Jadeitowe Wybrzeże[Gabinet Lucana] Rozmowy potajemne

Bajkowe wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jego nazwa wzięła się od koloru jakim promieniuje. Znajdziesz tu plaże ze złotym piaskiem, palmy i rajskie ogrody. Palące słońce rekompensuje cudowna morska bryza.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

[Gabinet Lucana] Rozmowy potajemne

Post autor: Lucan »

Drzwi same z siebie puściły z zamków, magiczna wersyfikacja języka demonów zadziałała bezbłędnie. Elf puścił przodem podobną mu panią, uśmiechnął się na sam widok starego dobrego gabinetu.
Owalny pokój przypominał miniaturową biblioteczkę. Dookoła ścian wysokie dębowe regały i szafy podtrzymywały tomy ksiąg i map, każda z nich oprawiona w cenną skórę. W dwóch szafach mieścił się malutki barek. Zielone butelki i lampki do wina gnieździły się jak pszczoły w ulu. Chociaż nie bzyczały, i nie produkowały miodu, miało się ochotę włożyć tam dłoń. Lucan tak właśnie zrobił. Spośród wiernych mu alkoholi, wybrał podłużną smukłą postać. Nazywała się "Blanc". Wino z rejonów Równin Drivii. Niestety, zniszczona wiekiem etykieta nie mówiła nic więcej.
- Czuj się jak u siebie, miła mi Ayathell. - poprosił, kładąc butlę wraz z lampkami na prostokątnym twardym biurku na którym porozstawiane papiery, kałamarz, czy świece znalazły swoje miejsce wieki temu. - Doprawdy, nie wiem nic o twojej podróży i samym celu przybycia. Co taką piękną, zdolną Elfkę może kusić do świątyni demonów?
Nalewając wino do pierwszej z dwóch lampek, wskazał kobiecie purpurową kozetkę ułożoną między jednym regałem, a drugim. Na ścianie wisiał obraz pełen ognia i ciemnych barw. Tajemniczy portal ujawniający się po środku makabrycznej scenerii piekła skupiał w swym centrum mroczną postać z kosą. Czy był to Lucan... a może Śmierć? Samo płótno pachniało iście ponuro. Rama natomiast - brązowa i pasująca do czerwonej wiśni ścian - na pewno kosztowała sporo grosza.
~~~~
~Gesty. Gra ciała. Ayathell jest w tym naprawdę dobra, wręcz niesamowita. Każdy jej ruch i gest miał jakiś ukryty sens, przesłanie. Dzięki ciału komunikowała się z nim, wmawiała mu wiele rzeczy. Kusiła. Tak, chciała nim obracać jak Szatan. W jej oczach tliła się kobieca energia zdolna ujarzmić każdego mężczyznę. Lucan dostrzegł to kiedy pomagał jej schodzić z konia, kiedy tylko ujął jej dłonie i spojrzał się po raz pierwszy w oczy. Spojrzenie Elfki zasługuje na specjalną uwagę. Powinien być zatem ostrożny w spoglądaniu na nią i wpatrywaniu się. Cielesne siły Ayathell mogą zwieść niczym zakazany owoc. Lucan lubi owoce.
- Mimo wszystko uciekasz od odpowiedzi na moje pytanie. Nadal nie powiedziałaś mi dla kogo pracujesz. Z twojej perspektywy może to być sekret i zabezpieczenie przed wydaniem, dla mnie szemrane interesy i bycie nie w porządku z kimś, kogo prosisz o pomoc. Nie jestem twoim sumieniem, baczę przed tym, aby kogokolwiek umoralniać i nauczać, lecz póki nie jesteś ze mną w stu procentach szczera... ja nie mogę kiwnąć palcem w twej sprawie, droga Ayathell. Musisz przemyśleć to, czego w ogóle oczekujesz... ode mnie, od swojego pracodawcy... od przyszłości. Gdybyś bowiem służyła zachciankom Lolth, nie zgodziłabyś się na sojusz z kimś... z kimś tak zaciekle tajemniczym.
Uśmiechnął się kącikami warg, ponownie sprawiając na stopach kobiety krople czerwonego wina. Dłońmi masował je wzdłuż i w szerz. Palce mężczyzny, choć wyglądały na twarde i okrutne w swym dotyku, przynosiły odprężającą rozkosz i ukojenie. Elf bowiem starał się jak mógł, aby żadna kropelka nie przegapiła roztarcia na boskiej skórze rozmówczyni. Wojowniczka, czując na sobie dotyk Lucana, mogła myśleć wiele rzeczy. To jej własna, prywatna sprawa. Zdecydowanie nie mogłaby myśleć niczego złego. Demonolog zachowywał się na swój sposób. Przywitał się, pomógł, zaprowadził do osobnego pokoju, pokazał gabinet. Teraz jeszcze wino i masaż... widać Demon Namiętności tkwi w jego jadeitowych oczach świecących przebiegle i tak zjawiskowo.
- Historia Mrocznych Elfów dowiodła, że nie wolno ufać nikomu, kto chce nam pomóc. Jesteśmy dla Alarani zbyt silni, abyśmy mogli istnieć jako duże ugrupowanie, naród. Tym bardziej nie wiem, czy mógłbym ci pomóc, kompletnie nie wiedząc, co miałbym do wykonania dla ciebie. Jak na razie okrążasz jedną i tą samą myśl... chodzisz o ścieżce ogólników. Ja natomiast chciałbym poznać szczegóły. Wszystkie.
Spojrzał się uważnie Ayathell.. wzrok zakotwiczył na figlarnych ustach i oczach.
- Porównując nasze twarze... naprawdę jesteśmy do siebie podobni jak rodzeństwo. Myślę, że gdyby dało się więcej, doszłabyś do tego samego zdania, co ja. Mam ci to jakoś udowodnić? - spytał spokojnie, w ogóle nie mrugając.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Podała mu swoje szkło do połowy wypełnione karminowym w barwie winem. Cały czas patrząc mu w oczy rozpięła kaftan i uniosła go w górę obnażając brzuch i biodra. Palcem prawej dłoni pokazała znamię zasłaniane częściowo przez spodnie, nie bardzo dając wyobrażenie o wyglądzie całości. Trwała w tej pozycji chwilę aby potem wciskając żal w serce Lucana opuściła kaftan z powrotem i zaczęła zapinać sprzączki przy każdej wykonując ten sam zmysłowy ruch palcami.
- Wszystkie moje siostry maja to znamię. Jeżeli pochodzimy od tej samej matki, ty tez powinieneś je mieć. -
Powoli zagarnęła wszystkie włosy i zarzuciła je na prawy bark tak że jej szyja była teraz eksponowana w całej okazałości. Niczym rzadki unikatowy eksponat, wyciosana rzeźba w twardym obsydianie lub nawet starożytny artefakt musiała przykuć uwagę.
- Moim pracodawcą jest Licz o którym wieści musiały dotrzeć i do ciebie. Pamiętam stare przymierze z nieumarłymi i wiem że nie oszuka jeżeli chodzi o pomoc. kamień mocy w zamian za pomoc w odzyskani dawnej pozycji shilean. Być może że szykuje się nawet wojna. -
Pochyliła się i kciukiem powoli otarła wargę Lucana z resztek wina a powracając na oparcie oblizała go swoimi pełnymi wargami.
- Cóż drogi gospodarzu chcesz szczerości oto ona. -
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Chwila szczerości. Nigdy nie powątpiewał w siłę przypadkowych spotkań. Każde kolejne popychało Maga do wniosku, że coś musi być na rzeczy. Losowe spotkania, wydarzenia, przygody... historie. Tworzyły razem spójną gałąź czasu. Sprawiały, że dwie połówki jednej i tej samej jedności złączały się ze sobą... czasami tworzyły coś dobrego, czasami wychodziło coś złego. Ich skutek - zgodnie z prowadzoną teorią - należał do czystego przypadku.
O przypadkowości spotkania Ayathell Lucan nie myślał długo. Nie miał czasu. Wiecznie coś się działo, a on sam, zagubiony w sprawach mrocznych i plugawych, odkrywał jak wiele zmieniło się na świecie, a przynajmniej w uniwersum Podziemnych Elfów. Wszelkie sojusze miały dowieść siły rasy. Konszachty z Liszem...? Och, Demonolog nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Zdziwił się, bo nigdy nie spodziewałby się przymierza między Shileanami, a Nieumarłym Królem. Częstokroć słyszał o wielu Liszach, którzy pojawiając się na scenie świata przedstawiali swoje marzenia, pragnienia... sposoby przelewania krwi. Ich programy koncentrowały się na zdobyciu potęgi i zdominowaniu innych narodowości. Za każdym razem padali zabijani przez Światło. Lucan natomiast... Lucan należał do Szarości.
- Licz... księgi tutaj zgromadzone mogą wyszeptać wiele o istotach, które pokonały Śmierć, lecz nie na długo. Kostucha prędzej czy później dotrze do swego celu... a Kamień Mocy? Czym jest ten Kamień Mocy? Zwykłym diamentem o nieskończonej sile magicznej? Filozoficznym minerałem dającym nieskończoność? Kuźnią tworzącą armię metalowych konstruktów? Na czym mogłoby najbardziej zależeć kolejnemu Liszowi? - spytał spokojnie, wstając z purpurowej kozetki. Moria rozejrzał się uważnie po gabinecie, na chwilę zatopił wzrok w piekielnym obrazie wiszącym nad głową Ayathell. Jedno zapięcie po drugim luzowało ubranie Lucana, aż w końcu czerwony płaszcz padł u jego stóp, tuż obok butów Mrocznej Elfki. W ślad za nim poszła kamizelka.
- Proszę... oto i ono. Znamię, którego szukasz. - pokazał je, przytwierdzone między innymi bliznami ciemnymi i pełnymi mocy, pachnącymi Pustką. Pieczęci Otchłani przyciągały uwagę, dodawały zmysłowości mężczyźnie i powagi.
Stał tuż obok prostokątnego stoliczka na którym postawił obydwie lampki. Obnażony do połowy ciała, pokazując męski tors i ślad, który mówił o jego straconym dzieciństwie, przez chwilę czuł się jak na przesłuchaniu.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Więc jednak starszy nie kłamał i pogłoski które usłyszała od Matek też były prawdą. Zamknęła oczy. Brat. "Czemu go nie zabili? Albo jak mu si udało przeżyć?" Popatrzyła ponownie na znamię. "Los czasem płata figle, może Lolth dała mu szansę a może wyznaczyła mu jakąś rolę?". Dziwne sploty losu i kolej rzeczy jakimi wszystkie stworzenia są karmione mogły pogmatwać najprostsze nawet ścieżki. Kiedy tak stał obnażony do pasa, Ayathell dostrzegła te liczne blizny na jego ciele i pomyślała że staje się przez to bardzo męski i pociągający. Jednak to nie zagłuszyło pulsującego pytania w jej głowie. "Dlaczego Lucan żyje." odpowiedź była dla niej tym czym powietrze dla topielca." Kapłanki są dokładne w zadawaniu śmierci i nie przepuściły by dziecku, nikt ani nikt nie miał dostępu do serca świątyni a tym bardziej do "Studni". Więc jak to się stało że teraz rozmawiają? Jak udało mu się zwieść odwieczne prawa drowów? Wreszcie kto go ocalił? Czyżby jedna z młodszych sióstr kapłanek pomogła mu ujść?" Opuściła wreszcie głowę aby uniknąć wodzenia wzrokiem po jego ciele. Gdzieś z pod kaftana, mocno przypięty do pasa wychylał rękojeść sztylet, jakby chciał być odpowiedzią na wszelkie pytania które teraz cisnęły się do głowy elfki. Nie zmieniając pozycji, przeniosła wzrok na czubki butów Lucana.
- Nie oceniaj nikogo nie znając go. - westchnęła - lepiej powiedz mi dlaczego żyjesz? -
Ostatnio edytowane przez Ayathell 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

- To jedna z największych tajemnic mojego życia, droga siostro. - przyznał spokojnie, stojąc tuż nad Ayathell - Moja marna egzystencja od początku była przepełniona sekretami i mrocznymi mocami. Wiecznie w zainteresowaniu demonów mogłem uniknąć śmierci chociażby trafiając na portal do Pustki, alternatywnej rzeczywistości... jedna z osób chcących mnie zakatować mogła okazać choć iskierkę łaski i podarować chłopcu szansę.... nadzieję. Trudno jednak mówić, bym mógł przeżyć samą śmierć... W końcu nie cuchnę trupimi wnętrznościami ani nie mam o sobie mniemania jak o nieumarlaku. Nie mam też ochoty na cudze mózgi. Wszystko więc wskazuje na to, że chyba nigdy nie dowiemy się, jak to tak naprawdę ze mną było. Cóż, skoro jednak już jestem, powinniśmy się raczej z tego cieszyć, niż pytać dlaczego akurat dane mi było żyć dalej, kiedy wszyscy mieliby od dawien dawna gnić w prowizorycznych kopcach.
Mówiąc tak i opowiadając, założył na goły tors białą koszulę wraz z przyszytą doń kamizelką. Wystarczyło tylko przywdziać czerwony płaszcz i już wyglądał "po ludzku". Nie oznaczało to jednak, że nie stał już przy Ayathell. Wręcz przeciwnie. Z butelką wina w dłoni zaczął głaskać ją po głowie, na czubku, za uszami i przy karku, nalewając przy tym czerwonego płynu. Wino rozlało się po czaszy trzymanej w rękach Mrocznej Elfki, jedna z mnóstwa kropelek zatańczyła na paznokciu jej kciuka.
- Od pięciu minut próbuję dowiedzieć się czegokolwiek na temat owego Lisza, ale niesamowicie skutecznie uciekasz od tego tematu, maskujesz swojego pracodawcę. Wybacz, ale w takim wypadku mogę wysnuwać wszelkie teorie o jego osobie, od uwielbiania różowych sukienek po hodowanie egzotycznych motyli w słoiku pod łóżkiem. Czy zatem nie uważasz, że lepiej byłoby, abym w końcu poznał co nieco faktów z życia proszącego pośrednio mnie o pomoc Lisza?
Usiadł z powrotem na swoim miejscu, wpierw podnosząc stopy Ayathell. Oparł je ponownie o uda, palcami delikatnie naciskał i masował ich wierzch oraz spód. Skoncentrowany na siostrze, zerknął ukradkiem na dłoń która trzymała rękojeść dziwnego przedmiotu, potem na moment zawiesił wzrok na własnym cieniu dobitnie wpatrującym się w stronę półleżącej kobiety. Moria powinien zaraz się zjawić... jeśli Lucan dłużej nie wytrzyma.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Próbowała szybko upić nadmiar wina lecz jak to było do przewidzenia większość płynu wylądowała na jej kaftanie i dekolcie. Lewą ręka odpieła klamrę pasa i ten obciążony bronią z czystym dźwiękiem opadł na posadzkę, odprowadziła go wzrokiem, popatrzyła na plamy wina powoli wsiąkającego w skórę kaftana i krople spadające wciąż z dłoni oraz płynące w dekolt kamizeli. Lewa ręka uwolniona od ciężaru powędrowała d wilgotnej od wina skóry. Palcami roztarła krople i podniosła oczy ponownie na Lucana.
- Nie skrywam jego tożsamości. Bo po cóż bym miała to robić. Licz o imieniu Medgar jest niekwestionowanym panem Doliny umarłych i Mglistych Bagien. Pozbył się uciążliwych sąsiadów i zapewne zlikwidował właśnie elitarna jednostkę "Oko Świtu" która od lat uprzykrzała mu istnienie. Posiada jakiś przedmiot który w tej chwili robi go prawie nie pokonanym. Dość silna wyprawa w której brały dwa smoki zawróciła i powiem ci że nie jestem pewna czy jeden z nich nie służy mu teraz, gdyż na dziedzińcu jego fortu widziałam smoczy szkielet. - Oblizała mokre od wina palce które ponownie powędrowały na dekolt aby polować na krople wina.
- Kamień Mocy? Cóż to nie znasz Alariańskich legend że nie wiesz cóż to takiego? Istnienie Pustyni Nanher także można chyba zawdzięczać jednemu z nich. Tak naprawdę nie wiem jakie możliwości daje posiadanie takiego kamienia. Ale Licz będzie wiedział jak go wykorzystać. Widziałam że jest posiadaczem wielu manuskryptów, ksiąg i zwojów zawierających wiedzę. A co posiada w swojej głowie tego nawet nie potrafię sobie wyobrazić. -
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Spoglądał na nią z pewnego rodzaju troską. Oh, jemu byłoby źle, gdyby nagle stracił tak drogocenne pyszne wino. Większość tego, co jej nalał do kielicha, Ayathell musiała niestety przypadkowo wylać. To jest akurat zrozumiałe, potknięcia i błędy zdarzają się każdemu - nawet Mrocznym Elfom, choć to aż zaprzecza samemu sobie. Lucan zmrużył intensywnie powieki, spod zielonych oczu świat zdawał się wyglądać inaczej, jakby piękniej. Cóż, jeżeli więc Mag wpatrywał się na swoją siostrę, to czy właśnie nie ma w tym ziarenka prawdy? Mężczyzna przyglądał jej się z należytą uwagą i skoncentrowaniem; badał jej ruchy i zachowanie, lecz przede wszystkim dłonie wraz z palcami, które co i raz muskały skórę oblanego torsu. Kąciki warg Lucana podniosły się do góry, a on sam w międzyczasie ucałował czule palce u nóg Ayathell.
- Dwa smoki? - spytał, ponawiając opowiastkę kobiety - Z całym szacunkiem, ale skoro cała wyprawa zawróciła, to nie są one ani dojrzałe, ani silne, tylko prędzej juczne i wykorzystywane wbrew swojej woli. Prawdziwy smok w jednym oka mgnieniu zniszczyłby Lisza wraz z całą armią szkieletów, a co dopiero dwa i reszta wyruszającej drużyny... - przerwał na moment, myśląc nad czymś głęboko i wpatrując się w obłędne oczy Elfki - Dobrze. Opowiedziałaś mi o Medgarze, mrocznym Liszu o głębokiej wiedzy, ale... jaką ja mam rolę? Co takiego musiałbym zrobić dla ciebie, czego nie potrafią inni? Zwracasz się do mnie, bo jestem Demonologiem? Bratem... czy Mrocznym Elfem?
Również w głowie Lucana zaczęły rodzić się pytania pozostawione bez odpowiedzi. Cała sprawa z Liszem zaczynała go ciekawić i wręcz niemoralnie interesować. Kto by przypuszczał, że taka potężna niby postać, jak On, będzie wysyłał i wykorzystywał do swych nikczemnych celów Mrocznych Elfów z Ayathell na przedzie.
A Mag skoncentrował na nim swój wzrok. Odstawił pustą lampkę na stoliczek, przysunął się bardziej w stronę siostry. Z twarzą pełną spokoju i stoicyzmu wysunął jedną dłoń, prawą. Jej powierzchnią oraz palcami wycierał dekolt, pozbywał się resztek wina rozlanego parę sekund temu. Sunąc po klatce piersiowej Ayathell, wpatrywał się nią cały czas spokojnie i będąc mistrzowsko opanowanym.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Zamruczała pod dotykiem Lucana niczym dzika kotka. Położyła swoją dłoń na jego i wsunęła głębiej pod kaftan.
- Twoja wiedza, umiejętności i poplecznicy czy jak wolisz słudzy zapewne są w stanie pomóc w pozyskaniu Kamienia Mocy, którego potrzebuję ja i nasz sojusznik Lisz. - Uśmiechnęła się lekko przekrzywiając głowę. Jej usta pozostały lekko otwarte a oczy zmrużone ukryte jak tajemnic za firanami rzęs.
- Pomożesz mi w tym Lucanie bo tak trzeba. Nie możesz odmówić słabej i bezbronnej kobiecie. - zaśmiała się cicho i wdzięcznie ze swojego żartu. Słaba i bezbronna, ciekawe co by mogli powiedzieć wszyscy których pozbawiła życia. Doskonały żart. Popatrzyła na Lucana powłóczystym spojrzeniem i pokierowała jego palce w stronę sutka.
- Chyba że uważasz że nie możesz mi pomóc? -
cała dłoń mężczyzny znalazła się tam gdzie pragnęło by ja trzymać wielu. Ayathell lekko nacisnęła jego palce zahaczające o małą wypukłość na jej piersi.
- Albo może nie czujesz się na siłach? - masowała się jego palcami przygryzając dolna wargę.
- Wtedy będę się musiała zwrócić do kogoś innego. - powiedziała to z doskonale udawanym żalem wyciągając jego dłoń wciąż ciepłą i pachnącą od jej skóry. Wyprostowała się i dopiła, jednym płynnym lecz nie pozbawionym gracji, kieliszek wina. Oblizał zmysłowo palce z karminowego płynu i usiadła zdejmując nogi na ziemie.
- Wybacz w takim razie za zakłócanie twojego spokoju i planów na dzień dzisiejszy. Przenocujemy i rano odejdziemy aby nie narzucać się twojej gościnności. - powiedziała to biorąc jeden z butów w rręke i luzując jego klamry.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

- Nie jesteś ani bezbronna, ani słaba. Potrzebujesz tylko pomocy kogoś, kto zna się na czymś lepiej od ciebie. - poprawił ją, choć Ona, jak i On wiedzieli doskonale, że Ayathell po prostu żartuje. O jej sile i werwie charakteru poznał się tuż na samym początku przybycia drużyny Elfów. Celnie wystrzelony bełt z kuszy rozbił szybę kuchni, co Lucan potraktował jako akt niecierpliwości i chęci zwrócenia na siebie uwagi. Wojowniczka faktycznie wysuwała się na przód, jeżeli chodzi o jej oryginalność. Kuszenie, rozmywanie faktów, przeciąganie tematu rozmowy na odpowiednią stronę... ktoś doskonale ją wyszkolił, jeżeli chodzi o sprawowanie dyplomacji w sposób... zadowalający. Lucan podniósł prawą brewkę niewybrednie do góry. Co jak co, ale masaż piersi uznał za ciekawy dodatek spotkania. Nie chcąc jednak odtrącić przywileju, jaki spotyka wyłącznie Wybrańców, wczuł się w każdy najmniejszy punkt ciała Ayathell. Dotykał jej piersi z poświęceniem i z wyczuciem, stojące sutki i ich boki podcinał paznokciami oraz palcami, kciukami natomiast masował otoczki dookoła nich. W końcu jednak szczęście skończyło się szybko i mało atrakcyjnie. Dłonie Lucana trafiły z powrotem na światło dzienne, a sama kobieta wydawała się być równie spokojna, jak on.
- Oh, potrzebujesz zatem kogoś, kto potrafi umiejętnie rozporządzać siłami Pustki, demonami... Ciekawe, ciekawe... - rzucił cicho, rozmyślając o powodach, czemu miałby znów wzywać do kontroli poddane mu istoty; było ich mnóstwo - Powiedz mi zatem, Ayathell, czego ode mnie potrzebujesz? Czego oczekujesz? Mam coś dla ciebie zdobyć? Udać się dokądś? Zamieniam się w słuch...
I faktycznie, bo zamilknął, kiedy tylko kobieta sięgnęła po buta. Obserwował ją uważnie spod jadeitowych oczu, kiwnął rozważnie głową na "tak" zgadzając się, by grupa wędrownych żołnierzy zatrzymała się na noc i odpoczęła. Jeden księżyc z grupą współbraci nikogo jeszcze nie zmęczył, a zapasy Lucan ma obfite. W każdej chwili mogą się nimi częstować i korzystać z uroków okolicy. Wybrzeże jest przecież tak blisko...
Kiedy Ayathell luzowała klamrę buta, Elf nachylił się tuż nad jej uchem i podgryzł je namiętnie, językiem całując jego obwodzik. Wąchając gęste, długie białe włosy kobiety, wydawał się być... jakby zaklęty. Coś siedziało w Demonologu i to coś chyba miało nawyk przyciągania. Lucan stał się bardziej... cichy i skory do uciech.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

W zasadzie to było nie możliwe. Zaprzeczało prawom fizyki, prawom równowagi, prawom ludzkim a już na pewno nie mieściło się w pojmowaniu Lucana. Leżący do tej pory na ziemi pas zmienił gwałtownie położenie a rękojeść Dol'xis znalazła się w ręku Ayathell. Ostrze nagle znalazło się pomiędzy ich głowami niebezpiecznie blisko języka i oczu Lucana.
- O takich sprawach z kim i kiedy to ja decyduje, braciszku. - wyprostowała się z pasem w jednej a sztyletem w drugiej dłoni. Powoli schowała ostrze do pochwy.
- Choć nie przeczę że było to miłe - uśmiechnęła się. Po czym dopięła pas i założyła jeden z butów.
- Ja nie jestem magiem tak potężnym jak ty Lucanie. To ty powinieneś wiedzieć jak możesz mi pomóc. -
Powoli drugi but został wciągnięty na jej idealna łydkę. Ponownie popatrzyła w oczy Lucana i szybko pocałowała go w usta, krótko. Jednak w tym pocałunku były zawarte nieznane obietnice i tajemniczość.
Wstała i jeszcze raz popatrzyła na Lucana.
- Tego ja nie wiem. - rozłożyła słodko ręce na boki w geście bezradności lekko potrząsając głową. - Ty musisz mi to powiedzieć.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Każdy trzyma jakiegoś asa w rękawie. Niektóre kobiety ubezpieczają się kindżałami wsuwanymi pod materiał podwiązek, mężczyźni preferują ostre jak żylety końcówki piłowanych butów, lub ukryte ostrza w przedmiotach prowizorycznie niewinnych. Ayathell miała sztylet, którym mogła szybko ukrócić Lucana o piękny nosek, a on sam... hm, on też miał prawo się bronić. Język mężczyzny nawilżał bok Dol'xis, lecz między samą bronią, a dłonią Elfki unosił się cienki, prawie niewidoczny słupek... ostrze. Skutecznie wskazujący go wzrok Lucana pokazał Ayathell, by uważała na szpikulec wystający z jego cienia. Gdyby skierowała ostrze bliżej, nadziałaby się na cienistą pułapkę Morii lub - w najgorszym wypadku - przecięłaby dłoń na pół. Mag nie był bowiem osobą, która jest nierozważna w swym zachowaniu. Kieruje się logiką, zawsze spala za sobą mosty, które i tak zostaną wykorzystane przez przeciwnika. W jednej sekundzie jednym z nich była jego własna siostra; na szczęście tylko na pokaz. Lucan zareagował na to uśmiechem. Całkiem życzliwym.
Kiedy tylko wszelkie niebezpieczeństwa minęły, a para skupiła się na własnych sprawach, szpon natychmiastowo zniknął ponownie zatapiając się w cieniu Morii. Demon częstokroć przydawał się w tragicznych momentach, o czym Mag nigdy świata nie poinformuje. Związana z nim bestia, potwór o diabolicznym charakterze i cechach psychopatycznego mordercy, to żadna pomoc i zaufanie.
- Co raz bardziej przekonuję się do tego, że ty po prostu, kochana siostrzyczko, nawet nie wiesz po co do mnie przyszłaś. Mam odnaleźć za ciebie i Lisza Kamień Mocy? Wysłać siebie w podróż przez alternatywne światy, gdzie potężne artefakty o nieprzybliżonej strukturze mocy rosną na bananowcach? Oh, proszę... słodka... wyjaw mi coś więcej, bo krucho będzie z naszą pracą na rzecz... jak mu tam... Medgarowi.
Demonolog wstał leniwie idąc tuż za Ayathell. Spoglądał na nią z widocznym zaciekawieniem, obniżył lekko głowę, kiedy oceniał walory estetyczne "idealnej łydki". Tak, trzeba przyznać, że Ayathell faktycznie jest ładna, a jej pocałunki ociekają stanowczością w swym iście żądnym pożądaniu. Lucan jednak należał do osób władczych i twardych w swych postulatach. Jedno "nie" to dla niego o wiele za mało.
- Mogę ci powiedzieć... na wiele sposób... - wyszeptał do jej prawego ucha, ponownie je podgryzając zalążkami zębów. Tym razem jednak pochwycił mocno dłonie kobiety i mocno je ścisnął. Dominacyjny charakter Lucana powinien w końcu dać się we znaki, gdyby... gdyby nie pukanie do drzwi.
Raz jeszcze Elf skorzystał z języka Otchłani. Zamek w drzwiach puścił, a niska rudowłosa osóbka stojąca w progu chyba nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Lucan uśmiechnął się do Flory i ze spokojem w głosie zapytał:
- W czym ci pomóc, dziecko? Goście nie dokuczają? Jedno słowo, a każę się ich pozbyć.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Co nie co usłyszała z ich rozmowy, ale niezbyt była w temacie, więc nie rozumiała. Zignorowała w sumie to co widziała, myślami była daleko już na rynku, a nawet niektórymi jeszcze dalej przy przywoływaniu demonów. Uśmiechnęła się tylko gdy drzwi się otworzyły i usłyszała głos swojego opiekuna. Stała cały czas w progu.
- Niee! Chciała bym iść do Rubidii, obiecałeś mi dać monety... - trochę źle się czuła tak mówiąc, zwłaszcza przy jeszcze jednej osobie tutaj będącej.
Teraz nagle się jej przypomniało że miała coś przekazać dla mrocznej elfki. Nie wiedziała po co zbytnio to pytanie, mieli podobno zostać na noc.
- Ten misiu powiedział coś w stylu: Ile czasu tu będziecie i czy nie będzie ci przeszkadzać gdy ci pomoże. - zwróciła się w stronę Ayathell z jeszcze milszym głosem niż do Lucana. Zacytowała prawie bezbłędnie z myśli. Nie wiedziała że ten zwrot był kierowany tak naprawdę do niej, powtórzyła to co miała powtórzyć.
- i jeżeli zauważysz u niego jakieś zmiany... To tak jakoś przestał być zwierzęciem... - nie wytrzymała tego napięcia, strasznie siedziało to jej na sumieniu. Cały czas czuła się winna za to iż Andrew jest człowiekiem. Miała tylko cichą nadzieje iż jej koleżanka się ucieszy, łatwiej będzie podróżować z taką istotą niż z takim okrutnym stworzeniem jedzącym niewinne małe króliczki.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Korzystając z okazji uwolniła się z uchwytu Lucana. Podeszła do Flory ze słodkim uśmiechem na twarzy.
- Nie przestał być ani bardziej zwierzęcy ani bardziej ludzki Floro. On jest niedźwiedziołakiem. Zupełnie się nie przejmuj, ale dziękuję ci za informację. Zostaniemy tu aż do zachodu słońca a być może do dnia następnego, więc nie widzę przeszkód w waszej wyprawie do miasta. - dotknęła delikatnie policzka Flory i pogładziła go opuszkami palców.
- W sumie twoja fatyga jest warta nagrody. - ponownie się uśmiechnęła i wydłubała dzieśięć złotych gryfów z sakiewki które natychmiast wcisnęła w dłoń Flory.
- Jeżeli będziesz już tam, kup mi proszę trzy szklane butelki z drewnianymi korkami , takie jak używają aptekarze. - znów uśmiechnęła się do dziewczyny, Dziwne ale poczuła do Flory coś jakby rozmawiała z siostrą albo co najmniej bliską osobą. Chwilę się zastanawiała nad tym czy aby coś powinna jeszcze powiedzieć Florze ale zmieniła zdanie.
- Jak zejdziesz powiedz proszę mojej siostrze Nayothall żeby przyszła tu do nas z mapami. - uśmiechnęła się i ucałowała delikatnie Florę w policzek, potem przytuliła ją do siebie. Gwałtownym przypływem jakiegoś nie wyjaśnionego przeczucia zdjęła z szyi rzemień z małym "Księżycowym" kamykiem i zawiesiła go na szyi Flory.
- Weź to. Ten kamień podobno przynosi szczęście kobietom. -
Zwróciła się twarzą w stronę Lucana, jej oczy zmieniły się w wąskie szparki zza których emanowało czerwone światło. Odczekała aż Flora wyjdzie i drzwi się za nią zamkną. Podeszła do gospodarza i zaskakująco silnie popchnęła go na kozetkę aż ta jęknęła zaskoczona ciężarem elfa.
- Więć drogi Lucanie. Nie wysyłam ciebie w zaświaty ani w inne wymiary. Raczej zwracałam się do ciebie jako do autorytetu, gdyż tak ciebie traktowałam do tej pory. Potrzebuję tego kamienia i jestem gotowa ponieść koszty gdyż robię to dla shilean ale przede wszystkim dla siebie. - powoli podchodziła do Lucana rozpinając klamry kaftana.
- Liczyłam na twoją wiedzę i doświadczenie. -
Kaftan z cichym szelestem i dzwiekiem klamer uderzających o posadzkę opadł na podłogę.
- I mam nadzieję że nie mylę się co do pokładanych nadziei.... -
Pas wylądował o krok dalej. Ayathell stając to na jedne to na drugiej nodze pozbyła się swoich okutych butów.
- Ale skoro ma tak być, niech będzie. - spodnie z cichym szelestem opadły na posadzkę, tworząc wraz z płaszczem i resztą odzienia prowizoryczne łoże. Ayathel opadła w dół potem na plecy. Na jej nagim ciele pełgały odblaski niczym błyski światła na drogocennych klejnotach. Westchnęła i jej piersi poruszyły się grając krągłościami w spektaklu kolorów i świateł które wypełniały gabinet. Uniosła ręce za głowę, zgięła jedną nogę w kolanie nadając tej pozie swoisty artyzm.
- To że uniknąłeś śmierci z rąk świątynnych dusicieli, świadczy że Lolth popatrzyła na ciebie. Nie wiem czy to ma być jej kpina czy błogosławieństwo i nie interesuje mnie to w tej chwili , ale wiem jedno na pewno. Chcę Kamień Mocy za wszelką cenę. -
Odchyliła głowę na bok zamykając oczy i oddychając przez lekko uchylone usta.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Mało która kobieta ma tyle krzepy, aby go przewrócić i rzucić celnie na kozetkę. W sumie Lucan aż sam się prosił. Nawet nie walczył z własnym ciężarem, stał jak kołek wbity czubkiem w ziemię. Wręcz oczekiwał, że Ayathell zrobi z nim coś... poruszającego. A upadek wcale nie bolał. Wręcz przeciwnie. Spodobało się to Mrocznemu Elfowi, który oglądając rozmowę między Florą, a siostrą już dawno zapomniał po co w ogóle przyszła tutaj białowłosa piękność. Na szczęście szybko sobie przypomniał wszystkie prośby i starania, a także rozmowę o Liszu Medgarze i nietypowej umowie między pracownikiem, a pracodawcą. No tak, Ayathell była najemniczką działającą dla dobra jej i jego rasy. Mag miał o tym pewność. Słowa Ayathell wyraźnie wskazywały na to, że chce nie tylko uszczęśliwić siebie, ale i innych spośród jej współbraci we krwi.
Lucan zmrużył podejrzliwie powieki, oglądając kobietę powoli rozbierającą się. Faktycznie, w tonacjach barw pokoju i gry cieni, jej figura wyglądała zjawiskowo i pożądliwie. Długie białe włosy przypominały diament, karnacja natomiast - dla Morii - była częścią Pustki wyjętej magicznymi siłami. Ciemna skóra Ayathell przyciągała uwagę mężczyzny. Demonolog siedział wygodnie na kozetce badając krótkie przedstawienie, które sprezentowała mu siostra. Nie odzywał się ani też nie wyglądał na wystraszonego, zdziwionego. Jadeitowe lewe oko Lucana świeciło groźnie, wręcz drapieżnie. Idealnie pasowało, komponowało się z czerwienią oczu Ayathell, która w końcu pozwoliła sobie na chwile relaksu. Położyła się w zmysłowej pozie, Elf poczuł jak w szacie robi mu się za ciasno. Przynajmniej w kroczu. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się bez słowa w obraz rozebranej kobiety. Ten widok urzekał go i chwytał za serce.
Wstał spokojnie z kozetki. To niesamowite jak szybko płaszcz może spaść na podłogę, jakby był wyłącznie złudzeniem, iluzją. Czerwony materiał trafił pod stół wraz z kamizelką, natomiast butelka wina postawiona na nim trafiła w dłoń Lucana. Mag usiadł na klęczkach w nogach Ayathell, patrzył na nią iście bestialskim wzrokiem. Jego milczenie wydawało się być bardziej przekonywujące niż same słowa.
Namaścił piersi kobiety czerwonym winem. Nabrał go trochę na dłonie, rozmasował subtelnie po nich, a następnie ruchami pełnymi siły i pewności zaczął naciskać i obejmować biust siostry. Wpatrywał się w jej oczy oraz lekko uchylone usta, nie zaprzestawał masażu godnego tajemnic drzemiących w tym pokoju. Gabinet Lucana, otulony zewsząd mrokiem, stał się dla pary przyjemnym kątem uciech. Sam Lucan natomiast, zajęty usługiwaniem przy pragnieniach Ayathell, uśmiechnął się praktycznie niewidocznie kącikami ust.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Pozwoliła mu na pieszczoty nie poruszając się i nie wypowiadając nawet jednego słowa. Leżała niczym obsydianowa rzeźba wykonana rękami zdolnego artysty. Dotyk Lucana pobudził jej krew do szybszego biegu lecz ona nie dawała po sobie poznać czegokolwiek. Czekała na rozwój wydarzenia.

Myślami odpłynęła do mrocznych korytarzy swojego miasta w podmroku. Znów stała przed Kapituła kapłanek. Jej ciało było obolałe po ogromnym wysiłku i uderzeniach świątynnych dusicieli. Ci umieli bić, zadawali ból nie zostawiając na ciele śladów. Bili ją wymieniając się obleśnymi uwagami co dodatkowo ją poniżało. Wiedizała że musi to wszystko znieść. Próba miała być ostateczna, więc z pokorą nie wydając z siebie głosu przyjmowała poniżenie i razy. Kiedy skończyli wreszcie stanęła przedz Matkami.
- Ayathell. Zniosłaś poniżenie? Bez gniewu w sercu? - zapytała najstarsza. Ayathell ze spuszczona głową odpowiedizała.
- Tak jak przykazałaś Matko. - nie podnosiła się z klęczek czekając na wyrok kapituły. Kapłanki popatrzyły na siebie kiwając głowami, wreszcie najstarsza rzekła.
- Ayathell moja córko, jesteś gotowa. Jestem z ciebie dumna. -
Drowka przyjęła wyrok i pochwałę z ust najstarszej kiwnięciem głowy.
- Jestem taka jak mnie ulepiłaś Matko. -
Najstarsza uśmiechnęła się i podeszła do niej, podniosła elfkę za ramiona do góry i przytuliła.

Ayathell powróciła do mrocznego salonu czując błądzące dłonie Lucana po swoim ciele. Nadal leżała z odchyloną głową zapatrzona w płomienie tańczące w kominku. W dotyku jego dłoni wyczuwała wyraźnie narastające pożądanie."Dobrze." pomyślała lekko przeciągając się i poprawiając na podłodze ułożenie ciała.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Dawno się zapomniał. Dłońmi błądząc po gorących piersiach Ayathell patrzył jej głęboko w oczy. Białe włosy mężczyzny opadały w dół, końcówkami kosmyków łaskotały czoło oraz uszy leżącej. Całował ją czule wzdłuż lewego boku szyi. Pocałunki Lucana, jakie by nie były, pełne erotyzmu i dzikości pieczętowały ścieżkę miłości na boskiej skórze kobiety. Pożądanie wzięło nad nim górę. Demonolog spod lekko przymkniętych oczu wpatrywał się na istotę leżącą tuż pod nim. Czcił ją kolejnymi pocałunkami, schodził nimi przez bark i obojczyk aż na piersi. Wargami nacisnął na prawego sutka, językiem oplótł go i zaczął ssać namiętnie. Tymczasem Lucan skupił się na rozbieraniu. Mag zsunął z siebie resztę odzienia. Wszystko to, co założył, trafiło w okolice kozetki i stoliczka. Butelka z winem o mało co nie przewróciła się, gdyby nie wcześniejsze zauważenie jej. Lucan cofnął stopę w bok ratując podłogę oraz Ayathell przed wymyciem w alkoholu.
Rozłożył się tuż nad nią, torsem przywarł do piersi siostry. Całował ją namiętnie po ustach i policzkach, w jego zachowaniu można doszukiwać się wiele z dzikiej bestii pozbawionej sumienia i moralności. Skoncentrowany na pieszczeniu Ayathell, zszedł niżej, do podbrzusza. Przez moment skupił się na lizaniu okolic pępuszka. Dłońmi ujął uda, które mocno naciskał i masował naprzemiennie, by po niedługim czasie zsunąć się jeszcze niżej, do łona. Nosem otarł się o płatki kobiecości Mrocznej Elfki, wyciągnął z wolna język, by musnąć nim całość różowiutkiego miejsca. Całując i ssąc wargi łona, zaczął cicho pomrukiwać. Posiadł Ayathell całą, bez cna wątpliwości teraz należała - w tej chwili - do niego. Wsuwając język głębiej i głębiej, gotów był na rządzenie nią. Jako pan Pustki, Demonolog wiedzący jak zatrzymać szarżującą bestię, w oczach tliły mu się jaskrawe płomienie opanowania i... stanowczości.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Zablokowany

Wróć do „Jadeitowe Wybrzeże”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości