Czarna Puszcza[Puszcza] Niespokojna Podróż

Nocne zwierzęta, pumy, nietoperze, wilkołaki, niedźwiedzie. Pułapki, mroczne jaskinie, burze, wycie wilków, istoty przerażające i potwory... to tylko przedsmak tego co spotka Cię w Czarnej Puszczy, krainie znajdującej się na północny zachód od Doliny Umarłych, świecie, którego nigdy nie pozna przeciętne stworzenie.
Awatar użytkownika
Tirra
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

[Puszcza] Niespokojna Podróż

Post autor: Tirra »

         Tirra nerwowo zerkała w stronę centrum miasta. ~ A może się nie zjawi? - pomyślała, tracąc już całą nadzieję. Myślała, że dzisiejszy dzień będzie tym szczęśliwym - w końcu uda się jej wydostać z tego miasta. Na razie jednak, nie zapowiadało się na nic takiego. Dziewczyna zaczynała się coraz bardziej niecierpliwić i przestępować z nogi na nogę. Było już pięć minut po umówionej godzinie.
~ Co się mogło stać? - rozmyślała, wpatrując się w gęstą puszczę. Stała przed północnym wyjściu z miasta, spakowana i gotowa drogi. Przed nią rozciągał się nieprzyjemny widok - Mroczna Puszcza. Była tak straszna jak ją opisywali. Wśród drzew nie było nawet promyka światła słonecznego, drzewa były bardzo wysokie i rozłożyste, zaś gałęzie ostre, więc można było się nieźle poharatać. Ludzie z miasta zawsze opowiadali, że miejsce to jest jednym z najniebezpieczniejszych w Alaranii, można tam wejść i już nigdy się stamtąd nie wydostać. Tirra miała nadzieję, że jej to jednak nie spotka. W jej głowie narodził się jednak inny problem. Puszcza była bardzo ogromna, ciągnęła się wzdłuż i wszerz na wiele mil. Ona i Nimm nie zaopatrzyły się w żadną mapę tego miejsca. Przez gęsty las nie prowadziły także żadne wydeptane dróżki, bowiem nieczęsto można tam było kogoś spotkać. Jak przejdą bezpiecznie przez puszczę, jeśli nie znają drogi? Mogą zgubić się wśród labiryntu drzew i umrzeć z głodu lub pragnienia, albo jeszcze gorzej. Może mroczna elfka będzie miała jakieś pomysły. W końcu to las, jeżeli posiadała wrodzony instynkt mogłaby odnaleźć odpowiednią drogę. Tirra mogła liczyć tylko na nią, jedynym problemem było to, że wciąż jej nie było.
- Gdzie u licha jesteś? - wołała w myślach, chcąc przyciągnąć ją siłą woli ku sobie.
Awatar użytkownika
Nimmeril
Szukający Snów
Posty: 154
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]

Post autor: Nimmeril »

        Pianie koguta wyrwało ją ze snu. Nimm pospiesznie ubrała się i zeszła do dolnej izby. Pomieszczenie było niemal puste. Poza młodą parą, która była wyraźnie zajęta sobą i starszym mężczyzną pogrążonym w półśnie, nie było tam nikogo. Elfka zamówiła jedynie herbatę ziołową, usiadła przy stoliku i przez chwilę rozkoszowała się gorącym naparem. Mieszanka ziół całkowicie rozbudziła dziewczynę.
        Chwilę później Nimmeril była już w stajni należącej do gospody, w której się zatrzymała. Był to jeden z przyzwoitszych przybytków w Maurii, znajdujący się przy głównej ulicy miasta. Nazwa zajazdu nie zwróciła uwagi mrocznej. Obchodziło ją tylko to, że było tam w miarę czysto, mieli przyzwoite jedzenie i nie najgorsze warunki w stajniach. To ostatnie było dla elfki najważniejsze.
        W budynku pachniało sianem i końmi. Nimm przez chwilę rozkoszowała się tą swojską wonią. Zaraz jednak otrząsnęła się i witana radośnie przez swoją klacz, zabrała się do czyszczenia i siodłania swej towarzyszki. Co trochę wzrok mrocznej zbaczał ku pięknemu kasztankowi stojącemu w sąsiednim boksie. Zwierzę było smukłe, lecz niewątpliwie silne. Nimmeril uznała, że kasztanek jest niezwykle piękny.
- Zgodził się pójść z nami. - powiedziała Wiedźma - Nie lubi swojego pana. Twierdzi, że ten batoży go bez powodu i nie kwapi się do wydawania swych pieniędzy na paszę.
Rzeczywiście - po dokładniejszych oględzinach Nimm zauważyła liczne blizny pokrywające zad konia. Niektóre z nich były całkiem świeże. Gdy podeszła do konia, by go pogłaskać, pod skórą poczuła żebra.
- Nie martw się. Zajmiemy się tobą. - Powiedziała kojąco w mowie zwierząt.

        Około siódmej wyjechali ze stajni. Elfka na Wiedźmie i osiodłany, przygotowany do drogi kasztanek luzem. Nikt ich nie zatrzymywał. Ulice miasta były niemal puste. Mrocznej nie zdziwił ten fakt. Wkrótce bez problemów dotarli do bramy miasta. Nimmeril zaniepokoił fakt, iż nigdzie w pobliżu nie widać było Tirry. Nimm była przekonana, że jest już po siódmej, a bardka nie wyglądała na spóźnialską. Klacz zaczęła nerwowo przebierać nogami w miejscu.
- Jesteś pewna, że to tu mieliście się spotkać? Na pewno południowa brama miasta?
Elfka przymknęła oczy i zaklęła siarczyście. Przecież umówili się na spotkanie przy bramie północnej - tej od strony puszczy!
Ruszyła cwałem na przeciwległy kraniec miasta, sprawdzając tylko co trochę, czy kasztanek nadąża za tempem jej towarzyszki.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        Ostatnią noc w Dziurawym Galeonie spędził w miarę spokojnie - prócz dwóch koncertów, urządzonych mu przez niekoniecznie trzeźwych bywalców karczmy, nic nie zakłócało jego spokoju. Wyspał się więc względnie, choć warunki miał po temu nie za dobre - w... no dobrze, niech będzie, że sienniku więcej było chyba pluskiew, aniżeli siana, w izbie było zimno a w kącie coś kapało. Cóż. Przynajmniej ściany były.
        Obudził się jeszcze przed świtem, jak zwykle zresztą - pewnikiem efekt długich lat spędzonych w koszarach. Zszedł na dół, do wspólnej izby, porwał jakiś dzban po czym karczmę opuścił. Już na zewnątrz obmył się z grubsza wodą z naczynia (czego nie czynił od kilku dni, jak nie tygodni - po prostu nie widział takiej potrzeby), a doprowadzony do ,,porządku" zagłębił się w uliczki Maurii.
        Mając jakieś dwie godziny do umówionego spotkania, elf postanowił wydać tą resztę pieniędzy, jaka mu została, na prowiant i drobne zaopatrzenie - to tak, by nie musieć być na łasce towarzyszek, dość, że kupowały mu konia. Zakupy więc porobił, popakował się, po czym udał się na miejsce spotkania, to jest w stronę północnej bramy miasta. Czemu tam - nie wiedział, widać kobiety nie chciały tak szybko wydostawać się z Mrocznych Dolin.
        Na miejscu zobaczył Tirrę... tylko ją. Nimmeril spóźniała się, a Merithur miał nadzieję, że elfka jednak się zjawi - dotychczas jakby bardziej okazywała mu pozytywne nastawienie, aniżeli trubadurka.
        Nadzieje czasami się nawet spełniają. Tak było i teraz - Nimmeril wkrótce przybyła, prócz swojego konia prowadząc i drugiego, kasztanka... Znać było po nim, iż mroczna gospodaruje pieniądzem oszczędnie. Nic to. Jak się nie ma, co się lubi...
        - Pani Tirraathe, pani Nimmeril - ukłonił się na elfią modłę. - Dokąd się udajemy?
Awatar użytkownika
Tirra
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tirra »

         - Daruj sobie tą panią. Jestem Tirra. Udajemy się do jakiegokolwiek większego miasta poza puszczą, później sobie poradzę i odnajdę drogę do mej rodzinnej krainy. A tak poza tym co ty tutaj robisz? - to powiedziawszy uśmiechnęła się. Sądziła, że ostatecznie będzie musiała radzić sobie sama. Pomoc nadeszła z nieoczekiwanej strony. Elf, który pomógł im w karczmie z jakiegoś powodu zjawił się tutaj, może chciał pomóc, a może coś kombinował? Tirra nie ufała mu. Kamień spadł jej z serca gdy zobaczyła zbliżającą się Nimm z dwoma końmi. Bardka na śmierć zapomniała o tym, że powinna pomyśleć o wygodniejszym środku transportu, niż jej własne nogi. Najwidoczniej elfka przewidziała to wszystko. To mógł być powód jej spóźnienia.
- Całe szczęście, że jesteś. Myślałam, że mnie wystawiłaś. - odetchnęła z ulgą. Spojrzała na konie, a potem na wejście do puszczy, dodając:
- Drzewa rosną bardzo blisko siebie, gałęzie zasłaniają prawie wszystkie ścieżki, trudno ci będzie podróżować z dwoma końmi naraz. Prawie żadna ścieżka jest nieprzejezdna. Tak czy siak, będziesz musiała podróżować pieszo.
Tirra była gotowa do drogi od przeszło dwudziestu minut, tak więc nie zwlekała i ruszyła w stronę puszczy. Serce waliło jej jak oszalałe, próbowała się uspokajać, że nie jest tutaj sama, ale nie potrafiła powstrzymać lęku. Tak naprawdę nie wiedziała co czeka ich w zdradzieckim lesie. Dziewczyna zwróciła się do elfki:
- Żyłaś w takich lasach, masz więc największe doświadczenie spośród nas wszystkich. Myślę, że to ty powinnaś prowadzić naszą grupę. Musimy także obmyślić plan na wypadek gdyby coś nie ułożyło się po naszej myśli. Co zrobimy jak ktoś się zgubi? Jak zareagujemy gdy ktoś nas zaatakuje?
Teraz kiedy podróżują razem, muszą sobie nawzajem pomagać. Ich życie lub śmierć zależy od drobnych niuansów, a Tirra nie zamierzała jeszcze kopnąć w kalendarz. Muszą nauczyć się wspólnie współpracować, aby pokonać każde niebezpieczeństwo jakie ich spotka...
Awatar użytkownika
Nimmeril
Szukający Snów
Posty: 154
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]

Post autor: Nimmeril »

        Nimm zdyszana dotarła w końcu do północnej bramy miasta. Kobieta i elf czekali na nią w umówionym miejscu.
- Wybaczcie spóźnienie. Pomyliłam miejsce zbiórki.
Po chwili oddech mrocznej uspokoił się. Dziewczyna spostrzegła, że coś jest nie tak...
- Gdzie twój koń Tirro? Mówiłaś przecież, że mieszkańcy Maurii ,,z pewnością polecą na kilka monet" - Nimmeril nie mogła powstrzymać złośliwego uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy, gdy zwracała się do towarzyszki. - na razie i tak musimy iść pieszo, ale po pewnym czasie koń będzie Ci potrzebny. Nie mam mowy, żebyś jechała ze mną, lub... - elfka zacięła się. Uświadomiła sobie, że nie zna imienia mężczyzny. - Wybacz panie, ale chyba jeszcze się nam nie przedstawiałeś - odezwała się tym razem do długouchego.
- W każdym razie - ponownie mówiła do Tirry - Ja nie zabieram pasażerów, a ten kasztanek jest za słaby, aby nieść dwie osoby.
        Nimmeril zdenerwowało podejście kobiety. Obiecała załatwić sobie konia, a teraz stwarzała dodatkowy problem. Elfka nie miała zamiaru traktować jej ulgowo. Fuknęła więc tylko:
- Oby udało ci się załatwić tego konia jak najszybciej. Nie mam zamiaru tkwić w Maurii tylko dlatego, że pewnej bardce nie chciało się zapamiętać jednej rzeczy, którą winna była zrobić.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        - Rzeczywiście - stwierdził po chwili. - Nie przedstawiłem się. Merithur z Kryształowego Królestwa, żołnierz w służbie jego miłości króla Denawetha. Cóż... obecnie nie zajmuję się niczym konkretnym, dawno nie widziałem domu.
        Co do konia... faktycznie, w puszczy koń nie będzie specjalnie przydatny. Nie to, żeby była jakoś nieprzejezdna, szlaki w niej istnieją a Mauryjczycy trzymają je we względnym porządku... Tyle tylko, że korzystanie z nich jest dość ryzykowne, a to przez bandytów, którzy zajęli wszystkie południowe drogi w okolicy miasta. Powiecie może, że bandyci nie stanowią dużego zagrożenia dla tych, którzy potrafią posługiwać się bronią? Nic bardziej mylnego! Są to świetni łucznicy, mistrzowie zasadzek, sprawnie kierowani przez przebiegłego Ugrota, zwanego Lisem. Co więcej, pomaga mu mag - niejaki Suriad Martwe Oko. Obserwuje on gościniec za pomocą swoich sztuk, a kiedy zauważy na nim grupę bez eskorty... cóż. Marny wtedy los podróżnych.
        Słyszałem jednak o innej drodze, bezpiecznej drodze, wąskiej ścieżce skrytej między drzewami. Niewielu o niej wie, niewielu z niej korzysta. Skąd więc wiem o niej ja? Czasami wystarczy dobrze wsłuchać się w to, co mówi się przy barze w Dziurawym Galeonie. Korzystając z tej drogi być może opóźnimy opuszczenie puszczy, ale winniśmy być bezpieczniejsi - pełnego bezpieczeństwa jednak nie gwarantuję, jesteśmy wszak w Mrocznych Dolinach. Powinniśmy wyjść gdzieś w pobliżu Mglistych Bagien, stamtąd czeka nas - już bezpieczniejsza - wędrówka do Ostatniego Bastionu lub Rododendronii. Sugerowałbym tą drugą możliwość, a to z racji na możliwość zakupu konia dla Tirry - z pewnością udałoby się go nabyć w jakiejś osadzie po drodze, tych zaś więcej napotkamy, udając się na północ właśnie.
Awatar użytkownika
Nimmeril
Szukający Snów
Posty: 154
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]

Post autor: Nimmeril »

        Nimmeril zastanowiła się, czy wszystko się zgadza i czy nie zapomniała o czymś. Stwierdziwszy, że ma wszystko co trzeba, a i towarzystwo wygląda na gotowe do drogi, odrzuciła długie włosy na plecy i przekroczyła bramę miasta, znajdując się tym samym w puszczy. Mroczna obejrzała się i zachęciła gestem elfa i bardkę, aby za nią podążyli.
- Merithurze, sądzę, że byłoby lepiej, gdybyś to ty nas prowadził. To ty znasz drogę.
Dziewczyna poczekała, aż mężczyzna wraz z wiernie podążającym za nim kasztankiem wyminął ją. Oglądając się, czy Tirra idzie na końcu pochodu ruszyła w las.
        Szli jakiś czas przez gęstą puszczę. Ścieżka wybrana przez Merithura faktycznie była wąska i dobrze ukryta. Nimm szła przed siebie i oglądała pierścień na swoim palcu. Dziewczyna zastanawiała się, jaka magia może tkwić w tej pięknej błyskotce. W pewnym momencie elfce zdało się, ze zauważyła dziwny błysk. Jakby umieszczony w pierścieniu kamień mrugnął do niej.
Chyba zaczynam wariować - pomyślała i ponownie skupiła się na drodze.
        Zbliżało się południe. Szli już dobry kawał czasu i Nimmeril postanowiła zarządzić postój. Zawołała na Merithura, aby się zatrzymał, a następnie odwróciła się. Za nią nie było nikogo.

Tirra zniknęła.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        Na propozycję elfki nie opowiedział - po prostu wskoczył na siodło i kierując się w puszczę, wysunął się naprzód kompanii. Mroczna Puszcza rzeczywiście zasługiwała na swoje miano - splątane konary tworzyły barierę, przez którą promienie słońca przeciskały się z ogromnym trudem, jeśli w ogóle. Podróżowali więc w półmroku, przynajmniej do czasu, aż wkroczyli na ukrytą ścieżkę.
        Tam było gorzej. Gałęzie wyrastały tak nisko, że o jeździe na grzbiecie konia mowy być nie mogło - Merithur zeskoczył więc z siodła i kasztanka począł prowadzić za uzdę. Ciemno było, ciemniej, niż na głównym trakcie - tu promyk słońca był nie lada sensacją, przez co ledwie było widać to, co miało się dziesięć kroków przed sobą. To znaczy - dla człowieka. Elf widział całkiem nieźle, przynajmniej jak na te warunki. Za siebie wszelako nie spoglądał zbyt często - wolał patrzeć pod nogi, za wiele w życiu przeszedł by umierać, skręciwszy kark po potknięciu się o jakiś wystający korzeń.
        Nimmeril zarządziła postój - no, czemu nie, spieszyć się nie było potrzeby. Mogło być coś koło południa - przez splątane gałęzie przebijało się więcej promieni słonecznych - toteż pora była odpowiednia. Elf rzucił swój dobytek pod pień jakiegoś drzewa, sam oparł się o nie plecami i rozciągnął wygodnie. Przymknął oczy... na chwilę. Otworzył je nagle, rozejrzał się.
        - Gdzie Tirra? - spytał z napięciem w głosie, po czym zerwał się na równe nogi. - Gdzie, do demona, Tirra?! Była za tobą, Nimmeril... nie zauważyłaś, kiedy zniknęła? Jak zniknęła? Cholerny los... widziałaś coś niezwykłego po drodze? Słyszałaś? Czułaś choćby? Dziwne rzeczy dzieją się w tym lesie, krążą plotki, legendy... Ale żeby aż tak?
Awatar użytkownika
Nimmeril
Szukający Snów
Posty: 154
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]

Post autor: Nimmeril »

        Nimmeril zareagowała na brak Tirry wyjątkowo spokojnie. Nie można było powiedzieć tego samego o Merithurze. Zerwał się na równe nogi i podniesionym tonem zaczął wypytywać ją o okoliczności zniknięcia bardki. Mroczna odczekała chwilkę, aż mężczyzna ochłonie i odezwała się spokojnym tonem.
- Gdybym widziała, jak znika, to sądzę, że zareagowałabym jakoś. Nie słyszałam żadnych podejrzanych dźwięków, a uwierz mi - słuch mam dobry. Coś mi się zdaje, ze to nie było coś naturalnego. Może i się nie znam, ale coś mi tu śmierdzi magią.
        Nie mówiąc nic więcej Nimm poluzowała Wiedźmie popręg i zostawiwszy klacz w okolicy najapetyczniejszej trawy, usiadła pod drzewem, obok wciąż stojącego Merithura. Następnie zaczęła przegrzebywać swój tobołek w poszukiwaniu jakiegoś pożywienia. Będąc jeszcze w Maurii zaopatrzyła się w zapasy na podróż.
W torbie znalazła niewielkie pudełko, po którego otwarciu ukazały się apetycznie pachnące ciastka. Wyciągnęła rękę z pudełkiem ku towarzyszowi.
- Poczęstuj się. Lepiej usiądźmy i spokojnie zjedzmy, zamiast stać i zastanawiać się, co zrobić w tej sytuacji. Puszcza jest gęsta i niebezpieczna. Szukając Tirry sami możemy się pogubić. Póki jesteśmy we dwoje mamy większe szanse na przetrwanie w tej puszczy. Ochłońmy trochę, posilmy się. Myśleć będziemy później.
Nimmeril spojrzała wyczekująco na Merithura i potrząsnęła delikatnie pudełkiem z ciastkami.
- To co? Poczęstujesz się? Są zaskakująco dobre - uśmiechnęła się łagodnie do mężczyzny.
Awatar użytkownika
Elleyna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elleyna »

        Elleyna obudziła się. Była oparta o wielkie drzewo. "Skąd ja się tu wzięłam... Aua..." Pokusa zwinęła się z bólu. Była słaba, a jej ciało obolałe, szczególnie bolało ją prawe ramię, miała tam bowiem wbitą strzałę. Jej ubranie było poplamione dużą ilością krwi i to nie tylko jej krwią, obok niej leżało jeszcze kilka zmasakrowanych zwłok. "Co tu się stało!" Elley była przerażona tą całą sytuacją, najgorsze było dla niej to, że nic z tych wydarzeń nie pamiętała. "Dobrze, tylko spokojnie, wpierw rana." Pomyślała i w tym momencie wyrwała sobie strzałę z ciała. Syknęła z bólu. Rozdarła kawałek sukni i zatamowała nim krwawienie. Powoli wstała i oparła się plecami o konar.
        - Ituś! - zawołała. - Gdzie się podziewasz?! - Elleyna rozejrzała się za wierzchowcem. Nie było go. Przeszła kilka kroków nawołując pegaza, kiedy nadepnęła na pergamin, na którym narysowano twarz młodej dziewczyny. Elley nie była świadoma, że przybrała jej postać. Pokusa była niskiego wzrostu o bladej skórze i kruczoczarnych, kręconych włosach, zaś oczy miała koloru zielonego.
        - Witaj Aertillo! Cieszę się niezmiernie, że pierwsi cię odnaleźliśmy. - usłyszała za sobą gruby głos. Pokusa obróciła się. - Musiał mnie pan pomylić, ja jestem... - Elleyna nie zdążyła dokończyć zdania. - Musiałaś się nieźle poturbować. - jeden z trzech mężczyzn roześmiał się, a teraz chodź tu po dobroci. - Pokusa chciała się ujawnić, ale coś ją powstrzymała zamiast tego ruszyła pędem przed siebie, oni za nią. Nie przebiegła dużo, gdyż osłabiona potknęła się o korzeń i w tej chwili pojawił się jej rumak. Szybko wstała i wskoczyła na Italię. Nieznajomi zatrzymali się i zaczęli kląć pod nosem. Szybko zniknęli z jej oczu. Po chwili zauważyła w oddali dwójkę elfów. Uśmiechnęła się do siebie i przytulona do grzbietu konia dotarła do nich. W dłoni nadal trzymała portret dziewczyny.
        - Przepraszam was, ale czy mogłabym przy was na chwilę odpocząć, jest tu dość niebezpiecznie, a nie jestem w stanie się bronić? - powiedziała cicho i niemalże niesłyszalnie.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        - Nie - odparł elfce. - Jakoś straciłem apetyt... niech to szlag! No dobra. Jeśli Tirra wciąż żyje, może uda jej się wrócić na szlak czy do Maurii. Biegając po puszczy raczej jej nie pomożemy...
        Merithur z ponurym wyrazem twarzy oparł się znów o drzewo, wyciągnął z juków bukłak, pociągnął solidny łyk i odetchnął głęboko.
        - Chcesz? - zwrócił się znów do Nimmeril. - To dobre wino, co prawda nie elfickie, bo z Wybrzeża Cienia, ale...
        Dalsze zachwalanie trunku, choć technicznie rzecz biorąc możliwe, byłoby niewskazane, bardziej wypadało zająć się nieznajomą. Bo że uwagi i pomocy potrzebowała, było oczywiste - była ranna, miała coś nie tak z ramieniem, a cichy głos mógł świadczyć o sporej utracie krwi. Elf był zmuszony zerwać się na nogi po raz drugi.
        - Oczywiście, pani - elf podszedł do jej konia, a widząc, jak bardzo kobieta jest osłabiona, bez słowa ściągnął ją z pegaza i ułożył na ziemi. Szybkie oględziny nie wykazały żadnych ran poza tą na prawej ręce - z pewnością po strzale, wyrwanej strzale - wyszła razem z kawałkiem mięśnia, rzecz jasna. Merithur więc możliwie delikatnie począł obmacywać ramię kobiety, próbując wyczuć grot. Miała szczęście, jak się okazało, żelaza w ciele nie było. Tak czy owak, rana groziła wykrwawieniem się, gorączką czy zakażeniem, jeśli nie zostałaby oczyszczona.
        - Jestem Merithur z Kryształowego Królestwa - przedstawił się, w międzyczasie rozcierając w dłoniach wydobytego z sakwy krwawnika. - Ta rana nie jest tak groźna, jak może wyglądać - no, o ile nie ma w niej fragmentu grotu. Brzegi ma dość równe, powinna się wygoić. Tak czy owak, bandyci... to bandyci napadli na ciebie, pani?... używali lekkich łuków, ze dwadzieścia pięć kilogramów naciągu, zważywszy na tutejsze warunki, strzały były bez zadziorów... Będzie dobrze. Dożyjesz do spotkania z medykiem.
        Elf wpakował sobie rozdrobnione ziele do ust, przeżuł, po czym przyłożył papkę do ramienia kobiety. Następnie wydobył z sakwy pasek suszonego mięsa i podał go rannej.
        - Proszę, przeżuj to - polecił. - Wzmocni cię to nieco, pani, a i pewnie musisz być głodna. Poleż tu chwilę, zaraz wrócę, a później chyba ruszymy do Maurii, znajdziemy medyka... Nimmeril, mogę cię prosić na chwilę?
        Z elfką odszedł na bok, poza zasięg ludzkich uszu, po czym zwrócił się do niej ponownie.
        - Jesteśmy na szlaku - powiedział, od razu przechodząc do rzeczy. - Pomóc jej zatem trzeba... Cóż, moglibyśmy spróbować kontynuować podróż z nią, założyć opatrunek i mieć nadzieję, że jest dość silna, by utrzymać się na koniu, czy, w tym wypadku, pegazie. No i że zwalczy gorączkę, która pewnie pojawi się za parę godzin. Tyle tylko, że rana jest spora, połowa bicepsa jest rozharatana... nie dziwne zresztą. Wolałbym jednak wrócić do Maurii, poszukać kogoś, kto to wyleczy... Zapłaci sama, skoro napadli ją bandyci, to pieniądze ma, jeśli im uciekła. To będzie jednak nadłożenie drogi i czasu... Tak czy owak, decyzja należy do ciebie. Jeśli nie śpieszy ci się aż tak bardzo, wróćmy do miasta, bo bez pomocy jej nie zostawię, to zastrzegam.
Awatar użytkownika
Nimmeril
Szukający Snów
Posty: 154
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]

Post autor: Nimmeril »

        Nimmeril właśnie miała uraczyć się winem, którym poczęstowała ją Merithur, gdy na ścieżkę, przy której odpoczywała para elfów wbiegł pegaz. Na grzbiecie zwierzęcia leżała półprzytomna kobieta. Towarzyszący mrocznej mężczyzna od razu pospieszył niewieście z pomocą. Nieznajoma była ranna w rękę, która mocno krwawiła. W czasie, gdy Merithur opatrywał ranną, Nimm podeszła do poddenerwowanego pegaza i zaczęła cichutko przemawiać do niego w mowie zwierząt. Jak się okazało była to klacz imieniem Italia. Skrzydlata martwiła się o swoją panią. Po chwili łagodnego głaskania po chrapach i rozmowie z elfką, zwierzę nieco się uspokoiło.
        Gdy ręka kobiety była już opatrzona, Merithur poprosił Nimmeril na stronę i wyjaśnił jej, jak wygląda sytuacja.
- Myślisz, że nie dasz rady sam zapewnić jej opieki medycznej? Widziałam, jak poradziłeś sobie z założeniem opatrunku. - przez moment w głosie mrocznej słychać było nutkę podziwu - Wolałabym wyruszyć w drogę. Zanim trafiłam do Maurii dość długo przebywałam w Mrocznej Puszczy. W głębi lasu płynie niewielka rzeczka, kończąca się maleńkim jeziorkiem. Sądzę, że dotarcie do źródła świeżej wody nie jest najgorszym pomysłem. Przynajmniej moim zdaniem. - Nimmeril uważnie wpatrywała się w oczy stojącego naprzeciwko mężczyzny. Dopiero teraz zwróciła uwagę, na to, że są w pięknym odcieniu niebieskiego.
-Skąd ci się biorą takie myśli, Nimm? - skarciła sama siebie oczekując na to, aż Merithur wyrazi swoją opinię na temat jej pomysłu.
Awatar użytkownika
Elleyna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elleyna »

        - Nie wiem, nie pamiętam. - wyjąkała pokusa. Kiedy mężczyzna odszedł z elfką. Delikatnie pogładziła opatrunek i uśmiechnęła się. Mimo osłabienia, wstała. Przez chwilę zakręciło się jej w głowie, a nogi ugięły się, lecz na szczęście obok był pegaz, który bez wahania pomógł jej utrzymać się na dolnych kończynach. "Ile jeszcze potrzeba czasu, aby ta przeklęta rana zagoiła się." Kątem okiem spojrzała na rozmawiających nieznajomych. Na ziemi leżał upuszczony, pewnie kiedy mężczyzna ściągał ją z wierzchowca, pergamin. Podniosła go, z trudem i spojrzała rysunek kobiety. Wtem przypomniała sobie coś, a dokładniej moment, w którym siedziała z tą dziewczyną w karczmie, ona prosiła ją o pomoc. Była to jej przyjaciółka. Elleyna przygryzła sobie dolną wargę, tak że spłynęła krew. "Ona musi być, gdzieś blisko. Pamiętam.. Ostatni raz ją widziałam, gdzieś w tej puszczy... Chyba." pomyślała i wtem usłyszała nazwę Maurii.
        - Ja się nie zgadzam, do żadnego miasta nie idę. - powiedziała tak głośno, aby elfy mogły ją usłyszeć.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        - Nimmeril, nie jestem medykiem - westchnął elf. - Założenie opatrunku to jedno, ale ona wyrwała razem ze strzałą kawałek mięśnia. Ranę względnie oczyściłem, krwawnik trochę pomoże na ubytek krwi, ale nie mogę zagwarantować, że nie skończy się to zakażeniem... a zakażenie to co najmniej amputacja ręki, nawet, jeśli w Maurii znajdziemy szczególnie zdolnego medyka. Nie. Nie podejmę takiej decyzji za nią - ruchem głowy wskazał w stronę miejsca, w którym leżała ranna.
        Decyzji jednak podejmować nie musiał. Kobieta musiała być obdarzona niezwykle dobrym słuchem - posłyszawszy przynajmniej część ich rozmowy, zadecydowała sama... Niech tak będzie. Merithur przez krótką chwilę zastanowił się nad powodem tej niechęci do miasta, w końcu jednak uznał, że to nie jego sprawa. O Maurii krążyło wiele ponurych legend, niektórzy podróżni zwyczajnie unikali tego miejsca.
        - Dobrze zatem! - rzekł elf po czym wrócił na ścieżkę, zebrał swój dobytek spod drzewa i zarzucił juki na koński grzbiet. - W takim razie ruszamy natychmiast. Woda tutaj to nie problem, raczej nie warto zbaczać z tej drogi, by dostać się do tego jeziorka, o którym wspominałaś, Nimmeril. Tu jesteśmy względnie bezpieczni, a tam... Bandyci nie są jedynym niebezpieczeństwem, na jakie można natknąć się w Mrocznej Puszczy.
Awatar użytkownika
Nimmeril
Szukający Snów
Posty: 154
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]

Post autor: Nimmeril »

        Nie tylko Nimmeril nie uśmiechało się wracanie do Maurii. Nieznajoma mimo osłabienia wywołanego raną i utratą dużej ilości krwi, głośno zaprotestowała przeciwko powrotowi do miasta. Merithur zrezygnował z namawiania kobiet na zaproponowane przez siebie wyjście, które było zdecydowanie rozsądniejsze. Mężczyzna chwilę później był gotowy do drogi. Nimm musiała tylko dopiąć popręg Wiedźmy, który był poluzowany cały czas, gdy elfka szła pieszo. Ścieżka, którą podążali dotąd stała się nieco szersza i dało się nią jechać konno. Upewniwszy się, że nieznajomej nie grozi upadek z grzbietu pegaza, mroczna zgrabnie wskoczyła na grzbiet klaczy i zameldowała Merithurowi:
- Jesteśmy gotowe do drogi. Sądzę, że najlepiej byłoby, gdybyś dalej prowadził. W końcu to ty znasz trasę. - Nimmeril zamyśliła się przez chwilę - Ja pojadę na końcu. Tym razem postaram się zachować jeszcze większą czujność i będę uważać na naszą ranną. Nie chcemy w końcu, żeby nastąpiła sytuacja podobna do zniknięcia Tirry...
Awatar użytkownika
Elleyna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elleyna »

Koń, na którym siedziała pokusa niespodziewanie odleciał. Zawiał zimny wiatr i przez chwilę pojawiła się mgła. Temu zjawisku zawtórowały niskim głosem wrony, gdzie nie gdzie przebiegł jakiś zwierz. Dziewczyna na swoim wierzchowcu uniosła się ponad szare liście. Słońca nie było widać, dzięki szarym chmurkom. Pegaz machał skrzydłami, niekiedy parskał. Było dość ciepło. Można było zobaczyć cały kontynent, a w oddali połyskiwała tafla morza. Właśnie w tą stronę kierował się zwierzak. <ciąg dalszy Elleyna:>
Zablokowany

Wróć do „Czarna Puszcza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości