Równina DriviiCzerwone i czarne

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Rozbawiło go zachowanie towarzysza, który jak to miał w zwyczaju zachowywał się niczym niesforny mały kociak. Poczuł też coś na wzór dumy, kiedy zauważył zainteresowanie swoim obrazem, ale gdy Yastre zaczął swoje amory elf musiał przyznać rację łowczyni, że lepiej się ulotnić.
- No to chodźmy - powiedział raźnym tonem, machnął ręką i wszystkie przybory malarskie uniosły się w górę na czymś w rodzaju energetycznych stojaków, a następnie powędrowały za nim. Przeszli do innej części obozu i Novus zaczął na nowo rozkładać swój asortyment.
- Słuchaj, czy to dobrze, że przestają mnie dziwić takie rzeczy? - spytał pół żartem pół serio. Pociągnął nosem, bo dotarł do niego zapach krwi upolowanej zwierzyny, spojrzał w jej kierunku i gwizdnął z podziwu.
- Niezły okaz, zwłaszcza jak na to, że bardzo szybko się uwinęliście. Dobra, teraz chodź, pokażę ci ciekawy sposób na malowanie.
Po tej nagłej zmianie tematu nabrał trochę niebieskiego barwnika w dłoń, popatrzył zmrużonymi oczami na Irme , ale zrezygnował z rzucenia w nią kolorowego pocisku widząc jej mordercze spojrzenie. Zamiast tego wycelował i już po chwili farba ściekała po korze, powtórzył ten zabieg kilkukrotnie z różnymi kolorami, po skończeniu nakładania barw zabrał się do rozsmarowywania ich. Już wkrótce z bezkształtnych plam wyłonił się obraz fal morskich rozbijających się o brzeg.
- Widzisz to proste, teraz twoja kolej. - Ustawił jej tabliczkę z kory i cofnął się odrobinę, nagle farba trafiła go prosto w twarz, starł ile się dało i powiedział hamując wybuch śmiechu.
- Rozumiem, że jesteśmy kwita?
Irme jeszcze chwilę potem nakładała odpowiednie barwniki, a potem zabrała się do kształtowania swojej wizji.
- Nie, nie tak, chyba, że chcesz sobie zedrzeć paznokcie, rób to opuszkami... o tak świetnie.

Na koniec oboje byli tak umorusani, że postanowili wybrać się do pobliskiego strumienia na gruntowne czyszczenie. Podczas mycia się oboje kilkukrotnie lądowali w wodzie, wpychani tam przez siebie nawzajem. Kiedy o zmierzchu wrócili do obozu, ognisko już się paliło, a nad nim piekła się wspaniała zdobycz z dzisiejszego dnia. Kiedy weszli w krąg światła, Novus zignorował znaczące spojrzenie Leny i dosiadł się do pozostałych.
- Zapomniałem wam wcześniej powiedzieć, ale jutro, zakładając, że utrzymamy dobre tempo, powinniśmy dotrzeć do takiej jednej gospody, więc będziecie się wtedy mogli napić za wszystkie czasy.
Ta informacja najwyraźniej ucieszyła Yastre, któremu uszy zaczęły chodzić na wszystkie strony. Po skończonym posiłku elf oświadczył tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Skoro nasi dzielni łowcy, tak się dziś napracowali, ja wezmę pierwszą wartę.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre zawsze frapowało to, dlaczego kobiety o wiele bardziej lubiły go głaskać i przytulać gdy przebywał w swojej zwierzęcej formie, przecież to w końcu nadal był on tylko wyglądał trochę inaczej. Kilka razy zadał to pytanie, odpowiedzi były jednak różne i mało przekonywujące - "masz takie miękkie futro", "sama nie wiem, chyba po prostu lubię koty", a często zamiast wyjaśnień słyszał pełne przerażenia "to ty jesteś świadomy po przemianie?!". Jasne, że był, dlaczego miałby nie być? Był tylko zmiennokształtnym, a nie demonem, który opanował ciało jakiegoś przypadkowego biedaka. Wątpliwości nie sprawiały jednak, że panterołak unikał pieszczot - w końcu na wschód od Opuszczonego Królestwa nie było większego pieszczocha od niego.

        Yastre jakoś nie zwrócił uwagi na to, że Novus i Irme sobie poszli. Tak bardzo skupił się na Lenie, że świat wokół mógł dla niego nie istnieć. Zareagował jak kot - aby okazać swoje przywiązanie, ocierał się o ukochaną, by zostawić na niej swój zapach, chociaż w ludzkiej formie nie posiadał gruczołów typowych dla każdego innego kota. Kotołaczka rozumiała jego zachowanie, ale to wcale nie znaczyło, że jej się ono podobało. Spróbowała zrzucić z siebie panterołaka.
        - Yastre, drapiesz! - poskarżyła się, gdyż zarost bandyty faktycznie drażnił delikatną skórę jej twarzy i szyi. On jednak nie słuchał. - Yastre, złaź ze mnie, natychmiast!
        - Ała! - wydarł się nagle panterołak. Lena sprezentowała mu bolesny pstryczek w ucho, gdy tylko spostrzegła, że nic nie zdziała słownymi pertraktacjami. Yastre siedział teraz przed nią z urażoną miną, trzymając się za bolące miejsce. Dotarło do niego, że źle się zachował, ale mimo wszystko boczył się za to, że oberwał. W końcu rozmasował sobie ucho i pochylił się do kotołaczki, która wyczekująco na niego patrzyła.
        - Przepraszam - powiedział, a wtedy ona pogłaskała go po głowie.
        - Wybaczone - zapewniła, po czym rozejrzała się. - Chyba zostaliśmy sami... Ej, wybij to sobie z głowy!
        - Czemu? - zapytał zaskoczony i trochę niezadowolony panterołak, bo już był w połowie rozwiązywania tasiemki przy dekolcie Leny. - Jak jesteśmy sami...
        - Trzeba oporządzić twoją zdobycz - odpowiedział mu kotołaczka. - Ubierz się i chodź. Jak szybko się z tym uwiniemy, będziemy mieli czas dla siebie.
        Uroczy uśmiech Leny wystarczył, by Yastre nie dyskutował i nie stawiał warunków. Przyjął od niej ubrania i szybko je na siebie wciągnął, w międzyczasie jego ukochana zaczęła robić wstępne przygotowania. Gdy panterołak zauważył, że część jego zbiorów ziół zostanie wykorzystana, by przyprawić mięso, wprost nie posiadał się ze szczęścia - zawsze tak było, gdy okazywał się chociaż odrobinę przydatny i chociaż odrobinę mądrzejszy niż przypuszczał. Był z siebie tak zadowolony, że przez resztę wieczoru Lena mogła go sobie ustawiać jak chciała, był na każdej jej skinienie - poćwiartował mięso, by łatwiej było je upiec nad ogniskiem, cały czas pilnował, by nic się nie przypaliło i by ogień był odpowiedni. Przygotowania para umilała sobie rozmową. W pewnym momencie Yastre wyznał Lenie, że Novus próbował nauczyć go mowy roślin, a kotołaczce bardzo się ten pomysł spodobał.
        - To świetna myśl! - zapewniła. - Poćwicz teraz, mamy czas. Przypilnuję cię, byś się nie rozpraszał.
        Yastre zgodził się, choć czynił to niechętnie - wolałby zająć się Leną, choćby trochę się z nią poprzytulać. Dziewczyna zauważyła, jak bardzo panterołak jest niechętny nauce, ale miała na niego sposób - wystarczył pocałunek i odpowiednio wypowiedziane "proszę", by zaraz zrobił czego od niego oczekiwano. Usiadł swobodnie gdzieś z boku, a gdy Lena dosiadła się i oparła głowę na jego ramieniu i złapała go za dłoń, zaczął cicho mruczeć - taki układ całkiem mu się podobał. Już bez cienia oporu zamknął oczy i spróbował skupić się na tym, by usłyszeć mowę roślin, o której elf cały czas mówił, a której zmiennokształtny nadal nie był w stanie usłyszeć. Cichy głos Leny od czasu do czasu instruował go na czym powinien się skupić i co powinien robić, by osiągnąć cel. Yastre tym razem tak się wczuł i zaangażował, że nie zwrócił uwagi na powrót towarzyszy. Nadal siedział bez ruchu i nawet nie oponował, gdy Lena od niego odeszła, by porozmawiać z pozostałą dwójką. W pewnym momencie zaczął jednak bardzo intensywnie ruszać uszami na boki, jakby nasłuchiwał i próbował ustalić źródło dziwnego dźwięku.
        - Iiik!
        Panterołak kwiknął, zerwał się nagle i odskoczył wystraszony. Stał w kucki, jedną rękę trzymał podkuloną przed sobą, z pazurami gotowymi do ataku. Uszy położył po sobie, jego ogon się nastroszył.
        - Co to było?! - zapytał, patrząc przy tym na Novusa, Irme i Lenę. - Słyszeliście to?
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Irme wraz z Novusem odeszli od miejsca, w którym właśnie odbywała się cała masa amorów. Łowczyni już chciała pomóc towarzyszowi w przeniesieniu tego co chciał, ale jak się okazało jej pomoc w tym zakresie byłą zupełnie zbędna. Novus bez chwili namysłu wykorzystał magię i raz dwa przeniósł wszystko na nowe miejsce. Irme usiadła wygodnie przyglądając się temu co robił.
- Szczerze mówiąc, jeśli akurat o Yastre chodzi, to może lepiej, że przestaje cię to dziwić? – zaśmiała się cicho, bo w sumie sama przywykła do bardzo żywiołowego zachowania Panterołaka, który również nie krępował się w wielu sytuacjach, choć tak naprawdę nie spędziła z nim jakoś wiele czasu.
Na pochwałę ze strony Novusa, Łowczyni zareagowała dumnym uśmiechem, ale po chwili odezwała się spokojnym głosem.
- Dziękuję, choć to również zasługa Kota. Jest naprawdę dobry jeśli chodzi o łowy – pochwaliła Panterołaka, choć miała wrażenie, że Elf tak czy siak jest dumny ze swojego kociego przyjaciela, który teraz zapewne wyczyniał niesamowite rzeczy z Leną.
Pozostawiając już temat łowów, Irme wstała i podeszła do Novusa, który chciał pokazać jej ciekawy sposób na malowanie. Właściwie zupełnie nie miała talentu do malowania... Gdyby chodziło na przykład o śpiewanie to tutaj mogła już coś pokazać, ale teraz... Mimo wszystko była zainteresowana tym co Novus miał do pokazania, ale w momencie kiedy zobaczyła niebieską farbę w jego rękach i ten jego uśmieszek na ustach, spiorunowała go wzrokiem, nie mając zamiaru wyglądać jak jakieś dziwaczne stworzenie umorusane farbą. I jak się okazało Elf posłuchał się jak należy i zamiast w łowczynię, wycelował w korę, a niebieska barwa zaczęła pochłaniać korę, ściekając po niej leniwie. Zaraz potem Novus dorzucił kilka innych kolorów, a Irme stała wpatrzona w to wszystko, jakby właśnie zobaczyła najlepszą zabawę na świecie.
- Wyszło całkiem, całkiem. Masz talent. – Przyjrzała się dziełu stworzonemu przez Novusa w tak bardzo nietypowy sposób.
- Nigdy nie pomyślałabym, że można malować w ten sposób, to jest fantastyczne – powiedziała szczerze zadowolona z tego co jej pokazał.
- Z miłą chęcią spróbuję – zareagowała wesoło, kiedy nadeszła jej kolej na zabawę farbami. Elf odszedł kilka kroków, a Irme sięgnęła po farbę, lecz zamiast oddalić się od kory, Łowczyni odwróciła się i rzuciła farbą w Novusa, trafiając go prosto w twarz.
- Haha! Mam cię! – rzuciła roześmiana widząc jego minę i farbę ściekającą po jego twarzy. Tak jest, w końcu to ona go zaskoczyła!
- Można uznać, że kwita – powiedziała rozbawiona, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Młoda dziewczyna w końcu wróciła do tego co miała zrobić. Irme wybrała kilka kolorów i nałożyła je na korę, pod czujnym okiem Novusa zaczęła powoli tworzyć obraz, który miał przypominać leśną polanę, no ale... Jak to bywa przy braku talentu...
Mimo wszystko Irme słuchała się Elfa i próbowała robić tak jak jej pokazywał, co jakiś czas zerkając na niego z uśmiechem, ale też nie obyło się bez wybrudzenia go farbą i wesołym śmiechem dziewczyny.
Po wszystkim oboje byli tak kolorowo brudni, że postanowili dać więcej czasu dwójce towarzyszy i poszli do strumienia by tam zmyć ślady ich zabawy. Irme nie odpuściła i tym razem, kiedy Novus już wchodził do strumyka, ta za zaskoczenia podłożyła mu nogę i wepchnęła całego do wody.
- Jak myć to porządnie – rzuciła dumna z siebie, tłumiąc wybuch śmiechu.
I właśnie to było początkiem tego co działo się później... Zemsta goniła zemstę, atak za atakiem, aż w końcu Irme była czysta, tyle, że wcale się o to nie starała jakoś szczególnie. Łowczyni była wyjątkowo wesoła, dawno nie miała okazji spędzić z kimś czasu właśnie tak beztrosko i całkiem spontanicznie. Poza tym bardziej spodziewała się takiego zachowania po Yastre niż po Novusie, więc było to dla niej kolejnym zaskoczeniem.


W końcu przyszedł czas na powrót do obozu, oboje przemoczeni ruszyli w kierunku ogniska. Już z jakiejś odległości Irme poczuła zapach pieczonego mięsa, co sprawiło, że poczuła ssący głód. Pierwszą osobą, która do nich podeszła była Lena, o dziwo ubrana, tak samo jak Yastre, który siedział przy ognisku. Irme spojrzała na Novusa i uśmiechnęła się znacząco, a potem przywitała się z kotołaczką. Łowczyni przysłuchiwała się Elfowi, przy okazji rozplatając warkocz, by potem przeczesać palcami długie, mokre włosy, by mogły swobodnie wyschnąć.
- Jeśli chcesz, przejmę wartę po tobie – zaoferowała swoją pomoc, bo właściwie pełnienie warty nie było dla niej szczególnie strasznym przeżyciem.
- Jak wam minął czas? – po chwili zwróciła się do Leny i uśmiechnęła do niej miło.
- Ciekawe co mu zrobiłaś, że tak chętnie pomógł ci z jeleniem. – Choć i tak byłą pewna, że nie obyło się bez słodkiego przekupstwa w postaci pocałunków, po prostu nie mogła powstrzymać się przed zadaniem tego pytania.
Rozmowę trójki towarzyszy przerwało nagłe zerwanie się Yastre, który zdawał się być czymś bardzo zdenerwowany. Irme odruchowo sięgnęła po swój łuk i rozejrzała się po okolicy za zagrożeniem, które zbudziło zmysły Panterołaka.
- Nie jestem pewna, ja niczego nie słyszałam... – Tzymając strzałę naciągniętą na cięciwę, rozglądała się po okolicy, choć prawie nastała noc i nie było aż tak łatwe.
- Novus? Lena? Wiecie o co chodzi? – zapytała cicho, zerkając na nich.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

On sam co prawda nic nie usłyszał, ale też wiedział, że zmysły Yastre są bardziej wyczulone. Novus zerwał się jak cała reszta i zamarł w oczekiwaniu na atak z długim sztyletem w dłoni, wszystkie mięśnie napięły mu się jak struny. Stali plecami do siebie, tak żeby mieć oko na każdy cal terenu wokół. Po dłuższej chwili usłyszeli serię sapnięć i stęknięć, następnie ich oczom ukazał się młody mężczyzna z kilkudniowym zarostem, od razu dało się poznać, że jest pijany w trupa, alkohol dało się wyczuć nawet z tej odległości. Elf ze zgrozą uświadomił sobie, że zna tego człowieka.
- Ash! Coś ty z sobą zrobił?! Matka cię przecież zabije.
- Szszy ja cie skądś kojarze hyk... kolego - odparł tamten tak bełkotliwie, że ledwie można było go zrozumieć, a zaraz potem zwalił się na ziemię jak kłoda.
Novus przeczesał ręką włosy i zabrał się do przeciągania nieprzytomnego bliżej ognia. Nie było to wcale łatwe, gdyż rzucał się on przez sen, wrzeszcząc jakieś niestworzone rzeczy, uspokoił się dopiero, kiedy podetknięto mu pod nos napar z ziół leczniczych.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        - Po prostu mnie lubi - powiedziała wymijająco Lena w odpowiedzi na pytanie Irme. Zerknęła na pogrążonego w skupieniu panterołaka i uśmiechnęła się pod nosem. - Yastre próbuje poznać mowę roślin, ale zanim to nastąpi, musi się trochę uspokoić. Wiesz, że w jego przypadku to bardzo trudne zadanie. A jak wam minął czas? Masz piękne rumieńce.
        Kotołaczka lekko przygryzła wargę, gdy była mowa o wartach. Spuściła wzrok i widać było, że nad czymś się mocno zastanawia. Gdy ponownie spojrzała na swoich towarzyszy, wyglądała na zdecydowaną.
        - Nie jestem myśliwym czy podróżniczką jak wy - zagaiła. - Ale też mogę popilnować. Mam dobry słuch i wzrok, sądzę, że sobie poradzę.
        Więcej nie powiedziała - Yastre akurat zerwał się na równe nogi i narobił rabanu. Czegokolwiek by nie mówiła jego ukochana, to on w tej drużynie miał najczulsze zmysły i najszybciej był w stanie wykryć zagrożenie.

        Panterołak, nadal wyraźnie pochylony, zbliżył się do swoich towarzyszy, by osłaniać ich plecy. Lenę złapał zdecydowanie za rękę i przesunął ją za siebie, bo w końcu ona nie potrafiła się sama obronić. On miał tą przewagę, że najwcześniej z całej czwórki wiedział, kto się do nich zbliża. Słyszał kroki jednej osoby, dziwne, chybotliwe, nierówne, nie wiedział jednak z początku, czy to ktoś ranny, zmęczony czy chory. Z czasem do jego nozdrzy dotarła silna woń alkoholu i niemytego ciała, mieszanka była tak silna, że Yastre trochę się rozluźnił - ktoś kto tak śmierdzi nie może być groźny. Niemniej lepiej dmuchać na zimne. Gdy obcy wychynął spomiędzy krzaków, panterołak ruszył w jego stronę, ale głos Novusa osadził go w miejscu. Odrobinę zdezorientowany stał i słuchał, nim jednak zdążył się wtrącić czy zareagować w jakikolwiek inny sposób, nieznajomy padł jak kłoda - przegrał walkę z alkoholem. Yastre zostawiłby go najlepiej tak jak leżał, lecz elf zdecydował się pomóc mężczyźnie, to i zmiennokształtny nie mógł stać bezczynnie - pomógł przenieść nieprzytomnego, a gdy ten leżał już przy ognisku, wymownie kichnął. Smród był dla niego nieziemski, irytował go i przez to też nie miał cierpliwości do miotającego się pijaka - skoczył na niego i przygwoździł jego kończyny do ziemi, sycząc przy tym gniewnie.
        - Yastre! - przywołała go Lena. - Uspokój się, on ci nic nie zrobił...
        Panterołak warknął, ale odpuścił. Odszedł na bok i dał reszcie zająć się nieprzytomnym. Ten typ jakoś od samego początku mu się nie spodobał, widać to było po tym, jak zwiesił głowę i gapił się na pijaka, a jego ogon powoli się poruszał, sygnalizując niechęć podszytą agresją. W końcu Yastre założył na głowę kaptur i wciągnął maskę na twarz, po czym podszedł do reszty.
        - Co to za gość? - zapytał Novusa zaskakująco ostrym tonem. - Znasz go? Ufasz mu? Mnie się on nie podoba, mam złe przeczucia, musi tu zostawać? Skąd on się wziął w tej okolicy, przecież do miasta jest daleko.
        Na koniec brakowało jeszcze ultimatum z gatunku "albo on albo ja", tak nieprzyjemne i natarczywe było zachowanie panterołaka.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Irme nie wyczuwała żadnego zagrożenia, ale po chwili zobaczyła kto narobił hałasu, który zadziałał na Yastre w tak intensywny sposób. Jednak po chwili ciszy, która zapanowała w obozie, Łowczyni usłyszała odgłosy zbliżającej się osoby. Od razu skierowała łuk w tamtą stronę intensywnie wypatrując osobnika, który ewidentnie zmierzał w ich kierunku. Jej oczom ukazała się postać całkiem młodego, zupełnie pijanego mężczyzny. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że raczej nie wda się w walkę z obozowiczami, bo sam aktualnie walczył z grawitacją, by zachować równowagę i nie wyrżnąć gdzieś o ziemię. Irme nie spuszczała z niego wycelowanej strzały, ale kiedy usłyszała głos Novusa, który zwrócił się do nieznajomego osobnika po imieniu, zrobiła zaskoczoną minę i opuściła broń, która najwyraźniej miała się nie przydać.
- To ty go znasz? – zapytała zdziwiona, po czym spojrzała na Yastre i Lenę, chcąc zobaczyć ich reakcje.
Łowczyni nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo upity mężczyzna padł na ziemię, a Elf od razu zabrał się za przeciąganie pijanego bliżej ognia. Dziewczyna pokręciła głową widząc do jakiego stanu doprowadził się tak młody chłopak, ale cóż na to poradzić...
- Masz całkiem ciekawe towarzystwo Elfie – bąknęła tylko i odłożyła łuk, który tym razem zupełnie się nie przydał. Irme nie była zadowolona z obecności kogoś takiego, miała wrażenie, że wcale nie można mu ufać, a poza tym, na co im taki pijak? Ani się nie przyda, ani w niczym nie pomoże, a jedynie będzie sprawiał same problemy. Przez to swoje uprzedzenie nawet nie miała zamiaru pomagać nowemu członkowi ich małego obozowiska, jak się okazało, Yastre wychodził z tego samego założenia co ona.
- Zgadzam się z Yastre. To na pewno dobry pomysł? Nie lepiej odstawić go do jakiegoś miasteczka, żeby tam doprowadził się do jako takiego stanu? – Machnęła ręką w stronę nieprzytomnego mężczyzny.
- Poza tym śmierdzi jakby całą gorzelnię wychlał na raz... – mruknęła niezadowolona z takiego obrotu spraw, ale skoro Novus wiedział co robi, i jej, i Yastre pozostało marudzenie.
- Dziwne, że dotarł aż tutaj – dodała jeszcze, spoglądając na Elfa, który zajmował się pijanym znajomym.
- Ale wiecie co? Jest plus tej sytuacji. – Zerknęła na swoich towarzyszy, z odrobiną rozbawienia w oczach.
- Na warcie nikt nie zaśnie... Gość działa jak sole trzeźwiące. – Irme usiadła na pieńku, nie mając zamiaru użerać się ze znajomym Novusa, z resztą Elf doskonale wiedział co robi i szło mu całkiem dobrze.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Stanął nad wciąż nieprzytomnym młodzieńcem, który wyglądał na jakieś siedemnaście lub osiemnaście lat. Westchnął ciężko, widać było, że pozostali nie bardzo chcieli przyjąć takiego towarzysza. Novus wziął największą miskę jaką udało mu się znaleźć, a potem umieścił w niej głowę przybysza. Następnie wrócił do pozostałych.
- Wybaczcie mi to. - Wskazał na pijanego. - Ale mam dług u jego rodziny. To syn pary, która prowadzi zajazd w pobliżu, mówiłem wam, prawda?
Zrobił pauzę, gdy zza jego pleców zaczęły dobiegać nieprzyjemne odgłosy, jednakże zamiast charakterystycznego plaśnięcia, dało się słyszeć chlupot.
- Ten chłopak zyskał pewne specyficzne zdolności, jedną z nich jest to, że jego ciało niemal natychmiast usuwa wszelkie trucizny z organizmu.
W tym momencie człowiek podszedł do nich, co dziwne wydawał się całkowicie trzeźwy, co więcej nawet nieprzyjemny zapach gdzieś zniknął, mimo to jego wzrok wydawał się odrobinę nieobecny, ten efekt pogłębiały rozszerzone źrenice. Nagle zupełnie niespodziewanie przylgnął do elfa, kurczowo trzymając się jego ubrań, a potem dało się słyszeć ciche łkanie.
- Dobry boże, Novus, to naprawdę ty. Słuchaj ja nie daję rady to nie zniknęło... próbowałem się upijać, ale to nic nie daje. Błagam zabij mnie, ja już nie wytrzymam.
Po kolejnej serii łkań, przez napływ emocji znów osunął się w niebyt. Elf podtrzymał go i delikatnie ułożył na ziemi. Nie bardzo mu odpowiadało, że będzie musiał się tłumaczyć, ale pozostali mieli prawo usłyszeć wyjaśnienia.
- Ten człowiek jest przeklęty, bo zabawiał się pewnym magicznym artefaktem. Oprócz tego co już powiedziałem widzi też cykl życiowy. Każda osoba, rzecz, roślina wygląda dla niego inaczej. Nawet mnie mimo elfiej długowieczności widzi jak się starzeję, potem przez chwilę wyglądam normalnie i wszystko zaczyna się od nowa.
Spuścił głowę, ze współczuciem patrząc na Asha. Wreszcie ocknął się, wziął miskę, w której zamiast wymiocin było czyste piwo, i wylał jej zawartość daleko w las, tak aby im nie przeszkadzała.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        W sylwetce panterołaka cały czas widać było pewne napięcie, mięśnie były gotowe do natychmiastowej reakcji, a wąskie źrenice reagowały na każdy bodziec, nawet na trzask iskier z ogniska. Wodził wzrokiem za Novusem, czasami tylko spoglądając w kierunku nieznajomego chłopaka. Pojęcie długu nie było dla Yastre obce i nawet odrobinę go przekonywało, bo w końcu gdy ktoś jest dobry, nie może unikać spłacenia tego, co kiedyś otrzymał. Nie stawiało to jednak tego dzieciaka w wiele lepszym świetle. Mogłoby się wydawać dziwne, że panterołak nie chce zaprzyjaźnić się z kolejną osobą, ale przecież nie mógł ufać każdemu, kogo przedstawi mu elf, bo już jeden taki w Fargoth próbował go stłuc... Yastre aż zawarczał gniewnie na samo wspomnienie kowala.
        Nagle nieznajomy podszedł do rozmawiających towarzyszy. Panterołak cofnął się i obrócił głowę, chociaż i tak miał już na sobie kaptur i maskę - jeśli mógł być jeszcze chociaż trochę mniej rozpoznawalny, zamierzał z tego skorzystać. Zdawało mu się jednak, że chłopak go nie dostrzega, widzi tylko znajomego elfa, a resztę ignoruje. Może faktycznie był załamany nerwowo, jeszcze nie do końca trzeźwy, histeryzował. W końcu samiec, nawet taki młody, ledwo wyrośnięty z wieku szczenięcego, nie powinien zbyt łatwo płakać, a on mazał się na ramieniu Novusa i chyba nie panował nad emocjami. Yastre spojrzał na niego uważnie. "Pewnie jest chory", uznał, na swój zwierzęcy sposób podciągając pod chorobę wszystko to, co mogło dziać się nie tak z organizmem i psychiką, "Może faktycznie źle go oceniłem? Ale niech to, nie będę ryzykował, mam Lenę, mam swoje nowe stado, co jeśli przez niego będę musiał odejść?", zastanawiał się. Jakby przywołana jego myślami, kotołaczka włączyła się do opieki nad Ashem - chwilę, gdy nikt nie poświęcał jej uwagi, wykorzystała na zaparzenie ziół dla chłopaka, teraz zaoferowała Novusami, że popilnuje nieprzytomnego i spróbuje go napoić. Wykazała się ogromnym współczuciem, którego zabrakło panterołakowi.
        - Nie rozumiem - burknął Yastre, gdy elf wyjaśnił na czym polega rzucona na Asha klątwa. - To on będzie cię widział jako dziadka, czy jak? To jest problem jakiś?
        W głosie zmiennokształtnego nie było kpiny, on naprawdę nie pojmował problemu nieprzytomnego chłopaka. Zdawało mu się, że magiczne widzenia nie są takie złe, no bo przecież widział wszystko tam gdzie powinno być, tylko pod trochę inną postacią, nawet nie taką straszną czy coś. Zdezorientowany bandyta poszedł do Leny, która siedziała przy Ashu. Zaskoczyło go to, jak kotołaczka na niego spojrzała, aż skulił się w sobie.
        - Jesteś okropny - powiedziała mu. - On cierpi, okaż trochę zrozumienia.
        - Ale Lena... - zaczął panterołak tonem, jakby przed chwilą dostał naprawdę solidną burę. - To obcy, nie wiadomo czy można mu ufać. Ja nie chcę uciekać przed strażnikami, chciałbym zostać z wami.
        - Głuptasie, przecież to znajomy Novusa, na pewno nie zrobi ci krzywdy.
        Yastre spuścił łeb, zaburczał z niezadowoleniem. Nie wszyscy przyjaciele elfa byli tacy jak on, Lena chyba tego nie wiedziała. Z drugiej strony mogła mieć rację, chłopak mógł nie być groźny, nie wyglądał na silnego ani agresywnego. Panterołak nie umiał mu jednak zaufać. Podniósł wzrok i spojrzał z wahaniem na Lenę, Novusa i Irmę. Wstał.
        - Dobra - uznał, chociaż słychać było w jego głosie pewne wahanie. - To niech zostanie. Ja... Przepraszam, ja nie umiem mu zaufać. Będę gdzieś w okolicy.
        Po tych słowach panterołak gwałtownie obrócił się i zrobił krok w kierunku lasu. Jego sylwetkę spowiła mgła zwiastująca przemianę, a chwilę później czarna pantera wkroczyła między drzewa i zniknęła obozowiczom z pola widzenia.
        - Yastre! - zawołała go Lena. Jeszcze kilka razy powtórzyła jego imię, ale bez większego rezultatu. - Co za uparciuch. Czemu sobie poszedł, przecież nic się nie stało. Sądzicie, że wróci?
        Zamierzał wrócić. W rzeczywistości pantera nie odeszła daleko, po przejściu kilku kroków wdrapała się na drzewo i stamtąd obserwowała obóz, sama jednak pozostawała niewidoczna. Yastre nie zamierzał opuścić swoich towarzyszy, chciał tylko uniknąć konfrontacji z nieznajomym, który wywoływał w nim irracjonalny niepokój. Wiedział, że jego uczucia i odruchy społeczne szwankują, dlatego zawierzył ocenie reszty - skoro Novus i Lena chcieli zaopiekować się Ashem, nie zamierzał się kłócić. Tym bardziej po tym jak został zrugany przez swoją ukochaną kotołaczkę. "Po raz drugi uciekam... To chyba ze mną jest coś nie tak. Może jestem zwyczajnym tchórzem? Jeszcze Lena powiedziała, że jestem okropny. Naprawdę tak myślała? Przecież tak się staram, dla niej się staram. Może ona mnie jednak nie lubi?", rozmyślania sprawiły, że kot westchnął jak człowiek. Miał fatalny nastrój, Lena z jakiegoś powodu zaczęła go odrzucać, a wszystko wkoło było takie skomplikowane. Teraz nawet gdyby ktoś z drużyny go znalazł, stał pod drzewem i go nawoływał, on by nie zszedł. Ba, istniało duże prawdopodobieństwo, że czmychnąłby gdzieś dalej. Nie chciał wracać do ogniska.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

No tak, cóż innego mogło skłonić Novusa do zajęcia się kimś takim, jak nie jakiś dług u kogoś z rodziny pijanego gagatka. Irme przewróciła oczami w trochę dziecinny sposób, po czym usiadła niedaleko ogniska, w bardzo mało kobiecy sposób, pokazując tym samym swoje niezadowolenie. Elf najwyraźniej nie czuł się zbyt dobrze z tym, że połowa grupy nieszczególnie ucieszyła się z takiego obrotu sytuacji, ale nic nie mógł na to poradzić. Novus zaczął wyjaśniać sytuację, a Irme siedziała i zupełnie nie komentowała całego zajścia. Dodatkowym efektem specjalnym w ich obozie były odgłosy, które własnie dobiegały od strony zalanego w trupa mężczyzny.
- To się nie dzieje... – mruknęła zniesmaczona takim zachowaniem, choć zdarzało się, że widziała takie skutki wśród jej towarzyszy łowców, kiedy ci za dużo wypili albo pomieszali przeróżne trunki. Łowczyni pokręciła głową, a potem zaczęła przeczesywać palcami włosy, by choć trochę je rozplątać po wodnych atrakcjach. Zdolności pijanego, o których wspomniał Elf były dosyć zaskakujące, zapewne wielu dałoby się zabić za coś takiego, ale najwyraźniej nie ten młody mężczyzna, który niespodziewanie dopadł do Novusa i niemal mażąc się jak jakiś smarkacz zaczął błagać go o pomoc. Jak się okazało, zwracanie trucizn to nie jedyne co trapiło młodzieniaszka. Irme na chwilę przestała poruszać palcami, które rozczesywały włosy i z odrobiną ciekawości przyjrzała się chłopakowi, który o dziwo mógł być w jej wieku. Mimo tego, wcale się nie odzywała pozostawiając rozmowy reszcie grupy, a najbardziej rozmownym okazał się Yastre, który nie krył niechęci do nowego, ale zaraz po tym jak jego ukochana raczyła go zrugać, Panterołak nieco zmienił swoje nastawienie. A zrobił to do tego stopnia, że przeprosił towarzystwo i uciekł w ciemny las. Irme spojrzała za nim, powoli zdając sobie sprawę, co tak naprawdę wytrąciło go z równowagi. Dziewczyna westchnęła cicho i spojrzała na Lenę, która nie zdawała sobie sprawy z tego co właśnie zrobiła.
- Wiecie co, ja mam dosyć niespodzianek. – Podniosła ręce w geście poddania i pokręciła głową mając po dziurki w nosie całej sytuacji.
- I co niby mamy zrobić? – zapytała Novusa, wskazując przy tym ręką na Asha.
- Jeśli masz dług do spłacenia, to mam nadzieję, że wiesz jak mu pomóc, bo póki co wszystko zaczyna się mieszać. - Może i jej głos nie brzmiał jakby współczuła młodemu chłopakowi, ale w tym momencie była nieco podirytowana. Szybkim i dosyć gwałtownym gestem odrzuciła włosy na plecy i tym razem spojrzała na Lenę.
- Yastre wróci. Nie zostawiłby Novusa, a przede wszystkim nie zostawiłby ciebie. – Może nie znała go aż tak dobrze, ale była przekonana, że młody, zakochany chłopak właśnie tak by zrobił.
- Daj mu trochę czasu, a potem pójdź i porozmawiaj z nim. Wydaje mi się, że odebrał twoje słowa zbyt dosadnie. Pamiętasz? Niedawno powiedział, że czuje jakby był złą istotą, a ty nazwałaś go okrutnym, musiał to źle zrozumieć – wyjaśniła jej to o czym pomyślała, kiedy Yastre uciekł z obozu.
- Mam wrażenie, że wciąż nie jest przekonany o swojej wartości. – Lekko wzruszyła ramionami, rzucając kolejny osąd, ale czy był trafny? Wszystko było możliwe.
Irme westchnęła głęboko po czym zaczęła zaplatać warkocz na swoich włosach, bo rozpuszczone zdecydowanie nie należały do najwygodniejszych.
- Czyli czeka nas zmiana planów? – Zerknęła na niepocieszonego Novusa z nieco mniejszą irytacją, która powoli zaczynała się ulatniać.
- Powinieneś uświadomić swojego przyjaciela, że taki zachowaniem przyciągnie kłopoty, a nie zawsze trafi na kogoś takiego jak ty i w końcu ktoś skopie mu dupę. A szczególnie jeśli ma pociągi do tak głupich rzeczy jak jakieś artefakty – wypaliła pouczając go, choć jako jeszcze dzieciak nie powinna tego robić. Ale kto by się tym przejmował w takiej chwili?
- Biorę pierwszą wartę – rzuciła szybko zamawiając swoją kolejkę, bo tak czy siak nie zasnęłaby w tym momencie, a zmęczenie może dać znać o sobie później po skończonej warcie, a wtedy będzie mogła spokojnie zasnąć.
- I nie przyjmuję sprzeciwu – zaznaczyła jeszcze, gdyby ktoś miał ochotę pokusić się na wepchnięcie się przed nią. Po chwili dziewczyna spojrzała w stronę, w którą odszedł Panterołak, ale nic nie wskazywało na to, że ma zamiar wrócić, przynajmniej przez najbliższy czas. Spojrzenie Irme znowu powędrowało do Leny, która wciąż siedziała z nimi, mając przy tym nieco zmartwioną minę. Łowczyni westchnęła i wzrokiem wskazała drogę do leśnej gęstwiny.
- Porozmawiaj z nim, musi bardzo martwić się o ciebie i o to jak go postrzegasz - szepnęła cicho, zupełnie jakby Panterołak miał siedzieć tuż za nią. Dziewczyna odrzuciła warkocz na plecy, wcześniej związując jego końcówkę lekko przetartym już rzemykiem, a później położyła się wygodnie i wsparta na łokciach spojrzała w ciemne niebo.
- Mam nadzieję, że to ostatni nietypowy znajomy jakiego posiadasz, bo aż boję się pomyśleć kto może jeszcze na nas wpaść - rzuciła do Novusa pół żartem pół serio, przez moment zerkając na niego z tą samą nutką zaczepności, jaką mógł zobaczyć podczas wcześniejszych zabaw.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Yastre najwyraźniej zabolały słowa Leny, bo postanowił zaszyć się gdzieś w lesie. Novus był wręcz boleśnie świadomy, że to w dużej mierze, jeśli nie w całości, jego wina. Potarł ze znużeniem powieki i westchnął, słysząc słowa Irme.
- Nasze plany pozostają bez zmian, jedyne co mógłbym dla niego zrobić to... - Spojrzał sugestywnie na jeden ze swoich sztyletów. - Ale coś takiego nie wchodzi w grę. Po prostu zamierzam go odstawić do gospody jego rodziny, może uda im się go powstrzymać przed narobieniem większych głupstw. Ta klątwa jest nieodwracalna i nic na to nie poradzę. - Słysząc kolejny komentarz łowczyni chciał już coś powiedzieć, potem jakby się rozmyślił i rzucił z lekkim roztargnieniem. - Zdziwiła byś się.
Wstał i ruszył za kotołaczką, aby pomóc jej w znalezieniu uciekiniera. Oboje szli w milczeniu, nagle elfowi przyszedł do głowy pewien pomysł, poprosił Lenę, żeby się zatrzymała, usiadł na ziemi i zaczął przeczesywać okolicę poprzez rozmowę z drzewami. Chwilę później uśmiechnął się triumfalnie, spojrzał do góry - na gałęzi wylegiwała się ogromna pantera. Gdy tylko Yastre zauważył, że go dostrzegli zaczął uciekać, ale Novus oplątał mu wokół nóg macki energii, niemal go przewracając.
- Nie można wiecznie uciekać od problemów. - Te słowa zostały wypowiedziane w sposób spokojny, ale stanowczy. Zmiennokształtna wciąż się nie odzywała jakby zmieszana, tym że zasmuciła, choć nieumyślnie, swego partnera. Dlatego elf postanowił sam zacząć.
- Nie zamierzam zmuszać cię teraz do powrotu, chcemy tylko porozmawiać.
Panterołak wprawdzie już się przemienił, jednak wciąż miał nadąsaną minę. Teraz patrzył wyczekująco na swoich towarzyszy. Novus pod wpływem impulsu przygarnął go ramieniem w przyjacielskim geście.
- Wiem, że poczułeś się zagrożony przez Asha, ale naprawdę uważasz mnie za kogoś kto bez powodu porzuca przyjaciół? Przyrzekam, że jutro będziemy go już mieć z głowy. Nawet nie proszę, abyś go akceptował, tylko mi zaufaj, ten ostatni raz. Dobra, zostawię was samych, bo też macie trochę do pogadania.
Cofnął się, a po chwili już zmierzał w kierunku obozu. Na miejscu wszystko wyglądało tak jak wcześniej. Życzył Irme dobrej nocy, zarezerwował kolejną wartę i zapadł w sen.

Noc przebiegła spokojnie, co wprawiło Novusa w nieco lepszy humor, mimo to wciąż widział dezaprobatę na twarzy Yastre, który wrócił do obozu nad ranem. Obie dziewczyny jeszcze spały, ale najwyraźniej Ash już się przebudził, siedział teraz zdezorientowany, ale już całkiem przytomny, zaraz potem obie panie również wstały. Elf podszedł do młodzieńca.
- Jak tam, przeszło ci już? - Tamten popatrzył po wszystkich dookoła, najwyraźniej nie rozumiał o co chodzi, w końcu jednakże doznał przebłysku. Spuścił wzrok, zrobił się czerwony ze wstydu aż po czubki uszu.
- Znowu mi odbiło co? Ja... przepraszam, że musieliście to oglądać. - Spojrzał po wszystkich w obozie. - Lepiej już sobie pójdę, wszystkim sprawiam tylko problemy - powiedział to przyciszonym głosem, po czym wstał, chcąc się oddalić.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Do Leny dopiero po słowach Irme dotarło, dlaczego panterołak tak nagle uciekł, widać było jak się zmieszała i zmartwiła. Co chwilę zerkała w miejsce, gdzie między drzewami zniknął Yastre i gładziła przy tym nerwowo włosy - pewnie chciała już, teraz iść go przeprosić za swoje zachowanie. W którymś momencie powiedziała cicho "nie chciałam", ale nie kierowała swoich słów do nikogo konkretnego.
        - Ja też popilnuję - zaoferowała się, gdy poruszona została kwestia wart. - Mogę być po Novusie, tylko proszę, obudźcie mnie, naprawdę chcę się przydać.

        Yastre ze swojego miejsca wśród gałęzi dobrze widział, jak elf i kotołaczka wchodzą między drzewa. Dziewczyna kilkakrotnie wezwała go po imieniu, on jednak nie zareagował i nie zszedł na ziemię, nie ujawnił się. Nadal miał żal do całego świata, włączając w to oczywiście siebie. Co gorsza jego irytację podsycał głód - panterołak wcześniej był tak pochłonięty medytacją, że nie myślał o jedzeniu, później zaś wszystko się pomieszało i wylądował tu, w lesie. Cały czas powtarzał sobie, że później zapoluje, tylko niech nabierze pewności, że w obozie wszystko w porządku. To byli w końcu jego towarzysze i chociaż można by pomyśleć, że ich zostawił, wcale tak nie było, on się tylko oddalił. Gdyby coś się wydarzyło, mógł zareagować w każdej chwili. Teraz jednak wszystko było pod kontrolą, więc nie zamierzał zejść. Siedział bez ruchu i patrzył, jak Novus siada na ziemi i zaczyna odprawiać jakieś czary. Gdy elf w końcu podniósł wzrok, Yastre w mgnieniu oka zorientował się, że został zdemaskowany. Zmrużył oczy, położył uszy i warknął gniewnie. Podniósł się ze swojej gałęzi i zaczął bardzo szybko się oddalać. Nie uciekał, gdyż poruszał się zaledwie truchtem, chciał tylko dać im do zrozumienia, że nie chce mieć teraz towarzystwa. Ani elf ani kotołaczka nie uszanowali tego - pobiegli za nim, a on wtedy przyspieszył. Nagle jednak coś złapało go za tylne łapy. Pantera, jak to dzikie zwierzę, przeraziła się, gdy została pochwycona. Obróciła się gwałtownie i zaatakowała. Z wielką siłą machnęła łapą z wysuniętymi pazurami, zmarszczyła pysk i wydała z siebie donośny, mrożący krew w żyłach ryk. Lena aż cofnęła się i skuliła, przerażona tym napadem agresji, Novus zaś miał wiele szczęścia, że nie podszedł jeszcze krok bliżej - gdyby to zrobił, jego trzewia zostałyby rozerwane przez ostrzejsze od brzytew pazury. Yastre zaraz się przemienił.
        - Nie atakuj mnie od tyłu! - krzyknął. W jego głosie słychać było jednocześnie gniew, strach, rozpacz i prośbę. - Mogłem cię zabić!
        Yastre usiadł na ziemi, przyciągnął nogi do piersi, oplótł je ogonem i oparł czoło o kolana. Pięknie. Najpierw ta sytuacja z Ashem, a teraz to. Chyba po prostu nie było mu dane zaznać bliskości innych osób, faktycznie był złym, krwiożerczym stworzeniem i powinien zostać w lesie i nie wyściubiać z niego nosa. Słowa Novusa do niego nie docierały tak długo, aż elf go nagle nie dotknął. Panterołak wzdrygnął się wyraźnie i podniósł przestraszony wzrok na niego i na Lenę. Jego uszy były oklapłe, wyraźnie widać było smutek na jego twarzy.
        - Wcale tak nie powiedziałem - burknął, gdy został mu zarzucony brak wiary w elfa. Na szersze wyjaśnienia nie miał czasu - Novus powiedział, co miał do powiedzenia i zwyczajnie sobie poszedł. Yastre został sam z Leną. Kotołaczka patrzyła na niego ze współczuciem, po czym uklęknęła obok i przytuliła go, jego głowę przygarniając do swojej piersi. Panterołak poddał się jej gestom, chociaż nadal widać było, że jest bardzo spięty, jednak jego natura pieszczocha nie była wcale tak łatwa do przezwyciężenia. Westchnienie Leny sprawiło, że podniósł na nią wzrok.
        - Naprawdę wziąłeś na poważnie to, jak powiedziałam, że jesteś okropny? - upewniła się, a zmieszany zmiennokształtny zdobył się tylko na pojedyncze skinienie głową.
        - Głuptasie, wcale nie to miałam na myśli. Jesteś słodkim kociakiem, naprawdę.
        - To czemu powiedziałaś, że jestem okropny?
        - Bo nie powinniście się tak zachowywać - odpowiedziała zaraz Lena, mając też na myśli łowczynię, która popierała stanowisko panterołaka. - Ash to biedny, zagubiony chłopak, nie zrobił ci przecież krzywdy.
        - Ale... Ale co jakby mnie rozpoznał? Jakby wezwał straże? Lena, ja... Nie mam nikogo oprócz was - wyznał, spuszczając przy tym łeb. - Ja nie chciałbym przez niego musieć uciekać, stracić was, zostawić. A on mi się nie podoba. Jest tchórzem podszyty, na pewno by spanikował i miałbym kłopoty. Wiem, że narobiłem zamieszania, że pewnie wszyscy teraz jesteście na mnie źli, ale pomyślałem, że tak będzie lepiej. Że jak się przyczaję na chwilę, on mnie nie zobaczy i później wrócę i będzie wszystko w porządku. Ja nie odszedłem daleko, widziałaś? Byłem cały czas w pobliżu, zamierzałem być w pobliżu. W razie czego bym wrócił, gdyby działo się coś złego.
        - Nie możesz cały czas uciekać - zauważyła Lena, powtarzając słowa Novusa.
        - Łatwo ci mówić - burknął Yastre.

        Lena wróciła do obozu długo po Novusie. Jeszcze stojąc między drzewami obróciła się i powiedziała kilka słów do kogoś za sobą, po czym podeszła do ogniska. Westchnęła, po czym spojrzała na Irme.
        - Nie dał się przekonać do powrotu - oświadczyła, gdyż była przekonana, że łowczyni chce znać wynik pertraktacji. - Ale przynajmniej dał sobie wytłumaczyć, że nie uważam go za potwora. Co było dość trudne, bo przypadkowo zaatakował Novusa i ma teraz olbrzymiego kaca moralnego. Ech, czasami chyba nawet on sam nie wie, czy jest bardziej panterą czy człowiekiem. A jak nasza przyczyna całego zamieszania? Śpi jak niewiniątko?
        Lena spojrzała na Asha, który faktycznie bardzo spokojnie wypoczywał i był tylko trochę blady na twarzy. Kotołaczka westchnęła po raz kolejny, po czym udała się na spoczynek. Mruknęła coś, że jest wykończona tym całym dniem.

        - Nie przemieniaj się tak często - poprosiła go Lena, gdy dotarli już na skraj obozu. - Im dłużej przebywasz w kociej formie, tym trudniej jest później stać się z powrotem człowiekiem.
        Pantera spojrzała na kotołaczkę bardzo mądrym wzrokiem. W tej postaci nie mogła jej wyjaśnić, że jest chroniona przed utratą osobowości. By nie przedłużać zaległej między nimi ciszy, zmiennokształtny obrócił się i odszedł między drzewa. Musiał zapolować, bo w kiszkach piszczało mu już marszem żałobnym. Jednak już na samym początku wiedział, że nie będzie łatwo - jego ryk wypłoszył drobną zwierzynę z najbliższej okolicy i by cokolwiek złapać, musiał bardzo dokładnie szukać. Szukał jednak całą noc i nie znalazł nawet głupiego zająca. Niepocieszony tuż przed świtem wrócił w okolice obozu, gdyż obiecał Lenie, że będzie gdzieś w pobliżu. Z zaskoczeniem spostrzegł, iż to ona była akurat na warcie. Reszta jeszcze spała. Yastre poczuł nagle bardzo słabą woń pieczonego mięsa. Był już tak głodny, że przestało mu robić różnicę to, że musi wyjść z zarośli i się ujawnić. Pojawił się w zasięgu wzroku kotołaczki, wywołując tym samym uśmiech na jej twarzy, ale nie podszedł do niej, od razu skierował swe kroki w kierunku zimnych już resztek kolacji z zeszłego wieczoru. Zaczął je łapczywie pochłaniać, był tak głodny, że nawet nie zwrócił uwagi na to, że Lena podeszła i zaczęła go głaskać po karku. Gdy w żołądku przestało go już ssać, rozejrzał się po obozie. Wszyscy już praktycznie wstali, Novus patrzył na niego z jakimś takim dziwnym wyrazem twarzy, a Ash kręcił się na posłaniu przed przebudzeniem. "Pora wracać", uznał panterołak. Nie był z tego powodu zadowolony, ale cóż poradzić. Szybko dokończył resztki mięsa, wylizał miskę, po czym oblizał pysk, trącił Lenę pyskiem w policzek i poszedł. Kotołaczka patrzyła za nim smutno, ale nic nie powiedziała. Jak to się mówi, nie warto kopać się z koniem.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Leżąc wygodnie, Łowczyni podziwiała nocne niebo, co jakiś czas zerkając na Novusa i jego nietypowego przyjaciela. Przez chwilę rozmyślała o tym, jak ona poradziłaby sobie z takimi klątwami, ale nie była w stanie wyobrazić sobie czegoś tak poniekąd okropnego. Elf odezwał się do niej, od razu przyciągając jej spojrzenie, dziewczyna podniosła się i usiadła, patrząc na niego i uważnie słuchając.
- I tylko tyle możesz zrobić? – zapytała zaskoczona tym co wskazał jej Novus.
- W takim razie zdecydowanie lepiej dla ciebie jeśli go tam zostawisz. – Wzruszyła ramionami, bo skoro nic innego nie pomagało, nie chciałaby być w skórze Novusa, który zastanawia się nad zabiciem Asha...
- Kto wie.. – odpowiedziała jeszcze na komentarz Elfa, a potem i on, i Lena poszli do lasu gdzie uciekł Yastre.
- Za wcześnie – powiedziała głośniejszym tonem głosu, kiedy dwójka zmierzała już tą samą droga, którą wcześniej szedł Panterołak. Ale, że żadne z nich nie posłuchało jej, wzruszyła ramionami i znowu spojrzała w niebo. Była przekonana, że tak szybka ingerencja w spokój Yastre nie jest zbyt dobrym pomysłem. Ciche stęknięcie, które dobiegło jej uszu, dodatkowo uświadomiło jej, że własnie została sam na sam z człowiekiem, którego pojawienie się tak ją zirytowało. I oto własnie została obozową niańką...
- Cudowny wieczór – burknęła niezadowolona i skupiła się na swoich rozmyślaniach, o dziwo pierwsze co wpadło jej do głowy to wspomnienie zabaw z Novusem. Musiała przyznać, że polubiła Elfa, z resztą tak samo jak Yastre, właściwie... Gdyby oboje zniknęli zdecydowanie w jej życiu czegoś by zabrakło.

Czas mijał i mijał, a ani jeden z jej towarzyszy jeszcze nie wrócił. Ash spał jak zabity, nie robiąc jej żadnego kłopotu.... Irme zdążyła nawet zjeść swoją porcję mięsa, które smakowało iście wybornie, a ich wciąż nie było.
Nagle usłyszała okropny dźwięk, głośny, przerażający ryk, który sprawił, że Łowczyni zerwała się na równe nogi. Była pewna, że to był Yastre, musiało stać się coś niedobrego, ale nie była pewna co. Postanowiła poczekać kilka minut i jeśli nic więcej nie usłyszy, pójdzie zobaczyć co się stało. Po niedługim czekaniu z lasu wyłoniła się postać Elfa, który własnie wracał do obozu. Nie zapytała go co się stało, on jedynie życzył jej dobrej nocy i poszedł spać. Łowczyni westchnęła cicho, nie mając zamiaru wnikać w to co zaszło, ale to co słyszała nie wróżyło niczego dobrego.
- A mówiłam... poczekajcie – burknęła pod nosem i usiadła na swoim miejscu, czekając na powrót reszty ekipy.
Znowu minęło sporo czasu, a nikt się nie pojawiał... Irme spodziewała się tego, że zaraz Yastre wpadnie zadowolony do ich obozu i znowu będzie najszczęśliwszym kotem na świecie. Ale tym razem się przeliczyła. Długo musiała czekać, aż w końcu pojawiła się Lena, której mina wskazywała na to, że nie wszystko poszło jak należy. Kotołaczka od razu zaczęła wyjaśniać jak to wygląda, a Irme słuchała uważnie, robiąc nieco zawiedzioną minę.
- Przykro mi. Tak właśnie myślałam, że potrzebuje więcej czasu. Mam nadzieję, że szybko zrozumie co się dzieje. Novus nie wyglądał źle jak wrócił... - spojrzała na mężczyznę śpiącego smacznie, ale nie zobaczyła by coś było nie tak.
- Cóż, trzeba uważać na Yastre, kiedy jest w kociej formie, wtedy górę biorą instynkty i odruchy, zapewne u ciebie jest podobnie. – Uśmiechnęła się lekko do Leny, trochę współczuła jej tej sytuacji, ale tak to już bywa. Może temu Irme nie wiązała się z nikim i miała święty spokój.
- Odpocznij sobie, zdecydowanie przyda ci się trochę snu - powiedziała cicho i skupiła się na swojej warcie, zerkając w las i zastanawiając się nad tym co robi Yastre.
Przez całą swoją część warty Irme nie zobaczyła Panterołaka, co uświadomiło jej jak parszywie musi się czuć. Nie chciała za bardzo ingerować w jego samotność, może sam boi się po tamtym leśnym incydencie? Łowczyni westchnęła cicho i pozostawiła tę sprawę Lenie, która była dla niego najważniejsza, mimo tego, że była młoda, a przynajmniej tak uważała Łowczyni, to powinna poradzić sobie ze swoim ukochanym.
Kiedy skończyła się jej warta, Irme przeciągnęła się lekko i postanowiła obudzić Novusa. Sięgnęła po dłuższe źdźbło trawy i podeszła do śpiącego Elfa, po czym zaczęła delikatnie łaskotać go po twarzy. Oj niewiele trzeba było, żeby Elf zirytował się przez sen i mruknął coś niewyraźnie. Dziewczyna zachichotała cicho i raz jeszcze zaczęła go łaskotać. Elf w końcu zerwał się gwałtownie, mając dziwny wyraz twarzy, zupełnie jakby śniło się mu coś interesującego. Irme ledwo stłumiła śmiech , zasłaniając usta dłonią, ale zaraz potem wstała i poklepała Novusa po ramieniu.
- Skoro już wstałeś, twoja kolej – powiedziała rozbawiona i udała się na spoczynek, bo zmęczenie dawało już o sobie znać.

Noc przebiegła całkiem spokojnie, nic nie obudziło dziewczyny, która pogrążona w sennych marzeniach, odpoczywała leżąc na boku. Pierwsze promienie słońca oświetliły lekko jej twarz zmuszając do otworzenia oczu. Łowczyni wstała leniwie i przeciągnęła się w niemal kocim ruchu i rozejrzała się po obozie.
- Dzień dobry – przywitała się ze wszystkimi, ale jeszcze nie do końca była rozbudzona.
- Jak sytuacja? Kto nie przetrwał? Wszyscy pogodzeni? Ktoś dalej obrażony? – zaczęła zadawać pytania, ale przy tym robiła inne rzeczy, typu poprawianie ubrania, zerkanie gdzie ma łuk, czesanie włosów.
Yastre również był w obozie, najwyraźniej wciąż gryzło go to co działo się poprzedniej nocy, przeprosił ich a to było dowodem, że naprawdę nie czuł się komfortowo. Irme spojrzała na niego ze współczuciem, ale mimo wszystko powinien też zrozumieć, że nikt nie chce dla niego źle.
- Wiecie co, naprawdę musicie się napić – rzuciła w końcu i rozłożyła bezradnie ramiona. Co jak co, każdy z towarzyszy w obozie był dziwny na swój sposób, a w tym momencie każde z nich reprezentowało inny problem, co nieco ją rozbawiło.
- Jestem przy rzece gdyby ktoś miał zamiar martwić się o mnie – powiedziała z uśmiechem i na wszelki wypadek zabrała ze sobą łuk. Zdecydowanie marzyła o chłodnej wodzie otulającej jej twarz i rozbudzającej po tak dziwnej nocy. W końcu dotarła nad brzeg rzeki , w której wcześniej miała okazję kąpać się z Elfem. Łowczyni przykucnęła na brzegu i zaczęła przemywać sobie twarz, po czym wypiła nieco zimnej wody i od razu poczuła się lepiej.

Cichy szelest liści odwrócił jej uwagę od spokojnie płynącej rzeki. Łowczyni odwróciła się ostrożnie, wsłuchując się w odgłosy, ale nic więcej nie usłyszała. W końcu zza krzaków wyskoczył zając, który od razu pokicał najszybciej jak mógł, by uciec od Irme wzdłuż brzegu rzeki. Dziewczyna od razu sięgnęła po łuk i strzałę, by upolować uciekające zwierzę. Zaraz potem pojawił się jeszcze jeden zając, który zaalarmowany przez poprzedniego, zaczął pędzić co tchu w sobie znanym kierunku, ale jemu również nie udało się uciec. Irme zadowolona z siebie podeszła do zajęcy i wyrwała strzały z ich ciał, a później oba zabrała ze sobą do obozowiska.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Cóż, takiego obrotu spraw na pewno nie przewidział, Ash mimo że elf próbował go powstrzymać odszedł twierdząc, iż nie chce im się narzucać. Właściwie to było może odrobinę nie na miejscu, ale Novusa ucieszyła ta wiadomość. W obozie zostali tylko on i Lena, więc zabrali się do składania rzeczy i usuwania śladów ich pobytu. Wkrótce wszystko było już gotowe, a co najważniejsze Yastre w końcu wylazł z lasu, kotołaczka podeszła, aby z nim porozmawiać. Irme również wkrótce, wróciła po porannej kąpieli, teraz skierowała się w stronę elfa, radośnie wymachując upolowanym zającem.
- I jak? Czy tym razem zając postanowił mnie zastąpić w topieniu cię? - Dobry humor łowczyni o polowaniu udzielił się też i jemu.

Stali naprzeciw gospody o dumnej nazwie Złota Gęś i wyglądało na to, że trzeba będzie zaciągać panterołaka do środka siłą, ale kilka słodkich słówek zmiennokształtnej uratowało sytuację. Elf zapukał głośno, gdyż drzwi z niewyjaśnionych przyczyn były zamknięte, kiedy się rozwarły ujrzeli korpulentnego mężczyznę z zawzięciem ściskającego wyszczerbiony miecz. Jednakże, gdy ujrzał kto przed nim stoi, rozluźnił się.
- Wybaczcie mi to powitanie, ale ostatnio w okolicy zrobiło się niebezpiecznie, Drisso rozpal w komiku. Novusie tak długo się nie widzieliśmy. To twoi przyjaciele? Zapraszam, wchodźcie.
Słowa wylewały się z ust barmana jak rzeka, jego tubalny głos było słychać w całym budynku. Po chwili czwórka przyjaciół siedziała już przy okrągłym stoliku, a karczmarz zniknął za ladą w poszukiwaniu kufli na piwo. W tym czasie z góry zeszła jego równie gadatliwa małżonka.
- Novus! Ty długouchy przygłupie, już dawno obiecałeś, że nas odwiedzisz! - To powiedziawszy chwyciła go boleśnie za szpiczaste ucho. Szybko straciła nim jednak zainteresowanie i przerzuciła się na parę zmiennokształtnych. - Och! A cóż to za wspaniała parka, mamy dla takich specjalny pokój, gwarantowana całkowita prywatność. - Zaraz jej wzrok powędrował w stronę Irme. - Cóż to za strój? Jesteś łowczynią, biedaczko tak młodej kobiecie to dzieci rodzić, a nie na polowania chadzać!
Novus widząc minę łowczyni, oraz to jak bardzo zaczerwieniła się ze złości, chwycił ją pod stołem za rękę, na znak żeby się uspokoiła i sam odpowiedział za nią.
- Moja droga, to że twoim ulubionym zajęciem jest płodzenie dzieci nie znaczy iż każdy tak ma.
Kobieta tylko prychnęła z irytacją na te słowa, obróciła się na pięcie i odeszła do swego męża, aby mu pomóc. Jednak całej czwórce nie dane było długo cieszyć się ciszą. Na schodach rozległ się dźwięk, jakby toczono tamtędy kamienną lawinę, Do sali wbiegła DZIEWIĄTKA! dzieci. Dwóch chłopców wyglądających na bliźniaków usiadło przy kominku grając w kości, co szybko skończyło się tym, że ich starsza siostra musiała obu powstrzymywać przed bójką. Najmłodsza z dziewczynek z zachwytem wpatrywała się we włosy Leny i gadała jak najęta. Jedna z dziewczynek podeszła do Yastre i zaczęła rozmowę, a właściwie monolog.
- Musisz być strasznie silny, a uniósłbyś mnie? - Nie czekając na odpowiedź, zaczęła się na niego wspinać, przy czym zerwała mu chustę z głowy, jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki. - Kotek! Jesteś kotkiem. To musi być wspaniałe, powiedz jak to jest, musi być wspaniale, ja uwielbiam zwierzaczki wiesz? - To powiedziawszy wtuliła się w panterołaka, w tym czasie zaczął się na niego wspinać kolejny chłopiec.
Irme przyglądał się młodzik o bujnej rozczochranej czuprynie, z jego oczu można było wyczytać prawdziwą fascynację.
- Jesteś łowczynią? Opowiedz mi jak to jest, proszę, proszę, bardzo proszę. - Teraz przybrał błagalną minkę i aż zaczął podskakiwać. - Ja też kiedyś chcę polować.
Do Novusa podeszła tylko jedna niepozorna dziewczynka, opowiadając mu o czymś z dumą. Na jej policzkach pojawiły się wypieki, gdy usłyszała pochwałę z ust elfa.
- No tak, na początku rodzice byli przeciwni, ale w końcu pozwolili mi, założyć ten ogródek z ziołami i nawet mam nową książkę o różnych ich rodzajach.
Novus czuł się tutaj świetnie wśród tych roześmianych i rozkrzyczanych dzieci, które niczym się nie przejmowały. Tylko przez chwilę pomyślał o tym, że nie ma wśród nich Asha, ale szybko zdusił niepokój, aby nie psuć sobie i innym dobrego humoru.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Lena siedziała na swoim miejscu i już trochę z rozpaczą patrzyła, jak cała grupa się rozchodzi. W końcu jęknęła, aby dać upust swojej frustracji, zerwała się i pobiegła za panterołakiem.
        - Yastre, wracaj tu natychmiast! - zawołała za nim. - Yastre! Wróć, proszę cię, zostań!
        Panterołak usłyszał nutę rozpaczy w głosie swojej ukochanej i to wystarczyło, by roztopić mu serce. Przystanął, obrócił się, po czym opuścił łeb, jakby przepraszał. Kotołaczka uklęknęła naprzeciw niego i wyciągnęła ręce, jakby chciała go objąć, ale zatrzymała się wpół gestu.
        -Co ty wyprawiasz, co? - zapytała go już ze łzami w oczach. - Nie rozumiem o co ci chodzi, nie wiem dlaczego uciekasz. Przecież wszystko ci wczoraj wytłumaczyłam, nic ci nie grozi. Zostań, proszę. Martwię się, gdy nie ma cię obok mnie. Gdzie byłeś całą noc, czemu teraz odchodzisz?
        Yastre trącił ją pyskiem na pocieszenie, po czym przemienił się w człowieka. Uklęknął naprzeciw Leny, a w jego oczach widać było wielką troskę. Pochylił się, by patrzeć na dziewczynę z dołu, z pozycji podporządkowanej.
        - Mówiłem, że byłbym w pobliżu - zauważył, ale mówił bardzo niepewnie. - Ja... Nawarzyłem piwa, tak się mówi? Nie wiem, boję się wrócić. Tamten typek to jedno, ale Novus... Zaatakowałem go. No i ty...
        - Gdybyś tak często się nie przemieniał, nie zachowywał byś się tak - odpowiedziała kotołaczka. - Panterołaki mogą stracić swoją ludzką naturę, jeśli będą za często przebywać w ciele pantery...
        - Ale mnie to nie grozi! - przerwał jej Yastre, majstrując coś przy swoich włosach. - Patrz! Mam takie coś, to mnie chroni, czarodziejka mi powiedziała kiedyś. Mogę się przemieniać ile razy chcę i kiedy chcę.
        Lena wzięła do ręki fragment zerwanego naszyjnika, który panterołak wyplątał z włosów. Przyjrzała mu się, po czym mu go oddała, zamykając palce bandyty na jego skarbie.
        - Ja po prostu taki jestem - burknął Yastre. - Duży kot w ciele człowieka. Nic na to nie poradzę, Lenuś, nie zmienię swoich zachowań, to jest silniejsze ode mnie. Mogę się tylko bardzo starać.
        - Wystarczy - odpowiedziała kotołaczka i po raz pierwszy od początku rozmowy się uśmiechnęła. Chyba przez to, jak panterołak spieścił jej imię. - Widzę, że się starasz. Wracamy?
        - Wolę zostać w ciele kota. Mogę?
        Lena zgodziła się na kolejną przemianę i do obozu wróciła z panterą przy boku. Od razu zauważyła brak Asha i bardzo ją to zmartwiło, ale nie zamierzała go gonić, skoro grupa dopiero zaczęła odzyskiwać spokój, który utraciła poprzedniego wieczoru. Yastre w międzyczasie podszedł do swego elfiego mentora i z impetem legł u jego nóg. Położył się na plecach, odsłaniając w ten sposób brzuch - przepraszał najlepiej jak umiał w tym ciele. Na tę scenę trafiła wracająca z porannej toalety i polowania Irme. Yastre widząc krwawą zdobycz w jej rękach zapomniał o tym, że powinien czekać na wybaczenie. Zerwał się i podszedł, aby obwąchać upolowane króliki. Byłby w stanie zjeść je oba, w całości i to na dodatek surowe, ale domyślił się, że to zapasy, dlatego jakoś powstrzymał swój apetyt. Oblizał tylko wymownie pysk.

        Yastre jeszcze długo przebywał w swoim zwierzęcym ciele i tak podróżował z resztą grupy. Gdy się przemienił, Lena była wyraźnie ucieszona i by jakoś nagrodzić go za to, że znów był "sobą", pocałowała go nie zważając na to, że panterołak był zupełnie nagi. Dopiero po tym czułym geście wręczyła mu ubranie, które bandyta o dziwo przyjął bez słowa i zaraz na siebie włożył. Gdy nie znalazł wśród rzeczy sakiewki od Novusa spanikował nie na żarty i kręcił się wkoło jak bąk, całe szczęście nie było powodu do obaw - zguba znalazła się w torbie Leny, kotołaczka schowała mieszek, aby nie zapomnieć o nim przy zwijaniu obozu. Tym razem to ona dostała buziaka od swojego ukochanego, w nagrodę za mądrość i przezorność.
        Yastre faktycznie miał pewne opory przed pójściem do karczmy, zwłaszcza gdy dowiedział się, że zajazd należy do rodziców chłopaka, którego tak nie lubił, ale szybko dał się spacyfikować. Wystarczyła jedna słodka prośba Leny i rzucona w odpowiednim momencie przez łowczynię wzmianka o alkoholu - panterołak uległ od razu i tylko ze zdjęcia kaptura nie zamierzał rezygnować. Wchodząc do karczmy ani na moment nie puścił dłoni swojej ukochanej, szedł jednak za nią jak po sznurku, a w jego postawie widać było pewną obawę. Rozglądał się czujnie, z czasem jednak jego niepokój topniał. Gdy usiedli przy stoliku, Yastre przysunął swoje krzesło bardzo blisko tego zajmowanego przez Lenę i przytulił się, kładąc głowę na jej ramieniu.
        - Nie uciekłem - zauważył cicho, a w jego głosie było słychać, że domaga się pochwały.
        - Zauważyłam. Jestem z ciebie dumna - zapewniła Lena, a w nagrodę pocałowała panterołaka w czoło. Na tę scenę trafiła karczmarka, która jednak najpierw wytargała Novusa za ucho. Yastre takie traktowanie jego towarzysza się nie spodobało, zaraz mina mu stężała i miał wziąć elfa w obronę, ale kobieta już zdążyła zmienić obiekt swojego zainteresowania. Padło na nich, a propozycja przez nią rzucona sprawiła, że bandycie zaświeciły się oczy i jeszcze mocniej przytulił Lenę. Zaczął bardzo głośno mruczeć.
        - Tak, Yastre, rozumiem - westchnęła kotołaczka, gdyż doskonale wiedziała, że zaraz z jego ust padnie jakaś niedwuznaczna propozycja i wolała ją uprzedzić. Sama jednak nie wyglądała wcale na zniesmaczoną ani niezadowoloną.
        I nagle do karczmy wpadł kataklizm. Dzieci właścicieli były wszędzie i panterołak miał problem, by ogarnąć je wszystkie wzrokiem. Gdy jakaś mała się nim zainteresowała, on poświęcił jej całą swoją uwagę, bo wbrew pozorom bardzo lubił szczenięta, ba, chętnie dorobiłby się własnych. Tym bardziej, gdy patrzył na tak energiczną małą - pod tym względem byli do siebie podobni.
        - Jasne! - zapewnił ją radośnie, gdy zapytała czy byłby w stanie ją unieść. Gdy rozpoczęła wspinaczkę, on dzielnie jej pomagał, ale niczego nie ułatwiał, niech się szczenię uczy. Po chwili jednak wydarzyło się nieszczęście - Yastre stracił swoją chustę. Już się bał, że będzie płacz i panika, ale tak się nie stało, mała była wręcz zachwycona. A panterołakowi w to mi graj! Dokazywał z dziećmi niczym najlepsza niańka, jakimś cudem zawsze wiedział, gdy któreś traci równowagę i je łapał, jego ogon i uszy nieustannie się poruszały, wywołując tym samym śmiech i piski maluchów. Odpowiadał na wszystkie pytania jakie padły i pokazywał co tylko chcieli, robił miny, wygłupiał się. Właśnie odstawiał na ziemię jednego dzieciaka, który dosłownie wlazł mu na głowę, gdy Lena nachyliła się do jego ucha i szepnęła mu "byłbyś dobrym ojcem". Nikt nigdy nie widział, by panterołak w jednej chwili zrobił się aż tak czerwony! Jego szczęściu nie było końca, rzucił się na Lenę i zasypał ją pocałunkami, na co dzieci zareagowały głośnym "fuj!" i rozpierzchły się do swoich zabaw. Wtedy Yastre złapał za jeden z przyniesionych kufli.
        - Irme! - krzyknął rozradowany. - Napij się ze mną, napij! Stuknij się!
        Tak, panterołakowi wznoszenie toastów i stukanie się kuflami sprawiało olbrzymią radość, teraz więc z szeroko otwartymi z ekscytacji oczami, chodzącym na boki ogonem i uśmiechem jak rogal czekał, aż łowczyni sięgnie po swoje piwo.
        - Ale jestem głooodny - poskarżył się, gdy już opróżnił połowę swojego kufla.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

- Czyżby wszystko wróciło do normy? – roześmiała się wesoło, kiedy zobaczyła Yastre leżącego przed Novusem. Ta scena szczerze ją rozbawiła, aż sama miała ochotę podejść do Panterołaka i pogłaskać go po brzuchu. Łowczyni była zadowolona, że postanowił wrócić do obozowiska, wszystko wskazywało na to, że mały kryzys został zażegnany.
- Dobrze, że wróciłeś – powiedziała z niemałym uśmiechem, widząc Kota, który z ogromnym apetytem patrzył na jej zdobycz.
- Och, można tak to nazwać, ale poległy równie szybko jak ty - odezwała się do Novusa, który nie powstrzymał się przed skomentowaniem jej powrotu z dwoma zającami. Kolejne chwile spędzone w obozie były zdecydowanie przyjemniejsze, wprowadziły również nieco luźniejszą atmosferę, a to było potrzebne całej ekipie.

Grupa towarzyszy dotarła pod drzwi karczmy, do której zabrał ich Novus, Irme spojrzała na szyld i przeczytała głośno nazwę.
- Całkiem chwytliwe – rzuciła cicho, wzruszając ramionami. Drzwi do Karczmy otworzyły się i przywitał ich mężczyzna, który po chwili wpuścił ich do środka. Oczywiście Yastre stawiał trochę oporu, ale Lena doskonale wiedziała jak poradzić sobie w tej sytuacji i całkiem szybko przekonała go do przekroczenia progu tego przybytku. Młoda dziewczyna weszła za Elfem i rozejrzała się po wnętrzu, już nawet zapomniała kiedy ostatni raz miała okazję do przebywania w jakiejś karczmie. Takie obrót sytuacji zdecydowanie przypadł jej do gustu!
Mężczyzna, który wpuścił ich do budynku, był niezwykle gadatliwy, ale to nie przeszkadzało Irme, bo skupił się głównie na Novusie, więc nie musiała zbyt wiele mówić, co było jej na rękę. Do towarzystwa dołączyła również kobieta, która zeszła po schodach i od razu podeszła do Elfa, który wraz z całą resztą siedział już przy stole. To co zrobiła, tak bardzo rozbawiło Łowczynię, że tym razem nie powstrzymała śmiechu, przysłaniając usta dłonią. Już lubiła tę kobietę!
- Ale się dałeś! – szepnęła cicho do Elfa, spoglądając na niego z rozbawieniem w oczach, kiedy kobieta skupiła się na parze zmiennokształtnych. Wszystko było całkiem przyjemne, Irme rozluźniła się, a z jej ust nie znikał uśmiech, ale ten szybko znikł, kiedy spojrzenie kobiety przywędrowało i do niej, a potem usłyszała komentarz na swój temat, z początku nie wiedziała czy ma odpalić coś złośliwego czy zwyczajnie roześmiać się w głos... Ona? Dzieci? Miała dopiero osiemnaście lat! Nie w głowie jej takie sprawy, właściwie nigdy nie myślała o założeniu rodziny, nie widziała w tym najmniejszego sensu, poza tym, bycie łowczynią to co kochała najbardziej na świecie!
Wybór padł na złośliwość, już chciała coś odpalić tej babie, ale Novus złapał pod stołem dłoń dziewczyny i mocno zacisnął, dziewczyna spojrzała na niego z irytacją, zaciskając przy tym usta.
- No wiesz co! – mruknęła do Novusa, kiedy kobieta poszła sobie od nich.
- Nikt nie będzie mówić mi co mam robić – powiedziała oburzona jak małe dziecko, wciąż nie zabierając dłoni z uścisku Elfa.
Łowczyni poczuła ulgę, kiedy cała czwórka została sama i mogli wrócić do rozmowy bez nikogo kto by im przeszkadzał. Niestety ta ulga nie trwała długo... Irme zwróciła głowę w kierunku hałasu, który dobiegł jej uszu, a zaraz potem zobaczyła dziewiątkę małych dzieciaków, które z wrzaskiem zbiegły z góry, żeby przywitać się z wędrowcami.
- No to się nie dzieje... - Tylko tyle była w stanie powiedzieć, bo oto cała ta gawiedź dopadła do ich stolika i zasypała swoimi piskliwymi głosami. Irme rozejrzała się po towarzyszach, którzy zostali opanowani przez dzieciaki, w końcu musiała przyznać, że jej towarzysze zabawnie wyglądali z tymi swoimi zaskoczonymi minami i dziećmi, które zasypywały ich swoimi pytaniami i towarzystwem. Łowczyni spojrzała na Lenę, po chwili śmiejąc się cicho, bo jak to kobieta, zapewne łatwiej zniesie ten napad.
- Hm? – Dziewczyna odwróciła spojrzenie, słysząc cichy głosik chłopczyka, który spojrzał na nią z taką fascynacją, że Łowczyni zupełnie zmiękła. Przypomniała sobie samą siebie w jego wieku, jak tak samo patrzyła na łowców, do których tak bardzo chciała dołączyć, ale zawsze była odpychana. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, którego nikt nigdy nie widział, było w nim tyle czułości, że Irme nawet nie zdawała sobie sprawy ze swojego wyrazu twarzy.
- Oczywiście! Jesteś bardzo spostrzegawczy! – powiedziała wesoło i poczochrała młodego po głowie. Potem przyciągnęła go do siebie i z pasją zaczęła opowiadać o swoim fachu, o tym jak to wszystko się zaczęło, opowiedziała również o tym jak wyglądają polowania, choć pomijała najbardziej krwawe momenty. Chłopczyk miał nawet okazję potrzymać w małych dłoniach jeden ze sztyletów, które zawsze miała przy sobie, dostał nawet łuk, choć nieco za duży dla niego. Irme widziała w nim tyle zainteresowania, tyle dziecięcej ciekawości, powiedziała mu, że jeśli tylko chce, zostanie łowcą, ale to będzie kosztowało go wiele lat pracy nad sobą. Młoda dziewczyna nawet nie spodziewała się, że rozmowa z dzieciakiem będzie taka przyjemna, z jej ust nie znikał uśmiech, a po wszystkim, postanowiła wyjąć z kieszeni małą, króliczą łapkę zawieszoną na rzemyku, to był prezent od jednego z łowców, tak więc postanowiła dać go chłopczykowi, żeby zachował to dla siebie. Chłopiec wręcz zapiszczał z radości i podskoczył kilka razy, a potem wyciągnął ręce do kobiety, żeby mocno ją przytulić. Zaskoczona Łowczyni przytuliła go do siebie, a potem wypuściła z objęć, żeby mógł pobiec do rodzeństwa i pochwalić się zdobyczą.
Cała grupa dzieciaków w końcu pobiegła zająć się swoimi sprawami, Irme odetchnęła głęboko i zaśmiała się wesoło.
- Tego się nie spodziewałam – powiedziała rozbawiona niedawną sytuacją, przez chwile zastanawiała się jak matka daje sobie radę z taką wielką gromadką. Rozmyślania nie trwały długo, Yastre sięgną po kufel piwa i już zachęcał ją by zrobiła to samo.
- Z ogromną przyjemnością! – Oj tak, dobre piwo to to czego teraz potrzebuje. Dziewczyna wzięła kufel i stuknęła nim o kufel chłopaka, po czym wypiła kilka łyków, co niezbyt pasowało do kobiety.
- Mmm pyszne! – powiedziała zadowolona i przetarła usta wierzchem dłoni.
- Napijcie się z nami. – Zerknęła na Lenę, potem na Novusa, zachęcając ich do picia. Sama znowu wypiła kilka łyków i odstawiła kufel na stół, po czym przeciągnęła się leniwie.
- I to mi się podoba – powiedziała zadowolona, rozsiadając się wygodnie.
- Mam nadzieję, że to koniec niespodzianek na dziś? – odezwała się pół żartem pół serio, kątem oka zerkając na Elfa.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Uniósł brwi ze zdumienia, nie spodziewał się po Irme takiego entuzjazmu, a nawet czułości na widok dzieci. Radość towarzyszy udzieliła mu się i za namową przyjaciół uniósł kufel do góry w kolejnym toaście, cały czas śmiejąc się swoim dźwięcznym głosem, ponieważ nie mógł się pozbyć z głowy przedziwnej wizji. Kiedy pociągnął kilka łyków zwrócił się do Yastre.
- Właśnie wyobraziłem sobie ciebie jako szacownego zielarza w małej wiosce i z gromadką dzieciaków.
Ponownie napił się piwa i westchnął z zadowoleniem, już dawno nie pozwolił sobie nawet na jeden kufel piwa, niestety gdy podróżuje się samemu, nie ma przyjaciół, którzy pomogliby ci potem wtoczyć się do łóżka. Skończyli dopiero późną nocą, po obfitej kolacji wszyscy powlekli się do pokoi na piętro, Novus wepchnął po drodze karczmarzowi sakiewkę i nieco chwiejnym krokiem ruszył do swojego pokoju popatrzył za Leną i Yastre, którzy mieli wspólny pokój, a potem wkroczył, do oświetlonego paroma świecami pokoju z całkiem wygodnym łóżkiem, niewielką komódką oraz skrzynią na rzeczy. Zwalił się na posłanie i zasnął niemal natychmiast.
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości