Poza granicami Alaranii.[Nieznany las i jego okolice] Odnaleźć to, co utracone

Wszystkie krainy znajdujące się poza granicami kontynentu alarańskiego. Znajdziesz tu także inne wymiary, plany znajdujące się na innych łuskach Prasmoka. Jak choćby Otchłań - krainę demonów, czy Plany Niebiańskie, siedzibę najwyższego.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Właściwie, nie był zły na Varii przez to, że musiał na nią czekać, a teraz będzie musiał także poczekać na to, aż dziewczyna zje śniadanie. On już prawie skończył swoją porcję. Z drugiej strony, dostał ją dość sporą, czego przyczyną najpewniej było to, że był mężczyzną i wojownikiem, więc potrzebował porządnego śniadania. Zresztą, on i tak nie spieszył się z jedzeniem, bo w tym czasie mógł spokojnie rozmyślać o tym, co stanie się właśnie dzisiaj. Nawet nie brał pod uwagę możliwości, że nie uda mu się odzyskać zdolności przemian.
         – Nie gniewam się, dzięki takiej chwilowej samotności mogłem na spokojnie ułożyć plan działania na dzisiaj – odpowiedział jej. Oblicze smokołaka rzeczywiście nie pokazywało, że mógłby się gniewać i teraz specjalnie to ukrywa, przy okazji zapewniając, że nic takiego nie czuł.
         – Powiem ci szczerze, że chciałbym załatwić to bez niepotrzebnego rozlewu krwi. Wydaje mi się, że mag wykonywał tylko polecenia kogoś, kto mu za to zapłacił… Poza tym, myślę, że będzie wolał zachować swoje życie i pomóc mi w odzyskaniu tego, co straciłem, a nie ginąć przez własny, a także głupi, upór i niechęć współpracy – odezwał się chwilę po tym, jak zwilżył usta wodą. Według niego ten plan nie był zły. Oczywiście, brał też pod uwagę to, że istniała możliwość, iż będzie musiał w nim coś zmienić, gdy już będą w trakcie jego realizacji. Jednak, jeśli nie pojawią się żadne przeszkody w postaci niewierzących im strażników, czy coś… to większa część planu powinna zostać niezmienna. Może nawet całość taka będzie, jeśli wszystko potoczy się wyjątkowo dobrze.
Varii nie musiała długo czekać na swoje zamówienie. A gdy już je dostała, posiłek także zjadła dość szybko. Po tym wszystkim mogli się zebrać i ruszać w drogę. Fenrir wstał od stołu, założył miecz na plecy i skierował się w stronę wyjścia. Chyba nie musiał mówić niczego w stylu „Czas w drogę” albo „Idziemy”. Elfka posiliła się, więc mogli iść dalej.

Na zewnątrz zastała ich mgła, która nie była gęsta, jednak i tak nieco ograniczała widoczność. Poza tym, powietrze pachniało lasem i świeżością poranka. Na niebie widoczne były chmury, lecz słońce już nieśmiało zza nich wyglądało.
         – Myślę, że drzewa połączone koronami będzie dość łatwo wypatrzeć – odparł, kierując się szlakiem na północ. Ich wczorajszy rozmówca wspomniał właśnie o tym kierunku, gdy mówił im o drodze do zamku, którego szukali.
W istocie tak było i smokołak nie pomylił się, bo nie musieli iść długo, żeby w końcu ujrzeć to, o czym wspomniał wcześniej. Fenrir spodziewał się, iż będą musieli iść dłużej, a może nawet połowę dnia lub jakąś jego część. Tymczasem „brama” nie była, aż tak oddalona od samej karczmy, która ostatniej nocy posłużyła im za miejsce odpoczynku.
         – Pójdę pierwszy – powiedział do Varii i wyprzedził ją, a później przeszedł pod drzewami. Nie zawahał się, nie odwracał się w jej stronę – po prostu szedł przed siebie… i zniknął. Stało się to w momencie, w którym przekroczył linię tworzoną przez połączone korony drzew. Najwidoczniej ich informator miał rację, gdy wspomniał o magii związanej z tym miejscem.

Smokołak pojawił się w miejscu, które można było określić wielką polaną w środku lasu. Najpewniej naturalnie stworzone miejsce zostało powiększone tak, żeby można było postawić tu twierdzę, którą teraz miał przed sobą. Niewątpliwie został tu przeniesiony przez portal, który najpewniej był ukryty magią iluzji w miejscu, z którego się przeniósł. Varii także powinna się tu niedługo pojawić. Jednak najpierw z pobliskich zarośli wyszło czterech najemników, którzy ubrani byli w skórzane zbroje z metalowymi elementami, a jako broń służyły im miecze i sztylety.
         – Kim jesteś i czego tu chcesz? - zapytał go jeden z nich. Był on wysoki, miał długie i brązowe włosy związane w kucyk, a na jego przystojnej twarzy było widać zarost mający kilka dni.
         – Chcę rozmawiać z magiem, który, prawdopodobnie, zamieszkuje w tej twierdzy… Jednak, zanim mnie do niego zabierzecie, musimy poczekać na moją towarzyszkę, która za chwilę powinna się tu zjawić – odpowiedział smokołak, zachowując spokojny ton głosu. Nie chciał zmusić ich do sięgnięcia po oręż i zaatakowania go.
         – Nie mam złych zamiarów. Naprawdę – dopowiedział po chwili.
         – Może masz rację, a może próbujesz nas okłamać… Jednak zabierzemy cię do niego, ale ty i twoja towarzyszka będziecie pod stałą obserwacją – odparł najemnik. Powiedział to tonem, który sugerował, że jego decyzja jest niepodważalna i najlepiej jest się z nim zgodzić.
Awatar użytkownika
Varii
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varii »

Choć Fenrir pozwolił jej się nie śpieszyć, parująca jajecznica szybko zniknęła z talerza, podobnie z resztą jak piwo, które Varii wypiła duszkiem, jakby w obawie przed tym, że ktoś zaraz wytrąci kufel z jej ręki. Usmażony do jajek boczek okazał się dość słony, co nie było dobrym połączeniem wraz ze suchością w gardle z poprzedniego wieczoru, również zapijanego mocniejszym trunkiem. Oddając się strażnikowi, elfka musiała wprowadzić znieczulenie, a tanie wino było do tego wprost idealne. Raz bo tanie, a dwa - jeśli przez gardło przeszło ów wino, jest spora szansa, że przejdzie wszystko inne. Po za tym pośpiech był tu z lekka wskazany, jeśli Varii chciała uniknąć ponownego spotkania ze swoim marnym kochankiem. Była akrobatka musiałaby tłumaczyć jakoś swoje wyjście, motywy, może nawet wyjaśniać dlaczego je śniadanie w towarzystwie smokołaka. Z natury wiedziała, że jeśli mężczyzna posiądzie kobietę, choćby i na jedną noc, to z niewiadomego powodu zaczyna rościć sobie do niej prawa. A tego elfka, by nie ścierpiała. Nie była niczyją niewolnicą, jej los był w jej rękach. No, może w większej części. Jakaś cząstka kobiety wciąż chciała wrócić do krasnoluda, do którego teoretycznie, wedle najstarszych praw (co pojmałeś to twoje) należała. I nie widziała w tym nic złego.
- Więc zrobimy to po twojemu - odpowiedziała, gdy już byli na trakcie, prowadzącym na północny wschód. Varii bez przerwy bawiła się paskami lub sztyletem, ostentacyjnie odgarniając z czoła włosy i zerkając na Fenrira z ukosa, że niby cały czas go słucha. - Kiedy znajdziemy zamek i twojego czarownika, porozmawiasz z nim. Na spokojnie. Ja stanę z tyłu i zaczekam aż skończysz, by następnie uciąć mu to i owo i wrzucić do fosy - zapewniła go z wyzywającym uśmiechem, oblizując ostrze sztyletu, który znów wsunęła między piersi. - Za te wszystkie szpilki wbite do kości i zamykanie w pudełku należy mu się. Dlatego pomogę ci, a potem się zemszczę. Nie na odwrót i ciebie proszę oto samo. Ja nie przeszkodzę tobie, a ty mnie, zgoda? - wyciągnęła do niego dłoń i zakołysała biodrami, jak to kurtyzany mają w zwyczaju podczas spaceru po miejskich dokach.
Mgła, przez którą szli, była gęsta i nieprzyjemna, nawet dobry wzrok elfki miał problem, by przebić się przez najgęściejsze punkty, toteż Varii wykorzystała to jako pretekst, by uczepić się ramienia towarzysza i iść z nim tak jakiś czas, żaląc się, iż nie chce się wywrócić i złamać obcasów. Jakby było to w ogóle możliwe. Opasane skórkowym zapięciem kółka miały to do siebie, że łatwo można było zsunąć z nich stopę, więc nawet jeśli elfka by się poślizgnęła, mało prawdopodobne jest to, że zwichnęłaby kostkę lub rozwaliła "but".
- Masz twarde mięśnie - zachichotała, brnąc przez siwe pasma mgły i drażniąc się z Fenrirem. Cały czas miała na uwadze to, że jest zajęty, ale w jej mniemaniu taki facet był najlepszym kąskiem. Mogła więc się pobawić jego kosztem.
Ledwie jednak zabawa zdążyła się rozkręcić, mgła oraz las znacznie zrzedły, ukazują miejsce, do którego zmierzali - dwa złączone pniami drzewa z niewielkim otworem pomiędzy, przez który z pewnością nie przecisnąłby się krasnolud w pełnym inwentarzu, a które miały być portalem do tajemniczego zamku.
- Jasne, nie krępuj się - powiedziała, gdy Fenrir zaczął iść w kierunku portalu, a gdy zniknął, elfka podążyła za nim.

- Hej - zawołała, gdy poczuła pod stopami miękką i ciepłą trawę, a przed sobą ujrzała dwóch rycerzy w znajomych barwach. Ci nie wyglądali jednak na zbytnio zadowolonych ze spotkania, toteż Varii schowała się za plecami Fenrira, zostawiając dalszą część planu w jego rękach.
- Jeśli chcesz, możesz wziąć mój sztylet - szepnęła, zachowując powagę. - Wiesz, gdzie jest.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Wzruszył ramionami, gdy Varii powiedziała mu, co zamierza zrobić z magiem.
         – Mogę mu powiedzieć, że to ja nie chcę niepotrzebnego rozlewu krwi, jednak nie wspomnę nic o tobie – odparł po chwili. Uścisnął też dłoń dziewczyny, wykorzystując do tego smoczą łapę, która przecież była jego prawą ręką.
Właściwie, nawet nie chciał wiedzieć, jak elfka rzuca się na tamtego człowieka, rani go i ucina mu parę rzeczy. Odniósł dziwne wrażenie, że w dziwny sposób będzie to niedotrzymanie danego słowa, jednak, z drugiej strony, przecież nie będzie mówił o tym, co zrobi Varii, a czego nie… Lepsze takie usprawiedliwienie niż żadne.
         – Miej na uwadze też to, że jego strażnicy najpewniej rzucą się na ciebie… albo na nas oboje, jeśli będą głupi i pomyślą, że ja także byłem zaangażowany w to, co chcesz zrobić – dodał, chociaż wydawało mu się, że dziewczyna doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Fenrir właśnie zdał sobie sprawę, iż jej zachowanie i to, co chce zrobić magowi, jest właśnie taką zmienną, która sprawia, że jego plan działania może ulec zmianie w pewnej części. Tutaj zmieniony będzie jego koniec, w którym teraz smokołak musiał uwzględnić ewentualną potyczkę ze strażnikami, których wynajął sobie czarodziej.
         – Przesadzasz. Mgła nie jest tak gęsta i wystarczyłoby, żebyś szła obok mnie – odparł, chociaż te słowa i tak wydawały się nic nie znaczyć, bo Varii nie zrezygnowała z trzymania się jego ramienia. Trudno, najwyżej będzie to ignorował i tyle.
         – Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi – odezwał się, przyjmując komplement. Nie towarzyszył temu uśmiech, czy coś podobnego, po prostu stwierdził fakt i nic więcej. Przecież już wcześniej powiedział jej, że jest zajęty… z drugiej strony, to, co powiedziała, nie musiało mieć czegoś konkretnego na celu. A patrząc na to jeszcze inaczej, można stwierdzić coś zupełnie innego i okazałoby się, że Varii, jednak i tak będzie próbowała do czegoś doprowadzić. Smokołak wolał o tym nie myśleć, bo pewnie i tak nie zrozumie jej postępowania. Jego uwagę od tego odciągnęło miejsce, o którym wiedzieli, że jest przejściem do twierdzy maga, którego szukają. Fenrir ruszył pierwszy, a po chwili pojawił się pośrodku lasu, gdzie znaleźli go najemnicy, a za ich plecami znajdował się budynek, do którego chciał dotrzeć.

         – O, i pojawiła się osoba, na którą czekaliśmy – odparł zmiennokształtny, przez chwilę spoglądając w stronę elfki. Później ponownie odwrócił się do najemników.
         – Nie będę grzebał ci między piersiami. Mam swoją broń, więc nie potrzebuję twojej – odpowiedział jej cicho. Chociaż, po wyrazach twarzy mężczyzn, którzy uśmiechali się teraz do siebie, można było stwierdzić, że i tak to usłyszeli.
         – Skoro jesteśmy w komplecie… Możecie zaprowadzić mnie do maga, którego szukam? - zapytał smokołak, a strażnicy zgodnie kiwnęli głowami. Po chwili cała grupa ruszyła w stronę twierdzy.
         – Tylko niczego nie próbujcie. Pozwolimy wam zachować broń, jednak cały czas będziecie obserwowani – ostrzegł ich jeden z nich.

Przy wejściu do środka stała dwójka najemników, którzy wyposażeni byli w miecze przy pasach i włócznie, o które teraz się opierali. Rozmawiali ze sobą, jednak przestali, gdy zobaczyli, że ktoś się zbliża. Przywitali się ze swoimi towarzyszami, a na Fenrira i Varii spojrzeli uważnie, najpewniej oceniając ich pod względem tego, jak niebezpieczni mogą być.
Weszli do środka, gdzie przy wejściu także stała dwójka strażników. Byli wyposażeni tak samo, jak ci znajdujący się na zewnątrz. W środku budynek był… zwyczajny. Ściany nie były pomalowane lub czymś ozdobione. Jedynie, co pewną odległość, w ścianach znajdowały się okna. Pomieszczenie, w którym się teraz znajdowali, było dość spore – naprzeciw grupy wyrastały schody prowadzące na drugie piętro, poza tym mogli też zauważyć po dwa korytarze prowadzące do innych pomieszczeń na parterze. Jeden z nich na pewno kończył się pomieszczeniem ze schodami w dół, gdzie znajdowały się cele.
Jeden z mężczyzn, którzy ich tu przyprowadzili, zawołał kogoś o imieniu Gregory. Z korytarza po lewej wyszedł łysy mężczyzna wzrostu i postury smokołaka. Na jego plecach spoczywał duży, dwuręczny topór, a przy pasie miał nóż myśliwski. Mimo groźnego wyglądu, jego twarz była dziwnie miła i uśmiechnięta.
         – Zaprowadź ich do Angusa – polecił mu inny, a Gregory kiwnął tylko głową i przyjrzał się zmiennokształtnemu i elfce. Tymczasem dwójka, która ich tu przyprowadziła, zdążyła już gdzieś zniknąć.
         – Angus jest magiem i naszym szefem. Mogę wiedzieć, dlaczego go szukacie? - zapytał najemnik. Głos mężczyzny także nie pasował do jego postury, bo był on zbyt miły, i to nie tylko dla ucha.
         – Chcemy odzyskać coś, co mi zabrał i wierzę, że odda mi to bez problemów – odpowiedział smokołak po chwili. Greg mruknął coś w stylu „Mhm” i nie odezwał się, prowadząc ich w milczeniu na piętro, a później w lewą stronę, gdzie widoczne były dość spore, podwójne i czerwone drzwi. Szli właśnie w stronę tych drzwi.
         – To tutaj. Po prostu wejdźcie tam i powiedzcie, czego od niego chcecie – powiedział do nich najemnik i ruszył w drogę powrotną.

Fenrir podszedł do drzwi i otworzył je.
         – Panie przodem? - odezwał się z lekkim uśmiechem i przepuścił elfką w drzwiach. Wszedł do środka chwilę później, od razu rozglądając się za osobą, której szuka.
         – Dajcie mi chwilę, zaraz do was przyjdę – powiedział do nich głos, który mógł należeć do starzejącego się mężczyzny… jednak jego nigdzie nie było widać. Czas ten oboje mogli wykorzystać na rozejrzenie się po komnacie. Tutaj ściany także nie były pomalowane i ozdobione obrazami, jednak stały przy nich regały z księgami i zwojami. Na środku pomieszczenia znajdował się stół, na których leżało kilka rozwiniętych zwojów, a także narzędzia używane przy rysowaniu map i przepisywaniu tekstów. Bliżej wejścia stał stolik, przy którym najpewniej mag spożywał posiłki, bo stał na nim pusty talerz, kielich, a obok tego leżały sztućce. Oczywiście, stały przy nim też krzesła, których była tylko para. W pomieszczeniu znajdowało się też łóżko, stolik nocny, komoda, szafa i parę innych mebli, a także przejście prowadzące gdzieś dalej.
Awatar użytkownika
Varii
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varii »

- Będę o tym pamiętać - powiedziała, gdy przypieczętowali umowę uściskiem ręki. - Ale to nie ciebie zamykali w pudle, by sprawdzić jak wiele twój kręgosłup jest w stanie znieść. Tobie odebrano tylko zdolność przemiany, a mnie majstrowano w genach. Dawniej byłam akrobatką w cyrku i byłam dumna z tego, co potrafię. A dziś trochę mnie to przeraża. Uwierzysz, że potrafię przecisnąć się między kratami celi? Albo wygiąć się w takie łuki, że normalnemu człowiekowi kręgosłup złamałby się w dwunastu miejscach? Ten mag wykręcał mi dłonie i stawy, a ból odczuwałam dopiero po czwartym obrocie ramienia wokół własnej osi. Potrafię dotknąć wierzchem dłoni przedramienia oraz zarzucić nogę na bark bez łamania sobie biodra. Nawet nie wiem czy mam jeszcze kości.
Głos Varii drżał coraz bardziej, a ona sama trzęsła się na wspomnienia o ciasnej klatce i wielu metalowych igłach, powbijanych w jej ręce i nogi. To, co zrobił z nią czarownik było już nieodwracalne, a ona sama zdążyła przywyknąć, choć jeszcze nie pogodziła się ze wszystkim.
- Po za tym on zajrzał do części moich wspomnień i wykalkulował, że skoro byłam kurtyzaną, to nie będę miała nic przeciwko... - zamilkła, puszczając na moment ramię towarzysza, by poprawić włosy i otrzeć kąciki oczu. - Tego jednak żałuję najmniej i nawet jestem gotowa mu przebaczyć. Nie wiem dlaczego, ale tak już jest. A przynajmniej ja taka jestem i takie życie podejmę, gdy wrócę do Alaranii.
Tak będzie najlepiej, pomyślała, przypominając sobie o wcześniejszym życiu. Występowanie na arenie, kuszenie bogaczy i kradzieże, okazjonalnie morderstwo było dla Varii normą, z której raz już próbowała się wymknąć, razem z krasnoludem, na punkcie którego oszalała. Ich związek jednak stał się chaotyczny i burzliwy, a elfka nie mogła tak łatwo wyzbyć się pewnych zachowań. Wciąż zdradzała kochanka, niby za jego przyzwoleniem, by stanąć w centrum zainteresowania. Tego jej poniekąd brakowało.
- No widzisz, umiem docenić mężczyzn - mruknęła zalotnie nim owiała ją biel portalu.

Prowadzona wraz z Fenrirem do zamku, Varii co jakiś czas przystawała i rozglądała się na boki, chcąc zapamiętać drogę, z której przyszli. Nieufność wobec ludzi, którzy ją przetrzymywali i wykorzystywali nie zamierzała ucichnąć i wciąż wrzała w żyłach kobiety niczym gotująca się woda.
- Jak chcesz, ale trzymaj się na baczności. Nie ufam im - dodała, mijając towarzysza, gdy ten przepuścił ją w drzwiach.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Nie wiedzieli, co mag robił w innym pomieszczeniu. Pozostawało to kwestią domysłów i przypuszczeń, jeśli ktoś się nad tym w ogóle zastanawiał. Przy okazji, czekając na pojawienie się mężczyzny, można było rozejrzeć się po pokoju, w którym się czekało i także wysunąć jakieś wnioski.
Kilka kroków przed Fenrirem i Varii pojawił się człowiek, który wyglądał na jakieś pięćdziesiąt lat, miał dość długą brodę i łysą głowę, co może miało ukrywać to, że jego włosy stają się siwe… albo już takie są. Ubrany był w długą szatę w kolorze granatu, która sięgała mu, mniej więcej, do kolan. Widać było, że na nogach ma niebieskie spodnie, które są nieco jaśniejsze od okrycia wierzchniego, a jego stopy ukrywały zwykłe, skórzane i krótkie buty. Oczy w kolorze jasnego brązu przyjrzały się badawczo dwójce, która stała przed magiem.
         – Wiem, kim jesteście – odezwał się po chwili. Jego spojrzenie stało się pytające, co oznaczało, że po prostu czekał na to, aż powiedzą mu, dlaczego odwiedzili jego siedzibę.
         – Czyli wiesz też, że odebrałeś mi coś, co jest ważne dla członków rasy smokołaków? - Fenrir odpowiedział pytaniem retorycznym. Ten człowiek musiał to wiedzieć, w końcu przypomniał sobie zarówno jego, jak i Varii.
         – Zanim powiesz cokolwiek… Chcę, żebyś wiedział, że ja chciałbym załatwić to pokojowo, jeśli będzie to możliwe. Chcę tylko, abyś oddał mi to, co odebrałeś – dodał smokołak. Jego ton był szczery, w dodatku wspomniał też o tym, o czym wcześniej rozmawiał z elfką, czyli wyłącznie o swoich zamiarach.
Na twarzy mężczyzny, którego wcześniej najemnicy nazwali Angusem, widoczne było zamyślenie. Najpewniej rozważał, co też zrobić i jak się zachować.
         – Podejdź – odparł krótko, oczywiście kierując to słowo do zmiennokształtnego. Teraz właśnie on zastanawiał się, co zrobić. Nie ufał temu magowi, co nie było niczym dziwnym… W razie czego, jeśli będzie miał taką możliwość, zaatakuje go, jeżeli sam Angus spróbuje zrobić coś, co mu się nie spodoba albo będzie miało na niego negatywny wpływ.

Fenrir podjął decyzję. Podszedł do maga, a ten położył mu dłoń na głowie, zaczął wypowiadać słowa zaklęcia w niezrozumiałym języku i skończył w momencie, w którym jego dłoń zaczęła lekko świecić. Smokołak złapał się za głowę, krzyknął krótko i upadł na kolana. Trwało to krótko chwilę, po której wstał i spojrzał na Angusa. Skupił się, przypominając sobie przemianę i spróbował stworzyć sobie skrzydła na plecach, co przecież robił już niejeden raz. Poczuł znajomy, choć nieduży, ciężar z tyłu ciała. Uśmiechnął się lekko i schował skrzydła.
         – Musiałem się upewnić, że zwróciłeś mi to, co straciłem – powiedział do maga. Skrzydła były dość dobrym dowodem na to, że tak się stało. Właściwie, zmiennokształtny spodziewał się jakiegoś skomplikowanego rytuału czy coś, a nie czegoś takiego. Z drugiej strony, cieszył się, że ponownie może nazywać się smokołakiem.
         – A ty? Dlaczego przyszłaś do mnie razem ze smokołakiem? - zapytał Angus, spoglądając na Varii przez ramię Fenrira. Smokołak odszedł na bok, żeby nie stać na linii wzroku dziewczyny i maga.
Awatar użytkownika
Varii
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varii »

Rozmowie czarodzieja z Fenrirem, Varii przysłuchiwała się z bezpiecznej odległości, bawiąc się figurką nimfy stojącej na jednym ze stolików. Wystrugana prawdopodobnie przez mistrza w swoim fachu, oddawała wszelkie podobieństwo prawdziwym strażniczkom lasu, łącznie z liśćmi we włosach i otoczką z gałęzi, które podobnie jak jej pasy, opinały sylwetkę istoty. Niestety tylko oczy miały inny wydźwięk, wydawały się smutne i pozbawione chęci do życia, co kłóciło się z uśmiechem i radosną postawą figurki. Przez głowę kobiety przeszła nawet myśl, czy mag nie spotkał kiedyś nimfy w okolicznych lasach i dla zabawy zamknął ją w drewnianej statuetce. Podczas podróżowania z cyrkiem miała dość czasu na czytanie romansideł o podobnym motywie złego czarownika, który porywa rycerzowi ukochaną i zamienia ją w rzeźbę. Niestety nie chcąc sprawić sobie dodatkowych kłopotów, Varii odstawiła figurkę na miejsce i dołączyła do towarzysza.

Widząc skrzydła, wyrastające mu z pleców, akrobatka uśmiechnęła się pod nosem i nawet pozwoliła sobie ich dotknąć, nim te schowały się ponownie. Zaraz potem z jej twarzy zniknął też uśmiech, zastąpiony obawą. To, w jaki sposób Fenrir odzyskał moc przemiany wydał się Varii mocno podejrzany i naciągany zarazem. Co prawda mag z łatwością odebrał mu ją wcześniej, mógł więc bez problemu oddać, ale zrobił to tak szybko, jakby zapomniał już o prowadzeniu więzienia i wykonywaniu eksperymentów na ludziach.
Elfce przypomniały się dawne rany, tysiące szpilek wystających z kości, którymi sączyły się różne soki, zmieniające jej strukturę. Pamiętała nieprzespane noce pełne bolesnych skurczów, by na koniec okazało się, że potrafi przejść pomiędzy kratami celi lub wejść do skrzyni, nie łamiąc się przy tym. Stała się chodzącym kawałkiem gumy, a to, że jeszcze nie potrafi obracać głowy o trzysta sześćdziesiąt stopni zapewnia pewnie ucieczce, zorganizowanej przez Fenrira.

- I już? - wyrwało jej się szeptem, który smokołak na pewno wychwycił. - Coś za łatwo poszło, lepiej sobie już idźmy. Nie podoba mi się tu.
Nie zdołała jednak ruszyć się z miejsca, kiedy czarodziej zwrócił się do niej pytaniem. W pierwszej chwili Varii stała, jak sparaliżowana, a zdolność mowy odzyskała dopiero wtedy, gdy przypomniała sobie o celu ich wizyty tutaj i obowiązującej ją i Fenrira umowie.
- Ja tu dla towarzystwa - odpowiedziała, porzucając w tej chwili chęć zemsty. Skoro jej towarzysz odzyskał to, co utracił, to ona nie zamierzała sprowadzać na niego dodatkowych kłopotów.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Poczuł dotknięcie na skrzydłach, gdy wypuścił je na chwilę, aby sprawdzić, czy jego moc rzeczywiście wróciła. Smokołak nie wiedział, jak wytłumaczyć Varii to, że mag naprawdę zwrócił mu utraconą część jego istoty. Mógłby powiedzieć, że po prostu to czuje, jednak ona mogłaby tego nie zrozumieć, a jemu wydawało się, że nie do końca wiedziałby, jak jej to wytłumaczyć. Może, gdyby elfka sama była zmiennokształtną, wtedy zrozumiałaby go i to, o czym by jej powiedział. Sam mag także oglądał przebieg sprawdzianu, któremu Fenrir poddał samego siebie i pokiwał głową, gdy „pokaz” się skończył.
         – Jesteś pewna? Nie chcesz zająć się tym, o czym powiedziałaś mi wcześniej? - zapytał cicho, przedtem odwracając się w stronę dziewczyny. Wydawało mu się, że, gdy szli drogą, była bardzo pewna tego, co chce zrobić magowi za to, iż jakiś czas temu przeprowadzał na niej różne eksperymenty. Nawet przygotował się na walkę z najemnikami, którzy zostali opłaceni do strzeżenia terenu budynku i osoby, która ich wynajęła.
Mag zwrócił się do dziewczyny jeszcze zanim zebrali się do wyjścia i powiedzieli mu, że wychodzą. Kiwnął tylko głową ze zrozumieniem, gdy usłyszał odpowiedź Varii. Stał tak przez krótką chwilę, jakby chciał upewnić się, że już na pewno niczego od niego nie chcą.
         – Jeśli tak… to odejdźcie i nie przeszkadzajcie mi w pracy – powiedział do nich, pożegnał ich krótkim „Do widzenia” i skierował się do przejścia znajdującego się na samym końcu pokoju.
         – Hmm… A jak mamy opuścić teren twierdzy? - zapytał Fenrir, gdy jeszcze miał czarodzieja w zasięgu wzroku.
         – Tak samo, jak tu przyszliście – odpowiedział mu, nawet nie odwracając się w ich stronę.
         – To chodźmy – powiedział smokołak, a później ruszył w stronę drzwi.

Gdy tylko przeszli przez próg, mogli dostrzec najemnika opierającego się o pobliski fragment ściany i był to ten sam mężczyzna, który zaprowadził ich do komnat maga.
         – Pewnie wiecie, jak stąd wyjść, ale takie mamy zasady, że odprowadzamy „gości”, żeby mieć pewność, że nic nie zrobią – wyjaśnił im i odbił się plecami od ściany, idąc teraz kilka kroków przed nimi. Najemnik odprowadził ich do samych drzwi, gdzie pożegnał ich i wypuścił.
         – Czyli w miejscu, w którym pojawiliśmy się, musi być podobna „brama” jak ta, przez którą przeszliśmy – odezwał się smokołak, chociaż brzmiało to tak, jakby mówił do siebie, a nie do kogoś, kto idzie obok niego.
Fenrir cały czas szedł przed siebie, kierując się do miejsca, w którym się pojawili. Im bliżej byli, tym lepiej widział to, że rzeczywiście rosną tam dwa drzewa, których korony łączą się ze sobą i tworzą przejście podobne do tego, którego szukali już wcześniej.
         – Teraz ja pomogę tobie, jak mówiliśmy wcześniej – odparł krótko przed tym, jak wszedł pomiędzy drzewa, aby po chwili zniknąć.

         – To… od jakiego miejsca powinniśmy zacząć poszukiwania? - zapytał, gdy już oboje pojawili się po drugiej stronie. Smokołak zaczął iść dróżką, kierując się w stronę głównej drogi. Nawet, jeśli będą musieli udać się do miasta w innym rejonie Alaranii, teraz i tak będą mogli zrobić to dość szybko. Wszystko dzięki temu, że Fenrir może ponownie zmieniać formę.
Awatar użytkownika
Varii
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varii »

- Nie - odpowiedziała smokołakowi wprost, starając się nie patrzeć na czarodzieja. Głos drżał jej lekko, a zaciśnięte pięści bielały na kostkach, ale powstrzymały się od zmasakrowania magikowi twarzy. - Może choć raz zemsta nie jest dobrą drogą - dodała, sama nie wierząc w to, co mówi. No, ale co mogła zrobić. Przecież nie sięgnie teraz po nóż i nie rzuci się na czarodzieja, który pokojowo rozwiązał problem, oddając Fenrirowi jego skrzydła i zdolność przemiany. Zamek pewnie roił się od najemników i wszelkiego rodzaju potworków, które pouciekały z więziennych klatek. Varii bowiem nie chciała uwierzyć w to, iż mag mógł porzucić eksperymenty, nawet jeśli teraz pracował nad czymś zupełnie innym.

- Żegnam - powiedziała, przekraczając próg i znikając w korytarzu. Gdy znów poczuła pod sobą miękką trawę, elfka znacznie się rozluźniła, jakby ktoś zdjął jej z barków ogromny ciężar. Kamienna twierdza budziła w niej ciężki do określenia słowami niepokój, który teraz zniknął i uwolnił ją od smętnych myśli. Idąc do wyjścia, Varii cały czas obserwowała odprowadzających ich najemników, a gdy znów znaleźli się z Fenrirem w Alaranii, bacznie patrzyła na portal, by przypadkiem nie dostać stamtąd zdradziecką strzałą w plecy.

- Skoro odzyskałeś swoje moce to myślę, że powinniśmy to solidnie opić - zaproponowała, kierując kroki do karczmy, w której spędzili ostatnią noc. - A później poszukamy szlaku to jakiegoś miasta. Może do Fargoth? Dawno tam nie byłam.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Portal zamknął się chwilę po tym, jak przeszła przez niego Varii i nikt nie dostał strzałą, bełtem czy nożem w plecy, więc plan Fenrira zadziałał. Co prawda, naniósł nań w myślach małe poprawki, które uwzględniały chęć zemsty elfki, jednak była to tylko jedna z dróg, którą mogą pójść. Zresztą, i tak okazało się, że dziewczyna postanowiła tego nie robić, a to skierowało myśli smokołaka w stronę oryginalnego planu, gdzie nie było mowy o walce i ostrzu pokrytym krwią. Druga część tego planu dotyczyła pomocy w odnalezieniu krasnoluda, który jest kimś ważnym dla Varii i na pewno nie pójdzie to tak, szybko jakby oboje chcieli. Nie to, żeby przeszkadzała mu obecność elfki i współpraca z nią. On po prostu… chyba zaczynał tęsknić za Sanayą. A przecież nie rozstali się tak dawno, bo minęło dopiero kilka dni, mniej więcej.

         – Nie wiem… Nie wolałabyś wyruszyć od razu na poszukiwania? - zapytał, gdy usłyszał pierwsze słowa, które padły z ust Varii. Co prawda, cieszył się, że odzyskał swoje moce, jednak wydawało mu się, że nie jest to coś, co powinno się opijać. Tym bardziej, że na tym nie kończyła się ich współpraca, bo mieli jeszcze coś do zrobienia.
         – A może lepiej będzie pomyśleć o tym, gdzie mógł zatrzymać się mężczyzna, którego będziemy szukać? Jakie miasta lubił, jakie niekoniecznie…? Wiesz, żeby mieć jakieś szanse na znalezienie go, zamiast błądzić od jednego miasta do drugiego i liczyć na to, że może uda się go znaleźć – zapytał, przy okazji też wytłumaczył jej, dlaczego zadał te pytania. On, gdyby kogoś szukał, na pewno zacząłby właśnie od tego i chciałby zwiększyć swoje szanse na znalezienie tej osoby, jeśli naprawdę zależało mu na ponownym spotkaniu. Dobrze, że tym razem dokładnie wie, gdzie szukać Sanayi, gdy już będzie mógł się z nią spotkać, a także pochwalić się odzyskanymi zdolnościami i… zrekompensować sobie i jej ten czas rozłąki, chociaż tym razem nie będzie on tak duży, jak wcześniej.
         – Możemy się udać do Fargoth, jeśli chcesz i, jeśli jest nawet niska szansa na to, że właśnie tam spotkamy osobę, której szukasz – dopowiedział po chwili, zanim jeszcze Varii zdążyła mu odpowiedzieć.
         – Możemy to wszystko omówić w karczmie, jeżeli naprawdę chcesz się napić. Może nie zaszkodzi, jeśli tam wstąpimy i coś wypijemy… - przystał w końcu na propozycję, zauważając też karczmę, która wyłoniła się zza niewielkiego wzniesienia. W ogóle, całość nie zajęła im tak dużo czasu, jak zakładał Fenrir, więc mieli przed sobą jeszcze sporą część dnia. Całkiem możliwe, że jeszcze dzisiaj wyruszą do miasta, które ustalą już w karczmie, a smokołak będzie mógł znów zmienić formę, rozprostować skrzydła i wznieść się w niebo. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo brakowało mu tego uczucia.
Awatar użytkownika
Varii
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varii »

- Jak go znam, pewnie pije na umór w jakimś porcie lub wszczyna awantury po szemranych zaułkach - oznajmiła elfka, kiedy już razem z Fenrirem siedzieli na szerokich ławach w kącie tawerny, popijając piwo. Tym razem jednak to Varii opłaciła zamówienie, wyskubując z ukrytych kieszonek kilka ruenów, które z niewielką nawiązką pokryły równowartość antałka piwa i chlebowych paluszków do zagryzania. Opuszczenie zamku czarodzieja było dla dziewczyny, jak spadek tuzina kamieni z serca. Varii nie czuła się w nim najlepiej i chciała go jak najszybciej opuścić, zaraz po wykonaniu zadania. Cieszyła się, że jej towarzysz odzyskał moce, dobrze wróżyło to na przyszłość powrotu na ziemie Alaranii, ale nic po za tym. Zaniechana zemsta za te wszystkie eksperymenty wierciła jej dziurę w brzuchu, ale dobrze się stało, że nie doszło do jej spełnienia. W końcu kto mógł przewidzieć, co się stanie, jeśli ona wyciągnie nóż i zacznie zabijać. Zamek mógł się roić od strażników, których pokonanie mogło okazać się trudne, a nawet niemożliwe, nawet z mocami Fenrira. Po za tym sam czarownik nie dałby się tak łatwo zadźgać, jak prosiak.

- Fargoth jest jednak najpewniejsze, że znajdę tam kogoś, kto mi pomoże. Mój luby ma znajomych na całej Łusce. Swego czasu, zanim mnie porwał i zostaliśmy parą, był handlarzem bronią i najemnikiem. Największe przemysłowe miasto Alaranii musi zatem być strzałem w dziesiątkę - kontynuowała elfka, zagryzając paluszkami zimne piwo, które przyjemnie rozgrzewało i usuwało niepokój związany z magicznym zamkiem i czarodziejem-naukowcem. Varii potrzebowała teraz tego, jak męskiego ciepła w mroźne, zimowe wieczory. Napić się i zapomnieć o tym rozdziale w swoim życiu, by iść do przodu.

- Nie myśl sobie tylko, że pójdzie nam tak kolorowo. Będziemy musieli zakręcić się po szemranych uliczkach i karczmach, gdzie zabraknie ci palców, by zliczyć wszystkie kurtyzany, jakie otoczą cię w pierwszym lepszym zaułku. To, że jesteś zajęty, nie będzie ich obchodzić. Zresztą mnie też to nie obchodzi, ale szanuję twój wybór. Wierny mężczyzna to teraz skarb. Podobnie zresztą jak kobieta, ale wiesz, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal - elfka uśmiechnęła się pod nosem i zachichotała, by następnie zerknąć kokieteryjnie w stronę przyglądającego się jej lubieżnie mężczyzny.
- Nie próbuj mnie jednak oceniać - dodała żartobliwie, bawiąc się kosmykiem włosów, nawlekając je na palec.

- A jak zamierzamy dostać się do Fargoth? Konno? Pieszo? Czy na twoich skrzydłach?
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

W karczmie nie spotkali wielu ludzi. Aktualnie, głównie przez porę dnia, było tam tyle klientów, że można by było policzyć ich na palcach jednej dłoni, oczywiście nie licząc Fenrira i Varii. Większość stolików była wolna, więc mieli spoty wybór co do tego, gdzie usiądą. Smokołakowi było to naprawdę bez różnicy, więc zajęli pierwszy stolik, który znajdował się niedaleko ściany tak, żeby nie było ich widać od razu, ale oni mogli obserwować, kto wchodzi do budynku i z niego wychodzi. Zamówili piwo i przekąski. Fenrir nie był głodny, więc nie zamawiał sobie niczego, czym mógłby się najeść. Wydawało mu się, że Varii ma podobny tok myślenia, bo inaczej, chyba, powiedziałaby, że chce zjeść jakiś obiad czy coś.

         – Teraz to ma sens, to zaczęcie poszukiwań od Fargoth – odpowiedział i napił się piwa. Elfka mogła to powiedzieć za pierwszym razem, przez co on nie musiałby zadawać jej pytań. Przez chwilę nawet wydawało mu się, że wyciąga z niej te informacje, jednak szybko stwierdził, że takie coś jest głupie, poza tym, to, co mu powiedziała nie było przecież czymś osobistym. Nie było też typem informacji, które udziela się wyłącznie osobom, którym się ufa.
         – Będę je odganiał od siebie, jeśli nie będę miał wyboru. Poza tym… wątpię, żeby naprawdę było tak, jak mówisz. Przecież nie jestem przystojny czy coś, w dodatku to, co mam zamiast prawej ręki, nie poprawia mojego wizerunku – odparł po chwili. Mogłoby wydawać się, że zmiennokształtny się tym przejmuje, jednak ton jego głosu i wzruszenie ramionami, raczej, skutecznie sprawiało, że rozmówca pozbywał się takich myśli. Cóż, on już dawno pogodził się z tym, że nie będzie mógł przywrócić dawnego, bardziej ludzkiego, wyglądu swojej ręki, dlatego też skończył się tym przejmować.
         – I, myślę, że jednak trochę cię to obchodzi. Gdyby było inaczej, nie przestałabyś próbować skusić mnie na to, żebyśmy skończyli w jednym łóżku – dodał po krótkiej chwili, którą spędził na przeglądaniu jednego wspomnienia. Zawsze mógł się mylić, jednak to, co powiedział teraz, było tym, co myślał o stosunku Varii do tego, że Fenrir jest już zajęty przez inną kobietę.
         – Nie oceniam cię… Nie będę ci też zabraniał czegoś, do czego robienia już przywykłaś – odpowiedział jej. Może, to nie była do końca prawda, jeśli chodzi o pierwsze zdanie, bo w jego głowie pojawiały się jakieś pojedyncze myśli na temat tego, co robi Varii, jednak, raczej, nigdy jej o tym nie powie. To samo dotyczyło treści tych myśli, bo najpewniej pozostawi je tam, gdzie powstały.

         – Na moich skrzydłach – stwierdził szybko, chociaż przyciszył nieco głos, żeby przypadkowo nie usłyszał go ktoś, kto siedzi w karczmie.
         – Mogłem zmienić się w hybrydę, jednak nie próbował przybrać kolejnej formy… To nie tak, że nie wierzę swojemu przeczuciu, jednak wolę się upewnić, że mogę to zrobić. Inną sprawą jest też to, że chcę to zrobić – odparł, rozwijając swoją odpowiedzieć. Nadal mówił tym samym głosem. Może trochę przesadzał, bo nikt nie zajmował sąsiednich stolików, jednak wolał nie ryzykować.
         – I nie chodzi tu tylko o samą przemianę, lecz także o lot – dodał, żeby to wszystko było jasne. Varii też będzie mogła nabyć nowe doświadczenie, jeśli wcześniej nigdy nie znalazła się tam na górze, pośród chmur i wiatru, podziwiając Alaranię i, oczywiście, siedząc na grzbiecie żywej istoty, która może latać. Najpewniej będzie mogła poczuć ruszające się mięśnie smokołaka, które wprawiają jego skrzydła w ruch.
         – Widziałaś kiedyś Alaranię z góry? - zapytał, a przez jego usta przebiegł grymas, który z pewnością można było interpretować jako uśmiech.
Awatar użytkownika
Varii
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varii »

Pustki w karczmie były jej nawet na rękę. Zmniejszały szansę na spotkanie znajomej twarzy, której Varii mogłaby być coś winna. Pieniądze, które ukradła lub mężczyzna, którego sobie pożyczyła na jedną noc. Oczywiście nie bała się potencjalnej konfrontacji, ale wolała jej uniknąć, by nie psuć sobie samopoczucia tego pięknego dnia. A powodów do radości miała co najwyżej kilka. Po pierwsze szansa na szybki powrót do Alaranii i odnalezienie ukochanego. Po drugie opuszczenie bagien i terenów podmokłych, których wilgoć niszczyła jej włosy. Po trzecie szansa na lepsze i cieplejsze posiłki, wygodniejsze łóżko i ogólny styl życia. Już niemal zapomniała, jak to jest wylegiwać się w dużej, ceramicznej wannie.

Zamówienie zostało zrealizowane bardzo szybko, toteż Varii od razu przystąpiła do konsumpcji. Nie zamierzała się spieszyć, ale też nie zostawać tu na kolejną noc.
- Nie musisz być przystojny, żeby mieć kobiety - zachichotała, wyciągając z ciasnej kieszeni złotą monetę, którą następnie zaczęła obracać w palcach. - Wystarczy być bogatym lub emanować siłą. Kobiety lubią czuć się bezpiecznie w ramionach kochanka. Mogą wtedy być dorosłe, a jednocześnie czuć się jak małe dziewczynki potrzebujące opieki. Ładne mięśnie, surowość w spojrzeniu kompletnie wystarczą, a ty to masz, dlatego te łuski na ramieniu wcale nie są odpychające. Wręcz przeciwnie, kuszą i ciekawią.

Potem jego słowa sprawiły, że długoucha uśmiechnęła się niewinnie i przechyliła przez stół, mrugając do niego okiem.
- I będę próbować nadal. Musisz się z tym pogodzić. Jestem z tych kobiet, które często dostają to, co chcą i nie muszą długo prosić. Twój związek, jak podkreślasz, to przeszkoda i jasne jest, że jej nie przeskoczę. Ale próbować warto. Namawianie i słuchanie namawiania to jeszcze nie grzech. - Varii mówiła całkiem szczerze, rozbawiona sytuacją, która aż się prosiła o komentarze. Dumny smokołak, wierny tej jedynej - w Alaranii taki mężczyzna to cud, może z lekka zbyt idealny, ale zawsze cenny.

Gdy wyszli przed karczmę, Varii powitała panującą tu wilgoć głośnym westchnieniem, a następnie zaczęła upinać włosy, nie chcąc przeszkadzać Fenrirowi w jego czarach przy przemianie. Ku jej zaskoczeniu, towarzysz w szybki sposób zmienił się w pokrytą łuskami jaszczurkę o błoniastych skrzydłach i kolcach na pysku. Podchodząc do niego powoli, elfka pozwoliła sobie go dotknąć i przesunąć dłonią po twardych, zarysowanych pod skórą mięśniach.
- Raz widziałam z lotu ptaka nasze cyrkowe namioty - odpowiedziała, przypominając sobie lekcje akrobatyki na trampolinie, dzięki której można było skakać na pięć pięter do góry. - Wysokość nie była jednak imponująca - dodała, wchodząc na grzbiet towarzysza. - Zobaczymy jak to jest poczuć tę ptasią wolność, tam na górze. Kierunek Fargoth.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Wzruszył tylko ramionami, gdy usłyszał słowa Varii. Była kobietą, więc raczej wiedziała, jak będą zachowywać się inne, które spotkają w mieście. Jednak, nawet gdy o tym myślał, i tak nadal uważał, że nie zwróci na siebie tyle ich uwagi, ile przypisuje mu elfka. Owszem, był silny i miał to surowe spojrzenie, bo był kimś, kto zarabia właśnie przez wykorzystywanie swojej siły i umiejętności walki, a taki surowy wzrok zapewnia potencjalnych zleceniodawców, że nie należy z nim negocjować ceny, aby zapłacić mu mniej, niż było mówione na początku… Poza tym, nie był człowiekiem, co było widać w jego nieludzkich oczach, wskazywały też na to łuski pokrywające jedną z jego rąk, a także czarne pazury, którymi zakończony był każdy z palców prawej, smoczej dłoni. Także, tak, on nadal uważał się za przeciętnego, a przez to myślał też, że kobiety nie zainteresują się nim tak bardzo, że będzie musiał je od siebie odganiać, aby móc iść dalej.
         – Nie zabronię ci próbowania, bo pewnie i tak byś nie posłuchała, gdybym to zrobił – odpowiedział po chwili. Drugą sprawą było to, że nie chciał jej rozkazywać, jednak nawet, jeśli poprosiłby ją o to, aby przestała to robić, ona pewnie i tak nie zrobiłaby tego. Nawet, jeśli nie spowoduje tym, że on nagle zmieni zdanie i rzuci się na nią albo zgodzi się na to, żeby wzięli jeden pokój, w którym spędziliby noc. To się na pewno nie stanie i Fenrir doskonale o tym wiedział. Niedługo po tej krótkiej rozmowie, posiłek dobiegł końca, a oni mogli już ruszać dalej, dlatego też opuścili karczmę.

Szczerze mówiąc, smokołak już nie mógł doczekać się tego, aż znajdą jakieś odpowiednie miejsce, a on będzie mógł zmienić formę w taką, w której już w ogóle nie przypomina człowieka. Właściwie, niby mógłby to zrobić nawet na środku traktu, którym aktualnie i tak nikt nie przechodził, jednak Fenrir wolał zachować ostrożność, dlatego chwilę zajęło im szukanie miejsca, które było odpowiednie dla przemiany.
Zmiennokształtny ustawił się w odpowiednim miejscu na polanie, a później zaczęła się przemiana. Sylwetka Fenrira zaczęła świecić jasnym światłem, jednak nie było ono na tyle mocne, że oślepiało kogoś, kto chciał popatrzeć na cały proces. Pancerz, ekwipunek i nawet ubiór smokołaka zaczęły znikać – naszyjnik na jego szyi magazynował je, aby później pojawił się na nim ponownie, gdy przybierze formę człowieka. W końcu same ciało Fenrira przeszło przemianę i, gdy światło zniknęło, na polanie stało stworzenie przypominające mniejszego kuzyna smoka. Wszystko działo się bardzo szybko, jednak, jeśli Varii wiedziała, kiedy spojrzeć, mogła dostrzec zarys nagich mięśni smokołaka, gdy nie przykrywała go już zbroja, jednak intymne części ciała były skutecznie zakrywane przez magiczne światło towarzyszące przemianie.
Zmiennokształtny w tej postaci pokryty był czarną łuską o różnych odcieniach, jedynie prawa łapa nie zmieniła koloru i nadal była bladoczerwona. Skrzydła smokołaka były niemalże tak długie, jak jego ciało, a w nieludzkich oczach było widać inteligencję i to, że nadal jest sobą, mimo że wygląda zupełnie inaczej niż wcześniej. Na smoczej paszczy, na chwilę, pojawił się uśmiech zadowolenia, który związany był z pomyślną przemianą.
         – Rozumiem cię, gdy przebywam w tej postaci i mogę z tobą rozmawiać – powiedział do niej, chociaż jego głos brzmiał trochę inaczej. Był… bardziej gardłowy i Varii mogło wydawać się, że mówienie wspólną mową sprawia Fenrirowi trochę trudności, gdy znajduje się w tej postaci.
         – Będziesz mogła dotknąć chmur, tak wysoko możemy się znaleźć – odezwał po tym, jak powiedziała mu, że kiedyś widziała namioty cyrkowe z lotu ptaka. Później poczekał na to, aż dziewczyna usiądzie na jego grzbiecie i wziął krótki rozbieg, po którym wzniósł się w górę. Dopiero po chwili osiągnął odpowiednią, i dobrą do podziwiania Alaranii z góry, wysokość. Wiedział, mniej więcej, w którą stronę powinien lecieć, aby dotrzeć do Fargoth, więc od razu obrał ten kurs.

Fenrir i Varii odlecieli tutaj
Zablokowany

Wróć do „Poza granicami Alaranii.”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości