Opowiadania Konkursowe - Przygoda bez magii.Opowiadanie Nathaniela

Zablokowany
Awatar użytkownika
Nathaniell
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Opowiadanie Nathaniela

Post autor: Nathaniell »

Noc. Kendack właśnie szykował się do snu po ciężkim i wyczerpującym dniu, w którym harował dosłownie jak wół. Był prostym chłopem. Robotę miał niewdzięczną, bo usługiwał możnym i szlachciankom jako tragarz. Czuł niemiłosierny ból na barkach, a nogi pomału odmawiały mu posłuszeństwa. Zanim jednak kładł się spać zwykł odmawiał pacierz przed snem jak co dnia, kiedy tylko udawał się na błogi spoczynek. Uklęknął wtem obok łóżka tuż przed krzyżem ręcznej roboty. Biedna to była chłopina. Biedna, lecz poczciwa. Od dziecka pobierał nauki od swojego ojca z mottem na ustach :"Ciężka praca popłaca!" Tak było zanim jego ojczym i matula udali się do innego świata. Teraz był sam. Ze względów czysto finansowych żadna wieśniaczka nie raczy nawet na niego spojrzeć, a co dopiero tu mówić o kobiecie klasy średnio zamożnej. Siedem lat, dzień w dzień modlił się do Boga jedynego prosząc go każdego dnia o to samo. O zbawienie oraz lepszy byt na tym okrytnym świecie. Wtem przeżegnał się ładnie i ułożył do snu. Słanie jego składało się z siana przykrytego workiem, a na siebie narzucał bardzo cienką narzutę. Przed laty jednak przywykł już do tego zimna i nie miewał już większych problemów z zaśnięciem.
Godziny spokojnie mijały i wydawało się, że chłop już zasnął. Lecz cóż to? Nie wiadomo skąd i gdzie nagle rozległ się wrzask kobiety. Jak kopnięty w zad zerwał się na równe nogi i wyjrzał przez okienko. Dostrzegł wielką łunę ognia dosłownie obejmującą posiadłość jakiegoś margrabiego, cholera wie czego. Tak się przejął losem kobiety wołającej przez okno o pomoc, że wyleciał na zewnątrz na bosaka, w samych gaciach i białej podartej koszuli. Dobiegłszy na miejsce zaczepił go sam jaśnie panie. Cud nad Wisłą!
- Proszę cię! Zróbże coś! Moją żonę lada chwila strawi ogień!
Okoliczna ludność już leciała w stronę studni i starała się załatwić sprawę gasząc ogień. Wszystko wydawałoby się być pod kontrolą, gdyby coś w ich domu, bodajże w kuchni, nie eksplodowało.
- Zrobię co w mojej mocy.
Uspokoił możnego, bezradnego. Czym chyżo przełamał z bara drzwi frontowe, a miał tej siły od dźwigania. Ruszył ku górnym schodom, ale nie było sposobu, by jakkolwiek przez nie przejść. Kolejny wybuch, tym razem na górze. Kobieta znów wrzasnęła, tym razem rozpaczliwie. Łkała jakby świnię zarzynali żywcem, aż Kendack pomyślał, że już po nieszczęśniczce. Ale wpadł na pewien pomysł. Skoro schody płoną to wziął jakąś metalową misę i wypełnił ją wodą. No na legion chędożonych chimer! Nawet wodę bieżącą mieli, a pożar i tak wzniecili. Ach ta powszechna głupota. Gdyby była grzechem to wszyscy by trafili do piekła. Jak leci! Skoro już jednak nabrał wody do miski to polał nią schody. Pobiegł na górę, a nieszczęśniczka wyje, jakby widziała go nagiego. Oczywiście ogień znów raczył zagrodzić mu drogę, a w samej posesji robiło się coraz bardziej gorąco, a od momentu, gdy wszedł na górę dym przeszkadzał mu w oddychaniu.
- Ja pitolę!
Powiedział do siebie, lecz nie spodziewał się żadnej reakcji z jej strony.
- Jest tam kto?!
Krzyknęłą kobieta.
- Nie, duchy.
- Jak możesz się wygłupiać w takiej chwili?!
Kobieta była wyraźnie zdenerwowana, lecz chłop ją uspokoił.
- No dobrze już dobrze. Zaraz cię stamtąd wyciągnę.
Wziął zerwał zasłonę z okna i począł ubijać ogień. Na zgniłe końskie bąki! Ogień złapał tę zasłonę i musiał ją odrzucić. W sumie był prawie nagi... No to siup przez ogień, a tylko tyłek mu lekko przygrzało. To by były jaja, gdyby stracił gacie. Dostrzegł kobietę leżącą przy ognie. Chłop zrobił taki facepalm, że mucha nie siada. Kto normalny przy pożarze otwiera okno i siedzi tuż pod nim. I byłby pochwycił ją w ręce, gdyby nie silne grzmotnięcie przez kobietą rękę.
-Aaaach! Uważaj sobie brutalu!
Krzyknęła kobieta.
- Za co?
- Noga mnie boli...
- Która?
- A czy to takie ważne?! Zabierz mnie stąd!
Dym tak zaczął się dawać we znaki, że oboje zaczęli się przez niego dusić. To był chyba idealny moment na opuszczenie tej posiadłości. Pochwycił ją i przerzucił na ramię po drodze obrywając od niej w twarz dokładnie cztery razy i ruszył ku dołowi. Musiał trochę krzykucnąć, bo ten cholerny dym naprawdę nie ułatwiał mu zadania, a ogień wszędzie. Już nawet powoli pchał się na schody. Dostrzec mógł trzy postacie stojące tuż przy wejściu i co chwila ktoś polewał wodę do środka. Wolnym, acz stanowczym krokiem zaczął schodzić po schodach. Przy drugim bodajże schodek się zapadł i zanim zwisał nad ognistą przepaścią zdążył kobietę rzucić na schody. Ta przeczołgała się jakoś, a straż wyniosła ją z domu?
- A ja to co?!
Krzyknął Kendack, który jeszcze trzymał się dzielnie nad przepaścią i widział co się wokół niego dzieje. Czas uciekał, a on nie mógł się utrzymać. Barki dalej go bolały, a zmęczenie go dopadł stosunkowo szybko. Siódmy pot się z niego lał, a sił mu już brakło. Zrezygnował. Puścił się deski, lecz ktoś nieoczekiwanie złapał go za rękę. I drugą też. Czyli jednak są jeszcze wśród hołoty ludzie. Powlekli go na zewnątrz, a kobietą już zajmowali się znani uzdrowiciele. Okazało się, że nogę miała złamaną, bo tak ta sierota spadła z łóżka, że kolano sobie potłukła. Jemu nic nie było poza tym, że był wycieńczony. No i w końcu zasnął.
Obudził się kolejnego ranka, a dookoła niego byli uzdrowiciele i kobieta.
- Dziękuję...
Dotknęła jego czoła nie wiedzieć czemu i złożyła na nim całusa. Margrabia odsunął ją szybko od niego, zazdrośnik.
- Nazywam się Timothy Gawain i jestem margrabią.
Wow, serio? Pomyślał w duchu.
- Jestem ci wdzięczny za ocalenie życia mojej żonie. Może zechciałbyś zostać naszym lokajem?
Tłuścioszek wysilił się na uśmiech, a Kendacka mało co szlag nie trafił.
- B-będę zaszczycony!

I tak to było. Dostał robotę, miał się dobrze, po dwóch latach hajtnął się ze średnio zamożną kobietą. Lokaj, prawda? rotfl
I został okrzyknięty bohaterem dnia! Bohater osady Kaczych Dołów! I wszystko to bez użycia (cenzura) magii!
Zablokowany

Wróć do „Opowiadania Konkursowe - Przygoda bez magii.”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości