Leonia[Miasto] Pogoń za utraconą sakiewką

Bardzo duże miasto portowe, mające aż trzy porty, w tym dwa handlowe, a jeden z którego odpływają jedynie statki pasażerskie. Znane z bardzo rozwiniętej technologi produkcji statków i łodzi, o raz hodowli rzadkich roślin nadmorskich.
Awatar użytkownika
Enola
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Enola »

Ciałem Enoli zawładnęła eugona. Jej drugie ja. Alter ego, którego tak bardzo nienawidziła, którego tak bardzo chciała się pozbyć. To jednak było niemożliwe, ona i wężyca były jednością, jedna nie mogła istnieć bez drugiej. Enola była eugoną, eugona była nią. I choć starałaby się z całych sił nie mogła tego zmienić. To co się właśnie stało było szczęściem w nieszczęściu. Dym, który pojawił się, dla Enoli, właściwie znikąd, zaczął dusić eugonę. Kaszlała, krztusiła się, dym drapał ją w gardło, szczypał w oczy. Demon, który władał jej ciałem, kiedy tylko miał okazję zaczął się dusić. Usilnie próbując złapać powietrze Enola spadła na podłogę i zaczęła czołgać się do drzwi. Energia anielicy spowodowała przemianę, ale trujący dym zdławił demona, który mieszkał w jej ciele. Łuski zniknęły, język stał się ludzki, znów była kobietą. Rany na jej ciele krwawiły o wiele mniej, lecz i tak walczyła o życie. Chciała krzyczeć "pomocy", ale tylko krztusiła się się zatrutym powietrzem. Nic nie widziała, bo oczy miała zapiekłe i łzawiące. Nie wiedziała czy czołga się w dobrą stronę. Dym błyskawicznie wypełnił całe pomieszczenie. Nagle uderzyła w coś głową. Ból był tak silny, że automatycznie chwyciła się za bolące miejsce wyjąc z bólu, co tylko spowodowało kolejną falę morderczego kaszlu. Dym zalewał jej płuca, piekący ból rozchodził się po trzewiach. Oczy szczypały tak, że gdyby mogła wydrapałaby je sobie, by tylko poczuć ulgę.
Bluen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Zielarz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Bluen »

Poirytowana zaistniałą sytuacją, Bluen nerwowo krążyła pomiędzy żołnierzami, usiłując uspokoić nadszarpnięte nerwy. Była wściekła na samą siebie i sposób w jaki zareagowała na widok wężowej istoty. Zdecydowanie powinna wykazać więcej opanowania i rozsądku. Przez wiele lat szkolono ją po to by umiała radzić sobie z wszelkiego rodzaju demonami i nie wpadała w panikę na widok pierwszej złowrogo wyglądającej istoty jaką los postawi na jej drodze. Tymczasem ona zachowuje się jak w pierwszym dniu swojej edukacji. Przede wszystkim nagle z przerażeniem stwierdza że nie wie absolutnie nic na temat stworzeń będących krzyżówką człowieka i węża. Anielicy wydawało się niemożliwością by nigdy nie spotkała zapisów na temat takich istot. Postanowiła przy pierwszej okazji odwiedzić bibliotekę i nie wychodzić z niej do czasu aż nie znajdzie tam rozwiązania nurtujacego ja problemu,lub też nie przeżuci wszystkich zawartych w niej stronnic.
Po drugie pozwoliła sobie działać pod wpływem impulsu, nieprzemyślanie i głupio. Właściwie brakowało jej jeszcze tylko tego by zaczęła wrzeszczeć z przerażenia. Zamiast histerii i bezmyślnej akcji z kupą dymu, powinna cieszyć się z okazji jaką miała przed sobą. Jeśli ktoś w Leonii usiłował ją zabić, to właśnie zyskała doskonałą okazję by dowiedzieć się czegoś na temat swojego wroga. Przecież nie może cały czas się bronić, neutralizując kolejne próby ataku na własne życie. Tym bardziej że w ten sposób naraża osoby z swojego bezpośredniego otoczenia. Ucieczka była najgorszym z możliwych rozwiązań. Powinna schwytać, obezwładnić i przesłuchać dziewczynę którą przyjęła do swojego warsztatu. Wprawdzie nie czuła się dobrze w tej roli, a zadawanie bólu i wyciąganie informacji z całą pewnością nie było jej domeną, ale coś z pewnością dałaby radę wymyśleć. W ostateczność poprosiła by o pomoc Cyfię.
Jednak, tym co najbardziej nie dawało spokoju Bluen i burzyło jej sumienie, była zachowanie się anielicy bezpośrednio po wydostaniu się na zewnątrz budynku. Jako osoba o głębokim przekonaniu co do konieczności stosowania litery prawa, za niedopuszczalne uznawała stawianie oskarżeń w sytuacji w której kieruje sie tylko domysłami i nie posiada żadnego dowodu. Wstydziła sie tego co powiedziała publicznie.
Tymczasem strażnicy miejscy myśleli zgoła inaczej. Skoro Bluen wydała wyrok, to znaczyło że Noah był winien, a skoro sam oskarżony spróbował uciekać, to znak iż był winien jak cholera. Kapitan Malwir, z stertą przekleństw na ustach, zaczął wydawać rozkazy. Jego ludzie otoczyli budynek i z napiętymi kuszami celowali w każde z możliwych wyjść prowadzące do warsztatu uzdrowicielki. Natychmiast padł też rozkaz by aresztować dziewczynę która rozmawiała zawczasu z oskarżonym. Mimo sprzeciwu i oporu stawianego przez nieznajomą, kilku strażników zdołało ją w końcu obezwładnić. Widać było iż szybkie forowanie wyroków nie jest tylko słabością Bluen ale również wielu spośród miejscowych przedstawicieli prawa.
Cześć gapiów usiłowało wziąć sprawy w swoje ręce i z wiadrami pełnymi wody spróbować ugasić pożar będący przyczyną szerzących się wszędzie oparów, jednak stanowczy sprzeciw żołnierzy, usadził bohaterów z powrotem na miejsca. Winny miał się poddać lub usmażyć żywcem.
- Kapitanie, to niedorzeczne. Nie jesteś upoważniony do wykonywania egzekucji - Bluen usiłowała przemówić człowiekowi do rozsądku, jednaj urażona duma i nadmierna ambicja, uczyniły Malwira odpornym na wszelkie argumenty.
Nagle na oczach wszystkich stało się coś bardzo dziwnego. Cały nagromadzony wewnątrz budynku dym, w jednej chwili za sprawą niewidzialnych mas powietrza, wypchnięty został na zewnątrz, prosto w kierunku żołnierzy i gapiów zgromadzonych na ulicy.
- Na ziemię! - Krzyknęła anielica zdając sobie sprawę iż opary są na tyle lekkie by unosić się w powietrzu. Cześć osób posłuchała polecenia Bluen. Inni po chwili zaczęli dusić się i kasłać. Na szczęście w dużej przestrzeni dym szybko przerzedził się, a jego działanie przestało być toksyczne. Wkrótce wiatr zrobił swoje i powietrze wokół na powrót zrobiło się czyste.
Kapitan straży natychmiast wysłał pościg za tajemniczą dziewczyną która uciekła korzystając z zamieszania wywołanego trującym gazem, po czym nakazał dwóm swoim podwładnym przeszukać warsztat uzdrowicielki. Po chwili, ku zdziwieniu wszystkich, wysłani przez Malwira zwiadowcy wyszli z budynku rozkładając bezradnie ręce.
- Nikogo tam nie ma. - Oświadczyli.
- Co znaczy nie ma?! Bando przygłupów! - Irytował się dowódca. - Pozwoliliście im przemknąć obok siebie, ślepi i głusi na wszystko. Nie martw się panienko. Dopadniemy drani. Przetrząsnę miastem jeśli będzie trzeba. A tymczasem warsztat znów należy do ciebie.
Bluen niepewnie spojrzała w kierunku namalowanego niedawno szyldu. "Przecież nie mogę bać sie wejść do własnego domu"- postanowiła, odprowadzając wzrokiem odchodzących żołnierzy.
Awatar użytkownika
Noah
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Noah »

Bańka zrobiona przez dziewczynę perfekcyjnie zabezpieczała Noaha przed oparami, jednak poruszanie się w nich było niczym błądzenie we mgle więc mężczyzna cały musiał chodzić po omacku, by się nie przewrócić, co utrudniało poszukiwania.
- Cholera tak w ten sposób nigdy ich nie znajdę! - zaklął Noah, starając się nie zabić po drodze. W pewnym momencie jego noga natrafiła na coś sporego, a mianowicie na spotkaną wcześniej dziewczynę. Wtedy stało się coś dziwnego. Opary powoli zaczęły opuszczać pomieszczenie a bariera na jego głowie zniknęła. Niestety dla Noaha zniknięcie oparów równało się z wtargnięciem żołnierzy do środka, a on nie był w stanie szybko uciec. Muszę coś wymyślić i to szybko, inaczej źle się to dla mnie skończy..., pomyślał Noah, szukając sposobu na wyrwanie się z nieprzyjemnej sytuacji. Miał jeden pomysł dość szalony ale mógł się udać. Wziął nieprzytomną kobietę w ramiona... i utwardził całe ciało i ciało dziewczyny włącznie z ich ubraniami dzięki czemu przypominali czarny posąg. Jedyne co Noah musiał zrobić to stać nieruchomo do czasu aż strażnicy wyjdą. O dziwo pomysł zadziałał całkiem dobrze. Żołnierze wkroczyli i obszukali każdy kąt nie zwracając uwagę na niego i dziewczynę. Jeden tylko na moment przystanął, by im się przyjrzeć, po czym odszedł wraz z resztą. Na zewnątrz dało się słyszeć przekleństwa dowódcy. Wyglądało na to że było bezpiecznie. Ufff... o mały włos, pomyślał Noah zaprzestając działania uzbrojenia.
Awatar użytkownika
Enola
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Enola »

Myślała, że przyjdzie jej umrzeć w tym miejscu. Nic nie wskazywało na to, że ktoś zjawi się i cudem ją uratuje. Jednak czasu by pogodzić się ze swoją rychłą śmiercią nie miała. Jej oczy były tak zapiekłe i załzawione, że nie wiedziała nawet jak dym znika, poczuła tylko, że pieczenie w jej gardle nie narasta. Niestety kaszel nie zelżał. Dusiła się już do tego stopnia, że żołądek zaczął odmawiać posłuszeństwa. Nagłe wymioty wstrząsnęły jej ciałem. Teraz była już tylko w stanie leżeć na drewnianej podłodze i czekać na śmierć. Przez myśl przeszło jej, że może to i lepiej, że wreszcie uwolni się od swojego drugiego ja, że wreszcie zazna spokoju. Przecież powinna odejść do Matki Natury i tam po tych wielu latach walki samej ze sobą wreszcie odpocząć. Dlatego przestała walczyć. Głowa opadła jej na podłogę, lecz nim zdążyła ponownie stracić przytomność poczuła, że ktoś jej dotyka i podnosi. I nagle stało się coś dziwnego. Nie zemdlała, a jednak nie mogła się ruszyć. Coś ja unieruchomiło, jakby ktoś rzucił na nią zaklęcie. Nie rozumiała dlaczego nadal ma świadomość, dlaczego nie odpłynęła, choć wszystko na to wskazywało. Co dziwniejsze przestała kaszleć i dusić.
Bluen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Zielarz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Bluen »

Długo musiała przekonywać siebie że wszystko jest w porządku i że może spokojnie wrócić do pracy, zapominając o całym incydencie. W jej warsztacie nie było wiele miejsc gdzie dwójka zbiegów mogłaby ukryć się przed wzrokiem strażników, a te kilka sprzętów jak łóżko, szafa czy skrzynie, w oczywisty sposób musiały być tymi które miejscy strażnicy przeszukali jako pierwsze. Nawet jeśli niespecjalnie przyłożyliby się do swojej pracy, kogoś takiego jak wężowa dama i jej wspólnik nie sposób było przeoczyć. Konkluzja z tego była taka iż jej mieszkanie jest puste i co najważniejsze bezpieczne.
- Panie Selsing proszę udać sie do domu i zaopiekować się żoną. Za chwilę do was zajrzę. - Poinstruowała rzeźnika, po czym ruszyła w stronę swojej pracowni.
Umysł Bluen zaprzątała myśl o tym kto i w jaki sposób zdołał usunąć z wnętrza wszystkie opary. A przede wszystkim dlaczego to zrobił. Anielica znała tylko kilka osób z Leonii mogących dysponować taką mocą, ale żadnej z nich nie widziała dziś na ulicy. Z drugiej strony ta dziewczyna pojmana przez strażników wyglądała jak ktoś potrafiący kontrolować powietrze więc mogła użyć swojej mocy by wydostać sie z tarapatów. .
W środku warsztatu panowała ciemność. Pierwszą rzeczą która od razu rzuciła się w oczy Bluen, była olbrzymia dziura w ścianie, wybita w miejscu starego korytarza łączącego jej pokoje z zakładem rzeźnika. Mieszkanie anielicy dawnej stanowiło integralną część domu państwa Selsing, jednak gospodarz uznał że jeśli ona ma wynajmować te pokoje, to należało je wygrodzić i oddzielić od siebie obie przestrzenie. W ten sposób Bluen miała poczuć sie dużo swobodniej i bez skrępowania jeśli przyjdzie jej ochota na "to coś". Anielica nie miała pojęcia czym jest owa czynność o której wspominała pani Selsing, za to doskonale zdawała sobie sprawę że jej mąż nie posiada ni krzty talentu stolarskiego. Wykonana przez niego prowizoryczna ścianka nie dość że straszyła swoim wyglądem, to jeszcze dała się zniszczyć jednym porządnym kopnięciem.
A teraz w jej miejscu widniała olbrzymia dziura.
- Szukaliście zbiega a nie przyszło wam na myśl że ów otwór nie stanowi elementu dekoracji? - Bluen ironicznie podsumowała pracę żołnierzy. Jej zdaniem nie trzeba było być śledczym by domyślić się którędy zbiegła para spiskowców.
"Mogli chociaż pofatygować się ..." Bluen nie skończyła tej myśli. Nagle coś szarpnęło ją za ramię, pociągnęło do tyłu, a silna dłoń mężczyzny przysłoniła jej usta.
- Nie krzycz. Nie zrobię ci krzywdy. Potrzebuję tylko byś pomogła mojej towarzyszce, a potem oboje znikniemy, zostawiając cie w spokoju. Proszę, zaufaj mi. - Dopiero po chwili, Bluen zorientowała się że trzymający ją mężczyzna mówi o wężowej dziewczynie. Na samą myśl o ponownym spotkaniu z tą istotą Bluen poczuła że wpada w panikę. Twierdząco pokiwała głową na znak że rozumie, nie będzie sie opierać i jeśli tylko mężczyzna ją puści to wszystko wytłumaczy. Człowiek stojący za Bluen nieznacznie poluźnił uchwyt dopuszczając anielicę do słowa.
- Nie mogę. Próbowałam, ale nic z tego. To znaczy chciałam ją uratować, ale ona próbowała mnie zabić. No może tak do końca to nie chciała, ale wydawało mi się za chciała. Bo widzisz ja panicznie boję się żab, a węże to takie trochę żaby. Znaczy wiem że nie są żabami ale są tak samo obślizgłe i mają to świdrujące spojrzenie. Znaczy żaby mają. Węże nie. Ale w sumie one też mogłyby mieć. I mogłyby być żabami. I chyba wpadłam w histerię i zareagowałam tak... tak głupio. No ale wtedy się bałam i teraz też sie boję, dlatego pewnie gadam bez sensu. - Wyrzuciła z siebie uzdrowicielka.
Awatar użytkownika
Noah
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Noah »

Noah przez dłuższą chwilę nasłuchiwał odgłosów z zewnątrz, chcąc się upewnić czy na pewno są bezpieczni. Gdy uznał że jest bezpiecznie, delikatnie położył dziewczynę na ziemi i zaczął się zastanawiać nad drogą ucieczki. Z rozmyślania wyrwał go odgłos kroków. Nie tracąc zimnej krwi Noah stanął za drzwiami w oczekiwaniu na przeciwnika. Ku jego uldze do mieszkania uzdrowicielki wkroczyła jego właścicielka, jednak mając na uwadze ostatnie kłopoty i fakt że jest najprawdopodobniej poszukiwany był pewien że kobieta narobi hałasu gdy tylko się pokaże, albo zauważy przyniesioną przez niego dziewczynę. "Nie ma rady muszę ją wziąć z zaskoczenia" - pomyślał niezbyt zadowolony z faktu że musi zachowywać się niczym złodziejaszek. Nie miał jednak innego wyjścia więc chwycił uzdrowicielkę za ramię, pociągnął do siebie i zasłonił jej usta, dłonią by nie wezwała pomocy. Zapewnił ją że jej nie skrzywdzi i poprosił o uzdrowienie nieprzytomnej dziewczyny zapewniając że po wszystkim już ich nie zobaczy. Z ulgą przyjął zgodę, rozluźniając uchwyt, zaś kobieta zaczęła dość pokrętnie tłumaczyć co zaszło jednak Noah nic z tego nie pojął.
- Chwila, stop. Jakie węże? Jakie żaby? - powiedział całkowicie puszczając uzdrowicielkę. Czuł że narobił dodatkowej paniki. Westchnął więc i spokojnie powiedział.
- Jeszcze raz od początku, na spokojnie. - powiedział starając się uspokoić wystraszoną kobietę - Co tu zaszło gdy ja spałem? I z jakiego powodu mnie aresztowano? - zapytał próbując wypaść w miarę przyjaźnie.
Awatar użytkownika
Enola
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Enola »

Słyszała rozmowę dwojga ludzi, ale ich nie widziała. Miała tak zmęczone i nadal zapiekłe oczy, że nie była w stanie ich otworzyć. Nie wiedziała, czy to sen, czy po prostu jest tak bardzo ranna, a jej organizm zatruty, że nie może się odezwać. Czy może to nadal magia, która ją sparaliżowała?
Nie jestem żabą! oburzyła się w myślach. Jak mogli myśleć, że była żabą? Nie, nie, nie. Nie była żabą. Może i była niebezpieczna, obrzydliwa, może i była tworem, którym należało gardzić, ale nie była żabą! Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie się złościć, że ktoś pomylił ją z innym istnieniem. Przecież powinna się cieszyć, w końcu ktoś uznał ją za coś innego niż wąż. Ale czy to było lepsze?

Poczuła, że ktoś kładzie ją na podłodze. Magia, która wcześniej ją unieruchomiła zniknęła. Mimo, że nadal nie mogła rozchylić powiek czuła, że odzyskuje władze w ciele. Mimowolnie przekręciła się na bok i zwinęła w kłębek. Nie czuła już w sobie siły eugony, miała wrażenie, że wężyca znów zasnęła gdzieś głęboko w niej. Zamiast tego jednak czuła ludzką słabość. Ból brzucha, od wcześniejszej rany. Piekące oczy, podrażnioną krtań, ból w klatce piersiowej przy każdym oddechu, od zatrutego powietrza.
- Nie jestem żabą - sądziła, że zdanie rozbrzmiewa jej jedynie w myślach, ale w rzeczywistości powiedziała je na głos. Jej struny głosowe były jednak tak podrażnione i obolałe, że było to bardziej chrypienie niż wyraźne słowa.
Bluen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Zielarz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Bluen »

Bluen czuła że zarówno wężowa dziewczyna jak i nieznajomy rosły młodzieniec nie są w stosunku do niej przychylnie nastawieni. Niewiele brakowało aby przyczyniła się do śmierci pierwszej z nich, a drugiego doprowadziła za więzienne kraty. Tłumaczenie się strachem przed żabami, jakkolwiek zgodne z rzeczywistością, brzmiało mało racjonalnie i w żaden sposób nie mogło zjednać jej sympatii rozmówców. Paradoksalnie, mimo iż stojący przed nią mężczyzna zdolny był do tego by jednym ciosem złamać jej kart, to półprzytomnej wątłej dziewczyny Bluen obawiała się bardziej. Była szkolona by walczyć z najbardziej obrzydliwymi z potworów jednak w hierarchii wszelkich paskudztw, żaby stanowiły zupełnie osobną kategorię bestii.
- Nie potrafię tego wyjaśnić. - Odpowiedziała anielica mając na myśli zarówno swoją fobię jak i całość zajść jakie wydarzyły się w warsztacie. – Mogę powiedzieć tylko tyle że jak chodzi o twoją dziewczynę to zagrożenie życia już minęło. Ona… ona potrzebuje teraz tylko i wyłącznie odpoczynku.
Swoją diagnozę Bluen postawiła na postawie obserwacji „zza ramienia” Noaha. Mimo wszystko nie miała odwagi samej zbliżyć się do pacjentki. W obawie że ta znów może ulec przemianie. Uzdrowicielka zdecydowała się wykorzystać młodzieńca jako tarczę za którą w razie potrzeby zdoła się ukryć. Popychając Noaha przed sobą, Bluen starała się skierować jego uwagę na Enolę. Już wcześniej doszła do wniosku że nieznajoma musi być jakąś nietypową formą zmiennokształtnych. Wprawdzie nigdy nie słyszała o przemianie w węża ale takiej ewentualności nie mogła wykluczyć.
- Ich zdolność do regeneracji tkanek znacznie przekracza możliwości ludzkie. Jestem pewna że ona sobie poradzi. – Podsumowała anielica chcąc jednocześnie dać do zrozumienia iż jej goście mogliby już pójść swoją droga. – I za całą pewnością nie jesteś żabą. – Zapewniła zarówno siebie jak i dziewczynę.
Przez krótką chwilę Bluen miała nadzieję ze jej starania przyniosą efekt. Nieznajomy spojrzał w kierunku drzwi jakby faktycznie rozważał opuszczenie pomieszczenia, jednak w tym samym momencie z zewnątrz dały się słyszeć głosy dyskutujących osób, a po chwili do warsztatu wtargnęła kolejna para niechcianych przez uzdrowicielkę postaci.
Bluen posiadała w swoim mieszkaniu wiele magicznych przedmiotów i roślin, a niemal każda z nich pełniła określoną funkcję. Jednym z przykładów tego typu rekwizytów były dzwonki umieszczone tuż nad wejściem które dla niewprawnego oka sygnalizowały po prostu obecność gościa, a w rzeczywistości ton i siła ich dźwięku wskazywała na umiejętności magiczne osoby wchodzącej. Sądząc po obecnie niosącym się tonie, rozgniewana starsza kobieta która wkroczyła do środka, przepełniona była magią po same uszy. Tajemniczej postaci towarzyszył wysoki, dostojnie wyglądający mężczyzna uzbrojony w długi miecz.
- Myślałaś zdziro że uda ci się odwalić taki numer i zyskasz klientele. Uratujesz staruszka a wszyscy zobaczą jaka to jesteś bohaterka i czego nie potrafisz. Tak. Niedoczekanie. – Warknęła kobieta.
- Spokojnie przyjaciółko. Jestem pewien że doszło tu do nieporozumienia. Panienka pozwoli że się przedstawię. Reprezentujemy Gildię Uzdrowicieli w Leonii. Naszym obowiązkiem jest dbać o jakość usług miejscowych medyków, a co za tym idzie nie dopuszczać do samowoli i narażania obywateli na niebezpieczeństwo. – Wtrącił się nieznajomy.
- Przecież ja nic nie robię… - chciała wytłumaczyć się Bluen jednak nie dopuszczono jej do głosu.
- Leczysz suko! I Myślisz że wolno ci to robić bez płacenia nam! – Krzyknęła staruszka.
- Co?
- Do licha Griz. Uspokój się. – Po raz kolejny interweniował mężczyzna. – Jesteśmy tu tylko po to by zakomunikować panience że aby rozpocząć swoją działalność należy przystąpić do naszej organizacji.
- I to ma coś wspólnego z pieniędzmi? – Dopytywała się anielica.
- Poniekąd. Członkostwo kosztuje. Na początek dwa tysiące gryfów. Oczywiście gildia użycza pożyczki którą może panienka spłacać w określonych ratach. A w zamian obywatele zyskają pewność że są otoczeni profesjonalną opieką.
- Przecież to jawne wymuszenie. Skąd niby miałabym mieć pieniądze skoro jeszcze nie zaczęłam działalności? Chcesz mi wmówić że władza aprobuje takie postępowanie? – Niedowierzała Bluen.
- Miłościwie nam panujący, w trosce o swój lud, nie chcą narażać obywateli na działania szarlatanów i innych nieudaczników. – Wyjaśnił mężczyzna.
- Niby kogo naraziłam?
- Tą dwójkę. Wybacz mi młodzieńcze, ale chyba rozumiesz sytuację. Nie możemy dopuścić abyście wyszli stąd cało. Mieszkańcy muszą się dowiedzieć jak nieszczęśliwie kończą się amatorskie próby uzdrawiania rannych. – Nieznajomy zwrócił się z swoja propozycją do Noaha.
Awatar użytkownika
Noah
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Noah »

Uzdrowicielka nie była w stanie wyjaśnić mu co zaszło ale zapewniła Noaha że dziewczynie już nic nie zagraża.
- Dobre i tyle... - mruknął wzdychając z ulgą. W tym momencie usłyszał kobiecy głos, który sprawił że wojownik niemal podskoczył z wrażenia. Dopiero potem zdał sobie sprawę że głos należy do uratowanej przez niego dziewczyny
- No to kim, a raczej czym jesteś? - zapytał dziewczyny, choć w sumie zaczął się domyślać. Spotkana dziewczyna musiała należeć najprawdopodobniej do eugon, wężopodobnej rasy z reguły bardzo niebezpiecznej. Zanim jednak zdołał jeszcze o coś zapytać, rozległ się dźwięk świadczący o pojawieniu się kolejnych gości. Byli to starsza kobieta i mężczyzna wyglądający na wojownika. Okazało się że są z gildii uzdrowicieli a starsza pani w niezbyt uprzejmy sposób zaczęła się wydzierać na uzdrowicielkę. Jej towarzysz uspokajał ją próbując wytłumaczyć zaistniałą sytuację. Póki nie odezwano się do niego nie wdawał się rozmowę.
- Rozumiem to doskonale... i byłem świadomy niebezpieczeństwa. Jednakże nie miałem innego wyboru - odpowiedział zaplatając ramiona na piersiach.
- Pozwólcie jednak że zadam wam pytanie. Czy szanowna pani w sytuacji wymagającej użycia swoich umiejętności bez przystąpienia do waszej gildii czy odmówiłaby pani komuś pomocy? - zapytał się starszej uzdrowicielki. Nie czekając na odpowiedź sięgnął do sakiewki i rzucił pod nogi członków gildii swoje oszczędności.
- Proszę w tej sakiewce znajduje się dwa tysiące gryfów. Miałem zapłacić uzdrowicielce ale chyba lepiej będzie jak dostaniecie je bezpośrednio ode mnie.
- Ani słowa - rzucił szeptem do Bluen by nie protestowała.
Awatar użytkownika
Enola
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Enola »

Enola nie miała pojęcia co się dzieje. Wiedziała jednak jedno - trzeba uciekać i to jak najdalej. Albo oni zabiją ją, albo ona w końcu przemieni się i zabije ich, sama nie wiedziała co gorsze. Uchyliła zapiekłe oczy. Łzy leciały jej strugami, uniosła więc dłonie i zaczęła rozcierać powieki. Ciągle leżała na podłodze. Nikt jej nie pomógł, niby coś do niej mówiono, ale tak naprawdę nie było tutaj ani jednej żywej istoty, która chciałaby się nią zająć. Musiała więc liczyć sama na siebie. Nie miała innego wyjścia jak zmusić się do wysiłku i uciekać. Kilka razy przetarła oczy, od zewnątrz do kanalików łzowych, żeby "wypłakać" z oczy toksynę. W końcu udało jej się uchylić powieki. Przez moment nie widziała niczego, lecz po krótkiej chwili zaczęła dostrzegać świat w okół. Pierwsze co przykuło jej uwagę to jakby przejście do innego pomieszczenia. Nie miała pojęcia, że to dziura, której nie powinno tu być. Za sobą słyszała różne głosy, krzyki kobiety, zupełnie nieznany jej głos jakiegoś mężczyzny. Kłócili się, lecz Enola była w stanie myśleć tylko o ucieczce. Postanowiła, że spróbuje doczołgać się do przejścia. Skoro, jak mniemała, przestali ją zauważać, może uda jej się dopełznąć tam i gdzieś schować. Tak, choć była w ludzkim ciele, to słowo "pełzać" najbardziej pasowała do jej obecnego stylu poruszania się.
Bluen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Zielarz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Bluen »

Para lichwiarzy przysłanych do pracowni Bluen nie była w stanie ukryć zakłopotania jakie wywołało u nich zachowanie Noaha. Zdecydowanie nie była to dla nich normalna sytuacja. Przyszli tu po pieniądze i nieoczekiwanie dla siebie dostali żądaną kwotę bez słowa sprzeciwu. To proste rozwiązanie sprawiło im dużo więcej problemów niż jakiekolwiek komplikacje z którymi zwykle się borykali. Przywykli do tego że ich rozmówcy trzęsą się z strachu, skomlą o wyrozumiałość, a czasem próbują stawić opór. Bez względu na to jak reagował potencjalny klient, zwykle wszystko sprowadzało się do użycia siły i zastraszenia oponenta, natomiast przypadek dobrowolnego przekazanie pieniędzy był tak niezwykły iż żaden z wyzyskiwaczy nie bardzo wiedział jak powinien zareagować.
- Eeee... w takim razie powinniśmy spisać dokument przystąpienia do gildii. - Wydukał z siebie mężczyzna gdy wreszcie uzmysłowił sobie co należało do jego obowiązków.
Bluen również nie była zachwycona postawą Noaha. "Kropla rosy" i świadczenie usług jako medyk były jedynie środkiem do założonego przez anielicę celu. Chciała w ten sposób nawiązać kontakt z mieszkańcami Leonii, poznać ich lepiej i spróbować odnaleźć przynajmniej kilku takich którym zależy na dobru tego miasta. A póki co spotykała jedynie oszustów, wyzyskiwaczy i zapatrzonych w siebie egoistów. Mimo wszystko nie zamierzała się poddawać. Nie chciała też wspierać czegokolwiek co uważała za złe. Jakkolwiek górnolotnie mówiła o sobie Gildia Medyków jej wpływ na zwykłych mieszkańców trudno było nazwać pożytecznym, a wspieranie kogoś takiego dobrowolnymi datkami tylko pogłębiał ten problem w żaden sposób nie służąc Leonii.
- Niczego nie podpiszę. Nie mam zamiaru przystąpić do waszej bandyckiej organizacji ani w żaden sposób wspierać tak niecnych procedur. - Oznajmiła krótko.
- Wpłaciłaś już datek więc nie masz wyjścia. - Upierała się kobieta.
- Nie dałam wam ani monety, a zatem możecie się stad wynosić. - Obstawała przy swoim Bluen.
- No i dobrze. Stawiamy opór. Co oznacza iż wracamy do sytuacji w której możemy darować sobie fałszywe uprzejmości. - Ucieszył się mężczyzna. Rosły człek z zadowoleniem sięgnął po olbrzymi miecz jaki nosił przewieszony przez plecy. Miał zamiar zademonstrować zebranym iż rozsądniej byłoby posłuchać wcześniejszej rady, jednak nim zdążył się porządnie zamachnąć, z przerażeniem stwierdził ze zamiast oręża trzyma w dłoni bukiet kwiatów. Bluen z udawanym zdziwieniem spojrzała w kierunku lichwiarza chcąc dać tym do zrozumienia iż nie wie o jaki rodzaj uprzejmości tu chodzi. Czasem proste sztuczki dawały znacznie lepszy efekt niż odwoływanie się do przemocy. Miała nadzieję ze nawet jeśli dryblas będzie się upierał to przynajmniej czarodziejka powinna mieć na tyle rozumu by odpuścić.
- Nie masz pojęcia z kim zadarłaś wiedźmo! – Oburzył się mężczyzna ciskając kwiaty na ziemię i ostrożnie wycofując się wraz z swoją wspólniczkę w stronę wyjścia. – W każdym razie wpłacona przez twojego chłopaczka kwota właśnie przepadła. – Zaśmiał się szyderczo, uznając że łatwy zysk jaki zdobył dzięki naiwności Noaha, wart jest tego by na chwilę odstąpić od konfrontacji.
- Najgorzej zainwestowane pieniądze w twoim życiu. – Podsumowała Bluen gdy para lichwiarzy opuściła jej warsztat. Nie miała pojęcia dlaczego ludzie tacy jak Noah łatwo podporządkowują się złu nie wykazując ochoty by walczyć z niegodziwością. Podejrzewała chłopaka o to iż ten jest niezwykle bogaty, a wyłożona przez niego suma nie stanowi dla właściciela większej wartości.
Anielica miała zamiar wrócić do kwestii wyproszenia pozostałych gości z swojej siedziby gdy dostrzegła nieobecność wężowej damy. Spojrzenie w kierunku otworu prowadzącego do masarni Selsiga utwierdziło Bluen w złych przeczuciach. Stare przejście łączące jej pracownie z warsztatem rzeźnika w żaden sposób nie zachęcało do eksploracji swojego wnętrza. Wyobraźnia Bluen działała na pełnych obrotach, podsuwając anielicy widok tego czego mogą się spodziewać za ścianą. Ciemne, wilgotne i wąskie korytarze, spróchniałe schody, wszechobecny smród gnijących resztek, szczury, pająki i inne paskudztwa lubujące się w takich miejscach, a nade wszystko nieustanne widmo że cała ta ruina zawali się na głowę. Jednak tym co najbardziej zajmowało umysł anielicy był dochodzący z wnętrza zapach gniewu, zdecydowanie nazbyt intensywny by przypisać go drobnym gryzoniom lub ponuremu rzeźnikowi. Warsztat Selsiga był podupadającą inwestycją od dawana proszącą się o remont. W lepszych czasach jej gospodarz zatrudniał kilku pracowników, jednak obecnie znaczna część posiadłości Selsigów ziała pustkami. Między innymi dlatego starszy człowiek chętnie wynajmował je komuś takiemu jak uzdrowicielka.
- Dziewczyna również ci uciekła. – Skomentowała anielica. Coś podpowiadało Bluen że nie ma sensu przekonywać chłopaka iż prowadzenie poszukiwań w takim miejscu nie jest dobrym pomysłem.
Awatar użytkownika
Noah
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Noah »

Kiedy dwójka nieproszonych gości opuściła przybytek uzdrowicielki, tamta wytknęła naiwność Noaha. Ten jednak jak gdyby nigdy nic podrzucał sobie swoją sakiewkę, którą jeszcze chwilę temu dał lichwiarzom.
- O tym mówisz? - powiedział wesoło zaprzestając podrzucania. - Nie jestem aż tak głupi. Chciałem się ich tylko pozbyć bo mogli by narobić zamieszania. - dodał poważniejąc. Jako młodziak nieraz kradł dla zabawy więc miał wprawę a wykorzystanie Miękkiego Kroku tylko ułatwiło mu zadanie jednak kosztowało go to wiele wysiłku. Był już poważnie zmęczony choć starał się tego nie pokazywać. Nagle zdał sobie sprawę że przyprowadzona przez niego dziewczyna wyparowała. Wszystko wskazywało na to że przeszła przez otwór w ścianie prawdopodobnie prowadzący do dalszej części pracowni rzeźnika.
- Cholera dopiero co przypłynąłem a przez to zamieszanie mam tylko dodatkowe kłopoty - zaklął pod nosem. Nie było rady musiał udać się za pacjentką i ją odnaleźć. Nie wiedzieć czemu miał jednak złe przeczucie co do tego.
- Przepraszam za kłopot - powiedział do uzdrowicielki ignorując całkowicie uporczywe burczenie w brzuchu. - Pójdę po nią i ją przyprowadzę - dodał przechodząc przez otwór.
Awatar użytkownika
Enola
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Enola »

Enola nie zamierzała dać się złapać. Nikt, kto znajdowała się u uzdrowicielki nie był jej przychylny. Tamten chłopak chciał ją ratować, ale potem pozwolił jej leżeć na podłodze jak psu. Uświadamiając to sobie nagle poczuła przypływ woli walki. Uzdrowicielka chciała ją zabić, a mężczyzna traktował ją gorzej niż zwierzę. W dodatku dwójka, która zjawiła się w karczmie zdawała się być jeszcze gorsza. Instynkt samozachowawczy, który obudził się w wężycy, zadawał się być teraz silniejszy niż kiedykolwiek.

Znalazła się w długim, szarym korytarzu. Po żadnej ze stron nie było drzwi. Czołgała się więc do przodu, co raz szybciej, by uciec potencjalnym oprawcą. Na szczęście z każda chwilą widziała co raz więcej. Trucizna zawarta w mgle ulegała powolnej neutralizacji, dzięki czemu oczy Enoli z wolna odzyskiwały zdolność widzenia. W oddali zobaczyła światło sączące się jakby spod drzwi. Musiała się tam dostać. Udało jej się podnieść na tyle by iść na czworakach. To znacznie ułatwiało sprawę. Mogła być dużo szybsza. W końcu dotarła do drzwi. Sadziła, że nie da rady ich otworzyć, ale kiedy oparła się o nie, drewno dosłownie rozleciało się pod naporem jej dłoni. Było spróchniałe i pełne korników. Enola wpadła do niedużego pomieszczenia, wyglądało to jak przedsionek. Pech jednak jej nie opuszczał. W prawą dłoń wbiły jej się drzazg. Stłumiła jęk bólu i rozejrzała się po pomieszczeniu. Na lewo od niej znajdowały się kolejne drzwi. Miała nadzieję, że one też otworzą się z łatwością. Zdrową ręką oparła się o ścianę i podniosła. Nogi miała jakby zmęczone, obolałe, ale doczłapała się do drzwi. Naparła na nie, ale te nie ustąpił, potem jeszcze raz i jeszcze. Za czwartym razem uderzyła w nie z całych się, a te otwarły się tak nagle, że Enola nie zdążyła utrzymać równowagi. Znów przewróciła się, ale tym razem wylądowała na twardym bruku prosto na ulicy...

Ciąg dalszy: Enola
Bluen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Zielarz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Bluen »

Bluen była zawstydzona tym jak bardzo pomyliła się w ocenie swojego gościa. Instynktownie zaliczyła go do swoich wrogów, nie mając ku temu żadnych racjonalnych przesłanek. Wszystko wskazywało na to iż cały ciąg wydarzeń jest tylko i wyłącznie nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, a chłopak znajdujący się w jej pokoju wydawał się zaistniałą sytuacją zaskoczony w równym stopniu co uzdrowicielka. Anielica z ulgą przyjęła takie wyjaśnienie w obliczu którego nawet konieczność wyremontowania jednej z ścian nie stanowiła dużego kosztu. Mimo wszystko Bluen zdecydowała się odwieść młodzieńca od dalszych poszukiwań, kierując się nie tyle jego dobrem, co dość przerażającą wizją powrotu wężowej istoty do jej domostwa.
- Chyba to ja powinnam przeprosić. Za to tutaj i za tych strażników na zewnątrz. – Zaczęła niepewnie. – W każdym razie myślę ze jeśli ktoś usilnie próbuje uciec, to znaczy iż chce być teraz sam. Gonienie twojej dziewczyny za wszelką cenę nie wydaje mi się najlepszym pomysłem. Zwłaszcza że jej życiu nic teraz nie zagraża. – Bluen miała świadomość że w kwestii porad sercowych ona sama jest ostatnią która powinna udzielać rad. Podejrzewała dziewczynę o to że jej hybrydowe ciało zdolne jest uleczyć się samo, jednak widok owych przeobrażeń wcale nie należy do przyjemnych.
- Bluen jesteś tu? – Jak to miała w zwyczaju, Cyfia wtargnęła do pomieszczenia darując sobie pukanie i inne formy uprzejmości. – Jakaś para idiotów kłóci się przed twoimi drzwiami o zgubioną sakiewkę. – Zakomunikowała jasnowłosa anielica. Widać było iż jest czymś bardzo przejęta, jednak na widok młodego mężczyzny natychmiast zdołała zamaskować wszelkie oznaki zatroskania.
Cyfia miała niezwykłą umiejętność eksponowania swoich walorów w zależności od intencji jakie żywiła do aktualnych rozmówców. Bluen zdawało się że idealna figura drugiej anielicy a oka mgnieniu stała się jeszcze bardziej doskonalsza. Sylwetka Cyfi wydawała się smuklejsza i wyższa, jej piersi pełniejsze, a szeroki uśmiech ukazujący szereg wybielonych zębów, wypełniał całe pomieszczenie.
- A więc to są te skarby które tak pieczołowicie ukrywasz przed światem. Słodziutkie. – Zachichotała Cyfia, muskając czubkami palców tors Noaha. – Powiedz mi kochaneczku, czy słyszałeś kiedykolwiek o anielskim trójkącie?
Bluen aż kipiała z złości, a wypieki na jej twarzy dodatkowo prowokowały Cyfię do raz podjętej zabawy. Wizyta anielicy zawsze zwiastowała kłopoty. W najlepszym razie jasnowłosa zjawiała się tu by dręczyć lub wprawiać w zakłopotanie uzdrowicielkę, najczęściej zaś po to by wykorzystać naiwność Bluen do swoich celów. Rzecz jasna w chwili gdy ta ostatnia potrzebowała pomocy, Cyfia ulatniała się niczym kamień w wodzie.
- Daruj sobie i powiedz wprost czego chcesz. – Powiedziała Bluen.
- No co ty, nie przedstawisz mnie takiemu przystojniakowi? Gdzie twoje maniery? – Z udawanym oburzeniem spytała Cyfia.
- Naprawdę chciałabym być teraz sama.
- No pewnie, tez bym chciała mając takiego gościa. Mieszkam w gospodzie na końcu alejki kochaneczku. Wpadnij do mnie po wszystkim a będziesz mógł ocenić która z nas obdarzona jest większym talentem. – Zaśmiała się Cyfia spoglądając w oczy Noaha. Oczywiście w ogóle nie miała zamiaru wychodzić, czekając na dalszy ciąg rozmowy.
Awatar użytkownika
Noah
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Noah »

Noah zatrzymał się gdy usłyszał przeprosiny, których się nie spodziewał oraz z powodu tych przeprosin.
- Więc to twoja zasługa, huh? - zapytał wychylając się z otworu. Fakt że to przez uzdrowicielkę wdał się w walkę ze strażnikami, utwierdził go w przekonaniu że został przypadkowo uznany za wroga. Po przemyśleniu sobie słów kobiety, uznał ich słuszność i zawrócił do pracowni. Pokręcił jednak głową gdy uzdrowicielka uznała jego i znalezioną przez niego za parę.
- Spotkałem tę kobietę przypadkiem gdy była ścigana przez jakiś opryszków. Nic mnie z nią nie łączy - powiedział, podchodząc do stolika na którym znajdowały się jakieś owoce, po czym wziął owoc wyglądający na jabłko z dziwnie błyszczącą skórką. Mężczyzna w kilku gryzach pożarł owoc, by zaspokoić meczący go od dłuższego czasu głód. Momentalnie poczuł się syty i w pełni sił. "Co do cholery", pomyślał, zaskoczony obecną sytuacją. Zanim jednak wypowiedział to pytanie na głos do środka wkroczył kolejny gość na widok, którego Noah zaniemówił ze szczęką zwiedzającą podłogę. Anioł jakiś czy co?, przemknęło mu przez myśl gdy jak zaczarowany, wpatrywał się piękną kobietę. Szybko jednak się opamiętał gdy dotarło do niego że wykiwani lichwiarze zauważyli zgubę szybciej niż przewidywał.
- Noah..., nazywam się Noah - wysapał próbując nie paść do nóg kobiety z okrzykiem "Bądź moją damą!". Widać było że obecność nowego gościa była uzdrowicielce bardzo nie na rękę i że za wszelką cenę próbowała się jej pozbyć. Swoją drogą dopiero teraz spostrzegł że uzdrowicielka jak i anioł mają podobny typ urody, różnica polegała na tym że gość bardziej eksponował swoje walory w przeciwieństwie do gospodyni której ubiór był bardziej ludzki i nie wyróżniający się tak bardzo. Widać też było że druga kobieta ma wyraźnie ochotę "przygodę bez zobowiązań".
- To bardzo kusząca propozycja jeśli jednak wspomniana przez ciebie parka przyjdzie tu w poszukiwaniu sakiewki może zrobić się dość... nieprzyjemnie. -odpowiedział zerkając w stronę wejścia spodziewając się nieproszonych gości
Bluen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Zielarz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Bluen »

Wystarczyło kilka zdań i ładny uśmiecha a chłopak już jadł Cyfii z ręki. Bluen nie była tym faktem specjalnie zaskoczona. Jasnowłosa anielica osiągnęła perfekcję w dwóch dziedzinach: owijania sobie mężczyzn wokół palców i wprawiania uzdrowicielkę w zażenowanie. Niestety prawo zabraniało walk miedzy niebianami, toteż opcja skoczenia Cyfii do gardła i wyrzucenia jej siłą na bruk chwilowo nie wchodziła w rachubę. Jeśli Bluen chciała pozbyć sie nieproszonego gościa, musiała odwołać się do podstępu.
- Niczym się nie przejmuj słodziutki. Powiedziałam tym głupcom że mają stąd znikać, a wierz mi potrafię być stanowcza i przekonywująca jeśli tylko tego zechcę. - Swobodnie kontynuowała Cyfia. - Co innego Bluen, ona uległość ma wpisaną w geny. No ale dzięki temu możesz liczyć na pewien rodzaj urozmaicenia. - Śmiała się piękna anielica.
- Wiesz co, najchętniej zostawiłaby was tu samych, ale że to mój dom, to nie mam zamiaru nikomu ustępować. Proszę bardzo bawcie sie ile chcecie, tylko postarajcie się nie zniszczyć mi warsztatu. Na mnie nie liczcie. Posiedzę tu sobie w kącie, poczytam, zaparzę herbatę i popatrzę na wasze radosne igraszki. Kto wie może poznam w ten sposób kilka ciekawych technik. - Bluen zdecydowała się grać bronią Cyfii, podchodząc do kredensu i przygotowując wspomniany wcześniej napar. - Daruj że dla ciebie nie zrobię żadnego trunku. Z tego co pamiętam jesteś uczulona na smak herbaty z kwiecia lipy? - Spytała Bluen podchodząc do anielicy z parującym kubkiem w dłoniach.
- Na jego zapach ... - wzdrygnęła sie Cyfia. - No dobrze. Niech ci będzie. Tak naprawdę chciałam naszemu milusińskiemu Noahowi zaproponować coś specjalnego. To miasto zieje nudą. A wiesz dlaczego? Ponieważ brak w nim bohaterów. Kogoś kogo mieszkańcy mogliby wielbić i o kim mogliby opowiadać swoim dzieciom. Początkowo chciałam sama wypełnić ta lukę ale myślę że para bohaterskich kochanków brzmi dużo bardziej romantycznie. To jak? Wchodzisz w to? - Cyfia złożyła Noahowi swoja ofertę.
- A mogłabym łaskawie spytać co ja robię w tym całym planie? - Wtrąciła Bluen.
- No cóż. Dla ciebie również znajdzie sie miejsce, chociaż może nie na samym piedestale. W każdym razie chciałabym ci coś pokazać. Chyba odkryłam co tak naprawdę zagraża mieszkańcom. Tylko potrzebuję opinii fachowca. Myślę ze będziesz zainteresowana. Mamy tu epidemię czegoś z czym miejscowi uzdrowiciele nie są w stanie sobie poradzić, a władza usilnie stara się to ukryć. No ale rzecz jasna nie przede mną.
Bluen podświadomie czuła że pomysł Cyfii jej się nie spodoba. Z drugiej strony mimo swojej arogancji i egoizmu, jasnowłosa chciała przecież pomóc mieszkańcom Leonii. Nawet jeśli pięknisia przyczyni się do ocalenia miasta nie z wyznawanych ideałów lecz w celu zostania lokalną bohaterką, to i tak warto było stanąć po jej stronie. A poza tym uzdrowicielkę ciekawiło tez co takiego odkryła niebianka. Po krótkim namyśle Bluen zgodziła się iść, czekając jednocześnie na decyzję młodzieńca nazywającego siebie Noahem.
Zablokowany

Wróć do „Leonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości