Kryształowe Jezioro[Okolice północnego brzegu jeziora] Przystanek pośród drzew

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Maverick
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Okolice północnego brzegu jeziora] Przystanek pośród drzew

Post autor: Maverick »

        Maverick bacznie obserwował otaczającą go scenerię z grzbietu konia, rozglądając się za miejscem, w którym oboje mogliby odpocząć. Cobalt stąpał z opuszczoną nisko szyją już od dobrych dwudziestu minut, jednak jak do tej pory nie natrafili na dogodną i wystarczająco bezpieczną na wypoczynek okolicę. Mav poklepał krzepiąco ogiera po łopatce i przycisnął łydki do jego boków, dając mu tym samym sygnał do kłusa. W końcu im szybciej znajdą stosowną lokalizację, tym szybciej odpoczną. Cob prychnął z lekką dezaprobatą, ale mimo to przyspieszył tempo, podrywając jednocześnie głowę do góry.

Wtem oczom mężczyzny ukazał się brzeg jeziora rozcięty leniwie wtaczającą do niego swe wody rzeką. Mav uśmiechnął się lekko, po czym polecił Cobaltowi zwolnić. Zeskoczył z konia, lądując na miękkiej trawie gęsto porastającej oba brzegi rzeki. Zatrzymał się na skraju lasu, skąd miał widok na całe jezioro i wszystkie jego krańce, dostęp do świeżej wody i trochę cienia. Od samego jeziora dzieliły go ze dwa pręty, jednak już stamtąd słyszał jednostajny, relaksujący plusk rozbijających się o kamienie fal.

Mav ukucnął tuż przy rzece, pochylając się ku niej celem ochłodzenia w chłodnej wodzie rąk i twarzy, a srokaty ogier opuścił szyję, zanurzając chrapy w spokojnym nurcie. Kilka minut później mężczyzna już drzemał, opierając się o pień starego drzewa, z dłonią zaciśniętą na trzonie miecza, koń natomiast skubał trawę kilka kroków dalej, odganiając ogonem natrętne muchy.
Awatar użytkownika
Auvre
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Auvre »

Zdecydowanie nie mogła nazwać tego dnia "dobrym". Przez głupiego dzieciaka omal jej nie złapano, musiała uciekać przed strażą od samego rana, Helten był wyjątkowo humorzasty, a na dodatek miała wrażenie, że podeszwa lewego buta nie trzyma się już tak dobrze jak powinna. Galop od Danae aż po brzegi Kryształowego Jeziora był wyczerpujący, szczególnie przy tej pogodzie, więc gdy tylko Auvre upewniła się, że zgubili pościg, zwolniła do kłusa. Kasztanowaty ogier prychnął głośno, jakby zirytowany, że podjęła tę decyzję dopiero teraz.

Pokonywali las spokojnie, jadąc brzegiem jeziora. Chwilami zbaczała ze ścieżki, pozwalając ogierowi zanurzyć kopyta w chłodnej wodzie. Wypatrywała miejsca odpowiedniego na nocleg, jednak w zasięgu wzroku nie było żadnej polany, a wolała uniknąć rozbijania namiotu tuż przy brzegu. Jakoś średnio ufała wszelkim zbiornikom wodnym. Zatrzymała konia, klepiąc go lekko po szyi. Helten opuścił głowę i wykorzystał ten moment aby skubnąć parę źdźbeł trawy, kiedy Auvre stanęła w siodle próbując lepiej się rozejrzeć. Drzewa skutecznie ograniczały pole widzenia. Westchnęła głośno, siadając z powrotem. "Przy wlocie rzeki do jeziora, drzewa powinny rosnąć rzadziej", pomyślała, popędzając konia.

Gdy zbliżała się do rzeki, nagle szarpnęła gwałtownie wodze. Helten wrył się kopytami w ziemie, po chwili podnosząc przód lekko nad ziemię. Auvre zaczęła rozglądać się nerwowo. Co prawda koń, którego zauważyła, mógł po prostu komuś uciec, ale raczej w to wątpiła. Srokacz był osiodłany, w dodatku z przytroczonymi jukami. Przeklęła cicho, nie miała wyjścia. Helten nie da rady przejechać ani jednej stai więcej. Ścisnęła wodze i wolnym stępem podjechała trochę bliżej.
Ostatnio edytowane przez Auvre 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Maverick
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maverick »

        Nie był w stanie jednoznacznie określić jak długo spał, czy też drzemał, jednak gdy poczuł na twarzy ciepły podmuch i otworzył oczy, czuł się całkiem wypoczęty. Swoją drogą, źródłem owego ciepła było powietrze wypuszczone z końskiego nosa Cobalta, który stał teraz nad nim i z błogością wąchał jego włosy. Mav zerwał się na nogi, odpychając ramieniem ogiera, który prychnął, jakby obruszony faktem, iż przerwana została mu ta niesamowicie fascynująca czynność.

Mężczyzna podszedł do rzeki i nabrawszy wody w dłonie ochłodził sobie nią twarz. Cob poszedł za nim i popchnął go pyskiem w ramię, jednak Maverick nie bardzo zwracał uwagę na sygnały zwierzęcia. Koń opuścił uszy na boki i z wyrazem obojętności zaczął wpatrywać się w dal, co wyglądało jakby zwyczajnie obraził się na Mava.
        - No co się dzieje, obrażalska bestio? - zapytał, zbliżając się do ogiera. - Nie spojrzysz nawet na mnie? - dodał po chwili i, śmiejąc się, poklepał konia po szyi.

Cobalt zarżał gardłowo i postawił uszy, po czym obrócił głowę w drugą stronę, wypatrując czegoś w okolicy jeziora. Maverick uznał to jako przyjęcie "przeprosin" i spojrzał w tym samym kierunku co ogier. Dostrzegłszy w oddali ciemną sylwetkę konia i jeźdźca, zmrużył oczy, myśląc, że w czymś mu to pomoże. Niestety, tylko rozmył sobie obraz i nie mógł powiedzieć na temat przybysza nic więcej ponad to, co już wiedział - był to jeździec na koniu. Niewątpliwie był to jeździec na koniu.

        Mav odruchowo sięgnął dłonią do pasa, przygotowując palce do schwycenia miecza i nadgarstek do walki. Spiął mięśnie i oparł drugą dłoń o kłąb Cobalta, dodając mu tym niemym gestem otuchy, po czym cmoknął krótko, dając mu tym samym sygnał, żeby był przygotowany na ewentualną ucieczkę.
Awatar użytkownika
Auvre
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Auvre »

W końcu zauważyła też sylwetkę człowieka, który wyłonił się zza drzewa. Gdy w końcu zbliżyła się do postaci, stwierdziła iż jest to młody mężczyzna, najwyraźniej równie chętny do nawiązywania znajomości jak ona. "Świetnie", pomyślała tylko widząc, że już ściskał rękojeść miecza. Na wszelki wypadek chwyciła łuk w prawą dłoń i zatrzymała konia przy brzegu.

Nieznajomy nie rozbił nawet namiotu, był więc cień szansy że po prostu za chwilę stąd zniknie. Jego koń przypominał raczej jednego z tych cięższych, pod rycerza - zupełne przeciwieństwo wysokiego i drobnego Heltena. Miała tylko nadzieję, że obcy nie zamierzał jej atakować od razu, obojętnie czy byłby rycerzem czy jakimś podrzędnym najemnikiem. Musiała jednak przyznać, że na rycerza to on nie wyglądał. Nawet zbroi porządnej nie miał. Nie żeby ona była pod tym względem jakkolwiek lepsza.

Rozejrzała się jeszcze trochę, po czym westchnęła głośno. Ostatnim czego chciała to obozowanie z jakimś wątpliwej reputacji wojownikiem, najchętniej zawróciłaby od razu. Nawet już miała taki zamiar, ale wręcz czuła jak nogi trzęsą się pod kasztanem. Zacisnęła szczękę, ściskając mocniej wodze. "I co teraz?"
Awatar użytkownika
Maverick
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maverick »

        Ów jeździec, któremu się tak przypatrywał i który po krótkiej chwili widocznego wahania sam zbliżył się do niego, okazał się kobietą. Mav rozluźnił się nieco, stwierdzając, może nazbyt pochopnie, że z kobietą da sobie radę nawet i bez pomocy broni. Kilka sekund później zobaczył jednak, że dziewczyna trzyma łuk, co nakazało mu zastanowić się, gdzie mógłby w razie czego uciec przed jego dalekim zasięgiem. Kolejne parę sekund obserwacji pozwoliło mu na stwierdzenie, że kobieta nie wygląda ani na szczególnie wrogo nastawioną ani na skorą do rozmowy. W zasadzie podobnie było z nim, jednak uznał, że lepiej jest się dogadać, o ile jest to możliwe, niż ryzykować życiem czy zdrowiem. Ostatni rzut oka na dziewczynę i jej konia utwierdził Mavericka w przekonaniu, że oboje są zbyt zmęczeni, by kontynuować podróż, a więc zapewne również nie mają zbyt wiele energii na walkę.

Mav przewrócił oczami, jakby poirytowany faktem, że musi się odezwać jako pierwszy oraz, że musi się odzywać w ogóle.
        - Salve - rzucił zwyczajowo w kierunku nieznajomej, przenosząc wzrok na jej twarz. - Co cię tu sprowadza? - zapytał tonem, który nie sugerował ani zbytniego spoufalania się, ani wyjątkowej oschłości. Zadając to pytanie nie miał bynajmniej na celu usłyszenia w odpowiedzi całej historii życia przybyszki, jak i również nie chciał, by potraktowała to jako coś w stylu zarzutu, że pozwoliła sobie na zakłócenie jego spokoju. Ot, zwykłe pytanie, dzięki któremu mógł się zorientować jakie dziewczyna ma zamiary, czy może być spokojny, czy może musi ponownie sięgać po miecz.
Awatar użytkownika
Auvre
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Auvre »

Gdy się odezwał, jeszcze mocniej zacisnęła dłonie na wodzy. Potem westchnęła, skinęła mu tylko głową i zeskoczyła gwałtownie z konia.
- Wolałabym zachować dla siebie, co mnie tu sprowadza. - odpowiedziała, odpinając juki od siodła. - Nie zatrzymałabym się tu z własnej woli, gdyby mój koń dał radę przejechać jeszcze kawałek, ale niestety nie jest to możliwe, a ja... - zaczęła mówić coraz szybciej, aż zauważyła, że znowu się zająknęła. Przeklęła samą siebie, odpinając popręg po tym, jak juki wylądowały już na ziemi. - Po prostu nie wchodźmy sobie w drogę.

Najpierw zajęła się koniem, schłodziła mu nogi i puściła luzem, aby mógł się trochę popaść. Wiedziała, że nie ucieknie, uwiąże go dopiero na noc. Potem zaczęła przygotowywać miejsce pod ognisko, była zaskoczona, że tamten nie zrobił dotąd dosłownie nic. Starała się w ogóle nie patrzeć w jego kierunku, był jakiś dziwny, nie ufała mu w ogóle. Tylko co teraz, będą palić dwa ogniska, czy tamten zamierza się dołączyć. Już nie wiedziała która opcja była gorsza. Kto wie czy kiedy ona nie pójdzie do lasu po chrust, on jej nie okradnie i nie ucieknie z jej koniem w dodatku? Z drugiej strony, kto powiedział że on się zgodzi iść po drewno? "Nienawidzę ludzi".

Nie myślała o tym na razie, zajęła się rozbijaniem namiotu w pobliżu przygotowanego wcześniej miejsca. Cały czas czuła się dziwnie obserwowana, mimo że nie wyglądało na to, aby tamten specjalnie się nią interesował. "Naprawdę nienawidzę ludzi."
Awatar użytkownika
Maverick
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maverick »

        Mav uspokoił się, słysząc jej słowa, po czym wzruszył ramionami w odpowiedzi na jej ostatnie zdanie, w końcu jemu też będzie na rękę, gdy nawet nie będą się do siebie odzywać. Mógłby nawet co prawda przejść na drugą stronę rzeki, żeby odizolować się jeszcze bardziej, jednak ostatecznie uznał, że to on był tu pierwszy i jeśli dziewczynie nie odpowiada jego obecność, to już jej problem. Po chwili złapał się na tym, że przez moment przyglądał się jak nieznajoma zajmuje się swoimi sprawami. Od razu odwrócił wzrok, zatrzymując go na rzece. "Już zmierzcha, wypadałoby coś zjeść".

Po przejrzeniu zapasów i stwierdzeniu, że nie zostało mu w jukach nic zjadliwego, oprócz jabłka, które zresztą dał Cobaltowi, Maverick uznał, że spróbuje złowić kilka ryb. Przygotował więc sieć i znalazł najwęższy fragment rzeki w niedalekiej odległości od miejsca postoju. Wskoczył do wody, która sięgała mu do połowy ud, zaparł się pewnie nogami i zaczął rozkładać pułapkę na dzisiejszą kolację. Gdy sieć była już stabilnie zamontowana na prawie całej szerokości rzeki, wdrapał się z powrotem na brzeg. Ocenił z góry swoją pracę, a uznawszy, że jest w porządku i raczej uda się mu coś złowić, skierował się do lasu w poszukiwaniu drewna na ognisko. Nie przejmował się specjalnie faktem, że zostawił sieć bez nadzoru - nawet jeśli dziewczyna weźmie jego ryby, w każdym momencie będzie mógł przecież złowić nowe.

        Mężczyzna wszedł spokojnym krokiem w gęstszy las, a Cobalt stępował za nim krok w krok, od czasu do czasu szturchając go chrapami w ramię. Mav zbierał co większe gałązki wkładając je do tobołka przytroczonego do siodła. Uzbierawszy satysfakcjonującą go ilość drewna, zawrócił w kierunku obozowiska, jednak zaszedł dość głęboko w las, więc czekało go około dziesięciu minut drogi.

W pewnym momencie usłyszał blisko szelest liści wśród krzewów gęsto porastających brzeg rzeki i odruchowo sięgnął do siodła po łuk i trzy strzały. Jedną z nich wziął do lewej ręki, a dwie pozostałe trzymał w prawej razem z łukiem. Sprawnie założył strzałę i lekko naciągnął cięciwę, unosząc łuk na wysokość brzucha. Po chwili z krzaków wyskoczył zając, a mężczyzna szybko uniósł łuk jednocześnie naciągając cięciwę do końca i wymierzając strzałę w stronę zwierzęcia, które nawet nie zdążyło wykonać kolejnego skoku przed oddaniem strzału przez Mavericka. Na dźwięk ostrza głucho przebijającego skórę szaraka Cobalt wzdrygnął się lekko, a Mav po chwili przykucnął przy zwierzęciu, by wyciągnąć strzałę i wyszeptać zwyczajowo kilka słów w podzięce.

        Maverick wreszcie dotarł z powrotem na miejsce swojego postoju, zrzucił wszystkie zebrane gałęzie na ziemię, obok położył zająca i zajął się rozsiodływaniem Cobalta. Po kilku chwilach srokacz już biegał luzem, a Mav zwrócił się w kierunku dziewczyny, która nadal była zajęta rozkładaniem obozowiska.
        - Nazbierałem więcej, więc jakbyś chciała, to... - powiedział, wskazując ruchem głowy na stos drewna. Nieszczególnie chciało mu się kończyć tę wypowiedź, miał nadzieję, że sama się domyśli o co mu chodzi. Zresztą - co miałby niby powiedzieć? Jakbyś chciała to się częstuj? Jakbyś chciała to możesz pożyczyć? A niby kiedy miałaby okazję oddać? Rozmawianie z ludźmi zdecydowanie nie należało do mocnych stron Mavericka, więc porzucił wszelkie próby kontynuowania.
Awatar użytkownika
Auvre
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Auvre »

Patrzyła jak nieznajomy kręci się jeszcze chwilę bez celu, po czym wziął sieci i odszedł kawałek. Westchnęła tylko, "On tu zamierza łowić ryby? W rwącej rzece?". Nie żeby nie było na to żadnych szans, ale i tak raczej wątpiła, że cokolwiek złapie. Gdy mężczyzna oddalił się w stronę lasu, przez chwilę była całkiem zdziwiona. Zostawił ją tu, samą, razem z jego rzeczami i... "No tak. Przecież widział doskonale, że Helten nigdzie się już dzisiaj nie ruszy." Gdy już rozbiła namiot, poszła upewnić się, że Helten nigdzie jej nie ucieknie. Uwiązała go do gałęzi, jednak w taki sposób aby przy mocnym szarpnięciu łbem mógł się uwolnić. W końcu wilki nie są rzadkością w tych lasach.

Przejrzała juki, oceniając ile zapasów im zostało. Miała jeszcze trochę solonego mięsa i kawałki zwęglonej skóry do żucia, po za tym trochę warzyw i może dwa jabłka. Wody też nie mieli już zbyt wiele, ale tę będzie mogła nabrać z jeziora. Cholerny gówniarz, musiała opuścić miasto zanim zrobiła jakiekolwiek zapasy. Chciała mu tylko pomóc, a ten co? Zrzucił jej na kark straż z całego Danae.

Podeszła do jeziora, nabrać wody w sakwy i mniejszy bukłak, który zwykle nosiła przy pasie. Od razu przemyła sobie dłonie i twarz, była zmęczona, powoli miała już dość tej tułaczki. Ale co niby miała zrobić? Kupić jakąś chatę i żyć normalnie? Za co? A po za tym, po tym wszystkim chyba nie umiałaby już żyć normalnie.

Wróciła do namiotu, rozłożyła posłanie i stwierdziła, że ugotuje dzisiaj trochę zupy. Może i mięso nie było najlepszej jakości, a ziół też nie miała najwięcej, ale i tak pozwoli jej to zaoszczędzić trochę jedzenia. Będzie musiała wkrótce zapolować, ale do tego czasu trzeba było uważać z prowiantem. Od razu zaczęła myśleć, co zrobić w sprawie drewna. Niby obcego nie było, ale kto go tam wie, kiedy zamierza wrócić. Gdy tylko o tym pomyślała, mężczyzna wynurzył się zza drzew.

Gdy zaproponował jej trochę opału, była szczerze zdziwiona i nie wiedziała czy temu ufać. Ale w końcu to było tylko drewno, a ona go potrzebowała, wolała także nie opuszczać obozowiska. Nienawidziła polegać na innych, ale co miała zrobić w tej sytuacji.
- Dzięki - powiedziała tylko, gdy podeszła bliżej, aby wziąć kilka gałęzi. Od razu zauważyła, że nieznajomy ustrzelił zająca.
- Mam trochę warzyw i ziół, można by z niego zrobić potrawkę. - Wzruszyła ramionami, wskazując głową na zwierzę. - Jeżeli chcesz, oczywiście. - zaznaczyła, wracając pod swój namiot. Zawsze to jakaś okazja, żeby się odwdzięczyć i mieć wszelkie długi wdzięczności z głowy.
Awatar użytkownika
Maverick
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maverick »

        Usłyszawszy propozycję dziewczyny dotyczącą przyrządzenia zająca przypomniał sobie o sieci na ryby, którą wcześniej rozpiął. Już miał się kierować w stronę rzeki, jednak uświadomił sobie, że nie odpowiedział na słowa nieznajomej. Ona jednak już szła do swojego namiotu, więc powstrzymał się od odpowiedzi i wreszcie udał się nad wodę by sprawdzić, przynajmniej taką miał nadzieję, jak mają się jego ryby. Gdy zbliżył się do miejsca, w którym znajdowała się pułapka, zobaczył, że sieć się rusza, co tylko wywołało lekki uśmiech na jego twarzy. Zszedł powoli do rzeki, znowu mocząc całe spodnie, schylił się by złapać sieć, wskutek czego był już praktycznie cały mokry, jednak przynajmniej miał ryby. Nie była to jakaś ogromna liczba, bo zaledwie dwie, ale za to dość spore - miętus i boleń, oba długości około łokcia.

Mav wrócił ze zdobyczami na miejsce obozowiska, uniósł ryby w górę, z szerokim uśmiechem pokazując je dziewczynie. Był to dość impulsywny gest, miał tego świadomość, jednak nie bardzo wiedział co go to niego skłoniło. Może to, że dzieląc się z nieznajomą kolejną rzeczą przynajmniej zawrze jakiś sojusz, a może po prostu zwyczajna męska chęć do pokazywania swojej pozycji. Cokolwiek to jednak było, było w każdym razie nieprzemyślane i Mav był już prawie pewien, że wkrótce będzie żałować tej decyzji.

        Mężczyzna usadowił się wygodnie obok drzewa i zajął się obrabianiem ryb, co szło mu dość sprawnie, więc po kilkunastu minutach obie były już pozbawione łusek i wnętrzności. Mav wyprostował się i uświadomił sobie, że nieopodal czeka na niego jeszcze zając. Prawdę powiedziawszy niespecjalnie lubił przetwarzać zwierzęta w jedzenie, jednak wiedział doskonale, że nie ma innego wyjścia, jeśli chce przeżyć. Zabrał się więc za skórowanie szaraka i po jakichś dwudziestu minutach wstał, spoglądając na miejsce, w którym przed chwilą siedział, a które obecnie wyglądało jak z najgorszego koszmaru sennego. Zmrużył lekko oczy, jakby niezadowolony z tego co właśnie zrobił, jednak w końcu schylił się, by zebrać wszystkie resztki i zakopać je w ziemi, by ich zapach nie przyciągał w nocy drapieżników.

Gdy wrócił, od razu skierował się w stronę swojej nieznajomej towarzyszki. Zatrzymał się koło jej namiotu, podparł się obiema rękami o gałąź, która znajdowała się tuż nad nim, i pochylił się lekko do przodu, żeby dziewczyna mogła dojrzeć jego twarz.
        - Mam gotowego zająca i ryby - powiedział zdawkowo, jednak po chwili uznał, że to raczej nie wystarczy. - W sumie moglibyśmy rozpalić jedno ognisko, bo nie widzę sensu w przyrządzaniu posiłku na dwóch paleniskach - dodał po zastanowieniu i spojrzał wyczekująco na dziewczynę.
Awatar użytkownika
Auvre
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Auvre »

Kiedy oddalił się w stronę rzeki nie odpowiadając na jej pytanie, czuła się odrobinę zdezorientowana, ale wstrzymała się z przyrządzaniem mięsa do czasu aż wróci. Weszła do namiotu i wygrzebała z sakw potrzebne warzywa, a także kawałek tkaniny, którą woziła ze sobą na wypadek nagłej potrzeby załatania ubrania w dziczy. Już wcześniej zauważyła na skraju lasu pniak po ściętym drzewie i teraz przykucnęła przy nim, rozkładając tkaninę. Nie żeby była jakąś pedantką, ale wolała uniknąć drzazg w jedzeniu. Wyciągnęła nóż, który nosiła przy pasie i zaczęła obierać marchewki, ziemniaki i cebule. Szło jej to nawet sprawnie, mimo że nóż był odrobinę za duży do takich czynności. Przed pokrojeniem ich przeklęła swoje roztargnienie i wróciła do namiotu po niezbyt duży kociołek.

Akurat gdy wychodziła, nieznajomy wrócił znad rzeki i uniósł zdobycz triumfalnie nad głową, szeroko się uśmiechając. "A więc jednak coś złowił? Może jednak ta rzeka nie była aż tak rwąca...". Patrząc na niego mimowolnie się uśmiechnęła. Z jej punktu widzenia był to dość idiotyczny gest, chwalić się połowem zupełnie obcej osobie i to jeszcze w taki sposób, mimo wszystko trochę ją to rozbawiło. Wróciła z kociołkiem pod swój pniak, krojąc warzywa i wrzucając je do środka. Jednocześnie patrzyła jak mężczyzna sprawnie patroszy ryby i oprawia zająca. "Na pewno robi to nie pierwszy raz... Myśliwy?".

Gdy wszystkie warzywa wylądowały już w kociołku, poszła rozpalić ognisko. Ułożyła ze swoich gałęzi stos i wróciła do namiotu po krzesiwo. Nie mogła go znaleźć w tym całym bałaganie. "Powinnam zacząć w końcu wrzucać rzeczy do sakw logicznie". Wtem nieznajomy wetknął głowę do namiotu, a ona lekko się wystraszyła.
- Świetnie, ryby można przypiec, starczą ci na dłużej. Co do zająca możesz go tu przynieść, to go pokroję - odpowiedziała, wciąż grzebiąc w jukach. Gdy usłyszała pytanie o ognisko, nieco się zdziwiła. "A ten co, w myślach mi czyta?".
- Możesz rozbić namiot przy moim, ale ty dorzucasz drewna w nocy - odpowiedziała krótko. Nie żeby zamierzała twardo spać, będzie pewnie kręcić się na posłaniu całą noc przez to, że jakiś obcy był zaraz obok, ale chciała go sprawdzić. Była ciekawa, czy spróbuje coś w nocy ukraść. Uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała, że ona by ukradła.
Awatar użytkownika
Maverick
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maverick »

        - W porządku - odpowiedział lakonicznie na jej słowa o ognisku, po czym od razu obrócił się i poszedł w stronę swojego prowizorycznego obozowiska.
Krótkim gwizdem przywołał do siebie Cobalta, żeby ponownie obwiesić go jukami, bo nie miał ochoty chodzić w tę i we w tę, żeby poprzenosić wszystkie rzeczy do nowego, docelowego miejsca. Srokacz podszedł do niego żwawym stępem i zatrzymał się tuż przed nim, wypuszczając ciepłe powietrze wprost w jego twarz. Mav zaśmiał się, mierzwiąc ogierowi grzywę, po czym założył na niego siodło z wypełnionymi jukami, nawet nie dopinając popręgu. Do rąk wziął tylko owinięte w materiał ryby i zająca, a następnie ruszył w kierunku dziewczyny. Zatrzymał się po drugiej stronie stosu przygotowanego na ognisko, a gdy ściągnął z konia wszystkie rzeczy, poszedł do namiotu nieznajomej, by zanieść jej szaraka.
        - Tak w ogóle to jestem Maverick - powiedział, uznając, że głupio będzie obok siebie obozować i jeść wspólny posiłek, nawet nie znając swoich imion.
Wyszedł na zewnątrz, zadowolony ze swojej wypowiedzi, i zajął się rozkładaniem namiotu. Od czasu do czasu spoglądał z uśmiechem na Cobalta, który nieufnie zapoznawał się z ogierem dziewczyny, kuląc uszy, najwidoczniej z niezadowolenia, że kasztan nie jest klaczą.

        Po prawie półgodzinnej walce z namiotem wreszcie mógł podziwiać swoje dzieło. Mrok powoli zaczął ogarniać las, choć nadal czuć było panującą dookoła duchotę i nawet płynąca obok rzeka nie była w stanie nawilżyć powietrza. Mav wypuścił szybko powietrze z płuc, rozciągając zmęczone mięśnie. W końcu usiadł na trawie przed namiotem, spoglądając w przestrzeń i zastanawiając się co przyniesie następny dzień.

Zwrócił wzrok w kierunku namiotu dziewczyny, a przez jego głowę przeszła myśl, czemu nakazała mu pilnować w nocy ogniska, a może raczej czemu mu na to pozwoliła. Nie martwiła się o to, że ją okradnie, albo podetnie gardło przez sen? Jemu właściwie nigdy nie przeszłoby to nawet przez myśl, wolał bronić ludzi, którzy niczym mu nie zawinili, niż wyrządzać im krzywdę. Nie dawało mo tu jednak spokoju, w końcu poznali się dopiero dzisiaj, więc tak samo jak on nie wiedział nic o niej, tak i ona zupełnie nie znała jego.
Awatar użytkownika
Auvre
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Auvre »

Nie był zbyt rozmowny, ale nie przeszkadzało jej to zbytnio. W końcu rano się rozejdą i wszystko wróci do normy. Gdy tylko się oddalił, w końcu wygrzebała krzesiwo z sakwy i poszła rozpalić ognisko. Drewno było suche, złapało więc iskrę szybko, i po chwili płomieni objęły cały stosik. Poczekała, aż ogień mocniej się rozpali, a potem dorzuciła trochę więcej opału. Potem wróciła po kocioł, dolała wody i zawiesiła go wysoko nad ogniskiem.

Gdy mężczyzna wrócił z zającem, skinęła tylko głową i zaczęła go porcjować.
- Auvrea - odpowiedziała krótko, kiedy się przedstawił. "Maverick, huh?", z niewiadomego powodu wydawało jej się, że gdzieś już słyszała to imię. Nie myślała jednak nad tym zbyt długo, musiała zająć się szarakiem. Porcjowanie szło jej szybko, po chwili już kroiła mięso, które lądowało w kotle. Może nie będzie to królewski posiłek, ale zawsze to lepsze niż solone mięso. Odwróciła się w stronę Heltena i zauważyła, że koń Mavericka usiłuje nawiązać z nim znajomość. "Eh, mam nadzieję, że chociaż tego nie pogryzie."

Z lekkim uśmiechem obserwowała, jak mężczyzna męczy się z rozkładaniem namiotu. Pewnie nieczęsto obozował w lesie - w końcu większość podróżuje w ten sposób - od karczmy do karczmy. Obniżyła nieco kociołek, tak aby był bliżej ognia. Potem weszła do namiotu w poszukiwaniu niewielkiej, skórzanej torby na zioła. Gdy wyszła, zauważyła, że Maverick przygląda się jej zamyślony. Przez chwilę poczuła się nieco nieswojo, ale przecież z łatwością da sobie z nim radę w razie potrzeby.

Podeszła do niego, rzucając mu torbę.
- Dopraw jak lubisz. - Nie było sensu w opowiadaniu całej historii o tym, że zwyczajnie jest niemal pozbawiona zmysłu smaku, więc dla niej to żadna różnica. Jeśli spyta, to może i mu odpowie, ale nie zamierzała się uzewnętrzniać bez potrzeby. - Potem będzie można też przypiec te twoje ryby, ale na razie dobrze by było jakbyś je porządnie osolił - dodała, wracając w stronę ogniska. Zapowiadała się zimna noc.
Awatar użytkownika
Maverick
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maverick »

        Głuchy dźwięk lądującej na ziemi tuż obok niego torby wyrwał go z rozmyślań, uniósł więc głowę, zatrzymując spojrzenie na dziewczynie. Przez myśl przeszło mu jej imię, jednak w końcu przestał grzebać w swojej głowie szukając jakichkolwiek obrazów powiązanych z Auvreą. Zawsze gdy poznawał kogoś z pozoru nowego, zastanawiał się nawet przez kilka dni z rzędu, czy może przypadkiem kiedyś już o nim nie słyszał. Kojarzenie faktów pomogło mu już wiele razy i miał nadzieję, że będzie pomagać w dalszym ciągu. Tym razem jednak nie miał specjalnej ochoty na szukanie skojarzeń i tworzenie w głowie swoistej mapy myśli. Tego wieczoru miał ochotę jedynie na odpoczynek przy cichym plusku wody i ciepłym posiłku.

Skinął głową w odpowiedzi, sięgając po torbę. Przez moment zastanowił się dlaczego dziewczyna pozwoliła mu samemu doprawić posiłek, nie podając nawet swoich preferencji odnośnie smaku. Nie był jednak w nastroju do prowadzenia długich rozmów, więc nie miał zamiaru jej o nic pytać, uznał tylko, że przyprawi zająca standardowo, nie przesadzając w żadną stronę. Szybko odszukał rozmaryn i szałwię wśród szerokiej gamy ziół, wrzucił po gałązce do kotła, po czym dosypał jeszcze trochę soli. Później zgodnie z zaleceniem Auvrei, choć oczywistym było to, że sam również by na to wpadł, osolił obie ryby.

Po krótkiej chwili poddał jednak pod wątpliwość fakt, jakoby sam był w stanie pamiętać o posoleniu swoich zdobyczy. Owszem, zrobiłby to w normalnych okolicznościach, ale dzisiejszy dzień na pewno do takich nie należał. Już sam fakt, że spotkał na swej drodze samotnie wędrującą dziewczynę, wytrącił go z równowagi na tyle, że zaczął się chwalić złowionymi rybami. "Kto normalny chwali się rybami nieznajomej kobiecie?!" Wzdrygnął się na przypomnienie swojego szczeniackiego zachowania, wskutek czego wysypał za dużo soli na jedną z ryb.
        - Cholera... - mruknął z niezadowoleniem, jednak dość głośno. Zbyt głośno jak na niego. Szybko pozbył się nadmiaru soli, po czym zamknął torbę i poszedł oddać ją dziewczynie.
        - Wrzuciłem jedynie rozmaryn i szałwię, więc... - powiedział ze spokojem, przerywając w połowie zdania i wypuszczając głośno powietrze. Nie cierpiał prowadzić takich przyziemnych rozmów o... doprawianiu jedzenia. - Po prostu jakbyś chciała coś dodać, to śmiało - dokończył szybko i machnął niedbale ręką, wskazując na kocioł.

        Gdy wyszedł z namiotu, skierował się w stronę Cobalta, by sprawdzić czy wszystko u niego w porządku. Srokacz na widok mężczyzny przerwał niesamowicie fascynujące żucie trawy i uniósł szyję do góry, zarzucając radośnie łbem. Mav podszedł do niego od boku, przykładając lewą dłoń do jego łopatki. Przesunął rękę w dół po nodze ogiera, mocniej zacisnął palce na jego kopycie, po czym uniósł je do góry. Cob prychnął cicho i przeniósł ciężar ciała na drugą nogę. Mav obejrzał kopyto, w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby utrudniać zwierzęciu poruszanie się. Obejrzał również pozostałe kończyny, nie znajdując jednak na szczęście nic niepokojącego. Później przesunął powoli rękę wzdłuż boku ogiera, dotykiem sprawdzając każdy punkt na jego ciele. Zatrzymał dłoń na szyi konia, mocniej przyciskając palce do niewielkiej wypukłości, na jaką tam natrafił.
        - Dałeś się ugryźć jakiemuś podrzędnemu insektowi, chłopie. Ogon tu nie sięga, co? - Podrapał konia w miejscu ugryzienia, przynosząc mu tym samym ulgę od uporczywego świądu. Ogier przymknął oczy i opuścił uszy na boki, oddając się błogiemu uczuciu, jakie teraz rozchodziło się po całym jego srokatym ciele.
Awatar użytkownika
Auvre
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Auvre »

Siedziała chwilę przy ognisku, wpatrując się w ognień. To wszystko nie miało sensu. Co zamierzała zrobić? Zawsze mieli z Garettem jakiś cel, jakiś plan. Ona nie miała żadnego z nich. Jaki był sens w jeżdżeniu od miasta do miasta? Samotna podróż też miała więcej minusów jak plusów. Nieustannie musiała być skupiona, przygotowana na odparcie niebezpieczeństwa. Ciężej było zdobywać jedzenie czy pieniądze. Powoli zaczynało ją męczyć takie życie. Na razie nie miała jednak pomysłu na to, jak mogłaby je zmienić.

Postanowiła dorzucić parę drew do ognia, gdy zobaczyła, że Maverick idzie w jej stronę. Wrzuciła drewno i na powrót usiadła z boku. Widziała jak wrzuca parę ziół do kotła, a potem zajmuje się rybami. Wydawał się zamyślony, kilka razy wydawało się jakby miał ochotę uderzyć się w twarz. Przeniosła wzrok na konie i las, było raczej spokojnie, miała nadzieję że wilki tu nie zawędrują. Ostatnio te cholerne stworzenia zmusiły ich do dłuższego postoju, a Helten do tej pory miał bliznę na nodze i szyi. To był jakiś cud, że go wtedy nie zagryzły. Nagle usłyszała jak mężczyzna zaklął i gwałtownie odwróciła głowę w jego stronę. Zobaczyła tylko jak strzepuje kupkę soli z ryby. Po chwili podszedł do niej, nie zamierzała jednak wstawać.
- W porządku, i tak nie zauważę różnicy. - Wzruszyła tylko ramionami. Widząc jednak jego zdziwione spojrzenie, westchnęła. - Słabo u mnie ze smakiem, wypadek z dzieciństwa.

Wydawało się, że zrozumiał iż uznała to za koniec tematu. Kiwnął tylko głową i odszedł w stronę koni. Ona zajęła się potrawką. Przemieszała trochę w garnku, za niedługo powinna być gotowa, mięso wyglądało na prawie ugotowane. Za to uwielbiała zające, gotowanie delikatnego mięsa nie zajmowało dużo czasu. Poszła do namiotu, poszukać drewnianej miski. Gdy ją znalazła, z lekkim zdziwieniem stwierdziła, że wciąż miała dwie. Przez chwilę coś ją ścisnęło w środku, kiedy parę najlepszych wspomnień wróciło. Przynajmniej na coś się przyda. Zawsze lepiej było założyć, że Maverick nie ma swojej. Wyszła na zewnątrz i zauważyła, że dalej stoi obok koni.
- Gotowe! - krzyknęła w jego stronę, nakładając sobie potrawki.
Awatar użytkownika
Maverick
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maverick »

        Po kilku minutach wprowadzania Cobalta w stan ekstazy, Mav oderwał dłonie od ciała konia, wywołując tym samym u niego niesamowite oburzenie, machnął jednak ręką na jego protesty i oparł się o srokaty grzbiet ogiera. Spojrzał w stronę kasztana Auvrei, który ze spokojem pasł się nieopodal, co jakiś czas unosząc głowę, by, wciąż przeżuwając trawę, rozejrzeć się po okolicy uważnym spojrzeniem brązowych oczu. W pewnym momencie koń zatrzymał spojrzenie na Mavericku, a ten automatycznie spuścił wzrok, by nie patrzeć ogierowi bezpośrednio w oczy. Usłyszawszy po chwili ponownie dźwięki żucia trawy, mężczyzna znowu zaczął obserwować zwierzę, jednak dosłownie sekundę później krzyk dziewczyny oderwał go od tej czynności. Poklepał na odchodne Cobalta po łopatce, po czym skierował się ku namiotom.

        - Uhm... Wybacz, że ci przeszkodzę, ale chciałem zapytać, czy może przypadkiem znalazłaby się dla mnie jakaś miska? - spytał, gdy już zatrzymał się przy ognisku, naprzeciw Auvrei, która zaczęła już jeść. Czuł się dość niezręcznie, prosząc nieznajomą o cokolwiek, ale prawda była taka, że od dobrych kilku lat nie jadł nic, co musiałoby znajdować się w szczelnym naczyniu. Podstawą jego posiłków było od zawsze pieczone i suszone mięso albo zwyczajne warzywa i owoce, więc jedyną jego miską była taka, która czasy swojej świetności miała już dawno za sobą.

Mav w geście niemocy objął się za szyję, splótł palce na karku i z łokciami rozłożonymi na boki patrzył na Auvreę z lekką obawą, że go zabije za nieposiadanie własnej miski. Mimo że była kobietą, wzbudzała u niego respekt, albo inne uczucie, którego nie potrafił trafnie opisać.
Awatar użytkownika
Auvre
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Auvre »

Westchnęła ciężko i odłożyła swoją porcję. Wiedziała, że tak będzie. Wróciła do namiotu po drugą miskę, która była już na wierzchu, wróciła do ogniska i nałożyła potrawki Maverickowi. Następnie wróciła do swojego jedzenia. Jadła dosyć szybko, było już późno. Gdy skończyła, stwierdziła, że jest jeszcze głodna, więc podeszła do kotła. Nie wystarczyłoby na dwie pełne miski, nałożyła więc sobie połowę i zjadła nad ogniskiem, nawet nie siadając. Od razu opłukała miskę i łyżkę w jeziorze, po czym wytarła je do sucha. Dopiero po chwili zorientowała się, że całkowicie przestała zwracać uwagę na mężczyznę. Poczuła jak lekko ją ścisnęło w środku. Zawsze pozostawała czujna, a teraz tak po prostu zaczęła go ignorować. Pomyślała wtedy, że może pomysł aby on pilnował ognia jednak nie był najlepszy.

Poszła jeszcze sprawdzić co z Heltenem. Koń wciąż się pasł, wyglądał na dość zrelaksowanego, a co najważniejsze, nie zauważyła aby kulał. Poklepała go po łopatce i wróciła pod namiot.
- Pamiętaj w nocy o ogniu - rzuciła tylko i weszła do środka. Zdjęła buty i odpięła zbroję, tak że została w koszuli. Na wszelki wypadek zostawiła sobie sztylet koło posłania. Ułożyła się tak wygodnie jak pozwalały na to warunki i starała się zasnąć. Nie szło jej to najlepiej. Nie mogła zmrużyć oka, cały czas wydawało jej się, że słyszy coś podejrzanego. Kilka razy słyszała jak Maverick dorzuca drewna, ale nie wyglądało na to aby zamierzał się zbliżać do jej namiotu. To ją trochę uspokoiło, ale i tak nie była w stanie zasnąć na dłużej niż godzinę.

Udało jej się to dopiero nad ranem. Zerwała się z posłania i rozejrzała dookoła, ale wszystko wydawało się być na miejscu. Westchnęła i wciągnęła spodnie i buty. Górę skórzanej zbroi i rękawice wrzuciła do sakwy, będą tylko przeszkadzać przy pakowaniu. Gdy wyszła na zewnątrz przesłoniła oczy, słońce było już dosyć wysoko. Nie widziała nigdzie Mavericka, choć jego namiot wciąż stał w tym samym miejscu. Co za człowiek, wybiera się na przechadzki, zostawiając wszystko z obcą osobą... Miała ochotę zajrzeć i pogrzebać w jego rzeczach. Chwilami nienawidziła siebie za te nawyki.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości