Wodospad Snów[Krótki postój] Byle dalej od elfów...

Wodospad Snów położony jest na granicy Szepczącego Lasu, niedaleko miasta Menaos. Wodospad jest schronieniem dla leśnych zwierząt, a w skale pod nim znajduje się grota którą zamieszkuje ogromny, ale przyjazny biały smok Zora. Dolina wodospadu jest pełna potliwych chochlików i zwierząt, czasem zaglądają tu druidzi w poszukiwaniu szkarłatnych grzybów, które można znaleźć tylko tutaj.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

[Krótki postój] Byle dalej od elfów...

Post autor: Akkarin »

Praktycznie nie zatrzymywali się odkąd opuścili Menaos. Akkarin niewiele zapamiętał z drogi jaką przebyli, stres i wycieńczenie po ucieczce co chwilę pozbawiały go świadomości. Arkad również zaczynał odczuwać zmęczenie, co skutkowało potykaniem się co chwilę. W pewnym momencie wierzchowiec zatrzymał się. Demon uniósł głowę, nie do końca obecnym wzrokiem rozglądając się po okolicy. Znajdowali się na niewielkiej polanie, otoczonej drzewami. Pierwszą rzeczą, jaka przykuła jego uwagę był wodospad i w zasadzie jedyną...
Zsunął się z grzbietu Arkada, choć może lepszym określeniem byłoby "spadł".Szczęście w nieszczęściu, że wylądował plecami na dosyć nieprzyjemnym w kształcie kamieniu. Ból trochę otrzeźwił mu umysł, pozwalając w miarę świadomie zastanowić się gdzie się znajduje. Nie mogli odjechać zbyt daleko, drzewa wokół wskazywały, na Szepczący Las, ale gdzie dokładniej? Wodospad. Musieli się znajdować przy Wodospadzie Snów. Muszą jak najszybciej więc ruszyć w dalszą drogę. Wciąż znajdowali się zbyt blisko miasta elfów...
W tym czasie, Arkad podszedł do brzegu rzeki, by zaspokoić pragnienie. Obaj wędrowcy byli zbyt zmęczeni, by dostrzec czyjąkolwiek jeszcze obecność...
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Arkad dostrzegł ją jako pierwszy, Akkarin dopiero chwilę później, posłyszawszy niechętne parskanie swojego konia. Drobniutka postać, której twarz oblepiały kosmyki mokrych włosów, czarnych jak pióra siedzącego nad nią na niskiej gałęzi kruka, leżała na trawie bez ruchu i spała. A może była martwa? A może nawet jedno i drugie?

Paskudny, ciemnobrązowy chrząszcz łaził wśród fałd jej sukni - swoją drogą sukni całkiem ładnej i strojnej, utkanej z jasnej tkaniny i misternie wyszywanej niezliczoną ilością czegoś, co wyglądało na maleńkie szare koraliki. Drugi, podobny chrząszcz spacerował po jej chudej ręce. Kiedy odruchowo ją odwróciła, by strącić łaskoczącego włochatymi odnóżami owada, Nemorianin ujrzał wymalowany na jej nadgarstku znak. Symbol Króla Nieumarłych wprawdzie zbladł znacząco, od kiedy Akkarin ostatnio go widział, jednak nie zniknął jeszcze na dobre. A był to znak na tyle charakterystyczny, że nie dało się go zapomnieć.

Było popołudnie, gorące i letnie popołudnie, popołudnie w dodatku parne i męczące, nawet tu, nad wodą, pod osłoną drzew. Słońce wisiało nisko i igrało na twarzy śpiącej, łaskocząc ją po policzku swoimi promieniami. Odkąd upadła tu i zasnęła, wokół niej zdążył wyrosnąć krąg drobnych grzybków o szkarłatnych kapeluszach - coś jak znane ze starych baśni zaklęte koło, w którym nocami tańczą wróżki. Wodospad Snów szumiał i szeptał łagodnie, lecz sny dziewczyny pełne były smutku i strachu. Kto jednak mógł o tym wiedzieć?

Przybiegła tu kilka godzin temu, a może kilka dni albo miesięcy, nie wiedziała sama - lecz kiedy jest się martwym, to nie ma dużego znaczenia. W jej głowie pulsowało jakieś chore szaleństwo. Cienie przemykały jej przed oczami. Nie była pewna, co zrobiła tej kobiecie, Nimlos, która chciała jej pomóc. Miała niejasne przeczucie, że ją skrzywdziła, ale żadnej pewności. Nawet gdyby tak było, nie miałaby pewnie wyrzutów sumienia - żebyż tylko wiedzieć! Ale nie. Czarna plama w głowie. Nimlos miała zaprowadzić nieumarłą do Adrionu - wspaniałego miasta, pełnego uzdrowicieli, w których zdolnościach Aishele upatrywała ratunku przed pożerającą ją zarazą. Przed wielo-cieniem, o którym nie miała pojęcia, że przypełznął z samej Otchłani...

Śniła o swojej śmierci, o setkach białych płatków, jakie opadają na nią z nieba i nasiąkają wodą, ciągnąc za sobą w dół, na samo dno. Śniła o sierpie księżyca, który spadł z nieba wraz ze wszystkimi gwiazdami i rozleciał się w proch, jak szklana zabawka, zostawiając za sobą noc czarną i ponurą. Śniła o tym, jak gdzieś w głębinie wybucha ogień, o którym mówiono, że już dawno zgasł na zawsze. A z płomieni wyciągnęła kartę z Czerwonym Królem. Przypatrywała jej się przez długi czas, czując, jak narasta w niej dziwne, zapomniane odczucie, które trudno jej było nazwać. A później obróciła ją w dłoni i wizerunek na karcie zmienił się. Teraz przedstawiała ona figurę Czarnego Księcia. Aishele przypatrywała się temu obliczu, które z czymś jej się kojarzyło. Tylko z czym?

Obudził ją strach. "Ach, więc to koniec, znaleźli mnie... Bezsensowna ucieczka, po co to wszystko, po co...?" - pomyślała, widząc zielone oczy demona. W głowie jeszcze miała więcej mgły, niż rozumnych myśli. Ten osobnik wyglądał znajomo. Tylko czy to dobrze...?

- Nie! - Dziewczyna zerwała się na równe nogi, niechcący depcząc kilka z rosnących wokół niej purpurowych grzybków. - Nie wydaj mnie, nie każ mi do niego wracać! Błagam!
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Gdyby mógł leżałby tutaj jeszcze przez wiele lat, nie ruszając się ani trochę. Kto wie, może kiedyś jego ciało przysypałaby ziemia? Potem zarosła trawą i tymi fioletowymi grzybkami, które wszędzie tutaj rosną. Wyobraził sobie jak jakiś druid postanawia ściąć grzyby z kopca okrywającego jego ciało, a on postanawia w tej chwili skończyć drzemkę. Nim jednak zdążył się roześmiać, usłyszał prychnięcie Arkada. Koń nie mógł przecież wiedzieć o czym demon myślał, więc co się stało? Pościg? Tak szybko? Akkarin otworzył oczy i ostrożnie rozejrzał się, nie podnosząc się z ziemi. Zwierze wpatrywało się w jakiś punkt niedaleko nich. Nemorianin podniósł się z ziemi i ruszył w tamtym kierunku.

Zadziwiające, ale to co ujrzał wywołało w nim mieszane uczucia. Młoda dziewczyna, zadziwiająco drobnej budowy, zdawało mu się, że skądś ją zna - przykucną przy niej. Przyglądał jej się dłuższą chwilę, zarówno ciału jak i aurze. Zdziwiło go, że nie był w stanie zidentyfikować do końca z kim ma do czynienia. Nie wyglądała na demona, ale wyczuwał demoniczną aurę. Zapachy jakie docierały do jego zmysłów również były sprzeczne. Jedyne co mógł dokładnie stwierdzić to kolor, oraz magia jaką władała. Ale i te zdawały się czasem zanikać, będąc zastępowane innymi. Gdy odwróciła dłoń, oczy demona odruchowo się na niej skupiły. Symbol króla licha sprawił, że Akkarin w pierwszym odruchu cofnął się. Kolejne wspomnienia powróciły... Bezwiednie wyciągnął dłoń, jakby dotknięcie symbolu mogło sprawić, że zniknie, okaże się tylko odrobiną brudu, która jakimś trafem ułożyła się w taki, a nie inny wzór. Nim jednak jego dłoń sięgnęła celu, dziewczyna otworzyła oczy.
Jej krzyk rozdarł powietrze, wprawiając demona w nielichą konsternację.
- Nie wydać jej? Nie kazać wracać? Co to ma znaczyć? - Był tylko jeden sposób by się tego dowiedzieć - zapytać.
- Jesteś sługą licha. Czy to on cię tutaj przysłał? Jesteś jego szpiegiem? I komu mam cię nie wydawać? - mówił władczo, by pomimo wyczerpania robić wrażenie pana sytuacji, równocześnie wpatrywał się bez mrugnięcia w oczy nieumarłej.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Akkarin mógł zaobserwować, jak topielica otwiera usta, lecz po chwili zamyka je, nie mówiąc nic. Jej zmieszane i wypłoszone spojrzenie spoczęło na nim tylko na moment, by zaraz skierować się gdzieś w bok. Paniczny lęk minął jednak, kiedy Aishele poczęła pomalutku składać sobie obraz osoby Nemorianina ze strzępków pamięci, przywoływanych z olbrzymim trudem.

Zielonooki kompan w podróży do Maurii. Chciał skrzywdzić jej kruka, ale tego nie zrobił. Chyba. Miał brata, tak jak ona miała siostrę. Tak dawno to wszystko... Zupełnie jakby mgła sponad bagien weszła w umysł i zasłoniła większość wspomnień.

- Jestem sługą licha - powtórzyła posłusznie, niespodziewanie przytomnie zdając sobie sprawę z prawdziwości tych słów. Pomalutku kiwnęła głową. Nieświadomie potarła znak na swoim nadgarstku. - Czy on mnie przysłał? Czy ja szpieguję? Nie! Nie! Nie wiem! Nic nie wiem! Zapomniałam. Za to ciebie trochę pamiętam. Ty też jesteś jego sługą. Wysłał mnie dokądś... kiedyś... po co? Nie wiem. Coś mi się zrobiło tu. - W tym momencie Aishele chwyciła znienacka rękę demona i przyciągnęła ją do swojego czoła. Było ono równie lodowate, co jej malutka dłoń, choć przecież dzień był upalny i raptem chwilę temu dziewczyna leżała na słońcu... - O tu. W głowie. To musiało być dawno. Nie wiem kiedy. Dlaczego się boisz, że cię szpieguję?

Przez parę uderzeń serca panowała cisza, tylko ptaszęta w koronach drzew świergotały leniwie, a ich beztroska wesołość najzupełniej nie przystawała do tego, co działo się w głowach dwójki sług - a właściwie byłych sług - nieumarłego władcy. Cóż za dziwny los postanowił splątać ich ścieżki ponownie, i to w miejscu tak odległym, tak odmiennym od poprzedniego?

- Nie! - dziewczyna znów podskoczyła w miejscu, a potem z rozpaczą opadła na kolana. Przerażenie ponownie pojawiło się w jej wypranych z koloru i życia oczach. Skryty dotąd w fałdach jej sukienki chrabąszcz wędrował teraz po wątłej szyi topielicy, kierując się wprost ku jej ustom, ale ona chyba tego nawet nie zauważała. - Nie wrócę tam do niego, on mi kazał zrobić straszne rzeczy... Nie chcę, nie chcę... Nie zabieraj mnie do niego... proszę... Ak-harin.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Słowa i zachowanie topielicy wprawiły demona w spore zaskoczenie. Wyglądało na to, że ona również ma sporą wyrwę w pamięci z tamtego okresu. Uważnie śledził każdy jej ruch, wsłuchiwał się w każde słowo. Liczył, że pozwoli mu to sobie przypomnieć znacznie więcej. Znał ja. Tylko co ich łączyło? Mimowolnie potrząsnął głową. Przeklęta mgła zapomnienia.
Usiadł przed nią,znów uważnie lustrując ją wzrokiem. Dłuższą chwilę przyglądał się owadowi spacerującemu po jej ciele. Zdawała się zupełnie na niego nie zwracać uwagi. Mógł więc być albo wytworem jego wyobraźni, lub też jej zwierzęcym towarzyszem. Chyba nie wypadało o to jednak pytać... Przeniósł spojrzenie na kruka. To ptaszysko również pamiętał - chciał je kiedyś zabić. Nie wyczuwał teraz, by lich nim sterował. Czyżby więc zarówno nieumarła jak i ptak uwolnili się spod jego wpływu? Możliwe, że to co wpłynęło na cały świat przypadkiem zerwało również połączenia między od dawna już martwym królem a jego podwładnymi.
- Musisz mi wybaczyć, ale straciłem część wspomnień z okresu gdy się poznaliśmy. Nie pamiętam nawet twojego imienia... - ton jego głosu był szczerze przepraszający. - Z jednej strony na cały świat wpłynęła potężna magia z drugiej... Dla mnie minęło znacznie więcej czasu niż dla ciebie czy któregokolwiek z mieszkańców Alarnii.

- Odszedłem ze służby licha. Powiedzmy, że nie był zadowolony z tego powodu i najchętniej widziałby mnie pośród martwych. Zapewne najlepiej jako jego sługa... - Obserwował twarz rozmówczyni ciekaw jej reakcji. - Gdybyś mu doniosła gdzie się znajduję najpewniej by się to dla mnie nie najlepiej skończyło. Ale dość o mnie. Opowiadaj lepiej co ciebie sprowadza w te strony, skoro nie kolejne zadanie.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Moje imię? Nie szkodzi, sama ledwie je pamiętam - szepnęła dziewczyna. - Aishele. Hm, Aishele... Myślisz, że to imię coś oznacza? Bo ja nie wiem, ale może wszystkie imiona coś znaczą? To nie byłoby takie dziwne. Poznałam niedawno kobietę, była dość szorstka i nieprzyjemna, a miała na imię Nimlos. To oznacza "Biały Śnieg". Wciąż się zastanawiam, dlaczego tak i skąd to wiem. W jej śnie było bardzo dużo śniegu. Wysokie, ośnieżone sosny, skute lodem jezioro i tysiące białych iskierek w powietrzu. Zresztą, ona obiecała mi pomóc. tylko chyba od niej... uciekłam. Mnie z kolei zawsze śni się woda. A ty? O czym śnisz, Ak-harin? To dziwne, że znów się spotykamy, prawda?

Topielica przerwała na chwilę, zamilkła, popatrzyła na jasną tarczę, prześwitującą pomiędzy liśćmi drzew. Zaraz jednak zmrużyła oczy i odwróciła twarz. Ciepłe i życiodajne promienie raziły ją boleśnie... Jak gdyby samo słońce chciało dać jej odczuć, że nie jest przeznaczone dla takich jak ona. Dla tych, którzy dawno powinni spoczywać w zimnej, wilgotnej ziemi, zamiast chodzić po świecie i wąchać kwiaty, wbrew odwiecznemu porządkowi natury. Nie nie, słońce nie jest dla umarłych.

- Długo uciekałam od Megdara - podjęła na nowo, przesuwając się w miejsce, gdzie drzewo rzucało na trawę szeroki cień w kolorze szmaragdów. - A tam, gdzie byłam, jego ręce nie mogły mnie dosięgnąć, choć wysłał za mną pościg, czułam to wyraźnie. To miejsce było bardzo... bardzo nie tutaj. - Nieumarła swoim prostym, naiwnym językiem próbowała powiedzieć demonowi o swojej bytności w innym wymiarze, w Krainie Snów. Nie bardzo umiała jednak dobrać słowa. - Teraz, gdy wróciłam... czuję, że nadal powinnam uciekać, ale już nie wiem, przed czym właściwie. Czasami myślę sobie, że może jego już nie ma. Ale to przecież niemożliwe, bo mnie chyba też musiałoby nie być? I jego? - Kruk o dziwo wcale nie zakrakał, gdy jego pani wskazała na niego chudziutkim paluszkiem. Wpatrywał się tylko swoimi ślepymi oczami w Nemorianina. - No bo jeśli nie on, to kto? Czyja myśl i wola utrzymuje mnie wciąż przy... życiu? Nie sądzę przecież, aby istniał ktoś, dla kogo moje istnienie jest cenne.

Wonna, zielona jeszcze szyszka znalazła się w dłoniach topielicy, która zaczęła się nią nerwowo bawić. Kiedy oskubała ją już do cna, rzuciła resztki gdzieś przed siebie. W trawie coś małego zapiszczało.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

- Nie wiem ani co oznacza twoje imię, nie wiem również czy moje cokolwiek oznacza. Nigdy nie przywiązywałem do tego większej wagi. Zapewne istnieje na tym świecie osoba, która byłaby nam wstanie podać znaczenia naszych imion. - Zamilkł zastanawiając się nad odpowiedzią na kolejne jej pytanie. - Sny... Czasem śni mi się, że Otchłań znów jest piękną krainą. Wiesz, zawsze wyobrażałem sobie, że mój świat musiał przypominać Alarnię. Może kiedyś uda mi się ją odbudować...
Pomimo chwilowego odpłynięcia ku krainie marzeń, demon starał się uważnie słuchać słów topielicy.
- Król lich zapewne wciąż żyje. Jednak wydaje się, że obojgu nam dał spokój. Przynajmniej taką możemy mieć nadzieję. Co zaś się tyczy utrzymywania cię przy życiu... Nie znam się na nekromancji, jednak nie raz miałem styczność z jej tworami, które wciąż... Żyły, pomimo śmierci ich twórcy. Zapewne więc nawet gdyby lich został pokonany, jego sługi wciąż pozostałyby na tym świecie.

Zamilkł zastanawiając się nad czymś. Przez chwilę spojrzał na Arkada, jakby obaj wymieniali się w tej chwili myślami. W końcu znów zwrócił wzrok ku Aishele.
- Powiedz mi, dokąd zamierzasz się udać? Masz jakiś cel? Skoro już się znów spotkaliśmy, mogę część drogi ci towarzyszyć.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Topielica westchnęła, milcząco przytakując wszystkim słowom Akkarina. Westchnęła nie z jakiejś wielkiej potrzeby oddychania, raczej ot tak, dla wyrażenia swojej bezradności i zagubienia.

- No tak, ta dziewczyna... ta kobieta, Tanya, znaczy Nimos... obiecała zabrać mnie do Adrionu, do dobrych druidek i czarodziejek, które mogłyby uleczyć moją chorobę. Jestem chora, mówiłam ci? Bardzo chora. O, tutaj. - Tu nieumarła powtórzyła ten sam gest, który wykonała parę chwil wcześniej, mianowicie przyciągnęła dłoń demona i położyła na swoim zimnym czole. - A może tutaj. - Po namyśle przesunęła jego rękę na wysokość swojego serca. A serce topielicy, owszem, biło, choć bardzo, baaardzo leniwym rytmem. - No ale uciekłam od niej, od tej Nimlos, a sama tam prędko nie trafię. Jeśli to w ogóle ma sens, to idź ze mną - poprosiła z żałością w głosie.

Aishele milczała chwilę z opuszczoną głową, później zaś podniosła wzrok i figlarnie mrużąc oczy rzekła do Akkarina:

- Otchłań? Opowiedz mi o niej. Jaka ona jest? I co takiego złego się z nią stało?

Wtem coś w aurze topielicy jak gdyby zamigotało i zgasło. Ona sama tego jeszcze nie czuła, ale dużo bardziej wrażliwy na takie rzeczy demon musiał dostrzec już to niepokojące drgnięcie. Wokoło rozniosła się - na razie dopiero na moment, na ledwie parę oddechów, parę uderzeń serca - przedziwna woń, obca wszystkiemu, co należy do tego świata... lecz znajoma Nemorianinowi z samej Otchłani.

Tajemnicza cienista zaraza, zżerająca resztki duszy nieumarłej dziewczyny, drgnęła, dając o sobie znać. Czy zamierza się znów przebudzić i niszczyć co popadnie, czy może to tylko... powitanie? Powitanie skierowane ku temu, kto pochodzi z tego samego wymiaru...?
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

W jednej chwili zachowywał się jak najbardziej normalnie, by w następnej nagle lekko zesztywnieć i zacząć uważniej przyglądać się topielicy. Jedna ulotna zmiana w aurze kobiety, spowodowała znacznie drastyczniejszą zmianę w zachowaniu nemorianina.
- Kim jesteś? - Myśl wypowiedziana w jeżyku znanym demonom, oraz niewielu magom Alarnii, którzy poświęcili czas, bo się go nauczyć. Nie zrywając połączenia między ich umysłami, odezwał się już we wspólnym.
- Zabiorę cię do Adrionu. - w jego głosie brzmiało niezachwiane postanowienie. Chciał pomóc Aishele, przez wzgląd na to co w niej siedziało. Na to co wyczuł. To istota z jego świata ją dręczyła i choć nie chciał się do tego do końca przed sobą przyznać - czuł się z tego powodu winny.
- Nie wiem jak szybko chcesz wyruszyć, jednak najwcześniej możemy to uczynić jutro. Co zaś się tyczy mojego świata, mogę ci o nim opowiedzieć wieczorem.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Nią, już niebawem, a potem wszystkim tutaj... - mentalna odpowiedź demonicznej istoty, choroby, czy może pasożyta zapłonęła w umyśle Akkarina żywym ogniem, a potem zgasła. I Nemorianin odniósł wrażenie, dziwne i ulotne, że po tych słowach zostało w jego głowie coś czarnego, śliskiego i bardzo, bardzo ciężkiego. Każda istota zrodzona pod słońcem Alaranii uznałaby to za ohydnie obce, lecz Akkarin - wręcz przeciwnie.

- Wieczorem... jutro... nie ma co się spieszyć - odparła w tym samym czasie topielica, dość obojętna oraz nieświadoma tego, co przemówiło z jej wnętrza. - Pójdziemy, kiedy uważasz. Opowiesz, kiedy chcesz - dodała, pomału kładąc się z powrotem na trawie. - A co będziemy robić przedtem? I jak daleko jest stąd do Adrionu?

Nie miała racji. Powód do pośpiechu owszem, był i siedział w niej, coraz mocniej i głębiej zapuszczając korzenie, tylko nie zdawała sobie z tego w pełni sprawy. Co więcej, na półmartwej duszyczce Aishele ów powód do pośpiechu nie zamierzał poprzestać. Póki co jednak siedział jeszcze dość cicho i spokojnie, jakby coś go powstrzymywało... Lecz co i na jak długo to wystarczy?
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Akkarin bardzo rzadko ignorował przeczucia. I tym razem nie zamierzał tego robić. Nie miał większych trudności z przemieszczeniem się po własnym umyśle. Zaczął go przeszukiwać, kawałek po kawałku. Parę razy zdawało mu się, że coś mignęło mu na granicy zmysłu magicznego. Dłuższą chwilę zajęło mu namierzenie niechcianego gościa. Niewielki strzęp istoty, która znajdowała się w topielicy spróbował się ukryć również w nim. Powoli pochłaniał jego wspomnienia i świadomość. Był jednak na tyle ostrożny i delikatny, że gdyby nie czujność nemorianina, zapewne odkryłby jego obecność, gdy byłoby już za późno. Istota na szczęście przesłała na tyle mały strzęp swojej jaźni, że demon na swoim poziomie znajomości magii umysłu, z pewnym wysiłkiem, ale jednak osaczył cień.
Z zewnątrz wydawać by się mogło, że Akkarin na chwilę się zamyślił. W pewnym momencie między jego włosami zamajaczył strzęp mroku, który oderwał się od jego ciała, a po chwili zniknął. Był to cień, który demon odrzucił ze swojego umysłu, a zaraz potem odesłał do Otchłani. Wiedząc już co czyha na zdrowie psychiczne topielicy zmartwił się trochę. Choć nie do końca obchodziły go pojedyncze żywoty Alarnii, to jednak całą tą krainę lubił na tyle, by nie chcieć opanowania jej przez demony.
- Nawet jeśli tobie się nie śpieszy, mi tak. Z pewnych powodów, których wolałbym nie wyjawiać, wolę pozostać w ruchu. Do Adrionu powinno być parę dni drogi. - Przez chwilę przyszło mu do głowy, że chwilę temu uciekał z miasta elfów, a teraz z własnej woli zamierza pchać się do innego. - Teraz najlepiej będzie jeśli przygotujemy tu obozowisko, przynajmniej na dzisiejszą noc. Ja zatroszczę się o posłania, a ty nazbieraj chrustu na ognisko. W nocy może być dosyć chłodno.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Nieumarłej nie bardzo chciało się ruszyć. Prawdę mówiąc, kiedy już się tu położyła i zapadła w miękki mech, mogłaby tak leżeć choćby przez najbliższe dziesięć lat. Naprawdę mogłaby. Ale skoro Akkarin kazał, nie bardzo miała czelność się sprzeciwiać. Demon miał w sobie coś, co sprawiało, że odmawianie mu czegokolwiek wydawało się wyjątkowo nietaktowne i bezsensowne, a nawet w jakiś zawoalowany sposób niebezpieczne. Musiała to być wyjątkowa kombinacja jego urody, tajemniczego i władczego zachowania oraz tego, co najmniej uchwytne, a najbardziej działające na emocje - obco brzmiącej, niesamowicie potężnej, przytłaczającej wręcz aury.

Aishele rzuciła więc tylko krótkie "jak każesz" i poszła szukać patyków na ognisko. Trochę złorzeczyła pod nosem, ale po cichu. Owszem, było jej zimno, i to nawet teraz, późnym popołudniem, kiedy słońce jeszcze nie zaszło, ale chodziła po tym świecie już wystarczająco długo, by się nauczyć, że ogień nie pomaga na ten chłód. Tacy jak ona zawsze mają w kościach lodowaty wicher śmierci.

Po jakimś czasie sterta chrustu na polance urosła na tyle, by topielica uznała za zbędne ponowne zanurzanie się w las. Przygotowała nawet dość schludny, jak na jej zdolności i cierpliwość, krąg z kamieni i poukładała w nim gotowe do podpalenia patyki, do tego trochę szyszek i suchych liści. W międzyczasie polankę zdążył zasnuć cień. Niebo było jeszcze jasne, niebieskie jakby wciąż było południe, ale już tylko szczyty drzew skąpane były w słońcu, a tu, na dole, robiło się wilgotno i nieprzyjemnie. Wtedy dziewczyna zawołała Akkarina, by skrzesał ogień. Nawet jeśli płomienie nie potrafiły wygnać z jej ciała śmiertelnego zimna, to jednak zawsze dodawały nieco otuchy.

Demon stanął nad przygotowanym ogniskiem, czekającym już tylko na ożywienie, na tę jasną iskrę, która rozrośnie się najpierw w mały płomyczek, a później zacznie żarłocznie pochłaniać podrzucane wciąż kawałki drewna, skrycie marząc o ogarnięciu pożogą całego świata... A wtedy zobaczył, że po leżących u jego stóp gałęziach chodzi olbrzymia liczba lśniących chrząszczy. Gromada czarnego robactwa wydawała charakterystyczny odgłos - mieszaninę mlaskania i skrzypienia. Póki co stworzenia kłębiły się nieprzebranym mrowiem jedynie w zebranym przez topielicę chruście, lecz kto wie... kto wie...
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Dziwnie się czuł wydając polecenia topielicy. Można by nawet powiedzieć, że nieswojo. Nigdy nie przepadał za zachowywaniem się jak szlachcic, teraz jednak nie miał wyboru. Bez względu na to, czy jej otępiałe zachowanie było wrodzone, czy też spowodowane obecnością demonicznej istoty w jej umyśle, demon wolał mieć na nią oko. Zakładając najgorszą wersję jej umysł mógł w każdej chwili zostać zepchnięty i zastąpiony przez Cień. Walka z istotą, która pochodziła z jego własnego wymiaru ani trochę nie uśmiechała się Akkarinowi. Szczególnie, że wciąż był osłabiony po zamieszaniu w Menaos.
Oczekując na zakończenie pracy przez Aishele rozsiodłał Arkada. Nie umknęło uwadze nemorianina, że koń odetchnął z ulgą. Choć przez chwilę obaj skupili się na obecności dziewczyny, teraz znów powracało potworne zmęczenie. Wyciągnął jednak z juków worek z paszą dla Arkada, który położył na ziemi. Nie trudził się zbytnio z otwieraniem go dostatecznie szeroko - koń potrafił sobie z tym poradzić sam.
Kolejną sprawą, którą musiał się zająć było przygotowanie posłania. W miejscu, gdzie topielica zaczęła gromadzić drewno na opał rozłożył dwa koce. Pozwolił sobie przy tym na przelotny uśmiech zadowolenia. Od jakiegoś czasu przezornie nosił ze sobą dwie sztuki i jak widać czasem okazywało się to bardzo użyteczne. W innej sytuacji musiałby nalegać na oddanie jednego nieumarłej, samemu zadowalając się snem na gołej ziemi. Gdy wszystko było gotowe i już miał skrzesać iskrę zorientował się, że wokół panoszą się owady. Skrzywił się wyczuwając w nich emanację demonicznej istoty. Była jak na jego mniemanie niesamowicie uparta i zdecydowanie chciał się jej pozbyć. Ignorując stworzenia skupił się na swoim zadaniu. Wpierw pojawił się mały płomień, ostrożnie podsycany przez demona kolejnymi gałązkami. W końcu sięgnął po kolejne, tym razem grubsze, by finalnie strzelić stabilnym już płomieniem w niebo. Przez chwilę przyglądał mu się, podziwiając drganie powietrza wywołane wysoką temperaturą. Strasznie mu się podobał efekt jaki to wywoływało. Jakby nie tylko płomień wiecznie zmieniał kształt, ale również świat za nim.
Spojrzał przez chwilę na topielicę, ciekaw czy odczuwa ona ciepło płynące od ognia. W tej samej chwili przypomniał sobie obietnicę, opowieści o Otchłani. Nie był do końca pewny, czy nie rozbudzi to istoty w jej wnętrzu, musiał jednak dotrzymać danego słowa.
- Kraina z której pochodzę, dawniej wyglądała podobnie do Alarnii. Przynajmniej to wynika z jej opisów, które udało mi się znaleźć. Choć nasze światy różnią się zarówno zwierzętami jak i roślinami, zawsze wyobrażam sobie Otchłań jako odbicie waszego. Jednak czasy jej świetności minęły tak dawno, że chyba nikt już ich nie pamięta. Nie wiadomo do końca co się stało, ponoć to moja rasa przez swoją głupotę zniszczyła ten raj. Dziś, każda istota, nawet najmniejszy krzak zrobi wszystko by przetrwać. Tylko my demony, jak nas nazywacie, znamy ten świat na tyle, by móc tam przetrwać. Jednak każdy kto może ucieka z niego. Część by nigdy nie wrócić i zapomnieć skąd pochodzą, inni jak ja, robią to by znaleźć lekarstwo. Coś co sprawi, że ziemia odżyje, a burze czystej magii, które czasem nawiedzają Otchłań ucichnął. Liczyłem, że służba u króla licza mi w tym pomoże, jednak on również woli niszczyć niż tworzyć. Jego interesuje śmierć mnie życie... - Umilkł na chwilę. - Wiesz, ponoć dawni nemorianie przewidzieli koniec i ukryli gdzieś esencję naszego świata zdolną go kiedyś odbudować. Wątpię jednak by mogła to być prawda, gdyby tak było już dawno ktoś by ją znalazł.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Gdy demon mówił, sen zmorzył topielicę. Widząc jak ta, usnęła przy ogniu, demon postanowił również się zdrzemnąć. Nie chcąc jednak, by Aishele zmarzła, gdy wygaśnie ognień, stworzył dla niej z otaczającej ich nocy płaszcz, którym ją okrył. Po tym sam położył się po drugiej stronie ogniska.
[\linia]
Gdy nastał brzask, topielicy już nie było. Demon wyruszył na poszukiwania jej, lecz jego wysiłki spełzły na niczym. Wyruszył więc dalej przez las. Mając nadzieję, że nie spotka żadnego elfa...
Zablokowany

Wróć do „Wodospad Snów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość