Szepczący Las[Chata Azalii] Gdy wąż spotka węża...

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

[Chata Azalii] Gdy wąż spotka węża...

Post autor: Azalia »

Obie eugony udały się w jedną stronę w głąb lasu. Powoli zaczynało się ściemniać. Z oddali dochodził odgłos wycia wilków. Tęczowowłosa wcale się tym nie przejmowała, po jej minie można było przypuszczać, że traktuje to jako rodzaj muzyki. Gdzieś indziej zahuczała sowa, sądząc po szeleście w wyższej trawie musiała znaleźć sobie coś do przekąszenia.
Tu i ówdzie pojawiały się świetliki, dając niesamowity nastrój, naturianka nawet po drodze próbowała jakiegoś złapać. W pewnym momencie jej się udało. Za pomocą swego daru zmieniła złotą barwę światła, jakie dawał robaczek na przyjemny błękit.

- Lubię niebieski, kojarzy mi się z bezchmurnym niebem – powiedziała do Eliae. – Oh… właśnie, nie powiedziałaś, do jakiej rasy należysz – dodała ciekawska. – Tylko nie bój się, choćbyś była pokusą, nie przeszkadzałoby mi to – zachichotała.

Dziewczyny szły dalej, a wysoka trawa łaskotała je po nogach, no i wstrętne komary też wyszły na żer, zostawiając kilka nieładnych i swędzących bąbli na ich ciałach. Na szczęście przed nimi już malował się obraz starej, drewnianej chatki otoczonej ogrodem z kwiatów tak różnych i egzotycznych, iż zapierał dech w piersiach, no i jeszcze te błękitne róże, złote stokrotki o różowych środeczkach. Rododendrony o białych liściach. To było nadzwyczajne.

- To mój dom, zapraszam cię do siebie, przecież nie będziesz spać na dworze w tak gęstym lesie.

Gdy Azalia to powiedziała, była już obok drzwi i chwytała za klamkę, by je otworzyć. Gdy to zrobiła, ze środka wyleciał przyjemny zapach najróżniejszych ziół. Przed nimi malował się niewielki korytarz z lustrem na końcu, pod którym wisiały namalowane farbami rysunki kwiatów, widać, iż robione dziecięcą ręką. Po lewej była para drzwi, jako iż nikt ich nie zamknął, łatwo było określić, że to dwie sypialnie. Po prawej znajdowało się wejście do salonu.
Na środku stał stół z parą krzeseł, a nieco dalej, tuż przy kominku fotele, również para. To pomieszczenie było oddzielone pół ścianką od kuchni, w której znajdowało się mnóstwo koszy i owocami i warzywami, a pod sufitem wisiały suszące się ziółka.

- No… To mój domek. Jakbyś chciała zażyć odprężającej kąpieli, to tuż za nim jest ciepłe źródełko, ogrodzone krzakami rododendronów, możesz tam wejść przez mój ogródek. No a… spać będziesz mogła w tej pierwszej sypialni, obecnie jest wolna, a ja sypiam w tej drugiej – uśmiechnęła się Azalia. – A może jesteś głodna? Nie uprawiam tylko kwiatków. – Puściła oczko. – A picie już ci przyniosę! Zanim wyszłam, zrobiłam herbatkę, powinna być jeszcze ciepła.

Dziewczyna nalała herbaty do kubków i przyniosła do salonu. Postawiła na stole i usiadła na jednym z krzeseł. Wzięła łyka i uśmiechnęła się od ucha do ucha.

- To różana herbata, myślę, że powinna ci zasmakować.

Siedziały chwilę w milczeniu, gasząc pragnienie. W pewnym momencie Az się odezwała.

- Ah, chciałabym oprócz roślin hodować zwierzęta, mieć swoją taką farmę… Marzy mi się to, ale na razie tylko zbieram pieniądze i sobie marzę. No, a ty? Opowiesz mi coś o sobie, jakie są twoje cele, marzenia?
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Eliae podążała w ciemności za Azalią, skupiając swój rozbiegany wzrok jednocześnie na postaci kobiety, coby jej nie zgubić, oraz na ziemi, by przypadkiem nie zaliczyć orła. Już sam fakt, że w lesie może być ktoś niebezpieczny, poruszył nią. Czyżby życie eugony było znowu zagrożone? A przecież od tak dawna nikomu nic nie zrobiła. Mimo każdemu zaprzeczeniu, w jej głowie pojawiały się paskudne obrazy, krew na jej rękach i sukni... Prędko odgoniła wspomnienia. Teraz jest spokojna. Teraz nie ma się czego obawiać, nikt jej nie chce zabić.
        Naturianka nie zwracała szczególnej uwagi na dźwięki, jakie dawała noc. A świetliki, które ujrzała po chwili, całkowicie rozwiały jej wątpliwości i strach. Oczy Eliae zabłysły, a sama eugona uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała bowiem takie rzeczy, wszystko ją fascynowało. Kochała odkrywać nowe zjawiska.
        - Są śliczne... - szepnęła, opuszkami palców starając się dotknąć małego światełka. - Cudowne... - Niespodziewanie ujrzała, jak jeden ze świetlików przyjmuje niebieską barwę, a następnie Eliae usłyszała słowa Azalii. Eugona była wdzięczna kobiecie, że ta przerwała tak długą chwilę ciszy, gdy tak sobie spacerowały po lesie. Toć to nieco niezręczne, czyż nie? Ale mimo wszystko druga naturianka poruszyła dość kontrowersyjny temat. Eliae oblizała wargi, po czym spojrzała na nią niepewnie spode łba.
        - Ja pokusą? Gdzieżby. - Zmiana tematu, ciągnięcie kwestii zupełnie niezwiązanej z odpowiedzią. Taki plan wydawał się dobry, przynajmniej po to, żeby zyskać więcej czasu na odpowiedź albo zgubić kobietę. - Czy wyglądam na niezwykle gorącą laskę? - zaśmiała się, obracając wszystko w żart.
        Komary nie dawały spokoju, ale na porządku dziennym to normalne. Bose stopy Eliae były przyjemnie muskane przez trawę, dzięki czemu kobieta czuła się jak jedność z naturą. Ujrzała śliczną, drewnianą budowlę, mały domek w lesie. Jakże pozazdrościła Azalii, że może tak sobie mieszkać w całkowitej izolacji od ludzi. Eliae może i również nie pogardziłaby czymś takim, ale jej cele nie pasowały do samotności. Och, okrutna ironio.
        - Jest prześliczny. A o mnie się nie musiałaś martwić, poradziłabym sobie w lesie... Ale dziękuję – powiedziała, delikatnie dygając przed Azalią, by następnie poprawić swoją torbę i ze złożonymi na przodzie rękami ruszyć za gospodynią. Dostrzegła cudowne kolory kwiatów, ich różnorodność sprawiła, że eugona wręcz rozpromieniła się.
        - Jakie boskie! Jak ty to zrobiłaś? - spytała, podchodząc do jednego z kwiatów i wdychając jego zapach. Następnie pognała za Azalią do mieszkanka.

        W domku panowała cudowna atmosfera, zapach wręcz zachęcał i mówił, że tutaj nie może mieszkać zła osoba. Eliae rozejrzała się dookoła i przeanalizowała miejsca. Zauważyła obrazki pod lustrem, a na ten widok uśmiechnęła się.
        - Ty je rysowałaś? - zapytała, kierując swoje łagodne spojrzenie na Az. - Są urocze. - Jej delikatny śmiech, który słyszało tak niewielu, rozbrzmiał w pomieszczeniu. - Sama też rysuję – powiedziała, chwaląc się umiejętnością. Dla niej odwzorowywanie czegokolwiek w jakikolwiek sposób to niesamowita rzecz.
        Podążyła za Azalią do małego salonu, gdzie również zaczęła się rozglądać. Jej rozbiegany wzrok taksował każdą, nawet najmniejszą szczelinę w pokoju.
        - Dziękuję, ale na razie nie jestem... - Nim zdążyła powiedzieć słowo „głodna”, w jej brzuchu zaburczało, okazując widoczny protest jej słowom. Eliae chwyciła się w tym miejscu, całkiem czerwona na twarzy i zakłopotana. Na szczęście Azalia zaproponowała herbatę, na co eugona się ucieszyła. Usiadła na krzesełku przy stole. Skinieniem głowy podziękowała za dany jej napar, po czym wzięła kilka łyków. Ciepła ciecz wlała się do gardła Eliae, sprawiając, że zalała ją cudowna fala ciepła. Następnie eugona posłuchała słów swojej towarzyszki. Uśmiechnęła się.
        - Mogłabym ci pomóc z tym, jeśli zechcesz – oznajmiła jasno. - Chętnie pomagam różnym ludziom. Taki mój cel. Jestem uzdrowicielką, potrafię leczyć najróżniejsze choroby. Uwielbiam widzieć radość w oczach uleczonych ludzi. Marzenia... Mam dwa. Pragnę zostać bardzo dobrą uzdrowicielką i pomagać ludziom oraz rysować. Dla ludzi, dla siebie. Na razie sprzedaję swoje prace, aby mieć pieniądze na życie. - Nie spostrzegła nawet, kiedy w obecności eugony zaczęła się uśmiechać najszczerzej, jak to robiła jeszcze przed pierwszym morderstwem. To ono wypaliło u niej traumę na całe życie, do tego czasu nie potrafiła tak pięknie się uśmiechać, jak dawniej. - Może rano pomogę ci szukać tego kwiatu, o którym dzisiaj wspomniałaś? Mała rekompensata za gościnę.
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Azalia »

- No, skoro nie pokusa, to kto taki? Naturianka? – uparcie kontynuowała Azalia, była strasznie ciekawska. Słysząc pytanie Eliae, eugona zachichotała. – Gdybym była mężczyzną, pewnie bym się zauroczyła — powiedziała dla śmiechu.

Naturianka o tęczowych włosach zaczęła się drapać po ramieniu, ugryzienia było niegroźne, ale denerwujące. Myślała o tym, iż miała coś w domu na swędzenie po ukąszeniach, tylko gdzie?
Na szczęście szybko dotarły do ogrodu przy chatce.

- Dziękuję, ale to budował mój tato, na pewno ucieszyłby się, gdyby to słyszał. – Westchnęła nieco smutno, trochę jej go brakowało. – Nie zostawiłabym cię, znam ten las, kochanie. Czasem można napotkać coś naprawdę groźnego.

Eugona zarumieniła się nieco, widząc zachwyt jej towarzyszki wpatrzonej w te kwiaty.

- Dziękuję – powiedziała z uśmiechem. – W sumie to tylko ręka do roślin i odrobina magii. Bo wiesz, posiadam taki niezwykły dar. Spójrz na ten kamień. – Podniosła go z ziemi.

Zakryła go obiema dłońmi i skupiła się, a gdy odkryła, zamiast szarego miał fioletowy odcień i otaczały go srebrne zawijasy.

- To tylko zmiana barwy, ale jak podróżuję do Danae sprzedawać swoje towary, to jak ludzie widzą nietypowo wyglądające owoce i kwiaty to chętniej kupują. – Uśmiechnęła się szeroko.

Tymczasem już w środku, Azalia odetchnęła, nie ma to, jak w domciu, czyż nie?

- Tak, kiedyś, jak byłam bardzo mała. Tato je tu powiesił i tak jakoś zostało. Dziękuję. – Zarumieniła się. – Naprawdę? Chciałabym zobaczyć, jak rysujesz! Może byśmy razem coś narysowały? Chętnie ozdobiłabym ściany mojej chatki.

Gdy naturianka pytała swoją towarzyszkę czy jest głodna, dobrze usłyszała burczenie w brzuchu dziewczyny i zachichotała. Poszła do kuchni i po chwili wróciła z kawałkami ciasta na niewielkich talerzykach i postawiła na stoliku.

- Naprawdę? Byłoby cudownie! Tylko najpierw musiałabym zarobić nieco więcej i trzeba by było zbudować stodołę… Ale gdybyśmy we dwie sprzedawały kwiaty, owoce i warzywa w mieście to wszystko by poszło znacznie szybciej! – mówiła zachwycona, iż jej marzenie ma szanse spełnienia. — Uzdrowicielka? To cudowny zawód! O mogłybyśmy w Danae współpracować, ty byś tam leczyła i razem byśmy mogły sprzedawać także lecznice zioła, taki wspólny interes! I jeszcze sprzedaż naszych obrazów! O! O! Ile by z tego było pieniędzy! Mogłybyśmy żyć jak księżniczki! Hihi – rozmarzyła się Azalia. – Dziękuję, kochana, ale mam szczęście, że ciebie spotkałam. – Dziewczyna była niezwykle uradowana, widać, iż przez długi czas musiała jej doskwierać samotność.

Po tym, jak się trochę nagadały i zjadły, Az wyszła na zewnątrz, mimo iż już poważnie się ściemniło. No, ale musiała przecież podlać roślinki. Przygotowała też nieco sporawą taczkę pełną koszyków. Wyciągnęła je i zaczęła roznosić pod drzewa i krzaki, by następnego dnia zapełnić je właściwym towarem, po co zrywać teraz? Muszą być świeże!
Następnie wróciła do środka, przekonana, iż Elaie już smacznie śpi, sama weszła do swojego pokoju, przebrała się i wskoczyła pod pierzynę. Jutro czekał je pracowity dzień. Już nawet zapomniała o tym środku na ukąszenia, po prostu wpadła w objęcia snu.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Eliae przełknęła gorzką ślinę, słysząc upór i staranie eugony. Jeśli jej powie, że również należy do tej samej rasy, ta na pewno się ucieszy. Nastawienie Azalii do pobratymców zdawało się ogromne, zwłaszcza po tym, jak Eliae widziała, że kobieta mówi o nich z takim radosnym zapałem. Lecz może jej kazać to udowodnić i przemienić się, a wtedy naturianka straci nad sobą panowanie i zrobi krzywdę Az. Naprawdę nie chciała jej ranić, polubiła radosną i pewną siebie eugonę.
        - Tak, jestem naturianką. Ale... Mam złe wspomnienia odnośnie mojej rasy. Nie sądzę, że chciałabym się tym z tobą teraz dzielić. Pozwolisz, że nieco odwlekę odpowiedź? - zapytała tak milutkim i delikatnym tonem, że tylko człowiek bez serca i duszy by jej odmówił. Urok Eliae, choć korzystała z niego nieświadomie, dawał eugonie często niezłą przewagę, aczkolwiek bywał także kłopotliwy.
        - Mieszkasz teraz sama? - Naturianka rozglądała się dookoła. Postanowiła na razie nie poruszać tematów rodzinnych. Nie mogła być pewna, czy Azalia nie przeżyła w dzieciństwie czegoś podobnego, co ona. Dopiero teraz spojrzała na nią pod kątem żywotu meduz. Kasta ta bowiem nie miewała łatwo. Eliae ponownie oblizała wargi, zbierając w sobie odwagę, po czym zapytała:
        - Twoi rodzice... Też byli wężami? - Starała się podejść do tematu delikatnie.
Eugona z wyczekiwaniem spoglądała na trzymany przez Azalię kamień, po czym nie powstrzymała cichego „wooaah”, kiedy przedmiot w dłoniach kobiety zmienił swoją barwę.
        - Ale świetne! Niesamowite! Masz tak od urodzenia? To cudowny dar! - Zachwycała się niczym dziecko, szczerząc beztrosko mordkę od ucha do ucha.

Eliae uśmiechnęła się łagodnie.
        - Twój ojciec musiał być cudownym człowiekiem – rzekła bez namysłu, wspominając stare lata. Spoglądała na rysunki i zaśmiała się na słowa Azalii. - Mogę ci rano pokazać kilka. - Wskazała ręką na swoją torbę. - I z wielką chęcią z tobą porysuję - oznajmiła bardziej rozentuzjazmowana, mogąc dzielić z kimś swoją pasję.

        Na widok kawałka ciasta Eliae zrobiła się jeszcze bardziej głodna. Już jej się wydawało, że jej żołądek zjada sam siebie. Powoli zabrała się za jedzenie, co z początku było raczej nieśmiałym ciupcianiem w talerzu.
Następnie z wielkim uśmiechem wysłuchiwała Azalii. Cieszyła ją jej radość, sama eugona ją podzielała. A praca uzdrowicielki w Danae i zarabianie tam pieniędzy, wspólny interes, wszystko to bardzo jej odpowiadało.
        - Tylko… Czy w takim razie mogłabym tutaj zostać? No, wiesz… - zapytała nieśmiało, spoglądając ukradkowo na Azalię.
Jednakże pod sam koniec uśmiechała się szeroko. Naprawdę spodobał jej się ten pomysł.
        - Tak! Mogę tam uzdrawiać ludzi i pomagać ci w sprzedaży - mówiła.

        Gdy tylko Azalia zniknęła podlewać kwiaty, Eliae postanowiła w pewnym sensie się odwdzięczyć. Skoczyła po wodę tam, gdzie wcześniej opowiadała jej eugona, po czym w misce umyła naczynia. Poukładała je, a nie dostrzegając w pobliżu kobiety, poszła do pokoju, jaki został jej wyznaczony. Zdjęła płaszcz, odłożyła torbę obok łóżka, po czym powoli położyła się na wygodnym łóżku i padła w objęcia morfeusza.

        Nad ranem, nim jeszcze słońce porządnie zagościło na niebie, Eliae obudziła się i wstała. Stwierdziła jasno, że dawno tak głęboko nie spała. Wyszła z pokoju, po czym udała się do małego saloniku, z którego pamiętała drogę do kuchni. Postanowiła zaparzyć herbatę, aby jakoś odpłacić gościnę.
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Azalia »

Azaliii wystarczyło, iż wyciągnęła od Eliae, że jest naturianką. Najwyżej za jakiś czas jeszcze trochę ją pomęczy, by się dowiedzieć. Teraz postanowiła jej dać spokój.

- Tak, sama, dlatego zawsze tak cieszy mnie, jak mogę z kimś porozmawiać. – Gdy jasnowłosa spytała o jej rodziców, eugona popadła w zamyślenie. – Cóż… W sumie, ja nie wiem… Kiedyś znaleźli mnie jacyś ludzie, ale gdy się przemieniłam, by im pokazać moją naturalną postać, tak się wystraszyli, że… po prostu mnie przegonili. Dotarłam wtedy do tej chatki. Mieszkał tu samotny mężczyzna i on mnie przygarnął i tak wyszło, że stał się moim tatem. Szkoda, że ludzie żyją tak krótko – westchnęła, ale widać było, iż już dawno to zaakceptowała i już jej to tak nie przybijało.

Widząc zachwyt Eliae magią barw, naturiance w pełni wrócił humor i szeroki uśmiech na twarzyczce.

-Hihi, dziękuję. Tak, odkąd pamiętam, możliwe, iż to przez niego moje włosy są naturalnie tęczowe. Jednak zawsze, jak wyruszam do Danae, zmieniam ich barwę na czarny, by ludzie nie patrzyli się dziwnie. Mogę zmieniać barwy praktycznie wszystkiego, więc jakbyś chciała coś przekolorować, wiesz, do kogo się zwrócić – zachichotała. – Oh, tak, był niezwykły. Pamiętam, jak mi opowiadał, że jego ukochaną zabił wąż… a mimo to mnie przygarnął, to niezwykłe. – Uśmiechnęła się, wspominając dawne lata.

Eugona spojrzała na torbę swojej koleżanki, rozradowała się bardzo, iż będzie mogła je zobaczyć.

- O! To cudownie! Co będziemy rysować?

Podczas gdy jasnowłosa ostrożnie zabierała się do ciasta, Az zajadała bez wahania, zgłodniała po tylu wrażeniach dzisiejszego wieczoru.

- Zostać? NO PEWNIE! - krzyknęła aż z wielkiej radości. – Ah, ten dzień nie mógł być lepszy! Będzie cudownie móc wraz z kimś wyruszać do miasta, może nawet zostaniemy sławne dzięki temu, iż uzdrawiasz ludzi i będziemy mieć więcej klientów i… pacjentów?

Nad ranem, gdy jasnowłosa eugona wstała, Azalii już dawno nie było w łóżku. Pakowała towary do koszy i wrzucała na wózek. Zrywała niektóre kwiaty i związywała je razem, inne brała do doniczek i zrywała niektóre owoce i warzywa. Jak skończyła, zajęła się ich kolorowaniem, by wyglądały bardzo ciekawie i przykuwały wzrok.
Jak skończyła, weszła do chaty zobaczyć, co tam u jej towarzyszki. Ucieszyła się, widząc, iż przygotowała ona herbatkę.

- Ojejku! Kochana jesteś, nie dość, że wczoraj umyłaś naczynia, o czym ja kompletnie zapomniałam z tego wszystkiego, to jeszcze zaparzyłaś herbatkę, dziękuję, Eliae. – Uśmiechnęła się szeroko. – To ja się wezmę do zrobienia śniadania.

Gdy tylko zjadły, Azalia wygrzebała swoją torbę i spakowała jakieś owoce, by mogły sobie coś przegryźć w czasie pracy, no i dodatkowo zmieniła barwę swych włosów na czarną. Wóz był dość ciężki i eugona rozmyślała, że w pierwszej kolejności powinna kupić konia. No, ale póki go nie miała, musiała ręcznie go ciągnąć, dobrze, że aż tak daleko nie miała.
Dziewczyny przeszły przez most nad jedną z odnóg Kryształowego Jeziora i potem już miały w miarę gładką ścieżkę prosto do Danae. Eugona pokazała jasnowłosej, gdzie zazwyczaj się zatrzymuje. Jedno z pierwszych miejsc przy drodze na targowisku w centrum.
Razem się rozłożyły i teraz wystarczyło czekać na klientów, miały dwa stołki, by sobie usiąść, więc nie musiały stać ani siedzieć na ziemi. Az napisała na kawałku drewna o tym, co oferują, by przyciągnąć ludzi, szczególnie tych, co potrafili czytać i pisać, tacy to wykształceni i pewnie są w stanie więcej zapłacić.
Wszystko szło dobrze, dziewczyny miały klientów, a chorzy przychodzili, szukając uzdrowienia. Nagle przyszedł jakiś mężczyzna w kapturze, uśmiechał się podejrzanie do Eliae.

- Jaka ładna z ciebie blondyneczka, pierwszy raz cię tu widzę, szczerze mówiąc… I chyba ostatni… IDZIESZ ZE MNĄ! – Wyciągnął nóż i ruszył, by zaatakować uzdrowicielkę.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Eliae w spokoju i ciszy wysłuchiwała opowieści Azalii. Czyli ona także nie znała swoich prawdziwych rodziców i została wychowana przez ludzi… Tak samo jak jasnowłosa eugona.
        - Również byłam adoptowana przez ludzi. Pomogli mi, kiedy ktoś zostawił mnie na śmierć. Mogłam zamarznąć - wyznała zgodnie z prawdą. Dawniej po prostu jej własna matka, a może jej popleczniczka czy ktokolwiek bliski, zostawiła malutką eugonę na pastwę losu, aby ta zginęła powoli w straszliwych męczarniach i nie zaznała nigdy daru zwanego życiem.
        - Wiesz, ludzie zwykle dziwnie reagują na istotę, która potrafi się zmieniać w cokolwiek… Boją się zmian, jak to mówią - pocieszyła ją, mając nadzieję, że jakoś jej się to uda i poprawi nastrój kobiety w tym sensie. - Współczuję straty - dodała, słysząc, iż opiekun, “ojciec” Azalii nie żyje już. Jednakże informacja o tym, że wąż zabił jego żonę, przeraziła Eliae doszczętnie. “Siostrzyczko, śniły mi się węże”, słyszała w głowie. Ten tekst, przy którym towarzyszyło morderstwo. “Przez ciebie ciągle widzę węże we śnie!”. To boli.
        - Ta magia jest piękna! Naprawdę mi się podoba - zachwycała się eugona. - Będę pamiętać - powiedziała. Ukryła cały ból, jaki przyniosły jej wspomnienia dawnych lat, pamięć o rodzeństwie, o tym małym chłopcu…

        Eliae przez chwilę zastanawiała się nad pytaniem Azalii. Uśmiechnęła się ponownie.
        - A co byś chciała? Rysowanie to sztuka. Mówi nam, co mamy w duszy. Co więc chcesz narysować? - zapytała eugonę.
Śmiałość Azalii przy jedzeniu w ogóle nie zdziwiła Eliae. To jej dom, tutaj to jest teren tej meduzy. Jakkolwiek to brzmi, tak jest. Natomiast naturianka była wdzięczna gospodyni za to, że pozwoliła jej u siebie zostać oraz poczęstowała jedzeniem, bowiem Eli od tak dawna nie jadła, nie licząc kilku znalezionych darów natury, jakimi są owoce oraz warzywa. Nie miała okazji zjeść nic w miarę ciepłego czy po prostu dobrze upieczonego.
        - Dziękuję - odparła na wieść, że może tutaj zostać wraz z Azalią. Naprawdę brakowało jej towarzystwa przez tyle lat. A skoro kobieta jest eugoną, może Eliae uda się zapanować nad swoim gniewem. Po raz pierwszy od bardzo, ale to bardzo dawna, naturianka miała większą nadzieję na przyjaźń.

***

        - Nie ma sprawy. Nadal jestem wdzięczna, że pozwoliłaś mi tutaj tak pomieszkać. Odwdzięczam się - odparła Eliae, pokazując prawie gotową herbatkę. Podała kubek Azalii, po czym zabrała się za pałaszowanie zrobionego wówczas przez gospodynię jedzenia.

        Meduza po zjedzeniu porządnego śniadania wraz z towarzyszką udała się na plac do Danae. Zapakowała to, co będzie jej najpotrzebniejsze. Wszystkie leki, zioła oraz rysunki. Pomogła oczywiście też Azalii taszczyć ten ogromny wóz z owocami i innymi produktami do sprzedania. Słuchała jej po drodze oraz chętnie wdawała się w rozmowy, dodając coś od siebie. Naprawdę cieszyła się z towarzystwa.
        Eliae usiadła na swoim stoliku, po czym przyglądała się kolejno przychodzącym pacjentom. Drobne stłuczenia, jeden chłopiec ze złamaniem, inny z otarciami i siniakami, dziewczynka ze skręconą kostką… To wszystko przewijało się tak, że eugona nawet przestała liczyć. Sprzedała chyba tylko kilka rysunków, wcześniej pokazując je Azalii, jak obiecała. Jednakże jeden szkic pozostawał cały czas głęboko w torbie. Portret jej brata. Jego w życiu nie odda.
        Skupiona przede wszystkim na rutynie nie zauważyła, jak zbliża się do niej nieznajomy mężczyzna. Wystraszona całkiem zdębiała i patrzyła nieruchomym wzrokiem, jak ten wyciąga nóż i każe jej z nim pójść. Chwycił ją za ramię i szarpnął mocno, sprawiając, że dotychczas trzymane przez Eliae rzeczy upadły na ziemię. Dziewczyna krzyknęła i spróbowała się wyrwać, ale to nic nie dało, mężczyzna był za silny. Szarpnięcie. Nic. Kolejne nic. Nadal nic.
        Syk i ciężkie oddychanie. Syczenie. Ten wzrok, który mógłby zabić przeciętnego człowieka. Zwężone źrenice eugony wpatrywały się szalenie w napastnika, kiedy ta zaczęła go przewyższać i sprawiła, że jego dłoń uwolniła jej ramię. Eliae przemieniła się w meduzę, tą mściwą oraz okrutną wersję siebie, sadystyczną istotę bez cienia litości.
        - Jak śmiesz mnie dotykać, robaku?! - krzyknęła, aby zaraz po tym zanieść się śmiechem. Ludzie patrzyli na to, jakby to było ogromne widowisko. Natomiast eugona ogonem uderzyła swojego oponenta, a ten odleciał na najbliższą ścianę. To musiało boleć.
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Azalia »

- Oo – zaskoczyły ją słowa Eliae. – No to mamy coś wspólnego. – Szeroko się uśmiechnęła. Nie roztrząsała w myślach, dlaczego ktoś kiedyś ją porzucił, a może coś jej prawdziwej matce się stało? To już przeszłość, której nie da się zmienić, więc nie warto oddawać się starym smutkom – Na śmierć…? – spytała zaskoczona i mina jej zrzedła. – Na pewno ktoś tego chciał, a może wiedział, że ciebie znajdą i przeżyjesz? Trzeba szukać… kolorów w szarości. – Puściła oczko.

Po chwili temat zszedł na troszeczkę inny tor.

- Możliwe… Według mnie umiejętność zmiany to coś cudownego, niezwykłe i magiczne doświadczenie. Trochę szkoda, że tak reagują, ale zapewne tez zależy od tego, w co się zmienia… ciężko mi sobie kotołaka, który zmienia się w kota i wszyscy panikują. – Uśmiechnęła się nieco rozbawiona – Dziękuję, niestety taki los, że jedni żyją dłużej, drudzy krócej – westchnęła.

Azalia nagle zauważyła objawy strachu na twarzy swojej koleżanki i chciała o to spytać, ale jej kolejne słowa zbiły ją z tropu na tyle, iż o tym zapomniała.

- Dziękuję – zawstydziła się nieco eugona. – To dobrze, hmm, uroczo byś wyglądała z rudymi włosami – powiedziała wesoło.

Naturianka zastanowiła się nad tematem do rysowania, kwiaty, kwiaty rośliny… to jej ciągle chodziło po głowie, ale tyle razy to już rysowała. Nagle przyszedł jej do głowy ciekawy pomysł.

- Hmm… w duszy mówisz? Ja mam chyba ogród… - zachichotała – a może narysować by jakiś magiczny ogród? Taki ogromny obraz, który wspólnie byśmy robiły! – mówiła rozentuzjazmowana.

Zaciągnięcie wozu do Danae trwało znacznie krócej niż wtedy, gdy Azalia musiała samotnie, ciągnąc go przez drogę, która chodź raczej gładka, to z całym tym towarem wydawała się znacznie dłuższa w pojedynkę. Dodatkowo miała z kim rozmawiać o pięknie otaczającej ich natury, o różnych śmiesznych przygodach w Danae, jak to jeden klient został ofiara jakiegoś magicznego psikusu i co chwilę przychodził do eugony po kwiaty, by obdarowywać nimi wszelkie napotkane kobiety, w tym samą Azalie.
Gdy się rozłożyły, miały całkiem sporo klientów, to był świetny pomysł, ludzie zawsze na coś cierpią, a uzdrowicieli tu nie było zbyt wielu. Dodatkowo mężczyźni przychodzili po kwiaty dla swych wybranek, kobiety zachwycały się tymi do posadzenia co miały nienaturalną dla swego gatunku barwę, a jeszcze inni przychodzili kupić po prostu jakieś warzywa czy też owoce do zjedzenia. Az miała nawet swoich stałych klientów i chętnie wdawała się z nimi w rozmowy. Szczególnie z tym czarnowłosym mężczyzną o zielonych oczach.

- Witaj, Abercjuszu, co słychać u pięknej Aurory? – spytała ciekawsko.
- Ehh… - westchnął mężczyzna. – Wciąż nie mogę jej do siebie przekonać, uważa mnie za jakiegoś potwora… Jeśli można, bukiet tych fioletowych tulipanów w białe kropki, może tym razem da mi choć wyjaśnić… - mówił zmartwiony.
- Na pewno nie możesz dać się jej spławić, powiedz, co czujesz, wręcz bukiet… - Eugona właśnie go robiła. – Powinno się udać. – Uśmiechnęła się i wręczyła go Abercjuszowi. – To będzie pięć ruenów.
- Proszę – zapłacił. – Dziękuję za wsparcie, Azalio! – Ruszył do swej lubej.

Naturianka spojrzała na Eliae, chcąc jej wyjaśnić całą sprawę.

- Ah, biedny Abercjusz, jest nemorianinem a jego wybranka człowiekiem i uważa demony za zło ostateczne, dodatkowo wpaja jej to do głowy jej surowy ojciec… - mówiła z przejęciem. – O! A ta dziewczynka, co miała problem z kostką… z tego, co wiem, jest w połowie mrocznym elfem. Jej rodzice są ludźmi, ale matka dopuściła się zdrady i teraz są we dwie zdane na siebie… Przynajmniej mają dużo pieniędzy i to ich ratuje, ale brak ojcowskiej ręki źle wpływa na małą, raz widziałam, jak została zbesztana za próby zostania… nie uwierzysz, nekromantką!

Później znów wszystko szło bardziej w ciszy, niż w gadulstwie, Az zachwycała się rysunkami swojej koleżanki, niektórych nawet zbytnio nie chciała jej pozwolić dać na sprzedaż, ale w końcu przestała się upierać, bo miała klienta i znów prowadziła z nim jakąś krótką rozmowę i z przejęcia zapomniała o tym, do czego próbowała przekonać jasnowłosą.
Niespodziewanie spokojnie mijający dzień przerwał niebezpieczny, zakapturzony mężczyzna. Miał broń i prawdopodobnie chciał porwać naturiankę do jakiś niecnych celów, na pewno niezbyt dla niej miłych. Azalia spojrzała na niego krzywo i już ruszyła, by pomóc koleżance. Tylko zmiana postaci wśród tłumu była dość ryzykowna. Musiała spróbować w ludzkiej formie, podbiegła i rzuciła się na mężczyznę, ale ten miał sporą siłę, odepchnął ją tak, iż jej upadek wyglądał naprawdę boleśnie.
Wtem stało się coś, czego Az się nie spodziewała. Eliae się zmieniała… zmieniała w eugonę! Przez chwilę ogrodniczka uradowała się, iż są tej samej rasy, są takie same, ale trwało to krótko, ponieważ pod tą postacią Eliae nie zachowywała się jak Eliae! Dodatkowo to jak rzuciła tym facetem…

- Eliae! Spokojnie. – Az nie widziała wyjścia, sama przybrała swą naturalną postać i ogonem unieruchomiła jasnowłosą. – Eliae, uspokój się, już dobrze jesteś bezpieczna… On uciekł. – Agresor zniknął już dawno, nie spodziewał się trafić na takiego potwora, on chciał dziewczynę, a nie węża! – ELIAE! Już jest dobrze… - mówiła stanowczo, spoglądając prosto w jej oczy.

Tłum ludzie bardzo się bał i większość uciekła, reszta zamarła w bezruchu, a jeszcze inni zastanawiali się, co zrobić z parą bestii. Jednak szok i zaskoczenie dawało dziewczynom trochę czasu.

- Musimy uciekać… - myślała Azalia, ale nagle coś przyszło jej do głowy, była jeszcze mała szansa na odkręcenie tego wszystkiego, tylko najpierw jasnowłosa musiała wrócić do swojej postaci.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Eliae uśmiechnęła się pod nosem. Optymizm Azalii naprawdę pozytywnie ją zaskakiwał. Zwłaszcza, że eugona miała już w głowie wyryte uprzedzenia co do ludzi jej gatunku.
        - Gdybym mogła pokolorować swoje życie tak, jak ty to robisz za pomocą magii, wszystko byłoby lepsze - powiedziała, uśmiechając się delikatnie do towarzyszki. - Wybacz, ale ja nie wyobrażam sobie siebie z rudymi włosami. - “Za bardzo rzucają się w oczy”, dodała w myślach Eliae. Rude kobiety od razu kojarzyły jej się z lisołakami, a co za tym idzie; z bardzo rzadko spotykanymi i fascynującymi stworzeniami. Chociaż, może wtedy łatwiej by było wmówić innym, że nie jest eugoną, tylko zmiennokształtną… Lecz z pewnością inni - jak zawsze - żądaliby dowodu. A to już mogiła.
        - Magiczny ogród? - upewniła się. - Myślę, że z wielką chęcią. Możemy w nim narysować wszystko. Od egzotycznych kwiatów, aż po wymyślne stworzenia, które kryją się w lesie. Co ty na to? - zapytała Eliae, której uśmiech ciągle nie schodził z twarzy. Naprawdę cieszyła się, że spotkała kogoś takiego jak ona. Kogoś, kto jest taki sam, a jednak inny.

        Eliae podziwiała las otaczający Danae. Za dnia wszystko wyglądało na żywsze, tym samym piękniejsze. Eugona już wyobrażała sobie, jakby miała to wszystko kiedyś narysować. Okrutny jednak los - farby drogie…
        Kiedy obsługiwały klientów, naturianka aż podziwiała charyzmę koleżanki. Z Azalią każdy rozmawiał chętnie i z uśmiechem. Eliae nie potrafiła tak. Ograniczała się do prostych pytań odnośnie leczenia lub rysunków. Raz czy dwa odpowiedziała na zagadywanie przez klientów, ale tylko tyle. Ech, ciężkie życie nieśmiałej istotki. Jednakże trzeba przyznać, że promiennie uśmiechała się do każdego i każdemu pomagała z wielką chęcią. Uwielbiała widzieć zadowolone twarze obcych ludzi, dla których mogła coś zrobić. Cieszyło ją to niezmiernie. Od czasu do czasu też Eliae rumieniła się, słysząc komplementy na temat jej rysunków ze strony Azalii.
        I spokój minął, wszystko skończyło się paskudnie dla obu naturianek. Efekt motyla - gdyby nie tajemniczy, groźny mężczyzna, pora dnia, miasto, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. A jednak każda linia losu doprowadziła do nieuniknionego; przemiany Eliae. Niekontrolowana sadystka odrzuciła mężczyznę, dodatkowo bijąc go ogonem w kilku miejscach i przyprawiając zapewne o bezpłodność. Ups.
        - Co? - zapytała lekceważąco Azalię. - Dlaczego? Przecież on zasługuje na karę! Haniebny człowiek… - mruczała pod nosem, jednak widząc gapiów, szybko uniosła głowę, jakby chciała im ukazać swoją wyższość. Teraz ona była panią. Miała nad nimi władzę.
Skumulowane w jej głowie sprzeczne głosy jednak kazały jej się wycofać. Ból w piersi dokładnie ukazywał tę drugą, tę łagodną Eliae. Dziewczyna powoli wróciła do swej wcześniejszej postaci, rozglądając się wokół. Z bezsilności upadła na kolana, obejmując się rękami i cała trzęsąc.
        - Uspokój się, idź sobie, uspokój się, idź sobie ode mnie… - powtarzała w kółko. Jej twarz była chorobliwie blada, a w oczach tlił się obezwładniający strach, niczym u dziecka, które ujrzało paskudnego holedraka.
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Azalia »

Zostało postanowione, później namalują piękny obraz przedstawiający magiczny ogród. Teraz jednak trzeba było oddać się pracy. Aczkolwiek Azalia już teraz w myślach planowała, co narysować. Naturianka widziała, iż jej koleżanka nie była taką gadułą jak ona, ale pamiętała, że na początku też tak miała…była taka nieśmiała i lekko zestresowana, jednak wszystko to stało się odległym wspomnieniem. Podejrzewała, iż podobnie będzie z jasnowłosą. Dodatkowo uzdrowiciele są bardzo potrzebni, eugona już widziała, jak buduje stajnie… a może ktoś buduje? Kto wie, ale na pewno razem zdobędą niezłą sumę ruenów, która umożliwi spełnienie marzenia o gospodarstwie.
Praca schodziła na przemyśleniach, rozmowach, chwilach nudy i zarabianiu… typowa rutyna. Niestety akurat dziś coś musiało się stać. Eliae się przemieniła i kompletnie nie panowała nad wewnętrznym wężem. Azalia nie miała wątpliwości, eugona ma szanse z eugoną tylko w swej naturalnej postaci. Łuski tęczowowłosej w słońcu zdawały się bardziej kolorowe niż zazwyczaj. Same zaś węże na głowie syczały, nie dało się w nich uchwycić choć cienia agresji, one po prostu się niepokoiły.

- Tak, ale już ją dostał! Już wystarczy! Człowiek… właśnie, on już cię nie skrzywdzi, już możesz być spokojna… - Azalia, widząc to pogardliwie spojrzenie swej towarzyszki, zaczęła się obawiać odnośnie do tego, kiedy powróci ona do ludzkiej postaci. Z pewnością konieczna będzie lekcja panowania nad jej wężową stroną.

Na szczęście po chwili wróciła ta dobra naturianka. Aczkolwiek jej stan był straszny, biedna, roztrzęsiona i wystraszona. Wokół natomiast spanikowani ludzie i nadbiegający z oddali straże.

-Aj! Niedobrze! Cóż za okropna sytuacja… Co robić…co? – myślała Azalia, która nigdy nikomu w mieście nie podpadła.

Natychmiastowo i w zaskakująco szybkim tempie spakowała, co miała, do wozu, wciąż nie zmieniając formy. Skoro wszyscy widzieli… No a teraz była znacznie szybsza i silniejsza. Podeszła do jasnowłosej i pomogła wstać.

- No już… już jest dobrze, szybko, na wóz, bo po nas biegną… - Wskazała strażników i podsadziła koleżankę.

Chwyciła wóz i ciągnęła go, pełznąc co sił w ogonie. Jej fryzura niezbyt dobrze przyjmowała wyboistą drogę, przez co trochę podupadła. Azalia starała się najlepiej jak umiała, prowadzić przez miasto, potem przez las, by ani dziewczyna, ani żaden towar nie wypadł.
Naprawdę w krótkim czasie znalazły się przy chacie. Eugona usiadła na starym pieńku, lekko oplatając go ogonem. Musiała odpocząć po tej szalonej ucieczce. Bo początkowo nie zdołała wydusić nawet słowa.

- I…uff… Już dobrze? Uff… Eliae?- spytała nadal nieco zmachana. – Wygląda na to, że będziemy musiały zmienić miejsce handlu. – Uśmiechnęła się zmęczona – Albo… Będziemy mogły się jakoś zamaskować, to również wykonalne.

Gdy odzyskała, siły wstała i podpełzła do towarzyszki i położyła dłoń na jej ramieniu.

- Nie martw się. Wszystko można naprawić i myślę, że można spróbować nauczyć cię opanowania tego wewnętrznego… węża. Wszystko jest możliwe, wystarczy uwierzyć.

Azalia czuła się całkowicie swobodnie w swojej naturalnej postaci, dlatego też swoje słowa wypowiedziała z tak wielkim przekonaniem. Była jak zwykle optymistycznie nastawiona do owego przedsięwzięcia.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Myśli kołatały się w głowie Eliae, która była w formie węża. Jej myśli to prawdziwy mętlik, jaki jawi się na kartce kilkuletniego dziecka, które dostało kredkę do ręki. Ciemność rosła, ciemność zawładnęła jej umysłem, ciemność, ciemność! Wszędzie była! To przerażająca czerń, jaka może pojawić się przed oczami człowieka. A gdy znika, Eliae uświadamia sobie, jak bardzo kocha swoje prawdziwe ja. Jak bardzo pragnie w nim pozostać.
        Trzęsła się przeraźliwie, jak przerażony piesek. Gdyby mogła, zapewne podkuliłaby ogon, schowała się gdzieś w kącie i nikomu nie przeszkadzała swym jestestwem. Tymczasem ona, gdy Azalia panikowała i starała się znaleźć drogę ucieczki, siedziała, a raczej klęczała na ziemi, z rozbieganym wzrokiem obserwując otoczenie. Tyle ludzi ją widziało, tylu zepsuła dzień. Skuliła się jeszcze bardziej, o ile to było w ogóle możliwe.
        Bez oporów pozwoliła sobie pomóc i wstała, kierując się do wozu. Dopiero po chwili skojarzyła, że to Azalia jako wąż. Eliae zaczęła się ponownie strasznie trząść, spoglądając z przerażeniem na kobietę.
        - Idą? - spytała ochryple, zerkając w stronę strażników. Przestraszyła się nie na żarty i pobladła jeszcze bardziej. Mogło się wydawać, że wręcz umarła, tak bardzo krew odpłynęła jej z twarzy. Ledwo się trzymała na nogach, ale nie mogła teraz zemdleć. Mocno uszczypnęła się w policzki, żeby jakoś nadać sobie rumieńców i otrzeźwić umysł. Wskoczyła na wóz, pozwalając się wywieść naturiance z miasta. Ufała tej eugonie tak, jak nie potrafiła zaufać sobie. Mimo wszystko ciągle się trzęsła. A może to tylko wóz tak bardzo się szamotał po drodze? Nie wiedziała, ale po prostu była zbyt przejęta tym, co się stało oraz jak łatwo straciła kontrolę. Wystarczyło jedno, malutkie zagrożenie jej życia czy bezpieczeństwa. I proszę, pojawia się sadystyczna część jej charakteru - kompletne przeciwieństwo miłej i pomocnej Eliae.

        Gdy dotarły do jakiegoś bezpiecznego miejsca, całkiem oddalonego od miasta, Eliae uspokoiła się. Niekoniecznie bała się, że to ona ucierpi, bardziej martwiła się o to, co teraz pomyśli o niej Azalia. “Nie zdziwię się, jeśli będzie na mnie wkurzona… Przecież zniszczyłam jej interes i okłamałam”, myślała, chowając twarz w dłoniach i próbując powstrzymać płacz, lecz oczy piekły ją niemiłosiernie, a po pewnym czasie łzy popłynęły po policzkach naturianki.
        - Przepraszam… - mamrotała cicho. - Nie chciałam, ja… Nie potrafię nad tym zapanować… - łkała, starając się opanować drżący i ochrypły głos. Co chwilę pochlipywała pod nosem, nie mogąc już powstrzymać łez.
        - To choroba, przekleństwo, skaza… To coś mam wpisane - oznajmiła smutno. - Tego tak łatwo nie da się opanować. - Spuściła wzrok. Chciała, żeby to wszystko się skończyło. - Dlaczego nie mogłam się urodzić kimś innym…
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Azalia »

Widząc strach w oczach Eliae, ogrodniczka uśmiechnęła się do niej i absurdalnie pogodnym głosem przemówiła.

- Nie bój się, nic ci nie zrobię. Będzie dobrze – naturianka spojrzała na nadbiegających strażników – Tak, ale nie martw się, wszystkim się zajmę.

Azalia bała się o stan psychiczny swojej koleżanki, bo naprawdę nie wyglądała dobrze. W tej chwili jednak nie mogła pomóc, najlepszą decyzją była ucieczka natychmiastowa ucieczka z miejsca zdarzenia.
Podczas jazdy, tęczowowłosa, choć pełzła do przodu co sił w ogonie, to jednak uważała, aby jej towarzyszka nie wypadła czy też się zbytnio nie poobijała. Na szczęście dzięki przyśpieszonemu tempu nim się obejrzały, znalazły się przy chacie Az.
Tam też naturianka zaplanowała co zrobić by mimo owego zajścia wciąż mogły handlować. Zrobiło jej strasznie żal biednej jasnowłosej, sama nie rozumiała, jak to jest mieć w sobie jakby drugie „ja”, które jest tak złe i okrutne, przytuliła koleżankę w celu jej pocieszenia.

- No już… nie płacz. Będzie dobrze, zobaczysz. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by pomóc ci to opanować. Czy z pomocą woli, czy z pomocą jakiś magicznych eliksirów… Zrobię, co się tylko da – starała się dodać Eliae otuchy.

W tym całym zamieszaniu aż zapomniała, iż w postaci eugony może przywoływała negatywne emocję, dlatego też czym prędzej wróciła do ludzkiej postaci. Z pomocą gestów dała znak, by jej towarzyszka zaczekała i pobiegła do środka domu. Minęło kilka chwil i wróciła z filiżanką słodko pachnącej herbaty. Podała ją koleżance.

- Proszę, napij się. Wiem, że herbata z tych ziół ma wpływ uspokajający. Pomoże ci.

Gdy eugona wzięła napar, Azalia wróciła myślami do tego, jak teraz będą prowadzić handel. Musiała to dobrze przemyśleć. Oczywiście już wiedziała, że przyda im się zmiana barw włosów, może nawet skóry, jakaś nowa fryzura, może nawet ubranie? No ale z pewnością trzeba będzie zmienić miejsce handlowania, bo przecież jak po wyglądzie nie poznają to kwiaty i owoce w dziwnych barwach oraz charakter może skierować kogoś na trop, tego, że są eugonami.

- Posłuchaj Eliae, mam plan – uśmiechnęła się tak szczerze, jak gdyby nigdy nic się nie stało – Niedaleko Danae jest dość spora osada, w tym miesiącu możemy tam chodzić i handlować, a później możemy ponownie zacząć w mieście, tylko trochę dalej. Wiem, co sobie myślisz, ale bez obaw. Mogę nam zmienić odcień skóry, włosów, a nawet oczu na czas pobytu tam, co o tym myślisz? Będę pilnować, by tym razem nic się nie stało. Nie wiem skąd, ale zdobędę jakiś mieczyk, choćbym miała go ukraść jakiemuś strażnikowi i będę nim machać i ciachać, aż różnego pokroju opryszki nie będą nawet śmiały zaatakować mojej wspaniałej wspólniczki! – mówiąc to, symulowała gestami machanie owym ostrzem. Chciała jakoś rozbawić koleżankę.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Nic ci nie zrobię, nic ci nie zrobię, nic ci nie zrobię, słyszała to, każde słowo odbijało swe piętno na jej sercu i nie przestawało brzmieć w głowie Eliae, tworząc to okrutne zdanie, powtarzające się niczym mantra.
- Ale ja ci coś mogę zrobić! - niemal wysyczała, jak to powinien zwykle robić wąż. Wąż. Eliae jest przecież eugoną, do cholery, i powinna się z tym pogodzić już od dwustu lat!
Pogodzić z tym, że tak naprawdę jest bezlitosnym potworem, gotowym do masowego morderstwa. Mordowania, zarzynania, biczowania, katowania! Tak! Śmierć jest przecież…
        - …zła - dokończyła ta dobra, kochana Eliae, która nie byłaby w stanie skrzywdzić muchy. Ta, której ręce się trzęsły na myśl o śmierci, jaką ona mogłaby zadać.
Pozwoliła się więc zabrać z miejsca, gdzie wszystko w jej rękach stawało się idealną bronią do mordu.

        Uścisk Azalii podniósł ją nieco na duchu, a słowa koleżanki tym bardziej dały jej do myślenia. Nauczyć się to kontrolować? Jednakże takie lekcje oznaczałyby również jedno - Eliae musiałaby się przemieniać częściej, by Az mogła ją uczyć, pokazywać, co powinna zrobić. Poznać tę wredną eugonę. Naturianka przełknęła ślinę, wtulając twarz w kark przyjaciółki, próbując opanować nagłe ataki smutku.
        - Dziękuję… - powiedziała. Duma zalała jej ciało, kiedy nie usłyszała żadnego załamania w swoim głosie. - Ucz mnie. Proszę. - Westchnęła cicho. Kiedyś musi. Aby inni byli bezpieczni.

        Powoli wyciągnęła ręce, aby wziąć napój od Azalii. Uśmiechnęła się w podzięce za starania koleżanki. Eliae starała się już nie smucić, by nie dać powodów eugonie do zmartwień, bowiem tego nie chciała. Wystarczyło to, co zrobiła na targu. Eliae będzie się o to obwiniać bardzo długo. Mogłaby przynajmniej wynagrodzić to jakoś Azalii…
- Zmienić mi kolor włosów, skóry… oczu… - Oczy naturianki stały się wielkie jak rueny, a w nich dostrzec można blask na myśl o tym, co powiedziała Az. Eli zawsze chciała wiedzieć, co by było, gdyby miała czarne włosy… Albo wyglądała jak mroczny elf!
        - Jestem za! - rzekła entuzjastycznie. - A nawet bardzo! Chcę być ciemna! - Swą bladością zawsze przykuwała uwagę ludzi. - Ale w takim razie muszę się zabrać do roboty. Dzisiaj będę rysowała długo, by móc jutro coś sprzedać. Może naszkicuję twoje kwiaty? O, może pójdziemy nazbierać trochę drewna i zrobimy ramki? Same rysunki chyba nie wyjdą… Za pieniądze za nie kupimy więcej nasion do różnych roślin! - Tak, wreszcie spojrzała na to baaaaardzo optymistycznie.
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Azalia »

- Ale ja się nie boję i wierzę w ciebie, że dasz sobie radę to kontrolować – uśmiechnęła się do niej szczerze bez cienia strachu, mówiła prawdę.

Gdy naturianka uściskała Eliae ucieszyła się, ponieważ po prostu poczuła, iż jej to pomaga. Nie mówiła,by nie płakała, czasem trzeba wyrzucić z siebie te negatywne emocje. Zapewniała jedynie, że wszystko będzie dobrze.

- Nie ma sprawy. Ze wszystkim ci pomogę – głos jej niczym głos starszej siostry brzmiał niezwykle opiekuńczo.

Dobrze wiedziała, iż jej koleżanka musi być niezwykle wyczerpana, tym wszystkim dlatego też przygotowała dla niej specjalną herbatę. Zaczekała aż ugasi pragnienie, więc przez chwilę panowała cisza, nie była niezręczna, była całkiem przyjemna. Gdy jednak ponownie przerwały ją słowa, temat zmienił się na znacznie weselszy.

- Dokładnie – zachichotała eugona widząc zachwyt w oczach jasnowłosej – Ciemna? – zdziwiła się troszkę tęczowowłosa – W porządku! – dotknęła skóry blondynki, ponieważ tak było łatwiej używać jej daru, przez dotyk szło to szybciej, nie musiała się skupiać. Momentalnie blady odcień ustąpił niezwykle ciemnemu. Złote loki poprzez kontrast stały się niezwykle wyraźne, ale już po momencie i one się zmieniły, całkowicie czarne. Oczu już Azalia dotykać nie planowała więc skupiła się a tęczówki eugony z błękitu przeszły w głęboki brąz – ogrodniczka pełna entuzjazmu wpadła do chaty i wyskoczyła z lusterkiem, by jak najszybciej pokazać Eliae jak wygląda – I jak ci się podoba?

Na późniejszą propozycję jasno… a właściwie ciemnowłosej obecnie zareagowała równie żywiołowo. Najpierw poszły do tej najbardziej barwnej części ogrodu, różnoraki gatunki odmiany kwiatów, które nawet w tym klimacie bardzo rzadko występowały co ujawniało niezwykłą rękę do roślin naturianki.
Szukając idealnej inspiracji, Az postanowiła pokazać koleżance, dobrze skryty pod wielgachnymi liśćmi pewnego krzewu, nadzwyczajny kwiat, był biały jak śnieg, emanował aż jasnym blaskiem, a spod jego płatków podobnych do tych różanych, spadały drobinki, przypominające jakiś magiczny pyłek, albo płatki śniegu. Co więcej, gdy zbliżało się doń dłoń, można było całkowicie fizycznie odczuć chłód.

-To jest niezwykle rzadki gatunek, który rośnie na zimnej Północy, kiedyś dostałam nasionko i wiedząc skąd pochodzi, sprawiłam, by miało jak najchłodniej i wyrosło. Nazywa się Krystalus. Od jakiegoś czasu też marzy mi się znalezienie jego przeciwieństwa. Płonący krzew rośnie jedynie na piaszczystych pustyniach dlatego, gdy tylko mam jakichś kupców będących pustynnymi elfami albo mieszkańcami tamtych terenów stale się o to dopytuje, może w końcu mi się uda to zdobyć – rozgadała się eugona.

Gdy ciemnowłosa blondynka zajęła się malowaniem, tęczowowłosa robiła co innego, z pomocą swej magii barw zmieniała rośliny z jej ogrodu, te występujące powszechnie głównie. Jeden z tulipanów stał się jaskrawo czerwony a jego liście białe w czarną kratkę. Jakiś irys zaś został całkowicie wybielony, a przez jego płatki przewijały się tęczowe zawijasy, które, gdy przechodziły w liście, stawały się zielone, przyjemnie kontrastując z bielą. Potem wykonała jeszcze wiele innych i zmysłowych kombinacji.
W końcu słońce zaczęło zmierzać ku zachodowi, a Azalia zorientowała się, że jeszcze potrzebują drewna. Trzeba było się spieszyć, przechadzanie się w nocy po lesie może być niebezpieczna, albo można się zgubić w tych nieprzeniknionych ciemnościach.
Ogrodniczka poszła po taczkę zza domu oraz po parę noży do obcinania gałęzi. Uśmiechnęła się do Eliae i wręczyła jej nóż.

- No to ruszajmy, póki widno.

Podczas marszu było trochę cicho i tak jakoś mrocznie się zrobiło wokół więc Azalia, chcąc przerwać ciszę zaczęła śpiewać wesołą piosenkę.

- „Więc chodź, pomaluj mój świat
Na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
Malowana twoją kredką.

Więc chodź, pomaluj mi życie,
Niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w pełnym słońcu,
Kolorami całej ziemi. „
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Czuła wielką ulgę przez to, że Azalia tutaj jest. Gdyby nie jej obecność, Eliae mogłaby stracić nad sobą panowanie. I byłoby więcej ofiar, co najgorsze. A eugona nigdy by sobie tego nie wybaczyła. Za nic!
Niespodziewana zmiana, jaka nastąpiła w białowłosej, nie została w żaden sposób przez nią odczuta. A obietnicę pomocy, jaką wcześniej otrzymała, trzymała blisko serca. To było dla niej ważne. Wcześniej jej brat… Nie chciał jej znać za żadne skarby. Za nic. Pragnął jedynie pozbyć się intruza z rodziny, potwora, mordercy, pławiącego się w krwi ofiar, bezlitośnie przebijając ich ciała, napawając się ich krzykiem…
Ponownie uczucie strachu przekuło serce Eliae niczym lodowa strzała. Umysł stał się nazbyt raźny, by po chwili mógł zostać przyćmiony kolorem krwi. Eugona szybko otrząsnęła się z tych myśli. Wszystko wróciło do swojego normalnego tempa – cichy i kojący głos Azalii, która stała przed nią z lustrem. Elie spojrzała na swoje odbicie i oniemiała. Była czarna! Cóż za niesamowite, fascynujące i pełne przeżyć… coś! Tego nie da się opisać słowami, nawet tak malowniczymi jak słowa poetów! Uśmiech i radość ozdobiły mordkę kobiety, a niemy pisk szczęścia aż odciskał się na jej usteczkach, pragnąc się wydostać, chcąc pokazać światu „jestem murzynką!”. Co za cudowne uczucie nie świecić bladością, a móc wtopić się w ciemność niczym doskonale wyszkolony złodziej!
        - Jestem piękna! – krzyczała radośnie, wstając na równe nogi, niemal skacząc. Jednakże faktycznie, aż chciałaby wyskakać swoją radość i wyśpiewać ją całemu światu, skacząc radośnie niczym zajączek na polanie, który właśnie szczęśliwie uciekł przed straszliwym wężem. Eliae szybko uściskała naturiankę, piszcząc jak maleńkie dziecko po dowiedzeniu się, że wróżki istnieją.
- Jesteś cudowna! Twoja moc jest niesamowita, nadal nie mogę się jej nadziwić. Jak ty to wszystko robisz? Tak… po prostu? Musisz mi wszystko opowiedzieć! – Strach ustąpił miejsca fascynacji i nadziei na nowe jutro.

        Poszły do ogrodu, który zapierał dech w piersi. Azalia była utalentowaną ogrodniczką. Dowodem na to są jej piękne kwiaty, kolorowe, szczęśliwe i takie żywe. Wyglądają one, jakby każdego dnia, pielęgnowane pod okiem ich cudownej właścicielki, czciły Azalię jak boginię. Gdy dla Alarańczyków istnieje Prasmok, te piękne rośliny mają eugonę, która dba o nie i troszczy się niczym matka. Matka, która nie zostawi swoich pociech w smutku. Z kimś takim kojarzyła się eugonie Azalia. Z opiekuńczą i ciepłą osobą, jaką jest matka.
Eliae spojrzała na niezwykły, zimny kwiat. Towarzyszące mu płatki śniegu dodawały niesamowitego uroku, a alabastrowy odcień rośliny raził po ciemnych oczach naturianki. Był piękny. Po prostu piękny. Niektórych rzeczy nie da się opisać, by uchwycić ich czar. I ten kwiat zdecydowanie należał do tych „niektórych rzeczy”. Jego piękno mówiło samo o sobie.
        - Jest… aż nie wiem, co powiedzieć. – Eliae wpatrywała się w kwiat z czystym podziwem, zaintrygowaniem. Delikatnie zbliżyła opuszki palców do płatków, nie przejmując się ogarniającym ją zimnem. Chciała pogłaskać tę mrożącą pokusę. – Możemy też pewnego dnia same się wybrać na pustynię. Sądzę, że z naszymi – zacięła się tutaj, chcąc powiedzieć „gatunkami” – zdolnościami rasowymi… Możemy naprawdę wiele zdziałać i zdobyć dla ciebie ten kwiat. Co ty na to? – Uśmiechnęła się szczerze do koleżanki, starając się obdarować ją takim samym ciepłem, jakie ona dostała od Azalii.

        Eliae szybko pobiegła po swoją torbę, zabrała węgiel, farby i szkicowniki, po czym usadowiła się bez słowa wygodnie w ogrodzie i zaczęła tworzyć. Jak zwykle kompletnie wyłączyła się, niezdolna do ukazania cudownej mocy kobiet; podzielnej uwagi. Eugona (o dziwo, przy dwóch osobowościach?) nie posiadała tej zdolności. Całkowicie oddawała się swojej pracy, jakby wkładała do niej fragment duszy. Kochała rysować. Co chwilę spoglądała jednak na kwiaty, by odwzorować ich piękno, choć po jakimś czasie została zbita z tropu. Jeden z jej niebieskich kwiatów zmienił kolor na złoty jak korona króla. Eliae spojrzała na zabawiającą się swoją mocą koleżankę, po czym zachichotała wesoło. Wróciła do rysunku i postanowiła zrobić coś bardziej kreatywnego. Ukazała na jednej stronie kartki motyw przemiany jednego kwiatu w drugi, delikatnie farbkami muskając papier i wykańczając go, tworząc cudowne, kolorowe dzieło. Kiedy Azalia zbliżyła się do niej, eugona ze śmiechem ochlapała twarzyczkę koleżanki farbą. Niewinnie jeszcze pstryknęła ją w nosek, co poskutkowało malutką, czerwoną plamką i wizerunkiem klauna. Obie się śmiały, czego bardzo brakowało w życiu Elie.

        Eugona skończyła rysunki. W sumie wyszło ich osiem, z czego Eliae najbardziej zadowolona była ze swego pierwszego tak kolorowego dzieła. Gdy dostała nóż do ręki od Azalii, jej umysłem targnęły emocje. Nie wolno jej trzymać ostrych narzędzi. Nie chciała tego.
        - Um… - zaczęła niepewnie. – Może lepiej będzie, jeśli ja będę ręcznie zrywać gałęzie. Jestem bardzo silna, wbrew pozorom! – Uśmiechnęła się, mimo perlącego się na jej czole potu, zdradzającego zdenerwowanie, po czym szybko oddała nóż właścicielce.
Słuchała spokojnie śpiewu Azalii, dołączając się do niego i podśpiewując inne, stare pieśni, jakich nauczyła się w podróży.
        - Hej, lubego mam! Grubego lubego co czeka tam! – Skakała radośnie, nucąc znaną jej przyśpiewkę wiejskich chłopek, nadal zapewne liczących na żabkę do całowania. – Hej, mój luby daje nogę, a bez niego żyć nie mogę! – Próbowała zarazić Azalię swoim humorkiem, skacząc wokół niej i co jakiś czas chwytając za ręce eugonę, wirując dookoła i śpiewając, co tylko na myśl jej przychodziło. Słońce malowniczo rysowało swe złote i czerwone promienie na niebie, oznajmiając, że za niedługo zapadnie noc; pora straszliwych stworzeń z najgorszych koszmarów dziecięcych! Gdy kobiety dotarły na miejsce, gęsto zalesioną część Szepczącego Lasu, Eliae wzięła się do roboty. Zaczęła szybko zrywać gałęzie i obdzierać je z liści. Nie przejmowała się zadrapaniami, gdyż momentalnie je leczyła. Tak małe rany nie robiły nic wielkiego, a więc nie zabierały za wiele energii do leczenia.
Po dobrych paru godzinach skończyły robotę i wróciły do domku. Eliae, dalej optymistyczna i wesoła, z uśmiechem na twarzy nuciła kolejną dziwną piosenkę.
        - Mika i Mik na górę myk, po zimnej wody łyk.
Spoglądała przy tym wesoło na Azalię, by ta dołączyła się do jej radosnego śpiewania. W końcu sama zaczęła!
        - Co ty na to, by jutro wybrać się na zakupy do miasta? Mogłybyśmy kupić kilka wstążek do ramek. I zrobić sobie takie… babskie zakupy? – Sama nie wiedziała, jak to zaproponować. Nigdy na takich nie była. Nigdy nie miała przyjaciółki, z którą mogłaby się pośmiać z krawcowych i nadobnych niewiast, które udają, że nie wiedzą, jaką wstążkę dobrać do kapelusza i czekają, aż ktoś zrobi to za nie.
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Azalia »

Azalii również udzieliła się radość naturianki, rzadko się zdarzało, by zmieniała komuś kolor skóry czy włosów, czy tego i tego, a może nawet wcale takie zjawisko nie występowało, tym bardziej więc tęczowowłosa eugona czuła, jak serce jej bije z emocji. Eliae naprawdę było do twarzy z tymi barwami.

- Zawsze byłaś, czy to blada, czy to ciemna – uśmiechnęła się eugona. Zrobiło się jej naprawdę miło, gdy została uściskana. Kto by pomyślał, tak niewiele trzeba, by wywołać tak wiele szczęścia. – Schlebiasz mi, kochana. Po prostu dostałam dar i chcę z niego uczynić wszystko, co tylko najlepsze się da. Najłatwiej jest przez dotyk, uwielbiam patrzeć, jak fala danego koloru rozpływa się po tym, co właśnie przekolorywuję. Zużywa to nieco mojej energii, ale praktycznie tego nie czuję, chyba że miałabym zmienić barwę czegoś naprawdę duuużego.

Potem przechadzały się przez ogród. Po drodze Azalia kontrolowała stan swoich ukochanych kwiatów i innych roślin. Jednakże żadna z nich nie miała choćby jednego suchego czy chorego liścia, szkodniki nawet nie śmiały niszczyć ogrodu eugony, która potrafiła pokazać kiełki, jak ktoś zagroziłby jej kochanym roślinkom. Zawsze czuła dumę i wielką radość, gdy ludzie i nieludzie zachwycali się tym, co wyhodowała, dlatego teraz uśmiech nie schodził jej z twarzy.

- Samotna podróż na pustynię? Brzmi kusząco, ale kto by się zajął moim ogródkiem – zamyśliła się Azalia. – Musiałabym znaleźć kogoś do opieki nad nim, ale poza tym myślę, że dałybyśmy radę. – Również się uśmiechnęła.

Następnie zajęła się swemu ulubionemu magicznemu zajęciu, czyli nadawaniu kwiatom nadzwyczajnych odcieni i wzorów na płatkach. Klienci bardzo lubili kupować nietypowe bukiety, by móc zachwycić wybrankę swego serca, czy też by postawić w domu dla uciechy oka i zmysłu węchu. Co jakiś czas zerkała na malunki swej towarzyszki. Była tak skupiona, że nawet nie zorientowała się, iż ktoś podgląda jej szkice. Azalii była tym nieco rozbawiona, ale powstrzymywała śmiech, aby nie przeszkadzać Eliae.
Dopiero później już jawnie poszła zobaczyć efekt końcowy. Gdy została ochlapana, również się zaśmiała i palcami rozmazała sobie farbę pod nosem tworząc zabawne wąsy. Zaczęła też udawać wtedy bardzo poważnego jegomościa, długo jednak nie wytrzymała i buchnęła śmiechem. Czas płynął im bardzo szybko i bardzo miło, aż ciężko było się zorientować kiedy, obecnie ciemnoskóra, zdążyła ich zrobić aż tyle rysunków.
Zdziwiła się w pierwszym odruchu co do niechęci swej koleżanki do noża, ale potem przypomniała sobie ostatnią akcję, więc nie naciskała. Wrzuciła je po prostu na taczkę, najwyżej jak z jednym się coś stanie, to będzie drugi w zapasie. Zauważyła zdenerwowanie Eliae, więc odwrócenie uwagi piosenkami było jak najbardziej wskazane, dobrze jest sobie pośpiewać, gdy wokół przenikliwa cisza.
Może nie były to najczystsze i najpiękniejsze melodie, jakie nuciły, ale przecież nie o to chodziło, dla nich samych było pięknie i nikt inny nie miał prawa zaprzeczyć. Eugona wprawdzie nie znała zbyt dobrze przyśpiewek swej koleżanki, ale próbowała się do nich przyłączyć, a każde potknięcie nie powodowało zawstydzenia czy niezręcznej ciszy, tylko śmiech, niósł się on przez las między drzewami. Docierał do różnych zakątków, jedne zwierzęta płoszył, drugie intrygował. Po drodze też tańczyły beztrosko w rytm tego, co śpiewały.
Jednakże nie tylko zabawą eugony żyją, w końcu trzeba było wziąć się do roboty i pozbierać drewno na opał. Jednakże to wcale nie ucieszyło kobiet, nadal sobie podśpiewywały, ucząc się przez to wzajemnie nowych piosenek.

- Oh! To cudowny pomysł! – zachwyciła się kolorowowłosa. – I idealny powód dla przekolorowania się – zachichotała.

Następnie, gdy już drewno całkowicie wypełniało taczkę, obie eugony skierowały się do chaty. Nieco pochłodniało, a niebo stało się pochmurne. Najwyraźniej zbierało się na deszcz. Nim jednak zdążyły dotrzeć do niej, z nieba lunęła solidna ulewa, w jednej chwili ich włosy oklapły całkiem przemoczone.

- Hmm… Darmowa kąpiel – zaśmiała się ogrodniczka.

Przyśpieszyły kroku i po paru minutach już weszły do chaty, a naturianka poszła po ręczniki, jeden dała Eliae, a dla siebie odłożyła na bok, bo musiała schować taczkę z drewnem, by się wysuszyło. Dopiero potem wróciła do swej towarzyszki.

- Orzeźwiający deszczyk, czyż nie? – spytała, wycierając swe wielokolorowe włosy, z których intensywnie kapały krople wody.

Na zewnątrz z powodu wieczornej pory oraz mocnego zachmurzenia zrobiło się bardzo ponuro. Azalia usiadła na krześle i po chwili zastanowienia nadała mu błękitny odcień, potem pomarańczowy, później zaś zielonkawy, który ostatecznie zostawiła.

- Hmm… A co powiesz na chwilę drzemki i jak przestanie padać, to spacer po lesie albo mieście? – zapytała podekscytowana, bo w sumie nigdy nie chodziła w nocy sama, ale tak z kimś to co innego.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Eliae ucieszyła się szalenie, słysząc komentarz Azalii. Może i to nie był szczyt marzeń eugony, ale nikt wcześniej nie powiedział jej, że jest piękna. Naturianka nie powstrzymała uśmiechu i radości w sercu, jakiej nie czuła chyba… nigdy. Już miała w głowie kilka scenariuszy całkiem nowego życia, kiedy to może kontrolować potwora w swoim ciele, kiedy to nikt nie będzie jej wytykać palcami, kiedy wreszcie może jakiś mężczyzna zwróci na nią uwagę, a ona nie będzie się obawiać, że odgryzie mu głowę.
        - Dziękuję, Azalio - powiedziała z uśmiechem Eliae. - A próbowałaś już tak zmienić barwę czegoś naprawdę dużego? - zapytała zaciekawiona.

        Eugona podziwiała ogród swojej koleżanki, nie mogąc się nadziwić temu wszystkiemu. Ta żywa gama kolorów, ta emanująca od każdej roślinki radość… To wszystko wskazywało na to, że Azalia jest naprawdę dobra w tym, co robi. No, i że kocha ten ogród jak własne dzieci.
        - Z naszymi umiejętnościami na pewno damy radę. - Uśmiechnęła się. - I sądzę, że twój ogród spokojnie da radę. Poprosiłybyśmy kogoś, by się nim zajął - dodała naturianka, szczerząc się.
        Eliae śmiała się szczerze, widząc, jak jej przyjaciółka udaje poważnego mężczyznę. Eugona chwyciła się za brzuch, próbując powstrzymać kolejne ataki śmiechu. Kobieta chętnie brała udział w tym małym przedstawieniu, udając zamożną damę dworu, która poszukuje bogatego utrzymańca.
Eugona ucieszyła się w duchu, kiedy to Azalia nie próbowała jej przekonać do zatrzymania ostrego narzędzia. Nóż w rękach Eliae stawał się bronią zdolną pokonać smoka, czego nikt nie chciał. Nikt nie pragnie ujrzeć mordercy, a tym bardziej mieć z nim do czynienia.
        - Jeśli tylko chcesz, nauczę cię tych przyśpiewek. Składają się tylko z pięciu linijek. Maksymalnie - powiedziała Eliae, widząc starania kolorowej panny. Po tym eugona ze śmiechem przekręcała słowa piosenek tak, by wyszły jakieś niezrozumiałe zdania, wręcz zabawne, a to powodowało kolejne ataki śmiechu u naturianek.
Ku zdziwieniu Eliae szybko uporały się z całą robotą. Kobieta była pewna, że jeszcze przez jakiś czas będą wracać do tego miejsca i zbierać więcej materiałów, ale gałęzi było więcej niż potrzeba.
        - Ciekawa jestem, jak wyglądałabyś w jasnych kolorach. Ale samych. Tworzyłybyśmy świetny kontrast! - zaśmiała się Eliae.

        Gdy runął deszcz, eugona stanęła i spojrzała w górę. Krople składały na jej twarzy subtelne pocałunki, tworząc kolejne linie. Naturianka zamyśliła się. Myślała o tym, że może za niedługo będzie wolna, ale uderzył ją także fakt, że będzie musiała stawić czoło swoim lękom.
Dogoniła Azalię i z uśmiechem weszła za nią do chatki. Czarne włosy Eliae całkowicie opadły.
        - Te kolorki chyba nie spływają, nie? - zapytała żartobliwie i podziękowała koleżance za ręcznik. - Bardzo orzeźwiający. Ubrania też wyprało! - Podskoczyła, próbując w miarę dobrze wytrzeć kilka partii ciała.
Westchnęła teatralnie, kiedy nie mogła zrozumieć, czy ma plamę na ramieniu, czy to tylko tak wygląda przez ciemną skórę.
        - Drzemka wydaje się dobrym pomysłem. Ale… Zamiast spaceru mam inną propozycję. - Spojrzała na Azalię poważnie. - Naucz mnie kontroli nad sobą. Proszę. Zanim wyruszymy na miasto.
Poczekała grzecznie na odpowiedź koleżanki, po czym obie udały się spać. Eliae przez chwilę rozmyślała o nocy. Wszyscy wtedy śpią, nikt nie jest więc na nią narażony… Z tą myślą zasnęła szybko.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości