietę w długiej, czerwonej sukni, oraz towarzyszącego jej eleganckiego mężczyzną. Także im się ukłonił, po czym szedł dalej. Z daleka ominął tańczących - po pierwsze, nie umiał tańczyć(był na to zbyt niezgrabny), a po drugie, zmiażdżyłby stopy wszystkim wokół swymi kopytami. Dlatego bez kunktatorstwa skierował się do bogato przystrojonych stołów. Wziął ze sobą po drodze kielich z winem. Usiadł na, jak na jego rozmiary, niewielkim krześle, i zaczął obserwować wszystkich wokół. Bądź co bądź, nie zawsze widzi się tyle ciekawych osobowości w jednym miejscu.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

Gdyby ktoś patrzył w tym momencie na punkt umiejscowiony przed posągiem smoka na placu, mógłby dostrzec jak powietrze... nie sama natura świata zafalowała w nim, wyginając się na zewnątrz, po czym zamknęła z powrotem. Z pozoru nic się nie zmieniło, jednak oczy przywykłe do odbierania magii - a takich tutaj nie brakowało, mogły wyczuć nową aurę, lśniącą szmaragdowym blaskiem.

Meridion w swej bezcielesnej postaci trwał przez chwilę w miejscu, próbując odzyskać rezon. Jeszcze kilka minut temu przemierzał chłodną pustkę, teraz zaś zalewany był przez emanancje zebranych tutaj istot. Tak duża ilość aur - z czego wiele potężnych - oślepiła go na moment, jednak po krótkiej koncentracji odzyskał panowanie nad zmysłami i spojrzał niematerialnymi oczami wprost na oblicze smoczej rzeźby. Jak co roku, przypomniała mu ona o ich dawcy życia i istocie która w każdej chwili może odczynić świat, jeśli tylko wybudzi się ze snu.

Miejsce to było przepełnione mocą, więc demon bez trudu przeszedł do fizycznej postaci materializując ją z otaczającego go eteru. Nie przybrał jednak tym razem swojej zwykłej formy, z którą był często identyfikowany, a która była jedynie jego skórą noszoną po to by móc funkcjonować normalnie w społecznościach istot materialnych. Tym razem zrobił wyjątek i odział się w ciało Przodka - przypominające na tyle elfa, że osoby nie znające historii z pewnością je pomylą, nie dostrzegając subtelnych różnic. Był teraz wysoki, o bladej cerze z długimi siwymi włosami. Jego płaszcz otulił go zmieniając się w czarne szaty oraz pancerz wykonany z czegoś przypominającego grubą skórę o intensywnie czarnym kolorze.

Wędrowiec przekroczył próg pałacu, mając nadzieję, że nie zwróci na siebie większej uwagi co oczywiście było płonną nadzieją zważywszy, że wchodził głównym wejściem w którego stronę była skierowana niejedna para oczu. Na szczęście większość osób zajęta była innymi sprawami, niż oglądanie nowych gości. Demon przemknął szybko obok tańczących par oraz stołów, zatrzymując się dopiero na drugim końcu sali, nieopodal fontanny pod jedną z kolumn. Po drodze przywitał się z kilkoma osobami, które rozpoznały go po jego aurze, choć część z nich niezbyt była zadowolona z jego obecności, niemniej nie mogli się spodziewać, że będzie inaczej.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tak była zapatrzona w przedstawienie, że nie zauważyła podchodzącego mężczyzny. Dopiero gdy odezwał się bezpośrednio do niej odwróciła głowę w jego kierunku. Na szczęście była na tyle przytomna, że nie tylko usłyszała jak się przedstawił, ale także zrozumiała kim był.
Ukłoniła się grzecznie i z szacunkiem i odezwała się – Tilia. Panie, to zaszczyt dla mnie gościć w tym pięknym pałacu – o dziwo, jej głos brzmiał całkiem normalnie… Wyprostowała się i uśmiechnęła pięknie do nowo poznanych osób: - To przecudne miejsce, nigdy nie przypuszczałam, że będzie mi dane oglądać coś takiego. – poprawiła kosmyk kasztanowych włosów uparcie opadający jej na twarz i dodała jeszcze, zapominając o onieśmieleniu: - Te ptaki… To było zachwycające! – wskazała dłonią na sklepienie sali balowej, jakby towarzysze mogli nie wiedzieć o co jej chodzi. Wynikało to prawdopodobnie z tego, że druidce zabrakło słów, by opisać uczucia, jakie wzbudził w niej pokaz: tęsknotę za domem, lasem, a jednocześnie radość z odkrywania czegoś zupełnie nowego. Kontynuowała: - Te stokrotki… i niezapominajki… - być może dla innych gości wymienione przez dziewczynę kwiatki były niepozorne, ale to one najbardziej ją urzekły. Westchnęła – Śliczne! – i zamilkła, bo nagle dotarło do niej, że nie daje dojść do głosu osobistościom, które raczyły ją tutaj zauważyć.
Awatar użytkownika
Enadelia
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Maie lasu
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Enadelia »

Enadelia z trudem odwróciła wzrok od błyszczących, szlachetnych kamieni. Przeniosła go na pary wirujące na parkiecie. Błyszczące suknie wirowały w tańcu i mieniły się przeróżnymi kolorami. Przedstawiciele różnych ras prezentowali się niesamowicie. Między ich sylwetkami, dziewczyna dostrzegła piękną fontannę. Srebrzysta woda spływała że szmerem po gładkich kamieniu. Jej chłód zdawała się odczuwać na własnej skórze. Nagle usłyszała za sobą kobiecy głos. Chwilę wahała się, czy jej słowa na pewno skierowane były do jej skromnej osoby. Przecież jej osoba powinna być totalnie niezauważalna. Odwróciła się powoli. Napotkała postać kobiety ubranej w piękną perłową suknię i gustownie upięte włosy. Początkowo zdziwił ją fakt, iż jej włosy ociekały wodą... Odruchowo zlustrowała kobietę, choć nie chciała wypaść na nieuprzejmą. Dłuższą chwilę skupiła się na bosych stopach. Dopiero wtedy dotarły do niej jej słowa.
- Ach... Ja... Zupełnie o swoich zapomniałam... - powiedziała i uśmiechnęła się uprzejmie. Wydawała się być miła. Już otworzyła usta, by coś powiedzieć, lecz jej uwagę odwrócił trzepot skrzydeł. Skierowała wzrok pod sufit, by zidentyfikować źródło tego dźwięku. Dostrzegła cudowne, dostojne ptaki ciągnące za sobą kolorowe sznury przeróżnych kwiatów. Pomieszczenie wypełniło się ich wonią, a powietrze przecinały rozmowy tych skrzydlatych stworzeń. A przynajmniej Enadelia dokładnie je słyszała. Mimowolnie zrobiła kilka kroków, wciąż wpatrując się w ptaki. Po chwili zmieniły się w białe piwonie o słodkiej woni. Ich płatki delikatnie sfrunęły na gości. Kilka z nich zaczepiło się o włosy Maie. Rozległy się oklaski, lecz ona była zbyt zdumiony, by się poruszyć.
- Niesamowite... - wydusiła w końcu. - Prawda? - dodała odwracając się do nieznajomej kobiety. Uśmiechnęła się promiennie i wyplątała z włosów części białych kwiatów.
Awatar użytkownika
Castaleya
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Castaleya »

Castaleya przyglądała się poszczególnym gościom. Król nie zwrócił uwagi na jej osobę, odszedł do kobiety w perłowej sukni. Cóż kobieta ta musiała być zapewne bardzo ważną osobą, wszyscy jej się kłaniali, co śmielsi przystawali i zamieniali kilka słów.
Zwróciła też uwagę na bardzo bladą parę. Kobieta była ubrana bardzo szykownie, zresztą jak każdy chyba na tej sali. Nosiła długą czarno czerwoną suknię. Castalei wydawała się ona trochę zbyt odważna, ale niektórzy po prostu lubią zwracać na siebie uwagę i nie ma nic w tym złego. W końcu był to bal, każda z pań, marzyła by jej kreacja została dostrzeżona i podziwiana. Może gdyby miała taka suknie król zwróciłby na nią uwagę- uśmiechnęła się do siebie.
Zaraz kątem oka też zobaczyła jegomościa który tym bardziej zwracał na siebie uwagę, najbardziej ze wszystkich.
Otóż ów jegomość był w ogóle nie wyszykowany jak na bal. Wyglądał hm... może trochę jak żebrak. Miał jednak przy sobie kostur z ... czaszką? Czy to aby na pewno była czaszka? Jakaś ona dziwna...
Castaleyę bardzo zaciekawił ten człowiek podeszła nieco bliżej i spróbowała wyczuć jego aurę, choć w takim tłumie mogło to być dość trudne. Doświadczeni magowie potrafią się podszyć pod czyjąś aurę, a ci początkujący często nie potrafią odróżnić jednej od drugiej, albo skupić się tylko na jednej. Jego aura była jednak silna i nawet początkujący mag mógłby ją odczytać gdyby ten nie blokował jej.
Nekromata ? Przeszły ją lekkie dreszcze jednak nie zniechęciła się. Podeszła teraz trochę śmielej.
-Pan chyba nietutejszy.
Awatar użytkownika
Eriana
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eriana »

Ciemna gwieździsta noc. Przystanek a później kolejna wędrówka. Chwila odpoczynku. Pełnia jeszcze nie zeszła, ale już nie musiała przebywać w wodzie. Czuła się znacznie silniejsza. I to jak jedną falą pokonała napastnika. To było... mocarne! Poczuła się chyba trochę pewniejsza. Ach jak wspaniale byłoby nie być nieśmiałą, zagubiona syrenką. Powoli zapadała w sen. Chyba. Bo poczuła się senna, a później znalazła się przed zamkiem z marmuru.

Ubrana w ... oszałamiającą suknię i włosy ... i w ogóle wyglądała jak księżniczka. Jak syrenia księżniczka choć z ludzkimi nogami.
Miała na sobie niebieską opinającą suknię z falbana która przypominała rybią płetwę. I ogromny dekolt, dawna Eriana może zrobiłaby sie czerwona ze wstydu, ale nie dziś. Dziś była pewna siebie, i uważała że skoro ma piękny, jędrny biust to dlaczego by go nie pokazać trochę ?
Dalej szafirowa kolia nią szyi i włosy, starannie upięte, zwieńczone opaską przypominająca morskie fale. Erianie wydawało się, że cała się błyszczy. Ale przecież było święto i nie jedna panna na pewno miała tak olśniewającą kreację.
Szybko weszła do sali i okazało się, że jest nieomylna.
Pierwsza kobieta którą dostrzegła miała perłową suknię. Co za klasa! Widać było, że wszyscy ją znali, większość istot kłaniała się jej kiedy obok przechodziła. Kolejna kobieta, chyba Maie, w przepięknej kwiatowej sukni. I jeszcze pełna seksapilu wampirzyca, w ponętnej czerwono czarnej sukni.
Panowie też byli niczego sobie. Eleganccy, przystojni, pełni wigoru.
A sala. Sala była przepiękna. Przystrojona w girlandy, rozświetlona. Stoły aż uginały się od jedzenia. i ta fontanna na środku. Przepiękny posąg syreny. Wręcz znakomity.
Kiedy tylko zrobiła kilka kroków doszedł do niej nieznajomy elf. umięśniony, wysoki o długich blond włosach.
-Emaen do Pani usług- skłonił się nisko- Czy zechciałaby Pani zatańczyć?
Dawna Eriana pewnie by się zaczerwieniła i odmówiła... ale dziś była inna.. była NOWA Eriana. Tak więc szeroko się uśmiechnęła, przedstawiła i ruszyła z towarzyszem na parkiet, gdzie tańczyli. A szło im to bardzo dobrze, każde z nich miało wyczucie rytmu i było pełne gracji. Falbany falowały spokojnie wokół niej kiedy się obracała.
Eriana przeczuwała, że będzie to niesamowity bal.
Awatar użytkownika
Niara
Pani Snów
Posty: 2129
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Władca , Mag , Opiekun
Ranga: Administrator
Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
Kontakt:

Post autor: Niara »

Niara uśmiechnęła się do druidki. Barachitowa barwa jej aury zdradzała powiązanie z lasem. Anielica od zawsze sympatyzowała z druidami i istotami lasu. Kochała las. Kiedyś przecież sama była bardziej druidem niż anielicą. Teraz ograniczały ją mury twierdzy, ale tęsknota za naturą pozostała.
Chciała odpowiedzieć dziewczynie, ale nagle usłyszała za plecami znajomy głos. Odwróciła się i zobaczyła Elladora. Mimowolnie na jej twarz wypłynął szeroki, ciepły uśmiech. Nie wiedziała, że przybędzie, bowiem na tą uroczystość przybywali tylko Ci, którzy tego chcieli. Tutaj nie obowiązywała zasada przymusu, jak na balach królewskich, na których władca stawiać się musiał.
- Witaj - odpowiedziała na jego słowa, a kiedy stanęli obok siebie chwyciła męża za rękę. Nie, nie bała się, etykieta Żelaznej Twierdzy nie obowiązywała dziś żadnego z nich. Byli daleko poza granicami, w których władał król.
Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale uwagę wszystkich, a co za tym idzie także i jej, zwróciły uwagę zielonopióre ptaki, które niespodziewanie pojawiły się pod sufitem, rozwieszając kwieciste girlandy przy kolumnach. Anielica przyglądała się przedstawieniu jak zahipnotyzowana. Z resztą większość zebranych była pod wrażeniem sceny, jaka odbyła się przed chwilą. Zielone istoty o złotych dziobach najbardziej przykuły uwagę tych, którzy ze zwierzętami mieli do czynienia na co dzień. Były to przepiękne ptaki swoim wyglądem przypominające papugi, a świergotem słowiki. Świeże kwiaty w girlandach zdawały się być dopiero co zebrane. Całość pięknie ozdobiła salę balową. Kiedy ptaki zamieniły się w kwiaty, Niara uśmiechnęła się jeszcze szerzej przyglądając opadającym w dół białym płatkom. Niczym podłużne płatki śniegu kwiecie piwonii opadło na zebranych. Spoczęło na włosach pięknych kobiet, na szerokich barkach mężczyzn, na ich głowach i ramionach. Całą salę pokrył kwiecisty śnieg.
Anielica dołączyła się do braw.
- Tak - z uśmiechem zwróciła się znów do dziewczyny - to było wspaniałe.
- Ciekawe co jeszcze nas dziś czeka.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rishann spokojnie piła swoje wino, rozprawiając przyjemnie z Medardem, który jeszcze nie wiedział, że ten bal zakończy się dla niego znacznie zabawniej niż mógł się spodziewać. Wampirzyca co jakiś czas widziała, że oni, jako dość nietypowa para zwracają na siebie uwagę. Mimo to kobieta odpowiadała przyjaznym uśmiechem na każde spojrzenie. Miała wrażenie, że niektórzy boją się wampirów, choć tak naprawdę w tym dniu nie było powodu.
- Zobaczysz, jeszcze ze mną zatańczysz. - zaśmiała się wesoło i wzniosła kielich w geście toastu.
- Tak prawdę mówiąc, bardzo dawno nie tańczyłam. - spojrzała na Medarda.
- Ty jesteś księciem, powinieneś dbać o damy na tym balu. I przede wszystkim poznać innych. - parsknęła śmiechem i puściła mu oczko tak jak zawsze to robiła.
Uwagę dziewczyny odwróciły ptaki, które w licznej ilości pojawiły się nad gośćmi. To był prawdziwy festiwal kolorów. Rishann uśmiechnęła się będąc pod wrażeniem tego co zostało przygotowane dla publiki.
- Zapewne zadali o każdy szczegół. To było naprawdę piękne. - przyznała i znowu spojrzała na Medarda.
Biesiadnicy byli poruszeni, wszyscy wesoło bili brawo i przeżywali to co zobaczyli, potem każdy wrócił do swoich spraw, do przeżywania tego dnia po swojemu.

Niedługo potem uwaga gości znowu została odwrócona. Orkiestra zamilkła, kończąc skoczną melodię paroma nutami przerażających dźwięków. A wszystko dlatego, przykuć uwagę, odwrócić wzrok istot, by te spojrzały na parkiet, z którego właśnie schodziły ostatnie pary.
Muzycy zaczęli spokojną melodię, która z każdą chwilą przyspieszała. Teraz każdy mógł zobaczyć tancerzy, którzy tanecznym krokiem zmierzali na środek sali, by odtańczyć historię związaną z Prasmokiem. Piękne stroje, żywsza muzyka, która czasem stawała się spokojniejsza by podkreślić ważny moment w wydarzeniach. Artyści byli niebywali, każdy równo tańczył swoją rolę, aż na środku pojawił się Smok wykonany z kolorowych materiałów, tancerze utworzyli wokół niego wianuszek, wykonując zgrabne figury. Na sam koniec pojawili się przedstawiciele wszystkich ras i grup, by pokazać zebranym to, że każdy jest równy przed obliczem Prasmoka. Orkiestra przygrywała w tym momencie wesołą melodię, a tancerze tańczyli radośnie, by potem ukłonić się głęboko swojej publiczności, a potem zejść z parkietu.
Wszyscy goście zostali ponownie zaproszeni do tańca, by również świętować tę cudowną chwilę.

Rishann pociągnęła Meda bliżej środka sali, bo wiadome było, że zaraz coś się wydarzy. Takie święto jak to, obfitowało w wydarzenia, w zabawę i wszystko co przyjemne.
- O, szykuje się przedstawienie. - powiedziała widząc tancerzy. Potem podziwiała wykonanie tańca, przedstawienie historii i wszystko to, co zostało pokazane biesiadnikom. Widok był zupełnie inny niż niedawno widziane ptaki i cała paleta kolorów, ale równie przyjemny i zaskakujący.
- Naprawdę starają się na tym balu. - powiedziała do Medarda i rozejrzała się by zobaczyć reakcje innych biesiadników.
Dostrzegła, że królowa odziana w białą suknię, która tak ładnie się mieniła, zaczęła rozmawiać z kimś z balu. To był miły gest, który pokazywał, że na tym balu wszyscy są sobie równi.
- Chodź, nie możemy tak stać z boku cały czas, to w końcu bal. - powiedziała nieco zaczepnie i ruszyła ciągnąc za sobą Medarda. Czas na mały rekonesans i poznanie przybyłych gości.
Awatar użytkownika
Arthanal
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arthanal »

        - Tak - odparł Arthanal, mrużąc nieco oczy. - Nietutejszy. Ty... pani... przeciwnie, zdaje się. Choć... nawet mi dano prawo pojawienia się tutaj, pod warunkami, oczywiście. Ciekawe, kiedy zapłacę cenę. I jaka to będzie cena... ale gdzie moje maniery. Jestem mistrz Arthanal, zwany Formierzem, być może i całkiem celnie zresztą. Nekromanta, jak zapewne domyśliłaś się, pani, a także badacz, kreomag, podróżnik przez światy. To przynajmniej mamy ze sobą wspólne.
        Rozejrzał się po sali.
        - Całkiem sporo waszego rodzaju ściągnęło tutaj - podjął rozmowę po chwili, ściągając z tacy przechodzącego obok służącego dwa kielichy, jeden z nich podając smoczycy. - Ciekawi mnie - to przypadek? Zdaję sobie oczywiście sprawę z wiedzy, jaką posiadacie, o możliwej świadomości tego miejsca wśród waszej rasy, ale czy nie czuć tu silniej obecności waszego wielkiego protoplasty? Pomyślmy... Różne istoty ściągnęły w to miejsce, skąd o nim wiedzą? Zabawne, ja nawet nie pamiętam, ale ja jestem nieco wyniszczony. Mamy tu... hm. Nieumarli, zwróciłaś na nich uwagę, pani? Mogą odczuwać rzecz zupełnie przeciwną, znacznie silniej, niż ja sam, a mimo to... tak, to możliwe, nieżyją zresztą długo i wiele widzą swoimi martwymi oczyma. Umieją badać znaki, o ile nie są tworami takich, jak ja. Naturianie... istnieją pewne zaburzenia, choć ci raczej je odczuwają, niż zauważają. Mamy i elfy, rzecz podobna, choć nie do końca, ci patrzą w Strukturę. Ci z innych planów siłą rzeczy wrażliwi są na istnienie innych światów. Ludzie.... ha, ci jak zwykle stanowią zagadkę. Choć część z nich może rzeczywiście mieć znajomości. Ten tam? - wskazał w kierunku mężczyzny w czerwonym kaftanie, zdobionym motywami rododendronów. - Chyba zbyt długo byłem poza nurtem spraw tego świata, niemniej jednak czuć w nim ciężar władzy. Ale są i inni - nie, tej tajemnicy nie rozwikłam jeszcze.
Awatar użytkownika
Darshes
Senna Zjawa
Posty: 277
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darshes »

Na placu, pośród zsiadających po długiej podróży dam i lordów, wylądował siwy kruk. Nikt nie zwrócił na to uwagi, co bardzo odpowiadało ptaszysku. Nie lubił znajdować się w centrum uwagi - szczególnie nie dziś. Święto Życia, chyba jedyne wielkie święto celebrowane zarówno przez druidów, driady czy inne barbarzyńskie formy życia. I pseudo-życia ~ dodał smętnie kruk widząc zsiadającego z konia wampira. Osobiście czułby się urażony, prawie wściekły gdyby taka imitacja życia ośmieliła się pojawić w jego pobliżu w normalnym czasie. Ale czas nie był normalny i Darshes doskonale o tym wiedział. Dziś wszyscy mieli być równi, jako iż wszyscy byli tym samym w obliczu prasmoka. Maie osobiście mało interesowało to czy smok istnieje naprawdę czy jest tylko personifikacją potęgi natury. Ktoś stworzył to wszystko co go otaczało i równie dobrze mógł to nazwać imieniem prasmoka jak każdym innym.
Lodowaty wiatr zawył na dziedzińcu i kruk nastroszył pióra. Robiło się chłodno. Przez chwilę rozważał by zmienić swą postać na wilczą i poobserwować nowo przybyłych, jednak niemal od razu odrzucił ten pomysł. Rozłożył swe siwe skrzydła i wzbił się w powietrze szarpany chłodnymi podmuchami.

Sala była ogromna i zdawała się nie mieć końca. Wewnątrz kotłowali się przedstawiciele wszystkich ras czy klas społecznych. Wszyscy zdawali się bić brawo - poza wyjątkami zbyt pogrążonymi w rozmowie - zachwyceni jakimś występem czy magiczną sztuczką. Wszędzie tańczyły płatki kwiatów i jeden z nich przysłonił wzrok kruka tak, iż ten musiał skorygować trajektorie lotu. Powietrze było tu ciepłe, a brak podmuchów wiatru jeszcze bardziej utrudniał szybowanie. Maie złożył więc skrzydła i zanurkował w tłum gości, szukając jakiegoś miejsca na lądowanie. Znalazł. Zbyt późno jednak uświadomił sobie czym to jest.
Krzyki agonii przeszyły całe jego jestestwo gdy usiadł na kosturze zakończonym zdeformowana czaszką. Było to obrzydliwe uczucie, a w kruku wezbrały mdłości. Nastroszył pióra i zakrakałby, gdyby nie mrożące krew w żyłach uczucie, pochodzące od właściciela przedmiotu. Jego siwy łebek obrócił się w stronę rozmówczyni owego dziwnego mężczyzny i spostrzegł istotę niezwykle piękną, nawet jak na standardy elfickiej rasy. Jego złote źrenice spojrzały w oczy nieznajomej, a oczy niemal rozszerzyły się ze zdziwienia. Dostrzegł w spojrzeniu kobiety wiedzę i doświadczenie daleko wykraczające poza elfickie standardy. Smok! Odkrycie to było równie wstrząsające co niesamowite. Oto stał przed nim żywy relikt przeszłości - najdoskonalsze istoty jakie kiedykolwiek stąpały po ziemi. Wiele o nich słyszał, jednak żadnego nigdy nie spotkał.
Smoki cieszyły się olbrzymim szacunkiem wśród druidów, toteż etykieta nakazała mu zrobić coś czego nie uczyniłby przed żadnym królem tego świata. Maie skłonił siwy, kruczy łebek.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Deszcz białych płatków obudził w topielicy odległe, choć powracające często wspomnienie. Wspomnienie z dnia, kiedy jej śmiertelne, ludzkie życie się zakończyło. Na jedną krótką chwilę wszystko powróciło - dym kadzideł, lamenty, szum wody i tysiące wonnych, kwiatowych płateczków, które najpierw opadły na jej twarz i ciało, a potem, tak jak jej sukienka, nasiąkały powoli i szły na dno.

- O tak, robią wrażenie... - wyszeptała do Maie z cichym westchnieniem. - Przypuszczam nawet nieśmiało, że na mnie nieco większe, niż na kimkolwiek tutaj... Są dokładnie takie, jak w dniu, gdy umarłam - wyjaśniła, chwytając nierozumiejące spojrzenie rozmówczyni. - Sypali mi takie na twarz... ekhm...

Aishele odchrząknęła i urwała, bo przyszło jej do głowy - skądinąd całkiem słusznie - że to może nie najlepszy temat do wesołej, beztroskiej konwersacji na balu z nowo poznaną panienką... która w dodatku wyglądała jej na dość delikatną i spłoszoną. Postanowiła wrócić tedy do tematu bosych stóp:

- Zapomnieć o pantofelkach, a to numer - zachichotała. - No widzisz, a ja przyszłam w takich ślicznych, no mówię ci, szklanych, z prawdziwymi brylantami na czubkach, wielkimi jak przepiórcze jajka - łgała z żywe oczy, bo lubiła sobie czasem ot tak pokłamać. - Ale raz się obejrzałam i buch! Nie ma! Założę się, że to ten kot, o tam - wskazała dyskretnie podbródkiem na Naokiego - maczał w tym łapki...

Wtem jeszcze jeden ptak wpadł na salę balową jak piorun. Kruk. Nie niósł jednakże w dzióbku żadnej kwiatowej girlandy ani skrawka tęczy, nie pluł diamentowym pyłem... Był czarny, chudy, potargany, tu i tam sterczały z niego kości... a jego oczy pokrywało paskudne bielmo. Ptaszysko przefrunęło nad głową królowej Niary, musnęło skrzydłem twarze tancerek, ledwo wyminęło wielkiego minotaura... A potem, kracząc przyjaźnie do innego kruka, dużo ładniejszego zresztą niż on sam, który siedział na łysej czaszce zdobiącej czyjś kostur, potworek wylądował na ramieniu Aishele.

- Co ty tu wyrabiasz...? - syknęła. - Ten kruk to mój przyjaciel... - wyjaśniła Enadelii z przepraszającym uśmiechem. - Znaczy, kiedyś mnie szpiegował, ale potem przyzwyczailiśmy się do siebie i już został... Pewnie nawet zapomniał, dla kogo szpieguje. Zresztą, szpieg z niego naprawdę dobry, nawet tu mnie znalazł...
Zablokowany

Wróć do „Pałac Snów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości