Leonia[W zrujnowanym domu] Odnaleźć matkę.

Bardzo duże miasto portowe, mające aż trzy porty, w tym dwa handlowe, a jeden z którego odpływają jedynie statki pasażerskie. Znane z bardzo rozwiniętej technologi produkcji statków i łodzi, o raz hodowli rzadkich roślin nadmorskich.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

[W zrujnowanym domu] Odnaleźć matkę.

Post autor: Rowena »

Rowena siedziała na wąskich schodkach przed wejściem do jej domu. Była skołowana i załamana. Kto mógł zrobić coś takiego i po co? Wnętrze jej domu wyglądało jak po przejściu huraganu. Poprzewracane i zniszczone meble, połamane krzesła, podarte ubrania, zniszczone pamiątki... Początkowo sądziła, ze ktoś włamał się by ukraść pieniądze, jednak skrzynia, w której trzymała wartościowe przedmioty i rueny była nienaruszona. Jedyne co zginęło to srebrny medalion w kształcie gwiazdy, który Row dostała od matki. Mama mówiła jej, że medalion nosi w sobie moc, jednak nie zdążyła wyznać jej jaka magia zaklęta jest w przedmiocie. Jednak medalion musiał być czymś potężnym, skoro z całego dobytku zniknęło tylko to. To wszystko było podejrzane. Ktoś przetrząsał jej mieszkanie tylko po to by zabrać stary, srebrny medalion? W dodatku medalion, który należał do jej matki? Już dawno zarzuciła poszukiwania rodzicielki, w domu wszyscy pogodzili się, z tym, że matka nie żyje. Jednak po co komu byłaby srebrna gwiazda należąca właśnie do niej? Co jeśli jej matka żyła?

Obok smutnej Row siedział jej najbliższy przyjaciel - wielki, płowy lew - Vesper. Row spojrzała na niego smutnym wzrokiem i pogładziła po gęstej grzywie.
- Co ja mam teraz zrobić? - powiedziała do zwierzęcia. Vesper mruknął coś i pochylił głowę dając do zrozumienia swojej pani, że drapanie sprawia mu przyjemność. Ves w zasadzie niewiele się różnił od swoich małych braci. Z charakteru był taki sam jak kocury-dachowce. Lubił drapanie, głaskanie i wszelkie inne pieszczony, choć przez to jak wielki był nie mógł pozwolić sobie by skulić się na kolanach Row. Zamiast tego często kładł jej na nogach sam łeb, co z resztą próbował uczynić w tej chwili.
Awatar użytkownika
Irmgardis
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Irmgardis »

Irmgardis szła przez miasto, rozglądając się wokół z zaciekawieniem. Leirę zostawiła przed wejściem, bo wielce interesujące mogłoby być przybycie do miasta złotej smoczycy. Irmgardis postanowiła zawitać w tym mieście, by dowiedzieć się czegoś o jej ojcu. Dowiedziała się o wskazówkach od pewnego karczmarza w Danae. Kojarzył on Ulumiena i powiedział, że nieraz widywał go z przyjaciółką, niejaką Czarodziejką Aurum. Mieszkała ona podobno tu, w Leoni. Miała dom, w którym mieszkała razem ze swoją rodziną. Podobno po śmierci matki Irmgardis, to właśnie ona pocieszyła przyjaciela zyskując wielką przyjaźń. Może właśnie Pani Aurum, wie coś o jego pobycie, gdyż nie było go w Kryształowym Królestwie. Spokojnym krokiem przemierzała ulice Leoni w poszukiwaniu domu Aurumów.

Jej spacer przerwał niecodzienny widok. Na schodach pewnego domu siedziała kobieta. Proste, rude włosy spływały kaskadą po jej mokrych policzkach. Dziewczyna patrzyła z rozpaczą na budynek. Tuż obok czerwonowłosej siedział sporej wielkości lew. Głaskała przyjaciela, zwierzając się mu z problemów, jakie ją trapiły. Irmgardis na chwilę zapomniała o celu, z którym przybyła do miasta. Jako osoba o wielkim sercu podeszła bliżej, jednak nie naruszała prywatności zrozpaczonej osóbki.
- Witaj. - rozpoczęła nieśmiało półelfka - Nic ci nie jest? - zapytała - Mogę w czymś pomóc? Coś dla ciebie zrobić? - kontynuowała.
- Przepraszam, nie przedstawiłam się. - uśmiechnęła się - Nazywam się Irmgardis.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

Row trudno było poukładać sobie w głowie to co się wydarzyło, a właściwie co zastała. Ostatnie lata spędziła sprzątając bałagan za siostrą, chciała wreszcie odpocząć, wrócić do dawnego życia. Sądziła, że zastanie dom w nienaruszonym stanie. Owszem, spodziewała się ton kurzu i pyłu, ale nie tego, że ktoś przewrócił jej domostwo do góry nogami. Przez myśl przeszło jej żeby zawiadomić władzę, ale właściwie po co? Oprócz medalionu nic nie zginęło, wyglądało na to, że ten kto to zrobił dokładnie wiedział czego szukać. Row westchnęła głośno i przytuliła się do Vespera, jednak nagle coś wyrwało ją z letargu. Odwróciła głowę i zaskoczona spojrzała na dziewczynę, która zatrzymała się przy niej i przywitała ją dość pogodnie.
- Nie... nie... Ja nie potrzebuję pomocy - wydukała.
- Row... Rowena, mam na imię Rowena - przedstawiła się.
Awatar użytkownika
Irmgardis
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Irmgardis »

Czerwonowłosa, przylgnęła do lwa, zerknęła przestraszona na Irmgardis, po czym wyjąkała, że nie potrzebuje pomocy.
Irmgardis uśmiechnęła się zachęcająco
- Hm... Skoro ty nie potrzebujesz pomocy, to może... - zawiesiła na chwilę głos - Pomożesz mi?

- Rowena - odpowiedziała Irmgardis na słowa dziewczyny - Bardzo ładne imię...
- Czekaj - krzyknęła nagle. Swym niespodziewanym wybuchem mogła przestraszyć dziewczynę - Ty masz na imię Rowena, tak jak córka czarodziejki... - zamyśliła się na chwilę.
- Jesteś Czarodziejką? - zapytała nagle Irmgardis - Roweną Aurum, prawda?

- O rety. - zasłoniła usta Irmgardis - Nie chciałam Cię przestraszyć, ani nic z tych rzeczy. - Irmgardis przyklękła obok.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

Tak, Rowena faktycznie się przestraszyła. Nagły wybuch emocji nieznajomej pewnie przestraszył by chyba największego stoika. No... może nie przestraszył, ale na pewno poruszyłby niejednego spokojnego człowieka. Irm była niezwykle ekspresyjna, co zdecydowanie różniło ją od spokojnej i raczej opanowanej Roweny. Nawet Vesper zareagował niespokojnie na wybuch emocji półelfki i wydał z siebie złowrogi pomruk.
- Już, już - Row pogładziła lwa po grzbiecie starając się go uspokoić.
- Ona nie chce niczego złego - poklepała Vespera po boku.
- Ale tak... - Row spojrzała na Irmgardis - jestem czarodziejką i nazywam się Rowena Aurum. Coś cię do mnie sprowadza? - spytała.
- Skąd mnie znasz? Potrzebujesz uzdrowicielki? - Row taką pracą parała się w Leoni, więc spodziewała się, że owa nieznajoma potrzebuje od niej pomocy przy uzdrowieniu siebie, lub kogoś innego. Mimo tego, że w tej chwili czuła się bardzo źle i była całkowicie rozbita, to nie potrafiłaby odmówić pomocy komuś potrzebującemu. Wstała ze schodów, a wraz z nią wstał i płowy lew.
- Co się dzieje? - spytała nadal będąc przekonaną, że chodzi o to by ulżyć komuś w bólu, czy wyleczyć z choroby.
- Pomogę jeśli tylko będę potrafiła.
Awatar użytkownika
Irmgardis
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Irmgardis »

Irmgardis trochę zakłopotana nadal przepraszała za nagły wybuch. Kobieta uspokajała lwa, który zdenerwował się nagłym krzykiem dziewczyny. Irmgardis nie spodziewała się, że nowo poznana Rowena może pomóc w poszukiwaniach ojca Irmgardis. Zapytana przez dziewczynę, skąd ją zna i czego potrzebuje, Irmgardis delikatnie odpowiedziała.
- Słyszałam o tobie od pewnego karczmarza w Danae. - odparła półelfka - Nie potrzebuję pomocy medycznej, ani nie przybywam od osoby, która potrzebowałaby takiej.
- Chodzi bardziej o twoją matkę, Czarodziejkę Aurum. - wyjaśniła pośpiesznie - Wiesz gdzie mogłabym ją znaleźć?
- Podobno znała Ulumiena, który... - Zamyśliła się - jest moim ojcem. Szukam go od jakiegoś miesiąca, gdyż dawno nie było go w domu, w Kryształowym Królestwie i nie chciałabym, by coś mu się stało. - Wyjaśniła z niepokojem.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

- Beatrice. Moja mama to Beatrice Aurum, bardziej znana jako Tris, ale ona... - zawiesiła głos. Nie wiedziała co ma powiedzieć, bo tak naprawdę nie miała pojęcie co stało się z jej matką, nie wiedziała, czy żyje, czy też nie, to było trudne. Wyraźnie posmutniała.
- Nie wiem gdzie jest moja matka. Zaginęła wiele lat temu. Szukałam jej. Szukaliśmy - poprawiła się.
- Ślad po niej zaginął. Pojechała do Menaos odwiedzić moją babcię, ale nigdy tam nie dotarła. W miasteczkach leżących na trakcie nikt jej nie widział, ani o niej nie słyszał. Pytałam wszędzie i każdego, nikt jej nie pamiętał. Ojciec też jej szukał, ale nikt nic nie wiedział - wyjaśniła.
- Ulumien z Kryształowego Królestwa jest twoim ojcem? - zdziwiła się.
- Znam go... Przelotnie, ale jednak. Znał moich rodziców. Myślisz, że zaginięcie twojego ojca ma coś wspólnego z moją matką? - spytała zaskoczona.
- Ktoś splądrował mój dom - wskazała ruchem głowy na budynek za nią - nie zginęło nic prócz medalionu mojej matki. Nie wiem jaką magię w sobie nosił, mama nie zdążyła mi tego wyjaśnić. Sądzisz, że kradzież medalionu może mieć coś wspólnego z Ulumienem?
Row miała mętlik w głowie. Przecież to nie mógł być przypadek. Zaginięcie ojca Irmgardis i zniknięcie medalionu jej matki musiało mieć ze sobą coś wspólnego.
- Wejdziesz? - spytała, rzecz jasna mając na myśli zaproszenie Irm do domu.
- W środku jest... bałagan, delikatnie mówiąc, ale mimo to...
Awatar użytkownika
Irmgardis
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Irmgardis »

- Najmocniej cię przepraszam - zmartwiła się Irmgardis - Nie miałam pojęcia o tym, co się stało z twoją matką.
Dziewczyna westchnęła.
- Mój ojciec widzał mnie tylko po narodzinach. - powiedziała półelfka - Potem pojechał na misję i nikt go nie widział, ale... - zdziwiła się dziewczyna - ja czuję, że on żyje.
Irmgardis zamyśliła się. W sumie, to czeka ją jakąś przygoda, a możliwe jest że znajdzie ojca, lub chociaż Panią Tris Aurum. Prawdopodobnie ona będzie mogła opowiedzieć więcej o Ulumenie. Z opowieści karczmarza dziewczyna zrozumiała, że to Pani Beatrice pocieszała Ulumiena. Kiedy Rowena poprosiła o wejście do budynku, Irmgardis wyrwana z zamyślenia potknęła się, na szczęście nie wywracając się.
- Spokojnie - uśmiechnęła się na wzmiankę o bałaganie - pomogę Ci trochę ogarnąć.
Kiedy weszła do domu, zobaczyła porozrzucane wszędzie rzeczy. Dwa krzesła miały odłamane nogi, wazony były potłuczone, a wszędzie latały kartki i notatki z otwartych szuflad.
- Raz, dwa i będzie tu posprzątane. - Zachęciła Rowenę Irmgardis - Co cztery ręce, to nie dwie - uśmiechnęła się i podniosła leżące krzesło.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

Rowena była wyraźnie przybita. Zupełnie odwrotnie niż jej nowa towarzyszka, która zdawała się tryskać entuzjazmem. Czarodziejka chwyciła Vespera za szeroką obrożę, którą nosił na szyi i wprowadziła go jako pierwszego do zrujnowanego domu. Przeszła z nim pomiędzy zniszczonymi meblami i na chwilę zniknęła w izbie, która służyła za kuchnię. Wielki lew nie mógł zostać w mieszkaniu, w dodatku tak zniszczonym, dlatego Row wyprowadziła lwa na podwórze, które znajdowała się za domem. Potem wróciła i spojrzała na Irm, która tak ochoczo zabrała się za sprzątanie jej domu.
- Dlaczego to robisz? - spytała czerwonowłosa. Nie była przyzwyczajona do tak otwarcie okazywanej radości i chęci pomocy. Nim Irmgardis zdążyła odpowiedzieć Rowena też zaczęła sprzątać. Rozbite krzesła wyniosła na podwórze, a kiedy wróciła zebrała z podłogi pergaminy i kartki i ułożyła je w dużym regale stojącym pod ścianą. Podniosła też przewrócony stół i przesunęła do na powrót do kuchni. Suche kwiaty, które były rozrzucone po podłodze zebrała w jeden bukiet i położyła je na komodzie, a szkło z rozbitych wazonów zamiotła.
Awatar użytkownika
Irmgardis
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Irmgardis »

Do budynku pierwsza weszła Rowena że swoim lwem. Wyprowadziła go do podwórza za domem i wróciła przygnębiona. Irmgardis niezrozumiała trochę czarodziejki. Przecież czerwonowłosa właśnie odkryła delikatną nić życia swej matki. Miała możliwość zobaczenia się ze swą rodzicielką, lecz ona nadal była smutna. Może to chodziło o coś innego.
- Hej, Rowena? - zapytała - Dlaczego jesteś taka smutna?
- Raczej słyszałaś te słowa, ale wspomnę je raz jeszcze - powiedziała półelfka - Jeśli coś ma się udać, musisz w to uwierzyć.

- Dlaczego Ci pomagam? - zdziwiła się dziewczyna - Na całym świecie jest tyle zła, że musi istnieć te parę osób, które będą pomagać, pocieszać i dawać nadzieję - wyjaśniła delikatnie Irmgardis, a na jej twarzy zakwitł śliczny uśmiech.
- Skoro jesteś czarodziejką, to pewnie używasz magii - wywnioskowała młoda Limanniel - Zastanawiam się, czy mogłabyś mi wytłumaczyć pewną sprawę z takich magicznych dziedzin? - zapytała.
W międzyczasie poustawiała prosto meble i zdjęła rozerwane firany. Z parapetu ściągnęła porozbijane figurki i powiesiła parę ramek na ścianie. Na jednej z nich widać było dziewczynkę podobną trochę do Roweny. Też miała długie czerwone loki i uśmiechniętą buzię. Miała na sobie białą letnią sukienkę i kapelusik, a w rączkach trzymała wiązkę rumianków. Mimo podobieństwa, to nie była towarzyszka Irmgardis.
- To twoja siostra? - zapytała Irmgardis.
Ostatnio edytowane przez Irmgardis 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Rowena
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rowena »

- Dlaczego jestem smutna? - Row zdumiało pytanie.
- Ktoś włamał się do mojego domu, zniszczył go, ukradł medalion mojej matki. Mam jakiś powód by być zadowoloną? To, że czujesz, że twój ojciec żyje, to że ktoś ukradł przedmiot należący do mojej matki nic nie znaczy. Nie mogę wierzyć, że ona żyje, nie mogę, po prostu nie mogę. Nie jestem w stanie tego zrobić, nie mam sił by znów mieć nadzieję, a potem się zawieść. Wolę miło się rozczarować. Poza tym... pomyśl... ktoś tutaj był, szukał czegoś, ktoś obcy, groźny, chyba mam powody by smuć się i bać? - Row wyraźnie się zdenerwowała. Jej nowa towarzyszka była zdecydowanie bardzo dziwna. Owszem, miła i sympatyczna, ale chyba nie rozumiała w jakiej sytuacji znalazła się czarodziejka.
- Jest mi po prostu źle. A na zdjęciu... tak to moja siostra, niestety... Ona nie jest taka jak ja, jest... Ech... - westchnęła.
- Jest szalona, zachowuje się jak wariatka, nie umie rzucać czarów, a jednak ich używa i wiecznie coś niszczy. Coś podpala, coś wybucha. Wysadziła w powietrze pracownię alchemiczną w szkole czarodziejek, podpaliła karczmę w Rapsodii. Ach! Ona jest nie do zniesienia, nie wiem co z nią począć... Po prostu widzisz... - Row bezsilna usiadła na dopiero co podniesionym stole - nic się nie układa. Moja matka zaginęła lata temu, potem żyłam normalnie bardzo krótko, bo moja siostra zaczęła być niebezpieczeństwem nie tylko dla innych, ale też dla siebie. Uganiałam się za nią po całym świecie i ratowałam z opresji nie mając własnego życia A teraz wracam tutaj i co zastaję? Dom w ruinie i pytanie czy kradzież medalionu cokolwiek znaczy? - czerwonowłosa zasłoniła twarz dłońmi i opuściła głowę. Naprawdę było jej ciężko i czuła, że traci wszystko siły. Westchnęła kilka razy aż w końcu znów spojrzała na Irm.
- To co chciałaś wiedzieć o magii?
Awatar użytkownika
Irmgardis
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Irmgardis »

Irmgardis próbowała chociaż trochę wczuć się w czarodziejkę. Zrozumiała, jak ciężko musi być czerwonowłosej, choć elfka miała zupełnie inny charakter i zupełnie inaczej zareagowałaby na taką sytuację.
- Przepraszam, nie powinnam za bardzo wtykać nos w twoje sprawy. Zachowałam się egoistycznie. - powiedziała markotnie.
Wysłuchała w skupieniu wypowiedzi na tematy siostry Row. Pierwszy raz poczuła, jak dobrze mieć "siostrę", która nie sprawia większych problemów. Co prawda, czasem udawało się Leirze rozwalić jakieś drzewa, lub domy, ale jednak zawsze jakoś udawało się im z tego wyjść, bez uganiania się za sobą po Alarnii.
Rowena, mimo zdenerwowania, z jakim mówiła o swojej siostrze, musiała bardzo ją kochać. Gdyby było inaczej, czyż uganiałaby się za nią po całej łusce?
W momencie, gdy czarodziejka już całkiem się rozkleiła, półelfka chciała ją przytulić, skleić każdy kawałeczek jej serca z niemożliwą precyzją. Musiała odnaleźć panią Tris Aurum, za wszelką cenę. Jeśli zaś się to nie uda, musi spotkać się z Roweną. Przecież każdy zasługuję na odrobiną szczęścia, nieprawdaż?
Mimo wielkich chęci, Irmgardis powstrzymała się przed wszelkimi przytuleniami. Nie wiedziała, czy wypada to u kogoś w gościnie, bo w końcu wychowała się ze smokiem i staruszką, a tam nikt nie uczył takich rzeczy... Podeszła tylko do Roweny i dotknęła jej ramienia.
- Może i nie znajdziemy twojej matki, może nie wszystko będzie jak dawniej, ale wiedz, że nie jesteś z tym wszystkim sama. Pomogę Ci, choćby nie wiem co. - wyznała Irmgardis - Nie pytaj się tylko dlaczego. Taka po prostu jest moja natura...

- Znasz się może na magii życia lub emocji? - zapytała Irmgardis - Może umiałabyś poduczyć mnie trochę w tych dziedzinach...

Kiedy pokój został niejako ogarnięty usiadły przy stoliku, a Rowena zaparzyła herbatę. Resztę dnia przesiedziały na pogawędce i historiach z życia. Nie raz Rowena rozpłakała się, a Irmgardis ją pocieszała.
Wieczorem, Irmgardis pożegnała się, przytuliła na pożegnanie czarodziejkę i wyszła z domu czerwonowłosej. Doszła do obrzeży miasta, a stamtąd do obozu i Leiry. Rozpaliły płomyczek ognia i półelfka owinęła się kocem i zasnęła, wtulając się w smoczycę.

W nocy, do obozu przyszła postać w kapturze. Wystający czerwony loczek, zdradzał płeć kobiety. Leira podniosła leniwie powieki i spojrzała na gościa.
- Wczorajszego dnia, nie istniała Rowena Aurum. Nie istniała i nigdy nie będzie istnieć. - rzekła nieznajoma i machnęła ręką nad Irmgardis. Leira uśmiechnęła się w zrozumieniu i przykryła skrzydłem przyjaciółkę.
- Żegnam cię w pokoju - powiedziała smoczyca i kiwnęciem głowy pożegnała "gościa". Wtem kaptur spadł z głowy czarodziejki za pomocą drobnych palców czerwonowłosej i w blasku księżyca ukazała się drobną twarz Roweny. Po chwili, czarodziejka zniknęła w gąszczu drzew.

Irmgardis zerwała się nad ranem w pośpiechu zjadając suchary z zapasów. Pogłaskała łuski śpiącej Leiry i pobiegła w stronę miasta. Szła w stronę domu Roweny, by powitać czarodziejkę i opowiedzieć jej wszystkie swoje przemyślenia. Gdy doszła na miejsce, nie zobaczyła domu, w którym wczoraj siedziała. Zamiast niego widniał warsztat szewski. Irmgardis w zdumieniu rozejrzała się. Wszystko inne się zgadzało. Te same sąsiadujące kamienice, ten sam widok na port. Zaniepokojona weszła do warsztatu. Za ladą siedział... Karczmarz z Danae.
- Dzień dobry - powiedział radośnie wycierając ręce w fartuch - W czym mogę pomóc?
- Witam, wie pan może kto to Rowena Aurum, lub jej matka Tris Aurum? Może wie pan coś o elfie Ulumenie? - zapytała już naprawdę zdezorintowana Irmgardis.
- Rowena Aurum - podrapał się po siwej głowie - Uzdrowicielka, prawda? Nie ma jej tutaj już od wielu miesięcy. A elf Ulumien, pewnie znowu się gdzieś pałęta po Alarnii, wykonując misje władcy elfów. - odpowiedział i pokręcił głową w rozbawieniu.
- A...Al...Ale jak to? - Potrząsneła głową ze zdumieniem - Przecież wczoraj z nią rozmawiałam.
- Ta dzisiejsza młodzież - zaśmiał się do siebie "szewc" - Tak bardzo chcą czegoś dokonać, że wymyślają własne historie i jeszcze w nie wierzą. Wybacz złotko, ale to był tylko sen. Rowena już dawno wyruszyła szukać swej matki, Tris, a Ulumien, to całkiem inna historia...
- Przepraszam bardzo, nie chciałam zawracać panu głowy - uśmiechnęła się promiennie Irmgardis i wyszła z warsztatu. Pewnie staruszek miał rację, tylko to sobie wyśniła...

Gdy doszła do obozowiska, Leira już miała wszystko spakowane.
- Wyruszamy na nową przygodę? - zapytała Irmgardis, zapytała z uśmiechem elfka, a w jej policzkach ukazały się śliczne dołeczki.
Już całkiem zapomniała o Rowenie, Tris i znajomości czarodziejek z jej ojcem. Czując we włosach powiew wiatru, poleciały szukać następnych miejsc, które zachwyciłyby przyjaciółki. w promieniach słońca, widać było białego smoka z postacią na grzbiecie, sunącego przez błękitny nieboskłon Alarni...
Zablokowany

Wróć do „Leonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości