Kryształowe Jezioro[Nad brzegiem jeziora] Bijąc się z myślami...

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Uśmiechnął się, kiedy Isambre poprosiła go o chwilę uwagi, szeroko szczerząc swoje równie białe co futerko, ostre ząbki wyglądające jak małe szpileczki z wyraźnymi niewielkimi kłami. River z psotnego zwierzaka nie miał żadnego większego pożytku, jedynie to, że mały uwielbiał błyskotki i był świetni w przywłaszczaniu sobie tego co mu się spodobało. Ponadto jako jedyny dotrzymuje gadowi towarzystwa w jego bezcelowych podróżach. Po chili przeanalizował w główce każde słowo jakie do niego wypowiedziała, czekając na gada i widoczne przez moment zaskoczenie na pyszczku malucha szybko zmieniło się w coś na kształt śmiechu, a on sam padł na ziemię zgięty w pół nie mogąc uwierzyć w to co słyszy z ust obcej osoby o swoim właścicielu. Zdarzały się gadowi oznaki dobroci kiedy miał dobry humor, ale były rzadkością przez codzienne rozdrażnienie Rivera, lub ogólną niechęć do wszystkiego co chodzi po ziemi. Tym trudniej było mu z powagą przyjąć słowa dziewczyny, ale wybuch ten minął widząc przykrość na jej twarzy.

Teraz chłopak był taki bo zapewne chciał się podlizać pięknej towarzyszce, ale Chibi wątpił by to długo trwało. Przypuszczał iż wystarczy odrzucenie z jej strony, lub jego znudzenie się tymi podchodami, by jego zachowanie wróciło do normy. Dawał przyjacielowi nie więcej niż dwa dni i wszystko będzie znów po staremu. Maluch westchnął cicho. Podobało mu się, że przyjaciel się już na niego nie wydziera non stop, ani nie bije, ale martwił się, czy przez tą chwilową zmianę nie wpadną w kłopoty, z których stary River z łatwością by wyszedł za pomocą siły i okrucieństwa, a nowy miałby z tym problemy. Bardzo się tego obawiał.

Mruknął wesoło kiedy został wzięty na ręce i pokręcił z rozbawieniem główką. Uwielbiał rozrabiać i postanowił wykorzystywać ku temu czas kiedy River jest taki miły, a dziewczyna nie pozwoli mu tknąć futrzaka. Polizał ją po twarzy wesoło, a następnie przytulił się, jednakże całą radość z niego uciekła kiedy wszedł gad i nie wyglądał na zadowolonego z bałaganu. Od razu się skulił na rękach smoczycy i położył po sobie uszka, obawiając się najgorszego, ale nic się nie stało. Chłopak jedynie westchnął. Chibi odetchnął z ulgą i zeskoczył z rąk Isambry. Korciło go, aby wystawić cierpliwość i wyrozumiałość Rivera na próbę, ale zrezygnował wskakując na parapet i zerkając na miasto przez okno, by im nie przeszkadzać.

- Hm? - Nie zrozumiał z początku o co jej chodziło wyrwany z zamyślenia, a dostrzegając znalezioną przez Chibiego figurkę uciekł od niej wzrokiem i podrapał się z zakłopotaniem po karku. - Chciałem się odwdzięczyć za kapelusz i nie miałem żadnego pomysłu, przez to że twoja ludzka postać to iluzja. Kupiłem ją bo dostrzegłem, że lubisz czarny kolor i mówiłaś, że kochasz zwierzęta. Ale po tym stwierdziłem, że to błahy prezent i dlatego zamiast ci go dać kupiłem wszystkim po słodkiej bułce. - Wyjaśnił nie wiedząc czemu, może chciał, by wyprowadziła go z błędnego rozumowania.

Dostrzegając kątem oka, że Isambre traci równowagę, bez namysłu zareagował łapiąc ją tak, że opadła na jego pierś, a on ją lekko obejmował. Na twarzy pojawił mu się uśmiech, a oko połyskiwało mu z rozbawieniem.

- Wiem, że jestem powalająco przystojny, ale żeby aż tak na mnie lecieć? - Zażartował w rzeczywistości nie myśląc tak o sobie. Pomógł jej odzyskać stabilność pod nogami i odszedł od niej parę kroków, by zapobiec niezręczności. - Nie martw się, podłoga w łaźni mnie też zaatakowała. - Chciał ją jakoś pocieszyć zamiast wytykać niezdarność. - Chcesz jeść w tej karczmie, czy gdzieś indziej? - Spytał naprędce odrywając od niej spojrzenie, zdając sobie sprawę, że cały czas się jej przyglądał. Wciąż czuł na sobie jej ciężar i mgiełkę otaczającą jej postać, nadającą jej upragniony wygląd. Magiczna siateczka jej zdeformowanej przez iluzję wywołał u niego delikatne mrowienie, ale nic nie powiedział, ani po sobie nie pokazał.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Gdy River trzymał ją w objęciu, po karku smoczycy przeszedł przyjemny dreszcz, odzywający się mrowieniem od czubka głowy po palce u nóg. Nie wiedziała, czy gadem wstrząsnęło podobne uczucie, ale jeśli rzeczywiście coś do niej czuł, to właśnie miał to okazję powiedzieć. Isambre była w jego mocy, trzymana przez lewą rękę smoka, swoje miała przyklejone do jego piersi. Aura przyciągnęła ją bliżej, dziewczynie zdawało się, że jej siła udusi ich oboje.
- Twój prezent jest dobry - powiedziała, szeroko się uśmiechając po odzyskaniu równowagi. Trochę zabolało ją, że River od tak ją odstawił. Chwila na powiedzenie sobie czegoś była idealna, ale smoczyca nie chciała pierwsza tego mówić. Za bała się kompromitacji w jego oczach. - Schowam ją do sakwy i będę stawiać co wieczór przy łóżku lub stercie mchu. Zależnie gdzie właśnie będę spać. Dziękuję.
Później podeszła do okna, zabrała statuetkę i pogłaskała Chibiego między różkami, kiedy ten wpatrywał się w okno.
- Może zjedzmy tutaj - powiedziała na widok czterech mężczyzn opuszczających tawernę. Dzień powoli dobiegał końca i wszyscy wracali do domów.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Nie wiedział jak ani czemu, ale miał wrażenie, że dziewczyna jest zawiedziona. Czuł, że przegapił bardzo ważną w jego życiu okazję, ale gorzej by się czuł gdyby rzucił od tak słowa na wiatr, a po tym by wszystko odwoływał, lub po prostu by odszedł gdyby to co czuł do Isambry okazało się tylko przelotnym, nic nieznaczącym zauroczeniem. Był na siebie z jednej strony zły, że tak postąpił, a nie powiedział jej w prost co o niej myśli. Jednakże River miał to do siebie, że nie myślał jedynie o obecnej chwili, ale także o odległej przeszłości, a gdyby miał kiedyś porzucić smoczycę, bo jego uczucie do niej by się wypaliło byłby jeszcze bardziej zły. Chciał jeszcze poczekać i zobaczyć co z tego wyniknie, może znajdzie się lepszy moment ma wyjawienie tego co mu siedzi w kamiennym sercu.

- Drobiazg - mruknął nie wiedząc co z sobą począć, ani co powiedzieć, było mu głupio i, mimo że był rozgrzany po kąpieli, poczuł dziwny chłód. Miał nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone.

Chibi zerknął na nich oboje kiedy zaistniała cała sytuacja, ale po tym kiedy na ich twarzach pojawiło się zwątpienie i zawód zmartwił się i położył po sobie uszka. Uśmiechnął się jednak kiedy został pogłaskany. Nie w jego interesie było kierować ich poczynaniami, w końcu oboje byli dorośli, choć zachowywali się jak dzieci w jego mniemaniu. Nie rozumiał czemu ludzkie łączenie się w pary przypomina podchody, a nie wyznają po prostu swoich uczuć. Westchnął i zeskoczył z okna chcąc iść z nimi.

River kiwnął głową na podjętą przez nią decyzję i schował mniejszą sakiewkę do kieszeni spodni by mieli za co zapłacić za obiad, a nie miał zamiaru do tej zgrai na dole zabierać wszystkich pieniędzy jakie miał przy sobie. Przyglądał się chwilę jej zapatrzonej w świat za oknem twarzy widząc, że podczas stracenia przez nią równowagi jeden niesforny kosmyk wydostał się ze związanych włosów i nie mogąc się potrzymać delikatnie odgarnął go dziewczynie za ucho, lekko przy tym przesuwając wierzchem dłoni po jej miękkim policzku. Nim na niego spojrzała odszedł do drzwi które otworzył i przytrzymał dłonią zgięty w pół w pokłonie.

- Panie przodem- powiedział łagodnie do towarzyszki, czekając aż wyjdzie pierwsza.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Mijając Rivera w progu, Isambre rzuciła mu kolejny uśmiech. Pasowało jej, jak smok ją traktował, choć w rzeczywistości zmuszał się do tego i dziewczyna doskonale to widziała. Jej obecność mu odpowiadała i najwyraźniej gad nie chciał tego popsuć jakimś głupim żartem, czy wybuchem emocji, dlatego często wzdychał i zbierał myśli, by pokazać się z tej dobrej strony, choć ta była najwyraźniej dość głęboko ukryta.
Na dole czekała ich dość przyjemna nieapodzianka: większość gości ulotniła się jeszcze przed zachodem słońca i w karczmie zostali tylko oni, oberżysta i trzech mężczyzn w czarnych, ćwiekowanych kurtkach, zajmujących szeroką ławę w kącie izby. Zajęci swoimi sprawami, poświęcili smokom tylko krótkie spojrzenie, po czym łyknęli z kufli i znów nachylili się ku sobie.
- Poproszę jajecznicę na bekonie, chleb i wodę - powiedziała Isambre, opierając dłonie o ladę i już chciała sięgnąć po mieszek, ale przypomniała sobie, że River i tak za nią zapłaci. W końcu czuł się za nią odpowiedzialny, więc po co ma na siłę psuć mu dobry humor.
- I może jakieś jabłko lub dwa - dodała, uśmiechając się do Chibiego, który na słowa "jabłka" cały się rozpromienił.

Później wybrała mały, okrągły stolik blisko okna, przy którym usiadła i splotła dłonie na jego blacie.
- To miłe co dla mnie robisz - powiedziała, gdy chłopak do niej dołączył. - Ale sama też dałabym sobie radę. Mówiłam, że nie jestem damą w opałach, ale doceniam to wszystko.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Dla mnie będzie chleb, sztuka mięsa i miód, ale przynieście do niego po pucharze. - Powiedział spokojnie jakby na samym początku w ogóle nie chciał rozszarpać karczmarza. River starał się być sobą dlatego nawet się nie zawahał przy zamawianym przez siebie napitku, owszem nie zamierzał się doprowadzić do stanu jakim gardził w przypadku ludzi, ale nie chciał także rezygnować z przyjemności. Puchary dla ich obojga poprosił by nie wyjść na prostaka, a jeśli coś w jego stylu bycia będzie jej się rażąco nie podobać, będzie to oznaką tego iż nie byli sobie pisani. Chłopak nie chciał być sztuczny i specjalnie zachowywać się jak idealny mężczyzna, chciał być dla niej po prostu miły, bo przecież nie musiał się zachowywać jak ludzie, choć praktycznie wśród nich na co dzień żył.

Odprowadził Isambrę i Chibieg wzrokiem do stolika, po czym położył na ladzie odliczone pieniądze. Idąc w ślad za nimi, niedługo po tym jak usiedli na krzesłach, zerknął po drodze w stronę bandy podejrzliwym spojrzeniem, ale spokojnie usiadł naprzeciw dziewczyny, do której się uśmiechnął lekko. Wciąż dręczyła go sytuacja jaka miała miejsce w pokoju, ale starał się skupiał nie na tym, a na przyjemnym spędzeniu czasu ze smoczycą i zwierzakiem. Pogłaskał go po główce, czochrając jego futerko między różkami.

- Wiem, wybacz jeśli cię tym uraziłem, nie miałem tego w zamiarze. - Odpowiedział jej ze szczerą skruchą i poważną miną. Podejrzewał jak mogła się czuć kiedy on ją tak we wszystkim wyręczał, w końcu oboje byli smokami, a on by się wściekł jakby ktoś się tak wobec niego zachowywał. Zaraz się jednak nieco rozchmurzył. - Już nie będę. - Dodał lekko się do niej uśmiechając. Postanowił być przy niej sobą, co było trudne do osiągnięcia kiedy nie można wybuchać gniewem, upijać się, czy wszczynać burd, choć nie były to potrzebne zabiegi w jego życiu dostarczały mu rozrywki.

- Od dawna podróżujesz? - Spytał nie chcąc wypełniać tej chwili ciszą, dodatkowo teraz to on chciał jakoś przełamać ten mur jaki można powiedzieć się znów między nimi utworzył, po tym jak ją wypuścił z objęć po swoim dziecinnym żarciku. Miał wielką ochotę, mocno pacnąć się otwartą dłonią w czoło zdając sobie sprawę z tego jak głupio wtedy postąpił.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Będzie już sześćset lat - odpowiedziała Isambre, uśmiechając się. Bardzo to lubiła, w szczególności w obecności Rivera, do którego coś czuła. Inni mężczyzni, których poznała nie potrafiło sprawić, by smoczyca cały czas chodziła rozpromieniona. Jemu udało się już na początku. - Ale nie wszystko to podróż. Często zostawałam gdzieś na dłużej, mieszkałam, pracowałam. Przykładowo trzydzieści lat spędziłam w Shari na Równinie Andurii, gdzie chwytałam się każdej pracy, nawet fizycznej. Odchodziłam, gdy uważałam za stosowne lub gdy ludzie nabierali podejrzeń.
- Wiem, że głupio to zabrzmi - dodała ciszej. - Ale nigdy nie używałam iluzji, by się postarzeć. Dlatego kiedy mój szef dobijał do siedemdziesiątki, ja nadal byłam dwudziestolatką. Rodziły się plotki, przypuszczenia, zaczęto na mnie krzywo patrzeć. Wtedy wyjeżdżałam i znajdowałam sobie nowy dom.

Później smoczyca zabrała się za posiłek, który przyniósł karczmarz, nie skąpiąc im uśmiechu żółtych zębów. Parująca jajecznica była tłusta i mocno ścięta, ale jej to nie przeszkadzało. Smoki zjedzą dosłownie wszystko i gdyby się uprzeć, ona i River mogli zjeść krzesło w pokoju, a i tak byliby najedzeni. Problem w tym, że musieliby wrócić do naturalnych postaci, co w środku miasta nie tylko wywoła zamieszanie, ale i zainteresowanie straży i łowców smoków. Tego Isambre wolała uniknąć.
W międzyczasie Chibi wgryzał się w jabłka, strzygąc uszami i rzucając mężczyznom w rogu ciekawskie spojrzenia.
Cała trójka siedziała teraz zwrócona w ich stronę i choć nadal byli pochyleni nad stołem, nie dało się nie zauważyć, że przyglądają im się spod opuszczonych łbów.

- Nie podoba mi się to - wyszeptała Isambre, krojąc kawałki boczku i robiąc minę, jakby był nieco za słony. - Może wróćmy na górę.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Sześćset? - Zdziwił się, nie wiedząc czy dobrze rozumiał. Myślał, że mówiła ogółem od momentu wyklucia się. Chociaż zapytał ją konkretnie od kiedy podróżuje, więc jeśli to nie była odpowiedź z haczykiem musiała albo szybko opuścić leże rodziców, albo w ogóle nie zapadała w Sen. - Nigdy nie szłaś Spać na kilkaset lat? - Spytał chcąc się upewnić zamiast gdybać, ale był pod wrażeniem, że nigdy jej życie nie znużyło. Go znudziło i dlatego przespał niemal połowę swojego życia. - To zrozumiałe, że nie można osiąść na dłużej w ludzkim mieście, bo nigdy nie spotkasz się z sympatią i zrozumieniem, a jedynie wrogością. Wszystkiemu winna jest zazdrość, bo oni w przestaną być piękni i młodzi, a ty taka pozostajesz, nawet kiedy ci już odejdą z tego świata. - Doskonale rozumiał dziewczynę, choć nigdy nie zostawał w jednym miejscu dłużej niż rok, wyjątkiem była elfka u której mieszkał przez pięć lat ucząc się ludzkiego życia i sprawnego posługiwania się jedną ręką, co było tym trudniejsze, iż od wyklucia był praworęczny.

- Dom... Niepojętym jest dla mnie jak można przywiązywać się do miejsca, które i tak trzeba będzie opuścić. - Mruknął pochmurniejąc. On kiedyś popełnił ten błąd i uważał za dom swoją wierzę, która omal go nie zabiła kiedy się zawaliła. Nie wiedział czemu przeżył pogrzebany gruzami przypłacając to jedynie utratą ręki, której nie dało się uratować, a pozostawienie jej mogłoby tylko wywołać u gada śmiertelną chorobę, a dodatkowo utracił część swojej magicznej mocy i od tego momentu przybieranie prawdziwej postaci było dla niego ogromnym wysiłkiem.

Łupnął niemiło na karczmarza, po którego głowie najwidoczniej wciąż chodziły kosmate myśli na ich temat, ale w żaden sposób nie zareagował, nie mając też zamiaru dziękować za posiłek. Zaczął jeść z ostrożnością i podejrzliwością jakby było co najmniej zatrute, ale tylko sprawdzał czy wieśniak nie napluł mu do jedzenia.

Słysząc słowa dziewczyny zerknął kątem oka w tamtą stronę, a później przeniósł na nią poważne spojrzenie pełne troski i czujności.

- To będzie głupim posunięciem, bo domyślą się, że obawiamy się czegoś lub coś ukrywamy - powiedział do niej cicho przerywając posiłek by położyć dłoń na jej ręce i delikatnie ją pogłaskać, by się nie martwiła. - Jeśli byśmy teraz zawinęli się na górę, chwilę po tym jak otrzymaliśmy posiłek niewątpliwie potwierdzilibyśmy ich podejrzenia, co mogło by się skończyć próbą zabójstwa nas podczas snu. Zachowuj się swobodnie jesteś zwykłą podróżującą, ludzką kobietą, jeśli coś będzie się działo uciekaj z karczmy i nie zważając na nic leć do Efne. - Polecił uśmiechając się łagodnie do niej. Miał już zaplanowanych kilka różnych rozwiązań wedle zaistniałej sytuacji w długim, bądź rychłym odstępie czasowym. Nie ukrywał, że był gotowy poświęcić się aby oni byli bezpieczni. - Wtedy jednak zabierz z sobą Chibiego i moją torbę ze strychu, nie bój się dewastować przy tym dachu. - Dodał na koniec i zabierając swoją dłoń z jej wrócił do posiłku.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Raz zasnęłam na piędzięsiąt - przyznała smoczyca, popijając jajecznicę miodem z pucharu, który zamówił River. Alkohol, choć słabszy niż inne, odbił się przyjemnym mrowieniem w brzuchu dziewczyny, która wyraźnie się rozluźniła.
- Znalazłam małą jaskinię za wodospadem daleko w górach Fellarionu i usnęłam. Pół wieku później wróciłam do Rubidi. Był tam elf, któremu chciałam podziękować za ukrycie mnie przed łowcami. To przez nich, zaraz po wyjeździe z Shari, opuściłam port, gdzie przez dziesięć lat byłam tancerką w teatrze. Gdy wróciłam, ten mężczyzna już nie żył. Zginął w jakiejś podrzędnej potyczce, dostał strzałą w serce. Tyle się dowiedziałam od grabarza, kiedy odwiedziłam jego grób.

- Dlatego jeśli mówię o domu, nie przywiązuje się za bardzo. Staram się unikać siedzenia w jednym miejscu i wracam do niego tylko wtedy, gdy jestem pewna, że minęło pokolenie i nikt mnie na pewno nie zna. Ludzie są kruchi, jeśli chodzi o czas. Mają go niewiele i myślę, że to piękne. My jesteśmy długowieczni, cierpimy, jeśli ktoś, kogo kochamy odejdzie, a oni wiedzą, że zaraz do niego dołączą. Ich związki są trwałe bo wiedzą, że śmierć zagląda im w oczy. Ja, na przykład, nigdy się nie zakochałam, nie miałam mężczyzny, nie przywiązywałam serca bardziej niż to konieczne. Ale myślę, że chyba warto to zmienić.

Isambre uśmiechnęła się blado na słowa smoka, ale natychmiast przytaknęła mu niezauważalnie i odpowiedziała na uścisk swoim własnym.
- Myślisz, że nie wiem? - odparła, czerwieniąc się lekko. Nie wiedziała, skąd u niej nagle tyle odwagi. To przez aurę, którą emanował River. Będąc blisko niej, Isambre czuła się bardzo bezpiecznie i coś jej mówiło, że jeśli ona nie zrobi pierwszego kroku, gad zawsze będzie się o nią troszczył jak o towarzyszkę podróży. Smoczyca poczuła, że chce czegoś więcej.
- Pocałuj mnie - poprosiła, uśmiechając się i spoglądając w jego oczy. Tonęła w nich. Hipnotyzowały ją tak, że smoczyca nie zauważyła, kiedy nachyliła się ku niemu.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Słuchał jej z uwagą jedząc mięso i zagryzając je chlebem. Nie było to najlepszej jakości pieczywo jakie jadł, ale River cieszył się z faktu, że przynajmniej nie jest pleśniejące. Co jakiś czas zerkał na nią, nie chcąc jej peszyć bezmyślnym gapieniem się w nią jak sroka w gnat, choć z przyjemnością zawieszał na nią swoje spojrzenie. Była nieziemsko piękna i nie obchodziło go, że to tylko iluzja. Przypuszczał, że równie oszałamiająca jest w swojej prawdziwej postaci.

- Ja przespałem niemal pół swojego żywota, a przed zapadnięciem w sen mieszkałem u elfki, która pomagała mi wracać do siebie jak straciłem rękę. - Powiedział także popijając swój posiłek miodem. Chciał jej się zrewanżować podobnymi historiami ze swojego życia, by nie było tak, że tylko ona się przed nim otworzyła i on zna ją lepiej, podczas gdy sam ukrywałby bardziej, bądź mniej ważne aspekty swojej przeszłości. Uśmiechnął się do niej lekko widząc, że po napiciu się płynnego złota się nieco rozluźniła. Nie chciał by się czegoś obawiała i była spięta przy nim, nawet jeśli powodem byli prawdopodobnie podejrzani klienci karczmy.

- Szkoda tylko, że oni nie potrafią nas tak zrozumieć jak my ich, choć gdyby chcieli udałoby im się to bez trudu. Jednak oni wolą w nas widzieć jedynie okrutne stworzenia potrafiące tylko palić wszystko na swojej drodze. - Westchnął, nie podobał mu się taki stan rzeczy i bardzo chciałby, aby inne rasy w końcu zaczęli ich traktować, może nie na równi z sobą, ale bez wrogości. Jednakże nie mógł nic z tym zrobić. Uśmiechnął się smutno słysząc jej słowa o zakochiwaniu się. - Ja nawet nie wiem co to miłość, znaczy rozumiem to w teorii, lecz nigdy w praktyce. Wiem jednak, że jeśli się kogoś szczerze pokocha chce się szczęścia tej osoby i bez wahania postawi się na szali własne życie za bezpieczeństwo swojej wybranki. - Mruknął z początku się nieco motając w tym co mówił, ale im mniej myślał, a bardziej skupiał się na niej tym łatwiej było mu się wysłowić. Coś mu podpowiadało, że ona może czuć do niego to samo co chłopak do niej, choć mogło się to wydawać irracjonalnym po jednym dniu znajomości.

Chibi patrzył oba smoki jakby wyrosły im jelenie rogi na głowach, nie wierząc w to co słyszy. Nie wiedział co oni mówią, ale coraz bardziej czuł, że coś się między nimi dzieje. Był szczęśliwy, że w końcu jego przyjaciel spotkał kogoś kto go kocha i, że prawdopodobnie zostanie z nimi Isambre. Z drugiej jednak strony bał się, że będzie coraz bardziej ignorowany i traktowany jak piąte koło u wozu, aż w końcu o nim zapomną i porzucą zwierzaka, albo, że Riverowi coś się stanie złego, przez zmianę w swoim usposobieniu spowodowaną pojawieniem się smoczycy. Położył po sobie uszka smutny od niechcenia jedząc drugie jabłko. Bardzo się martwił o nich oboje i o swój własny los.

Słysząc jej prośbę zareagował od razu, choć w umyśle nie rozumiał tej sytuacji. Mimo że targnęło nim zaskoczenie zamiast je okazać i odpowiedzieć coś towarzyszce, jakiś suchy żarcik, albo sztywną formułę, która jedynie zepsuła by nastrój i pewnie zraziłaby smoczycę do niego, po prostu ujął jej policzek i myśląc jedynie o niej złączył z nią swoje usta w delikatnym oraz czułym pocałunku. W trakcie tego czuł przyjemne ciepło rozlewające się po jego ciele jakby zażywał kąpieli w wulkanie, w którym się wykluł, a cały świat wokół niego przestał istnieć. Miał wrażenie, że unoszą się w próżni oderwani od czasu i przestrzeni. Zachował jednak cząstkę rozsądku, która starała się, by jego aura czy też emocje nie rozlały się żarem po otoczeniu stając się widocznymi dla innych i palącymi wszystko wokół. Zwierzak widząc ich skrzywił się z obrzydzeniem jak dziecko i chwytając się za uszka zakrył nimi swoje czarne oczka, choć nieznacznie ich podglądał z łobuzerskim uśmieszkiem na pyszczku.

- Wiem, że może to głupio zabrzmieć, najwyraźniej jestem głupcem, ale kocham cię Isa, od początku jak cię tylko ujrzałem. - Szepnął poważnie gładząc ją po policzku kiedy przerwali pocałunek. Nie wiedział czy ona go tylko tak testowała, czy wyśmieje jego wyznanie uznając je za niedorzeczne, a ona stwierdzi, że to tylko była zabawa. Nie miało to dla niego znaczenia, czuł przymus silniejszy od rozumu, który kazał mu wyznać co do niej czuje.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Nie sądziłam, że to zrobisz - powiedziała szeptem smoczyca, momentalnie zapadając się pod ziemię. Czy ona powiedziała to na głos? Taka była jednak prawda, dziewczyna nie sądziła, że River spełni jej prośbę i pocałuje ją. Chociażby ze względu na ich krótką znajomość, nie typowe okoliczności i niewielką widownię w postaci Chibiego, karczmarza i trzech podejrzanych mężczyzn. A mimo to zrobił to, dał jej tę przyjemność.
Usta smoka były ciepłe, pełne, bardzo chętne i, czego nie miała ona - prawdziwe. Isambre nie wiedziała, co czuł smok, ale ją przeszły dreszcze, które z czasem zamieniły się w hordy motylków bałaszkujących w jej brzuchu. Delikatny, czuły, namiętny i nie nachalny. Taki był pocałunek i dziewczyna uświadomiła sobie, że przez te sześćset lat podróży nigdy nie spotkała kogoś takiego jak on. Kogoś, komu by mogła oddać serce.
Gdy się od siebie w końcu odsunęli, Isambre opadła na oparcie krzesła rozluźniona do granic możliwości. Czuła, że się rozpływa pod ciepłym spojrzeniem towarzysza, a jego słowa dodatkowo upewniły ją, że zrobiła słusznie.
- Nikt nigdy nie nazywał mnie Isą - odparła z uśmiechem, ponownie nachylając się przez stół i kradnąc mu jeszcze jednego całusa. - Nawet rodzice.
- Ja też do ciebie coś czuję - dodała, łapiąc go za rękę. - Nie wiem czy to miłość, nigdy nie doświadczyłam podobnego uczucia, ale przy tobie czuję się szczęśliwsza niż przez sześć wieków podróży. Nie chcę tego tak zakończyć.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Sam tego chciałem, ale obawiałem się co mogłabyś wtedy o mnie pomyśleć. Nie wiedziałem czy kogoś masz, albo czy coś do mnie czujesz. - Powiedział łagodnie z migoczacym smoczycy okiem. Wciąż czuł fale ciepła wywołane pocałunkiem dziewczyny. Miał wielka ochotę zamknąć oko i dać się pochłonąć temu przyjemnemu uczuciu trzymając w objęciach towarzyszkę trwając tak w nieskończoność. Nie wiedział jak ona, ale całkowicie zapomniał o podejrzanych typach i okolicznościach w jakich się znajdowali.

Uśmiechnął się lekko do niej głaszcząc jej dłoń widząc, że to co się przed chwila wydarzyło wywołało w niej podobne odczucia.

- Cieszę się, że jestem pierwszym, który cię tak nazwał, jeśli jednak wywołuje to jakoś dyskomfort, albo nie życzysz sobie tego powiedz a zaprzestanę Cię tak nazywać. - Mruknął spokojnie, chcąc by dziewczyna czuła się dobrze w jego towarzystwie nie wiedząc czy zdrobnienie imienia nie uwłaczająca jej godności. Wolał za wczasu zapobiegać nieprzyjemnościom jakie mogłyby wywołać jego nieprzemyślane słowa. Była pierwszą kobietą z którą chciał spędzić wieczność, a przez to starał się aby była cały czas szczęśliwa. Nie ona pierwsza go całowała, bo przecież korzystał z usług karczemnych dziewek, ale ją pocałował szczerze i z uczuciem. Uśmiechnął się, kiedy to ona skradła mu kolejny pocałunek.

Znów zaczął się w tym zawracać oddając się uczuciu bez reszty, ale do rzeczywistości przywróciło go zmartwienie mruknięcie Chibiego. Zwierzak pozostawał czujny za dwójkę zakochanych smoków skupionych bardziej na sobie niż na mężczyznach, którzy wpatrywali się w nich niemiło cały czas szepcząc coś między sobą.

- Sam nie wie czy to miłość, czy jakiś urok rzucony by odwrócić naszą uwagę od niebezpieczeństwa, ale z czasem się okaże. Chciałbym byś zawsze była szczęśliwa i byś była przy mnie, Iso. Nie pozwolę by się to skończyło, ale nie będę cię siłą do tego zmuszał, ani więził. - Puścił jej dłoń by pogładzić ją po policzku, aby się nie martwiła.

Chibi znów mruknął piskliwie, niemal skomląco przytłumionym głośnikiem, starając się zachowywać cicho by nie zesłał na nich kłopotów swoim wybuchem paniki kiedy jeden z tamtych wstał. River pogłaskał malucha, po tym lekko dotknął schowanego pod koszulą klucza, upewniając się, że wciąż jest zawieszony na jego szyi i także wstał zerknąc kątem oka na mężczyzn. Nie zamierzał jednak póki co reagować i wziął puste naczynia po posiłku by je odnieść karczmarzowi. Była to jedynie przykrywka, aby szybciej zareagować kiedy sprawy zaczęłyby przyjmować niepożądany obrót.

- Idźcie już na górę, ja odniosę naczynia, wezmę jeszcze jeden miód i do was dołączę. - Powiedział spokojnie udając, że nic się nie dzieje, co podkreślił jeszcze ciepłym uśmiechem wysłanym dziewczynie. Nie chciał aby zawracała swoją śliczną główkę niepotrzebnymi sprawami.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Od chwili, gdy wylądowałam na tamtej polanie twoja aura cały czas mnie nękała. W dobrym sensie oczywiście. Czułam się bezpiecznie w jej pobliżu i ciągnęło mnie by poczuć ją bliżej. Z każdą minutą spędzoną z tobą to ja nabierałam odwagi, gdyż nie byłam pewna twoich uczuć do mnie. Brałam to za chwilowe zauroczenie, które zniknie tak nagle, jak się zrodziło, ale miło się rozczarowałam. Nie mam nikogo, jestem samotną szmoczycą, która nawet nie szukała miłości. To chyba miłość znalazła mnie.

Uśmiechnęła się, gdy River zaczął głaskać jej aksamitnie gładką i miękką dłoń. Poddała się temu uczuciu, budzącemu się mrowieniem w kręgosłupie. Pierwszy raz w życiu Isambre poczuła się naprawdę chciana, a nie pożądana. Spotkała kogoś, kto będzie o nią o walczył.

- Chcę być twoją Isą - powiedziała, nie wiedząc czemu zabrzmiało to jak akceptacja oświadczyn. Smok tylko wyłożył jej duszone do niej uczucia, nie proponował spędzenia wieczności razem. Mimo to dziewczynie odpowiadał taki rozwój wypadków.

- Chodź mały - mruknęła, wstając od stołu i biorąc Chibiego na ręce. Stworek częściowo poweselał i przytulił się do niej, mrucząc jakby przed czymś ostrzegał i jednocześnie jakby chciał zostać w tej pozycji jeszcze kilka minut. - Dziękuję jeszcze raz, za wszystko... i uważaj - dodała, znikając za rogiem. Uśmiech smoka nie zdołał jej zwieść, zwłaszcza, że kątem oka dostrzegła jak trzech tajemniczych mężczyzn powoli podnosi się ze swojej ławy. Będąc już w pokoju Isambre zaryglowała drzwi, zostawiła kluczyk w zamku i docisnęła je krzesłem. Potem usiadła na marnym łóżku, jedną ręką trzymając Chibiego, drugą dotykając barku, by w każdej chwili móc zrzucić iluzję i uciec, gdyby do drzwi zaczął dobijać się ktoś inny niż River.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Domyśliłem się widząc jak na mnie patrzysz i się rumienisz. - Zaśmiał się lekko na wspomnienie tego, nie naśmiewał się z niej jedynie zrozumiał jej wcześniejsze zachowanie. - Ja nie sądziłem, że w ogóle kiedyś spotka mnie ten zaszczyt. - Dodał łagodnie szczerząc białe zęby w uśmiechu, a skrzące się złote oko tylko podkreślało efekt.

River był szczęśliwy jak nigdy w życiu. Nie przypuszczał, że znajdzie kogoś kto go pokocha i kogo on również obdarzy tym samym uczuciem, którego nawet nie znał jedynie z teorii i obserwacji. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że dziewczyna prędzej czy później zobaczy jego niewielkich rozmiarów prawdziwą postać w porównaniu do innych gadów. Trochę mu zajęło zwrócenie uwagi na to, iż jeśli smoczyca go naprawdę kocha nie będzie jej przeszkadzało jak wielkim jest jaszczurem, tak przynajmniej uważał, ale i tak go to uspokoiło.

- A ja chce być twój i dla ciebie. - Pocałował ją tym razem w czoło by nie zatrzymywać jej dłużej.

Uśmiechnął się widząc jak Chibi się do niej tuli. On także będzie szczęśliwszy z tego związku, pomyślał z radością, że maluch będzie miał kogoś kto się nim zaopiekuje lepiej niż chłopak i z kim będzie mógł się bawić. Nie zdawał sobie sprawy, że zwierzak może inaczej o tym wszystkim myśleć i obawiać się porzucenia przez smoki.

- Mam na drugie Uważaj. - Zażartował dla rozluźnienia atmosfery i odprowadził wzrokiem na górę. Zerknął spięty na mężczyzn i powstrzymując się od ataku czy prowokacji ich z wymuszonym spokojem poszedł z naczyniami do blatu, który czyścił karczmarz. Czuł na sobie spojrzenia tamtych, od którego miał wielką ochotę się zmienić i dać im nauczkę za takie gapienie się, jednakże się powstrzymał. Nie chciał wszczynać burd i pakować Isambry i Chibiego w kłopoty. Odetchnął ciężko chcąc się uspokoić.

- Miły panie poproszę jeszcze jedną butelkę miodu, puchary zaniosę na górę te co wcześniej otrzymaliśmy do posiłku. - Powiedział spokojnym tonem, słysząc za sobą ruch. Zacisnął pięść wnerwiony oczekując najgorszego, jednakże nic się nie wydarzyło. Dwoje z nich wyszło z karczmy, a jeden poszedł na zaplecze do karczmarza szukającego jeszcze jednej butelki z miodem. Gad bardzo się starał usłyszeć co zamaskowany przekazuje oberżyście, ale było to bezowocną próbą. Zaraz tamten wyszedł, a tłusty właściciel przybytku przyniósł mu trunek, uśmiechając się do niego okropnie z wyciągniętą jak wcześniej ręką po pieniądze.

- Powstydziłby się pan, żeby taką piękną i chętną upijać. - Odezwał się zachrypniętym nieprzyjemnym głosem, mlaszcząc kilka razy ustami wyobrażając sobie coś nieprzyzwoitego.

- Zamilcz kmiotku. - Warknął płacąc mu z gniewem za butelkę i spojrzał na niego groźnie. Przymrużył swoje złote ślepie, a tłuścioch obalił się na ziemię jęcząc w agonii, wijąc się na podłodze nie zdając sobie sprawy z tego, że obrazy i ból jaki czuje nie jest prawdziwy, a jedynie chłopak manipulował jego umysłem tak by torturowany psychicznie. Gad obserwował przez chwilę cierpiącego, patrzącego na niego oszalałym z bólu i przerażenia wzrokiem. - Szkoda tracić sił na takiego robaka. - Dodał z obrzydzeniem i splunął z pogardą na karczmarza, który stracił przytomność jak River przestał używać na nim swojej mocy.

- Otwórz Isa już dobrze. - Powiedział spokojnie, choć wciąż był spięty i starał się uspokoić by dziewczyna go takim nie widziała.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Gdy zza zamkniętych drzwi dobiegł do niej głos Rivera, smoczyca wyraźnie odetchnęła i przestawiła krzesło z powrotem na swoje miejsce w czasie, kiedy Chibi mocował się z kluczem w zamku. I to on jako pierwszy powitał chłopaka, przeskakując z klamki wprost na jego pierś i uczepiając się fraków płaszcza, tuląc się do niego. Był szczęśliwy, że żadna awantura nie miała miejsca i wszystko jest już dobrze. Momentalnie jednak wyczuł, że myśli gada powędrowały w zupełnie inną stronę i stworek dał sobie spokój z minami i wygłupami. Zeskoczył poprostu na deski i poszedł przespać się w torbie smoka, wciąż leżącej obok łóżka. Isambre w tym czasie stała oparta o parapet, ze swobodnie opuszczonymi wzdłuż ciała ramionami, które uniosła, by objąć chłopaka, gdy ten tylko się zbliżył.

- Cieszę się - powiedziała z uśmiechem i odebrawszy mu butelkę miodu oraz puchary, odstawiła je na stolik. Alkohol, pomyślała, mimowolnie wciągając ten słodki zapach, najlepszy przełamywacz lodów. Jej myśli momentalnie powędrowały do opowiastek kobiet, które lubiły pochwalić się swoim mężczyzną. Isambre przysłuchiwała się takiej nie raz i to nie dlatego, że podsłuchiwała, tylko dlatego, że tego typu panie raczej nie umiały zachowywać się cicho. Nawet w miejscach publicznych. Ileż to już razy smoczyca słyszała, by nie pić z mężczyzną sam na sam, bo skończy się to tragicznie. Wtedy jednak brała to za paplaninę zwykłych, ludzkich dziewek. Aż do teraz.

River, choć nie okazywał tego w żaden nachalny sposób, był mężczyzną i miał swoją naturę. Obecność Isambre, zwłaszcza po ich pocałunku, nie mogła obejść się u niego bez myśli spędzenia z nią trochę czasu na stronie. Ale żeby od razu zaprzągać do tego alkohol? Smoki takie nie były i dziewczyna szybko odrzuciła tę myśl. River na pewno nie chciał jej wykorzystać, choć ona sama nie zaprzeczała przed samą sobą, że była go ciekawa. W końcu chłopak był oierwszym smokiem, którego poznała tak blisko i pierwszym mężczyzną, do którego poczuła coś więcej. Więc czemu nie?

- Teraz może ja wyjdę na głupią - zaczęła powoli, rumieniąc się. - Ale zostańmy na razie przy tym - wskazała na małą odległość między ich ciałami. Dość, by oboje wiedzieli że są razem, ale też na tyle daleko, by dać, zwłaszcza jemu, wiadomość, by się nie śpieszyć. - Nie zrozum mnie źle, ale potrzebuję czasu, by to przyswoić.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Zaskoczony postąpił krok do tyłu dla utrzymania równowagi kiedy zwierzak się na niego rzucił. Nie wiedział co w niego wstąpiło co przez chwilę wywołało u chłopaka irytację, ale widząc, że Chibi nic złego mu przecież nie robi uśmiechnął się lekko i pogłaskał malucha po główce. Nie wiedział czego oni się spodziewali, że wróci cały zakrwawiony? Że w ogóle do nich nie wróci? Wydawało się to głupim i niedorzecznym dla niego samego na co tylko pokręcił z niedowierzaniem głową.

- Już dobrze pchlarzu. - Powiedział z uśmiechem głaszcząc go po grzbiecie, a po tym przeniósł wzrok na dziewczynę. Tyle ile miał wątpliwości do tego wszystkiego, tyle też miał nadziei na zmiany w swoim życiu. Mogłoby się to wydać egoistycznym, ale nie wyglądało aby smoczyca to tak odbierała, dlatego też sam o tym nie myślał.

Kiedy tylko futrzak zostawił go w spokoju, zamknął za sobą drzwi i podszedł jak zaczarowany do Isambre obejmując lekko jakby silniejszy uścisk miał ją złamać niczym suchą gałązkę. Znów się denerwował jutrzejszym dniem i ukazaniem prawdziwego niewielkiego jak na smoka oblicza. Nie chciał o tym myśleć, tylko o czymś milszym, ale nawet to nie pomagało. Cieszył się, że wziął jeszcze jeden miód bo może dzięki niemu łatwiej zaśnie, albo przynajmniej przestanie się zadręczać bezsensownymi obawami.

- Hm? - Zapytał nie rozumiejąc do czego ona zmierza i szczerze był zaskoczony, choć zadbał o to by tego nie okazać. Doskonale czuł, że znów coś jest nie tak, byli blisko, ale jakby daleko, nie podobały mu się te przeciwieństwa. Mało też ogarniał rozumiem do czego ona pije, ale kiedy zerknął na trunek, a po tym na nią pojaśniało mu w umyśle i jednocześnie zabolało w sercu. - Rozumiem. Tak będzie najrozsądniej. - Powiedział z przyjaznym uśmiechem, nie wyprowadzając jej z błędu, że pomyliła się względem jego intencji. Było mu głupio, przykro i gotowała się w nim krew, że pomyślała o nim jak o jakiejś niewyżytej, obleśnej kanalii wykorzystującej okazję do stosunku za każdym razem jak nadarzy się okazja i "ofiara" nie ucieknie przed nim na drzewo. - Połóż się już spać, jutro będzie ciężki dzień. - Pogładził ją jeszcze po policzku zachowując wyznaczony przez nią dystans. Mało go interesowało czy dziewczyna chciałaby przebywać w odległości pół centymetra od niego czy dwóch metrów, najbardziej go dotknęło to co pomyślała, acz nie powiedziała na głos, choć z jej słów dało się to wywnioskować.

Odszedł do niej by dać Isambre więcej swobody i chwycił za butelkę, którą otworzył zębami wypluwając korek z ust, a następnie pociągnął dużego łyka z gwinta. Przez to co usłyszał jeszcze bardziej wiedział, że tej nocy nie zmruży oka. Chciał wyjść na spacer nieco ochłonąć i zostać sam ze swoimi myślami, ale nie chciał jej robić przykrości. Dlatego postanowił poczekać, aż dziewczyna uśnie. Westchnął ciężko wyrzucając z siebie to napięcie, którego już nie mógł w sobie dłużej dusić. Zdjął z siebie płaszcz i położył na ziemi w pewnej odległości od łoża, robiąc sobie posłanie w końcu ona nie wiedział, że on nie mógłby usnąć. W końcu się położył kładąc obok kapelusz i zasłaniając sobie przedramieniem oczy, a konkretnie jedno, ponieważ drugie cały czas miał zasłonięte czarną opaską. W ciszy analizował każde jej słowo, a im dłużej o tym myślał tym bardziej jego rozbawiony uśmieszek przypominał raczej smutny grymas. No popatrz, nie musisz nic mówić, bo z samego twojego wyglądu wszyscy wnioskują, że jesteś nieprzyzwoitym draniem, pomyślał starając się kontemplować nad czymś innym by się samemu nie prowokować. Musiał się uspokoić jeśli nie chciał martwić dziewczyny oraz wyjść na spacer kiedy ta uśnie.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Na reakcję smoka, względem jej słów smoczyca poczuła się dość głupio, choć wcale nie zamierzała go urazić. Przez tysiąć lat swojego życia nie była ona w takiej sytuacji, a nawet nigdy nie myślała, że w takiej się znajdzie. Nie mniej to, co powiedziała, River mógł odebrać w różny sposób, co zdradził jego lekko wymuszony uśmiech, ale dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty robić mu przykrości. Dlatego postanowiła nie drążyć dalej tego tematu, by nie pogrążać samej siebie w jego oczach. No, w oku. Delikatnie unosząc się na palcach, Isambre zbliżyła się do chłopaka i ucałowała go w policzek, po czym udała się na dość marne łóżko, by odpocząć przed jutrzejszym dniem.

Chibi dalej pomrukiwał w jego torbie, skulony w małą, włochatą kulkę, którą smoczyca również ucałowała, nim opadła na sennik i ułożyła się wygodniej. Kątem oka zdążyła jeszcze wyłapać, że River przygotował sobie małe posłanie niedaleko i poczucie bezpieczeństwa, że on będzie czuwał nad nią sprawiło, że Isambre uśmiechnęła się i powoli zamknęła oczy, chcąc poddać się sennym wizjom i by przemyśleć, jak teraz będzie wyglądać jej życie.

Związek z Riverem to coś, czego szczerze pragnęła, ale nie chciała jeszcze dzielić z nim aż tak intymnej sfery. Nie wiedziała, jak na tą sprawę patrzy on, ale ona miała swego rodzaju obawy.

- Dobranoc - mruknęła jeszcze, układając się na boku, z jedną ręką pod głową i z drugą wzdłuż ciała.

Noc była cicha i spokojna, charmider, który robił targ w Kryształowym Królestwie w końcu ustał i wszyscy udali się na spoczynek. Z zewnątrz dobiegał tylko kojący dźwięk wiatru, który momentalnie ułożył dziewczynę do snu.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości