Danae[Karczma "Ostatni ruen"] Nowy rozdział opowieści

Jedno z trzech elfich królestw znajdujących się w szepczącym lesie. Otoczone murami rozległe miasto wtopione w leśną gęstwinę magicznego lasu.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Elfka wybudziła się z otępienia dopiero, gdy usłyszała tętent kopyt. Wcześniej odruchowo odsuwała od siebie emocje, pewna że to kolejny zrujnowany kupiec rozpacza nad utratą funduszy. Nie zobaczyła jednak kupca, a Bzurę, pędzącą na złamanie karku przez uliczkę. Aileen niewiele myśląc podbiegła do najbliższego straganu i zanim kupiec zdążył wykrzyknąć choć jedno słowo, wyrwała mu z ręki niewielki nóż i rozcięła sukienkę od połowy ud do ziemi. Rzuciła nożyk z powrotem na stragan i w biegu skoczyła na konia. Niewielu ludzi byłoby w stanie powtórzyć podobny manewr, ale w końcu Aileen nie była człowiekiem. Błogosławiła w myślach swoją przezorność, by pod sukienkę dodatkowo włożyć lekkie spodnie.
~ Co się stało?! - zapytała, gdy Bzura zawróciła prawie w miejscu i pognała w przeciwną stronę.
~ Koń... za lasem. Ta twoja zielarka przy nim została. On ledwo żyje i...
~ Koń? - zapytała zdziwiona - Co koń robi w lesie, w dodatku sam? Słyszałam, że dzikie...
~ Potem ci wytłumaczę - zarżała i wypadła przez miejską bramę, przewracając gwardzistę. Nie zwalniając nawet odrobiny szybko wyjaśniła co się stało. Elfka miała szczerą nadzieję, że Tilia zna się choć trochę na tych wszystkich rodzajach "pleśni" które mógł zjeść koń. Z opisu Bzury wywnioskowała jedynie, że zwierzę było na skraju śmierci. Nie chciała mówić tego klaczy, ale miała wrażenie, że nie znając trucizny, niewiele będzie mogła zrobić, by je ocalić.
To co zobaczyła przedstawiało sobą obraz nędzy i rozpaczy. Niegdyś wspaniałe zwierzę, o lśniącej sierści i mocnych nogach leżało bez sił na boku, ledwo dysząc. Tilia klęczała przy jego nodze, opatrując zranienie. Aileen ześliznęła się z Bzury i podbiegła do zwierzęcia. Położyła mu dłoń na szyi i wysłała do jego ciała swe zmysły. Przeraziło ją to, co poczuła. Nie miała pojęcia co wywoływało podobne objawy, a była zbyt słaba by zneutralizować toksynę w całym organizmie. Zrobiła tylko to, co mogła - sprawiła, że krew znów mogła dopływać do tkanek i choć trochę oczyściła ją z trucizny. Mięśnie w nogach rozluźniły się i Tilia wreszcie mogła dokończyć opatrywanie. Sam koń jakby nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co się wokół niego dzieje. Dziwaczne myśli nie miały w sobie ni krzty sensu, nawet jak na umysł zwierzęcia.
Aileen otworzyła oczy i zobaczyła, że na końskiej szyi zebrało się kilka kropel krwi. Zaskoczona odsunęła się od konia i zobaczyła jak kolejna kropla spada na trawę. Widziała też jakoś dziwnie...
Jedno z nielicznych elfich przekleństw zakłóciło na chwilę spokojne odgłosy lasu. Aileen wytarła szybko twarz i zamknęła popękane naczynka w oczach.
- Chyba zjadł ziarno ze sporyszem, ale nie wiem czy... Jestem za słaba, by wszystko... - jęknęła i wygrzebała z torby chustkę. Polała ją wodą ze swojej manierki i jeszcze raz wytarła twarz. Czerwonawe oczy wyglądały makabrycznie. Odrzuciła chusteczkę na bok i wygrzebała z torby butelkę z resztką fioletowego eliksiru oraz trzy woreczki z suszonymi ziołami. Ręce lekko jej drżały, mag wyraźnie zaznaczał, by się oszczędzała. Woreczki wręczyła Tilii, widząc, że ta najwyraźniej wie co robi. Fioletowy płyn wylała na zranioną nogę. Ponownie przyłożyła opatrunek z ziół, eliksiru było za mało, by spełnił swoje przeznaczenie.
- Znasz antidotum? W tych mieszkach jest sporo ziół, które nie rosną w tych okolicach, może uda się nam coś wymyślić. Zdaję się, że miałam też coś... - mruknęła do siebie i zajrzała jeszcze raz do przepastnej torby. Wyjęła zmięte bandaże i kolejną chustę i sięgnęła na dno. Spomiędzy zapisków i czegoś, co wydawało się być kałamarzem wyłonił się nieduży słoik pełen czarnego proszku.
Już wiem dlaczego ta torba była tak ciężka...
- Mam. Jakimś sposobem musimy go zmusić, by to zjadł. Trochę powinno pomóc...
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

W samą porę. Aileen przyjechała na Bzurze i natychmiast zabrała się do dzieła. Zaczęła od nogi konia. Tilia już miała jej powiedzieć, że to mniej groźne od zatrucia, ale nie zdążyła. Mięśnie zwierzęcia wyraźnie się rozluźniły, co z pewnością wyszło mu na dobre.
Uzdrowicielka wyprostowała się po chwili. Początkowo druidka nie zauważyła krwawienia elfki zajęta ponownym opatrywaniem rany, teraz nieco lepiej wyglądającej. Podniosła wzrok i przeraziła się tym, co zobaczyła. Natychmiast sięgnęła do jednego z mieszków i podała Aileen garść wysuszonych koszyczków Arniki: - Zmocz troszkę wodą, owiń w chustkę i przyłóż sobie do oczu. Powinno zatamować krwawienie i złagodzić skutki. – dopiero po chwili uzmysłowiła sobie, że to idiotyczne; przecież uzdrowiciela zna z pewnością bardziej skuteczne sposoby na krwawienia niż zioła…
- Usiądź – powiedziała dobitnie Tilia. Z jego chorobą sobie poradzę, najwyżej zajmie mi to trochę czasu. Ciebie mogę nie dać rady wyleczyć… - z troską popatrzyła na elfkę. Naprawdę nie wyglądała najlepiej, była wyraźnie osłabiona. Pokazała jej dłonią miejsce, gdzie mogłaby przysiąść i kontynuowała: - Podałam mu suszoną miętę i krwawnik wymieszane ze świeżą czarną jagodą. To powinno pomóc mu trochę oczyścić przewód pokarmowy. Żołądek też pewnie nie ma się najlepiej. Trzeba będzie powoli zacząć podawać mu jedzenie, bo jego organizm nie ma siły by się bronić. Skąd ma mieć siłę, skoro nie jadł co najmniej od kilku dni, biedaczek…
Patrzyła z zainteresowaniem na wszystko co Aileen wyciągała z torby. Spoglądała na mieszki. Część z roślin znajdujących się w nich znała, poznawała je po zapachu, kilku nie potrafiła rozpoznać. Ochoczo sięgnęła po Coriandrum sativum. Swój zapas dziś sprzedała; skąd mogła przypuszczać, że akurat kolendra, której prawie nie używała, dziś właśnie będzie niezastąpiona.
Słój z czarnym proszkiem obejrzała uważnie, powąchała lecz nie mogła jednoznacznie stwierdzić co się w nim znajduje. Zakładała jednak, że Aileen wie co robi. Wstała, zerwała wielki liść łopianu i poszła nazbierać do niego czarnej jagody. Gdy wróciła, wysypała trochę proszku na liść i roztarła wszystko na ciemną masę. Uformowała z niej kulki i powoli karmiła nimi konia, cały czas przemawiając do niego łagodnie. Przy pierwszej trochę protestował, ale potem powoli zjadał kolejne. Może czuł, że mu pomogą, a może po prosu nie miał sił by się bronić…
- Co to takiego? – Tilia wskazała na ostatnią kulkę, którą właśnie wkładała do pyska zwierzęcia.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Elfka roześmiała się cicho, choć w tym śmiechu niewiele było wesołości. Przemyła sobie jeszcze raz oczy, korzystając z ziół Tilii. Aileen rzadko korzystała z naparów i wyciągów, lecząc prawie wyłącznie magią. Mikstury, które stosowała, przyrządzała sama, lub częściej po prostu kupowała. Działały znacznie szybciej od ziół, ale dużo trudniej było je zdobyć.
Wszystko wskazywało na to, że to Aileen będzie się uczyć botaniki i ziołolecznictwa od Tilii, a nie odwrotnie. Elfka obiecała sobie, że przy najbliższej okazji spróbuje zmodyfikować kilka receptur, dodając do nich odpowiednie zioła.
- Mnie leczyć nie trzeba. Tak się dzieje, gdy próbujesz używać magii, nie mając dość energii.
Obserwowała uważnie zabiegi dziewczyny. Była pomysłowa i zaradna, nie traciła zimnej krwi i potrafiła szybko ocenić sytuację. Chociaż leczyła zwierzę, Aileen miała pewność, że w przypadku pacjenta innego gatunku zachowa się podobnie. Jako druidka naprawdę potrafiła wykorzystać to, co dawała natura. Ponadto, co dziwne, zamroczony toksyną koń słuchał jej bez wahania i chyba jako jedyną naprawdę rozpoznawał.
- Co to takiego? - zapytała, wskazując na przygotowany medykament. Elfka uśmiechnęła się szeroko.
- To jest węgiel. - zachichotała cicho na widok jej zaskoczonej miny - Nie taki zwykły oczywiście, jest oczyszczony i sproszkowany, ponadto trochę nasycony magią. Pochłania toksyny, oczyści mu żołądek i resztę. Konie nie mogą wymiotować, a to bardzo komplikuje sprawę.
Elfka wstała, otrzepała się ze ściółki i podniosła słoik. Bzura tymczasem położyła się obok "pacjenta", uważnie obserwując jego zachowanie.
- Musi zjeść to całe, jeśli ma pomóc. Pomogę ci zbierać jagody, resztę można trochę zwilżyć i zawinąć w liście. Grunt, żeby chciał przełknąć.
~ Rżyj, gdyby coś się działo. - poleciła klaczce, która parsknęła głośno w odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

„Węgiel” – powtórzyła cicho i miała ochotę pacnąć się w czoło. Słyszała o tym specyfiku, ojciec kiedyś uczył ją nawet jak go sporządzić. Oczywiście zwykły, leczniczy węgiel. Była to długa praca, a jako, że podobny, choć dużo wolniejszy efekt można było osiągnąć za pomocą ziół, druidzi pozostali przy ziołach. Jednak ten węgiel nie był zwyczajny. Magia dodawała mu siły.

Zbieranie jagód na cztery ręce trwało zdecydowanie krócej i nie trzeba było pozostawiać pacjenta na długo samego. Właściwie nie samego, bo Bzura najwyraźniej chciała pomóc jak najwięcej. Jagód w okolicy było dość, by zmieszać je z węglem i podać pod postacią kulek choremu zwierzęciu. Przy ostatnich zaczął protestować, ale udało mu się je zaaplikować. Czy Tilii tylko się wydawało, czy ogier poczuł się nieco lepiej? Zaczął oddychać bardziej miarowo, był troszkę spokojniejszy.
Druidka przyniosła wodę w bukłaku. Wiedziała, że woda jest równie ważna jak zioła. Chory musi dużo pić. Strumień nie był daleko, trochę głębiej w las. Być może nawet zwierzę dotarło właśnie tutaj usiłując dostać się do wody. I utknęło. Tilia kilkakrotnie pokonała drogę do strumienia i z powrotem. Nie miała większego naczynia, nosiła więc wodę w bukłaku i liściach łopianu.

Jednak, by koń mógł wrócić do zdrowia, należało zapewnić mu spokój, opiekę i pożywienie. Jak to zrobić? Popatrzyła na Aileen, mając nadzieję, że uzdrowicielka ma jakiś cudowny plan: - Co teraz zrobimy? – Tilia, choć zdecydowana podczas leczenia, miała teraz kłopot z zebraniem myśli - Nie możemy go tu zostawić samego, a nie bardzo wiem, jak mogłybyśmy przetransportować go do miasta. Niedobrze byłoby wzbudzać sensację… Może… ja tu z nim zostanę? – noc w lesie to nic nowego dla druidki, choć wolałaby ją spędzić nieco dalej od miasta i głównego traktu. - No i trzeba zdobyć dla niego coś do jedzenia. Najlepsze byłoby siemię lniane, które ułagodzi dodatkowo jego chory żołądek, wymieszane z owsem i kaloryczną kukurydzą… Wiesz może, gdzie można by to kupić? – popatrzyła na elfkę, potem na Bzurę.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

- Zostawanie nocą samemu w lesie niedaleko traktu to niedobry pomysł. - mruknęła Aileen. Koń nadal leżał na boku oddychając ciężko, ale nie wyglądał już jak trzy ćwierci od śmierci. Elfka zbliżyła się do niego i jeszcze raz wsłuchała się w bicie jego serca i szum krwi w arteriach. Na razie wszystko było w porządku.
- Nie mam pojęcia gdzie ja o tej porze dostanę siemię lniane i kukurydzę. - zasępiła się
~ Jak to gdzie? W stajni!
~ No i co ja z tym zrobię? Nie mam czym...
~ Akurat sie zorientują że brakuje im jednej porcji mieszanki. Z resztą, możesz powiedzieć że to dla mnie, wczoraj mi nie dali.
Aileen zmierzyła niewzruszoną klaczkę wzrokiem. Zastanawiała się, kto w końcu kogo starał się wychować przez te osiem lat...
~ Nie stój jak osioł tylko się pospiesz - ofuknęła ją Bzura i trąciła nosem leżącego konia. Elfka westchnęła tylko i podniosła swoją torbę, zostawiając Tilii opatrunki i zioła.
- Nie zabierzemy stąd konia, ale jesteśmy wystarczająco blisko miasta, by odstraszyć i drapieżniki i ludzi o niezbyt dobrych zamiarach. Pójdę do miasta i przyniosę co mi się uda. Zobaczę też, czy nie dałoby się naprowadzić na to miejsce elfich wierzchowców, w stadzie jest zawsze bezpieczniej. Z resztą, zostanie tu Bzura, jest w stanie porozumieć się ze mną gdyby coś się działo.
Aileen zarzuciła torbę na ramię i zniknęła między drzewami.


Wróciła pół godziny później na grzbiecie śnieżnobiałego, wysokiego konia. Zwierzę nie zwróciło najmniejszej uwagi ani na pobratymców, ani na Tilię, natychmiast odwróciło się i pokłusowało z gracją w gęstwinę. Koń poruszał się zdumiewająco cicho.
- Czystej krwi wierzchowiec elfów. Spotkałam kilka po drodze, zgodził się mnie zabrać. - wyjaśniła. Postawiła przed Tilią blaszane wiadro z ciepłą, brejowatą mazią złożoną głównie z siemienia i owsa.
~ Durne, zarozumiałe bydlaki - wtrąciła się Bzura, tuląc uszy i pokazując zęby chaszczom w których zniknął biały koń. Podeszła do elfki i bezceremonialnie wsadziła nos do wiadra. Aileen z największym trudem starała się zachować powagę.
~ Ujdzie, ale jak dla mnie, to trochę za mało.
~ Dla ciebie zawsze jest za mało - odgryzła się Aileen i zerknęła na konia. Rozglądał się niespokojnie na boki, wciąż leżąc na boku. Nie wyobrażała sobie jakim cudem zmusi go do podniesienia przynajmniej głowy, ale z pomocą przyszła Bzura. Po kilku minutach parskań, cichych rżeń i ciągania za grzywę, gniadosz uniósł niechętnie łeb i położył się normalnie. Elfka podała wiadro Tilii.
- Ty mu to daj. Wciąż nie wie co się wokół niego dzieje, im mniej osób widzi tym lepiej.
W czasie gdy Tilia doglądała zwierzęcia, Aileen pozbierała dobytek i uporządkowała rzeczy.
- Musimy się pospieszyć, inaczej będę musiała negocjować wpuszczenie nas do miasta. Dość już namieszałam, wolałabym tego uniknąć. Bzura zostanie przy nim przez noc, a za jakiś czas przyjdą tu inne konie, więc powinno być trochę bezpieczniej. "Durne, zarozumiałe bydlaki" są cenne, nikt nie pozwoli ich tknąć.
- Ach, jeszcze jedno. - powiedziała Aileen, gdy zbierały się do odejścia - Spróbuj kiedyś pobrać wodę z ziemi za pomocą magii i ukształtować ją odpowiednio, nie musiałabyś po kilka razy chodzić do strumienia. Widziałam kiedyś jak nowicjusze obrzucali się kulami wody skroplonej z powietrza, ponoć tego typu ćwiczenia są przydatne. Ale... na wszystkie smoki, nie ćwicz celności na mnie! - roześmiała się.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia przysłuchiwała się rozmowie Aileen z Bzurą i nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Podobał jej się temperament klaczy, jej pomysłowość i zdecydowanie.
Nie była pewna czy pozostawienie samotnego, chorego zwierzęcia na noc w lesie to dobry pomysł. Nawet jeśli Bzura zostanie przy nim, czy na pewno będzie bezpieczny? W razie zagrożenia, Klacz zdoła uciec, ogier raczej nie da rady nawet się podnieść… Ale chwilowo druidka nie poruszała tego tematu. Aileen poszła do miasta, a w czasie kiedy jej nie było, Tili mówiła łagodnie do konia, tłumacząc mu, że już niedługo powinien poczuć się lepiej, a kiedy co zje z pewnością będzie silniejszy. Bzura przysłuchiwała się tej przemowie i nie komentowała, a nawet chyba co jakiś czas przytakiwała słowom dziewczyny.
Tilia zastanawiała się czy mogłaby nadać ogierowi imię. Nie należał do niej, ale po imieniu łatwiej byłoby się do niego zwracać. Najprościej byłoby, gdyby on sam mógł powiedzieć jej jak go wołano; to chwilowo było jednak niemożliwe. Kontakt ze zwierzęciem nadal był mocno ograniczony. Mówiła więc łagodnie i głaskała go po boku, cały czas zwracając uwagę na jego reakcje.

Aileen wróciła nadspodziewanie szybko. I to w towarzystwie. Co najważniejsze udało jej się zdobyć całe wiadro jedzenia. Tilia nie uważała, żeby to było mało. Wygłodzonemu zwierzęciu byłoby niebezpiecznie podać zbyt dużo. Ogier początkowo jadł niechętnie, lecz przyjął całą przygotowaną dla niego porcję.
Gdy skończył, Tilia z zadowoleniem popatrzyła na elfkę i na Bzurę. Dopiero teraz spostrzegła, że ta pierwsza jest gotowa do drogi: - Jesteś pewna, że to dobry pomysł, by go tu zostawić? „Trochę bezpieczniej” to niewiele, jeśli on nie może uciec w razie niebezpieczeństwa… Naprawdę wierzchowce elfów zaopiekują się nim do rana? – martwiła się bardzo, ale jednak dała się przekonać.
I ona pozbierała resztę swoich rzeczy i była gotowa do drogi. Na koniec znów przyklękła przy pysku konia i pogładziła go delikatnie, obiecując, że rano znów do niego przyjdzie. – Bzura z tobą zostanie. Będziesz z nią bezpieczny. – wstała. Zanim odeszła podziękowała Bzurze za jej pomoc i opiekę i dodała: - Spokojnej nocy!

Zawstydziła się ogromnie, kiedy uzdrowicielka wspomniała o magicznym pobieraniu wody. Wiedziała, że byłaby w stanie to zrobić. Jednak tutaj, gdzie woda była tak blisko, używanie magii wydawało się świętokradztwem. Druidka zwykle nie korzystała z tych możliwości, jeśli nie była do tego zmuszona. No tak, ale teraz chciała właśnie tego się uczyć. Musi zmienić nieco swój sposób myślenia. Stropiona wyszeptała tylko: - Nie przyszło mi to do głowy... – spuściła wzrok: - Wydawało mi się, że tak będzie szybciej – tak naprawdę nie bardzo chciała się przyznać przed samą sobą, że wolała działać, być w ruchu, niż siedzieć i czekać na działanie zaklęcia. Nie była w magii wszak tak biegła jak by chciała.

Ruszyła wraz z Aileen szybkim krokiem w kierunku bramy miasta. Elfka miała rację, jeszcze trochę, a mogły nie zdążyć przed ich zamknięciem. Powoli zapadał zmierzch.
Kiedy przekroczyły bramę Tilia zdecydowała: - Jutro spróbuję uformować taką kulę – uśmiechnęła się, nieco rozluźniona – I postaram się nie trafić nią w Ciebie.

Kiedy dotarły do karczmy, usiadły przy „swoim” stole i czekały na kolację, Tilia zastanawiała się: - Myślisz, że tego konia ktoś szuka? Tak, wiem, to głupie, gospodarz, który go wypędził, z pewnością skazał go na śmierć… Ale gdyby wiedział, że da się go wyleczyć?... Co powinnyśmy zrobić? – druidka bała się nawet myśleć, że mogłyby po prostu zabrać zwierzę ze sobą. Czy to nie rozwiązałoby ich problemów z transportem?
- Myślę, że za dzień lub dwa, on będzie w stanie chodzić, jeśli będzie jadł… jeśli będzie miał co jeść – poprawiła się – powinien dość szybko wrócić do sił…
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

- Naprawdę będą bezpieczni. Te konie są zbyt cenne by pozostawiać je całkowicie bez nadzoru, poza tym doskonale potrafią o siebie zadbać. Są trochę inne niż zwykłe wierzchowce hodowane przez ludzi, mają inną mentalność, instynkty. Faktycznie, są dość zarozumiałe i trzymają się przede wszystkim swojego towarzystwa, niemniej jednak przy nich Bzura i ten ogier mogą czuć się bezpiecznie. - mówiła elfka z drodze do miasta. Przy bramie zaczepiła jednego z elfów, mówiąc mu o rannym koniu w lesie i wędrującym stadzie.


Kiedy obie znalazły się w znajomej karczmie, Aileen dopiero zdała sobie sprawę z tego, jaka jest głodna i zmęczona. Pomimo niezbyt dobrej kondycji czuła jednak, że powoli jej moc wraca do równowagi. Zawsze regenerowała się nadspodziewanie szybko, a już teraz czuła, że energia którą straciła na leczenie zwierzęcia znów się w niej odradza.
- Myślisz, że tego konia ktoś szuka? Tak, wiem, to głupie, gospodarz, który go wypędził, z pewnością skazał go na śmierć… Ale gdyby wiedział, że da się go wyleczyć?... Co powinnyśmy zrobić?
Elfka pozwoliła sobie zastanowić się nad sytuacją, w międzyczasie Tilia dokończyła swoje przemyślenia. Triss przerwała im na chwilę podając kolację.
- Jeśli będziemy miały pecha, chłop zorientuje się że odratowano jego konia i zapewne zażąda jego zwrotu. - zaczęła Aileen, zanurzając łyżkę w mętnej zupie. Całe szczęście, że smakowała lepiej niż wyglądała. - Dostanie figę, nietrudno będzie mi zdobyć poparcie. Jak dla mnie, spokojnie możemy rozważać zabranie go ze sobą, oczywiście jeżeli będzie chciał. Rozwiązało by to nasz konny problem... W dodatku, jeżeli dla odmiany będziemy miały szczęście, nasz nieparzystokopytny przyjaciel wstanie na nogi już jutro. Zobaczymy po prostu jak rankiem będzie przedstawiał się mój talent magiczny.
- Znasz może trochę z naszej mowy? - zmieniła temat - Każdy lepiej wykształcony mag uczy się języka elfów, pomyślałam więc, że i ty powinnaś co nieco z niego rozumieć, nieprawdaż?
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia zjadła kilka łyżek gęstej zupy zanim w ogóle zorientowała się co je. Zupa nie miała ciekawego wyglądu, ale smakowała… Nie, właściwie nie można było narzekać.
Sprawa chorego konia tak bardzo ją pochłaniała, że nie bardzo dostrzegała co dzieje się dookoła niej. Oczywiście poza Aileen. Ona była ściśle związana z całą sprawą i jej obecność pozwalała driudce na łączność z rzeczywistością, zwłaszcza, że elfka miała dużo cennej wiedzy i informacji.
- Jak sądzisz, będzie chciał z nami pójść? - Było dla niej oczywiste, że konia należy zapytać czy chciałby z nimi podróżować. No, oczywiście, jeśli faktycznie uznają, że mogą mu to zaproponować.
Z drobnym opóźnieniem usłyszała to, co powiedziała uzdrowicielka: - Naprawdę?! Widzisz możliwość, że on wstanie już jutro? Zdążysz się zregenerować do rana? Byłoby cudownie! – niewiele brakowała, a klasnęłaby w dłonie. Uśmiechnęła się tylko. Okazywało się, że Aileen, choć tak na początku peszyła Tilię, teraz wyzwala w niej ogromne pokłady ukrytego głęboko entuzjazmu… - machnęła kilka razy łyżką i skończyła zupę. Poprosiła Triss jeszcze o napar z mięty i gdy go otrzymała, od razu wzięła w dłonie kubek. Lubiła ogrzewać dłonie naczyniem z gorącym napojem.
- Starsza mowa… Cóż, znam trochę podstawowych słów, część pojęć zielarskich i kilka prostych zwrotów. Na pewno nie potrafiłabym swobodnie rozmawiać, ale ojciec próbował mnie troszeczkę uczyć i waszej mowy. – zastanowiła się chwilę, czy potrafiłaby coś powiedzieć tak teraz, żeby zaprezentować swoje „umiejętności”. Nic jej jednak nie przyszło do głowy, więc tylko westchnęła: - Chętnie będę uczyć się od Ciebie także mowy Twojego ludu. Mam tylko nadzieję, że nie okaże się zupełnym beztalenciem… I że będę w stanie w jakiś sposób Ci się odwdzięczyć za wszystko… - dodała po chwili z wielkim uczuciem.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Obiecujący zapach mięty wydobywający się z kubka Tilii skłonił elfkę do poproszenia o to samo. Ziołowe napitki jednak za bardzo przypominały jej smakiem i zapachem wszelkie medykamenty używane przy chorobach typu grypa, nie piła więc ich zbyt często. Aileen nie miała immunitetu, podobnie z resztą jak większość jej przodków, toteż podobne choroby i gorsze paskudztwa dość mocno zapadały jej w pamięć. A szczególnie Błękitny Cień. To jej przypomniało, że wciąż miała na ten temat notatki do opracowania. I wiedzę, którą należy przekazać dalej.
Zamyśliła się na tyle, że dopiero po jakimś czasie doszła do wniosku, że Tilia czeka na jakiś odzew. Szybko przebiegła w myślach to co usłyszała i zapamiętała.
- Zrobię co w mojej mocy. Trucizny, zwłaszcza nieorganiczne, trudno usuwa się magią, najlepiej jest po prostu znać antidotum. - łyknęła trochę mięty i zakrztusiła się, parząc sobie wargi i język. Zapomniała, że napar jest gorący.
Udało jej się napić kilka łyków, gdy porządnie nadmuchała na płyn. Zapach parzonej mięty wydał jej się nawet przyjemny.
- Dobrze by było, gdybyś na samym początku zaprezentowała mi twoją wiedzę na temat naszego języka. Wy ludzie macie zdumiewający talent do gubienia akcentów i upraszczania grup spółgłosek. Niemniej jednak, nie w tym momencie.
Przysunęła się trochę bliżej stołu.
- Musisz wiedzieć, że uczenie człowieka Starszej Mowy może zostać bardzo źle odebrane, jeżeli trafi się na niewłaściwą osobę. Utrata poważania i dobrej opinii może nie brzmi aż tak groźnie, ale wierz mi, są chwile gdy to przynosi duże szkody. Dlatego oficjalnie uczysz się jedynie medycyny. Kiedyś nadejdzie czas, gdy będzie można sobie to odpuścić, na razie jednak wolę nie ryzykować.

Po krótkiej pogawędce obie dość wcześnie udały się do swoich pokoi. Aileen, w przeciwieństwie do Tilii, odzwyczaiła sie od normalnego trybu dnia, toteż szczerze wątpiła czy uda jej się obudzić wcześnie rano. Poprosiła więc córkę karczmarza, by ta, wychodząc rano do miasta, zapukała do jej drzwi.
Elfka położyła się do łóżka z poczuciem owocnie spędzonego dnia. Nie zdołała jednak pozbyć się obaw przed kolejnymi koszmarami sennymi. Jej kontrola była na zadowalającym poziomie, pomimo tego czuła, że minie trochę czasu nim bezokie widziadło przestanie nawiedzać jej sny.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Siedząc przy stole Tilia potakiwała ochoczo kiedy Aileen mówiła o starszej mowie. Oczywiście, że nie będzie chwalić się na prawo i lewo, czego uczy ją uzdrowicielka. Zresztą komu mogłaby się chwalić? Ptakom, drzewom? Nie, była pewna, że nikomu niepożądanemu nie zdradzi sekretów swoich i elfki.
Nie mogła oderwać myśli od konia i możliwości jego szybkiego wyleczenia. Bała się nawet, że nie będzie mogła usnąć.
Kiedy jednak po kolacji, całkiem zresztą smacznej, udała się do swojej komnatki, poczuła zmęczenie całego dnia. Owszem, nie zasnęła od razu, jednak po krótkich rozmyślaniach zapadła w sen.

Obudziła się jak zwykle o świcie, tym razem usłyszała piosenkę drozda. Ubrała się pośpiesznie i zbiegła na dół, do karczemnej sali. Nie wiedziała, czy Aileen już wstała, nie chciała budzić jej zbyt wcześnie. Miała świadomość, że większość normalnych ludzi o tej porze jeszcze śpi, dlatego też cicho opuściła karczmę. Niebo było już prawie jasne.
Szybkim krokiem przemierzała ulice Danae, zmierzając oczywiście w stronę bramy, która właśnie była otwierana. Nikt jej nie zaczepiał, więc szybkim krokiem zmierzała w stronę lasu, gdzie wczoraj wraz z elfką pozostawiły chorego konia.
Przez całą drogę opierała się chęci nadania ogierowi imienia. Wiedziała, że jeśli koń otrzyma swoje imię, Tilia zwiąże się z nim nieodwracalnie. A nadal bała się tego, że ktoś może się o niego upomnieć. Tak rozmyślając doszła do brzegu lasu.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

- Ktoś puka...

Aileen zerwała się z łóżka, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Odruchowo zerknęła na lustro, w którym zniknęła postać. Mogłaby przysiąc, że koszmary, które miewa, to najbardziej realistyczne widziadła na świecie. Podeszła chwiejnie do drzwi, na wpół rozbudzona. Szczegóły wyciekały z jej pamięci jak woda ze złożonych dłoni, wkrótce zupełnie zapomniała, co jej się śniło. Powitała Triss bladym uśmiechem i podziękowała za pobudkę.
Odsłonięte okno ukazało poranny krajobraz elfiego miasta. Po pustych uliczkach snuł się natchniony poeta i podśpiewywał z cicha, handlarze rozkładali kramy, a na dachu siedział bury kocur, myjąc starannie łapkę. Za chwilę cały tłum mieszczan zapełni ulice. Elfka westchnęła cicho i ziewnęła. Postanowiła położyć się jeszcze na kilka minut.
W rzeczywistości zaspała całą godzinę, ale nie było to rażące spóźnienie. Triss za "rano" uznała porę tuż po świcie. Zimna kąpiel szybko otrzeźwiła elfkę, a ciepłe śniadanie sprawiło, że nabrała optymizmu. Tilii już nie było, zapewne wyszła tuż po otwarciu miejskich bram i popędziła obejrzeć "pacjenta".
~ Dzień dobry. Żyjecie?
Spory ładunek irytacji i niezbyt chwalebnych uczuć pod kątem śnieżnobiałych wierzchowców przeniknął przez jej umysł.
~ Dobry jak dobry. Kiedy przyjdziecie?
~ Nie ma u ciebie Tilii?
~ Nie.

Elfka z lekkim niepokojem wyostrzyła zmysły, szukając w okolicy znajomej aury.
~ O wilku mowa, właśnie przedziera się przez krzaki - przerwała Bzura. - Pospiesz się i chodź do nas.

Jakiś czas później elfka wyplątała się z gęstych jeżyn i wyszła na zarośniętą małą polankę. W nocy konie przeniosły się trochę dalej, co oznaczało, że chory koń przynajmniej na chwilę musiał wstać. Tilia siedziała teraz przy jego głowie i głaskała go po aksamitnym nosie. Bzura i gniadosz powitali ją cichym rżeniem. Stada białych wierzchowców nie było nigdzie widać.
- Miałam nadzieję, że uda nam się wyjechać już dzisiaj. Jak on się czuje po nocy? - zapytała elfka wskazując na chorego.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Rozmyślania tak ją zaabsorbowały, że gdy dotarła do lasu, zdziwiła się, że już jest na miejscu. Jeszcze tylko kilka krzewów. Wierzchowców elfów nie było, ale Tilia widziała ślady ich nocnego pobytu. Rzeczywiście zwierzęta były tutaj pewnie przez całą noc, tak jak obiecały. Druidka powiedziała „dziękuję” – wiedziała, że podziękowanie do nich dotrze.
Zaraz potem usłyszała Bzurę. Bardzo się ucieszyła. Przywitała się grzecznie z klaczą i podeszła do chorego ogiera. Wyglądał lepiej niż wczoraj. Nadal jednak był słaby. Leżał i z pewnością był głodny. Druidka przyklękła obok konia i rozłożyła przygotowane zioła. Chciała podać choremu część z nich na czczo, a potem dopiero martwić się o jedzenie dla niego.
Podała podobne mieszanki do tych wczorajszych. Zioła były skuteczne, widać było, że chory nie męczy się już tak jak wczoraj. To dobrze wróżyło. Jeśli oprócz ziół dostanie choć trochę magii, jest szansa, że da radę dziś stanąć na nogach.
Ogier rozpoznał druidkę. Prychnął cicho na jej widok i podsunął łeb do pogłaskania. Nie protestował i powoli zjadał wszystko, co podsuwała mu do pyska. Cały czas gładziła go i przemawiała cicho.
„Aster” – usłyszała i zdumiona spojrzała na chorego. Koń patrzył na nią z wdzięcznością. – Aster – powtórzyła cicho i z uśmiechem pogładziła konia po nosie.
W tym momencie dostrzegła Aileen i usłyszała jej pytanie. Zamyśliła się i odpowiedziała dopiero po chwili: - Wydaje mi się, że jest silniejszy niż wczoraj. Podałam mu zioła, a on chyba mnie rozpoznał – spojrzała z czułością na zwierzę. Patrzył z ufnością i spokojem. – Ma na imię Aster. – Podsunęła ogierowi ostatnią garść ziół, a kiedy on zaczął je przeżuwać, podjęła: - Myślę, że powinnyśmy przełożyć wyjazd choć o jeden dzień. Nie wiem, jak bardzo jesteś w stanie mu pomóc, ale on musi odzyskać siły. Wrócę zaraz do miasta i kupię dla niego choć dwie porcje kalorycznego pożywienia. Jeśli Twoja magia przyspieszy jego leczenie, pełny żołądek załatwi resztę. – Zerknęła speszona na uzdrowicielkę. Ostatnie, czego chciała, to by jej słowa zabrzmiały tak, jakby nie wierzyła możliwości i umiejętności elfki.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen potaknęła, słysząc argumenty Tilii. Jeden dzień niczego by nie zmienił, natomiast pośpiech istotnie mógł wpłynąć na wyprawę tylko w przypadku nagłego pogorszenia się stanu wierzchowca - nie byłby to więc wpływ pozytywny.
- Zostanę z nim tutaj i postaram się trochę mu pomóc. Weź ze sobą Bzurę, będzie dużo szybciej i przy okazji trochę się rozrusza.
~ Podpisuję się pod tym obiema... zgadzam się w stu procentach. - parsknęła klaczka i zatupała radośnie. - Zobaczymy przy okazji ile razy zdążysz ze mnie spaść...
Surowe spojrzenie Aileen w mgnieniu oka ostudziło zapał Bzury.
~ Będę uważać, obiecuję. Włos jej z grzywy nie spadnie, a co dopiero ona sama.
Elfka poświęciła sekundę na próbę zrozumienia dziwacznej końskiej logiki po czym machnęła zrezygnowana ręką. Jeszcze się nie zdarzyło, by Bzura celowo narażała kogoś bliskiego na niebezpieczeństwo. Usiadła przy boku Astra i położyła obok siebie swą torbę. Nie zarejestrowała momentu odejścia Tilii, ba, nawet nie była pewna czy w ogóle odeszła. Na samym początku zaczęła zwykłe ćwiczenia oczyszczające umysł, a potem położyła dłoń na szyi konia i straciła wszelkie poczucie rzeczywistości. Wycofała się w głąb swego umysłu, postrzegając teraz świat jedynie jako mieszaninę różnych magicznych emancji. Pozwoliła oddalić się większości z nich, zostawiając tylko wyraźną obecność chorego konia. Wokół panowała dojmująca cisza, lecz w krótkim czasie wypełnił ją cichy odgłos bicia dwóch serc - elfki i Astra. Aileen wniknęła umysłem w ciało zwierzęcia, obejmując swym postrzeganiem każdy zakamarek. Koń szarpnął się, przestraszony cudzą obecnością, lecz elfka szybko go uspokoiła. Nie spieszyła się, starała się przede wszystkim oszczędzać energię. Powoli znajdowała uszkodzenia jakie wywołała trucizna i usuwała je. Zmuszała chore tkanki do odnawiania się i zrastania, a krążącą w żyłach toksynę kierowała z dala od ważniejszych organów, próbując nakłonić ciało do usuwania jej. Jak przez mgłę czuła własne ciało, wyjęła z torby nóż i wykonała niewielkie nacięcie na skórze konia. Aster nic nie poczuł, on także wszedł w swego rodzaju otępienie. Przez ranę wyciekła odrobina krwi i półprzezroczystej chłonki, a wraz z nią toksyny, które Aileen zgromadziła w tym miejscu. Po chwili skaleczenie zalśniło lekko i zniknęło bez śladu.
Aileen wsłuchała się w ciało ogiera. Był osłabiony i głodny, lecz poza tym nic mu nie dolegało. Powoli zaczynał budzić się z odrętwienia, a elfka wycofała się z jego organizmu. Zużyła trochę więcej sił niż się spodziewała, była jednak zadowolona. Zbyt dużo czasu minęło od chwili, gdy po raz ostatni mogła robić dokładnie to, co do niej należy. Otworzyła oczy i jęknęła, gdy oślepiło ją jasne światło. Aster parsknął i wyciągnął szyję, a następnie wstał. Dopiero teraz Aileen zdała sobie sprawę z tego, jaki jest wielki. Bzura wyglądała przy nim jak źrebiec.
- Tilia? Jesteś tam? - rzuciła w przestrzeń.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Po odejściu Szayela nemorianin nie wiedział, co ze sobą zrobić. Gdzie miał szukać kolejnych źródeł mocy czy artefaktów zdolnych pomóc Otchłani? Taką wiedzę posiadać mogli Pradawni lub inne starsze rasy jak elfy. Właśnie, elfy! Aileen może byłaby chętna podzielić się z nim sekretami jej rasy lub też pomóc je zdobyć? Świadomie lub nie. Tylko pytanie gdzie jej szukać, mogło minąć wiele lat od ich ostatniego spotkania. W zasadzie minęło - dla Akkarina. Ile czasu upłynęło w Alaranii? Cóż, najłatwiej dowie się tego, wracając do Danae, czyż nie? Tam powinni pamiętać, gdzie udała się elfka i jak dawno temu...
Portal przeniósł go na trakt niedaleko miasta. Jego pochłaniająca światło emanacja przeraziła grupę wieśniaków, wędrujących w stronę Danae, lecz jeszcze gorszy efekt musiał mieć ubrany na czarno, kruczoczarny mężczyzna o bladej cerze, na równie mrocznym ogierze. Demon nawet nie zwrócił na nich uwagi, gdy Arkad truchtem ruszył w stronę widniejących niedaleko murów. Niezatrzymywany Akkarin znalazł się w mieście. Zeskoczył z konia i ruszył w stronę, gdzie z tego co pamięta,ł znajdowała się siedziba dowódcy garnizonu. Nie miał ochoty gadać z tym gburowatym elfem, ale stajenny może będzie pamiętał Aileen i jej wierzchowca. Jak jej było? Bzura? Co dziwne, myśląc o klaczy odniósł wrażenie, że zobaczył ją biegnącą przez miasto w przeciwnym niż on kierunku - w stronę bramy. Musiało to jednak być złudzenie, podobny koń... Elfka nie mogła wciąż być w mieście, lub też ponownie. To by znaczyło, że musiało minąć ledwie kilka dni, albo demon miał nieliche szczęście. W zasadzie w obu wypadkach by je miał. Potrząsnął tylko lekko głową i ruszył dalej...
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia miała wątpliwości, czy powinna dosiąść Bzury, ale kiedy przysłuchiwała się jej rozmowie z Aileen uznała, że klacz nie będzie miała nic przeciwko temu.
Zebrała szybko częściowo opróżnione woreczki i już była gotowa do drogi. Nie była doskonałym jeźdźcem, ale udało się jej nie spaść ani razu. Uznała to za dobrą wolę uprzejmej klaczy. Droga do miasta wydała się teraz bardzo krótka; upłynęło zaledwie kilka minut i już przekraczały bramy Danae.

W mieście skierowała się na rynek, gdzie po niezbyt długich targach zakupiła kilka porcji całkiem niezłej paszy. Miała nadzieję, że kukurydza, widoczna na wierzchu worka, znajduje się także w jego głębi. Nikt nie pytał jej dlaczego jako przyjezdna nie zaprowadziła swojego wierzchowca do stajni przy karczmie, w której się zatrzymała. Kupcy byli zadowoleni z pomyślnej transakcji. Bzura wiele jej pomogła – dzięki niej, można było sądzić, że obie wybierają się w podróż, być może bezdrożami, i potrzebują zapasu karmy.
Obładowane wracały wolniej. Tilia ostatnią część drogi przebyła pieszo; nie chciała niepotrzebnie obciążać klaczy.

W zaroślach, do których dochodziły, nie było słychać właściwie żadnych odgłosów. Gdy podeszły bliżej, ujrzała Aileen siedzącą przy boku Astra. Coś się działo, wyczuwała to, nie była jednak w stanie powiedzieć, co dokładnie. Ogier był spokojny, a uzdrowicielka bardzo blada i nieruchoma.
Zaskoczyło ją, że ogier nie leżał na boku, tylko stał. Może i niezbyt pewnie, ale jednak. Elfka wydawała się przy nim na krucha i wyczerpana.
Nagle druidka usłyszała „Tilia? Jesteś tam?” Głos Aileen był dziwny. Jakby dobiegał z daleka. Tilia bez wahania zostawiła Bzurę i podbiegła do uzdrowicielki. Przyklękła przy niej i dotknęła jej dłoni: - Aileen? – odezwała się niepewnie. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że głos elfki brzmi jak z zaświatów. – Aileen! – powtórzyła – Jestem tutaj. – Objęła dziewczynę, by ta mogła poczuć, że jest blisko – Co Ci jest? Jak mogę Ci pomóc? – starała się mówić spokojnie i nie wpadać w panikę. Zerknęła na konia, próbowała dowiedzieć się, co takiego tutaj zaszło. Jednak ogier nie potrafił jej niczego wyjaśnić. W jego myślach nie było nic. Jednym słowem, zwierzę nie do końca rozumiało, co takiego wydarzyło się chwilę wcześniej.
- Aileen… - spróbowała jeszcze raz.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Słońce świeciło zdecydowanie zbyt jasno. Aileen osłoniła dłonią oczy. Zanim jednak zdążyła z powrotem wrócić myślami do rzeczywistości, coś przysłoniło jaskrawe światło. Poczuła lodowaty dotyk na swojej dłoni i wzdrygnęła się. Fakt, że nie potrafiła rozpoznać ani osoby, ani sensu słów jakie wypowiadała wzbudził w niej irracjonalne przerażenie.
- Aileen… - usłyszała wreszcie znajomy głos.
- Tilia!
Dziewczyna jęknęła, gdy silny telepatyczny przekaz wbił jej się w umysł. Elfka wyplątała się z jej uścisku i wstała, opierając się o konia. Przytknęła palce do skroni, zamknęła oczy i przez chwilę nic nie mówiła. Jej aura dziwnie zamigotała a potem uspokoiła się.

- Przepraszam za tamto, nieźle mnie wystraszyłaś. Coś się stało? - zapytała, widząc mieszaninę skrajnych emocji odbijającą się w oczach dziewczyny - Nie denerwuj się, nic mi nie jest. Trudno jest od razu odzyskać przytomność umysłu po tym, jak wniknęło się w cudze ciało.
Sądząc po minie Tilii, niezbyt ją to uspokoiło.
- Zrobiłam coś dziwnego? Powiedziałam coś jednocześnie na głos i w myślach czy po prostu przez chwilę wyglądałam jak zwłoki? To też się zdarza, zwłaszcza jak ktoś porzuci całkiem kontrolę nad swoim ciałem i zapomni oddychać, a wtedy wygląda to jak...
Aileen odniosła wrażenie, że skóra Tilii jakby lekko pozieleniała.
- Dość. Nic mi nie jest. A on chyba jest głodny. - powiedziała elfka tonem ucinającym wszelkie dyskusje i dała Astrowi klapsa w chrapy, gdy ten zabierał się do przeżuwania jej włosów.

Aster był dobre kilkadziesiąt centymetrów wyższy od Bzury, a jadł prawie dwa razy tyle co ona. Całe szczęście, że Tilia rozsądnie oceniła ilość potrzebnej paszy, wystarczyło jej akurat na tyle, by klaczka mogła bez przeszkód podjadać mieszankę Astrowi. Aileen uparcie unikała rozmów na temat jej samopoczucia, kierując tok rozmowy albo na naukę magii, albo na opiekę nad koniem. Autentyczna troska w oczach Tilii sprawiała, że czuła się nieco zakłopotana.
- Co sądzisz o tym, by tej nocy Aster spędził noc w stajni razem z Bzurą? Załatwię jeszcze kilka spraw i jutro będziemy gotowe do drogi, a konie zdążą porządnie wypocząć. - powiedziała Aileen, gdy obie zbierały się już do powrotu do miasta. Elfka uśmiechnęła się do siebie.
- Mija kolejny dzień a jak dotąd nie zaatakował nas żaden potwór, nie zaczepił żaden podejrzany typ ani też nie musiałyśmy przed nikim uciekać. Może rzeczywiście... jak to było... Ach, "nasze przypadłości się zbuforowały"?
Elfka zarzuciła torbę na ramię i wezwała z powrotem Bzurę hasającą radośnie po lesie. Nie miała pojęcia, że właśnie szuka jej ktoś, kogo najpewniej zaklasyfikowałaby do kategorii "podejrzanych typów".
Zablokowany

Wróć do „Danae”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości