Demara[Karczma] Przed wyprawą

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Tęczówki Larkina płonęły, gdy mierzył się spojrzeniem z nieznajomym. Chwilę nie odpowiadał, a jego wyraz twarzy sugerował, że zaraz rozpęta w karczmie małe piekiełko. Gdy nagle zgasł; burgundowe oczy przestały być takie szalone, a z ust zniknął agresywny grymas. W jasnoniebieskich oczach (tak odmiennych od jego własnych, czerwonych; ogień i lód) widział jakąś prawdę, która potwierdziła wiarygodność wypowiadanych słów. Po prostu wiedział, że nieznajomy nie kłamie; nie pytajcie jak, skąd, po czym to poznał, po prostu wiedział. Co nie oznaczało, że uznał go od razu za przyjaciela. Uniósł brew ku górze.
- Dlaczego nie dołączyłeś od razu, kiedy tylko się zorientowałeś kim jesteśmy?- zapytał, nadal przypatrując się młodzieńcowi nieufnie.
Potem cofnął się o pół kroku, by zrównać ramionami z Aithne. Przechylił głowę i spojrzał na nią kątem oka; na jego ustach znów pojawił się ten typowy, złośliwy uśmieszek.
- Zazdrosna, rudzielcu?- mruknął, szczerząc do niej zęby. I gotowy do osłonięcia się, gdyby przypadkiem chciała go za ten komentarz zdzielić po głowie.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Ariene zainteresowała osoba jasnowłosego młodzieńca. Aż się dziewczyna nieznacznie uniosła ze swojego miejsca, przymrużając w skupieniu oczy, jednak magiczna aura znikła - najpierw została przytłumiona unoszącą się w powietrzu magią ognia, potem obie całkowicie się rozmazały. Ale była pewna, że Larkin stał przed magiem, nie takim znowu kiepskim magiem. Magia ziemi, niewątpliwie była tu gdzieś magia ziemi, ale niezwykle subtelna. Czyżby nowicjusz? Ciekawe, z pewnością zna inne dziedziny.
Usiadła z powrotem i westchnęła, bębniąc palcami o blat stołu. Przypadkowe spotkanie? A może jednak nie przypadkowe? Nie zauważyła go wcześniej, jak weszła, musiał być bardzo niepozorny. Ciekawe, czy da się odczytać jego Aurę; mogłaby spróbować, ale jest za daleko.
- Ciekawe - powtórzyła na głos, uśmiechając się pod nosem.
Rzeczywiście, patrząc z boku, obaj panowie przypominali dwa przeciwieństwa. Ogień i lód postanowiły się ze sobą zetrzeć, fascynujące!
Nienormalni winni trzymać się razem!
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Reakcja nowej znajomej wzbudziła u Anabde ciekawość. Prześledziła drogę spojrzenia dziewczyny; Ariene na pewno wpatrywała się w nieznajomego młodzieńca, który właśnie stanął twarzą w twarz z Larkinem. Nekromantka chwilę zastanawiała się nad powodem takiego zachowania. Czyżby Ariene znała ów młodzieńca? Spotkała się z nim kiedyś? Raczej nie, zareagowałaby na jego obecność przy wejściu do karczmy. A może jest dla niej interesujący z innych względów? Rudowłosa przymknęła oczy, co ułatwiało jej skupienie się na aurach. Mężczyzna stał zbyt daleko, by mogła odczytać cokolwiek sensownego; jednak w powietrzu ciągle czuć było ślady niedawno użytej magii ziemi. Anabde otworzyła oczy, jednocześnie unosząc nieznacznie brwi. Mag?
Sięgnęła po swój kieliszek z winem i upiła łyczek. Zdążyła opróżnić już połowę naczynka; wiedziała, że więcej niż jedna lampka nie byłaby wskazana przy jej zmęczeniu, dlatego powinna spowolnić tempo. Pomimo postanowienia upiła kolejny.
Mogliby już wrócić do stolika.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

- Chciałbyś - warknęła bez mrugnięcia okiem i prychnęła głośno, gromiąc go wściekłym spojrzeniem. Potem natomiast spiorunowała nim ich nowego towarzysza.
Wreszcie miała okazję się mu przyjrzeć, dlatego też to zrobiła, przymrużając oczy. Był wysoki, to się rzucało w oczy. I te jasne włosy, właściwie białe, ciekawe, czy ma tak od urodzenia czy wpadł głową do jakichś alchemicznych farb czy czegoś takiego. Zirytowana zrozumiała, że pomógł jej nieznajomy, z dobrego serca, i to w dodatku prezentujący się jak osoba z wyższych sfer.
Czy jej duma mogła ucierpieć tego wieczoru jeszcze bardziej?
- A ty niby po co pakujesz swój blady nochal w nie swoje sprawy? - syknęła zdenerwowana i zmarszczyła nos, świdrując go wzrokiem. - Nikt cię nie prosił o interwencję, do jasnej cholery - uściśliła, jakby ktoś się jeszcze nie zorientował, że pomoc młodzieńca bardzo głęboko ją zraniła.
Bardzo, bardzo głęboko, to przykre.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

- Nie lubię pakować się dokądkolwiek bez wybadania terenu - stwierdził po prostu i uśmiechnął się spokojnie, obserwując swojego rozmówcę. - Poza tym byłem tu, zanim weszliście, musiałem się upewnić, że to o was chodzi - dodał, wzruszył ramionami i przeniósł wzrok na stolik, przy którym zostały jeszcze dwie panie.
Natrafił na przeszywające spojrzenie czarnowłosej dziewczyny i zmarszczył czoło, odwzajemniając je na krótką chwilę. Zaraz jednak skupił się z powrotem na swoim rozmówcy i wyciągnął do niego dłoń.
- Errian Souen - przedstawił się, jednak kiedy rudowłosy nie uścisnął jego ręki, wydało się, że niespecjalnie się tym przejął.
Po prostu ramię opuścił, raz jeszcze się uśmiechnął, a potem przeniósł wzrok na pieklącą się obok dziewczynę. Była zabawna, naprawdę zabawna, utwierdzał się w tym z każdą następną chwilą.
- Przepraszam, więcej to się nie powtórzy. Errian - przedstawił się ponownie (etykieta wymagała, a on miał ją dość mocno wpojoną), ujął jej rękę i na krótką chwilę przytulił wierzch dłoni do ust, witając się tak, jak nakazała kultura.
Biedny nie wiedział, jak może skończyć, puścił dziewczynę i wyprostował się z tym samym, sympatycznym, przyjaznym uśmiechem. To się nazywa odwaga, czyż nie?
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Niesamowicie dobre maniery mężczyzny okropnie go drażniły. Znalazł się, cholera jasna, panicz- jak taki wychowany, to czemu nie siedzi na bladym dupsku w jakimś zamku, tylko przyjmuje tajemnicze zlecenia i dołącza do grupy nieznanych mu, a jak się okazuje mało arystokratycznych osób?! No, ale zmieniając temat, dobre maniery przestały go drażnić wraz z chwilą, gdy Erriana zgubiły. Nawet mu współczuł.
- Biedny...- wymknęło mu się, a potem zaniósł się śmiechem. Śmiechem spowodowanym wyrazem twarzy Aithne i wyobrażeniem tego, co dziewczyna zaraz biedaczynie zrobi. Swoją drogą, miała dość imponującą gamę barw, które pojawiały się na jej twarzy.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Ariene usiadła wygodniej na krześle i założyła nogę na nogę, przyglądając się całej sytuacji. No tak, robiło się coraz ciekawiej. Wydało się, że powietrze znowu się ogrzało, ale to uczucie szybko zniknęło. Pewnie nikt tego nie odczuł - może poza jasnowłosym, który niewątpliwie także był magiem - jednak jej to wystarczyło, by zrozumieć, że cała scenka Larkina zirytowała. Jej dobre maniery nie przeszkadzały, nawet ceniła takie osoby, sama dysponowała wachlarzem odpowiedniej wiedzy.
Ale cały swój dystyngowany świat straciła i nikt nie musiał wiedzieć o tym, że bywała na salonach i takie zachowanie jest tam koniecznym standardem.
A już z pewnością wiedzieć nie musiała Aithne, która rzeczywiście wyglądała tak, jakby miała kogoś zaraz zabić.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Robiło się coraz ciekawiej. Anabde otworzyła szeroko oczy, nawet przetarła je wierzchem dłoni by upewnić sie, że to nie omamy. On naprawde to zrobił! Biedny chłopak, nawet nie wiedział jak bardzo niebezpiecznym było to posunięciem. Aż zaczęła się martwić o jego bezpieczeństwo- bo jak dwa rude na niego naskoczą, to marny jego los. A nawet trzy, bo Aithne pewnie wyjdzie z siebie i stanie obok.
Odstawiła kieliszek na stół, nadal jednak oplatając palcami jego nóżkę. Pochyliła się do przodu, zainteresowana rozgrywającą sie pod barem scenką; szare oczy zabłyszczały ciekawością. Kiedy jakiś niesforny kosmyk włosów wpadł jej na oczy, odgarnęła go za ucho szybkim, niedbałym ruchem, nie chcąc stracić ani sekundy tego widowiska.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne... zatkało. Literalnie i przenośnie ją zatkało. Jak tylko jej nieszczęsna dłoń została puszczona, zapatrzyła się na nią szukając na jej wierzchu śladów kłów, śluzu (śliny? Fu!), zadrapań, krwi, kawałków ciała, robaków, wrzodów, wyprysków, wysypki, no czegokolwiek przeraźliwego i niesmacznego, i brzydkiego, i morderczego. Ale nie znalazła tego. Nawet przetarła to miejsce drugą dłonią, nie dowierzając w ten ewenement, jednak, co więcej, odkryła, że skóra nawet nie jest wilgotna!
"Przynajmniej się nie ślini, dupek", pomyślała mimowolnie, jeszcze jakąś chwilę wpatrując się w rękę.
Potem jednak klapka zaskoczyła, poderwała głowę i wbiła w niego oszołomiono wściekłe spojrzenie. Bardzo, bardzo groźne.
- Trzymaj swoje otwory gastralne z dala od mojego ciała! - wrzasnęła i potrząsnęła rozjuszona ognistą czupryną, po czym chwyciła go za jego elegancką, wyprasowaną koszulę i zacisnęła na niej z całą swoją siłą dłonie, potrząsając nim dość nieczule. - Jeszcze jeden taki numer, a przemebluję ci całą twoją gębę, że cię rodzona mamuśka nie pozna - syknęła przez zęby, puściła go jedną ręką i wzięła zamach, by przyłożyć mu z pięści.
Żeby zapamiętał. Bo jej się ustami nie tyka, a fu. Co to w ogóle za obyczaj?
Nienormalni winni trzymać się razem.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Co tu dużo mówić, na to Errian nie był gotowy. Kiedy go dziewczyna chwyciła za koszulę i zaczęła nim trząść - z całkiem przyzwoitą, jak na taką niepozorną dziewczynę, siłą - otworzył szeroko oczy i zapatrzył się na nią zdumiony, nie rozumiejąc, co tu się właśnie dzieje. Jeszcze mu się nie zdarzyło, żeby go próbowano zabić za zwykłe powitanie, aczkolwiek nie kazano mu wracać do budy, też dobrze...
Nie zdążył się jednak tą myślą nacieszyć, bo dostrzegł mknącą w stronę jego twarzy pięść. Słowna dziewczyna jest, nie ma co. Zdążył jej rękę złapać i zacisnąć na niej palce, po czym na siłę ją opuścił, wpatrując się intensywnie w jej oczy. Na jego korzyść wpłynął fakt, że uniosła ramię pod niedogodnym kątem, dlatego też nie musiał się specjalnie wysilać.
Potem dotarło do niego wszystko, co powiedziała, na jego twarz znowu powróciło zdumienie, a po chwili... uśmiechnął się szeroko. Trzymany przez rozjuszoną Piekielną, cudem uniknąwszy wybicia kilku zębów, w towarzystwie jej zaborczego kolegi, ale jakoś się nie przejął, bo zaraz zanosił się serdecznym, pogodnym śmiechem.
- To dobrze, kiedy kobieta umie wyrazić własne zdanie, jakkolwiek oryginalnie by tego nie robiła - stwierdził i znowu się roześmiał, tym razem ciszej i krócej. - Ale zapamiętam, mój błąd - dodał na koniec, puszczając jej rękę, którą planowała zrobić mu wgniecenie w twarzy.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Revelin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Revelin »

Urocze miejsce. Wyjątkowo urocze. Tak radosne, przyjemne i miłe, że gdyby nie sprowadzało go tu coś konkretnego, prawdopodobnie wprowadziłby w oberży kompletny chaos, byleby tylko zniszczyć tę uroczość.
Nie jest powiedziane, że nie zrobi tego, wychodząc.
Tymczasem przekroczył próg karczmy, uśmiechając się promiennie do całego świata. Tylko on jeden wiedział, co kryje się pod tym uśmiechem- przeogromna radość z tego, że miejsce przestanie był nieskazitelnie radosne, kiedy on już się nim zajmie. Ale z boku wyglądał po prostu na pogodnego i ów pogodnością zarażającego otoczenie młodzieńca. Stanął przy wejściu i przeczesał palcami miodowe włosy; spojrzenie intensywnie niebieskich oczu ogarnęło wnętrze oberży. Jego uwagę przykuło natychmiast zamieszanie przy ladzie- dwie osoby stały naprzeciwko innej, a ich rozmowa polegała na krzykach pewnej panienki i spokojnych odpowiedziach mężczyzny. W sercu pojawiła się iskierka nadziei, że to właśnie te rozrywkowe osoby będą jego nowymi towarzyszami podróży. Wsadził ręce do kieszeni ciemnych spodni i przemaszerował bliżej interesujących go postaci.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.- powiedział, a jego głos był miękki, niski i przyjemny dla ucha. Przyjrzał się tajemniczej trójce z bliska. Rudowłosa para wyglądała niemalże jak rodzeństwo, nawet pomimo zdecydowanie odmiennych rysów twarzy- mieli to samo rozognione spojrzenie (w przypadku mężczyzny i jego czerwonych oczu to określenie jest śmiesznie trafne). I na pewno się znali, inaczej nie staliby tak blisko siebie, naprzeciwko trzeciego z grupki. Ten kompletnie się od nich różnił, białowłosy, jasnooki, grzecznie uśmiechnięty. Ciekawie.
- Ale tak się zastanawiałem... czy nie wiecie może, kto w tej karczmie wybiera się do Opuszczonego Królestwa?- zapytał głosem mile pełnym beztroski i uprzejmości. Ciągle się uśmiechał, wodząc spojrzeniem po trójce towarzyszy. Och, żeby odpowiedzieli twierdząco! Kiedy rozglądał się po karczmie uznał, że albo oni, albo dwie kobiety (ruda i brunetka) siedzące przy stoliku pod ścianą- jeżeli jego towarzystwem miał być ktokolwiek inny siedzący w tej karczmie, to on się nie wybiera. Potrzebuje rozrywki, a nie zrzędzeń starych pryków.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Ariene gwizdnęła cicho pod nosem i zastukała w ladę paznokciami, widząc, co też Aithne planuje z biednym młodzieńcem zrobić. Jej szafirowe oczy rozbłysły niejakim entuzjazmem, ucieszone możliwością ujrzenia tak śmiesznego przedstawienia. Jeszcze się nie spotkała z osobą tak głupiutką, a tak realnie niebezpieczną, to z pewnością będzie ciekawa podróż.
Kiedy jednak jasnowłosy zdołał Piekielną powstrzymać od przemeblowania mu oblicza, brew Ariene powędrowała w górę. A już bardzo w górę powędrowała, kiedy nieznajomy się roześmiał, to było naprawdę dziwne! Uśmiechnęła się pod nosem, z zaskoczeniem zauważając, że jego śmiech jest całkiem miły i dość zaraźliwy. Przesunęła w zamyśleniu paznokciem po policzku, przekrzywiając głowę, jej czarne, związane w wysoką kitkę włosy zakołysały się miarowo.
- Ładne rzeczy, trafiła kosa na kamień? - mruknęła rozbawiona, obserwując szok na twarzy Aithne.
Wtedy też przeszył ją dziwny dreszcz, zdrętwiała, chcąc odszukać źródło niepokoju wzrokiem, jednak jak się pojawiło, tak błyskawicznie zniknęło. Dziewczyna znowu się rozluźniła, tocząc dokoła spojrzeniem, i wtedy dostrzegła podchodzącego do grupki blondyna. Przekrzywiła głowę w drugą stronę, włosy znowu się zakołysały.
- Robi się ciekawie - podsumowała i uśmiechnęła się, trochę jak kot, który przyuważył zdobycz.
Tak naprawdę cieszyła ją myśl, że nowe zadanie może okazać się prawdziwym wyzwaniem.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Wprawdzie jej uszu nie dochodziły słowa, jakie padały z ust Aithne i jej rozmówcy, ale i tak nieznajomy już jej zapunktował. Śmiechem, pogodnym podejściem do najeżonej przyjaciółki, no i ten uśmiech, trzeba przyznać, był dosyć ładny i, przede wszystkim, szczery. Ariene nie odpowiedziała, zerknęła tylko na nią ukradkiem, potwierdzając jej spostrzeżenia uniesieniem kącików ust ku górze. A kieliszek wina, oczywiście opróżniony, postawiła na stoliku i odsunęła daleko od siebie, byleby tylko nie kusił kolejnym napełnieniem. Co prawdopodobnie skończyłoby się bardzo źle, podobnie jak skończyło się to wczoraj w moim przypadku. Nieważne.
Nowy gość szczególnie przykuł jej uwagę. Przystojny młodzieniec (przynajmniej wyglądał na młodzieńca, przez towarzystwo, w jakim się ostatnio obracała, przestała oceniać wiek ludzi i nie-ludzi po wyglądzie. Aithne mogłaby być prababcią jej babci, więc...), który nie wiedzieć czemu podszedł do Larkina, Aithne i ich nowego znajomego. Wyglądał na dość sympatycznego, ale coś w jego twarzy kazało jej przypuszczać, że to złudne wrażenie. Przechyliła głowę na bok, przyglądając mu się uważniej. Mogliby tu już wszyscy podejść, dowiedziałaby się, czy to ciekawe towarzystwo również wybiera się do Opuszczonego Królestwa, czy też nie. Jeżeli tak, zapowiadałoby się wyjątkowo zabawnie.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne zachłysnęła się powietrzem, spoglądając na Erriana ze zdumieniem wymalowanym na twarzy. Dlaczego on się śmiał? Tu nie było niczego śmiesznego, jak on w ogóle śmie?! Powinna go od razu z miejsca zabić, ściągnąć skalp, wywrócić na lewą stronę i założyć z powrotem. I udekorować kokardką. Nie, kokardką nie. Chyba że wcisnęłaby mu ją do ust, o, tak. Przestałby się wtedy śmiać i zadławiłby się swoją własną głupotą i beznadziejnością. Bo był beznadziejny, beznadziejnie wychowany i beznadziejnie przys... o, nie, na pewno nie! To się wytnie.
- Morda, to nie jest śmieszne! - warknęła i z obrzydzeniem puściła jego koszulę, krzywiąc się wymownie. - Za chwilę cię zabiję, poczekaj - dodała zirytowana, prychnęła, fuknęła i spojrzała groźnie na nowego towarzysza. - A kto pyta, do cholery jasnej? - parsknęła i odrzuciła z twarzy rude włosy, przymrużając oczy.
Poczuła się bardzo źle i bardzo nieswojo. Właśnie została zbagatelizowana i na jej agresję odpowiedziano serdecznością - a to gorsze niż odpowiedzenie agresją lub ignorancją! - a teraz przypałętał się jakiś cieszący się życiem blondasek i co sobie myśli, że co, że zabije ich uśmiechem, czy jak? Zerknęła gniewnie na nadal uśmiechniętego Erriana, zastanawiając się, jaką krzywdę mu wyrządzić, żeby ją znienawidził, jak to powinno być, bo to oczywisty porządek świata. Wtedy jednak odkryła, że sama ma ochotę się uśmiechnąć, więc zawarczała wściekła i uderzyła go pięścią, bardzo bez wyczucia, w ramię.
- Idźcie wszyscy do diabła albo trochę dalej - syknęła przez zęby i spojrzała błagalnie na Larkina.
Coś w stylu: "umieram, ratuj".
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Tego już było za wiele. Zdecydowanie za wiele. Przyjrzał się nieufnie kolejnemu nieznajomemu; anielskiej buźce, do której zupełnie nie pasowały te intensywnie niebieskie, fałszywe oczy. Zmrużył powieki, wrócił spojrzeniem do nowego ulubieńca Aithne, nadal pogodnie uśmiechniętego (do jasnej cholery, dlaczego tutaj wszyscy się uśmiechali? POGODNIE? No dlaczego?) i pomyślał, że wyprawa do Opuszczonego Królestwa będzie bardzo ciężka.
Swoją drogą, ów wyprawa przestała mu się podobać również z innego powodu. Na razie zgłosiło się sześć osób, nawet gdyby był to pełny skład, to i tak jest ich zdecydowanie za dużo jak na pozornie proste zadanie dostarczenia artefaktu. Wszyscy z nich wyglądali młodo i z tego, co na razie udało mu się zaobserwować, dysponowali barwnymi osobowościami; zdawał sobie sprawę z faktu, że zarówno on, jak i jego dwie rudowłose towarzyszki nie należą do najbardziej odpowiedzialnych i racjonalnie myślących. Prawdopodobnie reszta również lubi porywać się z motyką na słońce.To sugerowałoby, że ktoś rozsądny nie podjąłby się wyzwania, co z kolei oznacza, że nie wiedzą o nim wszystkiego.
Nie, żeby Larkin miał z tego powodu zrezygnować. Myśl, że zadanie będzie trudne i niebezpieczne, była bardziej motywująca niż odpychająca. Ale użeranie się z tym towarzystwem... tak, zdecydowanie będzie musiał uzupełnić zapasy do swojej piersiówki.
Zmarszczył brwi.
- Usiądźmy wszyscy przy naszym stoliku.- mruknął do towarzystwa, po czym delikatnie popchnął Aithne przodem.- wyprawa zapowiada się... ciekawie- powiedział sam do siebie, pod nosem, ruszając za przyjaciółką.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Errian westchnął tylko, skinął głową i ruszył za rudzielcami, zerknąwszy krótko na nowego towarzysza. Nie należał do osób, które oceniały po pierwszym wrażeniu, dlatego też spróbował nie wyrabiać sobie od razu zdania na temat nieznajomego (co prawda pierwsze wrażenie, jakie wywiera na otoczeniu Aithne, jest bardzo trafne, ale to tylko wypadek przy pracy), odwróciwszy od niego wzrok. Nie poświęcając blondynowi, zbyt dużo uwagi, spojrzał na siedzące przy owym stoliku panie i pokiwał sam do siebie głową. Czyli dobrze podejrzewał, ale po co aż tyle osób? Zmarszczył nieznacznie czoło, próbując sobie przypomnieć, skąd zna pieczęć, którą opatrzono kopertę, jednak szybko musiał porzucić te rozmyślania. Miał pustkę w głowie, a zadręczanie się tą luką w pamięci nic nie da.
Kiedy dotarli na miejsce, uśmiechnął się do nowych towarzyszek podróży.
- Errian Souen, miło mi poznać - przedstawił się, odruchowo wyciągając rękę, ale szybko ją cofnął i roześmiał się cicho. - Chyba tym razem nie będę ryzykował, jedna próba pobicia dziennie mi wystarczy - uznał (mądry po szkodzie, a co), wzruszając ramionami. - Skompletowano nam dość interesujący skład do wykonania zadania - rzucił ot, żeby jakoś coś się wypowiedzieć, nic zobowiązującego.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości