Strona 1 z 2

Re: Północna wieża

: Pon Kwi 23, 2012 9:38 pm
autor: Orim
Dłoń krasnoluda wędrowała w obrębie jego nóg, niczym wytrawny łowca szukający swej ofiary, palce zaś jak pyski psów gończych badały podłoże, gdy tylko jakiś obiket został wyczuty przez grube i spocone łapy khazada, momentalnie znajdował się w jego uścisku. Jednak po dłuższej chwili taka zabawa znudziła go i swoje spojrzenie skierował raz w lewo, raz w prawo i gdy namierzył beczułkę, wyciągnął się po nią, a że stała dość daleko od zabójcy, ten przewrócił się na bok, musiało to wyglądać komicznie dla pozostałych. Przeklął pod nosem, wymieniając wszystkie znanie sobie obelgi. Palce zacisnęły się beczułce i podnosząc ją do góry skierowały ją do ust Orima, który zaczął pić jak oszalały. Jego przełyk pracował z niebywałą szybkością. Nie nacieszył się zbyt długo spokojem, gdy usłyszał słowa mężczyzny, odstawił od swego schlanego pyska beczułkę, wylewając trochę piwa na siebie i spojrzał na niego, wyraz twarzy krasnoluda nie ukrywał zdziwienia. Dziwna noc, zaprawdę przedziwna.
- Nie jestem żadnym chędożonym panem, jestem zabójcą. Nie trza mi twego miecza ani usług - burknął.

Re: Północna wieża

: Śro Kwi 25, 2012 9:02 pm
autor: Elxen
Na słowo "beczułka" niemalże zastrzygła uszami. Domyślała się, co może znajdować się w owej beczułce. Krasnoludy słynęły z mocnych trunków, a Elxen preferowała subtelniejsze alkohole, lecz tygodnie picia samej wody zrobiły swoje. Oczy elfki zalśniły dziwnie. Może to tylko refleks księżyca, odbijającego się w jej sarnich oczach... Aura czarownicy nagle przybrała bursztynową barwę i zgęstniała.
Elfka kochała swą grę aktorską, lecz jej scena nie znajdowała się w teatrze. Zwykła wykorzystywać ten talent nawet w najprostszych czynnościach. Jakże łatwo było dostać zniżkę na targu, gdy przybrało się rolę słodkiej dziewczyny i zatrzepotało rzęsami. Prościej było wygrać sprzeczkę w karczmie, naśladując gesty i mimikę uczonych oraz korzystając z nierozumianego dla plebsu języka. Wystarczyło też udać barbarzyńską i niewychowaną dziewuchę, gdy szumowiny i oprychy rzucały jej znaczące spojrzenia. Skuteczność była niesamowita. Rzadko można dojrzeć jej prawdziwą twarz. Jest przykryta nawarstwiającymi się z czasem maskami, które chroniły ją od uderzeń i bólu, ale też od jej właściwej tożsamości. Jaką rolę przybierze teraz? Nie mogła się zdecydować, jaka odniosłaby najlepszy efekt, gdyż jej publiczność była dość nietypowa.
Elxen uniosła prawy kącik ust słysząc odpowiedź krasnoluda. Skoro jest zabójcą... może jest za niego jakaś nagroda w najbliższym mieście? Właściwe to kto przyznaje się od tak, że jest mordercą? Albo ktoś niesłychanie silny i nie obawiający się ataku, albo ktoś nieskończenie głupi.
Stawiam na to drugie!

Re: Północna wieża

: Śro Kwi 25, 2012 9:21 pm
autor: Nithael
Nithael, słysząc odpowiedź krasnoluda, wzruszył lekko ramionami, ale nie odpowiadał od razu. Wolał poczekać chwilę, by mężczyzna uspokoił się i oswoił z jego widokiem. Anioł spojrzał na elfkę i uśmiechnął się subtelnie. Nie miał zamiaru jej podrywać czy coś, po prostu miał grać rolę dobrego aniołka, no nie? A takowe są przecież takie miłe, uczynne i nudne... aż się wymiotować czasem chce widząc ich uśmiechnięte niewinne buźki. Upadły umiał grać, umiał wcielać się w różne postacie, dostosować się do rozmówcy. Emocje, które udawał, że czuje, były tak dobrze zagrane, iż nie sposób było zobaczyć różnicę między nimi a tymi prawdziwymi. A wszystko dzięki latom praktyki... no cóż, jego nauczyciele zrobili z niego takie coś. Istotę pozbawioną empatii, ale umiejącą doskonale radzić sobie bez tego. Musiał, po prostu warunki w jakich żył nie tolerowały słabych. Chyba nikt nie wiedział, kim jest naprawdę anioł... chyba, bo sam Nitheal przecież nie pamięta kim był przed porwaniem ...
Anioł odwrócił wzrok na krasnoluda i spytał przepraszającym tonem głosu:
- A więc może potrzeba ci towarzysza do rozmowy? Zwą mnie Nithael lub Gabriel. Wszystko zależy od tego, kto ze mną rozmawia. Mogę usiąść przy tobie i zabić czas rozmową? Taki krasnolud jak ty ma chyba ciekawe życie i wiele historii do opowiedzenia. Chętnie posłucham.

Re: Północna wieża

: Śro Kwi 25, 2012 9:33 pm
autor: Orim
Oko krasnoluda wędrowało raz to na elfkę, raz to na anioła. Drapał się po brzuchu i dalej żłopał swoje piwo, jakby był na jakieś biesiadzie. Krasnolud czuł się rześko i wesoło, ale to tylko za sprawą swej magicznej beczułki i jej zawartości. Dziwne były te przybłędy, chcąc rozmawiać z zabójcą, pewnie nie mają pojęcia nawet, z jakim typem krasnoluda mają do czynienia. Splunął siarczyście i rzucił w stronę anioła swoją umiłowaną beczułkę.
- Może to ci zajmie usta na jakiś czas, bo pierdzielisz jak potłuczony - burknął i splunął przez ramię. Skupił swój wzrok na aniele, który miał gadane, nie ma co. Zastanawiał się, jak zareaguje na piwo, które nosiło nazwę „Krzywomordowykrętacz”, tak nazwał je jeden z pijących i nazwa przyjęła się do dziś.
- Nie mam żadnych ciekawych opowieści, a jeśli nawet wam opowiem. - Piwo odezwało się, Orim wydał z siebie przerażające beknięcie, które było głośniejsze od poprzedniego.
- Cholerne piwsko, kutwa, głodny jestem. - Skierował swoje spojrzenie na elfkę i uśmiechnął się pod nosem. - Nie masz, elfko, czego do jedzenia, kiszki mi śmiertelnie grają, a na pusty brzuch to, kutwa, żadne picie - burknął i wyszczerzył do niej zęby.

Re: Północna wieża

: Pią Maj 04, 2012 10:41 am
autor: Elxen
Krasnolud trafił w sedno. Mroczna elfka rzeczywiście była dziwna. Zazwyczaj przedstawiciele jej rasy nie oddalają się od swych siedzib na takie odległości. Zachowanie, charakter i wygląd czarownicy z pewnością też nie był przeciętny.
- Zaiste, kiszki wyprawiły ci w brzuchu chyba małą paradę, bo nawet stąd słyszę... - Elfka zaczęła grzebać w torbie. - Mam tylko chleb, raczej nie pierwszej świeżości... - Również wyszczerzyła do niego ząbki. Jego styl mówienia powoli zaczął młódkę przekonywać o krasnoludzkiej krwi płynącej w jego żyłach.
- Co prawda wypadałoby, aby najpierw mężczyźni przedstawili się kobiecie, a nie odwrotnie... - Mówiąc to podrapała się po głowie w zamyśleniu - ...ale widząc, z jakimi osobami mam do czynienia, powiem pierwsza. Mówcie na mnie po prostu Elxen.

Re: Północna wieża

: Pią Maj 11, 2012 11:16 am
autor: Nithael
Upadły złapał beczułkę i napił się prosto z beczki, nieświadom nazwy czy skutków. Zaczął się krztusić trunkiem i musiał odstawić beczułkę na chwilę na ziemię, by nie upuścić jej. Był to bardzo mocny alkohol i anioł nie był przyzwyczajony do takowego. Nie był nawet świadomy faktu, iż jego skrzydła znów były widoczne, czasem pojawiały się kiedy czuł się zagrożony... chyba jego organizm poczuł się tak, kiedy anioł napił się piwa nieznajomego. Kiedy jego gardło trochę się uspokoiło, napił się jeszcze raz, tym razem wolniej i dużo mniej. Tym razem mógł przyjąć trunek jak mężczyzna, nie jak dziecko. Słowa kobiety go lekko zirytowały, ale zlekceważył je. Gdyby była damą, to traktowałby ją tak, ale kobieta, która wysławia się jak pijaczyna i zachowuje jak rozwydrzony bachor, nie zasługuje na szacunek czy honory. Wzruszył tylko ramionami na jej słowa i odpowiedział spokojnym, zimnym tonem:
- Pasujesz do tego towarzystwa jak ulał. Mam na imię Nithael. A teraz opuszczę was, bo nie mam zamiaru spędzić całej nocy pod gołym niebem. - Oddał beczułkę krasnoludowi i dodał wesoło:
- W wieży mam świeższy chleb, jak chcesz możesz iść ze mną. Chyba, że wolisz spędzić noc z uroczą elfką... - Odwrócił się do kobiety i powiedział -Elxen... nie zmuszam cię byś przebywała dłużej z takimi jak my. Żegnaj. - Odwrócił się od towarzyszy i ruszył w stronę wieży. Po jakimś czasie był na jej szczycie, czekając na krasnoluda.

Re: Północna wieża

: Nie Maj 13, 2012 4:47 pm
autor: Orim
Krasnolud parsknął śmiechem, widząc jak działa na mężczyznę jego niezwykły trunek. Jednak widząc drugie podejście i to, że chłopak napił się jak prawdziwy chłop z jajami, krasnolud pokiwał głową. Cóż, zawsze to jakiś osobnik do picia - pomyślał, pozostając w zadumie przez chwilę. Jednak słowo "chleb" obudziło go z jego rozważań, dawno nie jadł chleba, zastanawiał się, jakie sam ma pieczywo, na samą myśl o nim na jego twarzy pojawił się grymas przypominający uśmiech. Ominął całą scenkę z rozmową, ale "chleb" brzmiało dla niego lepiej niż tysiąc słów. Podniósł się i zerknął na elfkę, a później na mężczyznę.
- Prowadź mnie, kuźka, do tego chleba - burknął przeciągając się, zaczął po krótkiej gimnastyce zbierać swoje rzeczy, szkoda byłoby przez nieuwagę stracić coś, co może mu się przydać w poszukiwaniu śmierci. Nim się zorientował, jego kompan był już na szczycie, potarł czoło i jak mały ociężały konik zaczął wlec się pod nią. Normalnie dla krasnoluda to żaden problem, aby wejść na taki pagórek, ale alkohol we krwi robi swoje. Gdy znalazł się już na górze, westchnął, splunął i rzucił w stronę mężczyzny:
- Do stu tysięcy chędożonych skrzyń z diamentami Krufgala Krótkorękiego, jest tu pieruńsko wysoko... psia jego mać - wycedził przez zęby.

Re: Północna wieża

: Śro Kwi 03, 2013 8:15 pm
autor: Pani Losu
Błyskotliwa uwaga krasnoluda na temat wysokości wieży nie dotarła jednak, jak się okazało, do jej adresata. W zasadzie Nithael nie sprawiał w tamtej chwili wrażenia osoby, do której cokolwiek ze świata zewnętrznego dociera. Leżał bowiem na zimnej posadzce na szczycie wieży i... najzwyczajniej w świecie spał. Snem kamiennym i sprawiedliwym. W tym momencie można go było rzeczywiście wziąć za niewinnego aniołka, jakiego próbował udawać...

Sprawcą jego stanu musiał być zdradliwy, krasnoludzki trunek, który z delikatnym opóźnieniem, aczkolwiek skutecznie, uderzył upadłemu aniołowi do łba, dzięki czemu teraz ów spał jak dziecię, sprawiając obserwatorowi tej scenki niemałą uciechę.

Co się działo w tym czasie w głowie Nithaela? Ano, kłębiły się w niej przeróżne, nawet dość wesołe obrazki, a chwilowe przebłyski świadomości wplatały się w materię snów niby wstążka w warkocz dziewczęcia.

Obudził się po nie wiedzieć jak długim czasie. Niebo pobladło, choć nieznacznie, bo nad okolicą unosiły się cały czas mroczne, ponure mgły i opary; właściwie trudno było określić, jaka to pora - zbliżający się świt, a może już schyłek kolejnego dnia? Mężczyzna poczuł głód, lecz prędko zorientował się ze smutkiem, iż z jego ekwipunku zniknął chleb. A z okolicy zniknął też krasnolud. I te dwa tajemnicze zniknięcia niechybnie miały ze sobą coś wspólnego.

Właściwie upadłemu aniołowi nie pozostało nic lepszego, jak również stąd zniknąć.