Danae[Targ we wschodniej dzielnicy] Kogo widzę?

Jedno z trzech elfich królestw znajdujących się w szepczącym lesie. Otoczone murami rozległe miasto wtopione w leśną gęstwinę magicznego lasu.
Awatar użytkownika
Sava
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic , Mag , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Sava »

- Nie musimy nigdzie iść - powiedziała spokojnie i chwyciła elfa za rękę.
- Naprawdę. Nic nie wiem o tym, by moi rodzice mieli do ciebie jakiś żal, oni nie chowają urazy, ale rozumiem... Nie chcę psuć nam tak dobrze zapowiadającego się dnia. Nigdy nie chciałam żeby było ci źle, wierzysz mi, prawda? Nie miałam większego wyboru... Rodzice tak chcieli, a ja... ja... co miałam do powiedzenia? Przecież chcieli dobrze... tak myślę. Nie chcę rozpamiętywać przeszłości, ona już była i nic jej nie zmieni, mamy wpływ jedynie na to co będzie. Nie gniewaj się na nich, sądzili, że tak będzie dla mnie najlepiej, nie wiem czy tak było, ale nie mogę cofnąć czasu, rozumiesz? - spojrzała na niego oczami pełnymi smutku i skruchy.
- Wiesz, że nie chciałam cię zostawiać, prawda? Że tęskniłam? - jeszcze przez kilka sekund patrzyła na niego tym smutnym, strapionym wzrokiem, a potem znów odłożyła koszyk na ziemię i przytuliła się do niego zakładając mu ręce na szyję.
- Przecież wiesz, że nie chciałam tam jechać... Nie musimy iść do moich rodziców, zostawię tylko zakupy i możemy pójść, gdzie tylko zechcesz . Możemy pójść do lasu, będziemy z dala od mojej rodziny, od miasta. Pójdźmy tam, gdzie będzie ci swobodnie. Nie chcę psuć takiego dnia, jak ten - mówiła, stojąc na palcach i opierając głowę o jego ramię.
- Dobrze? - odsunęła się i znów spojrzała mu w oczy.
Awatar użytkownika
Daeghun
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daeghun »

Przez dłuższy czas nasłuchiwał uważnie co przyjaciółka miała mu do powiedzenia. Nie spodziewał się takiej troski, a tym bardziej litości ze strony jej rodziców. Oczywiście niczego nie przeskrobał, a jedynie zaniedbał z nimi kontakty. Początkowo mając do niej żal o wyjazd bez słowa teraz doskonale rozumiał, a ona więcej nie musiała mu udowadniać tejże prawdy. Odwzajemnił jej objęcia, a uspokajając jej obawy szepnął delikatnie do ucha.
- Już dobrze. Po prostu przewróciło to nieco moje życie do góry nogami i długo nie potrafiłem się odnaleźć. Cieszę się, iż wróciłaś o ile nie wyraziłem się z tym jasno.
Przeczesał jej włosy palcami, głaszcząc delikatnie po główce. Skoro wszystko miało się zmienić na lepsze wypadałoby stawić czoło swoim obawom i pogodzić z rodzicami Savy, o ile nastąpiłaby taka potrzeba.
- A wiesz co? Pójdźmy do nich jeśli mi na to pozwolisz. Z drugiej strony czas stawić czoła co mnie czeka w najbliższej przyszłości. Zbyt długo się przed nimi chowałem, a bez względu na rezultaty rozmowy kamień spadnie mi z serca.
Uśmiechnął się do niej pogodnie by rozwiać każde potencjalne obawy z jej strony.
Awatar użytkownika
Sava
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic , Mag , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Sava »

- Teraz już nigdzie się nie wybieram, naprawdę, zostanę tutaj - chciała dodać "na zawsze", ale jakoś bała się tych słów. Nie wiedziała jak je powiedzieć i co pomyślałby o niej Daeghun. "Na zawsze" brzmiało tak ostatecznie i zobowiązująco, a przecież dopiero co spotkali się i to po tylu latach! Z resztą dla nich, elfów "na zawsze" to było naprawdę, bardzo, bardzo długo, a życie przecież mogło potoczyć się różnie i wszystko mogło się zmienić. Tak czy inaczej, czuła, że nie chce już ruszać się z tego miejsce, no chyba, że do własnego domu. Przecież nie chciała zostać u rodziców na stałe. Plan był taki by znaleźć pracę, poprosić o pomoc rodziców i znaleźć miejsce dla siebie, ale tu w Danae.

Już bez zbędnych zwlekań chwyciła przyjaciela za rękę i pociągnęła go w stronę domu.
- Tato! - krzyknęła otwierając drzwi do domu i dosłownie ciągnąc za sobą Daeghuna.
- Tato! - przeszli przez cudny, biały przedpokój, gdzie na drewnianym stoliku stały świeże lilie. Ich zapach roznosił się po całym domu. Sava pociągnęła przyjaciela do kuchni, gdzie znalazła ojca siedzącego na krześle przy dużym brzozowym stole.
- Daeghun! - elf o pięknych, jasnych włosach zaplecionych w warkocz i gładkim licu podniósł głowę by spojrzeć na to co się działo. Córki się spodziewała, Daeghuna - nie.
- Lata cię nie widziałem - uśmiechnął się starszy elf wstając od stołu.
- Gdzieś ty go znalazła Savo? - spytał córkę. Wstał od stołu podszedł do młodego przyjaciela córki i objął go w przyjaznym geście.
- Miło cię widzieć. Słyszałem, że odszedłeś, że teraz można spotkać cię już tylko w lesie, że nie przybywasz do miasta, a jednak - uśmiechnął się.
- Siadaj, siadaj - wskazał na rzeźbione krzesło z jasnego drewna. W domu Savy wszystko było takie idealne i iście... elfie? Ich dom oddawał idealnie ich artystycznego ducha.
Awatar użytkownika
Daeghun
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daeghun »

Planował już w myślach ewentualne drogi ucieczki w razie kłopotów, a zanim podeszli pod drzwi jej domostwa trzymał dla siebie co najmniej trzy warianty ulotnienia się bez uszczerbku na zdrowiu. Przełknął nerwowo ślinę, omal nie chwytając się dłoni Savy. Co by sobie pomyślała po tych wszystkich latach rozłąki. Urazi ją tym drobnym gestem, a później nie wytłumaczy się odpowiednio. Ucieszył się na słowa o pozostaniu tutaj, a ona tym samym zapewniła go o swoich intencjach. Świetnie się poczuł, ale radość, jak gdyby zmalała, gdy odrzwia uchyliły się przed nimi, ale ona szybkim ruchem ręki chwyciła go za dłoń i wciągnęła do środka Zrobiła to, czego on wahał się uczynić dosłownie kilka sekund temu. Serce stanęło mu w gardle, ale wbrew oczekiwaniom miło go przywitali. Owszem, nie zrobił im niewybaczalnej krzywdy, a bez słowa zniknął ot, tak po prostu. Złapał się odruchowo za głowę, próbując wysilić na konstruktywne zdania, ale wszystko spełzło na niczym.
- Długa to historia, a spotkaliśmy się zupełnie przypadkowo. Prawie.
Gdyby nie fakt, iż postanowił pójść w ślady za podejrzliwie znaną mu postacią, można by i uznać to za przypadek. Minęło tyle czasu, a tak naprawdę nic się u nich nie zmieniło, a jedynie nieco bardziej postarzeli. Zbył ciszę mało przekonującym śmiechem, po czym usłużnie usiadł w wyznaczonym miejscu.
- Również się cieszę, że wszyscy są cali i zdrowi. A i myślałem, że to ogólnie znana i dobrze powszechna wiadomość ile czasu spędzam w głuszy.
Czuł się tutaj dobrze jak na miejskie standardy, a o komfort i ukojenie nietrudno było w takich warunkach. Mógł się zrelaksować, a jednocześnie patrzył to na Savę, na jej ojca oraz matkę.
Awatar użytkownika
Sava
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic , Mag , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Sava »

- Miło cię widzieć Daeghunie - odezwała się skromnie mama Savy, jednak nie pozostała z nimi na długo, przeprosiła rzecz jasna, że musi wracać do pracy i zniknęła z pomieszczenia. Tymczasem jej ojciec nigdzie się nie wybierał. Nastało dziwne milczenie, które skrępowało nawet Savę. W zasadzie nie wiedziała co powiedzieć, liczyła na to, że jej ojciec podtrzyma rozmowę, ale jakimś dziwnym trafem chyba też nie miał nic do powiedzenia.
- Tato - odezwała się w końcu, żeby przerwać niezręczną ciszę - idę z Daeghunem do lasu - oświadczyła.
- Do lasu? - spytał ojciec.
- Tak, dość mam już siedzenia w domu, muszę gdzieś wyjść. Teraz mam okazję i nie będę sama - uśmiechnęła się.
- Chcę się przejść po lesie, postrzelać z łuku, za długo już tu siedzę.
- No dobrze, dobrze - westchnął ojciec - a co mam powiedzieć mamie?
- Prawdę? Wiesz jaka jest mama i tak ma na głowie swoje sprawy. Powiedz, że poszliśmy polować i że wrócę za kilka dni.
- No cóż, idź, jakoś wytłumaczę cię przed mamą.
Sava z uśmiechem spojrzała na swojego przyjaciela.
- Pójdę się przebrać, zabiorę kilka rzeczy i zaraz jestem - powiedziała, po czym pobiegła do swojego pokoju i zniknęła na dobre pół godziny. W tym czasie ojciec zagadnął Daeghuna pytając go co robił przez te wszystkie lata. Sam też opowiedział o tym co robili przez ten czas, w którym się nie widzieli. Kiedy zostali sami, bez Savy jakoś łatwiej mu było utrzymać rozmowę.
Tymczasem w drzwiach kuchni w końcu pojawiła się jasnowłosa. Była ubrana w proste, brązowe spodnie wpuszczone w długie buty. Miała na sobie białą koszulę, zielona tunikę, a na niej skórzany napierśnik, służący jako pancerz, Na rekach zawiązała karwasze, przy pasie miała przypięty kołczan z strzałami a przez plecy przewieszony łuk z napięta cięciwą. Przez ramię przewiesiła natomiast dużą lniana torbę. Na jej plecach leżał długi, ciepły, zielony płaszcz. Włosy natomiast miała zaplecione w warkocz.
Awatar użytkownika
Daeghun
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daeghun »

Nazbyt wiele nie miał nikomu do powiedzenia na swój temat. Lata mijały, ale on ani trochę się nie zmienił pod względem otwartości i nieufności. Do nich stosunkowo szybko się przywiązał, głównie ze względu na silną znajomość jaka łączyła go z Savą za młodu. Wydawało mu się, że atmosfera stała się napięta po dłuższej ciszy, toteż trochę się zestresował, a nogi trzymane pod stołem złączył ze sobą. Wiódł wzrokiem za elfką, aż tak zniknęła z jego pola widzenia. Dopiero zaś jej ojciec zdecydował się zabrać głos i seria pytań została skierowana w stronę Daeghuna. Zawsze odpowiadał krótko i na temat. Polowanie, przebywał nieopodal miasta w gęstwinach leśnych, polując i żyjąc z tego. Wyjawił powód, dla którego zerwał z nimi wszelkie kontakty. Ostatnia sprawa ciężko mu przeszła przez gardło, jednak prędzej czy później dowiedzieliby się prawdy. W tej samej chwili zeszła do nich elfka i oznajmiła pełną gotowość do wyjścia. Ogólnie był zdumiony słowami, jakie wypowiedziała. O wspólnej podróży do lasu na polowanie na kilka dni, ale dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę, iż była całkowicie poważna i pewna swoich intencji. Poza tym musiał przyznać, że wyglądała naprawdę świetnie, ale żadne słowa ostatecznie nie przyszło mu do głowy. Wstał, przytaknął jej rodzicowi w geście aprobaty i był gotowy do wyjścia razem z nią.

- Zatem to już postanowione?

Pytanie zabrzmiało nieco pretensjonalnie i troskliwie, lecz w głębi ducha cieszył się z owego obrotu sprawy. Tam czuł się jak ryba w wodzie, a i chętnie by pokazał jej kilka rzeczy oraz miejsc, jakie tam odkrył.
Ostatnio edytowane przez Tilia 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: zamieniłam: "nogi trzymane pod stołem przywarł do siebie" na: "nogi trzymane pod stołem złączył ze sobą" - chyba brzmi trochę lepiej?
Awatar użytkownika
Sava
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic , Mag , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Sava »

- Zdecydowanie - odparła elfka z uśmiechem. Nie zamierzała dłużej siedzieć w domu, zresztą co miała tam do roboty? Poza tym znała Daeghuna na tyle by wiedzieć, że prozaiczne rozmowy nie są w jego stylu. Nie lubił gadać po próżnicy, a rozmowa z jego rodzicami i siedzenie w przy herbatce zdecydowanie nie były w jego stylu. Sava wiedziała, że nie ma sensu przymuszać go do siedzenia w domu. On nie czuł się tu dobrze, zresztą ona też nie mogła rozmawiać z nim swobodnie przy swoim ojcu. Tak już było, Daeghun był jaki był, język rozwiązywał się mu trochę z dala od cywilizacji. Krótka podróż po lesie była idealnym sposobem na opowiedzenie tego co działo się przez lata. Lasy owszem, bywały niebezpieczne, ale oboje potrafili walczyć i obronić się w razie potrzeby, nie było więc powodu by zostawali w mieście. Sava czuła się dobrze zarówno w dziczy jak w mieście, ale dla dobra przyjaciela wolała wybrać to pierwsze.

Podeszła do niego i raz jeszcze uśmiechnęła się promiennie.
- Chodźmy, chodźmy - powiedziała i chwyciła mężczyznę za rękę, po czym pociągnęła go w stronę drzwi.
- Do widzenia tato! - rzuciła przez ramię, ojciec uśmiechnął się tylko i pokiwał galową. Cóż, nic więcej zrobić nie mógł. Wiedział, że nie zatrzyma Savy w domu. Miał jednak świadomość, że przy przyjacielu nic nie powinno jej grozić, dlatego bez większych wahań zgodził na tą wyprawę.
Elfka i jej towarzysz wyszli z domu i zamknęli za sobą drzwi. Sava westchnęła głęboko i spojrzała na Daeghuna.
- No, to już po wszystkim. Mówiłam, że rodzice nie będę źli i że nie gryzą - zażartowała.
- Wiedziała, że w moim domu nikt nie skarci cię za przeszłość. Co było - minęło, nie ma co się nad tym rozwodzić. No dobrze - spojrzała przed siebie - to teraz prowadź, dokąd idziemy?
Awatar użytkownika
Daeghun
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daeghun »

Poniekąd dobrze mu było szybko i bezboleśnie przejść to ponowne spotkanie. Tym bardziej że z natury był samotnikiem. Zdziwił się jednak kiedy po głowie chodziły mu myśli dotyczące możności dalszego pozostania i porozmawiania z nimi. Nie wiedzieć czemu, ale nagle zapragnął im opowiedzieć nieco więcej, aniżeli wstępnie mu się to udało. Czuł również, iż na chwilę obecną tyle informacji w zupełności wystarczy. Powoli wszystko zaczynało nabierać barw, a i miasto nie wydawało się takie znowu okropne. Mógł w końcu trafić gorzej, a teraz miał kompana, w dodatku jego najlepszą przyjaciółkę, z którą odnowił kontakty. Radował się na samą myśl, jak i obecnością Savy, która dosłownie zachwycała go sobą. Nawet w owej zbroi, a wychodząc na światło dzienne, mógł jej przyjrzeć się lepiej. Wyglądała iście zjawiskowo. Prawdą jest, że wolał otwarta przestrzeń z dala od zgiełku, lecz w tej chwili gotów był przełamać największe lody. Pytanie na jak długo pozostanie mu owo wrażenie.
Dał się jej tak prowadzić przez krótką chwilę, zanim kobieta oznajmiła mu, by ten przejął inicjatywę.
- Wyjdziemy główną bramą, potem przejdziemy kilkaset metrów, a potem skręcimy w prawo i schowamy się w cieniu.
Co prawda brzmiało to rozsądnie, acz słońce coraz to bardziej mknęło w stronę horyzontu, by pokrótce za nim w końcu zniknąć. Nie było też tak znowu gorąco, a mniej więcej o tej porze zwierzyna łowna stawała się bardziej aktywna, aniżeli za dnia. Pora popołudniowa i wieczorna idealnie nadawała się do polowań, nocą zaś było już bardziej niebezpiecznie. Mając jej zdrowie na względzie, nie mógłby sobie pozwolić na ten błąd, toteż na rozgrzewkę postanowił podejść pierwszego dnia łagodniej do chęci strzelania z łuku. Nie wątpił w jej zdolności, lecz nie chciał jej zniechęcać.
- Powiedz, bardzo czułaś się nieswojo w Rapsodii?
Spytał, chcąc przerwać dłuższą i niezręczną ciszę. Prócz nich na razie nie widział nikogo. Jedynie ledwo dosłyszalne odgłosy z daleka sugerowały, że byli na dobrym tropie. Wnosząc po śladach, było tu stado jeleni, lecz widząc nieregularność w ich stepowaniu, uznał, że coś lub ktoś je przepłoszył, a przynajmniej zaniepokoił.
Awatar użytkownika
Sava
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic , Mag , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Sava »

Nie szli przez centralną część miasta, Sava pokierowała ich w stronę miejskich murów. Tędy było szybciej i znacznie bardziej wygodnie. Przy murach zazwyczaj kręcili się tylko strażnicy i ci, którzy tak jak oni, chcieli uniknąć przeciskania się przez tłum. Elfka doskonale znała miasto. Mimo, że nie było jej tyle lat, po powrocie do domu szybko nauczyła się nowego rozkładu ulic i przybytków znajdujących się w mieście. Dlatego kiedy szli przez miasto to ona prowadziła. Dotarli do bramy i tu płaczkę przejął Daeghun. Las był jego żywiołem, jego domem, niech on prowadzi - pomyślała Sava. Przez jakiś czas szli wydeptanym szlakiem, w końcu jednak odbili w bok i zanurzyli się w leśnej gęstwinie.
- Było ciężko - oparła na pytanie przyjaciela. Szedł przodem, ona kroczyła za nim.
- Bardzo ciężko. Chciałam wracać do domu, ale nie mogłam - zwolniła kroku, bo gałęzie rosły tu bardzo gęsto i ciężko jej było się przez nie przedzierać.
- Prawdę mówiąc... - zaczęła, ale jakoś nie chciało jej to przejść przez gardło - początkowo to był koszmar. Chciałam wracać do domu, płakałam, nie uczyłam się. Właściwie to byłam tam zupełnie sama. Nie chciała chodzić na zajęcia, w nocy rzadko spałam. Głównie... no... głównie płakałam. Nie rozumiałam dlaczego rodzice musieli mnie wysłać tak daleko. Przecież, tu też były i są szkoły dla artystów, ale cóż... Co się stało to się nie odstanie - tak myślałam. No bo co mogła zrobić? Uciec? Samotna podróż przez cały kontynent to nie był najlepszy pomysł. Nie przetrwałabym tylu tygodni sama, w drodze. Mogłam tylko siedzieć tam gdzie mnie odesłano - westchnęła ciężko.
- A końcu nauczyciele zaczęli się niepokoić, bo nie chciałam chodzić na zajęcia, a nawet jeśli na nich byłam to niewyspana, z zapuchniętymi od płaczu oczami. I wtedy poznałam Alię. Właściwie to została mi przydzielona. Ona też była kiedyś w podobnej sytuacji, więc mnie rozumiała. A ja przynajmniej nie byłam już taka samotna. Ale cóż... prawda jest taka, że pierwsze miesiące w Rapsodii to był prawdziwy dramat.
Awatar użytkownika
Daeghun
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daeghun »

Próbował pogodzić dwie rzeczy jednocześnie, lecz bezskutecznie. By uważnie wysłuchać słów swojej nieprzyzwoicie pięknej przyjaciółki, zmuszony został zaniechać tropienia, a następnie skupić się tylko na niej. Nasłuchiwał mimo wszystko nawet najbardziej niepokojących szelestów, jakie niosły ze sobą potencjalne zagrożenia. Kto by pomyślał, że skończy się to tak kiepsko. Zupełnie inne rzeczy słyszał o tym mieście, choć, prawdę mówiąc, nigdy w nim nie był. Posmutniał, a każdy ton goryczy dobywający się z niej potęgował tylko ponury nastrój.
- Nie wiem co powiedzieć.
Zaczynał mieć jej rodzicom za złe za tak fatalną przez nich podjętą decyzję. Dosłownie miał ochotę wrócić tam i przydzwonić w łepetyny. Zdołał jednak pohamować swoje nerwy, przypominając sobie słowa Savy 'co się stało, to się nie odstanie'. Trudno było mu się z tym nie zgodzić, aczkolwiek zasługiwał na jakiekolwiek wyjaśnienia. Wiedział, że jedzie tam wbrew swojej woli, ale żeby przechodziła przez takie trudności? Niczym nikomu nie zawiniając?
- Nie zazdroszczę, powiem szczerze. Teraz masz już to wszystko za sobą, a ja nie pozwolę drugi raz, aby ktoś mi cię zabrał.
Po tych słowach i z dużą dozą odwagi przytulił się do niej. Mocno. Westchnął jej przez ramię, jakoby właśnie doświadczał tego samego co i ona przedtem. Pogładził po plecach, a silnym jak na miarę elfa ramieniem dodał otuchy i pewnego poczucia bezpieczeństwa. W każdym razie to próbował osiągnąć.
- Jakoś to będzie, zobaczysz.
Uśmiechnął się, po czym chwycił ją za rękę i zaprowadził w stronę śladów, które dopiero co zwietrzył.
- A teraz skupmy się na polowaniu, jeśli nie chcemy wrócić z pustymi rękoma.
Awatar użytkownika
Sava
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic , Mag , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Sava »

- Rapsodia jest pięknym i wspaniałym miastem. Jest... jest... zapiera dech w piersiach, ale najpierw trzeba chcieć to zobaczyć. A kiedy się tęskni, kiedy nie ma nikogo komu mogłoby się zaufać, zwierzyć, wtedy żadne piękno nie pomaga. Tak było ze mną. Nie widziałam przecudownych parków, pachnących kwiatów, kolorowych strojów i ludzi wokoło. Po prostu tęskniłam i nie chciałam tam być. Nie było moich rodziców, nie było przyjaciół. Nie było ciebie. Tęskniłam, więc nie potrafiłam się skupić na tym co piękne i dobre. Było mi źle, smutno, chciałam być tutaj, a nie tam. Nie obchodziły mnie kolory, parki, szkoła, ludzie w niej, jedyne o czym myślałam to dom. Dlatego było tak ciężko. Ale potem wszystko jakoś się ułożyło. I było lepiej, a z czasem dobrze. Chociaż nigdy nie przestałam tęsknić. Chciałam wrócić tutaj.

Z przyjemnością przytuliła się do przyjaciela. Objęła go za szyję i położyła mu głowę na ramieniu. Był przyjemnie ciepły, z chęcią przyjęła jego objęcia. Stali w środku lasu, pomiędzy wysokimi sosnami, z dala od zgiełku miasta, z dala od ludzi, od wzroku znajomych i nieznajomych. Sava nie poszła z nim by polować, to był tylko pretekst by po prostu pobyć z nim daleko od jej rodziców i miasta, którego on tak nie lubił. Wiedziała, że czuje się tam źle, a już szczególnie z jej rodzicami. Wiedziała, że nie jest wtedy sobą, że się stresuje, że wolałby być w leśnej gęstwinie. I zrobiła wszystko by znaleźli się pośród drzew, tam gdzie królowała matka natura.

- Wiesz, że tak naprawdę nie przyszliśmy polować? - odsunęła się od niego, ale nadal byli bardzo blisko siebie. Patrzyła mu w oczy i miała wrażenie, że są smutne.
- Chciałam cię wyciągnąć z miasta, żebyś czuł się dobrze, nie tak jak w moim domu. Wiem, że tylko tutaj jesteś sobą. Polowanie to tylko pretekst. Chciałam pochodzić z tobą po lesie. Porozmawiać. Opowiedzieć sobie co działo się przez te wszystkie lata.
Awatar użytkownika
Daeghun
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daeghun »

Zaskoczyły go jej wyznania. Nie spodziewałby się po niej krzty przebiegłości, a już na pewno nie szukania wymówki. Lub po prostu zapomniał już jak to jest przebywać z kimś pośród drzew. Mimo to w dalszym ciągu nie mógł wyjść ze zdumienia. Dużo mówiła o tęsknocie za domem rodzinnym, o rodzinie — owszem. Nie omieszkała również wymienić i jego. Zupełnie jakby w niemówiony i niejawny sposób zetknął się z wzajemnością.

Przez dłuższą chwilę próbował oswoić się z tą myślą oraz drżeniem w sercu. Czy mógł już powiedzieć to, co myśli? Nieco się krępował, a po momencie namysłu zdecydował zaczekać z porywczą i możliwie lekkomyślną czynnością. Uśmiechnął się. Jeżeli miałby zacząć wymieniać rzeczy, jakich mu brakowało to objęcie jedynej przyjaciółki, którą traktował niczym skarb.

- Kto by pomyślał. Właściwie to przywykłem już prawie do obecności innych osób, a zwłaszcza twoich rodziców. Jednak ten zgiełk i przepych... nie potrafię się przemóc do miasta. Za dużo tam polityki, knowań. Nie wspomnę już o innej mentalności i nastawieniu tamtejszych ludzi. Mniejsze miasteczka lub wsie bardziej mi odpowiadają. Każdy zna się z każdym, tam podróżni w większym stopniu nabędą tam informacje, aniżeli w mieście. O ile mają parę złociszy w sakwie, znaczy się.

Biorąc pod uwagę okoliczności i zainteresowanie nie mógł dłużej się oszukiwać. A i polowanie nie było już ważne.

- Masz rację. Nie powinniśmy dłużej zwlekać. Ciekawość mnie zżera, a i nadal czuję, że nie o wszystkim mi powiedziałaś. Tym bardziej że mamy mnóstwo wolnego czasu. Zamieniam się w słuch.
Awatar użytkownika
Sava
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Szlachcic , Mag , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Sava »

- Za bardzo szukasz dziury w całym. Nie wszyscy są źli. Moi rodzice nie są i jest więcej takich elfów w mieście. Ale przecież nie zmuszę cię do polubienia metropolii. Nigdy tego nie chciałam i nadal nie chcę. Zresztą... do niczego nie zamierzam cię zmuszać - uśmiechnęła się pogodnie i odsunęła od przyjaciela. Miała wrażenie, że nie powinna stać tak blisko. Daeghun wydawał jej się dziwny. Bardziej wycofany niż kiedyś, mniej swobodny. Może minęło zbyt wiele czasu, by czuł się przy niej swobodnie. Ale wcześniej... kiedy się spotkali był bardziej... odprężony? Spięła go chyba wizyta w jej domu, spotkanie z jej ojcem. Może nie powinna była go tam zabierać. Jej rodzice nie mieli mu za złe, że zniknął na długi czas. Taki był, po prostu, nikt nie miał o to pretensji. A już na pewno nie ojciec Savy. Tak czy inaczej elfka odsunęła się od mężczyzny i ruszyła przez polanę. Kiedy znalazła się na drugim jej końcu odwróciła się na moment by sprawdzić co robi Daeghun.

- No chodź - zachęciła z uśmiechem. Usiadła w cieniu, pod dużym drzewem rosnącym na skraju polanki. Zdjęła z siebie torbę, odłożyła też broń. Oparła się plecami o pień i patrzyła jak przyjaciel przemierza polanę by do niej dołączyć. Kiedy to zrobił i usiadł obok spojrzała na niego wymownie. Chciał by to ona opowiedziała mu o tym co działo się w jej życiu, ale chyba to ona miał do niego więcej pytań, niż on do niej. Mimo to podjęła:

- Nie wiem co mam ci powiedzieć... Minęło wiele lat. Na początku było ciężko, ale potem poznałam Alię. Poznałam, to duże słowo. Było na tyle źle, że mistrzowie szkoły zaczęli się niepokoić o moje zdrowie. Nie jadłam, nie spałam, nie uczyłam się. Zamiast pisać do moich rodziców i się uskarżać, jedna z mistrzyń zaproponowała, żeby zajął mną się ktoś w moim wieku. Alię wyznaczono na moją opiekunkę. Była tylko kilka lat starsza ode mnie, a na początku, kiedy przyjechała do szkoły było z nią podobnie jak ze mną. Alia była, właściwie jest... to znaczy pochodzi z Ekradonu, jest czarodziejką, rodzice posłali ją do Rapsodii do szkoły, tak jak mnie. Ona jedna mnie rozumiała, tak mi się wtedy wydawało. Nie ciągnęła mnie nigdzie na siłę, ale spędzała ze mną czas, opiekowała się mną. Pomagała w nauce, doszkalała, przychodziła na występy. I jakoś to wszystko się ułożyło. Poznała mnie ze swoimi znajomymi, a ja w końcu odważyłam się odezwać do dziewcząt z mojego roku. Okazało się, że są całkiem miłe i też od razu nie były zadowolone z tego, że rodzice wysłali je do tej szkoły. Okazało się, że mamy więcej wspólnego niż sądziłam. Chociaż koniec końców i tak najbardziej zaprzyjaźniłam się z Alią. Jakoś chyba obie potrzebowałyśmy wsparcia, choć pewnie ona mniej... - Opowiadając, Sava siedziała z nogami pociągniętymi pod brodę i oplecionymi przez ręce. Wpatrywała się gdzieś w przestrzeń, a na jej twarzy nie gościł uśmiech. Wyglądała na smutną. Może była to kwestia tego, że tamto życie miała już za sobą i z nostalgią spoglądała w przeszłość. A może była ona dla niej nadal bolesna, choć koniec końców wszystko wyszło na dobre.
Zablokowany

Wróć do „Danae”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości