FargothRóża bez kolców.

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Awatar użytkownika
Helius
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Helius »

Helius czuł jak narastający gniew spowija jego duszę. Ciepła i silna energia płynęła przez jego krew, powodując, że druid stracił kontrolę nad swoim organizmem. W głowie buzowało mu od myśli, słów, ruchów które nie miały końca. Jak ciągle powtarzający się film kołatały przed jego oczami wydarzenia, które właśnie miały miejsce. Dłonie wciąż kurczowo trzymające się głowy silnie drżały, tak jak i nogi, nie potrafiące utrzymać ciała Heliusa.
Druid dobrze wiedział co się dzieje. Kolejny atak ogarnął jego duszę, powodując że wszystko zaczyna szaleć. To był dopiero początek apogeum, które może być silniejsze od tego, które stało się w dzieciństwie. Obiecał sobie, że nigdy nie doprowadzi do swojej duszy negatywnych emocji, lecz wystarczyło jedno spotkanie z ludźmi, by to powróciło. Wszystkie obrazy zniszczenia i śmierci powróciły jakby odświeżone i wzmocnione. Pod sobą czuł drżenie ziemi, coraz silniejsze, a mury zaczynały się kruszyć. Tak samo było w ten dzień.
Helius miał nadzieję, że ten dzień został na stałe usunięty z jego umysłu przez nieustanne medytacje i nauki pod okiem mistrza.
Las pomógł mu w tym, lecz widocznie wystarczyło kilka podłych ludzi na swej drodze, by wspomnienia się obudziły.
Ziemia drżała coraz silniej, lecz nie przeszkodziło to ostatniemu oprychowi, który powolnym krokiem, utrzymując równowagę podążał ku cierpiącemu Heliusowi. Jego prawa ręka trzymała miecz, którego ostrze lśniło w zielonym blasku konturu. Druga dłoń zaciśnięta w pięść z wielką siłą. Twarz wykrzywiona we wściekłości do druida, który był winowajcą tego wszystkiego. Krok po kroku dążył do swego celu, do zabicia tego śmierdzącego dziada.
Pośród szumów w głowie Helius słyszał kroki idące ku niemu i z każdym jego krokiem czuł, że jest coraz gorzej. Widział coraz dokładniej obrazy matki i ojca leżących w stertach gruzu, jak i setki zmarłych zwierząt usianych po zgliszczach wioski. Łzy ciekły po twarzy druida, a z jego ust wydobywały się ciche, żałośliwe słowa: - nie podchodź... nie podchodź...-
Lecz na te prośby było za późno, gdyż ogarnięty wściekłością mężczyzna jak dzikie zwierze zaczął szarżować na druida. Biegł szybko, lecz trzęsienie ziemi utrudniało mu rychłe dostanie się do celu. Z krzykiem i pianą na ustach pikował w Heliusa, unosząc do góry miecz.
Helius uniósł głowę do góry i w jednej chwili zobaczył blask ostrza zmierzający prosto na niego i okropną twarz, przepełnioną wściekłością. Ta chwila trwała wiecznie w oczach druida,. Chciał krzyczeć, uciekać, ostrzec go by uciekał, cokolwiek, byle tylko nie spowodować kolejnej masakry. Lecz nie zdążył nic zrobić, gdyż nie potrafił się poruszyć ani wypowiedzieć ani jednego słowa. WIdział tylko klingę opadającą na jego ciało.
Ta chwila skończyła się szybko. Z ziemi, na około druida wystrzeliły różnej grubości szpikulce podobne do tego, który zabił poprzedniego draba. Śmignęły do góry z ogromną szybkością i siłą.
Druid siedział w środku tych zabójczych, ziemnych ostrzy wciąż się patrząc do góry na podziurawione ciało mężczyzny. Lecz druid nie wiedział już, czy to co wisiało przed nim, można było nazwać człowiekiem. Porozrywane ciało, pokryte spływającą krwią i wnętrznościami.
Przed oczami Heliusa pojawiał się stopniowo mrok, a szumy w głowie i obrazy ustawały. Helius ostatkiem sił wyczołgał się w ogóle nie poraniony z ziemnej pułapki i upadł głową na posadzkę. Ziemia przestałą drżeć i zapanowała idealna cisza.
Stracił przytomność.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Adrien już dawno spostrzegł się, że zwierzęta najormalniej na świecie go nie lubią. No chyba ze liczyć cmentarne kruki, one to go akurat uwielbiały, choć nie miał pojęcia dlaczego. Może dlatego, że w szacie zawsze miał trochę ciastek, które one bardzo lubiły? Nie ważne. Ważne, że kruki od czasu do czasu przelatywały nad miastem i zawsze przynosiły ważne informacje? Adrien bardziej ufał zwierzętom niż ludziom, na nich się jeszcze nie zawiódł i gdyby musiał wybierać między życiem ludzi z Garle a swoimi zwierzakami bez wahania wybrałby to drugie.
Grabarz podniósł się z podłogi z cichym westchnięciem. Miał naprawdę ciężki dzień i wolałby teraz spokojnie odpocząć i pomyśleć co zrobić dalej. On także nie był niezniszczalny. Męczył się tak samo jak wszyscy i czasem też nie wiedział co zrobić, tylko ze on nigdy nie dał tego po sobie poznać. Ludzie są jak wygłodniałe psy- tylko czekają aż komuś powinie się noga i atakują nie zostawiając po ofierze nawet jednej kostki. Obrzydliwe istoty nie warte nawet włosa z ogona Mortema.
Teraz jeszcze musiał się zastanowić jak wyciągnąć stąd kota... Zdawał sobie sprawę z tego, że kociak może go zabić gdy coś mu się nie spodoba, ale miał dziwne przeczucie, że Acila jeszcze mu się bardzo przyda, a on swojej intuicji wierzył jak nikomu na świecie. Zamierzał teraz pokręcić się trochę po rezydencji z myślą odnalezienia lochów i Acilki. Miał szczerą nadzieję, że jej nie zabili, zabronił im. Jego stary mistrz Apollo na pewno zajmie się kotołaczką dopóki Crevan nie będzie mógł jej stąd bezpiecznie zabrać.
-Pssst, Adrien- pisnął Aurum siadając mu ns ramieniu- Wiesz w co się bawią dzieci grabarza?
-Nieee...Nie mam pojęcia- odpowiedział Adrien z uśmiechem. Lubił kawały, nawet te najbardziej nie śmieszne i tak go bawiły.
-W chowanego! - odpowiedział szczur bawiąc się srebrnym kółeczkiem w górnej części ucha pana.
Adrien nie mógł się powstrzymać i wybuchnął cichym śmiechem opierając się o ścianę by nie upaść. -A ja myślałem, że w szukanie sssskarbów...-wydusił przez śmiech. -Ale na razie koniec. Teraz szukamy kota... Wypuściłbym wasss, ale nie chcę żeby wasss coś tu zjadło...
- Panie Crevan... - zaczepiła go jakaś dziewczyna, na oko może z 13 letnia wyglądająca na pomoc kuchenną.
-Taaaaak....?- Zapytał białowłosy odwracając się w jej stronę z lekko przerażającym, aczkolwiek bardzo delikatnym uśmiechem. Nie pamiętał kto ostatnio zwracał się do niego po nazwisku, w dodatku na "pan".
-Jaśnie pan pyta czy zostanie pan na kolacji...
- Nie...Wszyssstko co chciałem już powiedzieć to powiedziałem... "Kot! No właśnie... -Albo... dobra... Adrien miał już plan jak rozwalić miasto od środka tak, by Grzmot i Wróżbita na jego rozkaz"podskocz" pytali się "Jak wysoko?". Najłatwiej będzie podbuntować służbę w obu domach. Gdyby tylko miał jak przekazać tę informację Feyli... na początku pomyślał o szczurach, ale Feyla nie rozumie ich mowy... A gdyby tak napisać jej informację, którą one by zaniosły? To już był lepszy pomysł...
-Pan chyba nie traktuje wasss zbyt dobrze, hmmm? -zapytał niby od niechcenia siląc na miły ton głosu idąc za dziewczyną.
-N-nie wolno nam źle mówić o panu... -Wyjąkała wyraźnie przestraszonym głosem.
-Oh... to całkiem zrozumiałe... Mnie nie musssisz sssię bać... Przecież mu nie powiem, mam ważniejsze sssprawy na głowie niż donoszenie...
- Nie traktuje nas zbyt dobrze, pan nie interesuje się służbą. Jesteśmy dla niego nic nie warci. -Dzieci są głupie i naiwne co grabarz bezczelnie wykorzystał na swoją własność korzyść.
-Może czasss zmienić władze? Zapytał retorycznie i wszedł do sali.
Acila
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acila »

Acila ponownie znalazła się na sali bankietowej Wróżbity. Ustawiona wraz z piątką dzieciaków pod ścianą, trzymała w rękach miskę z gorącym jedzeniem, wyczekując chwili w której powinna podać danie na stół. Kotołaczka była nieco starsza od grupy nastolatków usługującej przy bankiecie, ale z jej drobną sylwetką, niskim wzrostem i gładką buzią, spokojnie mogła uchodzić za rówieśniczkę trójki chłopców i dwóch dziewcząt.
Nerwowym wzrokiem przyglądała sie osobą siedzącym przy stole. Poza Wróżbitą zajmującym centralne miejsce znajdowało się tam jeszcze pięć osób. Chichocząca kobieta z obfitym biustem będąca zapewne faworytą gospodarza. Ponury drab o ciemnej karnacji i krótkim zaroście, bawiący się cały czas długim nożem i obserwujący wszystkich takim wzrokiem jakby każdego podejrzewał o próbę zamachu na Wróżbicie. Adrien, którego spojrzenia Acila za wszelka cenę starała sie unikać. Kotołaczka była przekonana że jeśli ktokolwiek może ją tu rozpoznać i zdemaskować to właśnie grabarz. Raz za razem poprawiała swoją kucharską czapkę w obawie ze ta jej spadnie odsłaniając tym samy kocie uszy. Obok grabarza niczym na palącym krześle, siedział malarz będący zwycięzcą wystawy, dla którego ta kolacja stanowiła nagrodę za prezentowane dzieło sztuki. Dalej po lewej stroni Wróżbity znajdował się otyły przedstawiciel straży miejskiej. Cały czas śliniący się, podekscytowany wpatrywał sie nie tylko w zawartość półmisków z jedzeniem ale i w trzymających je dzieciaki.
- Jestem Gilen. – Wyszeptał do niej chłopiec który ofiarował jej wcześniej ubranie, najwyraźniej uznając Acilę za swoją oddaną przyjaciółkę. – Bez obaw. Damy radę. – Usiłował pocieszyć ich oboje.
- Fajnie. - Bez przekonania odpowiedziała kotołaczka.
Wróżbita kolejno przywoływał do siebie służbę, każąc wyjaśnić sobie co takiego będą podawać oraz jaki proponują do tego zestaw sztućcy. Główna kucharka najwyraźniej doskonale przeszkoliła swoich pomagierów w tek kwestii gdyż każdy odpowiadał bez zająknięcia. Acila była przerażona taką perspektywą. Sama wiedziała tylko tyle że trzyma coś gorącego i sądząc po odgłosie chlupania, płynnego zarazem. Była pewna że nie przejdzie tej próby. Gorączkowo zaczęła rozglądać sie za możliwymi drogami ucieczki. Na szczęście dla nieji tuż przed tym gdy przyszła kolej Acili, do sali bankietowej weszła czwórka ochroniarzy ciągnąc z sobą ciało nieprzytomnego Heliusa.
- Do cholery czy w już całkowicie zapomnieliście co to są maniery? Przywlekliście mi zwłoki do obiadu?! – Wściekał się gospodarz.
- Panie. Kotka, uciekła a tego tu znaleźliśmy w jej celi.
- Otacza mnie stado tępych wołów. To absurd! Jak można dać uciec skatowanej dziewczynie która ledwo mogła oddychać? Po posiłku zamierzam urządzić sobie małe przedstawienie z jej udziałem, a jeśli do tego czasu kociak się nie znajdzie, zajmiecie jej miejsce. – Acila czuła dreszcz przechodzący jej przez plecy. Spojrzała w kierunku nieprzytomnego zielonowłosego. Niestety jemu nie będzie w stanie w żaden sposób pomóc. - Śmierdzi on jak truchło. Wynoście się stąd. Zupełnie odebrało mi apetyt.
- Ale on żyje. – Poinformował jeden z ludzi Wróżbity wskazując na druida. - Mamy go przesłuchać?
- Żyje? Nie. Przywiążcie go do ściany. Drogi panie Purtag - gospodarz zwrócił się do tłuściocha chcąc na chwilę oderwać jako uwagę od jedzenia - wiem że nie jest pan wielkim fanem sztuki, dlatego pozwoliłem sobie przygotować specjalną atrakcję dla tak wybitnego wojownika jak waszmość. Zaplanowałem mały konkurs pomiędzy nami a szóstką tych dzieciaków. Każdy z nas weźmie łuk i odda jeden strzał w kierunku tego cuchnącego gnojka. Powiedzmy z dwudziestu metrów. - Tym razem wróżbita wskazał na druida. Ten którego strzała znajdzie sie najbliżej ciała naszego celu zostanie zwycięzcą i moim ulubieńcem, przegrany natomiast spędzi noc z panem Purtagiem.
- Trzech przegranych. - Poprawił grubas - Mam dziś wielki apetyt.
- Niech będzie, zatem trzech najgorszych strzelców. - Przemytnik skłonił się przedstawicielowi władzy o którego względy zamierzał zabiegać. - Zaznaczam jednak że jeżeli komuś przyjdzie do głowy trafić w tego cuchnącego człowieka, zajmie jego miejsce, a pozostałym każę strzelać z zawiązanymi oczyma.
- Ależ skarbie, ja nie potrafię strzelać z łuku - Protestowała kobieta.
- Powiedziałem wszyscy. Każdy z nas i z szóstki naszych służących - Chłodno oznajmił wróżbita, spoglądając jednocześnie z uśmiechem na grabarza. Gospodarz jako pierwszy oddał strzał trafiając strzałą w odległości dwóch palców od ucha druida. - Ty kochanie jesteś następna. - Przekazał łuk kobiecie.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Nudne dyskusje, nudni ludzie, nudne przyjęcie. Adrien nudził się jak mops i bardzo ostentacyjnie to pokazywał stukając długim paznokciem w wypolerowany blat. Lewa ręka oparta była na stole a na niej spoczywała głowa białowłosego, który uśmiechał się niepokojąco jak rasowy psychopata. Przyglądał się służącym, był pewien, że jedną z trzech dziewczyn na pewno znał. Ale skąd? Tego nie wiedział. Nie miał pojęcia, że to Acila. Jego długie, chude palce błądziły teraz po stole wystukując teraz żałobny requiem.
-Nie doszukasz sssię na nim herbu, przyjacieluuu...-zachichotał grabarz zwracając się do zwycięskiego artysty, który patrzył się na pierścień na okaleczonym palcu. Młodzik wręcz podskoczył na krześle przestraszony jakby widział samą śmierć mówiącą do niego na co Crevan roześmiał się jeszcze głośniej. Był złośliwy i było mu z tym dobrze, a udawanie psychopaty i idioty było doskonałą przykrywką do tego jaki jest naprawdę.
-Te zamordowane zwłoki wyglądają cudownie! - Pisnął Adrien na widok Heliusa ciesząc się tak, jakby właśnie odrąbał łeb własnemu ojcu. Piękne uczucie... -No co? To jednak nie zwłoki?- zapytał widząc miny innych. -E tam... -Momentalnie stracił całe zainteresowanie sprawą aż do momentu ogłoszenia przez Wróżbitę małego... konkursu. Adrien miał łuk w ręku tylko raz w swoim życiu- był to łuk jego ojca. Spadł białowłosemu na nogę i ten już nigdy nie śmiał go ruszyć. W życiu nie trafi nawet w pobliże tego druida...
Upadły był jednak człowiekiem bardzo honorowym, skoro musiał strzelać to strzeli. Był ostatni, nawet ta kobieta wyglądająca jak tania ladacznica zapewne trafiła bliżej niż on... Pozostało mieć jedynie nadzieję, że dzieciaki strzelą dalej niż on. Z tak długimi, bo aż trzycentymetrowymi paznokciami ciężko mu było założyć strzałę a zrobił to poprawnie tylko dlatego, że podglądał jak robią to inni. Skupił się jak tylko mógł najbardziej i wystrzelił strzałę czując na sobie kpiący wzrok innych. Źle wycelował i grot wbił się w sufit. Oczywiście nie było opcji aby Adrien oddał się komukolwiek.
-Ohoho, tej nocy chyba będę mieć samego Adriena! -zakpił obleśny tłuścioch śmiejąc się rubasznie.
-Prędzej wyjdę do ludzi w różowej sssukni niż oddam sssię komuś, kto ma mniej zębów niż dziecko, śmierdzi mu z ussst ssstarym ssserem a on sssam wygląda jakby bał sssię wody...-odpyskował Grabarz z wrednym uśmiechem. -A ani sssłowa o mojej małej... porażce. Upadły mimo grozy całej tej sytuacji doskonale się bawił.
Acila
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acila »

„Nie wychylaj się. Po prostu zrób swoje a niezauważona przez wszystkich wyjdziesz z tego cało.” Wmawiała sobie w duchu Acila. Trzęsła się z nerwów gdy tylko rozpoczął się konkurs strzelecki. Z całych sił zaciskała swoje dłonie na trzymanej w rękach tacy. Upuszczenie misy z jedzeniem było ostatnią rzeczą jaką teraz potrzebowała. Pozostała grupa dzieciaków także wykazywała nerwowość spowodowaną obserwowanym turniejem. Najwyraźniej poza Wróżbita i jego tłustym gościem nikt na tej sali nie bawił się dobrze, ale gospodarzowi zupełnie to nie przeszkadzało.
Kobieta strzelała fatalnie. Jej strzała trafiła grubo ponad dwa metry od Heluisa, czym wywołała spore rozbawienie grubasa siedzącego przy stole. Za to strzał Adriena i jego późniejszy komentarz do swojego wyczynu wprawił wszystkich w konsternacje.
- Panie Crevan, nikt nie łamie zasad panujących w tym domu bez względu na to czy się to komuś podoba czy nie. – Chłodno oznajmił Wróżbita. - Niech wiec pan siada na miejsce i modli się by dzieciaki strzelały równie żałośnie co pan. – Tłuścioch aż chichotał z radości choć sam przed chwila strzelił równie słabo.
Acila zastanawiała się czy grabarz faktycznie był tak kiepski czy też celowo spudłował nie chcąc narażać innych na nieprzyjemności jakie czekały na pokonanych w turnieju. Raczej nie mogła liczyć na odruchy dobroci z strony swojego pana. Na szczęście przy tym poziomie umiejętności łuczniczych biesiadników ona sama nie powinna mieć problemów z zajęciem miejsca w środku stawki nawet przy swoich mizernych zdolnościach w tej dziedzinie.
Wróżbita wyznaczał kolejno następnych strzelców. Jego ochroniarz umieścił swoją strzałę kilka centymetrów dalej od strzały przemytnika, jakby bał się narażać swojemu panu.
- Czyżbym sam miał zgarnąć główną nagrodę? – Z zadowoleniem stwierdził gospodarz. – Wykażcie się młodzi. – Przykazał, wręczając łuk usługującym przy stole. Strzelający kolejno towarzysze Acili wykazali się na tyle rozsądkiem by nie próbować wygrać konkursu. Każdy z nich starał się po prostu trafić lepiej niż grubas i kobieta, gdyż pokonanie Adriena nie było specjalnie trudne.
- Do licha sami marni strzelcy. Maestro może ty pokażesz nam że piękna sztuka łucznictwa nie odeszła w zapomnienie. – Wróżbita tym razem wytypował malarza. Po mężczyźnie widać było od razu iż nie da sobie rady. Trząs się cały niczym w gorączce. Mamrotał i opierał się na tyle że słudzy przemytnika musieli go siłą zaciągnąć na stanowisko strzeleckie.
- Proszę… ja nie potrafię – próbował protestować człowiek ale widząc spojrzenie Wróżbity, przerażony puścił cięciwę. Lecąca strzała otarła się o ramię Heliusa. Przemytnik spokojnie przyjrzał się krwawiącej ranie.
- Widzę iż ktoś tu próbuje oszukiwać. Dawać go chłopcy pod ścianę. – Rozkazał Wróżbita, a jego ludzie wlekli wrzeszczącego malarza i przykuli go w miejsce druida. Zielonookim po prostu przestano się przejmować, rzucając nim na ziemię.
Acila miała być następnym strzelcem a przy tym pierwszym któremu zawiązano oczy. Przeklinała swojego pecha i wszystkich zgromadzonych na sali. Przekonywała samą siebie ze jeśli trafi i zabije malarza to przynajmniej pozbędzie się jednego łotra. Uspokajała ją myśl że nie strzela do druida któremu zawdzięczała ratunek. Gorzej ze nie wiedziała czy strzelających na ślepo obowiązują te same zasady co wszystkich przed nimi ale jakoś nie miała odwagi o to zapytać. Chciała jak najszybciej mieć tą próbę za sobą. Naciągnęła cięciwę do policzka i wypuściła strzałę. Usłyszała odgłos grotu wbijającego się w ścianę. „Przynajmniej doleciała” pomyślała z ulgą.
- No, no, chyba mamy zwycięzcę. – Radośnie oznajmił Wróżbita, który w przyjaznym uścisku objął ramieniem kotołączkę. – Arcydzieło. Oto moja ulubienica! – Acila z niedowierzaniem przyglądał się swojej strzale umiejscowionej tuż nad głową malarza. Udało jej się ściąć kosmyk włosów mężczyzny i sprawić że nieszczęsny malarz z przerażenia zmoczył spodnie.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Lata spędzone pod jednym dachem z Nurdinem uodporniły Feylę na wszelakie niespodzianki, z jakimi mogła się liczyć po zachowaniu krasnoludów. Kowalka była przekonana, że żaden karłowaty brodacz nie jest w stanie wyprowadzić jej z równowagi, co w rzeczywistości nie było do końca prawdą. Jej mistrz potrzebował tylko kilku sekund by wkurzona Feyla rzuciła się na niego z pięściami. „Ale Nurdin jest moim krasnoludem, a ten tu nie.” Pomyślała kowalka, wpatrując się w postać handlarza minerałów którego przedstawił jej Grzmot. Cokolwiek by się nie wydarzyło, kowalka nie zamierzała pozwolić by siedzący przed nią krasnolud zdenerwował ją równie łatwo, co Nurdin.
Niestety dla Feyli, Grzmot nie wyraził zgody, by jej spotkanie z handlarzem odbyło się bez jego udziału. W obecności przemytnika kowalka nie mogła zadawać swobodnych pytań, więc póki co siedziała cicho, znudzonym wzrokiem przyglądając się, jak jej przyszły partner z zafascynowaniem przegląda listę materiałów, którś przygotował Nurdin. Grzmot uparł się by czasie tych negocjacji nie wymieniać żadnych nazwisk, przez co cała rozmowa zupełnie się nie kleiła. Krasnolud wpatrywał się w listę od dobrej godziny, studiując ją, jakby to była mapa skarbów, którą postanowił trwale zapisać w pamięci. Feyla położyła głowę na stole udając, że śpi, a tymczasem przemytnik wyraźnie zdradzał oznaki zniecierpliwienia.
- Na bogów. Ile możesz to czytać. Zacznijmy wreszcie!
- Fascynujące. Te idealnie wyprofilowane zaokrąglenia, te zdobne pociągnięcia i finezyjna kreska. A ta litera „n” jest dziełem sztuki sama w sobie – odpowiedział brodacz.
- Gówno mnie obchodzi jakaś litera. Mów, ile chcesz za te minerały i wynocha! – Denerwował się Grzmot.
- Pragnę zaznaczyć, że wiele krasnoludzkich ksiąg zostało spisanych tym charakterem pisma a jego autor jest mi doskonale znany …
- Wielkie mi coś. – Ziewnęła Feyla – Też wiem, kto to napisał i nie robię z tego sensacji. – Kowalka ostentacyjnie bawiła się swoja monetą otrzymaną od Nurdina, w taki sposób by jej rozmówca mógł zauważyć posiadany przez nią przedmiot.
- Niestety mam dla państwa złe wieści. To nie są rzeczy, które krasnoludy chętnie widziałyby w niepowołanych rękach. Istnieją pewne organizacje, których celem jest niedopuszczenie wymienionych w tej liście surowców do ogólnodostępnej sprzedaży. A je nie zamierzam …
- Przestań chrzanić mała pierdoło! – Grzmot walnął pięścią w stół – Ta pani ma dostać to, czego sobie życzy i to szybko. W przeciwnym razie nie sprzedasz w tym mieście nic więcej niż własne odchody. Czy to jasne?!
- Te marne próby zastraszenia zostaw pan dla miejscowych wieśniaków – odparł twardo krasnolud. Najwyraźniej jego pozycja była na tyle silna, iż nie bał się przeciwstawić lokalnym przywódcą. - I przestań się zachowywać, jakby Garle był pępkiem świata. W tej lichej wiosce już dawno nie da się zrobić przyzwoitego interesu, a wszystko przez takich podupadłych rządzących jak ty. Jestem tu przez grzeczność i wzgląd na dawne czasy. Gdyby nie fakt, że zaintrygowała mnie postać autora tejże listy, już dawno trzasnąłbym drzwiami.
Feyla miała wrażenie, że jej gospodarz robi wszystko, by negocjacje nie doszły do skutku. Jeśli chce osiągnąć jakieś porozumienie z krasnoludem, to musi to zrobić bez obecności przemytnika. Pozostawało jedynie mieć nadzieję, że ta dwójka nie pozabija się tu nawzajem, a ona będzie mieć jeszcze okazje, by dopaść brodacza gdzieś z dala od rezydencji Grzmota.
- Zapomniałeś gdzie jesteś i kogo obrażasz gnojku! – Nie wytrzymał przemytnik. – Straż! – Zawołał Grzmot gotowy dać nauczkę krasnoludowi. W odpowiedzi drzwi pozostały zamknięte. Nie było słychać nikogo z ludzi pozostawionych na zewnątrz.
- Powinieneś lepiej płacić swoim ochroniarzom. – Zaśmiał się krasnolud. – Proponuję panienko udać się na mały spacer i zrezygnować z niepotrzebnych pośredników. – Zwrócił się do Feyli. Kowalka uśmiechnęła się szeroko. Nareszcie coś działo się po jej myśli.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

-Adziuuu... A właściwie to dlaczego Garle jest takie ważne, co? Nie jest jakieś super duże czy bogate, ufortyfikowane czy coś...- Zapytał Aurum siadając swojemu złemu i upokorzonemu panu na ramieniu.
-Bo nie o to chodzi, Aurum. To miasssto ssssłynie z Podziemia. - odpowiedział Adrien obserwując rywalizację pozostałych członków tych chorych zawodów przybierając pajęczymi palcami po stole. Nudziło mu się tu...
-Podziemia? Czyli że co. - dopytywał szczur teraz próbując wyciągnąć swojemu panu z ucha kolczyk w kształcie krzyża.
- Widzisz... Podziemie na początku tworzył marginesss... Wszelkiego rodzaju złodzieje, zabójcy i inne śmieci... Ale kilku bogatych, wpływowych ludzi possstanowiło sssię w to wmieszać i tak powsssstała Mroczna Szlachta. Z czasssem by sssię do niej dossstać potrzebna była też inteligencja, nie tylko urodzenie. Poszukiwali miejsssca gdzie będą mogli sssię ssspotykać nie narażając sssię jednocześnie na podejrzenia. Fargoth odpadało... wybrali Garle...
- A skąd ty się tam wziąłeś, dziadku, co?
-Prawdę mówiąc... nie pamiętam. -Adrien zachichotał cicho- Ah... miałem szansssę naprawdę coś tam osiągnąć... Ale wolałem pociągać za sznurki z dala od zgiełku i głównej sssceny. Wróżbita boi sssię, że wróciłem odebrać co moje bo dobrze wie, że jeśli będzie mi sssię chciało, a mi sssię nie chce, to Mroczna Szlachta ponownie powssstanie co będzie oznaczać klęskę jego i miasssta. Kto wie? Może nawet całej krainy, co? -Głos grabarza był tak przerażająco spokojny, że zdawało się iż mówi o pogodzie, nie o zbiorowym powstaniu. Oczywiście nie był aż tak potężny by to wszystko zrobić samemu... Ale miał kontakty i dużo sprytu by umieć to dobrze rozwiązać.
-Adrien... ja cię od tej strony nie znałem. Dlaczego sam nie usiądziesz na piedestale, co?- Już prawie udało mu się wyjąć kolczyk z ucha, ale ten zaklinował się o srebrne kółeczko i nie chciał wyjść. Aurum nigdy by się nie przyznał, ale wolał swojego pana w innej wersji. Wolał go ubranego we wściekle różowym fartuchu, włosach zebranych w koka i chusteczce na głowie piekącego ciastka w kształcie kości lub kładącego szczury spać głaskając je po głowach.
-Im większa władza tym większy huk gdy sssię ssspada. Adrienowi wypadł kielich z winem gdy zobaczył jak strzeliła jedna z dziewczyn służebnych. -Myślałem, że bardziej sssię mnie upokorzyć nie da...No widać da... -Powiedział pół żartem a pół serio białowłosy. - Ssskoro Purtag jest taki napalony to ja osssobiście dopilnuję by go rozpalić... Zachichotał cicho uważnie obserwując grubasa. Nie oddałby mu się nawet gdyby mieli go przez to zabić. Był wierny tylko jednej osobie i chciał pozostać wierny do końca.
-Aurum, Argentum, teraz wasza kolej... Szukajcie czegoś dla Fey i przy okazji znajdzcie mojego kota... Dwa szczury zsunęły się z kieszeni pana i niepostrzeżenie zniknęły gdzieś szpiegować tak, jak kazał im Adrien.
- Wróżbito, mogę teraz odebrać swoją nagrodę? - zapytał Purtag obleśnie się śliniąc na widok przegranych, Adriena, kobiety i jakiegoś chłopca.
- Jasne, bierz ich, są twoi. - Wróżbita patrzył na Adriena lekko przestraszonym wzrokiem jakby spodziewając się kary. Crevan niemal niezauważalnie pokręcił głową co miało oznaczać : " Nie daruję ci tego. " Upadły powoli wstał z krzesła i strzelił wszystkimi kośćmi. Purtag był od niego sporo niższy i dużo bardziej krępy, miejscami łysawy i czerwony jak burak co grabarza lekko odrzucało. Mimo wszystko poszedł za nim i starał się nie połamać mu nosa gdy ten bezczelnie złapał go za tyłek.
Acila
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acila »

Gdy tylko Purtag wraz z Adrienem i pozostałymi nieszczęśnikami opuścili salę jadalną, Wróżbita zaczął kolejno wyrzucać pozostałych w niej gości.
- Idź się w coś przebierz skarbie - Zwrócił się do Acili – Jako moja ulubienica nie możesz chodzić w stroju dla służby. – Kotołaczka była gotowa niemal natychmiast wybiec na zewnątrz, ale przemytnik chwycił ją za rękę i jeszcze przez moment przytrzymał przy sobie. - Rozumiesz chyba moje dziecko że nie mam przy stole miejsca dla dwóch bliskich mi kobiet. Zatem jeśli zamierzasz zając miejsce pani Narlen to powinnaś skorzystać z tego – wróżbita wcisnął w dłoń Acili niewielki sztylet. – Rozumiesz ze nie chciałbym więcej oglądać tej dziwki która tak łatwo oddała się Purtagowi. – dodał po chwili. - A co do was bando dzieciarów, podziękujcie swojej koleżance za to iż przynajmniej ona potrafi strzelać. Ten idiota Tuf miał mi zorganizować najlepszych łuczników a nie takie niezdary jak wy. A teraz wynocha.
Acila opuściła pomieszczenie wraz z pozostała grupą służących. Wychodząc zdołała jeszcze usłyszeć jak przemytnik każe wypalić malarzowi na ramieniu znak oszusta i pozbyć się ciała artysty wraz z nieprzytomnym Heliusem. Kotołaczkę zaprowadzono do garderoby gdzie następnie kazano wybrać dla siebie stosowną odzież wedle własnego upodobania. Dziewczyna od razy odrzuciła wszystkie suknie, ubierając się w szare spodnie i bluzę z kapturem umożliwiającą zamaskowanie kocich uszu. Wreszcie miała idealną okazję by wydostać się z rezydencji Wróżbity.
Wyjrzała przez okno. Niestety na zewnątrz nie było rynien, gzymsów ani niczego co ułatwiłoby zejście na niższe piętra. Pozostawały jedynie otwory po wykruszonych cegłach i wystające końcówki stropowych belek. Nad sobą miała jeszcze jedno piętro a potem dach. Acila uznała ze jest w stanie dotrzeć na szczyt rezydencji i tą drogą przedostać się na wolność. Wychylając się przez okno dziewczyna rozpoczęła wspinaczkę. Gdyby nie wrodzone predyspozycję kotołaków pewnie od razu z hukiem rozbiłaby się o ziemię, ale Acila nie czuła strachu przed pokonywaniem wysokości, potrafiła zachować równowagę i z gracją koordynować swoje ruchy. W końcu udało jej się dotrzeć do okna na najwyższym piętrze. Na jego parapecie ujrzała jednego z szczurków grabarza.
- Mam nadzieję ze spadniesz. – Zapiszczał gryzoń a jego życzenie niemal nie ziściło się od razu. Zaskoczona Acila obecnością znanego jej szczura oraz faktem iż potrafi zrozumieć jego piski, na moment straciła kontrolę nad swoim uchwytem i zsunęła się kilka centymetrów w dół. Ostatecznie kotołaczce udało się podciągnąć na rękach do poziomo parapetu na którym siedział zwierzak.
- Wypchaj się. Przeszkadzasz mi teraz. – Usiłowała przegonić gryzonia ale ten jak zahipnotyzowany wpatrywał się w scenę rozgrywaną wewnątrz pokoju. Zwierzak wyglądał na tak podekscytowanego że w tej chwili nie przeszkadzałoby mu gdyby w pierwszym rzędzie siedział wraz z gromadą kocurów.
- Zaraz będzie to najlepsze, zacznie się przypalanie. – Zakomunikował gryzoń.
Acila podniosła głowę zaglądając do środka. W pokoju ujrzała wielkie łoże na którym siedział gruby przedstawiciel straży. Wokół niego dziewczyna dostrzegła byłą ulubienice Wrózbity którą ten kazał jej zabić, Adriena oraz młodego Gilena.
- Nie zrobię tego. Brzydzę się tobą. – Protestowała Narlen.
- Gówno mnie to obchodzi złotko. Tylko od ciebie zależy czy wyjdziesz stad zachowując swoją śliczną buzię i zgrabne ciało, czy też wyniosą cię w kilku kawałkach. Wróżbita cię oddał ale jak będziesz grzeczna to być może nie skończysz dzisiejszego dnia jako kaleka. – Śmiał się Purtag. – A teraz rozbieraj się i bez pyskowania. A co do ciebie Adrien chcę usłyszeć jak błagasz mnie bym się tobą zajął. – Rechotał tłuścioch.
Acila była załamana. Z wszystkich możliwych pokoi w rezydencji Wróżbity musiała trafić akurat na ten do którego zaprowadzono grabarza.
- Ohohoho zaraz się zacznie. – Ekscytował się szczur obserwujący całą akcję.
- A ty z czego się cieszysz. – Na domiar złego znalazła się w towarzystwie szczura równie stukniętego co jego pan.
- O rany. Zobacz. Niezłe cycki ma to babsko. No dalej Adrien przypalaj. Na co czekasz. – Zwierzak aż piszczał z radości na widok nagich piersi rozbierającej się Narlen.
- Jesteś szczurem co cię obchodzą kobiece piersi? – Nie mogła nadziwić się Acila. Gdyby nie powaga sytuacji była gotowa wybuchnąć gromkim śmiechem. Wisiała na parapecie, rozmawiając z zwierzęciem które do tej pory uznawała tylko za posiłek, a na to wszystko wpatrywała się jakąś orgię z udziałem swojego pana. Kotołaczka była tak przejęta całą sytuacją iż zamiast kontynuować swoja wspinaczkę, czekała wraz z zwierzakiem na mające nadejść fajerwerki. Zupełnie zapomniała że będzie doskonale widoczna dla każdego komu przyjdzie na myśl podejść do okna.
- Jestem dokładnie taki jakim stworzył mnie grabarz. – Przerwał jej rozmyślanie szczurek.
Awatar użytkownika
Helius
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Helius »

Heliusa obudził silny ból, dochodzący z ramienia. Otworzył powoli swe oczy i zobaczył że leży na zimnej posadzce a z jego ramienia ciecze krew. Syknął z rwącego, ostrego bólu chwytając się jednocześnie w miejsce rany, by choć trochę ją zatamować.
Druid nie zdążył nawet w stu procentach dojść do siebie a nad nim usłyszał krzyk jakiegoś mężczyzny.
-Obudziłeś się padalcu. Przespałeś najlepszy występ, z tobą w roli głównej, haha.-
Gruby i donośny śmiech odbijał się od ścian pokoju, w którym się znajdowali. Nie wiedział dokładnie gdzie jest, lecz pewny był, że koszmar się nie skończył. Jak długo musiał przebywać w tym letargu, że nawet ból go nie ocucił. Próbował poruszyć się, lub nawet wstać, lecz przychodziło mu to ciężko, zwłaszcza, że rana w cale mu w tym nie pomagała. Powolnymi ruchami przy akompaniamencie gromkiego śmiechu mężczyzny wstał, opierając się o ścianę.
-Gggdzie jestem?- słabym, głosem wydukał zmęczony druid a odpowiedź nie zabrzmiała miło i pocieszająco.
-Aktualnie jesteś jedna nogą w grobie. Dobrze, żeś się obudził. Zwiewaj pókim rad.- Po czym rozweselony mężczyzna machał rękami, jakby wymiatał mnie z tego pomieszczenia. Druid nie czekał dwa razy, tylko kroczek za kroczkiem dreptał ku najbliższym drzwiom. Ciężko mu było utrzymać równowagę, lecz im dalej posuwał się do przodu, tym sprawniej dostawał się ku kolejnym drzwiom. Nie wiedział dokąd zmierza, ani gdzie się znajduje. Jedyną nadzieją była myśl, żę gdzieś musi być wyjście. Po drodze mijał przeróżnych, pięknych ludzi, którzy na jego widok otwierali szeroko usta, a nawet krzyczeli z przerażenia. Helius tego nie słyszał, albo nie chciał słyszeć, parł do przodu, do wyjścia. Trwało to długi czas nim Druid wyburzył się przez ostatnie drzwi, lądując zranionym ramieniem na twardą ulicę. Zawył z bólu a w oczach pojawiły się łzy. Czuł się poddany i przegrany, nie widział już siebie pośród zieleni. Chciałby już umrzeć i zakończyć tą farsę i okłamane życie. Leżał tak na zimnej posadzce, nie zauważony przez nikogo.
Lecz ratunek przyszedł niespodziewanie. Setki, albo i tysiące małych nóżek niczym stado koni biegło ku niemu. Masa szczurów wyłaniała się z domostw i dołączała do powstałej grupy gryzoni. W mieście zapanowały krzyki kobiet, które skakały w obrzydzeniu i strachu, jakby ziemia ich paliła. Stado szczurów dobiegło do Heliusa i wsuwało się pod jego starsze ciało.
W głowie słyszał tylko ciche głosiki: -Pomożemy, pomożemy, spokojnie, wytrzymaj, szybko, pomocy.- i różne inne słowa, które przebijały się. Nagle ciało Heliusa lekko się uniosło, lecz to wystarczyło by masa szczurów zdołała ruszyć druidem. I oto stał się cud, gdyż leżący człowiek począł poruszać się, najpierw wolno, a potem coraz szybciej. Szczury niosły go na swych plecach, w nieznane mu miejsce. Helius widział tylko to co było nad nim, czyli piękne niebo i dachy domów. Zatrzymał się po kilku minutach, gdyż szczury rozbiegły się, nie mając już siły nieść go dalej. Przechylił głowę i ujrzał okno. A w oknie znajomą mu dziewczynę, wiszącą na parapecie. Uśmiechnął się i jednocześnie skrzywił z bólu. Krzyknął do niej, chodź słabym i cichym głosem.
-Co się tu dzieje?!- Miał nadzieję, że go usłyszy, jak nie to i tak zyskał nadzieję na dalsze życie.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Dość. Nie zamierzał pozwolić na gwałt na dziecku. Ta kobieta obchodziła go mniej niż cmentarne robaki. Grabarz wiele by oddał, by móc teraz w spokoju pokręcić się między grobami na własnym cmentarzu mając chwilę na przemyślenie tego wszystkiego. Chciał w spokoju usiąść na nagrobku z urną pełną przesłodzonych ciasteczek w kształcie kości i odpocząć. On od czasu do czasu także tego potrzebował... Dziecka jednak nie zamierzał pozwolić dotknąć. Miał ku temu powody, a konkretnie jeden- on dzieci mieć nie mógł i juz się z tym pogodził. Teoretycznie miał szczury i Acilę, ale... to nie to samo. Chciał swojego własnego dziecka...
-Prędzej ty będziesz błagał mnie o litość...-Wyszeptał Adrien powoli podnosząc się z miejsca. Purtag wchodził z butami w jego przedstawieniu, czego Crevan bardzo nie lubił... Dlatego należało natychmiast ukrócić jego działania. Białowłosy starając się włożyć w swoją grę cały swój urok lalki z porcelany i swoją delikatność mieszaną z kobiecością powoli podszedł do mężczyzny. Delikatnie zmusił go do spojrzenia sobie w twarz podnosząc mu tłusty podbródek swoim czarnym szponem. Taaa... Adrien był mistrzem uwodzenia, jeśli tylko mu się chciało. Starał się nie wiedzieć napalonego spojrzenia Purtaga i robić swoje, co łatwe nie było. Gdy ten tylko wyciągnął rękę w stronę Upadłego Adrien skupił się jak tylko mógł najmocniej i... podpalił mu prącie. Brutalnie, ale skutecznie. Samemu zaś odsunął się kawałek, by nie zostać zaatakowanym i zaczął szukać w bucie broni. Jego cierpliwość właśnie się skończyła i białowłosy szczerze współczuł wszystkim, którzy Teraz staną mu na drodze.
Acila
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acila »

Zwierzęce grono publiczności nie było zadowolone z występu Adriena. Oczekiwania Acili i towarzyszącego jej szczurka były zdecydowanie wyższe. Gdyby to był teatr, wybredna dwójka zapewne rzucałaby w swojego ulubionego aktora przeróżnymi artykułami żywnościowymi, jednak w sytuacji obecnej pozostawało im tylko bierne krytykowanie i oczekiwanie na rozwój wypadków.
- I to wszystko? - Spytała zaskoczona Acila.
- Co ty odwalasz Adrien! Przyłóż się do roboty! - Denerwował się szczur. - To przez ciebie stał się miękki niczym topiony ser. - Gryzoń zarzucił winę na kotołaczkę, cały czas bardziej przejmując się sytuacją w pokoju niż faktem że właśnie toczy dialog z drapieżnikiem. - Teraz ciągle tylko mamrocze o bujanych fotelach i głaskaniu pupili na swoich kolanach.
Purtag również nie zachwycił swoją rolą. Jakby nie patrzeć grubas był przecież strażnikiem miejskim, więc zarówno Acila jak i jej kompan liczyli na to że rzuci się do ataku na grabarza. Bezpośrednie zagrożenie mogłoby zmobilizować ich pana do bardziej stanowczych działań. Niestety nadzieje obserwatorów okazały się próżne. Zamiast walki Purtag tylko wrzeszczał jak opętany i rzucał się chaotycznie po całym pomieszczeniu. W sypialni znajdowało się rzecz jasna niewielkie naczynie z wodą ale ogarnięty paniką grubas przewrócił je wylewając całą zawartość na ziemię. Przez cały czas strażnik rozpaczliwie krzyczał o pomoc. W końcu widząc ze nie uzyska ratunku od nikogo zgromadzonego w sypialni, rzucił się do okna usiłując zawołać strażników Wróżbity.
Acila czułą jak cielsko Purtaga miażdży jej palce. Zagryzła zęby a z bólu łzy napływały jej do oczu. Nieoczekiwanie z pomocą dla kotołaczki pospieszyła Narlen. Kobieta wyczuła swoją szansę i jednym ruchem wypchnęła ciało Purtaga przez okno. Plusk cielska rozbijającego sie o posadzkę przyprawił Acilę o dreszcze. Kotołaczka spojrzała w dół. Poza groteskowo wyglądającymi zwłokami strażnika dostrzegła tam także zielonowłosego. Uśmiechnęła sie do niego. Cieszyła sie że mężczyzna uniknął gniewu gospodarza i zdołał przeżyć niecodzienny deszcz z nieba.
Dziewczyna zastanawiała sie co robić dalej. Czas teraz nie był jej sprzymierzeńcem. Wkrótce większość strażników w rezydencji Wróżbity będzie zainteresowana oknem przez które wypadł Purtag. Dodatkowo Acila wyczuwała że zbyt długo wisiała uczepiona parapetu i powoli zaczyna brakować jej sił. Nie było na co czekać. Kotołaczka czym prędzej postanowiła kontynuować swoją wspinaczkę. Rozejrzała się jeszcze za szczurkiem czy ten nie spadł wraz z grubasem. Zwierzaka nigdzie nie było widać ale silne ukłucie w udo pozwoliło Acili zlokalizować niedawnego towarzysza. Zepchnięty przez człowieka szczur wspinał się teraz po jej nodze.
- Auć. Nie z pazurami. - Krzyknęła z bólu Acila.
Tymczasem kobieta w pokoju nie marnowała czasu.
- Musisz nas stąd wyciągnąć. - Narlen zwróciła sie do Adriena szukając w nim ratunku dla siebie. - Zginiemy jeśli wróżbita dowie się o zabójstwie Purtaga. - Nerwy kobiety i tak były już napięte do granic możliwości toteż gdy ujrzała kotołaczkę wchodzącą na okno niemal dostała zawału.
- Cześć. - Acila zwróciła się do przerażonej kobiety która przez moment była gotowa uwierzyć że to sam Purtag wdrapał się tu by dokonać zemsty. - Masz potrzymaj. - Kotołaczka zdjęła szczurka z swoich pośladków i położyła go na piersiach Narlen. Mimo całej powagi sytuacji Acila z rozbawieniem pomyślała że jest to jedno z miejsc w których szczurek chciałby się znaleźć. Naga kobieta wrzasnęła po czym omdlała z strachu.
- No to do zobaczenia. - Acila odbijając się z parapetu kontynuowała wędrówkę na dach. Miała nadzieję iż Adrien nie będzie na tyle szybki by jej w tym przeszkodzić.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Adrien oparł się tyłkiem o stół i udawał, że z uwagą ogląda swoje paznokcie nie zwracając uwagi na dramat mężczyzny. Właściwie to go niewiele obchodziło, i tak miał go zabić. Crevan był co prawda pacyfistą i bardzo cenił sobie święty spokój, ale gdy tylko ktoś próbował naruszyć nietykalność jego lub jego zwierząt gorzko za to płacił własną głową. Białowłosemu ni stąd ni z owego przypomniał się jeden z kawałów opowiedzianych mu kiedyś przez szczury więc zaczął cicho chichotać zupełnie nie przejmując się tym, co się dzieje. To właśnie było zabawne... Purtag był głupi, a fakt, że właśnie pali go jego własny penis dodatkowo rozbawił Upadłego.
Strażnik wypadł przez okno a Adrien zorientował się o tym dopiero po chwili. -No ale... ja jeszcze nie ssskończyłeeem sssię baaawić... -powiedział cicho podchodząc do okna z wyraźnie obrażoną miną. Zepduli mu zabawę... w on bardzo tego nie lubił... To on decydował kiedy aktorowi będzie wolno przestać grać a on na to Purtagowi nie pozwolił... Cóż, będzie cierpiał ktoś inny. Pytanie tylko kto?
- Uratować...nasss? -zapytał Adrien stukając długim paznokciem w brodę udając, że się zastanawia. -Nie sssądzę... Jessstem nietykalnyyy.. Zaśmiał się widząc strach kobiety przed nim. Oczywiście zamierzał powiedzieć strażnikom, że to ona zabiła Purtaga wypychając go prze okno.... On pozostanie czysty jak łza, neutralny.
Szczęka grabarza opadła i potoczyła się gdzieś po podłodze gdy zobaczył Acilę wchodzącą przez okno. Stał więc na środku komnaty z oczami okrągłymi jak dwa talerze, których kolor prześwitywał przez grzywkę i doskonale było widać, że naprawdę są idealnie okrągłe. Jego palec utkwił w połowie drogi do brody tak jakby Upadły chciał coś powiedzieć, ale nie do końca wiedział co. Zanim zdążył zareagować w jakikolwiek sposób kotki już nie było a Adrien nie miał możliwości jej gonić bo raz: Nie był taki szybki a dwa- Nie umiał się wspinać. -No na co czekasz, Aurum? Leć za nią i przypilnuj żeby wróciła cała. -powiedział Adrien ściągając szczura z kobiety i wystawiając go za okno.
Teraz musiał wytłumaczyć się z tego, co tu zaszło Wróżbicie. Musiał jak najszybciej dostać przydatne informacje od szczurów i spokojnie poskładać wszystko do kupy. Uznał, że dobrym miejscem na to będzie don jego dawnego mistrza, skoro stał pusty to należało to wykorzystać. Oczywiście nie miał pojęcia, że Apollo wciąż tam mieszka i ma się doskonale. A Upadłemu właśnie przyszło na myśl jak udowodnić swoje racje...
-Sssłuchaj no... -Zwrócił się do przerażego chłopca, który przegrał pojedynek i był ru razem z nimi a Crevan zupełnie o nim zapomniał. -Jeśli będą cię pytać kto zabił powiesz, że to była ta kobieta, jasssneee? Bo jeśli powiesz co innego to Wróżbita uzna, że to ty zabiłeś i przez ciebie wszyssscy twoi przyjaciele zginą...
Akurat gdy skończył mówić do pokoju wpadła straż z Wróżbitą na czele.
Acila
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acila »

Acila wykorzystała zamieszanie i nie niepokojona przez nikogo dotarła na dach. Z szczytu rezydencji ucieczka była już sprawą prostą. Ześlizgując się po konstrukcji dachu i rynien, dotarła do drogi. Natychmiast zaczęła biec w stronę miasta w poszukiwaniu bezpiecznej kryjówki. Była wolna. Teraz gdy nie zagrażało jej już bezpośrednie niebezpieczeństwo, kotołaczka miała więcej czasu na przemyślenie wszystkiego co ją spotkało na przyjęciu u Wróżbity. Była przygnębiona i smutna. Najbardziej bolała ją obojętność grabarza na wyrządzone jej krzywdy. Czuła że nie będzie miała w człowieku oparcia, a deklaracje o wzięciu ją w opiekę okazały się być tylko iluzją. Siedząc z kolanami podciągniętymi pod brodę, Acila wycierała rękawem mokrą od łez twarz. Jedynie myśl o konieczności ratowania Abrisa trzymała dziewczynę w ryzach. Z zadumy wyrwał ją głos szczurka. Biały zwierzak kręcił się przy stopach dziewczyny mamrocząc pod nosem.
- Szaleniec. Przecież sam nie da sobie rady. –Aurum nerwowo przemawiał do samego siebie - Wróżbita w życiu mu nie uwierzy że ta chuda kobieta z niezłymi piersiami byłą w stanie wypchnąć takiego grubasa przez okno. Jak nic oskarżą go o wszystko i oskubią z skóry.
- Co ty tu robisz? – Spytała Acila. – Dlaczego nie zostawisz mnie w spokoju? – Kotołaczka prychnęła na zwierzaka usiłując wystraszyć intruza pokazem swojego uzębienia, ale Aurum w ogóle się tym nie przejął.
- Daruj sobie. Dobrze wiem że Adrein zabronił ci mnie skrzywdzić. Chcesz wiedzieć co tu robię? Tracę czas. – Odparował zwierzak – Bez moich rad on nie ma szans wydostać się z tego cało. Cholerny Adrien jakby pilnowanie kota było rzeczą najważniejsza. – Wściekał się biały szczur. Acila z zdziwieniem przyjęła informację o tym że grabarz wciąż interesował się jej losem. Czyżby nadal zamierzał się o nią troszczyć? A może wiązał z jej osobą jakieś niecne plany?
- Musimy ratować Abrisa. – Zwróciła się w końcu do szczura, kucając bezpośrednio przy zwierzaku. Zajęty narzekaniem na cały świat Aurum zdawał się nie zdawać sprawy z zagrożenia.
- A co mnie do cholery obchodzi jakiś Abris!
- W tym mieście wszyscy wszystkich szpiegują, a nie wiem czemu najchętniej wykorzystuje się do tego szczury. Jeśli przesłuchamy te mieszkające w galerii malarza może opowiedzą nam co tam zaszło. Tylko że ja nie potrafię rozmawiać z gryzoniami. Nie wiem jak to jest ale ty jesteś jedynym znanym mi szczurkiem którego piski potrafię zrozumieć.
- Wypchaj się. Nie ma mowy bym pomógł kotu.
- Co chcesz w zamian? – Kotołaczka spróbowała przekupstwa.
- Nic z tego. Mam swój honor.
Szczurek obrócił się tyłem do Acili ostentacyjnie unosząc swój pyszczek do góry. Manifestacja dumy sprawiła że zupełnie nie zwrócił uwagi na dziewczynę która bez trudu chwyciła go w swoje łapy.
- Masz rację. Pan grabarz kazał mi o was dbać. Ale ponieważ sam jest czyścioszkiem na pewno nie będzie miał nic przeciwko jeśli w ramach troski o jego zwierzęta zafunduję ci kąpiel. – Zakomunikowała swojej ofierze?
- Cooo? O nie! Nie waż się mnie dotykać. Mam uczulenie na wodę i mydło. – Protestował Aurum.
- A kto powiedział cokolwiek o wodzie? – Z uśmiechem oznajmiła Acila widząc słaby punkt szczurka. – Widziałeś kiedyś żeby kot używał do mycia wody? – Trzymając Auruma w dłoniach kotołaczka powoli oblizała swoją rękę jasno dając do zrozumienia zwierzakowi na czym będzie polegała rzekoma kąpiel. Biały szczur z strachu zrobił się niemal przejrzysty.
- Niech cię licho. Pomogę ci. Wiedz jednak iż zapłacisz mi za to podwójnie. – Wycedził w końcu przez żeby. Acila położyła go delikatnie na ramieniu i ruszyła w kierunku domu Abrisa. Szczur niemal natychmiast usiłował ukryć się w jej włosach.
- Mam nadzieję że nikt mnie tu nie zobaczy. Taki wstyd. – Narzekał nieustannie.
- No to w drogę. - Zakomunikowała radośnie Acila.
- Tylko ani słowa czarnemu. – Upewniał się Aurum.
- Kto to jest czarny?
- Argentum.
- Argumentum? Nie znam.
- Argentum idiotko. W ogóle to po co ja z tobą rozmawiam.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Sytuacja była krótko mówiąc patowa. Adrien wiedział, że Wróżbita nie odważy się zrobić mu krzywdy czy też posłać na śmierć, ale nie mógł tego nadużywać by nie wzbudzić jego podejrzeń. W dodatku to, że Wróżbita nie będzie próbował go zabić nie oznaczało, że nie będą chcieli zabić go współpracowni Purtaga...
-Co tu się do kurwy dzieje, Crevan?! -Wrzasnął Wróżbita dobywając miecza i patrząc na zemdloną kochankę. Oczywiście była to tylko zwykła przykrywka, nie miał zamiaru go używać.
-A dzieje się coś? -Zapytał białowłosy niewinnyniewinnym głosem oglądając swoje paznokcie. Uwielbiał udawać bardziej psychicznego niż jest naprawdę.
-Nie udawaj bardziej szalonego niż jesteś, dziadku! Purtag nie żyje i jedyną osobą, która mogła go zabić jesteś ty! -Krzyknął jakiś chłystek chowając się w cieniu Wróżbity.
-Jessstem jakieś... pięć razy ssstarszy niż on i ważę mniej więcej dziesięć razy mniej- Adrien zaczął spokojnie krążyć w te i we wte na tle rozpalonego kominka tak, że widoczna była tylko jego sylwetka. -Naprawdę sssądzisz, że dałbym radęęę...?
- Jak nie ty to kto? Może ten dzieciak lub ta kobieta? -Zarechotał krępy, niski mężczyzna dobywając miecza.
-Owszem, kobieta...-Crevan zachichotał cicho. - Mieliście w domu wiedźmę... -Strzelał kompletnie na ślepo mając nadzieję, że uda mu się ich oszukać na swoją korzyść, a szmer w pokoju utwierdził go tylko w przekonaniu, że idzie dobrą drogą. -Nie chciała mu się oddać to go podpaliła a on wytoczył sssię przez okno... Musssiałem ją ogłuszyć żeby nie zrobiła krzywdy komuś innemu. -Zakończył z szerokim, przerażającym uśmiechem. Dwie pieczenie na jednym ogniu, pozbędzie się świadka i zrobi z siebie bohatera.
-Narlen... wiedźmą? -Wróżbita patrzył na ciało kobiety z obrzydzeniem i wstrętem jakby patrzył na najobrzydliwsze stworzenie świata.
Blisko dwie godziny później białowłosy był już poza murami rezydencji- oszczyszony z zarzutów i względnie zadowolony. Swoje kroki postanowił skierować do jedynego miejsca, gdzie zawsze czuł się bezpiecznie- do domu swojego starego mistrza. Wyciągnięcie Feyli z tego bagna nie będzie łatwe, ale miał pomoc Wróżbity w zamian za kilka cennych informacji. Wprawdzie powiedziano mu, że on już tam nie mieszka, ale...
Białowłosy nacisnął klamkę do ciemnego, średnio ładnego domu zewsząd obrośniętego bluszczem i winoroślą dziwiąc się, że były otwarte- w końcu skoro nikt tu nie mieszkał...Z resztą sam dom też nie wyglądał na opuszczony. Grabarz wszedł do mrocznego wnętrza wzdychając lekko z nostalgii, tak dawno go tu nie było. Nie dane było mu się jednak cieszyć świętym spokojem bo został zdzielony ciężkim szpadlem w tył głowy a potem nie widział już nic.
Acila
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acila »

- Uuuu, a ten jest niezły. Przynajmniej ósemeczka – zakomunikował Aurum.
- Dlaczego je numerujesz? – Nie potrafiła zrozumieć Acila.
- Nie numeruję tylko oceniam – tłumaczył szczur. – A poza tym co cię to obchodzi.
- Ale po co to robisz? – Nie poddawała się dziewczyna. – Przecież jesteś szczurem.
- Odczep się. Robię to, bo patrzenie na nie sprawia mi przyjemność i tyle.
Wprawdzie nie chciała tego przyznać, ale kotołaczka cieszyła się, że nie jest sama i ma kogoś, z kim mogła porozmawiać. Potrzebowała towarzystwa. Biały szczur może i nie był na szczycie listy osób, z którymi chciałaby przebywać, ale w tej chwili Acila nie miała większego wyboru. W drodze do galerii Abrisa większość z ich rozmów dotyczyłam kobiecych tyłków i skomplikowanego systemu punktacji, jakim posługiwał się Aurum w ich ocenianiu, a także nieustannego wypominania mu przez kotołaczkę jego zwierzęcej natury.
- Dobrze. To teraz ja. Wybiorę sobie kogoś i udowodnię że to wcale nie jest takie trudne i tez potrafię właściwie ocenić. – Zdecydowała Acila.
- Pff… kilka rad i już się uważa za ekspertkę.
- Niech będzie ta. – Kotołaczka wskazała na jedną z kobiet stojących przy straganie. – Dziewięć.
- Że co? Kpina jakaś. Ledwo dwa. Spójrz na te ciosane jak kołek poślady. Można by nimi łupać orzechy. – Śmiał się Aurum.
- No co ty, przecież jej tyłek … - Acili nie dane było skończyć. Niespodziewanie poczuła silną dłoń ciągnącą ją za grzywkę tak, że wzrok dziewczyny zrównał się z złowrogim spojrzeniem Feyli.
- To tym się teraz zajmujesz mała łajzo? – Gniewnie spytała kowalka – Na tym ma polegać twoje wychowanie? Ten stary podstępny i złośliwy łajdak nie tylko jest skończonym oszustem, ale i zboczeńcem deprawującym zwierzęta.
- No nie.. ja wcale… bo widzisz … chodzi o to ….. to tylko taka gra. – Usiłowała się tłumaczyć Acila. – Przecież nie zrobiłam nic złego. I wcale to nie znaczy, że twój tyłek jest jak do miażdżenia orzechów – dodała pospiesznie kotołaczka, a wściekły Aurum aż skakał z złości „Przestań gadać bo jeszcze bardziej nas pogrążasz”. - Irytował się szczur.
- Bardzo śmieszne, chcesz powiedzieć ze sama to wymyśliłaś?
- Ja? Nie. Ale on tylko mówi i mówi o tyłkach, i piersiach, i w ogóle nie chce słuchać, że powinien zachowywać się jak zwierzę – wyjaśniała Acila, nie zdając sobie sprawy że ona i Feyla mają na myśli kogoś zupełnie innego.
- Że co? Stary świntuch. Zamierzałam przywalić mu w łeb tylko za mnie, ale widzę ze będę musiała przeprowadzić bardziej skuteczną terapię. – Zdecydowała kowalka. – Gdzie go znajdę?
- Ale kogo?
- Adriana, do licha!
- Jest w grabarzowni – odpowiedziała Acila, przekręcając podpowiedź, jaką po cichu udzielił jej Aurum. Ze złości szczur zaczął już wyrywać swoje białe futerko. – To znaczy jest tam gdzie robi się trumny. – Dodała kotołaczka, widząc minę kowalki.
- Prowadź zatem. Czas przeprowadzić z nim poważną rozmowę.
- Ale Abris… – chciała protestować dziewczyna, ale silne szarpnięcie Feyli za jej ramie zmusiło ją do ponownego odłożenia planów ratowania ukochanego. „Zaprowadzimy ją do starego mistrza, on będzie wiedział jak pomóc Adrienowi” – Przedstawił swój plan Aurum.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

-Poważnie przywaliłeś mi łopatą w głowę? -Adrien już sam nie wiedział czy ma się śmiać czy płakać, bo sytuacja była lekko mówiąc absurdalna. Póki co rozcierał sobie tył głowy zastanawiając się czy to właśnie tak czują się ludzie, którzy mają kaca...
-Wszedłeś bez pukania to ci przywaliłem. Siedź, nie wstawaj, zrobi ci się nie dobrze- ostrzegł białowłosego równie wysoki co on grabarz, jego dawny mistrz. Apollo spokojnie mógł konkurować z Adrienem o to kto wygląda dziwniej, był wysoki, bardzo szczupły i blady, ale w przeciwieństwie do Upadłego miał kruczoczarne przeplatane siwizną, falowane włosy sięgające mu kawałek za ramię. Do szarej, grabarskiej szafy miał doczepioną malutką broszkę z trzema kulkami jarzębiny, ale Adrien lekko zamroczony bólem nie zwrócił na nią uwagi.
-Mówili mi, że dom jest jessst już opuszczony... - Obraz powoli przestawał mu falować przed oczami i mężczyzna powoli podniósł się z miejsca rozglądając się po pomieszczeniu.
Adrien obstawiał, że został przeniesiony do zakładu pogrzebowego- zewsząd otaczały go trumny i obrzydliwy zapach stęchlizny... Lubił go, czuł się jak u siebie, przypomniały mu się dawne czasy gdy był tu na służbie.
-Zestarzałeś się co najmniej o 40 lat, Crevan. Co ci się stało? -Apollo kręcił się po pomieszczeniu przygotowując coś mocniejszego do picia nucąc cos pod nosem.
W rogu pomieszczenia było słychać miauknięcie kota, a właściwie kotołaka. Adrien obrócił się w jego stronę dopiero teraz dostrzegając jego obecność. Nim zdarzył zapytać kto to uzyskał odpowiedź. -To Abris, nie bardzo spodobał się miastowym artystom i omal go nie zabili. Grabarz postawił przed Adrienem alkohol, choć białowłosy nie miał zamiaru go pić.
-kotołak powiadasz... Adrien wysilał się by przyjrzeć się zwierzakowi mając wrażenie, że już gdzieś słyszał to imię.
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości