Równina Drivii[Wieś Świnioki] Problem ze szkodnikami

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

[Wieś Świnioki] Problem ze szkodnikami

Post autor: Ethelnalen »

Wielu podróżnych mogłoby przypadkiem pomyśleć, że w tak nazwanej wsi większość mieszkańców będzie się zajmowała hodowlą trzody chlewnej. Nic bardziej mylnego. Nazwa pozostała z dawniejszych czasów, od których sporo się zmieniło - na przykład odkryto, że pobliskie ziemie o wiele bardziej nadają się do uprawy zbóż niż hodowli zwierząt. Oczywiście jest to wieś jak każda inna, znajduje się tu parę obór, czy kurników. Nic to jednak w porównaniu z rozciągającymi się licznymi polami i poletkami wokół samej wsi. Miejscowość znajduje się zaledwie pół dnia drogi piechotą na północ od Demary, także panuje tutaj zrównoważony spokój i dostatek. Oczywiście zdarzały się mniejsze problemy, jak ostatnia tajemnica znikających kur i worków zboża, ale każdy spodziewał się rychłego wyjaśnienia sprawy i ukarania domniemanego szabrownika lub lisa.
Dzisiejszy dzień był taki jak wiele przed nim. Słońce nieśmiało wyglądało zza chmur, wieśniacy przywdziali już cieplejsze ubrania, chociaż nie było jeszcze mowy o mrozach. Kręcili się po wsi wykonując swoje codzienne obowiązki. Na rynku stało kilka straganów, o wiele mniej niż mogło się tam zmieścić w dzień targowy. Ot, spokojny, leniwy dzień. A przynajmniej byłby taki, gdyby pewien jegomość umiał zachowywać się spokojnie.

Pierwszym co zauważyli chłopi był dziwny obiekt lecący wysoko w powietrzu w kierunku wioski. Nic nadzwyczajnego, mógł to być wyjątkowo duży ptak. Jednak im bardziej się zbliżał, tym mniej naturalnie wyglądał. Sprawiał wrażenie na wpół niematerialnego. Kilkunastu wieśniaków przystanęło, opierając się na swoich narzędziach i obserwując zjawisko. Latające coś zatrzymało się nad wioską i zawisło w powietrzu na kilka chwil. Jednak niedługo potem obiekt błyskawicznie opadł ku ziemi, zostawiając na niebie świetlistą smugę i z donośnym tąpnięciem uderzając w drogę parę metrów od wejścia do wioski, wzniecając przy tym tumany kurzu.
Strażnicy niespokojnie wyciągnęli miecze z pochew. Nie byli to zbyt doświadczeni wojownicy, jednak w każdej chwili mogli wezwać patrol z Demary - mieli jednak nadzieje nie musieć tego robić. Wśród opadającego kurzu stała rozświetlona sylwetka. Postać była niezwykła już przez sam fakt tego, że miała dwa różne skrzydła. Jedno, pierzaste, teraz nieco zakurzone. Drugie, świetliste i większe od pierwszego, wyraźnie przebijało się przez kurz i delikatnie falowało, jak na niematerialną rzecz przystało.
Postać wyszła z kurzu, pokazując się małemu tłumkowi przy wejściu ze swoją pełną okazałością. Był to skrzydlaty mężczyzna, w pełnej zbroi płytowej, która emanowała łagodnym światłem. Pióra na hełmie oraz wspomniane skrzydła, połączone z piękną jednak surową zbroją wywarły zamierzony efekt na zwykłych mieszkańcach. Strażników natomiast zaniepokoiła dziwna włócznia w dłoni nieznajomego. Nie wykonywali jednak ruchu nadal czekając na to, czego nieznajomy tutaj szuka.
Anioł - bo nim właśnie był mężczyzna - zbliżył się jeszcze o parę kroków. Stanowczym gestem uderzył pięścią trzymającą włócznie w swój napierśnik i pochylił głowę, okazując tym brak złych zamiarów wobec wieśniaków. Zwinął też skrzydła, przez co jego sylwetka zmalała i wydała się mniej groźna. Jednak zaraz potem anioł zaczął się dziwnie trząść, hałasując zbroją. Blada poświata jego zbroi zniknęła, chociaż świetliste skrzydło pozostało na miejscu. Anioł szybkim ruchem zdjął hełm z głowy ukazując swoją surową twarz i długie, splątane włosy.
Po czym zaczął kaszleć.
- Pieprzony kurz... - mruknął, kiedy w końcu mógł przestać kaszleć i zaczął otrzepywać zbroję, stukając donośnie blachami.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Wiele dni upłynęło zanim Carey została wysłana na kolejną misję. Wiele złego wydarzyło się podczas jej poprzedniego pobytu na ziemi, a to wciąż tkwiło w jej umyśle sprawiając, że nie bardzo wierzyła w siebie.
Anielica leciała spokojnie, kierowała się do Demary, gdzie powinna odbyć kolejny postój, a przy okazji sprawdzić, czy wszystko tam w porządku. Nie do końca była zadowolona z wyboru lokacji, ale cóż innego mogła zrobić? Im prędzej upora się z zadaniem, tym szybciej będzie mogła udać się do kolejnego miejsca.
Z zamyślenia wyrwał ją błysk, który zobaczyła jakiś kawałek przed sobą. Anielica zatrzymała się i unosząc w powietrzu spoglądała przed siebie nie bardzo wiedząc co się właśnie stało. Wszystko wskazywało na to, że to nie Demara, a jakaś malutka miejscowość przed nią, dlatego Careylissa postanowiła to sprawdzić. Niebianka pofrunęła jeszcze kawałek przed siebie, a potem lekko wylądowała i ukryła swoje prawdziwe oblicze. Młoda kobieta z długimi, rozpuszczonymi włosami, ubrana w lekki płaszcz w ciemnozielonym kolorze, szła nieco pospiesznym krokiem w kierunku miejsca, które ją tak zaciekawiło.

Po niedługim czasie dotarła na obrzeża niewielkiej miejscowości. Carey bez wahania ruszyła dalej, odruchowo sięgając dłonią do kołnierza płaszcza, gdzie miała przypiętą broszkę. Rozglądała się uważnie w poszukiwaniu czegoś podejrzanego, w końcu minęła dwóch strażników stojących przy wejściu do wsi, co było dosyć zaskakujące. Carey uśmiechnęła się lekko i przywitała, po czym weszła na główną drogą do wsi. Usłyszała jeszcze za sobą komentarze dotyczące gościa, który niedawno zjawił się w tym miejscu, dotyczyły one dziwnych skrzydeł, zbroi… To było całkiem dziwne, Anielica aż przystanęła i spojrzała za siebie, ale w końcu postanowiła kontynuować swój mały spacer. Najwyraźniej zbytnio ociągała się z dotarciem do tej miejscowości i teraz musiała szukać powodu tego rozbłysku na niebie, ale czy miał z nim coś wspólnego ktoś kto dotarł tu przed nią? Skrzydła... To było coś co zdawało się być wskazówką.
Anielica zauważyła niewielką grupkę wieśniaków, która stała przy jednym z budynków i żywo o czymś rozprawiała, przy okazji przyglądając się czemuś... Albo komuś...
Careylissa ruszyła w tamto miejsce, by dowiedzieć się o co chodzi.
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Kiedy anioł doprowadził się do porządku, przybrał ponownie poważny i dość zarozumiały wyraz twarzy, po czym podmaszerował do strażników i małego tłumku gapiów przy wejściu.
- No więc. Miałbym kilka pytań związanych z powodem mego przybycia. Byłbym wdzięczny za jak najdokładniejsze odpowiedzi. Zacznijmy od was. - Obdarzył grupkę wieśniaków szerokim uśmiechem, który mimo wszystko nie wyglądał zbyt przyjemnie w towarzystwie pełnej zbroi płytowej.

Zdążył już porozmawiać z dobrą dziesiątką mieszkańców wsi, jednak żaden nie miał nic ciekawego do powiedzenia. Pytał czy nie działo się w okolicy coś niezwykłego, coś co zwykle się nie dzieje. A jedyne co się dowiadywał to to, że córka sołtysa ma romans z dwadzieścia lat starszym gospodarzem.
- Nie! - krzyknął, bardziej zrezygnowanym głosem niż gniewnym. - Nie obchodzi mnie, że Zdzisia ukradła twój przepis na jabłecznik! Jestem tu na bardzo ważnej misji, z pewnością ktoś z was dostrzegł coś niezwykłego. Stworzenia nie przypominające zwierząt, śmierdzące siarką stodoły, cokolwiek... - westchnął ciężko i odchylił głowę w tył, podczas gdy jeden z chłopów opowiadał o tym, jak ktoś podkrada zboże, a tym ktosiem zapewne jest jego sąsiad, z którym ma zatarg od pięciu lat. Ethel powiódł wzrokiem po okolicy nad głowami mieszkańców, od większości których był zdecydowanie wyższy. Nagle zmarszczył czoło, bo coś mu nie pasowało do ogólnego krajobrazu wsi. Zmrużył oczy i cofnął spojrzenie, zatrzymując je na Careylissie. Z początku przeczucie podpowiadało mu, że ona tu nie pasuje. Ale jak tylko się przyjrzał dziewczynie, również wyglądem i ubiorem odstawała od chłopów. Przez myśl przeszło mu, że może to jakaś szlachcianka odwiedzająca wieś. Może nawet była tu dłużej niż on i posiadała jakieś informacje na temat wsi.
Anioł pochylił się nad jedną z małych dziewczynek stojącą obok ot z ciekawości.
- Jak wyglądam? - szepnął do dziewczynki. - Nie jestem brudny, nie mam nic we włosach? Świetnie, dzięki. - Uśmiechnął się do niej, po czym podziękował chłopom za wszelkie, jakże nieistotne, informacje. Podniósł włócznieę i zarzucił ją sobie na ramię z głuchym stuknięciem pancerza. Zaraz potem skierował swe stanowcze kroki w stronę Careylissy. Oba jego skrzydła, zarówno to materialne jak i świetliste, falowały łagodnie kiedy się zbliżał, a pełna zbroja sprawiała wrażenie, że był jakimś gigantem wśród tych prostych ludzi.
- Witaj Pani. - Pokłonił się z szacunkiem, uderzając pięścią w napierśnik. Wyprostował się i mimowolnie uśmiechnął kącikiem ust, wpatrując się bez zawahania w oczy dziewczyny. - Ethelnalen, miło mi. Z kim mam przyjemność? - zapytał licząc na to, że dziewczyna będzie posiadała jakieś przydatne informacje. Nie był zbyt dobry w wyciąganiu ich z prostych ludzi.
Wpatrując się tak w nią ciągle miał wrażenie, że powinien coś w niej rozpoznać. Nie miał jednak bladego pojęcia co.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

Anielica dotarła do grupki wieśniaków, która wcześniej przyciągnęła jej uwagę. Jak się okazało, miejscowi przyglądali się jakiemuś mężczyźnie, który niedawno przybył do tej wsi.
- Toż demon jakiś jest! – rzucił jeden z nich, pochylając się do swojego towarzysza. Carey nie przysłuchiwała się dalszej rozmowie, tylko z ogromnym zaskoczeniem i niedowierzaniem patrzyła na nieznajomego mężczyznę. Blondynka aż zamknęła oczy, pokręciła głową i ponownie otworzyła, lecz nadzieja na to, że ma jedynie jakieś przewidzenia, zniknęła tak szybko jak świetlista smuga, którą niedawno widziała na niebie.
Carey cofnęła się o kilka kroków, mając nadzieję, że tamten jej nie zauważył i sama będzie mogła mieć go na oku i w razie czego zainterweniować. Jednego była pewna… Musiała być ostrożna, bo mężczyzna wcale nie wyglądał jak… Prawdziwy anioł. Te skrzydła, zachowanie, coś tutaj było nie tak.
Jedynym plusem tej sytuacji było to, że nie wyczuwała piekielnych mocy czy ingerencji demonów, a przynajmniej tak się pocieszała, bo kto wie z kim tak naprawdę ma do czynienia. Może to jakiś potężny mag? Albo ktoś podobny?
Zbyt długie myślenie nad ewentualnymi opcjami i rozważanie różnych motywów, zaowocowało tym, że Carey została zauważona i zanim w ogóle miała okazję uciec, skrzydlaty mężczyzna szedł już w kierunku grupki mężczyzn, przy której stała.
Careylissa westchnęła głęboko, bo oto zapewne wpakowała się w kolejne kłopoty i to dzięki temu, że znowu była ciekawa co się stało…
Szybko okazało się, że mężczyzna nie miał zamiaru rozmawiać z grupką wieśniaków, a właśnie podszedł do niej i przywitał się z ogromnym szacunkiem, co tym bardziej ją zaskoczyło. Anielica stała jak wryta, robiąc wielkie oczy, tak samo zaskoczeni byli wieśniacy, bo teraz mieli przed sobą dwie różne osoby, wyraźnie niepasujące do ich otoczenia…
- Witaj – wybąkała w końcu, starając się by jej głos zabrzmiał pewnie, ale to chyba nie wyszło.
- Jestem Careylissa. A pan… Te skrzydła... - Machnęła dłonią pokazując na części ciała, o których mówiła. Zaskoczona całym tym zbiegiem okoliczności zupełnie się pogubiła i nie bardzo wiedziała jak wybrnąć z sytuacji.
- Tooo ja już może pójdę. – No tak, trafiła na anioła, a czemu miała ochotę uciec? Bo nie był taki jak inni, co ją nieco przerażało, już dosyć problemów miała ostatnimi czasy i kolejnych jej nie trzeba.
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Ethel nie przejmował się za bardzo mniej przychylnymi komentarzami wieśniaków. Mieli pełne prawo do bycia nieufnymi, ale dopóki nie mierzono do niego z wideł i kusz, nie chciało mu się wdawać w starą gadkę o byciu sługą Pana, dobrych zamiarach i tym podobnych.

Stojąc wyprostowanym, nadal patrząc dziewczynie w oczy, z uwagą przysłuchiwał się co ma do powiedzenia. Niestety nie potrafił nie dostrzec jej niezbyt rozgarniętego zachowania i mimo woli jego usta wyginały się w coraz szerszy uśmiech. Starał się go stłumić, w końcu Careylissa była jego skrótem do wykonania zadania, przynajmniej tak mu się wydawało. Mimo to kilka chwil później szczerzył się wesoło, starając się to przynajmniej trochę ukryć poprzez gładzenie się po brodzie. Nie spoważniał nawet, kiedy nieznajoma zamierzała odejść, ale wtedy właśnie się odezwał.
- Nie, nie, nie, poczekaj pani. Szukam informacji na temat dziwnych zjawisk w okolicy, czegoś, co wieśniacy uznaliby za nadzwyczajne. Niestety nie mogę wyjawić szczegółów, gdyż jest to zbyt niebezpieczne, jednak byłbym wdzięczny za każdą poszlakę. Słyszała może coś, pani? - Uśmiechnął się życzliwie. Dostrzegł jednak zaniepokojone spojrzenie Careylissy.
- Spokojnie, to nie służy do ranienia tak pięknych istot - rzucił lekko, wcale nie zdając sobie sprawy, że potrząśnięcie długą włócznią, z jednej strony zakończoną kolczastą kulą na łańcuchu, nie było zbyt... pokojowym widokiem. - Ekhem, oczywiście mniej pięknych również nie, miałem na myśli wszystkich ludzi! - dodał po chwili głośniej, słysząc pomruki zaniepokojenia od strony wieśniaków.
Potem przeniósł swoje spojrzenie z powrotem na oczy Careylissy. Było to dla niego naturalne i nie do końca rozumiał, czemu inni czasami czyli się przez to przytłoczeni.
Careylissa
Senna Zjawa
Posty: 253
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Careylissa »

I tyle by było z planu ucieczki Carey… Ethelnalen zatrzymał ją i zaczął pytać o informacje, które mogłaby posiadać, co nieco ja zaskoczyło, bo była tutaj tak samo obca jak i on. Poza tym zaskoczył ją fakt, że zupełnie nie wiedział z kim ma do czynienia, czyżby naprawdę nie podejrzewał, że należą do tej samej rasy? Wieśniacy widząc to przesłuchanie, postanowili zająć się swoimi sprawami i udawać, że wcale nie podsłuchują rozmowy, a sama Anielica spojrzała na Ethelnalena i westchnęła cicho. Jego uśmiech był zupełnie rozbrajający, na pewno śmiał się z niej, ale to nie on będzie śmiać się ostatni, co to, to nie!
- Dziwne zjawiska w okolicy? I pyta mnie ktoś ze skrzydłami na plecach? – Wyszczerzyła się wesoło, bo to pytanie było całkiem zabawne w odbiorze.
- Właśnie pan jest tutaj dla mnie dziwnym zjawiskiem, zupełnie niepasującym do tej okolicy i to pan wywołuje największe zainteresowanie, nic innego nie widziałam. – Wzruszyła lekko ramionami, wcale nie kłamiąc, na dowód skinęła głową w stronę mieszkańców, którzy niby pochłonięci własnymi zadaniami, co jakiś czas z z zaciekawieniem zerkali w ich stronę, znowu inni nawet nie ruszyli się z miejsca i oczekiwali na dalszy rozwój wydarzeń, będąc w gotowości do ewentualnego wypędzenia przybyszów.
- Dlatego ta broń nie jest zabezpieczona, tak? – Zaśmiała się, bo zapewnienia mężczyzny były zupełnie sprzeczna z widokiem, który reprezentował. Może i mówił prawdę, ale niejedna istota zachowywała się w ten sposób, rzucała zapewnieniami, by potem skrzywdzić nie tylko ją, ale i inne niewinne istnienia, a na to nie mogła się godzić kolejny raz.
- Może bezpieczniej będzie jeśli znikniemy z pola widzenia, bo to spotkanie może skończyć się całkiem nieprzyjemnie i to nie dla mieszkańców – powiedziała nieco ściszonym głosem, bo wielu było łasych na jakieś ciekawe plotki.
- Poza tym nie wiem czy dobrze pan zrobił zjawiając się właśnie tutaj –dodała po chwili, zerkając mu w oczy, przez dłuższy czas milczała, ale w końcu przemówiła do niego.
- Czy to jakaś skomplikowana misja? – zapytała nieco pewniejszym tonem głosu, nie plącząc się już tak jak wcześniej, choć nadal była nieco ostrożna, zresztą, tak samo jak i jej rozmówca, który zataił przed nią wiele szczegółów, wymagając jednocześnie kilku informacji.


Carey niewiele myśląc dała znak mężczyźnie, że musi na chwilę odejść, poczuła, że potrzebuje porozmawiać z kimś, kto powie jej co się dzieje, czuła, że ktoś chce jej wytłumaczyć pewne sprawy. Szybko dowiedziała się, że ten osobnik jest wysłannikiem Planów, zupełnie tak jak ona. Do niego należało zajęcie się mieszkańcami tej małej mieścinki, a ona musi rozpocząć swoją nową misję. Pan wydał kolejny rozkaz swojej podwładnej, którego nie mogła po prostu zignorować. Spojrzała w stronę skrzydlatego i z lekkim uśmiechem skinęła mu głową, by po chwili odejść w swoją stronę.

Ciąg dalszy: Carey
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości