Dalekie Krainy[Terytorium Faer] Kąpiel błotna

Poza Środkową Alaranią istnieją setki, najróżniejszych krain. Wielka Pustynia Słońca, Góry Księżycowe, archipelagi wysp, płaskowyże, mokradła, a nawet lądy skute wiecznym lodem. Inny świat, inne życie, inni ludzie i nieludzie. Jeżeli jesteś podróżnikiem, czy poszukiwaczem przygód wyrusz w podróż w najdalsze zakątki wielkiej Łuski Alaranii.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Faer
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Opiekun
Kontakt:

[Terytorium Faer] Kąpiel błotna

Post autor: Faer »

        Eh, te przeklęte pory roku. W ogóle na co one komu? Nic tylko ciągle zmieniać swoje legowisko bo tu zimno, tam wieje, a gdzie indziej od miesięcy deszczu nie było widać. W porządku, może i hydra miała prawie dwa milenia na karkach i szczerze była już przyzwyczajona do zmiany swojego legowiska co chwila, ale nikt jej przecież nie zabroni pomarudzić, prawda? Tym bardziej, że odkąd Lega postanowiła zeżreć cały cygański tabor, przejeżdżający przez ich terytorium do Berefar, okolica strasznie opustoszała. Dosłownie! Od co najmniej dwóch miesięcy nie spotkały, ani nie wyczuły żadnego wędrowca, który mógłby się zagubić na tych podmokłych terenach, albo przybywał z daleka i jeszcze nie natknął się na ostrzeżenia przed hydrą. Tak więc, mówiąc w skrócie, doskwierała jej potworna nuuudaaa. Okolicznych wiosek nie było sensu nawiedzać, bo raz w miesiącu co niektóre składały ofiary na poświęconych hydrze ołtarzach byleby ich tylko zostawiła w spokoju, a Faer tego pilnowała i przestrzegała.
        Wracając jednak do pogody. Znów nastał nieprzyjemny okres, gdy od oceanu północne wiatry chłostały nieprzyjemnie mrozem wszystko co znajdowało się na Wielkich Bagnach. Nie dość, że zimno, to przed świtem grzęzawiska zmieniały się w twardą skorupę i z ledwością hydra była w stanie wychynąć z podziemi na powierzchnię, a największą mordęgą było rozkopanie zmarzniętej ziemi i zakopanie się w niej. Po drugie polowanie w mrozie nie należało do najprzyjemniejszych, a z racji, że Faer z siostrami była gadem, niskie temperatury wpływały na nie otępiająco i wywoływały senność.
        Kilka razy zdarzyło im się przegapić najlepszy okres na tymczasową wyprowadzkę, przez co praktycznie kilka miesięcy przespały głęboko zakopane w ziemi pod bagnami. Niestety później powrót do życia, a przede wszystkim przywrócenia ładu na swoim terenie po którym rozpanoszyli się ludzie, był stanowczo zbyt męczący, by hydra mogła sobie pozwolić na beztroskie poddanie się letargowi. W prawdzie zmienianie miejsca zamieszkania co kilka miesięcy również było nużące, ale późniejsze konsekwencje nie kosztowały tak wiele energii. Dlatego właśnie od kilku dni hydra uprzątała swoje zakurzone legowisko w na wpół zatopionych ruinach dawnej cywilizacji na Starych Mokradłach. W prawdzie wielkiej różnicy w pogodzie być nie powinno, lecz kilkaset lat temu smoczyca odkryła, że w południowej części jej terytorium jest względnie cieplej niż na północy. Do tej pory nie za bardzo rozumiała jak to było możliwe, ale przynajmniej nie musiała zasypiać, czy szukać sobie miejsca na zimowanie z dala od swojego terytorium.
        - Lega! Ugh... Czemu ty zawsze musisz rozrzucać kości na lewo i prawo?! To, że nie masz za grosz kultury nie znaczy, że musisz zostawiać po sobie taki syf! I czemu to na mojej połowie zawsze zostawiasz ich najwięcej?! - darła się na całe ruiny oburzona Tava, sycząc i warcząc na ziewającą obecnie ze znudzeniem siostrę.
        - Tava nie zaczynaj znowu... od ośmiuset lat to samo - westchnęła Faer chcąc jakoś uspokoić siostrę, ale ta zaślepiona szałem w ogóle nie chciała słuchać.
        - To przez ciebie maja nas za potwora! Ty robisz z nas krwiożercze bestie i przez ciebie nikt nie pamięta o tym jak z Faer pomogłyśmy dzieciakom wrócić do tamtej wioski, czy przy odbudowaniu palisady, którą twój tępy, gruby łeb rozwalił! Czemu nie rozwalisz tak tych cuchnących kości?! Byłby przynajmniej w końcu porządek! - Nastroszyła wściekle kolce na swojej głowie i chwytając czaszkę jakiegoś dużego, bagiennego roślinożercy rzuciła nią w przysypiającą głowę.
        - Tava! Przestań! - burknęła na nią surowo środkowa łepetyna wężowatej smoczycy, łapą przytrzymując ją za szyję by nie dopadła lekceważącej jej siostry. Niestety Lega zdawała się już w ogóle nie interesować przerwaną drzemką i spojrzała jadowicie na wrzeszczącą najgłośniej paszczę.
        - Zbyt głośno na drzemkę - zawarczała Lega strosząc swoje kolce i co chwila nerwowo sycząc i wyrzucając rozwidlony język na zewnątrz.
        - Brawo, ćwierć intelekcie! Zacznij w końcu sprzątać po sobie to przestanę się czepiać!
        - Dawno nie miałaś chyba zębów w oku co? - wyszczerzyła się okrutnie i z szybkością kobry lewa głowa wystrzeliła w stronę prawej, by ją pokąsać po pysku.
        - DZIEWCZYNY!!! - ryknęła poirytowana Faer, jedną łapą przytrzymując za szyję jedną głowę, a drugą... drugą. Starała się trzymać je jak najdalej od siebie, ale nie jest to proste gdy jest się zrośniętym rodzeństwem o jednym ciele. - Na Prasmoka, uspokójcie się w końcu! - syknęła i z całej siły przygwoździła ich kłapiące na siebie na wzajem paszcze do ziemi, które po chwili jeszcze przygniotła większą częścią ich wspólnego ogona i odetchnęła ciężko. - To nie czas na kolejne kłótnie - zaczęła spokojniejszym tonem, czując jak niezadowolone siostry starają się wydostać spod wężowego cielska, Faer nie pozwoliła im na to, przynajmniej dopóki nie skończy mówić a one się nie uspokoją.
        - W tym roku zima jest wyjątkowo uciążliwa, bo nawet tutaj jak nigdy dotąd zawiewa straszne zimno. Nie damy rady przebywać na powierzchni całymi dniami, polowania będą przez to bardziej wyczerpujące, szczególnie, że dzięki Ledze już tak często nie odwiedzają nas bandy najemników czy wielcy herosi łasi na nagrodę za ubicie tutejszej hydry. Musimy ograniczyć polowania do dwóch dziennie, przy czym starać najeść się na zapas by mieć siły na kontrolowanie umysłów bagiennych stworzeń i pilnować, by nieodkryte i nieznane nikomu zabytki wieków miniony nadal pozostały nieodkryte i nieznane.
        - Archeolodzy są smaczni - wysapała Lega z pomocą jednej z lewych łap wyciągając swoją głowę spod wspólnego cielska.
        - I przystojni - dodała Tava, lecz z niej Faer sama zdjęła ogon, widząc na ten moment skupienie sióstr na innej sprawie niż dobraniem się sobie do oczu i gardeł.
        - Ehh... Pamiętacie Łowców sprzed pół roku?
        - Złamałam na nich pazurek - zaszlochała z prawdziwym smutkiem Tava.
        - I obcięli nam łapę. - Lega pomachała jedną z lewych kończyn na której wciąż widać było młode łuski, jakby dopiero co została zrzucona skóra z tego miejsca.
        - Ludzie z wieku na wiek stają się coraz zmyślniejsi i coraz to łatwiej jest im nas zranić. Nie możemy się lekkomyślnie wystawiać na ich sztychy, bo nie zauważymy kiedy skończymy bez głów - powiedziała środkowa głowa ze szczerą obawą w głosie.
        - Lega się nie boi! A Tavę mogą ucinać. Ja im pomogę. Przytrzymam - zachichotała z rozbawieniem lewa łepetyna.
        - LEGA! - syknęła na nią liderka, a tamta prychnęła i przeprosiła od niechcenia.

        Chwilę jeszcze im zajęło dogadywanie szczegółów tak, że pod wieczór wypełzły na powierzchnię i w jednym z głębszych bajorek skryły się by poczekać na odpowiednią dla nich kolację, a najlepiej całą sforę, którą mogłyby zostawić na później w swoim legowisku na Starych Mokradłach.
Awatar użytkownika
Quarantio
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Kaer Natherin
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Quarantio »

        Spokojny dzień na bagniskach przerwał nagły dźwięk, przypominający nieco skrzypienie wielkich drzwi, na co podniosły się piski bagiennych ptaków, gdy ryk zwisający w powietrzu nie przestawał nabierać na sile. Wkrótce trzepot dziesiątek skrzydeł towarzyszył potężnemu, raniącemu w uszy hukowi, a kawałek powietrza ponad wierzchołkami drzew zaczął się zagęszczać, wydając z siebie odgłosy przypominające łamanie szkła, ale o wiele, wiele głośniejsze i przy akompaniamencie pisku stworzenia, które zdecydowanie nie zostało stworzone do skradania się. Zagęszczenie powietrza zaczęło się załamywać, tworząc czerwonawą wyrwę energii, z której poczęły strzelać pioruny, trafiając głównie w pustkę, jednak kilka z nich także obrało na cel kilka z drzew, które zaraz poczęły się skręcać w nienaturalny sposób. W końcu jednak wyrwa rozszerzyła się gwałtownie na kilka metrów w każdym kierunku, wydając z siebie potężny grzmot, któremu towarzyszył także kładący drzewa podmuch potężnego wiatru. Ustabilizowany portal nadal wyzwalał z siebie niewielkie impulsy energetyczne, ale oprócz tego stanowił bezpieczne przejście na drugą stronę - choć w świetle słońca ta wyglądała jak niezgłębiony mrok, z którego po chwili wyłoniły się dwie sylwetki.
        Quarantio z zaskoczeniem odkryła, że znajduje się kilkadziesiąt sążni nad ziemią, a grawitacja zaczęła dawać o sobie znać - obok niej rozległ się krzyk zaskoczenia wysokiego mężczyzny o krótkich czarnych włosach, odzianego w podróżniczy strój z wieloma torbami oraz dziwnymi przyrządami obwieszonymi wokół. Widocznie nie znosił najlepiej wysokości. Kaer Natherini obróciła się i dostrzegła bagnisko zbliżające się ku niej ruchem jednostajnie przyspieszonym, a zważywszy na wysokość... Istota magiczna rozpostarła ramiona i poczęła przekazywać część energii zgromadzonej w kryształowej zbroi do otoczenia, przygotowując się na spotkanie z jakże zachęcającą glebą. Wysoka kobieta w masywnym pancerzu uderzyła w ziemię, wywołując huk i tworząc niewielkie zagłębienie, jednak jej stan był jak najlepszy dzięki odrobinie magii sił. Quarantio powstała z przyklęku i rozejrzała się zaniepokojona, ale po chwili jej spojrzenie wypełniła radość, gdy latająca istota o długim, płaskim cielsku zbliżyła się do niej; Kaer wyciągnęła dłoń i pogłaskała uspokajająco Iskierkę, strzelającą niewielkimi piorunami pomiędzy ich ciałami, podczas gdy mężczyzna wylądował tuż za nią z krzykiem bólu - rozłożony na wilgotnym podłożu z nogami powyginanymi w niezbyt zachęcających pozycjach, wrzeszczał z boleści.
        - Wygląda na to, że nasz przyjaciel niespecjalnie radzi sobie z nieprzewidzianymi sytuacjami -rozległ się głos w głowie Quarantio, która obróciła wzrok, aby ujrzeć rannego oraz zawisły nad nim obłok czarnego dymu, kłębiącego się nienaturalnie w jednym miejscu i nic sobie nierobiącego z powiewów wiatru.
        - Dojdzie do siebie, jedynie trzeba mu nastawić nogi. O ile nic go nie zje, powinien być w stanie spełnić swoje zadanie w każdym stanie - stwierdziła Kaer, wykorzystując możliwość prywatnej rozmowy z upiorem, którego znała stosunkowo dobrze. Następnie spojrzała na mężczyznę i pozwoliła magii płynąć przez jej ciało, układając się wokół nóg delikwenta zanim duża siła nie pchnęła ich precyzyjnie, nastawiając z powrotem tak, aby kości mogły się szybciej zrosnąć. Następnie odezwała się do niego.
         - Nie możemy sobie pozwolić na zbyt długi odpoczynek, nemorianinie, a jeżeli chcesz zobaczyć ruiny, powinieneś się postarać z tą regeneracją.
        - Dlaczego portal był w powietrzu? - wrzasnął mężczyzna, widocznie cierpiący przez złamane nogi. - To twoja wina!
        - Naturalnie. Mój błąd. Dziękuję za przypomnienie.
        Uniesiona dłoń oraz wystrzelony piorun skutecznie zdołały zamknąć przejście, a niebo ponownie wyglądało zupełnie naturalnie. Quarantio zarządziła niewielki postój, dopóki mężczyzna się nie zregeneruję, po czym wysłała Iskierkę na zwiady. Energetyczny wąż sunął dosyć nisko nad powierzchnią wody, wytwarzając co chwila nieco wyładowań pomiędzy nimi, przypadkowo zabijając czasem jakieś drobne stworzenia. W międzyczasie Kaer Natherini siadła obok mężczyzny i wyjęła mapę bagnisk, zaczynając ją analizować - upiór natomiast zbliżył się do przemienionych drzew i także rozpoczął obserwację. Drzewa wykrzywione były w niepokojące kształty, ich kora przybrała nienaturalną, kolorową barwę, zaś zbyt bliskie zbliżenie się jakiejś istoty owocowało nagłym wydłużeniem jednej z gałęzi i przebiciem przez zaskakująco ostre i szybkie drewno.
        - Ile czasu mamy, zanim rozpoczną zrzut? -spytał upiór, kierując swoje słowa tylko do Quaranito.
        - Dwa, może trzy dni. Po tym czasie z tych ruin nie zostanie zbyt wiele do zbadania, co by nie przypominało tych drzewek.
        Wielki test najnowszej broni wyprodukowanej przez Twierdzę Kaer Natherini miał się odbyć właśnie wtedy, a za cel międzywymiarowego ataku obrano właśnie te okolice. Konsekwencje nie były do końca znane, ale z pewnością nie znaczyło to niczego dobrego. Szkopuł tkwił w tym, że Quarantio była jednocześnie zainteresowana tym, co mogło znajdować się wewnątrz ruin, dlatego postanowiła zorganizować ekspedycję, aby odzyskać co przydatniejsze rzeczy. Wszystkie osiągnięcia rozumnych cywilizacji o odpowiednio wysokim poziomie rozwoju mogły jej się przydać dla jej ostatnich badań. Jako ochotnika znalazła nemorianina, który chyba przez swoje zamiłowania do archeologii znajdował się w poważnym konflikcie ze swoją rodziną. W końcu ich rasa nie zajmowała się żadnymi zniszczonymi pałacami, tylko tymi, których chwała olśniewała całą Otchłań. Ironiczne, że jej większość w istocie stanowiła ruinę wywołaną przez nemorian, czego dostrzegać nie zdawał się nawet regenerujący się, tak rewolucyjnie myślący mężczyzna. Wydawał się dosyć przyjazny póki co, choć jego próby nawiązania bliższej relacji trafiły na naprawdę jałowy grunt. Albowiem poza aspołeczną Kaer Natherini towarzyszył mu upiór, o którego skłonnościach sadystycznych szybko się przekonał. Quaranito jednak podziwiała go za jego wiedzę oraz potęgę magiczną. No i fakt, że prawie udało mu się ją zabić. Świetne osiągnięcie. Po tym utrzymywali nieco korespondencji, na początku były to jedynie groźby upiora, któremu Quarantio znalazła niezbyt przytulne więzienie, potem jednak odkryli coraz więcej wspólnych cech i w ten oto sposób gawędzili sobie teraz telepatycznie, podczas gdy nemorianin nie był w stanie nawet zdawać sobie sprawy z takiej konwersacji.
Awatar użytkownika
Faer
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Opiekun
Kontakt:

Post autor: Faer »

        Skryta w mętnej wodzie i mule hydra cierpliwie czekała na odpowiedni moment do ataku, by chwycić swoją ofiarę i zaciągnąć pod wodę. Wytężała przy tym swoje zmysły, choć przede wszystkim skupiła się na wyłapywaniu wibracji ze środowiska i niemalże niewyczuwalnych, drobnych zmian w prądach wodnych. Bajorko, w którym właśnie czekała na kolację było stojącym zalewiskiem, nie przepływała przez nie żadna rzeka, nie odchodził żaden strumyk. Przez to tylko łatwiej jej było się zorientować czy coś zbliża się do bagna, czy coś mąci jego wody.
        Minuty przemieniły się w godzinę, zniecierpliwiona i sfrustrowana przez głód Lega zaczęła z nudów przekopywać pyskiem dno po swojej stronie w poszukiwaniu jakiś drobnych chociaż żyjątek skrytych w mule, a nóż uda się znaleźć jakąś przystawkę. Tava unieruchomiona została łapą, bo już po pięciu minutach miała dość polowania i chciała wynurzyć głowę, lecz Faer skutecznie jej to uniemożliwiła. Nie będzie przez kolejny dzień chodziła głodna, bo Tava zepsuła im polowanie. Szczególnie nieodpowiedzialne jest jej zachowanie, biorąc pod uwagę, że dni stają się coraz zimniejsze, one mają coraz mniej sił i są bardziej ospałe, przez zbliżającą się zimę, co dodatkowo wpływa na ich niskie szanse powodzenia polowania. A gdzie tu jeszcze zrobić odpowiednie zapasy przed zimowaniem... Ciężka będzie nadchodząca zima dla nich, oj ciężka.
        Lega nagle przerwała swoje działania jeszcze bardziej zamulające bajorko, wyciągnęła łeb z grząskiego piachu i wodorostów i znieruchomiała. Jej głowa skierowana była w stronę brzegu i czterech, po tym ośmiu patyków, które pojawiły się na płyciźnie. Faer puściła Tavę i przyłożyła zakończony ostrym szponem pazur do pyska, by roztrzepana siostra zachowała ciszę i spokój. Przesunęła całym cielskiem po dnie, zbliżając się na wyciągnięcie pyska w stronę pijącej z bajora łani i jej młodego, uszykowała się do ataku, Lega też była gotowa, a Tava jak zawsze miała czekać pod wodą, by tam przytrzymać szarpiące się zwierze, gdy Faer je wciągnie pod powierzchnie i wpuścić do ciała ofiary jeszcze więcej ich zabójczego jady, uśmiercając natychmiast i smakowicie marynując ich przyszłą kolację.
        Niestety ta uciekła spłoszona, zanim one zaatakowały. Lega się wściekła, Tava prychnęła, na nieudolność lewego łba oczywiście obwiniając za wszystko tą bardziej dziką siostrę dodając drażniące i liderkę i Legę "jak zawsze". Między głowami doszło do kolejnej kłótni i walki, przez co żadna z pobocznych nawet nie zauważyła, jak Faer wynurza ich ciało z wody. Ziemia drżała, w powietrzu dało się wyczuć niepokojące wibracje, a zwierzęta podnosiły straszliwy raban uciekając w popłochu. Jeszcze te drobinki magii, elektryzujące jej łuski i wywołujące delikatne mrowienie na skórze... Coś się działo na ich terenie, coś zakłócającego tutejszy spokój.
        - Uspokójcie się! - zasyczała na siostry, które zamarły na moment, by po tym ze skruchą spuścił łby i się jej usłuchać. Tava miała przebitą kłem paszczę, a Ledze ruszał się ząb. Faer westchnęła i pokręciła łbem, skomląc w duchu do Prasmoka za co ją tak pokarał.
        - Ktoś jest w lesie! - uradowała się zaraz Tava, nim liderka zdążyła poinformować nierozgarnięte głowy, że na bagniskach jest coś czego należałoby się obawiać i najlepiej jak najszybciej zutylizować.
        Lewa łepetyna, wydawała się być równie zadowolona z niezapowiedzianego towarzystwa, wyszczerzyła się paskudnie i oblizała pysk w jednoznacznym przekazie o czym to ona myślała.
        - Dziewczyny, skupcie się! - upomniała je Faer. - Nie wiemy kto to i jakie ma intencje. Włada silną magią, jedynie to jest pewne, ale jaką i jakie rzeczywiście są tego kogoś umiejętności? Nie wiemy. Może to kolejny rycerz, który ma się nas pozbyć, może jakiś bandyta, poszukiwacz przygód łasy na nasze skarby, może specjalnie wynajęty, okrutny łowca smoków... Nie wiemy praktycznie nic, a żeby się dowiedzieć trzeba...? - przerwała dając siostrom możliwość wykazania się inteligencją, a przede wszystkim obudzeniem mózgów ze snu zimowego, choć jeszcze nie była na niego pora.
        - Zjeść go? - zapytała dumna ze swojej odpowiedzi lewa głowa.
        - Przywitać się! Może to jakiś przystojny książę - rozmarzyła się Tava, a Faer jęknęła żałośnie przykrywając swoją głowę, która przed chwilą ciężko jak kłoda runęła na ziemię, łapami, nie wierząc, że dzieli ciało z takimi idiotkami. Znaczy... z każdą taką sytuacją coraz bardziej się w tym utwierdzała i nawet zaczynały się jej udzielać myśli Legi o pozbyciu się zbędnych głów. Zaraz jednak odzyskała rozsądek i westchnęła ciężko. Siostry ją wnerwiały, ale... chyba by się zapłakała na śmierć gdyby tylko którejś zabrakło. W końcu przeżyły z sobą już prawie dwa milenia, może i byłby w końcu spokój gdyby ich nie było, ale szybko by ją dopadła nuda i kto wie, może nie była by w stanie sama nic upolować.
        Pozbierała łeb z podmokłej gleby, otrzepała z piachu dochodząc przy tym też do siebie i przedstawiła im swój plan, że trzeba sprawdzić z kim mają do czynienia zanim Lega zje intruza, albo Tava zacałuje i wyściska go na śmierć... Dla niezapowiedzianego gościa chyba i tak na jedno wychodziło.
        Faer zaczęła sunąć z siostrami przez las, między drzewami, pod wielkimi powalonymi konarami i między wystającymi nad ziemią potężnymi korzeniami tutejszych drzew. Za każdym razem, gdy sunęła przez tą prawdziwą plątaninę tutejszej roślinności, przypominała sobie jak to było, gdy pierwszy raz się tu znalazły i dorastały, jak brawurowe ataki, czy pościgi za zwierzyną niejednokrotnie kończyły się zaplątaniem w tym gąszczy korzeni chociażby, albo utknięciem pod jakimś konarem.
        Teraz była dużo większa, bardziej doświadczona i mądrzejsza już od niemal tysiąca lat, nie zdarzyło jej się nic podobnego, a to przez to zapewne, że z siostrami w końcu tworzyła zgrany zespół... Nawet jeśli nadal się dość często kłóciły.
        Stężenie magii i zagęszczenie powietrza, zaczęło stawać się coraz bardziej wyraźne, a nawet pradawna, była już w stanie wyczuć niewyraźne aury przybyszów. Byli niedaleko. Hydra zbiła z kursu i zaraz zanurzyła się w pobliskim bagnisku, by spróbować bliżej się zakraść i dowiedzieć co tą dwójkę... trójkę? Dwójkę! - do nich sprowadza. Ledwo się jednak zanurzyły, gdy ich ciało przeszył drobny prąd. Lega nawet nic nie poczuła za to z zadowoleniem na pysku łapała zmarłą w tym momencie od porażenia rybę, która szybciej znalazła się w żołądku hydry, niż zdążyła wypłynąć na powierzchnię brzuchem do góry. Faer się to zjawisko jeszcze bardziej nie spodobało, Tava była wkurzona przez głupotę lewej głowy, a ta już łapała kolejną przekąskę, tym razem przemieszczającą się nad powierzchnią wody. Już jej się prawie udało pochwycić cudacznego węża, gdy dostała lekkim wyładowaniem prosto w nos. Zaryczała zaskoczona takim obrotem sytuacji i wynurzyła pysk potrząsając nim z niezadowoleniem, by po chwili rozwścieczona podjąć próbę złapania i zjedzenia tego podstępnego gada. Genialny plan Faer już chyba po raz - przestała liczyć po pięćdziesiątym podejściu jakieś tysiąc sześćset lat temu - został zepsuty przez którąś z sióstr, wynurzyła więc resztę cielska, wraz ze swoją i Tavy głową i unieruchomiła ogonem rzucającą się w amoku Legę. Zasyczała ostrzegawczo patrząc na dwójkę intruzów i nastroszył wszystkie kolce i łuski, nie wspominając już o szczątkowych skrzydłach, na których wzór i barwy wyglądały jak wielkie, groźne ślepia jakieś bestii z piekła rodem.
        - Czego szukacie na moim terenie - zasyczała groźnie w umyśle obu demonów - i kobiety i połamanego mężczyzny. Póki co trzymała dystans i nie atakowała. Zatrzymała nawet Tavę, która chciała bliżej poznać rozkładającego się "przed nią" przystojniaka.
Awatar użytkownika
Quarantio
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Kaer Natherin
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Quarantio »

        Quarantio zareagowała odruchowo, kiedy rozległ się potężny plusk; jej sylwetka odwróciła się, aby zmierzyć się z niespodziewanym zagrożeniem, nogi zgięły, a ręce wysunęły, aby chwycić solidnie energetyczną włócznię, która się w nich pojawiła. Oczy błyszczące błękitną energią zwęziły się w hełmie, kiedy głowa Kaer Natherini uniosła się,
aby objąć wzrokiem gigantyczne cielsko.
        - Myślałem, że jesteśmy poza Otchłanią! - wrzasnął nemorianin, który najwidoczniej także wiedział co nieco o faunie Alaranii. Umysł Quaratnio zajął się analizą zagrożenia, choć bardzo szybko przeniósł się na czyste podziwianie stworzenia, a jej instynkty samozachowawcze nieco osłabły, kiedy dzieliła się obserwacjami jedynie z upiorem wiszącym obok.
        - Widoczna mutacja, ale naturalna; aura zdradza, że smocza natura została ponownie zachowana. Obecność trzech głów, najprawdopodobniej również trzech mózgów, które zdradzają oznaki... - Kaer Natherini spojrzała na ogon powstrzymujący jedną z głów przed rzuceniem się na nich. - ...autonomiczności umysłów. Skrzydła zredukowane, stworzenie najpewniej nie będące w stanie do lotu. Wykazuje oznaki pewnej inteligencji, szczególnie typowej dla smoków, a także specyficznej zdolności do wyższego poziomu komunikacji, nierozpowszechnionego na Łusce.
        - Zapytaj lepiej, czy nie zostanie twoim nowym zwierzątkiem, twój węgorz nieszczególnie się do tego umywa. - zakpił upiór, który zaraz podleciał bliżej i zaczął krążyć wokół głów hydry, przyglądając się z bliska i wykorzystując fakt, że nie było możliwe jakiekolwiek skrzywdzenie go w tej formie. Farciarz. - Tylko nie zabijaj tego. Wygląda rzeczywiście interesująco.
        Quarantio nie miała zamiaru. Sekcja nie przyniosłaby ułamku informacji, którą mogłaby pozyskać z obserwacji tego stworzenia. Cóż, w drugą stronę działało to tak samo, ale jedna z kolejności była o wiele łatwiejsza do przeprowadzenia. Iskierka w międzyczasie zwinęła się nad nemorianinem w obronnej pozycji, zupełnie jak nakazała jej Quarantio.
        - T-twoim terenie? - zająkał mężczyzna, próbując powstać, ale jedna myśl Kaer Natherini popchnęła go z powrotem na ziemię. - Nie było mowy o czymś takim!
        - Przybyliśmy w celach czysto naukowych - zaczęła demonica, tym razem porozumiewając się telepatycznie bezpośrednio z nieznanym stworzeniem, jednocześnie rozdzielając dłonie i rozrywając włócznię na dwa kawałki, dwa oszczepy gotowe do zostania ciśniętym w hydrę. - Badania. Wysoki priorytet. Limit czasowy. Nasze działania nie mają na celu redukcji obecnej fauny. Nie będziemy polować w celu zdobycia pożywienia. Obszar naszych zainteresowań ogranicza się od ruin obecnych na tym obszarze; uzyskawszy do nich dostęp, nie przewidujemy interakcji z resztą pobliskich terenów. Będziemy siedzieć w środku. Cicho. Bez przeszkadzania. Posiadasz objawy istoty inteligentnej, a chociaż przejawiasz elementy systemu myślowego charakterystycznego dla zwierząt oraz prymitywnych społeczeństw, zakładam, że możliwe jest dojście do warunków odpowiadających ci.
        Kaer Natherini przerwała na chwilę, obniżając jej bronie i spoglądając mniej czujnym wzrokiem po całym obrysie sylwetki hydry, magiczny błysk w jej oczach przygasł, ale dało się w nich dostrzec taki zupełnie innego rodzaju.
        - Twoje atrybuty budzą moje najwyższe zainteresowanie; posiadasz cechy wspólne kilkunastu stworzeń, które dane mi było zbadać, jednak w ogólnym rozrachunku stanowisz coś zupełnie nowego. Jak mówią mieszkańcy waszego wymiaru, jesteś fascynujący. Nasze przybycie nie obejmowało niczego związanego z twoim istnieniem, jednak w obecnym stanie rzeczy dalsza obserwacja byłaby wysoce owocująca. Jesteśmy w stanie zaoferować szereg korzyści z naszej strony w zamian za udostępnienie takiej możliwości.
        - Oszalałaś?! Martwisz się teraz takimi rzeczami?
        Nemorianin także miał dostęp do przebiegu całej rozmowy, gdyż Quarantio przesyłała wszystkie słowa i do jego umysłu, aby był poinformowany w tym, że konwersacja właściwie przebiega. Iskierka delikatnie poparzyła go ogonem - całe jej ciało zwijało się, emitując kolejne pioruny, grożąc poważnym poparzeniem dla każdej głowy, która zbliżyłaby się do rannego. I owszem, Kaer Natherini nieźle ryzykowała, ale nie to powinno być teraz największym zmartwieniem; upiór przestał jedynie krążyć nad głowami i skierował się do jednej, należącej do Tavy. Obłok ciemnego dymu wsiąknął pomiędzy łuski, podczas kiedy demoniczny umysł otoczył ten należący do tej z sióstr Faer i rozpoczął oblężenie, mające na celu próbę opętania stworzenia.
        Hydra mogła poczuć, jak jej świadomość atakowana jest przez byt zupełnie obcy, nieznający życia czy śmierci, niedziałający wedle woli przetrwania, pozbawiony lęków czy marzeń. Istota złożona z jęków niezliczonych istnień, które pochłonęła, teraz wdzierających się do świadomości Tavy, aby wraz z obrazami ukradzionymi z Otchłani zalać go potężną falą, której celem było zmyć ją w głąb smoczego umysłu, aby pozostawić miejsce, które demon mógłby zająć.
Awatar użytkownika
Faer
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Opiekun
Kontakt:

Post autor: Faer »

        Gdy tylko Lega przestała się rzucać, Faer uwolniła ją spod ich ogona i nakazała spokój. Tavę tylko ostrzegła by ta się na razie nie ważyła zbliżać do intruzów. Nie tylko przez fakt, że byli gotowi do walki, zwłaszcza ten aż nazbyt przesycony energią magiczną, w zbroi jeśli dobrze interpretowała każdy chrzęst podczas poruszania się tej istoty. Ranny nie był żadnym zagrożeniem, to też nim hydra nie musiała się przejmować. Nawet gdy elektryczny, magiczny wąż zawinął się ostrzegawczo nad mężczyzną w pozycji bojowej. Czekała cierpliwie na odpowiedź, choć czuła jak sama Lega zaczyna się niecierpliwić. Warczała i posykiwała. Jeden nieostrożny ruch ze strony nieznajomych i Faer miała by problem z okiełznaniem siostry. A rozlewu krwi nie potrzebowały. Nie przed zimą, gdy muszą oszczędzać energię.
        - Faer, va sssel ni rrrragh? - zapytała z lekkim niepokojem Taval.
        - Sssseh jol! - warknęła Lega, nie szczędząc sobie przy tym utoczenia nieco jadu z pyska i obnażania cały czas szeregu ostrych i długich zębów. Była niezwykle zachęcona do ataku, wyczuwając strach i słabość rannego.
        Zignorowała uwagi obu sióstr i miała powtórzyć swoje pytanie, gdy w końcu otrzymała odpowiedź.
        - Ruin? - zdziwiła się środkowa i prawa głowa, a Lega rozjuszyła się tylko jeszcze bardziej, za co została jedną z łap przyszpilona z wielkim hukiem do podmokłego podłoża. Faer zmrużyła czarne jak najgłębsza otchłań oczy, zmarszczyła przy tym nos, bo jej samej nie podobała się ta odpowiedź.
        - Zabijmy ich! - powtórzyła Lega w smoczym narzeczu, nie walczyła jednak z najsilniejszą siostrą, więc nawet nie miotała się w błocie.
        - Lega ma rację, nie możemy im pokazać naszego domu - powiedziała zmartwiona prawa głowa, lecz Faer miała własny rozum i nie musiała się żadnej z nich słuchać.
        Przestała stroszyć tak kolce i złożyła skrzydła. Co prawda nie wiele przez to się wydawała łagodniejsza, ale potrzebowała chwili by się namyśleć, niestety siostry nie specjalnie w tym pomagały.
        - Co was najbardziej interesuje w tych ruinach? Wielu było już tu takich "badaczy", zaślepionych przez chciwość. Jaki jest wasz cel w tych "badaniach"? - zapytała wprost, skupiając swoją uwagę w pełni na zbrojnej kobiecie.
        Widać było, że po opuszczeniu broni, hydra nieco się rozluźniła. Wysłuchała z uwaga przekazu nieznajomej i... środkowa głowa wybuchnęła śmiechem, podczas gdy prawa wydawała się skonsternowana, jak nie zaniepokojona, a lewa nadal przygnieciona pod łapą, przejawiała jedynie żądzę mordu i... znudzenie. Po opanowaniu ataku rozbawienia pochyliła głowę tak by mieć swój pysk na wysokości zbrojnej kobiety.
        - Jakież to niby korzyści moglibyście zaoferować istocie mojego pokroju? - zapytała z wciąż pobrzmiewającym rozbawieniem w głosie. Była niezmiernie zainteresowana jej odpowiedzią. Nie odnosiła się przy tym z pogardą, po prostu nie rozumiała co mogłaby otrzymać od tych podróżników, a czego nie mogłaby zdobyć sama czy to znajdując to na bagnach, czy też zabijając jak nie tych, to innych wędrowców.
        Robiło się nieprzyjemnie coraz zimniej, a do tego coś dziwnego stało się z Tavą, co spowodowało, że i ta głowa skończyła przygnieciona w błocie. W ramach wymiany wypuściła Legę, która nastroszyła swoje kolce i tylko czekała na zezwolenie Faer. Ta natomiast straciła cały dobry humor i znowu marszcząc pysk, wbiła puste spojrzenie w umagicznioną kobietę.
        - Jeśli nie jest twoim celem atak, to powiedz mi proszę, czemu jeden z twoich towarzyszy stara się przełamać obecnie moją siostrę i przejąć kontrolę nad jej świadomością? - zawarczała zdenerwowana. A zaczynało się już tak dobrze. Była nawet gotowa zaproponować im schronienie z uwagi na rannego mężczyznę, ale w takim wypadku, chyba po prostu nie mieli o czym rozmawiać, ani w jakikolwiek inny sposób się układać.
        - Wynoście się stąd - wysyczała, starając się jeszcze nie unosić.
        Potrząsnęła łbem, po tym delikatnie całym cielskiem, zrzucając z siebie jadowite kolce, które powbijały się w ziemię, by tamci ich nawet nie próbowali gonić. Odwróciła się po tym, puszczając Tavę i samej przejmując nad nieprzytomną siostrą kontrolę, odpełzła z powrotem do mulistego bajora. Musiały znaleźć coś do jedzenia, zrobić zapasy i zaszyć się w jednej z kryjówek, by przeczekać zimę. Chyba nie będą miały wyboru i będą musiały udać się do jednej z wiosek na mokradłach. Stanowczo zbyt wiele czasu zmarnowały na głupoty.
Awatar użytkownika
Quarantio
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Kaer Natherin
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Quarantio »

        Kryształowe soczewki w hełmie Quarantio poruszały się niczym oczy żywych istot kiedy Kaer Natherini lustrowała uważnym spojrzeniem hydrę, jednocześnie przysłuchując się jej odpowiedziom. ”Albo jest w stanie symulować obecność dwóch dodatkowych jaźni, albo obecność dodatkowych głów oznacza także funkcjonowanie obecnych w nich mózgów w sposób sobie niezależny. Fakt, iż dzielą ze sobą jedno ciało, którego zdolności motoryczne wyraźnie są pomiędzy nimi w pewnym stopniu współkontrolowane sugeruje olbrzymie korzyści przy projektach związanych z połączeniem magicznych obiektów z jaźnią istot świadomych. Możliwy przełom przy projekcie <<Zaćmienie>>? Priorytet dalszych badań – najwyższy.” Kaer Natherini przechyliła delikatnie głowę kiedy w jej stronę padło pytanie dotyczące ruin. Fakt, ruin... bo po to przybyli tutaj, nieprawdaż?
        - Zakonserwowanie jak największej ilości informacji, unikatowych obiektów oraz istot żywych w obliczu zagrożenia ich egzystencji – wyjaśniła Quarantio, jej sylwetka oraz kończyny były wyprostowane oraz sztywne w sposób, który dla nikogo nie mógł być wygodny. – Badania nie mają jasno określonego celu, ich kierunek zostanie wyznaczony przez to, co znajdziemy we wnętrzu. Jestem jednak w stanie podać listę priorytetowych celów: magia, jej zastosowania, organizmy zmodyfikowane przez nią bądź wykazujące niezwykłe cechy, konstrukty, niezwykłe zastosowania architektoniczne. Poszukujemy szeroko pojętych anomalii.
        Kobieta jedynie przyglądała się hydrze w milczeniu, podczas gdy ta rozbrzmiewała śmiechem, reakcja nieszczególnie zrozumiała dla demonicy. Gdy paszcza przysunęła się do niej, nie widać było po niej oznak obaw zza wyjątkiem iskier energii, które pojawiły się w poszczególnych częściach zbroi, gdy jej funkcje obronne zostały aktywowane. Ah, była także i Iskierka, która zaraz podniosła się i zaczęła strzelać agresywnie błyskawicami energii, żadna z nich jednak nie miała prawa sięgnąć Faer.
        - Zależy. Pomimo mocno zwierzęcej formy, posiadasz jaźń oraz zdolności komunikacyjne charakterystyczne dla istot wyższych, stąd założenie, że mogłabyś skorzystać z odpowiednich usług. Potrzebujesz zasobów energii magicznej? Jesteśmy w stanie dostarczyć w sporych ilościach. Posiadasz jakąkolwiek stałą kontuzję? Jesteśmy w stanie ją usunąć. A może potrzebujesz modyfikacji swojego ciała? Jesteśmy w stanie zapewnić większość rzeczy, które może przyjść ci do głowy. W gruncie rzeczy możesz nas traktować jak małe państwo, a mnie jako przedstawicielkę owego, jeżeli ci to ułatwi wizualizację. Czego mogłabyś chcieć od takiego bytu?
        Soczewki w zbroi drgnęły, po czym szybko zaczęły skanować okolicę w poszukiwaniu demona, zatrzymując się zupełnie po raz pierwszy od chwili ujrzenia hydry, gdy Kaer Natherini spostrzegła, gdzie ten drań się znajduje. Powoli przeniosła wzrok z powrotem na niezwykłe stworzenie, szybko podejmując decyzję.
        - To nie mój towarzysz. Jego akcje nie reprezentują intencje ani moje, ani też mojej organizacji. To jedynie...
        Nie zdołała jednak dokończyć zdania, gdy hydra zaatakowała... a przynajmniej tak to wyglądało. Kaer Natherini odskoczyła, choć nie było takiej potrzeby. Jadowite kolce wymierzone były jako strzał ostrzegawczy, a samo stworzenie szybko zniknęło. Przynajmniej posiadało rozmiary umożliwiające łatwe podążanie za nim. Teraz jednak tego nie zrobiła, zamiast tego spojrzała na obłok ciemnego dymu, który spłynął na ziemię.
        - Czego oczekiwałeś?
        - Ty przeprowadzasz własne badania, ja własne. Okazuje się, że opętać to stworzenie nie jest tak łatwo.
        - Twoje akcje sprawiają, że już żałuję zabierania cię tutaj.

        - Całe szczęście to paskudztwo zniknęło – wymruczał Nemorianin, wciąż kulący się na ziemi.
        Quarantio przeniosła na niego spojrzenie, przypominając sobie o jego istnieniu. Następnie wyciągnęła niewielki przedmiot o wybitnie magicznych właściwościach, przypominający wyrzeźbiony kamień pokryty migoczącymi znakami. Skupiła swoje myśli na chwilę, aby zapisać w środku odpowiednią wiadomość: Na obszarze testu wykryto stworzenie klasy Kolos-Rozbłysk. Relokalizacja niemożliwa. Żądanie przerwania testu w celu zabezpieczenia informacji z istoty. Możliwa potrzeba wsparcia, prośba o zapewnienie Łącznika. Następnie wręczyła kamień Iskierce, która owinęła część ogona wokół niego, aby po chwili wpełznąć w niewielką wyrwę pomiędzy wymiarami, otwartą na kilka sekund przez Quarantio.
        - W obliczu nieoczekiwanych zdarzeń twoje usługi nie będą więcej potrzebne, a twoja dalsza obecność może jedynie przynieść utrudnienia – powiedziała do Nemorianina.
        - Co?
        - Archeologiczne dane osiągnęły minimalny priorytet. Możesz odejść.
        - Chyba nie chcesz mnie zostawić tu pośrodku niczego? Przynajmniej wyślij mnie do Otchłani!
        - Sugestia zaakceptowana.
        Jedna energetyczna włócznia wystarczyła, aby posłać Nemorianina z powrotem do jego domu, gdzie za jakiś czas z pewnością zregeneruje swoje fizyczna ciało. W tej chwili Quarantio była o wiele zbyt skupiona na nowych wytycznych, aby przejmować się wygodą mężczyzny, którego martwe ciało opadło na ziemię. Zyskując komplementy upiora, demonica ruszyła przed siebie, podążając za śladami wielkiego stworzenia z zamiarem śledzenia jego poczynań i pozostawania w bezpiecznej odległości do chwili, w której będzie w stanie zebrać na tyle danych, aby wybrać optymalne podejście. Jej doświadczenie z tropieniem i polowaniem na niezwykłe istoty z pewnością teraz się przyda.
Awatar użytkownika
Faer
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Opiekun
Kontakt:

Post autor: Faer »

        Faer z uwagą wysłuchała odpowiedzi zbrojnej kobiety i zamyśliła się na moment, zastanawiając się jak wielu z tych kwestii wymienionych przez demonicę nie wie o swoich własnych ruinach będących jej domem. Fakt, nie myślała nigdy o takich sprawach, bo nie było takiej potrzeby, ale teraz choćby z samej ciekawości... Kto wie, co mogłaby odkryć z siostrami, jaką wiedzę udałoby się im zgromadzić i jakie skarby zabezpieczyć przed głupimi, chciwymi poszukiwaczami przygód. Pytanie tylko czy zgromadzona wiedza była warta narażenia się na niebezpieczeństwo, po tym jakby jednemu badaczowi pokazała swoje siedlisko.
        - Jaką mamy gwarancję na to, że nie zniszczycie przy tych badaniach swojego obiektu badań? - zapytała wciąż podchodząc do tematu z ostrożnością, choć coraz bardziej była skora pomóc zbrojnej kobiecie w osiągnięciu jej celu, dla którego tutaj przybyła.
        Hydra wyprostowała szyje, podnosząc przy tym głowy i mrużąc oczy cicho zawarczała sycząco. Najprawdopodobniej gdyby tylko mogła wypuściłaby obłok gorącej pary ze swoich nozdrzy, ale ze smoka miała co najwyżej geny, nie umiejętności z których znane są te plujące ogniem, latające jaszczury. Oczywiście nie spodobało jej się to porównanie do zwierzęcia i po prostu instynktownie wzięła to do siebie, ale nie była zła, rozumiała, że kobieta nie chciała jej obrazić, a jedynie przedstawiła typowo naukową ocenę. Wysłuchała jej i westchnęła. Chciała uprzejmie odmówić oferowanym przez nieznajomą usługom, lecz wcięła jej się w słowo Lega.
        - Nic raczej nie będziesz musiała robić, by stać się naszym żarciem. Wystarczy, że będziesz stała w miejscu - zawarczała lewa głowa kołysząc się lekko na boki na nieznacznie ugiętej szyi, jakby tylko szykowała się do ataku. Z niezadowoleniem odpuściła sobie jednak zaraz po tym, jak Faer zasyczała na nią karcąco.
        - Energia nie jest nam potrzebna - zaczęła pradawna, ignorując marudzącą w smoczym narzeczu bardziej dziką siostrę. - Kontuzje skutecznie leczą się same, a kwestię modyfikacji ciała przemilczę, chyba że chciałabyś, abym się obraziła - ostrzegła, nieprzyjemnie mrużąc oczy i marszcząc nos, lekko obnażając przy tym długie kły, do tej pory z jej strony ukrywane w paszczy. Odetchnęła jednak, powstrzymując się od gniewu i nawet jej pysk nieco po chwili złagodniał. Sprawiała wrażenie jakby się delikatnie uśmiechała. - Nie mniej, miło nam gościć tak niezwykłych reprezentantów małego państwa, których z chę...
        Nie dokończyła jednak, gdyż zdała sobie sprawę, że coś złego dzieje się z jej siostrą znajdującą się po prawej stronie. Nie długo zorientowała się nawet co było tego przyczyną i... mówiąc delikatnie, nie spodobało jej się to. Trzymała jednak nerwy na wodzy i nie zaatakowała od razu, dała z szacunku intruzom czas na opuszczenie jego terytorium. Dobrze było porozmawiać z inną istotą rozumną, która nie uciekała od razu na jej widok, ani nie chciała pozbawić jej głów i stąd wynikał jej przejaw dobrej woli. Jak się można domyślić, z pomocy i ze współpracy ze zbrojną kobietą raczej nici, ale to i tak zawsze lepiej, niż zostać rozszarpanym żywcem i pożartym. Prawda?
        Odpełzła czym prędzej przez las aż do mulistego bajora, w którym jeszcze przez chwilę było widać na tafli smugę, zdradzającą obecność i ruchy hydry, lecz ta szybko zniknęła, gdy pradawna zanurzyła się głębiej. Była osłabiona przez obniżającą się coraz bardziej temperaturę otoczenia, ale i głód dawał jej się we znaki. Po niecałych dziesięciu minutach, żałowała, że nie zdecydowała się zjeść nieznajomych, ale to później będzie sobie pluła w pysk. Znacznie dłużej Lega jej będzie to wypominać, ale już trudno. Najważniejsze obecnie było by dotrzeć jak najszybciej do pobliskiej wioski na bagnach i przypomnieć mieszkańcom o swojej obecności. Może przestraszeni wieśniacy będą skłonni ją "przekupić" swoimi zwierzętami gospodarskimi, a jak nie to zje kilku ludzi na ich własne życzenie.
        Jak postanowiła, tak też zrobiła. Po niecałych trzydziestu minutach przemieszczania się w mulistym dnie bagna, w końcu dotarła Yuzdar. Łeb Legi od razu wystrzelił na powierzchnię i z precyzją capnął przejeżdżającego przez kładkę mężczyznę prosto z kozła powozu. Krzyki starca od razu zaalarmowały resztę mieszkańców, których oczom zaczęła się ukazywać trzygłowa bestia z bagien. Z jednego z jej pysków nadal zwisał mężczyzna, żałośnie szamoczący się w bezowocnej próbie wyswobodzenia się z tych potwornych szczęk. Głowa Tavy chwilę później wciągnęła do bajora woła, łapą przytrzymując sobie powóz, by go od niego oderwać. Faer dumnie górowała niewzruszona ucztującymi siostrami i tylko patrzyła uważnie na biegających w panice mieszkańców wioski, mając przy tym lekko zmrużone oczy i co chwila wysuwając ze swojej paszczy długi, rozwidlony jak u węża język.
        - Od naszej ostatniej wizyty minął tydzień, nie muszę chyba przypominać, że jeśli chcecie bezpiecznie korzystać z MOICH bagien, musicie mnie do tego odpowiednio przekonać - poniosła swój telepatyczny przekaz po wszystkich, których aury widziała. - Kilka świń i wołów to chyba niska cena, za życie dziesiątek współmieszkańców, nieprawdaż? - zapytała, a z mętnej wody zaczęły wychodzić inne zamieszkujące te tereny bestie, obecnie pod wpływem zaklęcia Faer. Były to przeważnie jakieś duże gady - wiwerna, krokodyle - ale nie zabrakło również stałocieplnych drapieżników jak choćby bagiennych hien czy ogromnych moczarowych dzików. Wszystkie raźno w zaczęły wychodzić na brzeg, groźnie szczerząc kły na tych, których miały najbliżej siebie.
        Jak się można było spodziewać - mieszkańcy bez najmniejszego sprzeciwu oddali Faer i jej siostrom pięć wołów i tuzin świń, które dokonały żywota pod kłami drapieżników znajdujących się pod kontrolą hydry, a z których pomocą ta mogła łatwiej przetransportować "hojny podarek" od mieszkańców Yuzdar do swojego leża. To powinno jej wystarczyć na czarną godzinę, gdy nadejdą największe mrozy, przez które pradawna nie będzie miała sił, by się wygrzebać na polowanie. Dzisiejszy posiłek powinien jej starczyć na cztery dni, podczas których będzie mogła się skupić wyłącznie na gromadzeniu zapasów, nim znów będzie musiała pomyśleć o zaspokojeniu swojego głodu.
        Gdy wszystkie zwierzęta od mieszkańców znalazły się już w jej bezpiecznym schronieniu, uwolniła umysły zniewolonych drapieżników, nie myśląc w ogóle o tym czy nie zaczną walczyć między sobą, czy może jednak od razu wszystkie uciekną w swoją stronę i wrócą do własnych spraw. Teraz pozostało jej tylko zagrzebać się w ciepłym piachu w swoich podziemnych ruinach i odpocząć porządnie, wszak jutro miały ponowić polowanie i tym razem miała nadzieję, że to zakończy się powodzeniem. Innej możliwości nie dopuszczała do swojej świadomości.

Ciąg dalszy: Faer
Zablokowany

Wróć do „Dalekie Krainy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość