Równina DriviiCzerwone i czarne

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Pantera patrzyła na dziewczynę, rytmicznie bijąc przy tym ogonem. Odwracała wzrok na elfa za każdym razem, gdy ten coś mówił. Ktoś patrzący z boku mógł pomyśleć, że zwierzę jest doskonale wytresowane, prawda była jednak dużo bardziej prozaiczna - Yastre faktycznie rozumiał, co się wkoło niego działo. W końcu po to nosił swoje koraliki we włosach. Niemniej nie reagował w żaden sposób na wymianę zdań między łuczniczką i Novusem, nawet nie przeszkadzało mu to, że został uznany za zwierzę, bo w końcu to chciał osiągnąć, prawda? Pewnie długo by się jeszcze nie ujawnił, gdyby elf szeptem nie nakazał mu się przemienić. Yastre uczynił, czego od niego zażądano, widać było jednak, że niechętnie się na to godzi. Wstał i odsunął się kawałek od elfa, zrobił kilka kółek, jakby udeptywał sobie miejsce do snu, po czym wrócił do swej ludzkiej formy. Przemiana wyglądała tak samo, jak w drugą stronę - jego postać spowiła czarna mgła, która rozwiała się chwilę później, a wszystko to w absolutnej ciszy. Po wszystkim Yastre spojrzał na dziewczynę, by przekonać się, co sobie o nim w pierwszej chwili pomyślała. Był zupełnie nagi, ale to go nie krępowało, stał wyprostowany, z rękami opuszczonymi swobodnie wzdłuż ciała. Krew przeciwników pokrywała jego twarz, brodę, tors oraz dłonie. Lekko szczerzył kły, uszy zaś miał skierowane na boki, zaraz jednak się zreflektował, zamkną usta i przestał napinać mięśnie.
        - Idę poszukać moich ubrań - oświadczył Novusowi. Ton jego głosu był chłodny, może trochę ostry. Wcale mu się nie podobało, że musiał ujawnić swoją tożsamość, nie podobało mu się też to, że elf ot tak zdradził ich stopień znajomości. Niby Yastre mógł iść w zaparte i zgrywać zwierzaka, który nic nie rozumie, ale wtedy dziewczyna nabrałaby podejrzeń i pewnie sama w końcu doszłaby do jakiś wniosków. Już lepiej było odsłonić wszystkie karty.
        Yastre jakby nigdy nic, gdy tylko oświadczył, co zamierza zrobić, poszedł w kierunku, z którego nadbiegł, w drodze wylizując plamy krwi ze swoich rąk i mokrymi od śliny dłońmi wycierając posokę z twarzy. Mniej więcej pamiętał, gdzie się przemienił, przez co szybko znalazł ubrania, chociaż były one rozrzucone wśród zarośli. Od razu wskoczył w spodnie i założył buty, resztę zaś wziął w garść i ubierał się w drodze powrotnej. Gdy wrócił na polanę, był już prawie całkowicie ubrany, nawet naciągnął kaptur na głowę i zostało mu tylko obwiązanie się szarfą w pasie. Zerkał na elfa i dziewczynę, ale zajmował się swoimi sprawami. Bez słowa przyklęknął przy jednym z myśliwych - tym, któremu wypruł flaki - i zaczął myszkować w jego kieszeniach. W końcu trupy nie potrzebują żadnych materialnych przedmiotów, a Yastre owszem. Od razu znalazł zawieszony na rzemyku gwizdek na zwierzęta, który złamał i rzucił gdzieś za siebie. Oprócz tego denat nie miał przy sobie niestety nic ciekawego, nawet marnej sakiewki. Panterołak sapnął cicho i wstał. Nie wtrącał się między pozostałą dwójkę, uznając, że lepiej by to Novus prowadził rozmowę - w końcu był mądrzejszy.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Młoda łowczyni zauważyła, że mężczyzna przygląda się jej, może uważnie, a może z podziwem, nie dbała o to jakoś szczególnie, a do samych spojrzeń zdążyła przywyknąć, a poza tym sama przyglądała się i jemu, i jego zwierzakowi. Nie przyznała tego na głos, ale taki towarzysz był bardzo imponującym nabytkiem. Mało tego, mężczyzna szepnął coś do swojego zwierzęcia, a to jakby rozumiało jego mowę i zrobiło to co mu zapewne rozkazano.
- A niech mnie! – Irme zrobiła wielkie oczy cofając się przy tym o krok, bo oto przed nią wielki Kot zmienił swoją postać.
- Prawdziwy zmiennokształtny! – dodała po chwili, bo dawno nie widziała przedstawiciela tej rasy. I tym razem znowu była pod wrażeniem, z tą różnicą, że teraz było to widać.
- Słyszałam, że niektórzy przedstawiciele są dobrze zbudowani. – Przesunęła wzrokiem po nagim mężczyźnie, co prawda nieczęsto miała okazję by podziwiać takie widoki, ale na jej policzkach nawet nie pojawił się rumieniec.
- Najwyraźniej i w plotkach są ziarna prawdy. – Uśmiechnęła się lekko, a jej spojrzenie powróciło do drugiego mężczyzny, który wyjaśnił jej dlaczego miała miejsce taka sytuacja.
- I w naszych szeregach zdarzają się grupy polujące na zmiennokształtnych, ale dla mnie te ścierwa mogą przestać istnieć – odpowiedziała mężczyźnie, nie przejmując się swoim słownictwem.
- Poznałam nawet łowców, którzy wciąż chcą upolować smoka. Mam nadzieję, że jak już jakiegoś znajdą, to bestia przypali chciwą rzyć choć jednemu z nich. – Zmarszczyła brwi wypowiadając kolejne słowa, bo zaraz po nadąsanych możnych, nienawidziła łowców, którzy wybijali istoty, które według niej były szlachetne. W międzyczasie Panterołak zdążył znaleźć swoje ubrania, nawet sprawdził trupy leżące tuż obok, ale najwyraźniej nie znalazł nic godnego uwagi.
- Butki już mam ubrudzone, z resztą nie tylko je. – Uśmiechnęła się nieco bardziej, bo fakt, nie należała do grupy typowych panienek, o nie!
- Jestem łowczynią, tylko nie bawi mnie zabijanie istot takich jak ty. – Tutaj spojrzała na Panterołaka w ludzkiej formie.
- I dlatego właśnie nie pociąga mnie bycie panienką w pięknej sukni. – Wzruszyła ramionami, jakby takie podejście było dla kobiet zupełnie normalne.
- Mam na imię Irme – przedstawiła się w końcu, bo trochę kultury jednak w sobie miała.
- Nie musicie się mnie obawiać, nie mam zamiaru zachowywać jak ci tutaj. – Lekko tknęła stopą rękę martwego mężczyzny.
- Powinniście zmienić miejsce obozowiska, póki jeszcze macie spokój, wieść o tej potyczce szybko rozniesie się wśród łowców, a kto wie ilu jest jeszcze takich jak ci tutaj. A wierzcie mi, niektórzy szukają rozrywki na wielu polach – powiedziała całkiem spokojnym głosem.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Wyczuwał, że panterołak wciąż był spięty, dlatego wolał trzymać go blisko siebie, aby zapobiec ewentualnym problemom z pohamowaniem jego instynktów. Spokojnie wysłuchał tego co dziewczyna miała do powiedzenia, zauważył, że w każdym jej ruchu dało się wyczuć pewność siebie. Wiadomość o zajęciu dziewczyny zaskoczyła go, ale nie na tyle żeby coś po sobie pokazał.
- Cóż - westchnął. - Niestety większość z tego co powiedziałaś pozostaje w sferze pobożnych życzeń, no może oprócz części o smokach.
Uśmiech, który pojawił się na twarzy elfa, wyglądał niemal drapieżnie. Smoki zdecydowanie nie są dobrą zwierzyną łowną. ,,Cóż tacy ludzie zawsze byli, są i będą.'' Zastanowił się chwilę - nie widział przeszkód, aby zdradzić jej swoje imię, a co do Yastre...
- Nazywam się Novus, mój przyjaciel to Khan. Masz rację powinniśmy się przenieść, a właściwie wynieść z tej okolicy. Nic tu po nas. - Skinął w stronę zmiennokształtnego. - Jeśli chcesz, choć z nami, właśnie wybieramy się w miejsce gdzie będziesz mogła zapolować jak nigdzie indziej. Właściwie to będziemy przez nie przejeżdżać.

Było już dawno po północy, podróżowali wzdłuż traktu, przedzierając się przez gęstwinę lasu. Irme postanowiła przynajmniej na razie pozostać z nimi. Ból wywołany nadużyciem mocy znów powrócił, tym razem w postaci silnej migreny. ,,Cóż, w najbliższym czasie będę musiał ostrożniej korzystać z magii.'' Nie okazywał tego, ale w głowie łupało go jak gdyby miał tam całą kuźnię. W pewnej chwili zobaczyli niewielki obóz rozłożony na skraju drogi. Wszędzie widać było ślady walki, na ziemi leżało ciało jakiegoś starca, dookoła niego leżały zioła. Novus podszedł bliżej, ze sterty roślin wygrzebał kilka listków, wrzucił je do ust. Ból nieco zelżał. Spojrzał na panterołaka, który z dziwnym wyrazem twarzy wbił wzrok w jakiś punkt. Po chwili on też to zobaczył - cztery ślady, trzy z nich były bardzo wyraźne należały do grupki tygrysołaków. Za to właścicielem ostatniego, niemal już zatartego, był kot. Obaj spojrzeli na siebie, Yastre chciał od razu pobiec w tamtą stronę, ale elf go powstrzymał. Ruszyli całą trójką, rozglądając się uważnie na wszystkie strony.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre był odrobinę zaskoczony - rzadko spotykał się z pozytywną reakcją, a już na pewno nie wtedy, gdy wcześniej zagryzł kilka osób. A tymczasem dziewczyna nie dość, że wyraziła spory entuzjazm rozpoznając jego rasę, to jeszcze uraczyła go całkiem miłym komplementem. W każdym razie taką nadzieję miał panterołak - każda odrobina przychylności była dla niego czymś tak miłym, że czasami nie dostrzegał spod niej sarkazmu ani kpiny. Tym razem jednak był szczerze przekonany, że podoba się nieznajomej łuczniczce - uśmiechnęła się w końcu do niego, na co on zareagował tym samym, chociaż jego uśmiech był nadal trochę nieśmiały, wyrażał się raczej poprzez wyraz oczu, ułożenie uszu i ruchy ogona, niż poprzez wykrzywienie warg, przez to zdarzało się, że umykał on mniej przyzwyczajonym do zwierzęcych zachowań osobnikom.
        Wracając z poszukiwania ubrań Yastre strzygł uszami, aby dobrze słyszeć prowadzoną na polanie rozmowę. Usłyszał, jak dziewczyna mówi o łowcach polujących na zmiennokształtnych. On akurat znał ten temat dość dobrze, nie raz i nie dwa razy uciekał przed takimi myśliwymi. W pewnych bardzo wąskich kręgach wierzono, że organy zmiennokształtnych mogą zapewnić pewne konkretne walory osobie, która je spożyje, był to oczywiście precedens nielegalny, ale bardzo dochodowy, przez co niektórzy łakomili się na tak dobry zarobek, chowając na pewien czas sumienie do kieszeni. Bardziej prozaicznym powodem polować były uprzedzenia, chęć zmierzenia się z inteligentną zwierzyną, a w przypadku panterołaków również pozyskiwanie leczniczej krwi, która płynęła w ich żyłach. "Nawet moja banda gdy było krucho z kasą potrafiła znaleźć kupca, by za mieszek złota kupił fiolkę mojej krwi. Takie coś drogo się sprzedaje". Yastre pokręcił gwałtownie głową, aby odgonić od siebie głupie wspomnienia. Znowu skupił się na rozmowie między elfem a łowczynią, spojrzał nawet na nią z wdzięcznością, gdy powiedziała, że nie poluje na jego gatunek - ta deklaracja poniekąd go uspokajała. Zaczynał się do niej przekonywać, nawet chętnie podszedł bliżej niej i Novusa. Z jego ciała zeszło niedawne napięcie i ostrożność, a z racji tego, że zdołał wylizać się z krwi, wyglądał już całkiem przyzwoicie. Przynajmniej nie był poplamiony, jak jego towarzysze.

        Dla Yastre nocna podróż w leśnej gęstwinie nie była niczym strasznym, był jednak tak pobudzony po walce, że tempo było dla niego stanowczo za wolne - w tych warunkach najchętniej by biegł. Nudził się i zaczął pajacować - wspinał się i przeskakiwał różne przeszkody, co raz spoglądając na Irme, jakby sprawdzał, czy imponują jej jego ruchy. W żadnym wypadku nie ignorował Novusa, gdyż w przypadku jakiś gorszych zarośli wskazywał drogę i jemu i jej, siedząc gdzieś wyżej wśród gałęzi drzew, ale zdawało mu się, że elf jest jakiś nieobecny, może zmęczony, a może obolały po walce, w każdym razie lepiej było nie zawracać mu głowy.
        - To ty zdjęłaś mi psy z ogona - odezwał się nagle do Irme, zwieszając się do góry nogami z gałęzi kawałek przed nią. - Dzięki, jesteś w porządku. Nie pożałujesz, zobaczysz, też jestem dobrym obrońcą.
        Panterołak uderzył się otwartą dłonią w pierś, po czym zeskoczył i poprawił ubrania, które dziwnie się na nim poukładały przez te wszystkie akrobacje. Włożył ręce w kieszenie spodni i szedł już normalnie, jakby był na spacerze w parku. Nadal sprawiał wrażenie mocno beztroskiego, dość mylne wrażenie, warto zaznaczyć - wszelkie niepokojące dźwięki zwracały jego uwagę, a nieznane zapachy sprawiały, że wyraźnie zaczynał węszyć. Nie minęła chwila, gdy zaczął zdradzać niepokój.
        - Czuję krew - oświadczył. To nie była tylko krew, towarzyszył jej mdlący odór rozerwanych trzewi i potu, w którym panterołak wyczuwał jednocześnie strach i agresję, dla niego była to mieszanka silnie związana ze śmiercią. Yastre zrobił się ekstremalnie czujny i skupiony, a gdy dostrzegł obozowisko nieopodal, od razu wiedział, co tam zastanie. Przyspieszył trochę i na niedawną scenę walki wkroczył przed Novusem i Irme. Wiedział, że nikogo tam nie zastanie, zapachy nie były silne i już powoli się ulatniały. Zmiennokształtny czuł znajomą woń, chodził więc wkoło i rozglądał się, szukając jakiegoś punktu zaczepienia. W końcu dostrzegł to, czego wypatrywał - ślady prowadzące z dala od obozowiska. Zamarł na moment, a jego źrenice zwęziły się gwałtownie, ogon zdradzał gotowość do ataku. Odciski kocich łap. Duże, za duże jak na typowego dachowca, ale na pewno nie należały do żadnego dużego drapieżnika, kształt był nie ten. Yastre zaraz skojarzył, że Lena była kotołakiem, pewnie uciekała w postaci hybrydy. Panterołak spojrzał przelotnie na Novusa i już zerwał się do biegu, elf jednak złapał go za szarfę i osadził w miejscu. Zmiennokształtny sapnął z irytacją, zorientował się jednak, że nikt nie każe mu zostać - całe szczęście, bo by nie posłuchał. Poczekał, aż pozostała dwójka do niego dołączy i wtedy ruszył biegiem przez las. Nadążenie za nim było prawie niemożliwe - gdyby nie to, że sam starał się nie tracić z oczu towarzyszy, pewnie szybko oddaliłby się poza zasięg ich wzroku. Śladów prawie nie szukał - pościg nie przejmował się tym, czy zostanie odnaleziony, przez co ich trasę widać było jak na dłoni, wszędzie były odciski łap, połamane gałęzie, pognieciona trawa.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Łowczyni niemal roześmiała się wesoło, wyobrażając sobie jak jakiś smok z radością zabija tych, którzy próbowali go skrzywdzić. O tak, wielu z polujących powinien spotkać ten los! Irme westchnęła cicho i bezradnie wzruszyła ramionami.
- Na wszystko wpływu nie mam, ale wierz mi, niektórzy płacą wysoką cenę za swoją chciwość – powiedziała spokojnym tonem głosu i spojrzała na Panterołaka, kiedy Novus przedstawił ich.
- Miło was poznać. Jesteście dosyć nietypowym duetem – przyznała szczerze, bo z reguły obracała się w nieco innym towarzystwie, aczkolwiek z przewagą płci męskiej. I dlatego właśnie po propozycji dołączenia do nich, Irme skinęła głową i bez wahania ruszyła wraz z nowymi towarzyszami.

Okolicę dawno spowił mrok sprawiając, że Irme musiała solidnie wytężać wzrok, by nie przepaść przez jakieś kamienie, korzenie czy inne przeszkody. Jej towarzysze nie mieli tego problemu idąc przez ciemność jakby zupełnie nie zwracali na nią uwagi. Dziewczyna przez dłuższy czas szła cicho, zupełnie nie odzywając się do mężczyzn, rozmyślając o tym co stało się niedawno, o tym co może stać się w bliskiej przyszłości. Może wpakowała się w solidne tarapaty? Może wynikną z tego wszystkiego naprawdę spore kłopoty? I o to chodzi! Nie będzie nudziła się na długich wyprawach, powtarzając ciągle te same czynności. Zdecydowanie brakowało jej czegoś nowego, świeżego, ale, że trafi na coś tak niezwykłego, zupełnie się nie przygotowała.
- Do diaska! – niemal krzyknęła, kiedy Panterołak pojawił się przed nią, zwisając do góry nogami z jednego z drzew. Przymknęła na chwilę oczy i odetchnęła głęboko, pozbywając się strachu. Khan zwinnie przemieszczał się wśród drzew, prezentując swoje umiejętności. Skoki, przeskoki, odskoki i cały wachlarz akrobacji, nie stanowiły dla niego problemu, ale w momencie kiedy dziewczyna pogrążyła się w swoich myślach, jego sylwetka zniknęła jej z oczu, chowając się gdzieś w ciemności, a to sprawiło, że gdy nagle zawisł przed nią, zwyczajnie ją przestraszył.
- Jesteś naprawdę szybki – powiedziała chwaląc jego zdolności i to, że udało się mu ją zaskoczyć.
- Zauważyłam wasze ognisko, widziałam też walkę, ale nie mieszałam się w wasze sprawy. Poza tym nie byłam pewna kto kogo zaatakował, chociaż przyznam szczerze, poszło wam całkiem gładko. Tak jak wy, usłyszałam tamte psy, dlatego postanowiłam nieco pomóc. – Uśmiechnęła się lekko, pokrótce wyjaśniając to co się stało.
- Na pewno nie pożałuję. Już wyrwaliście mnie ze szponów monotonii, a to dopiero początek – zaśmiała się cicho, a jej śmiech brzmiał dziewczęco i zupełnie nie pasował do jej wizerunku. Irme śledziła wzrokiem Panterołaka, kiedy ten zwinnie zeskoczył z drzewa i poprawił swoje ubranie, po chwili jej wzrok powędrował do Novusa.
- Jesteś magiem? – zapytała tak po prostu, bo sposób w jaki powalił zbirów w obozie był naprawdę konkretny.

W pewnym momencie obaj mężczyźni stali się ostrożniejsi. Irme zauważyła o co chodzi, bo również dostrzegła obóz, który umiejscowiony był tuż przy drodze. Łowczyni spojrzała na towarzyszy, którzy na pewno czuli i widzieli więcej niż ona. Czy groziło im kolejne niebezpieczeństwo? Dziewczyna odruchowo sprawdziła dłońmi położenie swoich sztyletów, choć znajdowały się tam gdzie zawsze. Khan niemal wyrwał się do przodu, by pobiec do obozu, ale Novus powstrzymał go, na co ten pierwszy posłusznie zareagował. Irme była ciekawa co tym razem ich czeka, ale również postanowiła nie wyrywać się do przodu i zachować szczególną ostrożność.
- Krew? – Szybko spojrzała na Khana, chcąc upewnić się czy dobrze usłyszała. Potem spojrzała w stronę obozowiska, które zdawało się puste. Panterołak ruszył w jego kierunku, a Irme i Novus podążyli za nim, trzymając się nieco z tyłu. Tak jak myślała, w obozie nie było żywej duszy, za to można było wyczuć zapach śmierci. Młoda Łowczyni rozejrzała się wokół. Nie czuła jakiegoś szczególnego zachwytu widząc takie coś...
- Czy wszystkie obozowiska w tej okolicy są zaproszeniem do ataku? – powiedziała pół żartem pół serio, choć sytuacja zabawna nie była. Wzrok Irme powędrował do Panterołaka, który najwyraźniej dostrzegł coś podejrzanego, bo wyraz jego twarzy, oczu oraz postawa, zdecydowanie zmieniły się. Khan wyglądał naprawdę drapieżnie i zastanawiający był fakt, że ktoś w ogóle odważył się zaatakować bestię w tak uroczej oprawie. Dziewczyna oderwała od niego spojrzenie, chcąc dowiedzieć się na co tak patrzył. Dostrzegła ślady, całkiem wyraźne, ale nie należały do zwierzęcia, na które mogłaby zapolować. Zmarszczyła nieco brwi i spojrzała na Novusa.
- Wiecie co tutaj się dzieje, prawda? – Była przekonana, że to po prostu ona o czymś nie wie.
Na rozmowę czasu nie było, Khan ruszył do lasu, nie pozostawiając im żadnego wyboru. Irme spojrzała na Novusa pytającym wzrokiem, ale w końcu uznała, że później zmusi ich do wyjaśnienia tego wszystkiego. Irme ruszyła za Panterołakiem, który był naprawdę bardzo szybki, może trochę za szybki jak dla niej, ale liczne polowania na zwierzynę utrzymywały kondycję Łowczyni na przyzwoitym poziomie. Kahn dobrze wiedział dokąd biegnie, Irme również nie miała wątpliwości widząc wszelkie ślady pozostawione przez uciekiniera. Może ślady należą do jego ukochanej? Na pewno nie chodziło o kogoś z tamtej nieprzyjemnej bandy kretynów, bo i po co mieliby biegać teraz za kimś takim.
Droga przez las nie była najtrudniejsza, do tego Khan stanowił swego rodzaju drogowskaz, chociaż przy takiej ilości śladów, podążanie za uciekinierem nie było trudne. W końcu Irme z impetem wpadła na niewielką leśną polanę i dysząc nieco, uważnie rozejrzała się wokół szukając czegoś podejrzanego.
- Co jest grane Khan? Kim jest ta istota? – zapytała, kiedy w końcu miała na to chwilę, ale była pewna, że to nie koniec pogoni... Gdyby to ona uciekała, nie zatrzymałaby się na środku polany chyba, że byłaby ranna i nie miała więcej sił na ucieczkę.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Nadążanie za Yastre nie było łatwe, las stawał się coraz gęstszy. Na szczęście w końcu dotarli do jednej z tych małych polanek rozsianych po całej puszczy, tam ślad urywał się przy niewielkiej skałce osłaniającej załom w ziemi. Novus sięgnął w głąb jamki, cofnął ją szybko, gdy rozległo się ciche prychnięcie. Po jego ręce pociekła strużka krwi, z ran po drobnych pazurkach.
- Lena? Posłuchaj to my, już wszystko w porządku, tamci nie żyją.
Ze szczeliny wychynęła głowa kotki o jasnej sierści, na początku była bardzo niepewna, kiedy jednak wiedziała już, że nic jej nie grozi, wyszła cała ze swojej kryjówki, następnie zmieniła swoją postać. Z tego co elf się orientował, dziewczyna nie miała kompleksów, ale mimo to podał jej płaszcz, aby miała coś do okrycia. Kotołaczka przykucnęła, po jej niedawnej wesołości nie było śladu.
- Zabili go, mojego mistrza, był dla mnie jak ojciec.
Zaczęła lekko kręcić głową, jakby wciąż nie potrafiła w to uwierzyć. W oczach błysnęły jej łzy, choć wyraźnie starała się, aby je powstrzymać. Novus pchnął lekko panterołaka w stronę dziewczyny, kiedy ten obrócił się zdziwiony w jego stronę, potwierdził skinieniem głowy.
- Ona potrzebuje teraz bliskości, myślę, że teraz nadasz się najlepiej, do pocieszenia jej - szepnął mu do ucha.
Posłał przyjacielowi sugestywny uśmiech, po czym wycofał się trochę, ciągnąc za sobą, najwyraźniej niewiele z tego rozumiejącą łowczynię. Pozostała dwójka została sama pośrodku polany. Kiedy odeszli wystarczająco daleko, żeby im nie przeszkadzać, Novus odezwał się do Irme, jednocześnie lecząc ranę przy użyciu magicznej laski.
- Pewnie chciałabyś mi zadać kilka pytań.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Wcześniej panterołak był małomówny, na pytania Irme odpowiadał monosylabami albo pojedynczymi słowami. "Krew?" - "krew", "wiecie, co tu się dzieje?" - "aha". Taka odpowiedź nie zawsze pokrywała się z prawdą, ale Yastre naprawdę nie miał głowy, by nad tym myśleć. Leciał przez las skupiając się tylko na tym, aby nie stracić śladów z oczu (bardzo mało prawdopodobne) i by jak najszybciej dotrzeć... właściwie nie wiedział gdzie. Wolał nie myśleć o tym, że Lena nie żyje, bo by mu chyba serce pękło, ale jak kotołaczka miała uciec przed trzema tygrysołakami? Nawet w naturze coś takiego byłoby mało prawdopodobne.
        Na polanę Yastre zeskoczył z gałęzi jednego z drzew, robiąc przy tym przewrót, aby zamortyzować siłę uderzenia. Stał na mocno ugiętych nogach, ręce trzymał szeroko, z pazurami gotowymi do ataku, a wyraz jego twarzy przypominał wściekłą panterę - miał obnażone kły, zmarszczony nos i brwi, uszy ułożone na boki. Zaraz się wyprostował i poszedł w tym samym kierunku, w którym szedł Novus. Całą polanę spowijała woń tygrysołaków, ulatniała się już jednak powoli, zaś w tamtym miejscu nadal czuć było świeży zapach jednoznacznie kojarzący się z przerażaniem.
        - Nie wkładaj... - zaczął Yastre, wyciągając przy tym rękę do Novusa, by go cofnąć, było jednak już za późno. Elf wsunął dłoń do jamy i został podrapany. To było do przywidzenia. Całe szczęście rany nie były głębokie, ot, takie jakie zostawia każdy dachowy kot. Drugim uśmiechem losu było to, że mimo swego przerażenia Lena rozpoznała głos Novusa i wyszła bez specjalnej zachęty, nawet od razu się przemieniła. Yastre patrzył na nią bez skrępowania i bez pożądania w oczach. Wiedział, jak wygląda naga kobieta, a na dodatek teraz nie byłby w stanie myśleć o niej w takich kategoriach. Była taka biedna, taka przestraszona. Panterołakowi było jej bardzo żal, nie wiedział jednak, jak ma się w stosunku do niej zachować - to, co sam sobie wyobrażał, a to, na co mógł sobie pozwolić, to dwie różne rzeczy. Całe szczęście elf zachęcił go do działania, a Yastre nie trzeba było dwa razy powtarzać - spojrzał jakby przepraszająco na Novusa i Irme, po czym poszedł do Leny. Uklęknął naprzeciw niej i bez słowa ją objął. Dziewczyna się wzdrygnęła, ale nie uciekła.
        - Już spokojnie - powiedział do niej cicho. - Obronimy cię. Ci, co wam to zrobili, już nie żyją, załatwiliśmy ich. Nic ci nie grozi. Nie płacz, jestem przy tobie, zajmę się tobą.
        Yastre odsunął się lekko, aby spojrzeć na twarz Leny. Kotołaczka płakała, ale w jej oczach widać było cień wdzięczności, uśmiechnęła się nawet niemrawo, gdy panterołak wytarł jej łzy wierzchem dłoni i poprawił poślinionym palcem, by zmyć smugę ziemi z jej policzka. Widząc, że ma w nim pocieszenie, dziewczyna usiadła i oparła się o jego ramię, zaś zmiennokształtny od razu ją przytulił i głaskał ją po włosach, szepcząc uspokajające słowa. Zerkał na Novusa i Irme, aby upewnić się, że ci go nie poganiają albo czy wszystko w porządku.
        - Oni mnie chyba śledzili - powiedziała nagle bardzo cicho Lena. Z powodu emocji, strachu, zmęczenia i chłodu nocy, zaczęła lekko drżeć. - Ledwo wróciłam do obozu i nawet nie powiedziałam mojemu mistrzowi...
        Głos kotołaczki załamał się, a Yastre nie zamierzał zmuszać jej do zwierzeń - przytulił ją tylko mocniej i tak z nią siedział. Dyskretnie przyjrzał się, czy Lena nie ma żadnych ran, ale oprócz niegroźnych zadrapań niczego nie dostrzegł. Powoli zaczął się z nią kołysać, jakby chciał ją utulić do snu.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Na polanie panowała zupełna cisza, ale ślady panicznej ucieczki były widoczne nawet dla Irme, której wzrok nie był tak wyostrzony jak u jej towarzyszy. Nie chciała odzywać się i mówić co o tym myśli, bo widziała, że obu mężczyznom zależny na odnalezieniu uciekiniera w postaci żywej istoty. Młoda łuczniczka rozejrzała się uważnie, nie widziała żadnego podejrzanego ruchu, choć gdyby coś było nie tak, Khan byłby pierwszą istotą, która zareagowałaby niemal od razu.
Novus powoli podszedł do miejsca, które wyglądało na kryjówkę, ale wsadzenie dłoni w tamto miejsce nie było najlepszym pomysłem. Irme westchnęła cicho i prawie przewróciła oczami, ale z drugiej strony skoro właśnie tego szukali, musiała wykazać się odrobiną zrozumienia. Po tym jak Novus odezwał się do istoty schowanej w kryjówce, ta postanowiła wyjść - najwyraźniej dobrze znając Łucznika.
Kot o jasnej sierści dość niepewnie wyszedł z norki, a na widok takiego małego zwierzątka, Irme już miała zapytać czy po to był cały ten pościg... Zastanawiała się nawet na jakie dziwactwa jeszcze będzie patrzeć, bo dwójka mężczyzn biegająca za kotkiem będzie ciężka do przebicia. Jednak Irme szybko przekonała się, na kogo tak naprawdę patrzy. Mały, niepozorny i przestraszony kotek, przybrał postać młodej dziewczyny. Była zupełnie naga, podrapana, brudna, co było efektem tego całego pościgu, aż cud, że uszła z tego cało. Irme spojrzała na Panterołaka, a potem na Novusa, stojąc nieco z tyłu. Postanowiła nie ingerować w to wszystko, przynajmniej póki co. Z tego co słyszała, zmiennokształtna miała za sobą bardzo ciężki czas, nawet Novus postanowił wydać kolejne polecenie swojemu przyjacielowi, po czym podszedł do niej i zabrał ją kawałek dalej od miejsca, gdzie został Panterołak i odnaleziona kotka.
Irme lekko szarpnęła ręką, kiedy Łucznik ciągnął ją za sobą. O nie, od takiego czegoś ma swojego przyjaciela, ona pójdzie sama i nikt nie będzie jej zmuszać.
- Tak, zdecydowanie mam do ciebie kilka pytań, skoro już wpakowałam się w to wszystko – westchnęła, kiedy znaleźli się w odpowiedniej odległości od pozostałej dwójki, choć wciąż mieli na nich oko.
- O co w tym wszystkim chodzi? – spojrzała na Novusa, odzywając się do niego tak jak tego chciał, choć to był dopiero początek pytań.
- Chociaż nie, zacznijmy od początku. – Uniosła dłoń, by Novus nie zdążył odpowiedzieć na pytanie, które zadała. Po chwili zaczęła przechadzać się tam i z powrotem, nie mogąc ustać w miejscu.
- Co to za magia, która powaliła tamtych zbirów w obozie? Nie wydajesz się być potężnym czarodziejem. – Zerknęła na niego i uśmiechnęła się odrobinę. Co jak co, ale Novus mógłby być kimś innym... Tyle, że to pozostawiła dla siebie.
- Dlaczego zostaliście zaatakowani, skąd tyle osób, które nienawidzą waszej obecności, gdziekolwiek się pojawicie? – Tutaj zatrzymała się i odwróciła w stronę rozmówcy, ale zaraz potem znowu zaczęła przechadzać się powoli.
- Skąd te wszystkie pościgi zmiennokształtnych? Może jestem młoda, ale przez ten krótki okres nie widziałam, by zmiennoszktałtni polowali na kogoś z takim zacięciem. Dlaczego? – zadała kolejne pytanie.
- I kim jest ta istota, za którą tyle biegaliśmy? Czemu w ogóle była ścigana? – Wskazała dłonią na polanę, na której został Panterołak wraz z Leną, przynajmniej takie imię Irme usłyszała. Łowczyni spojrzała w tamtą stronę i dostrzegła Khana, który pocieszał dziewczynę tuląc ją do siebie.
- A ostatniego pytania nie zadam, bo chyba wszystko jasne. – Uśmiechnęła się lekko.
- Zakochał się po uszy, temu jest dla was taka ważna? – zerknęła na Elfa, stając do niego przodem i krzyżując ręce na piersiach, w oczekiwaniu odpowiedzi na wszystkie, postawione mu pytania.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Kiedy wysłuchał, czego konkretnie łowczyni chce się dowiedzieć, aż usiadł z wrażenia. Myślenie o tym, jak jej odpowiedzieć, wywołało nawrót migreny. Zmusił się do skoncentrowania myśli, co do części z tych rzeczy sam nie miał pewności.
- Nie mylisz się, moje umiejętności są dość małe, pierwszy lepszy mag starłby mnie na proch, ale to co posiadam, umiem wykorzystać umiejętnie dzięki logicznemu i dość prostemu myśleniu. - Stuknął się palcem w czoło.
- Minimum wkładu maksimum efektywności. Jeśli chodzi o drugie pytanie, to sama udzieliłaś sobie odpowiedzi podczas naszej rozmowy po walce. No zmiennokształtni byli po prostu wściekli, bo przerwaliśmy im kiedy zaatakowali Lenę. - Skinął w stronę kotołaczki. Podrapał się po głowie myśląc, jak ubrać w słowa to co chciał powiedzieć.
- Nie mam pojęcia czemu ją napadli... sprawdziłem, cała trójka to młode samce, to była już kolejna ich akcja, w obu przypadkach ofiarami były kobiety. Za pierwszym razem w pobliżu znajdowały się dzieci, a nimi nie zawracali sobie głowy, więc jak sądzisz o co mogło chodzić?
Pozwolił, aby sama do tego doszła. Brwi Irme uniosły się w nagłym przebłysku zrozumienia.
- Lena jest córką moich dawnych znajomych, oraz do niedawna uczennicą druida. Chyba sama rozumiesz czemu tak się o nią martwiłem, poza tym... - Dziś jeszcze nie miał okazji do tak szczerego uśmiechu. - Jak sama zauważyłaś, podoba się Khanowi. Istnieją też inne przyczyny, o których powiem później - nie mam zamiaru powtarzać wam w kółko tego samego. Zdaje mi się, że ostatnio nie robię nic innego, tylko odpowiadam na czyjeś pytania.
Wykrzywił teatralnie twarz - jego zdolności określania wszystkiego za pomocą mimiki mogliby pozazdrościć Novusowi najlepsi aktorzy.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Lena po pewnym czasie przestała szlochać, tylko od czasu do czasu pociągała nosem. Yastre patrzył na nią, uśmiechając się przy tym dla dodania jej otuchy. Zdawało mu się, że dziewczyna jest strasznie senna, powieki jej się zamykały, miała zresztą opuchniętą twarz i oczy. Biedaczka, sporo się wycierpiała, dwa razy ją napadnięto, musiała uciekać przed takimi potworami, a na dodatek straciła bliską sobie osobę.
        - Hej, głowa do góry, masz teraz mnie i Novusa! - zauważył panterołak, starając się w ten sposób wzbudzić w niej poczucie bezpieczeństwa.
        - Dopiero teraz rozpoznałam Novusa, wcześniej przy tej szopie wydawał mi się znajomy, ale nie umiał sobie przypomnieć, skąd go mogę znać - odpowiedziała Lena, odgarniając przy tym włosy, jakby próbowała ukryć zażenowanie. Głos miała cichy, zmęczony, lecz imię elfa wywołało uśmiech na jej twarzy. - Ale nadal nie wiem, jak ty się nazywasz.
        "Oj! Co teraz, co teraz? Yastre, ale z ciebie tuman! Novus zna moje prawdziwe imię, a Irme fałszywe, jakie mam podać Lenie? Ona jest taka słodka, powiedziałbym, że jestem Yastre, ale wtedy Irme się obrazi. Ale się wpakowałem..." Panterołak aż zapiszczał w myślach, a jego uszy uciekły na boki, zaraz jednak wróciły na szczyt czaszki.
        - Mów mi Khan - powiedział. Zauważył, że Lena uśmiecha się, gdy na niego patrzy. Chyba dostrzegła w jego oczach pytanie o powód swojej wesołości, gdyż zaraz pośpieszyła z odpowiedzią.
        - Bardzo dużo ruszasz uszami - wyjaśniła. - To takie słodkie.
        Panterołak uśmiechnął się czule do kotołaczki. Chociaż uważał siebie za samca w typie alfy, nigdy się nie boczył, gdy kobiety mówiły o nim "słodki", bo to było miłe określenie. Teraz nawet zamruczał, co wywołało kolejny nikły uśmiech na ustach Leny. Ośmielona dziewczyna pytała Yastre dalej - jak się poznali z Novusem, skąd przybyli i dokąd zmierzają. W zamian odpowiadała na pytania panterołaka, które w sumie były dość podobne. Lena posmutniała dopiero, gdy została zapytana o cel podróży.
        - Mój mistrz chciał wracać w Góry Druidów, na Szlak Ziół i do swojej wioski, ale teraz... Nie wiem, co teraz - wyznała ze smutkiem w głosie i spuściła wzrok. Yastre zaraz ujął ją pod brodę i uśmiechnął się do niej ciepło.
        - Pojedziemy z tobą! - zapewnił. - Chodź, pogadamy z Novusem, on na pewno ma już jakiś plan!
        Yastre wstał i pomógł Lenie się podnieść. Był w stosunku do niej wręcz przesadnie delikatny, jakby cała była ze szkła i wystarczyłoby ją mocniej złapać za rękę, by rozpadła się na kawałki. Z boku wyglądało to całkiem komicznie, ale zdawało się, że kotołaczce to nie przeszkadzało, może nawet tego nie zauważała. Gdy bandyta przekonał się, że dziewczyna może spokojnie iść sama i nie musi jej wcale asekurować, złapał ją za dłoń i poszedł razem z nią w kierunku elfa i łowczyni, którzy rozmawiali kawałek dalej. Nie zauważył, jak jego słodka Lena spojrzała na ich złączone dłonie i zarumieniła się lekko. Wzrok panterołaka był skupiony na Novusie i Irme.
        - Wyglądasz, jakbyś zaraz miał zemdleć, masz taką minę - oświadczył elfowi już z daleka, robiąc przy tym śmieszną minę z wywieszonym językiem i oczami wywróconymi białkami do góry. - Może weźcie i się prześpijcie? Mnie tam nic nie jest, mogę pilnować nawet do rana. Przy śniadaniu się pogada co dalej, nie?
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Łowczyni stała z założonymi rękoma, uważnie przyglądając się swojemu rozmówcy i oczekując odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Novus usiadł najwyraźniej zaskoczony tym, że aż tyle chciała wiedzieć albo zwyczajnie chciał poukładać sobie wszystkie ważniejsze wydarzenia tak, aby Irme mogła zdobyć jak najwięcej informacji. Mężczyzna w końcu przemówił do niej, zaczynając od wyjaśnienia tego co potrafi. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego uznając, że nie trafiła na istotę pozbawioną rozumu i jakiegokolwiek rozsądku, co sprawiło, że zdobył u niej punkt. Novus szybko przeszedł do sprawy związanej z Leną, którą to niedawno odnaleźli na tej małej polanie. Irme również spojrzała w kierunku pozostałej dwójki, kotołaczka wciąż siedziała wtulona w Khana, który pocieszał ją, oboje nadal rozmawiali o czymś, ale wszystko wskazywało na to, że dziewczyna czuła się już lepiej. Irme ponownie skierowała wzrok na Elfa, uniosła brwi kiedy dotarło do niej o co tak naprawdę chodziło.
- A więc tak to wszystko wygląda – odezwała się, kiedy Novus zakończył wyjaśnianie jej tego, co wiedzieć chciała.
- To, że Lena podoba się Khanowi, zdecydowanie widać – parsknęła śmiechem. Choć sama nigdy nie była zakochana, widziała w Panterołaku zmianę, która pojawiła się przy kotołaczce.
- Dziękuję za wyjaśnienie mi tego co tutaj się dzieje, choć przyznam szczerze, pytań jest trochę więcej, ale nie będę zamęczać cię nimi. – powiedziała spokojnie, choć była bardzo ciekawa niektórych rzeczy, zauważyła, że z Novusem dzieje się coś dziwnego.
- Wszystko w porządku? – podeszła trochę bliżej niego.
- Jesteś strasznie blady – powiedziała przyglądając się mu uważnie. Chciała zapytać o coś jeszcze, pomóc mu jakoś, ale w tym momencie dołączyła do nich dwójka towarzyszy, która przed chwilą spędzała czas sam na sam całkiem niedaleko nich.
Irme spojrzała w kierunku Khana i jego dziewczyny, lekko uśmiechnęła się widząc ich splecione dłonie, choć szybko odwróciła od nich spojrzenie, bo Panterołak również zauważył, że z Novusem jest coś nie tak, tyle, że zrobił to w tak komiczny sposób, że Irme nie powstrzymała śmiechu.
- I to nawet nie jest moja wina – powiedziała z uśmiechem rozbawienia na ustach, a potem spojrzała na Lenę, która wciąż ściskała dłoń Khana.
- Jestem Irme, miło cię poznać – powiedziała uprzejmie, choć nie było w tym jakiejś niepotrzebnej przesady.
- Khan ma rację, powinniśmy odpocząć. Myślę, że jeśli jest jeszcze ktoś, kto ma ochotę na nocną bieganinę za którymś z was, dawno biegnie już w inną stronę. – Wzruszyła lekko ramionami, po czym zdjęła łuk i kołczan, by odłożyć je przy jednym z pni.
- Ty też powinieneś odpocząć, chociaż trochę – zwróciła się do Panterołaka, który teraz tryskał energia, ale co potem?
- Również mogę popilnować obozu, przywykłam do nocnych wart. – Uśmiechnęła się do niego lekko, a zaraz potem spojrzała na Novusa.
- Ty i Lena, powinniście odpoczywać całą noc – uznała, że tak będzie dla nich najlepiej, skoro teraz stanowią drużynę, a w takiej sytuacji wszyscy powinni być wypoczęci i pełni sił.
- Mogę rozpalić ognisko. Jeśli ktoś po raz kolejny postanowi nas zaatakować, to bardzo mnie zdenerwuje i szybko pożałuje tego głupiego pomysłu. – Niemal przewróciła oczami, bo dziwnym trafem każde obozowisko, które widziała przez ostatni czas, przyciągało niemałe kłopoty.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Yastre miał rację, elfowi było coraz gorzej głowa pulsowała bólem, może i był wytrzymały przynajmniej jak na standardy swojego ludu, ale ostatnie dni bardzo go osłabiły. Mimo to nie potrafił się powstrzymać przed docinką w stronę panterołaka.
- Cóż przynajmniej jeden z nas ma się dobrze. Wyglądasz jakby zaraz miały ci wyrosnąć skrzydła.
Zdobył się jeszcze na delikatny grymas, który miał być uśmiechem, niestety trochę mu nie wyszło. Słuchając Irme czuł coraz większą senność, głowa zaczęła mu się kiwać na boki. Na słowa dziewczyny odpowiedział tylko lekkim skinieniem, po czym ziewnął potężnie. Nie potrafił dłużej wytrzymać, ułożył się na ziemi i zasnął.

Obudziły go promienie słońca, zamrugał kilka razy, aby przyzwyczaić oczy do światła. Lena ciągle spała, pozostała dwójka krzątała się już przy bagażach. Podniósł się powoli, po czym ruszył w ich kierunku. Dziś odzyskał już pełnię sił, był przekonany, że nawet jeśli ból głowy wróci to nie w tak uciążliwej postaci jak poprzedniego dnia.
- Dziękuję wam, potrzebowałem odrobiny spokojnego snu. Chociaż mogliście obudzić mnie wcześniej, pomógłbym przy składaniu obozu.
Odetchnął głęboko, świeże poranne powietrze wdarło się do płuc. ,,Może wreszcie wszystko zacznie się układać po naszej myśli.'' Rozglądając się dookoła spostrzegł, że wszystkie ślady niedawnej pogoni zdążyły już zniknąć pod cieniutką warstwą poszycia leśnego. W tym czasie kotołaczka zdążyła się przebudzić i właśnie szła w ich stronę.
- Dobrze skoro jesteśmy wszyscy przejdę od razu do rzeczy, wcześniej ze względu na naukę Khana chciałem udać się w Dóry Druidów na szlak ziół, ale ponieważ nasza grupka powiększyła się od tamtej pory, chcę zapytać czy są jakieś inne propozycje?
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre niestety nie ruszyły przytyki Novusa, wręcz sprawiał wrażenie, jakby był z siebie dumny, bo uśmiechał się pod nosem i dumnie wypinał pierś. Lena również nie wyglądała, jakby była do czegokolwiek zmuszana, ale zachowywała się dużo bardziej powściągliwie niż panterołak. Gdy Irme jej się przedstawiła, kotołaczka puściła dłoń bandyty i przywitała się, podając swoje imię i zapewniając, że jej również jest miło. Nie szukała ponownie ręki Yastre, a on też się nie naprzykrzał - akurat był zajęty ustaleniami z Irme.
        - Może być - uznał, gdy jemu również kazano zażyć snu. Wzruszył jednak ramionami i miał przy tym taki wyraz twarzy, jakby niespecjalnie go to obchodziło. - To pół nocy ja, pół nocy ty. Ja posiedzę teraz, jeśli ci to nie przeszkadza - i tak zbyt długo nie umiałbym zasnąć. Pasuje? Ogień warto rozpalić, zeżreć to nas już nic raczej nie będzie chciało zeżreć, a cieplej będzie i w ogóle... No.
        Yastre kiwnął głową, w pełni się ze sobą zgadzając, po czym poszedł nazbierać trochę drewna. Lena stała i patrzyła na wszystkich zgromadzonych, na panterołaka i łowczynię, którzy szykowali obóz i na Novusa, który już głęboko spał. W końcu usiadła obok niego, aby przynajmniej nie przeszkadzać.
        - Cha! - zaśmiał się zmiennokształtny, wracając z naręczem chrustu. - Ale padł, jak dętka! Nie no, dostał dzisiaj w kość, nie ma co gadać. Hej, Lena, co tak siedzisz, dzieje się coś? Połóż się, śpij, my z Irme was przypilnujemy, włos ci z głowy nie spadnie, ani tobie, ani Novusowi.
        Kotołaczka zaśmiała się niemrawo w odpowiedzi na pajacowanie panterołaka. Yastre złożył trzymane gałązki w miejsce odpowiednie do rozpalenia ogniska i podszedł do niej. Tak jak stał, na wyprostowanych nogach, schylił się do niej i pocałował ją w czoło, mówiąc przy tym "dobranoc". W odpowiedzi dostał całusa w policzek i wyglądał przy tym na tak zszokowanego, że Lena znowu zaśmiała się na widok jego miny.
        - Z taką mimiką powinieneś grać w teatrze - oświadczyła.
        - Byłem w cyrku - odpowiedział Yastre, drapiąc się z zakłopotaniem po karku. - Ale nie podobało mi się. Wolę lasy i gościńce.
        Na to Lena już nie znalazła odpowiedzi. Położyła się niedaleko Novusa i po chwili zasnęła, zmęczona ogromem przeżyć tego wieczoru. Panterołak był jeszcze w pełni sił, a przez buziaka od ślicznej kotołaczki krew buzowała w nim jak szalona. Jego uniesiony do góry ogon dobitnie świadczył o zadowoleniu, a jeśli ktoś jeszcze miał jakieś wątpliwości, rozwiałoby je nucenie pod nosem. Yastre nie umiał długo się przejmować - owszem, cały wieczór był usłany walkami i śmiercią, ale było, minęło. Uratowali Lenę, znaleźli nową koleżankę w postaci Irme, które też była fajna tylko w inny sposób, a jemu i Novusowi nic się poważnego nie stało - prawie same pozytywy. O ile oczywiście elf będzie rano w stanie ruszyć w dalszą drogę, bo wyglądał, jak go za wozem ciągnęli po kamienistej drodze.
        - Śpij, obudzę cię - zwrócił się panterołak do Irme, gdy już uszykowali ognisko i ogarnęli najbliższą okolicę. Nim łowczyni się położyła, on wyszedł poza krąg światła i wspiął się na drzewo, by więcej i dalej widzieć. Jeśli on miałby wybierać, wolałby spędzić na gałęzi całą noc, gdyż uważał to miejsce za najbezpieczniejsze i nie tak bardzo niewygodne, jak mogłoby się zdawać. Nie siedział tam jednak zbyt długo - zszedł, aby dołożyć kilka gałązek do ognia, po czym usiadł obok śpiącej kotołaczki. Nie zaniedbał swojej warty, był cały czas czujny, ale pozwolił sobie gładzić ją po włosach i dłoniach, delikatnie, by się nie obudziła. Ach, tak bardzo zawróciła mu w głowie! Nie uciekała, chociaż Yastre zupełnie nie znał pojęcia flirtu, zalotów i komplementów i zachowywał się trochę jak dzikus. Może wiedziała, że niektórzy dzicy zmiennokształtni tak mają i to tolerowała.
        W ciągu nocy panterołak jeszcze kilkakrotnie zmieniał swoje miejsce pobytu - siadał na gałęziach różnych drzew, w różnych częściach obozu, odchodził czasami kawałek, by rozejrzeć się po najbliższej okolicy. Trochę przeciągnął swoją wartę, gdyż nie czuł zmęczenia, nie zamierzał jednak zgrywać bohatera i siedzieć do rana - gdy tylko zaczęły mu uciekać powieki, podszedł do Irme.
        - Ej! - zwrócił się do niej szeptem, szarpiąc ją przy okazji za ramię. - Twoja kolej.
        Gdy tylko Yastre nabrał pewności, że Irme jest obudzona i przytomna, sam poszedł spać. Bezczelnie umościł się między Novusem i Leną, zwracając się przy tym twarzą w jej kierunku. Elf jakoś poprzedniej nocy go nie pogonił, chociaż leżeli tak samo blisko jak teraz a może jeszcze bliżej, a kotołaczka spała tak głęboko, że chyba nawet nie poczuła bliskości panterołaka. Przynajmniej teraz mogli grzać się wzajemnie.

        Panterołaka obudziły pierwsze promienie słońca. Podniósł się na łokciu i potarł nasadą dłoni jedno oko, drugim patrząc na świat. Po chwili wypełznął spomiędzy Novusa i Leny i zaczął się z namaszczeniem przeciągać, co wyglądało całkiem komicznie, gdy wypinał tyłek i wyciągał kończyny pod przedziwnymi kątami. Na koniec mlasnął, splunął, podciągnął spodnie i już był zwarty i gotowy na nowy dzień.
        - Cześć! - przywitał się z Irme. - Jej, ale jestem głodny! Siedź tu jeszcze z nimi, a ja idę poszukać czegoś do jedzenia.
        Yastre wszedł między drzewa i po chwili zniknął łowczyni z oczu. Już po przejściu kilku metrów poczuł zapach leśnej zwierzyny - zdecydował się zapolować, ale bez zmieniania formy, bo nie było takiej potrzeby. Zresztą, nie miał najmniej ochoty po raz kolejny się ubierać, za często musiał to ostatnio robić. Skradając się za jakąś drobną zwierzyną panterołak nagle poczuł znajomy odór śmierci - zbliżył się do obozu, gdzie zamordowano opiekuna Leny. Chwilę się wahał, po czym poszedł w tamtą stronę. Tak jak myślał, na wozie było sporo zapasów i masa przydatnych rzeczy. Gdyby rabował, cieszyłby się w tym momencie jak dziecko, ale w aktualnej sytuacji czuł swego rodzaju zmieszanie - w końcu kotołaczka nazywała tego człowieka ojcem. Yastre chwilę główkował nad swoim położeniem, po czym zabrał tylko trochę jedzenia i poszedł do swoich, pamiętając, by później pogadać o tym z Novusem. Może zamordowanego druida trzeba pochować czy coś.

        - Jestem! - Yastre wychynął zza drzew, pokazując Irme worek z prowiantem, który ze sobą przyniósł. - Z wozu druida, jemu się już nie przyda... O, Novus! Dzień dobry!
        Panterołak usiadł z rozmachem na ziemi i wyłożył na trawę wszystko, co przyniósł na poranny posiłek - jakiś ser, pszenne placki, świeże owoce. Nie znalazł mięsa i to była dla niego największa strata, ale uznał, że zapoluje wieczorem i wtedy będzie mógł poucztować jak należy - w końcu jako mięsożerca nie zadowoli się samą "trawą". Na razie jednak to musiał wystarczyć. Poczekał, aż reszta również usiądzie i wtedy wziął się do jedzenia, gdy jednak zobaczył Lenę, szybko przełknął i wyciągnął do niej ręce. Kotołaczka nie wiedziała, o co może mu chodzić, ale złapała go za dłonie, wtedy Yastre delikatnie pociągnął ją do siebie, tak, aby usiadła przed nim i by mógł przytulić się do jej pleców. Zamruczał cicho, zadowolony, a Lena po pierwszej chwili pełnego skrępowania bezruchu w końcu się rozluźniła.
        - Zmierzaliśmy w Góry Druidów - przyznała cicho w odpowiedzi na pytanie Novusa. - Mój mistrz pochodził z tamtych stron. Nadal chciałabym się tam udać.
        - Ja jestem za. Właśnie, Novus, mamy do pogadania, ale to wiesz, później - zwrócił się do elfa Yastre, przypominając sobie, że miał z nim ustalić, co począć z ciałem starego druida i jego dobytkiem.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Wszyscy zgodzili się na plan nocy, który został przedstawiony. Novus od razu skorzystał z okazji i położył się, zapewne sam nie spodziewał się, że tak szybko zaśnie. Irme zgodziła się na przejęcie drugiej połowy warty i zaraz potem zaczęła przygotowywać obozowisko. Po tym jak panterołak odszedł by nazbierać trochę drewna, Łowczyni zaczęła przygotowywać miejsce na ognisko, co jakiś czas spoglądała na Lenę, by upewnić się, że wszystko z nią w porządku. Dziewczyna zdawała się być bardzo nieśmiałą istotą, a jej wygląd sprawiał wrażenie, że jest również niezwykle delikatna. Irme uznała, że kotołaczka miała niezwykłe szczęście, że udało się jej wyjść z cało z takiego pościgu.
- Połóż się, masz sporo za sobą, odpoczynek bardzo ci się przyda – odezwała się do niej spokojnym tonem głosu, choć nie należała do osób, które lubią kogoś niańczyć, wychodziła z założenia, że jest to niewygodne, a takie osoby są słabym ogniwem w grupie. Mimo to była miła dla Leny, głównie ze względu na jej towarzyszy, poza tym póki co kotołaczka nie zrobiła niczego złego.
Kątem oka zobaczyła Khana, który wracał z całkiem sporą ilością drewna, które powinno wystarczyć na większość nocy. Od razu podeszła do niego i zabrała trochę, by ułożyć odpowiednio na miejscu przygotowanym pod ognisko.
- Nie tylko on dostał w kość. – Uśmiechnęła się lekko do Panterołaka, który miał naprawdę dobry humor.
- Ale tylko on ma takie źródło energii jak ty – zerknęła na niego nieco zaczepnie, bo wszyscy wiedzieli co tak na niego działa.
Wkrótce ognisko płonęło radośnie, otulając ciepłem znajdujących się przy nim obozowiczów. Lena w końcu postanowiła położyć się niedaleko Novusa, Khan pożegnał się z nią w słodki sposób, na co Irme skrzywiła się od nadmiaru słodyczy, choć Panterołak mógł przecież zrobić coś więcej.
- Pięknie - burknęła pod nosem, śmiejąc się w myślach z tego, że Khan został tak bardzo usidlony przez jedną, małą, niewinną istotkę. Teraz już tylko poczekać aż weźmie go pod pantofel i będzie robić z nim co zechce. Takie są baby i tego nikt nie zmieni.
- Dobrze – odpowiedziała mu, kiedy powiedział, że Łowczyni może spokojnie spać. Co prawda wolałaby zostać na warcie przez całą noc, już nie raz zdarzyło się jej siedzenie po nocy, ale w końcu wszyscy musieli nabrać energii, żeby potem poradzić sobie w razie kolejnych kłopotów, a sądząc po talencie tej trójki – są one nieuniknione.
- Gdyby coś się działo, obudź mnie, niech ta dwójka śpi – powiedziała do Khana, głową wskazując śpiących towarzyszy.
- Przyjemnej warty – dodała po chwili i również ułożyła się do snu, wybierając miejsce po drugiej stronie Novusa, ale nieco dalej, żeby mieć swoją własną przestrzeń. Jeszcze przez chwilę obserwowała okolice, leżąc na boku i oddychając spokojnie, ale wkrótce sen dopadł i ją.

Irme pogrążona w głębokim śnie nie wybudziła się od razu, kiedy Khan zakończył swoją wartę. Po tym jak lekko ją szarpnął, zerwała się niemal na równe nogi, zupełnie jakby miała jakiś koszmar. Niesforne kosmyki włosów opadły jej na oczy, a kiedy spojrzała na Khana, jej oddech był przyspieszony.
- Aleś mnie przestraszył! – powiedziała szeptem, nie chcąc obudzić pozostałej dwójki, która wciąż smacznie spała. Irme odgarnęła włosy z twarzy i odetchnęła głęboko, w końcu zebrała się i podniosła ze swojego prowizorycznego posłania, po czym przeciągnęła się leniwie.
- Śpij dobrze kocie. – Zerknęła na Khana, który już szukał miejsca dla siebie, a wybór padł na wolną przestrzeń pomiędzy Novusem a Leną. No tak... Czego innego mogła się spodziewać. Nie skupiając się dłużej na relacjach pomiędzy zakochanymi, odeszła kawałek od obozowiska, by rozejrzeć się po okolicy. Kiedy wszystko zdawało się być w porządku, wróciła bliżej ogniska, po czym podeszła do ognia i dołożyła kilka suchych gałązek, żeby utrzymać płomień. Później skupiła się na obserwowaniu okolicy, co jakiś czas zmieniając miejsce i mając wszystko na oku.

Pierwsze promienie słońca zaczynały przebijać się przez korony drzew, lekko łaskocząc Irme po policzkach. Jej warta przebiegła całkiem spokojnie, nie zauważyła niczego podejrzanego, dlatego zadowolona z takiego obrotu spraw, miała całkiem dobry humor. Kilka godzin bez żądnych kłopotów!

- Dzień dobry! – Odwróciła się do Khana, który obudził się jako pierwszy i przywitał ją od razu, ale zaraz potem wydał polecenie, co obudziło w niej pokłady złośliwości.
- No tak, mężczyźni. – Przewróciła oczami, kiedy oznajmił, że ma zostać, a on poszuka czegoś do jedzenia.
- Kobiety mają pilnować domowego ogniska, bo przecież co one wiedzą o polowaniu – rzuciła za nim, choć wcale nie miała zamiaru być dla niego niemiła, musiała sobie zażartować. Dziewczyna pokręciła głowa, kiedy chłopak zniknął za drzewami.
Tymczasem Novus obudził się, najwyraźniej zupełnie wypoczęty, nawet wyglądał o wiele lepiej niż jeszcze niedawno.
- Dzień dobry – przywitała go i uśmiechnęła się lekko.
- Nie ma za co, musiałeś odpocząć. A nie spieszymy się nigdzie, żeby budzić się skoro świt. – Wzruszyła lekko ramionami i spojrzała na kotołaczkę, która wciąż jeszcze spała.
- Jak się czujesz? – zapytała Novusa, by upewnić się, że wszystko z nim dobrze.

Khan wrócił do obozu szybciej niż się tego spodziewała, a i to co przyniósł nie wyglądało jak świeżo upolowana zwierzyna.
- A już myślałam, że będę musiała biec ci na ratunek, by pomóc w polowaniu – zaśmiała się, kiedy pokazał jej worek prowiantu. Ciekawe co jeszcze mogliby znaleźć na wozie należącym do nieżyjącego już druida?
Irme usiadła na trawie i przyjrzała się temu co przyniósł Khan. Na widok jedzenia poczuła głód, w końcu od jakiegoś czasu nie miała nic w ustach. Cała czwórka usiadła wokół jedzenia, Khan najwyraźniej bardzo stęsknił się za Leną, bo od razu przytulił się do niej, ale jego mina kiedy patrzył na jedzenie zdradzała, że nie tego oczekiwał.
- Jeśli chcesz, upolujemy coś na wieczór – zaproponowała Panterołakowi i sięgnęła po jeden z pszennych placków.
- Częstuj się, wystarczy dla nas wszystkich – odezwała się do Leny, by zachęcić ją do zjedzenia czegokolwiek, po takiej nocy przyda się jej zjedzenie porządnego śniadania.
Irme jadła spokojnie i przysłuchiwała się rozmowom. Lena odpowiedziała na pytanie Novusa, informując go dokąd zmierzała wraz ze swoim mistrzem. Swoją drogą musiała czuć się naprawdę strasznie, kiedy druid zginął. Łowczyni nie wyobrażała sobie co by było gdyby któreś z jej rodziców zostało zamordowane.
- Jeżeli nie macie nic przeciwko temu, mogę wyruszyć z wami i tak nie mam nic innego do roboty. - Lekko wzruszyła ramionami, zerkając przy tym na swoich towarzyszy. Kolejna wyprawa i jakaś ciekawa przygoda były znacznie bardziej pociągające, niż kolejne dni spędzone na robieniu tego samego.
- Mogę bardzo się przydać. – Uśmiechnęła się lekko, tym razem nawet nie patrząc na pozostałą trójkę, a skupiając się na jedzeniu. Dla niej całkiem logiczne było to, że bez niej mogliby mieć więcej kłopotów niż się spodziewają, poza tym, jest łowczynią i umie polować, a to dodatkowy plus.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Może śniadanie nie było cudowne, ale mimo to sprawiało mu przyjemność spożywanie go w tak przyjemnym gronie. Ucieszyła go wiadomość, że Irme postanowiła zostać z nimi, była dobrą towarzyszką podróży, nie tylko nie musieli się nią opiekować, ale też mogli liczyć na jej pomoc i doświadczenie łowczyni. Gdy skończyli posiłek zwrócił się do obu kobiet.
- Teraz drogie panie wybaczcie, ale muszę z Ya... yhm znaczy z Khanem omówić kilka spraw.
Podniósł się z ziemi i ruszył razem z panterołakiem w stronę ich rzeczy ułożonych w pewnym oddaleniu od ogniska. Kucnął przy swoim worku podróżnym, wyciągnął z niego pozornie małą sakiewkę, która od środka była jednak znacznie większa, do tego posiadała kilka dzielących ją na części przegródek. Rzucił woreczek Yastre.
- Łap! Uważam twoją wiedzę za wystarczającą, żebyś mógł zacząć zbierać własne zioła, a przecież gdzieś musisz je trzymać.
Uśmiechnął się do towarzysza chociaż właściwie, chciał sobie samemu jakoś pomóc w wypowiedzeniu propozycji, którą miał dla zmiennokształtnego.
- Pomyślałem sobie też, że skoro ja cię wpakowałem w tę sytuację z imieniem, to mógłbym wytłumaczyć całą sprawę.
Wypuścił ze świstem powietrze, nieprzyjemny ucisk w piersi nieco zelżał - tą część miał już za sobą. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo niezręcznie czuł się Yastre, będąc zmuszonym podać fałszywe imię Lenie.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Panterołak spodziewałby się wielu rzeczy, ale na pewno nie tego, że Irme zbudzi się aż tak gwałtownie. Gdy dziewczyna się zerwała, on odskoczył, położył uszy po sobie i syknął ostrzegawczo, jak to kot. Jego ogon był lekko nastroszony. Zreflektował się równie szybko co ona - wyprostował się, dłonią przygładził futro i już, jakby nic się nie działo. Podziękował łowczyni za zmianę i życzenia spokojnej nocy, po czym umościł się i zasnął. Przez sen często trzepał uszami, jakby drażniły go latające wkoło komary.

        Yastre zaśmiał się na wzmiankę o tym, że mógłby potrzebować pomocy. Oczywiście wiedział, że to żart, ale i tak zamierzał na niego odpowiedzieć.
        - Polowanie na ser nie jest takie trudne, w końcu nie ucieka - zapewnił, po czym odłamał kawałek nabiału i wepchnął go sobie do ust. Kęs był za duży, a że ze względu na bliskość Leny, na której wszak chciał zrobić wrażenia, nie mógł przeżuwać z otwartymi ustami, trochę mu zajęło jego pogryzienie. Na dodatek po wszystkim bolały go policzki, a w ustach miał niesmak - te dwa czynniki sprawiły, że Yastre powoli tracił humor, ale na pomoc pośpieszyła mu Irme. Jej propozycja upolowania czegoś na kolację bardzo przypadła zmiennokształtnemu do gustu, widać to było po tym, jak jego uszy powędrowały na sam szczyt czaszki, a ogon poruszał się na boki.
        - Pewnie, że chcę! - zapewnił, a nadmierny entuzjazm w jego głosie wywołał śmiech u Leny. Yastre poczuł się w obowiązku, aby się usprawiedliwić. - Ej, jestem drapieżnikiem, muszę jeść mięso, bo trawą się nigdy nie najem.
        - Wiem, wiem - zapewniła kotołaczka, całują przy tym bandytę w policzek, by szybko go udobruchać. - Jesteś po prostu zabawny.
        Panterołak zaburczał z niezadowoleniem, chowając nos we włosach dziewczyny - określenie "zabawny" nie kojarzyło mu się z komplementem. Większość osób, która tak go określała, podświadomie uznawała go za głupola, a on może i tak do końca mądry nie był, bo nawet pisać i czytać nie umiał, ale do głupka też mu trochę brakowało. O, Novus na przykład chwalił jego postępy w nauce!
        - Jasne, chodź! - Yastre perspektywa podróżowania w towarzystwie łowczyni tak się spodobała, że od razu porzucił swoje rozterki. - Będzie można polować i więcej osób będzie do wart!
        Panterołak musiał przyznać, że był naprawdę w siódmym niebie - dawno nie miał tak licznego towarzystwa, chyba wręcz od momentu opuszczenia swojej bandy. A tu proszę: w kilka dni dorobił się trójki towarzyszy, w tym dwóch dziewczyn, z których jedna na dodatek była mu bardzo przychylna. Raj na ziemi, naprawdę. Może warto ryzykować i częściej pojawiać się w cywilizowanych miejscach? Ale z drugiej strony tyle razy dostał przez to łomot... Niech to, to było dla niego zbyt skomplikowane. Na razie cieszył się tym, co miał i na dowód tego mocniej przytulił Lenę i zaczął całować ją po szyi. Amory przerwał mu jednak Novus, który po skończeniu posiłku najwyraźniej nie zamierzał siedzieć i gawędzić, a zamierzał od razu zacząć coś robić. Yastre podniósł na niego wzrok i tak, jak na jego obliczu nie było widać specjalnej zmiany, gdy elf prawie chlapnął jego imię, tak jego uszy momentalnie powędrowały na boki i stuliły się, sygnalizując strach. Irme z pewnością coś zauważyła, ale panterołak wolał nawet nie patrzeć w jej stronę, by nie dawać jej powodów do dalszych podejrzeń. Wypuścił Lenę ze swoich objęć i wstał, po czym posłusznie poszedł za Novusem. Gdy elf zaczął grzebać w swoich rzeczach, bandyta wychylił się i z zaciekawieniem zerkał nad jego ramieniem. Z typowym dla siebie refleksem i gracją złapał woreczek, a gdy dowiedział się, że to prezent dla niego, bardzo się ucieszył, aż mu się ogon naprężył, a źrenice rozszerzyły, chociaż było to raptem kilka zszytych razem kawałków materiału.
        - Dzięki! - odezwał się z niekłamanym entuzjazmem i zaraz zabrał się za mocowanie saszetki przy pasku. Umieścił ją na prawym boku, trochę z tyłu, by nie przeszkadzała przy przemieszczaniu się. Był tak zaaferowany swoim nowym akcesorium, że kolejne słowa elfa dotarły do niego dopiero po pewnym czasie.
        - A, z tymi imionami to same kłopoty - poskarżył się, po czym zaczął dłubać palcem w zębach, bo coś utknęło mu między siekaczami. Splunął i kontynuował. - Ale jak masz pomysł, jak to odkręcić, to tak zrób, ty tutaj jesteś mądrzejszy. Ale dziewczyny się na mnie obrażą, mówię ci! Lena na pewno przestanie mnie lubić. O, właśnie, Lena! Byłem rano w obozie druida, to stamtąd miałem jedzenie. Tam nic nie jest ruszone, jeszcze żadne hieny się do tego nie dorwały, to wiesz, warto byłoby się tam rozejrzeć, zabrać co jest potrzebne i w ogóle... Lena pewnie miała jakieś swoje rzeczy. No i z druidem coś trzeba zrobić, bo leży jak leżał. Nie wiem, pochować go czy coś, nie wiem jak oni to tam robią, ja bym kamieniami nakrył i tyle, ale to ty zdecyduj.
        Yastre wzruszył ramionami - on umywał od wszystkiego ręce, zostawiając decyzje na głowie Novusa, bo w końcu to on był lepszy od główkowania. Panterołak był zbyt dziki i zbyt narwany, by wiedzieć jak zachować się w takiej sytuacji. Dając elfowi czas na podjęcie decyzji, poszedł do dziewczyn. Lena, gdy chwilę wcześniej uwolniła się z jego ramion, skończyła śniadanie i zajęła się sprzątaniem, by chociaż do tego się przydać. Oczy miała trochę podkrążone, ale oprócz tego nie sprawiał wrażenia,jakby coś jej dolegało. Chyba szybko doszła do siebie po stracie opiekuna albo bardzo dobrze udawała. Nawet uśmiechała się, gdy Yastre robił coś zabawnego, co nie było znowu takim rzadkim zjawiskiem - panterołak był jak przerośnięty kociak. Teraz na przykład zamiast podejść jak normalny człowiek, podbiegł kawałek i na koniec zrobił gwiazdę.
        - Irme, jak polujesz? - zapytał ni z gruszki ni z pietruszki. Wyciągnął rękę, by przygarnąć do siebie kotołaczkę, ale ta była tak zajęta zbieraniem rzeczy, że nieświadomie mu się wymknęła, a on nie zdecydował się na drugą próbę.
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości