Dalekie Krainy[Równina Rafgar i okolice] Wskaż mi drogę

Poza Środkową Alaranią istnieją setki, najróżniejszych krain. Wielka Pustynia Słońca, Góry Księżycowe, archipelagi wysp, płaskowyże, mokradła, a nawet lądy skute wiecznym lodem. Inny świat, inne życie, inni ludzie i nieludzie. Jeżeli jesteś podróżnikiem, czy poszukiwaczem przygód wyrusz w podróż w najdalsze zakątki wielkiej Łuski Alaranii.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        - Nekromancja jest zwykłą dziedziną magii tak jak magia leczenia, panowania nad żywiołami, czy tworzenia. Żadna z dziedzin nie jest z ani dobra ani zła, bo wszystko zależy od celu posługiwania się daną magią przez maga. Nekromancja nie budzi ciepłych skojarzeń przez krzywdzące stereotypy i przez to, że w większości służy do ożywiania martwych ciał. To wcale nie znaczy, że nie może służyć w dobrym celu. Wskrzesić czyjeś ciało tylko po to, by stało się sługą wskrzeszającego jest oczywiście złe, zwłaszcza jeśli nie było zgody zmarłego. Ale co wtedy, gdy wskrzeszone zostaną zwłoki kogoś kto zginął w tragicznym wypadku i ani on nie miał szansy pożegnać się z rodziną, ani rodzina z nim? - zaczęła wykładać Mitrze choć podejrzewała, że on doskonale o tym wiedział, w końcu był nekromantą. I to o anielskim, dobrym sercu. Gdyby parał się nekromancją w złych celach lub dla zaspokojenia jakiś swoich chorych ambicji, bez wątpienia zostawiłoby to na nim, na jego aurze ciężki do ukrycia bądź usunięcia ślad. Jak w przypadku Aldarena, którego aura nie pozwalała zapominać o tym, że ten serdeczny wampir, dobry z charakteru, potrafi być bardzo niebezpieczny i okrutny. Bez wątpienia wina leżała po stronie Fausta, jednakże obca osoba czytająca aurę skrzypka nie będzie przecież o tym wiedziała.
        Podczas śniadania Ama wolała się bardziej skupić na jedzeniu, niż na rozmowie. Nie znaczy to jednak, że w ogóle się nie odzywała. Zagaiła jakąś drobną, niezobowiązująca rozmowę raz czy dwa, na temat jakiejś pogody, czy jak Mitrze podoba się okolica, czy niczego im w domku nie brakuje i czy nie mają z czymś problemu. Gdy oboje zjedli, posprzątała po posiłku i dała Mitrze kilka książek o zaklinaniu, w czym jeden z tomów zawierał "1000 pomysłów na zaklęcie przedmiot" - jak nosił tytuł.
        - Z tymi książkami nie powinieneś mieć żadnego problemu z umagicznieniem tego kła. Można powiedzieć, że są to obowiązkowe pozycje dla początkujących zaklinaczy - odpowiedziała spokojnie niebianinowi, nim odeszła do swoich spraw i zostawiła go w spokoju, aby nie przeszkadzać mu przy dłubaniu igłą w kle.
        Po pewnym czasie, gdy zauważyła, że Mitra już skończył swoje dekorowanie wilczego zęba, staruszka nie darowała sobie podejścia do niebianina i skomentowania jego dzieła. Oczywiście bardzo pozytywnie, bo nie miała żadnego powodu by podcinać blondynowi skrzydła. Zgodziła się na pomoc błogosławionemu, gdy ten będzie jej potrzebował i życzyła mu na koniec powodzenia z jego pomysłem, gdy Mitra już opuszczał jej dom.

        Zamartwiony Aldaren, od razu zmienił się w kruka, gdy tylko odkrył, że jego ukochanego nie ma nigdzie na terenie posiadłości smoczycy. I gdy ta poinformowała go, że nekromanta jakiś czas temu, obładowany tobołami poszedł gdzieś. Rozglądał się bardzo uważnie w poszukiwaniu swojego ukochanego i ewentualnych porywaczy, jednakże z powietrza ciężko było wypatrzyć jakiekolwiek ślady. Początkowo myślał, że Mitra będzie gdzieś nie daleko i przez to z lotu ptaka najszybciej go dostrzeże. Niestety mocno się przeliczył. Postanowił nie marnować energii i męczyć się w słońcu przez czarne pióra i z początku planował ruszyć na poszukiwania z przywołanym przez siebie demonem, lecz zaraz przypomniał sobie ten liścik, który znalazł obok siebie w ich chatce.
        Wylądował i wrócił do swojej naturalnej postaci niedaleko klifu z ukrytą, stromą ścieżką prowadzącą na plażę. Skierował się w tamtą stronę i ostrożnie podszedł do ścieżki. Nie spodziewał się jednak, że ta będzie usłana kwiatami. Bez wątpienia była to sprawka Mitry. Aldarenowi od razu urosło serce w piersi, zastanawiając się co też tym razem wymyślił jego partner i zszedł po ścieżce na plażę. Od razu się rozejrzał dokładnie, w poszukiwaniu Mitry, lecz nigdzie nie było go widać. Jedynie ciągnącą się dalej dróżkę z płatków kwiatów i jakiś namiot na jej końcu.
        - W co ty ze mną pogrywasz aniele? - zapytał sam siebie, zmierzając do tego białego a'la szałasu. Nie było wątpliwości, że nekromanta włożył masę wysiłku i serca w przygotowanie tego wszystkiego. To było naprawdę niezwykłe.
        Zbliżył się jeszcze odrobinę i w końcu dostrzegł stojące ma kodu kieliszki, a na jednym z nich złożoną kartkę. Sięgnął po nią i rozwinął, aby przeczytać zapisaną na niej wiadomość. Parsknął szczerze rozbawiony. Mógł się tego spodziewać po swoim ukochanym partnerze.
        - Jak sobie życzysz, mój najdroższy aniele - powiedział podekscytowany w eter, podejrzewając, że gdzieś w okolicy ukrywa się miłość jego życia. Zamknął oczy i w napięciu - w pozytywnym sensie oczywiście - oczekiwał tego, co miało nastąpić.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Mitra patrzył na perorującą Amę ze spokojem, a na koniec zamiast odpowiedzieć tylko smutno pokiwał głową. Tak, on to wszystko wiedział. Znał zastosowania swojej sztuki, które były chwalebne, wiedział jak z niej korzystać, by nie krzywdzić. Choćby taki drobiazg jak to, że on sam nie wskrzeszał ciał, a kukły. Wyobrażał sobie, że mógłby w ten sposób stworzyć teatrzyk dla dzieciaków - ileż to by dawało im radości! Ale wszystkim nekromancja kojarzyła się z ożywianiem ciał wbrew ich woli, z mięsem armatnim mauryjskich generałów, z okrutnymi karami stosowanymi przez ludzi Turilliego. Cóż… Tym milej, że ona miała takie szerokie horyzonty i nie uważała go za potwora. I była taka miła - zjadła z nim śniadanie, tak po prostu, potem udostępniła materiały, pochwaliła nawet jego pracę. Pomyśleć, że dzień wcześniej o tej porze uważał ją za najgorsze zło, jakie spotkał na swojej drodze…

        Schowany za skałami Mitra cierpliwie czekał na pojawienie się jego partnera. Nie wiedział ile czasu zajęło mu przygotowanie tej małej niespodzianki i przez to trudno było mu choćby zgrubnie oszacować, ile przyjdzie mu czekać. Wcześniej obawiał się, że nie zdąży, a teraz zastanawiał się czy nie będzie musiał uzbroić się w cierpliwość. Biedny Aldaren, był taki zmęczony po wczorajszym dniu, gdy błogosławiony wychodził on jeszcze tak słodko i głęboko spał… Nekromanta aż westchnął z rozmarzeniem, gdy to sobie przypomniał. Trochę żałował, że okazja do tego by poprzytulać się z ukochanym z samego rana przeszła mu koło nosa, ale tym bardziej miał nadzieję, że przygotowana niespodzianka mu się spodoba i obu wynagrodzi poranną rozłąkę. Czasami jednak nachodziły go wątpliwości. Czy jego partnerowi spodoba się taka romantyczna sceneria? On był taki żywiołowy, sam miał takie szalone pomysły. Z drugiej jednak strony sam wynajdywał bardzo urokliwe miejsca na ich wspólne chwile – tamta wieża w Nimerin, klif z samotnym drzewem… Niech to, nawet ich wspólna sypialnia w zamku w Maurii miała mieć piękny widok!
        Wspólna sypialnia… Pomyśleć, że gdy rozmawiali pierwszy raz o tym miejscu, miało to być schronienie dla Mitry, tylko i wyłącznie. Że Aldaren miał nie mieć tam wstępu i nekromanta miał się tak ukrywać, gdy będzie miał dość świata. Teraz jednak nie wyobrażał sobie innej opcji jak to, że przygotowany pokój zajmą razem. Nigdy w życiu nie chciałby już spać osobno ze swoim partnerem. Teraz odmówił zajęcia łóżka, byle tylko w nocy móc być blisko niego, aż nie chciał myśleć co by to było, gdyby miał zasnąć w innym pokoju… Do dobrego jednak człowiek szybko się przyzwyczaja. A do najlepszego to już w ogóle…
        Nagle Mitrze zdawało się, że dostrzegł jakiś ruch u szczytu klifu. W pierwszej chwili wyciągnął szyję, ale zaraz schował się za skałami – jeszcze skrzypek by go zauważył i po niespodziance! No bo to był on – błogosławiony od razu poznał swojego ukochanego, który schodził z klifu, wpatrując się intensywnie w ziemię pod stopami. Nekromanta był bardzo podekscytowany, tak bardzo chciałby być bliżej, by zobaczyć wyraz jego twarzy. Podobało się czy nie? Na pewno był zainteresowany, to było wręcz widać w jego postawie. Też w tym jak rozejrzał się po plaży, gdy zszedł już na dół. Ciekawe co sobie myślał? Ależ Mitrę nosiło w tym ukryciu! Ale nie, musiał czekać. Ukradkiem obserwował swojego narzeczonego, gdy ten szedł po przygotowanej ścieżce z płatków kwiatków do ich małej altanki. Gdy już tam dotarł, nekromanta ostrożnie podniósł się do pozycji stojącej, choć pochylonej, by w razie czego móc się jeszcze szybko schować. Z kieszeni wyjął wisior, który rano przygotowywał, a gdy Aldaren już wszedł do namiotu, Mitra zaczął się do niego podkradać. Był już bardzo blisko, gdy skrzypek nagle się odezwał, a on w tym momencie zakradł jak wypatrzony podczas polowania kot. Całe szczęście domyślił się szybko, że jego ukochany odnosił się do treści liściku i po prostu domyślił się czyją sprawką była ta cała aranżacja. Radosny, uśmiechając się od ucha do ucha, błogosławiony podszedł do ukochanego i stanął za jego plecami. Wychylił się, by móc mówić do jego ucha.
        - Kilka tygodni temu uczyniłeś mnie najszczęśliwszym mężczyzną na Łusce – zagaił cichym, romantycznym szeptem. – Strasznie długo musiałeś czekać na rewanż. Teraz mam nadzieję, że poczujesz się chociaż w połowie tak szczęśliwy, jak ja wtedy. Ren, kocham cię najbardziej na świecie, bardziej niż da się to wyrazić słowami. Chcę spędzić z tobą całą wieczność, dzielić z tobą całe swoje życie, wszystkie szczęśliwe chwile i wszystkie troski, być twoją podporą i móc wesprzeć się na twoim ramieniu, codziennie móc kłaść się spać przy twoim boku i rano się przy tobie budzić, by od razu sobie przypominać, że jestem największym szczęściarzem na Łusce. Bo mam ciebie. Bo codziennie mogę patrzeć na miłość mojego życia, słuchać twojego słodkiego głosu, twojego śmiechu, czuć twoją obecność. Jesteś moją drugą połową, Ren, bez ciebie nigdy nie stałbym się w pełni sobą. Kocham cię, mój najdroższy, najsłodszy, mój wymarzony książę z bajki…
        Kończąc swoją przemowę Mitra rozłożył w rękach naszyjnik z kłem i ostrożnie założył go Aldarenowi na szyję. Gdy już zawiązał porządny supeł, poprawił ułożenie rzemienia i samego wisiora, po czym zabrał ręce i odsunął się o pół kroku.
        - Możesz otworzyć oczy – oświadczył głosem pełnym dumy, radości i czułości. Oczy mu błyszczały jakby stał na ślubnym kobiercu: szczęściem, przejęciem, odrobiną stresu. Nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Tak bardzo czekał na to jak zareaguje jego narzeczony, że aż nie umiał ustać w miejscu i przestępował z nogi na nogę. Stulone dłonie trzymał przy ustach, jakby składał je do modlitwy, ale zza splecionych palców i tak widać było jego uśmiech.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Szedł ostrożnie po kwiatowej ścieżce i gdyby nie to, prawdopodobnie mocno, by się zaniepokoił na widok tych czerwonych płatków, które w pierwszej chwili skojarzyły się wampirowi z kroplami krwi. Ba! Gdyby nie to, że raczej był wyczulony na zapach krwi ukochanego, pomyślałby, że Mitra upuścił jej sobie odrobinę. Choć w sumie skrzypek nie wiedział, po co nekromanta miałby robić coś tak drastycznego. By mieć pewność, że Aldaren się po drodze nie pogubi? Że dotrze na miejsce docelowe? A może by był bardziej poruszony całą sytuacją? Szczerze nie miał pojęcia i cieszył się, że Mitrze nie przyszło do głowy coś tak lekkomyślnego, jak zranienie się, by utworzyć dla ukochanego krwawą ścieżkę. Znali się już na tyle długo, że niebianin prawdopodobnie wiedział, jak by się coś takiego skończyło - wampir zamiast zaintrygowany zastaną scenerią, byłby bardzo mocno zmartwiony, czy jego ukochanemu nie stało się nic złego.
        Był mocno zaciekawiony tym, co wymyślił błogosławiony i doskonale czuł jak intensywnie wali mu serce. Kiedy znalazł się na plaży od razu zdjął buty, by wygodniej pokonywało mu się drogę przez grząskie piaski. Odetchnął głęboko i z napięciem zaczął się zbliżać. Nie miał najmniejszego pojęcia czego mógłby się spodziewać, zwłaszcza, że nigdzie w zasięgu wzroku nie widział swojego partnera. Kilka razy miał nieodparta ochotę użyć zaklęcia i spróbować sięgnąć go myślą, by go zlokalizować, albo przywołać jakiegoś demona, ale zrezygnował, podejrzewając, że mógłby zepsuć tym cały plan narzeczonego. A tego nie chciał, patrząc na to jak wiele wysiłku i serca błogosławiony włożył w przygotowanie choćby tego a'la namiotu, który naprawdę robił wrażenie i pobudzał wyobraźnię wampira. Aż się trochę niepokoił, co jego ukochany anioł planował tutaj robić, doskonale pamiętając pełne namiętności chwile, które miały miejsce zeszłego wieczoru. Gdyby jeszcze gdzieś zobaczył chociażby skromną torbę z kompletem ubrań na zmianę dla nich, byłby gotów pomyśleć, że Mitra chciałby spędzić tu całą noc. Może i żadne z nich nie musiało się obawiać przeziębienia, ale nadal nekromanta mógłby zmarznąć, a jeśli nie, to choćby przez sam fakt jak zdradliwe i kapryśne bywało morze, spędzenie nocy na plaży nie należało do najrozsądniejszych pomysłów. Już lepiej, gdyby to było na klifie, a raczej dobry kawałek od jego krawędzi tak dla bezpieczeństwa. Jednakże skrzypek wątpił, by jego ukochany planował tutaj spędzić noc.
        Zbliżył się ostrożnie do altanki, jakby zaraz miał na niego wyskoczyć łowca obwieszony czosnkiem, dzierżąc osinowy kołek w dłoni i omiótł dokładnie spojrzeniem całą konstrukcję. To było istne szaleństwo, acz w pozytywnym znaczeniu, bo nekromanta zawędził poduszki z ich pokoju i wampir dopiero teraz sobie uświadomił, że rzeczywiście nie było ich, gdy się obudził. Był jednak wtedy tak przejęty ewentualnym porwaniem partnera, że nie zwrócił na to większej uwagi w tamtym momencie. Zaraz po poduszkach zauważył złożoną kartkę papieru na jednym z kieliszków. Przykląkł na jedno kolano, by podnieść tajemniczy liścik i z powrotem się podniósł odczytując jego zawartość pod nosem. Nie sposób było opanować uśmiechu, który zawładnął jego twarzą, sprawiając, że wampir uśmiechał się jak głupi nastolatek, który pierwszy raz był zakochany i wybierał się na swoje pierwsze spotkanie z obiektem jego westchnień. I nie było w tym momencie siły, która sprawiłaby, że ów uśmiech zniknąłby z jego twarzy. Nawet mimo tego, że wmawiał sobie cały czas by się uspokoić, by zachować powagę, bo co jeśli Mitra chciał mu zdradzić coś przykrego, a nieumarły szczerzył się jak głupi do sera?
        Dostosował się do ich magicznego zaklęcia zapisanego na karteczce i poinformował o tym błogosławionego głośno i wyraźnie, by blondyn zdołał go usłyszeć gdziekolwiek się ukrywał. W prawdzie korciło go i to bardzo, żeby choć trochę podglądać co też się nekromanta wymyślił, ale nie chciał zrobić takiego świństwa narzeczonemu. Chciał być z nim szczery i wytrzymać cierpliwie bez otwierania oczu ile będzie musiał, aż Mitra nie da mu pozwolenia na ich otworzenie. Nie było to wcale łatwe zadanie, tak samo jak stanie bezruchu w jednym miejscu, gdy wyczuł za sobą obecność miłości swojego życia, którą niemalże boleśnie pragnął porwać w swoje objęcia. Odetchnął głęboko, kiedy niebianin stanął tuż za nim. Był bardzo zrelaksowany i z przyjemnością i ogromną uwagą słuchał wypowiadanych przez swoją drugą połówkę, najpiękniejszych słów, jakie kiedykolwiek w życiu słyszał. Nie śmiał mu przy tym przerywać, nawet pełnym zadowolenia westchnieniem. Czuł jak się wręcz rozpływa, słuchając jego wyznania.
        Zadrżał lekko z tego napięcia, gdy poczuł dotyk nekromanty na sobie. Chciał sięgnąć dłonią do tej niebianina, chciał sprawdzić ciężar na swojej szyi, lecz zdusił w sobie to pragnienie, w końcu i tak będzie mógł wszystko sprawdzić, na ten jednak moment musiał uzbroić się w cierpliwość.
        I w końcu nekromanta uwolnił od tej ciemności i stanu niepewności. Skrzypek odetchnął głęboko po raz kolejny, widać było, że cały drży z podekscytowania. Otworzył wreszcie oczy i sięgnął głową do kła, którego Mitra zawiesił mu na szyi. Ujął go ostrożnie w dłonie, jakby ząb miał się rozpaść na miliard kawałków od najmniejszego dotyku i przyjrzał mu się uważnie. Czuł delikatne mrowienie na palcach, które utwierdziło go w przekonaniu, że w ten amulet została wpompowana magia, ale nie to było najważniejsze. Serce nieumarłego zabiło mocniej, gdy skupił wzrok na delikatnych, acz bardzo starannie i precyzyjnie wykonanych zdobieniach. W szczególności "A" oraz "M" spowodowały, że napłynęły mu do oczu łzy wzruszenia, które spłynęły niepowstrzymane, kiedy lazurowe spojrzenie utkwione zostało w tak bardzo znajomym wampirowi, a jednocześnie tak innym i przepięknym odzwierciedleniu herbu "jego" rodu.
        - To jest... - zaczął, by nie trzymać dłużej błogosławionego w niepewności, bo tak jeszcze rozsadziłaby go od środka, jednakże jak nigdy miał problemy z wysłowieniem się, a głos po prostu wiązł mu w gardle. Odwrócił się ze łzami w oczach i jednym skokiem znalazł się przy ukochanym, którego zaraz porwał w swoje objęcia na tyle gwałtownie, że obaj znaleźli się na ziemi.
        - To najpiękniejszy dar, jaki kiedykolwiek mógłbym sobie wymarzyć. Ja... po prostu nie wiem co powiedzieć - przyznał szczerze, tuląc się do leżącego pod nim partnera. Aldaren był bardzo szczęśliwy i miał trudności z opanowaniem swojego wzruszenia, choć i tak szybko uświadomił sobie obecną sytuację w jakiejś się znaleźli i zaraz zszedł z błogosławionego pomagając mu się podnieść do pozycji siedzącej. Wiedział, że ta, w której znajdowali się przed chwilą, nie była dla nekromanty zbyt komfortowa i raczej nie wywoływała w nim pozytywnych uczuć.
        - Przepraszam aniele. Poniosło mnie trochę - powiedział ze skruchą ocierając dłonią łzy i zaraz znów chwycił ostrożnie za swój prezent i utkwił w nim spojrzenie. Był kompletnie nim oczarowany i chyba miał już pomysł, jak mógłby Mitrze udowodnić, ile ten dar i sam nekromanta dla niego znaczą. Zwłaszcza najbliższy jego sercu nekromanta.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Obaj mieli w tym momencie po szesnaście lat i przeżywali swoją pierwszą wielką miłość – przynajmniej metaforycznie. Mitra obserwując swojego partnera z ukrycia wprost nie umiał usiedzieć w miejscu. Chciał mu się ujawnić, podejść bliżej, zobaczyć jego minę. Z daleka Aldaren wyglądał na podekscytowanego i chyba się uśmiechał, choć błogosławiony przez moment miał wątpliwości czy jego partner nie narobi afery i czy jakoś źle nie zinterpretuje tej całej scenerii. Może jako zasadzkę? Albo jakiś inny niecny podstęp? To by do niego pasowało – wszystkim się tak bardzo przejmował i czasami jego myśli uciekały w nieodpowiednim kierunku. Teraz jednak wyglądało na to, że się cieszył, a to sprawiało, że Mitrze serce biło jeszcze mocniej, szybciej, a oczy błyszczały. Chyba mu się udało? Ale to jeszcze nie koniec, wręcz przeciwnie – najważniejsze dopiero przed nimi.
        Wydawało mu się, że Aldaren był spięty po przeczytaniu liściku, ale w sumie doszedł do wniosku, że sam również taki by był – chciałby działać, odnaleźć swojego partnera, a on kazałby mu stać z zamkniętymi oczami? Chyba rozumiał rozterki swojego partnera. Tym bardziej nie zamierzał niczego przedłużać. Gdy jednak stanął na palcach i wychylił się lekko, by mówić mu do ucha, słowa same zaczęły płynąć z jego ust i wydawało mu się, że mówił i mówił. Jego narzeczony wyglądał przy tym na rozluźnionego, więc nie było powodów do skracania czegokolwiek. Miało być idealnie – Mitra chciał, by to był dla niego moment wyjątkowy. Jak takie trochę spóźnione zaręczyny.
        Ekscytacja udzielała im się nawzajem i gdy Aldaren drżał z podniecenia, błogosławiony również nie umiał znaleźć sobie miejsca. A uśmiechał się przy tym jak głupek. Te kolejne minuty – po tym jak pozwolił skrzypkowi otworzyć oczy – były jednocześnie niezwykle przyjemne i męczące, trwały za długo i za krótko. Tak cudownie obserwowało się reakcje wampira – to jak lśniły jego piękne lazurowe oczy, jak z zaintrygowaniem oglądał naszyjnik leżący w lekko drżącej z ekscytacji ręce… Jakież to było piękne. Lecz łzy… One wprawiły Mitrę w lekką konsternację. To było wzruszenie? Frustracja? Czyżby nie trafił? Może uraził skrzypka tak luźno interpretując jego herb, może obudził bolesne wspomnienia odwołując się do niego?
        Odpowiedź na te wątpliwości nadeszła, gdy Aldaren się do niego odwrócił. Jakiż on był rozkoszny, taki poruszony, wzruszony, rozbrojony emocjonalnie, ale w pozytywnym sensie. Mitra nabrał ochoty, by go przytulić i scałować jego łzy. Uśmiechnął się z czułością i wyciągnął do niego ramiona, zachęcając by się przytulił, ale skrzypek miał teraz inny pomysł na to by dać upust swoim emocjom. Rzucił się na błogosławionego, który w ogóle nie spodziewał się tak gwałtownej reakcji i przez to nie zdołał się zaprzeć. Chwilę walczył o utrzymanie równowagi, ale na piasku to nie było takie łatwe. W końcu poległ – dosłownie, bo poleciał na plecy, a za nim upadł jego ukochany. Nekromanta stęknął cicho, gdy ciężar Aldarena wycisnął z niego powietrze. Nie zdążył zorientować się w sytuacji, ledwie odzyskał dech, gdy wampir zaczął wylewać z siebie emocje, tulić się i łasić… I Mitrze w tym momencie zrobiło się naprawdę obojętne gdzie i w jakiej pozycji się znaleźli – był szczęśliwy mogąc trzymać swojego partnera w objęciach.
        - Twój uśmiech zastępuje mi wszelkie słowa, najdroższy – zapewnił z czułością, całując go w skronie, bo w tej pozycji nie sięgał jego ust. Gdy mimo wszystko spróbował, coś go zaszczypało wtedy w szyję - zignorował to, przekonany, że to jakieś ziarenko piasku, lecz to był siniak przypominający ślad po pocałunku: niechlujnie zaleczone ukąszenie z nocy.
        Mita poruszył się niespokojnie, bo poczuł jak ich ciała się dotykają w sposób, który nie był dla niego specjalnie przyjemny i chyba przez ten jego ruch Aldaren tak szybko się ocknął i z niego zszedł. Mitra nie protestował – nie chciał psuć atmosfery mówieniem na głos o tym, co oboje wiedzieli na temat jego fobii i dyskomfortu. Nadal się uśmiechając przyjął pomocną dłoń ukochanego i usiadł. Wytrzepał sobie piasek z włosów, po czym przysunął się do partnera i pogłaskał go po policzku. Pod palcami poczuł wilgotne ślady jego łez.
        - Nie przepraszaj za to jak mocno mnie kochasz – powiedział szeptem, po czym złożył na jego twarzy klika czułych pocałunków, by osuszyć ją ze śladów wzruszenia, ale też tak by nie przeszkadzać przy oglądaniu naszyjnika. Później przytulił się do jego boku i znad jego ramienia spojrzał na swoje dzieło w jego rękach.
        - Cieszę się, że ci się podoba – zapewnił szeptem. – Sam go zrobiłem. Chciałem nim pokazać jak wiele dla mnie znaczysz i jak wiele znaczy nasz związek… Stąd te symbole. I udało mi się go też zakląć – dodał. – Chroni przed truciznami, przed srebrem i czosnkiem i tym wszystkim, co może zaszkodzić wampirowi. Tak by cię chronił gdyby mnie nie było w pobliżu – wyjaśnił, znowu przytulając się do Aldarena i całując go z czułością w policzek. Później przysunął się, ujął go pod brodę i delikatnie obrócił jego głowę w swoją stronę, by móc pocałować go w usta, jak należy. Gdy skończył, uśmiechnął się do niego szeroko, pokazując przy tym zęby.
        - Jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie – zapewnił, przytulając swojego partnera i przymilając się do niego.
        - Mój najdroższy, ukochany Ren - szeptał z czułością, głaszcząc go po głowie. To nie był koniec drobnych atrakcji, które zaplanował na ten dzień, ale przecież nie musieli wszystkiego zrobić do południa. Teraz jedyne o czym marzył to siedzieć tak ze swoim partnerem, przytulać go i patrzeć jak się uśmiecha. Widać było w jego oczach jak bezgranicznie zakochany był w skrzypku i że byłby w stanie zrobić dla niego absolutnie wszystko.
        - Bardzo cię wystraszyłem tak znikając z naszej chatki? - zapytał ciepłym i lekko zatroskanym szeptem po dłuższej chwili milczenia i napawania się chwilą. Znał swojego partnera i wiedział, że ten mógł sobie wymyślić najczarniejszy scenariusz - na przykład to, że Mitra zdecydował się od niego uciec pod osłoną nocy.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Kiedy Aldaren wyruszył na poszukiwania Mitry i zmierzał w stronę plaży wspomnianej w zostawionym obok niego liściku, gdy się przebudził, był pełen obaw, że coś złego mogło stać jego ukochanemu. Po wkroczeniu do ich piaszczystego azylu na ułamek sekundy niepokój w nim narósł, lecz po ujrzeniu tej ścieżki z kwiatów oraz prowizorycznej altanki z białych prześcieradeł łopoczących swoimi połami na wietrze, nieco się uspokoił. Nadal nie odetchnął z ulgą, bo nie widział nigdzie swojego partnera, ale nie było nigdzie dokoła śladów walki czy jakiejś szamotaniny. Nie było też woni niebiańskiej krwi w powietrzu, którą bez problemu dałby radę wyczuć nawet na morskim wietrze. W końcu był bardzo wyczulony na krew Mitry. Kolejny liścik z ich tajnym zaklęciem, choć napawał wampira optymizmem i ulgą, że z jego ukochanym wszystko w porządku, to jednak nie mógł być w pełni spokojny, dopóki nie zobaczy na własne oczy, że niebianinowi nic nie jest. Niestety zamiast tego, skrzypek miał jeszcze chwilę poczekać i to z zamkniętymi oczami. Idealny moment, by przebić go kołkiem, albo odciąć głowę, zdezorientowany pewnie nawet nie byłby w stanie zareagować, by się bronić. I głównie przez to był spięty. Do do ostatniej chwili, nim usłyszał głos swojego ukochanego, będącego niczym najpiękniejsza muzyka na Łusce, nie był pewien czego się spodziewać. Czy to faktycznie nie była jakaś zasadzka.
        Bardzo wiele emocji się w nim nagromadziło do momentu aż Mitra zawiązał na jego szyi oprawiony przez siebie kieł, nie myślał więc za wiele, gdy rzucił się na ukochanego. Tak rozpierało go szczęście, że po prostu nie potrafił choćby pomyśleć by je opanować, a co dopiero to zrobić. Ze łzami w oczach przyciskał nekromantę do piasku tuląc się do niego i łasząc. Jego radość była ogromna. I zwyczajnie musiała znaleźć jakieś ujście. Choć oczywiście wampir nie dał się temu pochłonąć do końca i gdy tylko Mitra się pod nim poruszył, od razu się podniósł, uświadamiając sobie, że są stanowczo zbyt blisko i bez wątpienia błogosławiony nie czuł się w tej sytuacji najlepiej. Oczywiście od razu przeprosił za swoje naganne zachowanie, bo sam doskonale wiedział, że źle postąpił i nic go nie tłumaczyło. Mógł przecież lepiej panować nad swoimi emocjami, przyjąć całą sytuację na chłodno. Chciał się kłócić z Mitrą, że sprawianie swojemu partnerowi przykrości, nie ma nic związanego z miłością i zawsze należy za to przeprosić, jednakże przeprosił jedynie raz jeszcze i pozwolił Mitrze scałować z twarzy nieumarłego wszystkie łzy. Nadal był bardzo wzruszony tym prezentem i kilka nowych, słonych kropel spłynęło po jego policzkach, ale te już sam wytarł grzbietem dłoni. Przytulił do siebie ukochanego, opierającego się o jego bok i szczęśliwy badał spojrzeniem każdy szczegół na kle. Najbardziej jednak poruszony był pierwszymi literami ich imion i nowym herbem odnoszącym się w tej formie i do błogosławionego i do wampira, łącząc ich obu w jedno.
        - Jest przepiękny, mój najdroższy Mitro - mruknął łagodnie, choć pobrzmiewało w jego głosie coś jakby delikatna gorycz? Z resztą zaraz sam się do tego przyznał. - Aż mi wstyd, że sam nie pomyślałem o czymś co mogłoby charakteryzować nas obu i by... swój prezent zaręczynowy dla ciebie zrobić własnoręcznie, a nie zlecać jego wykonanie komuś innemu.
        Miał do siebie ogromny żal i było to po nim widać, zaraz jednak odsunął od siebie smutek i parsknął, lekko kręcąc głową. Nie były to przecież żadne wyścigi na najlepszy prezent dla swojego partnera. Poza tym Aldaren postara się niezwłocznie naprawić swój błąd.
        - Czyli jak rozumiem po powrocie będę miał do ugotowania zupę czosnkową dla ciebie? - zażartował lekko, jakby chciał w ten sposób pozbyć się reszty napięcia i choć trochę przegonić wspomnienie tego nieprzyjemnego incydentu sprzed chwili, jak leżał na niewinnym i bezbronnym niebianinie.
        Szczerze mówiąc mimo okazji i miłej obecnie atmosfery oraz przymilności Mitry, Aldaren nie spodziewał się, że nekromanta zechce pocałować go w usta. Nie protestował jednak i nie tylko zamruczał z rozkoszą, ale również łagodnie odwzajemnił tę czułość. Pogładził delikatnie ukochanego po policzku patrząc w jego hipnotyzujące oczy w kolorze bławatków, których pięknie mógłby dać się pochłonąć bez reszty.
        - Nie chciałbym się z tobą kłócić, ale w to akurat wątpię - powiedział poważnie po wyznaniu błogosławionego i zaraz się uśmiechnął do niego ciepło. - Ja jestem najszczęśliwszy na świecie, móc dzielić się miłością i cieszyć się nią z tak wspaniałym partnerem. - Pocałował czule ukochanego w czoło i siedzieli tak przez chwilę wtuleni w siebie na piasku, wpatrując się w siebie z ogromną miłością i oddaniem.
        - Tak szczerze, to myślałem na początku, że ktoś cię porwał, ale Ama mnie odrobinę z tym uspokoiła. Choć wtedy zacząłem się zastanawiać, czy nie postanowiłeś po prostu odejść - przyznał bez bicia, choć brakowało w jego głosie pewności. Nie przez to, że kłamał. Było mu głupio, że pomyślał o tym, że nekromanta mógłby zechcieć tak bez słowa z dnia na dzień od wampira uciec. - Strasznie się bałem czy nie stała ci się żadna krzywda - dodał gładząc go delikatnie po policzku, aż jego dłoń nie zjechała nieco niżej, muskając kciukiem linię jego szczęki, jakby zaraz chciał pocałować błogosławionego w ramach przeprosin za swoje niedorzeczne myśli, przypadkowo przesuwając koniuszkami dolnych palców po ranie na jego szyi.
        Zamiast jednak zbliżyć na ułamek sekundy swoje wargi do ust blondyna, skrzypek znieruchomiał na moment i lekko ściągnął brwi w zamyśleniu. Spojrzał zaraz lekko zaskoczony na ukochanego.
        - Co ty tu masz? - zapytał nieco zaniepokojony, odchylając delikatnie głowę partnera, by zobaczyć co poczuł pod palcami. - Ja...To... - wydukał zaraz ogromnie zawstydzony i zakłopotany, drapiąc się po karku jedną dłonią. Może gdyby był człowiekiem nie przeszkadzałby mu aż tak bardzo znak na szyi błogosławionego, który wampir musiał przypadkowo zostawić zeszłego wieczoru. - Przepraszam najdroższy - mruknął ze szczerą skruchą w głosie i zaraz zbliżył swoją twarz do boku szyi Mitry, by na pozostawionym przez siebie dowodzie "zbrodni" złożyć łagodny pocałunek, jakby ten miał choć trochę zminimalizować ból i dyskomfort, które musiał z tego powodu odczuwać nekromanta.
        - Jak wrócimy do domu postaram się coś od Amy wyżebrać, by ta rana ci tak bardzo nie doskwierała - zaproponował, gotów do pomocy, jakby już teraz mieli się wybierać do pradawnej.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Po raz kolejny w trakcie ostatniego tygodnia Mitra poczuł się jak w niebie. Tak bardzo się cieszył – emocje malujące się na twarzy Aldarena spowodowane jego niespodzianką były najlepszą z możliwych nagród. Nawet nie miał pretensji o to jak został przygnieciony. Z czasem może zrobiło mu się trochę niekomfortowo, ale przecież jego partner nie miał nic złego na celu – gdyby Mitra był silniejszy albo przewidział jego ruchy, może by ustali. Nie miał jednak o nic pretensji, o czym najlepiej świadczyły zarówno jego słowa jak i gesty. Zamierzał tego dnia być szczęśliwy i sprawić swojemu ukochanemu tyle radości ile tylko zdoła. Choć miał głowę pełną pomysłów, dał jednak skrzypkowi najpierw nacieszyć się prezentem, a samemu cieszył się patrzeniem na jego reakcje i wzajemną bliskością. Był dumny jak paw za każdym razem, gdy Aldaren mówił coś miłego na temat otrzymanego prezentu zaręczynowego. Mimo to zaraz wyczuł pewną zmianę w jego głosie – spojrzał na niego z większym zainteresowaniem, by zachęcić go do mówienia, choć chyba nie było to konieczne. Usłyszawszy tłumaczenie, błogosławiony parsknął lekko i znowu przytulił do siebie swojego narzeczonego, głaszcząc go po głowie.
        - Daj spokój – poprosił go z czułością. – Bransoleta od ciebie jest wyjątkowa i bardzo, bardzo mnie cieszy. Nie zamieniłbym jej na nic innego, nigdy, musieliby mi rękę uciąć by mi ją odebrać. Świadczy o tym, że jesteśmy razem i o tym jak mnie kochasz, to najważniejsze. I wszem i wobec się do tego przyznajesz – dodał z niejaką dumą.
        - Zresztą i tak najważniejsze jest to, co nienamacalne, prawda? – podjął po chwili. – To uczucia i intencje, jakie tobą kierowały, gdy kazałeś ją dla mnie zrobić i z jakimi mi ją wręczałeś. To się najbardziej liczy, mój najdroższy.
        Ren poradził sobie jednak z tą sytuacją po swojemu i po odegnaniu od siebie trosk przysłonił je żartem o zupie czosnkowej – tak absurdalnym, że Mitra również się zaśmiał.
        - Aż tak to może nie – odparł. – Jeszcze byśmy zabili jakiegoś niewinnego przechodnia oparami z kuchni, a Żabon nie ma już miejsca do zakopywania zwłok w ogródku.
        Mitra uśmiechnął się, wyjątkowo zadowolony ze swojego żartu, a przez to jaki był szczęśliwy ponownie pocałował swojego partnera w policzek.
        Po pełnym czułości, niezwykle przyjemnym pocałunku nekromantę ogarnęło takie błogie szczęście, że patrząc w oczy ukochanego nie od razu dostrzegł zmianę, jaka w nich zaszła – tę powagę, która nagle w niego wstąpiła. Gdy to jednak do niego dotarło, skonsternowany leciutko się cofnął, ale zaraz został uspokojony przez Aldarena – cwaniak chciał się po prostu droczyć! Niebianin nie miał mu tego za złe, choć dla porządku trzepnął go lekko w ramię, nadal się przy tym promiennie uśmiechając. Był tak szczęśliwy, że chyba nic nie byłoby go w stanie w tym momencie zdenerwować. Znając jednak swojego partnera musiał zadać jedno nurtujące go pytanie – czy martwił się, gdy rano obudził się sam. Na jego twarzy pojawił się lekki cień, gdy usłyszał, że skrzypek podejrzewał porwanie. Nie mógł mu teraz powiedzieć, że przez moment rozważał upozorowanie porwania – że chciał swoją wiadomość przybić nożem do futryny i napisać tak, by brzmiała bardziej złowieszczo. Wtedy jednak zrezygnował przekonany, że tylko w ten sposób niepotrzebnie zmartwi Aldarena i najwyraźniej się nie mylił. Jego partner jak zawsze przejmował się na zapas.
        - Oj wierz mi, gdybym chciał odejść to na pewno byś o tym wiedział – zapewnił z lekkim rozbawieniem, bo o ile siebie znał, był przekonany, że taki dramatyczny wariant na pewno nie zostałby zrealizowany po cichu, a po wielkiej awanturze, wyrzutach i wrzaskach.
        - Przepraszam, kochany, że cię nastraszyłem – wyznał z czułością. – Obiecuję, że od teraz ten dzień będzie cudowny i będę cię rozpieszczał do granic możliwości – zapewnił stanowczo, bo faktycznie taki był plan: dopieścić ukochanego ile tylko się da, za to wszystko, co do tej pory się nie udawało i za każdy stres jaki przeżył do tej pory. Miało być cudownie.
        Na razie jednak można by uznać, że to błogosławiony był bardziej dopieszczany, bo narzeczony głaskał go z taką czułością. Wyczuwając zbliżający się pocałunek chętnie się na niego nadstawił… ale pieszczota nie nadeszła. Zdezorientowany Mitra spojrzał pytająco na partnera – ten patrzył na coś na jego szyi. Błogosławiony posłusznie dał sobie odchylić głowę, choć już wiedział w czym tkwił problem.
        - Ale nie masz za co… - próbował protestować, lecz Aldaren mu to utrudnił, składając na śladzie po ukąszeniu pocałunek. Nekromanta stopniał w jego ramionach, uśmiechając się błogo. Spojrzał na niego z chochlikiem w oczach. Przez bardzo krótki moment chciał poprosić, by mógł sobie zachować ten ślad, bo trochę wbrew logice czuł dumę przypominając sobie co doprowadziło do jego powstania, jednak wiedział, że to może się wcale nie spodobać skrzypkowi i uzna to za niemy wyrzut. Nie, lepiej odpuścić. Ale to wcale nie znaczyło, że Mitra nie miał innego planu.
        - Ale może maść nie będzie potrzebna? – zapytał jak dziecko, które boi się zastrzyku i próbuje się wywinąć. – Może dzięki twojej miłości to się samo zagoi? Nie wygląda już lepiej po tym pocałunku? – upewnił się, muskając palcami to miejsce jakby sam chciał się przekonać czy coś się poprawiło, choć oczywiście zrobił to po to, by trochę podleczyć siniak na poparcie swojej tezy.
        - I jak? – upewnił się, odchylając głowę. – Może jeszcze jeden całus… Albo dwa… I nie będzie śladu? – negocjował, niby z niewinną czułością, ale iskierki w jego oczach nie gasły ani na moment.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        - Hmm... - mruknął zamyślony, gdy Mitra zapewniał, że bransoletka od wampira była dla niego bardzo ważna. Aldaren sprawiał wrażenie, jakby właśnie rozmyślał nad tym, co powiedział jego ukochany, czy rzeczywiście odciąłby niebianinowi rękę tylko po to, by wręczyć mu jeszcze lepszy prezent. Oczywiście tylko dla żartów przyjął taką postawę, bo nie mógłby zrobić błogosławionemu takiej krzywdy. Każdy głupi wiedział, że odcinanie części ciała boli. Poza tym kalectwo ukochanego było zbyt wysoką ceną, której nie zdołałyby spłacić wszystkie kosztowności świata i najbardziej niezwykłe prezenty jakich nawet wymarzyć sobie nie można. Skrzypek był inteligentny i cierpliwy, był pewien, że uda mu się wymyślić coś, co nie będzie wymagało uszkodzenia Mitry w żaden sposób czy to fizyczny, psychiczny, czy duchowy. W żaden.
        - To bez wątpienia najważniejsze - zgodził się z ukochanym, choć nadal był częściowo pogrążony w swoim świecie, jakby wciąż kombinował, jak się odpowiednio odwdzięczyć Mitrze za jego prezent.
        - To fakt! - przyznał ze śmiechem, gdy niebianin skomentował pomysł na ugotowanie zupy czosnkowej. - Nie zdziwiłbym się, gdyby przez Żabona w twoim ogródku było więcej zwłok zakopanych, niż pod całą Maurią od początków jej istnienia - pociągnął żart dalej, choć po części mówił też poważnie. W paszczy Żabona zginęło tyle zwierzaków z okolicy jego wielkości i mniejszych od niego, odkąd mieszkał u Mitry, że ciężko było zliczyć i gdyby mieli zrobić każdemu mały nagrobek, pewnie byłoby w ogrodzie nekromanty pochowanych więcej szczątków, niż na miejskim cmentarzu. Aldaren parsknął zaraz rozbawiony, gdy pojawiła się w jego głowie wizja tego jak będzie wyglądała cały ogród wokół zamczyska, gdy z Mitrą i Żabonem się tam przeprowadzą.
        Lekko się uśmiechnął, równie rozbawiony co niebianin, domyślając się, że bez wątpienia każde z nich wiedziałoby o planowanym odejściu tego drugiego. Tak, jak miało to miejsce w przypadku i pierwszej, prawdziwie poważnej kłótni, gdy Mitra oddał swoją krew Nihimie. Mało brakowało, a ich raczkujący wtedy związek omal nie umarł śmiercią tragiczną i to w głównej mierze z winy skrzypka, a nie nekromanty. Teraz gdy o tym myślał, było mu wstyd za to jak się wtedy zachował i powinien być bardziej wyrozumiały. W końcu błogosławiony nie dał się wampirzycy ugryźć dla własnej przyjemności. Natomiast Aldaren zachował się wtedy wręcz karygodnie, nie będąc szczery sam ze sobą, a co dopiero z Mitrą, bo przemawiała wtedy przez niego zwykła wampirza zazdrość i zaborczość. Był pewien, że teraz zareagowałby dużo mniej gwałtownie, mimo tego, że jego relacja z Mitrą była na dużo wyższym poziomie, niż wtedy. Co prawda nadal ciężko by mu było patrzeć i pozwolić na to, by inny wampir pił krew jego ukochanego, ale - no właśnie - Mitra w przypadku skrzypka nie byłby do tego zmuszony. Aldarenowi przecież dawał się gryźć z przyjemnością, a w przypadku Nihimy było to tylko załatwienie formalności i zażegnanie sporu dwójki żywiących się krwią nieumarłych.
        Przytulił do siebie łagodnie ukochanego i pocałował go czule w głowę, wyrzucając ze swojej te myśli. Obecna chwila była zbyt wyjątkowa i cudowna, by rozmyślać o przykrościach, które miały miejsce w przeszłości. Nawet jeśli tym razem, skrzypek trzymałby nerwy na wodzy i był dużo bardziej wyrozumiały.
        - Nie przepraszaj, w końcu też cię nastraszyłem, nim ci się oświadczyłem - przypomniał z pogodnym uśmiechem, by Mitra się tym nie przejmował. Teraz mogli powiedzieć, że przynajmniej w tej kwestii nie są już sobie nic dłużni.
        - Oho... powiedz kiedy mam się zacząć bać - zaśmiał się z rozbawieniem, gdy niebianin poinformował go o swoich zamiarach na uprzyjemnienie im tego dnia jeszcze bardziej. Aż wampira zżerała ciekawość, cóż takiego kombinował jeszcze jego partner.
        Nim jednak pozwolił Mitrze w pełni przejąć pałeczkę, postanowił najpierw samemu zainicjować chwilę czułości i znów pocałować swojego ukochanego, jednakże ślad po ukąszeniu z zeszłego wieczoru, skutecznie odwrócił uwagę wampira. Skrzypek, jak to on, w pierwszej chwili poddał się wyrzutom sumienia i kierowany troską, zaproponował, że jak tylko wrócą z plaży, od razu poprosi Amę o jakąś maść, dzięki której ten... "siniak" szybciej by zniknął z aksamitnej skóry błogosławionego. Zaraz po tym pocałował czule to miejsce, bardzo zmartwiony tym, że w ogóle coś takiego zrobił swojemu ukochanemu.
        - Fakt, może jakieś okłady ziołowe by wystarczyły - zgodził się zatroskany z nekromantą, bez wątpienia nie rozumiejąc o co mu chodziło z tym sprzeciwem na pomysł o posmarowaniu tego śladu maścią. - Niby jak miałoby się samo zagoić? - parsknął, lekko rozbawiony tym niedorzecznym pomysłem.
        Odsunął się nieco od ukochanego i wsparł głowę na dłoni, przyglądając się z wesołością w oczach, poczynaniom niebianina i jego całemu przedstawieniu. Nie wytrzymał jednak długo i zaśmiał się łagodnie, gdy Mitra tak podstępnie próbował wyprosić od wampira jeszcze odrobinę tego typu czułości.
        - Ja bym chyba uważał z dawkowaniem miłości i używał jej bardziej z głową, bo widzę tutaj ciężki przypadek przedawkowania. A może to już początkowe stadium ciężkiego do wyleczenia uzależnienia? - podsumował żartobliwie prośbę swojego partnera. Dla niego samego jednak odmówienie czułości było mordęgą, więc odrobinę dał się Mitrze przekonać. Choć nie zamierzał przestać się z nim droczyć.
        - Ty już swoją dawkę dostałeś i więcej nie będzie - powiedział stanowczo, lecz zaraz wyszczerzył się łobuzersko i porwał nekromantę w ramiona, by mimo swoich słów i uporu złożyć na jego szyi w miejscu ugryzienia z poprzedniego dnia, złożyć jeszcze jeden delikatny, miękki pocałunek. - Ten całus był dla mnie - mruknął kusząco z ustami przy jego skórze, od razu wyjaśniając, że tym razem zrobił to dla siebie i własnej przyjemności, a nie dlatego, że Mitra go o to poprosił. Uśmiechnął się zaraz łagodnie, przez co nie wyglądał już tak drapieżnie jak jeszcze chwilę temu i odgarnął delikatnie blondynowi włosy z twarzy.
        - Naprawdę cię za to przepraszam. Następnym razem będę bardziej ostrożny i delikatny - obiecał z czułością w głosie, patrząc mu głęboko w oczy i gładząc mężczyznę kciukiem po policzku.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Mitra lekko ściągnął brwi, patrząc na Aldarena podejrzliwie. On coś kombinował – błogosławiony był tego pewny. Zapewnienia o wyjątkowości tej bransoletki zaręczynowej chyba go nie usatysfakcjonowały, ale nie wyglądał na załamanego. Błogosławiony nie drążył – odpuścił, bo być może wampir o tym szybko zapomni, a szkoda psuć atmosferę, skoro już było tak miło. Szybko przeszli do żartów, które o dziwo Mitra podjął z zadziwiającą swobodą – kiedyś dużo dłużej myślałby o takiej ripoście.
        - No, muszę się pilnować, żeby straż się nie zorientowała, bo będę płacił grzywny – pociągnął dalej temat cmentarza z ofiar Żabona. W sumie temat wcale nie był śmieszny, bo faktycznie gdyby znaleziono zwłoki w jego ogrodzie, sam skończyłby martwy, ale co tam, nie było co się tym przejmować całe tygodnie drogi od Maurii.

        - Hm, to mówisz, że jesteśmy kwita? - podłapał, jakby był zadowolony z tego, że się zemścił za tamtą scenę z osinowym kołkiem. W rzeczywistości wcale mu na tym nie zależało - kochał Aldarena i nie zamierzał mu robić przykrości, a nie był też tak małostkowy, by odpłacać się za drobne psikusy, które ten mu czasami płatał. To było tak naprawdę urocze, uwielbiał to, nawet jeśli czasami w pierwszej kolejności krzyczał i się boczył.
        - Nawet nie próbuj się bać, dziś ma być twój najmilszy dzień w życiu - upomniał go błogosławiony trochę poważnym, a trochę wesołym tonem.

        Słodka niedomyślność Aldarena była rozbrajająca – „okłady ziołowe”. Czarujące. Biedak nie pomyślał, że błogosławiony go uwodzi… Czy to może było zbyt śmiałe? Mitrę naszły drobne obawy, ale przypominając sobie wszystkie te poważne rozmowy jakie do tej pory przeprowadzili, brnął w to dalej. Pragnął pieszczot i chciał je tym drobnym podstępem uzyskać. Spodziewał się, że takich pocałunków w szyję nie będzie otrzymywał specjalnie dużo, bo to było zbyt bliskie ugryzienia – rozumiał to. Nie mógł jednak nic poradzić na to, że je uwielbiał. Uznał więc, że tylko jeden całus powinien wystarczyć by trochę zaspokoić jego pragnienia i nie rozdrażnić jego narzeczonego.
        Tyle dobrego, że Aldaren śmiał się i w sumie nie wyglądał na spiętego. Może… dzięki piciu krwi dwa dni z rzędu nasycił się na tyle, by nie kierował nim głód? Wyglądał… znacznie lepiej. Bardzo kusząco, dużo młodziej, szczególnie gdy oczy mu się tak śmiały. I mimo wszystko trzymały się go żarty.
        - Na pewno jestem już ciężko uzależniony, oszalałem z miłości do ciebie – zadeklarował Mitra z przekonaniem. – Ale właśnie dlatego potrzebuję kolejnej dawki, bo już jestem tak bardzo od niej uzależniony, że bez stałego dopływu mogę umrzeć. Całuj – podsumował nagląco.
        - Proszę? – dodał po chwili już trochę bardziej przymilnym tonem.
        Aldaren był jednak nieustępliwy… Albo tylko takiego grał. Mitra był trochę zawiedziony kolejną odmową, jednak ten łobuzerski uśmiech dał mu jeszcze nadzieję i dlatego gdy wampir się na niego rzucił, on był na to gotowy. A mimo to nie powstrzymał westchnienia przyjemności, nawet jeśli był to bardziej całus niż pocałunek, bardziej czuły niż namiętny. Bardzo mu się to podobało i z tej przyjemności prawie zapomniał, by podleczyć nieszczęsny siniak magią. W sumie trochę było prawdy w tym, że pocałunki Aldarena pomagały mu leczyć to miejsce – dzięki temu wiedział gdzie to jest, ślad ust ukochanego pozwalał mu dobrze dozować energię.
        - Patrz, ale i tak zadziałało – oświadczył, lekko odchylając głowę, by pokazać już prawie całkowicie zagojone miejsce. Gdyby ktoś nie wiedział czego szukać, mógłby przeoczyć subtelne zasinienie na jasnej skórze niebianina.
        - Lubię, gdy jesteś taki zadziorny – szepnął po chwili Mitra, obejmując swojego ukochanego za szyję i patrząc mu w oczy. – Ale… gdy jesteś taki czuły i delikatny też mi się podoba. To chyba znaczy, że jestem uzależniony nie tylko od miłości, ale od miłości do ciebie i wystarczy, że jesteś gdzieś w pobliżu, by moje życie było piękne – oświadczył, patrząc na partnera z rozmarzeniem w oczach. Klimat jednak trochę popsuły kolejne przeprosiny.
        - Daj spokój – poprosił Mitra, całując Aldarena jakby chciał go w ten sposób udobruchać. – To przez moją niechlujną magię, muszę się trochę podszkolić. Ale nie będę miał nic przeciwko, jeśli na następny raz będziesz delikatniejszy, bo to oznacza, że będziesz pił wolniej i dłużej, prawda? – zagaił. – Chociaż… - podjął po chwili namysłu. – Sam pewnie najlepiej będziesz wiedział kiedy i jak mi się będzie podobało.
        Aresterra westchnął głęboko, patrząc na swojego narzeczonego z bezbrzeżną miłością w oczach. Przypomniało mu się jak dobrze było mu w ramionach swojego narzeczonego poprzedniego wieczoru i jak ten zapewnił, że wyczuł to w jego krwi.
        - Oszalałem na twoim punkcie – podsumował. Po raz kolejny pocałował skrzypka w usta, z czułością, delikatnie, leniwie, jakby mieli na to całą wieczność. A jednak wcale pieszczoty nie trwały tak długo. Mitra wkrótce przerwał pocałunek.
        - Ren, chciałbym narysować twój portret – oświadczył. – Teraz, gdy jesteś taki szczęśliwy… I… Chciałbym, by to był nasz wspólny portret… Co ty na to? – upewnił się.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Choć początkowo atmosfera delikatnie stężała, gdy Aldaren dostrzegł na szyi ukochanego niespodziewaną pamiątkę po wczorajszej... chwili słabości, wampir bardzo szybko odzyskał dobry humor i był rozluźniony. Bez wątpienia była to zasługa wyproszenia przez nekromantę w sprytny sposób kolejnego pocałunku w szyję. Dzielił rozbawienie razem z niebianinem, a nawet podjął jego grę i sam się zaczął z nim droczyć.
        Szczerze powiedziawszy, gdyby nie rola, którą skrzypek postanowił w tej chwili przyjąć, od razu by spełnił tę naglącą prośbę... Czy może rozkaz? Sam nie wiedział. Wiedział jednak, że Mitra wcale nie musiałby dodawać "proszę", by Aldaren go posłuchał, w zupełności wystarczyło samo "całuj", pozostawione trochę arogancko na końcu wypowiedzi. Zwłaszcza, że nawet nie krył swojego zaskoczenia z tego, ile mu to przyjemności przyniosło, gdyż przez jego ciało przebiegł w tamtym momencie dreszcz. Naprawdę niewiele brakowało by uległ swojemu partnerowi i chwilę mu zajęło dojście do siebie. Warto jednak było, bo nie tylko dla niego ten pocałunek był dużo przyjemniejszy, ale również bez trudu zdołał wyczuć to, jak Mitra się wręcz pod nim rozpływał. Lepszego efektu nie mógłby sobie wyśnić. Nie chciał jednak przeginać z tymi pocałunkami w szyję i nie chodziło już nawet o to, że błogosławiony mógłby się poczuć niekomfortowo, po swoich ostatnich nieprzewidywalnych reakcjach nie miał zbytnio zaufania do siebie. Nie czuł obecnie głodu, nie był niczym poirytowany i miał dobre samopoczucie, jednakże mimo to nie miał stuprocentowej pewności co do tego, że kolejny pocałunek nie skończyłby się ugryzieniem. I to nie z głodu, a z przyjemności.
        Parsknął rozbawiony, gdy obserwował, jak niebianin dalej brnie w swoje małe, niewinne oszustwo, jakoby miłość wampira miała być lekarstwem na ten ślad po ugryzieniu, a nie magia błogosławionego.
        - Tak, tak. Moje pocałunki mają lecznicze właściwości - zgodził się ze śmiechem i pogładził partnera po policzku, dając się pochłonąć bez reszty tym przepięknym jasno niebieskim oczom.
        - Hm? Ja zadziorny? - zapytał lekko zdezorientowany, nie do końca pojmując, co konkretnie Mitra mógłby mieć na myśli. Parsknął lekko rozbawiony, gdy zaraz niebianin dodał, że czułego i delikatnego skrzypka też w sumie lubił. Nieumarły uśmiechnął się czule do niego, choć nie wiedział jak miałby odebrać słowa nekromanty i co o tym myśleć. Dużo łatwiej było mu odnieść się do dalszej części wypowiedzi, a ta nie tylko sprawiała, że Aldaren czuł satysfakcję ze swojej relacji z blondynem, ale również zrobiło mu się po prostu ciepło na sercu, gdy usłyszał, że sama jego bliskość wystarczyła błogosławionemu, aby ten czuł się szczęśliwy.
        Wciąż jednak miał sobie za złe to, jaki był zeszłego wieczoru nieokrzesany, a czego dowód jeszcze chwilę temu był doskonale widoczny na szyi nekromanty. I choć doskonale wiedział, że Mitra będzie próbował zbyć ten temat machnięciem ręki, nie spodziewał się jednak, że faktycznie będzie prosił wampira o bycie delikatniejszym następnym razem. Jednakże nie pozwolił przy tym, by skrzypka pochłonęły wyrzuty sumienia. Skutecznie temu zapobiegł swoim rozmarzeniem na temat tego, że chciał, aby wampir dużo dłużej mógł się sycić jego krwią. Aldaren patrzył na niego mocno zszokowany słowami błogosławionego, nie zdając sobie sprawy z tego, że cała twarz oblała mu się rumieńcem i o ile przez cały czas miał głowę pełną kotłujących się myśli, od których pękała mu w szwach, tak w tej jednej chwili miał po prostu pustkę. Bez wątpienia miałby w tej chwili problemy z udzieleniem podstawowych informacji, gdyby ktoś zapytał go na przykład o imię, a co dopiero prowadzić bardziej... skomplikowane dyskusje.
        - Czekaj... - mruknął z olbrzymim trudem, starając się pozbierać myśli by w jakikolwiek sposób to w ogóle ugryźć. - Ja... ale... Grrr... - zawarczał sfrustrowany, zaraz uciekając w bok spojrzeniem i drapiąc się bezradnie po karku. Zaczęło do niego docierać, że Mitra rzeczywiście mógłby odczuwać przyjemność z tego, że Aldaren pił jego krew i nie był pewny czy powinien się bardziej martwić, czy odczuwać ulgę i być może radość z tego powodu. Oczywiście by skłamał, gdyby powiedział, że mu się to nie podobało, ale był wampirem, a wgryzanie się komuś w szyję i pożywianie się jego krwią było dla niego naturalnym odruchem. Przykrą koniecznością. I przekleństwem. Choć podświadomie tak o tym nie myślał.
        - Nie chcę czerpać przyjemności z robienia ci krzywdy - mruknął niepewnie, choć nie do końca było to tym, co chciał powiedzieć, jednakże, nie potrafił na ten moment ubrać tego w inne słowa. Trudno było nie zauważyć, że Mitra z każdym dniem, ba, z każdą chwilą pragnął więcej i większej bliskości z wampirem i tak jak kiedyś nekromanta wzbraniał się przed śmielszym kontaktem z ukochanym, tak teraz definitywnie nieumarły starał się za wszelką cenę tego unikać. Było im przecież tak dobrze do tej pory, gdy ich bliskość kończyła się na niewinnych pocałunkach, wspólnym spaniu, okazyjnym przytulaniu i drobnych, raczej symbolicznych czułościach. Nie rozumiał, dlaczego mieliby pragnąć więcej, skoro i bez tego było im ze sobą tak dobrze. Nie był to jednak najlepszy moment na tego typu rozmyślania, zwłaszcza, że Mitra tak bardzo się starał by spędzić z wampirem jak najprzyjemniejsze chwile na plaży. Nie chciał tego psuć, więc uśmiechnął się promiennie i pocałował z zaskoczenia niebianina raz jeszcze w szyję, tylko po to, by odwrócić jego uwagę od jakichkolwiek podejrzeń.
        - Widziałem! Jeszcze jest słaby ślad... po tym ugryzieniu. Myślę, że teraz powinno być już dobrze - wyszczerzył się beztrosko, po czym to on rozpłynął się z przyjemności pod pocałunkiem blondyna. Ten niestety, a może jednak na szczęście, nie trwał zbyt długo i wcale skrzypek nie musiał pytać o to, co było tego przyczyną.
        - Ciężko mi tobie odmówić - przystał na pomysł błogosławionego, gdy zdjął buty i lekko podwinął nogawki spodni. Widać jednak po nim było, że był lekko zaskoczony pomysłem partnera, a przy tym również nieco zdezorientowany. - Jak mógłbym ci pomóc, przy naszym wspólnym portrecie? - zapytał z czułym uśmiechem, patrząc na ukochanego z oddaniem.
        W jednej chwili pojawiły się w jego oczach chochliki i aż nie mógł oprzeć się pokusie, by się odrobinę nie podroczyć ze swoim ukochanym. Zarumienił się jakby niebianin złożył mu jakąś mocno niemoralną propozycję, przyjmując przy tym najbardziej niewinną minę, jaką tylko zdołał.
        - Wiesz... to będzie mój pierwszy raz i... strasznie się krępuję. Nie sądziłem, że kiedykolwiek zaproponujesz mi coś... TAKIEGO - powiedział cicho, jakby naprawdę mocno się stresował i wstydził, dłońmi sięgając do guzików swojej koszuli i zaczynając ją powoli rozpinać. Zrobił dramatyczną pauzę w swojej wypowiedzi i tak mocno zaakcentował ostatnie słowo, że przypadkowy przechodzień mógłby mieć spore wątpliwości o to, co niebianin mógł rzeczywiście zaproponować nieumarłemu.
        Aldaren nie był jednak najlepszym aktorem, a przez to nie był w stanie wytrzymać w przyjętej przez siebie roli do samego końca i nie parsknąć przy tym rozbawiony. Oczywiście nie miał zamiaru szydzić z ukochanego i jego pomysłu. Chciał jedynie z nim nieco pożartować dla podtrzymania miłej, beztroskiej atmosfery i zatuszować wszystkie ślady, po swoich obawach i ponurych rozważaniach, które miały miejsce jakąś chwilę temu.
        - Tak więc co mam zrobić? - zapytał pogodnie, już bez wygłupów zamierzając dostosować się do poleceń ukochanego, by proponowany przez niego portret był taki, jaki nekromanta sobie wymarzył.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Któż by przypuszczał, że to akurat szyja Mitry stanie się tym najbardziej newralgicznym punktem w ich związku? Te wieczne sceny o gryzienie, całowanie i pieszczoty burzyły obojgu krew bardziej, niż pewnie oboje byliby skłonni przypuszczać. Błogosławiony wprost uwielbiał, gdy Aldaren robił cokolwiek z jego szyją. Nawet gdyby tylko wodził po niej palcem, nekromanta byłby wniebowzięty, a co dopiero gdy do pieszczot zaangażowane były usta… Wtedy niech wampir robi co chce, byle za szybko nie przestawał. I… Mitrze wydawało się, że to nie była jednostronna przyjemność, tylko jego narzeczony nie miał jeszcze śmiałości i może też wiary w to, że może sobie pozwolić na takie pieszczoty. Oczy mu jednak błyszczały, gdy nekromanta go prowokował, a nastrój jaki między nimi się zagęszczał… Aż żal byłoby to przerywać. I pocałunek, który udało się Mitrze wyżebrać, zdecydowanie był wart tego całego zachodu. Chyba wręcz Mitrę trochę poniosło, gdy z rozmarzonym wzrokiem mówił o piciu krwi, dostrzegł to jednak gdy już było za późno, bo na twarzy Aldarena odmalowało się ogromne zaskoczenie, które i jemu się udzieliło. Szybko uciął temat, oddając niejako inicjatywę w ręce narzeczonego, bo ten na pewno zorientuje się co przynosi błogosławionemu największą przyjemność.
        Tak bardzo chciał mu powiedzieć jak uroczy i kuszący był w tym momencie, ale spodziewał się, że wcale tym nie poprawi atmosfery. Zachował więc dla siebie tę uwagę, rozkoszując się w pojedynkę zarumienionym, czarującym obliczem ukochanego. Z drugiej jednak strony ciekaw był niezmiernie co też sprawiło, że aż tak się zmieszał… I po chwili namysłu uznał, że tego pytania nie odpuści. Przysunął się i delikatnie dotknął twarzy Aldarena, aby ten na niego spojrzał. Uśmiechnął się do niego z czułością, choć gdzieś na dnie jego oczu błyszczało zadowolenie i pragnienie.
        - Co ci mąci myśli, najdroższy? - zapytał go. Wkrótce otrzymał odpowiedź, która najpierw go zdezorientowała, a później wygładziła jego rysy w wyrazie czułości.
        - Czym sobie zasłużyłem na tak troskliwego partnera? - zapytał retorycznie, pieszczotliwie głaszcząc wampira kciukiem po policzku. Chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz Aldaren rzucił się nagle na niego z kolejnym pocałunkiem, który chyba przez to jak nagły był, sprawił Mitrze tym większą przyjemność. Błogosławiony najpierw jęknął z zaskoczeniem, a później zaśmiał się tak zupełnie beztrosko, ot, z radości. Spojrzał z czułością na narzeczonego.
        - Teraz już na pewno nie będzie śladu - zgodził się, ale dla pewności odchylił lekko głowę, by skrzypek skontrolował czy faktycznie teraz już czar całkowicie zregenerował tkankę i siniak przeszedł do przeszłości. Ach, strasznie podobała mu się ta zabawa, ta chwila beztroski. Zapomniał o tym, że być może ledwie otarli się o poważne tematy i znowu skupił się tylko na tym, by było im razem przyjemnie. Zagaił temat portretu.
        - Pozując, oczywiście - odparł, gdy Aldaren zapytał jak mógłby przy tym pomóc. Z jakiegoś powodu przyglądał się ukochanemu jak zahipnotyzowany, jakby tylko czekał co też ten uczyni. Dlatego też od razu dostrzegł pewne zmieszanie na jego twarzy. Urocze, wprost czarujące. Nie można było od niego oderwać wzroku, a co gorsza, Mitrze zajęło trochę pozbieranie myśli na tyle, by dotarło do niego co tak naprawdę jego ukochany insynuował. Jak miał jednak szybciej myśleć, skoro jego partner rozbierał się na jego oczach, jeszcze tak rozkosznie zarumieniony? I… Widok naszyjnika z kła na nagim torsie wampira był… Bardzo, bardzo satysfakcjonujący.
        - C-co?! - bąknął nagle błogosławiony, na nowo łapiąc wątek tego co mówił Aldaren. Spojrzał na niego zszokowany.
        - Ja nie… o ty podły! - zaśmiał się, gdy jego ukochany przestał grać swoją rolę zawstydzonej dziewicy i sam się roześmiał. - Tak mnie wziąć z zaskoczenia! Podły! - powtórzył, uderzając go lekko w ramię w manifestacji swojego (nikłego) oburzenia. Później zaś złapał skrzypka za rozpięte poły koszuli, przyciągnął go do siebie i pocałował go.
        - To na zgodę - oświadczył, cofając się. - Poczekaj chwilę… - poprosił, wstając. Wyszedł z ich altanki, by wyciągnąć schowaną za jej ścianą torbę, w której miał jeszcze masę rzeczy, które mogą, ale nie muszą im się przydać tego dnia. Rzucił ją z rozmachem w kąt i odrzuciwszy klapę zaczął wyciągać swoje przybory do rysowania.
        - Po prostu mi zapozujesz - wyjaśnił. - Zaraz sobie wszystko przygotuję… Już.
        Na kocu spoczął szkicownik niebianina i niewielki drewniany piórnik, w którym nosił tylko najbardziej podstawowe przybory do rysowania. W podróż nie zabierał niczego więcej, bo nie chciało mu się tego nosić tyle tygodni na plecach. Teraz trochę tego żałował, ale obiecał sobie, że najwyżej poprawi portret po powrocie do Maurii. Może nawet go pokoloruje?
        Poza oczywistymi przyborami Mitra wyjął jeszcze z torby malutkie lusterko, które jednak musiało im wystarczyć w tym przypadku. Błogosławiony chciał wszak zrobić ich wspólny portret, a jak inaczej miałby zobaczyć samego siebie?
        - Myślałem nad tym jak powinniśmy zapozować - zaczął wyjaśniać. - I chciałbym… Pozwolisz, że cię ustawię? Usiądź, proszę, tutaj, tak by było ci wygodnie.
        Mitra wskazał Aldarenowi miejsce w rogu altanki, tak, by skrzypek mógł oprzeć sobie plecy o jedną z podpór. Kazał mu siedzieć prosto, poprawił mu włosy, po czym jeszcze poprosił, by dał nogi szerzej. Sam usiadł przed nim, między jego nogami - tak jak siedzieli na klifie czy kiedyś przy ognisku. Zsunął się trochę, by zachować proporcje, na których mu zależało - chciał by na obrazie dobrze było widać ramię jego narzeczonego i wisiorek.
        - Obejmiesz mnie… W ten sposób? - zapytał, ujmując skrzypka za rękę i otaczając się nią na wysokości ramion. Wtedy podniósł lusterko i ocenił czy wszystko jest takie, jak to sobie wyobraził. Wydawało mu się, że wszystko dobrze widać - oboje będą patrzyli przed siebie, na szyi Aldarena będzie widać zaręczynowy naszyjnik. No i oczywiście bransoletki Mitry też nie mogło zabraknąć - ta pojawiła się w kompozycji w chwili, gdy błogosławiony położył dłoń na ręce, którą skrzypek go obejmował, splatając palce z jego palcami.
        - Co o tym myślisz? - upewnił się. - Podoba ci się? Jakieś uwagi? - zapytał, obracając lekko lusterko, by jego narzeczony również mógł dojrzeć w nim wszystkie detale.
        - Posiedźmy tak chwilę - poprosił. - Postaram się zapamiętać jak najwięcej i wtedy dam ci chwilę przerwy. Ale… jak masz ochotę, będziemy mogli dalej tak siedzieć - dodał odrobinę nieśmiało, spuszczając wzrok. Później znowu spojrzał w lusterko, w którym widział siebie i Aldarena.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Zaaranżowana przez Mitrę randka była cudowna. Najukochańszy mężczyzna u boku, przepiękny widok na morze, cisza i spokój. Sielanka w najczystszej postaci. Z łatwością można było zapomnieć o wszelkich troskach tego świata i wszystkim innym dokoła. Z łatwością można było zapomnieć... o ile nie było się Aldarenem, pragnącym dla swojego partnera wszystkiego co najlepsze. I nawet jeśli mogli bez obaw oddać się chwili beztroski, skrzypek był w stanie znaleźć sobie powód do (niepotrzebnych) zmartwień. Prawdopodobnie niewiele brakowało, by nastrój się przez to popsuł, z winy wampira a jakże, ale na szczęście udało im się zażegnać ten problem. Może Aldaren mocno uprosił swój problem, jednakże zdradził co mu gniotło wątrobę i nie dusił tego w sobie, jak prawie wszystkich wątpliwości, jakie go nachodziły. To był dobry znak dla ich związku.
        Zwłaszcza, że zaledwie chwilę po tym, skrzypek rzeczywiście porzucił wszelkie troski i zaczął się wygłupiać. Doskonale widać było, że się świetnie bawił, gdy udawał bardzo zawstydzonego i cnotliwego nastolatka, jakby naprawdę dostał bardzo niemoralną propozycję od Mitry. Ileż satysfakcji miał w momencie, jak jego partner nabrał się na niewinny żart nieumarłego i był tak rozkosznie skołowany zaistniałą sytuacją. Aldaren jednak nie był w stanie zbyt długo wytrzymać w tej roli, zwłaszcza że zdezorientowanie niebianina było wręcz rozbrajające. Wybuchnął w końcu śmiechem i zaraz dołączył do niego również rozbawiony nekromanta, orientując się w tym całym przedstawieniu.
        - Ja podły? Jam jest ucieleśnienie niewinności! Auć... - odparł na swoją obronę, nie mogąc opanować wesołości, nawet gdy został uderzony. Albo raczej trącony, bo nawet za specjalnie nie poczuł tego karcącego ciosu, więc jedynie dla zasady i satysfakcji Mitry dał znać, że jakiś atak w jego kierunku miał miejsce i nie chybił celu.
        Prawdopodobnie jeszcze trochę by się z błogosławionym podroczył, gdyby ten nie złapał go nagle za rozpiętą koszulę i nie pocałował z miłością zaraz po tym. Tym razem to wampir na moment stracił kontakt z rzeczywistością i nie kontaktował za dobrze. Tak niewiele było trzeba, by Aldaren się wręcz rozpuszczał z rozkoszy z twarzą oblaną rumieńcem jak u młokosa, który pierwszy raz został poważnie pocałowany.
        - Ale to ja jestem podły - zaskomlał żałośnie, gdy niebianin zakończył czułości i odszedł od skrzypka, każąc mu pozostać w miejscu. Oczywiście nie kłócił się ze swoim narzeczonym, strasznie ciekawy cóż ten znowu wykombinował, ale mimo wszystko musiał trochę pomarudzić i poudawać wielce skrzywdzonego przez to, że Mitra przerwał tę małą-wielką przyjemność.
        Nie mógł jednak wysiedzieć zbyt długo w miejscu i wyjrzał z prowizorycznej altanki za swoim ukochanym. Przekrzywił lekko głowę, przyglądając się uważnie kolejnym przedmiotom, które niebianin wyjmował z torby.
        - Moje skrzypce też tu przyniosłeś? - zapytał zaciekawiony, gdy udało mu się dojrzeć fragment znanego sobie gryfu, a którego nawet kątem oka nie widział tego ranka w ich domku. Nekromanta chyba faktycznie się mocno przygotował do całej tej randki. Przez to skrzypek nie do końca był pewien czy powinien się cieszyć, czy zacząć bać. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Nie wiadomo przecież było co jeszcze Mitra zaplanował. Aż zżerała Aldarena ciekawość.
        - Nie mam nic przeciwko. Proszę - odparł uprzejmie, mocno zaciekawiony tym co nekromanta miał w głowie, ale nawet przez moment nie naszła go ochota, by użyć swojej magii i od razu samemu się wszystkiego dowiedzieć.
        Krótką chwilę korciło skrzypka, czy się nie podroczyć ze swoim ukochanym, ale zrezygnował z tego, widząc w jakim skupieniu wyciągał swoje przybory i teraz ustawiał wampira. Bez zbędnych wygłupów, wykonywał polecenia nekromanty, starając się dostosować do jego wizji najlepiej jak umiał. Mimo ogromnej obawy przed tym, że mógłby coś popsuć, albo Mitra nie byłby usatysfakcjonowany, Aldaren był rozluźniony i uśmiechnięty.
        - O tak? - zapytał dla pewności, gdy usadowił się w kącie altanki oparty o skały za osłaniającym ich przed wiatrem materiałem i o podporę całej konstrukcji. Uważał przy tym, by nie opierać się o nią zbyt mocno, by przez przypadek wszystko na nich nie poleciało. Zaśmiał się krótko i wtulił instynktownie twarz w dłoń partnera, którą ten poprawiał mu włosy. Spojrzał mu z czułością w oczy i dał mu szybkiego całusa w nos. Po tym rozchylił odrobinę nogi i pozwolił Mitrze się między nimi umościć, tak jak za pierwszym razem, gdy ogrzewał Mitrę przy ognisku i później, kilka dni temu, gdy rozmawiali na klifie wisielców.
        - W sumie mam jedną, małą uwagę - powiedział spokojnie patrząc na oblicze ukochanego odbijające się w lusterku. Na moment popsuł to, jak go ustawił Mitra, aby siedząc za nim ująć delikatnie brodę blondyna i łagodnie unieść oraz nieco odwrócić jego twarz w swoją stronę, by móc pocałować go namiętnie w usta. Nie był to zbyt długi pocałunek, ale wystarczający by uzyskać zamierzony efekt. Odgarnął czule kosmyki niebianina z jego twarzy, patrząc mu z miłością w jego mieniące się w charakterystyczny sposób po tym pocałunku oczy i chełpił się rumieńcami na jego licu. Był bardzo usatysfakcjonowany osiągniętym w ten sposób efektem, który według wampira dodawał błogosławionemu uroku.
        - Teraz jest wręcz idealnie - mruknął z zadowoleniem, powracając do pozycji, w której ustawił go Mitra.
        - Z przyjemnością będę twoim oparciem, gdy będziesz rysował nasz portret. Niestety jesteś na mnie skazany - zażartował wesoło i więcej starał się już nie ruszać. Patrzył jak zahipnotyzowany w odbicie narzeczonego w lustrze. Najpiękniejszy widok na całym świecie.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Mitra prychnął, niby nadal się bocząc, pod nosem zaś wyburczał coś jak „niewinności, też coś…”, ale oczy mu się śmiały i błyszczały, obrażony więc na pewno nie był. Za to poruszony na pewno – Aldaren już od dłuższego czasu mącił mu myśli i wzburzał krew takim zachowaniem, a jego niewinne miny i rumieńce sprawiały, że w niebianinie budziły się pragnienia, których do tej pory nigdy nie odczuwał. Słodkie, pikantne, kuszące i przerażające jednocześnie. Na razie się im nie poddawał – najpierw chciał je dobrze poznać, oswoić się. Wiedział, że zbędny pośpiech może im nie wyjść na zdrowie. A przecież i tak było dobrze, bardzo dobrze. Mitra był taki szczęśliwy przy boku swojego narzeczonego – jak jeszcze nigdy w życiu.
        Przy tej jednak okazji błogosławiony trochę pofolgował swoim pragnieniom i zdobył się na zdecydowany pocałunek. Już w trakcie czuł, że Aldarenowi podoba się to równie mocno co jemu, ale najbardziej satysfakcjonujący był i tak wyraz jego twarzy tuż po. I to jak wyrzucał mu podłość… Nie istniało nic słodszego niż taki znokautowany czułością skrzypek, zarumieniony, skarżący się na swój nieszczęsny los. Mitra co chwilę spoglądał na niego przez ramię, gdy odszedł kawałek by sięgnąć po swoje przybory do rysowania.
        - Och… tak – zgodził się, wzrokiem wyszukując wśród swoich szpargałów gryf skrzypiec swojego partnera. Przez moment miał do siebie żal, że lepiej ich nie schował, bo mógłby tym sprawić mu kolejną niespodziankę, ale tak naprawdę nic poważnego się nie stało.
        - Pomyślałem, że być może będziesz miał ochotę zagrać i chciałem ci to umożliwić – wyjaśnił uśmiechając się nieśmiało i odgarniając przy tym włosy za ucho. – Jak widzisz starałem się wszystko przewidzieć! – dodał z dumą, po czym zebrał już wszystko po co poszedł i wrócił do altanki. Zabrał się za upozowywanie ukochanego do portretu, z ogromną satysfakcją przyjmując to jak wampir mu się poddawał. Ta ufność bardzo mu pochlebiała, a przyjemność widoczna w jego oczach sprawiała, że i jemu robiło się błogo i miło. Gdy Aldaren wtulił twarz w jego dłoń aż miał ochotę przerwać swoje zadanie i ponownie po prostu z nim usiąść, by go głaskać, pieścić, przytulać i całować. Reagował wesołością na jego wesołość i zaśmiał się nawet po otrzymaniu niespodziewanego całusa w nos.
        - Rozrabiasz – skarcił go z uśmiechem. Całe szczęście już kończył, wkrótce usiadł razem ze swoim partnerem i zapytał go o opinię na temat tej pozy. Nie przejął się jakoś strasznie tym, że jego narzeczony miał jakieś uwagi, choć oczywiście bardzo chciał je usłyszeć. Myślał, że może Ren wolałby bardziej tradycyjny portret, może żeby byli koło siebie… Temu jak został ujęty pod brodę się nie sprzeciwił, nie spodziewając się jeszcze do czego to prowadzi. Namiętny pocałunek przyjął z głębokim jękiem przyjemności, poddając się mu całkowicie. Już sięgał, by objąć ukochanego za szyję (chrzanić portret, nie ucieknie), ale on w tym momencie przerwał, pozostawiając Mitrę rozpalonego namiętnością. Cwaniak, dokładnie to chciał osiągnąć…! Ale błogosławiony nie miał mu tego za złe. Uśmiechnął się z lekkim zadowoleniem na wieść, że jest idealnie, choć przy tym na moment spuścił wzrok. Ponownie usiadł tak, jak wcześniej ich upozował i znowu spojrzał na ich odbicie w lusterku.
        - To chyba powinna być moja kwestia – zamruczał, gdy Aldaren groził, że jest na niego skazany. Jak zaczarowany długo wpatrywał się w ich wspólne odbicie. Mógł cały dzień podziwiać jego oblicze, zwłaszcza gdy był taki szczęśliwy, gdy tak błyszczały mu oczy, gdy tak się uśmiechał… Serce biło mu od tego mocno, ale miarowo, równo, bez gwałtownych zrywów. Było mu od tego wszystkiego tak błogo, że prawie zapomniał o rysowaniu… I też zapomniał, by nie wgapiać się tylko w swojego ukochanego, ale też przyjrzeć się samemu sobie.
        I… To co zobaczył, całkowicie go zaskoczyło. Niby znał swoją twarz, niby wiedział co teraz czuje, ale gdy spojrzał na swoje odbicie z uwagą, prawie siebie nie poznał. Patrzył na tego nieznanego sobie blondyna, takiego trochę rozwichrzonego z lśniącymi oczami, ustami o intensywnej barwie i wyrazie zdradzającymi niedawno przeżytą przyjemność, oblicze muśnięte różem rumieńca… W jego głowie pojawiła się bardzo zuchwała i całkowicie dla niego nietypowa myśl, że jednak naprawdę jest piękny i to pięknem, którego nie musi się bać ani wstydzić.
        - To naprawdę ja…? – wyrwało mu się z niedowierzaniem nim się spostrzegł. Zachłysnął się na koniec własnym oddechem, zerknął na Aldarena jakby chciał się upewnić czy ten go usłyszał. Prawie jakby jego słowa były niestosowne… Ponownie postarał się rozluźnić i przyjrzał się swojej twarzy jako elementowi obrazu – już pora by zaczął zapamiętywać kompozycję. A jednak cały czas miał mały problem by skupić się na robocie, bo zamiast myśleć o proporcjach zachwycał się tym jak cudownie razem wyglądali i jak szczęśliwy był w ramionach tak cudownego partnera. Mógłby po prostu resztę dnia tak z nim przesiedzieć… Obiecał mu jednak portret, pamiątkę tego szczególnego wyjazdu i szczególnego dnia. Zebrał się więc w sobie i w końcu zabrał się do pracy.
        - Jeśli chcesz jeszcze patrzeć to trzymaj – zwrócił się do skrzypka, podając mu lusterko. Później chwycił za najcieńszy rysik jaki miał i szybko zaczął kreślić nim szkic. Aldaren patrząc mu przez ramię mógł spostrzec, że błogosławiony bardzo zgrubnymi liniami nakreślił zarysy ich sylwetek, w konturach twarzy zaznaczył linie, na których powinny znajdować się usta, oczy, nos. Odebrał mu na moment lusterko, by jeszcze raz czemuś się przyjrzeć z olbrzymią uwagą, po czym oddał szkiełko wampirowi i wrócił do rysowania. Zupełnie niezgodnie z zasadą od ogółu do szczegółu, zaczął od dokładnego rysunku oczu. Musiał uchwycić ich wyraz póki go pamiętał – tyczyło się to zarówno jego samego jak i Aldarena.
        - Gdybyś chciał to możesz się już ruszać, jak będę potrzebował znowu tej pozy to ci powiem - wyjaśnił w pewnym momencie szeptem.
        Rysowanie trwało dobrą chwilę. Mitra w międzyczasie jakby zatopił się w swoim świecie – wygodnie oparł się plecami o tors swojego partnera i trzymając szkicownik na kolanach całkowicie poświęcił się tworzeniu ich wspólnego portretu. Wyglądał jakby sprawiało mu to olbrzymią przyjemność, uśmiechał się nawet do siebie nikle, gdy co jakiś czas przerywał, by przyjrzeć się powstającemu obrazowi i ocenić całość nim przejdzie dalej. Wampir zaś miał w międzyczasie pełną swobodę tego co chciał robić. Mitrze oczywiście najprzyjemniej byłoby, gdyby jego ukochany tak z nim posiedział, ale jeśli skrzypek chciałby gdzieś się przejść nie byłoby problemu. No a jeśli taki byłby jego kaprys, mógł do woli głaskać, całować i zaczepiać błogosławionego, który tym wszystkim czułością poddawałby się z podświadomą przyjemnością, ufnie i chętnie.
        - Już… - mruknął cicho nekromanta jakiś czas później, podnosząc gotowy portret tak jakby chciał go dopasować do miejsca na ścianie. – Co sądzisz? – zapytał cicho.
        On sam był całkiem zadowolony. Z nieśmiałym uśmiechem wpatrywał się w czarno-biały obraz. Kompozycja była dobra, udało mu się uchwycić ich oboje i symbole ich zaręczyn. No i podołał oddaniu wyrazu ich twarzy na tyle, na ile był w stanie samym czarnym rysikiem – rumieńce wycieniował ledwie muśnięciami węgla na kartce, a iskierki w oczach obwiódł cienkimi, ale wyraźnymi liniami, by odpowiednio zdecydowanie odcinały się od tęczówek. Sobie nadał subtelnie uśmiechnięty wyraz twarzy zdradzający przepełniające go zadowolenie, którego nie umiał ukryć. Nie powiedział tego na głos, ale pomyślał, że to chyba pierwszy jego uśmiechnięty autoportret. Aldarena zaś starał się narysować najpiękniej jak tylko potrafił, bo on nie potrzebował żadnego udoskonalenia tylko jak najdokładniejszego oddania rzeczywistości. I naprawdę błogosławionemu wydawało się, że podołał.
        - Proszę – Mitra zwrócił się do narzeczonego podając mu szkicownik z portretem. – Jest twój, możesz zrobić z nim na co ci przyjdzie ochota… A jeśli będziesz chciał bym go pokolorował to chętnie się tym zajmę jak wrócimy do Maurii - zaproponował trochę nieśmiało.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        - Chyba spędzasz z nią stanowczo zbyt dużo czasu, skoro zaczęło ci się udzielać jej przewidywanie przyszłości - powiedział z rozbawieniem skrzypek, choć oczywiście nie miał to być zarzut. Nie miał nic przeciwko temu, że nekromanta dogadywał się ze smoczycą, bo podejrzewał, że im obojgu dobrze zrobi taka znajomość z kimś innym.
        Poza tym wampir zauważył pewną zależność, że odkąd Mitra z Amą mają dobre stosunki, staruszka jest milsza i mniej zdziadziała, a sam niebianin jakby bardziej pewny siebie i rozluźniony. Kto by przypuszczał, że wyjazd, który miał im pozwolić jedynie wypocząć i pomóc Aldarenowi uporać się z jego demonami, przyniesie tyle nadprogramowych korzyści. Szczególnie tych związanych ze związkiem jego i błogosławionego. Jakby ich więź stała się silniejsza, jakby bardziej się do siebie zbliżyli, odkąd przybyli do domu Amy. Chyba kontakt ze staruszką i na odwrót, miał na nich wszystkich bardzo dobry wpływ.
        - Nawet nie wiesz jak mnie cieszy, że się z nią dogadujesz. Choć nie jestem pewien czy nie powinienem się czasem obawiać tej koalicji. A ze skradzionych skrzypiec z przyjemnością skorzystam - dodał z promiennym uśmiechem i mrugnął zaczepnie do ukochanego jednym okiem z dziarskim uśmieszkiem.
        Ostatnimi czasy wydarzyło się w ich życiu i związku tak wiele, że wampir nie pamiętał nawet kiedy ostatnim razem poświęcił chwilę swojej pasji i coś zagrał na paskudnych z pozoru skrzypcach. Pobyt na plaży i okoliczności wydawały się być wręcz idealne dla krótkiego, prywatnego koncertu dla ukochanego. Aldaren na pewno nie przepuści tej okazji. Zwłaszcza, że nie wiadomo kiedy będzie miał szansę znów się dorwać do swojego magicznego instrumentu i przemienić swoje myśli i uczucia w muzykę.
        - Pomówienia. Rączki mam tutaj - odparł niewinnie, unosząc dłonie w geście poddania i aby udowodnić, że nic nimi nie robi. Jego lazurowe oczy wręcz skrzyły się w świetle dnia od przepełniającej go wesołości. To był jeden z najwspanialszych dni jego życia.
        Z czystą przyjemnością poddał się temu, jak Mitra go ustawiał. Był bardzo ciekaw tego, co chodziło Mitrze po głowie, a dodatkowo trochę dziwnie się czuł, gdy był tak pozowany przez ukochanego. Choć oczywiście w pozytywnym sensie. Podśmiechiwał się co jakiś czas, jakby go coś łaskotało, albo nie mógł wytrzymać rozsadzającej go ekscytacji. Mimo to starał się w pełni poddać i podporządkować błogosławionemu, by ten nie musiał go usadzać do wieczora i mógł jak najszybciej zrealizować swój plan sportretowania ich.
        Przy czym i wampir wpadł na pewien błyskotliwy pomysł, który po części gryzł się z jego wcześniejszymi założeniami, ale był pewien, że wart był ceny odciągnięcia Mitry na moment od rozpoczęcia rysowania. Pocałował namiętnie swojego ukochanego, gdy już siedzieli tak, jak blondyn zaplanował. Częściowo miała to być zemsta za to, jak wcześniej błogosławiony po swoim pocałunku pozostawił w skrzypku pewien niedosyt. Przede wszystkim jednak Aldaren w tym momencie chciał wywołać u ukochanego konkretny wyraz twarzy, przez który niebianin był niezwykle uroczy i wręcz hipnotyzował nieumarłego. Był niezwykle szczęśliwy i dumny z siebie, że udało mu się osiągnąć ten cel.
        Kiedy Mitra zaczął podziwiać ich odbicie, by zapamiętać jak najwięcej szczegółów, Aldaren siedział spokojnie bez ruchu i po prostu rozkoszował się tym co widział w lustrze. Był to widok warty zapamiętania i uwiecznienia go nie tylko w głowie, ale również w sercu. Pytanie zadane nagle przez nekromantę ogromnie go zaskoczyło, choć zaraz domyślił się, co mogło kierować jego ukochanym. Parsknął łagodnie i pochylił się odrobinę w stronę niebianina.
        - Taki sam jak w moich oczach - mruknął z miłością w głosie tuż przy uchu narzeczonego, odpowiadając tym samym na jego pytanie zadane w eter.
        Później już grzecznie siedział i trzymał wręczone mu przez Mitrę lusterko, w którym mógł podziwiać błogosławionego przy pracy i jednocześnie zerkać na jego powstające dzieło. Aczkolwiek starał się za bardzo nie patrzeć blondynowi na ręce, bo przypuszczał, że mogłoby go to krępować i wywierać niepotrzebną presję. A tego Aldaren nie chciał.
        - Nigdzie się stąd nie ruszam. Za dobrze mi przy tobie - powiedział z rozmarzeniem w głosie i jedynie wygodniej oparł się o podporę i skały, obejmując delikatnie w pasie opartego o jego tors nekromantę tak, by mógł czuć nadal pełną swobodę i by nie miał żadnych problemów z rysowaniem. Co jakiś czas jedynie wtulał swój policzek w głowę partnera, albo go w nią całował, rozkoszując się jego bliskością i upajając się cudownym zapachem.
        - Mam ogromną ochotę rozszarpać gołymi rękami tego Aldarena z twojego rysunku, by mieć ciebie i narysowanego Mitrę tylko i wyłącznie dla siebie - powiedział ze szczerą nutą zazdrości w głosie, choć ten był nadal wesoły i beztroski. - Masz naprawdę ogromny talent najdroższy. Jest naprawdę przepiękny, choć... mógłbyś dorysować rogi i wąsy temu bucowatemu wampirowi, który ma czelność dotykać rysunkowego ciebie bez mojej zgody? - zapytał żartobliwie i pocałował szczęśliwy ukochanego w policzek, delikatnie go przyciskając do swojej piersi, przytulając go do siebie.
        - Myślę, że kolorowy Mitra będzie jeszcze bardziej żywy i szczęśliwy, choć i taki czarno biały wygląda idealnie jak pierwowzór - odpowiedział z miłością. Naprawdę szczerze podobał mu się rysunek Mitry i był pełen podziwu dla jego umiejętności artystycznych. I już chyba znalazł idealny pomysł na to, co zrobi ze szkicownikiem ukochanego. Skoro mógł zrobić cokolwiek...
        - Dziękuję ci aniele. Jeśli jednak pozwolisz, chciałbym by szkicownik został u ciebie wraz z naszym wspólnym portretem, by się nie zniszczył. Poza tym pomyślałem sobie właśnie, czy nie zechciałbyś wypełnić tego szkicownika wspólnymi wspomnieniami i najpiękniejszymi chwilami z naszego wspólnego życia. Tak jak z tym portretem, byśmy za kilka lat mogli przy kominku wrócić do tych chwil, przeglądając twoje rysunki z tego szkicownika. Co ty na to? - zapytał łagodnie, mając nadzieję, że Mitra zrozumie dobre chęci wampira i to co miał na myśli.
        Naprawdę chciałby uwiecznić niektóre chwile na papierze, by móc do nich w przyszłości wrócić w każdej chwili w niezniekształconej formie, jak miałoby to miejsce w przypadku samych wspomnień zachowanych w głowie. Wiadomo przecież, że one z czasem ulegają zmianie, albo część z nich ulatuje w zapomnienie. To co raz zostało nałożone na papier, samo z siebie zmianie nie ulegnie ani też nie zniknie. Aldaren chciał z tego szkicownika zrobić ich wspólny dziennik wspomnień, którymi mogliby ogrzewać myśli w ponure, mroźne wieczory w Maurii.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Mitra pozwolił sobie tylko na diabelski uśmieszek, gdy Aldaren zastanawiał się nad ewentualnym konsekwencjami zawiązania się koalicji między nim a Amą. Oj, ta koalicja już bardzo prężnie działała…
        - Wiesz… - mruknął. - To dzięki jej pomocy udało mi się zrealizować ten dzisiejszy dzień. Od naszyjnika począwszy: pożyczyła mi książki, bym mógł go zakląć - wyjaśnił w końcu, nadal uśmiechnięty, jak dumny spiskowiec. A wieść o tym, że skrzypce faktycznie mogą się tego dnia przydać sprawiła, że błogosławiony wręcz obrósł w piórka. Ależ mu się udało! Tak bardzo się cieszył, że udało mu się sprawić ukochanemu kolejną drobną przyjemność. Ten dzień miał być idealny!

        Podczas pozowania humor ich nie opuszczał, choć momentami wesołość mieszała się z czułością i pragnieniem - w zdrowych ma się rozumieć proporcjach, które nie zachwiały nastrojem chwili, a jedynie podtrzymywały ten żywy i jasny płomień ich uczucia. To trwało do momentu, gdy Mitra już wziął się na poważnie za malowanie - jego własna obserwacja skutecznie wytrąciła go z równowagi. Tak bardzo, że aż nie zapanował nad wyrażeniem swojego niedowierzania… Całe szczęście jednak Aldaren chyba zrozumiał jego pytanie i sprawił wszystko, by błogosławionemu było komfortowo i nieopisanie wręcz miło w tej sytuacji. Mitra z czułością przymknął oczy i przytulił głowę do policzka skrzypka, głaszcząc go przy tym po twarzy. Był to gest krótki, ale wyrażający całą wdzięczność i miłość, jakie miał dla niego w tej chwili niebianin. Nie mogli jednak poświęcić się temu dłużej: portret sam się nie narysuje.
        A gdy już sam niezwykle przyjemny proces rysowania w objęciach ukochanego dobiegł końca, przyszła pora na wręczenie skończonego dzieła i oczekiwanie na werdykt. Mitra - mimo że był zadowolony z portretu - trochę się stresował. I przez to pierwsze słowa wypowiedziane przez wampira trochę go zaniepokoiły, ale szybko pojął, że to taki aldarenowy wstęp do pięknego komplementu. Jak zawsze on - najpierw trochę zmartwi, by później rozbroić słodkimi i pięknymi słowami.
        - Przesadzasz - zaprotestował, choć przy tym był cały zarumieniony ze szczęścia i uśmiechnięty od ucha do ucha. - A mojego Aldarena proszę nie szkalować, jest najpiękniejszy w każdej formie. Starałem się jak mogłem, by oddać chociaż połowę uroku pierwowzoru!
        Mitra bez większych oporów przyjął zwrócony mu szkicownik – był pewny, że ma go wziąć tylko na przechowanie i nie był tym urażony. Widział przecież, że Aldarenowi się ten portret podobał, wypowiedział na jego temat tyle miłych słów, na pewno nie chciał się go subtelnie pozbyć. Gdy jednak skrzypek powiedział co jeszcze przyszło mu do głowy, błogosławiony podniósł na niego zszokowane spojrzenie. Nie było to jednak takie zaskoczenie jak wtedy, gdy otrzymuje się jakąś nieprzyzwoitą albo niemiłą propozycję, ale jak wtedy, gdy wieści są tak pomyślne, że wprost trudno w nie uwierzyć. Oczy Mitry lśniły, a on sam wpatrywał się w swojego narzeczonego bez mrugania, chłonąc jego propozycję całym sobą. Wizja wspólnego oglądania rysunków, na których uwiecznione byłyby ich wspólne chwile… Nekromanta aż się wzruszył. Przytulił do piersi swój szkicownik, jakby chronił najcenniejszy skarb.
        - Naprawdę? – zapytał cicho, ewidentnie do głębi poruszony. Nagle odjął od piersi blok i pospiesznie go przekartkował. Czy Aldaren wiedział, że zajęte były w nim tylko dwie pierwsze strony, a wszystkie pozostałe kartki pozostawały czyste? W szkicowniku było wiele miejsca na uwiecznienie ich wspólnych chwil. Tylu pięknych wspomnień…
        Mitra ponownie podniósł wzrok na skrzypka.
        - To ja miałem cię dzisiaj rozpieszczać! – wyrzucił mu, jakby lekko sfrustrowany, że narzeczony krzyżuje mu jego plany, ale i tak było widać, że był przeszczęśliwy. – Aż… Aż nie wiem co powiedzieć. Dziękuję, Ren, tak się cieszę! Zrobię wszystko, by to były najpiękniejsze rysunki jakie wyszły spod mojej ręki – dodał, starając się nadać swoim słowom uroczysty ton. Po czym na chwilę odłożył swój bezcenny od tej pory szkicownik i objął ukochanego za szyję. Przytulił się do niego mocno, cały czas szepcząc „dziękuję”. Na koniec odchylił się odrobinę, by móc na niego spojrzeć – uśmiechał się od ucha do ucha.
        - A ty co byś chciał, by tam się znalazło? – zapytał nagle z przejęciem. – Nasz wieczór na klifie? Albo na wieży w Nimerin? Albo może coś jeszcze sprzed wyjazdu?
        Słowo honoru, można było odnieść wrażenie, że role się w mgnieniu oka odwróciły i teraz to Aldaren rozpieszcza Mitrę do granic możliwości - aż biedak nie wiedział na co się zdecydować. I pewnie zaraz chwyci za rysiki, by rysować aż mu się miejsce i materiały nie skończą. Kiedyś może by dyskutował, że jego prace wcale nie są aż tak dobre, że to tylko w wolnym czasie i tak dalej… Ale teraz o tym nie myślał - to, że ukochany poprosił go o uwiecznienie wspomnień z wyjazdu było dla niego jak największa nagroda na świecie.
        - Em... - zreflektował się nagle, jakby przypomniał sobie, że za bardzo się zapędza w swojej ekscytacji. - Może... Masz ochotę napić się wina? - wypalił, łapiąc się za pierwszy z brzegu temat zastępczy, by trochę odwrócić od siebie uwagę. - Powinno być już chłodne... - mruknął, sięgając po zakopaną w piasku na skraju altanki butelkę. Z wielkim zaangażowaniem oczyścił ją i zabrał się za nalewanie.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Każdy dzień spędzony przy Mitrze był pełen wrażeń i obfitował w niezwykle przyjemne chwile, jednakże tego dnia Aldaren nawet by nie przypuszczał, że spędzą go tak miło. Co prawda z początku był bardzo mocno zmartwiony i miał masę obaw, gdy obudził się, a jego partnera nie było przy nim, lecz te dość szybko go opuściły, jak tylko dotarł na plażę i zobaczył swojego ukochanego. Podarowany od niego naszyjnik z wilczego kła, przepięknie, ręcznie ozdobiony był wspaniałym prezentem, z którym wampir nie miał zamiaru się nigdy nawet na moment rozstawać. Był dla Aldarena cenniejszy od jego skrzypiec i już zastanawiał się jak odwdzięczyć się odpowiednio błogosławionemu. Nie spodziewał się jednak, że przypadkowo sprawi mu ogromną przyjemność czymś innym, dużo skromniejszym, niż to co planował po powrocie do Maurii. Przy czym szczęście, które odcisnęło swój ślad na licu i przepięknych oczach niebianina, uczyniło ten dzień jeszcze piękniejszym dla skrzypka. Pragnął już zawsze widzieć partnera tak uskrzydlonym, jak był w tej chwili. Wręcz oślepiał, gdy tak promieniał i był to najpiękniejszy widok na świecie jaki kiedykolwiek nieumarły widział.
        - Skarg i zażaleń dzisiaj nie przyjmujemy, proszę skontaktować się z nami następnego dnia - zażartował lekko, gdy Mitra się poskarżył na to, iż wampir przypadkowo zniszczył cały misterny plan błogosławionego by to Aldarena tego dnia rozpieszczać.
        Przytulił z ogromną miłością do siebie narzeczonego, równie mocno rozanielony przez jego szczęście. Chciałby by ta chwila nigdy się nie kończyła, chciałby co rusz sprawiać partnerowi tego typu przyjemności i widzieć go tak szczęśliwego każdego dnia. Wiedział jednak, że nie jest to możliwe chociażby z tego powodu, że los dość często jest przewrotny, a samo życie bywa okrutne. Nie często zdarzają się okazje do tak pięknych i sielankowych chwil, a spora część mieszkańców tego świata nawet przez moment nie miała okazji by doświadczyć czegoś podobnego. Aldaren jednak w tej chwili nie myślał o tym, nawet jeśli cały czas miał w swoim umyśle tego świadomość to obecnie był w pełni skupiony wyłącznie na upajaniu się szczęściem najbliższej jego sercu osoby.
        Zaśmiał się nieco rozbawiony, gdy widział jak niebianin wręcz się cały pali do wypełnienia wszystkich kartek w szkicowniku nowymi rysunkami. Nieco zacieśnił swoje objęcia, ale nie tak by blondyn poczuł się zagrożony lub po prostu niekomfortowo, a jednocześnie tak, by wyrwanie się z nich nie było już wcale takie łatwe.
        - Już, już, spokojnie - szepnął czule, nadal z pobrzmiewającą w głosie wesołością. - Nie puszczę cię póki się nie uspokoisz. Aż się cały trzęsiesz - powiedział łagodnie przy uchu nekromanty. Pocałował go delikatnie w jego złotą czuprynę i wtulił twarz w zagięcie między szyją i ramieniem ukochanego. Tak jak powiedział, tak też zrobił i siedział z Mitrą w ten sposób przez moment, rozkoszując się odurzającym zapachem niebianina i jego bliskością, aż ten nie opanował odrobinę swojej ekscytacji.
        Dopiero po chwili go wypuścił, gdy Mitra zaproponował napicie się wina. Skrzypek mógłby się kłócić czy nie było trochę za wcześnie na picie alkoholu, nawet jeśli miała to być tylko lampka wina, czy nekromanta w ogóle jadł jakieś śniadanie, ale nie chciał psuć tej cudownej atmosfery swoją nadopiekuńczością. Z resztą Mitra nie był dzieckiem, więc tym bardziej nie było sensu go pouczać w kwestii spożywania trunków na pusty żołądek.
        - Z chęcią, mój aniele - odpowiedział promiennie i gdy tylko nekromanta zajął się nalewaniem dla nich wina, Aldaren zdjął swoje buty i zostawił je obok altanki, samemu kryjąc się bardziej w jej cieniu i obserwując poczynania błogosławionego. Jak zahipnotyzowany nawet na moment nie oderwał od niego spojrzenia.
        - Dziękuję, najdroższy - mruknął z czułością i pocałował Mitrę w czoło, gdy przyjął od niego kieliszek.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Mitra lekko się nadąsał po tym żarcie o przyjmowaniu skarg i zażaleń, ale zaraz znowu szeroko się uśmiechnął – był przeszczęśliwy i niezwykle podekscytowany, a żart Aldarena tak naprawdę bardziej go rozbawił niż obraził, więc to dąsanie się było tylko pozą. Aż nie wiedział co ze sobą zrobić, chciał jednocześnie przytulić ukochanego, wycałować go, skakać z radości i rysować dziesięć różnych rzeczy na raz. Miał tyle pomysłów, tyle pięknych chwil do uwiecznienia! Przez te kilka dni tak wiele się podziało, zaszło tyle zmian, pięknych, cudownych zmian!
        Dopiero gdy Aldaren mocniej go objął, trochę oprzytomniał. Nie przestraszył się tej bliskości, wręcz przeciwnie, podobało mu się to, lecz jednocześnie ten fizyczny kontakt trochę przywrócił mu kontakt z rzeczywistością. Spojrzał na narzeczonego, uśmiechając się do niego promiennie znad szkicownika, w którym wkrótce miały się pojawić wspomnienia ich najpiękniejszych chwil. Umościł się odrobinę wygodniej w ramionach partnera, wcale nie myśląc by uciekać, a wręcz jakby chciał się w nich głębiej schować. Było mu tak wygodnie i bezpiecznie.
        Uspokoił się pod wpływem łagodnego głosu wampira i jego perswazji. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że cały chodzi od tych emocji. Zrobiło mu się trochę głupio, że tak dał się ponieść entuzjazmowi i zapłonił się przez to, ale nadal się uśmiechał i nadal oczy mu błyszczały.
        - Ale… - zaczął z wyraźnym zamiarem protestowania, lecz zaraz się opamiętał. – No dobrze – mruknął, pokornie przyjmując kurację zaleconą przez narzeczonego. Delikatnie odłożył na bok szkicownik i przytulił się do niego, opierając głowę na jego głowie i przymykając oczy. Faktycznie cały chodził, dopiero teraz to odczuł, gdy na chwilę skupił się na tym, jaki Aldaren był w porównaniu do niego nieruchomy. Starał się zapożyczyć od niego odrobinę tego spokoju – wsłuchiwał się w jego oddech, w bicie serca. Jego własne uderzało tak pośpiesznie, tak mocno, że pewnie skrzypek czuł to nawet przez ubranie. Powoli się uspokajało, lecz czasami znów przyspieszało – wtedy, gdy Mitrze przychodził do głowy kolejny doskonały pomysł na wspomnienie, które mógłby narysować. Albo… Gdy zastanawiał się nad tym jak bardzo jego ukochany by się gniewał, gdyby tak w szkicowniku znalazła się jedna strona na to by uwiecznić jaki piękny był. Jak uroczo prezentował się gdy spał, jaki męski był podczas rąbania drewna dla Amy, jak namiętnie patrzył na niego poprzedniej nocy… Wkrótce uznał jednak, że to chyba nie byłoby stosowne, ale z samych rysunków nie zrezygnował. Wykona je, na osobnej kartce, dla samego siebie.
        Pomysł z winem przyszedł mu do głowy, gdy już znalazło się w niej miejsce na coś więcej niż ekscytacja wywołała propozycją skrzypka. Potrzebował zwilżyć gardło, a poza tym wydawało mu się, że będzie to dla nich miła chwila relaksu w momencie, gdy słońce stało najwyżej na niebie i nie było szansy pójść popływać. Z zaangażowaniem zaczął nalewać, zerkając jednak co chwilę z czułością na swojego partnera. W końcu wrócił do niego i podał mu jeden z kieliszków.
        - Toast? - zapytał. - Za nas? - zaproponował od razu, nadstawiając swój kieliszek.
        Wino było raczej słodkie niż wytrawne i całkiem przyzwoicie schłodzone jak na te chałupnicze metody. Mitra westchnął z ulgą, gdy wziął łyk, po czym zapatrzył się w falującą powierzchnię rubinowego trunku, uśmiechając się do siebie podświadomie. Później spojrzał na Aldarena i oparłszy łokieć na kolanie, a skroń na stulonej dłoni, patrzył się tak na niego z miłością w oczach.
        - Czasami aż trudno mi uwierzyć jakim wielkim szczęściarzem jestem - wyznał, nie kryjąc swojej radości. - Tak się cieszę, że pojawiłeś się w moim życiu. Odmieniłeś je. Odmieniłeś… mnie. Stałem się dzięki tobie lepszym człowiekiem, wydobyłeś ze mnie tę stronę, której nawet się nie spodziewałem, że mam. I… tyle się zmieniło ostatnio. Mam wrażenie, że od kiedy wyruszyliśmy na te wakacje żyję w jakimś pięknym śnie. Uszczypnij mnie, jeśli to prawda - zażartował, zaraz chowając swój figlarny uśmiech za kieliszkiem, który przecież i tak niczego nie ukrywał.
        - Jak się czujesz po tym wczorajszym rąbaniu drewna? - upewnił się po chwili, już bardziej troskliwym głosem, głaszcząc go czule po ramieniu. - Nie dało ci to w kość? Może… Jakbyś potrzebował, mogę zrobić ci masaż - zaproponował. Oczywiście po to, by sprawić ulgę narzeczonemu i zrobić mu przyjemność… Ale też samemu sporo jej przy okazji czerpiąc.
Zablokowany

Wróć do „Dalekie Krainy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości