Las Driad[gdzieś na obrzeżach lasu driad] Wilczy pakt

Kraina baśniowych stworzeń, gdzie mgliste polany i rozległe lasy zamieszkują majestatyczne pegazy i jednorożce, a gdzieś w głębokimi lesie spotkać możesz cudownie piękne, leśne Driady. To właśnie w tym lesie położony jest wielki Jadeitowy Pałac Królowej Driad i ich święte miasto ze Źródłem Nadziei i Ołtarzem Nocy.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

[gdzieś na obrzeżach lasu driad] Wilczy pakt

Post autor: Skierra »

Obóz łowców niewolników

To, co wydarzyło się ledwie pół godziny temu, było dla niego trudne do zrozumienia. Skierra był wtedy na granicy wytrzymałości, cały obolały i słaby psychicznie. Z trudem udało mu się zapamiętać, co się tam stało.
Wpierw cały obóz przykryła dziwna, niezwykła mgła. Miała okrutnie silny zapach wanilii oraz fiołków, który drażnił jego nozdrza. Mgła najwyraźniej powstrzymywała dźwięki, ponieważ nie słyszał niczego, co znajdowało się dalej niż kilkanaście stóp od niego. Widoczność była ograniczona na podobny dystans. Cały obóz łowców niewolników znalazł się najpewniej w kompletnym chaosie, a sami niewolnicy również panikowali, a przynajmniej ci, których był w stanie dostrzec i usłyszeć ze swojej klatki.
Miał wrażenie, że przez mgłę przed nim przebiegają ludzie. Widział tylko niewyraźne zarysy ich ciał. Było ich dużo, lecz nie biegli zwartą grupą, a pomiędzy parusekundowymi odstępami. Skierra nie wiedział kim byli.
W pewnym momencie ktoś wszedł do jego klatki. Skierra nie pamiętał, żeby otwierał drzwi. A może otwierała, wilkołak nie zapamiętał jakiej płci była ta osoba. Podeszła do niego, po czym przyłożyła rękę do jego rany, używając magii. Skierra warknął. Nienawidził wszelkiego rodzaju magii, to była najgorsza rzecz na świecie. Jednak był tak obolały, że nie był w stanie zaprotestować. Potem osoba kazała mu uciekać gdzieś do lasu, a potem tam odpocząć. Wilkołakowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Utykając na jedną łapę wyszedł z klatki w kłęby zimnej, kłębiącej się mgły.

Jak znalazł się tutaj? Nie pamiętał. Nie kojarzył, kiedy pokonał ten dystans, lecz był pewien, że znów znajduje się w lesie driad. Tak samo jak tego dnia, gdy go złapano. Nagle zdał sobie sprawę, że nie wie ile czasu upłynęło od momentu jego pochwycenia. Wtedy brakowało ledwie kilku dni do pełni. Ile z nich już upłynęło? Nie był w stanie tego stwierdzić. Teraz znajdował się już dość daleko od ludzkich osad. Jeżeli wyruszy wgłąb lasu, to powinien oddalić się wystarczająco daleko. Choć z drugiej strony nie wiedział, jak zachowa się podczas tej pełni. Ostatnim razem z trudem, lecz jednak zdołał opanować wilczą naturę. Ba, nawet udało mu się przemienić, po czym przetrwać tak całą noc. W sumie to chyba najlepiej radził sobie z pełnią jako człowiek, nie jako wilk. Skierra postanowił, że jeszcze dziś spróbuje się przemienić.

Przypomniał sobie wydarzenia z tamtej nocy. Zagłębił się w te wspomnienia tak bardzo, jak tylko potrafił. Widział przede wszystkim księżyc, który emanował białym, hipnotyzującym światłem. Zobaczył Lukę, który przyparł go wtedy do głazu, by ten się nie rzucał i nie uciekał. Skierra przypomniał sobie, jak kątem oka dostrzegł Rhian, kryjącą się przed wilkołakami. Przypomniał sobie wtedy, co czuł, gdy nawiedziła go wizja. Starał się jak najlepiej odtworzyć w swojej głowie jak się wtedy czuł. Wtedy, gdy pierwszy raz się przemienił. Lecz niezależnie od tego, jak bardzo się starał, nic się nie działo. Po prostu nic.

Skierra czuł się bardzo zmęczony. Nie mógł dopuścić, by nie wypocząć przed pełnią. Musiał mieć wszystkie swe siły, by oprzeć się niesamowitej mocy księżyca. Wilkołak położył się na ziemi, kładąc łeb na łapach. Spojrzał w górę. Do nocy nie pozostało więcej jak parę godzin. Skierra odpędził od siebie tę myśl. Opróżnił umysł i wkrótce zasnął, by zregenerować siły.
Awatar użytkownika
Lilith
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilith »

Obraz zdawał się rozmywać, zarówno ten naprzeciw niej, jak i wszystko wokół, jednak w żadnym, choćby najmniejszym stopniu nie miało to dla niej znaczenia. Obecnie nie zwracała większej uwagi na zmysł, jakim jest wzrok. Jej postrzeganie oparte było głównie na słuchu oraz węchu, może także nieco na dotyku, gdy radość sprawiało uczucie tańczącego w jej włosach wiatru. Omijała zręcznie drzewa wykonując niewymagające zbyt dużego wysiłku uniki, długie, zdające sięgać nieba pnie stanowiły jedynie zabawną w jej mniemaniu przeszkodę w pościgu.
Nie wiedziała za czym biegnie, ale to stworzenie z pewnością miało zbyt ciekawą woń, aby nie zwrócić na nią uwagi. Wiedziała jedynie, że jest to istota kopytna, bo przecież wydawała tak charakterystyczny dźwięk w kontakcie z leśną ściółką. Znajdowało się teoretycznie niedaleko, jednak wystarczająco, aby nie mogła go dostrzec. Nawet jeśli nie miałoby stanowić dla niej dzisiaj posiłku, uważała taką aktywność za niebywale ciekawą, żeby przypadkiem nie rzec, że nawet zabawną.
Poza niezidentyfikowanym zapachem, jej nozdrza wypełniły się aromatami pochodzącymi od wielu innych otaczających ją bodźców, głównie tych, którymi dzieliła się z nią wszechobecna gęstwina tysiąca różnorakich roślin. Natomiast jej drobne bose stopy czuły na swoich podeszwach wilgotną, chłodną ziemię. Uwielbiała takie miejsca, pełnie wielu pożywek dla spragnionych zewnętrznych czynników zmysłów. To właśnie potrafiła nazwać domem. Nie tylko ze względu na miejsce, w którym przyszło jej dorastać i się wychowywać. Wiedziała, że ma to też jakieś podłoże nie tyle podświadome, co również znajdujące swoje korzenie w jej naturze, w tej skrytej pozornie głęboko pod skórą, dokładniej mówiąc - zmiennokształtnej.
Z każdą chwilą zdawało jej się, że stawała się bliższa osiągnięcia celu, że jej ofiara opadała z sił, a jej galop z sekundy na sekundę nieco zwalniał, wydawać by się wręcz mogło, że za moment zmieni się w bezbronny kłus. Natomiast wilkołaczka, przyjmująca w tym momencie stanowisko drapieżnika będzie mogła zamienić pogoń w atak, który następnie będzie skutkował otrzymaniem nagrody, którą stanowił pożywny posiłek. Gorzej jeśli zwierzyna czy czymkolwiek jest to, co przed nią ucieka, okaże się summa summarum czymś niewartym zachodu, czymś co w żadnym stopniu nie usatysfakcjonuje ani jej oczu, ani żołądka, ani czegokolwiek co mogłoby się cieszyć tą niewielką wygraną. Chociaż... przecież jeszcze chwilę temu była mowa o tym, że liczy się zabawa. Ale cóż, tej dziewczynie zdarza się być jednym wielkim paradoksem.
Jednak już moment później żadna z powyższych wersji nie miała najmniejszego znaczenia, gdy w jej niedalekim obrębie znajdowało się coś, czego woń była jej dziwnie znajomą, choć świadomość uparcie starała się ją przekonać, że z pewnością nigdy nie miała z takową styczności. Kolejna irracjonalna, tym samym wręcz banalna sprzeczność. Zatrzymała się gwałtownie, opadając rękoma na wilgotne runo, tym samym mając zapewnić sobie równowagę i uniknąć spotkania twarzy z nieprzyjemnym podłożem. Zaciekawiona, prawie zupełnie odsyłająca w odmęty swojego umysłu przerwany pościg, skierowała się w zupełnie inną stronę, podążając za zapachem.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Znajdował się na polanie. Pod bosymi stopami czuł mokrą ziemię i łaskoczącą trawę. Był niemal całkiem nagi, nie wliczając materiałowej przepaski na biodrach. Było ciemno, zupełnie jakby nawet księżyc przestał świecić. Zimny wiatr smagał go po ciele, a on stał tam, zupełnie jakby nie miało to żadnego znaczenia.
Polana była nieduża. Gdy Skierra przyjrzał się dokładniej, to zorientował się, że to to samo miejsce, w które zawędrował po ucieczce. Drzewa, krzewy oraz pochyłość terenu rzeczywiście do złudzenia przypominały tamtą polanę. Trochę zaskoczyło go, że nie czuł żadnych zwierzęcych zapachów, tak jak zwykle, ani nie słyszał by cokolwiek poruszało się w lesie oprócz liści poruszanych wiatrem.
Skierra nie był pewien, co tutaj robi. Zastanawiało go też od jak dawna jest w ludzkiej postaci. Nie potrafił sobie przypomnieć. Zresztą, jakie to miało teraz znaczenie? Teraz znaczenie miało, by... By... No właśnie. A teraz co? Iść w las? W jakim celu? A może ruszyć ku cywilizacji? W końcu był przecież człowiekiem... Lecz to nie zmieniało faktu, że gdzieś tam, głęboko, czai się bestia, która tylko czeka na dobrą okazję... Więc co mu pozostawało? Skierra nie miał pojęcia.

Kapłan upadł na kolana i złożył ręce ku modlitwie. Prosił o to, by wskazać mu jasny cel, do którego miał zmierzać. Chciał wiedzieć, gdzie i po co jest teraz potrzebny. Bo wiedział, że tak jest. Był pewien, że ktoś teraz potrzebuje jego pomocy. Lecz nie wiedział, w jaki sposób miałby temu komuś dopomóc. Właśnie dlatego się modlił.
W pewnej chwili zrobiło się jaśniej. Skierra spojrzał w górę i zobaczył jak chmury rozchodzą się, ukazując wielki i w pełni okrągły księżyc. Wilkołak spodziewał się, że w jednej chwili zacznie się przemiana, jednak tak się nie stało. Stał w promieniach księżyca i w ogóle niczego szczególnego nie czuł, zupełnie jak zwykły człowiek.
W oddali usłyszał głośne, przeciągłe wilcze wycie. Po krótkim czasie usłyszał je ponownie, tym razem dużo głośniej i bliżej. Nagle z lasu wyłonił się ogromny, szary wilk. Miał świecące na żółto ślepia, a cały był chyba rozmiarów małego kuca. Wilk wyszczerzył kły, wpatrując się w Skierrę. Widocznie widział w nim łatwy łup.
Wilkołak spróbował się przemienić, jednakże nieskutecznie. Nie potrafił tego zrobić, lecz nie wiedział dlaczego. Pozostawał więc całkiem bezbronny. Pozostawało mu tylko mieć nadzieję, że wilk zdecyduje się go zignorować.
Nagle zorientował się, że tego wilka gdzieś już widział. W ciągu dwóch ostatnich lat towarzyszył mu zawsze, kiedy patrzył w swoje odbicie w wodzie. Ów wilk, musiał więc być... Nim. On i wilk byli tym samym, tą samą osobą.

Nagle wilk rzucił się na kapłana. Skierra na szczęście zdołał w odpowiedniej chwili wykonać unik. Nie wyprowadził kontrataku, nie zdążył nawet zareagować, bo wilk uderzył ponownie. Poczuł na swej skórze ostre pazury, żłobiące bruzdy w jego ciele. Skierra przewrócił się na ziemię, nie mogąc się podnieść.
Jak to możliwe, że zaatakował siebie samego? Był pewien, że wilk kłapiący zębami tuż nad nim, był Skierrą. Dlaczego więc atakował swojego... Kim mógł dla niego być? Kapłan zupełnie nic już z tego nie rozumiał. Fakt, że było go dwóch, całkowicie zamącił mu w głowie. Co się tu w ogóle działo?
Wilk zawył triumfalnie, pokazując swą wyższość. Widział, jak kłapie zębami, wyraźnie nie zamierzając poprzestać na powaleniu i zranieniu kapłana. Wilk uniósł w górę łapę, zamierzając dobić swoją ofiarę. Skierra nie był w stanie w żaden sposób przeciwdziałać. Odwrócił głowę w bok, czekając na śmierć.
Nagle zobaczył jakiś biały, futrzasty kształt, który pędził z ogromną prędkością w ich stronę. Widział jak kształt wyskoczył w powietrze i zderzył się z wilkiem, strącając go ze Skierry. Kapłan poczuł, jak z otwartych ran powoli wypływa krew. Spojrzał jeszcze w kierunku, w którym powinien się teraz znajdować drugi Skierra, lecz nikogo tam nie było. Zupełnie nikogo, tak jakby nic się nie wydarzyło...


Skierra uniósł głowę. Zobaczył kształty drzew rysujące się na skraju polany. Wystarczyła mu też jedna chwila, żeby stwierdzić, że to co zapamiętał, było tylko snem. Bardzo dziwnym snem, ale jednak. Gdy spojrzał w górę, dostrzegł, że do zachodu słońca pozostała może godzina, jeśli nie trochę mniej. Skierra miał nadzieję obudzić się później, by mieć jak najwięcej sił. Pytanie tylko, co takiego się stało, że wilkołak obudził się wcześniej. Mimo że zaczął węszyć, szukając nietypowych zapachów, oraz mimo nasłuchiwania nie zidentyfikował niczego, co mogłoby go obudzić. Skierra zazwyczaj nie miewał problemów ze snem. Czymkolwiek więc to coś nie było, może po prostu było hałaśliwą wiewiórką, lub czymś w tym rodzaju. Nie było się czym przejmować.
Skierra ponownie się położył, lecz już nie zamierzając spać. Teraz zamierzał zastanowić się nad znaczeniem swego snu. Bo jakkolwiek by nie patrzeć, ten sen musiał coś oznaczać, był zbyt realistyczny by był tylko snem. Skierra miał jednak wrażenie, że kiedy już odkryje co ten sen oznaczał, to okaże się, że jednak wolałby tego nie wiedzieć.
Awatar użytkownika
Lilith
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilith »

Szła powoli, cicho stawiając stopę za stopą. Jej chód i każdy poszczególny ruch był ostrożniejszy niż kilka chwil temu. Poruszała się na lekko zgiętych nogach, ręce miała rozstawione na boki. W tym momencie każdy z jej zmysłów starał się odbierać istotne, otaczające ją informacje. Jednak jak na ten moment nie słyszała ani nie widziała nic konkretnego, tylko węch przypominał jej, że coś znajduje się całkiem niedaleko, dosłownie w pobliżu.
W pewnym momencie dotarło do niej, że ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem - znowu, żeby przypadkiem nie użyć określenia "jak zwykle". Ale taka już była, miała to do siebie, że o wiele częściej można było zauważyć w jej zachowaniu szczenię lub dziecko, niż osobę, którą powinna zacząć się stawać. Ma dwadzieścia lat, to nie jest już byle jaka niska liczba.
W jej plemieniu osoby żyjące dwadzieścia wiosen wkraczały w dorosłość z impetem. Przestawiały się na inny sposób bycia, obierały różnorakie role, jakie dane im było przyjąć, zmieniały swoje obowiązki, przyjmowali powinności. Przez trzy poprzednie lata szykowali się na te wszystkie zmiany, byli przygotowywani, szkoleni, nauczani, aby następnie w ciągu zaledwie kilku dni zmienić całkowicie swoje dotychczasowe życia. Oczywiście zachowywali gdzieś tam w środku swoje dziecięce Ja, wszystkie związane z nim troski, obawy, marzenia czy cele. Poszczególne zachowania, reakcje czy inne wiążące się z tym aspekty, ale jasnym było, że to wszystko ujawniać się mogło raczej przy szczególnych okazjach, gdy nadchodziły wieczory pełne zabaw, tańców, służące świętowaniu czy rozrywce, a każdy mógł być sobą.
Być może między innymi właśnie to zmusiło Lilith do odejścia, nie tylko sama wodząca ją za nos ciekawość, nie tylko chęć poznania świata, życia na własną rękę i poznania swojej prawdziwej natury. W wielkim stopniu na pewno nie chciała oddać się pewnej kontroli, która choć stanowiła tradycję była po prostu zbyt ograniczająca. A ona nienawidziła braku swobody, nawet jeśli jej opiekunka niejednokrotnie wspominała, że zbyt duża swoboda prowadzi do zbyt dużych konsekwencji. Takie życie nie było dla niej, potrzebowała powietrza w tym metaforycznym znaczeniu, wolności i możliwości decydowania o samej sobie. To było jedną z jej wielu części, które wyruszając postanowiła znaleźć, przeanalizować i połączyć w jedną, właściwą i konkretną całość.
Po obrzeżach lasu rozszedł się trzask, który echo poniosło jeszcze dobrych kilkanaście metrów przed siebie. Pochyliła głowę, tym samym przekierowując swój wzrok pod nogi. Gałązka. Jedna, mała, na wpół sucha gałązka, której nie ominęła, prawdopodobnie przez zamyślenie albo po prostu zwykły brak uwagi. Przez kilka sekund nie poruszyła się, nasłuchując jak niesiony między drzewami dźwięk znika w gęstwinach. Nic się nie zadziało. Wszystko było w tej samej postaci, żadnego ruchu, żadnego poruszenia. Więc dlaczego ona się tak stresuje? To coś, czymkolwiek to jest, do czego właśnie się kierowała zdawało jej się nie być niepokojące, więc dlaczego teraz odzywała się w niej ostrożność?
Przeszła kolejnych kilka kroków, by po niedługiej chwili ujrzeć jakiś kształt, dość dużych rozmiarów, leżący pomiędzy mchem wszelakich odcieni zieleni, liśćmi czy innymi elementami leśnej ściółki. Po lepszym przyjrzeniu się mogła z pewnością stwierdzić, że jest to zwierzę w całości pokryte szarawą, grubą sierścią. Skupiła się na jego oddechu, który sprawiał, że okolice klatki piersiowej i brzucha unosiły się. Żyło, żyło i czuwało. Podeszła znów bliżej, chowając się za jednym z pni drzew, oparła się o niego biodrem i delikatnymi, w tym momencie lekko ubrudzonymi ziemią, dłońmi. Wytężyła wzrok, aby po chwili wymownie unieść brew w wyrazie zażenowania, ale chyba głównie własną osobą.
Wilk? Naprawdę? Naprawdę nie była w stanie wydedukować tego wcześniej? Jej uwagę przykuł zwykły, choć może nieco większy od przeciętnego, wilk. I właśnie dla takiego okazu przepuściła coś, co wcześniej zdążyło jej już dawno uciec. Może gdyby była łowcą mogłaby teraz skakać z radości i szykować się na zdobycie łupu. Ale nie była, o czym w sumie nie trzeba było specjalnie wspominać. Westchnęła cicho, choć dość słyszalnie. Okrążyła drzewo, przy którym się zatrzymała by usiąść sobie tuż przed nim, opierając o nie jedynie plecy, a zgięte w kolanach nogi podciągnąć pod brodę.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Czas powoli upływał. Skierra próbował domyślić się, co ów sen mógłby oznaczać. Był całkowicie pewien, że chodziło tutaj o niego. Dużo dłużej natomiast zastanawiał się nad wilkiem, który go zaatakował. Z początku nic mu nie pasowało, jednakże później zrozumiał, że chodziło również o niego. Tyle że był to raczej ten, którym stał się dwa lata temu. Rzeczywiście, wszystko by się zgadzało. Gdy był jeszcze w obozie, toczył sam ze sobą wewnętrzną walkę i bliski był porażki. Sen rzeczywiście odzwierciedlił tę sytuację. Lecz czym była ta biała istota? Nie pamiętał niczego takiego, oraz nie potrafił temu niczego przyporządkować.

Zorientował się, że coś jest nie tak dużo wcześniej, niż udało mu się cokolwiek wyczuć, zobaczyć, czy usłyszeć. Nie do końca wiedział dlaczego, ale miał palące wrażenie, że ktoś czai się w pobliżu. I rzeczywiście, jego podejrzenia sprawdziły się. W pewnym momencie wyczuł zapach jakiejś osoby. Był on bardzo intensywny, lecz w pewien sposób łagodny i kamuflujący. Nie miał pewności, do kogo mógłby należeć. Był niemal pewien, że wyczuł w nim również zapach sierści.
Usłyszał ciche, bardzo przytłumione odgłosy kroków, lecz był pewien, że nikt kto nie jest obdarzony niesamowicie dobrym słuchem nie byłby w stanie niczego usłyszeć. Kroki w pewnym momencie zatrzymały się, a Skierra dosłyszał lekki szmer, zupełnie jakby ktoś otarł się o korę drzewa. Nie był jednak w stanie nikogo zobaczyć - wszystkie odgłosy dochodziły z tyłu, zza niego. Kim była ta osoba? Był pewien, że to nie zwierzę. Żadne leśne stworzenie raczej nie odważyłoby się przeszkadzać wilkowi w czasie gdy ten spał, a przynajmniej tak wyglądał. No chyba że inny wilk, lecz po dźwiękach wnioskował raczej że to człowiek.
Skierra nie chciał się ruszyć, by nie zdradzić się z tym, że nie śpi. Nie wiedział z kim miał do czynienia. Może był to jeden z łowców, tych z obozu niewolników. Jeżeli tak było, wolał zachować maksymalną ostrożność. Przez chwilę niczego nie słyszał. Zastanawiał się, czy to właśnie teraz w niego celuje z tej dziwnej broni na toksyczne strzałki. Starał się usłyszeć cokolwiek, co zwiastowałoby atak, by zdążyć uskoczyć. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Po krótkiej chwili rozległo się westchnienie, a później Skierra wyraźnie usłyszał, jak osoba siada, opierając się o pień drzewa.

Uznał, że ta osoba nie może stanowić dla niego zagrożenia. Nie spodziewał się, by mógł zostać przez nią zaatakowany. Raczej nie zachowywałaby się w ten sposób.
Skierra udał, że przeciąga się, po zbudzeniu się z głębokiego snu. Powoli podniósł się, po czym spojrzał w stronę, gdzie spodziewał się zobaczyć przybysza.

Pod drzewem siedziała kobieta, z podkulonymi kolanami. Miała długie, rozpuszczone, białe włosy opadające jej na kark. Była raczej chuda, przy czym nie przypominała mu chyba żadnej poznanej przezeń wcześniej kobiety. Na skórze w różnych miejscach miała zrobione tatuaże, przede wszystkim na rękach, policzkach i brzuchu, choć podejrzewał, że to nie są wszystkie. Miała blade usta, oraz całkiem zwyczajny nos. Spoglądała na niego swoimi niebieskimi oczami, w ogóle nie okazując po sobie strachu, czego raczej się nie spodziewał. Na sobie miała skórzane spodnie, oraz cienką bluzkę na ramiączkach. Dość nieodpowiedni ubiór, jak na nadchodzącą noc.

To źle, że tu była. To bardzo źle. Skierra zaczął się obawiać, że przeczekanie nocy może okazać się nie takie łatwe jak przypuszczał. Wyraźnie czuł jej zapach. Ludzki zapach, a choć nauczył się w miarę dobrze kontrolować się, gdy go poczuje, to na pewno nie mogło to pomóc. Na domiar złego, nie wyglądała jakby miała zamiar odejść. Nie powinna tu zostawać, to był teren, na którym bardzo poważnie mógł zagrozić jej niekontrolowany instynkt wilkołaka. Nie, nie zamierzał pozwolić na to, by miał jej wyrządzić cokolwiek złego. Skierra zmarszczył nos, po czym warknął groźnie, starając się przestraszyć dziewczynę.
- Odejdź stąd! Nie chcę zrobić ci krzywdy! - warknął w wilczym języku.
Awatar użytkownika
Lilith
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilith »

Wzięła głęboki wdech w momencie gdy wilk zaczął się poruszać. Trzymała powietrze w płucach uważnie obserwując każdy jego ruch, zwracała uwagę na to w jaki sposób zginały się kończyny, na to jak szybko się podnosił, na widoczne drżenie mięśni i delikatnie falującą na wietrze sierść. Jednak ona skupiła się przede wszystkim na żółtych ślepiach, które w pewnym momencie natrafiły na jej spojrzenie. I choć pozornie zdawały się być dzikie, widziała w nich coś innego z czym spotykała się u innych żyjątek. Te oczy były mądre, rozumiały, jakby niczym nieograniczone chciały jej coś przekazać, coś wykraczającego poza zwierzęce instynkty. Przez jedno z oczu przechodziła cienka lecz długa, pojedyncza blizna. Gdyby się nad tym dłużej zastanowić można było domniemywać, że rana została zadana przez człowieka, nie zwierzę, które z pewnością zostawiłoby więcej śladów niż jeden.
Mrugnęła kilka razy, wciąż nie spuszczając basiora z oczu. Może nie czuła się nazbyt zagrożona, jednak nie była również pewna sytuacji, w której się znajdywała, a co dopiero jej przebiegu. Wzdrygnęła się w momencie gdy z wilczego gardła wydostało się mocne w brzmieniu warknięcie, przez co jeden z kosmyków jej długich, białych włosów swawolnie opadł na jej okrągłą buzię. Automatycznie uniosła prawą dłoń i założyła jasne pasmo za ucho.
Nie zrozumiała jego słów, nie była w stanie rozpoznać ich w tej formie. Jako człowiek rozumiała jedynie ludzką mowę, jako wilczyca natomiast ograniczała się jedynie do języka swojej rasy. Lecz mimo to nie wystraszyła się, choć może powinna. Może nawet przeszło jej przez myśl, żeby w tym momencie wstać, odwrócić się na pięcie i znaleźć jakieś inne miejsce - to przecież widocznie było już zajętym. Jednak była chyba zbyt uparta, przede wszystkim w stosunku do siebie. A zresztą... co jej się mogło stać? Z drugiej strony w sytuacji zagrożenia wiedziała co może się stać, wiedziała, że wzrost adrenaliny pomoże jej znaleźć się w stanie, w którym sobie doskonale poradzi. Wiedziała również jak inni przedstawiciele rodziny psowatych zachowywały się w momencie gdy pokazywała swoją drugą naturę i wcale nie chodziło o przemianę, a o odpowiednie spojrzenie, postawę czy wycie. Chociaż czy aby przypadkiem to wszystko nie było zasługą zbyt dużej - tym samym zgubnej - pewności siebie?
Wciągnęła powoli powietrze, poczuła jego świeży zapach przepełniony wonią lasu, jego rześkość, posiadaną przez nie wilgoć, co tylko w pewnym stopniu orzeźwiło jej umysł, a także odpędziło zbędne, powyższe przemyślenia. Uśmiechnęła się delikatnie, choć chyba uśmiech ten był bardziej skierowany do niej samej niż kogokolwiek innego. Przymknęła na krótki moment oczy, by następnie ponownie je otworzyć, a ich spojrzenie skierować na wciąż znajdującego się naprzeciw niej wilka. Policzyła w myślach do trzech, jakby nastawiała się psychicznie do kolejnej czynności, którą miała wykonać.
Oparła się dłońmi o wilgotną, chłodną już glebę, ułożyła płasko stopy na ziemi i oderwała plecy od chropowatej kory pnia, który jeszcze sekundy temu służył jej za pewną podpórkę. Przeszła do pozycji kucającej, z której jedynie krótką chwilę zajęło jej wyprostowanie długich, chudych nóg, aby następnie stanąć na nich pewnie.
Uchyliła delikatnie usta, lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk, co świadczyło o zawahaniu - lecz chwilowym. W jej nienaturalnie błękitnych oczach pojawił się pewien blask, mignął krótko, jakoby przelotnie, jednak nie był on nic nieznaczący.
- Tylko spokojnie... nie chcę ci nic zrobić - powiedziała powoli, w tym samym momencie wyciągając przed siebie prawą dłoń, której wewnętrzna część skierowana była do Skierry. Był to identyczny gest jak w momencie gdy podchodzi się do obcego konia czy psa, aby ten się nie spłoszył, mógł zapoznać się z czyimś zapachem, a również nie widział w tym żadnych nagłych czy niebezpiecznych ruchów.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Nie wyglądało na to, żeby się wystraszyła. Tak właściwie, to prawie w ogóle nie zareagowała, jeśli nie liczyć wzdrygnięcia się i poprawienia włosów. Przez chwilę nawet miał wrażenie, że udało mu się osiągnąć swój cel, lecz szybko zorientował się, że dziewczyna mimo to wciąż nigdzie się nie wybiera. Skierra nie wiedział, w jaki sposób to się dalej potoczy, lecz miał wrażenie, że wszystko idzie nie po jego myśli. Nie zamierzał bynajmniej rezygnować z prób ochronienia jej przed jego własną osobą. Jak zamierzał to zrobić? Na to pytanie nie znajdował jeszcze odpowiedzi. Może gdyby przykuć go stalowym łańcuchem do drzewa, albo kamienia, to nie stanowiłby już zagrożenia? Problem polegał na tym, że nie miał łańcuchów, a prawdopodobieństwo, że osoba napotkana na jego drodze będzie je mieć, było dosyć niskie. Pomysł można było zdecydowanie odrzucić.

Skierra zobaczył, jak dziewczyna przymyka oczy, po czym bierze głęboki wdech. Widział, jak smakuje zapach powietrza. Nie do końca miał pewność po co to robi. Możliwe było wiele rzeczy, lecz przypuszczał, że to z nerwów, a coś takiego jest dla niej czynnością uspokajającą.
Zobaczył też, że dziewczyna wstaje na nogi, kucając. Chwilę potem zobaczył jak obie ręce położyła na leśnej ściółce. Cofnął się o krok, zaskoczony. Nie wiedział co dziewczyna chciała zrobić, lecz nie widział w tym nic szczególnie złego. No chyba że zamierzała zacząć czarować. Wtedy było to złe. Skierra był pewien, że gdyby spróbowała używać magii, to na pewno próbowałby ją powstrzymać.
Nieznajoma po chwili wyciągnęła ku niemu rękę, spodem dłoni skierowanym do przodu. W tym samym momencie powiedziała, by był spokojny, gdyż nie wyrządzi mu krzywdy. Dopiero teraz Skierra zrozumiał, dlaczego się tak zachowywała. Uważała, że jest zwykłym zwierzęciem, najzwyklejszym w świecie wilkiem. Ta myśl dość mocno go zaskoczyła, gdyż nigdy nie przypuszczał, żeby można go pomylić z takim leśnym stworzeniem. Postanowił przede wszystkim, że nie zamierza utwierdzać jej w takim przekonaniu. Zamierzał w jakiś sposób pokazać jej, że jest człowiekiem, lecz po prostu utknął w tej formie i nie ma pojęcia co z tym zrobić. Stał przez chwilę, intensywnie rozmyślając.

Skierra wpierw intensywnie pokręcił głową na obie strony, chcąc czemuś zaprzeczyć, a przynajmniej ukazać jej jakąś pomyłkę. Uniósł prawą łapę w górę i parę razy przejechał pazurami po swojej sierści i skórze na brzuchu. Potem wyciągnął ją do przodu, położył się, po czym drugą łapą wskazał na mały przedmiot zawieszony na niej. Skierra miał nadzieję, że dziewczyna dostrzeże to, że nie jest on ani trochę zwykłym wilkiem. Miał też nadzieję, że zdąży ją ostrzec przed samym sobą...
Awatar użytkownika
Lilith
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilith »

Cóż, pomijając fakt, że nigdy nie spotkała żadnego przedstawiciela swojego gatunku, ogólnie miała dosyć ograniczoną wiedzę. Umiała pisać, czytać, ale mimo wszystko jej wiedza opierała się jedynie na naukach plemienia, które również żyło jedynie w swoim własnym kręgu, z dala od miast. Miała świadomość, że nie jest jedynym wilkołakiem, ale na pewno nie podejrzewała, że w tak niedalekiej przyszłości przyjdzie jej jednego z nich spotkać. Jeśli zaś chodziło o zmiennokształtnych - nie potrafiła rozróżniać ich zwierzęcych form od zwykłych zwierząt. Gdyby tak przykładowo spotkać lisa i lisołaka obok siebie, to już inna sprawa. Jednak bez porównania było jej dość ciężko. Zresztą... dotychczas widziała wyłącznie swoje odbicie w tafli wody, a jej wilcza forma bez żadnych wątpliwości była lekkim odstępstwem od typowego wilczego przedstawiciela.
Ponownie się wzdrygnęła, gdy Skierra potrząsnął łbem. Wyczuła, albo nawet zauważyła, że w zachowaniu czworonoga jest coś nietypowego. Potem była już tylko - a może nawet i aż - pewna, że to co robił, nie było w pełni typowe, nawet jak na zwierzę. Skupiła wzrok na zawieszonym na łapie krzyżyku. Jej źrenice momentalnie zmalały. Mogłoby przyjść jej do głowy, że albo jest czyiś, albo biedaczek się po prostu w to zaplątał. Ale nie, nie było z nią aż tak źle. Wierzyła w zwierzęcą inteligencję, która czasem wychodzi ponad instynkty, ale wiedziała, że nie jest ona rozwinięta do tego stopnia. Zawsze mogła też założyć, że czworonóg ma jakieś magiczne zdolności, może nawet jest czyimś eksperymentem, jednak nie zagłębiała się w tak dalekie otchłanie własnego umysłu. Chociaż mimo wszystko odpowiedź nie była dla niej taka oczywista.
Podeszła do niego bliżej i przykucnęła tuż obok wilka.
- Czym ty właściwie jesteś? - zapytała w końcu, choć właściwie nie oczekiwała odpowiedzi. Przecież gdyby był w stanie, już dawno w sposób całkowicie werbalny oznajmiłby jej o co chodzi, a nie musiałby się wysilać na tyle by gestami oznajmić co jest nie tak.
Zadarła głowę do góry, by pomiędzy ubranymi w liście gałęźmi ujrzeć ciemne niebo, w poszczególnych miejscach usłane chmurami, które odbijały blade, srebrzyste światło księżyca, oznajmiając, że ten niedługo obleje swoim blaskiem wszystko co znajdzie się w jego zasięgu. W zasadzie jej nie robiło to zbyt dużej różnicy, najważniejszym było, by w okolicy nie znajdowali się ludzie. To dla nich pod postacią wilka - tudzież tylko jego połową - była największym zagrożeniem. W innych wypadkach potrafiła się kontrolować, więc ofiarami mogły zostać jedynie zwierzęta pokroju kopytnych czy gryzoni, aczkolwiek to też w sytuacjach gdy była głodna, ewentualnie gdy wydarzenia z niedalekiej przeszłości - przykładowo kilku godzin czy minut - zachwiały jej emocjonalną harmonię.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Skierra oczekiwał, że dziewczyna co najmniej zareaguje w jakiś sposób na bardzo nietypowe zachowania wilkołaka. Miał nadzieję, że chociaż po części zauważy o co mu chodziło. W końcu, niecodziennie spotyka się wilka, który zachowuje się tak jakby był tresowany w cyrku. Choć w sumie nawet w cyrku nie ma zwierząt zdolnych do inteligentnej rozmowy poprzez gesty, jakby nie było, ludzkie. Wilkołak oczekiwał, lecz najwyraźniej żadna odpowiedź z jej strony nie miała nadejść. Spojrzał ze zniecierpliwieniem w niebo. Zmierzchało już, nie pozostało mu dużo czasu. Musiał powziąć jakiekolwiek działania, bo inaczej wiedział, jak bardzo będzie to niebezpieczne dla dziewczyny. Może spróbować kazać jej zostać w tym miejscu, a samemu pobiec gdzieś w las? Skierra po prostu nie mógł już dłużej czekać jak na zbawienie. Widział już i doświadczył, do czego był zdolny ten drugi, który teraz siedział cicho i spokojnie w jego umyśle. Jeżeli dopuści do tego, że utraci nad nim kontrolę wtedy, gdy w pobliżu będą ludzie, nie będzie w stanie sobie tego wybaczyć.

Z krótkich rozmyślań, traktujących zresztą o tym co zwykle, wyrwał go ruch dziewczyny. Zbliżyła się do niego, po czym zapytała go: "Czym ty właściwie jesteś?". Skierra, gdy usłyszał to pytanie, miał wielką ochotę by zawyć, jednak powstrzymał się i ograniczył jedynie do mocnego potrząśnięcia głową. Osiągnął sukces. Drobny sukces, gdyż jeszcze nie udało mu się przekazać jej, że musi znaleźć się daleko od niego. Ale to chyba był już w stanie przekazać. Wielce żałował, że nie posiadał tak jak Luka zdolności do mówienia ludzkim głosem nawet jako wilk. Bardzo by mu to pomogło na przykład w tej chwili, lecz możliwe, że był w stanie poradzić sobie i bez tego.

Usiadł, tak aby mieć jej twarz przed oczami. Miał zamiar odpowiedzieć jej na zadane pytanie, lecz wciąż musiał wymyślić jak. Chyba musiał spróbować przekazać wszystko za pomocą gestów. Trochę przypominało to kalambury, w które bawiły się małe dzieci.
Skierra uniósł przednią łapę, po czym dotknął nią swojego podbrzusza. Przytrzymał chwilę, by zdążyła to zinterpretować w jakiś sposób jako coś w rodzaju: "on". Chwilę potem wyprostował ją, zbliżając ją do dokładnie tego samego miejsca na ciele dziewczyny, jednak nie dotykając. Brak dotyku był raczej z powodu zasad, gdyż z założenia Skierra nie powinien dotykać kobiecych atrybutów. Znowu zaczekał chwilę, modląc się w duchu, by nie zinterpretowała tego jako: "ona", tylko jako: "człowiek". Jeżeli dobrze to zrozumie, to ułatwi to znacznie sprawę. Jeżeli nie... wtedy cóż, tylko namieszał, toteż nie będzie w stanie wytłumaczyć już niczego zbyt szybko.

Skierra ponownie nerwowo spojrzał w niebo. Bał się, autentycznie się bał. Ale nie o siebie, tylko o nią. Zdążył już dobrze poznać jej zapach. Teraz właściwie to już nie miał szans odejść na tyle daleko, by nie zdołał później odnaleźć śladów dziewczyny, nawet gdyby właśnie teraz oboje zerwali się do biegu w przeciwnych kierunkach. Wiedział, że zawiódł. Ale mimo to musiał spróbować, nie mógł sobie pozwolić na bierność. Może zdoła powstrzymać się na dość długo, by dotarła gdzieś do wioski? Może wtedy nikomu nic się nie stanie, wyjmą widły i pochodnie i ewentualnie odstraszą go? To chyba był najlepszy scenariusz na dzisiejszą noc...
Awatar użytkownika
Lilith
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilith »

Wróciła spojrzeniem do zwierzęcia, uprzednio ostrożnie rozglądając się wokół siebie, jak gdyby chciała się upewnić, że wokół nich nie znajduje się nic ani nikt, kto byłby postacią niepokojącą albo niechcianą w tym momencie oraz w tym miejscu.
A jaką to musiało być złośliwością losu, że akurat dziewczyna nie zrozumiała tego, tak jak oczekiwał wilkołak. Cóż, z pewnością komplikowało to nieco sprawę, nawet bardzo, co mogło być dość kontrowersyjne w skutkach, które miały nadejść, prawda? Biedna, niczego nieświadoma Lilith, obserwowała bacznie zachowania wilka. Faktycznie, gdyby znajdowali się w cyrku tudzież na jakimś rynku, zapewne zaczęłaby klaskać w dłonie zachwycona inteligencją zwierzaka. Jednak wciąż oboje znajdowali się w lesie, wokół nie było właściciela, nie było widowni, nie było żadnego występu, mającego radować znajdujących się dookoła dorosłych i dzieci, a jednocześnie powodującego jakiś zarobek.
Choć gdyby się tak dłużej zastanowić, dziewczyna nie była aż taka biedna, gdyby zaszła taka potrzeba z pewnością zaczęłaby się bronić. Ale nic dziwnego, że Skierra miał takie, a nie inne obawy. Najwyraźniej jak i ona, tak on nie był świadom jej nadprzyrodzonej natury. Teoretycznie, mogłaby to wszystko zrozumieć tak jak powinna, ale jaki by to miało cel? Skończyłoby się tak, że obróciłaby się na pięcie i odeszła, a dalsza historia zapewne nie miałaby miejsca, a jeśli już, to na pewno nie tu, a gdzieś indziej toczyłaby się mimowolnie.
"Ja? Ty?" - pomyślała nieco zdziwiona, jednocześnie marszcząc brwi i powodując, że między nimi pojawiła się delikatna zmarszczka, typowo mimiczna. Nie ukrywajmy, w Lil powolnie narastała frustracja. Doskonale wiedziała, że czworonóg chce jej coś przekazać, lecz nie wiedziała co, co sprawiało, że tym bardziej zaczynała być zła na samą siebie. Zapewne gdyby mogła zaczęłaby z niezadowoleniem tupać nogami i trząść swoimi drobnymi, kobiecymi piąstkami, niczym mała dziewczynka, której matka odmówiła kupna tej małej, szmacianej lalki, z guzikami zamiast oczu. Niby nijakiej, niby takiej jak każda, jednak właśnie dla tej małej - tej wyjątkowej. Ale nie ma co rozpisywać się nad zabawką, bo przecież nie o to tutaj chodzi.
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo chciałabym teraz móc normalnie się z tobą porozumieć - powiedziała zrezygnowana, opuszczając głowę i ręce wzdłuż ciała, jednocześnie wbijając jasnoniebieskie oczy w ziemię. Tę wilgotną ziemię, posiadającą tak charakterystyczny zapach, który wydawał się jedynie ostrzejszy wraz z nadejściem zmroku. W sumie, teoretycznie mogłaby polegać na swoim węchu, jednak fakt, że Skierra nie potrafił się przemienić z powrotem w postać ludzką jedynie to utrudniał. Wraz z coraz to dłuższym przebywaniem w ciele wilka jego zapach typowy dla człowieka, zdawał się tracić na intensywności.
- Podejrzewam, że ułatwiłoby to nam obojgu zadanie. - Parsknęła śmiechem, starając się zachować zazwyczaj nie opuszczający jej optymizm. Nagle uniosła głowę i spojrzała zupełnie innym wzrokiem na wilka. Zdawał się być on pewniejszym, jakby nagle w jej oczach pojawiła się pewna iskierka, coś na znak pomysłu, może na powrót odzyskanej nadziei. Nie umiała przegrywać, nie wyobrażała sobie tak teraz wstać i odejść jak gdyby nigdy nic bez dowiedzenia się jaki powstał problem.
- Chodź - powiedziała krótko. - Chodź, nie będziemy tutaj stać w nieskończoność, na pewno znajdziemy jakiś sposób na porozumienie się. - Uśmiechnęła się delikatnie. Chyba jedynie chciała zyskać na czasie, móc poczekać na przybranie wilczej postaci, licząc na to, że w tej formie będzie w stanie porozumieć się z wilkołakiem. Przecież... to mogło być całkiem możliwe, nawet nie musiało być takim trudnym.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Po tym, co pokazał, ponownie nastąpiła chwila milczenia ze strony dziewczyny. Trudno było się czegokolwiek innego spodziewać, więc Skierra czekał cierpliwie, w duchu jednak goniąc każdą utraconą sekundę. Czy ona naprawdę nie rozumiała, jak bardzo jest niebezpieczny po ukazaniu się pełni? I co jej w ogóle strzeliło do głowy, by późną nocą łazić tak po lesie, jak gdyby nigdy nic? Skierra ani trochę nie umiał tego zrozumieć. Co innego, gdyby szła tędy z jakąś bronią, widłami, łukiem, czy czym tam jeszcze. Wtedy byłoby to nawet sensowne. Tak nie mogła nawet przed nim się obronić, a czas wciąż uciekał. Gdyby nie to, że czas nie był rozbity przez jakieś niewyjaśnione siły, to Skierra mógłby przysiąc, że płynie dużo szybciej niż powinien. Jakby nie miał dość problemów i bez tego.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, zastanawiając się. Widocznie nie była w stanie zrozumieć nic z tego, co jej pokazywał. Może po części było to dlatego, że rzadko grywał w kalambury, a może dlatego , iż wilki niespecjalnie potrafią w to grać. Skierra chciał spróbować pokazać to jeszcze inaczej. Problem polegał na tym, że nie bardzo wiedział jak. Jak miał przekazać jej, że jest człowiekiem? Albo wilkołakiem, choć w sumie to chyba nie było słabo widoczne. Ale chciał choćby ostrzec ją wcześniej, aby wiedziała co ją czeka.
Skierra ponownie pokazał to, co wcześniej. Najpierw wskazał na siebie, potem na nią. Liczył, że to coś pomoże, że uda mu się przekazać cokolwiek. Ale wiedział, że jeżeli czegoś nie doda, to będzie to działanie całkowicie bezcelowe. Skierra stanął na dwóch łapach, tułów unosząc do góry, po czym zawył bezgłośnie w stronę wschodzącego księżyca. Miał nadzieję, że choć trochę ta poza przypominała jej wilkołaka. Może teraz nareszcie zorientuje się, w czym rzecz?
Kiedy powiedziała, że żałuje, że nie może z nim zwyczajnie porozmawiać, skinął łbem. Podzielał jej opinię, bo gdyby tylko byli do tego zdolni, to na pewno zdążyłby ją na czas ostrzec. Skierra zaczynał ponownie zastanawiać się nad spacyfikowaniem się w jakiś sposób, byle tylko jej niczego nie zrobić. Jeżeli miał sobie rozbić łeb po to, żeby ona była bezpieczna, to był na to gotów. Musiał tylko upewnić się, że gdy już się ocknie, nie okaże się, że została po to, by mu pomóc. To byłoby idiotyczne.

Nagle Skierra poczuł w swojej głowie pewne poruszenie. Zupełnie tak, jakby obudziło się tam to, co do tej pory siedziało cicho, nie powiadamiając o swej obecności. Na razie był to cichy, zmysłowy szept. Wiedział, że to księżyc obudził tą istotę wewnątrz niego. Nie pozostało mu wiele czasu. Wiedział, że szept będzie narastać, aż nie uda mu się zdominować jego ciała. Skierra nie wiedział nawet, czy zdoła odzyskać kontrolę nawet po pełni. Ostatnio, gdy obce myśli nad nim zapanowały, nawet nie było nocy. Teraz nie wiedział, czy w ogóle zdoła przetrwać, czy też obce myśli na zawsze przejmą jego ciało, a on zniknie gdzieś, nie pozostawiając po sobie nawet śladu.
Skierra zaczynał po prostu mieć tego wszystkiego dość. Czy to naprawdę musiało być aż takie trudne, by znaleźć kogokolwiek, kto zdolny jest pomóc mu w obecnej sytuacji? Dlaczego na świecie tak mało było takich osób? Schorzeń psychicznych przecież nie brakowało. Szczególnie jemu. Rozdwojenie jaźni nie było zjawiskiem bardzo rzadkim. Nie wiedział, jak często trafiało się to u wilków, lecz było to niezwykle groźne, gdy zmierzało to do samoistnego rozwiązania, czyli unicestwienia jednej ze świadomości. Skierra doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że właśnie on jest takim przypadkiem...
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Uwagę dwójki wilkołaków mógł zwrócić nagły szelest dobiegający spomiędzy krzewów. Szybko jednak, zanim któreś z nich zdążyłoby zbyt gwałtownie zareagować, wypadła z nich kobieta, szarpiąc swój płaszcz uwięziony przez kolce na krzewach.

- Och puszczajcie, wy... – mamrotała pod nosem przekleństwa, których nie powstydziłby się najwierniejszy bywalec karczm. Krzaki jednak niewiele sobie robiły z jej oburzenia i zaciekle trzymały płaszcz.

W końcu wyszarpnęła odzienie i poprawiła je nieco na sobie. Pod płaszczem widoczne były obcisłe skórzane spodnie, z nogawkami wepchniętymi byle jak w sznurowane buty, oraz biała koszula, rozpięta niedbale niemal do połowy. Najwyraźniej jej właścicielka nic nie robiła sobie z okazjonalnego odkrycia swoich wdzięków. Wyglądała młodo, na jakieś dwadzieścia parę lat, chociaż można było to ocenić tylko po szczupłym ciele, gładkiej twarzy i błyszczących brązowych oczach. Na plecy i ramiona opadały czarne, lekko falowane włosy. W końcu też podniosła wzrok i opierając ręce na biodrach zmierzyła ich spojrzeniem.

- Tak, tak mi się wydawało, że to was czułam – mruknęła enigmatycznie i podeszła bliżej, nie wykazując najmniejszego lęku przed wilkiem. Zachowywała się wręcz, jakby była ich dobrą znajomą i znalazła ich po krótkiej rozłące.

Mimo jej swobodnego zachowania i zwyczajnego wyglądu promieniowała od niej aura tak silna, że mogła przytłoczyć dziewczynę, gdyż tylko ona miała jakikolwiek zmysł magiczny. Kobieta podeszła właśnie do Lilith i przyjrzała jej się uważnie. Nie odezwała się słowem, wbijając w nią jedynie uporczywe spojrzenie, po czym machnęła w jej stronę dłonią, jak gdyby przecierała powierzchnię dzielącego je szkła. W tym samym momencie wilkołaczka po prostu zniknęła, a przybyła kobieta otrzepała dłonie, jak gdyby właśnie skończyła jakąś pracę.

- Tak, ona nam nie będzie potrzebna – mruknęła pod nosem i ciężko było stwierdzić, czy do wilka dotarły jej słowa. Przeniosła zaraz na niego spojrzenie, które okazało się niezwykle świdrujące, jak gdyby przeszywało go na wylot. Kobieta wykonała ponownie ten sam gest, tym razem przed pyskiem Skierry.

- Teraz lepiej. Witaj Skierra. – Uśmiechnęła się i spojrzała w żółte oczy chłopaka, którego przed chwilą uwolniła z jego wilczej postaci.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Skierra ponownie musiał czekać, aż dziewczyna zacznie interpretować jego zachowanie. To było okropnie irytujące. Jak to możliwe, że nic nie potrafił jej dobrze przekazać? Przecież przekaz był chyba prosty: "ja - człowiek - wilkołak". Może źle pokazywał? Nie miał pojęcia. Brakowało mu czasu, drastycznie brakowało. Na dodatek szept gdzieś w głębi jego głowy zaczynał powoli przybierać na sile. Warknął, częściowo ze złości, choć nie do końca z własnych intencji.

Nagle usłyszał szelest dochodzący z krzaków, gdzieś po boku polany. Warknął ponownie, tym razem głośniej, licząc na to, że przechodzące tamtędy zwierzę umknie, nie ryzykując że wilk się nim nagle zainteresuje. Pomylił się jednak, myśląc że jest tam zwierzę. Dopiero po chwili, gdy usłyszał mowę i całkiem nieprzyzwoity łańcuszek przekleństw, zorientował się, że to kobieta. Jakby miał niewystarczająco problemów z jedną! Może zaraz się tu cała wioska z widłami i pochodniami zleci?

Kobieta była rzeczywiście bardzo niechlujnie ubrana. A raczej, dokładniej mówiąc, niedokładnie. Miała skórzane spodnie byle jak wepchnięte w buty. Płaszcz był ciemny i poszarpany, najpewniej przez rośliny. Do tego koszula, zapięta ledwie do połowy, w dodatku od dołu! Jak ona mogła tak chodzić? Przecież to niemoralne! Fakt, las powinien raczej być pusty, ale to nie powód, żeby tak otwarcie prezentować swoją kobiecość! Skierra z trudem powstrzymał się od warknięcia. Starał się nie przyglądać wyraźnie wyeksponowanym fragmentom jej ciała. Jednak na szczęście jego wilcze zmysły były na tyle silne, że zdołał tego dokonać.
Kobieta nie sprawiała wrażenia, jakby on był dla niej jakimkolwiek zagrożeniem. Podeszła do nich zupełnie swobodnie, jakby całkiem nie czuła strachu. Zachowywała się wręcz tak, jakby się dobrze znali. Ale to przecież niemożliwe... No chyba że znała dziewczynę.
Kobieta podeszła do niej, po czym wykonała dłonią krótki gest. Skierra warknął, obnażając kły. Magia. Nienawidził magii. W jakiejkolwiek postaci, czymkolwiek by ona nie była. Magia to zło. Zaprzeczenie naturalnego porządku rzeczy. A wszyscy, którzy się nią posługiwali, byli w mniemaniu Skierry heretykami. Nie wiedział, co ona zrobiła, ale poczuł że sierść na grzbiecie mu się unosi. Nagle dziewczyna znikła, zupełnie jakby jej tam nigdy nie było, a magiczka zwróciła się ku niemu, oświadczając, że ona im się do niczego nie przyda. Skierra warknął ponownie, ale nie zdążył niczego zrobić, bo kobieta wykonała ten sam gest w jego stronę.

Zanim się zorientował, coś się stało. Coś, w sensie dosłownym. Poruszył palcami, jakby sprawdzając czy są prawdziwe. To nie było żadne oszustwo czy szachrajstwo. Naprawdę znowu miał palce. A właśnie w tej chwili księżyc wynurzył się sponad wierzchołków drzew, zalewając świat bladym światłem. On jednak nie czuł tego zewu. To przez zaklęcie? Skierra spojrzał na krzyżyk, który migotał lekko. Wtedy zorientował się, że nie ma na sobie ubrań i szybko zasłonił się przed kobietą.
- Kim jesteś? - zapytał, zaraz po usłyszeniu słów "Witaj Skierra". Mówił to z lekkim przestrachem, bo nie miał pojęcia, do czego jeszcze jest zdolna. - Co ty mi zrobiłaś?
- I skąd znasz moje imię? - zapytał. Nie mogła go znać. Zupełnie niemożliwe. Skierra pozostawał osobą martwą. Nie pokazał się nigdzie, a o tym, co mu się przytrafiło, wiedziało łącznie z sześć osób. Z czego pięciu było wilkołakami, a tylko jeden w jakiś sposób się udzielał społecznie. Więc... - Jesteś znajomą Rhian?
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Kobieta zupełnie ignorowała stroszenie się wilka. Zawsze, gdy ktoś w ten sposób reagował na magię przewracała oczami ze znużeniem. Zginęliby wszyscy bez magów. Ale nie podejmowała dyskusji, nie było sensu.
- No już, nie warcz tak na mnie – mruknęła po czym otworzyła szerzej oczy.
- Ups! – Brunetka pierwszy raz odwróciła spojrzenie, gdy zdała sobie sprawę, że chłopak jest nagi. Zapomniała o tym fakcie zupełnie.
Machnęła teraz dłonią, mniej więcej w jego kierunku, licząc na to, że trafi. W końcu zerknęła na niego kątem oka i z ulgą zauważyła, że ubranie jest na swoim miejscu. Skierra miał na sobie teraz zwykłe skórzane spodnie, płócienną koszulę oraz porządne sznurowane buty.
- No, hm... wybacz, zapomniałam... – Machnęła niedbale ręką i na nowo wbiła w niego świdrujące spojrzenie.
- Na imię mi Cat – przedstawiła się, po czym prychnęła pod nosem. - Co ja ci zrobiłam? Zamieniłam w żabę – zakpiła i przewróciła oczami. "Mówili, że jest bystry..." W końcu jednak jej spojrzenie złagodniało nieco, a ona sama rozluźniła się i rozejrzała za jakimś miejscem, gdzie mogłaby usiąść. Ostatecznie skierowała się ku jednemu z bardziej wystających korzeni drzewa i przysiadła na nim, opierając się o pień.
- Rhian? – Zmarszczyła śmiesznie nos w zamyśleniu, po czym potrząsnęła głową. – Nie znam żadnej Rhian, a do tego skąd znam twoje imię jeszcze dojdziemy – stwierdziła, a jej ton raczej dawał sygnał, że nie ma co w tej sprawie wszczynać dyskusji. Zdawała sobie jednak sprawę, że trochę za wcześnie się wydała. Mówili, żeby załatwić to ostrożnie i na spokojnie, ale to raczej nie leżało w naturze czarodziejki.
- Dobrze, zacznijmy na spokojnie. Widzę, że cię przestraszyłam. Nie było to moim celem – stwierdziła nieco poważniej, chociaż opierała twarz na dłoniach a łokcie na kolanach, przez co nie wyglądała zbyt poważnie.
Subtelność nigdy nie była jej mocną stroną, a jej misja poniekąd tego wymagała. Musiała sprawić, by wilkołak jej zaufał, a nie mogła tego uczynić, jeśli będzie taka… no cóż, jeśli będzie sobą. Tak więc, bez zbędnych wstępów, cel numer jeden: zamaskować złe pierwsze wrażenie i przekonać do siebie chłopaka. Wyprostowała się i wzięła głębszy oddech.
- Chcę ci pomóc – powiedziała spokojnie, patrząc na wilkołaka.
Awatar użytkownika
Skierra
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 58
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Skierra »

Zanim zdążył na temat swojej nagości cokolwiek powiedzieć, kobieta odwróciła wzrok i machnęła jakoś w jego stronę. Nie zdążył zaprotestować, ale gdy pojawiły się na nim ubrania, stwierdził, że przynajmniej na jakiś czas mogą mu się przydać. Zamierzał zmienić je na normalne przy najbliższej okazji, ale na razie musiał z nich skorzystać.
- Nie szkodzi - mruknął, nie wyglądając jednak na tryskającego radością. Nie podobało mu się to, ale co miał zrobić? To, że ona nie jest do niego przyjaźnie nastawiona, chyba potwierdzało, że zakpiła sobie z niego zaraz po tym, gdy przedstawiła się imieniem Cat. Pytanie było trochę źle sformułowane, bo wilkołak zapomniał, że nie każdy rozumie jego problemy i nie zrozumiała jego sensu. Ale to chyba nie powód, żeby się z niego wyśmiewać.
- Nie o to mi chodziło. Tam w środku - powiedział, wskazując na swoją głowę palcem. - Słyszałem kuszący mnie głos. Mówił do mnie, jasno i wyraźnie. Kazał mi wyć do księżyca, a potem rzucić się na ciebie z kłami i pazurami. Ale ty żyjesz, a ja jestem teraz w świetle białego oka i nic mi się nie dzieje. Dlatego pytam. Co zrobiłaś, że on, ten głos, umilkł?

Czyli że nie przysłała jej po niego Rhian. Skoro nie ona, to kto? Znała jego imię, ktoś musiał jej o nim opowiedzieć. Ktoś, kto wiedział co się wydarzyło. Wataha odpadała. Wolne wilkołaki wcale nie kwapiły się do tego, aby posyłać po czarodziejki. Może jeszcze ta pustelnicza banda... Ale nie, Cat wcale nie wyglądała, jakby mogli ją po niego wysłać łowcy niewolników. Oni kazaliby jej go otumanić i przywieźć z powrotem. Musiał to być ktoś inny... A Skierra znał tylko jedną taką osobę. - Wysłał cię tu Luka? Albo ten kto to zrobił, wspomniał coś o nim?

- Nie boję się ciebie. Boję się magii, bo to wynaturzenie, dar, który w większych ilościach jest w stanie tylko niszczyć i siać nieszczęście i zgrozę - powiedział kapłan. Tak, wciąż pamiętał jak prawić kazania. Odpuścił sobie jednak kontynuację, chciał dowiedzieć się, co ma do powiedzenia. Może i była heretyczką, ale za to wyjątkowo przyjazną i rozmowną.
- Pomóc? Już pomogłaś... Niechybnie księżyc okazałby się zgubny dla tej niewiasty, którą stąd zabrałaś... Ona żyje dzięki tobie. Powiedz lepiej, co ja mam uczynić dla ciebie, żeby wynagrodzić ci należycie twój uczynek - oświadczył pewnie Skierra. Nie była mu potrzebna pomoc, o ile nie szło o ten głos w jego głowie, który kusił go coraz mocniej. Ale teraz on znikł, stłumiony... Tylko stłumiony... No jasne... - Chyba że... Pomożesz mi się pozbyć tego głosu, dla bezpieczeństwa innych.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Kobieta z lekkim rozbawieniem przyglądała się minie chłopaka. Ewidentnie nie pałał do niej sympatią, no ale cóż, sama sobie taki los zgotowała. Dopiero, gdy zaczął tłumaczyć, jak zadziałała na niego jego magia, Cat skupiła się, mrużąc lekko oczy i przyglądając mu się uważnie. Dopiero na pytanie uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Po prostu jestem silniejsza – powiedziała poważnie, wciąż przyglądając się chłopakowi. Analizowała to co jej powiedział, to uczucie, którego doświadczył. Było to istotne, ale nie kazała mu zapamiętywać tego, wątpiła by zapomniał. Na określenie jej magii „wynaturzeniem” prychnęła jednak znacząco, zapominając zupełnie, że miała być milutka.
- Wynaturzenie. Dobre sobie – mruknęła. – A tobie wydaje się, że to czym jesteś nie jest magią? Magia to nie tylko pstrykanie palcami. Istnienie naszego świata jest magią, nasze życie, wszystkie istnienia, zwierzęta i rośliny, to jest magia! – Machnęła rękami podekscytowana. Najwyraźniej prawienie kazań jej też przychodziło lekko.
- Nie mów o czymś, że jest złe, tylko dlatego, że tego nie rozumiesz. Czarodzieje jedynie władają magią, która istnieje na świecie, nie wyciągają jej sobie... z nosa – zakończyła ciszej i odetchnęła, uspokajając się.
- Poza tym, naginanie rzeczywistości do własnej woli, tworzenie i niszczenie, kontrola.. – Spojrzała na niego uważniej, a jej oczy zabłysły. – To jest moc. Prawdziwe korzystanie z narzędzi, jakie zostały nam dane. – Pokiwała głową, jakby sama sobie przytakując.
Jej zamyślenie przerwały słowa chłopaka. Wynagrodzić jej coś? Nie wiedziała czy może się zaśmiać, żeby znów się nie obraził. Postarała się przybrać poważną minę i odpowiedziała mniej więcej w jego tonie:
- Nic mi nie musisz wynagradzać, cieszę się, że mogłam pomóc – odpowiedziała, przy czym przez myśl przeszło jej, że dziewczyna by po prostu zawadzała. O niej jej nic nie wspominali, więc po prostu usunęła ją sobie z drogi.
- Pozbyć się głosu – powtórzyła za nim jak echo, zastanawiając się.
- Jeśli dobrze myślę, ten głos to tylko zew twojej prawdziwej natury – odparła patrząc na niego. – Nie chodzi o to, by się go pozbyć, lecz by umieć go kontrolować, nie dać mu się ponieść. I tak, myślę, że umiałabym ci w tym pomóc.
Po prawdzie po to właśnie została wysłana, ale nie ma co wilczka stresować, bo ucieknie. Poza tym zastanawiała się jak bardzo jest zawzięty, jak bardzo mu zależy. Tylko od tego zależało powodzenie. Od siły jego woli.
- Co czujesz pod postacią wilka? Na ile jesteś w stanie kontrolować własne odruchy – zadała pytania kontrolne obojętnym tonem, najwyraźniej przechodząc już w tryb pracy. Wówczas nie była taka uszczypliwa i roztrzepana jak zwykle.
Zablokowany

Wróć do „Las Driad”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości