Demara[Miasto i okolice]Kolejny rozkaz

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Ostatnie wyraźne wspomnienia Gersena pochodzą z zadymionego pomieszczenia gospody, znajdującej się najprawdopodobniej w Karnsteinie. Kolejne są tylko pojedynczymi obrazami, reprezentującymi sceny podróży pirata do Demary leżącej na równinie Drivii. Wśród nich jest obraz nagich elfek krążących dookoła ogniska w pewnego rodzaju rytualnym tańcu, leżąca na kamieniu jaszczurka, która rzucała Gersenowi niebezpieczne spojrzenie i wreszcie kąpiel w stawie należącym najwyraźniej do bliżej nieokreślonego jaśniepana, o czym świadczyła grupka żołdaków goniąca pirata wzdłuż brzegu. Po absurdach, które zagnieździły się w głowie mężczyzny, zrezygnował z głębszego zastanawiania się nad resztą tejże podróży- dla własnego dobra. Stojąc na ulicach Demary, pirat otoczony dobiegającymi zewsząd hałasami i nawiedzany przez potworne bóle głowy, sprawdzał stan własnego wyposażenia. Trudno wyobrazić sobie szok, w jakim był, gdy okazało się, że tak naprawdę nie zgubił niczego. Dziękując szczęściu, wybrał się na spacer po brukowanej drodze miasta. Przypominał sobie, że w dawnych latach poznał ze sobą tutejszego księcia z pewną młodą panną- Serenaai, jeśli i tym razem pamięć go nie myli. Warto byłoby odwiedzić przyjaciół, przy odrobinie dobrej woli zostanie na królewskiej uczcie i wreszcie przenocuje na godnym łożu. Marzył o takich wygodach, a pusty brzuch i bolący kręgosłup wręcz się o nie upominał. Nawigacja przez miasto było stosunkowo prosta, wystarczyło kierować się w stronę trzech wysokich wież sygnalizujących położenie pałacu. Oczywiście, sprawa nie mogła być tak prosta, jak wydawała się być w założeniu- już po chwili skuszony alkoholem, skierował się do jednej z wielu karczm w mieście. Tuż po wejściu musiał zbadać w jakim to przybytku się znajduje, jakież było jego zaskoczenie, gdy wśród klienteli dostrzegł znanego mu Medarda- księcia Karnsteinu. Jak wymagają tego maniery, Gersen wyruszył powitać znajomka.
- Książe von... uh... Krwiopijca! Widać, zgubiliście mi się przy naszym ostatnim spotkaniu. Swoją drogą twoje przesiadywanie w miejscach takich jak to kończy się zazwyczaj kilkoma trupami na podłodze.
Sucho dodał komentarz, lecz przemyślał go dopiero, gdy spoczęły na nich nerwowe spojrzenia obecnych. Odpuszczając sobie tłumaczenie swojej wypowiedzi, usiadł na drewnianej ławie i gestem wywołał karczmarza zza lady.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Adria
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 64
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adria »

Jasnowłosa zauważyła, że obdartuska nie była raczej skłonna do rozmów. Na jej w miarę grzeczne pytanie odpowiadała półsłówkami. Czyżby miała coś do ukrycia? Adria chciała zabawić się w pewien eksperyment - ot sprawdzić w jej umyśle co ma na sumieniu. Nie zrobiła tego jednak, gdyż do jej w tym momencie ktoś odesłał jej telepatyczną wiadomość. Rozpoznała w jej treści informacje od Medarda. To zaburzyło nieco uwagę czarodziejki. Nie słyszała dokładnie w jakim celu Cyntia znajduje się w mieście.
- A więc także jesteś czarodziejką? szukasz zajęcia - powtórzyła jakby do potwierdzenia tego wszystkiego co powiedziała czarnowłosa - Niestety, nie wiem gdzie można znaleźć tutaj zajęcie. Również jestem nowa w tym mieście. Jeśli będę chciała zostać dłużej z pewnością również zacznę szukać zajęcia. Na razie chcę poznać tutejsze obyczaje.
Rozmowę między czarodziejkami przerwało zjawienie się Medarda.
- Witam zacnego pana ponownie - Adria skłoniła się lekko do wampira, który przyniósł także trunki. Waść zwrócił także uwagę na opieszałość krasnoludka - karczmarza, którego czarodziejka dopiero zauważyła wtedy kiedy wspomniał o nim Med - No krasnoludy nie nalezą do strasznie szybkich ras. Do tego ich maniery a także język pozostawiają wiele do życzenia - czarodziejka nie zostawiła także suchej nitki na potomkach Gimliego. Choć w sumie nie miała z nimi zbyt wiele do czynienia.
Rozmowę siedzących przy stoliku przerwało pojawienie się nowej postaci. Mężczyzna, odziany w skóry z ogorzałą twarzą (sugeruję się wyglądem na avatarze) znał Medarda. Powiedział także coś co zmroziło Adrię. Krwiopijca oraz trupy. To przestraszyło czarodziejkę, która nieco zbladła. Jednak postanowiła nie dawać po sobie znać jak bardzo poruszyły ją słowa nieznajomego.
-Witam zacnego pana, znajomego waść Medarda - Czarodziejka wstała i dygnęła uprzejmie przed mężczyzną - Skoro zna pan naszego biesiadnika to zapraszamy do nas na spoczynek a także chwilę miłej rozmowy. Nic tak nie sprawi radości jak miłe i wyborne towarzystwo. - następnie pokazała dłonią miejsce na ławie obok Cyntii.
- Zapraszam do wspólnego biesiadowania waść, a jaka jest waści godność? - zapytała jeszcze przed zajęciem swojego miejsca jasnowłosa czarodziejka.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Picie czasami potrafi sprawić ludziom niemało zawodu. Alkohol rozczłonkowuje rodziny, niweczy z trudem budowaną pozycję, wreszcie przemienia żywot delikwenta w pasmo nieszczęść i utrapień, by zakończyć owa serię złych doświadczeń gdzieś pod parkową ławką lub w przydrożnym rowie. I prosto do dołu z wapnem - nieszczególny sposób pożegnania się z tym światem.
dość tych dywagacji na temat skutków obcowania z substancjami wyskokowymi - każdy ma swój rozum i potrafi go używać zgodnie z przeznaczeniem. Obserwacje poczynione wśród klientów karczmy chyba temu stwierdzeniu nieco przeczyły. Kilku delikwentów zdążyło rymnąć pod ławy i wpaść w objęcia Morfeusza, inni zaś biesiadowali w najlepsze, suto zakrapiając sobie krasnoludzkim piwskiem.
Medard aż przetarł ślepia ze zdziwienia. Oto zza anonimowego tłumu wyłonił się nie kto inny, jak Gersen Arhe. Ten sam pirat, z którym wąpierz niejedno widział i niejednego wroga do piachu posłał. Ten człek otrzymał chyba dar pojawiania się w najmniej spodziewanych miejscach, choć sam rodzaj budynku ewidentnie doń pasował. Jak zwykle zresztą wilk morski na bakier z oficjalnymi protokołami czy czymkolwiek w ten deseń przywitał się z Medardem. Oczywiście nie mógł nawet zapomnieć o wyrazie, który budzi nieciekawe reakcje rozmówców. Arystokrata odpowiedział:
- Nie targaj tygrysa za wąsy, jeśli chcesz dożyc późnej starości - mawiali Starożytni Nefalimowie. Co cię tu sprowadza, bo nie powiesz chyba, iż jest to widok owych trupów, które jak mniemasz po sobie zostawiam w tego typu lokalach. Póki co, żadnego nie uświadczyłeś, a miejscowe bladysyny maja chyba ciekawsze rzeczy do roboty, aniżeli ryzykować posiniaczeniem ich szanownych sempitern, nieprawdaż?
ludzie, którzy mieli wątpliwy zaszczyt znajdować się w pobliżu, zareagowali jakby trochę nerwowo. Uspokoili się, gdy spostrzegli, iż sam pirat chyba ciut przeholował ze spożyciem napojów z zawartością "prądu".
Niestety, sama wzmianka o piciu krwi czy trupach wywołuje niesmak, absmak lub przerażenie wśród śmiertelnych. I słusznie - instynkt samozachowawczy powinien zadziałać. Jednak Adria nie okazywała strachu ani nic podobnego. Wapierz odpowiedział:
- Ech, te krasnoludy. Nawet powolne ruchy uchodzą płazem przy tym, co wytwarzają ichnie browary! Po prostu prawdziwe małmazyje, niebo w gębie, jak to mawiają łyczkowie. Proszę wybaczyć ekscesy wilka morskiego, marynarz na lądzie jest niczym pozbawiony rozrywek małpiszon. A jak się czuje nasza szara myszka?
Ostatnie zapytanie skierował Med do Cyntii, siedzącej nieco na uboczu. Cóż - może tak usytuowany stolik także ma pewne zalety...
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Cyntia
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cyntia »

- Omh - speszyła się i zarumieniła lekko. To była miła odmiana - rumienieć na jej tak bladych zazwyczaj policzkach. Gorączkowo zastanawiała się, co powiedzieć. Miała się dobrze, przynajmniej na razie, dopóki nie musiała wychodzić na zimną noc. Z drugiej strony, zmartwiło ją to, co powiedziała Adria. Miała nadzieję, że Jasnowłosa zna tu kogoś, komu przydałaby się pomoc. "Może lepiej byłoby samemu coś wykombinować i potem sprzedać na targu", zastnaowiła się Cyntia. Brakowało jej na to jednak surowców. Nie chciała jednak wypowiadać na głos tego wszystkiego, ograniczyła się więc tylko do krótkiego: - Całkiem nieźle, dziękuję.

        Jej również nie uszły uwagi słowa kolejnego nieznajomego, który przysiadł się do stolika. O wampirach słyszała jednak tylko w opowieściach i żadnego nigdy nie spotkała, więc nie skojarzyła sobie słów mężczyzny z tą rasą. Zamiast tego zapytała, dość nieszczęśliwie:
- Krwiopijca? A co to znaczy?
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Ignorując zupełnie ciekawskie i może nawet wrogie spojrzenia klientów karczmy, Gersen rozsiadł się na długiej ławie z drewna malowanego farbą, która nawet w otoczeniu alkoholi i dymu wiodła prym w wydzielaniu nieprzyjemnych zapachów. Gersen bez zastanowienia zamówił mocno przyprawiane wino i już miał zabrać się do tłumaczeń.
- Widzisz książę, po prostu nie uważam, by cokolwiek mogło zaszkodzić twej pozycji. Władasz jakimś tam państwem przecież?
Pirat na ten czas postanowił nie wspominać o obiecanych mu złotych górach za pomoc w Brezenie. Jeśli istnieli jacykolwiek bogowie odpowiadający za szczęście, musieli niesamowicie upodobać sobie niesfornego Gersena. Gdyby nie spotkał wampira w tej karczmie, już prawdopodobnie nigdy nie zobaczyłby nawet jednej złotej monety z karnsteinskim godłem, profilem Medarda, lub czymkolwiek co ona reprezentowała. Samo wtargnięcie do karczmy i postawienie Medarda w tej niezręcznej sytuacji z pewnością nie było zaliczane do najlepszych okoliczności, w których można od władcy wyłudzać pieniądze.
- Zauważyłem, że lubisz otaczać się kobietami nie tylko zjawiskowo pięknymi- w tym momencie Gersen z charakterystycznym wdziękiem skłonił głowę w komplemencie zebranym paniom- ale także, zważając na sposób ich wypowiedzi, całkiem bystrymi. Cóż... tak nieokrzesany osobnik niespecjalnie pasuje do tego zgrupowania, nieprawdaż?
Po takiej wypowiedzi, większość ludzi po prostu ulotniłaby się z karczmy lub przynajmniej zmieniła miejsca, nie próbując się wtrącać w sprawy, które ich nie dotyczą. Jednak nie Gersen, on miał interes do upilnowania, poza tym przy Medardzie zwykle mógł doświadczyć sytuacji... ekstremalnych. Ułożył więc sobie już pointę tej wypowiedzi, którą to właśnie miał wygłosić.
- Skorzystam z sytuacji, gdzie mogę się w takim towarzystwie obracać. Kto wie, może i nieco tej elokwencji przeniknie do prostaka? Drogie panie... odnośnie krwiopijcy- miejsce, jak i przede wszystkim okoliczności nie są najlepsze, by o tym opowiadać. Jestem pewien, że prędzej lub później dowiedzą się panie co też miałem na myśli.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Adria
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 64
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adria »

Miejsca w karczmie zaczynało brakować. Gwar, ścisk, przeciskające się małe dziewczynki na posługi noszące jadło i napitek. Coraz więcej pijanych mężczyzn rożnych ras. Z jednego kąta słychać było śmiechy i pijackie przyśpiewki, z drugiego zaś kłótnie, a kto wie czy nie dochodziło do burd. Czarodziejce zaczęło przeszkadzać nieco cale to otoczenie.
Nowy przybysz zamówił sobie wino alb piwo, czarodziejka nie zdążyła zauważyć. Wynikało z tego jednak, że posiedzenie może się przedłużyć. Na miłe słowa towarzysza wampira Medarda odpowiedziała skinieniem głowy oraz delikatnym uśmiechem. Rozmowa zaczynała jednak zbiegać na inne tory. Za jaką sprawą - przez pytanie Cyntii dotyczące rasy wampirzej. Jasnowłosa prawdę mówiąc zdziwiło to pytanie. Ciemnowłosa obdartusa sygnowała się na czarodziejkę. A nie wiedziała takich podstawowych rzeczy?! To postawiło Cyntię po raz kolejny w negatywnym świetle w ocenie Adrii. Jasnowłosa była jednak na tyle wychowana, że nie dała tego po sobie poznać czy też powiedzieć w tym kierunku jakiejś uwagi. Zamiast tego postanowiła dać popis swoje elokwencji.
- A więc wampiry są to .. - tutaj Adria zaczęła opowiadać wszystko co wie o rasie krwiopijców (to co opowiadała czarodziejka można znaleźć tutaj). Kiedy skończyła swoją opowieść, dość długą i barwną, zapytała się pozostałych:
- Czy możemy opuścić to miejsce. Zaczyna się zbierać tutaj coraz więcej ludzi, a mnie niestety duże towarzystwo męczy. Czy możemy znaleźć jakąś spokojniejszą przystań aby udać się na spoczynek?
Awatar użytkownika
Cyntia
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cyntia »

        Czarodziejka słuchała z szeroko otwartymi oczami wypowiedzi Adrii. Dopiero teraz przypomniała sobie dawne opowieści z dzieciństwa, które zapomniała. Nie wiedziała, co na to odpowiedzieć, przenosiła tylko spojrzenie z Medarda na Gersena i z powrotem. Po chwili Adria wspomniała o zmianie miejsca; Cyntia nie mogła się z nią niezgodzić, w karczmie zdecydowanie panował za duży tłok. Poza tym, skończyła już kolację. Pokręciła jednak smutno głową.
- Niestety, nie ja - odpowiedziała cicho. - Hm, chyba już was opuszczę. - Wstałą ze spuszczoną głową. Nie wiedziała, co powiedzieć na pożegnanie, więc jedynie skłoniła się lekko i spiesznie udała do wyjścia. Teraz musiała znaleźć jakąś stajnię czy inne ciepłe miejsce, gdzie mogłaby się wślizgnąć i pójść spać.

Ciąg dalszy: Cyntia
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Coś takiego?! Przecież niby prosty człowiek, więc czemu winić pirata za ów lapsus, który w Therii doprowadziłby do niejednej wojny o zasięgu dużo większym niż zwyczajne lokalne konflikty watażków. Jednak wilk morski miał szansę obyć się w świecie i niejedno w swym życiu zdołał zobaczyć - powinien był domyślić się, iże nazwanie Karnsteinu "jakimś kraikiem" jest nieco deprecjonujące. Książę okazał wyrozumiałość i zignorował zaczepki Gersena, zrzucając zachowanie kompana na karb wypitego alkoholu. Odpowiedział tylko:
- Może i jakiegoś, jednak złoto posiada najprawdziwsze, a śmiejesz się na jego widok jak końska rzyć do bata. Z drugiej strony, czemu mnie to nie dziwi? Wy, ludzie, macie czasami mocno poprzewracane w łepetynach i to nie tylko przez osławioną tu i ówdzie pazerność na drogie kruszce, klejnoty, tereny... Czasami starsze rasy porównują wasz styl bycia do plagi szarańczy. Moim zdaniem zupełnie trafnie. A'propos bata: otrzymałem wiadomość, że te łosie w porcie arturońskim wreszcie ukończyły budowę okrętów. Jako przyszły dowódca floty powinieneś się tam pofatygować oraz ocenić co i jak. Nie chciałbym dostać przysłowiowych kotów w workach, a towar sprawdzony pod wszelkimi możliwymi kryteriami. Udamy się tam jak tylko dokończy się sprawy w Demarze. No, chyba, że zbrzydł ci brzęk karnsteińskiego złota w mieszku?
Dopijając kolejny kufel piwa, które było jednym z cudów demarskich mistrzów, Medard wsłuchiwał się w tok rozmowy pirata i towarzyszek. Nie czekając na nic, odpowiedział Gersenowi:
- Nie przeczę, akurat do tego mam przysłowiowego nosa. sędziwe krasnoludy mawiają; "każda potwora znajdzie swego amatora", więc i tobie, drogi korsarzu, ani chybi coś przypadnie do gustu. Wszak nie tacy barbarzyńcy zjednywali serca niewieście. Zresztą, po kiego marynarzowi kultura? Statku tym nie naprawi, przeciwnika nie pobije...
Z uwagą analizował wywód Adrii, magini okazała się być biegła nie tylko w swoich magicznych grimuarach, lecz także w tajnikach innych ras. nieco zaskoczyło to Medarda, iż ktoś zupełnie niewtajemniczony -wydawać by się mogło- laik- mógł wiedzieć tak dużo, jednak któż zna dojścia czarodziejów do sekretów reszty świata?! Tu i ówdzie potakiwał przy piwku, nie przerywając wykładu, a gdy czarodziejka wygłosiła przemowę, powiedział:
- Świetnie. Ciekaw jestem tylko, skąd ty to wszystko wiesz. Żadne oficjalne podręczniki ani słowa nie wspominają o pewnych, nakreślonych w twym wywodzie rzeczach, ale o tym porozmawiamy w mniej ordynarnym miejscu. Atmosfera tu panująca jest tak podobna do gminu... Czas najwyższy znaleźć bardziej odpowiednie lokum. Oczywiście, uczynimy to niebawem, gdyż zaraz możne tu dojść do dość poważnej burdy, a nie lubię brać udziału w tego typu zabawach łyczków.
W tej samej chwili dziewczyna w łachmanach, podająca się za maginię, pożegnała całe towarzystwo i zniknęła wśród tłumu. Dwa krasnoludy urządziły w karczmie prawdziwy pokaz ichniego wyzywania przeciwnika. Tylu epitetów dotąd nie słyszał chyba nawet królewski bard, gdyby jakimś trafem zjawił się w tak obskurnym miejscu. Brodaty lud po mistrzowsku włada nie tylko toporem, lecz także ciętym językiem.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Adria
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 64
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adria »

Czarodziejkę nieco zmęczył wykład. Trwał on dobre kilka minut i był nieco męczący dla jasnowłosej. A więc na samym końcu usiadła i umoczyła swoje usta w kuflu z piwem. Nie lubiła aż tak prostych trunków, dobrych dla gminu, według niej, dlatego też nieznacznie skrzywiła się kiedy złocisty płyn przeszedł przez jej gardło. Wtedy też dopiero zauważyła, że Medard coś wcześniej powiedział do jegomościa Gersena. Czy to jakoś zakłóciło odbiór wykładu. Jasnowłosa nie wiedziała.
Ponadto zdziwiło ją nieco zachowanie Cyntii. Czarnowłosa jak nic po prostu odeszła od stołu. Czy była nieco skonfundowana wykładem Adrii, a może rozmową dwóch mężczyzn? Tego już się nie dowiedziano, gdyż waćpanna opuściła towarzystwo, a także karczmę. Wtedy też została zapytana o swoją wiedzę na ten temat.
- Ot, po prostu panie byłam dość pilną uczennicą w szkole magów. Mieliśmy tam wykłady odnośnie ras. A ja w sumie lubiłam się uczyć, zazębiać pewne tajemnice ponad planem. Dlatego też poszperałam w bibliotekach i znalazłam nieco więcej informacji na ten temat - po tej odpowiedzi Adria spuściła powieki i nieco przymknęła oczy.
- Kontent jestem, że zgadzamy się co do zmianie miejsca waćpanie - powiedziała do Medarda - Czy zna pan jakieś przyjemniejsze miejsce w którym moglibyśmy porozmawiać na interesujące nas tematy?
- A pań wać? - tutaj czarodziejka zwróciła się do Gersena - Zostaje pan tutaj czy zmieni pan miejsce biesiadowania razem z nami?
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Uśmiech na twarzy Gersena rósł z każdym wypowiadanym przez wampirzego księcia słowem. Zaczął od nazwania ludzi chciwcami, kończąc na pladze szarańczy. Z pewnością niejeden człowiek poczułby się tym ogromnie urażony, ale nie on. Nawet gdyby chciał, doskonale wiedział, że słowa Medarda są w dużej mierze trafione.
- Jakże mógłbym nazywać się szarańczą, gdybym odmówił przyjęcia części karnsteińskich skarbów? Nie uchodzi to reputacji mej rasy, panie.
Z ledwo zauważalnym uśmieszkiem na twarzy, zaakcentował swą odpowiedź komicznym ukłonem, po czym chwycił w dłoń podany mu dzban.
Gersen z zaciekawieniem wsłuchał się w prowizoryczny wykład czarodziejki, znacznie pogłębiając wiedzę na temat wampirów. Nauka trwała znacznie dłużej niż mógł się spodziewać, wiedza Adrii była bardzo szczegółowa, a ekspresja na twarzy Medarda wskazywała na to, że i on jest pod wrażeniem. W międzyczasie zdążył również zwędzić nieuważnemu krasnoludowi kufel piwa ze stołu. Opuścił wtedy część wykładu, gdyż jak wiadomo kradzież jego ukochanego napoju brodaczowi musi wymagać pełnego zaangażowania, nie wspominając już nawet o konsekwencjach tego czynu w razie porażki. Choć cała akcja przebiegła niespodziewanie sprawnie, pirat nawet nie raczył wypić zyskanego napoju. Po prostu odłożył go na ławę i wrócił do dzbana pełnego miodu. Kiedy tylko dotarło do niego, że zupełnie bez powodu ukradł nieznajomemu napitek, wstał i godnie oświadczył, że pora znikać.
- Racja, towarzysze. Znikajmy stąd i zajmijmy się czymś bardziej wciągającym. Dziwne myśli kręcą mi się w głowie od nadmiaru miodu i niedomiaru porządnych zajęć...
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

W trakcie owego wykładu odziana w łachmany, gdzieniegdzie noszące nazwę pieleszy, chuderlawa istota mieniąca się czarodziejką, szybciutko opuściła progi oberży. Ciekawe, co tak ją zachęciło do owej błyskawicznej decyzji? Czyżby odwieczny strach śmiertelników przed niebezpieczeństwem kryjącym się w mrokach nocy? A może lęk przed nieznanym - wszak nie od dzisiaj wiadomo, iże inny rzadko oznacza złego bądź mającego niecne zamiary. Ludzie od eonów drżeli na sam dźwięk pewnych wyrazów, dlatego starali się niepotrzebnie tabuizować pewne nazwy zwierząt tudzież potężniejszych ras rozumnych. Nawet i teraz nie wywołują wilka z lasu i to nie tylko dlatego, że dawno go zeń wypędzili lub wysiekli. Tego typu stworzenia należałoby ongiś zniszczyć w zarodku - świat byłby o wiele przyjemniejszy. Teraz jest to praktycznie niewykonalne - rozmnożyło się toto jak chomiki, wykazuje też pewne cechy niższych cywilizacji. Mniejsza o to. Medard odpowiedział piratowi, który łapczywym ruchem zawłaszczył powierzony mu dzban miodu:
- Właśnie. Pasożytujecie na osiągnięciach innych ras, a gdy zmajstrujecie jako tako działające erzace wysyłacie twórców oryginałów w najlepszym razie do obmierzłych gett w waszych rozrośniętych miastach. Opornych czeka paskudny los... Nic więc dziwnego, że mało kto darzy was zaufaniem. Jednak ludzie zarządzani przez nieludzi nie wykazują tego typu zapędów. Ciekawe, co do tego prowadzi?
Medard przyglądał się temu, co wyprawia nieco już podchmielony pirat. Wisus uwziął się na opieszałego brodacza i podwędził krasnalowi kufel po brzegi wypełniony przedniej jakości piwskiem, ani trochę nieprzypominającym szczyn warzonych przez śmiertelników. Nie skomentował tych wybryków ani słowem - wiadomo wilk morski jest na lądzie niczym hipopotam albo dziki bawół jednym z najniebezpieczniejszych stworzeń tego świata. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby zabrakło alkoholu. Leniwy khazad nawet nie zauważył braku trunku, który jeszcze przed chwila zamierzał wypić. Amnezja karłów nie zna granic. Odpowiedź Adrii, jak również jęczenie pirata przypomniały mu, że najwyższy czas opuścić to nieciekawe miejsce. Rzucił zatem:
- Macie rację, powinniśmy udać się gdzieś indziej. W jednej z lepszych dzielnic dziadek zakupił ongiś pokaźne gmaszysko. Ciekaw jestem, czy jeszcze stoi...
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Adria
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 64
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adria »

A wiec postanowione. Jej towarzysze postanowili opuścić gospodę i udać się w jakieś inne miejsce. Czarodziejka nie znała Demary, była w tym mieście po raz pierwszy.
- Jako że nie byłam wcześniej w tym grodzie zdaję się waćpanowie na was i waszą orientację w nim. Jak widzę moi towarzysze są nieco bardziej obyci w podróżach niż ja. Myślę, że nie zginiemy w takiej kompanii - powiedziała, patrząc zarówno na wąpierza jak i pirata. Chyba dobrze zrozumiała z rozmowy Medarda z mości Gersenem. Choć w sumie nie pamiętała czy ów człek przedstawił się jej.
- Panowie, ja toruję drogę - po tych słowach wstała z ławy i pociągnęła smycz na której znajdował się Nord. Psisko od pewnego czasu poszło spać w najlepsze i nie zwracało uwagi na zgiełk jaki panował wokół niego. Zwierzę po wybudzeniu zaczęło warczeć i szczekać. Czarodziejka musiała trzymać mocno smycz żeby pies się nie zerwał. Następnie zaś zaczęła, jako pierwsza, przeciskać się przez dość spory tłum znajdujący się w karczmie. Było to ciężkie zajęcie gdyż ludzie niechętnie chcieli przepuścić dość drobną czarodziejkę. Całe szczęście, że wielki Nord robił jednak swoje i znajdujący się w pomieszczeniu na jego widok uchylali się z drogi.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

         Czarny kot szedł spokojnie ulicami miasta. Złote ślepia rozglądały się z zaciekawieniem, najwyraźniej szukając czegoś. Nie minęło wiele czasu, gdy oczom kociaka ukazał się budynek karczmy - tego właśnie szukała. Kot podbiegł w zaułek znajdujący się w pobliżu budynku i tam czarne zwierzę przybrało swoją pierwotną postać. Kobieta o długich, czarnych włosach i jasnych oczach, poprawiła ciemną tunikę i wyszła z zaułku, by skierować swoje kroki do drzwi karczmy. Już z daleka czuła, że jest tam tłoczno, a to oznaczało spory wybór ofiar. Pomimo tego, że nie była głodna, miała ochotę zabawić się nieco po podróży. W końcu mogła robić co chce i żaden demon nie stał jej na drodze.

Rishann weszła pewnym krokiem do wnętrza budynku, jednak po chwili zatrzymała się nagle, kiedy jej oczom ukazał się ogromny, czarny pies. Rish spojrzała z zaskoczeniem na stworzenie, później jej wzrok powędrował do właścicielki czworonoga. Wampirzyca spojrzała w zielone oczy kobiety, a zaraz potem dostrzegła, że nie jest ona sama. Towarzystwo jakie ujrzała, nie wyglądało na zwyczajne, co wprowadziło małą dozę niepewności. Dziewczyna postanowiła zejść z drogi nieznajomym, więc ruszyła w stronę baru, by napić się czegoś mocniejszego.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Łup, a właściwie podarunek z dalekiej północy- miecz, który Gersen dźwigał ze sobą dosłownie wszędzie, pulsował fioletowym światłem, przy objawach magii i istot... mniej zwyczajnych. I gdyby tylko nie fakt, że przez większość czasu podróżował z wampirzym księciem, z pewnością zwróciłby uwagę na światło klejnotu. Tym razem jednak było inaczej, kobieta, która jeszcze przed momentem miała czarne futro i pazury, mogła spokojnie przejść obok pirata bez zwracania na siebie uwagi. Ten z kolei, szedł beztrosko przed siebie, pogwizdując wesołe melodie i ciekawym wzrokiem przyglądał się towarzyszowi czarodziejki. Czworonóg prowadził panią dumnie pomiędzy korytarzami, aż do wyjścia z zatłoczonej karczmy. Pies musiał być bardzo oddany swej pani, gdyż zapach alkoholu i tytoniu, a przede wszystkim widok takiej liczby podłych gęb nie mógł wyprowadzić go ze swej roli przewodnika. W uznaniu charakteru Norda, Gersen wychylił dzban i wypił resztę pozostałego w nim napoju. Puste naczynie położył grzecznie na pobliskim stole, bez obaw o jakiekolwiek problemy. Większość osób była przerażona ogromnym psiskiem i stała nieruchomo.Pirat dojrzał nawet staruszka, który chwycił się za klatkę piersiową, zapewne przy ogromnym bólu serca, lecz ciągle próbował ustać w miejscu, byle tylko nie narazić się na gniew pani z psem. Następnie Arhe rozglądał się w poszukiwaniu Medarda, a gdy wreszcie dojrzał kompana, wyrównał z nim krok. Miał jeszcze do niego wiele pytań.
- Zastanawia mnie... czy w każdym większym mieście twój dziad zwykł kupować pałace, czy tylko mamy szczęście trafić na taki w Demarze? Interesuje mnie to ze względów czysto... finansowych. Kiedyś w końcu przyjdzie mi osiąść w miejscu i cieszyć się wygodami, prawda?
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Postanowione. Całe towarzystwo, choć nieco wstawione, jęło rączymi krokami wyłazić ze skisłej od dymu tytoniowego, potu, rzygów i rozlanego alkoholu oberży. Adria szła pierwsza, puszczając rosłe psisko przodem, coby drogę torowało. Zwierz wyczuł zapach kota i zaczął się wyrywać - jak to psowate mają w zwyczaju.
- Czyżby nasz piesek wyniuchał Pimpusia, którego koniecznie musi zagonić na drzewo, bo chyba nie pijacy są powodem tego zachowania Norda? Demara słynęła ongiś z hodowli długowłosej rasy kotów, z których sierści wyrabiano luksusowe materiały. Ciekaw jestem, czy ta cudaczna tradycja jeszcze jest kultywowana. Ponoć w okolicznych wiochach niejeden Mruczek lądował jako przystawka na stołach tak szaraczkowej szlachty jak i burżujów. Miau.
Lecz co to? Po Mruczusiu nie było śladu, a zamiast niego w karczmie pojawiła się dziewczyna dość nietypowej jak na Demarczyków urody. Intensywna woń świeżo upuszczonej krwi otaczająca nietypową gościnę upewniła Medarda, że nawet w niezupełnie sprzyjających warunkach jakieś wąpierze egzystują i zmieniają się, by móc atakować ludzi i się nimi żywić. Książę postanowił porozmawiać z nowo przybyłą, dając wpierw znak kompanom, coby odwlekli nieco taktyczny odwrót z karczmy.
- Widzieliście tego kota za rogiem? Mogę się założyć, iże nie jest on tym, na co zdaje się wyglądać. Czas uważniej mu się przyjrzeć... - szepnął towarzyszom.
I jak się okazało, dobrze mieć wyostrzone zmysłu na podorędziu. Oczywiście można także korzystać z nabuzowanego magią miecza, szklanej kuli, wisiora czy innego barachła, lecz przedmioty martwe czasami bywają złośliwe, a właściciel takowych nierzadko podróżuje z istotami, na które wyczulono owe artefakty. I przewagę nad potencjalnym przeciwnikiem szlag jasny trafił. Lepiej zainwestować w mniej zawodne środki.
Wtedy pirat włączył się w tok rozmowy, pytając o dosyć przyziemne sprawy. Medard odpowiedział:
- Z tego, co mi wiadomo, poza Demarą i posiadłością w Arturonie większych posiadłości za granicą nie mamy, ale to i tak nic przy zamczysku w Anperii, które tylko z zewnątrz wygląda strasznie i ponuro. Wyjście z tego przybytku rozpaczy odłożymy jeszcze, gdyż mam tu coś do załatwienia, a wiadomo, koty szybko uciekają...
I tyle go widzieli; kilkoma susami bowiem znalazł się przy Rishann, czekającej na leniwego krasnoluda z zamówionym drinkiem. Natychmiast rozpoczął rozmowę:
- Witam. Plaga jakaś z tymi khazadami, nawet żółw łaciaty potrafiłby być bardziej chyży. Tego ludu chyba nic nie nauczy ogarnięcia się, a podejrzewam, iże wielu już próbowało z mikrym -jak widać- skutkiem. Zastanawia mnie, co aśćka robi w tak obskurnym miejscu, czyżby futro z demarczyków było jeszcze w cenie?
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Adria
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 64
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adria »

Owszem, towarzystwo znajdujące się w pijackim przybytku było bardzo zaskoczone czarnym diabłem, jakby to określili niektórzy jej pupila. Cóż, Nord był nowofunlandem, potężnym psiskiem o czarnej jak smoła sierść, wielkich łapach i ogromnej posturze, która na pewno była pomocna w przypadku tak drobnej osoby jaką była czarodziejka. Ponadto, jak domyślił się pirat, bestia była bardzo wierna Adrii i w zasadzie słuchała jej poleceń, rozkazów. Zwykle posłusznie, czasem zdarzało się jednak pewne nieposłuszeństwo. Także i w tym przypadku musiało być podobnie. Zwierzę w najlepsze przeciskało się między ludźmi torując drogę całej trójce. W pewnym momencie Nord poczuł jednak coś. A w zasadzie kogoś, dokładniej mówiąc zwierzę, gdyż bestia jak szalona szarpnęła smycz na której trzymała go Adria. Czarodziejka niebezpiecznie się zachwiała, ale z trudem udało się zatrzymać psa. Za drugim razem ta sztuka nie udała się jej. Pupil wyrywał się mocno ze smyczy, patrząc w kierunku baru. Na dodatek zaczął szczekać dość głośno. Spowodowało to niemały rozgardiasz i ruszenie się masy tłuszczy. Niektórzy z znajdujących się obok Norda próbowali uciekać przed czarnym diabłem. Inni zaś zaczęli się mu wygrażać, krzyczeć w jego stronę, straszyć kułakami. To było za wiele jak na zwierzę. Nord w jednej chwili urwał się i pognał w stronę najbliżej znajdujących się ludzi z zębami. Na nic pomogły zaklęcia, prośby a w końcu złorzeczenia czarodziejki. Adria nie dość nie utrzymała psa do tego o mało nie upadła. W sumie mała czarodziejka chwiała się dość znacznie, starając się rozpaczliwie obronić przed upadkiem. Ale czy to się jej uda? Może jak ktoś znajdujący się blisko niej złapie ją.
Nord tymczasem szalał w najlepsze w tłuszczy awanturników, gryząc, szczekając i powarkując na wszystkich. Sciągnął tym samym nie małą uwagę wszystkich biesiadników.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość