Zrujnowana Warownia[Jaskinia nieopodal Warowni] Deszczowa piosenka

Wielka, zrujnowana twierdza usytuowana na porośniętym przez sosny wzgórzu, co podkreśla jej monumentalność. Dawno opuszczona ze względu na niebezpieczną okolicę. Wszędzie można dostrzec różne zwierzęta szukające w niej schronienia. Można tez tutaj spotkać różne zjawy, zazwyczaj niegroźne. Zamieszkana przez Arorma.
Jaster
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

[Jaskinia nieopodal Warowni] Deszczowa piosenka

Post autor: Jaster »

Zaczęło padać. Ulewa przyszła nie wiadomo kiedy, nagle. Wielkie krople deszczu opadały wpierw wolno na zasuszoną ziemię Doliny, jej mrok gęstniał z sekundy na sekundę. Czarne chmury gromadziły się w jednym miejscu, zdawały się być jedną gigantyczną szarą płachtą rzuconą na wieczorny nieboskłon. Jaster patrzyła nań z widocznym niepokojem. Dawno nie oglądała tak groźnie prezentującego się nieba. W dodatku ten deszcz... z każdą sekundą przybierał na sile. Tym bardziej wysilała się, by odnaleźć zbawienną drogę do jaskini na wzgórzu. Mały pagórek znajdujący się niedaleko ruin starego zamku wyrastał z gęstwin niedojrzałych roślin, chwastów. Stąpając po nierównym gruncie Driada prowadziła za sobą nowego towarzysza, Felippe. Chłopak nie wydawał się być pewny, że trafi bezpiecznie do schronienia. Jaster też nie. Mimo widzenia jaskini z daleka, nadal pozostawała droga na górę, przez krzaki. Do odcinania poszczególnych chwastów kobieta używała włóczni. Twardą rękojeścią przyciskała je do ziemi. To pomagało bardziej niż bezcelowe męczenie się z odcinaniem poszczególnych kwiatów. Woda w tym nie pomagała. Wilgotne rośliny o wiele lepiej uginały się, niż dawały odcinać. I w taki oto sposób Jaster przebrnęła drogę od podnóży pagórka aż na mały płaskowyż, tuż przy wejściu do jaskini. Szerokie, acz niskie oko groty pachniało niewybrednie, bo kamieniami. Chłód panujący w środku wcale nie przeszkadzał Driadzie. Prawdę mówiąc, było tam cieplej, niż na zewnątrz. Jaster odsapnęła w końcu.
- Jesteśmy bezpieczni, choć przez chwilę. A przynajmniej dopóki nie przestanie padać. Radzę zaznajomić się z tym miejscem, bo trochę tutaj posiedzimy... - powiedziała, zgarniając prawy nurt włosów i wyciskając z niego wodę. Wyżęła ją na zewnątrz, po czym natychmiast wróciła do środka jaskińki. Małe schronienie wystarczało, aby przetrzymać panującą burzę.
- Nie patrz tak na mnie... - poprosiła spokojnym, acz surowym głosem - Nigdy nie widziałeś Driady? Czyżby brak ubioru był aż taką nienormalnością wśród takich istot, jak ty?
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Miło było usiąść w suchym miejscu po tak forsownej przeprawie przez deszcz i różnego rodzaju krzaki. Nawet jeśli tym miejscem była zimna skała w niezbyt dużej jaskini. Chociaż byłoby jeszcze milej, gdyby nie wiało takim chłodem od jego towarzyszki tej niedoli. Kiedy ona wyżymała włosy, on zajął się swoją przemoczoną koszulą. Niespiesznie zdjął ją z siebie i rozłożył na ziemi, żeby chociaż trochę wyschła. Żachnął się na sowa driady. Najwidoczniej powrócił mu jego zwykły nastrój, bo ani myślał się rumienić. Nie miał pojęcia, dlaczego to wcześniej miało miejsce. Jedyny powód, jaki mu przychodził do głowy, to działanie jakiejś dziwnej magii, chociaż nie był pewien, czy istniała taka, która mogła kontrolować naczynia krwionośne w policzkach.
- Widziałem już driady i to jeszcze bardziej gołe niż ty - powiedział z udawanym oburzeniem.
- Obserwacje czyniłem jedynie w celach badawczych - dodał już weselszym tonem. Poczucie humoru Jaster miał już przetestowane, sęk w tym, czy nie była za bardzo na niego obrażona, aby skorzystać z tej przydatnej cechy charakteru. Wciąż za mało się znali, żeby stwierdzić z całą pewnością, czy driada lubi jego towarzystwo, czy tylko je toleruje.

- Skoro, jak powiedziałaś, trochę tutaj posiedzimy, to proponuję rozmowę. A żeby rachunek się wyrównał, to zdradzę ci, iż jestem maiem podmuchu. Kontroluję magię powietrza - powiedział, a dla podkreślenia efektu stworzył miniaturowe tornado, które zakręciło się po ziemi i zniknęło. Wiatr to był zdecydowanie jego żywioł. Szkoda tylko, że nie mogło to się przydać w zaistniałej sytuacji. Co innego, gdyby był maiem ognia, tak jak... pewien ktoś. Na szczęście miał coś innego na rozgrzanie.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko - powiedział wyciągając z torby przy pasie niewielką karafkę z bursztynowym płynem.
- Podobno to najlepszy trunek od Szczytów Fellarionu po Równiny Drivii. - Zachęcająco zakręcił butelką, po czym postawił ją przed driadą. Sam, po krótkim namyśle, postanowił ściągnąć jeszcze buty, w których chlupotała woda. Uwolniony od tego ciężaru usadowił się wygodniej, opierając się o chłodną ścianę jaskini.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Jaster
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaster »

Czy istnieją nie nagie Driady? Wielokrotnie spotkała się z opiekunkami lasów, które przebierały się w korę drzew, rośliny, owoce. Nigdy jeszcze nie dostrzegła jakiejkolwiek Nimfy czy też Driady, która miałaby na sobie ludzkie odzienie. Ona niestety musiała je nosić, choćby po to, aby móc zachodzić do okolicznych miast i osad, czy też wsi. Nauki pobierane u Druidów nauczyły Jaster wymaganej kultury, wpoiły jej pewne zasady, których raczej nie warto łamać. Jedną z nich jest choćby zasada domniemanej niewinności. Póki ma się na sobie ubranie, jest się niewinnym. Wchodzenie w negliżu do miasta skończyłoby się zatrzymaniem, uprowadzeniem i ukaraniem. Nie jest bowiem frywolną kurtyzaną... i choć zapalczywa dzikość lasu często ją wzywa, musi niestety pamiętać o kontaktach ze światem. Ubranie było nieodzowną częścią ludzkiej Alaranii.
- W celach badawczych... ciekawie to ująłeś, zwłaszcza, że nie ma co badać - stwierdziła krótko, zsuwając z siebie torbę z ziołami wraz z włócznią i kładąc obydwie rzeczy na suchej ziemi groty. - Przecież widziałeś jeszcze bardziej nagie Driady...
Zamilkła na moment. Spoglądając z troską na krajobraz Mrocznej Doliny przyglądała się z uwagą na kłębiastą chmurę unoszącą się tuż nad szczytami okolicznych gór. Przez cały burzowy zgiełk Jaster zapomniała o umowie z niedźwiedziem. Przyjaciel na pewno będzie jej szukać, choć do północy zostało jeszcze czasu, a sama chatka jest niedaleko... w ostateczności trochę się spóźni. Okoliczna roślinność może okazać się pomocna i przekazać wieść o spieszącej się Driadzie. Nie będzie w tym nic złego.
- Jesteś maiem podmuchu... - powtórzyła po nim, nieco ciszej, półszeptem. - Interesujące jest twoje pochodzenie, Felippe. Mało który Naturianin jest jakimkolwiek maiem. Występowanie jest dość... ograniczone.
Przypatrzyła się bacznie wyjmowanej butelce. Zmrużyła oczy, próbując odnaleźć na niej napis, o ile taki w ogóle istniał. Nic z tego. Zamiast etykietki Jaster dojrzała tylko wnętrze butelki i dziwnie, acz przyjemnie pachnący trunek. Aromat napoju nie przypominał Driadzie nic znanego. Lekko się obawiała.
- To wino? Mało kiedy mam okazję pić alkohol... Tam, skąd przebywam, jedynymi właścicielami winnic są Leśne Elfy i Nimfy.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe uśmiechnął się z pobłażaniem i przecząco pokręcił głową.
- Moja droga Jaster, poznaj królową alkoholi, whiskey! - powiedział z entuzjazmem odkorkowując butelkę. - Podobno ten szlachetny trunek jest wymysłem krasnoludów, ale nikt nie jest w stanie tego potwierdzić, za to niektórzy ludzie z chęcią przypisują sobie zaszczyt wynalezienia whiskey swojej rasie. Najlepiej smakuje nieschłodzona, bez dodatków, no może za wyjątkiem górskiej wody, ale... Ale nie chcę cię zanudzać suchymi faktami - dodał, kiedy zorientował się, że rozgadał się na temat, o którym driada nie może mieć pojęcia i najprawdopodobniej ją to nie interesuje. Zamiast tego podsunął karafkę jeszcze bliżej kobiety.
- Wybacz, że nie mam odpowiednich naczyń, ale w podróży to niepraktyczne. Panie pierwsze, oczywiście, jeśli się nie boisz, że zamierzam cię otruć. - Szeroki uśmiech znów zagościł na jego twarzy. W żadnym wypadku nie miał zamiaru robić kobiecie krzywdy, zresztą zatruwanie whisky byłoby wielką stratą, jednak Felippe wiedział, iż niektórzy mieli opory przed napiciem się jako pierwsi trunków od nieznajomych. Może i miało to sens, ale co dumniejsi gospodarze mogliby się poczuć urażeni.

Czekając aż Jaster zdecyduje się skosztować alkoholu, Felippe spojrzał w stronę wyjścia z jaskini. Burza rozszalała się na dobre, wichura była tak silna, że przyginała drzewa. Na szczęście ich mała grotka była tak usytuowana, że wszelkie niedogodności związane z pogodą ich omijały. Co prawda dla maia podmuchu byłoby możliwym stworzenie swojego rodzaju wiatrowej ochrony, ale lepiej nie tracić zbyt wiele energii, jeśli nie jest to konieczne.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Sharvari
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sharvari »

Błyskawice rozdarły szatę nieba. Wiatr zawodził za utraconym słońcem pod płaszczem ciężkich chmur. Pojedyncze rozbłyski oświetlały powyginane drzewa. Co odsłona, to i w innej pozycji, wyjące trzaskającym drewnem. Teatr pantomimiczny. Grzmiące przestworza, w gniewie swym, zalać całą dolinę zapragnęły. Rzeki rozmokłej ziemi spływały po zboczach porywając pomniejsze gałązki i liście. Rozpędzone krople targane podmuchami, uderzały boleśnie we wszystko co stanęło im na drodze. Roztańczone i wirujące. Setki małych, wodnych igiełek, których ukłucia godziły chaotycznie z co innej strony.

Gdzieś tam, niżej, w połowie drogi na szczyt wzgórza, szła postać opatulona w płaszcz. Przy jej boku brnęło wychudzone stworzonko, dzierżące w dłoni parasolkę o wielkim kloszu i niesamowicie długiej rączce, osłaniając oboje od deszczu. Szalone podmuchy, niosące z sobą małe fragmenty roślinności opływały obie postacie, tylko od czasu do czasu szarpnąwszy rąbki szat mocno. Rzęzisty deszcz spływał strumykami po niewidzialnych łukach, odrzucających większą część kropel przed dosięgnieciem wędrowców.
- Zgryzotek nie chciałby by być niestosowny. - Zaczął uchak rozpalając na końcu patyka płomień, ot mała, migotliwa pochodnia na tle rozbłyskającego lasu. - Zgryzotek myśli, że chata zawalić się Pani na głowę może. Zgryzotek, zaproponuje może "przeskok"? - spojrzał wielkimi, miodowymi oczami na kobietę. - Nie dobry to czas na spacery. - I przymknął lewą powiekę, trafiony kroplą.
- Nie - cicha odpowiedź.

Spory głaz w towarzystwie gromadki kamyczków staczać się zaczął po wzniesieniu, pchnięty strumieniem brudnej wody. Rozpluskując kałuże rozpędzał się w dół. Szybciej i szybciej, zgniatając i miażdżąc. Bez litości,jak cały świat w tej chwili. Błyskawica zgasła, deszcz lunął na wędrowców. Brzęk dzwoneczków. Łupnięcie kamieni o skarpę kilka stóp dalej. Znów błysk. Rozsypane, płatki potarganego pergaminu porwała rozszalała wichura. Wyższa postać oparła się ciężko o drzewo, czarne kosmyki wyrwał podmuch spod kaptura. Po skroni spłynęły dwie słone krople. Uchak zaplótł kościste palce na materiale płaszcza towarzysza, pociągnął lekko, z obawą.
-Zgryzotek, nie chce się Pani narzucać. Zgryzotek proponowałby.... - przeraźliwy grzmot, niczym smoczy ryk. - ... iść tam. - wskazał palcem zarys wejścia do jaskini.
Roziskrzyły się oczy, gdy wzrok dosięgnął wskazanego miejsca. Nieważne co tam mogło być. Istotne było by tam dotrzeć jak najprędzej. Ruszyli powoli w górę. Wyższa postać zgięta i targana wiatrem wspierała się na kiju. Krucha gałązka gotowa się złamać. A za nią uchak, z miną rycerza, który będzie łapać, gdy się tylko potknie.

Już tak blisko, a jednak tak daleko.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Burza zdawała się nie mieć końca. Zamiast cichnąc, jeszcze bardziej przybierała na sile. No cóż, alarańska pogoda bywała bardziej rozkapryszona niż niejedna panienka z dobrego domu. Niby grzmoty nie powinny zaskakiwać przy tak humorzastym niebie, jednak jeden z nich przykuł uwagę Felippe. Był inny od wszystkich, a różnił się mianowicie tym, iż hukowi nie towarzyszył błysk. Podejrzliwości maia nie ugasiły również małe kamyczki obsypujące się ze sklepienia jaskini. Chłopak spojrzał na Jaster.
- Pójdę to sprawdzić, zaraz wrócę - powiedział uspokajającym głosem, w razie, gdyby driada się przestraszyła, chociaż nic na to nie wskazywało. Wsunął na nogi wysokie buty, koszulę zostawił na ziemi, nie chciał jej znowu moczyć, kiedy ledwo co wyschła. Żwawo wstał i podszedł do wyjścia. Musiał nieźle wysilić wzrok, żeby cokolwiek dostrzec przez kurtynę wody. Kiedy kolejny błysk rozjaśnił nieboskłon Felippe odkrył przyczynę hałasu - kilka kamieni musiało stoczyć się z góry, bo nie pamiętał, żeby wcześniej leżało ich tyle u progu ich małego schronu. Wątpliwości zostały rozwiane, młodzieniec mógł spokojnie wracać w może nie ciepłe, ale przynajmniej suche trzewia jaskini. Coś jednak skłoniło go do zapuszczenia się poza obręb bezpiecznego schronienia i wyjścia w szalejący żywioł. Przekora czy przeczucie, kto wie? Wiatr natychmiast wplątał swoje lodowate szpony we włosy śmiałka, lejąca się z góry woda też nie dała o sobie zapomnieć. Felippe jednak, jakby na złość światu, szedł dziarsko przed siebie, nie przejmując się konsekwencjami. I wtedy to dostrzegł. Sylwetkę, jak się zdawało, strudzonego wędrowca. I jeszcze coś, śmiesznie małego, ale przepełnionego jakąś wewnętrzną dumą.
- Szukacie schronienia, przyjaciele? - spróbował krzyknąć mai, ale zawierucha była tak głośna, że sam nie był pewien, czy mu się to udało czy jedynie nałykał się wody. Jeśli chciał nawiązać jakiś kontakt z nieznajomymi, musiał podejść bliżej. Ale chyba, mimo wszystko, lepiej było zaczekać, aż to oni zbliżą się do niego. W końcu te kilka stóp to nie było tak wiele. A może jednak było...

Tak blisko, a jednak tak daleko.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Sharvari
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sharvari »

Sylwetka mężczyzny wyłaniająca się z jaskini, wbrew wszelkiej logice, wstąpiła w objęcia burzy. Moknąc, dostrzegł za kurtyną deszczu dwójkę wędrowców. Ubrania poprzyklejały się do ciał, krępując nogi tonące w coraz porywistym potoku błota.
To, wcale nie takie strome zbocze, jawiło się niczym jeden ze szczytów korony niebios. Wbrew żywiołowi, niepokornie, krok za krokiem, byle na przód. Obojętnie jak iść, byle być w ruchu. Gdzieś we krwi istniał zaiste, duch przetrwania. Paląc trzewia niespokojnym pożądaniem.

Szelest ciężkiego materiału zagłuszony wichrem. Krzyk mai'a zlany z grzmotem cierpiących chmur. Błyskawica oświetlająca jego sylwetkę.
- Oooo... - przygarbiło się stworzonko, w nietypowym mezaliansie zalęknienia i dumy. - Pani, Zgryzotek widzi wybawienie. Ognisko rozpali. Suknię upierze. - Uśmiechnął się, a unoszącym się kącikom ust towarzyszyło uniesienie uszu. Wielkie, szkliste oczy spojrzały na mężczyznę, jakby chciały być mu mętnym lustrem.
Kobieta uniosła głowę chcąc ujrzeć cel podróży. Drzewo zgarbiło się boleśnie, z westchnieniem, przytulone wiatrem do ziemi. Kaptur opadł znów na czoło wędrującej, krawędzią muskając czubek nosa.

Krok za krokiem, ale jednak coraz wolniej. Uchak, niestrudzenie, poły szat chwycił.
- Pani się nie gniewa, ale "hop" było by najlepsze, nim burza nam zrobi hop.
Głowa kobiety drgnęła minimalnie, zdradzając dyskretne spojrzenie na stworzonko. Kostur miękko wbijał się w bagnisty grunt, dając coraz mniejsze oparcie. Ominęli poległe drzewo. I kolejne. Odsuwali się przed wyciągającymi się w ich stronę, gałęziastymi ramionami. Matka Natura chichotała, z tych, którzy na jej łaskę zdani byli. Tacy słabi i tacy bezczelni.

Ostanie dwadzieścia kroków.
- Teraz. - rzekła przytłumionym głosem spod kaptura.
Obie postacie zniknęły, pozostawiając po sobie, szybko porwane przez burzę, smużki dymu. Ulotny zapach, ciężki do opisania.
I tuż pod nogami mężczyzny wyłonił się uchak, a siedem stóp za nim kobieta o zsiniałych ustach.
- Witam szanownego Pana. - Skłoniło się garbate stworzonko, ściągając grzecznościowo, niewidzialny kapelusz z głowy. - Wdzięczna ma Pani byłaby za kawałek jaskini. - Wyprostował się powoli układając lewą dłoń na wierzchu prawej. Wielkie oczy spojrzały na mai'a - Choć, Zgryzotek, nie będzie ukrywał, że lepiej było by trochę więcej niż kawałek. - Miodowe oczy wytrzeszczyły się, stając jeszcze większymi i bardziej wyłupiastymi.
Nie czekając na odpowiedź, padło kolejne zdanie z ust stworka.
- Bardzo wdzięczny jest Zgryzotek, za udzielenie gościny swojej Pani. - Kościste palce złapały rąbek spodni mężczyzny i potrząsnęły, gestem jakby potrząsnąć dłonią mężczyzny chciał w podzięce i po dobrze ubitym interesie. Po czym podbiegł do kobiety, której płaszcz rwał wicher na wszystkie strony świata i kłaniając się usłużnie wskazywał jej dłonią wejście do jaskini, niczym zaproszenie na salony.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Pojawienie się stworzonka nielekko zaskoczyło Felippe. Zszokowany odpowiedział jednak skinieniem głowy na pozdrowienie. Przez chwilę nie mógł oderwać oczu od cudacznej, aczkolwiek sympatycznej istoty, ale przeniósł w końcu wzrok na drugiego wędrowca. Kobietę. Najwidoczniej bardzo zmęczoną i przemoczoną.
- Do usług, mój mały przyjacielu - powiedział chłopak do niespotykanego stworzenia. Ukłonił się, a potem bezceremonialnie wziął kobietę na ręce. Z nadzieją, że po pierwsze nie będzie miała nic przeciwko, a po drugie, nawet jeśli tak, to jest zbyt słaba by wyrazić swój sprzeciw. Może mai nie był zbyt silny, ale kobieta mimo przemoczonych ubrań była lekka, a jaskinia nie była wcale tak daleko. A może tak mu się tylko wydawało, bo nagle zatęsknił do suchego kąta? Tak czy inaczej przedarł się przez nawałnicę bez przygód, a dotarłszy do jaskini posadził kobietę na posadzce. Rozejrzał się wkoło. Gdzie podziała się driada? Jaskinia była niewielka, ale znalazłoby się kilka załomów, w których można by się skryć. Felippe westchnął. Nie miała przecież obowiązku mu towarzyszyć. Może bała się obcych? Kto wie...

Tymczasem trzeba było się zając nowymi gośćmi.
- Wybacz moją arogancję, ale nie mogłem pozwolić na to, byś tam mokła - jak zwykle, żadnych "per Pań", zwyczajnie, na "ty".
- Nie dobrze jest siedzieć w mokrych ubraniach - zauważył. - Jeśli chcesz, mogę w zamian użyczyć ci mojej koszuli, powinna już być sucha - powiedział i nie czekając na odpowiedź wziął część swojej garderoby i podał nieznajomej. Mogłoby to się komuś wydać nad wyraz hojne, bo była to jedyna koszula chłopaka, ale on nawet nie pomyślał o tym od strony praktycznej. Został poproszony o pomoc, więc chciał się wywiązać z tej powinności jak najlepiej. Żałował tylko, że nie było jak rozpalić ogniska. W jaskini panował chłód, a łatwiej byłoby też wysuszyć mokre włosy lepiące się do czoła, karku i pleców.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Sharvari
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sharvari »

Dwa kroki ledwie zrobiła w stronę jaskini, tak usłużnie wskazywanej przez stworka, gdy uniesiona została. Uszy Zgryzotka opadły z wolna, przytulając się do skroni. Splecione dłonie uniósł dotykając ich wierzchem brody. Tymczasem kobieta pochyliła jedynie głowę. Bezdźwięczne odetchnięcie zdradziła stróżka pary. Wygoda zezwala na kaprysy. Zazwyczaj bywa jednak mniej niż bardziej wygodnie. Ramiona mai'a uznano za odpowiedni środek "przeniesienia", nie wymagający nakładu własnej energii. Ruszyli ku celowi. Ona i on, a za nimi koścista istotka poczłapała.

Jaskinia, niewielka, acz całkiem przytulna zaprosiła pod swe sklepienie gości. Kobieta posadzona została na kamiennej podłodze. Chłodna ciemność wypełniała wnętrze, tylko czasem rozświetlane agresywnym błyskiem. Mały towarzysz poszperał po większości zakamarków, instynktownie omijając miejsce, gdzie siedziała driada. Kruche dłonie, rozczapierzając palce o zgrubiałych paliczkach, podnosiły kawałki drewna, jakie tylko oczy dopatrzyć zdołały. Niewiele tego było, ale wystarczająco na początek. Ze skromnym stosikiem wracając zauważył jak mężczyzna podaje zakapturzonej koszule. Patyki rozsypały się, Zgryzotek rozpędził chude nóżki. Odzienie z dłoni do dłoni niemal przeszło. Palce bliskie muśnięcia materiału. Uchak podskoczył, ramiona wyciągnął heroicznie, i tak, udało się, koszulę porwał obojgu. Opadł na stopy spore swe, przygarbił się znacznie, by już po chwili wyprostować nieco i odwrócić w stronę mai'a.
- Zgryzotek nie chciał urazić Pana, Zgryzotek jeno zaznaczyć chciał, że ta szma... - urwał, uniósł łapkę i pogilał się po łysince chwilę milcząc. - Zgryzotek... wysuszy koszule... Wilgotna jest. A Zgryzotek mówi: co to będzie, co to będzie? Ano katar z tęgo będzie...
Na dowód swych słów, trzepnął ubraniem trzy razy, złożył w kostkę, przewiesił przez ramię i z miną niewiniątka, stopą włochatą poprzesuwał rozsypane patyki w kupkę jedną. Klasnął w dłonie, palcami zawirował i języki płomieni wyskoczyły spomiędzy drewienek.
- Ciepło, ciepło... ciepło będzie. - Tupnął trzy razy, w lewo okręcił raz, okiem mrugnął, dłońmi półkole zatoczył i mężczyźnie ręcznik rzucił.
Do kobiety zaś powoli podszedł, ta wstała i razem za załom poszli. Wrócili po chwili dość krótkiej.Ona w szlafroku i ręczniku na głowie, a on z suknią mokrą w rękach.

Płomień ciepło rozjaśnił wnętrze jaskini, rozgrzewając wędrowców. Koszula schła, a suknie prana była. Cichy, komiczny śpiew uchaka mieszał się z szorowanym materiałem.
- Płonie ognisko lesie, deszcz nam na głowę pada, ale dużo nie popada, bośmy się schooowaliii.... Na zdechłego koguta, znowu Zgryzotek rymu nie ma.
Awatar użytkownika
Horvat
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Horvat »

Leciał na swoim pegazie w deszczu. Był cały przemoczony. Nagle zobaczył, że z jednej z jaskiń dochodzi blask ognia. Trochę się zastanawiał czy ma tam wejść ale po pewnym czasie postanowił zaryzykować. Wylądował bezpiecznie na ziemi zszedł z pegaza i poszedł w kierunku jaskini trzymając towarzysza za wodze. Wszedł do jaskini i zobaczył, że siedzą tam istoty, które nie wyglądały na groźne. Zdjął kaptur i przedstawił się:
- Jestem Horvat. Czy mogę tu z wami posiedzieć? Odpocznę trochę a potem spróbuje tą burze jakoś usunąć. - powiedział do nich patrząc na ich twarze.
Był zbyt zmęczony aby teraz zajmować się magią. Leciał przez wiele dni i nie miał już sił. Wprowadził Baltazara do wysokiej jaskini i głaskając go po grzywie czekał w milczeniu na odpowiedź.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe wykrzywił usta przesadnie okazując oburzenie. Jego najlepsza koszula nieomal została nazwana szmatą! Cóż za brak poszanowania! Widząc jednak sztuczkę stworka przestał udawać niezadowolenie i z dziękczynną miną przyjął miękki ręcznik. W czasie, gdy kobieta i jej mały pomocnik zniknęli z widoku, mai rozpuścił włosy i wytarł je ręcznikiem, który potem przewiesił sobie przez ramię. Przeczesał wilgotne kosmyki palcami, żeby jako tako się prezentować. Usiadł wygodnie przy ognisku, może małym, ale dającym zbawienne ciepło. Przez jakiś czas zastanawiał się, co się stało z driadą, ale nie zamierzał jej wołać, może nie życzyła sobie, żeby ktoś wiedział o jej obecności. O ile w ogóle była jeszcze w jaskini.

Piosenka Zgryzotka odbijała się echem od sklepienia i ścian jaskini, kiedy w wejściu pojawił się ciemny kształt. Po chwili kształt rozdzielił się na dwa osobne, żeby moment później przeistoczyć się w sylwetkę mężczyzny i skrzydlatego konia. Felippe uniósł brwi. Nagle z dwóch osób, jakimi byli on i Jaster, zrobiły się trzy do czterech istot humanoidalnych, jeden stwór, którego nazwy mai prawdopodobnie nigdy nie słyszał i koń ze skrzydłami sztuk jedna. Towarzystwo się powiększało, ale jaskinia niestety miała to sobie za nic i nie zwiększyła swoich rozmiarów proporcjonalnie do liczby goszczących w niej strudzonych wędrowców. Niemniej jednak nowo przybyłemu należała się odpowiedź.
- Witaj, Horvacie. Jestem Felippe i podobnie jak ty, jestem w tej jaskini gościem. Osobiście nie mam nic przeciwko twojej obecności, jednak myślę, że powinieneś raczej prosić o zgodę damę, - tu mai spojrzał na kobietę, która od początku nie odezwała się ani słowem i nie wykazywała zbytniego entuzjazmu. - Tudzież jej pełnomocnika - wskazał gestem na Zgryzotka. Miał nadzieję, że zrzucił z siebie odpowiedzialność w wystarczająco elegancki sposób. Nie wiedział czy tej dwójce nie będzie przeszkadzać zwierzę stajenne, mając na względzie wzgardę jego koszulą.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Sharvari
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sharvari »

Uchak z rozmachem złączył dłonie i z przygarbioną sylwetką wysunął się na przód w stronę Horvata. Mówiąc odrobinę uginał się i prostował, przytakując z lekka głową.
- Bardzo miło mi poznać. - Zaczął entuzjastycznie.
- Mojej Pani towarzystwo, przeszkadzać nie będzie. I tak zaraz zaśnie. - Machnął zdawkowo dłonią.
- Ale chciałby Zgryzotek zaznaczyć, że nie ma tu stajni. Ot taki... problemik malutki.
Kobieca dłoń, wiotka jak jesienny liść, zadrżała w próżni i opadła miękko na głowę stworka. Ten przechylił się w jej stronę. Uchem zastrzygł.
- Ach... Acha.... Tak, tak... Ależ nigdy Zgryzotek by się nie ośmielił. - Wytrzeszczył aż oczy.
Zmrużył ślipka, brwi unosząc nieporadnie, mrugnął kilka razy opieszale i ugiął się jeszcze bardziej, gdy dłoń zsuwając się z głowy po uchu przejechała. Już żywiej spojrzał na obu mężczyzn, dłonie potarł.
- Tak więc, Zgryzotek przekazać by chciał, że Pani ma uradowana jest z towarzystwa. - Uniósł lewą dłoń i serdecznym palcem podrapał się po policzku.
- A koszulę, Zgryzotek, to należycie wyprasuje, jak to ona zasługuje na godne traktowanie. - Zerknął skuliwszy się na kobietę. Chwilę tak postał oczekując, a że nic się nie stało, to powrócił do rozmowy.
- Pani Zgryzotka, zmęczona okropnie... Komuś ziółek zaparzyć?
Uchak uśmiechnął się od ucha do ucha obnażając rząd sporych zębów. A kobieta, rzeczywiście, wyglądało na to, że przysnąć w kącie zdążyła.
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

Obudził się na jakimś zapomnianym przez wszystkich zadupiu, jak zawsze, kiedy wracał z Piekła. Z trudem się podniósł, co zaowocowało jedynie potężnym uderzeniem bólu w głowie. Wiedział, co mu pomoże. Odpiął bukłak od pasa i napił się błogosławionego, zimnego trunku. Piwo. W sumie nigdy nie wiedział, dlaczego na niego działa. Co prawda ciężko było mu się upić, jednak dawało mu poczucie lekkości i trochę ułatwiało myślenie.
Chwilę zajęło mu zrozumienie, że siedzi w głębokiej do kostek kałuży podczas burzy. Póki co jego zdolności dedukcyjne były mocno przytłumione, wciąż był jednak w stanie wywnioskować, że powinien znaleźć jakieś suche miejsce. Wstał i, prawie w ogóle się nie zataczając, ruszył do przodu. Strugi deszczu skutecznie zasłaniały widok, tak więc nawet ze swoim dobrym wzrokiem nie był w stanie nic zobaczyć. Dlatego też postanowił bardziej wysilić zmysł magiczny, może coś pomoże.
W prawo, pod górę. Jest tam jakaś jaskinia, chyba ktoś schował się w środku. Jednak nie obchodziło go to, chciał po prostu się schronić przed ulewą. Gdy był już całkiem blisko, zauważył lekkie światełko dochodzące z groty. Ogień. Dzięki ci, Panie pomyślał z zadowoleniem graniczącym z czcią.
Wszedł do środka z dłonią na wszelki wypadek trzymaną na rękojeści miecza. Otarł oczy i rozejrzał się po wnętrzu.
W oczy zdecydowanie rzucała się śpiąca, piękna Nemorianka. Oprócz niej był tu jeszcze jeden demon, również zielonooki, trzymający za uzdę czarnego pegaza. Poza nimi znajdował się tu jeszcze młody chłopak. Gabrielowi chwilę zajęło odczytanie jego aury, gdyż w swoim długim życiu miał mało okazji, by takie zobaczyć. Był to Mai, chyba podmuchu. Dopiero po chwili zauważył niewielkie stworzonko, Uchaka.
- Wybaczcie najście, widzę, że macie tutaj już mały zlot, ale dość ciężko jest wysuszyć mokre ubrania w deszczu. Istniałaby może możliwość, bym chwilę tu z wami poczekał, aż burza przeminie? - Naprawdę, starał się obejść bez sarkazmu, ale to już było takie spaczenie, którego nie sposób było się pozbyć.
– Jaskier! Nie śpij w siodle!
– Ja nie śpię. Ja twórczo myślę!
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe z uśmiechem skinął głową słysząc słowa kobiety wypowiedziane ustami Zgryzotka. Zastanawiająca była więź między tą dwójką. Stworek zdawał się wielbić swoją panią, być jej wręcz poddańczo posłusznym, ale z drugiej strony był dla niej swojego rodzaju opiekunem. Fascynujące było obserwowanie tej relacji. Kobieta jednak zasnęła, więc dalsza obserwacja została utrudniona.
- Poproszę - odpowiedział na pytanie. Zimno przeszkadzało mu coraz bardziej, z wytęsknieniem czekał, aż oddadzą mu jego koszulę. Wstrzymał się jednak z prośbą o zwrot - wyprasowany materiał zawsze zachowywał nieco ciepła.

Tymczasem w progi jaskini zawitał wędrowiec. Kolejny. Który to już dzisiaj? Mai lubił towarzystwo, ale warunki sprawiały, że nie był zbyt rozmowny, a najchętniej poszedłby w ślady Śpiącej Królewny, jak nieco żartobliwie nazwał w swoich myślach panią Zgryzotka. Nie lubił jednak drzemać w towarzystwie, a że snu nie potrzebował, postanowił tego nie robić. Kto wie, może nowy przybysz miał okazać się ciekawszy niż przewidywał?
- Usiądź przyjacielu i ogrzej się - powiedział nieco sennym głosem Felippe nie patrząc nawet na przybysza. On też potrafił odczytywać aury, jednak uważał, że lepiej jest, gdy ktoś się przedstawiał z własnej woli. Niemniej jednak aury upadłego nie dało się przeoczyć, była silna i sama się narzucała zmysłowi magicznemu maia.

W konsekwencji przy ognisku znalazło się czterech mężczyzn. Felippe ni z tego ni z owego zaczął się wiercić na swoim miejscu. Przypomniało mu się, że zanim wyszedł na ratunek kobiecie, zostawił driadzie butelkę z whisky. Niestety zapodziała się gdzieś. Felippe miał nadzieję, że Jaster nie zniknęła gdzieś w głębi jaskini z tego powodu. To nie tak, że żałował dziewczynie, po prostu miał nadzieję, że razem opróżnią flaszkę, ale jak widać nie było mu to dane.
- Napiłbym się czegoś... - mruknął zamiast tego pod nosem. Chyba po cichu liczył, że ktoś w jaskini podziela jego pragnienie i co ważniejsze, że będzie skory się podzielić. To nie tak, że gardził ziółkami Zgryzotka, po prostu warto by było umilić sobie czekanie aż się zaparzą czymś innym...
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Sharvari
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sharvari »

Zabrzmiała taka nuta w powietrzu, że kobieta się obudziła, drzemiąc mniej niźli zamierzała. Zakręciła nosem czując specyficzny zapach. Uchak właśnie prasował koszulę mai'a zerkając z ukosa na nowego przybysza. Niby nieśmiało, ale jakże wymownie rozejrzał się po jaskini z miną wszystko wyjaśniająca - ciasnota.
- Zgryzotek z przykrością stwierdza, że nie ma nic więcej do picia poza ziółkami - więc, Zgryzotek proponuje, ziółka.
Strzepnął w powietrzu wyprasowaną koszulę dla podkreślenia istoty swej wypowiedzi. Łypnął uważnie okiem na każdego z osobna. Aż westchnął w końcu, z takim swoistym zrezygnowaniem starca nad młodzieżą. Koszulę przez kościste ramię przewiesił i w stronę mai'a się udał, a po drodze, dyskretnie Gabriela obwąchał. Siarka. Smoła. Uchak - wzór niewiniątka, jak czort z przyklejoną aureolą na plastrze miodu.
Chwilę później Felippe swe odzienie wreszcie odzyskał, suche, ciepłem pachnące, przyjemnie wychłodzoną skórę kojące.

Nemorianka, tymczasem, usiadła wygodnie i każdemu dokładnie się przyjrzała. Dłonie leniwie ręcznikiem pokierowały do mokrych kosmyków by jeszcze leniwiej zacząć je osuszać. Spojrzenie na ognisko przeskoczyło, a z niego na Felippe.
- Nie chcieliśmy planów pokrzyżować swoją wizytą. - uśmiechnęła się przelotnie. - Wolą przeznaczenia jednak chyba było, zmącenie spokoju tego miejsca, patrząc na ilość gości.
Zgryzotek z ogniska już przyzwoite palenisko urządzić zdążył. Czajniczek wyczarował, i już, bulgotanie dosłyszeć się dało. I zapach ziół uciekający spod podskakującego wieczka. Brzdękła ceramika. Kobieta od Felippe wzrok oderwała.
- Po za ziołami, nic nie pijam, to i czym podzielić się nie mam. Lecz może nowy gość czymś uraczyć radę da.
- Oj, da, da. - zawtórował żywiołowo uchak. - Aż czuć. - Przygarbił się lekko, łapki składając po bródką szpiczastą. Powieki lekko przymknął i powoli uniósł.
- Znaczy, Zgryzotek na myśli miał, że na konesera wygląda. Oj tak, tak. Konesera! Zgryzotek tak myśli. Tak, tak. - Pokiwał główką powoli potwierdzając gestem swe słowa.
Awatar użytkownika
Gabriel
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gabriel »

Gabriel uśmiechnął się lekko na słowa uchaka. Stworzonko było zabawne, musiał to przyznać.
- Cóż, może więc Zgryzotek poda swojej pani ten bukłak? O ile oczywiście pani pija piwo - to mówiąc podał uchakowi swój mały skarb. Przy okazji obserwował resztę towarzystwa. Obudzona kobieta przypatrywała się wszystkim, a mai, ubrany w koszulę, ewidentnie miał niezwykłą ochotę napić się czegoś z procentami. Jedyną osobą, która dotąd się nie odezwała, był Nemorianin, jednak upadły nie zamierzał go na siłę zagadywać.
Wciąż z uśmiechem na ustach zwrócił się do maia.
- Jeżeli chcesz, również się napij. W taką pogodę lepiej mieć rozluźniony umysł, nie spinać się przy każdym grzmocie. A i może Zgryzotek pragnąłby się napić? - spytał z kącikami ust uniesionymi delikatnie do góry. - Spróbować, jak smakuje piwo konesera, upewnić się, czy aby nie zatrute.
Zaintrygowany czekał na reakcję uchaka. Widział już wiele tych stworzeń i zawsze niezmiernie go bawiły swoją usłużnością względem swych panów. Był ciekaw, jak Zgryzotek zareaguje: inteligencją, czy niezwykłym, graniczącym z głupotą oddaniem do pani.
W między czasie wyciągnął z kieszeni resztki piekielnej siarki. W powietrzu rozszedł się nieprzyjemny zapach przypominający miejsce, które dopiero co opuścił.
– Jaskier! Nie śpij w siodle!
– Ja nie śpię. Ja twórczo myślę!
Zablokowany

Wróć do „Zrujnowana Warownia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość