Fargoth[Karczma pod Dziurawym Kaloszem] Jedno wielkie Coś...

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Zablokowany
Lamir
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

[Karczma pod Dziurawym Kaloszem] Jedno wielkie Coś...

Post autor: Lamir »

Jedno wielkie Coś... tylko czym było to Coś? Lamir nic nie pamiętał. Zanim wstąpił do mieściny, aż do teraz miał wielką dziurę w pamięci. Wąpierz nie czuł się z tym dobrze." Mnie nigdy pamięć nie zawodziła, że niby walnąłem się w głowę? Albo jeszcze lepiej- może ktoś MNIE zaatakował?! Taką ważną personę w świecie wampirów? To po prostu niemożliwe!"- Myślał krwiopijca. Przed wejściem do miasta widział jeszcze Coś dużego i białego. Przez dosłownie ułamek sekundy. Później stracił pamięć. Obudził... a raczej ocknął się w jakieś obskurnej dzielnicy Fargoth. Wszystkie rzeczy leżały na swoim miejscu, laskę trzymał w ręku. Pierścień miał na palcu a amulet zawieszony na szyi. Rozejrzał się z przestrachem- po raz pierwszy raz w życiu i skierował się do najbliższej tawerny, co rusz spoglądając za siebie.

Lamir siedział już spokojnie przy krzywym stole w jakieś nędznej karczmie. Oglądając ją zauważył że bardzo przypominała inną karczme- tam gdzie spotkał niedoszłego towarzysza, jaszczura. Lecz patrząc się na karczmarza, od razu skończyły się podobnieństwa. Zamiast wyglądu świni z małymi oczkami, wąpierz widział wysokiego i szczupłego chłopaka. Blond grzywka niesfornie układała mu się na czole, a modre oczy ciągle mu się 'świeciły". "Świat nie przestanie mnie zadziwiać... w takim miejscu TAKI człowiek? Hm... może to jednak szczęśliwy traf? Akurat muszę uzupełnić... braki. Tak, nawet na takim chłopaku. Chociaż wolę pożywiać się kobietami, taki młokos też nie zaszkodzi" - myślał wampir sącząc powoli wino.

"Muszę ułożyć plan działania. Nie mogę przecież pozwolić sobie na to żeby jakiś przerośnięty, szczur albinos doprowadził mnie do takiego stanu. Eh, gdyby tylko był z tym smoczyskiem- co jak co, ale jaszczur na pewno był większy od tego Cosia. "
Lamir próbował ogarnąć mętlik w głowię, ale za bardzo mu to nie wychodziło a wino i gwar z sąsiedniego stolika, skutecznie uniemożliwiały skupienie myśli.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Nie wiedziała kiedy i gdzie znowu została sama, co w tej chwili nie szczególnie jej przeszkadzało. Po tym jak trójka osób poszła sama skierowała swoje nogi do swojej chatki gdzie tam zostawiła zioła, które zbierała z samego rana. Kiedy była już w ciepłym domu zrobiła kilka mikstur leczących oraz jedną trującą, z czego tą drugą raczej używać nie będzie. Kiedy skończyła zadowolona przespała się, zaś następnego dnia ubrana w standardową długą szatę niebieską oraz laskę magiczną nie można zapomnieć o płaskich lecz wygodnych butach.

Lot jaki miała do miasta należał do przyjemnych i raczej krótkich. Kiedy była na miejscu wylądowała gdzieś w bocznej uliczce, a następnie swe kroki skierowała ku głębszej części miasta. Kiedy była już na miejscu kopiła sobie ciepłą bulę, która zjadła chodząc między uliczkami. Między innymi kupiła kilka ziół, które sama uzbierać nie może oraz kilka mikstur, które były jej aktualnie potrzebne.

Zadowolona z swych zakupów poszła do karczmy "Pod dziurawym kaloszem", który był pierwszy jaki dostrzegła. Weszła do środka rozglądając się dostrzegła kilka ludzi, zmiennokształtnego oraz wampira, który siedział przy stoliku. Sama zasiadła do stolika, który stał gdzieś z boku. Zamówiła dla siebie obiad oraz puchar wina ciemnego. Kiedy dostała swoje zamówienie zaczęła jeść je zadowolona, ponieważ sama śniadania zjeść nie zdążyła.
Awatar użytkownika
Coronilla
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Coronilla »

Co robiła w Fargoth? Oczywiście bawiła się w najlepsze. Właśnie szła ulicą z jednym z zamożnych młodzieńców. Spotkali się przy wschodniej bramie Fargoth, spotkali i postanowili się lepiej poznać. A przynajmniej tak myślała Coronilla... nie liczyła na nic poważnego, ale denerwowało ją ciągłe oglądanie się mężczyzny za latarnicami z ulicy. Szczeniak myślał, że jeśli ma pieniądze, może wszystko... ale tak nie było, Coronilla nie była niewinną, nieporadną dziewczynką. I właśnie prowadziła swego mężczyznę na sąd ostateczny za dokonane zbrodnie, a dokładniej do jednego z ciemniejszych zaułków, które pozwoliłyby jej na zadanie mu bolesnej śmierci.
Już miała skręcać w boczną uliczkę, kiedy to wyszedł z niej...no właśnie kto? Na pewno wampir. Coronilla przyjrzała mu się bliżej. W oko wpadła jej charakterystyczna laska - puma. Puma była symbolem jednej z arystokratycznych rodów wampirów w Alaranii, co prawda dość wymarłym, ale wciąż arystokratycznym.
Wampir zaintrygował ją, nie często widywano arystokratów w tych stronach..
Porzuciła swego kochanka, który nagle mocno się zdziwił, że go zostawiła bez słowa... dosłownie, Coronilla po prostu przyspieszyła kroku i nie spojrzała za mężczyzną.
Weszła do podrzędnej karczmy, wampir siedział przy jednym ze stolików. Odstawał od reszty. Coronilla bez żadnego skrępowania usiadła przy tym samym stoliku na przeciwko van Hennira.
- Zgubiłeś się Panie? Nie sądzę, że w tych okolicach znajdziesz jakiegokolwiek Gammala - powiedziała na początek znajomości. Wampir miał jednak zdziwioną i trochę zaniepokojoną twarz.
- Jestem Coronilla, z rodu de Mayil, jeśli ta informacja jest ci potrzebna - uwielbiała przynosić złą sławę swojemu rodowi, nic jej bardziej nie cieszyło...no może kilka innych rzeczy, ale...

Czekając na odpowiedź spostrzegła kątem oka kobietę siedzącą przy stoliku obok, dopiero teraz zwróciła na nią uwagę. Ona również wyróżniała się z tłumu...
Lamir
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lamir »

Lamir ze zdziwieniem popatrzył się na nową przybyszkę- wampira z krwi i kości. Miała bladą cerę, czarne włosy i po prostu było czuć od niej siłę.
- Wybacz droga pani, ale czy istnieje jakiś zakaz na przebywanie mojej osoby w tej zacnej tawernie? Nie? Cóż, wielka szkoda. -Wampir postukał lekko laską o podłogę. Po chwili przyszedł piękny barman. Krwiopijca obdarzył go uśmiechem pokazując swoje kły.
- Poproszę jeszcze jedną butelkę wina i kieliszek dla tej zacnej niewiasty - mówiąc to popatrzył się na wampirzycę. Barman ukłonił się i szybko pobiegł, wykonać polecenie. -Mówią że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, choć osobiście uważam że nam to nie grozi - mówił uśmiechając się ironicznie. - A ciebie pani, co sprowadza w te strony? Zapewne nie uciekłaś z zamku i nikt ciebie nie szuka. Nieprawdaż? - Mówiąc to patrzył się w oczy wampirzycy. Szukał jakiegoś znaku, czegokolwiek.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Jadła w ciszy i spokoju, była głodna więc tylko na tym się skupiła. Skończony posiłek popijała winem, który dostała od barmana wcześniej. Oparła się plecami o krzesło popijając i delektując się alkoholem jaki miała w pucharze. Nawet wzroku podnosić nie musiała by wiedzieć, że do pomieszczenia weszła kolejna wampirka. Może nie wyczytała tego z aury jednak wyczuła w powietrzu unoszącą się krew, a to wyczuła dość szybko.
Uśmiechnęła się pod nosem, nie myślała, że w takim miejscu uda się jej spotkać dwójkę wampirów, była to iście rzadka scena. Sama do wampirów nic nie ma, ale czy do niej ktoś coś ma? Sprawa iście wątpliwa, ale kto wie, świat jest duży i na pewno skomplikowany. Popijając wino nie szczególnie przysłuchiwała się tego co sami mówią, bo w końcu wampiry i ich tematy za ciekawe nie będą. Kiedy wino skończyło się jej w pucharze poprosiła kelnera. - Jeszcze jeden puchar poproszę. - Uśmiechnęła się do kelnera, a ten zmieszał się jednak po chwili posłuchał ją i zabrał jej puchar, przyniósł jej napełniony. - Proszę, - Po tych słowach zniknął, a dziewczyna po raz kolejny zaczęła się delektować jakże dobrym alkoholem.
Awatar użytkownika
Coronilla
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Coronilla »

- Zakaz? Oczywiście, że takowy nie istnieje - odpowiedziała trzymając już kieliszek wina w ręce.
- Ja? Nic szczególnego... no chyba, że coś mi zaproponujesz - pod stołem otarła nogę o jego. Dała chyba wyraźny znak czego oczekuje. Lubiła takie zabawy, gry słowne, dwuznaczne lub jednoznaczne gesty.

Drzwi karczmy otworzyły się, Coronilla spojrzała na nie odruchowo. Stał tam jej niedawny kochać z twarzą... najpierw niezadowoloną, później ich wzrok się spotkał i w jego oczach pojawiła się wściekłość. Na co wampirzyca uśmiechnęła się i jeszcze raz otarła się o wampira. Wiedziała co się zaraz stanie, uwielbiała takie sytuacje. Pełne napięcia, grozy i jednocześnie śmieszne.
Kochaś podszedł do ich stolika ciężko dysząc, całe ciało miał spięte. Spojrzał ze złością na Coronillę, a później na wampira.
- Co się tu dzieje? - zadał jedno, retoryczne pytanie, po czym zamachnął się by uderzyć jej towarzysza. Oczywiście wiedziała, ze wampir się odchyli w porę lub złapie za pięść kochasia i ją złamie. Ale nie zamierzała tego przerywać, ratować człowieka... po co? Przecież i tak miała go zabić.
Coronilla uśmiechnęła się i rozłożyła ręce w akcie rzekomej niewiedzy.

Dziewczyna siedząca obok spojrzała się na nich znacząco, ale z resztą ... każdy na około się na nich spojrzał?
Lamir
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lamir »

Lamir popatrzył się przez sekundę na wampirzycę, ażeby po chwili uchylić się przed ciosem nieszczęśliwego kochasia. Zamiast- jak myślała zresztą połowa karczmy - uderzyć go, wąpierz uśmiechnął się do Coronilli i pokazał na trzecie, puste krzesło przy stoliku.
- Drogi panie, może przedyskutujemy tą sprawę przy kieliszku wina? - Powiedział Lamir i popatrzył się w oczy chłoptasia. Ten, przerażony, a zarazem zdenerwowany przysiadł się do wampirów, patrząc to na jednego, to na drugiego.

Wąpierz znowuż stuknął laską, by po chwili pojawił się przed nim barman.
- Poproszę jeszcze jeden kieliszek dla tego zacnego młodzieńca - powiedział i uśmiechnął się do niedoszłego trupa- kochasia wampirzycy.
"Ciekawe, może jeszcze niedługo przyjdzie tu do nas król i zagra z nami w szachy? Doprawdy, ten świat jest dziwny... Ah!"

Lamir z przyjemnością sączył wino i spoglądał to na Coronille, to na kochasia uśmiechając się perfidnie.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Faktycznie ta scena do codziennych raczej nie należała, a sama Margaret nie przywykła do miejsca pełnych ludzi. Spojrzała na mężczyznę, który wszedł spoglądając na jego aurę stwierdziła, że to najzwyklejszy człowiek. Zapewne jedyne co go sprowadzało do tego pomieszczenia to kobieta, która przysiadła się do wampira. Doprawdy ciekawa gromadka ludzi i nieludzi się tutaj kręciło. Spoglądała na to co się działo kątem oka, jednak nim się spostrzegła jej puchar został pusty.
Westchnęła cicho i odłożyła puchar. Po chwili nad nią pojawił się starszy pan, który zaczął coś szeptać na ucho mówiąc o jednym z chorowitych ludzi. - Zaprowadź mnie. - Po tych słowach wstała i skierowała się na półpiętro, które prowadziły schody. Doszła do niewielkiego małego pokoiku, gdy je otworzyła poczuła zapach lawendy, stokrotek i kilka innych zapachów. Było ich tak wiele,że ją zaczęło mdlić. Najpierw poprosiła o otwarcie okna,a dopiero gdy powietrze pełne kwiatów ulotniła się zaczęła przygotowywać rzeczy, które będą jej potrzebne. Miała akurat pod ręką mikstury i niewielką garść ziół, które zawsze trzyma przy swoim boku.
Zaczęła od zmiażdżenia ziół w moździerzy z reguły starczał jej kamień i twarda powierzchnia. Dopiero teraz zauważyła iż jest to dość młody mężczyzna w wieku koło dwadzieścia lat. Skaleczył się w brzuch i udo zahaczając o roślinę. Znała tylko jedną roślinę, które było na tyle duże i porośnięte w kolce : Kolorel, drzewko nie wyglądające niezbyt niebezpieczne, jednak nie leczona rana może spowodować nawet martwicę danej części ciała. Kiedy nałożyła oba opatrunki ostrzegła pacjenta iż będzie szczypać i to mocno.
Kiedy skończyła nakładanie westchnęła przypadek nie był trudny. Uśmiechnęła się pod nosem ostrzegając by młody mężczyzna nie ruszał się wiele i zajrzał do niej za parę dni by ewentualnie zmienić opatrunek. Tak jak wcześniej było czuć rośliny na dworze, tak teraz zapach przeniósł się do środka, choć zapachy z alkoholu, jedzenia mogły zmieszać się ze sobą przez co było to trudniejsze do wyczucia. Zadowolona zeszła na dół, a tam czekał jej darmowy puchar wina, chciała odmówić jednak gospodarz namawiał ją, więc nie odmówiła.
Przysiadłą do stołu i piła swoje wino powoli i w zamyśleniu.
Awatar użytkownika
Coronilla
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Coronilla »

Coronilla z ciekawością obserwowała jak Lamir manipuluje kochasiem. I ona zamierzała się zabawić, upiła kolejny łyk wina. I wymyśliła co może zrobić. Użyła magii Emocji. Kochaś odwrócił się i podszedł do czarodziejki która przed chwilą wróciła na swoje miejsce. Uklęknął przed nią i zaczął śpiewać:

Nie wierzę wcale we wszechmogącego Boga
Lecz wiem kochanie, że ty w moc Jego wierzysz
Więc, gdybym swą do Boga znalazł drogę
Chciałbym nią pójść, by tak jak ty uwierzyć
Padłbym przed Nim na kolana
I błagał z całych sił
By uwięził Cię, kochana
Do końca twoich dni
W ramionach mych...

Dziewczyna miała dość zdziwioną minę.
- Chłopak szybo się odkochuje - powiedziała do Lamira.
- Nie odpowiedziałeś mi na pewne pytanie. Czy tutaj znajduje się ktoś z Gammalów? -powiedziała po chwili uśmiechając się i pijąc kolejny łyk wina.
Lamir
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lamir »

- A jeśli tak droga pani? Jego też chcesz w sobie rozkochać? Cóż, doprawdy, dobry to będzie plan. Ty go będziesz wodzić za nos? Mamić? Dość dobry , ale ja mam już inny - odpowiedział Lamir i ironicznie się uśmiechnął. Na kochasia nawet się nie patrzył, ale coś się wydarzyło. Coś... hm, dziwnego. Otóż coś go zaczęło grzać. Myślałem że to przez wampirzycę, ale po chwili się ogarną. Wyciągnął swój amulet, i to co zobaczył- przeraziło go. Dosłownie, pierwszy jak w życiu- przeraziło. Amulet aż parzył, a co najdziwniejsze, nie zabarwił się na fioletowy kolor- tak jak zawsze, tylko krwistoczerwony.

Lamir patrząc się na amulet, przypomniał sobie pewną historię. Otóż, jego pradziadek był w podróż. Jego straż albo pouciekała, albo została zabita. No cóż, normalna kolej rzeczy. Został przy nim tylko jeden sługa, Ganal. O północy, rodowity amulet zaczął ogrzewać pierś mojego pradziada. Dziadek, patrząc się na talizman, zobaczył że nie zabarwił się na fioletowo, ale- tak jak teraz, na czerwono. Reszty historii nikt nie zna, ale znaleziono mojego pradziadka całego pogryzionego, bez głowy. Ogólnie rzecz biorąc dało się go tylko rozpoznać po sygnecie i lasce u boku. Jego sługusa nigdzie nie było, więc większość familii oskarżyła właśnie sługę.

Zaczęły się wielkie poszukiwania, rodzina Lamira wyznaczyła ogromną sume pieniędzy za znalezienie Ganala. Oczywiście poszukiwania zakończyły się fiaskiem, a rodzinie Hannirów pozostała tylko żałoba.

Teraz wąpierz nie myśląc o niczym innym, wstał i popatrzył się na wampirzycę. Lamir znowu przybrał maskę obojętności i ironii, ale jego oczy dosłownie "mówiły"- musimy iść! Amulet grzał go coraz bardziej, więc ściągnął go z szyi i wsadził do kieszeni. Zostawił mieszek z pieniędzmi na stole i ruszył do wyjścia.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Uniosła brew do góry patrząc po chwili na mężczyznę, który siedział u boku obu wampirów. Widać wampirka lubiła zabawiać się z ludźmi mieć w nich swoją zabawkę. Sama nic nie miała do ludzi, byli raczej bezsilni, a sama lubiła im pomagać jako że jest znachorką i bliższa jej sercu było leczenie ludzi niż krzywdzenie ich. Jak dobrze usłyszała to był wiersz miłosny więc..

Twe słowa piękne
Lecz nieprawdziwe
Otwórz serce
Otwórz oczy
i podążaj za sercem swym
A nie słowami, które Tobą kierują.
Otwórz umysł i posłuchaj mnie.

Po tych słowach mężczyzna zamrugał zdziwiony, nie miał pojęcia, dlaczego przed nią klęka. - Idź już. - Poprosiła go czule, a ten wstał i wyszedł. Następnie zauważyła wampira, który trzymał nerwowo coś w ręku, a potem schował do kieszeni. Lekko zmarszczyła brwi i podeszła do wampira nim wyszedł. - Pomóc może w czymś ? - Spytała łagodnie, w końcu mogłaby pomóc, choć kto wie wampiry z reguły nie lubią innych ras, więc jak odmówi to się wcale nie zdziwi. Po chwili jednak pierwsza wyszła za drzwi tejże karczmy.

Ciąg dalszy: Margaret
Lamir
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lamir »

Wąpierz popatrzył się ze zdziwieniem na dziewczyne. Pokręcił przecząco głową i czym prędziej wyszedł z tawerny. Amulet dalej emitował ciepłem, więc Lamir zaczął szybko oddalać się od tego dziwnego miejsca. Im bliżej był bram miasta, tym chłodniejsza robiła się błyskotka.

Dotarłszy do bram miasta, czekała go miła niespodzianka. Jego ciorny koń stał przed wrotami i ze stoickim spokojem skubał trawę przy obok innego, karego klacza. Wampir nie czekając ani chwili dłużej wskoczył na kobyłę i odjechał z miasta.

"To nie jest ucieczka. Tylko reorganizacja sił - wmawiałem sobie. Ja tu jeszcze wróce Fargoth, nie zapomne. Oj nie."
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości