Księstwo Karnstein[Księstwo Karnstein] Polityka i obyczaje

Miasta Karnsteinu są istnym kotłem, do którego wrzucono wielość nacji i upodobań architektonicznych. Wystawne domy w kolorach purpury i złota sąsiadują tutaj z dzielnicami, w których budowle mają być przede wszystkim funkcjonalne. Proste domy ułożone wśród wąskich, równoległych uliczek, wyłożonych kamieniami, zamieszkiwane są głównie przez mroczne elfy, dla których przepych jest zbędny. Po przeciwnej stronie są budowle, które zaskakują dbałością o szczegóły. Kolumny z głowicami przedstawiającymi sceny z legend.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Szczerość i bezpośredniość były jednymi z tych cech charakteru, które kobietom podobały się w nim najbardziej. Połączone z nieodpartym urokiem, inteligencją której przejawy również zauważyła oraz pewnością siebie jaką emanował Aestar, otrzymywało się iście samczą mieszankę. A jak wiadomo kobiety lubiły takich mężczyzn bardziej, niż ciapciakowatych, nieumiejących poprawnie się wysłowić chłopaczków.
- Nie sztuką jest powiedzieć kobiecie wyszukany komplement przy byle okazji. Sztuką jest za to prawienie ich wtedy, gdy są one nie wymogami chwili lub powodem do zaimponowania jej, a przejawem najszczerszych uczuć i chęcią uzewnętrznienia własnych, głęboko skrywanych myśli.
Odpowiedział jej znów ukazując tę romantyczną, jakże doskonale wyćwiczoną i opanowaną, część siebie. Jedne kobiety wolały mężczyzn nieco wulgarnych, męskich i bezpośrednich. Inne preferowały delikatnych romantyków, którzy zdobywali je słowami i zachowaniem poruszającym najczulsze struny ich jestestw. Diabeł potrafił grać jak kameleon, zmieniać się, by zaskakiwać w najprzemyślniejszy sposób, pokazując zarówno jeden jak drugi z owych aspektów zmieszanych ze sobą w jedną całość, bądź też całkowicie odrębnych. Wszystko uwarunkowane było przez kobietę, która stać się miała jego łowną zwierzyną, bowiem to właśnie pod nią dobierał swą metodę łowiecką, zaś teraz z każdą chwilą utwierdzał się w przekonaniu, że Klivien jest godna zachodu.
Widząc jej oparzenie pokrywające jasną skórę szyi wampirzycy Aes nachylił się ku niej i delikatnym ruchem odgarnął włosy kobiety na bok, odsłaniając tym samym zranienie. Przyglądał mu się przez chwilę, bacznie słuchając przy tym słów opuszczających jej usta, a kiedy skończyła, czarne jak węgle oczy mężczyzny ponownie przeniosły się na szaro-błękitne tęczówki blondynki.
- Boli?
Zapytał z autentyczną, choć nie dla niego, troską widoczną zarówno na twarzy, jak i wyczuwalną w głosie wojownika. Zaraz też dając do zrozumienia swej towarzyszce, że jej dobro stoi dla niego ponad wszelką wartość, udzielił na jej wcześniejsze słowa znacznie bardziej skąpej odpowiedzi niż mogła tego wymagać, mówiąc.
- Rozumiem co masz na myśli lepiej, niż możesz to sobie wyobrazić. Powiedz mi jednak, czy jest jakaś szansa na to, bym poczuł Twój zapach takim, jaki jest naprawdę, a co najważniejsze, czy mogę w jakikolwiek sposób ulżyć Ci w bólu Klivien?
Znamienne było to, że po raz pierwszy zwrócił się do niej tak bezpośrednio, dodatkowo nazywając ją po imieniu. Jakby tego było mało, akcent położony na jej imię był tak silny, a jednocześnie powiedział go z taką delikatnością, że co niektóre kobiety mogłyby odczuwać dreszcze związane z tym oraz ze spojrzeniem jego ciemnych oczu wpatrzonych w nią z taką intensywnością. Z czystej grzeczności odpowiedział jeszcze wampirzycy na ostatnie z jej pytań, chcąc tym samym dać jej do zrozumienia, że niczego nie ukrywa.
- Prawdę mówiąc nadal go szukam. Dlatego podróżuję sobie po świecie, odkrywam nowe miejsca, poznaję obce kultury i ludzi w nadziei, że w tym wszystkim odnajdę wreszcie większy sens.
Marzyciel? Owszem, tak to mogło wyglądać, gdy te słowa opuszczały usta kusiciela. Jednakże prawda była taka, że nie do końca powiedział jej prawdę, choć o tym Kliv wiedzieć nie musiała.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Udało mu się wywołać w niej uczucie podniecenia, którego nie czuła od dawna. Było to nikłe, słabo wyczuwalne wrażenie, ale niewątpliwie sprawił, że zaczął ją pociągać. Stało się to w chwili gdy ja dotknął. To było z jednej strony odważne, a drugiej subtelne. I patrzył jej w oczy z pewnością siebie i nieskrywanym pragnieniem. Utrafił perfekcyjnie w to czego pragnęła od kochanka, chociaż zupełnie nie była tego świadoma. Nigdy nie rozmyślała nad tym co jej się podoba w mężczyznach. Zazwyczaj skupiała się raczej na tym czego w nich unikać.
Gdyby był człowiekiem mógłby uznać, że jej oczy wyrażają tylko lekkie zdziwienie, ale był w połowie pokusą. Dlatego zapewne wyczuł, że jej puls nieco się przyspieszył, a oczy nabrały głębszego blasku. Ułożyła wargi w lekki zbywający uśmieszek, ale kąciki jej ust jej zadrżały. Potrząsnęła głową. Miękkie loki barwy miodu musnęły jego palce.

- Bolało. Teraz to bez znaczenia. Ślad zostanie na długo, bo to promienie słoneczne.
Celowo pominęła pytanie o zapach. Ono także przyczyniło się do tego, że Klivien poczuła się cieplej w bliskości mężczyzny, ale było ono jej zdaniem zbyt intymne jak na ich pierwszą osobistą rozmowę. Punktem wyjścia do dalszej dyskusji uczyniła jego ostatnią wypowiedź.
- Poszukujący celu? Bardzo popularny sposób tłumaczenia u osób, którzy nie tylko celu nie mają, ale i wcale go nie szukają. Udowodnij mi, że nie należysz do większości. jeżeli szukasz faktycznie, tak jak utrzymujesz, to do tej pory musiałeś już wpaść na jakieś tropy... hipotezy...?
Uniosła brwi, odsunęła się dyskretnie od niego i podniosła kieliszek do warg.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Wampiry były takie... intrygujące. Choć martwe, jednocześnie niemal niczym nie różniły się nie śmiertelnych jeśli chodzi o ich fizyczność i dla takiego laika jak Aestar, odróżnienie ich w tłumie ludzi na chwilę obecną byłoby nie lada wyzwaniem. Z drugiej jednak strony według jej słów, to właśnie amulet stanowił swego rodzaju barierę ochronną, dzięki której wyglądała jak człowiek. Wnioskując więc ze słów Klivien, wampiry były podatne na słońce, ich ciała były zimne, skóra zapewne bladła, a zapach w jakiś sposób był drażniący. Dziwne to było, bowiem nie odczuł tego będąc w pobliżu Medarda, choć węch miał słaby, a ponadto mężczyzna nie chwalił się posiadaniem jakiegoś rodzaju przedmiotu, który pomagał mu zachować pozory ludzkiego wyglądu. Ważne jednak było, że reagowała na jego zachowanie i gesty tak, jak zareagowałaby każda kobieta, co straszliwie go ucieszyło oraz dało powody do dumy. Z każdym kolejnym malutkim kroczkiem był coraz bliżej uwiedzenia jej, a ta perspektywa jeszcze bardziej mobilizowała go do działania.
- Czy moja krew mogłaby przyspieszyć gojenie się tej rany?
Zapytał jej wprost, a jego ton celowo zabrzmiał tak, jakby zależało mu na ulżeniu jej w ewentualnym bólu oraz wspomożenie w tym problemie. Tak, udawał że się przejmuje, choć z drugiej strony zależało mu też na tym, by wampirzyca była pozbawiona takich skaz jak te, które odbierały jej nieco wdzięku. Zabolało go nieco, oczywiście w wymiarze duchowym, że odsunęła się od niego, choć teraz kiedy już jej dotknął, był tak bardzo spragniony kontaktu z Klivien, który działał na niego niemal jak afrodyzjak. Gra jednak musiała toczyć się dalej, więc słysząc jej słowa zwyczajnie zaśmiał się cicho i sięgnąwszy po kielich wzniósł go w górę w niemym toaście, a następnie przytknął do ust, by skosztować burgundowego trunku.
- Szukam miejsca, które przyciągnie mnie swą magią. Miejsca, w którym będę chciał się osiedlić, każdego dnia kontemplować otaczające mnie piękno z wybranką, która zdobędzie me serce i da mi dzieci. Nie wyobrażasz sobie jednak, jak ciężko jest spełnić tego rodzaju marzenie, zwłaszcza wiodąc życie najemnika.
Romantyzm. Ten zawsze i wszędzie działał na kobiety, zwłaszcza, gdy zawarty w głosie brzmiał tak przekonywująco i prawdziwie, jak to miało miejsce w przypadku Aestara. Celowo nie zadał jej żadnego pytania, ciekaw co też jego towarzyszka mu odpowie.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Czy aby na pewno dobrze usłyszała? Proponował jej swoja krew? To musiał być albo podstęp, albo mężczyzna naprawdę gra va bank. Gdyby nie to, że wcześniej podsunął jej gotowa podpowiedz, Klivien miałaby niemały kłopot z zareagowaniem na tę propozycję.
- Może się mylę, ale niedawno przestrzegałeś mnie i mego towarzysza, byśmy nie próbowali posilać się twoja krwią. Czy w tej kwestii coś uległo zmianie?
Dalsze jego słowa zabolały ją i zgasiły cień jej uśmiechu. Odwróciła oczy.
"Nie masz pojęcia jak dobrze wiem na czym polega trudność w założeniu szczęśliwej rodziny" powiedziała w myślach. nie miała zamiaru zwierzać się nieznajomemu z żalu, który ją ogarnął. To przecież dlatego wybrała życie wampira. To dlatego czuła się nieszczęśliwa i samotna. Bała się, że zestarzeje się nie zaznawszy spokoju, bezpieczeństwa i miłości.
- Rzeczywiście, niełatwo o miłość - przyznała tylko, starając się panować nad głosem, by nie zdradzał wzruszenia. - Piękne marzenie Aesterze. Warte poświecenia życia. Gratuluję.
Powiedziała to całkiem poważnie i szczerze, ale nie patrzyła mu w oczy. Odgarnęła palcami z czoła włosy, spoglądając przed siebie w pustkę.
- Więc jesteś najemnikiem... Zabijasz za pieniądze, jak rozumiem? W tym zawodzie ciężko poznać godną kobietę, a tym bardziej trudno zapewnić jej rodzinną atmosferę. Pewnie nieustanie jesteś w podróży i ryzykujesz życiem. Nie najlepszy materiał na ojca... Może chciałbyś pracować dla mnie, jako kupiec?
Oderwała się już od smętnych rozmyślań i zwracając sie do niego z konkretną propozycją popatrzyła na jego przystojną twarz śledząc na niej reakcje mężczyzny.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

W gruncie rzeczy wiedział, iż dając jej do skosztowania swej krwi naraża się na kompletne zdemaskowanie swego przebrania i nie miał pewności co do tego, w jaki sposób zareaguje na wieść o jego prawdziwym wyglądzie oraz pochodzeniu. Poza tym, czego wiedzieć nie mógł, głównym składnikiem wampirzej diety stanowiła krew ludzka, elfia lub zwierzęca, a jego własna nie podpadała pod żadną z tych kategorii. Najważniejsze jednak było to, że po raz kolejny odnalazł szczelinę w zbroi obojętności, jaką otaczała się jego towarzyszka, a którą on miał zamiar wykorzystać tak, jak to uczynił już wcześniej.
- Powiedz mi, jak ty byś się zachowała na moim miejscu wiedząc, że jesteś sama między dwójką wampirów? To logiczne, że chciałem w jakiś sposób się chronić, a jednocześnie nie próbować rozwiązać tego siłowo, co zapewne i tak skończyłoby się moją śmiercią.
Odpowiedział Klivien miękkim, jakby nieco zakłopotanym głosem zdradzającym jego lekką niepewność oraz strach przed staniem się ofiarą. Tak naprawdę był wtedy bardzo żądny starcia i liczył, że Medard zareaguje na jego prowokację, albowiem Aestar był bardzo ufny co do swych umiejętności i żył w przeświadczeniu, że niewielu jest w stanie konkurować z nim jeśli idzie o umiejętności fechtunku. Tym bardziej, że wprost uwielbiał popisywać się przed kobietami, które zamierzał uwieść.
W tym momencie wampirzyca po raz kolejny odsłoniła się przed nim i musiałby nie mieć w żyłach krwi pokusy, żeby tego nie dostrzec, a co dopiero nie wykorzystać. Widział te pragnienia uczucia, czułości i namiętności jakie szarpały wampirzycą. Głód miłości, który nie dawał jej spokoju, a który musiała nieustannie tłamsić, zabijając tym samym cząstkę siebie, zaś swe serce otaczając coraz szczelniejszą, grubszą zbroją obojętności i zdystansowania. Kiedy więc wypowiadała swe słowa nie patrząc mu w oczy, diabeł delikatnie ujął ją palcami prawej dłoni za brodę i uniósłszy ją lekko pochylił się w stronę Klivien, by patrząc jej w oczy z nieprzyzwoicie małej odległości powiedzieć cichym, miękkim szeptem, który rozpuściłby lód na każdym niewieścim sercu.
- Dlatego wierzę, że znajdę to czego szukam, nawet gdyby moja miłość miała mieć kły i żywiłaby się moją własną krwią.
Mówiąc to przesunął opuszkiem palca po jej dolnej wardze, a wraz z tym ruchem przesunął całą dłoń dalej w bok, na jej żuchwę, którą pieścił delikatnie wnętrzem dłoni, podczas gdy lekkim ruchem kciuka jego opuszkiem muskał skórę wampirzycy w okolicach kości policzkowej. Wciąż też patrzył jej w oczy, a na zadane przez nią pytanie odpowiedział tym samym, miękkim tonem co wcześniej, choć zawarł w nim również pewną cierpiętniczą nutkę zdradzającą jakoby ciężki był jego los, lecz on się z nim pogodził.
- Gdy raz weźmiesz do ręki miecz Klivien, wtedy nie da się już tak łatwo, w ciągu jednego dnia, zejść z tej ścieżki. Tak naprawdę to jedyne co umiem, a przez lata polubiłem ten fach i nie potrafiłbym z dnia na dzień tego rzucić tak samo, jak w ciągu chwili nie nauczyłabyś ptaka żyć w klatce. Wciąż jednak mogę być Twoim osobistym ochroniarzem, tarczą za dnia i słońcem w mroku nocy.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Normalnie na podobny gest zareagowałaby natychmiastowym cofnięciem głowy. Normalnie... bo tym razem nie mogła. Nie tylko dlatego, że był piękny i bardzo męski. Do tego potrafił gładko się wypowiadać, bardzo emocjonalnie. Jego głos łaskotał ją w środku, a jego dotyk był przejmujący wyszukanym, subtelnym erotyzmem. Z każdym uderzeniem serca obiecywała sobie. "Już zaraz się odsunę. Już za momencik, niech tylko zabierze palec... niech tylko skończy to zdanie..."
Dawno nie czuła takiego słodkiego ciepła. Wiedziała, że Aester chce najprawdopodobniej ją wykorzystać. Spodziewała się tego z góry po każdym mężczyźnie, który proponował jej spotkanie. A jednak jej psychiczny głód uczuć oszukiwał rozum i pozwalał jej czuć szczęście na myśl o tym, że piękne słowa mężczyzny mogłyby być prawdą.
Przez chwile oszukiwała sama siebie, patrząc w ciemne oczy i dopuszczając do siebie myśli o tym, że z biegiem czasu staje się jej bliski. Otrząsnęła się z tych marzeń, gdy wspomniał o mieczu. Spuściła twarz, a jego dłoń się z niej osunęła. Wzięła głębszy oddech starając się wytrzeźwieć.
- Wiara daje siłę, ale nadzieja bywa złudna. Jesteś młody, silny i urodziwy. Jestem pewna, że w twoim przypadku nie będzie zawodu. Polecałabym jednak ciepłokrwistą wybrankę, pełną życia i optymizmu. Zdolna urodzić ci upragnione dzieci.
Być może jej towarzysz tego nie wiedział, lecz wampiry mogły mieć potomstwo wyłącznie między sobą. Miała nadzieję, że jest dość bystry, by to z jej wypowiedzi wywnioskować. Uśmiechnęła się do niego blado. jej oczy zdawały się mówić. "Jestem zamrożonym kwiatem, w którym nie ma już życia i po którym nie spodziewaj się owoców. Zważ dobrze, czy jestem warta twojego czasu, bo jeśli mnie pragniesz, będziesz musiał poświecić go sporo"
Klivien wątpiła by chciał się aż tak angażować była przekonana, że prędzej czy później rozstaną się w kłopotliwej atmosferze wzajemnego zawodu.
- Z tego co mówisz wynika, że miecz jest twoją najlepszą kochanką - uśmiechnęła się szerzej i zanurzyła wargi w kielichu.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Pęta jego czaru powoli, acz systematycznie zaciskały się wokół niej, a im ciaśniejsze były, tym więcej pewności siebie wykazywał Aestar. Słowa, ton głosu jakim je wypowiadał, gesty, spojrzenia - wszystko to miało na celu usidlenie Klivien, szarpanie za odpowiednie struny jej duszy, by wydobywając z niej muzykę, powoli upajać oraz niewolić niczego nieświadomą kobietę. Nawet kiedy instynkt oraz wrodzona nieufność podpowiadały jej, iż jego zamiary względem niej nie należą do najczystszych, nie chciała ich słuchać. A to znaczyło, że była już jedynie o krok od zatracenia się w niewysłowienie przystojnym diable, który parł wciąż naprzód widząc, jak mu ulega. Myliła się jednak co do tego, iż chciał ją jedynie wykorzystać. O nie, pragnął mieć ją tylko dla siebie, choć ścieżka perwersji, wyuzdania i niekończącej się przyjemności zmysłowej mogła na chwilę obecną nie do końca ją interesować. Nie było jednak czym się przejmować, bowiem z każdym kolejnym krokiem była coraz bardziej jego, a to oznaczało, że już wkrótce będzie robiła wszystko, czego zapragnie.
Póki co jednak musiał zbić nieco obiekcje swej towarzyszki, która tuż po tym jak zmiękła w jego dłoniach niczym woskowa świeca, próbowała wymknąć się z jego przemyślnie skonstruowanej pułapki, na co pozwolić sobie nie mógł.
- Klivien, serce nie sługa, wybiera samo. Czasem z jednego marzenia trzeba zrezygnować na rzecz innego, inaczej nigdy nie osiągnie się szczęścia. Jeśli więc to ty jesteś mi pisana, to jestem gotów na wyrzeczenia, bo wiem, że to co otrzymam zrekompensuje mi to w pełni.
Kiedy to mówił, ton jego głosu uległ znaczącej zmianie, był teraz bowiem miękki, pełen ciepłej nuty czułości oraz troski. Wyglądał niczym mężczyzna kompletnie zauroczony, dla którego pewne aspekty jej wampirzej egzystencji nie mają żadnego znaczenia i gotów jest je zaakceptować w imię własnego szczęścia. To w połączeniu z chęcią ofiarowania jej swej własnej krwi z pewnością zostanie odczytane przez nią dokładnie w ten sposób, w jaki tego pragnął, utwierdzając wampirzycę w przekonaniu, że jest w niej bezgranicznie zadurzony, choć znali się ledwie chwilę. Był przy tym pewien, że odwzajemnia ona choć część owych emocji, które jedynie częściowo były efektem jego zmyślnej gry aktorskiej oraz uwodzenia. Więc mimo jej niepokoju oraz prób odepchnięcia go od siebie, Aestar wciąż pozostawał jednakowo pewny swych decyzji. Chcąc nieco rozładować lekko napiętą atmosferę odpowiedział na jej słowa bez chwili wahania.
- Jedynie najlepszym przyjacielem. Kochanki niestety nie posiadam.
Figlarny uśmiech i przeciągłe, uwodzicielskie spojrzenie jakie posłał kobiecie w połączeniu z kciukiem delikatnie muskającym jej policzek wystarczyły w zupełności, by przekazać, że to o niej pomyślał jako o ewentualnej przyszłej kochance.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Sądziła, że delikatne odsunięcie twarzy było wystarczającym sygnałem, że jego dotyk nie jest już mile widziany. Gdy musnął ją palcem ponownie, Klivien lekko, lecz zdecydowanie odsunęła jego dłoń od swojego policzka.
Odpowiedź Aestara rozbawiła ją i całkiem sprowadziła na ziemię. Wyznawanie wprost, że jest nią tak poważnie zainteresowany było dla niej w oczywisty sposób nieautentyczne. Dopiero co się poznali. Owszem, mógł nabrać na nią ochoty, ale przecież nie da się kogoś pokochać od pierwszego spotkania. Klivien zbyt wiele w życiu przeszła, by wierzyć z tego typu bajeczki.
Z pobłażliwym uśmiechem, odpowiedziała mężczyźnie, opierając się wygodnie na krześle.
- Pisana? Wybacz, ale mam się za jedyną osobę uprawnioną do tego, by komuś oddać serce bądź nie. Wiadomość, że jest ktoś kto o tym z góry przesądza może by mnie nawet zaniepokoiła, gdybym była zdolna w to uwierzyć.
Zarzuciła szal na szyję, przykrywając ranę od oparzenia.
- Lepiej niech pan uwierzy, że nie jestem ową wybranką z którą powinien pan wiązać spełnienie swoich marzeń.
Nadal czuła się lekko podekscytowana i podniecona możliwościami, które roztaczał Aestar. Nie zamierzała z tej okazji skorzystać, ale samo uczucie, że komuś się podoba, było przyjemne. Rozbudził w niej kobiecość i nawet nie wiedząc, że to robi, Klivien delikatnie go kokietowała. Uśmiechem, spojrzeniami, ruchem palców, którymi poprawiała sukienkę.
Rozum był jej posłuszny, jej słowa także, ale jej serce biło szybciej, a miłe ciepło rozlewało się po jej ciele nieustannie pod wpływem bliskości diabła.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Kiedy tak stanowczo odjęła jego dłoń od swej twarzy nie protestował w żaden sposób, choć w oczach mężczyzny wyczytać można było coś jakby na kształt niezadowolenia i smutku? Ciężko było odczytać te emocje, choć z całą pewnością nie była to radość, ani żadne inne pozytywne uczucie. Poza tym nie było między nimi przecież mowy o miłości, wszak ani razu nie użył tego słowa w odniesieniu do niej i faktycznie, byłby głupcem oraz hipokrytą, gdyby po tak krótkim okresie czasu wyznał jej owe uczucie. Miłość potrzebowała czasu oraz tego, aby ją pielęgnowano, jeśli chciano żeby rozwinęła się niczym kwiat róży upajający potem swym pięknem i słodkim zapachem. Czym innym zupełnie było zauroczenie, czy nawet zakochanie - emocje będące czystym przejawem impulsywności w odczuwaniu afektu, zrodzone zwykle pod wpływem chwili. Więc czy faktycznie tak ciężko było jej uwierzyć w to, że mężczyzna poczytywał ją za atrakcyjną oraz interesującą na tyle, by nie mógł zacząć jej adorować w sposób tak intensywny?
Jej słowa w pierwszej chwili sprawiły, że na czole Aestara pojawił się głęboki mars, zaś chwilę później, kiedy kolejne słowa wampirzycy dobiegły uszu diabła, ten zacisnął usta w wąską kreskę i lekko zacisnął szczęki. To, co powiedziała, wyraźnie go dotknęło godząc wprost w jego serce i sądząc po minie, miał ochotę zapytać, czy to przez swój wampiryzm jest taka chłodna oraz bezlitosna jeśli chodzi o emocje. Powstrzymał się jednak przed tym, bardziej woląc zagrać na jej emocjach i sprawić, by odczuła poczucie winy za to, co właśnie powiedziała.
- Czy to, że wierzymy w coś kompletnie musi oznaczać, iż będziesz mną brutalnie ciskała o ziemię za każdym razem, gdy się uzewnętrzniam? Poza tym skąd możesz wiedzieć, że nie jesteś tą mnie pisaną? Przecież nie jesteś żadną wyrocznią ani wieszczką, więc skąd ta pewność w Twoim głosie?
Pytał patrząc jej w oczy z taką miną, jakby usilnie starał się opanować przybijający go smutek, który sama wywołała. Ba, na chwilę uciekł nawet spojrzeniem spuszczając go na blat stolika, zaraz jednak uniósł czarne niczym węgle oczy z powrotem na Klivien i rzekł z taką mocą oraz pewnością siebie w głosie, że nie jedną osobą mogłoby to wstrząsnąć.
- Jeszcze chwilę temu chciałaś, żebyśmy mówili do siebie po imieniu, a teraz, kiedy się przed Tobą otworzyłem, uciekasz przede mną starając się odepchnąć mnie jak najdalej od siebie.
W tembrze głosu znać również było oskarżycielską nutkę wyrzutu, który jedynie dodawał nieco dramaturgii oraz emocji do ich wymiany zdań.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Westchnęła i poprawiła włosy. Nachyliła się do niego bliżej, opierając łokcie o blat stolika.
- Przepraszam jeśli cię uraziłam - powiedziała bardziej miękkim, ciepłym głosem - Po prostu nie wierzę, by naprawdę zależało ci na poznaniu mnie bliżej inaczej niż w sensie fizycznym. Starasz się nadać naszej znajomości bardzo szybkie tempo. Nienaturalnie szybkie. Nic nas nie łączy i nic prawie o sobie nie wiemy, a już napomknąłeś, że mogłabym okazać się twoją wybranką, przeznaczoną przez los. Prawdopodobieństwo, że przypadkowo napotkana na ulicy kobieta okaże się tą jedyną jest tak nikłe, że nie rozumiem po co o tym mówisz.

Uśmiechnęła się do mężczyzny, ale jej jasne oczy były zamyślone i pełne rozwagi.
Czuła, że powinni zmienić temat. Nie chciała by się do niej zniechęcał i zrozumiał jej zachowanie jako swoją porażkę. Nie chciała by źle się poczuł. Starała się dać mu dość delikatnie do zrozumienia, że nie namówi ją na intymne zbliżenie, żadnymi, mniej lub bardziej udawanymi, argumentami o romantycznym zauroczeniu. Klivien po prostu nie wierzyła w takie sprawy. Lubiła nazywać te rzeczy ich prawdziwym imieniem. Dla niej było to zwykłe pożądanie. Instynkt i zachcianka, której nie zwykła ulegać.

Zgodnie z zamierzeniem Klivien nie czekając na odpowiedź towarzysza zagadnęła go na inny temat.
- Aestarze. Powiedz mi, czy zlecenia, które wykonujesz są objęte tajemnicą? Mógłbyś mi opowiedzieć o swoim ostatnim zadaniu? Czy posiadasz jakieś moralne granice, które nakazują ci odrzucać niektóre oferty?
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Aestar uśmiechnął się z jakimś takim spokojem i jakby melancholijnym wyrazem twarzy, na chwilę wbijając spojrzenie czarnych oczu w kielich z winem. Po chwili wniósł go do góry, by przytknąwszy doń pełne, idealnie wykrojone usta, pociągnąć zeń łyka burgundowego trunku.
- Czy gdyby każdy dzień mógł być Twoim ostatnim, to nie chciałabyś czerpać z niego jak najwięcej? Niewielu najemników dożywa czterdziestki, większość nie dożywa nawet trzydziestki, a mimo to każdy z nich jest taką samą istotą jak ty czy ja. Osobą czującą, potrzebującą ciepła, miłości, bliskości drugiej osoby i choćby namiastki stabilizacji. Nie mam tej pewności, że jesteś tą jedyną Klivien. Po prostu nauczyłem się kierować w życiu instynktem, a ten podpowiada mi, że jest w Tobie to "coś", co może stanowić źródło mojego szczęścia.
Na każde jej słowo, na każdy kolejny argument, diabeł miał kontrargument, który miał na celu postawienie go w jak najlepszym świetle i ukazanie jako tego dobrego, wrażliwego oraz pełnego uczuć mężczyznę spragnionego bliskości drugiej osoby. Chciał, aby wampirzyca dojrzała w nim osobę, którą tak naprawdę nigdy nie był i nie będzie. Pragnął za wszelką cenę skusić ją ową wizją, starannie wykreowaną iluzją, która zwodziła coraz bardziej z każdą kolejną chwilą. Oczywistym było, czemu oczywiście starał się zaprzeczyć, że jedyne na czym mu zależy to kontakt fizyczny w formie najbardziej wyuzdanej i pozbawionej moralnych ograniczeń, na jaką byłoby stać ich oboje. Póki co jednak musiał być bardzo cierpliwy i pokazać swej lubującej krew towarzyszce, że jest dokładnie na odwrót, a do tego musiał uśpić jej czujność oraz przekonać do swych racji. Miał nadzieję, że kolejne zadane przez nią pytanie, czy też raczej odpowiedź na nie udzielona, pozwolą mu zdobyć kolejny punkt, który postawi go nieco bliżej zwycięstwa w tej drobnej batalii dwóch osobowości.
- Cóż, oczywiście, że są pewne ograniczenia. Nie jestem mordercą, toteż nie zabijam na zlecenie jak byle obwieś. Oczywiście, zdarzało mu się dawać nauczkę pewnym osobnikom na przykład odcinając im dłoń lub rękę w pojedynku, lecz zawsze była to kara, na przykład za gwałt lub zabójstwo innej osoby. Zazwyczaj najmuję się jako prywatny ochroniarz lub strażnik karawan. Bardzo rzadko, co było zresztą moim ostatnim zleceniem, podjąłem się bycia zastępcą w pojedynku dwóch szlachciców, czyli nota bene walczyłem za szlachetkę, który nie umiał nawet trzymać miecza w dłoni, przeciw takiemu najemnikowi jak ja. Niestety, trochę za późno powiedziano mi, że pojedynek jest na śmierć i życie. Zrywając umowę z tamtym mężczyzną podpisałbym wyrok na siebie, więc musiałem zabić przeciwnika...
W tym momencie Aes spuścił wzrok w dół, a na jego twarzy pojawił się wyraz smutku oraz żalu. Wyglądało to tak, jakby owo wydarzenie dość mocnym piętnem odcisnęło się na jego psychice i nie dawało mu spokoju, powodując kolejne, niesłabnące wyrzuty sumienia. Tak, w tym momencie jak najbardziej potrzebował czułości oraz wsparcia ze strony Klivien. I jak dobrze, że cała bajeczka była wyssana z palca od początku aż do końca...
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Im dalej brnął w swoją rolę tym mniej podobał się Klivien. Wcale nie wyglądał na niewiniątko, które udawał. A nawet jeśli częściowo uwierzyła w te bajeczkę, to taki idealnie piękny i wydelikatniony mężczyzna ją nie pociągał. Wolała bardziej zdecydowanych mężczyzn z zasadami moralnymi, ale bez rozczulania się nad sobą.
Nie potrafiła też uwierzyć, że takie bóstwo akurat w niej zobaczyło coś wyjątkowego, gdy mogło mieć każdą ślicznotkę w okolicy. Klivien czuła się wyjątkowa i wartościowa, ale miała świadomość, że tego nie da się wyczytać z jej twarzy i by to piękno dostrzec trzeba ją dłużej znać.
Nie odpowiadała długo, patrząc w drugi kąt sali aż w końcu się odezwała bezbarwnym głosem.
- Nie powinno się decydować o czyjejś śmierci. Nikt nie ma do tego prawa. Nikt nie wie jak wiele złego uczyni zadając śmierć. Ludzie... maja rodziny. A nawet jeśli jeszcze ich nie maja, to często i tak jest ktoś kto kocha. I zostanie opuszczony...
Jej słowa brzmiały jak bredzenie bez sensu, ale w istocie były strzępami jej autentycznych przeżyć z przeszłości. Piętnem tragedii, która odebrała jej jedyną bliską osobę. Ostatni sens życia i ostatnią nadzieję. A zamordował ją właśnie najemnik.
Bezwiednie zacisnęła palce na kielichu. Nie patrzyła na Aestara. Zamknęła wolno powieki. Czas dla niej spowolnił się i stanął w miejscu. W uszach szumiała krew. Poczuła, że jest głodna, ale ignorowała głód krwi. Silniejsze tęsknoty się w niej odzywały, ale nie dostrzegała w swoim rozmówcy kogoś zdolnego by je wypełnić.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Ciężko było nie zauważyć, że jego gierka nie przynosi żadnych wymiernych skutków, a na dodatek zaczyna prowadzić go coraz dalej od celu, miast do niego przybliżać. Klivien zdecydowanie była jego największym jak dotąd wyzwaniem, więc tym bardziej nie zamierzał odpuszczać, choć w gruncie rzeczy nie odpuścił jak dotąd żadnej kobiecie i każda, jaką próbował uwieść, ostatecznie lądowała z nim w łożnicy. Ciekaw był więc, czy i tym razem uda mu się zdobyć duszę kobiety, w tym wypadku bardzo wyjątkowej. Zwłaszcza, że nie miał absolutnie żadnej pewności co do tego, czy aby ona ją posiada.
Opróżniwszy kielich do cna zorientował się, że zamówiona przez nich butelka jest już pusta. Atmosfera nieco się popsuła, stała się bowiem gorzka i ciężka, a tego Aestar zdzierżyć nie mógł. Dlatego też gestem wezwać chciał dziewkę służebną, lecz do karczmy napłynęło nieco gości, a co za tym idzie wraz ze zwiększającym się tłokiem, było więcej pracy. Nie czekając więc, wojownik wstał ze swego miejsca i mruknął do towarzyszki.
- Pójdę po jeszcze jedną butelkę.
To rzekłszy ruszył w stronę kontuaru, zabierając szklany pojemnik ze sobą, coby karczmarz miał pewność co do wina, jakie ma mu dać. Wszystko przebiegało w zasadzie normalnie, czyli w nudny sposób. Aż do momentu, w którym demon wracając do stolika przypadkiem nie potrącił krzesła jakiegoś innego mężczyzny, najwyraźniej najemnika sądząc po odzieniu i broni, który właśnie robiąc zakład podczas gry w karty rozsypał pieniądze po stoliku, te zaś potoczyły się po ziemi na wszystkie strony. Szybka wymiana zdań, gniewne spojrzenia, kilka przekleństw po obu stronach - tyle wystarczyło, by wybuchła awantura. Błysnęły dwa noże, Aes wykonał unik przed pięścią przeciwnika tylko po to, by jeden z dwóch ciosów dosięgnął jego boku przebijając się przez warstwę skóry oraz mięśni, wchodząc między żebra i niemal sięgając płuca. Jakaś dziewka pisnęła na widok krwi, ktoś inny przeklął, a najemnicy jak to oni, zaczęli zgarniać co ich, by jak najszybciej opuścić karczmę. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że Aestar samodzielnie wyrwał z boku nóż, a następnie wstał na nogi z żądzą mordu wypisaną na twarzy.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Kiedy Aestar poszedł po butelkę postanowiła, że wystarczająco długo się już nasiedziała i zamierzała się pożegnać i wyjść, jak tylko mężczyzna wróci. Wstała od stołu. Wyjęła z torby złożony, szary płaszcz z kapturem, zarzuciła go sobie na ramiona i zawiązała pod szyją.
Wyszła mu na spotkanie, gdy wracał z winem i właśnie wtedy stałą się świadkiem awantury.
Zdarzenie przyjęła dość obojętnie. Widywała takich wiele. O siebie się nie obawiała, a jej nowy znajomy powinien sobie poradzić z tą sytuacją, jeśli prawdą było to co mówił o sobie. Z zaciekawieniem obserwowała jego reakcje, słowa i czyny. Zdawała sobie sprawę z tego, że dopiero w takim nagłym przypadku, pokaże swoją najprawdziwszą twarz. Teraz nie miał czasu myśleć o wywieraniu wrażenia. Musiał działać szybko.
Delikatnie się uśmiechnęła, gdy usłyszała jak agresywnie odpowiada na zaczepki. Na pewno nie był kimś kto daje sobie w kaszę dmuchać. Z drugiej strony raczej nie umiał zachować wyższości i opanowania wobec ludzi pokroju najemników.
"Coż... w końcu sam jest najemnikiem" pomyślała sobie ze spokojem czekając na zakończenie sporu.

Tymczasem konflikt zrobił się naprawdę ostry. W ruch poszła broń. Klivien się cofnęła. Nie ze strachu, lecz, by nie być popchniętą czy zachlapaną krwią. Drgnęła, gdy ostrze przebiło ciało Aestara. Poczuła nieprzyjemne zimno. Do jej nozdrzy dotarła woń świeżej krwi. Poczuła niemalże jej smak w ustach.
Głód i żądza sprawiły, że oczy Klivien zrobiły się ciemniejsze, głębsze i lekko hipnotyzujące. Przełknęła ślinę i zaczęła nerwowo splatać drżące palce. Miała ochotę rzucić się na rannego i wbić usta w rozciętą skórę. Jednocześnie czuła cień bólu, który odczuwał on. Współczuła mu i szczerze chciała pomóc. Ale jeszcze nie teraz...
Pojedynek był jego sprawą. Musiał to z tamtym wyjaśnić jak mężczyzna z mężczyzną. Tego rodzaju bójki to nie miejsce dla kobiety.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Wszystko to było tak cudownie i wspaniale zaplanowane, że gdyby mógł, w tej chwili wybuchłby triumfalnym śmiechem, zwłaszcza na widok reakcji Klivien na całe zajście. Niby przypadkowe uderzenie krzesła, by sprowokować zajście. Potem parę wyjątkowo celowych i ostrych słów, by podgrzać atmosferę. Potem wystarczyło jedynie poczekać, który z jego towarzyszy bardziej straci nad sobą kontrolę w obliczu obelżywego potraktowania ich kompana i zdawałoby się lidera. O swoje życie się nie obawiał, bowiem mężczyźni nie tylko nie byli w stanie żadnym sposobem mu zagrozić, lecz przede wszystkim jego regeneracja była gwarantem sukcesu. Wciąż jednak musiał zrobić jeszcze kilka rzeczy, by cały plan przyniósł choć część pożądanych owoców, jakie zakładał otrzymać.
Szybkie, precyzyjne, płaskie cięcie wystarczyło, by rozchlastać gardło stojącego przed nim dryblasa, który charcząc padł na ziemię trzymając się za rozciętą grdykę obficie brocząc krwią, która natychmiast uformowała wokół niego stale rosnącą kałużę. Drugi z mężczyzn również nie miał szczęścia, gdy Aestar pociągnął cięcie dalej i zwinnie manewrując nadgarstkiem obrócił ostrze sztychem ku powale, po czym krótkim, szybkim cięciem wbił mu je w podbródek. Sztylet przybił mu język do podniebienia, przeszedł przez kość i sięgnął mózgu uśmiercając go na miejscu. I choć został w wyniku tej akcji pozbawiony broni, to widok dwóch martwych kompanów zabitych w dosłownie kilkanaście uderzeń serca wystarczyło, żeby pozostała trójka wybiegła niemal sprintem z karczmy, która zaczęła się wyludniać. Zapewne ktoś znajdzie patrol straży miejskiej i go tu przyśle mówiąc o rzezi, a diabłowi nie w smak była posiadówka w miejskich lochach, zwłaszcza biorąc pod uwagę jak bardzo cięty był na niego władca tego miejsca. Dlatego też chciał wyjść stąd jak najszybciej i zabrać przy okazji ze sobą Klivien. Odwrócił się więc ku wampirzycy w nadziei, że wciąż jest przy stoliku...
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Patrzyła do momentu gdy nóż Aestara wbił się w głowę drugiej ofiary. Tyle jej wystarczyło by docenić jego zdolności i było na tyle nieprzyjemne, że nie chciała dłużej tego oglądać. Odwróciła głowę i odczekała aż odgłosy walki ucichną. Skrzywiła wargi lekko. Jej zdaniem można było w tej sytuacji uniknąć rzezi.
Zapach krwi był nie do zniesienia. Żądza doprowadzała ją już na skraj świadomości. Kurczowo trzymając się oparcia krzesła, podeszła do trupa z rozpłatanym gardłem. Miała ochotę zanurzyć całą twarz w jego otwartej szyi, ale ostatkami przytomności sięgnęła po kielich. Złapała denata za włosy i podniosła mu głowę. Postawiła naczynie pod cieknącą stróżkę krwi i napełniła je, a następnie wypiła duszkiem. Oblizała dokładnie wargi i przetarła je palcami, żeby nie pozostały na nich krwiste ślady.
Poczuła, się silniejsza i opanowana. Wstała i odstawiła kielich, po czym spojrzała na Aestara. Miał rozciętą koszulę i krwawił, ale nie wyglądał na kogoś mającego zaraz zemdleć. Najwidoczniej rana nie była groźna, chociaż mogła się taką stać, jeśli nie zostanie w porę opatrzona.
Także pomyślała o możliwych nieprzyjemnych konsekwencjach całego zajścia.
- Chodźmy stąd - rzuciła krótko, bo inne słowa uznała za zbędne.
Wyszła przed karczmę i rozejrzała się krótko po ulicy. Nie miała pojęcia w którą stronę się udać, więc zaczekała aż Aester znajdzie się obok niej. Ponownie zmierzyła go wzrokiem.
- Trzymasz się? Dasz radę sam iść? - spytała z troską w głosie - Musimy się gdzieś zaszyć, a potem znajdę aptekę i przyniosę ci opatrunki.
Zablokowany

Wróć do „Księstwo Karnstein”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości