Równina Drivii[Trakt] Dwa zlecenia

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Zinzaar
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

[Trakt] Dwa zlecenia

Post autor: Zinzaar »

Leśnym traktem jechała karawana kupiecka. Nie była duża, ot kilka wozów i paru konnych. Przemierzali trasę w raźnym tempie, jednak nie forsując zbytnio zwierząt. Wśród miarowego skrzypienia kół i parskania koni słychać było rozmowy tragarzy i czeladników.
Kilkanaście sążni za ostatnim wozem jechała wyprostowana postać owinięta burym płaszczem. Przeszukiwała znudzonym wzrokiem las, nie spodziewając się jakiegoś specjalnego zagrożenia. Większość kupców opowiadała historie o tym jak ktoś dybie na ich życie, albo chce sobie przywłaszczyć ich bezcenne towary. Zazwyczaj straszliwym mordercą czychającym na kupca był drobny rzezimieszek, albo zwykła banda grasantów, nic specjalnego. Zawsze dramatyzowali.
Zinzaar ziewnęła przeciągle.
„I po co ja się podjęłam tej roboty?” Pomyślała wzdychając w duchu. „Trakt, wozy, kurz i gburowaty kupiec. Doskonałe połączenie.” Na wąskich wargach zagościł ironiczny uśmiech, ale po chwili zniknął bez śladu. „Cóż, robota jak robota. Pieniądze trzeba skądś brać, a w sumie nieźle płacą za ochronę, do tego zapewniają wikt. Nie powinnam narzekać.”
Kasztanowa klacz szła równo i spokojnie. Kobieta przeciągnęła się w siodle i poklepała konia po szyi. Kilkudniowa jazda zrobiła się już naprawdę monotonna. Cały dzień spędzała w siodle wdychając pył wzbijany przez koła wozów i patrząc w las. I codziennie nic tam nie było.
Ostatnio edytowane przez Arayo 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Proszę o trzymanie sie regulaminu pisania postow.
Awatar użytkownika
Xavier
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xavier »

Trzy tygodnie. Tyle czasu zajęło Xavierowi odszukanie karawany kupieckiej, w której miał pewność znaleźć swój cel. Gdy ją zobaczył, był rozczarowany - kilka wozów i parę ludzi kręcących się wokół nich. W jego głowie pojawił się pomysł aby od razu przystąpić do eliminacji. Jednakże gdy uświadomił sobie jak bardzo jest zmęczony po wielu dniach bez snu, odpuścił. Teraz, od kilku dni na zmianę odpoczywał i obserwował. Zdołał już się nauczyć rozkładu wozów oraz nielicznych strażników, jednakże ciągle nie nadarzała się odpowiednia okazja do ataku.
Xavier był profesjonalistą - skoro zostało mu zlecone zabicie jednego kupca, to zginie ten jeden konkretny. Ukryty w gęstwinie drzew analizował różne scenariusze lecz, żaden nie wydawał się odpowiedni. Nawet nie zauważył kiedy zaczęło się ściemniać a karawana powoli zatrzymywała się na popas. Wtedy właśnie w oczy rzuciła mu się osoba, której wcześniej jakoś nie miał okazji dostrzec. Bury płaszcz, którym była owinięta skutecznie uniemożliwiał ustalenie płci.
"Pewnie to któryś z czeladników, nie ma sensu zaprzątać sobie nim głowy" pomyślał. Jednakże wraz z upływem czasu, Xavier zaczął nabierać podejrzeń. W postawie tajemniczego ktosia było coś żołnierskiego. Obawy znalazły swoje potwierdzenie chwilę później kiedy najemnik dostrzegł wybrzuszenie przy pasie. "Broń?" wprawne oko sanginera szybko zidentyfikowało przedmiot. "Czyli jednak karawana jest strzeżona lepiej niż myślałem". Wraz z upływem czasu Xavier był coraz bardziej rozdarty. Z jednej strony musiał zabić jednego z kupców, a z drugiej obecność tajemniczej osoby z wyszkoleniem ewidentnie bojowym mogła mu pokrzyżować wszystkie plany. Najemnik postanowił obserwować karawanę dalej. "Do najbliższego miasta jest jeszcze z cztery, pięć dni drogi ich tempem" pomyślał "Nic na siłę, mam czas".
Awatar użytkownika
Zinzaar
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zinzaar »

Wozy sunęły przed siebie. Zinzaar wpatrywała się w las. Czasami miała wrażenie, że widzi jakiś ruch pomiędzy gałęziami, ale nie była pewna czy nie jest to wybryk zmęczonych oczu. Mogło to też być jakieś zwierzę, ale te zazwyczaj nie podchodziły tak blisko traktu. Mimo wszystko postanowiła zachować czujność.
Po kilku godzinach zaczęło zmierzchać. Niebawem dotarli na polanę często używaną przez kupców jako miejsce postojowe. Zjechali z traktu na rozjeżdżoną kołami trawę, aby wśród krzyków i nawoływań rozstawić obozowisko. Ustawili wozy w kręgu otaczając miejsca na rozpalenie ognia. Może chciano się osłonić od lasu? Kto wie.
Zinzaar na polanę wjechała jako ostatnia. Stała na trakcie obserwując krzątaninę. Dopiero kiedy wszystko zostało rozstawione zdecydowała się ma rozkulbaczenie konia. Puściła spętaną klacz na trawę, po czym sama usiadła przy ogniu. Wybrała ognisko blisko brzegu obozowiska, żeby móc obserwować las, ale szybko była zmuszona zmienić miejsce spoczynku.
- Panie Zinzaar…- Odezwał się właśnie przybyły pachołek, młody chłopak o burzy kręconych włosów.
- Tak? – Odezwała się ignorując pomyłkę płci. Często tak było, a nie przykładała do tego jakiejś specjalnej wagi.
- Pan Jantar kazał panu przyjść do siebie. – Powiedział pachołek wyłamując palce. Widocznie nie czuł się komfortowo w towarzystwie ciemnoskórej osoby o dziwnych miedzianych oczach i posępnej aparycji.
Zinzaar przytaknęła podnosząc się z ziemi. Czego ten gruby kupiec mógł od niej chcieć? Może porozmawiać? Na tę myśl uśmiechnęła się sarkastycznie po czym ignorując kędzierzawego chłopaka udała się do ogniska w środku obozu. Przy ogniu siedział tęgi mężczyzna w ciemnoczerwonym żupanie.
- Gdzie ty byłeś? Nie płacę ci za szwędanie się po lesie – usłyszała zamiast powitania.
- Istotnie. Płaci mi pan za ochronę karawany co też robię. Rozglądałem się czy wszystko jest w porządku – odparła. Nie miała potrzeby wyprowadzania z błędu gbura, który myślał że jest mężczyzną.
- Masz siedzieć przy mnie. Mówiłem ci, że ktoś chce mnie zabić a płacę ci za ochronę mojego życia i dóbr majątkowych.
- Rozumiem, ale wydaje mi się, że pańskie obawy są nieuzasadnione.
Mimo to usiadła w pobliżu. Oparła się plecami o bok wozu kilkanaście stóp od gburowatego Jantara. Nawet jeżeli chciał być chroniony to i tak nie zamierzała siedzieć tuż obok, nie jest jakims psem stróżującym. Ze skinieniem głowy przyjęła miskę strawy od tego samego kędzierzawego chłopaka.
Ostatnio edytowane przez Zinzaar 10 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Xavier
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xavier »

Xaviera nudziła już obserwacja kupców. Będąc skrytym w leśnej gęstwinie przyglądał się wyłącznie tajemniczej osobie. Był świadkiem jak właściciel burego płaszcza przez chwilę rozmawia z pachołkiem. Szybko aby nie uronić ani słowa wytężył swój słuch, jednakże odległość między nimi była zbyt duża. Zakląwszy w duchu, Xavier zdjął prawą rękawicę oraz spod zbroi wyłowił srebrny naszyjnik. Zdecydowanym ruchem przegryzł kciuk i pozwolił aby kilka kropel krwi spadło na błyskotkę. Zamknął oczy starając się maksymalnie skoncentrować. Po chwili otworzył oczy czym zaserwował sobie chwilowe przeciążenie wszystkich zmysłów. Zagryzł zęby i czekał aż ból minie. "Używam tego tyle lat i ciągle nie mogę się przyzwyczaić..." pomyślał. "Albo to ja jestem jakiś niedorobiony, albo sanginer, który stworzył Smoczą Łzę posługiwał się magią jeszcze gorzej niż ja" zachichotał gdy doszedł do niego sens własnych słów.
- Niedorobiony... - mruknął pod nosem - W moim przypadku ma to trochę głębsze znaczenie...
Niemniej jednak Smocza Łza zaczęła działać jak należy, wzmacniając wielokrotnie percepcję Xaviera. Teraz obserwował jak bury płaszczak zmierza w kierunku jednego z ognisk. Naszyjnik miał jeszcze jedną wspaniałą zdolność, pozwalał na skupienie się na doznaniach odbieranych od wyłącznie jednej osoby. Najemnik słyszał każdy krok Burego, ciągle jednak jego twarz była skryta pod kapturem. Zatrzymał się przy tęgawym kupcu. Xavier nie musiał nawet patrzeć na jego twarz. Wiedział kim jest ta osoba i jakich zbrodni dopuściła się w imię swoich interesów. Najemnik dał się ponieść swojej gorącej krwi i błyskawicznym ruchem podniósł się z ziemi. Tutaj już nie chodziło o wykonanie zlecenia. Xavier chciał zaprowadzić sprawiedliwość i był zdecydowany aby wkroczyć w sam środek obozu z zamiarem zabójstwa. Wstając zapomniał anulować magii naszyjnika i hałas spowodowany jego gwałtownym ruchem oszołomił go. Szarpnął za naszyjnik i magia wzmacniająca zmysły przestała działać. "Cholera" zaklął "Dranie na pewno mnie usłyszeli". Mimo wszystko kucnął przy ziemi czekając na rozwój wydarzeń.
Ostatnio edytowane przez Arayo 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Proszę stosować się do regulaminu pisania postów.
Awatar użytkownika
Zinzaar
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zinzaar »

        Czuły słuch Zinzaar złowił nietypowy hałas w krzakach. Ktoś inny nie zwróciłby na niego większej uwagi, ale w kobiecie zburzył spokój nudnego postoju. Zwierzęta zazwyczaj nie wydawały takich odgłosów. Odstawiła miskę usiłując wpatrując się w ścianę lasu ogarniętą mrokiem. Miała wrażenie, że przed chwilą zobaczyła sylwetkę, która szybko ukryła się w krzakach. I że tym razem to nie był wytwór wyobraźni.
        Od niechcenia odstawiła miskę i podniosła się z ziemi. Otrzepywała właśnie płaszcze kiedy napotkała spojrzenie swojego pracodawcy.
- A gdzie ty się niby wybierasz? - Burkną oskarżająco.
- Na obchód. Zapłacił mi pan za ochronę, więc wykonuję swoje obowiązki - odparła sucho.
- Kazałem ci siedzieć przy mnie.
- O ile mi się wydaje to ja jestem ochroniarzem, a nie pan. I to ja lepiej wiem jak to powinno wyglądać. - Mówiąc to pochyliła się nad kupcem, który mimo woli cofnął się speszony połyskującymi miedzianymi oczyma i wrogim głosem. - Gdyby nie to, że nie łamię umów już dawno by mnie tutaj nie było, dlatego niech pan mi nie próbuje wejść na głowę.
        Wyprostowała się dumnie oddalając się. Teraz miała ważniejsze sprawy na głowie niż zżymanie się nad Jantarem. Skierowała się w przeciwną stronę obozowiska niż ta, z której zobaczyła enigmatyczną sylwetkę. Chciała uśpić czujność ewentualnego przeciwnika. Kiedy dotarła poza krąg światła zmieniła chów na znacznie cichszy i miększy. Zaczęła skradać się w stronę gdzie powinna być tajemnicza osoba.
Awatar użytkownika
Xavier
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xavier »

Dopiero po chwili Xavier odważył się wychylić z krzaków. Szybko przeszukał wzrokiem obozowisko. Coś mu się nie zgadzało. Nagle dotarło do niego, że wśród osób krzątających się przy ognisku zabrakło zakapturzonej osoby. Znowu schował się w krzakach.
"Zniknął" krótko podsumował i podrapał się po głowie. Nagle przyszedł mu do głowy pomysł - genialny w swojej prostocie. Xavier zaczął diabolicznie chichotać pod nosem. Skoro tajemniczy ktoś gdzieś poszedł, to nie było go przy Jantarze. Najemnik nie mógł sobie wymarzyć lepszej sytuacji. Jeszcze raz wyjrzał z krzaków i upewnił się, że nikt go nie widzi. Potem skradając się od drzewa do drzewa powolutku zaczął się zbliżać do pierwszego wozu z brzegu. Ich ustawienie było o tyle dobre, że wozy ustawione w okrąg zasłaniały go od ludzi skupionych przy ognisku. Ciągle jednak musiał uważać, żeby pozostać nieusłyszanym.
Do wozów doszedł niezauważony. Aby dostać się do Jantara musiał wywołać odrobinę zamieszania. Przyłożył obie ręce do wozu i zamknął oczy. Magia zdecydowanie nie była domeną Xaviera. Posiadał niewielki talent magiczny, który sprowadzał się jedynie do podstawowych aspektów magii ognia. Będąc jednak osobą, która korzysta z każdej nadarzającej się okazji, najemnik starał się pogłębiać swoje umiejętności magiczne. Po chwili koncentracji drewno, z którego zbudowany był jeden z wozów, zajęło się ogniem. Xavier chwilę poczekał aby upewnić się czy ognień nie zgaśnie i zgięty w pół zaczął przemieszczać się do kolejnego pojazdu. Udało mu się w ten sposób podpalić cztery wozy dookoła obozowiska. Schował się w między pobliską kępą drzew, i czekał na dogodną sytuację aby wkroczyć. Zagrożenie ze strony zakapturzonej postaci wydawały mu się bardzo odległe...
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Zinzaar postanowiła ruszyć w stronę krzaków drogą okrężną. W ten sposób mogłaby zajść od tyłu potencjalnego przeciwnika, co dałoby jej sporą przewagę. Nie sądziła wprawdzie, że będzie jej potrzebować. Powątpiewała również w to, że ktoś naprawdę czyha na życie gburowatego kupca. Pewnie grubas ma zwyczajnie zbyt wielkie mniemanie o sobie i na każdym kroku widzi złudne niebezpieczeństwo.
"Pewnie, gdy się zbliżę, zobaczę tylko uciekającego królika, bądź sarnę..." - pomyślała gorzko. Nuda doskwierała jej tak bardzo, że niemal miała nadzieję na spotkanie jakiegoś rzezimieszka wypatrującego łatwej okazji do zarobku. "Czy byłaby taka łatwa..? To się okaże." - uśmiechnęła się i zrobiła kolejny krok ku leśnej gęstwinie.
W tym samym czasie sanginer przyczajony za wozami użył zaklęcia. Podpalił jeden z nich, a już po chwili i drugi stanął w płomieniach. Kupcy poderwali się ze swych miejsc, jednak zabójca tylko na to czekał. Nie rozglądał się, nie wykonywał niepotrzebnych ruchów. Był profesjonalistą. "Kilka cięć i zadanie wykonane." - uśmiechnął się w duchu i wyciągnął jeden z sześciu mieczy, ten, który znajdował się najbardziej z prawej strony. Xavier wydał z siebie cichy okrzyk podniecenia i skoczył ku światłu ogniska...
Po pierwsze krzyk. Po drugie, odgłosy uderzania stalą o stal. Po trzecie, wyraźne ślady stóp odbite w trawie. To wystarczyło. Kobieta była niemalże pewna, że nie ma po co wracać do obozu. A jednak... Jednak musiała wiedzieć. Wyciągnęła szablę, w umyśle przygotowała zaklęcie ognistej kuli i pobiegła w kierunku wozów.
Mnóstwo krwi i poszarpane ciała. Nie więcej, jak jedno cięcie na osobę.
- Zawodowiec - mruknęła posępnie.
Zinzaar zastanawiała się, co zrobić dalej. Z jednej strony mogła przeszukać wozy i znaleźć coś użytecznego. Z drugiej, wolała, jak najszybciej opuścić to miejsce...
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości