Adrion[Miasto] Okiełznać smoka

Królestwo Elfów, jedno z trzech położonych w Szepczącym Lesie. Siedziba tkaczy zaklęć, uzdrowicieli i białych kapłanek. Schronienia dla wszelkich podróżnych, miejsce przyjazne, choć zamknięta na wojny i konflikty.
Awatar użytkownika
Draug
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Draug »

Obserwował je lekko się uśmiechając. Przedziwna mieszanina osobowości i charakterów, jaką komponowali razem, była dość ciekawa, zważywszy, że od dłuższego czasu nie miał jakiegokolwiek towarzystwa. Zakupy nie były jego domeną, zawsze zostawiał to kobietom, a te tutaj trzy niewiasty sprawiły, że uśmiechał się pod nosem, widząc ich zachwyt spowodowany możliwością kupna sobie jakiejś rzeczy.
Każda z nich miała swoją historię i każda, jak się powoli domyślał, miała to "coś". Białowłosa, z burzliwym i dość zadziornym charakterem, która chętnie by się z nim zmierzyła w walce przy pierwszym spotkaniu. Brenna, usilnie chowająca drugie dno pod przykrywką urazu podczas podróży, i dopiero co poznana Siglind.
Draug stojąc oparty o ścianę obracał w dłoniach niewielki zwój pergaminu. Zazwyczaj jego losy krzyżowały się z tymi, którzy znajdowali się na jego liście, jednak tym razem żadnej z nich nie było na jego pergaminie. Schował go do kieszeni i obserwował otoczenie. Amrita sprawiała wrażenie liderki, kogoś za kim podążają inni. Jednak historia wie, że ci zazwyczaj nie żyją za długo albo sprowadzają śmierć na bliskich czy...spotkanych po drodze przypadkowych osobników o nieznanych historiach.
- Może nie znam miasta, ale wy, kobiety, dać wam nieco funduszy, sklepy i świat zatacza swój krąg. - Zaśmiał się i zaczął przechadzać nieopodal dziewczyn, co jakiś czas zerkając to na nie oraz na innych, którzy tutaj się znajdowali. Miecze milczały, nie ostrzegając go przed niespodziankami, jednak mężczyzna wolał i tak czuwać.
Awatar użytkownika
Amrita
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Włóczęga , Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Amrita »

        Uśmiechnęła się jeszcze szerzej – to było w ogóle możliwe? Cóż, zawsze, kiedy uśmiechała się jako smok, jej białe ząbki raczej nikomu nie skojarzyły się z miłym i radosnym uśmiechem – spoglądając w kierunku nowo-poznanej istotki imieniem Siglind.
        - Tak! - potwierdziła. - Może aniołem jesteś? - Uniosła brew. Przypadkowe spotkanie niebianina nie należało do częstych wydarzeń, przynajmniej w życiu Amrity. - Bardzo chętnie! Cóż, można powiedzieć, że miałyśmy niemałe spotkanie z takimi łowcami, którzy... cóż... Dobitnie nas nie polubili – opowiedziała.
Wkrótce obróciła się do Brenny.
        - Dobra, dobra, wierzę ci już... Więc chodźmy! - Skocznym krokiem ruszyła na rynek.

        Tłumów było niemało, to fakt. Tyle ludzi i tworzy się zacny zgiełk. Smoczyca nie musiała długo szukać idealnej dla siebie kreacji; czarna sukienka z długim rękawem i wycięciem w okolicach biustu idealnie jej pasowała. Do tego sięgała nieco powyżej kostek, więc nie powinno być problemu w poruszaniu się. Amrita bez wahania kupiła ją, po czym – już w nowym odzieniu – ukazała się towarzyszom.
        - I jak? I jak? Jak wyglądam? - pytała. W tym momencie popatrzyła na Brennę. - Eej! Biała sukienka, śliczna jest! - powiedziała entuzjastycznie. - Popatrz, jakie zróżnicowanie. - Uniosła nieco spódnicę swojego ubrania, ukazując hebanowy kolor sukni.
- Siglind, co robisz w mieście, tak właściwie? - Nie minęło kilka sekund, a jej uwaga skupiła się na dziewczynie o podobnym kolorze włosów, który miała ona sama.
        Niczym skacząca z kwiatka na kwiatek pszczoła, szybko ukradkiem oka spojrzała na Drauga. Niezauważalnie znalazła się tuż obok niego.
- Co to za papierek, który tak trzymałeś wcześniej? Hm? - Jej przenikliwe spoglądanie na ludzi mogło przerażać. W dalszym ciągu mu nie ufała. Już pierwsze wrażenie – jakie wywarł, kiedy wpatrywał się w nie na początku bez słowa – dawało jej się we znaki.
Poczekała chwilę na odpowiedź, kiedy nagle usłyszała czyjś krzyk.
        - Ta kobieta zaraz umrze! - To tłum. Ludzie zebrali się pod dość wysokim budynkiem, na szczycie którego znajdowała się młoda kobieta. Brunetka, ot co.
Wiele rzeczy wydarzyło się w trzy uderzenia serca. Kobieta runęła na ziemię, roztrzaskując swoją głowę o twarde podłoże. Krew rozprysła na wszystkie strony. Na dachu budynku, który wcześniej był katem dla brunetki, ktoś stał. ”Zepchnął ją?” – pomyślała Amirta.
        Zerwała się z miejsca, a w jej dłoni zalśniły sztylety. Wbiegła do budynku szybko, niemalże od razu znajdując się na dachu. Ale tajemniczego człowieka tam nie było.
- Zabił... - powiedziała na głos pół przytomnie. - Samobójstwo...? - Odgarnęła włosy do tyłu, dysząc lekko. Ewidentnie ktoś bardzo pragnął śmierci tej osoby.
Awatar użytkownika
Siglind
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Badacz , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Siglind »

        Kiedy dotarli na rynek, Siglind nie podeszła z całą resztą do stoiska. Nie miała potrzeby kupować nowych ubrań, więc czekała po drugiej stronie. Kiedy usłyszała pytanie białowłosej, ocknęła się z zamyślenia i odpowiedziała:
- Jestem w trakcie podróży do domu w Danae i wstąpiłam do miasta, aby odwiedzić moją ulubioną karczmę w całej Alarnii.
Następnie również przysunęła się do Drauga
- A ty, co robisz w mieście? - Uśmiechnęła się, czekając na odpowiedź. Nagle coś zaczęło się dziać na dachu wysokiego budynku. Szybko się odwróciła w tamta stronę, ale ujrzała spadającą z budynku dziewczynę. Następnie spojrzała na dach i tam zobaczyła jakiś ruch. Momentalnie wysłała tam niewidzialny, magiczny pocisk. Mężczyzna został tylko draśnięty, ale zaraz zniknął z pola widzenia.
- Może uda nam się dogonić zabójcę. - W tym momencie Amrita pobiegła w stronę budynku. - Biegnijcie na tył budynku tą uliczką, a ja zaraz do was dołączę - powiedziała i przeteleportowała się do miejsca zbrodni. Podeszła do dziewczyny i zajrzała do umysłu zmarłej. Panowała tam pustka, ale udało jej się dostrzec ostatnią wzmiankę o mężczyźnie, który ją zabił, a teraz podążał do jakiegoś miasta na południu. Siglind szybko wymknęła się z umysłu dziewczyny i znikła, budząc przerażenie wszystkich obecnych obok zmarłej, podążając dalej za biegnącymi towarzyszami.
Ostatnio edytowane przez Siglind 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Brenna
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Brenna »

Brenna była zachwycona swoją nową suknią. Amrita tak samo cieszyła się nowym zakupem.
- Wyglądasz dobrze - powiedziała krótko czarodziejka, tak szczerze nie miała ochoty z nikim jakoś długo rozmawiać, nie dlatego, że nie chciała czy nie lubiła, tylko ta rana na nodze ją tak strasznie bolała, że jakby mogła, to by się schowała i popłakała się.
Nawet teraz jej łzy poleciały z oczu, więc postanowiła, że na chwilę się oddali, żeby nikt nie widział, iż płacze.
Czarodziejka siedziała sama, nie wiedziała za bardzo gdzie, i tam zaczęła strasznie płakać, aż nagle usłyszała, jak ktoś ją woła, jakaś kobieta słabym głosem wołała pomocy przez jakiś czas i umilkła.
Brenna przez chwilę nie wiedziała, co zrobić, tak więc jak najszybciej przeniosła się do miejsca, gdzie słyszała głos.
Dochodząc na miejsce, zobaczyła wielki tłum ludzi, przez który z trudem się przecisnęła, a tam kobieta leżała w wielkiej kałuży krwi, a nad nią stała ta sama postać, tylko że ta wyglądała na mniej zmasakrowaną niż ta na ziemi. Możliwe, że to jej duch; nie wiedząc, co zrobić, po prostuu próbowała przecisnąć się przez tłum, ale potknęła się, upadła na ziemię i straciła przytomność.
Ostatnio edytowane przez Jane 8 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: zwracaj proszę uwagę na stylistykę i polskie znaki.
Awatar użytkownika
Draug
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Draug »

Zdążył tylko odpowiedzieć Amricie, że im mniej wie, tym dłużej żyje. Nie lubił wścibskich osób, tym prędzej schował papierek w inne miejsce chwilę po tym, jak kobiety wybiegły na spotkanie z odchodzącą w zaświaty. Cała ta sytuacja nie wydawałaby mu się dziwna, gdyby nie zachowanie jego towarzyszek. Wszak nie każdy przecież przechodzień tak reaguje na samobójstwo, morderstwo czy chociażby zwykłą kradzież.
Poszedł za nimi i widział, jak każda z nich kieruje swe kroki, by dociec prawdy. Jednak jedna z nich upadła. Draug podszedł do niej, odpychając wścibskich gapiów, i po prostu podniósł nieprzytomną dziewczynę, spoglądając na jej bladą twarz. Żyła, ale widocznie nie było z nią najlepiej już od samego początku. Odszedł kilka kroków, trzymając Brennę nadal w ramionach, tak, by jego towarzyszki mogły go szybko zlokalizować.
- Kim jesteście? - zapytał bardziej sam siebie niż kogokolwiek innego. Głowił się nad celem podróży kobiet oraz tym, kim są. Dowie się tego jednak w odpowiednim czasie i wszystko się wyjaśni.
Awatar użytkownika
Amrita
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Włóczęga , Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Amrita »

        Prychnęła w odpowiedzi do Drauga. Amrita nienawidziła takich odpowiedzi. Prosto, krótko i jasno, tak najlepiej. Lecz najwidoczniej on nie zamierzał nic zdradzać. Nawet kiedy zapowiadało się, że przyjdzie im pobyć trochę w swoim towarzystwie. Smoczyca jednak opanowała myśli, starając się zachować spokój. Przecież jeżeli się wkurzy, skończy się to tragicznie. Nie tylko dla niej, całe miasto stanie w płomieniach, a ludzie odkryją w sobie zadatki na ludzkie pochodnie!

        - Uda się go dogonić! Tak sądzę... - powiedziała, nim pobiegła na dach budynku. Wystarczyło ledwo kilkanaście sekund, by oceniła sytuację. Amrita bowiem nie zamierzała przepuścić czegoś takiego koło oka. A kto wie, może jakoś się przysłuży mieszkańcom, łapiąc okrutnego mordercę? No i proszę, Amrita by nie zareagowała? Wielka optymistka, która niemal zawsze stara się pomóc... Tak, musiała coś zrobić.
        Spojrzała w dół, oceniając wysokość budynku. Fakt, zwykły człowiek nie przeżyłby takiego upadku. Co innego smok... Ale tfu! Nie, takim myślom mówimy stanowcze „nie”. Blondynka nie mogła się teraz przemienić, ani dać jakikolwiek znak, że należy do kasty pradawnych. Czyli trzeba ograniczyć siłę... I nie siłować się w barach na rękę. Nie chciała nikomu nic złamać przez przypadek.
Wróciła na ziemię tym samym wejściem, którym znalazła się na górze. „Gdzie to oni zniknęli...?” - pomyślała, krzywiąc mordkę w brzydkim grymasie. Dosłownie w tym samym momencie dostrzegła Drauga z nieprzytomną Brenną. Smoczyca zbladła. Coś się stało?
W tłumie udało jej się zlokalizować Siglind. Machnęła ręką na piekielnego i czarodziejkę, dając im wyraźny znak, coby skierowali się w tym samym kierunku.
        - Uciekł, z tego, co widzę – oznajmiła Amri, podbiegając do towarzyszy. - Trzeba będzie go potem poszukać... Ale za dnia na pewno już się nie pokaże. Samo morderstwo, kiedy jest jeszcze tak jasno, wydaje się potwornie dziwne. O ile to było morderstwo. - Podkreśliła ostatnie słowo. - Co z nią? - Spojrzała na Brennę, która była ciągle trzymana przez Drauga. Po krótkiej chwili smoczyca zaczęła chodzić w kółko, ewidentnie nad czymś rozmyślając.
        - Udało się wam coś z nim zrobić? Wpaść na jakiś ślad? - zapytała. - Co jak co, ale mnie to nie co tyle ciekawi, co wprawia w obawy, że ten ktoś może znowu uderzyć. O ile nie na nas, to na innych mieszkańców... Proponuję udać się teraz do jakiejś gospody i przemyśleć plan działania. Jakikolwiek, trzeba od czegoś zacząć...
Awatar użytkownika
Siglind
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Badacz , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Siglind »

        Siglind dobiegła do końca uliczki i wtedy musiała podjąć trudną decyzję: Czy samodzielnie gonić mordercę czy może wrócić do przyjaciół i rozpocząć z nimi poszukiwania następnego dnia? Po chwili zastanowienia odwróciła się i z powrotem pobiegła na rynek. Wtedy zobaczyła towarzyszy i zbliżyła się do nich szybkim krokiem.

- Tak, mam pewne informacje o mordercy, ale myślę, że powinniśmy o tym porozmawiać w innym miejscu niż na środku rynku. Nie wiadomo, co się jeszcze może zdarzyć - powiedziała tajemniczo, lecz po chwili uśmiechnęła się i kontynuowała. - Udajmy się do mojej ulubionej karczmy pod Jastrzębiem. Jest tam spokojnie, dość cicho, i dodatkowo mają świetne jedzenie - zaproponowała czarodziejka z uśmiechem na twarzy i wskazała ręką w kierunku ulicy na południe miasta. - Idziemy? - zapytała i zaczęła kierować się we wskazaną stronę.
Awatar użytkownika
Brenna
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Brenna »

Dużo wcześniej na dachu rozgrywała się pewna scena. Wszystko zaczęło się nieprzyjemnie, na szczycie budynku stała kobieta i mężczyzna.
- Dlaczego mi to robisz, nie możesz, nie pozwolę ci, rozumiesz! - powiedział Eric, czarnowłosy mężczyzna o brązowych oczach.
- Zostaw mnie, proszę, ja już nie mam po co żyć, moja mama za niedługi czas i tak umrze, a ojciec... szkoda nawet słów - odparła kobieta imieniem Anna.
- Ale ja cię nie zostawię. Przecież wiesz, że cię kocham.
Anna przez chwilę stała w milczeniu, miała na sobie krótką, luźną jasnokremową sukienkę, czarne włosy opadały jej na ramiona.
- Ty i miłość, chyba sobie ze mnie kpisz - powiedziała ze złością, nie patrząc dalej na Ericka, wpatrywała się na gęsty las za murami Adrionu, do którego uwielbiała chodzić i przesiadywać całymi dniami, gdy tam była, wysłuchiwała się w odgłosy zwierząt albo w szum wody.
To miejsce było dla niej jak drugi dom, w którym mogła być sobą.
Podchodząc bliżej krawężnika wieży, na której się znajdowali, Eric stał i nie drgnął ani przez chwilę.
- No popatrz, twoja kochana żona cię zagięła, bo powiedziała prawdę o tobie. Czy ty myślałeś, że ja jestem taka głupia i będę z tobą? To się trochę pomyliłeś.
- Anna, proszę, przestań takie głupoty wygadywać i zejdź z tego krawężnika, przecież wiesz, że nigdy złego słowa o tobie bym nie powiedział.
- Kłamiesz! - krzyknęła, a Eric ze spokojem podszedł do niej i zaczął mówić.
- Ale ty dużo gadasz, a wiesz, jak bardzo tego nie lubię, dlatego będzie trzeba to ukrócić. - I nagle znikąd w jego dłoni pojawił się sztylet. Przez chwilę się szarpali i w tym wszystkim dźgnął i zrzucił ją na ziemię, Anna spadła prosto z wieży i zginęła na miejscu.
Dziewczyna leżała na chodniku, jej głowa była pęknięta, a wokół niej okrągła plama krwi.

Brenna nie mogła uwierzyć w to, co widziała, była w takim szoku, że jakby mogła, to by krzyczała, ale wolała zachować spokój.
Gdy już się ocknęła, zauważyła, że Draug trzyma ją na rękach, więc zeskoczyła i stanęła na równe nogi i obróciła się do wszystkich, po czym rzekła:
- Muszę wam coś powiedzieć.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Spokój w mieście został zaburzony przez jedną personę, która postanowiła w przypływie agresji zabić inną niewinną istotę. Historia pary kochanków zakończyła się dramatycznie, kiedy to kobieta stała się duchem i ukazała Brennie całą tę sytuację. Mężczyzna winny zbrodni zdołał uciec, aczkolwiek i jego w końcu los i duchy zemsty pokarały. Z krwawiącym policzkiem, dotkliwą raną zadaną przez Siglind, zeskoczył z budynku i zniknął. Wtopił się w tłum jako maie lasu. Naturianie tej kasty słyną z tego, że mogą przybierać dowolną matrycę postaci, stać się w jednej chwili zupełnie kimś innym. Facet przemienił się i teraz jawił jako młody człowiek o szmaragdowych oczach, tęgiej posturze i brązowych włosach. Na placu był jednym z tych, którzy obserwowali ciało młodej i teraz martwej kobiety. Coś go tknęło, delikatnie poruszyło jego serce, które teraz brnęło wprost proporcjonalnie w kierunku negatywnych uczuć. Wystarczyły trzy jego uderzenia, żeby na placu rozbrzmiał ryk. Ryk smoka, jego ryk. Maie przemienił się w ogromnego gada z łuskami twardymi jak diamenty, zębami ostrymi niczym brzytwa oraz kolorze ciała przypominającym cudowne łąki Równin Andurii. Wydarł się przeraźliwie głośno, drażniąc uszy biednych mieszkańców Adrionu, a jego wycie wydawało się czymś straszliwie smutnym. Machnął ogonem, który kończył się ciężką kulą, i zniszczył jeden z budynków miasta.
        Wówczas cała ekipa miała już wybrać się do karczmy, kiedy oczywiście przed ich oczami rozegrał się powyższy scenariusz. Siglind jako czarodziejka i osoba, która obcowała ze smokami, zapewne wiedziała, co ma robić. Jednakże stworzenie było rozwścieczone, nikt nie mógł opanować jego nerwów. Amrita została niemalże zmuszona do przemiany w ogromnego gada, który jako jedyny mógł powstrzymać maie przed dalszymi zniszczeniami. Ryknęła nań głośno, każąc mu natychmiast zaprzestać, lecz on jej nie słuchał. Ogonem uderzył ją w bok, odrzucając smoczycę na jeden z budynków. Amrita była wściekła, jej cierpliwość sięgnęła granice. Spojrzała na towarzyszy jej podróży. Nie mogła ich narażać wiecznie na swoje wybuchy agresji, a teraz w każdej chwili potrafiła zatracić się w gniewie. Szybko ruszyła na maie z zębiskami, które zdołały przebić się przez jego łuski, i pozbawiła go głowy. Niestety pradawna także ucierpiała. Kiedy powróciła do swojej ludzkiej postaci, chwyciła się za krwawiące ramię.
        Szczątki pseudo-smoka poleciały na Drauga, Brennę i Siglind. Dwie czarodziejki zostały ubrudzone szkarłatną posoką, a piekielny zdołał uniknąć tego. Uciekł, pozostawiając je same. Amrita postąpiła podobnie, jak wyżej już wspomniała, nie chciała ich wszystkich narażać na swoje wybuchy. Jako smok była zbyt impulsywna. I nie pragnęła, aby którekolwiek wiedziało, że należy do kasty ogromnych gadów. Brenna, pomimo trudności związanych z bolącą nogą, zdołała wycofać się gdzieś w kąt i zniknąć mieszkańcom z oczu. A Siglind miała na tyle sił, że widząc, iż towarzyszy nie ma w pobliżu, po prostu ruszyła w swym kierunku.
Zablokowany

Wróć do „Adrion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości