Turmalia[Karczma] Niczym zagubione zwierzę...

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Sara
Rasa:
Profesje:

Post autor: Sara »

Nie mogła spać, ból był tak dotkliwy, że nie potrafiła zmrużyć oka. Przewracała się z boku na bok, czuła jak stopy jej pulsują, a ból przeszywa całe jej ciało. Miała nadzieję, że to jak najszybciej minie. Po wielu próbach zaśnięcia całkiem zrezygnowała ze snu. Wiedziała, że to co chce zrobić nie jest zbyt mądre, ale i tak postanowiła to zrobić, nie była w stanie dłużej leżeć w łóżku. Uniosła się powoli, z otwartego okna powiał chłodny wiatr. Z bólem i z wielkim trudem dziewczyna wstała, by zamknąć okiennice, po czym trzymając się ścian zaczęła zdążać w stronę drzwi. Kiedy dotarła już do wyjścia, nagle się zatrzymała. Miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Odwróciła się gwałtownie, ale w ciemnym pokoju nie było nikogo oprócz niej. Nadal trzymając się ścian wyszła z pokoju.

Był środek nocy. Karczma pogrążona była już w głębokim śnie. Wydawało się, że tylko Sara nie może spać. Idąc przez długi korytarz czuła, że stopy bolą ją co raz bardziej, że opuszczenie pokoju było bardzo złym pomysłem. Każdy kolejny krok był gorszy od poprzedniego i przeszywał całe ciało. Plecy dziewczyny pokrył zimny pot. Nie sądziła, że z bólu można się tak czuć... Chwyciła się mocniej jednej ze ścian, nie zdołała jednak utrzymać równowagi i osunęła się z hukiem na drewnianą podłogę.
Awatar użytkownika
Darogan
Szukający Snów
Posty: 197
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darogan »

Księga została zamknięta... a czas jak by stanął w miejscu.. nikt tak naprawdę nie wie co się wydarzyło i co wydarzyć się miało... historia nagle przerwana ostała na szlaku mgieł i cieni dawnych lat...
Hax
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hax »

        Ciszę nocną w karczmie przerwało głośne walenie do głównych drzwi. Widocznie ktoś bardzo potrzebował się dostać do środka. Mimo późnej godziny uporczywe pukanie nie ucichło. W końcu karczmarz zwlekł się z łoża i otworzył drzwi.

- Co do stu diab... - Przerwał gdy dostrzegł twarz kobiety oświetloną światłem latarni. Poważne i groźne źrenice spoglądały na niego spod lekko przymkniętych powiek. Za jej plecami stało jeszcze pięć osób, każdy z nich groźniejszy od poprzedniego. Poczuł jak oblewa go zimny pot i momentalnie pożałował, że wstawał otworzyć.

- Witajcie dobrodzieju. Potrzebujemy przenocować. Bądźcie tak dobrzy i wskażcie nam pokój - odezwała się, a jej ton był zimny niczym lód. I oczywiście nie podlegał jakiejkolwiek dyskusji. Nie czekając na jego odpowiedź kobieta ruszyła do środka niemal taranując właściciela lokalu. Oczywiście cała jej banda ruszyła za nią. Każdy sprzeciw jaki usłyszała zgromiła wzrokiem, jak i niezbyt zadowoloną miną. Karczmarz chyba się poddał, bo potulnie dał jej klucz do dwóch pokoi. Nieprzyjemny uśmiech wpłynął na jej krwiste wargi. Podziękowała skinieniem głowy i ruszyła w kierunku ich noclegu. Nie spodziewała się jednak zobaczyć tego, co spotkała w przejściu. Na ziemi leżała dziewczyna. Marna, delikatna istotka, prawdopodobnie nieprzytomna albo wyczerpana. Jej stopy były sino-krwiste i mocno poranione. Jej rozrzucone, czarne włosy i bezwładnie leżące ciało oświetlała latarnia nadal trzymana przez jednego z towarzyszy. Kobieta chwilę milczała, jakby podziwiając owo zjawisko. W końcu jej wargi rozchyliły się.

- Wnieście ją do mojego pokoju - mruknęła wymijając dziewczynę i znikając za drzwiami sypialni. Oczywiście lokum nie było aż tak luksusowe jak się spodziewała, ale co zrobić. Ruchem ręki rozpaliła świece w całym pokoju. Wysoki jak i szeroki mężczyzna z gęstym zarostem i blizną ciągnącą się po policzku wszedł za Hax wnosząc niewiastę. Ułożył ją na łóżku. Nie pytał o nic. Znał doskonale upodobania smokołaczki.

- Dzięki, Odin. Widzimy się jutro rano - rzuciła mu przez ramię, zajmując się rozsznurowywaniem pasa przy furze. Mężczyzna rzucił jedynie "jasne" i wyszedł. Teraz kobiety były całkiem same. Smokołaczka nie zwracała uwagi na dziewczynę. Czekała spokojnie aż ta się obudzi, pozbywając się kolejnych partii swojego odzienia. Naszyjnik położyła na stoliku obok. Przy zdjęciu butów musiała jednak usiąść na łóżku. Milczała cały czas.
Sara
Rasa:
Profesje:

Post autor: Sara »

Śniła jej się pogoń. Po raz kolejny czuła się jak zwierzyna na polowaniu. Gnały za nią psy i ludzie, wszędzie słyszała głosy i złowrogie szczekanie. Widziała ich wcześniej, mieli pałki, miecze i sztylety. Gonili ją, a ona była co raz słabsza i słabsza. Brakowało jej sił, ale biegła dalej i dalej. Las robił się coraz ciemniejszy i gęstszy. Zarośla, przez które musiała się przedzierać, dotkliwie raniły jej delikatną skórę. Nie było odwrotu, musiała uciekać, nie mogła zostać złapana. Nagle przed nią wyrosła ściana drzew, jedno rosło obok drugiego. Nie była w stanie przecisnąć się przez słupy utworzone z pni. Spanikowała zaczęła krzyczeć i płakać, głosy pościgu były co razi bliżej i wtedy... i wtedy się obudziła.

Leżała na łóżku skulona niczym zwierzę, którym tak bardzo się czuła się w tej chwili. Nie otwarła oczu, bała się, że jeśli to zrobi, ujrzy las i ludzi którzy ją gonili. Skuliła się jeszcze bardziej i zasłoniła twarz rękoma. Była pewna, że ktoś zaniósł ją do jej pokoju. Serce waliło jej jak młotem, jakby naprawdę przed chwilą brała udział w pościgu, a z oczu płynęły gorzkie łzy. Nagle przypomniała sobie o bezimiennym rycerzu. O tym, że ją nakarmił i przyprowadził tutaj, była mu wdzięczna, ale bała się go. Z jednej strony miała nadzieję, że jest gdzieś obok, z drugiej pragnęła by ktoś zaopiekował się nią naprawdę. Pomyślała, że chciałaby zobaczyć się z karczmarką, ona jedna chciała jej pomóc z czystej dobroci. Zoe była dobra i miała dobre serce. Myśl o gospodyni sprawiła, że w sercu Sary coś drgnęło, na moment zapomniała o koszmarze, który jej się przyśnił.

Nie miała pojęcia, że jest teraz w innym pokoju, że została po prostu zabrana przez kolejną obcą osobę. Mimo niewielkiej nadziei i myśli o karczmarce Sara jeszcze długo popłakiwała cicho, bojąc się otworzyć oczy.
Hax
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hax »

        Obróciła się w stronę dziewczyny gdy usłyszała, że cicho łka. Pochyliła się lekko w jej stronę przyglądając jak zaciska dłonie na twarzy. Jak drży jej ciało. Twarz smokołaczki była nieodgadniona. Jak zwykle zimna i groźna, więc ciężko było stwierdzić o czym myśli. Sięgnęła swoje futro i okryła ramiona dziewczyny. Nie brała pod uwagę, że zapach krwi i doczepiane kły oraz rogi mogą ja wystraszyć. Hax miała swoje metody opiekowania się i często brakowało jej ciepła i delikatności.

- Nie wiem kto ci to zrobił, ale jesteś tu bezpieczna. Nie ma potrzeby rozlewania łez. - Jej głos był chłodny i poważny. Podeszła do okna obserwując okolicę. Ulice były puste, a w domostwach nie paliły się światła. Każdy już dawno pogrążył się w snach, wyczekując kolejnego poranka. Czarne niebo wysypane było gwiazdami niczym szykowna suknia obszyta brokatem i skrzącymi się kamieniami. Milczała pogrążona w swoich myślach. Przybyli tu przygnani wieścią o dość niebezpiecznym stworze zamieszkujący trakt. Stawka była niezła, nie chcieli tego przegapić. Przybyliby oczywiście wcześniej, gdyby nie wlokący się Bies Fu. Zmarszczyła swoje ciemne brwi na wspomnienie o jej zwierzaku. Czasem zastanawia się, czemu go po prostu nie zostawi, a całe kosztowności będą dźwigać chłopy.
Sara
Rasa:
Profesje:

Post autor: Sara »

Nagle poczuła, że ktoś jej dotyka, a raczej przykrywa czymś dziwnym. Natychmiast otworzyła oczy. Była pewna, że to karczmarka, albo bezimienny rycerz. Usłyszała jednak za sobą nieznajomy głos kobiety. Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła, że to nie karczmarka, ani też żadna ze służek, które zdążyła zobaczyć w gospodzie. To był ktoś obcy, znów ktoś obcy. Przestraszona mimowolnie zrzuciła z siebie okrycie i skoczyła do tyłu uderzając plecami o wezgłowie łoża. Było to tak bolesna dla jej obolałego ciała, że aż jęknęła. Czyżby znów ktoś ją porwał? Gdzie była? Co się stało? Jej umysł zaroił się od miliona pytań. Zauważyła, że jest noc, ale teraz okazało się, że jej opiekunem jest ktoś inny. Gdzie więc był bezimienny rycerz? Jak to się stało, że była z nią ta kobieta. W dodatku mówiąca, że jest bezpieczna... Sara nie miała pojęcia co się stało, pamiętała tylko, że wyszła z pokoju, dalej był tylko mrok.

- K-kim jesteś? - wyjąkała.
- G-gdzie ja jestem? G-gdzie Zoe iii... i... on... rycerz? - Sara poczuła się jak przedmiot, jakby los przerzucał ją niczym śmiecia z jednych rąk do drugich. Jakby nie była niczym innym niż rzeczą, której każdy kolejny właściciel się pozbywa. Miała ochotę wybuchnąć płaczem, ale była tak przerażona, że słowa kobiety o niepotrzebnym wylewaniu łez przyjęła niczym rozkaz, albo raczej zakaz.
- J-ja nie jestem nic warta... n-nie mogę nic ci dać, Pani... proszę, nie rób mi krzywdy... - dodała, dopiero teraz zorientowała się, że mimo słów kobiety mogła być tylko więźniem, że może ta czegoś od niej chciała... może... może była wysłanniczką tamtych. Koszmaru nie było końca, a Sara czuła się co raz bardziej zagubiona, przerażona i bezradna.
Hax
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hax »

        Gdy usłyszała słowa przerażonej dziewczyny, obróciła się do niej przodem i oparła plecami o okno. Poczuła jak jej skórę przeszywa chłód szyby. Skrzyżowała ręce na swoich nagich piersiach, a jej niezwykłej barwy źrenice obserwowały zachowanie nieznajomej.

- Jesteś tam gdzie byłaś. Znalazłam cię na podłodze przez pokojem. - Może jej ton był trochę zbyt surowy, ale taka już Hax była. Pewna siebie, trudna w relacjach i niezwykle dumna. W końcu odbiła się od okna i zgrabnym krokiem przyszła do łóżka. Usiadła na nim obok dziewczyny, przyglądając się jej stopom.

- Kto ci to zrobił? - Złapała się na tym, że jej głos jest zbyt władczy jak na tak rozklejoną istotę, więc chrząknęła lekko i dodała trochę łagodniej, marszcząc brwi:

- Nie wiem o jakich ludzi ci chodzi, ale jeśli zrobili ci krzywdę, to tutaj jesteś bezpieczna. - Wzbierał w niej gniew, jak myślała o oprawcach dziewczęcia. Tym bardziej wspomnienie o rycerzu. Każdy mężczyzna był obrzydliwym zwierzakiem, który w głowie ma tylko trzy rzeczy. Jeść, srać i chędożyć. A słabe kobiety muszą się poniżać i im służyć.

- Jesteś w stanie mi powiedzieć, jak masz na imię? - zapytała widząc, że przerażona dziewczyna chyba nie jest zbyt skora odpowiadać na jej pytania.
Sara
Rasa:
Profesje:

Post autor: Sara »

Bała się, to jasne, że się bała, kobieta z która miała do czynienia podobna była do rycerza. Równie chłodna i stanowcza jak on. Wbrew pozorom to doprowadzało Sarę do stanu, w którym zamiast rozczulać się nad sytuacja, potrafiła udzielać konkretnych odpowiedzi. Nie mogła płakać, nie mogła się mazać, sama nie widziała czy to strach przed nieznajomą ją tak determinuje, czy też jest to coś innego. Tak czy inaczej postanowiła odpowiedzieć nieznajomej.

- Sara - powiedziała tak cicho, że prawie nie dosłyszalnie.
- Sara - powtórzyła nieco głośniej. - Mam na imię Sara.

- Uciekłam. To znaczy, to od ucieczki, przez las... ale nie miałam butów... - Sara nie mogła ubrać w zdania tego co chciała powiedzieć. Spuściła głowę. Zachowywała się jak małe dziecko i wiedziała o tym, ale nie potrafiła inaczej. Wszystko działo się tak szybko, nie umiała opowiedzieć nieznajomej co się stało, sama nie potrafiła ułożyć tego w głowie. Westchnęła ciężko.

- Uciekłam - powtórzyła.

- Uciekłam od pewnego mężczyzny, który podstępem chciał sobie ze mnie zrobić nałożnicę. Musiałam opuścić dom, moi rodzice nie żyją. Powiedział mi, że potrzebuje opiekunki dla swoich dzieci, miałam pomagać jego żonie, ale okazało się, że ma inne plany, więc uciekłam. Najwyraźniej jednak bardzo pokrzyżowałam mu plany, bo wysłał pościg. Uciekałam przez las, boso, nie pamiętam już jak długo. Którąś z nocy spędziłam ukryta w pniu drzewa. Pamiętam tylko, że następnego dnia znów byłam zmuszona do ucieczki, ale dopadli mnie. Nie wiem, czy był to pościg... Jego... czy ktoś inny... I wtedy pojawił się inny mężczyzna, rycerz. Chyba... chyba mnie uratował. Ale obudziłam się spętana i obolała, związał mnie tak mocno, że sznur poranił mi kostki i nadgarstki. Później mnie nakarmił i zabrał do miasta. Tylko, że... ja nadal nie miałam butów i w stopy powbijały mi się ostre, małe kamienie. Przyprowadził mnie tutaj... Chciał żebym z nim gdzieś poszła, ale... ale ja nie mogłam... nie mogę nawet za bardzo po pokoju... On wyszedł, a ja... ja zostałam i... - przez większość czasu starała się mówić składnie i rzeczowo, ale kiedy opowiadała o rycerzu i tym co robił, głos wyraźnie jej się załamywał, a zdania traciły szyk. Jakby najświeższe wspomnienia sprawiały jej najwięcej bólu.
Hax
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hax »

        Słuchała wypowiedzi Sary w milczeniu i skupieniu. Nie drgnęła ani razu, choć jej brwi jeszcze mocniej się ściągnęły w akcie rozdrażnienia.

- Mężczyźni, podli barbarzyńcy i skończone świnie. Traktują nas jak bydło, jak chędożnik który ci jeść zrobi. Przeklęte plugastwo - mruknęła złowrogo zaciskając dłoń w pięść. Wiedziała jednak, że nie może jej ponieść zbytnio, dziewczyna w ten sposób się nie uspokoi. Westchnęła i przysunęła się do stóp Sary. Starała się być na tyle wrażliwa, na ile pozwalały jej wyćwiczone w boju dłonie. Obejrzała obie stopy. Nie wyglądało to najlepiej. Bandaże przesiąkły krwią, która zakrzepła i przykleiła się do skóry i ran. Nie odejdzie tak łatwo i delikatnie.

        Bez jakichkolwiek słów Hax wyszła z pokoju. Zrobiła to jednak tylko po to, by pogonić jednego z jej bandy po miskę ciepłej wody i jakiś ręcznik. Wróciła po paru chwilach i zagarnęła torbę leżąca niedbale przy wejściu do sypialni. Rzuciła na łóżko zwinięte bandaże, jak i złoty sztylet. Wróciła do Sary rozsiadając się wygodniej przy jej stopach. Po chwili rozległo się ciche pukanie i do środka wszedł ten sam mężczyzna, który wniósł niewiastę. Oczywiście Sara nie mogła go rozpoznać. Ułożył miskę z wodą przy nich na pościeli, jak i niewielki ręcznik. Zniknął zaraz po tym.

- Będzie bolało - odezwała się, układając obolałą stopę na swoich skrzyżowanych nogach. Zbędne były inne słowa. Zaczęła bardzo powoli, ale stanowczo ściągać z jej stóp bandaże. Tam gdzie strupy i rany zbyt mocno trzymały, pomagała sobie sztyletem. Kiedy dziewczyna krzyczała zbyt mocno, przerywała i pozwalała się jej uspokoić. Wiedziała jednak, że długie zwlekanie tylko zwiększy strach przed kontynuacją.
Sara
Rasa:
Profesje:

Post autor: Sara »

Trochę trudno było jej się przyzwyczaić do nieznajomej. W półmroku przez dłuższy czas nie zauważyła, że kobieta jest naga, ale kiedy dotarło to do niej, poczuła się bardzo niezręcznie. Sara chodziła nago tylko do kąpieli, nigdzie indziej. Nawet spała w koszuli, mimo straszliwych pustynnych upałów. Była zbyt wstydliwa, by pozwolić sobie na coś takiego. Speszyła się jeszcze bardziej, kiedy do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Gdyby mogła, to prawdopodobnie schowałaby się w którąś z szczelin w podłodze, ale to rzecz jasna było niemożliwe. Czuła się po prostu przestraszona i ciągle miała ochotę gdzieś się ukryć.

Szybko zorientowała się, że nieznajoma chce ponownie opatrzyć jej stopy, a to wróżyło silny ból i Sara wiedziała o tym. Kiedy kobieta zaczęła zdejmować jej bandaże, pewna była, że te najbliżej skóry nie zejdą łatwo. Kiedy Hax odrywała zaschnięte kawałki płótna, Sara miała ochotę wyć z bólu. Parę razy zdarzyło jej się krzyknąć. Łzy płynęły jej z oczu i nie była w stanie nic z tym zrobić. W końcu chwyciła poduszkę i zagryzła ją, by nie krzyczeć.
Hax
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hax »

        Kobieta nie dostrzegła tego, że Sara jest zawstydzona jej nieokrytym ciałem. Smokołaczka przywykła do nagości do tego stopnia, że i na co dzień często świeciła nagim biustem. Już dawno zapomniała co to skromność i wstydliwość. W końcu już tyle lat musiała przebierać się, myć i opatrywać w różnych miejscach przy swojej bandzie. Co więcej, nie raz musiała ich poinformować o swoich kobiecych dniach, by dostosować tempo marszu do uporczywych niedogodności.

        Bandaże odchodziły gorzej niż się spodziewała. Widząc jak bardzo przeszywa niewiastę ból, zwolniła ruchy i częściej robiła przerwy w odrywaniu kolejnych płatów zaschniętych strupów. Jej krzyki mogłyby niepotrzebnie zaalarmować właściciela karczmy. Nie miała ochoty tłumaczyć się przed władzami miasta, że zmieniała jedynie opatrunki, a nie rwała skórę pasami z owej dziewczyny. Co jakiś czas polewała lekko stopy, by złagodzić ból naciągniętej i spękanej skóry. Westchnęła cicho i podniosła wzrok na załzawione oczy Sary.

- Jak myślisz, nadal cię ścigają... ci ludzie? I co się stało z rycerzem? - zapytała cicho. Była tego ciekawa. Może dziewczyna ich najmie do pozbycia się owego pościgu. Choć, jak sama stwierdziła, nie ma nic. Pieniędzy więc prawdopodobnie też nie. Powoli wciągała się w całą tę sprawę. Przyjrzała się dziewczynie. Była młodziutka. Nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia lat. Powoli jej twardy i zmyślony wzrok błądził po ciele leżącej dziewki. Musiała przyznać, że była urodziwa. Szczupła, drobniutka, o ładnych choć starganych włosach. I te śliczne oczy. Ich barwa coś jej przypominała. Coś nieuchwytnego z jej przeszłości. Nie była jednak w stanie uchwycić tej rzeczy. Mimowolnie kobieta lekko się uśmiechnęła. Nie trwało to jednak długo. Hax naprawdę rzadko się uśmiechała, a nawet jeśli, to robiła to w bardzo paskudny i niemiły sposób.
Sara
Rasa:
Profesje:

Post autor: Sara »

Sara miała wrażenie, że boli ją coraz bardziej. Jakby rany stawały się coraz wrażliwsze. W pewnym momencie myślała, że skona.

- Um... - wykrztusiła w końcu z siebie.
- A może by... a może by tak... - bała się trochę przedstawić swój pomysł.
- Czy nie można by zanurzyć moich stóp w wodzie. Pod wpływem wilgoci rany powinny zmięknąć, a bandaże same się odkleić? - zaproponowała w końcu. Ból był tak silny, że chyba nie miała nic do stracenia. Miała nadzieję, że w końcu nieznajoma skończy zdejmować bandaże z jej stóp, ale zabieg trwał i trwał, w dodatku stawał się coraz gorszy.

- Nie mam pojęcia - powiedziała szczerze.
- Nie wiem, czy mnie jeszcze ścigają, ale myślę sobie, że gdyby tak było to chyba, chyba by mnie już złapali. A rycerz... on... on chciał żebym z nim gdzieś poszła, jak mówiłam, ale ja nie mogłam, przez stopy. Może odszedł? Nie wiem. On mi nic nie mówił. Nawet nie mówił jak się nazywa. Poszłam z nim bo dał mi jeść, to znaczy wcześniej jak mnie rozwiązał i... i zapłacił za pokój. Chociaż ja mam trochę pieniędzy, to znaczy... nie wiele, tyle co ukradłam strażnikowi. Pomyślałam, że mogą mi się przydać... choćby... choćby na jedzenie... Wiem, że tak nie wolno, ale ja musiałam uciec i pomyślałam, że przecież muszę mieć za co jeść... to znaczy zanim nie znajdę jakiejś pracy.
Hax
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hax »

        Kobieta przyglądała się jej w milczeniu, po czym wzruszyła lekko ramionami i pozwoliła Sarze zanurzyć stopy w wodzie. Nie robiło to jej większej różnicy. Zastanowiła się nad tym co powiedziała.

- W sumie racja. Jakby im zależało by cię dopaść, już by to zrobili. Nietrudno cię tu znaleźć. Co do rycerza, to lepiej dla niego, że zniknął. Jakby wpadł w moje ręce, nie uszedłby z tego żywy. A nawet jeśli, to długo by lizał swoje rany w jakiejś norze. - Uśmiechnęła się paskudnie, trąc policzek. Odczekała jeszcze chwilę, po czym skończyła zdejmować mokre bandaże. Owszem, schodziły o wiele szybciej, choć brudna woda nie nadała się już do obmycia ran. Teraz mogła spokojnie obejrzeć stopy dziewczyny bez zasłaniających skrawków materiałów. Rany były poważne. Może nie duże, ale z pewnością głębokie. Smokołaczka zabrała się za zakładanie nowych bandaży.

- Masz gdzie się podziać? Rodzina nie żyje, ale może jacyś znajomi? Przyjaciele? Musisz za coś żyć, a w takim stanie nie zarobisz ani grosza, chyba że oddając się za marne pieniądze brudnym i obleśnym mężczyznom... czego ci z mojego całego, skamieniałego serca nie życzę - mruknęła cicho zastanawiając się co ona by zrobiła w jej sytuacji. Oczywiście pewnie nigdy by do tego nie doszło. Po pierwsze, nigdy nie dałaby się złapać, po drugie, jej rany regenerują się szybciej i po trzecie... ma na kogo liczyć. Jej banda nigdy jej nie opuściła, choć nie raz żarli się niczym sfora psów. Nie raz rozchodzili się z hukiem i przekleństwami na języku. Zawsze jednak do siebie wracali. Byli jak jej rodzina, choć nigdy by jej to porównanie nie przyszło do głowy.

        Skończyła opatrywanie jej nóg dumnym uśmiechem i podniosła wzrok na Sarę. Kobieta powinna teraz stanowczo mniej cierpieć.

- Póki co zostań tutaj. Jeśli jakimś cudem twoi oprawcy jednak cię szukają, lepiej byś nie była sama w pokoju. - Zebrała wszystkie rzeczy z łóżka i przełożyła je na stół. Po tym położyła się zaraz obok niewiasty zakładając ręce za głowę. Po głowie chodziły jej różne myśli. Już dawno nie zabawiała się z nikim, miała okropną ochotę na pieszczoty, jednak Sara zdawała się zbyt przerażona. Mimo to nikt nie zabronił Hax przyglądać się ciału towarzyszki. Błądziła wzrokiem po jej szyi, jędrnych piersiach odbijających się na lekkim materiale, krągłych biodrach i długich, zgrabnych nogach. Oczy Hax drapieżnie błyszczały w świetle świec.
Sara
Rasa:
Profesje:

Post autor: Sara »

- Mam rodzinę w Nowej Aerii, to znaczy... tam musiałyśmy odesłać dwie młodsze siostry, Mari i Elene... do rodziny. Moja druga siostra, Frell, powinna chyba nadal być gdzieś w Efne. Pracowałyśmy tam razem po śmierci rodziców, w karczmie. Ale... ale ja nawet nie wiem gdzie jestem teraz... to znaczy... um... mieliśmy jechać na wybrzeże, ale cały orszak zatrzymał się gdzieś w głuszy. Mieliśmy wszystko, więc to nie był problem. Tylko że ja uciekłam i w zasadzie nie mam pojęcia gdzie jestem. Biegłam w głąb lądu, ale potem ten rycerz... on zabrał mnie tutaj, ja... ja nawet nie wiem co to za miasto i nie mam pojęcia jak dotrzeć do którychś z sióstr. A... znajomych nie mam... to znaczy nie tu... całe swoje życie spędziłam na pustyni, w mojej wiosce. Mój dom, o ile ktoś go nie przejął, powinien jeszcze tam być. Po śmierci rodziców nie dałyśmy rady z Frell utrzymać siebie, Mari, Eleny i domu, dlatego one zostały odesłane do Nowej Aerii... - Kiedy nieco się ośmieliła, Sara mówiła sporo i z sensem, odpowiadała na pytania szczegółowo i tak, by nieznajoma miała pełen obraz sytuacji.

- Nie zamierzam zostać dziwką, jeśli o to ci chodzi, już wolę żebrać. Poza tym znajdę pracę, pracowałam już w karczmie, umiem gotować, sprzątać, tkać i haftować, jeśli trzeba potrafię też coś uszyć... Gdyby nie strach przed tym, że mnie złapią i... gdyby nie te stopy... Gdybym wiedziała gdzie jestem, mogłabym udać się do innego miasta, tam może by mnie nie odnaleźli i mogłabym znaleźć jakąś pracę, ale... Ale tak strasznie się boję, że mnie dopadną i nie wiem ile będą się goić moje stopy. Mówiłam... mam trochę pieniędzy... Może Zoe mogłaby mi pomóc, jak tylko wyzdrowieję mogłabym wszystko odpracować... ale nie wiem czy rycerz... czy ten rycerz nie będzie chciał tu wrócić... Wydawało mi się... - zamilkła na chwilę.

- Miałam wrażenie, że on czegoś ode mnie chce, że traktuje mnie jak przedmiot, ale... um... że on chce zwabić tu moich prześladowców, jakby miał z nimi coś wspólnego... - rzekła, choć sam nie była pewna.
- Po prostu czułam... jakbym była przynętą... - dodała w końcu.
Hax
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hax »

- Jesteśmy w Turmalii nad Jadeitowym wybrzeżem. Rozumiem, że jakby co masz do kogo wracać, choć z twoimi nogami daleko nie zajedziesz, a tym bardziej sobie nie popracujesz. Nawet jeśli miałabyś tylko szyć, musiałabyś robić to w łóżku. Stopy będą się jeszcze długo goiły. - Kobieta zamyśliła się wpatrując w lekko poplamiony i spękany sufit. Gryzła się z myślami, ale ostatecznie westchnęła ciężko i zabrała ponownie głos.

- Mam zatem dla ciebie propozycję. Przybyłam tu z moją bandą, bo ponoć na rubinowym szlaku handlowym coś się zalęgło i zjada kupców. Nie szczędzili złota, więc pewnie to jakaś wiwerna. A może gdzieś w pobliżu mają gniazdo ghule. Nieistotne. Jedziemy to obaczyć i ruszamy w dalszą drogę. Nie chciałabyś zabrać się z nami? Kierunek nam obojętny, więc moglibyśmy cię kawałek odwieźć w swoją stronę, miałabyś ochronę i opiekę. Co ty na to? - zapytała przenosząc swoje źrenice z sufitu na twarz Sary. Miała co do tego pomysłu wiele wątpliwości, ale coś ją urzekło w tej marnej istotce. Może to, że tak bardzo skrzywdziło ją plugastwo tego świata? A może łudziła się, że spotka rycerza i jej prześladowców, by wykonać na nich słodką zemstę? Wiedziała jednak, że schorowana kobieta w drodze opóźnia marsz i zwiększa ilość postojów. No i trzeba na nią bardziej uważać. Normalnie każdy patrzy na siebie. Tutaj musieliby pilnować, by nic się jej nie stało. Hax czuła jednak, że rozwieje to lekką nudę i zastój w ich szeregach. O ile Sara się na to zgodzi.
Sara
Rasa:
Profesje:

Post autor: Sara »

- Nie mam z czego zapłacić... - powiedziała smutno.
- To znaczy, mam tylko tyle żeby jeść... ale nie mam z czego zapłacić za podróż... I... um... - znów zaczęła jąkać się jak mała dziewczynka.
- Um... bo... kiedyś moja siostra poparzyła sobie stopy, wszyscy mówili, że długo będą się goić, ale matka zrobiła maść i siostra w ciągu tygodnia wydobrzała... Nie znam się tak dobrze na zielarstwie jak ona... to znaczy matka, ale myślę, że mogłabym spróbować... Siostrze opuchlizna zeszła w ciągu nocy... Mama nie znała się na czarach, więc może... - Zamilkła na chwilę. Ominęła przecież odpowiedź na pytanie nieznajomej. W zasadzie nie miała chyba wyjścia, myślała żeby zostać z Zoe, żeby zapytać ją, ale z drugiej strony, karczmarka mimo że bardzo miła, pewnie miała już dość służek, po co byłaby jej taka, która nie może pracować...

- Nie mam chyba wyboru... - rzekła nieśmiało. Czy podobał jej się pomysł podróży z bandą polującą na potwory? Nie, nie bardzo, ale co mogła począć, łapała się każdej dłoni, która została do niej wyciągnięta. Kolejny raz nastała chwila ciszy. Sara wierciła się niespokojnie na łożu, jakby chciała coś powiedzieć, ale bała się. Hax spojrzała na nią badawcza, prawdopodobnie nie lubiła, gdy ktoś nie mówił wprost o co mu chodzi.

- Ee... m... - Sara kolejny raz już zaczęła się jąkać, co zaczęło już drażnić nawet ją samą.
- Przepraszam - powiedziała w końcu trochę głośniej niż chciała - ale nie wiem jak masz na imię.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości