Las DriadPełnia chaosu

Kraina baśniowych stworzeń, gdzie mgliste polany i rozległe lasy zamieszkują majestatyczne pegazy i jednorożce, a gdzieś w głębokimi lesie spotkać możesz cudownie piękne, leśne Driady. To właśnie w tym lesie położony jest wielki Jadeitowy Pałac Królowej Driad i ich święte miasto ze Źródłem Nadziei i Ołtarzem Nocy.
Awatar użytkownika
Rozalie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

Gdy wszyscy przenieśli się poza piwnice chaty, Rozalie rozejrzała się. Stary domek stał nieco dalej otoczony przez krwiożercze rośliny. Gdzieniegdzie jeszcze stały tęczowe kałuże z których wodę piły te liściaste mutanty. Następnie zwróciła uwagę czy wszyscy są. Runiczny, nieprzytomna nemorianka, wilkołak. Piekielna miała pomysł jak to uspokoić, czy też raczej zmienić w mniejszy chaos. Wciąż się wahała ale krwiożercze rośliny rozprzestrzeniały się na cały las i złapały całą ich grupę swoimi łodygami.

- EJ! PUŚĆ! – krzyknęła zirytowana Rozalie.

Rośliny zdawały się przejawiać chęci uduszenia każdej z osób, jedynie Haxama odstawiły, kamień ich nie zainteresował. Pokusa skupiła się na tym że chce by to zniknęło. Zamknęła oczy i usilnie zebrała myśli z trudem ignorując podduszającą ją łodygę.

Wtedy zaczęła się dziać magia. Drzewa będąc obok krwiożerczych roślinek uniosły się w powietrze i wróciły do ziemi korzeniami do dołu. To co teraz było na powierzchni zaczęło tworzyć ogromny poplątany drzewny labirynt. Potwory uschły a raczej spaliły się i słuch po nich zaginął. Wszyscy zostali oswobodzeni. Jednak Roz nie mogła przestać, jej magia trwała nadal. Skutkowało to tym że Chors uniósł się w powietrze i zniknął, kto wie gdzie. Natomiast nagle powrócił kotołak. Spadł, dosłownie, z nieba i wylądował na czterech łapach.
Gęstwinę z poskręcanych korzeni zamieszkały w jednej chwili sztućcowe i zwykłe pająki. Zrobiło się ciemno. Korzenie przysłoniły niebo. A wokół powstawały pajęczyny i przebiegały małe stworzenia.

Rozalie ostrożnie otworzyła oczy. Widząc że znowu zrobiła coś raczej złego rozdziawiła usta a po chwili ze złością tupnęła nogą zabijając pająka. Gdy spostrzegła Naokiego użyła skrzydeł i poleciała w górę jednak korzenie okazały się zbyt gęste. Wpadli z deszczu pod rynnę, w kolejną pułapkę. Rozalie sprawdziła twardość korzeni. Okazało się iż znacznie twardsze niż normalne.

- Przepraszam, chciałam pomóc, by było spokojniej, bezpieczniej – powiedziała z żalem.

Wśród korzeni będących teraz czymś w rodzaju więzienia nagle dało się słyszeć szum, cichy ale szybki, coraz głośniejszy. W oddali okazało się iż to pająki biegły w stronę całej grupy która prawdopodobnie miała być ich pożywieniem. Pajęczaki były nad wyraz przerośnięte więc mieli się czego obawiać. Pozostała walka.
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Po tym jak Rozalie po raz kolejny użyła magii, Nao znów poczuł że otacza go jakaś dziwna energia i nawet nie próbował z nią walczyć. Po sekundzie stał już w zupełnie innym miejscu, a dookoła nie było widać ani jednej żywej lub nieżywej duszy. Kotołak wbił miecz w ziemie i ryknął wściekle. Ile razy w ciągu ostatnich dwóch dni został już tak przeniesiony? Więcej niż by sobie życzył. Wszyscy sobie z nim pogrywali.
- Głupi magicy, głupia magia... - Wymruczał pod nosem, chowając miecz do pochwy którą następnie przerzucił sobie na plecy. Odkaszlnął parę razy. Rzadko kiedy aż tak podnosił głos, a dziś wyjątkowo się nakrzyczał, więc zaschło mu w gardle. Bukłaki świeciły pustką, ale gdy wsłuchał się w dźwięki lasu, zdołał usłyszeć szum wody. Już po chwili nad strumykiem w którym płynęła czysta i lodowato zimna woda, która nie tylko zaspokoiła jego pragnienie, ale pozwoliła mu się także uspokoić. Zanurzył we wodzie całą głowę, a gdy poczuł się już ochłodzony usiadł na ziemi ze skrzyżowanymi nogami i zamkniętymi oczami. Zastanowił się nad przebiegiem dzisiejszego dnia. Po chwili zdał sobie sprawę z tego, że mimo iż nie lubił magii, dziwne było aby reagował aż tak agresywnie. Może miał po prostu zły dzień? Albo, co gorsza, zaczął dorastać. Miał nadzieję że to ta pierwsza opcja, bo nie chciał zmieniać się w jakiegoś zrzędliwego dorosłego. Póki co świetnie się czuł ze swoją młodością.
Nagle usłyszał jakieś hałasy. Otworzył oczy i rozejrzał się. Po chwili dojrzał kryjące się za drzewami małe istotki, te same które spotkał w nocy. Nie wstając, wyciągnął przed siebie jedną rękę.
- Nie zrobię wam krzywdy. - Powiedział to głośno, choć nie był pewny czy stworzenia rozumieją ludzką mowę. Pozostawało mu jedynie czekać. Siedział bardzo długo, w kompletnym bezruchu, aż stworzenia zaczęły się w okół niego zbierać. Na początku zachowywały dystans, potem jednak zaczęły się stopniowo zbliżać, niektóre nawet na niego wlazły. I nagle wszystkie uciekły, wyraźnie czymś przerażone, a Nao już po chwili zrozumiał czym. Przestrzeń w okół niego zafalowała i znów znalazł się przy Rozalie i innych. Westchnął ciężko.
- Jak jeszcze raz gdzieś mnie przeniesie, to was wszystkich zarżnę. - W jego głosie nie było jednak słychać złości, ponieważ już nawet nie miał sił aby się denerwować. Szybko ogarnął sytuację i zauważył zmiany w załodze oraz fakt że znajdowali się w jakimś dziwnym labiryncie zbudowanym z korzeni.
- Czyżby wilkołak zmienił się w ładną panią? Ciekawe. Słyszałem o żabie zmieniającej się w księcia, to chyba podobna bajka? Ale opowiecie mi o tym później bo teraz chyba musimy się zająć naszym towarzystwem... tylko bez magii proszę. - Rzucił gdy zostali uwięzieni między korzeniami wraz z grupą przerośniętych pająków. Kotołak wyciągnął miecz gotów stanąć do walki. Nagle jednak zdał sobie sprawę, że to nie była zbyt dobra opcja. Jego towarzysze nie wyglądali na wojowników, a nie chciał by ktokolwiek używał magii. Pozostawało się ratować ucieczką. Naoki wyciągnął z kieszeni jakąś kulkę i cisnął nią o ziemie przed pająkami. Zrobiło się małe "bum" i pojawiło się mnóstwo gęstego dymu.
- To powinno zatrzymać je na chwile. Wynosimy się. - To mówiąc, odwrócił się na piętrze i wszedł w jakieś przejście. - Mam nadzieję, że ten korytarz się gdzieś kończy...
Awatar użytkownika
Eloise
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Eloise »

Nemorianka powoli podniosła się z ziemi. Minęło trochę czasu zanim zregenerowała moc na tyle, by wykonać jakikolwiek ruch. Pokusa ponownie użyła magii, chciała się pozbyć krwiożerczych roślin - udało jej się. Niestety jej niesforna magia ponownie zadziałała po swojemu - nagle jak z pod ziemi wyrósł labirynt korzeni. Zrobiło się ciemno - plątanina zasłoniła niebo. Na domiar złego pojawiły się pająki nadzwyczajnych rozmiarów, które wyglądały na głodne. W międzyczasie znikąd tuż obok niej pojawił się mężczyzna o czarno-białych włosach i kocich oczach. Nie wyglądał na zadowolonego, zadał niezbyt sensowne pytanie, które miało chyba zabrzmieć jak żart albo ironia... W każdym razie nie przypominało żadnego z nich. Dodał jeszcze, aby nie używać magi - kolejny przewrażliwiony. Potem wyciągną miecz gotowy stanąć do walki, Eloise zrobiła to samo. Mężczyzna po chwili jednak schował broń z powrotem do pochwy i zaproponował ucieczkę. Tym razem musiała posłuchać - przypomniała sobie, że jest kompletnie wyczerpana, o użyciu jakiejkolwiek magii nie było mowy. Księgę z chaty, którą przez cały czas trzymała w dłoniach schowała do torby, którą zarzuciła na ramię i ruszyła w ślad za czarnowłosym. Ledwo zmusiła się do biegu.
-Cholerna magia - pomyślała - może jednak mieli trochę racji unikając jej ...
Po pewnym czasie zaczęło brakować jej tchu. Traciła towarzysza z oczu. Po chwili została sama w labiryncie suchych pędów i korzeni, ale nie było także pająków. Przysiadła na ziemi aby złapać oddech. Kręciło jej się w głowie. Chwilę potem znów mogła iść. Ruszyła do przodu chwiejnym krokiem. Po kilku zakrętach i rozwidleniach dostrzegła ponownie nieznajomego o kocich oczach. Podeszła do niego.
-G-gdzie są pozostali?-zapytała opierając się plecami o gruby korzeń- kim ty w ogóle jesteś i skąd się wziąłeś?
W tej chwili zza zakrętu wyskoczył jeden z tych pająków. Rzucił się w ich kierunku. Nemorianka tym razem bez wahania dobyła sztyletów i ruszyła w jego stronę. Dzięki mocy broni z każdym ciosem fala nowej energii przepływała przez walczącą. Mimo wyczerpania zarżnęła go wyjątkowo szybko. Klejnot zabrzęczał w jej torbie - pochłonął duszę. Już nieco silniejsza podeszła ze swoją zwykłą gracją do mężczyzny, który wciąż stał w tym samym miejscu.
Awatar użytkownika
Haxam
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Runiczny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haxam »

Haxam stał sobie spokojnie w miejscu, w którym się znaleźli, rozkoszując się jakże niezwykłym uczuciem regeneracji jego duszy. Mało dla runicznego było rzeczy tak przyjemnych, jak łaskotanie magii wewnątrz siebie, które było w stanie naruszyć nawet jego skamieniałą skórę. Jednak po chwili zauważył, że tuż za nim coś się rusza. Okazało się, że to tylko magiczne rośliny, które początkowo tylko go połaskotały po jego kamiennej skórze, po czym zabrały się za uduszenie całej reszty towarzystwa. Runicznemu niezbyt to się spodobało, ale nie wiedział, co tak właściwie miałby zrobić. Nagle pokusa użyła magii, przez co cały las wywrócił się do góry nogami. Haxam przez chwilę musiał się zastanawiać, dlaczego tak właściwie korzenie zasłaniają całe niebo, a nie zielone korony. Jednakże jako iż był nad wyraz bystry jak na sobie podobnych, szybko zrozumiał powód tego dziwnego zjawiska.
- Hej! - zawołał nieco zirytowany. - Gdyby każdy mag tak rzucał ciągle zaklęciami obok mnie, to świat byłby pełen wywróconych na drugą stronę smoków, poruszających się przez wykopywane przez siebie sieci tuneli.
        Zdziwił się, kiedy uświadomił sobie, że właśnie udało mu się ułożyć tak skomplikowane zdanie, w dodatku z użyciem tak wielu niezwykłych słów. Aż pochwalił samego siebie w myślach. Zasługiwał na jakąś nagrodę, ale nie wiedział konkretnie, co mogłoby nią być. Wtem zauważył niewielkiego pająka ze sztućców, który przebiegł tuż obok niego. Haxam pochylił się i podniósł nieszczęsne stworzonko, które dzielnie próbowało walczyć o swoje życie – wbijało w kamienne ciało runicznego wszystko, co miało ostre i szpiczaste, lecz na próżno. Haxam podniósł je do poziomu oczu i przyjrzał mu się. Wyglądał tak rozkosznie, że aż zrobiło mu się cieplej na duszy.
- Nazwę cię Pan Skoczysław, imię to kojarzy mi się dziwnie ze stworzeniem dzielnym oraz dumnym, idealnie pasuje do ciebie.
        Pan Skoczysław nie wyglądał na zbyt zadowolonego. Tymczasem zdarzyło się coś, co gwałtownie zmieniło priorytety runicznego. Zauważył, że wrócił ten sam kotołak, który wcześniej przepędził krzesła z prawdziwymi nogami. ”O nie, będzie też chciał zabić Pana Skoczysława! Nie oddam mu go! Ja... Nie zdołał dokończyć myśli, bo ten nagle rzucił w nadciągające pająki czymś, z czego wydobyły się gęste kłęby dymu. Tak bardzo zaskoczyło to Haxama, że aż upuścił Pana Skoczysława, który radośnie pognał na wolność.
- Nie. Wracaj tu.
        Runiczny rzucił się w pościg, w stronę wprost przeciwną do tej, w którą uciekali jego towarzysze. Choć trudno było nazwać to biegiem. Bardziej szybkim człapaniem. W końcu jednak udało mu się dopaść Pana Skoczysława, który schował się przed nim tuż nad nim.
- Tutaj jesteś – powiedział uspokojony Haxam, ponownie chwytając pająka. - Nie uciekaj mi tak więcej.
        Nagle się zorientował, że nie ma najmniejszego pojęcia, gdzie się znajduje. Wszędzie wokół znajdowały się głównie drzewa, co niezbyt pomagała przy i tak już słabej nawigacji runicznego.
- No i znowu się zgubiłem. Chodź, Panie Skoczysławie, trzeba znaleźć resztę, zanim zaczną znowu rzucać zaklęcia.
        Raźnym krokiem szczęśliwy runiczny ruszył w obojętnie którą stronę. W końcu i tak ich odnajdzie, miał na to dostatecznie wiele czasu.
Awatar użytkownika
Rozalie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

Pokusa wywołała istny chaos, zresztą jak zwykle. Kotołak starał się pozbyć pająków, Eloise ruszyła, za nim natomiast sympatyczny golem zachwycił się jej wytworem, aż uśmiechnęła się, widząc to. Gdy nagle i on poczłapał, za swoim nowym zwierzaczkiem a ona unosiła, się na tyle wysoko o ile pozwalały na to splątane korzenie. W końcu jednak pająki i ją wykryły i rozpoczęły wspinaczkę w stronę piekielnej. Rozalie zareagowała na to natychmiastowo, zamachnęła się skrzydłami i leciała, najszybciej jak tylko, umiała. Robiła przy tym gwałtowne skręty, ponieważ był, to mówiąc, wprost labirynt. W pewnym momencie przeleciała nad głowami zmiennokształtnego i nemorianki jednakże ich nie zauważyła. Natomiast ta dwójka miała po tym dość oryginalne fryzury. Nie mogła tak cały czas pokonywać niezliczonej ilości korytarzy bez przeszkód. Trafił się ślepy zaułek z całą armią pająków, w tym były chyba ze trzy sztućcowe.

- Oho, muszę użyć magii, ale nie mogę, a walczyć, nie umiem bez magii!! Co teraz?! – mówiła do siebie.

Stworzenia podchodziły, coraz bliżej, a piekielna wciąż się zastanawiała. Gdy poczuła odnóża na stopie, rozpoczęła walkę poprzez kopanie i chaotyczne ruchy, zachowywała się jak opętana, patrząc z boku. Na szczęście zadziałało, mogła uciec. Jeszcze raz spojrzała na pająki, zobaczyła coś dziwnego. Dwa stwory podeszły do siebie i złączyły się w jednego, jeszcze większego.

- Co ja narobiłam?! AAAAAA! – zrobiła wielkie oczy i śmignęła jak najdalej.

Nie patrzyła dokładnie, gdzie leci, bardziej oglądała się do tyłu czy aby pająki nie złączyły się w jednego wielkiego giganta. Jej nieuważny lot prowadził do tego, że wpadła na Haxama. Zderzenie ze skałą nie było zbyt przyjemne. Na całe szczęście uderzyła ramieniem, bo zdołała się lekko obrócić przed zdarzeniem, będzie mieć najwyżej spory siniak.

- Cześć Hax – skróciła sobie jego imię – wybacz, jeśli cię zabolało, uciekałam przed tymi robalami, co się z dwóch w jedno połączyły tak nagle, że wyszedł większy! – starała się powiedzieć wszystko jak najszybciej. Miała nadzieję, że runiczny zrozumie, jak wielkie mają kłopoty.

Tymczasem u nemorianki i kotołaka nie było lepiej. Pająki stworzone ze sztućców uparcie próbowały wejść na jego lub ją. Nie za bardzo pomagało odganianie a po rozwaleniu się rekonstruowały. Jeden mocno się zdenerwował i dziabnął kota. Ból był okropny i piekący. O dziwo po tym owy łobuz ot, tak sobie odszedł. Teraz zaś przybyły zwiększone zwyczajne pajączki. Ich wysokość sięgała już do pasa dziewczyny. A to było połączenie tylko dwóch. Kto wie, co to będzie, gdy zespoli się ich więcej.
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Cechą, jakiej na pewno nie można było nadać tej przypadkowej grupce, było zorganizowanie. Na komendę "uciekamy", każdy wybrał inny sposób ucieczki i w ten sposób zostali rozdzieleni na dwie grupki. Nao biegł razem z kobietą która pojawiła się, gdy on sam zniknął. Właściwie przydałoby się poznać jej imię, choć to mogło poczekać. Biegnąc skręcił w kolejny korytarz który okazał się ślepym zaułkiem, wtedy też dopiero zauważył że nemorianka gdzieś się zgubiła. Wrócił więc do ostatniego rozwidlenia i sprawdził drugi korytarz, ale on także kończył się ścianą korzeni. Po chwili dotarła do niego spóźniona kobieta. Nao chciał jej przekazać, że muszą się cofnąć, nie było jednak szansy na zawrócenie gdyż pająki już ich dogoniły i zablokowały drogę.
- Wygląda na to, że jednak musimy walczyć... meh, tylko straciliśmy energię przez to uciekanie. Tak przy okazji, jestem Naoki. Jeśli masz jakiś pomysł jak się stąd wydostać, to proponuję zrobić to szybko. - Kotołak wyciągnął swój krótki miecz, a w drugą rękę chwycił pochwę. Dzięki temu, że oboje byli niewielkich rozmiarów i korzystali z niezbyt długiej broni, korytarz w którym się znaleźli był wystarczająco szeroki by mogli we dwójkę walczyć obok siebie i niezbyt sobie przeszkadzać. Choć ciężko było to nazwać walką. Jedyne co mogli robić to odganiać się od pająków, które wciąż się zbierały. Nao otrzymał kilka niewielkich zranień, ale nie przejął się nimi, bo z jego zdolnością regeneracji rany niemal natychmiast znikały. Miał tylko nadzieję że pająki nie używały trucizny.
Po jakimś czasie pojawiły się dwa olbrzymie pajęczaki. Sytuacja stawała się naprawdę nie ciekawa. Nagle pająki, do tej pory utrzymujące dystans, zaczęły się kłębić, jakby szykując do zmasowanego ataku... w tym momencie ziemia nagle się zatrzęsła, a zwierzęta zamarły w bezruchu, po czym rzuciły się jak oszalałe do ucieczki. To samo stało się u Rozalie i Haxama, którzy także odczuli trzęsienie ziemi. Korzenie zaczęły się rozplątywać i wnikać w ziemie. Po chwili labirynt całkowicie zniknął i wszyscy znaleźli się na czymś w rodzaju polany. Nie było żadnych drzew, korzeni czy krwiożerczych roślin, ale nie było także zwykłych roślin, czy choćby zwykłej trawy. Tylko twarda ziemia. Pająki natomiast rozpierzchły się na wszystkie strony i schowały w lesie.
- Wygląda na to, że wasza magia kompletnie wyjałowiła te kawałek ziemi. Szkoda... ale na szczęście to tylko nie wielki kawałek... - Stwierdził Naoki.
- Tylko niewielki kawałek?! - Donośny, przepełniony wściekłością głos rozniósł się echem po pustej przestrzeni na której stali. Z lasu wyłoniło się kilkanaście driad, które otoczyły czwórkę podróżnych. Niektóre dzierżyły łuki, inne najprawdopodobniej szykowały się do rzucenia jakiegoś zaklęcia. Przywódczyni driad wystąpiła krok w przód i zwróciła się do otoczonych.
- Naruszyliście spokój naszego lasu, a następnie zniszczyliście go! Teraz musicie otrzymać za to karę. Jeśli macie coś na swoją obronę, mówcie szybko.
Awatar użytkownika
Eloise
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Eloise »

Nemorianka przez dłuższy czas walczyła u boku nieznajomego, który potem przedstawił się jako Naoki. Dość skutecznie przeciwstawiali się wyczarowanym przez Rozalie pająkom.
-Nazywam się Eloise Azath- odpowiedziała oficjalnym, choć nieco zdyszanym głosem.
Niespodziewane wstrząsy spłoszyły zwierzęta, a labirynt zaczął stopniowo kurczyć się, aż wreszcie zniknął pod powierzchnią ziemi. Bohaterowie stali na środku dość sporego klepiska. Kiedy pył opadł ich oczom ukazało się kilkanaście driad, które szybko ich otoczyły. Przywódczyni oznajmiła, że za zniszczenie lasu istoty zostaną ukarane. W tej beznadziejnej sytuacji Eloise nie pozostawało już nic innego jak tylko dyplomacja. Zrobiła kilka zdecydowanych kroków kierunku przywódczyni driad i zaczęła swój wykład przybierając wyjątkowo poważny i przekonujący ton. Przedstawiła sytuację, opowiedziała o niefortunnym zdarzeniu w chacie i niekontrolowanej magii chaosu, która jest powodem prawie wszystkich dziwnych wypadków. Początkowo zamierzano zastrzelić winnych bez wahania, nemorianka nie dawała jednak za wygraną. Przywódczyni grupy, choć wściekła dała się w końcu przekonać na spotkanie z władczynią driad w Larii. Zyskali szansę na ułaskawienie. Cała czwórka jeńców ruszyła za driadami. W drodze co prawda Eloise próbowała jeszcze wiele razy namówić driady, aby puściły ich wolno. Nic z tego.
Awatar użytkownika
Haxam
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Runiczny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haxam »

Kiedy Haxam spokojnie szedł sobie labiryntem, mijając co jakiś czas grupę żądnych krwi pająków przebiegających obok, nagle niespodziewanie coś przerwało mu ten sielankowy stan. Natomiast pokusa, która niespodziewanie już drugi raz na niego wpadła. Runiczny lekko się zachwiał, ale niemal natychmiast udało mu się odzyskać równowagę. Upewnił się, że Panu Skoczysławowi nic się nie stało, po czym skupił spojrzenie na Rozalie.
- Hax? - spytał ze zdziwieniem. - Jaki hax, gdzie on jest? Haxy to zło.
        Po chwili zaczął się zastanawiać, dlaczego tak właściwie to powiedział. Pokręcił głową i zrozumiał, że pokusie chodziło o niego. Tak abstrakcyjne nazwanie go wprost nie mieściło się w jego kamiennej głowie.
- Ale... ale jestem Haxamandurimanderar... ja... - Nagle Haxam zorientował się, że powinien pokusie kogoś przedstawić. Wyciągnął dłoń z pająkiem z widelców. - Przedstawiam ci Pana Skoczysława. Lubi uciekać przed wolnymi stworzeniami oraz gryźć pozostałe. Ale nie martw się, ciebie na pewno nie ugryzie.
        Jakby na zaprzeczenie słów Runicznego, niewielki pajączek groźnie skierował swoje widelcowate dłonie w stronę Rozalie i zaczął nimi wymachiwać, jakby chciał wbić je w jej skórę.
- No, śmiało, pogłaszcz go, jest bardzo miły w dotyku.
        Nagle jednak stało się coś, co natychmiast sprawiło, że runiczny musiał się zająć inną rzeczą niż przekonywanie pokusy do pogłaskania stworzonka. Ziemia zatrzęsła się, a co za tym idzie i Haxam, przez co upuścił Pana Skoczysława, który natychmiast pognał przed siebie.
- Patrz, jak lubi tę zabawę! - ucieszył się Haxam, po czym ruszył w pogoń za małym stworzonkiem. Teraz biegło o wiele szybciej i runiczny musiał skupić na nim całą swoją uwagę, przez co nawet nie zauważył, jak znikają wielkie korzenie tworzące labirynt. Nie usłyszał nawet donośnego głosu driad. Teraz liczył się tylko Pan Skoczysław. Haxamowi udało się w końcu go dopaść. Rzucił się w przód i chwycił pajączka w dwie ręce. Zadowolony rozchylił je. Nagle dostrzegł, że tuż nad nim stoi wysoka kobieta. Za nią zauważył kilka rozmazanych sylwetek, a za sobą swoich towarzyszy. ”Ojoj, ale się porobiło. Zostanę surowo ukarany. O nie!”
- Pan Skoczysław będzie smutny – powiedział Haxam, podnosząc dłoń z niewielkim pajączkiem. Ten wydał z siebie kilka dźwięków, brzmiących ogółem tak: „Rata rata titi titi rutu rutu”. Przywódczyni driad wyglądała na zszokowaną tym widokiem. Szybko jednak jej uwagę odwróciła nemorianka, która zaczęła używać jakichś trudnych słów nieznanych Haxamowi. ”Zastrzelić mnie? Och, mogą mieć z tym problem, to źle. Jak im pomóc? Już wiem! Trzeba im wziąć skądś taką olbrzyyyyymią kuszę! Lepiej to powiem, kiedy skończą rozmawiać.” Ostatecznie wyszło chyba na to, że cała grupa ma iść za driadami. Dla Haxama było to raczej obojętne, choć ciągle się martwił, że driady mogą mieć problem z ukaraniem go. I jeszcze pozostawała sprawa Pana Skoczysława, który wiercił się niespokojnie.
- Spokojnie – powiedział do niego runiczny. - Wszystko będzie dobrze. Jeżeli nikt nie użyje magii.
Awatar użytkownika
Rozalie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

Rozalie zdziwiła się gdy wszystkie gałęzie zniknęły. Pająki też gdzieś pouciekały, zostało może kilka sztućcowych, Jednego usiłował złapać Haxam. Wcześniej nawet proponował pokusie pogłaskanie kreatury którą sama stworzyła, przypadkiem. Teraz stała przed nimi armia driad, piekielna uśmiechnęła się, nie wiedziała do końca jak reagować, pierwszy raz spotkała driady. Uniosła się w górę niepewnie. Skrzydła po raz kolejny stawiały ją w lepszej sytuacji. Jednak nie chciała zostawić przyjaciół samych sobie. Był problem ponieważ nie potrafiła zbytnio walczyć, a miała surowy zakaz używania magii przy runicznym. Driady patrzyły na piekielną nieufnie i złowrogo. Wylądowała obok Eloise. Gdy byli prowadzeni do królowej, Rozalie dyskretnie dokuczała driadom tak by myślały że to któraś z nich się wygłupia. To pacnęła którąś ogonem po twarzy, to wywróciła parę driad łapiąc je za nogi gdy udawała iż się schyla bo coś jej upadło. Niekiedy nawet szeptała im na ucho jakieś kłamstewka by je skłócić. Dziewczyny z lasu stawały się coraz bardziej zirytowane i wybuchały kłótnie. Coraz większe, aż w końcu wszystkie się sprzeczały. Cała grupa miała szansę zwiać.

- Chodźcie! – złapała za rękę Haxama oraz Eloise, natomiast dłoń kotołaka chwyciła swoim ogonem, ruszyła do przodu, wyprowadzając ich jak najdalej naturianek.

Szybkim krokiem przeszli całkiem spory kawał lasu, piekielna raz leciała, a raz biegła i poganiała każdego z osobna. W pewnym momencie ujrzeli jezioro, wokół nikt nie mógł dojrzeć żywej duszy. Zdaję się że znaleźli odpowiednie miejsce na odpoczynek.

- Zatrzymajmy się tu! Jestem pewna że tu jest bezp… – przerwała na chwile ponieważ ujrzała pająka, który wyglądał jak po czterokrotnym powiększeniu już i tak dużych robali. Spał sobie spokojnie na naprawdę dużej pajęczynie na jednym z tutejszych krzaków.

- A może by zacząć okładać go patykiem? – zamyśliła się – Niee, nie zdążę go zabić czymś tak tępym, ale czy kotek nie miał czegoś odpowiedniego? – Jej wzrok powędrował na zmiennokształtnego.

- Masz może coś ostrego? – szepnęła, podchodząc do niego na paluszkach i próbowała go zauroczyć byleby dał jej co chce. Przytulała się do niego oraz szeptała czułe słówka.

Wszyscy chyba po raz pierwszy widzieli Rozalie zachowującą się jak pokusa, a nie jak szalona czarodziejka.
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Jakimś dziwnym sposobem udało im się nie zginąć na miejscu i wynegocjować podróż do miasta driad. Po drodze jednak, kolejnym dziwnym i szczęśliwym trafem, zbiegli od driad. Nie mogło być jednak zbyt pięknie, więc jak zawsze wpadli z deszczu pod rynnę i musieli stawiać czoła olbrzymiemu pająkowi. Do tego Rozalie nagle zaczęła się dziwnie zachowywać.
- Mam i ci nie dam. I nie przysuwaj się tak, śmierdzisz. - Kotołak odepchnął od siebie pokusę. Niestety dla niej a na szczęście dla niego, była zupełnie nie w jego typie i nie wzbudzała w nim nawet iskierki pożądania. Poza tym teraz trzeba było zająć się pająkiem.
- Teraz chodźmy stąd, ale bardzo cicho. I uważajcie gdzie stawiacie stopy. - Zwrócił się do nich szeptem i pokazał im ręką w którą stronę iść. Niestety, któreś z nich z głośnym trzaskiem złamało leżącą na ziemi gałąź. Gdy odwrócił się by spojrzeć na pająka, ujrzał cztery pary oczów wpatrzonych w grupkę podróżnych. Wydał z siebie dziwny skrzekliwy dźwięk i natychmiast ruszył ku nim, przebierając swymi strasznie długimi odnóżami. Nao ściągnął z pleców swój krótki łuk i opadając na jedno kolano nałożył strzałę na cięciwę. Pozwolił pająkowi się zbliżyć i strzelił mu prosto w oczy. Pajęczak wykazał się nie lada refleksem, gdyż przeskoczył nad strzałą i poszybował prosto ku kotołakowi. Ten jednak tylko się uśmiechnął, ponieważ zwierzę zrobiło dokładnie to czego pragnął. Rzucił łuk i nisko pochylony skoczył przed siebie dobywając jednocześnie miecza, którego ostrze skierował do góry. W ten sposób przemknął pod pająkiem i kompletnie rozpłatał go od spodu. Pająk z piskiem uderzył o ziemię i jeszcze przez dłuższą chwilę wymachiwał odnóżami po czym definitywnie umarł. Nao schował miecz oraz łuk i podszedł do pozostałej.
- Lepiej już się zbierajmy. Może ich być tu więcej, poza tym wciąż gonią nas driady, a na pewno nie ukryjemy się przed nimi w ich własnym lesie. Musimy opuścić ten las...
I tak o to znów ruszyli. Wyglądało na to że na razie są względnie bezpieczni, jednak gdy emocje opadły Nao zaczął się robić strasznie głodny. Nie mogli sobie jednak teraz pozwolić na przerwę więc aby nie myśleć o pustym żołądku postanowił zająć się rozmową.
- Właśnie, gdzie podział się tamten kundel? I skoro i tak idziemy razem, może każdy coś o sobie opowie?
Awatar użytkownika
Eloise
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Eloise »

Po dyplomatycznym występie i ucieczce z karawany driad Eloise stwierdziła, że już nic jej nie zaskoczy. Na domiar wszystkiego spotkali jeszcze przerośniętego pająka, który nie był zbyt przyjaźnie nastawiony. Nim zdążyła dobyć broni Naoki pokonał potwora. Podeszła nieco bliżej trupa, wyciągnęła kamień dusz, ten zaświecił na znak, że pochłonął energię. Poszli dalej. Nao postanowił umilić marsz rozmową. Chciał, aby każdy coś o sobie opowiedział. Zapadła cisza. Nemorianka zaczęła:
-Więc tak, pochodzę z Otchłani. Tam się urodziłam i wychowałam. Opuściłam dom i udałam się w podróż do waszego świata w poszukiwaniu przygód... cóż, najwyraźniej same mnie znalazły.... Początkowo przyłączyłam się do bandy nazywanej przez wieśniaków wilkami, podróżowaliśmy, napadaliśmy na wsie i karawany, ale zostaliśmy rozbici, aktualnie zajmuję się skrytobójstwem. Zabijam co trzeba i kogo trzeba...
Jakby na potwierdzenie jej ostatnich słów zza drzew wyłoniły się dwie driady uzbrojone w łuki. Gdy tylko ich dostrzegły tym razem bez ceremonii rzuciły się do ataku. Kobieta dobyła broni i ruszyła do przodu. Unikała strzał chowając się za drzewami. W końcu podeszła na tyle blisko, że mogła już atakować. Wyskoczyła z kryjówki i cięła ostrzem na skos dwa razy. Pierwszy driadzie udało się sparować, ale nie spodziewała się dokładnie identycznego ataku z drugiej strony. Nemorianka miała przecież dwa sztylety. Napastniczka odskoczyła zraniona w prawe ramię. Eloise nie czekała nawet sekundy, zaatakowała ponownie. Pchnęła prawe ostrze w stronę brzucha. Driada zrobiła unik na lewo i dźgnęła kobietę w bok jedną ze strzał. Atak okazał się niezwykle celny, strzała utknęła do połowy drzewca. Mimo promieniującego bólu znów podjęła atak - tym razem skuteczny, podcięła napastniczkę tak by straciła równowagę i ponownie wycelowała w brzuch. Trafiła. Driada osunęła się na ziemię.
Awatar użytkownika
Haxam
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Runiczny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haxam »

Gdy szli za driadami, Haxam miał z rzadka możliwą okazję obserwowania cudu, zwanego "wielokierunkowa obserwacja świata z wielorakim zakrojem perspektywicznym". Wokół niego działo się tyle rzeczy, każda z driad miała własny sposób chodzenia, podobnie jak jego towarzysze, pokusa latała od jednej do drugiej drocząc się z nimi, a runiczny mógł się temu wszystkiemu przyglądać jednocześnie, przy okazji nie zdradzając tego po sobie. Inaczej było z Panem Skoczysławem, który wprost wirował wokół własnej osi, śledząc spojrzeniem rozrabiającą pokusę.
        Driady zaczęły się kłócić, a Haxam miał nieocenioną przyjemność obserwacji tego we wszystkich stronach. Naprawdę było to coś niespotykanego. Każda z driad kłóciła się o coś innego, każda reagowała w zupełnie inny sposób, a runiczny doskonale zdawał sobie sprawę ze wszystkiego, co się wokół znajduje. ”Gdyby tylko Pan Skoczysław o tym wiedział... Trzeba mu o tym powiedzieć.” Nie zwracając zbytniej uwagi na kłótnię wokół niego, Haxam podniósł dłoń z pająkiem.
- Panie Skoczysławie, musi Pan wiedzieć, że potrafię...
        W tej chwili pokusa złapała go za drugą rękę i pociągnęła do przodu. Runiczny tak zajął się pająkiem, że przestał zwracać uwagę na cokolwiek innego. Teraz zauważył, że pokusa ucieka od driad, po jej drugiej stronie znajduje się Eloise, a za nimi ciągnie Naokiego. ”Te driady chciały użyć magii? Bardzo dobrze, Rozalie, bardzo dobrze, jestem z ciebie dumny! Aż trzeba ci wręczyć jakąś nagrodę! Pan Skoczysław nadałby się aż zbyt, ale mam do niego zbyt duży sentyment, tyle czasu razem spędziliśmy...”
        Jeżeli jest coś, czego nie lubi Haxam, to na pewno jest to bieganie. Przez całe swoje krótkie, runiczne życie nie musiał nigdzie się spieszyć, powolny krok zawsze potrafił rozwiązać każdy problem, teraz był poganiany przez pokusę. Gdy w końcu się zatrzymali, runiczny padł na ziemię, po czym całkowicie znieruchomiał. Potrzebował dobrych paru minut, aby zregenerować zużytą energię, przez dobre kilka minut kompletnie się nie ruszał, przestał interesować się tym, co działo się wokół niego. Przegapił cały pojedynek kotołaka z pająkiem, ale gdy bestia opadła martwa na ziemię, spod dłoni Haxama wygrzebał się Pan Skoczysław, który popędził w stronę zabitego pająka i wspiął się na jego głowę, po czym wzniósł dwie przednie kończyny w gestie triumfu. Gdy runiczny w końcu się ocknął, pierwszym, co zobaczył, był triumfujący pajączek.
- Pan Skoczysław nas wszystkich uratował! - krzyknął Haxam, po czym powoli podniósł się na nogi. Wziął małego pajączka na ręce i wysoko go uniósł, ale nikt chyba nie był zbyt zainteresowany chwaleniem stworzonka, nemorianka zrobiła coś dziwnego z energią zabitego, a kotołak nakazał im iść.
        W trakcie dalszej wędrówki, tym razem w normalnym tempie, Naoki zaproponował, aby każdy z nich coś o sobie opowiedział, samemu jednak tego nie robiąc. Przenikliwy umysł Haxama szybko połączył ze sobą fakty. W tej chwili kotołak stał się podejrzanym numer jeden, oskarżonym o sprowadzenie na nich driad. ”No bo skąd miały wiedzieć, gdzie jesteśmy. Ten cwany koto-lis zniknął, co wtedy robił, że po jego powrocie dopadły nas driady? A teraz jeszcze chce poznać nasze historie. Podejrzane...” Snucie wnikliwych teorii przerwały mu słowa Elosie, których nie do końca rozumiał. Ale było wśród nich jedno, które wzbudziło jego zainteresowanie.
- Otchłań... ja też stamtąd pochodzę. Nie, zaraz, nigdy tam nie byłem. Ale to miejsce... nie, to nie tak. Aj.
        Haxam złapał się za głowę, starając się zebrać chaotyczne myśli. Wtem w jego czoło uderzyło coś małego, co odbiło się i upadło na ziemię. Runiczny przestał skupiać się na Otchłani i natychmiast dostrzegł dwie sylwetki za drzewami oraz nemoriankę ruszającą do ataku. Strzały, które w nią nie trafiały, uderzały w większości w Haxama, co oznaczało ich koniec. ”Po co komuś złamana strzała? Biedne driady, nie mogą wymierzyć mi kary.”
        Gdy Eloise pozbyła się przeciwników, Haxam bardzo się ucieszył.
- Teraz moja kolej – powiedział. - Pochodzę z Otchłani. Zaraz, nie, nie pochodzę. Nigdy się nie urodziłem. Mój stwórca stał się za mało wodniasty i zbyt czarny. Widziałem smoki, paladynów, eugonę-niewolnicę, minotaury, ludzi zjadających niedźwiedzia w całości i Pana Skoczysława.
        To mówiąc podniósł dłoń z pajączkiem, który wydał z siebie charakterystyczne dźwięki.
Awatar użytkownika
Rozalie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

Pokusa zdenerwowała się na kotołaka gdy stwierdził że śmierdzi. Dlatego poszła kilka kroków dalej i tupnęła nóżką w geście obrazy. Z jednej strony cieszyła się iż pokonał pająka, z drugiej nikt jej tak nie upokorzył. Po chwili jednak o tym zapomniała, coś innego zwróciło jej uwagę.

- Co? Ale to nie… - chciała wyprowadzić Haxama z błędu iż to pająk ze sztućców był ich wybawcą. Jednakże stwierdziła iż nie ma sensu, zwłaszcza że teraz coś innego przykuło uwagę pokusy. Rosło tu dużo stokrotek, natychmiast zabrała się do ich zbierania jakby nic się nie działo. Jakby nie musieli uciekać. Czas się po prostu dla niej zatrzymał. Gdy Eloise skończyła mówić o sobie, Rozalie w radosnych podskokach do niej podeszła. Położyła na jej głowie wianuszek z bielutkich stokrotek.

- ALE CI ŁADNIE! – zachichotała.

W tym momencie pojawiły się driady, Eloise stoczyła z nimi walkę i oberwała nieco. Piekielna po pokonaniu naturianek podeszła do nemorianki. Przyjrzała się ranie i wykrzywiła usta w grymasie smutku. Niespodziewanie rana na boku zakrzepła za sprawą magii Rozalie. Nie było to coś wielkiego, nie umiała sobie tak dobrze radzić z tą dziedziną dlatego zdołała tylko sprawić by zakrzepło.

- A ja jestem Rozalie… i… - zastanowiła się, też chciała powiedzieć coś o sobie ale kompletnie nie pamiętała niczego sprzed przebudzenia w lesie – i w sumie nie pamiętam za dużo… nic wam więc nie mogę powiedzieć – posmutniała na chwilę.

Nie mogło to jednak długo trwać ponieważ z gęstwiny drzew wyszedł potężny pająk, wysokością przewyższał większość koron drzew, każdy krok wywoływał niemały wstrząs. Na dodatek ten potwór zdawał się być głodny. Przy nim ten, którego pokonał Nao to nic takiego.

- Całkiem… ym… spory – stwierdziła pokusa.

Spojrzała po wszystkich, nie mieli żadnych szans, więc logicznym wyjściem wydało jej się wydać krzyknąć.

- CHODU! – wzbiła się w powietrze i zaczęła uciekać ale oczywiście cały czas kontrolując czy cała grupa jest w komplecie.
Awatar użytkownika
Naoki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naoki »

Jego towarzysze albo byli słabymi mówcami, albo nie chcieli o sobie za dużo zdradzić, ponieważ ich historie nie były zbyt rozbudowane. Naoki zaczął mówić po Rozalie, jednak ledwo zaczął, a pojawił się olbrzymi pająk. Wszyscy rzucili się do ucieczki, pojawił się jednak pewien problem - Haxam nie poruszał się zbyt szybko. Zaraz jednak okazało się, iż to samo dotyczy pająka. Przez swój wzrost, ciężko było mu się poruszać między drzewami. Tutejsze gatunki były wyjątkowo grube i mocno zakorzenione więc nie potrafił ich zniszczyć.
- W tamtą stronę! - Kotołak wskazał ręką w stronę, gdzie drzewa rosły najgęściej. Gdy już się tam dostali, olbrzym stał się jeszcze mniej mobilny, w czym Nao dostrzegł swoją szansę. Postanowił go jeszcze trochę spowolnić, dlatego odłączył się do reszty, aby wbiec na drzewo i z niego skoczyć wprost na pająka. W locie dobył miecza i z całej siły uderzył pająka w jedno z odnóży. Nie udało mu się jednak jej odciąć, ani nawet zadrasnąć. Zamiast tego miał wrażenie jakby uderzył mieczem o ścianę, poczuł falę, która przeszła po całym jego ciele, ręce mu zdrętwiały, a miecz wyleciał z dłoni. Do tego pająk trzepnął go inną kończyną i kotołak odleciał dość daleko, znikając między drzewami.
Awatar użytkownika
Avarro
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony - z człowieka
Profesje:

Post autor: Avarro »

Zdaniem jego informatora, gdzieś w tym lesie znajdowało się miasto driad. Niestety poza "gdzieś" niewiele więcej było na ten temat wiadomo. Udało się dotrzeć do kilku map tej okolicy, każda jednak pokazywała to tajemnicze miasto w innym miejscu. Zupełnie jakby się przemieszczało albo to driady mąciły podróżnikom zmysły, by nie dopuścić do ich odkrycia. Podobnie nazwa miasta za każdym razem była opisywana inaczej. Luria, Laria, była nawet jedna Lukrecja... Ktoś musiał być wyjątkowo głodny przy spisywaniu wspomnień.
W oparciu o dostępne informacje udało mu się określić najbardziej prawdopodobne położenia. No i tam też teraz zmierzał...
Wszystko szło względnie dobrze, do czasu aż w oddali rozległy się odgłosy łamanych gałęzi. Coś dużego przedzierało się przez las. Coś bardzo dużego... A przecież nie słyszał by w tych okolicach żyły jakieś bestie. Szczególnie zdolne łamać gałęzie w tak gęstym lesie. Najlepszym pomysłem było ominięcie tego potwora szerokim łukiem. Zaczął się nawet oddalać od źródła dźwięku, gdy niespodziewanie nad nim rozległ się dźwięk łamanych gałęzi. Avarro spojrzał w górę... I oberwał w twarz ciałem. Dosyć małym i niezbyt ciężkim ciałem, ale wciąż ciałem.
Przemieniony natychmiast zerwał się na nogi i złapał swojego "gościa" za kołnierz płaszcza. Przyjrzał mu się dokładnie... Miał ciekawe umaszczenie, jeśli tak można powiedzieć o zmiennokształtnym gdy ten przebywa w humanoidalnej postaci.
- Co to za kot, który nie umie chodzić po drzewach, a za to z wprawą godną łucznika wyborowego spada innym na głowę? - Wolną dłonią wskazał na pierścień zmiennokształtnego.
- Chyba nie wmówisz mi, że to przez iluzję nie umiałeś utrzymać się na gałęzi. To cacko całkiem nieźle chroni przed kontrolą tego co widzisz lub myślisz. Całkiem niezła robota... Skąd go masz? - W głosie mężczyzny wyczuć można było zainteresowanie.
Awatar użytkownika
Eloise
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Eloise »

Naoki wszedł na drzewo, zaatakował pająka, dość sprytnie z resztą, a następnie został wyrzucony w powietrze. Nemorianka dobyła sztyletów i również spróbowała odciąć pająkowi odnóża, były jednak jak ze stali. Zrobiła kilka uników przed jego topornymi ciosami. Postanowiła zaryzykować i użyć magii. Szybko zdezintegrowała pająka i wchłonęła część jego energii. Nie lubiła tego robić, gdyż potwór najzwyczajniej rozleciał się na kawałki, co wyglądało obrzydliwie i nie mniej obrzydliwie pachniało. Spojrzała na swoje dzieło z widoczną odrazą i ruszyła w stronę, w którą poleciał kotołak. Przemykała między drzewami zwinnie, szybko i cicho, jak przystało na skrytobójczynię. Nie deptała suchych gałązek, nie szeleściła liśćmi. Kiedy go znalazła, zorientowała się, że wylądował na przemierzającym las nieznajomym. Wyglądał na podróżnika. Jego włosy były brązowe. Miał na sobie beżową koszulę i ciemne spodnie. Był całkiem przystojny, choć Eloise nie zwracała na to wiele uwagi. Po chwili wyszła z cienia i podeszła w pierwszej kolejności do swojego znajomego.
- Naoki, jesteś cały? Tamten pająk jest już nieszkodliwy, magią spowodowałam rozkład... - To zapewne zmiennokształtny już poczuł swoim wyczulonym kocim nosem. - Niestety zgubiłam pozostałych. Pewnie z czasem nas dogonią.
Stanęła przed nowo poznanym, spojrzała mu w oczy, które były jasnoniebieskie.
- Witaj - zwróciła się do niego poprawiając nieco rozczochrane włosy. Zmierzyła go nieufnym spojrzeniem. - Jestem Eloise, jak cię zwą?
Zablokowany

Wróć do „Las Driad”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości