Karczma Pośród Mgieł[Przed Karczmą] Przybycie

Miejsce spotkań istnień ze wszystkich krain, nie tylko ziemskich. Terytorium neutralne, położone w górskiej przełęczy. Budynek wzniesiony wiele tysiącleci wstecz przez Maga Doliny, służyć miał mu za pustelnie i ostoje spokoju, dziś stał się miejscem gwarnym i wypełnionym przez istoty z rożnych światów.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Death krzyknęła przeraźliwie widząc ostrze przebijające brzuch Therenta. Zebrała się jednak w sobie, czując gniew, tak silny jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyła. Mocniej chwyciła sztylet i rzuciła się na napastnika. Ten jednak umknął przed jej ostrzem, szybko jak wiatr. Już miała ciąć poraz kolejny, kiedy zdała sobie z czegoś sprawę. Zaśmiała się nawet cicho ze swojego odkrycia.

Jej przeciwnik używał bowiem iluzji, by mamić ją i uniemożliwiać trafienie. "Odcięła" go od magii szybko i bez problemów - nie był zbyt potężny, a potem, czując ogromną satysfakcję na widok jego zdumionego oblicza, cięłą szybko i bezbłędnie. Zbir upadł na potdłogę, nie mając się już nigdy podnieść. Death jednak nie miała czasu na roztrząsanie swojego zwycięstwa - bez tchu podbiegła do Therenta, który, jakimś cudem, wciąż stał.

- Medyka! - krzynęła. Tym razem prawdziwego., dodała w myślach.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Zamknął oczy. Odpływały z niego siły razem z wyciskającą krwią. Czuł, że traci równowagę, ale nie zaniepokoiło go to zbytnio. Leżenie, byłoby dobre... tylko najpierw...
- Wyciągnij miecz... - wychrypiał zadziwiająco spokojnie, mimo, że głos miał ściśnięty i cichy. Gdy to zrobiła pozwolił sobie upaść bezwładnie. Padł na twarz i nawet nie próbował amortyzować upadku rękami. Zdawał sobie sprawę, że dłoń też ma rozciętą. Czuł wilgoć spływająca między palce. Nie czuł bólu. Zagłuszał go. Potrzebował tylko czasu i spokoju. Najpierw wyłączył odbiór wszystkich bodźców. Rozluźnił mięśnie. Nie są mu już teraz potrzebne. Następnie wypłycił oddech. Zapadł głęboko w siebie. Odbudowywał... odtwarzał swoje siły i zdrowie, niczym pająk tkający sieć. "Ciało jest posłuszne umysłowi, jeśli umysł jest dość silny, by je kształtować" Słowa mistrza odbijały się echem po jego głowie. Zapadł w stan, w którym istniał tylko świat jego ducha i umysłu. Ciało leżało twarzą do ziemi. Glewia wypadła mu z reki wcześniej i teraz spoczywała gdzieś w pobliżu jego stóp. Pod nim tworzyła się kałuża krwi, która nadal się powiększała.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Death z przerażeniem zobaczyła, że Therent się przewaca. Nie wiedziała jednak, że zapadł w trans - myślała, że padł nieprzytomny. Albo gorzej. Na szczęście, zauważyła, że oddycha. Pobiegła po medyka, z nadzieją, że zdąży. Miała szczęście, znalazła go szybko, bo właśnie jeadł obiad. Zapłaciła mu z góry i zaprowadziła do Therenta. Medyk po drodze zabrał z pokojku swoją torbę z lekami i bandażami. Teraz właśnie jaotworzył, wyciągnął jakiś płyn i przemył nim ranę Therenta. Krew jakimś cudem przstała już lecieć, więc nie było większego niebezpieczeństwa, że pół elf się wykrwawi. Następnie medyk pieczołowicie zabandażował ranę.
- Dobrze jest - rzekł, gdy skończy - Na moje oko, wyliże się z tego. Przenieśmy go tylko do jakiegoś łóżka, niech nie zagradza przejścia.
Z braku laku wnieśli Therenta do komnaty rannego ryczerza. Co za ironia losu. Potem medyk zostawił jeszcze jakiś wzmacniający wywar i wyszedł. Death usiadła na drewnianym krześle, starając się nie wbijać sobie paznokci w dłoń, z niepokoju.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Wszystkie manewry jakich na nim dokonywano w ogóle nie docierały do jego świadomości. Dopiero, gdy zapanował spokój i cisza, a jego organizm zdawał się być w stabilnym stanie Therent powoli zaczął przywracać sobie zdolność odbierania otoczenia. Nie zaskoczyło go to co zastał. Krwotok zatamowano i znajdował się w cieple i na miekkim posłaniu. I wyczuwał ją... Nie otworzył oczu, a jedyną oznaką tego, że wrócił do przytomności było to, że znów oddychał pełną piersią.
- Nie musiałaś mi pomagać. Nie masz wobec mnie żadnych zobowiązań - powiedział po dłuższej chwili, nie otwierając oczu. Mimo, że jego głos był cichy, zachował pewność siebie. Jedna z jego dłoni spoczywała wzdłuż ciała, druga oparta była na jego piersi. Włosy plątały się w nieładzie po poduszce. Medyk nie zadał sobie trudu, by zdjąć mu buty czy otrzeć krew, którą był zabryzgany.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Z odetchneła z ulgą, gdy już się obudził. mimo to poczuła złość. Co on uważał, że byłaby wstanie po prostu go zostawić? Albo kogokolwiek innego?
- Może i nie mam - odparła i, mimo jej usilnych starań, dało się słyszeć w tej odpowiedzi złość. - Chciałabym jednak, by świat nie był taki straszny, by ludzi nie cieszyli się z niszczęścia innych. By było tu coś więcej niż tylko zło i nienawiść. Ale samo chcenie nie wystarca. Trzeba samemu coś robić, postarać się - splotła ręce na pierśi - No dalej. Powiedz, że jestem mała, że mam mleko pod nosem, że nie znam życia. Że jestem naiwna i idealistką - urwała raptownie.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Uniósł powoli jedną powiekę i spojrzał na nią tym okiem, które miało do niej bliżej. Sprawiał wrażenie jakby sobie leżał zrelaksowany, po miłym śnie. Właściwie był zrelaksowany. Ból w ogóle nie psuł mu dobrego samopoczucia. Uśmiechał się więc kącikami sinych warg.
- Bardzo trafnie to sama ujęłaś. Po co miałbym powtarzać po tobie? - powiedział irytująco zadowolonym, sennym głosem i założył but jeden na drugi a dłonie wsunął sobie pod głowę. Rana zakuła mocno, ale zignorował to całkowicie.
- Gotowa do drogi?
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Death westchnęła cicho z niedowierzania.
- Ja? Jasne, że gotowa. A ty? Dopiero co dostałeś mieczem w plecy, i to tak, że ci brzuchem wyszło - zauważyła niby lekkim tonem, jednak gdzieś tam dało się wyczuć niedowierzanie. - A właśnie - przypomniała sobie o czymś. - Medyk kazał ci to wypić, gdy się już obudzisz. - Podała mu niewielki, gliniany kubek z naparem wzmacniającym - W zasadzie to mówił, że obudzisz się dopiero za kilka godzin - zawahała się - a minęła może jedna. Nie żebym się na tym znała, ale nie sądzę, by bycie pół elfem aż tak wpływało na proces regeneracji organizmu.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Uśmiechnął się i chwilę nic nie mówił. Usiadł na łóżku i ostrożnie zdjął nogi na ziemię. Rana oczywiście bolała okropnie, ale jego umysł założył już na ten ból odpowiednią blokadę. Ograny wewnętrzne zdążył już dostatecznie odbudować, by średni wysiłek nie spowodował ich ponownego naruszenia. Nie miał najmniejszej ochoty tłumaczyć tego Death. Musiałby chyba wyłożyć jej cała filozofie i nauki, które odebrał jako chłopiec, a nie sądził, by ja to ciekawiło, ani by mieli na to czas. Przyjął od niej kubek i opróżnił zawartość kilkoma dużymi haustami. Nie odmawiał sobie nigdy ani pomocy medyków, ani magii, ani zielarzy i znachorów. Wyznawał zasadę, że z wszelkiego dobra należy korzystać, jeśli nadarza się okazja. Odstawił naczynie na wezgłowie łoża i wstał.

- Byłem bliski śmierci. Ale to zagrożenie minęło, dzięki tobie... - gdy to mówił położył dużą dłoń na jej policzku. Była ciepła i nieco szorstka. Spojrzał jej w oczy z wdzięcznością, ale nie na długo. Zaraz ruszył od łóżka w stronę przeciwległej ściany, gdzie na stole stała miska z wodą. Zanurzył w niej dłonie i przemył sobie twarz, a potem ochlapał ramiona i tors. Zmył z siebie krew, pot i resztki ziemi na której niedawno leżał. Opłukał ręce do łokci. Znów przejechał mokrymi dłońmi po swoim ciele, a potem wziął ręcznik i się otarł niezbyt dokładnie.
Odwrócił się do Death. Tym razem miał już poważna minę, jak i ton głosu.
- Jak widzisz stoję na nogach i deklaruję ci, że czuję się na siłach ruszyć w tej chwili. Podjąłem się poprowadzenia cię do celu twojej podróży, czymkolwiek on będzie i jestem gotów zacząć się z tego wywiązywać, zatem... Możemy już iść?
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Wahała się przez chwilę, po czym westchnęła.
- Skoro tak uważasz... Ruszajmy. Prowadź.
Wyszli przed karczmę, stał tam koń Therenta z włożonym już damskim siodłem, oraz prowiantem w jukach. Parsknął cicho, najwyraźniej wyczuwając woń swojego pana. Death niewprawnie wspięła się na niego i równie niewprawnie usiadła. Utrzymywała jednak równowagę, co robiło nadzieję, że nie spadnie tak łatwo. A przecież najlepszym sposobem doskonalenia umiejętności, było ich ćwiczenie. Całkiem możliwe, że pod koniec drogi będzie już jeździła całkiem znośnie.
- No więc? - zwróciła się do Therenta. - Którędy teraz?
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Therent
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 109
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pól-elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therent »

Pogoda, zgodnie z jego przewidywaniami, była zła. Właśnie przestało mżyć i wiatr był zimny i dość porywisty. Targał jej płaszczem i włosami Therenta. Pol-elf mimo tego był bardzo zadowolony z opuszczenia karczmy. Sam nie miał bagażu, poza swoją, chudo wyglądającą torbą i masywną bronią, którą przytwierdził sobie na plecach. Niczym się nie okrywał i nie wyglądało na to by zimny wiatr sprawiał mu jakiś dyskomfort.
- Do Ekradonu - otparł zwięźle i ujął kantar uprzęży. Nieco skręcił konia i poprowadził go na wąską ścieżkę, wijącą się wąwozem w dół zbocza. Szedł powoli, a Death jechała obok, na koniu, którego prowadził za uzdę. Po przejściu kilkuset metrów spojrzał w niebo. Słońce kryło się za grubą warstwą chmur.
- Jest już dobrze po południu. Do nocy powinniśmy dotrzeć poniżej granicy lasu i tam też rozbijemy obóz.
Popatrzył na dziewczynę, starając się ocenić jak znosi jazdę i jak podoba jej się perspektywa spędzenia nocy w lesie.
- Nie będzie to wygodna noc, ani ciepła. Nie powinniśmy rozpalać ognia - ciągnął dalej swoim poważnym tonem - to popularny szlak i przemierzają go różne osoby, a ja nie czuję się jeszcze na siłach stawać do walki.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

Nie żeby była z tego zadowolona. Przyjęła to jako smutną konieczność, ze spkojem. Spaniem pod głołym niebem się nie przejmowała, zdarzało się jej to już wiele razy, po tym jak uciekła ze swojego przybranego domu. Jazdę znosiła ciężko, nie skarżyła się jednak. Nie chciała wyjść na mięczaka. I faktycznie, wedle słów Therenta, kiedy słońce zaczęło się chyliś ku zachodowi, zobaczyła granicę ciemnych drzew. Nie wyglądało to zachęcająco, nie wyczuła też żadnego poruszenia w swoim umyśle. Cóż, w końcu to dopiero początek.

Rozbili obóz na bok od drogi, tak by nie był on n niej widoczny. Po zimnej i niesmacznej kolacji Death zasnęła szybko i bez problemów. A następnego dnia mieli wyruszyć gdy tylko wzejdzie wschód.

Ciąg dalszy.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Marie
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marie »

Tymczasem do karczmy przybył nowy gość. Kobieta rozejrzała się bystrym okiem po pomieszczeniu… ”Nie widzę żadnej znajomej twarzy… Może jednak to nie tu…” Jej świadomość musnęła delikatna aprobata jej towarzyszki., która weszła za nią do izby. Biała tygrysica czujnie spoglądała na boki i pociągnęła nosem, wdychając zapachy.

-Jakieś znajome wonie, moja piękna?- Marie cieszyła się z możliwości mentalnej komunikacji z tygrysicą, chociaż zwierzę nie posługiwało się zbyt dobrze ludzką mową i czasem było to zabawne.
-Nie. Obce zapachy.- Shaylane spojrzała na najbliższego gościa, ale szybko go zignorowała.- Paskuda…- odpowiedziała co miało oznaczać, iż owy mężczyzna jest kompletnie pijany…

Omiotła wzrokiem jeszcze raz wnętrze i usiadła przy stoliku naprzeciw drzwi tuż pod ścianą, tak by widzieć wszystkich wchodzących i wychodzących. Rozsiadła się wygodnie zdejmując kaptur. Ostentacyjnie ignorowała ciekawskie spojrzenia innych rzucane na nią i jej pupilkę. Przywołała skinieniem dziewkę obsługującą sąsiedni stolik
-Słucham, co podać?- spytała dziewczyna bacznie przyglądając się zwierzęciu.

-Poproszę grzanego miodu i coś na ząb, najlepiej jakieś mięsko dwie porcję. Jedna może być surowa, Shaylane nie jest marudna.- Marie doskonale czuła nieufność dziewczyny i próbowała ją do siebie przekonać uśmiechając się.-Jeśli mogłabyś to proszę byś poprosiła do mnie na chwilę karczmarza.- uśmiechnęła się serdecznie do dziewczyny i podała jej jedną złotą monetę. Gdy dziewczyna odeszła Marie wyjęła z torby swój dziennik i zlustrowała wzrokiem małą kartkę z wiadomością:

”Karczma Pośród Mgieł. Tam znajdziesz to czego szukasz… Pytaj o wiadomość dla Makio…”
Wiadomość byłą anonimem i elfka zastanawiała się kto jej ją zostawił.

Już po chwili do jej stolika podszedł karczmarz z dziewczyną. Marie spokojnie poczekała, aż dziewka odejdzie, choć wyraźnie nie miała na ochoty chcąc podsłuchać rozmowę. W końcu nie mając nic do roboty odeszła zrezygnowana…
„Ludzie i ich zamiłowanie do plotek… Nigdy tego nie zrozumiem…”

-Dziękuję, że zechciał mi pan poświęcić swój czas. Zdaję sobie sprawę z tego, iż jest pan bardzo zajętą osobą, więc od razu przejdę do rzeczy.- posłała rozmówcy czarujący uśmiech i widząc zachwyt karczmarza postanowiła wykorzystać go jak tylko się da. –Całkiem możliwe, że ktoś zostawił dla mnie wiadomość. Jestem Makio.- „Co za głupie imię…. No ale cóż, jakoś to zniosę…”- Marie westchnęła w duchu po czym całą uwagę zwróciła na karczmarza.

-Niestety nie mogę pani pomóc. Nikt nie zostawił dla pani wiadomości. Możliwe, że wyprzedziła pani tę osobę i przybędzie tu ona później.- Karczmarz wyraźnie był pod wrażeniem urody swej klientki.- Jeśli pani sobie życzy to każe przygotować pokój, będzie wtedy mogła pani zaczekać.

- No cóż niech będzie. W takim razie nie zatrzymuję już pana, na pewno ma pan liczne obowiązki. Mam nadzieję, że moja towarzyszka- tu Marie pogłaskała Shaylane po karku- nie będzie problemem? - podała jegomościowi w białym, przybrudzonym fartuchu 3 złote monety co miało oznaczać definitywny koniec rozmowy. Karczmarz z lekko zawiedzioną miną, iż rozmowa zakończona wziął monetę i odszedł zapewniając, że „pupil” nie będzie żadnym problemem.

-Zostałaś nazwana pupilem, Shalane- elfka czule pogłaskała tygrysicę i podstawiła jej miskę z mięsem. Słysząc pomruk niezadowolenia uśmiechnęła się do siebie – Och nie bądź taka, lepiej być pupilkiem niż bestią.

Marie zjadła strawę i poszła za karczemną dziewczyną do pokoju. Gdy tylko znalazła się wewnątrz obejrzała je dokładnie. Zamknęła za dziewką drzwi dziękując serdecznie i podeszła do łóżka. Położyła obok torbę, a sama położyła się na nim. „A więc pozostaje tylko czekać. Pytanie brzmi na co lub na kogo. No i jak długo…” Jej rozmyślania szybko przerwał sen, więc wtuliła twarz w miękkie futro leżącej obok towarzyszki i pozwoliła sobie odpłynąć.
Awatar użytkownika
Marie
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marie »

Wstała wczwesnym rankiem nie mogąc spać. Chcąc jakoś wypełnić czas do pory śniadania wyciągnęła swój dziennik by go uzupełnić.
Na małym stoliku ustawiła kałamarz, po czym wzięła do ręki pióro.

10 paźdiernika

"Wczoraj późnym wieczorem przybyłam do Karczmy Pośród Mgieł, niestety nie było dla mnie żadnych wiadomości. Czy to możliwe, że ktoś chciał wywieść mnie w pole? A może to jakaś płapka... Cóż teraz to nieważne, ponieważ już tu jestem.
Zastanawia mnie tylko kim jest ta istota, która zostawiła mi wiadomość i skąd może wiedzieć czego szukam skoro sama nie jestem tego pewna? Czyżby to jakaś wiedźma? Z pewnością te pytania będą mnie zadręczać dopóty nie poznam na nie odpowiedzi.
W każdym bądź razie dziś opuszczę Karczmę Pośród Mgieł. Chyba poszukam jakiegoś towarzysza by zmylić mojego "obserwatora". Jeszcze nie wiem dokąd się udam będę musiała nad tym pomyśleć."

Marie wzięła kąpiel w skromnej łazience i zeszła na śniadanie do głównej izby. Na szczęście karczmarz krzątał się przy jednym z gości. Marie podeszła do stolika uśmiechając się do obu mężczyzn.
-Przepraszam, że znów zawracam panu głowę, ale muszę dzisiaj wyjechać i chciałam spytać czy może są jakieś wiadomości dla mnie.

-Niestety ale nadal nic.- karczmarz wydawał się zawiedziony wyjazdem elfki.- Może jednak jeszcze zostanie pani jeden dzień?- w jego głosie słychać było nutkę nadziei.

-Nie mogę mam pilne sprawy do załatwienia. Jeśli byłoby to możliwe odkupiłabym od pana jednego konia i trochę strawy na podróż. Będę zmierzać do Alaranii gdyby słyszał pan o kimś kto udję się w tamtą stronę proszę mu przekazać, że z chęcią się przyłączę.- Marie dała karczmarzowi monetę i usiadłą przy innym stoliku. Shaylane ułożyła się obok i trąciła pyskiem rękę elfki.- Tak wiem chcesz iść na polowanie. Tylko zjem i pójdziemy, moja droga.- delikatnie pogłąskała łeb zwirzęcia i zabrała się za swoją strawę, którą w międzyczasie ułożono na jej stoliku.
Po śniadaniu porozmawiała chwilę z karczmarzem i dowiedziała się, że przygotowanie jej konia chwilę zajmie, więc zapłaciła z góry. Poinformowała tylko karczmarza, że wróci po południu i wyszła by jej towarzyszka mogła zapolować.
Awatar użytkownika
Marie
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marie »

Polowanie udało się nad wyraz znakomicie. Shaylane zadowolona, z pełnym brzuchem kroczyła koło Marie.
Po przemyśleniu wszystkiego wróciła do karczmy, nie nzalazła żadnego towarzysza, więc odmówiła konia u karczmarza zamierzając skorzystać z teleportacji.

-No moja mała, czas nam w drogę. Nie patrz tak na mnie, koń by tylko przeszkadzał w teleportacji.

-Niezarada-mruknęła mentalnie tygrysica i wyczekująco spoglądałą na Marie.

-Nie mówi się "niezarada" tylko "niezaradna", a tak poza tym coś taka marudna? Myślałam, że polowanie poprawiło ci humor.- widząc wyraz oczu towarzyszki nie spodziewała się odpowiedzi.- Nieważne zostawmy to. Zatem czas ruszać do Alaranii.- Elfka klasnęła w dłonie i zaczęła cichą inkantację teleportacyjną.

Oczy Marie rozbłysły jasnym blaskiem. a z dłoni wystrzeliła smuga światła. Powoli światło zmieniało się w owal tuż przed elfką i tygrysicą. Gdy owal przybrał odpowiednie rozmiary Marie przestąpiła go z Shaylane u boku. Jedynym świadkiem tego zdarzenia był wiatr unoszący jesienne liście.
Zablokowany

Wróć do „Karczma Pośród Mgieł”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości