Szepczący Las[Blisko Wrzosowej Polany] Wąż i czarnoskóry człowiek

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Eliae westchnęła. Ostatecznie chyba nie doczeka się odpowiedzi na swoje pytanie. A milczenie czarnoskórego zaczynało powoli dawać jej nieme ostrzeżenia. Skoro za samo ruszenie się z miejsca miałby jej odciąć nogi, to za kilka prostych uwag eugona straci język? Aż wzdrygnęła się na tę myśl. Chociaż, znając się na magii życia w takim stopniu, co ona... Raczej nie musiała za bardzo się obawiać. Prawdopodobnie.
        Niespodziewany świst i jakże bezpośrednia wizja śmierci nie mogła się kojarzyć z niczym miłym, przyjemnym. Murzyn miał wielkie szczęście, że strzała jedynie mignęła mu koło twarzy, po czym, lekko drżąc, wbiła się głęboko w ziemię. Eliae wyprostowała się, wstrzymując na chwilę oddech i nasłuchując. Niestety nagły zryw jej wcześniejszego „rozmówcy” wyprowadził ją ze stanu wielkiego skupienia. Drgnęła, obserwując poczynania mężczyzny. Jej śmiertelna groźba pod postacią nadlatującej strzały nie dosięgła. To nie na jej życie czyhał jakiś łowca, człowiek, ktokolwiek zdolny zabić jakąś istotę. Kwestia kolejnego morderstwa, która poruszyła cienkie nitki smutku w umyśle naturianki. Nabrała powietrza, dokładnie wzrokiem lustrując całą polanę. Poszukiwała czegokolwiek, co pomogłoby. Jakkolwiek.
        Szmer, którego nie mogła się spodziewać, a który zdolna była usłyszeć nawet z dłuższej odległości. Eliae – jak to ona ze swoją niezmierną ciekawością – oczywiście skierowała tam swoje spojrzenie. I kroki. Powolny chód szybko przerodził się w bieg. Czyżby uleczenie Murzyna nie poskutkowało tak, jak sobie to zaplanowała? Nie powinien mieć złamań. Wszelkie rany także zniknęły. Czegoś nie dopatrzyła?
Zatrzymała się, po czym nie wydając żadnego dźwięku, schowała się za drzewem. Ot, czymże byłby Szepczący Las, jakby nie jej ulubionym miejscem. Tutaj można się ukryć, nikt nie powinien cię znaleźć... Właśnie. Nie powinien. Ten las jest jednocześnie najlepszym schronieniem, tym samym będąc genialnym miejscem łowów.
        Zdziwiona nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Krzyk wydobył się z jej gardła, kiedy za sobą poczuła czyjąś obecność. Odskoczyła, tym samym unikając ogłuszającego ciosu. Cóż, można łatwo się domyślić, co dalej miało miejsce. Eugona potknęła się, przez co z impetem wylądowała na ziemi. Człowiek, który wcześniej wystrzelił z łuku, spoglądał na nią z pogardą.
Prosta zasada, nie mógł pozwolić, aby w lesie znaleźli się świadkowie. Naturianka zaczęła liczyć w myślach, by się uspokoić.
I tu zaczęła się cała zabawa. Magia ziemi, którą kontrolowała tylko i wyłącznie ciemniejsza strona serca jasnowłosej, dała o sobie znać. Nim jakiekolwiek stworzenie zdążyło się ruszyć, oplotły je zielone liany. Mocno. Wiele istot, które były ukryte w ziemi, zostało wyciągnięte na zewnątrz, przy czym każda poruszająca się persona pozostawała unieruchomiona przez samą naturę. Eugona przełknęła ślinę.
        - Nie chcę umierać... - To były jedyne słowa, jakie przeszły jej przez gardło. I jedyna myśl, która pozwalała jej pozostać przy zdrowych zmysłach.
Kallem
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kallem »

Las wyciągał pazury, podstawiał swoje wielgaśne i wiekowe nogi, drwił otwarcie z Kallema, popędzając go śpiewem ptaków i stukotem dzięciołów. Jakby to było bez znaczenia, bo on i tak nie zdąży. Błąd.
Żebra cholernie go bolały, w płucach czuł tysiące szpili, a krew wyciekała mu z małych ranek, których ciągle przybywało. Jakby byli cholernymi żołnierzami, którzy teraz szykowali swoje szeregi. Formacje na ostateczny atak. Jednak on nie zwalniał, a jeszcze szybciej pędził - jakby właśnie od tego miało zależeć jego życia, jakby gonili go cholerni łowcy niewolników, jakby... Chciał się odwdzięczyć?
Przystanął, niczym wilk tropiący ofiarę, nasłuchując. Nie czuł już nawet mięśni, nogi miał z pergaminu, a ręce odmawiały mu posłuszeństwa. Został mu tylko instynkt. I nim się posłużył, zaczynając dostrzegać coraz to nowsze ślady; kawałek ubrania przyczepiony na kolcach dzikiej róży, złamana gałązka - kiedy pełna życia - teraz bezwładnie dyndająca. Idąc dalej, niczym zahipnotyzowany, nie słyszał już niczego. Dostrzegł tylko kolejne ślady - trawa ugięta w wymuszonym geście posłuszeństwa, drzewo ze strząśniętymi, jeszcze soczyście zielonymi liśćmi i odgłos. Pierwszy od dłuższej chwili. Las wstrzymał oddech, jakby chciał rzeczywiście zobaczyć, co Murzyn miał zamiar zrobić ze swoja ofiarą. Bo wątpliwości żadnych nie miał - żądał śmierci. Śmierci i krwawej uczty. I taką chciał zaoferować wszystkim.
Kpiące, jakże ludzkie prychnięcie i szelest szat trzymających mocno gałęzie, które wyciągały do nich swe zbawienne ręce. Kallem przestał oddychać - nie chciał tego robić. Musiał się skupić, być cichy niczym jego pobratymce. Bo tak go wychowano, a teraz - w najdziwniejszej chwili - nauki się przebudziły z letargu.
- Nie chcę umierać - powiedziała dziewczyna, niemal niesłyszalnym, przesyconym strachem głosem, robiąc coś, czego on spodziewać się nie mógł.
Murzyn skoczył w tej samej chwili, kiedy z ziemi wyskoczyły dłonie Lasu, brutalnie, niby podcinając skrzydła, rzucając nim o ziemie. Popatrzył się na nie, jakby to właśnie one były przyczyną wszystkich nieszczęść, nie zauważając człowieka, który - również unieruchomiony - wyciągnął miecz z pochwy, kierując go w jego stronę. Miał szansę, mógł zabić.
Natura to niezła suka.
Ostrze zawadziło o gałąź rosnącą zaraz nad niedoszłym myśliwym, z premedytacją opatulając stal i nie dając jej szans na oswobodzenie. Człowiek popatrzył się na Murzyna, mając w oczach jedno. Zrozumienie. I strach.
Gniew wyparował, a on, czując jak lniany powoli puszczają, podniósł się z ziemi, z całej siły skręcając się na bok i uderzając w żuchwę myśliwego, która głośno zaprotestowała, wyrzucając właściciela do tyłu. Obaj jednocześnie stęknęli z bólu.
Biały upadł na ziemię.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Obserwowała, jak liany oplatają ciało mężczyzny, który jeszcze chwilę temu czyhał na jej życie. Teraz będzie bezpieczna, racja? Jeśli przyroda ją ochroni, nic i nikt jej nie skrzywdzi. A wówczas gdy ona kontroluje przyrodę, nic nie może się jej stać. Eliae po raz pierwszy w swoim życiu była dumna z wrodzonej umiejętności kontroli magii ziemi. I pierwszy raz cieszyła się ze swej przynależności do gatunku naturian. Chociaż rasa wężowatych to dość okrutna kasta... Czemu Eliae nie mogła urodzić się kimś innym? Maie, krydiana, fellarianka... Ktokolwiek. Kimkolwiek innym. Może całe jej życie potoczyłoby się inaczej. Może nie zabiłaby brata, nie musiałaby uciekać, nie znalazłaby się w takiej sytuacji, w której jej życie jest bezpośrednio zagrożone, nie miałaby tej ciemnej strony w swoim umyśle, która krzyczy jeden wyraz, cały czas, niczym mantrę. „Zabij, zabij, zabij, zabij”. Aż w głowie dudni.
        Eugona pragnęła teraz znaleźć się w innym miejscu. Wstrzymując oddech obserwowała, jak Murzyn pokonuje tajemniczego człeka. Naturianka, gdy miała już całkowitą pewność co do tego, że mężczyzna się nie poruszy i nie zaatakuje ponownie, powoli zaczęła wycofywać liany. Spojrzała zdziwiona na czarnoskórego. Hah, a na co jej się dziwić. To nie na nią polował tamten człowiek, tylko na niego. A on po prostu zapobiegł dalszemu przebiegowi złych i niefortunnych dla niego wydarzeń.
Ale po coś w końcu był ścigany. Z jakiegoś powodu. To już nadało dziewczynie powody do cichych podejrzeń.
        - Znasz go? - zapytała cicho, podnosząc się. Stanęła prosto, a na jej twarz, chyba po raz pierwszy tego dnia, wstąpił dość miły uśmiech. - On musiał coś od ciebie chcieć. - Jej ton głosu był pewny.
Ten człowiek również ma tajemnicę jak ona. Gorszą, lepszą, Eliae bardzo pragnęła się tego dowiedzieć.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Spokój tejże polany został zakończony, kiedy na niej pojawiła się eugona i mężczyzna. Nic nie zapowiadało katastrofy, nic nie mówiło o przyszłym nieszczęściu i nie mowa tutaj o kolejnym ataku rozwścieczonych i zranionych wieśniaków. Aczkolwiek matka natura postanowiła porządnie zakpić z dwójki ludzi na polanie, gdy liany, które do niedawna więziły Murzyna i wroga ich obojga, zaczęły ponownie wić się i szaleć niczym porażone piorunem. Złapały one truchło zabójcy, oplatając go całego, po czym ścisnęły tak mocno, iż owy człowiek został najprościej w świecie uduszony. Co z tego, że już nie oddychał, pnącza i tak postanowiły się nim zabawić i dobić leżącego. Ostrzegły tym one pozostałych, aby uciekali. Eliae nawet się nad tym nie zastanawiała. Oczywiście wpierw spróbowała magią ziemi powstrzymać pnącza, aczkolwiek jakaś inna, tajemnicza siła pchała je ku bohaterom.
        Niedaleko polany, ukryta w koronie drzewa, siedziała sobie mała dziewczynka. Choć suknia sięgała jej lekko do kolan, nóg nie było. Spod odzienia wylewała się czarna jak heban smoła, a w oczach nie odbijało się światło. Kierowała ona lianami, próbując zdobyć nowe zabawki do swojej kolekcji martwych marionetek. Niestety, przeliczyła się. Eliae tak łatwo wpasowała się w tło cieni, rzucanych przed drzewa, i kolory polany, iż udało jej się bez większego problemu czmychnąć od zjawy małej dziewczynki. A Kallem był szybki, zdołał uciec równie łatwo. Oboje zwrócili się w przeciwnych kierunkach i w tym momencie ich przygoda się zakończyła.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości