Karczma Pośród MgiełBezpieczne miejsce [Wnętrze karczmy]

Miejsce spotkań istnień ze wszystkich krain, nie tylko ziemskich. Terytorium neutralne, położone w górskiej przełęczy. Budynek wzniesiony wiele tysiącleci wstecz przez Maga Doliny, służyć miał mu za pustelnie i ostoje spokoju, dziś stał się miejscem gwarnym i wypełnionym przez istoty z rożnych światów.
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Bezpieczne miejsce [Wnętrze karczmy]

Post autor: Saura »

Nudne popołudnie, a może był to wieczór, przerwało nieoczekiwane zdarzenie. Oczywiście Karczma Pośród Mgieł nie była taką sobie zwykłą karczmą, więc pojawienie się portalu nie stanowiło tutaj niczego niesamowitego, jednakże zakłóciło typową rutynę. Lśniący i migoczący portal, który pojawił się na środku sali, wypluł ze swojego wnętrza cztery osoby, po czym, jak gdyby nic, zniknął bez śladu. Pochłonięty polerowaniem szklanek, karczmarz rzucił przybyłym beznamiętne spojrzenie. Na jego twarzy nie pokazał się nawet cień zdumienia. Nie takie rzeczy już widywał.

- Podać coś? - spytał, nie przerywając pracy.

Saura nieśpiesznie pozbierała się z podłogi. Po podróży przez portal, bolała ją każda kość, nie mówiąc już o tym, że czuła się jakby cały dzień spędziła na turlaniu się z bardzo stromego wzgórza. Taki rodzaj przemieszczania się nie był jednak dla niej. Stłumiła lekką falę mdłości i rozejrzała po przybytku. Drewniane stoły, kontuar i schody prowadzące na górę - to najbardziej rzucało się w oczy. Poza tym karczma wcale nie różniła się od innych miejskich karczm. Elfka wyczuliła zmysły, zaś po kilku chwilach zmarszczyła brwi. A więc znaleźli się w TEJ Karczmie położonej w bliżej nieokreślonym miejscu. Co za wybór docelowego miejsca.... Obejrzała się na Kaibę, jakby żądając wyjaśnień, lecz brązowowłosy nadal pozostawał nieprzytomny.

- Wszystko w porządku - zapytała wobec tego Tavarunyę i Airlin. Podświadomie była wdzięczna nowej towarzyszce za to, że zajęła się małą. Chcąc tego czy nie, Saura nike miała wielkiego doświadczenia z dziećmi. Kolejny atak histerii tylko wprawiłby ją w konsternację.
Ostatnio edytowane przez Saura 13 lat temu, edytowano łącznie 4 razy.
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Tavarunya
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavarunya »

Maia zniosła podróż bez większych przykrości. Była przyzwyczajona do tego sposobu przemieszczania się, aczkolwiek wolała sama się teleportować niż korzystać z cudzych przejść.
Zdziwiło ją nieco, że nikt w tej karczmie nie przejął się ich widokiem. Nawet w jej ojczyźnie, gdzie często zdarzały się różne dziwne sytuacje powodowane przez niezwykłe zdolności energetycznych istot, widok kogoś pojawiającego się znienacka nie był czymś zwykłym. Cóż co miejsce to mentalność.
Zerknęła na swoich towarzyszy. Elfka była bledsza niż przedtem i nie wyglądała na specjalnie szcześliwą, Kaiba był nadal nieprzytomny a dziewczynka z wrażenia przestała się trząść i tylko rozglądała się dookoła.
- Całkiem nieźle - Runya odpowiedziała na pytanie Saury - wydaje mi się jednak, że jestem wobec tego wyjątkiem. Przyda się nam przestronny pokój z porządnym łóżkiem.
Mała wciąż nie doszła do siebie, bo w ogóle nie zwróciła uwagi na elfkę. Maia nie czekając na reakcję Saury podeszła do baru.
- Są jakieś wolne pokoje? - zagadnęła karczmarza.
Skinął w odpowiedzi głową, nie przerywając pucowania naczyń.
- W takim razie poproszę jeden duży - oświadczyła i rzuciła na bar złotą monetę, wydobytą z przepastnej torby - oprócz tego kolację dla trzech osób, i jakąś balię z wodą, no chyba, że macie tutaj łaźnię.
Barman uniósł brwi i spojrzał na nią nieco sceptycznie ale po dołączeniu srebrnej monety do tej już leżacej na barze jego watpliwości nagle się rozpłynęły.
- Proszę za mną - powiedział zupełnie innym tonem i zaprowadził ich do całkiem przyzwoitego pokoju na piętrze.
Po prawej i lewej stronie znajdowały sie dwa czyste łóżka, pośrodku dosyć solidny stół z jasnego drewna i kilka krzeseł a obok drzwi, pod ścianą widać było mały kominek. Całości dopełniały duże okna i ściany, wyłożone drewnem.
Tavarunya dotaszczyła jakoś chłopaka do łóżka i położyła go na nim, rzuciła na podłogę swoją torbę i znacznie staranniej umieściła obok niej miecz, po czym westchnęła z ulgą.
Stanęła nad dziewczynką, która chyba już doszła do siebie, bo właśnie otwierała usta, zapewne przygotowując się do kolejnego słowotoku. Uprzedzając go błyskawicznie podniosła ręce nad jej głowę i przesunęła dookoła. Dziecko było w całkiem niezłej formie, jak na kogoś, komu grzebano we wspomnieniach. Mała potrząsneła głową i zachichotała.
- Łaskocze - mruknęła i ziewnęła, szeroko otwierając paszczę a przy okazji pokazując imponującą szczerbę z przodu. Maia zaprowadziła ją do drugiego łóżka, pomogła się wygodnie ułożyć, położyła prawą dłoń na jej czole i zaczęła mruczeć krótką kołysankę w swym ojczystym języku. Po chwili dziewczynka spała mocno.
- Chyba muszę coś wyjaśnić - stwierdziła, zwracając się do elfki i w międzyczasie usadawiając się na najbliższym krześle.
Dziwny miecz Tavarunyi: [url]http://www.tolkientown.com/images/gallery/2540/T1202[/url]
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Przez cały pobyt w Głównej Sali, Saura nie odezwała się więcej ani słowem. Pozwoliła przejąć inicjatywę Tavarunyii i załatwić wszystkie sprawy związane z zakwaterowaniem w nowym miejscu. Podczas, gdy Maia targowała się z karczmarzem, elfka otrzepywała ubranie z kurzu. Pewnie mogła robić lepsze rzeczy, jednak nawyk zachowywania schludności tkwił w niej dość silnie.

Wreszcie właściciel przybytku poprowadził ich na górę. Saura rozglądała się dyskretnie po otoczeniu. Jeśli oczekiwała czegoś niesamowitego, jak na przykład dwugłowego kota, to bardzo się rozczarowała. Pomimo tego, pobyt w tej karczmie był niezwykły. Zwłaszcza, że dziewczyna nie należała do tych, którzy mieli wielkie możliwości odwiedzania takich miejsc. Przeszli przez cichy korytarz, wyłożony miękkim, puszystym dywanem. Przeznaczony im pokój znajdował się w głębi korytarza. Okazał się miłą niespodzianką, przynajmniej pod względem aury. Emanował przytulnością i gościnnością. A to już było coś. Większość osób nawet nie wiedziała, że pozostawia w miejscach mentalne ślady. Ściany budynków łatwo chłonęły uczucia, emocje, słowa istot, które je odwiedzały. Im bardziej pozytywne, tym miejsce było lepsze. Oczywiście mogły podziałać również negatywne oddziaływania, wówczas miejsce mogło uchodzić wręcz za nawiedzone. W każdym bądź razie, w tym pokoju nie pomieszkiwali żadni łotrzykowie, którzy pozostawili po sobie negatywne wibracje.

Saura ponownie podeszła do leżącego na łóżku Kaiby. Skłamałaby, gdyby stwierdziła, że nie jest już zła na chłopaka za jego nieprzemyślane wtargnięcie do nieznanego umysłu. Jednak teraz gniew został przytłumiony przez niepokój. Co prawda jego aura mówiła, że niedługo dojdzie do siebie, ale już sam fakt utraty przytomności mocno dawał do myślenia. Naprawdę nie musiałeś aż tak się narażać pomyślała z nutą smutku. Uznawszy, że brązowowłosego najlepiej zostawić teraz w spokoju, obejrzała się na Tavarunyę. W milczeniu obserwowała jej poczynania z Airlin. Nie za bardzo orientowała się, czemu miało to służyć, ale wierzyła, że Maia wie co robi. Zresztą mała dziewczynka najwyraźniej czuła się bardzo dobrze w jej towarzystwie.

Czarnowłosa przechyliła głowę, wsłuchując w kołysankę. Brzmiała osobliwie. Cała sytuacja była osobliwa. Gdyby nie okoliczności, można by było powiedzieć, iż rozgrywa się scenka, jak z kręgu domowego ogniska. Przytulna atmosfera i słowa piosenki zrobiły swoje - Airlin zasnęła.

Przez kilka chwil panowała cisza. Na koniec Tavarunya skupiła uwagę na elfce. Saura obdarzyła swoją znajomą długim, głębokim spojrzeniem, jakby chciała coś z niej wyczytać, nim padną kolejne słowa. Cokolwiek to było, widocznie ją usatysfakcjonowało, bo niezwłocznie zajęła miejsce na jednym z łóżek:

- Jeśli zamierzasz udzielać wyjaśnień, ja jestem gotowa ich wysłuchać. Zawsze do do czegoś doprowadzi - stwierdziła elfka. Jakby nie było w ciągu tego tygodnia wysłuchała już kilku nietypowych historii. Czemu więc nie jeszcze jednej?
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Tavarunya
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavarunya »

- Być może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że wzięłaś mnie za kogoś, kim nie jestem - zaczęła opowiadać Tavarunya - kiedy mówiłam, że jestem z innego planu astralnego, była to prawda ale nie cała. Jest to inny plan astralny ale nie z waszego świata. Pochodzę z innego uniwersum, które zwiemy mianem Ardy. Przybyłam tutaj, gdyż rozpoczęłam podróż między światami i jest to pierwsza planeta, na którą trafiłam. Zazwyczaj o tym nie mówię, ale wypada, żebyś wiedziała - uśmiechnęła się lekko i czekała na reakcję.
Dziwny miecz Tavarunyi: [url]http://www.tolkientown.com/images/gallery/2540/T1202[/url]
Kaiba
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 92
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kaiba »

- Podróże między wymiarowe są całkiem niebezpieczne, wiesz? To jak to nazywasz "uniwersum" spróbuje wymazać cię jeśli twoja moc magiczna spadnie do krytycznego poziomu. Nie pytaj gdzie jest granica, bo nie wiem. Nie pytaj też skąd to wiem, bo ci nie powiem. > Skomentował sarkastycznym szeptem.

Uznając, że Saura nie wystraszy się jak nagle otworzy nad sobą niewielki portal, uniósł prawą rękę i narysował w powietrzu okrąg, dosłownie. Ognistymi nićmi. Dzięki temu zużył minimalną dawkę mocy by otworzyć przejście prowadzące prosto nad piekielny strumień magmy. Przyłożył dłoń do rozdarcia w przestrzeni. Po kilku sekundach bez ostrzeżenia z malutkiego otworu zaczęły buchać płomienie i owijać się wokół ręki przemienionego.

- Przy tak skrajnym wyczerpaniu odnawianie energii potrwa całą wieczność, chyba żeby... Mogły byście odsunąć się od centrum pokoju? Z tego co widzę Airlin śpi, więc siądźcie przy niej. Przynajmniej nie obudzi jej blask ognia.

Brązowooki zwlekł się z łóżka zamykając przy tym poprzedni portal, stanął na środku pomieszczania zgromadził większość magii którą udało mu się zregenerować i... Uniósł się w powietrzu na płomieniach które objęły jego stopy, otworzył wokół siebie sześć dużych rozdarć w przestrzeni. Można się było spodziewać co się zaraz stanie, z przejść buchnęła cała masa ognia, otoczyła całkowicie ciało Kaiby.

- Spokojnie, zadbałem o to by nic się tu nie spaliło. A teraz najważniejsze pytanie, czy któraś z Was wymieniła tu moje imię? Wnioskując z tego, że wszyscy nadal żyjemy, nie. To bardzo dobrze. Wiele osób wisi mi przysługi których woleli by nie oddawać. Czy wyraziłem się dość jasno? Zapytacie więc czemu akurat tutaj. Proste, to jest czwarte najbezpieczniejsze miejsce w tym uniwersum. Pierwsze to zamek Gabriela w piekłach, drugie to twierdza Wszechmogącego w niebiosach, trzecie to Czerwona Gildia.

Cholera... Nadal mam niezły harmider w głowie. W każdym razie najadłem się już, czas zamknąć te wrota do piekieł.

- Nareszcie mogę z Tobą porozmawiać, osobo dzierżąca płomień. > Powiedziała blondynka wstając z łożka.

- Trzecia osobowość co? Nie... Raczej większość tej drugiej która dotychczas była zapieczętowana. Co takiego jest w tej małej i w Tobie, że tyle osób pragnie to posiąść?

Nic nie wskazywało na to, że zbliżająca się rozmowa będzie jedną z tych przyjemnych i sielankowych. Ale tak czy siak, nie można było jej uniknąć. Jeśli nie teraz, to kiedy?

- Nazywam się Triseeva, jestem Boginią magii życia, lub jak kto woli - nekromancji. Te dwie sztuki dzieli niezwykle cienka granica, prawie niezauważalna. Ci ludzie w Elfne... Przez długie lata prowadzili rytuał przyzwania, choć może lepiej by go nazwać - spętaniem. W końcu udało im się, nie miałam formy, a oni mi ją nadali. Uciekłam im, jeśli można to tak nazwać. Weszłam w świadomość tej dziewczynki, do jej duszy. Była ona jednym z dzieci poświęcanych w tych "praktykach". Oczywiście nie poprzestali na dzieciach, samo to nie wyzwoliło by dość mocy. Zwierzęta, rośliny, magiczne istoty takie jak centaury, harpie, gryfy, elfowie. Nawet schwytali kilku biesów oraz diabłów, nawet jednego anioła, oczywiście oni już dawno pożegnali się z życiem. Planowali zapieczętować mój umysł, a potem wyciągnąć duszę. W ten sposób nie mogła bym stawić im oporu, a oni... No cóż. Stworzyli by niezliczoną armię nieumarłych. Wyobraźcie to sobie, wszystkie cmentarze świata, nie tylko tego wymiaru. Sięgnęli by nawet w świat astralny przywołując dusze zmarłych.

Brunet lekko zaniemówił, spodziewał się wielu rzeczy, ale na pewno nie czegoś takiego. W końcu wykrztusił z siebie pytanie które nurtowało go od kilku sekund.

- A jakim to sposobem uciekłaś? Nie wierzę by po latach, albo i dziesięcioleciach starań nie postarali się o porządną ochronę gdy byli tuż, tuż u celu.

Na twarzy małe wykwitł szyderczy uśmiech, jego przekazanie było proste. "Jakiś ty niedomyślny".

- Nie czułeś tego? Jak wczorajszego wieczoru twoja zapora umysłu została delikatnie naciśnięta? Tak, popełniłam błąd. Nie sądziłam byś nawet we śnie tak strzegł swoich myśli, musiałeś być bardzo zmęczony skoro nic nie zauważyłeś. Ale panna Saura nie posiadała takiej osłony. A była zmęczona nawet bardziej niż ty, poszło jak po maśle. Wiem o wszystkim co działo się od momentu gdy spotkała ciebie, dalej w jej wspomnienia nie zaglądałam, nie interesowały mnie one. Za to dowiedziałam się, że mogę wam zaufać. Nie miałam oczywiście wtedy nawet cząstki tej mocy którą mam teraz, dlatego mogłam to zrobić tylko gdy jaźń tego ciała była nieświadoma - spała. No i obiekt moich badań musiał byś stosunkowo blisko mnie. Nie bierzcie mi tego za złe, proszę. Jestem wam wdzięczna za to co zrobiliście, ale to jeszcze nie koniec... Niestety. Rozpoczęli ponownie rytuał, chcą mnie przywołać bo nie mogą się tutaj dostać. A raczej, boja się tutaj przyjść. Zbyt dużo tu silnych magicznych stworzeń, a aura nekromanty jest wyczuwalna na pierwszy rzut oka. Nie składają jeszcze ofiar... Nie mają ich. Mamy mniej więcej dwanaście godzin zanim zaczną zabijać podczas rytuału. Tak sądzę...

- A tak, nie odpowiedziałam nadal na Twoje pytanie, no może połowicznie. Ta cała armia żołnieży, "paladynów i magów" broniących tej krainy... Wracajac z nieudanego polowania na smoka byli całkiem wściekli, gwałcili i rabowali, a potem palili. Kilkanaście wiosek tak skończyło, gdy dotarli do Elfne... Szczęście w nieszczęściu, nekromanci wyrżnęli ich co do jednego, a potem zamienili w swoje sługi. Wtedy byłam słabo chroniana... Cudem udało mi się uciec, wygłodzone ciało łatwo przecisnęło się przez kraty celi.

Przerwała na chwilę, chłopak był z tego zadowolony, musiał poukładać sobie to wszystko w umyśle. Za dużo informacji na raz. Nowe problemy lubią zwalać się na głowę gdy są najmniej pożądane. Najchętniej odpoczął by przez kilka godzin, ale nie było na to czasu. Przejął inicjatywę w rozmowie, zwrócił się do wszystkich.

- Ja zajmę się wysyłaniem "próśb" o pomoc do moich "przyjaciół", a wy... Pogadajcie sobie o czym chcecie, potem nie będzie na to czasu. Radzę wyjaśnić wszystko teraz kiedy jest okazja. Macie godzinę, plus minus dwadzieścia minut.

Brązowowłosy otworzył przed sobą kilkanaście małych portali, następnie zaczął wysyłać w nie ogniste symbole.

- To miedzy innymi język piekielnych i czarna mowa, nie przeszkadzajcie sobie.
Aequam memento rebus in arduis servare mentem non secus in bonis - Pamiętaj by zachować spokój umysłu tak w nieszczęściu jak i w powodzeniu. Horacy.
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

- Z innego universum? – powtórzyła czarnowłosa, tak wypranym z emocji głosem, jakby przestało ją cokolwiek dziwić. A może to ostatnie zdarzenia wyczerpały zdolność dziewczyny do odczuwania zdziwienia. Zamiast tego, Saura przez dobre kilka chwil rozważała zasłyszane słowa. Inne universum… Brzmiało tak egzotycznie, że równie dobrze mogło pochodzić z innego języka. Nie to, że nie wierzyła wyznaniu Tavarunyii. W przeciągu lat widziała i słyszała wystarczająco, żeby przypuszczać, iż nawet najbardziej niewiarygodne rzeczy mogą być możliwe. Wobec tego, należało nawet dać wiarę księgom spisanym ręką Feliedora.

Człowiek ów całe lata spędził na odwiedzaniu najbardziej tajemniczych, zapomnianych zakątków kontynentu, zaś pod koniec życia stworzył księgę, w której głosił, iż za tysiącami gwiazd, gdzieś w zimnej, mrocznej materii istnieją inne światy. Zupełnie niepojęte nawet dla największych umysłów tego świata. Swoje tezy poparł tym, że istoty z odległych miejsc odwiedzały go nader często oraz dzieliły cząstkami swojej wiedzy. Oczywiście wszyscy uważali, że Feliedorowi nieźle pomieszało się w głowie, natomiast jego dzieło jest jedynie wytworem sennych majaczeń.

- Z innego universum – powtórzyła po raz drugi, smakując brzmienie tego sformułowania – Wobec tego faktycznie zaszło nieporozumienie. Ja… sądziłam, że znasz kogoś z mojej rodziny. Biorąc pod uwagę, że oni znają kilka istot podobnych do ciebie.…. W każdym razie, za pomyłkę, przepraszam.

Saura wzięła głębszy oddech. Wyglądało na to, że przymierza się do jakiegoś pytania, które jednak nie zdążyło paść. Uniosła lekko brwi wysłuchując słów Kaiby.

- Tak, tobie też dzień dobry. A może raczej dobry wieczór – odpowiedziała na sarkazm chłopaka. Elfka podniosła się ze swojego miejsca i przyjrzała uważnie towarzyszowi – Nic ci nie jest czy też…. – zawiesiła głos. Gdyby Kaiba powiedział, że coś po swojej ostatniej przygodzie nie czuje się najlepiej, była gotowa posłużyć się magią życia. Jednakże pojawienie się ożywczego ognia, jasno dawało do zrozumienia, że nawet jeśli z Kaibą było źle, wkrótce będzie z nim dobrze. Dziewczyna westchnęła, po czym usiadła. Nie na długo nacieszyła się spokojem. Poczuła ukucie irytacji, kiedy Airlin zeskoczyła z łóżka. Na wszystkich bogów, czy to dziecko nie może przespać kilku godzin?

No właśnie, jeśli o bogach mowa… Saura z niekłamanym zdumieniem słuchała opowieści dziewczynki. Bogini? Tutaj? Podświadomość z ulgą przywitała fakt, że na szczęście nie była to żadna elficka bogini a przynajmniej żadne bóstwo czczone przez jej ród. Pod koniec historyjki w oczach czarnowłosej pojawił się dziwny błysk. Trudno było go określić, ale przez moment Saura wyglądała jak uczennica, która wreszcie pojęła bardzo trudną lekcję. Uczucia oraz przemyślenia szybko zostały zepchnięte głęboko w umysł, zanim któryś z obecnych mógłby je odczytać. Twarz Saury przybrała idealną maskę neutralności.

Nie skomentowała w żaden sposób poczynań Kaiby, chociaż wolałaby, aby najpierw skonsultował z nimi dalsze poczynienia, ewentualnie plan działań. Nie była taka pewna czy pomoc "przyjaciół" Kaiby okaże się czymś dobrym, czy wręcz przeciwnie. W każdym razie źle by wszystko wyszło, gdyby działali teraz pochopnie.

- Nie pochodzisz stąd, rozumiem... Ale co sprowadza cię do naszego świata? - spytała Saura tonem zachęty do zwierzeń, chwilowo ignorując bóstwo oraz brązowookiego
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Tavarunya
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavarunya »

Tavarunya spojrzała ze zdziwieniem na młodzieńca ostrzegającego ją przed czymś, co dla mniej było naturalne. No tak, skąd miał wiedzieć że została stworzona w kosmicznej przestrzeni i te miejsce jest dla niej jak dom. Mimo to na jego miejscu powstrzymałaby się od tak ironicznych uwag w stosunku do osoby, której w ogóle nie zna i nic o niej nie wie.
Nie zdziwiło jej, że dziewczynka okazała się być zupełnie kimś innym, niż na to wyglądała. Na Ardzie Możni ukrywali się w postaci roślin, zwierząt, albo starców, czasami przybierali postaci młodych elfów a czasami w ogóle byli niewidzialni.
Kiedy usłyszała o nekromantach, przez jej twarz przemknął cień.
Tutaj też pomyślała z niesmakiem.
Kaiba regenerujący się w ogniu jej nie zaskoczył, natomiast jego słowa o czarnej mowie spowodowały, że się wzdrygnęła. Pamiętała oczywiście, że to nie jest jej świat i być może w tym oznacza to coś zupełnie innego, niemniej jednak taka nazwa raczej nie kojarzyła jej się miło. Spojrzała na niego uważnie, koncentrując się i starając się wychwycić wszelkie ślady czegokolwiek niepokojącego ze strony chłopaka. Nie miała jednak doświadczenia z istotami z tego świata, wiec badania niewiele jej dały. Odniosła jedynie wrażenie, niż nie jest zniewolony przez obcą moc ani nikomu nie służy. Postanowiła obserwować go starannie, w nadziei, że zdoła dowiedzieć się czegoś więcej.
- Z ciekawości - odpowiedziała na pytanie elfki - wiedziałam, że istnieją inne światy, ale nic poza tym i postanowiłam sprawdzić, jak wygląda życie na nich. Tak się złożyło, że wasz jest pierwszym, do którego dotarłam.
Dziwny miecz Tavarunyi: [url]http://www.tolkientown.com/images/gallery/2540/T1202[/url]
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Dziewczyna z namysłem potarła usta. Czyli miała do czynienia z kimś w rodzaju Uczonego lub Odkrywcy. Jeśli takowe profesje istniały w tym innym universum. A podejrzewała, że tak. Być może warto było dowiedzieć się czegoś więcej o miejscu pochodzenia Tavarunyii.

Nagłe uderzenie o szybę, oderwało uwagę czarnowłosej od towarzystwa. Wstała i zbliżyła się do okna. Nie czuła obawy, ponieważ doskonale wiedziała z kim ma do czynienia. Tłumiąc uśmiech, zwolniła zatrzask okiennicy. Do środka wpadła pierzasta, brązowa kulka. Przetoczyła się po podłodze, a następnie, próbując zachować resztki godności wskoczyła na oparcie krzesła. Napuszone pióra Shady upodobniały go bardziej do sowy niż do jastrzębia. Ptak rzucił Saurze urażone spojrzenie i już miał zabrać się za wygładzanie dziobem swojego opierzenia, kiedy jego uwagę przyciągnęła pozostała trójka obecnych. Wyskrzeczał do Kaiby przekleństwo, wyrażając w ten sposób niezadowolenie z używania czegokolwiek związanego z Piekłem.

Następnie zwrócił głowę w stronę Airlin. Przez kilka nieznośnie długich chwil Bogini - dziecko i jastrząb wpatrywali się w siebie nawzajem. Stosunki pomiędzy Bogami a astralnymi bytami bywały różne. Zależały przede wszystkim od samego charakteru bóstwa oraz mieszkańca niematerialnego świata. Nie wiadomo czy między tym dwojgiem doszło do przekazania jakiegoś nieuchwytnego komunikatu czy też zwyczajnie z konieczności postanowili się tolerować. Faktem było, że na koniec dziewczynka ziewnęła jakby znudziła ją zabawa w kto pierwszy odwróci wzrok, zaś Shada zainteresował następną osobistością.

Jastrząb wychylił się ku Tavarunyii, tak że niewiele brakowało, by stracił równowagę. W złocistych oczach błysnęła ciekawość. I coś jeszcze. Jakiś rodzaj braterskiej sympatii. Saura wyciągnęła dłoń i jej duchowy strażnik natychmiast przeniósł się na ramię.

- To Shada. Pochodzi z naszego planu astralnego i obecnie jest moim bliskim towarzyszem - wyjaśniła elfka, muskając lotkę ptaka.

Z daleka przybywasz, siostro stwierdził Shada, przechylając łebek.
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Tavarunya
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavarunya »

Runya z ciekawością obserwowała ptaka. Wyczuła, że nie jest to zwykłe zwierzę i ucieszyła się, kiedy jej obserwacje się potwierdziły.
Z bardzo daleka, bracie, powiedziałabym - wysłała do jastrzębia myśl zabarwioną sympatią - jeśli zechcesz, będę mogła czasem latać z tobą - dodała i w mgnieniu oka zmieniła postać na skrzydlatą, po czym odmieniła się z powrotem.
Korzystając z zaangażowania Kaiby w mocno ją niepokojącą formę komunikacji oraz przybycia astrala pozwoliła sobie na wysłanie im obydwu jeszcze jednej myśli.
- Proszę, powiedzcie mi, kim jest nasz towarzysz, czemu używa czegoś co zowie czarną mową i kim są owi piekielni? Pomogę wam niezależnie od tego, słudzy Cienia, chaosu i destrukcji zawsze byli moimi wrogami, jednak wolałabym wiedzieć, z kim mam do czynienia.
Dziwny miecz Tavarunyi: [url]http://www.tolkientown.com/images/gallery/2540/T1202[/url]
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Zarówno elfka, jak i jastrząb z fascynacją obserwowali krótką przemianę Maii. Zrobiło to na nich wrażenie, choć wywołało odmienne odczucia. Saura nie kryła zdumienia. Do tej pory myślała, że jedynymi skrzydlatymi istotami przypominającymi ludzi są Aniołowie. Tyle, że podlegali oni władzy Stwórcy. Jednakże Tavaruynya nie pochodziła stąd, więc jej przypadek trudno było porównać do czegokolwiek z tego świata. Pomimo tego, myśl, że gdzieś mogą żyć byty podobne do Niebian była fascynująca. Czarnowłosa mimowolnie zastanawiała się, co by powiedziała Niara, gdyby zobaczyła takie zjawisko.

Tymczasem Shada oddał już całą swoją sympatię Tavarunyii. Jeśli pragnęła szybować z nim po niebie, będzie to dla niego, jako jastrzębia, ogromny zaszczyt. Zaskrzeczał cicho, akceptując propozycję i zabrał za czyszczenie piór.

Atmosfera ochłodniała, przy pytaniu o Piekielnych. Saura odrzuciła pasmo włosów i z zakłopotaniem zerknęła ku Kaibie. Miała nadzieje, że to on zajmie się wyjaśnieniami. Wnioskując jednak ze stopnia koncentracji chłopaka, jeszcze nie zakończył pracy. Cały obowiązek tłumaczenia spadł na elfkę.

- No dobrze – westchnęła, zastanawiając nad najlepszym doborem słów – Nie wchodząc w szczegóły, Piekielni to istoty zamieszkujące miejsce zwane Piekielną Czeluścią lub jak kto woli Piekłem. Językiem, którego używają pomiędzy sobą jest właśnie Czarcia Mowa. Tak jak Smoki posiadają swój smoczy język, a my Elfy elficki. Większość z Piekielnych jest…. bardzo wrogo nastawiona do świata – Saura jakoś nie chciała używać określenia „zła”. Przy przedstawieniu innej rasy, takie słowo zwykle od razu budziło niechęć do jej przedstawicieli.

- Nie jestem ekspertem w tych sprawach, więc nie opiszę Ci ich wewnętrznych relacji, zwyczajów czy praw. Wiadomo jednak, że nienawidzą Pana Niebios oraz służących Mu bytów zwanych Aniołami. Nie znoszą się wzajemnie tak bardzo, iż toczą ze sobą od niepamiętnych czasów wojnę. Można powiedzieć, że to klasyczny model walki dobra ze złem. Jednak świat, przynajmniej nasz świat lubi komplikacje. Istoty, które z założenia mają być dobre, bywają złe. Zaś ci źli mogą wyjść na dobrych. Nie jest to jakaś reguła, lecz nieliczne wyjątki. Jego – czarnowłosa wskazała Kaibę ruchem głowy – Spokojnie można uznać za taki chlubny wyjątek pośród mieszkańców Piekła. Jeśli mu nie ufasz, to może zaufasz mi… A jak gwarantuję własnym życiem i honorem, że Kaiba nie jest kimś, kogo należy się wystrzegać.

Dziewczyna zamilkła, pozwalając by okryły ją pasma czarnych włosów. W tej męczącej ciszy, rozległ się nagle znużony i jednocześnie podrażniony głosik dziewczynki:

- Ciekawymi historyjkami się pomiędzy sobą dzielicie, ale czas wciąż upływa – Airlin siedziała na skraju łóżka, machając w powietrzu nogami. Gdyby nie wypowiedziane zdanie, wprost nie dałoby się uwierzyć, że nadal dominuje u niej boska natura.

Saura zadrżała. Posłała bogini kolejne dziwne spojrzenie, jakby chciała coś powiedzieć, ale ostatecznie zrezygnowała z wszelkich dyskusji.

- Ma rację – zwróciła się do Kaiby i Tavarunyii – Nie ma co tu siedzieć i dumać nad nie wiadomo czym. Zwłaszcza, że sprawy tak wyglądają. Trzeba ostrzec ludzi… Znaleźć tych szaleńców…. Zrobić cokolwiek.

Podeszła do swojego jastrzębia. Stare elfickie przysłowie mówiło, że ogień należy gasić, nim zamieni się w pożogę. Tym bardziej oni powinni wykonać ruch szybciej niż ich przeciwnicy. Zyskać jakąś kontrolę, zanim to szaleństwo dotknie miasto.

Shada uniósł głowę na nieme pytanie czarnowłosej. Gdyby był człowiekiem zrobiłby paskudną minę. Naturalnie, że mógł przenieść ich z powrotem do Efne. Za kogo oni go brali? Za zwykłego ptaka? Z namaszczeniem począł rozkładać skrzydła, przygotowując do otwarcia pod przestrzennego tunelu.
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Kaiba
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 92
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kaiba »

Przemieniony machnął ręką od niechcenia zamykając portale które do tej pory służyły mu jako listonosze. Nie miał zbytnio pojęcia o czym rozmawiano gdy on sam zajmował się swoimi sprawami. Wszystkie mięśnie w jego ciele napieły się w gotowości czując nagłe zaburzenie w przestrzeni. Co ten głupi ptak wyprawia?! Szybkim ruchem wysunął w jego stronę rękę mając otwartą dłoń, zacisnął ją w pięść i tym samym zniwelował otwierajacy się portal, wykorzystując taką samą energię, ale o przeciwnej naturze. Ze złością zaczął mówić:

- Shada! Gdybyśmy byli w stanie samemu wygrać tę bitwę nie ryzykował bym "proszenia" o pomoc moich "przyjaciół". Czy nikt z tu obecnych nie słuchał małej? Mamy przynajmniej dwanaście godzin. Przygotowania do rytuału zazwyczaj wyczerpują, więc do pewnego momentu czas działa na naszą korzyść.

Potrząsnał głową z rozdrażnieniem, zwrócił się do Saury.

- Nie przychodzą Ci na myśl jacyś znajomi którzy mogli by nam udzielić pomocy? Mogli byśmy chociażby poprosić o to Twojego mistrza.

Chcąc wyjaśnić jeszcze jedną sprawę, kontynuował mówiąc do wszystkich obecnych.

- Umowy, nawet słowne... U piekielnych są wiążące. Legendy o diabłach podpisujących pakty z ludźmi są szczerą prawdą, no może nie w stu procentach, ale jednak. Tak więc o moich znajomych nie musicie się martwić. Za to chciał bym wiedzieć, czy macie jakieś pomysły jak poradzic sobie z prawdziwą armią. Nawet z Anosaiem, czarnym smokiem, nie mogłem proadzic sobie z armią paladynów. A nekromanci... Nie dość, że ich pokoali, to wcieli ich w swoje szeregi. Obawiam się, że walka z priorytetem "nie zniszczenia elfne" przyniesie nam nic innego jak tylko śmierć. Podobnie jak brak działań przyniesie koniec, z tą różnicą, że kilka dni później.
Aequam memento rebus in arduis servare mentem non secus in bonis - Pamiętaj by zachować spokój umysłu tak w nieszczęściu jak i w powodzeniu. Horacy.
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Shada otrząsnął się, jakby ktoś oblał go garnkiem wody. Sztuczka Kaiby nie zrobiła na nim większego wrażenia, za to jej energia zdekoncentrowała jastrzębia, tak że stracił łączność z tunelem. W ramach podziękowań obdarzył Przemienionego rozdrażnionym spojrzeniem.
Nie rozumiał co napadło Kaibę, skoro ni z tego ni z owego, mówi mu o jakiś swoich przypuszczeniach. Ptak obejrzał się na Saurę, jednak Saura akurat patrzyła na Kaibę.

- Plan jest prosty - cicho powiedziała szafirowooka - Znaleźć ich i pokrzyżować zamiary. Jeśli zajmujesz się przygotowaniami do tej drugiej części, ja zajmę się pierwszą. A żeby odszukać kryjówkę naszego przeciwnika, udam się do samego źródła problemów. Powiedziano mi, że dom zamieszkany przez człowieka, który może mieć z tym sporo wspólnego, został przez niego opuszczony. Przypuszczam jednak, że mogły tam pozostać pewne wskazówki. Coś, co może dla nas przydatne. Nie wiem, co to będzie ani ile czasu zajmie mi odnalezienie czegokolwiek. Dlatego chcę wyruszyć teraz. Zwłaszcza, że dwanaście godzin może minąć szybciej niż myślimy.

Saura nie dodała, iż dwanaście godzin to, przynajmniej dla niej, rozpaczliwie mało czasu. Wszak było jeszcze wiele do zrobienia. Oprócz tego nie była typem osoby, która lubi robić dramatyczne wejścia na ostatnią chwilę przed zrealizowaniem się planów złych ludzi. Jeśli będzie miała okazję wykonać ruch przed nimi, nie zawaha się tego zrobić. No i mieszkańcy Efne. Zwykli ludzie, którzy nie nie mieli i nie chcieli mieć nić wspólnego z tą sprawą. Może gdyby uprzedzili władze miasta w czas...

Rozmyślania dziewczyny, przerwało pytanie Kaiby. Roześmiała się sucho:

- Pewnie. Sprowadzę mistrza, a przy okazji całą Gwardię Kryształowego Królestwa do pomocy - potrząsnęła głową, próbując zapanować nad sobą. Sarkazm chyba nie był teraz wskazany.

- Chyba zapomniałeś, że mój mistrz mieszka nad Kryształowym Jeziorem. To zdecydowanie za daleko. Nigdy nie dotarłabym tam w jeden dzień. Podobnie, jak on nie dotarłby natychmiast do Efne, nawet gdyby udało mi się jakoś inaczej z nim skontaktować. Portale i teleportacja są natomiast w tamtym regionie kłopotliwe. Kryształowe Królestwo boi się, że wrogowie mogą użyć tych form do przeprowadzenia niespodziewanego ataku, dlatego zastosowano jakieś przestrzenne blokady. Podobno ich zasięg nie rozciąga się tylko na samo Królestwo, ale i na okolice. Komendanturę mało obchodzi, że komuś może to utrudnić życie, najważniejsze jest bezpieczeństwo kraju.

Dziewczyna zacisnęła usta, jasno dając do zrozumienia, że temat uważa za zamknięty. Nie wiedziała, czego spodziewać się w najbliższym czasie, ale siedzenie w jednym miejscu i czekanie na najgorsze, nie było jej w głowie. Zwróciła się ku Tavarunyii z niemym pytaniem w szafirowych oczach. Co Ty na to wszystko?
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Tavarunya
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavarunya »

Przyglądała się uważnie Kaibie, rozważając to, co powiedziała o nim elfka.
Cała sytuacja niezbyt jej się podobała. Jej miecz znowu będzie pił krew i znowu będzie musiała za to zapłacić. Z drugiej strony wiedziała, że jej powinnością jest unieszkodliwienie nekromantów.

- Pójdę z Tobą - oświadczyła, zwracając się do Saury - we dwójkę łatwiej nam będzie szukać i zajmie to mniej czasu.

Esowaty aldamacil leżał pod ścianą, przypominając jej o ostatnim razie, kiedy był używany.

-Tym razem nikt nie będzie za mnie umierał - obiecała sobie.
Dziwny miecz Tavarunyi: [url]http://www.tolkientown.com/images/gallery/2540/T1202[/url]
Awatar użytkownika
Largon
Szukający drogi
Posty: 44
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Largon »

Młody i przystojny chłopak postanowił w końcu rozgościć się w karczmie. Aktualnie była noc, ale nie pracował jako zabójca cienia. Zwyczajnie nie było w ogóle zleceń. Nie podobało mu się to, gdyż z tego właśnie żył. Nie był w ogóle uzbrojony. W bucie jedynie maleńki sztylet, zaś przy pasie miecz. Reszta, czyli jego nocny strój i inne uzbrojenie były w plecaczku, który właśnie nosił na swych plecach. Powolnym, ale szarmanckim krokiem podszedł do karczmarza. Usiadł przy ladzie, zaś gospodarz rzekł:
- Coś podać? - zapytał ścierając cały czas jakieś kufle, a konkretnie jeden. Bogato zdobiony, szklany.
Młodzieniec prze chwilkę siedział zupełnie cicho. PO chwili dopiero postanowił odpowiedzieć na pytania karczmarza.
- Nie, dziękuję. Jest jakiś wolny pokój? Muszę wypocząć. - mówił takim chłodnym i dość obojętnym tonem. Karczmarz jedynie dał klucz i powiedział zachęcająco:
- Po schodach na górę i pierwszy pokój w prawo.
- Dobra, dzięki. Jednak pozwoli pan, że jeszcze tu posiedzę. - tak oto siedział i nic nie mówił tylko rozglądał się za jakimiś okazjami. Gdy doszedłem do wniosku, że znikomym jest by kogoś tu zabić, zwyczajnie wyszedłem z karczmy udając się w nikomu nieznany kierunek.

Gdzie się przemieściłem napisze wtedy, gdy gdzieś się przemieszczę
Ostatnio edytowane przez Largon 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Saura
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saura »

Saura zauważyła dyskomfort Maii. Coś ją niepokoiło albo martwiło i elfka mogła się tylko domyślać, co to mogło być. Podążyła spojrzeniem za Tavarunyą, ku nietypowej broni leżącej pod ścianą. Przez kilka chwil, w milczeniu przyglądała się mieczu. Czyżby konieczność użycia ostrza przeciwko ludziom, budziło opory w towarzyszce? Cóż, Saura również nie lubiła przelewu krwi. W walce nie ma nic wspaniałego. A zabijanie jest jeszcze paskudniejsze. Nie wszystkie sprawy dawało się rozwiązać za pomocą miecza. Niestety, czasami użycie broni było jedynym, słusznym rozwiązaniem. Sytuacja, w jakiej się znaleźli, wymuszała zastosowanie tego drugiego wariantu. Jakoś nie wyobrażała sobie, żeby mogli dogadać się z tymi szaleńcami.

Czarnowłosa przyłożyła palce do kącików oczu. Kiedy to ostatni raz stoczyła jakąś poważną walkę? Na myśl przyszło kilka incydentów z jej życia w Nandan - Therze. Zwykle były to utarczki z bandytami i różnej maści typami z pod ciemnej gwiazdy. Nic, co stanowiło by jakieś większe wyzwanie. Jednak nauczyła się wówczas pewnej istotnej lekcji. Albo ona albo przeciwnik.To, że może mieć skrupuły przed okaleczaniem wroga, nie znaczy, że wróg musi mieć skrupuły przed okaleczeniem jej. Za sekundę wahania można przypłacić życiem. Na wyrzuty sumienia, refleksje i rozmyślania przychodzi czas dopiero po bitwie. Gdy wie się już, że doczeka się kolejnego wschodu słońca.
Saura nienawidziła tego prostego faktu.

- Dziękuję, Tavarunyo - powiedziała, wkładając w słowa całe swoje przekonanie. Chciała, żeby Maia wiedziała, że naprawdę odczuwa wdzięczność. Zwłaszcza, że wszystko ułożyło w ten sposób. Bez pośpiechu podeszła do jastrzębia.

Shada, nim ponownie zaczął proces otwierania przejścia, wysłał Kaibie przepełnioną ostrzeżeniem myśl, by tym razem nie ważył się mu przeszkodzić. Powietrze po raz kolejny przepełniło się mocą. Szczególną energią, jaką może emanować jedynie astralny byt. To dawało zebranym do zrozumienia, że sposób przemieszczania się Shady nie jest klasycznym portalem. Moc gęstniała tak, że wydawało się, iż zaraz rozsadzi ściany pokoju. Zajęta sobą Bogini podniosła głowę i syknęła. Najwyraźniej nie podobała jej się manifestacja duchowej mocy. Jednakże zrobiła tych kilka kroków, które zbliżyły ją do epicentrum, czyli Shady.

Saura obejrzała się na Kaibę. Nie wiedziała, co zamierzał teraz robić przyjaciel. Może zamierzał wyjść na spotkanie sojusznikom. A może potrzebował odpoczynku. W każdym bądź razie, była pewna, że znajdzie ich w Efne. To była ostatnia myśl, zanim pozwoliła pochłonąć się światłu.

Ciąg dalszy: Tavarunya i Saura
- A jeśli cię zabiję?
- Jeśli mam umrzeć, chcę umrzeć z twojej ręki. Twoja nieobecność będzie jak trucizna, ale mnie nie zabije. Zostań, proszę, zostań ze mną. Nie chcę innej kobiety. Nie chcę innego mordercy.
Obrazek
Zatoichi
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zatoichi »

Świetlisty promień zesłał na ziemie nowego anielskiego wysłannika znanego przez wszystkich jako Zatoichi. Nowy anielski posłaniec wyprostował się i zmierzył cała okolice wzrokiem. Zrobił krok do przodu i poczuł przyjemny chłód orzeźwienia pochodzący z pięknej i miękkiej niczym puch trawy pokrytej jeszcze poranną rosą. Zamknął oczy i delektował się tym co dla niego było piękne i cudowne ,po chili panująca wokół cisze przerwał gwar dochodzący wprost z karczmy przed ,która się znajdował. Po minie Zatoichiego widać było ,że gwarne towarzystwa mu nie odpowiadały zrobił kilka głębszych wdechów i wszedł do środka. Kiedy otworzył drzwi jego oczom ukazała się dość spora sala wypełniona po brzegi hucznie bawiącymi się gośćmi pochodzącymi z najróżniejszych zakątków świata. Naglę przez głowę Zatoichiego przeszła dziwna myśl a raczej przeczucie...."W takich miejscach spodziewać się mogę wszystkiego nawet przeklętych demonów czy piekielnych istot".....Myśl ta będąc stwierdzeniem sprawiła ,że od teraz zachował widoczny dystans do biesiadników. Stanął na środku po czym rozejrzał się za wolnym i najbardziej opuszczonym miejscem gdzie mógł by wypocząć i przemyśleć kilka spraw a przy okazji poobserwować wszystkich wokoło. Po chwili drętwego stania jego wzrok przykuło ciemne miejsce w rogu Karczmy docierało tam bardzo mało światła przez co osoba tam siedząca mogła być niezauważalna. Zdecydowanym i spokojnym krokiem udał się w to miejsce. Nie minęło kilka chwil kiedy po drodze zaczepiła go jakaś kobieta ,która widać była już pod wpływem Alkoholu zażytego w dużych ilościach o czym świadczył jej chwiejny krok. Zatoichi zmierzył ja spokojnym i zdecydowanym spojrzeniem po czym ruszył dalej zostawiając kobietę bez słowa , która omal co się nie przewróciła. Po dotarciu do wybranego przez siebie miejsca usiadł wygodnie przy okazji uważając na swoje skrzydła. Wiedział ,że będzie musiał jakoś zamasowac swoje pochodzenie w innym wypadku podejrzane typy będą go unikać domyślając się od razu o co chodzi. Rozsiadł się wygodnie zatapiając własną osobę w mroku panującym w koncie i obserwował ludzi rozmyślając o tym jak spędzi kolejne chwile.....
Zablokowany

Wróć do „Karczma Pośród Mgieł”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości