LeoniaSmutki niezatapialne w alkoholu

Bardzo duże miasto portowe, mające aż trzy porty, w tym dwa handlowe, a jeden z którego odpływają jedynie statki pasażerskie. Znane z bardzo rozwiniętej technologi produkcji statków i łodzi, o raz hodowli rzadkich roślin nadmorskich.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

-A SKĄD JA MAM TO WIEDZIEĆ??!!- rzuciła wściekle i obrzuciła Ezechiela lodowatym spojrzeniem.
Dziewczyna odepchnęła się od ściany i odeszła na parę kroczków. Obróciła bokiem do swego rozmówcy i zapatrzyła w miejsce, w którym zniknął jej z oczy Nahir. Coś czuła, że z tym facetem mogą być jeszcze problemy. Ale to potem...
-Głupi jesteś?- dodała zaskoczona. Nie, żeby miała coś do chodzenia w zakazane miejsca za dnia, ale wieczorem robiło to większe wrażenie. A dziewczyna lubi adrenaliną, co poradzić? Poza tym większość złodziejaszków i oprychów (których zapewne będzie chciał dorwać Ezechiel) schodzi się tam właśnie w nocy. Nie mogła uwierzyć, że starzec, no umówmy się, że wie co robi, chce tam iść za dnia. No i jeszcze pozostawała kwestia zapłaty. Nie ma bata, żeby najemniczka o takiej reputacji zrobiła coś za darmo- dla "ratowania świata". Błeee...!
Acora westchnęła głęboko. Miała ochotę urwać komuś jaja i zamordować, a tymczasem los zgotuje jej pewnie głęboką pogadankę z niewyżytym filozoficznie staruchem. Świetnie...
Dziewczyna oparła ręce na biodrach i przechyliła głowę, zastanawiając się nad ostatnimi dniami spędzonymi w Leonii. Złodziej, figurka, magiczna woda, zadanie, katakumby. Najemniczka miała wrażenie jakby cały świat miał problemy i to właśnie jej zlecono rozwiązanie tego wszystkiego. Nie pamiętała nawet kiedy ostatni raz mogła poleżeć gdzieś na łące, plaży albo w lesie mając głęboko w nosie problemy innych, kryzys i zadania. Kiedy ostatni raz mogła spędzić noc u boku nieznajomego mężczyzny, o którym zapomni następnego dnia? A nie, to akurat było wczoraj. I dzisiaj miało być!
-Szlag!- mruknęła pod nosem i jak strzała wybiegła na główny plac. Szybko zlustrowała otoczenie i doszła do wniosku, że chyba się spóźniła.
W myślach wyzwała wszystkich Stworzycieli, ludzi, świat i tę dwójkę, która pokazała się w najmniej spodziewanym i odpowiednym momencie.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Staruszek stał i patrzył jak Acora zaczyna gdzieś biec. Nie mając nic lepszego do zrobienia, szybko przyjął formę żaby, dbając oczywiście by żaden wścibski wzrok tego nie zobaczył i ruszył w pogoń. Na placu głównym omal nie został stratowany przez strażników. Następnie uciekł panicznie przestraszonej, chcącej go zabić miotłą kobiecie, by następnie trafić na kota.
Kot niby nigdy nic, na czterech łapach, włochaty, ale dla Ezechiela-żaby wróg groźny. "Z tej perspektywy wyglądasz groźniej niż smok" stwierdził Ezechiel. Jednocześnie dla kota "zabawa" z małym, a co najważniejsze ruszającym się czymś jest pokusą nie do odrzucenia. I tak na nieprzygotowanego płaza skoczył kot. Żaba turlana, podrzucana, a czasem nawet traktowana ostrymi pazurkami, po chwili straciła dobry humor. Nagłe chlup. I kot cały oblany deszczówką zmyka szybciej niż błyskawica. Ofiara nagłego ataku drapieżnika może trochę zdenerwowana, może przestraszona, ale spokojnie można powiedzieć, że nic groźnego jej nie spotkało. Ból drobnych skaleczeń całkowicie rekompensował widok i pisk mokrego kota.
Wszystko dobrze się skończyło, ale ścigana się już oddaliła. Teraz płaz skakał z nadzieją na odnalezienie tropu.
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        Gertrude nie przypuszczała, że kolejne wydarzenia potoczą się tak dramatycznie. Nie miała kontaktu ze światem przez kilka dni. Czuła się osamotniona i zła na samą siebie, że tamtej felernej nocy udała się do Konrada... To był duży błąd.
        Gdy mężczyzna otworzył drzwi, Gertrude wydała z siebie ciche westchnienie. Wyglądał równie nieziemsko, co przedtem. Rozpięta koszula, opalony, silny tors, no i te oczy... To właśnie w nich się zakochała. Poczuła nagły przypływ uczuć, a może to było tylko pożądanie? Wiedziała, że nie mogła ulec Konradowi, przyszła do niego po to, aby z nim skończyć. Nie mogła tym razem wylądować z nim w łóżku, byłoby to nieprofesjonalne, a przede wszystkim głupie. Jego spojrzenie nie wyrażało absolutnie niczego dobrego. Był zły, wręcz wściekły na skrytobójczynię. Nie wiedziała tylko, dlaczego.
        - Och, widzę, że królewna raczyła mnie odwiedzić - zakpił z niej na wstępie. W tym momencie miała ochotę zawrócić, zbiec po schodach i zapomnieć o nim. Ale coś w jego spojrzeniu kazało jej zostać i wejść do jego mieszkania. Później miała żałować, że właśnie tak nie postąpiła...
- Proszę cię, Konrad, wysłuchaj mnie. To ważne, co mam ci do powiedzenia.
- Szkoda, że musiałem czekać, aż się zjawisz tyle czasu.
Zmieszała się. Słowa Konrada wyprowadziły ją z równowagi. Czyżby specjalnie mówił tak do niej? Chciał ją ukarać za własne cierpienie? Zapewne tak było. Przecież męska duma nie zna granic.
- Wejdź - jego ton wcale nie sugerował, że chce ją zaprosić do środka. Nie wydawał się być zadowolony z jej przyjścia, raczej... rozczarowany? Tylko dlaczego? Sam obiecał, że będzie czekać na nią, póki poczuje się gotowa na spotkanie z nim. Dlaczego tak szybko zmienił zdanie i o co w tym wszystkim chodzi?
        Weszła do salonu i usiadła w fotelu. Była skrępowana. Dawno nie czuła się tak, jak teraz. Jak intruz. Czuła, że nie była tutaj chciana. Czuła, że to wszystko dzieje się poza nią, że to nie ona siedzi naprzeciwko niego, mówiąc, że go nie chce i żeby o niej zapomniał.
- To właśnie jest cel twojej wizyty? - zamrugał niepewnie. Był taki cyniczny, obcy i ... odległy. To nie był Konrad, którego poznała.
- Tak. Chciałam ci powiedzieć, żebyś na mnie dłużej nie czekał. Nie zwiążę się z tobą.
        Następnie stało się coś, czego Gertude nie zapomni chyba do końca życia. Konrad nagle podniósł się, chwycił ją za ręce i popchnął z impetem na podłogę. Wykrzykiwał tak straszne o niej rzeczy, że dłońmi zatykała sobie uszy. Nie chciała słyszeć, jaką jest dziwką i jak w ogóle może go zostawiać, kiedy tak wiele dla niej uczynił? Wyciągnęła sztylet i zaatakowała go. Nie zdołała jednak spowodować większych ran, tylko go drasnęła w ramię, ledwo pociekła krew. Chciała go zabić, wiedziała, że jeśli tego nie uczyni, to zginie ona. Ale szok spowodowany jego zachowaniem, odebrał jej siłę. Powiedział, że niczego jej nie zrobi, jeśli będzie grzeczna. Nawet nie ma tego w zamiarze.
- Kochana, po raz pierwszy i ostatni mnie w ten sposób potraktowałaś. Nieładnie atakować swojego byłego kochanka.
Gertrude parsknęła. Tak bardzo żałowała, że go poznała! Wiele by oddała, żeby po prostu zniknął z jej życia, żeby zostawił ją w spokoju.
        Gdy zamykał ją związaną w łazience, nie myślała o niczym innym, jak o tym, jak bardzo go nienawidzi. Jej zdrowy rozsądek gdzieś wywiało, zaczęła panikować, wrzeszczeć i machać związanymi rękoma. Konrad tymczasem gdzieś wsiąknął. Nie wchodził do niej przez dwa dni, toteż dziewczyna musiała radzić sobie bez jedzenia i picia. Nie umiała wszak oswobodzić się z okowów, żeby sięgnąć po resztki chleba czy niewielką ilość wody. W gardle po kilku godzinach zaschło jej tak, że nie mogła wypowiedzieć ani słowa. Zdawała sobie sprawę, że sama się nie uwolni, a jeśli czegoś nie wymyśli, umrze tu. Konrad pewnie baluje w karczmie i nie raczy już się tu pojawić. Musiała najpierw pozbyć się więzów, co nie było takie proste. Plecak został w salonie, nie mogła pomóc sobie nożem, ani linką do podduszania ofiar. Czuła się przegrana, ale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Pomyślała, że tylko sąsiedzi mogą jej w tej chwili pomóc. Wydała z siebie głośne: "Ratunku!!!", po chwili krzyknęła znowu: "Niech mi ktoś pomoże!!!".
        - Gdzie pani jest?! - odezwał się jakiś kobiecy głos, prawdopodobnie należał do młodej osoby, chyba kilkunastoletniej.
- Konrad zamknął mnie w łazience! Pomocy!!! - wrzasnęła znowu, po czym w akcie desperacji zaczęła obijać się mocno o drzwi, robiąc sobie zadrapania na ramieniu, rozdzierając ubranie.
- Proszę się uspokoić, już idę! - odkrzyknął głos.
Usłyszała, jak ktoś w pośpiechu biegnie po schodach. Po paru minutach była już wolna. Dziewczyna miała na imię Marika i miała szesnaście lat. Mieszkała sama, jej rodzice zmarli rok temu. Na co dzień opiekowała się młodszym rodzeństwem.
- Miała pani szczęście, że byłam w domu - powiedziała, spoglądając na nią ze współczuciem. - Niech pani stąd idzie. Ten Konrad... kto by pomyślał, kto by pomyślał...
***
        Przechadzała się uliczkami Leonii, w poszukiwaniu Acory. "Ciekawe, gdzie teraz jest i czy zastanawiała się, co się ze mną stało?, rozmyślała. Nie zdążyła się przebrać, toteż rozerwana na prawym ramieniu koszula nieco zastanawiała przechodniów, którzy szeptali między sobą, co się mogło stać. Nie chciała się przed nimi tłumaczyć, mimo że na policzku była widoczna z bliska rana, która trochę jeszcze krwawiła. Włosy natomiast miała rozpuszczone, w nieładzie, oczy podkrążone, a spojrzenie pełne przerażenia. Wiedziała, że w takim stanie będzie tylko straszyć mieszkańców, więc ukryła się za bazarem, przykucnęła i przebrała w czyste ubranie. Miała nadzieję, że jeszcze nadarzy się sposobność na zażycie kąpieli, czuła swój odór potu. Przywdziała jedwabną, błękitną koszulę i spodenki z wysokim stanem, kończące się na połowie uda.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Dziewczyna przebiegła się wzdłuż placu parę razy. Niestety nie widziała strażnika, z którym umówiła się przed paroma dniami.
-No szlag by jasny!- burknęła pod nosem i zdegustowana całym światem, obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę bocznych uliczek prowadzących na targ. Ledwie zrobiła krok, a już czuła, że coś jest nie tak... Dziwne uczucie tak widzieć, jak ziemia się przesuwa w dół, a ty zmieniasz orientację pion-poziom.
Dziewczyna z głośnym rumorem upadła na bruk. Kocie łby wbiły się boleśnie w pośladki. Acora zaklęła porządnie, tak, że kilka nieopodal stojących staruszek obruszyło się.
Najemniczka rozejrzała się dookoła, lekko rozkojarzona. Pamiętała tylko jak nadepnęła na coś śliskiego...
-Osz ty mała gadzino!- zdenerwowana rzuciła się na stojącą nieopodal ropuchę. Złapała ją mocno i przysunęła do twarzy.
-Nie miałaś co robić, głupia?- fuknęła.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

- Ribbit.
        Ezechiel trochę obolały (dzięki bogu w odpowiednim momencie stworzył sobie osłonkę z wody, bo inaczej tego zaskakującego zdeptania by nie przeżył) dalej wiernie oddawał rolę płaza, wykręcał się z niewoli, rechotał, robił wszystko co robi standardowa żaba. W pewnym momencie dziewczyna poluzowała uścisk, a Ezechiel nie przewidziawszy tego wzleciał w powietrze,by zaraz wpaść między Acorę a jej ubrania. W innych okolicznościach płaz by pewnie czekał, aż zostanie puszczony i jak najszybciej dałby nogę, ale jakoś nie miał ochoty tego zrobić, w końcu za wyzywanie żab za ich obecność na świecie zasłużyła sobie na to niemiłe, bliższe spotkanie z wilgotną chłodną skórą płaza. Tak więc żabka nie zważywszy na konsekwencje, zaczęła sobie robić spacery na ciele Acory.
        Zwiedziła brzuch, następnie z obawy o ponowne pojmanie przewędrowała na plecy, gdzie będąc nie uchwytną mogła robić co chciała. "Zaczyna to trochę przypominać tortury. Chociaż nie, ona nie cierpi. To jeszcze trochę zostanę." Ezechiel nie wiadomo czy z dobrego humoru czy ze złośliwości miał ochotę jeszcze jeszcze trochę "pobawić się" z Acorą. Już nawet odchodząc od wrażeń żaby, czy nie zabawnie wygląda najemniczka wywijająca rękami by złapać coś, czego za żadne siły nie może dosięgnąć?
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        - Przepraszam, widział pan może taką kobietę... wysoką, z niebieskimi włosami? - zagaiła do mężczyzny stojącego przy straganie i obsługującego klientów.
- A idź, babo mi głowy nie zawracaj, nie widzisz, że pracuję? - burknął w jej stronę, nawet na nią nie patrząc. Nie mógł więc zauważyć, że na policzku ma krwawiącą ranę. Może to i lepiej. Zauważyli natomiast klienci handlarza, którzy gapili się na nią, jak ciele na malowane wrota.
- No co? Coś nie tak? - rzuciła w ich kierunku, po czym podeszła do sprzedawcy i spojrzała mu prosto w oczy, wściekła, a zarazem wyczerpana. - Gadaj mi tu zaraz. Widziałeś kobietę z niebieskimi włosami czy nie?! - parsknęła przez zęby, przekrzykując oburzonych klientów, przed których się wcisnęła. Bynajmniej nie po to, by coś kupić. Niezadowoleni ludzie za nią zaczęli skandować: "Wynoś się, wynoś się!", co było może dość komiczne z boku, ale Gertude tylko jeszcze bardziej podkręciło.
- Ani kroku dalej! - wrzasnęła do nich, z wyciągniętym mieczem. Wymachiwała nim na wszystkie strony, tak, żeby uparci gapowicze nieco się odsunęli. Trochę ich przestraszyła, zaraz potem zajęła się handlarzem.
- Jeśli mi nie powiesz, gdzie jest Acora, zrobię z ciebie kotlet! - zagroziła, pokazując miecz. Była gotowa użyć go w każdym momencie.
- Naprawdę nie wiem, prze-przeprasz-szam... - zająknął się przestraszony mężczyzna. Gertrude oddaliła się w kierunku centrum. Szukała dalej.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Zginiesz. Żabo. Marnie.
Acora zachłysnęła się powietrzem, kiedy płaz ześlizgnął się po jej dekolcie w dół. Potem, jak gdyby nigdy nic, począł wędrować po jej ciele. Kiedy znalazł się na plecach i, jakby celowo, unikał jej rąk, które usilnie próbowały go złapać, najemniczka wściekła się nie na żarty. Jednym ruchem ściągnęła koszulkę, w którą zaplątała się zguba. Zielone, oślizgłe paskudztwo zaczęło wymachiwać kończynami, jednak dziewczyna nie dała się. Mocno zawiązała tkaninę, tak aby zwierzaczek nie mógł się wydostać.
-No... I co ja mam teraz z tobą zrobić?- zaczęła wypytywać słodko, przybliżając swoją ofiarę do twarzy. W jej oczach płonęła żądza zemsty.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Tak, żabka zakończyła zabawę i stała się bagażem Acory.
"Nie spodziewałem się takiej reakcji. Większość ludzi pewnie by się jeszcze przez długi czas rzucało na ulicy. Skoro już tu jestem i śmierć mi nie grozi, to przynajmniej dowiem się gdzie ta dziewczyna zmierza."
        Ezechiel ułożył się wygodnie, tak by nic go nie uwierało i z nadmiaru wolnego czasu, zaczął śpiewać żabie arie. Mimo niecodziennego brzmienia ten, nazwijmy to "śpiew", nie był wcale irytujący, a nawet momentami naprawdę przyjemny.
Zaś wydające dźwięki zawiniątko przykuwało ludzką uwagę, szczególnie że było niesione przez kobietę, o równie niecodziennej barwie włosów.
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        Gertrude snuła się jak zjawa po wąskich uliczkach Leonii. Swoim widokiem powodowała w innych stworzeniach nieufne spojrzenia, w których czasem widniał strach. Na policzku krwawa rana zdążyła się już zasklepić, tworząc bliznowatą wypukłą szramę. Oczy miała podkrążone, twarz szarą, spojrzenie za to gorliwie skupiało się na wszystkich szczegółach wokół siebie. Wątpiła, że mogłaby przeoczyć kobietę z niebieskimi włosami, ale wolała przyglądać się każdemu o kilka sekund dłużej, możliwe, że swe włosy schowała pod kapturem, żeby nie wydać się w oczach pozostałych mieszkańców jakimś dziwolągiem.
        Już traciła nadzieję, że w ogóle znajdzie kobietę. Być może od dłuższego czasu nie ma jej w Leonii, a ona niepotrzebnie zawraca sobie głowę. W pewnej chwili usłyszała coś... jakby śpiew? To dziwne, nie był to ludzki śpiew. Przyspieszyła kroku i szła dalej, głos był coraz wyraźniejszy, a ona już nie miała wątpliwości, że Acora jest gdzieś w pobliżu. Niedługo potem zobaczyła ją trzymającą na rękach małą żabę. "No tak, zapomniałam, że ten starszy mężczyzna potrafi zamienić się w żabę.", uświadomiła sobie więc, że to on musi produkować te dźwięki. Podeszła bliżej i zawołała:
- Acora! - Była ciekawa reakcji niebieskowłosej.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Najemniczka podniosła głowę zdziwiona, że ktoś ją woła. Szybko odnalazła sprawczynię i kiwnąwszy nieznacznie głową, powróciła do kontemplacji nad żabką.
-Wolisz na ostro, czy łagodnie?- zapytała płaza, po czym znów odwróciła głowę w stronę Gertrude.
-No wreszcie jesteś!- krzyknęła, uśmiechając się lekko. Lubiła ludzi po fachu. Zawsze coś ciekawego mają do powiedzenia, albo sami są ciekawi.
-Lubisz żabie udka?
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

- Ribbit- krótkie, obojętne rechotnięcie, identyczne jak każde inne. Tępy wzrok płaza skierował się w stronę wołającej osoby. "Czy to nie nasza star znajoma? Tak, to ona. Ciekawe co ją przygnało. Oj tak, ciekawe." Płaz przestał się rzucać, ucichł i stał się bardziej obserwatorem niż więźniem próbującym uciec.
        Nagle jednak myśl, "mieliśmy iść do kurhanu" i spokój przemija. Żaba ze zdwojoną siłą zaczyna się wierzgać, rzucać, gryźć, mimo braku groźnego uzębienia. Jednym słowem, robi wszystko by się wyrwać.
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        - Wybacz, że musiałaś tyle czekać. Miałam nieprzyjemną przygodę z pewnym sukinsynem, który zostawił mnie związaną w łazience - wycedziła zdenerwowana przez zęby. Spojrzała na żabę, która próbowała się wyrwać z objęć Acory i puść swoją ścieżką. - A ty co się tak wiercisz, hm? - spytała płaza. - To ty jesteś tym złośliwym staruszkiem, który tak bardzo działał mi na nerwy, prawda? - Powiedziała pół żartem, pół serio, głaszcząc żabę po grzbiecie. - Nawet fajnie wyglądasz w żabim wcieleniu. - Pochwaliła, patrząc z rozbawieniem na żabie ruchy.
- Nie lubię żabich udek, wolę mięso z czegoś konkretnego. A z takiej żabinki to nie ma żadnej radości, żołądka to nie zapcha. - Zaśmiała się, prawie rozczulona widokiem tej niewinnej żabki. - Poczekajcie chwilę, mili towarzysze, idę znaleźć moją zgubę. Zajmie mi to dosłownie pięć minut.
        Tą zgubą był Torturek, skrzat Gertrude, towarzysz jej podróży, w pewnym sensie sługa, który wykonuje jej każde polecenie. Ma jednak pewną wadę - bardzo lubi uciekać swojej właścicielce, przepadać, jak kamień w wodę. Nie umie usiedzieć w jednym miejscu dłużej, niż kilka minut, jest ruchliwy i wszędzie wściubia nos.
- Torturek! Torturek! - biegła, wołając skrzata. Stanęła na środku uliczki i ze zniecierpliwienia poczęła tupać nogą. "Gdzie on może być, nooo...", myślała w gorączce. Nie była zła, nie miała siły wściekać się na tą łajzę. Była po prostu zmartwiona, że gdzieś uciekł. Wolała mieć go na oku, bo był jej potrzebny, może nie w tym momencie akurat, ale gdyby zniknął, jutro czy pojutrze mogłaby go nie odnaleźć i straciłaby pomocnika. Wiedziała, że w mieście takim, jak Leonia, gdzie pałęta się mnóstwo różnorakich istot, znajdą się dziesiątki takich, którzy będą mamić go słówkami o ciepłym pokoju, jedzeniu, noclegu i czego by to on chciał. Ale tacy, jak Torturek szybko się nudzą większości stworzeń - jej natomiast nie.
        Znalazła Torturka chowającego się za straganem, dokładnie tym samym, przy którym groziła sprzedawcy bronią. Siedział sobie niewzruszony na chodniku, wcinając w najlepsze banana.
- A ty, co? - spytała krótko, wymownie patrząc na służącego.
- No co? - odbił piłeczkę. - Głodny byłem, nie wolno?
- Wolno, a teraz już chodź za mną.
- A nie - uparcie trwał przy swoim. - Zostanę tu, dobrze się siedzi. A ty idź.
- Niby dlaczego? Masz robić, co ci każę, za to ci płacę - powiedziała nie podnosząc głosu. Podziałało. Torturek lubił wiedzieć, na czym stoi, nienawidził natomiast krzyczenia na niego. Wówczas mógłby się obrazić i już nigdy nie wrócić.
        W istocie Gertrude szybko wróciła do Acory i żaby, czyli Ezechiela. Wykonawszy przepraszający gest dłonią skierowaną do góry, rzekła w ich stronę:
- Nie wiem, czy was już sobie przedstawiłam. Oto Torturek, mój skrzat. Torturek, poznaj Acorę i Ezechiela, który teraz jest pod postacią żaby. Ezechielu, czy mógłbyś przemienić się w naturiana, by Torturek mógł cię zobaczyć? - zagaiła śmiało patrząc na żabę. Acora miała całkiem fajną minę, coś jakby zdziwienie, coś jakby rozbawienie, Gertrude nie mogła powstrzymać serdecznego, głośnego śmiechu.
        Torturek prezentował się całkiem nieźle, jak na domowego skrzata, który lubi się szwendać po brudnych ulicach. Miał na sobie w miarę czysty kubraczek, spodnie na szelkach i słomiany kapelusz, dzięki czemu wydawał się odrobinę wyższy. Sięgał bez swej ozdoby (którą musiał podkraść komuś, nie należała do niego) Gertrude do kolan, jak większość skrzatów jego wzrost wynosił coś około jednego metra.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

-ŻE SŁUCHAM?!- pisnęła cieniutko, kiedy tylko dowiedziała się, ze żaba, która wlazła jej pod bluzkę (!) była tym starym, śmierdzącym capem. Z niedowierzaniem patrzyła, jak ich towarzyszka, która ledwo co się znalazła, znowu odchodzi.
Najemniczka wymieniła z płazem kilka niedowierzających spojrzeń, po czym odrzuciła oślizgłe coś na kilka metrów. Ze wstrętem na twarzy podniosła się z ziemi i otrzepała kolana. Popatrzywszy na swoje ręce otarła je o spodnie.
-O FUUUUJ!- rzuciła w stronę żaby i wystawił język.
Po chwili wróciła ich zguba z nowym stworzonkiem. Acora w głębi duszy była wdzięczna, ze dziewczyna znów się pojawiła przy niej. Inaczej na pewno by zwymiotowała.
-Ta... ummm... eee... miło poznać?- zaczęła, nie bardzo wiedząc jak do owego skrzata się zwracać. Wiedziała co nieco o tych przedziwnych stworzeniach, jednak nie wiedziała na jakich zasadach funkcjonują Gertrude i Torturek. Niekiedy bowiem zdarza się, że człowiek wspaniałomyślnie ocali skrzata "i wtedy ten winien mu wdzięczność po kres swych dni". No, do śmierci, prościej ujmując. Albo kiedy to skrzat ocali życie swego Pana. Natomiast z miny Torturka Acora łatwo wywnioskowała, że skrzatowi zupełnie nie na rękę pałętać się za najemniczką. Opłacany. Z góry, bo inaczej by nie poszedł.
Dziewczyna przypomniawszy sobie o Ezechielu odwróciła momentalnie głowę w jego stronę.
-Fuj!- dodała pod nosem.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

-Ribbit- znów rozległ się wszystkim znany dźwięk. Ezechiel zbliżył się paroma susami do rozmówców i przemówił już bardziej ludzkim głosem- Muszę was rozczarować ale wolałbym nie zmieniać formy na środku miasta- Zrobił krótką pauzę. Odwrócił łeb w stronę osoby, która bezceremonialnie rzuciła nim jak niewrażliwym na ból kamieniem.- A co do ciebie droga Acoro, serdecznie przepraszam. Stało się to przypadkiem- rekcją było jedynie kolejne wystawienie języka przez adresatkę.
-Skoro już się tak szczęśliwie zdarzyło, że jesteśmy tu wszyscy, to proponuje udać się do ruin niedaleko miast. Dla wszystkich będzie to pożyteczne. Ja omówię z Acorą co do omówienia mam, a Torturek zobaczy mą prawdziwą formę.
-Tak. Chce zobaczyć naturianina.
-Zgadzasz się Gertrude?
-Chyba muszę ulec temu małemu- odpowiedziała, wskazując na stworka.
-A, ty Acoro?
Odpowiedź nie była inna jak na poprzednie słowa kierowane w jej stronę przez płaza, ale była oznaką zgody.
        Chwilę drogi od targu, gdzie było już mniej ludzi, Ezechiel podróżujący na kapeluszu Torturka. Rozmyślał. "Jak mnie rozpoznała? Dbałem by nikt nie widział mych przemian. Może zaczerpnęła zdania jakiegoś maga? Może nasłał ją jakiś koleś któremu nastąpiłem na odcisk? Zagadkowa sprawa." Chcąc rozwiać swoje domysły zapytał.
-Ja się dowiedziałaś o tym,że jestem naturianem, oraz że to moja forma?
Ostatnio edytowane przez Ezechiel 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        - Torturku, tylko uważaj, nie zrzuć Ezechiela z kapelusza i bądź ostrożny - powiedziała z troską, patrząc jak Torturek wygłupia się, udając, że nie potrafi utrzymać pionu. - Koniec tych żartów, jeśli chcesz z nim podróżować, musisz się zachowywać normalnie. Zrozumiałeś?
- Będę się zachowywał, jak mi się spodoba, hy- hy - zaśmiał się bezczelnie skrzat, podskakując na jednej nodze. Żaba, która została umiejscowiona na jego kapeluszu również podskoczyła i wydała z siebie ostrzegawcze "ribbit".
- Och ty mały, wredny padalcu. Dawaj mi go tutaj. - Podeszła bliżej z zamiarem wzięcia żaby w swoje ręce. Uważała, że przy niej będzie bezpieczna. Ale w tym momencie Torturek zrobił smutną minę i obiecał, że odtąd będzie grzeczny. Gertrude uległa mu, sądząc po minie chochlika, zrobiło mu się naprawdę przykro, że mógłby skrzywdzić żabę.
        - Myślę, że to nie jest dobry pomysł, żeby Torturek nas prowadził. Acora, idź pierwsza - zwróciła się do koleżanki po fachu. Gdy dotarło do jej uszu pytanie Ezechiela, nie wiedziała za bardzo, co ma mu odpowiedzieć. Postanowiła nieco wywinąć się od odpowiedzi:
- Cóż, może i jestem człowiekiem, ale wiem trochę na temat naturian, szczególnie maie kropli. Nie jesteście zbyt skomplikowaną rasą i niektórzy z was zamieniają się w żabę. Poza tym, tak na chłopski rozum, co by Acora robiła na środku placu z żabą? Nie wygląda mi na osobę szczególnie przepadającą za płazami. Pomyślałam, że to musisz być ty, Ezechielu.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Acora z rozbawieniem patrzyła jak żaba-Ezechiel podskakuje w rytm nierównych kroków małego Torturka. Dziewczyna uśmiechnęła sie do siebie, kiedy zdała sobie sprawę, że skrzat ma naprawdę dobre imię.
Najemniczka ruszyła pierwsza, by prowadzić wszystkich w kierunku opustoszałej części miasta. Nie była tutaj wcześniej, ale nasłuchała się od marynarzy i mieszkańców różnych opowieści o duchach, marach nocnych i innych potworach, które mrożą krew w żyłach. Ściągnęła brwi, próbując sobie przypomnieć jedną opowieść, która była... no, w miarę prawdopodobna. Pewien starzec opowiadał swoim towarzyszom o tajemniczym miejscu pod miastem, w których budzą się umarli. Fakt, w mieście można było zobaczyć paru nekromantów. Może mieli jakiś zlot fanów zgniłych ciał, albo przeprowadzali jakieś śmieszne eksperymenty. Nie wyjaśniało to jednak faktu dlaczego z Leonii wyjechali magowie. Z dnia na dzień to wielkie portowe miasto zupełnie opustoszało z różnego rodzaju "dobrodziejów natury", czy jak ich tam zwał. Acora za bogów nie umiała sobie przypomnieć dalszej części opowieści starca, gdyż pijana w trzy... zasnęła pod stołem. A zdawało jej się, że była tam bardzo ważna informacja. Coś co może zaważyć nad powodzeniem ich misji i, co gorsza, ich życiem.
Dziewczyna doprowadziła drużynę na skraj "nowego miasta". Teraz znaleźli się na terenie zupełnie jej nieznanym, gdzie nie mieszkało już zbyt wiele osób. Mieszkańcy przeprowadzili się do nowych dzielnic, po wielkim pożarze, dawno temu. Najemniczka zatrzymała się przy jednaj z opustoszałych, zrabowanych kamieniczek.
-No... to jesteśmy. Mniej więcej... Chyba.
Zablokowany

Wróć do „Leonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości