Szepczący Las[Gdzieś w lesie] Wędrówka.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Nurdin nie wahał się ani przez moment aby puścić Tilię przodem. Jakaś tam niewielka część umysłu krasnoluda buntowała się przeciw takiemu rozwiązaniu, twierdząc iż w sytuacjach niebezpiecznych, mężczyzna z bronią w ręku powinien iść przed kobietą uzbrojoną jedynie w sakwę z ziołami, ale ostatecznie przeważył argument mówiący o tym, że druidka lepiej zna las i zna się na tropieniu. Kowal natomiast nie miał o tym pojęcia, do tego stopnia iż mógłby zgubić smoka, którego ślady ryły w ziemi bruzdy głębokości połowy krasnoluda. Dla spokojności sumienia Nurdin dodał jeszcze to, że przecież on musiał chronić małą Fenestrii, a poza tym Tilia z pewnością znała więcej smoczych dialektów niż on, więc w razie czego będzie w stanie wytłumaczyć gadowi ich przyjacielskie zamiary. Jednak póki co mieli tylko odcisk łapy, natomiast zwierzęcia nigdzie nie było widać.
        Jak do tej pory dziewczynka wykazywała się niezwykłym spokojem. Szła obok krasnoluda z zainteresowaniem obserwując okolicę, tak jakby usiłowała sobie coś przypomnieć. W czasie gdy jej opiekun podskakiwał nerwowo przy każdej pękającej pod jego nogami gałęzi, Znajda zdawała się nie reagować na nic. Kowal pomyślał iż mała pewnie nigdy nie widziała smoka, dlatego też nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, w obecnej sytuacji kierując się jedynie ciekawością.
        - Trzymaj się blisko mnie. - Uprzedził Nurdin. – To może być niebezpieczne. Ranne zwierzęta bywają nieprzewidywalne. Ale bez obaw. Nasza Tilia z całą pewnością wie co robi. Poza tym nie ma znaczenia jeśli nawet to ona jako pierwsza zobaczy smoka. Ponieważ jesteśmy drużyną, formalnie każdemu z nas należy się jedna trzecia znaleźnego.
        - Co to jest jedna trzecia?
        - Wytłumaczę później. – Szybko uciął kowal, przerażony iż niemal się wygadał. – Nie chciałbym dzielić skóry na niedźwiedziu.
        - Przecież szukamy smoka. - Poprawiła Fenestri.
        - Niech ci będzie, no to na smoku.
        - Którego zresztą wcale tu nie ma, bo to jest moja łapa. – Zakończyła dziewczynka z fascynacją przyglądając się swojej dłoni i porównując ją z odciskiem na ziemi. – Byłam tu żeby się napić, a potem szukałam schronienia, o tam. Tam będzie więcej śladów.
        - Co? O nie tak prędko moja panno. – Natychmiast zaprotestował krasnolud. – Jeśli próbujesz wcisnąć nam jakieś opowieści o tym że byłaś tu pierwsza i cały skarb należy się tobie, to wiedz iż to bardzo nieładnie. Trochę szacunku dla tych którzy ci pomogli…
        - Ale ja nie mówię o tym… - Protestowała Znajda, rozpaczliwie szukając pomocy u druidki. – Powiedz mu Tilio.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Szybko odnalazła miejsce nad strumieniem, o którym mówił krasnolud. I prawie natychmiast dostrzegła ślady. Trudno zresztą byłoby ich nie zauważyć. Były spore, choć Tilia nie miała zbyt wielkiego doświadczenia ze smokami i nie potrafiła na podstawie ich wielkości określić wieku i rozmiarów zwierzęcia. Właściwie wielkość mogła oszacować, ale wolała tego nie robić.
Rzeczywiście w pobliżu śladów widać było gdzieniegdzie krople rozmazanej krwi, która wsiąkła w ziemię. A jednak rannego stworzenia nie było widać.
Ruszyła w kierunku, gdzie podążały tropy.
Wiedziała, że kowal wraz z dziewczynką idą całkiem niedaleko za nią, bo co chwilę słyszała trzaskające gałązki. Za każdym kolejnym trzaśnięciem wzdrygała się lekko. Obawiała się, by te odgłosy nie przestraszył i tak z pewnością już zaniepokojonego zwierzęcia. Sama starała się iść jak najciszej tak, jakby mogła tym zrównoważyć hałasy wydawane przez towarzyszy.
A właściwie tylko jednego. Uświadomiła to sobie i aż się zatrzymała. Słyszała tylko głośne kroki Nurdina i cichą rozmowę. Niemożliwe przecież by krasnolud szedł sam i mówił do siebie. Odwróciła się i rzeczywiście, zobaczyła dwójkę towarzyszy idących blisko siebie i pogrążonych w cichej rozmowie. Dziecko szło niemal bezszelestnie. Prawie tak, jak ona, przyzwyczajona do poruszania się po lesie.
I właśnie dotarły do niej ostatnie słowa. I wtedy zyskała pewność, a jednocześnie poczuła lekką irytację. Dlaczego od razu nie usiadła i nie porozmawiała z małą znajdą. Zwłaszcza kiedy zalęgły się w niej podejrzenia, które każde kolejne słowa i wydarzenia zdawały się potwierdzać?! Czy to dlatego, że po prostu nie znała się na smokach, czy też nie chciała się sama przed sobą przyznać, że trochę się ich obawiała? A może dziewczynka celowo udzielała im takich dziwnych informacji?
Koniec z tym. Trzeba tę sytuację wreszcie wyjaśnić do końca.
Poczekała aż towarzysze podejdą do niej.
Wyglądało na to, że i Fenestri ma dość tajemnic.
Wskazała na pobliski powalony pień : - Usiądźmy na chwilę. Mamy sporo do wyjaśnienia.
Domyślała się, że nord będzie protestował: - Panie Nurdinie, wydaje mi się, że nie znajdziemy tego rannego smoka. A właściwie, już go znaleźliśmy… - zerknęła na dziewczynkę, jakby szukając potwierdzenia własnych słów, w które samej trudno jej było uwierzyć. Fenestri nie wydała się ani zdziwiona, ani zakłopotana. Kiwała głową, zgadzając się z Tilią, więc kontynuowała: - Właściwie ten smok… on już jest zdrowy… I jest tu z nami… - znów spojrzała na dziecko, które tym razem energicznie przytaknęło.
- Ale… - zwróciła się do dziewczynki: - Skoro to są twoje ślady, chciałabym wiedzieć co dokładnie się wydarzyło. Czy ten, który cię gonił zaatakował, czy wystraszyłaś się i spadłaś? – Druidka mówiła tym razem poważnym tonem, o istnienie którego sama by się nie podejrzewała. Konieczność poszukiwań kolejnego rannego potrzebującego pomocy spowodowała, że musiała całą sytuację wyjaśnić. Teraz.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Fenestri zachowywała się tak, jakby nagle straciła pewność siebie. Przygarbiła ramiona, przyciskając je jak najbliżej tułowia, spuściła wzrok na swoje skrzyżowane stopy, a jej usta kilkakrotnie otwierały się i zamykały, nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Dobór odpowiednich słów wydawał się dla dziewczynki dużym problemem. Czuła, że bez względu na to co powie, krasnolud i tak jej nie uwierzy. To o przychylność Tili musiała zawalczyć. Wcześniej milczała obawiając się ewentualnej reakcji nowych znajomych, a teraz nagle zdała sobie sprawę, że owa zwłoka może oznaczać iż druidka i kowal poczują się oszukani. Zdecydowane słowa Tilii w żaden sposób tu nie pomagały, ponieważ Znajda interpretowała je jako złość wymierzoną w jej kierunku.
        Za to krasnolud nie miał żadnych skrupułów aby zabierać głos, nawet jeśli nie zdążył odpowiednio przeanalizować zastanych faktów. Ponieważ miał bardzo precyzyjne wyobrażenia odnośnie tego czego spodziewał się odnaleźć, poczuł się upoważniony by głośno przedstawić swoje wątpliwości.
        - Jak to znaleźliśmy? Ja nic nie widzę! O co tu chodzi? – Dopytywał się Nurdin, milknąc w momencie w którym jego wzrok powędrował za spojrzeniem druidki, prosto w kierunku Fenestri.
        Dziewczynka uznała ze jest to najwłaściwszy moment do zabrania głosu.
        - Byłam zła jak mama wygoniła mnie z legowiska. Nawet bardzo. Postanowiłam z odlecę gdzieś bardzo, bardzo daleko, tak aby za kare nigdy nie mogła mnie już odnaleźć. – Zaczęła opowiadać zawstydzona Znajda. – Dlatego właśnie postanowiłam, że najlepszym dla mnie miejscem będzie to za górami. Ale droga ta jest strasznie mecząca, a im mniej miałam sił, tym bardziej stawałam się nieuważna. I przez to go nie zauważyłam. Znaczy się tego wielkiego. Zrobiłam unik w ostatniej chwili, ale i tak zdążył uderzyć mnie w łapę. A potem to już nie wiedziałam co robić więc wymyśliłam, że lecąc nisko między drzewami, uda mi się tam schować. I chyba podziałało, bo chociaż Upiorny Cień łamał drzewa jak patyki, to po jakimś czasie ustąpił. Przynajmniej tak mi się wydawało. Ale gdy pokuśtykałam tutaj żeby się trochę napić i odpocząć, znów go zobaczyłam jak unosi się nad moją głową. Później już tylko myślałam o tym aby być jak najmniejsza i stać się niewidoczną. A potem chyba zasnęłam i jak się obudziłam to znaleźliście mnie wy.
        Słysząc powyższą opowieść, Nurdin usilnie musiał się powstrzymywać aby nie wybuchnąć śmiechem. Mała rzeczywiście miała wybujałą wyobraźnię, dzięki której układała opowiastki na poczekaniu. Zupełnie jak on. Problemem dla kowala były natomiast poważne miny malujące się na twarzach zarówno Tilii jak i małej.
        - No co wy. Przecież to niedorzeczne. Dajcie spokój. – Protestował krasnolud. Duby smalone i tyle. Chyba nie chcecie mi wmówić, że jestem tu jedynym potrafiącym wskazać różnice pomiędzy małą dziewczynką a wielkim gadem?
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia widząc zakłopotanie dziewczynki upomniała się w myślach. Nie mogła tak napadać na małą, przecież to jeszcze dziecko. Krasnolud nie pomagał wcale swoim brakiem taktu, domyślności albo niechęcią zrozumienia prawdy. Na szczęście zamilkł na chwilę gdy dziewczynka wreszcie zaczęła opowiadać.
Druidka miała miękkie serce więc opowieść o samotnej ucieczce bardzo ją wzruszyła. Złagodniała.
- Fenestri, postąpiłaś bardzo nierozważnie, ale na szczęście nic poważnego ci się nie stało. – chyba właśnie o to chodziło. Najpierw trzeba uspokoić dziewczynkę, a potem podjąć dalsze kroki. – Spróbuj opowiedzieć nam wszystko co pamiętasz o tym jak uciekałaś przed tym wielkim. To też był smok, prawda? – wydawało się to oczywiste, ale Tilia postanowiła, że nie będzie już niczego pozostawiać domysłom.
Widząc, że krasnolud aż podskakuje ze zniecierpliwienia i niedowierzania, postanowiła całkowicie przejąć sprawę wyjaśnień. – Dajmy jej spokojnie wszystko opowiedzieć – rzuciła – i spróbujmy wyjaśnić tę, dość niecodzienną dla nas sytuację. – miała nadzieję, że to wystarczy, choć kowal zdawał się zdolny w tej chwili do wszystkiego, tylko nie do spokojnego słuchania.
Kontynuowała jednak swoje małe przesłuchanie, zapominając na razie o wątpliwościach Nurdina: – To on łamał drzewa, kiedy cię gonił? Czy był ranny? – właściwie już kiedy zadała to pytanie, uświadomiła sobie, że jest trochę bez sensu – skoro złamanie nogi u Fenestri zagoiło się w tak błyskawicznym tempie, to napastnikowi nic wielkiego nie powinno dolegać. Zwłaszcza jeśli faktycznie odleciał o własnych siłach, krążąc nad nieudaną zdobyczą.
Druidka wzdrygnęła się. Nie wiedziała czy smoki polują na siebie nawzajem. Wedle zdrowego rozsądku, nie powinny, ale miała wrażenie, że zdrowy rozsądek gdzieś jej umyka. A jeśli nie polują, to dlaczego tamten zaatakował? No właśnie:
– Czy wiesz dlaczego on cię zaatakował? Dlaczego cię gonił? Dałaś mu jakiś powód? – cały czas pilnowała się, żeby mówić spokojnie i łagodnie. Opadły już emocje związane z koniecznością niesienia pomocy nieznanemu rannemu.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Napomniany przez Tilię, krasnolud postanowił przejść nad sprawą do porządku dziennego. Początkowo planował jakąś ciętą ripostę, mówiącą o tym że skoro Fenestri jest smokiem, to on jest anielicą w przebraniu, jednak rozsądek podpowiadał mu że nie mam sensu spierać się z dziecięcą wyobraźnią. Pod tym względem Znajda nie była wcale wyjątkowa. No może jeśli nie liczyć faktu że w czasie gdy większość jej rówieśnic widziała się w roli księżniczek, maluda biegająca nago po lesie bawiła się w odgrywanie roli wielkiego jaszczura. Nurdin nie widział w tym niczego złego. W końcu gdyby wszyscy chcieli być księżniczkami, świat stałby się pełen nieporadnych panienek czekających na śniadanie podstawione od nos.
        - A zatem jesteś smokiem. Szacun. Pewnie jako smok nie masz nic przeciwko by dalej podążyć tropem tych śladów? Co z tego że są one twoimi własnymi? Ściganie samego siebie, to tak jak podróż w czasie. Chodźmy. Będzie zabawnie. – Zaproponował kowal, mając nadzieję zakończyć bezowocną dyskusję odnośnie marzeń dziewczynki i skupić się na tym co istotne, a mianowicie poszukiwaniu „jego” skarbu.
        Wsłuchując się w starania druidki i próby nawiązania przez nią kontaktu z małą, widać było iż Tilia ma niewielkie doświadczenie z dziećmi. Kobieta najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z faktu, że jeśli dziewczynka taka jak Fenestri opowiada bajkę, to ta bajka ma już w sobie wszystkie niezbędne jej zdaniem element. Znaczy się wszystko co trzeba wiedzieć aby ją zrozumieć. Pytania w stylu „wyjaśnij proszę”, „czy mogłabyś rozwinąć temat”, „powiedz coś więcej”, nie miały sensu. Gdyby Znajda uznała je za istotne, wspomniała by o nich od razu. Dziewczynka nie budowała zarysu wielkiej historii, takiej do której dało się doklejać kolejne wątki. Niektóre opowieści najzwyczajniej w świecie są krótkie i wyczerpują temat w kilku zdaniach. Nawet jeśli owe pytania Fenestri odbierała jako przejaw zainteresowania i poważnego podejścia do tematu, nawet jeśli cieszyła się z nich, to odpowiedzi przysparzały jej sporo trudności.
        Niestety dla Nurdina w jego przypadku było jeszcze gorzej. Być może dziewczynka miała nie więcej niż dziesięć lat, jednak psychikę krasnoluda była w stanie rozpracować w mniej więcej tyle samo sekund. Kowal nie zdawał sobie z tego sprawy, ale zdaniem Znajdy, jajko było bardziej skomplikowane niż jego motywy działania. Wystarczyło określić miejsce w którym jest Nurdin oraz to w którym znajduje się złoto, a następnie miedzy tymi dwoma punktami narysować prostą linię.
        Za to druidka stanowiła dla niej zagadkę. Była dobra, mądra i bezinteresowna. Znała się na tylu fantastycznych rzeczach, a co ważniejsze chciała się ową wiedzą podzielić. Choć może na smokach nie znała się wcale.
        - Przecież musi coś jeść. – Odpowiedziała dziewczynka, co w domyśle miało oznaczać, że wielkie stworzenia potrzebują karmić się równie okazałą zdobyczą. Smok nie będzie uganiał się za pojedynczą sarną, ponieważ wysiłek włożony w polowanie przewyższy wartość takiej zdobyczy. Czym innego jest na przykład całe stado owiec, albo mniejszy smok. Taki to dostarczy pokarmu na kilka dni. – Mama opowiadała że smoki nie przepadają za sobą nawzajem. Bo są zazdrosne o swoje skarby, a każdego w pobliżu traktują jako intruza. Ale ja nawet nie wiedziałam że jego gniazdo jest tak blisko.
        - Miło się gawędzi, ale poszukiwania czekają. – Napomniał Nurdin.
        - Czyli że wierzysz że to nie ja? Niektóre drzewa może i połamałam sama, ale on jest dużo bardziej winny. – Z nadzieją spytała Znajda.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Ech, rozmowa z tą dwójką nie była łatwą sprawą… Kiedy już Fenestri zdecydowała się coś opowiedzieć, Nurdin robił wszystko by ją do tego zniechęcić. Tilia westchnęła. Najchętniej zakneblowałaby krasnoluda, żeby choć przez chwilę dał małej mówić.Ale on na pewno i wtedy dałby radę wyrażać swoje zdanie. Jego mina wiele mówiła o tym, że zupełnie nie interesuje go opowieść dziewczynki. Tylko co wobec tego go interesuje?
- Panie Nurdinie, czego mamy szukać? – zapytała w końcu wprost – wiemy już co się stało, wiemy, że nie ma rannych. Nie jestem przekonana, że chcę odnaleźć smoka, który łamie drzewa jak zapałki. Zresztą po co mielibyśmy go szukać? – stwierdzenia o podróży w czasie wcale nie skomentowała. Skrzywiła się tylko i fuknęła jak rozzłoszczona kotka.
Po chwili popatrzyła łagodnie na dziecko: - Oczywiście, że Ci wierzę. – uśmiechnęła się na wzmiankę o „bardziej winnym” innym smoku – Na pewno nie chciałaś połamać tych drzew, prawda? Ważne, że udało ci się uciec.
Druidka była lekko zaniepokojona słowami dziecka. Czy skoro smoki polują na siebie, mogą też polować na ludzi? Czy nie grozi im niebezpieczeństwo? Choć skoro takiemu wielkiemu smokowi nie opłaca się polować na sarny, może i człowiekiem pogardzi? Zwłaszcza, jeśli człowiek nie będzie sam pchał mu się do paszczy…
- Wracajmy do obozowiska. – zaproponowała – zjemy śniadanie i ruszymy w dalszą podróż. Spróbujemy odnaleźć twoich rodziców – zwróciła się do Fenestri – a później powędrujemy dalej. Mamy przecież jakiś cel? – przypomniała nieśmiało kowalowi – Ktoś chyba chciał jak najszybciej wrócić do domu… - jej emocje powoli opadały. Miała nadzieję, że i pozostali, a zwłaszcza Nurdin, też się uspokoi. Po co on tak koniecznie chciał gnać za tym smokiem?
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Krasnolud nie był w stanie zrozumieć jak doszło do tego, że słowo zacnego kowala w dostojnym wieku, z dużym doświadczeniem życiowym i o ugruntowanej pozycji społecznej, nagle w oczach Tili zaczęło liczyć się, mniej niż opinia jakieś małej smarkuli? Zdaniem druidki, jeśli Fenestri mówiła że jest smokiem, to znaczy że jest nim naprawdę i na tym kończymy temat. I jak dyskutować tu z taką? A przecież on był rzemieślnikiem. Wierzył to co widział i to co mógł dotknąć. A może najzwyczajniej w świecie przegapił moment, w którym dziewczyna mrugnęła do niego okiem, sugerując że od tej chwili oboje pozwalają Znajdzie grać w jej grę. Poniekąd sugestią takiego rozumowania było stwierdzenie Tilii o konieczności poszukiwaniu rodziców Fenestri. Bo chyba nie chciała szukać pary wielkich smoków? Druidka musiała w to nie wierzyć. Tylko czy zabawa dzieciaka miałaby stać wyżej od szansy zdobycia skarbu?
        Oczywiście mogło tu też chodzić o kobiecą zmowę przeciw całemu męskiemu światu, efektem której było to iż dziewczynka właśnie przytuliła się do druidki, a jemu bezczelnie pokazała język.
        - Mimo wszystko sugeruję aby sprawdzić co jest na końcu tych śladów. Raz, dla własnego bezpieczeństwa, a dwa by ostatecznie zakończyć tą kwestię. – Spokojnie wytłumaczył krasnolud. – Zauważmy że byłaś bardzo podenerwowana, a to nie sprzyja najlepszemu osądowi sytuacji. Może najzwyczajniej w świecie pomyliło ci się miejsce? Dla mnie wszystko tu wygląda podobnie. A kolejna sprawa, to ten.. jakby to ująć ... jak często oglądacie swoje stopy, tudzież łapy, by bez cienia wątpliwości poznać że dany odcisk jest wasz? Sam nawet w przypadku dłoni nie dałbym takich gwarancji, a na te ostatnie spoglądam znacznie częściej. Rozważmy że być może chodzi tu o innego smoka niż ty. Dobrze?
        - Nie było tu innego smoka. – Zaprotestował Fenestri.
        - Skąd wiesz? Jednego udało cię nie dostrzec, to może przegapiłaś tez kolejnego. – Odciął się kowal, niemal natychmiast żałując wypowiedzianych słów. Mógł wierzyć lub nie w opowiedzianą przez nią historie, jednak bezsprzecznym faktem było to, że dziewczynka musiała przeżyć w tym lesie niemałą traumę, a Nurdin może i był szorstki, nieokrzesany i pazerny, ale miał też w sobie olbrzymie pokłady współczucia i dobrych chęci. Dlatego właśnie odpowiedział po chwili namysłu.
         – Przepraszam. Zrobimy tak jak zechcecie.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Ech, no i co zrobić z takim uparciuchem? A właściwie dwoma, bo z jednej strony kowal, który koniecznie chciał gnać za jakimś wyimaginowanym smokiem, a z drugiej dziecko, które twierdziło, że samo jest smokiem i o smokach wie całkiem sporo… Jednocześnie ciężko było ocenić, czy cała sytuacja brała się z rzeczywistych potrzeb tej dwójki, czy z przekory i chęci postawienia na swoim. Zarówno krasnolud, jak i dziewczynka, od początku poczuli do siebie chyba coś dziwnego. Tilia nie potrafiła tego nazwać, ale chyba najwłaściwszym określeniem była przekora i udowodnienie temu drugiemu, że nie ma racji. Co najgorsze wszystko odbywało się za pośrednictwem druidki, a ta miała zbyt małe doświadczenie zarówno w kontaktach z dziećmi, jak i w mediacjach w trakcie konfliktu. Samotna wędrówka jest zdecydowanie prostszą sprawą. Owszem, kłopoty zdarzają się także wtedy, ale zwykle udaje się je rozwiązać samodzielnie.
Rozwiązanie obecnej, jakże dziwnej sytuacji, wymagało współpracy i choć minimalnego zaufania trzech osób. A to okazało się sporym wyzwaniem. Tilia westchnęła po raz kolejny i przyszło jej do głowy, że dawno już tyle nie wzdychała, co w ciągu ostatnich dni. Przytuliła odruchowo Fenestri, nie zdając sobie sprawy z tego, że to także element gry między dwojgiem towarzyszy pt. „kogo posłucha druidka?”. Pogłaskała dziewczynkę po głowie, ale na pewno nie byłaby zachwycona, gdyby widziała język wystawiony w stronę kowala.
- Dobrze… – powiedziała powoli. Chciała uniknąć konfliktów, niepotrzebnego niebezpieczeństwa i bezsensownego biegania po lesie. Jednocześnie chciała pozostałej dwójce dać coś, by choć trochę poprawić im nastrój: - Zróbmy więc tak: Pójdziemy jeszcze kawałek wzdłuż strumienia – pomyślała, że koniecznie muszą teraz ustalić jaki to będzie kawałek, bo później krasnolud będzie chciał iść jeszcze kawałek, i jeszcze… - powiedzmy, że do tamtego dęby na zakręcie – popatrzyła na Nurdina. Miała nadzieję, że poczuje się usatysfakcjonowany, odległość wcale nie była mała, ale jako, że strumień zakręcał, do obozowiska nie mieli stamtąd dużo dalej.
- Dąb, to jest to ogromne drzewo na prawym brzegu strumienia – wyjaśniła.
- A stamtąd wrócimy do obozowiska, zjemy wreszcie śniadanie i ustalimy co dalej, dobrze? – miała nadzieję, że taki plan jest dobry i mało niebezpieczny. W zaroślach nie było widać żadnego wielkiego smoka, więc raczej go nie spotkają.
Tilii przyszło właśnie do głowy, że chciałaby zobaczyć Fenestri w postaci smoka. Ileż rzeczy wtedy by się wyjaśniło. Można by zweryfikować na przykład fakt, czy odnalezione ślady należały do niej, czy nie. Z drugiej strony, jak zachowuje się mała dziewczynka zamieniona w smoka? Może zupełnie zapomina o fakcie, że może też być człowiekiem?... – otrząsnęła się z wizji dziecka zamienionego w krwiożerczą bestię, zamrugała i odwróciła się do krasnoluda: - Czy taki plan ci pasuje panie Nurdinie?
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Nurdin się zgodził. Miał świadomość, że w sporze z kobietami nie ugra wiele więcej, więc lepiej było brać to co dają. Oczywiście wciąż tliła się w krasnoludzie nadzieja, że zanim pokonają odległość dzielącą ich od bardzo konkretnego dębu, w sprawie poszukiwań smoczego skarbu pojawią się nowe okoliczności, które być może zweryfikują pogląd druidki na cała sprawę. A wówczas on będzie gotowy, aby powtórnie podnieść glosowanie w kwestii tego co robimy dalej.
        - Ruszajmy zatem. Tilia ma rację. Nie powinniśmy tak lekkomyślnie lekceważyć pominiętego śniadania. – Zauważył kowal. – To kluczowy posiłek w ciągu dnia, a ja już czuje że mój żołądek gotowy jest wybrać się w podróż i przypomnieć temu co pod czaszką o priorytetach. Bo chyba nie muszę przypominać iż to właśnie żołądek jest najważniejszym organem w całym ciele. Jest niczym piec w kuźni. Jak masz zimny piec, to nawet przy najlepszych narzędziach, dostępie do surowców, dziesiątkach pomysłów i niezaprzeczalnym talencie, nie wykujesz ani podkowy.
        Krasnolud bardzo chętnie dzielił się swoją filozofią życiową z towarzyszkami wędrówki, jednocześnie czujnie rozglądając się po okolicy, w poszukiwaniu smoka lub tego co z niego zostało. Niestety póki co tych kilka śladów jakie napotkali na początku, wydawało się jedynym tropem jaki mieli. Wszystko wskazywało na to, że olbrzymi stwór albo odleciał albo wędrował dalej w korycie strumienia, a wartki nurt skutecznie zamaskował nawet najgłębsze ślady.
        A potem wszystko się zmieniło. Nagle cała trójka znalazła się w miejscu gdzie dziesiątki odcisków smoczych łap deptało się wzajemnie. Wyglądało to tak jakby wielki gad gonił własny ogon, następnie tarzał się na grzbiecie, by po chwili spróbować wykopać pazurami wielki dół, nie wiadomo po co. A przynajmniej Nurdin nie wiedział. Jego znajomość smoków ograniczała się do rozeznania rynkowego odnośnie wartości poszczególnych fragmentów ciała stwora, a także najlepszych miejsc w Fargoth gdzie dało się przeprowadzić takie transakcje.
        - Czy smoki mogą mieć wszy albo cierpieć na jaką swędzącą wysypkę? – Zapytał kowal, głośno wyrażając swoją sugestię na temat nowego znaleziska.
        Fenestri nawet nie starała się ukryć swojego oburzenia taką insynuacją. W jej oczach krasnolud cały czas pozował na mądralę, wygadując jednocześnie całą stertę bredni. Dziewczynka zgodziła się na pomysł Tilii, ponieważ widziała w nim szansę udowodnienia swoich racji, nawet takim ignorantom jak Nurdin. Problem polegał na tym, że kowal nawet siedząc po pas w oczywistych wskazówkach, wszystko przekręcał po swojemu.
        - To nie jest drapanie, tylko próba pozbycia się tego czegoś i zasklepienia rany. – Zniecierpliwiona Znajda pokazała starszym towarzyszom kolejny trop znajdujący się w pobliskich zaroślach.
        - Na brody przodków! – Krzyknął Nurdin. – Nareszcie! Prawdziwy smoczy kolec! Perfekcyjny! Pewnie z ogona. Idealnie gładkie, zaokrąglone krawędzie i ostra szpica. A przy tym długi niczym ramię wojownika. Ha, ha. – Oczywiście krasnolud nawet przez sekundę nie zastanowił się nad tym skąd mała mogła wiedzieć o ukrytym tu skarbie. W jego umyśle przesuwały się już kolejne projekty jakie można by zrealizować z cennym artefaktem i finalnie możliwości ewentualnego zysku.
        - Jest jadowity. – Ostrzegła Fenestri, jakby przeczuwając że krasnolud może okazać się na tyle nieroztropny by osobiście spróbować sprawdzić rzekomą ostrość, tego co należało niegdyś do Upiornego Cienia.
        I jak się okazało nie myliła się ani trochę. Wystarczyło mrugniecie oka, by chwilę później ujrzeć jak postawny kowal bezwładnie osuwa się na ziemię.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Udało się! Tilia była nawet lekko zaskoczona wyjątkową zgodą dwójki towarzyszy i z dużą ulgą słuchała wywodów kowala na temat śniadania i związanej z jedzeniem życiowej filozofii. Bawiło ją to nadal, jednak ciągle nie mogła zrozumieć, jak można tak wielką wagę przywiązywać do posiłków. Przecież do przetrwania wystarczało tak niewiele. Owszem, to cudowne uczucie, gdy kładzie się spać po ciepłym posiłku, z napełnionym brzuchem, ale tak codziennie?
Druidka była nauczona korzystać z lasu i jego darów, wiedziała, że należy jeść kiedy jest ku temu możliwość, ale nadal nie mogła zrozumieć potrzeby noszenia tak ogromnej ilości przeróżnych naczyń i składników, które służą do przyrządzania posiłków. Jednak płonące ognisko i ciepły napar z ziół były miłym początkiem dnia i dlatego ucieszyła się kiedy Nurdin podchwycił chęć kontynuacji porannych przygotowań.

Ślady, które znaleźli były przerażające. Kobieta zatrzymała się tuż za krasnoludem i wpatrywała się w plątaninę odcisków, dołków i rozrytej ziemi. Poczuła, że okropnie zaschło jej w gardle, przełknęła więc ślinę, co okazało się dość głośną czynnością, chrząknęła więc starając się ukryć zmieszanie. Co tu się mogło stać?!
Z pomocą przyszła jej dziewczynka, która usiłowała wyjaśnić Nurdinowi zwyczaje smoków. No tak, zasklepienie rany miało sens, woda i ziemia, do tego okoliczne zarośla, w których na pewno rosły przeróżne zioła - to było rozsądne. Ale kto był ranny? Tilia nie do końca zrozumiała o co chodziło, dopóki kowal nie podniósł czegoś, co nazwał kolcem z ogona. Odruchowo popatrzyła na Fenestri, która spokojnie stwierdziła, że ten kolec jest jadowity. Nie przypominała sobie śladów na ciele małej po ukłuciu jadowitym kolcem. Tak, Tilia słyszała legendy o jadowitych kolcach na ogonach niektórych smoków. Do tej pory naprawdę myślała, że to są legendy.
Poczuła się strasznie niedouczona. Obiecała sobie, że przy śniadaniu zacznie się uczyć od Fenestri. A jeśli uda się im dotrzeć do smoczej rodziny dziewczynki, spróbuje się nauczyć jak najwięcej i od nich. Dziecko chętnie opowiadało, wystarczyło założyć, że wszystko co mówi jest prawdą.

Nie zdążyła pomyśleć nic więcej, bo usłyszała odgłos, który ciężko było pomylić z jakimkolwiek innym. Odgłos upadającego na ziemię, dość sporego ciała.
Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła postawnego kowala, leżącego na ziemi, wśród wszystkich śladów pozostawionych wcześniej przez smoka. Tuż obok jego dłoni leżał kolec. Tilia rzuciła się w kierunku krasnoluda, opadła przy nim na kolana, gorączkowo zastanawiając się co powinna zrobić.
Nurdin oddychał, na jego twarzy nie malowały się jakieś szczególne emocje, jego serce biło.
Sprawdziła obie dłonie kowala i na jednym z palców znalazła niewielki ślad po ukłuciu. Na czubku palca wskazującego lewej dłoni widoczna była jeszcze maleńka kropelka krwi.
Pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy, to wyssanie potencjalnej trucizny. Bo przecież musiała to być trucizna, kowal raczej nie stracił przytomności tak gwałtownie z innego powodu. Już unosiła dłoń kowal do swych ust, kiedy przyszło jej do głowy, że to strasznie niebezpieczna substancja, skoro takie maleńkie zadrapanie powaliło tego ogromnego norda.
Miała się uczyć!
- Fenestri! - zawołała i ze zdumieniem usłyszała własny, stłumiony przerażeniem głos. - Dziewczynka była tuż obok - Fenstri, jak można mu pomóc? Jak działa ta trucizna?
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Nurdin co prawda padł niczym rażony gromem, jednak nie stracił przy tym przytomności. Smocza trucizna sparaliżowała układ nerwowy krasnoluda, w wyniku czego ten stracił kontrolę nad swoimi mięśniami i nie będąc w stanie utrzymać równowagi, osunął się na ziemię, pozostając tam niczym kawał spróchniałego drzewa. Skurcz nie pozwalał wykonać mu najmniejszego ruchu. Nie było też mowy o mówieniu, w skutek czego kowal nie był w stanie dać jakiegokolwiek sygnału zarówno Tilii jak i Fenestrii, chociaż wciąż doskonale słyszał o czym mówią dziewczyny, jak również mógł obserwować to co miał przed oczyma, choć oczywiście o jakimkolwiek skręcie głowy nie było mowy. Najważniejszym był jednak fakt, iż Nurdin pozostawał świadomy, dzięki czemu mógł w myślach skarcić się za własną głupotę, w wyniku której zachciało mu się sprawdzać „ostrość” swojego znaleziska.
        „Stary głupcze, aż dziw ze nie podkusiło cię by na niego usiąść” – Pomstował krasnolud, wyzywając samego siebie. Mógł dziękować opaczności że ma pod ręką driudkę, która teoretycznie powinna znać się na wszelkiej maści truciznach, a która to z całą pewnością pospieszy mu z pomocą. Być może nie zgadzali się w wszystkich kwestiach jak chodzi o podjęte ostatnio decyzję, ale nie zmieniało to faktu, iż Tilia nie jest kimś kto przejdzie obojętnie wobec poszkodowanego, nawet jeśli dany wypadek jest wynikiem jego skrajnej niekompetencji, a sama ofiara wcześniej budziła w kobiecie irytację.
Krasnoludowi mina nieco zrzedła, choć oczywiście w tym stanie nie było tego po nim widać, gdy okazało się ze w kwestii udzielenia mu pomocy, to Fenestrii ma robić za ekspertkę.
        „Jak to ona?” – W myślach protestował kowal – „Powierzasz mój los w ręce dzieciaka, któremu wydaje się ze jest smokiem? Oszalałaś?!”
Okazało się że wątpliwości Nurdina wcale nie są bezpodstawne. Znajda w żaden sposób nie zachowywała się jak profesjonalny medyk.
- Nie wiem. – Odpowiedziała dziewczynka łamiącym się głosem. – Sama rozdrapałam ranę, żeby upuścić trochę krwi, potem ją zasklepiłam i czekałam aż moje ciało zwalczy infekcję. Każdy jadowity smok ma indywidualnie wytworzoną truciznę więc nie ma na nie uniwersalnego antidotum. Chociaż gdy taki kolec odpada, to takie działanie z czasem powinno być słabsze, ale i tak one przeznaczone są na znacznie większego osobnika niż krasnolud. Ja … przepraszam, powinnam była wyrzucić go do rzeki, tak aby już nikomu nie wyrządził krzywdy.
„Ani mi się waż! To mój kolec! Nie dotykaj go!” – Przeraził się krasnolud słysząc co Znajda zamierza zrobić z jego cennym znaleziskiem. Nawet w tak beznadziejnym położeniu, Nurdin miał na względzie potencjalne zyski. Czymkolwiek był ten skurcz, musiał w końcu puścić, a jego działanie powinno ostatecznie przeminąć. Przynajmniej on był takiego zdania.
- Chociaż właściwie to jest sposób. – Nieoczekiwanie stwierdziła smocza dziewczynka. – Skoro ja zraniłam się nim wcześniej, to znaczy że sama jestem odporna na tą toksynę. Znaczy się może wcześniej nie byłam ale teraz już tak. – Dla potwierdzenia własnych słów, Fenestri, chwyciła w dłonie kolec i powtarzając to co wcześniej kowal, przecięła swój palec, skrzywiając się przy tym z bólu. Po za tym nic więcej się nie stało. – Nie wiem jak to się dzieje. Mama mi tłumaczyła że mój organizm sam wytwarza antidotum, a jedyne co muszę zrobić to bezpiecznie przeczekać czas w którym pozostaję osłabiona. W każdym razie jeśli moją krew połączyć z tą pana Nurdina, to powinno zadziałać. Chyba …
„Co? Protestuje przeciw tak diabelskim sztuczkom! Wymyślcie coś innego. To niehigieniczne, obrzydliwe i barbarzyńskie. Nie i kropka!” – Bezskutecznie usiłował sprzeciwić się krasnolud. Co gorsza, im bardziej starał się przekazać swoje niezadowolenie, tym gorzej się czuł. Nawet oddychanie przychodziło mu teraz z trudnością.
- W przeciwnym wypadku choroba będzie się rozprzestrzeniała, a jak dojdzie do serca, to pan kowal umrze. – Kontynuowała Znajda.
„Na co wy jeszcze czekacie? Do dzieła” – Nurdin natychmiast zmienił swój pogląd na sprawę.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Druidka poczuła zimny dreszcz przebiegający jej po plecach. Miała rację, że powstrzymała się przed odruchowym wyssaniem trucizny z dłoni krasnoluda. Prawdopodobnie leżałaby teraz obok niego, a mała Fenestri zastanawiałby się sama co z nimi począć… Jednak przetoczenie krwi nie wchodziło w rachubę, nie mieli na to ani czasu, ani warunków. Połączenie krwi małej i kowala, jej zdaniem nie do końca miało sens, bo skoro trucizna jest tak toksyczna, to raczej trzeba ją usunąć, a nie czekać na wyprodukowanie przeciwciał. Ale skoro dziewczynka jest odporna na jad, to może nie wszystko stracone?
- Fenestri, skoro trucizna na ciebie nie działa, myślę, że powinnaś wyssać jak najwięcej krwi i jadu z rany pana Nurdina. To niewielkie skaleczenie, a krew nie płynie tak szybko, by trucizna w mgnieniu oka dotarła do serca. Powinnyśmy mieć chwilę czasu. Postaraj się tak bardzo, jak tylko potrafisz. – była zdenerwowana, ale starała się myśleć logicznie – jeśli to nie pomoże… - zadrżała, ale w tej chwili przyszło jej do głowy coś jeszcze. Można przecież wykorzystać oba pomysły, nie powinny przecież zaszkodzić. Tilia sprawnym ruchem wyjęła zza paska nóż i przyłożyła go do zdecydowanym ruchem do przedramienia Nurdina. Wprawnym ruchem wykonała niezbyt głębokie nacięcie. Zaraz potem, nacięła palec Fenestri i kazała jej przyłożyć go do przedramienia krasnoluda. Gdy dziewczynka wykonała polecenie, druidka wskazała na skaleczoną dłoń: - A teraz wyssij tyle krwi z trucizną, ile tylko potrafisz. - nie mogła stać bezczynnie i przyglądać się tylko, zaczęła więc wyciągać sakiewki z suszonymi ziołami, by zrobić z nich odtruwającą miksturę. Każda pomoc teraz się przyda, a zioła mogły naprawdę wiele.
Serce nadal waliło jej jak szalone. Uparcie wpatrywała się w twarz krasnoluda, mając nadzieję, że jak tylko stężenie trucizny we krwi zmniejszy się, ten otworzy oczy albo da jej jakiś znak, że zagrożenie minęło.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

        Nurdin czuł otępienie. Stopniowo tracił kontakt w rzeczywistością. Jego zmysły z coraz wyraźniejszym trudem odbierały bodźce z otaczającego go świata. Nie miał pojęcia czy Tilia i Fenestri wciąż są obok niego, czy też dały za wygraną, zaniechają jakichkolwiek wysiłków. Oczy krasnoluda zaszły mgłą, jego słuch stał się przytłumiony, a dotyk czy jakakolwiek sprawność mięśni nie funkcjonowały w ogóle. Kowal nie przypominał sobie by w ostatnim czasie naraził swoje ciało na jakiś ekstremalny wysiłek, a mimo to ogarniające go zmęczenie było tak silne, iż ten nie był w stanie z nim walczyć. Organizm Nurdina domagał się snu, a on sam gotów był przystać na taką propozycję, nawet jeśli wewnętrzny głos podpowiadał mu, że z takiej drzemki może się już nie obudzić. Krasnolud zastanawiał się czy tak właśnie czuje się osoba zamarzająca na śmierć? On sam nigdy nie doświadczył ekstremalnych chłodów i jak się okazało, tym razem również miało mu to zostać oszczędzone. Chwile przed tym gdy gotów był poddać się apatii, Nurdin poczuł w sobie żar, a potem potężna dawka energii ogarnęła jego ciało. Choroba najpierw zwolniła, na moment jej rozprzestrzenianie zostało całkowicie zahamowane, a chwilę później wszelkie objawy błyskawicznie zaczęły się cofać, tak jakby z spustoszonym przez truciznę organizmie nie zaszły żadne zmiany.
        Kowal nie miał pojęcia ile trwał ów stan. Nie wiedział również który z zabiegów prowadzony przez dziewczyny przyniósł mu tak gwałtowną poprawę. Gdy otworzył oczy ujrzał nad sobą druidkę opatrującą jego rany. Poczuł ból, przyjmując go z nieukrywaną radością, jako potwierdzenie faktu iż nadal żył, nie zmieniając się po drodze w jakiegoś upiora. Nad bólem potrafił jakość zapanować. Gorzej że chwilę po nim, umysł Nurdina wypełniło dużo bardziej niekontrolowane uczucie a mianowicie głód.
        - Wygląda na to ze nie pozbędziecie się mnie tak szybko. – Zakomunikował rozbawiony. Widok zadowolonej Tili i wpatrującej się w niego Znajdy, krasnolud przyjął niemal z taką samą radością co świadomość że smoczy kolec wciąż pozostaje jego własnością, chociaż tym razem znalezisko leżało poza jego zasięgiem, szczelnie owinięte w jeden z jego koców. Najwyraźniej obie medyczki doszły do wniosku, iż lepiej nie kusić staruszka przed popełnieniem kolejnego głupstwa.
        - Cóż to za maści? – Zainteresował się Nurdin. – Mam nadzieje że kuracja którą dla mnie planujecie nie ograniczy się do smarowania błotem? Ponieważ każdy krasnolud wie że nie ma silniejszego lekarstwa niż porządne śniadanie. Byłem głupcem. Powinienem potraktować je z należytym szacunkiem, zamiast gnać naprzód w poszukiwaniu skarbów. Głodny zachowuję się jak czeladnik który pierwszy raz znalazł się w kuźni. Jestem wam winien przeprosiny i rzecz jasna podziękowania za okazaną pomoc.
        - Czy to znaczy że będę mogła z wami zostać? – Z nadzieją w głosie spytała Fenestri.
        Swoim dziwacznym pytaniem, mała uświadomiła kowalowi ważną rzecz. Dziewczynka wcale nie chciała wracać do rodziców, zamiast tego szukając dla siebie miejsca w nowej sytuacji. Być może w domu nie była traktowana najlepiej, nie wykluczone że chciano ją sprzedać, albo uznano że jest na tyle dorosła by samej sobie radzić, a nie obciążać rodziny gębą do wyżywienia. Chociaż patrząc na dziecięcą twarz i wątłą sylwetkę, tylko skończony głupiec i zwyrodnialec w jednym, mógł potraktować Znajdę w ten sposób. Pozostawała tez możliwość w którą Nurdin wciąż powątpiewał. Smoki były zbyt duże by budować rodzinne gniazda, więc mała wcześniej czy później musiała dostać kopa z dotychczasowego domu.
        - W sumie to bez znaczenia czy jesteś tym smokiem czy nie. Liczy się to że bez wątpienia jesteś świetnym medykiem. I zielarką pewnie też. Podejrzewam że Tilia miałaby z ciebie pociechę, a jeśli nasza druidka cię nie przygarnie, to ja to zrobię. Wychowałem już jedną paskudę, to mogę zrobić to samo z kolejną. – Odpowiedział krasnolud.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Kowal był nieprzytomny przez bardzo długą chwilę. Fenestri wyssała bardzo dokładnie krew z trucizną, krzywiąc się przy tym i plując. Mała wcale zresztą nie kryła się z tym krzywieniem, choć cały czas starała się zachowywać, jakby całe swoje dotychczasowe życie spędziła na ratowaniu czyjegoś życia. Tilia miała nadzieję, że dziewczynce nic nie będzie. Druidka cały czas kontrolowała, co robi dziewczynka, mieszając jednocześnie rozdrobnione zioła z odrobiną tłuszczu tak, by zrobić maść.
Skończyły prawie jednocześnie. Fenestri popatrzyła na Tilię i bez słowa pokiwała głową, druidka przysunęła się do Nurdina i uważnie obejrzała miejsce nakłucia i nacięcie, które sama zrobiła. Nie widać było śladu, by trucizna przemieszczała się dalej, ale mogła być równie dobrze po prostu niewidoczna. Najlepszym potwierdzeniem skuteczności ich działań byłoby ocknięcie się kowala. Ach, jakże Tilia zatęskniła za jego marudzeniem!
Pochyliła się nad ręką krasnoluda i nałożyła maść. A on się poruszył!
Druidka chyba krzyknęła z radości i omal nie upuściła cennej maści. Przytrzymała kowala, który już był gotowy stawiać opór i skończyła nakładanie mikstury, nie odpowiadając na jego pytanie i mrucząc tylko: - Jeszcze chwila, panie Nurdinie, skończę nakładać maść, zawiniemy ranę i będzie pan wolny. – Nie było przecież sensu opowiadać mu dokładnie o składnikach maści leczniczej. Zresztą on chyba wcale nie chciał słuchać o Salvii , która nie dopuści do ewentualnego zakażenia rany, Aesculusie, który zahamuje ewentualny obrzęk czy Symphytum, które przyspieszy gojenie i nie dopuści do pozostania blizny.
Zawsze czuła taką samą radość, kiedy udawało jej się pomóc komuś w potrzebie. Z dużą wprawą owinęła szmatką rękę kowala i puściła go. Fenestri cały czas uważnie przyglądała się całemu procesowi, jakby chciała zapamiętać każdy ruch. Uśmiechnęła się do swojej pomocnicy, zadowolona, a dziewczynka jakby ośmielona sytuacją odezwała się, pytając o możliwość pozostania z nimi.
Tilia nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć. W sumie, zdarzały się przypadki, że druidzi uczyli sieroty lub cudze dzieci swego fachu. Nie było w tym właściwie niczego niestosownego. Ona sama uważała, że wiedzę druidów należy przekazywać dalej, żeby nie zanikła. A skoro mała chce się uczyć?
Przez chwilę rozmyślała nad tym, jakby to było nie wędrować samotnie. Przypomniały jej się wyprawy z ojcem, od którego nauczyła się wszystkiego, co potrafi. Może mogłyby?...

Wyglądało na to, że i krasnolud przekonał się do dziewczynki na tyle, że przygarnąłby ją do siebie. Tilia nie była pewna, czy kowalstwo jest odpowiednim zajęciem dla małej, drobnej, dziewczynki, ale nie znała się na tym zupełnie, więc cóż mogła o tym wiedzieć?
Fenestri usłyszawszy deklarację kowala, najwyraźniej zaniemówiła i przez chwilę nawet nie zrobiła w jego stronę nawet żadnej głupiej miny, nie wspominając już o drobnych złośliwościach.
Wyglądało na to, że dramatyczne wydarzenia wzbudzają w ludziach (krasnoludach, smokach i druidach – bez znaczenia) wzniosłe emocje.
- Tak… – skomentowała Tilia całą sytuacje, nie do końca wiedząc, czy chciała potwierdzić, że dziewczynka może zostać z nią, czy świetnym pomysłem jest zrobienie z niej kowala. – Skoro cudem uratowałyśmy pana Nurdina, spróbujmy wrócić do naszego obozowiska i zjeść to nieszczęsne śniadanie. A wtedy zastanowimy się wspólnie co robić dalej. – podała kowalowi dłoń, by pomóc mu wstać, Fenestri odruchowo stanęła po jego drugiej stronie i zrobiła to samo.
Nim nord zdążył sięgnąć po zawiniątko z zabezpieczonym kolcem, który przysporzył im tyle strachu, Tilia schyliła się i zapakowała jego znalezisko bardzo ostrożnie w kolejną szmatkę i schowała je do woreczka przypasanego do sukni. Zamierzała oddać go Nurdinowi, skoro gotów był poświęcić dla tego przedmiotu własne zdrowie, a kto wie czy nie życie, ale najpierw należy zyskać pewność, że kowal znów nie zrobi jakiejś głupoty…
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

W oczywisty sposób Nurdin nie mógł być zadowolonym z swoich ostatnich dokonań. Nie były to sprawy po których łatwo dało się przejść do porządku rzeczy, nawet dla kogoś takiego jak krasnolud, obdarzonego naturalną lekkością jak chodzi o kwestie ignorowania własnych błędów, pychę, arogancję i przekonanie o swojej nieomylności. Poczucie otarcia się o śmierć i świadomość że uniknęło się nieszczęścia tylko dzięki przypadkowi i zdolnością małej dziewczynki, napawały go trwogą, tym samym nie dając się w prosty sposób usunąć z głowy kowala. Jednak nawet one był niczym w porównaniu do wątpliwości jakie ogarnęły Nurdina, gdy ten wpatrywał się w zawiniątko, w którym prawdopodobnie znajdowała się jego zdobycz.
Ów brak stuprocentowej pewności był tu kluczem wszelkich rozterek jakie nękały krasnoluda. W oczywisty sposób ufał Tili. Wiedział że ta nie tylko by go nie okradła, ale również w żaden sposób nie posunęłaby się do kłamstwa, czy próby oszustwa. Problem w tym, iż jednocześnie znał ją na tyle dobrze, że wiedział jak bardzo druidka jest podatna na sugestię, a jeśli mała Znajda zasugeruje jej że smoczy kolec lepiej zniszczyć, by nie dopuścić do ponownego zranienia nim kogokolwiek, to Tilia tak właśnie zrobi, tym samym zamiast bezcennego znaleziska, podkładając mu zwykła gałąź. Dlatego też drugą oczywistością jaka nasuwała się do głowy kowala, był fakt iż powinien czym prędzej sprawdzić czy wciąż jest szczęśliwym odkrywcą wartościowego skarbu. Z kolei trzecią wielce prawdopodobna rzeczą jaka miała się wydarzyć, było to iż obie dziewczyny mu na to nie pozwolą. Tak samo jak zaprzeczyły, gdy zasugerował iż powinni rozejrzeć się czy w okolicy nie ma innych niebezpiecznych smoczych fragmentów.
- Cóż, mam nadzieje że ta historia wszystkich nas czegoś nauczyła. – Oświadczył kowal, przemawiając tonem jakby to on miał pełne prawo strofować dziewczyny za popełnione przez nie błędy. – Ty Fenestri powinnaś pamiętać iż nie należy gnać ślepo do skarbu, zwłaszcza jeśli tak niewiele się o nim wie, natomiast nasza droga Tilia musi zrozumieć że jest za ciebie odpowiedzialna i nie może przyklaskiwać każdemu pomysłowi dziecka. Teraz jednak proponuje zapomnieć o tej przykrej sprawie i zasiąść wreszcie do sutego śniadania. Nic tak nie poprawia nastroju jak pełen żołądek.
Wracając do obozowiska kowal uświadomił sobie również to iż być może zbyt wcześnie wyrwał się z swoja deklaracją opieki nad Znajdą. Naturalnie takie rozwiązanie miałoby też sporo plusów. Zakładając rzecz jasna że mała rzeczywiście jest smokiem, z czym dla uproszczenia pojmowania pewnych spraw Nurdin postanowił się zgodzić, jako jej opiekun kowal zyskałby dostęp nie tylko do meandrów wiedzy, ale również tych bardziej materialnych korzyści. Krasnolud nie znał się na smokach. Faktem że nie potrafiłby wychować smoczej dziewczynki zupełnie się nie przejmował. W chwili obecnej nurtowało go na natomiast to, czy takie gady w młodości tracą mleczne zęby? Bo łuski czy kolce to już na pewno. No i oczywiście musieliby też przycinać pazury, a on opiekowałby się wszelkimi ubytkami.
Gorzej że mała najwyraźniej nie potrafiła kontrolować swojej przemiany, a co za tym idzie albo w ogóle nie przemieni się już nigdy, albo zrobi to wewnątrz kuźni, demolując ją kompletnie, a następnie rzucając się do ucieczki, zniszczy pół Fargoth, narażając Nurdina na wypłatę gigantycznych odszkodowań. Zdecydowanie z tym fantem trzeba było coś zrobić.
Dlatego właśnie gdy cała trójka wreszcie mogła nacieszyć się posiłkiem, kowal zdecydował się podnieść niezwykle ważną kwestię, dotyczącą ich wspólnej przyszłości.
- Jeśli chodzi o naszą dalszą wędrówkę, to uważam iż przede wszystkim powinniśmy poszukać kogoś kto byłby w stanie nauczyć Fenestrii jak panować nad swoim darem. W przeciwnym razie nasza mała zawsze będzie zmagała się z nieprzyjemnościami. Cóż ty na to Tilio? – Spytał Nurdin, mający nadzieje iż troskliwa druidka w pełni go poprze.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Jeśli krasnolud, który ledwo został odratowany i cudem wymknął się śmierci, mówi o pustym żołądku, niewątpliwie oznacza to, że doszedł już do siebie. Tak przynajmniej wydawało się Tilii, choć Nurdin zachowywał się jednak trochę dziwnie. Druidka przyglądała mu się bardzo uważnie, wciąż szukając oznak działania trucizny.
Najważniejsze, że wracali powoli do obozowiska, będzie mogła tam spokojnie przyjrzeć się zachowaniu kowala, a także ocenić jego stan. Może być, że trucizna ze smoczego kolca zadziałała także na psychikę norda? Chociaż on zachowywał się dziwnie już od momentu poszukiwań smoczych śladów… Teraz jeszcze rzucał nerwowe spojrzenia w kierunku zabezpieczonego zawiniątka ze śmiertelnie niebezpiecznym kolcem jadowym. Tilia nie miała zamiaru na razie spuszczać artefaktu z oczu. Zwłaszcza, dopóki nie zyska pewności, że krasnoludowi nic nie jest.
Ruszyła szybkim krokiem w stronę obozowiska, kowal szedł mamrocząc swoje mądrości, pouczając je, jakby to właśnie któraś z nich przed chwilą zrobiła jakieś lekkomyślne głupstwo. Ale Tilia była szczęśliwa, że towarzyszowi nic nie jest, poza tym pamiętała, że ledwie chwilę wcześniej tęskniła za jego zrzędzeniem, więc nie ma co teraz narzekać.

Przygotowania do śniadania przebiegły sprawnie, jakby podróżowali ze sobą dłuższy czas. Każde zajęło się jakąś czynnością, nie wchodząc w drogę pozostałym i dzięki sprawnemu podziałowi prac, w całkiem niedługim czasie cała trójka mogła cieszyć się smacznym śniadaniem i ciepłym naparem z ziół.
I wtedy właśnie po raz kolejny Nurdin wprawił Tilię w osłupienie. I to wcale nie dlatego, że zaproponował coś dziwnego. Chodziło o to, że w ogóle to zaproponował. Do tej pory cały czas zachowywał się tak, jakby nie wierzył Fenestri. Mówił zresztą wprost, że to bajki, że mała dziewczynka nie może być smokiem i takie tam… A tu nagle taka propozycja. Bardzo rozsądna propozycja zresztą.
Druidka prawie zakrztusiła się napojem, mała wyglądała jakby właśnie zobaczyła samego wielkiego Cienia, obie zgodnie wbiły wzrok w kowala. Tilia ochłonęła szybciej: - To świetny pomysł, panie Nurdinie! – zachwyciła się. Zastanawiała się jednocześnie, skąd taka zmiana. Ale poszukiwania kogoś, kto mógłby nauczyć małe smoczątko panowania nad swoimi przemianami wiąże się z odszukaniem rodzinnej wioski Fenestri. Kto, lepiej niż rodzice, może ją tego nauczyć? Popatrzyła na małą, próbując rozszyfrować jej wyraz twarzy i poznać reakcję na tę propozycję. Dziewczynka mrugała jeszcze, ale Tilia nie potrafiła ocenić, czy podziela jej entuzjazm, czy jest raczej nastawiona sceptycznie do całego pomysłu. Musiała więc zapytać: - Fenestri, jak myślisz?
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości