Szepczący Las[Wśród drzew] Pomocy!

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

[Wśród drzew] Pomocy!

Post autor: Melodia »

Melodia obudziła się, słysząc trzaski płomieni. Próbowała się ruszyć, ale poczuła liny krępujące jej ręce i nogi. Przez chwilę nie mogła zrozumieć, gdzie właściwie jest i dlaczego. Kawałek dalej stała Niebieska, uwiązana do drzewa i pilnowana przez dwóch barczystych mężczyzn w długich czarnych płaszczach i bronią przy pasie, oboje byli łysi. Przy ognisku siedziało jeszcze dwóch, ale nieco mniejszych gabarytów, a trzeci spał z przykrytą kapeluszem twarzą. Spod niego wystawało jedynie kilka ciemnozłotych kosmyków. Nieco dalej natomiast stały ich konie. Jeleniołaczce serce zabiło mocniej, czuła niepokój. Sasanka przestrzegała ją przed takimi ludźmi, ale przecież nikt nie może być na wskroś zły, prawda? Mel stwierdziła, że spróbuje z nimi porozmawiać.

- Um… Przepraszam! – zawołała – Czy moglibyście mnie rozwiązać? – spytała, wierząc, że to coś da. Mężczyźni jak na zawołanie ryknęli śmiechem, słysząc tę prośbę.
- Oczywiście, żebyś mogła uciec z naszym pegazem – prychnął jeden.
- Ale Niebieska nie jest wasza… Jest moją przyjaciółką! – jej słowa ponownie rozbawiły porywaczy, niektórych prawie do łez.

Zmiennokształtna nie rozumiała co w tym śmiesznego. Poczuła się strasznie głupio i nie wiedziała co robić. Było ciemno, wokół las i żadnych budynków, żadnych chatek w okolicy. Prawdopodobnie nikt by jej nie usłyszał, więc nawet nie próbowała krzyczeć. Na dodatek ten przejmujący chłód, dobrze, że choć miała to ubranie od elfki, jakże była jej teraz wdzięczna.

- Czemu mi to robicie? Przecież nawet was nie znam – powiedziała przybita.
- Masz świadomość, jak cenny jest oswojony pegaz i to o tak niecodziennej, błękitnej maści? – zapytał jeden zbir, podchodząc do dziewczynki, przyłożył jej nóż do gardła, chciał ją postraszyć.
- N-nie… Ale uważaj, proszę, jeszcze mnie zranisz – powiedziała bliska płaczu.

Pegazica widząc to, tupnęła kopytami, zaczęła rżeć i wyrywać się, machała szaleńczo skrzydłami i nawet kopnęła jednego z mężczyzn tak mocno, że stracił przytomność.

- Spokój! – krzyknął zirytowany herszt bandy, który wcześniej ignorował śmiechy i próbował spać, uderzył klacz biczem, co skutecznie ją uspokoiło.
- Nie… - Melodia rozdziawiła usta i już nie mogła wytrzymać, zaczęła płakać. Nie potrafiła znieść krzywdy Niebieskiej – POMOCY! – zaczęła wołać rozpaczliwie, nie mając już żadnych złudzeń, była w ogromnych tarapatach.
- Morda! – znów podszedł do niej ten umięśniony nadmiernie typ, który groził jej nożem. Tym razem zrobił jej krwawą rysę i obiecał kontynuować dzieło, jeśli znów zacznie krzyczeć.

Melodia zamilkła, poddała się, mogła liczyć tylko na cud. Zrobiła jednak jeszcze jedną rzecz, delikatnie podleczyła swoją ranę i ślad na grzbiecie Niebieskiej po biczu, używając magii. Nie mogła całkiem pozbyć się tych śladów, bo te zbiry jeszcze by wymyśliły coś gorszego, czego magia nie mogłaby naprawić.
Próbowała jeszcze coś wymyślić, przemiana w zwierzęcą postać nie wchodziła w grę, nadal miałaby związane kończyny. Próbowała nawet z pomocą swoich rogów pozbyć się sznurów na nogach, ale nic to nie dało. Przyprawiło ją jedynie o ból głowy i pleców od tych wygibasów.
Awatar użytkownika
Eterris
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Potępieniec
Profesje: Alchemik , Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Eterris »

Minęło już sporo czasu, odkąd udało mu się uciec z więzienia, jednakże nadal nie odzyskał swojej pełnej mocy i nie mógł udać się do swojej kryjówki za pomocą utworzonego kamienia teleportującego. Tym samym nie pozostało mu nic innego jak powoli odzyskiwać swoją sprawność, ale dotychczas szło mu to jak krew z nosa. W końcu najbardziej zależało mu na odbudowaniu swojej energii magicznej, a ta nie występowała zbyt gęsto wśród zwykłych zwierząt leśnych. W końcu jednak doszedł do wniosku, że powinien odnaleźć istotę magiczną, którą będzie mógł się pożywić i tym samym powrócić do swojego stanu sprzed trzystu lat. Wykorzystując część swojej mocy, utworzył portal, po czym wskoczył w niego, wierząc, że uda mu się natrafić na jakiś łatwy cel. Niestety nie wszystko poszło po jego myśli.

W środku lasu, na wysokości czterech metrów pojawił się szary okrąg, z którego wypływała mrożąca krew w żyłach magia. Sekundę później wypadło coś z niego i z ciężkim odgłosem uderzyło w ziemię. Grupa bandytów, która akurat w tym miejscu obozowała, była zaskoczona i zdezorientowana, ale nie spodziewali się, że to coś może być ich katem. Eterris wstał po chwili i zdezorientowanym wzrokiem rozejrzał się po okolicy. Resztki ubrań, które miał na sobie jeszcze z czasów więzienia już całkowicie rozpadły się i odsłoniły go w całej okazałości, a tym samym ukazując, jak wyglądała jego demoniczna ręka, pokryta w całości łuskami.

- Przepraszam panów. - Uśmiechnął się lodowato i zaczął analizować sytuację. Miał przed sobą kilku mężczyzn, a kilka metrów dalej siedziała jakaś dziewczyna z porożem, oraz przywiązany pegaz. Zapewne to drugie spowodowało, że jego magia portalu nie zadziałała dokładnie tak, jak chciał. Po prostu moc magiczna zwierzęcia spowodowała zaburzenia i tym samym były wampir zaliczył twarde spotkanie z ziemią.

- Nie wiedzą może państwo, gdzie się znalazłem? - Podrapał się po głowie, a następnie odczytał ich myśli. - Szepczący Las. Rozumiem. - Odpowiedział sam sobie, po czym wzrok skierował na bezbronną dziewczynę. - A ty to? Panowie niestety nie wiedzą, jak się nazywasz. Ah, porwali was ze względu na pegaza. - Przekrzywił lekko głowę i uśmiechnął się tajemniczo. Sytuacja ta była dla niego zabawna, a na dodatek pozwoli mu to zregenerować, chociaż część swojej mocy.

- Dobra. Wszystko już rozumiem. Chociaż panienka i konik mają zbyt dużą moc, abym był w stanie je odczytać, to wiedza panów bandytów mi wystarczy. - W tym samym musiał odskoczyć, aby uniknąć skierowanego w jego kierunku ataku. Gdy tylko jego nogi ponownie dotknęły ziemi, lekko się zachwiał. Nadal nie wyleczył się całkowicie, ale nie powinno mu to sprawić problemu, aby rozprawić się z kilkoma prostymi ludźmi.

- A więc proszę państwa. - Klasnął dłonie, a następnie skierował środkowy palec w kierunku jednego z mężczyzn. - Co powiecie na to, abym także dołączył do zabawy? Akurat potrzebuję trochę krwi i będziecie do tego idealni. Chociaż osobiście wolę tę pochodzenia żeńskiego i odtłuszczoną. Obawiam się, że mi cholesterol pójdzie do góry, ale gdy się nie ma, co się chce, to się lubi, co się ma. - W ułamku sekundy pojawił się tuż za porwanymi istotkami.

- Czy chciałaby pani zawrzeć umowę? Mogę panienkę uratować, ale w zamian będzie mi pani musiała wyświadczyć w przyszłości przysługę. Oczywiście nie spowoduje ona u panienki żadnych szkód długotrwałych, chociaż może się lekko zakręcić w głowie.
Ostatnio edytowane przez Eterris 4 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Melodia siedziała smutna, chyba jeszcze nigdy nie czuła się tak źle. Po raz pierwszy w życiu myślała, że to już koniec, próbowała wciąż szukać pozytywów, ale jedynie coraz bardziej popadała w rozpacz, cicho popłakując.
Niespodziewanie zjawił się jakiś dziwny mężczyzna. Był bardzo blady, bardziej niż ona i miał taką niecodzienną rękę. Nie wiedziała, czego chciał, ale wpatrywała się w niego jak w ostatnią deskę ratunku. Nic jednak na razie nie mówiła.
Bandyci wyciągnęli broń i zaczęli do niego podchodzić, dość niepewnie. W międzyczasie zerkali na swego szefa, który na razie wstrzymywał się od rozkazów.
Zdębieli, gdy zadał pytanie, po czym sam sobie odpowiedział. Spojrzeli po sobie zdziwieni i już mieli się wycofać, biorąc przemienionego za jakiegoś wariata niespełna rozumu. Jednakże, gdy powiedział o tym, co tu robią, trochę się zaniepokoili, choć można to było łatwo wywnioskować. Uznali jednak, że demon mógłby im zaszkodzić, jeśli komuś by o nich wspomniał. Postanowili go jak najszybciej usunąć. Herszt kiwnął tylko głową, a jego podwładni ruszyli ku nieznajomemu gotowi do ataku.
Melodia bała się cokolwiek powiedzieć póki co, wciąż czuła szramę na szyi, nie bolała dzięki podleczeniu, ale każdy ruch głową po prostu przypominał o niej.
Tymczasem dwójka zbirów zaszarżowała i niestety nie przewidzieli zręcznego uniku, co ich tylko bardziej rozsierdziło i natychmiast zawrócili, a nawet doszedł trzeci do pomocy. Chcieli bladolicego otoczyć. Niestety, gdy wszyscy trzej się rzucili na intruza, ten zniknął i w konsekwencji powpadali na siebie.

- Ah – prawie podskoczyła Melodia, gdy demon pojawił się tuż obok niej i Niebieskiej, to co powiedział również zaniepokoiła jeleniołaczke. Zastanawiała się, czy nie wpadła w jeszcze gorsze bagno.

Gdy odetchnęła, dopiero dotarło do niej, co mówił białowłosy. Zastanowiła się krótką chwilę i przytaknęła.

- Bardzo chętnie się odwdzięczę, tylko proszę, pomóż nam! – zawołała w końcu, całe jej oczka były już mocno zaczerwienione od płaczu, podobnie mały nosek.

Niebieska zarżała, najwyraźniej nie była przekonana co do intencji jegomościa, aczkolwiek wiedziała, że to najlepsze co mogło ich spotkać w tej sytuacji.

- Będzie dobrze, on nam pomoże – Mel zwróciła się do klaczy i lekko podniosła oklapnięte wcześniej uszka.

Nie pocieszyło to wcale pegazicy, ona lepiej znała świat poza ich plemienną wioską. Martwiła się o jeleniołaczkę, która i tak już przeżyła ogromny wstrząs przez to porwanie. Widziała, jak dziewczynka wciąż cała drży.
Na dodatek jeszcze te zbiry zaczęły się bić z tym obcym i to wszystko na oczach młodej. Klacz prychnęła i próbowała zagadać jakoś Melodie, by nie skupiała się na bójce obok.

- Melodia niech on nas tylko uwolni, wskoczysz mi na grzbiet i odlecimy, nie musisz mu oddawać żadnej przysługi – zaproponowała przy okazji skrzydlata, przypuszczając, iż mężczyzna raczej nie zna jej mowy.
- Niebieska… Tak nie można, przecież się zgodziłam, myślę, że jest uczciwy.

Pegazica westchnęła, zmiennokształtna była strasznie naiwna i do tego jeszcze musiała pokazać swoją upartość w tak nieadekwatnym momencie.
Awatar użytkownika
Eterris
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Potępieniec
Profesje: Alchemik , Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Eterris »

- A więc mamy umowę. - Wyprostował się, po czym głośno się zaśmiał. W końcu znalazł szansę na to, aby uzyskać swoją utraconą moc. W końcu będzie mógł wrócić do swojej kryjówki i ubrać się w jakieś porządne ubrania. Był to najlepszy dzień od trzystu lat. Jak naglę, zaczął się śmiać, tak i naglę, przestał. Zapadła grobowa cisza, podczas której Eterris wpatrywał się w swoich przeciwników. Wyskoczył do przodu i stanął kilka metrów przed porywaczami.

-Panowanie muszą wybaczyć mój nietakt. - Ukłonił się lekko. - Nazywam się Eterris i jestem czymś, co nazywanie przemienionym. Nie jestem też do końca, tylko nim, ponieważ posiadam korzenie wampirze, a jeszcze wcześniej byłem mrocznym elfem. - Wyprostował się i szeroko uśmiechnął. - Z reguły jestem neutralny i nie mieszam się do spraw innych ludzi ani istot, ale niestety musicie stać się ofiarami na drodze ku moim osobistym celom. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi tego za złe i wasze dusze nie będą mnie nawiedzały. - Przeciągnął się, a następnie on i bandyci zostali spowici mroczną zasłoną uniemożliwiającą ujrzenia walki.

Eterris nie zamierzał marnować swojej magii na tak nic nieznaczące istoty ludzkie, dlatego wykorzystywał tylko swoją szybkość i potęgę demonicznej ręki. Z łatwością unikał ich ataków, a gdy tylko pojawił się za którymś z mężczyzn, wgryzał się w jego szyję i pozbawiał go całej krwi. Z każdym łykiem jego ciało stawało się silniejsze, ale niestety minimalna ilość energii magicznej mężczyzn, nie pozwalała zregenerować także i jego pokładów. W końcu każdy z mężczyzn leżał na ziemi, wyglądając jak jakieś mumie po tym, jak wyssał z nich całą krew.

- Za słabi - Odrzekł pod nosem, a następnie ciała zniknęły przeniesione jako ofiara dla demona, z którym miał podpisany kontrakt. Zapewne nie będzie zadowolony takimi ochłapami, ale lepsze to niż nic. Póki nie zregeneruje swojej mocy magicznej, nie było mowy o tym, aby oddać demonowi, chociaż mililitra osocza. W końcu mroczna osłona opadła, a Eterris otarł swoje usta z krwi.

- I gotowe. - Podszedł do dziewczyny i rozerwał jej więzy. Dopiero wtedy zauważył, że na przedramieniu widnieje głęboki krwawy ślad. Widocznie nie zauważył, jak któryś z bandytów ciął go swoim mieczem. No cóż. Zaraz i tak się powinno to zregenerować, więc nie powinno to stanowić zbyt dużego problemu.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Melodia kiwnęła głową, ciesząc się, iż przemieniony na pewno jej pomoże. Odetchnęła z ulgą. Pozostało czekać. Niebieską natomiast zdziwił i zaniepokoił śmiech, zaczęła się obawiać, że to jakiś wariat. Zupełnie inaczej postrzegała to jeleniołaczka, zrozumiała to jako radość z niesienia pomocy.
Zmiennokształtnej serce omal z piersi nie wyskoczyło, tak wiele emocji w tej chwili odczuwała, na nic były próby zagadania przez klacz, młoda musiała patrzeć. Słuchała z zaciekawieniem słów Etterisa, bo tak się przedstawił. To, kim był, też było skomplikowane, rogata po raz pierwszy usłyszała o czymś takim jak przemieniony i wampir. W głowie miała tysiące pytań, o elfach słyszała, w końcu nawet Sasanka była elfką i jeszcze wcześniej ten mężczyzna, którego spotkała. No ale ani on, ani ona nie wyglądali tak jakoś mało elfio, jak białowłosy.
Mel poczuła gorzkie rozczarowanie, że całą bójkę zasłoniło jej coś w rodzaju mgły. Wraz z klaczą musiały chwilę poczekać.
Pegazica zarżała zaniepokojona, widząc, jak Etteris wyciera usta z krwi. Miała nadzieję, że jej przyjaciółka zmieni zdanie i weźmie nogi za pas czym prędzej, tylko mężczyzna je rozwiąże. Choć niestety to raczej zbyt nieprawdopodobne. Jeleniołaczka, choć bardzo przeżyła tę sytuację, nadal głęboko wierzyła w dobro, ciężko by to było z niej wykorzenić.

- Dziękuje Etteris – powiedziała z uśmiechem i poleciała odwiązać Niebieską – Mogę ci mówić na Ty? – upewniła się jeszcze.

Po chwili uwolniła swoją skrzydlatą towarzyszkę, nie miała zamiaru uciekać, wiedziała, że musi zrobić to, co obiecała. No i miała tak dużo pytań!

- Oh nie! Jesteś ranny? Mogę ci pomóc, chcesz? – spytała z troską, oglądając ranę, jednakże szybko spostrzegła, iż to nie będzie potrzebne, przemieniony miał regeneracje, widoczną gołym okiem – Ojej! Jak szybko się goi, używasz magii czy to samo tak? Bo na pewno nie ja! – mówiła podekscytowana, aż brakowało jej tchu, bo słowa leciały jedno za drugim – No więc jesteś… przemienionym, wampirem i elfem? Dobrze pamiętam? Wiem, czym są elfy, ale wampir? Przemieniony? Opowiesz mi o tym? Prooooszę – spojrzała na niego wielkimi oczami – No i masz łuski na ręce, czy to znaczy, że jesteś też smokołakiem? – spytała, akurat o zmiennokształtnych co nieco wiedziała – O! – przyjrzała się temu, co skrywał pod kapturem – Ty masz rogi! Zupełnie jak ja! No może są trochę inne, ale… ale! – musiała wziąć głęboki oddech, bo znowu za dużo paplała.
- Przestań zamęczać go pytaniami, bo jeszcze się wkurzy i nam coś zrobi – Niebieska podeszła do młodej i bodnęła ją lekko głową w plecy.
- Spokojnie – pogłaskała ją delikatnie – O! I najważniejsze, jak mam się odwdzięczyć? Możemy to zrobić teraz?
- Nie przypominaj mu, mówił, że może ci się od tego zakręcić w głowie, a może coś więcej?
- Nie panikuj - zbyła klacz i spojrzała na demona - Wybacz za nią… Och, ty jej chyba nie rozumiesz prawda?
Awatar użytkownika
Eterris
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Potępieniec
Profesje: Alchemik , Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Eterris »

Dziewczyna w końcu została uwolniona, a chwilę później również pegaz był wolny. Eterris wpatrywał się w nie, ale musiał przestać, ponieważ obok niego pojawił się niewielki otwór, z którego wypadły przedmioty, które mieli przy sobie bandyci. Od razu zaczął je przeglądać i w końcu zdecydował się, że ubierze na siebie jeden z kompletów ubrań. Dodatkowo zabrał niewielką sumę pieniędzy, która na pewno przyda mu się w życiu, jeśli zechce się zatrzymać gdzieś w mieście.

-Mów jak chcesz. Nie zwracam uwagi na takie sprawy. - Machnął dłonią na jej pytanie, a następnie zaczął wpatrywać się w uskrzydlonego konia. Może nie było to coś pokroju jednorożca, ale nadal było istotą magiczną, a więc w jego krwi płynie spore stężenie magii. Naglę, pytania dziewczyny wybudziły go z przemyśleń i spojrzał na swoje przedramię.

- Lepiej mnie nie leczyć. Duża część magii leczniczej mogłaby pogorszyć mój stan niż go poprawić. Uroki bycia istotą zła. - Zaśmiał się, a następnie starł resztki krwi z miejsca, gdzie przed chwilą była rana. - Zaczynając od początku, to byłem mrocznym elfem, a nie elfem. Delikatna różnica. Ja jednak utraciłem te charakterystyczne cechy jak ciemna skóra czy kolor oczu. Co do wampirów. Lepiej, żebyś nigdy nie spotkała prawdziwego wampira. To istoty zła, mroku. Ich źródłem pokarmu jest krew, więc polują na wszelkie istoty i wypijają ich osocze, co kończy się albo śmiercią, albo przemianą w kolejnego wampira. Co do przemienionego. Są to po prostu istoty, które stały się czymś podobnym do demonów przez eksperymenty lub artefakty. - Przeciągnął się, a następnie dotknął swoich rogów. - Rogi i ręka są efektem stania się przemienionym. Są to cechy pewnego demona. - Uśmiechnął się lekko, a następnie spojrzał na pegaza.

-To nie do końca tak, że ją rozumiem. Wykorzystuję magię do tego, aby zrozumieć jej intencje, więc chociaż nie wiem jakich słów używa, to wiem, co chce przekazać. Może kiedyś rozwinę tę zdolność do poziomu możliwości zrozumienia dokładnie słów, ale raczej nie zdarzy się to przez najbliższą dekadę. - Chociaż go by się tym przejmował, gdy jest się nieśmiertelnym. Pytanie tylko jak bardzo w siłę wzrosły inne rasy przez te trzysta lat, gdy był w zamknięciu. Czy jest ktoś, kto przerasta go swoją mocą, czy może jednak starzy bohaterzy poumierali i nie ma nikogo na ich miejsce?

-Odwdzięczyć się. - Przejechał palcami po swojej brodzie i uniósł lekko kącik ust. - Przez ostatnie trzysta lat byłem zamknięty w więzieniu i utraciłem większość ze swoich mocy. Jednakże mogę ją odbudować, ale żeby to zrobić, potrzebuję krwi istoty magicznej. Innymi słowy, tym ktoś jest silniejszym czarodziejem, tym więcej mocy odzyskam, wypijając jego krew. - A gdyby tak samemu sobie wyhodować potężną istotę magiczną, która byłaby jego workiem na krew? Wymagałoby to małego nakładu pracy, ale wszystko powinno się znaleźć w jego kryjówce w otchłani. Jeśli jeszcze stoi. Chociaż tamte kukiełki powinny starać się utrzymywać tam porządek, a i demon nie powinien dać dotknąć tego miejsca.

- Innymi słowy, chcę łyk lub dwa twojej krwi. Pozwoli mi to przynajmniej wrócić do swojej kryjówki w otchłani.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Na twarzy Melodii ukazało się zaskoczenie, gdy przemieniony wspomniał, iż lecznicza magia mogłaby mu zaskoczyć. Dla jeleniołaczki to był po prostu absurd, istny paradoks. Mimo to wierzyła białowłosemu i nie zamierzała tego sprawdzać. Taka wiedza jej się przyda, gdy już zostanie pełnoprawną uzdrowicielką.
- Oh nie… -westchnęła w myślach, przypominając sobie o swoim głównym celu, będzie musiała znaleźć inne miasto, gdzie spróbuje swoich sił. Sasanka miała jej w tym pomóc, ale powrót do Adrionu mógł być niebezpieczny.

- … Istotą zła? – te słowa skutecznie wyrwały dziewczynę z zamyślenia – Chyba nie bardzo rozumiem – wcześniej wspominał, że jest neutralny, jeleniołaczka była delikatnie zbita z tropu. „Może Niebieska miała rację? I nie można mu ufać?” – pomyślała.

Spojrzała ukradkiem na Niebieską, klacz jednak nic nie powiedziała, jedynie jej oczy niemal krzyczały „a nie mówiłam?”. Zmiennokształtna westchnęła.

- Mroczne elfy różnią się od zwykłych tylko wyglądem? – zapytała zaciekawiona, to wszystko było takie skomplikowane i mimo pewnej dozy niepokoju bardzo chciała dowiedzieć się nowych rzeczy. Jednakże to, co powiedział o wampirach, zapadło głęboko w jej pamięci. Bardzo się wystraszyła, że sama mogłaby zostać taką istotą – To przerażające, choć intrygujące – przyjrzała się też demonicznym cechom Etterisa.

Było na tym świecie tak wiele niezwykłości, które tylko czekały, aby je poznać. Niestety Mel coraz bardziej zauważała także mroczną stronę magii, więc jej entuzjazm stopniowo opadł. Nie chciała jednak tego okazać, o nie, nie mogła przecież wyjść na tchórza. Miała być uzdrowicielką, więc musiała być twarda.

- O! Czyli pewnie widzisz, że jest trochę nieufna, ona tak do każdego obcego – wytłumaczyła Mel, wciąż się uśmiechając, mimo gonitwy myśli – Nieśmiertelny, to zupełnie… – uradowana chciała krzyknąć, że jak ona, ponieważ w końcu do niedawna była przekonana o byciu półboginią, ale przecież nie była, a może? „Nie wiem już co myśleć, spokojnie Melodio, jest tyle powodów do radości, nie przejmuj się, uśmiech, uśmiech” – Niesamowite! Tyle rzeczy będziesz mógł zobaczyć, tyle doświadczyć!

Jeleniołaczka znieruchomiała wyczekując jak na wyrok. Przemieniony zasiał w niej tyle wątpliwości i pytań jak nikt inny wcześniej. Czego mógł chcieć? Nie mogła odmówić, obiecała.
- Zamknięty? Trzysta lat? To strasznie długo, przecież nie mogliby go uwięzić za nic. W co ja się wpakowałam? Niebieska, zabierz mnie stąd, zabierz! – krzyczała w swej głowie, dobrze wiedząc, że nikt tego nie słyszy.

Prawie cofnęła się o krok słysząc żądanie Etterisa.

- Ale ja nie jestem żadną potężną czarodziejką, znam się tylko trochę na uzdrawianiu – chciała dodać coś jeszcze, ale to coraz bardziej przypominało wymówkę, więc sprawnie zmieniła temat – Jak chcesz to zrobić? Mam użyć czegoś ostrego i…? – spytała, co innego zranić się przypadkiem, ale samemu? Na dodatek będąc świadomym nadchodzącego bólu, to wydawało się strasznie trudne.

Pegazica podeszła bliżej, nerwowo ruszała kopytami na przemian. Najwyraźniej była gotowa zabrać zmiennokształtną od razu po umówionej zapłacie albo gdyby coś poszło nie tak.
Awatar użytkownika
Eterris
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Potępieniec
Profesje: Alchemik , Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Eterris »

Mężczyzna spokojnie stał przed dziewczyną i uśmiechał się lekko. Widać towarzyszka Niebieskiej nie wiedziała czym jest twarz pokerzysty i były wampir z łatwością odczytywał jej myśli i reakcje bez wykorzystywania swoich mocy. Jeśli dziewczyna nie zgodzi się na zwrócenie przysługi to po prostu użyje swojej siły. Byle koń nie ma z nim szans, a jego krew powinna być bardzo pomocna. Z drugiej strony dziewczyna znała się tylko na leczeniu i nie nadawała się do walki.

- Tak. Istotą zła. - Skinął głową. Domyślał się, że dla tej dziwnej osoby te słowa mogą niewiele mówić. Jest zbyt ufna i zbyt wierzy w dobro, aby zauważyć wszechobecne zło. Nigdy nie doszła chyba do konkluzji, że jakby nie było czegoś takiego jak zło, to jej zawód byłby w większości bezużyteczny. - Nie musisz rozumieć. - Pokręcił głową i kontynuował dalej rozmowę.

- Może nie tylko wyglądem, ale chyba po tym najłatwiej ich odróżnić. - Nie widział sensu, aby przekazywać jej całą swoją wiedzę o elfach. Tym bardziej, że prawdopodobnie zaraz ich drogi się rozejdą, a on postara się wyszukać kolejnego źródła magii, aby odbudować swoje pokłady.

- Czy ja wiem, czy to takie niesamowite. - Westchnął na jej komentarz o nieśmiertelności. On nigdy nie miał z tym problemów, ale wiedział, że zwykły człowiek nie dałby rady psychicznie. - Wyobraź sobie, że gdy ty nadal jesteś piękna i młoda to wszyscy ludzie, których znasz stają się starzy, niedołężni, aż w końcu umierają. Gdybyś miała ukochaną osobę to żyłabyś z wiedzą o tym, że zobaczysz jego śmierć. Nie. Nieśmiertelność nie jest taka dobra i przyjemna dla zwykłych istot. Ci, którzy są nieśmiertelni, są także samotni. - Machnął ręką, aby odegnać złe myśli i zmienić przy okazji temat.

- Może nie jesteś potężną czarodziejką, ale masz większe pokłady magii niż przeciętny człowiek. Na dodatek nie jesteś tylko człowiekiem, a zmiennokształtną więc już urodziłaś się z magią w swoim ciele. Innymi słowy. Może obecnie nie jesteś nikim potężnym, ale masz spory potencjał. Kwestia tego, jak go wykorzystasz. - Następnie wskazał na ślad na swojej szyi. - W taki sposób. Ugryzę cię. Nie powinno za bardzo boleć, ale będziesz to czuła. - Kątem oka spojrzał na pegazice i jej zachowanie. Etteris na ułamek sekundy uwolnił swoją aurę w kierunku latającego konia aby dać znak, że jakby tylko chciał to nie musiałby nikogo się pytać o zgodę.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Nie musiała rozumieć, ale chciała. Mimo to docierało do niej, że lepiej nie drażnić tajemniczego mężczyzny. Na dodatek reakcje Niebieskiej wcale nie polepszały sytuacji.

- Mhm – mruknęła pod nosem średnio zadowolona z kolejnej niekompletnej odpowiedzi. Chciała się w końcu czegoś uczyć, było tu tyle niezwykłych istot, a trafiła akurat na kogoś, kto nie garnął się do dłuższej rozmowy.

Dostała natomiast dłuższą odpowiedz w sprawie nieśmiertelności. Niestety ani trochę nie napawała ona zachwytem, ani optymizmem. Jeleniołaczka dopiero teraz spojrzała na ten dar jak na klątwę. To prawdziwy koszmar, zmiennokształtna pomyślał o swoich bliskich i aż zadrżała. Po raz pierwszy odkąd odkryła prawdę, ucieszyła się, że nie jest boginią.

- Nie miałam pojęcia – powiedziała ze smutkiem – Mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz kogoś równie nieśmiertelnego, byście mogli być wiecznie razem – dodała już z uśmiechem, aby polepszyć samopoczucie Eterrisa.

Pozostała sprawa ofiarowania swojej krwi. Jak się okazało, wcale nie musiała być potężną czarodziejką. Westchnęła w myślach, skrycie liczyła, że jednak nie będzie się do tego nadawać. Możliwe, że strach zaczynał rządzić jej myślami. Szyja to delikatne miejsce…

- Dobrze. Tylko zrób to szybko – powiedziała z lekkim wahaniem w głosie.

Zamknęła oczy i odwróciła głowę, odsłaniając szyje. Szybkim ruchem ręki odgarnęła także niesforne kosmyki, które mogłyby tylko przeszkadzać.
Cicho pisnęła bardziej ze strachu niż z bólu, gdy demon wkłuł się w jej szyje. Myślała, że to będzie trwać w nieskończoność, ale nim się obejrzała, już było po wszystkim. Czuła się lekko osłabiona, ale poza tym wszystko było w porządku.

- I jak się czujesz? – spytała Eterrisa.

Niebieska natychmiast podbiegła do dziewczyny i trąciła ją w ramie. Melodia zaczęła wdrapywać się na jej grzbiet, spoglądając jeszcze czy z przemienionym faktycznie lepiej.

- Gdzie zamierzasz teraz ruszyć? Może będziemy iść w jedną stronę – uśmiechnęła się i starała mówić z właściwym sobie entuzjazmem, jednakże trochę brakowało jej sił.

Pegazica miała inne plany, prychnęła zirytowana i zamachnęła skrzydłami, by jak najszybciej unieść się nad ziemię. Wszystko działo się w ciągu kilku sekund. Gdy do Melodii dotarło, że nawet nie zdążyła się porządnie pożegnać z kimś, kto przecież ją uratował, była oburzona i chyba po raz pierwszy trochę gniewała się na swoją przyjaciółkę.

- Dlaczego to zrobiłaś? Przerwałaś mi rozmowę, to niegrzeczne.
- Nie ufałam mu, przecież zażądał zapłaty za ratunek i to jakiej! Wystarczy mu zaproponować to, na czym mu zależy, mogłoby się to obrócić przeciwko tobie. Nie mogłam patrzeć, jak pakujesz się w kłopoty.
- Przecież się polubiliśmy, nie zrobiłby tego.
- Mam wątpliwości.
- Uh, dokąd chcesz lecieć?
- Jak najdalej, jeśli taka jest cena twojego bezpieczeństwa.

Ciąg dalszy: Melodia
viewtopic.php?f=124&t=3774&p=89374#p89374
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości