Las Driad[Południowy skraj lasu] Strach przed nieznanym.

Kraina baśniowych stworzeń, gdzie mgliste polany i rozległe lasy zamieszkują majestatyczne pegazy i jednorożce, a gdzieś w głębokimi lesie spotkać możesz cudownie piękne, leśne Driady. To właśnie w tym lesie położony jest wielki Jadeitowy Pałac Królowej Driad i ich święte miasto ze Źródłem Nadziei i Ołtarzem Nocy.
Awatar użytkownika
Modrin
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

[Południowy skraj lasu] Strach przed nieznanym.

Post autor: Modrin »

- A więc jesteśmy. - Modrin spojrzała na rozciągającą się przed nią równinę. Cudownie zielone trawy chwiały się lekko na delikatnym wietrze. Powietrze było ciepłe i choć znajdowali się jeszcze daleko od oceanu, Modrin miała wrażenie, że już czuje na twarzy morską bryzę.
Siedziała okrakiem na grzbiecie swojej białej łani i wpatrywała się w horyzont. Błękitne niebo łączyło się tutaj z zielenią bezkresnych traw. Wyglądało to tak, jakby równina nie miała końca. Wiatr niósł ze sobą zapach polnych kwiatów i lekko wilgotnej ziemi. Po niebie wędrowały białe obłoki. Wszystko wyglądało tak idyllicznie, tak pięknie, że nawet najbardziej zatwardziały pustelnik musiałby to docenić. Driada patrzyła na ten rajski krajobraz, ale po raz pierwszy w życiu, w sercu nie czuła radości.
- Nie chcę tam iść - powiedziała smutno do swojej łani.
- Nie chcę. - Pochyliła się i przytuliła do karku zwierzęcia.
- Nie możemy zostać tutaj? - Objęła mocno Konwalię, a po jej policzkach spłynęły łzy.
- Boję się. Chcę wracać do domu - zapłakała.
Modrin od dawna mówiła, że nie chce opuszczać domu. Ale siostry naciskały co raz bardziej. Tłumaczyły, że każda driada musi kiedyś opuścić dom, by znaleźć partnera i począć dziecko. Dla nich wszystko było proste, one pragnęły mieć dzieci odkąd tylko mogły. Żadna z nich się nie bała. Nie bały się świata, mężczyzn. Nie bały się posiadania potomstwa, wychowania, one miały to w genach tak jak większość driad. Modrin miała wrażenie, że jest wybrakowana, że ona nie ma w sobie tego genu, który pozwalałby jej bez strachu wyruszyć świat. Nie czuła potrzeby opuszczania lasu, nie czuła instynktu macierzyńskiego, tak jak jej siostry. Była inna. Chciała żyć tak jak wcześniej. Spokojnie, w lesie, ukryta przed wzrokiem ludzi i cywilizacji. Nie miała ochoty spotykać innych stworzeń. Było jej dobrze wśród driad i niczego więcej nie potrzebowała do szczęścia. Jednak siostry w końcu wymusiły na niej podjęcie decyzji o wyruszeniu w świat. Ich autorytet przygniatał Modrin, czuła, że nie ma wyboru, że musi spróbować, że inaczej klan nie da jej spokoju. Tak więc wyruszyła. Zabrała ze sobą Konwalię, a Listek sam poczłapał za nimi. Siostry dały jej suknię, zaplotły włosy, zapakowały torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami i odprowadziły na skraj ich polany. Dalej Modrin musiała radzić sobie sama.

Po długiej chwili Modrin podniosła się i raz jeszcze spojrzała w horyzont. Otarła łzy wierzchem dłoni. Westchnęła głośno i poprosiła Konwalię, by ruszyła. Nie było sensu dłużej zwlekać. Poprawiła niewielką torbę, którą miała położoną przed sobą i ruszyły.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

Fëantúri z trudem przedzierał się przez las. Chodź podszycie było dość rzadkie, to elf co rusz potykał się o wystające korzenie drzew, czy zaplątywał w krzaki - rzecz nie do pomyślenia dla elfiego zwiadowcy. Po kolejnym niefortunnym kroku, postanowił zrobić sobie małą przerwę. Oparł się o pień okazałego buku i podwinął poszarpany, lewy rękaw tuniki, karwasz który wcześniej na nim spoczywał, dawno wyrzucił, gdyż był już bezużyteczny - chodź najprawdopodobniej uratował mu kończynę. W poprzek przedramienia biegły trzy, głębokie ślady po pazurach istoty, którą ścigał. Rany miały czarne brzegi i nie chciały się goić, nawet magia nie pomagała - przynajmniej jego moce były zbyt słabe. Po raz kolejny rozważył opcję zawrócenia i udania się w głąb lasu, po pomoc do driad, jednak po chwili odrzucił tą myśl. Nie po to gonił za demonem przez pół Szepczącego Lasu, całe Równiny Andurii i kawałek Lasu Driad, by teraz przerwać misję. Musiał dorwać przybysza zanim zniknie.

Koło jego ucha coś zaszczebiotało. Ruda wiewiórka imieniem Orzeszek patrzyła smutnymi oczami na zranioną kończynę zwiadowcy.
- Wiem, że się martwisz - powiedział drapiąc ją za uchem. - Nie mamy jednak wyboru.
Mały towarzysz schował się z powrotem w zarzuconym na plecy kapturze, po czym oboje ruszyli w dalszą drogę.

Widocznie, rana osłabiła nie tylko jego zwinność, ale także i inne zmysły. Zorientował się, że z jego wyczuciem jest coś nie tak, dopiero gdy jakiś czas potem, omal nie wpadł na driadę na samym skraju lasu. Wydawało się, że nieznajoma wprost wyrosła tuż przed nim, tak naprawdę jednak niemal nie wpadł na jej wierzchowca, gdy ze spuszczoną głową gnał przez las, próbując wychwycić eteryczny trop demona. Zapewne zbeształby się za ten niewybaczalny błąd nieuważności, gdyby nie zadziałał instynkt i lata doświadczenia. Elf sięgnął po przytroczony do uda krótki kij, który na słowo rozkazu rosrósł się do sześciu stóp, przemieniając w groźną włócznię. Dopiero po chwili zorientował się, że ma do czynienia z driadą. Zwiadowca zarumienił się ze wstydu i czym prędzej schował broń.

- Wybacz jeśli cię wystraszyłem Pani - powiedział, starając się brzmieć jak najbardziej przyjaźnie. - Jestem Fëantúri z Szepczącego Lasu. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, iż podróżuję po waszych ziemiach, mam jednak ważną misję do wykonania.
Awatar użytkownika
Modrin
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Modrin »

Konwalia nie zdążyła zrobić kroku, kiedy nagle tuż przy niej pojawiła się nieznana postać. Wystraszona łania cofnęła się i uniosła na tylnych kopytach, gdy coś wpadło na nią z impetem. Jeszcze bardziej przerażona Modrin próbowała bezskutecznie przytrzymać się karku Konwalii, by nie spać z jej grzbietu.
Łup! Drobna driada nie utrzymała się na grzbiecie zwierzęcia i spadła z hukiem na ziemię.
- Aaa! - krzyczała spadając.
- Aauuu! - wydobyło się w tym samym momencie, kiedy drobne ciało rudowłosej z trzaskiem uderzyło o podłoże. Na skraju lasu rosła gęsta trawa i mogłoby się wydawać, że lądowanie na niej nie powinno być zbyt bolesne. Jednak w gęstych, zielonych kępach roiło się od ostrych gałązek, twardych szyszek i igliwia. Modrin z impetem uderzyła o to wszystko pośladkami, a potem plecami i głową.
- O na Matkę... - jęknęła próbując się podnieść. Jakaś większa gałąź wplątała się jej we włosy, wcześniej robiąc guza z tyłu głowy. W plecy powbijały się jej gałązki, a pupą wylądowała prosto na kilku małych, twardych sosnowych szyszkach.

Listek, borsuk Modrin, wcześniej ukryty nieco z tyłu miał to szczęście, że driada nie upadła wprost na niego. Zwykle spokojne zwierzątko tym razem, tylko z sobie wiadomej przyczyny, postanowił, że ukarze winowajce całego zdarzenia. Podbiegł szybko do elfa i chwycił go na nogawkę. Niczym średniej wielkości czarno-biały pies o długim pyszczku, zaczął ciągnąć materiał spodni warcząc przy tym głośno. Choć właściwie ciężko to było nazwać warczeniem, było to raczej pomrukiwanie połączone z pociesznymi chrapnięciami starego leśniczego.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

Orzeszek wychynęła z swego ukrycia, gdy zaczęło się zamieszanie. Widząc borsuka szarpiącego nogawkę jej taty dała susa z ramienia elfa i zeskoczyła wprost na łepek zwierzaka na dole, odbiła się od niego łapkami i zniknęła wśród bujnej trawy, gdy ten rzucił się zań w pogoń. Fëantúri popatrzył w ślad za nimi, lecz nie rzucił się na ratunek, ufając w zwinność swojej podopiecznej.

Zwiadowca znów skierował swój wzrok na driadę, zdając sobie sprawę, że jeszcze się nie podniosła. Podszedł do niej i pomógł jej wstać - chodź ta w pierwszej chwili wzdrygnęła się przed jego dotykiem. Dziwne, nigdy wcześniej driady nie reagowały tak na jego dotyk. Była wyjątkowo nieśmiała czy aż tak źle wyglądał? Nieważne, gdy tylko upewni się, że wszystko jest z nią w porządku ruszy w dalszą drogę.

Fëantúri syknął przeszyty nagłym bólem i złapał się za przedramię. Nawet przez tkaninę czuł jak jego ramię niepokojąco pulsuje i jest rozgrzane. Przez chwilę zakręciło mu się w głowie, ale gdy zmrużył oczy i wziął parę głębszych oddechów uczucie minęło.
Awatar użytkownika
Modrin
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Modrin »

- Listek, zostaw! Nie wolno! - krzyknęła na borsuka.
- Listek! - borsuk był już spory kawałek od niej, ale zatrzymał się, odwrócił i posłusznie zaczął wracać w stronę swojej pani. Modrin pewnie od razu rzuciłaby się w jego stronę, gdyby nie to, że nieznajomy którego spotkała nagle zrobił się blady i z wyrazem bólu na twarzy chwycił się za ramię. Instynktownie Modrin chciała przyjść mu na pomoc.
- Co Ci jest? - zapytała, chwytając elfa za drugie, najwyraźniej zdrowe ramię.

W tym czasie Listek przyczłapał się do driady i usiadł tuż koło jej nóg. Konwlia cofnęła się i stanęła w cieniu, na skraju lasu, chowając się przed słońcem.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

Feanturi powiódł półprzytomnym wzrokiem w stronę południa, zastanawiając się czy da radę kontynuować pościg. Czuł się osłabiony i obawiał się, że nawet jeśli dogoni stwora, nie da rady stawić mu czoła. W końcu westchnął ciężko zrezygnowany.

- Zostałem zraniony, przez stworzenie pochodzące z otchłani - rzekł ciężkim głosem, po czym podwinął rękaw. Jego przedramię naznaczone było trzema głębokimi bruzdami. Brzegi ran były czarne i sączyła się z nich ropa, a skóra całej ręki była niepokojąco blada. Całość sprawiała okropne wrażenie. - Tropię bestię aż od Szepczącego Lasu, ale z każdą godziną opadam z sił. Obawiam się, że nie dam rady dalej podążać jej tropem... ktoś jednak musi to zrobić.

Orzeszek przydreptała z powrotem i wpatrywała się zaniepokojona swojemu elfiemu towarzyszowi. Wiewiórka obróciła głowę w stronę driady i zaszczebiotała do niej:
- Pomóż mu, proszę.
Awatar użytkownika
Modrin
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Modrin »

- Z Otchłani? - powtórzyła po nim. Trudno jej było uwierzyć, że jakiś demon z Otchłani zamiast wrócić do swojego środowiska ucieka przed jakimś elfem przez całą równinę. Chyba, że nie uciekał, a dokądś zmierzał? Modrin szybko odgoniła tę myśli. To w tej chwili nie miało znaczenia.
- O na Matkę! - Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia, patrząc na ranę na przedramieniu elfa. Wyglądała strasznie. Jeszcze czegoś takiego nie widziała.
- Nie wiem czy umiem ci pomóc - powiedziała od razu.
- Ale musisz zejść ze słońca - dodała natychmiast i bez zawahania chwyciła elfa za zdrową rękę, przełożyła ją sobie przez barki i poprowadziła go w stronę drzew. Gdy tylko znaleźli się w cieniu, driada posadziła elfa na trawie. Nie pytała go o pozwolenie, po prostu działała instynktownie i bez wahania wykonywała pewne czynności.
- Trzeba to odkazić czymś co... - przerwała nagle wpatrując się w ranę.
- Od kiedy to masz? Ręka wygląda jakby umierała. Muszę znaleźć pijawki i larwy. Pijawki wypiją zatrutą krew, a larwy zjedzą martwą tkankę.
Ścisnęła mocno miejsce na ręce elfa, nad raną.
- Czujesz to? - zapytała.
- Trzeba zapobiec rozprzestrzenianiu się zatrutej krwi do reszt ciała - stwierdziła.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

Fëantúri poddał się zabiegom kobiety. Nie chciał tracić na to zbyt dużo czasu, nie miał jednak sił oponować, rana dawała mu się mocno we znaki. Elf próbował w pamięci policzyć ile dni minęło od jego potyczki z demonem, jednak ból ręki sprawiał, że kolejne dni zlewały mu się w jedną całość.
- Od kilku, może kilkunastu dni - odpowiedział na pytanie driady. - Panuję nieco nad magicznymi mocami i próbowałem uzdrowić tą ranę, jak widać jednak bez skutku. Udało mi się chyba jedynie spowolnić proces, ale ból nasila się coraz bardziej.

Zwiadowca przekręcił głowę spoglądając w stronę, w którą prowadziły ślady. Uczono go by nie odpuszczać i wykonywać swe zadanie do końca, nawet kosztem własnego zdrowia - jeśli była taka potrzeba. Teraz jednak dalsza pogoń była bezcelowa, słabł coraz bardziej a dystans dzielący go od bestii powiększał się, tak wskazywały ślady. Zresztą nawet gdyby ją dopadł, nie miał szansy na podjęcie walki w takim stanie. Będzie musiał w takim razie poszukać kogoś kto dokończy jego misję.

Elf wzdrygnął się, orientując się, że leży teraz na miękkim posłaniu z liści, w miejscu zgoła innym niż przed chwilą się znajdował. Zaraz... najwyraźniej stracił przytomność - na jak długi czas ciężko było ocenić, znajdował się teraz bowiem bardziej wgłąb lasu, dookoła panował lekki półmrok, a niebo przysłaniało głębokie listowie. Zwiadowca wsparł się na zdrowej ręce i rozejrzał wokół, w poszukiwaniu driady.
Awatar użytkownika
Modrin
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Modrin »

Elf zemdlał nim Modrin zdążyła zrobić cokolwiek. Teraz była zdana tylko na siebie. Był zbyt ciężki by dała radę go przenieść, a wiedziała, że musi to zrobić, że jego leczenie nie potrwa kilku godzin, musiała liczyć się z tym, że to może potrwać kilka, a nawet kilkanaście dni. Była inteligentną kobietą, wiedziała więc jak sobie poradzić. Odpięła płaszcz elfa, w swoim ekwipunku odnalazła niezbyt grubą linę, ale w tym wypadku musiała wystarczyć. Przywiązała jeden koniec liny do jednego rogu płaszcza, a drugą do drugiego. Lina była dość długa. Na szczęście. Przyprowadziła Konwalię i założyła jej linę tak, by mogła ciągnąć rannego.
Łania szła wolno, ciągnąc za sobą nieprzytomnego. Driada kierowała nią tak, by weszli w głąb lasu bez szkody dla elfa. Jego wiewiórka skakała po gałęziach podążając za nimi.
- Obym umiała mu pomóc - westchnęła. Szli przez jakieś dwadzieścia minut, aż w końcu odnaleźli niewielką polanę. Konwalia przeciągnęła rannego wgłąb niej. Driada szybko odwiązała linę od płaszcza mężczyzny. Ze swojego uformowała podłużny wałek i włożyła go pod głowę elfa.
- Zostań tu proszę i pilnuj go - powiedziała do białej łani. - Muszę znaleźć dla niego lekarstwo.
Modrin szybko zniknęła w lesie zostawiając przyjaciółkę z nieznajomym.

Godzinę później była z powrotem. W bukłaku miała wodę, w dużych liściach niosła pijawki i larwy. Nie miała ze sobą żadnego naczynia by zanurzyć pijawki. Kiedy dotarła do polany elf nadal był nieprzytomny. Rozdarła koszulę na jego ramieniu i zupełnie oderwała rękaw. Ułożyła sobie jego rękę tak by położyć na niej larwy, musiały zjeść całe zgniłe mięso zanim położy na nim pijawki.
- Nie ruszaj się - rzekła łagodnie, kiedy elf się przebudził.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

Elf nie bardzo chciał zastosować się do polecenia driady, okazało się jednak, że nie ma sił by wstać. Nie wiedział ile czasu minęło odkąd stracił przytomność... godzina? Może cały dzień, a nawet kilka? Czuł się jeszcze gorzej niż przedtem. Jego oddech stał się ciężki i płytki, a na twarz wystąpiły kropelki potu. Zwiadowca pozwolił się opatrzyć kobiecie, chodź terapia nie należała do najprzyjemniejszych, wyglądało na to, że nieznajoma wie co robi.

Dopiero teraz miał czas by przyjrzeć się driadzie uważniej. Wyglądała nieco inaczej niż inne przedstawicielki swojej rasy, które do tej pory miał okazję spotkać - tamte spotykał jednak w Szepczącym Lesie, do tej pory nie poznał jeszcze żadnej w Lesie Driad. Była piękniejsza od tamtych kobiet, chodź i im nie można było odmówić urody. Miała delikatną skórę, kojarzącą mu się teraz z wiosennymi liśćmi, włosy natomiast kojarzyły się z już opadłymi na jesień liśćmi. Ciało miała gibkie i kształtne, a... Fëantúri poczuł, że się rumieni. Speszony, odwrócił wzrok, na szczęście driada zbyt była zajęta zajmowaniem się jego toczoną trucizną raną, by to zauważyć. Gdy jego policzkiczki powróciły do normalnego koloru - a właściwie zrobiły się na powrót blade, z powodu rany - znów spojrzał w jej stronę, usilnie starając się skupić na jej twarzy. Musiał przyznać, że miała piękne usta, niczym soczyste, dojrzałe czereśnie.

- Nie przedstawiłaś mi się - powiedział uśmiechając się słabo.
Awatar użytkownika
Modrin
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Modrin »

- Modrin, mam na imię Modrin – odparła rzeczowo, nie przerywając swojej pracy.
- Wiem, że to nieprzyjemne, ale inaczej umrzesz. Nie wiem czym było to coś, ale zatruło twoją krew. Rana jest duża, a skóra wokół niej i cześć mięśni wewnątrz - martwa. Kiedy larwy zjedzą całe zepsute mięso, będę musiała położyć Ci pijawki. Wyssą zatrutą krew. Same umrą, ale ty przeżyjesz. Matka Natura zrozumie. Nie można pozwolić by zatruta krew nadal płynęła do reszty organizmu. – Ułożywszy larwy na ranie wstała, podeszła do swoich pakunków i wyjęła z nich zieloną wstążkę do wiązania włosów. Potem wróciła do mężczyzny, uklękła przy nim i przewiązała nią ramię mężczyzny. Dość wysoko nad raną, tak by jak najmniej trującej krwi przedostawało się do serca elfa.
- Zaparzę ci ziół – oświadczyła.
- Po nich za kilka godzin zaczniesz wymiotować i dostaniesz biegunki. Musisz pić dużo wody. Bardzo dużo wody. Przyniosę więcej, to co mam nie wystarczy. To będzie bardzo trudna noc. Będziesz słaby. Ale tylko tak można ci pomóc, nie znam innych sposób. Nad wodą rosną aurelie, mają bulwy zakorzenione płytko w piasku tuż przy brzegu. Ugotuję je, nie są smaczne, ale odzyskasz po nich siły. Ale to jutro. Tylko proszę nie stawiaj oporu. Nie próbuj wstawać.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

Perspektywa biegunki i wymiotów niezbyt go radowała, jeśli jednak to miało pomóc... sam w tej chwili nie mógł sobie pomóc, wyglądało też na to, że nie jest w stanie ruszyć nigdzie indziej, więc obecnie jego jedyną nadzieją była driada. Doprawdy, miał szczęście że wpadł na nią. Gdyby nie to przypadkowe spotkanie, zapewne źle by się to skończyło. Przeklął w myślach sam siebie za to, że nie udało się do uzdrowiciela zaraz po tym jak został zraniony. Wtedy jednak wyglądało to na zwykłą ranę.

- Dziękuję - powiedział, gdy driada przyklęknęła obok niego po raz kolejny. - Miałem szczęście, że cię spotkałem. Tylko... co driada robi na skraju lasu? Do tej pory myślałem, że trzymacie się raczej serca lasu - elf próbował jakoś zagaić rozmowę i przełamać ciszę. Zapewne szłoby mu lepiej, gdyby nie czuł się tak fatalnie. Jego umysł zdawała się spowijać lepka smoła, w której myśli płynęły wolniej niż zwykle. Może to właśnie z tego powodu, źle ocenił skalę własnych obrażeń.

Tymczasem Orzeszek spoglądała naburmuszonym wzrokiem na driadę, która wysypała wstrętne larwy na rękę jej przyjaciela. W innych okolicznościach zapewne rzuciłaby się mu na pomóc, gryząc swoimi ostrymi ząbkami osobę która dopuściła się tego czynu, jednak tym razem wyczuwała, że driada faktycznie chce pomóc, chudź w bardzo dziwny i zupełnie niezrozumiały dla wiewiórki sposób. Mimo to uważnie obserwowała każdy ruch nieznajomej, gotowa w każdej chwili zareagować, gdyby zwiadowcy działa się krzywda.
Awatar użytkownika
Modrin
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Modrin »

- Wyruszyłam w podróż - odparła.
- Właściwie nie miałam wyboru. Nie znam świata, a dorosłam. Moje siostry mają już dzieci, tylko ja zostałam. Urodziłam się jako trzynasta córka Turangi Młodej, córki Astry Pani Źródła, córki Theramentium z Fiołkowego Jeziora, córki Aydendril Łaskawej z Lasów Gór Druidów. Moja matka odeszła i połączyła się z naturą, kiedy miałam trzy lata. Opiekowały się mną siostry. Dorastałam z ich córkami. Ale i one mają już dzieci. Wszystkie driady wokół mnie są już matkami. Dlatego moje siostry postanowiły wysłać mnie w świat, bym przyniosła im chlubę i radość, bym wróciła z kolejną z rodu. Nie mam pojęcia dokąd zmierzam. Wiem tylko, że muszę poznać świat i będę mogła powrócić do domu tylko wtedy, kiedy przyniosę ze sobą nowe życie - mówiła spokojnie, z opanowaniem, cały czas doglądając rany chorego.
- Zagotuję wodę - przerwała i wstała, odchodząc na chwilę od elfa. Zebranie gałęzi na ognisko nie było trudne, wokół było mnóstwo, suchych gałązek i szyszek. Ustawiła z nich stos, a z trzech dużych gałęzi zrobiła ruszt. Ogień zapłonął w mgnieniu oka. Do małego kociołka, który miała w pakunkach wlała wodę i zawiesiła go nad paleniskiem. Po czym wróciła do chorego.
- Wszystko będzie dobrze - próbowała pocieszyć mężczyznę.
- Położę na brzegach rany pijawki, to będzie jeszcze bardziej nie przyjemne niż jest teraz - uprzedziła. Wzięła pijawki zawinięte w wilgotny liść i usiadła za ramionami Feanturiego. Delikatnie położyła głowę elfa na swoich kolanach. Wolną ręką odgarnęła jego czarne włosy z mokrego od potu i zimnego, czoła. Potem pochyliła się lekko do przodu i zaczęła układać czarne, nieco przerażające pijawki na brzegach rany, która zdobiła przedramię zwiadowcy.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

Fëantúri próbował zrozumieć jak najwięcej z wywodu driady, jednak przyswajanie informacji w tym stanie nie szło mu najlepiej. Pokiwał tylko głową na słowa kobiety. Gdy ta przyłożyła mu pijawki, nie drgnął nawet, miał jednak żal do siebie za to, że musi być na jej łasce. Nie chodziło o to, że jej nie ufał - po prostu, jako zwiadowca był przyzwyczajony do tego by radzić sobie samemu w każdej sytuacji i poleganie na innych nie było jego najmocniejszą stroną. Zwykle to inne elfy polegały na jego umiejętnościach, a gdy jego zadanie dobiegało końca udawał się w inne miejsce.

- Przepraszam, że przeszkodziłem ci w wędrówce. Sądziłem, że dam radę podążać za stworem z tą raną, jak widać jednak przeceniłem swoje siły - powiedział gorzko. - Jednak początkowo nie wyglądała ona tak źle - dodał zaraz szybko, jakby próbując usprawiedliwić samego siebie.

- Ja zdążyłem już poznać nieco świata, chodź poza rodowym domem przebywam od niedawna - próbował podtrzymać rozmowę. - Wyszkolono mnie na elfiego zwiadowcę. Często więc zapuszczam się poza granice Szepczącego Lasu, skąd pochodzę, by wykonać różne zadania. Chodź bestię która mnie zraniła, można rzec tropię na własną rękę. Pojawiła się nagle, właściwie nie wiadomo skąd. Stoczyłem z nią krótką walkę, której efekty niestety tutaj widać. Chciałbym powiedzieć że czmychnęła przede mną i przywędrowała, aż tutaj i jeszcze dalej, ale tak po prawdzie chyba niezbyt się mną przejęła, po prostu stanąłem jej na drodze.

Tego, że po innych osobach które stanęły jej na drodze pozostały tylko krwawe strzępy już nie dodał. Nie chciał by driada wystraszyła się. Wyglądało jednak na to, że stwór żywił się mięsem... zwierzęcym, ludzkim... lub elfim. Zwiadowca spochmurniał. Ktoś musiał ją powstrzymać, wyglądało na to, że sam nie da rady. Do tej pory zwyczajnie nie miał czasu by zboczyć z kursu w poszukiwaniu posiłków. Miał tylko nadzieję, że stwór szybko spotka na drodze, kogoś potężniejszego od siebie.
Awatar użytkownika
Modrin
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Modrin »

- Nie przepraszaj. Widocznie los tak chciał. Matka stawia nam na drodze to co uważa za słuszne. Nic nie dzieje się przez przypadek. Natura wie wiele więcej, niż wydaje się ludziom z miast. Ona wie kogo i komu postawić na jego ścieżce. Skoro tu jestem i ty tu jesteś, znaczy, że tak właśnie miało być. Umiem Ci pomóc, być może kiedyś ty pomożesz mnie. To nasza Moira - karma, nasz los, nasze przeznaczenie. Tak mówimy w naszym plemieniu. Moira zawsze wraca. Dlatego żyjemy w pokoju z naturą - próbowała wyjaśnić. Starała się mówić jak najwięcej. Nie miała pojęcia ile z tego wszystkiego zapamiętuje elf, lecz nie oto chodziło. Wiedziała, że w ten sposób najlepiej zająć myśli, uspokoić kogoś. Wiedziała, że istoty skupiają się w trudnych sytuacjach, nie tyle na znaczeniu słów, co na głosie, jego tonie i barwie. Miała nadzieję, że w ten sposób choć trochę ukoi cierpienia czarnowłosego.
- Być może wcale nie miałeś zabić tego stworzenia. Może ono miało uciec i napotkać na drodze kogoś innego, kogoś kto je pokona. Nie myśl teraz o tym, postaraj się. Nie dogonisz już stwora, teraz musisz dogonić własne życie - mówiła łagodnie.
- Kiedy naparzę ziół i je wpijesz, postaram się zrobić wszystko byś zasnął. Musisz wypocząć choć kilka godzin.W nocy obudzi cię ból - zaczęła, chcąc uprzedzić co go czeka - ale nie bój się, będę cały czas przy tobie. To będzie naprawdę długa i bolesna noc, przetrwamy ją razem. Obiecuję. Rano będzie już lepiej.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

Fëantúri nie bał się bólu. Rzecz jasna nie przepadał za nim, nauczony był jednak jak z nim walczyć i jak go przetrwać. Choć istniały różne rodzaje bólu i elf szczerze wątpił czy poznał i umiał pokonać je wszystkie. Kto wie jakie cierpienia przyniesie mu ta rana? Może zabierze go w całkiem nowe i nieodkryte obszary uczuć? Wolałby, żeby jednak tak się nie stało.

- Dam radę - próbował przekonać driadę, nie wyglądało jednak na to, by mu się to udało. Zresztą samego siebie także nie udało mu się przekonać. Co innego zwykła rana odniesiona w walce, co innego natomiast taka zadana przez jakąś mroczną istotę. Cóż, i tak mógł tylko czekać.

- Jakoś przekonanie, iż całe to zdarzenie było z góry przewidziane nie napawa mnie zbytnim optymizmem - rzekł kierując swoje myśli na inne tory. - Strach pomyśleć co innego jeszcze może być mi "pisane". Nie, wolę myśleć, że to po prostu konsekwencja moich czynów. Gdybym był bardziej uważny, gdybym był szybszy nie doszłoby do tego. Następnym razem to nie ja będę broczył krwią... o ile to coś ma krew. Niemniej, cieszę się, że cię spotkałem - dodał uśmiechając się słabo.
Zablokowany

Wróć do „Las Driad”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości