Demara[Uliczka] Ciekawy wieczor

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Awatar użytkownika
Diorn
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Diorn »

W ten chłodny wieczór Diorn stawiał ostrożnie kroki na brukowanej ulicy Demary, kolejnym mieście, które znalazło się na trasie jego wieloletniej wędrówki. Elf z radości spoglądał na wybudowane domy, gdyż przez ostatni czas przebywał w lasach nie spotykając nikogo poza zwierzętami. Cóż, nawet istotę związana z przyrodą może czasem rozdrażnić towarzystwo drzew, zwłaszcza że Diorn, który miał obsesję na punkcie układania włosów nie posiadał przenośnego lusterka i nie miał jak sprawdzić ich wyglądu, co doprowadzało go do szału.
Od przekroczenia murów miasta minęło już trochę czasu, więc elf zdążył już zobaczyć to i owo, kupić prowiant i posiedzieć w karczmie, a teraz błąkał się bez celu licząc na to, że może spotka kogoś na kim mógłby zarobić trochę groszy, albo znaleźć jakieś przytulne miejsce na nocleg.
Gdy tak szedł nagle dostrzegł kilka kroków przed sobą grupkę rozmawiających ze sobą osób. Na swoje nieszczęście zawiesił na nich na dłużej wzrok, zapominając przy tym by zwracać uwagę na nogi, i zaliczył glebę potykając się o nie wiadomo o co.
Ishigami
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishigami »

Gdy już Ishigami otwierał usta by się odezwać, wyjątkowo niezdarny elf zaliczył bliższe spotkanie z glebą tuż obok niego. Odchrząknął cicho, zerkając na głowę pod jego stopami.
- Ekhm... Nic Panu nie jest?
Zapytał, wyciągając dłoń by pomóc mu wstać. Po chwili jednak jego spojrzenie uniosło się w niebo.
- Chyba będzie padać. Zaprosiłbym was tam, gdzie nocuję, ale niestety nie jest to moja posiadłość i polegam wyłącznie na gościnności gospodarza, której nie chciałbym nadużywać. Rozumiem więc, że żadne z nas nie ma dobrego miejsca, by się zatrzymać, hm?
Awatar użytkownika
Cador
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek- obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cador »

Przypatrzył się rozłożonemu na ziemi mężczyźnie badawczo, unosząc brew ku górze. Pijany? Uderzony w głowę przez któregoś z bywalców karczmy, co uszkodziło mu błędnik? Zmęczony? A może zwyczajna ciapa? Nie ruszył na pomoc, bo Ishigami już zainteresował się leżącym u jego stóp. Zamiast tego Cador również, śladem Fellarianina, uniósł głowę ku górze i zapatrzył się w niebo przykryte ciemną kołderką nocy. W zielonych oczach odbiły się tysiące gwiazd; odszukał większe i bliżej sobie znane konstelacje, zerknął na gruby rogal księżyca. Przeanalizował w głowie kilka faktów, również to jak dużo czasu minęło od wyjścia z wynajmowanego pokoju, po czym przymrużył powieki i wrócił zainteresowaniem do swoich tymczasowych towarzyszy.
- Zrobiło się późno, muszę się zbierać.- mruknął, przenosząc spojrzenie z Kiry na Ishigamiego i z powrotem- Jutro rano wyjeżdżam z miasta, więc trzeba trochę odpocząć przed wyprawą. Miło było.
Poprawił kołnierz skórzanej kurtki, zawiązał mocniej owijający szyję szalik i uniósł kącik ust ku górze, tworząc tym samym sympatyczny uśmiech.
- Jest nadzieja, że jeszcze kiedyś zobaczymy. Tymczasem: bywajcie.- pożegnał się, odwrócił i odszedł w swoją stronę. W mieście było na tyle ciemno, że po pięciu minutach zupełnie zniknął z pola widzenia. Może gdzieś skręcił, może pochłonęły go mroki spowijające ulice.
Awatar użytkownika
Kira
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kira »

Oho, wygląda na to, że nie tylko ona miała takiego pecha w tłumie, tyle że ją ktoś przytrzymał, a mężczyzna tyle szczęścia nie miał. Raczej nie wyglądało, by coś mu się stało, jednakże podobnie jak Ishigami, zainteresowała się nim i lekko nachyliła.
-Niby tyle tutaj karczm, a żadna nie nadaje się do spokojnego przeczekania deszczu - westchnęła cicho.
Pod tym względem jednak u niej było lepiej, cichych, pustych karczm i kawiarenek było sporo, nawet zaraz po przybyciu znalazłoby się jakieś miejsce na odpoczynek, chociaż z jakiejś nadzwyczajnej gościnności nie słynęli.
Słysząc pożegnanie Cadora lekko się zasmuciła, bądź co bądź zdążyła go polubić, a jeśli w ogóle się jeszcze spotkają raczej szybko to nie nastąpi.
-Bardzo miło było cię poznać, szczęśliwej podróży - uśmiechnęła się.
Czyli zostali z Ishigamim we dwójkę z nieznajomym do kompletu, cóż, widać w tym mieście nie dało się nudzić.
Awatar użytkownika
Diorn
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Diorn »

Diorn skwapliwie skorzystał z wyciągniętej pomocnej dłoni i uśmiechnął się z zakłopotaniem. Znowu wpadł komuś pod nogi... Stali przed nim mile wyglądający mężczyzna i blada kobieta.
- Przepraszam za moją nieuwagę. Mam nadzieję, że nie uraziłem państwa swoim kiepskim wyczynem akrobatycznym - Diorn ponownie się uśmiechnął z zawstydzeniem. Przez dłuższą chwilę stał milcząc i lustrując wzrokiem nieznajomych. W końcu znowu się odezwał. - Nazywają mnie Diorn i już od dłuższego czasu wędruję po tych okolicach, a do tego miasta przybyłem dzisiaj. Szukam miejsca do przenocowania. Usłyszałem przypadkiem, że wy również szukacie miejsca aby się zatrzymać na noc. Czy pozwolicie, że się do was dołączę? W grupie zawsze raźniej.
Diorn miał nadzieję, że nieznajomi się zgodzą. Robiło się naprawdę późno, a samemu obwiał się zatrzymać w karczmie. W lesie jest już bezpieczniej niż w tym mieście pełnym drapieżnych kupców.
Ishigami
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishigami »

Na pytanie o przyłączenie się do grupy zmarszczył lekko czoło, pomagając mężczyźnie podnieść się na nogi.
- W zasadzie to nie jesteśmy towarzyszami, choć przyznam szczerze, że miłe mi towarzystwo tej panienki. Nie mam więc nic przeciwko, by stworzyć drużynę i ruszyć ratować świat... ewentualnie wspólnie znaleźć nocleg. - Zaśmiał się, rzucając żartem - Nieco bardziej na obrzeżach miasta powinniśmy znaleźć przyjemniejsze przybytki od tego tutaj. Stara metoda: umiejscowić karczmę jak najbliżej wejścia do miasta i uczynić ją jak najbardziej gościnną. Prawie każdy podróżnik nie szukający kłopotów z chęcią się tam zatrzyma, nie zagłębiając dalej. Okolice bram miasta są więc najlepszym miejscem na poszukiwanie dobrego noclegu.
Rozwinął nieco swój wywód, wyjaśniając tok myślenia jakim doszedł do podobnego wniosku. Przynajmniej brzmiało to jak plan...
Awatar użytkownika
Kira
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kira »

Co za szczęście, szukanie w tym mieście jakiegoś miejsca na nocleg było, przynajmniej dla niej, rzeczą praktycznie niewykonalną, jednak w grupie miała jakieś szanse. Słysząc propozycję szeroko się uśmiechnęła, a po pomyśle Ishigamiego była wręcz zachwycona.
-Oczywiście, z wielką przyjemnością się z tobą wybierzemy - uśmiechnęła się. - Jestem Kira.
No proszę, jest w tym mieście zaledwie jeden dzień, a już poznała więcej nowych osób niż przez cały miesiąc w swoim królestwie.
Przez cały ten czas pewien kocur ocierał się o jej nogi, widać ją polubił, więc nie powinien być zły, kiedy podniosła go i wzięła na ręce.
-Pozwolisz, że trochę go potrzymam? - Spojrzała na właściciela zwierzaka.
Awatar użytkownika
Diorn
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Diorn »

Słowa mężczyzny ucieszyły go niezwykle. "Będzie raźniej i weselej niż odpoczynek w samotności" , podpowiadał jego optymizm w głębi umysłu. Radosny wzrok elfa przebiegł jeszcze raz po dwójce nieludzi, a później zwrócił się w stronę ciężkich chmur i wesołe iskierki zgasły w jego oczach. Nie uśmiechało mu się przeprawianie śliskimi ulicami, bo i bez deszczu potrafił się wyłożyć (co udało mu się już zaprezentować).
- A więc ruszajmy na poszukiwanie karczmy. - powiedział ochoczo i ruszył w odpowiednim kierunku, jednak po przejściu kilku kroków trafił na nierówność i wylądowałby ponownie na ziemi gdyby nie pobliska ściana. Ciężki był los naszego fajtłapy. - Idziecie? - zapytał już troszkę mniej pewnie pozostałych, kiedy udało mu się ponownie złapać równowagę korzystając z "wybawicielki".
Ishigami
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishigami »

Zerknął na kota niby to karcącym wzrokiem i burknął pod nosem, żartobliwie - Zdrajca. - Zaraz jednak uśmiechnął się do wampirzycy i skinął twierdząco głową. - Hm, Kira. To dość niecodzienne imię. - Odezwał się ten z najnormalniejszym, podchodząc do kobiety i lekko nachylił się w jej stronę... by szepnąć do ucha kota - Psst, Suo. Nie podrywaj jej tak, odbierasz mi prawie całą szansę na zawiązanie znajomości.
Oczywiście powiedział to tak głośno, że Kira musiałaby mieć wyjątkowo przytępiony słuch by go nie usłyszeć z tej odległości. Po chwili zerknął na osobnika co ma ewidentne trudności z równym chodem.
- Ekhm... Trzeba cię ponieść?
Zapytał pół żartem pól serio, po czym rozglądnął się i wskazał uliczkę na lewo.
- Stamtąd przyszedłem i widziałem chyba całkiem przyzwoity przybytek po drodze.
Awatar użytkownika
Kira
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kira »

Na słowa Ishigamiego roześmiała się.
-Tak, wiem, moi rodzice byli aktorami, więc cechowała ich wyjątkowa wyobraźnia, również co do mojego imienia - powiedziała.
Oj tak, wymyślali jej jeszcze wiele innych ciekawych rzeczy, nie tylko imię, ale to już wolała zostawić raczej dla siebie.
-Czy mi się zdawało Suo, czy ktoś coś mówił? Nie, pewnie tylko mi się wydawało - uśmiechnęła się do kota i mrugnęła do chłopaka, po czym spojrzała na znów mającego kłopoty elfa, który postanowił bliżej zapoznać się z pobliską ścianą.
-Chyba lepiej będzie, jeśli wyjdziemy z tego tłumu i wejdziemy na jakąś równiejszą ulicę, inaczej stracimy jednego członka grupy.
Ta niezdarność chłopaka nawet ją bawiła, przynajmniej mogła się pocieszyć, że nie tylko z nią jest tak źle, poza tym wreszcie ustalili jakiś kierunek podróży. Zdecydowanie nie uśmiechało jej się stanie tu i czekanie na deszcz, a wizja jakiegoś ciepłego trunku w spokojnej karczmie bardzo poprawiała jej nastrój.
Awatar użytkownika
Diorn
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf Leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Diorn »

Szli przez dłuższą chwilę uliczką, wypatrując szyldów karczm i zaglądając przez drzwi do środka niektórych. Nie znaleźli jeszcze nic przyzwoitego dla siebie, a robiło się coraz ciemniej i ciągle padała mżawka. Kot Ishigamiego schował się pod koszulę właściciela i chyba tylko jemu nie przeszkadzała pogoda.
Diorn usłyszał nagle delikatny dźwięk, tak cichy, że zdawałoby się że to tylko złudzenie. Tak cichy, jak uderzenie pary owadzich skrzydeł o chitynowy pancerzyk, jak przecięcie powietrza przez maleńkie, zabójczo ostre skrzydełka, jak dźwięk wgryzania się przez szerszenia w bezbronną pszczołę. Ten dźwięk był tak nieznaczny, że mogłoby się zdawać, że to niedoskonałe zmysły same go wytworzyły. Dźwięk jednak był prawdziwy, tak jak i zło na świecie, które z resztą pewnie go tu sprowadziło.
Elf rozpoznałby go wszędzie, koszmary o nim prześladowały go za dnia i w nocy, podczas wędrówki czy snu, rozmowy z innymi stworzeniami, obierania warzyw lub mycia włosów w zimnym strumieniu. Z przerażenia jego starannie ułożona fryzura zwinęła się w świderki i rozprostowała z powrotem, a każda komórka jego ciała poczuła przemożne pragnienie ucieczki, każda w inną stronę. Ten dźwięk powodował u elfa takie emocje, jak dla innych przebudzenie z potwornego koszmaru sennego i stwierdzenie, że rzeczywistość jest stokrotnie gorsza od snu, jak usłyszenie krzyku i poczucie zapachu krwi w ciemnym, zamkniętym od zewnątrz pokoju, albo jak zobaczenie lecącego w twoją stronę wielkiego, pręgowanego i futrzastego smoka ziejącego ogniem i żądnego zabawy.
,,Jest za zimno, zbyt mokro, to niemożliwe aby coś latało! Nieee, dlaczego teraz...!?"
Tylko tyle elf zdołał pomyśleć.
Do trzyosobowej kompanii dołączył czwarty członek - OSA. Wróg numer jeden leśnego elfa. Diorn czuł, jak owad tylko czyha na jego błąd i nieuwagę, czekając na odpowiedni moment aby zapolować na swoją szpiczastouchą ofiarę.
Elf podjął szybką decyzję, zainicjowaną przez jego długie nogi. Jak Diorn spokojnie szedł, tak nagle dał szpulę naprzód, tak szybko, że tylko migały mu nogi, a on sam z każdą chwilą stawał się coraz mniejszym punkcikiem na horyzoncie i tak oto opuścił nowych znajomych bez pożegnania.
A osa spokojnie odleciała w inną stronę.
Ostatnio edytowane przez Diorn 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Kesay
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kesay »

Kesay szła spokojnie ulicami Demary. Wiatr delikatnie rozwiewał jej złote włosy, a promienie zachodzącego słońca ogrzewały jej twarz. Widok był zniewalający. Niejeden mężczyzna nieomieszkał się za nią obejrzeć. Ale Półelfka nie zwracała na to uwagi. Cieszyła się całym sercem, a naprawdę miała z czego. Po raz pierwszy nikt nie próbował jej pojmać, ani zabić. Trudno się dziwić, była nierozpoznawalna. Mimo woli zachichotała, bo nie była przyzwyczajona do braku kaptura. Właściwie niegdy go nie ściągała! A teraz nie dość, że nie miała czarnego płaszcza, to jeszcze była ubrana w obrzydliwą, czerwoną kieckę, jedyną, jaką znalazła na niedawno przejętym przez nią wozie kupieckim. Muszę zachować spokój, przykazała sobie. Na wszelki wypadek do jednej z licznych kieszeni sukienki schowała sztylet. Trzeba być przygotowanym. Nie wiadomo, co się może wydarzyć w zamku sir Recelota.
Dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że gdy Recelot, albo któryś z jego doradców ją rozpozna, z interesów będą nici. Musi udawać dobrze ułożoną panią Foscan, która mimo wychowania podejmie się szpiegowania króla. Odgrywana przez Kesay kobieta pracowała jako jego krawcowa, która na lato przyjechała do rodzinnego miasta ze stolicy. Zapłaty jeszcze nie ustalono, ale Półelfka wiedziała, że musi być ona wysoka. I o to chodziło.
Nagle Kesay poczuła się jakoś dziwnie. Nie było przy niej Vena, który powiadomiłby ją o wszelkim niebezpieczeństwie. Dziewczyna zdała sobie sprawę z czyjejś obecności. Ktoś ją śledził. Wyszkolony przez lata życia w lesie instynkt nie zawiódł. Wiedziała, że ta osoba znajduje się niedaleko, jakieś dwadzieścia metrów za nią. Zaczęła iść coraz szybciej. Z nerwów spociły jej się ręce, a brak znajomego ciężaru łuku na plecach coraz bardziej dawał jej się znać. Teraz już prawie biegła. Zdziwieni przechodnie ustępowali jej z drogi.
Po kilku minutach biegu, gdy tajemniczy osobnik przybliżał się coraz bardziej, Kesay poczuła, że nie da rady dłużej biec. Strach ją paraliżował. Zdawała sobie sprawę, że gdyby doszło do starcia wręcz, nie miałaby szans. Sztylet na dłuższą metę nic nie da przeciwko mieczowi. Nagle Kesay dostrzegła ciemny zaułek. Tam mogę się ukryć, pomyślała. Zdyszana wbiegła w wąską uliczkę. Miała nadzieję, że ten, kto ją śledzi, nie zauważy, że skręciła. Koło nogi przebiegł jej czarny kot. Kesay zatęskniła za Venem. Gdyby on tu był... Ale go nie było i musiała wymyślić, co teraz ma robić. O pójściu na spotkanie z sir Recelotem nie było mowy, bo w czasie biegu ochlapała sukienkę błotem i pomyjami, a dobrze wychowana panna nie chodzi brudna.
Wtem Kesay usłuszała kroki. Nie zdążyła nawet się obrócić, bo ktoś zakrył jej usta dłonią. Nagle świat pogrążył się w ciemności. Straciła przytomność po niezbyt ładnym ciosie w skroń zadanym przez jakiegoś tajemniczego osobnika.
"Tutaj czas się zatrzymał. Minęło sto dni i sto nocy, a tutaj wszystko trwało takie samo.
A może minęło dopiero pięć minut...?
W świecie, który się skończył, czas płynie inaczej."

Insigami
Ishigami
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishigami »

Zapowiadał się cholernie ciekawy, a zarazem nieszczególnie fartowny wieczór. Ishigami popatrzył za pędzącym niczym strzała Diornem, który wystraszył się... osy. Musiało mieć z nimi bardzo nieprzyjemne przeżycia, skoro jeden owad był w stanie nim wywołać taką panikę. Ale cóż, nie zatrzymywał długodystansowca, zerkając na Kirę.
- Hm, chyba zostaliśmy sam na sam. No i z Suo. Czy to nie romantyczne? - W zasadzie, ewidentnie żartował z romantycznością sytuacji, bo jego głos raczej sugerował, że ucieczka elfa go rozbawiła. Aczkolwiek, z fragmentem o romantyczności z pewnością zgadzał się przytulany przez piękną wampirzycę kot, który mruczał z zadowoleniem.
Sielankę przerwał jednak widok mężczyzny goniącego piękną kobietę. Nie była to zdecydowanie "zabawa", bo ta druga zdecydowanie wyglądała na przerażoną.
Momentalnie rysy twarzy Ishigami'ego stężały.
Dlaczego chciał jej pomóc? Nie potrafił odpowiedzieć. Przecież sam wielokrotnie polował na różne osoby, dlaczego miałby przeszkadzać - być może - koledze po fachu?
Coś jednak mu kazało uratować tą dziewczynę. Spojrzał na Kirę, a potem na kota przez nią trzymanego.
- Suo, pilnuj jej. Gdyby coś się działo, natychmiast daj mi znać.
Kot miauknął, jak gdyby w odpowiedzi. Cóż, dla Ishigami'ego wampirzyca była przecież drobną, bezbronną dziewczynką, w której obronie trzeba stanąć w razie czego.
- Kira, idź prosto tą uliczką. Karczma będzie za jakieś sto-dwieście metrów. Spotkamy się tam w ciągu dziesięciu minut.
Obiecał, nawet nie przyjmując do wiadomości, że mogłaby się nie zgodzić. A znając życie, pewnie się nie zgodzi. Ruszył śladem biegnących, "znikając" w cieniach.
W czasie biegu zakładał już na swoją twarz białą, uśmiechniętą maskę, jakże znaną w kręgach skrytobójców - bo przecież przekazywaną z mistrza na ucznia i unikatową zarazem.
W ciemny zaułek wszedł w samą porę, ponieważ akurat napastnik zdążył obezwładnić kobietę i przytrzymywał ją od tyłu. Skąd by mu przyszło do głowy, że tuż za nim jest znacznie lepszy zabójca?
Rapier nie jest bronią, jaką mógł nosić cały czas przy sobie ukrytą. Sztylet wręcz przeciwnie. Sięgnął do cholewy buta, wyciągając piękną a zarazem jakże śmiercionośną broń, po czym upewniając się, że przeciwnik nie ma w okolicy posiłków, zaszedł go od tyłu i złapał podobnie jak on przed chwilą półelfkę. Przyłożył koniec ostrza w nie chronione kością miejsce między karkiem a potylicą, tak, by osobnik wyraźnie czuł broń.
- Teraz powoli uniesiesz na bok rękę z bronią, po czym wyprostujesz wszystkie palce, pozwalając jej upaść na ziemię. Następnie kopniesz ją cholewą buta jak najdalej w ciemność. Nie próbuj grozić, że zabijesz dziewczynę. Ja jestem w stanie pozbawić Cię życia zanim uczynisz jej jakąkolwiek krzywdę.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Człowiek pod ostrzem czy to zbir czy ktoś inny jedynie wyjąkał - nie wiesz co czynisz, nie wiesz kim jest owa istota, jednak jeżeli ją uwolnisz przyniesie to zgubę nie tylko mi - Po czym uczynił to co kazał mu uczynić Ishigami. Kobieta opadła na bruk, odziana w ciemny materiał, bynajmniej nie ubrana jak dama, w czarną skórzaną zbroję, i w czarny płaszcz... Jednak to wciąż nie zmieniało tego ze była bardzo piękną kobietą o jaśniejących w świetle księżyca włosach. PO tym pod ostrzem trzymany mąż rzekł ponownie - uczyniłem czegoś chciał, teraz ostaw mnie w spokoju, i sam zajmij się niewiasta. Jednak radze Ci mieć baczenie i odnależć listy które trzyma przy sobie, a może się na tym dorobisz... Mi bardziej jednak na życiu zależy niż na paru złociszach. - Nic innemu nie zostało człowiekowi jak tylko liczyć na litość i oswobodzenie go...
Ishigami
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishigami »

Gdy osobnik wykonał jego polecenie, Ishigami powoli odsunął sztylet od niego, rękę przesunął na jego lewe ramię.
- Uciekaj. Następnym razem nie będziesz miał tyle szczęścia.
Wypuścił mężczyznę, nie czyniąc mu krzywdy. Złapał natomiast kobietę zanim upadła, sprawdzając jej funkcje życiowe. Gdy uzyskał absolutną pewność, że nic jej się nie stało, przełożył ją przez ramię, biegnąc w stronę karczmy w której umówił się z Kirą. W środku znalazł swojego kota, ale nikogo poza nim. Oddał więc kobietę pod opiekę karczmarki, odebrał swoje rzeczy, zarzucił na ramiona płaszcz i odszedł w mroki nocy, zabierając ze sobą Suo.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości