Turmalia[Turmalia i okolice] Podróż bezślubna

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Nie prawda. Nie mogłabym być szczęśliwa z kimś, kogo nawet szczerze nie kochałam. Ulrich był przystojny to fakt, ale kompletnie nie mój typ. Wolę czarnowłosych buntowników - powiedziała, nie mogąc uwierzyć, że ostatnie słowa wypłynęły na głos, a nie zakłębiły się głęboko w jej głowie. Momentalnie jej policzki oblał róż i smoczyca, chowając głowę w ramionach, miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie wiedziała, jak River zareaguje na te słowa, czy weźmie je za usilne zmienianie tematu, czy raczej próbę zakończenia tej dyskusji aktem rozładowania napięcia między nimi. Tak czy siak, jedyne o czym Isambre teraz myślała to zapadnięcie się pod ziemię, by przeczekać te żenujące sceny.

- Staram się być konsekwentna - tłumaczyła się smoczyca, patrząc mu w oczy. - Ale nie umiem. Nie chcę cię kontrolować czy szantażować, wprowadzając milczenie lub unikając twojej bliskości. Chciałam cię zrozumieć, spojrzeć na świat jak ty, by nie bać się następstw i bym wiedziała co mnie czeka. Te wszystkie razy kiedy chciałam twoich zmian, a następnie odwoływałam wszystko, spowodowane były strachem, że uciekniesz, pomyślisz sobie, że to cię przerasta. Nadal uczę się jak mam zachowywać się w związku i ty z pewnością też to robisz. Przez cały okres dojrzewania, sprzed opuszczenia domu, jedyną nauką o związkach miałam, obserwując swoich rodziców. Nigdy nie widziałam bardziej poróżnionych smoków, pałających do siebie takim ogniem. Kiedy ich odwiedzimy, zobaczysz co mam na myśli.

Następnie smoczyca wysłuchała od ukochanego wzmianki o pierścionku i patrzą przez jego ramię na Chibiego, uśmiechnęła się w kącikach ust i zbliżyła wargi do gadziego ucha, by maluch nie podsłuchiwał.
- Domyśliłam się jakiś czas temu, ale nie było czasu aby o tym porozmawiać. Winić ciebie nie mogę, a jego... nawet nie wiem jak. To dziecko, a do Efne raczej już nie wrócę, chyba że zmienię wygląd. Nie mniej było mi miło go nosić - dodała, ściągając ozdobę i zostawiając ją na parapecie. - Niech leży. Ktoś go sobie weźmie, a po za tym wciąż mam onyksową statuetkę od ciebie.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Czarnowłosych buntowników mówisz? - Zachichotał z rozbawieniem taki jak dawniej, jakby przed chwilą nic się nie wydarzyło. - Ja za to uwielbiam smoczyce, które przy zwierzaniu się z własnych uczuć wpadają w zakłopotanie i się zarumienione palą ze wstydu, choć nie ma w tym nic czego powinno się wstydzić. - Mruknął podnosząc dłoń do jej policzka, po którym ją pogładził, a następnie ujął delikatnie i pocałował ja z czułością w usta. Wystarczył widok jej czerwonych polików, aby resztki gniewu z niego wyparowały ustępując miejsca łagodności i miłości, którą darzył Isambre. - A więc jestem buntownikiem, a mógłbym się dowiedzieć dlaczego mnie za takiego uważasz? - Spytał z zaciekawieniem patrząc jej w oczy kiedy przerwał pocałunek.

- Nigdy nie podniosę na ciebie ręki jeśli o to chodzi, w przeciwnym wypadku własnoręcznie się jej pozbędę - wyprostował się dumnie i z powagą uderzył się lekko w pierś, a dokładniej w serce by nadać charakteru i pokazać szczerość swojej przysięgi. Po tym objął ją i przytulił do siebie lekko się do niej uśmiechając. - Twój strach był całkowicie słuszny - zaczął poważnym tonem. - Jeśli coś jest dla mnie problematyczne, albo boję się potępienia to zawsze staram się uciec od niezręcznej i kłopotliwej sytuacji. Nie opuszczę cię jednak i nie będę złościł. Wiem, że to dziwnie zabrzmi po tym co przed chwilą zaszło, ale nawet nie umiałbym być na ciebie zły. Każda złość złudnie zapoczątkowana przez ciebie zawsze była na mnie samego przez mój strach i słabości. - Przytulił ją mocno do siebie, ale krótko i wypuścił nie chcąc aby ta poczuła się przez niego więziona czy do czegoś zmuszana.

- Bynajmniej nie kradziona, a kupiona za prawdziwe pieniądze, choć ze złodziejskiej profesji. - Mruknął z zakłopotaniem drapiąc się z tyłu głowy i uciekając wzrokiem w bok. Chciał się dla niej zmienić choć w małym stopniu, by swobodnie rozmawiać z nią o wszystkim, a nie stroić fochy i się obrażać jak dziecko kiedy jakiś temat mu nie będzie odpowiadał. Doskonale rozumiał jej intencje i dlaczego tak bardzo naciskała z wydobyciem od chłopaka informacji o nim, sam by tak pewnie postąpił gdyby był na jej miejscu. Tym bardziej bolało go, kiedy tak wybuchał i niemal wyładowywał na niej i Chibim swoją frustrację, wcale nie wychodząc na lepszą osobę, za którą chciał być uważany, a jedynie na tchórza i tyrana, który wyżywa się na słabszych od siebie, obwiniając ich za swoje nieszczęścia i problemy.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- No cóż, wszystko robisz po swojemu i lubisz naginać zasady. Nie twierdzę, że to źle, ale raczej nie kawalifikuje cię do tych ułożonych i grzecznych chłopców, którzy chodzą jak od linijki. Zaliczyłabym cię do grupy przestępców-amatorów - odpowiedziała mu smoczyca, aby zaraz zamilknąć, łącząc swoje usta z jego w długim pocałunku. Isambre znów mu się poddała, nie mogąc się od niego oderwać i stopniowo przemieniając złość w miłość. To była ich kolejna sprzeczka, którą River zakończył w ten sposób, rozpuszczając jej serce swoją bliskością. - Co jest takiego w nas, że to właśnie ci niegrzeczni nas najbardziej pociągają? - zagadnęła zaczepnie, tuląc się do niego i delikatnie popychając go na łóżko.

Sama jednak do niego nie dołączyła, tylko uśmiechnęła się figlarnie i wygładziła ubranie, doprowadzając je oraz swoje włosy do porządku. Następnie sprawdziła zawartość sakiewki, czy wszystko jest na swoim miejscu i przydroczyła ją do pasa. Siedzenie cały dzień w pokoju musiało się w końcu skończyć i Isambre miała ochotę dołączyć do Akiego na dole, którego aurę wyczuła jakiś czas temu, ale miała z ukochanym ważne sprawy do omówienia, dlatego postanowiła zakończyć to byczenie się pod kocem.

- Wcześniej wspominałeś coś o rejsie statkiem. Wydaje mi się, że to dobry pomysł aby odetchnąć i trochę powdychać świeżego powietrza. O ile jesteś na tyle odważny, jak mówisz - powiedziała prowokująco, zachodząc go od tyłu i całując w policzek. - Całowanie ciebie robi się powoli uciążliwie - mruknęła. - Mógłbyś się w końcu dla mnie ogolić? Wiem, że mężczyźni nie lubią tego robić, razi to wasze ego, ale nie chcę byś mnie kłuł przy każdej okazji. Po za tym bez brody jesteś przystojniejszy.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- O! Awansowałem na przestępcę, chociaż masz rację i przyznaję się do wszystkiego pani władzo. Jestem złodziejem, bo skradłem serce jednej nieziemsko pięknej smoczej niewiasty. - Całkowicie pochłonął się w pocałunku. Czuł pewnego rodzaju satysfakcję, że nie musiał się wiele wysilać, aby nakłonić ją do czegoś, zmienić jej poglądy czy zniwelować jej złość. Wystarczył jeden pocałunek by całkowicie mu uległa i nie mogła uciec, nie miał jednak zamiaru tej wiedzy nadużywać, chyba że będzie miał duże kłopoty z jej strony, wtedy mógłby ją nawet zasypać lawiną pocałunków, byleby tylko ocalić swoje łuskowate cielsko. - Urok osobisty. - Zaśmiał się ulegając jej popchnięciu i padając na wyrko.

Na początku nieco zrzedła mu mina, bo myślał, że do czegoś między nimi dojdzie skoro pchnęła go na łóżko, ale zaraz przypomniał sobie namiętną sytuację przed jego wybuchem i wiedział, że tak długo jak będą w karczmie, tak długo nie ma co liczyć na oddanie się rozkoszy wraz z ukochaną. Nie miał jej tego za złe i rozumiał ją, dlatego, aby nie okazać, że liczył na chwilę przyjemności przeciągnął się leniwie i przewrócił na brzuch wtulając się w poduszkę i cicho mrucząc. Był spokojny, co udzieliło się również zwierzakowi, który wyszedł z ukrycia i się przykulił unosząc swój zad do góry i lekko nim powiercił jak kot szykujący się do skoku. Chibi ze śmiechem wylądował na łopatkach chłopaka przewieszając przednie łapki przez jego głowę i spojrzał na niego pochylając swój łepek nad jego twarzą. Zaciekawił go blizna wychodząca spod czarnej a'la pirackiej opaski na lewym oku gada i wyciągnął w tę stronę swoją łapkę chcąc zobaczyć co się kryje pod materiałowym zakryciem. Nie udało mu się tego jednak zrobić bo River ze śmiesznym okrzykiem bojowym przewrócił się na plecy przygniatając sobą dolną połowę ciała malucha. Oczywiście miał napięte mięśnie i pilnował aby się całkowicie nie położyć aby nie zrobić mu krzywdy, a jedynie tak by nie mógł spod niego wyjść, ewentualnie poprzedziłby wyjście zawziętym namęczeniem się. Futrzak wyrywał się i warczał słabo walcząc aby się wyswobodzić.

-Rejs mówisz... - Niemal jęknął, przełykając głośno ślinę kiedy usiadł, a Chibi wtedy z impetem przeturlał się po łóżku. - Jeśli nie skończymy na dnie oceanu nie mam się czego bać. - Zaśmiał się zakłopotany, nie chcąc okazać jej swojego niezadowolenia i strachu spowodowanego tym życzeniem partnerki. Zwierzak od razu podłapał pomysł, ale on pozieleniał jedynie kołysząc się na boki imitując huśtanie łódki, bo jedynie takim transportem wodnym przyszło mu się przeprawiać pewnego dnia. - Tylko od razu mówię, nie ja będę po nim sprzątał. - Znów się zaśmiał wstając i przesunął dłonią po swojej brodzie, czując na dłoni szorstkie i sztywne włoski rosnącego zarostu. - Dobrze pójdę, po śniadaniu się ogolić. - Podszedł do niej i ją pocałował, a po tym kilka razy tarł się brodą o jej policzek z rozbawieniem.

Kiedy tylko Chibi opanował mdłości, na myśl o huśtaniu statku na oceanie i do nich podbiegł siadając teraz dla odmiany na ramieniu spokojnego gada, ten ruszył w stronę drzwi otwierając jej na oścież i skłonił się szarmancko w pół.
- Panie przodem. - Powiedział jak jakiś dżentelmen, którym mógłby być jakby zechciał.

Na dole nie miał problemu ze znalezieniem chłopaka i już zaczął wymyślać jakieś docinki na przywitanie.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Siedząc na dole i wyczekując smoków, Aki zdążył już opróżnic dwa małe antałki piwa i zjeść syte śniadanie, złożone z tego, co wpakował mu jego ojciec do worka. Berserk nie widział powodu, dla którego miałby go dalej nosić, dlatego to co mógł to zjadł, a resztę, przed ciśnięciem worka do kominka, pochował w kieszeniach. Teraz siedział tak, rozparty na krześle jak panisko, z rękoma założonymi na brzuchu i nogami wyciągniętymi w stronę ognia. Kilka razy pozwolił sobie na rozmowę z karczmarzem, który okazał się całkiem pogodnym człowiekiem lub bacznie obserwował przybytek, doszukując się czegoś ciekawego. Nic jednak nie znalawszy, poprawił przewieszoną przez plecy tarczę i zawiesił głowę na pierś. Szybko ją jednak podniósł i westchnął niezauważalnie, słysząc kroki.

Aki wiedział, że River zaraz zasypie go pytaniami i docinkami na temat jego upojnej nocy z blondwłosą kelnerką, ale wyspiarz nie zamierzał dać mu się w to wciągnąć. Jego prywatne życie nie powinno interesować smoka, choć były to tylko żarty, jakie obaj mężczyźni prowadzili względem siebie.
- Niedługo południe - powiedział spokojnie, wskazując im miejsca naprzeciwko i polewając piwo do kubków, które zamówił wcześniej. - Od tak długiego spania można dostać odleżyn.

- Wiem od karczmarza - dodał po chwili, opierając łokcie na stole. - Że kilka następnych dni będzie tu wręcz naprawdę słonecznych i ciepłych, więc siedzenie w karczmie byłoby grzechem. Trzeba korzystać. Dlatego zaraz po śniadaniu wybieram się na plażę. Idziecie ze mną?
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Widząc wyspiarza, Isambre bez ociągania przysiadła się do stolika, prowadząc za sobą Rivera i Chibiego, który od razu wskoczył na blat i przysiadł obok antałka, krzyżując nóżki i merdając ogonem we wszystkie strony. Dziewczyna cieszyła się, że udało jej się zamknąć z ukochanym pewne sprawy i wszystko mają sobie wyjaśnione, co nie powinno, przynajmniej na razie, skutkować awanturami w obecności towarzysza i oboje mogą teraz cieszyć się wakacjami, które planowali, a które zostały im przerwane już dwa razy.
- Dla mnie jajecznicę z bekonem i sok - zamówiła smoczyca, kiedy kelnerka przyszła po ich zamówienie. Ta była wysoką, brunetką, co oznaczało, że blondynka została w domu po randce z berserkiem. Isambre uśmiechnęła się serdecznie, kiedy odchodziła, a następnie przysunęła się bliżej partnera, by ułożyć mu głowę na ramieniu.

- Smoki nie mają odleżyn - zaśmiała się, stukając paznokciami o ścianki kubka. - Są za to strasznie leniwe i potrafią spać do południa, więc nie przejmuj się. Prędzej czy później byśmy zeszli.
Następnie smoczyca wysłuchała małej relacji Akiego i jego pomysłu ze spacerem plażą, który porównała ze swoim, o małym rejsie.
- Widziałam wczoraj w porcie ładną karawelę. Reklamowała się organizacją rejsów brzegiem oceanu po zatokach i lagunach. Jak zjemy to możemy się tam wybrać.
- Spokojnie - dodała, całując Rivera w policzek, po wyżej lini zarostu, którym ją kłuł. - To nie są głębokie wody, Aki na pewno poświadczy, prawda?

Później dziewczyna siedziała we względnej ciszy, zajadając parujące jajka z bekonem i zapijając sokiem. Nie miała ochoty na piwo do śniadania, ale nie odmówiła go sobie po skończonym posiłku.
- To co, idziemy? - spytała, ocierając drobne, piwne wąsy w postaci białej piany nad górną wargą. Widok ten nie umknął uwadze Chibiemu, który zaśmiał się głęboko i trzymając się za brzuszek, podszedł do Rivera, by następnie wspiąć się na niego i usiąść mu na barku, skąd miał najlepszy widok na wszystko dookoła.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Uśmiechnął się podstępnie dostrzegając wyspiarza i kierując się z ukochaną w jego stronę. Rozsiadł się wygodnie na krześle i skinieniem głowy podziękował mu za piwo, którego zapewne ku im zdziwieniu nie wyżłopał od razu. Spojrzał na Chibiego i go pogłaskał, a kiedy ten na niego podniósł swoje duże czarne oczka, chłopak przysunął do niego kufel z pieniącym się alkoholem patrząc na niego pytająco. Zwierzał bardzo się ucieszył z tego niemego przyzwolenia i bez wahania spróbował trunku, zachłysnął się i skrzywił z obrzydzeniem, odsuwając od siebie jak najdalej kufel od Rivera. Smok zaśmiał się rozbawiony i znów pogłaskał malucha.
- No, to przynajmniej wiemy, że nie pójdziesz w moje ślady w przyszłości. - Podrapał łaszącego się malucha za uchem patrząc na niego z dumą. - Dla mnie cokolwiek, żeby było jadalne i nie było rybą. I proszę cię miła panienko, przynieś nam z łaski swojej coś normalnego do picia, a nie te szczyny. - Zwrócił się do kelnerki-brunetki kiedy była przy ich stole, zaraz po tym jak Isambre złożyła swoje zamówienie. Uśmiechnął się do obsługującej lekko, aby się nie wystraszyła jego tony i nie wzięła sobie do serca jego irytacji, nie zamierzał się później zastanawiać czy zostało mu naplute do jedzenia, czy nie.
- Miód pitny? - Zapytała, nie pewna czy to ten jegomość pił u nich w karczmie jedynie miód.
- Otóż to skarbie. Półtorak, jeśli poczuję że jest rozrobiony z wodą bardziej niż powinien, zrobię wam tu burdel... - Przerwał i rozejrzał się z zakłopotaniem widząc jak co poniektóre kelnerki oferują oprócz jedzenia także siebie, uśmiechnął się lekko z rozbawieniem i wrócił wzrokiem na brunetkę. - Znaczy się bardziej niż jest obecnie.

Nie pastwił się już więcej nad nią i dał w spokoju odejść widząc niepokój w jej oczach. Podobało mu się, zastraszanie niewinnych, czuł, że nie stracił formy przez podróże ze smoczycą, która właśnie położyła głowę na jego ramieniu od utraconej ręki wtulając się do niego. Spojrzał na nią czule z lekkim uśmiechem i pocałował ją w czubek głowy głaszcząc ją po włosach w oczekiwaniu na posiłek.

- Jak będziesz miał swoją partnerkę na stałe, a nie tylko na jedną noc to zrozumiesz. - Wyszczerzył się do Akiego niewinnie. - Kto jest leniwy ten jest leniwy, ja osobiście nie znam żadnego leniwego smoka - skontrował słowa ukochanej. - A poszerzając twoją wiedzę, drogi przyjacielu, jest tak jak Isa powiedziała. Smoki nie mogą dostać odleżyn, inaczej nie mogły by przespać tysiąca lat. Ja nie miałem ani jednej kiedy obudziłem się po sześciuset latach. - Wyjaśnił towarzyszowi popijając piwo z kufla, którym się zakrztusił, bo zaczęli mówić o morzu i rejsie. Naprawdę nie był przekonany do tego pomysłu, ale nie chciał sprawiać przykrości ukochanej.

Nie bardzo cieszył się z potrawki wołowej z warzywami, bo można było do tego dodać wszystkiego, a i tak nie było nic widać. Dlatego kiedy zamoczył kromkę chleba w potrawce, jego pierwszy kęs był przepełniony ostrożnością i nieufnością. Odczekał chwilę, nim wziął kolejnego gryza i dopiero po tym zaczął jeść już normalnie nalewając sobie i Akiemu miodu widząc, że Isambre ma jeszcze piwo, a poza tym wiedział, że ukochana nie przepada za alkoholem. Przeciągnął się zostawił kilka ruenów na stole i wstał razem z nimi nie odpowiadając na pytanie smoczycy, bo uznał, że skoro wstał odpowiedź była jasna. Uśmiechnął się jednak, żeby nie roześmiać się z rozbawieniem i pocałował ją wycierając tym samym jej pianę z górnej wargi.
- Z kobiet nie wolno się śmiać, bo są słabsze od nas i powinniśmy się nimi opiekować. Miej to na uwadze następnym razem. - Poczochrał zwierzakowi futro na głowie kiedy ten usiadł chłopakowi na ramieniu gotowy do wyjścia.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Nie będę się wykłucać - przyznał wyspiarz, zbierając swoje rzeczy i szykując się do wyjścia. - Przyznam, że stały związek mnie trochę niepokoi, wręcz przeraża. Jako ktoś, kto w przyszłości będzie najeżdżał ten fragment świata, nie wyobrażam sobie zostawiać w domu rodziny, by ta się zamartwiała czy wrócę cały z wyprawy. Obecnie mam cztery starsze siostry, wszystkie zamężne, które strasznie lamentują, gdy ojciec i ich mężowie nie wracają w terminie z wyprawy. Dlatego wolę póki co oszczędzić tego własnemu sumieniu, by każde wyjście w morze nie przyniosło za sobą pytań: Czy wrócę cały albo co się dzieje z moimi bliskimi? Do dziś nie mam pojęcia jak ojciec pogodził to wszystko ze sobą. Rodzina, władza, wojna.

- Przespać sześćset lat? Nie wyobrażam sobie tego. To jest prawie siedem pokoleń, czas w którym mógłbym przeżyć swoje życie siedem razy, zakładając, że za każdym razem dożyję setki na karku. Już nie mówię o snach. Noc mija nam, ludziom strasznie szybko, zwłaszcza gdy śpimy. A ty mówisz o sześciuset latach. Co się wtedy czuje? - zapytał Aki, ciekawy tego zjawiska. Sam słyszał o mnichach, którzy poprzez medytację wprowadzają ciało i umysł w głęboki letarg. Nie muszą wtedy jeść, pić przez kilka dni, a nawet miesięcy, siedząc w bezruchu i intensywnie myśląc. Dlatego berserka zdziwiła forma zwykłego przespania jakiego fragmentu życia z własnej woli.

Następnie Aki odczekał w spokoju, aż jego towarzysze skończą posiłek i wstał razem z nimi, dziękując karczmarzowi nie tylko za jedzenie, ale i rozmowę. Z gospody wyszedł ostatni, napawając się słońcem i piękną pogodą, kierując się w stronę portu, gdzie stała zacumowana upatrzona przez Isambre karawela. Był to podłużny statek, dłuższy i znacznie szerszy niż kovirskie langskipy, o wysokich burtach, szpiczastym dziobie i kanciastej rufie, nad którą unosiła się półokrągła kopuła z plandeki. Pod nią właśnie, w cieniu, stał kapitan jednostki.
- Ładna szkapa - ocenił Aki. - Trzydzieści wioseł po każdej stronie, duże żagle. Idę o zakład, że z wiatrem wyciągnie trzydzieści węzłów.
- Dokładnie trzydzieści dwa - odpowiedział mu kapitan, który na ich widok zszedł z pokładu i stanął przed całą trójką. - W czym mogę pomóc?
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Chyba czeka nas jeszcze rozmowa odnośnie bycia miłym dla ludzi - powiedziała Isambre, szczypiąc zaczepnie ucho Rivera, by następnie uśmiechnąć się do niego szczerze i odpowiedzieć na pocałunek swoim. Jego zachowanie względem innych było pełne rezerwy, a czasami smoczyca nie wiedziała czy on mówi na serio, czy rzeczywiście żartuje. Zdenerwowanie w oczach kelnerki mówiło samo za siebie. Nigdy też nie było wiadome, z kim ma się w pełni do czynienia i jak ktoś zareaguje na jego słowa. Zwłaszcza, że w karczmie, oprócz nich, zazwyczaj nie przesiadywały osoby o dobrych i godnych zaufania reputacjach.

- Ja osobiście nigdy nie zapadałam w długie sny. Nie chciałam by coś mnie ominęło, a i trochę świata zresztą zwiedziłam, czego nie zrobiłabym zamknięta w jaskini, śniąc o niebieskich migdałach. Smoczy sen jest wskazany dla kogoś kto chce się odciąć od świata i przeczekać jakiś niewygodny fragment. Moi rodzice zrobili to podczas wojny smoków. Najpierw się na niej poznali, a następnie uciekli i przeczekali w jaskini jakieś dwieście, trzysta lat, zanim zaczęli nowe życie. Sama chyba nie zamierzam nigdy tak zasypiać, bo to tyle znaczy co śmierć. Jeśli kogoś znasz i znikniesz możesz już go drugi raz nie spotkać, nie mieć okazji by porozmawiać. Wszyscy odchodzą, zostają tylko smoki - podsumowała smutno, drapiąc podbródek Chibiego, który nachylił się ku niej i domagał się pieszczot.

Zaraz potem jednak poweselała na myśl o wspólnym rejsie i skończywszy posiłek, pierwsza wyszła z karczmy, prowadząc mężczyzn do portu. Ten był dużo mniejszy niż w Rubidi, ale nie brakowało mu animuszu. Tragarze przepychali się jeden przez drugiego ze skrzyniami na barkach, a załoga krzątała się w tę i spowrotem, kończąc prace przez opuszczeniem miasta. Wycieczkową karawelę znaleźli bardzo szybko, była jedynym statkiem w okolicy, którego pokład świecił względnymi pustkami. Niewielki baner obok trapu informował, że prowadzą tanie rejsy po okolicznych wodach.

- Słyszysz, skarbie - mruknęła Isambre, wysłuchawszy opinii Akiwgo. - Płynie z nami znawca, więc nie musisz się niczego obawiać. Będzie dobrze.
- Tak - odpowiedziała kapitanowi, wręczając zapłatę. - Piszemy się na małą podróż.
- Znakomicie. Proszę wsiadać. Jesteście dziś pierwszymi i chyba jedynymi klientami, więc czeka was rejs w spokojnej atmosferze.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Nie wiem o co ci chodzi, jestem potulny jak baranek. - Uśmiechnął się do ukochanej niewinnie.

- Nie będę owijał w bawełnę, to tak jakbyś zamknął na moment, ale nic nie słyszysz, nic nie czujesz, widzisz jedynie ciemność. Kiedy się budzisz czujesz się jak zawsze kiedy z rana wstajesz wypoczęty, po przespanej spokojnie nocy, jednakże jesteś zdezorientowany. - Zaczął tłumaczyć towarzyszowi, choć zdawał sobie sprawę, że ten i tak mógłby nie zrozumieć. Mimo wszystko starał się nie opisywać tego w sposób rzeczywisty, a taki by nawet chłop ze wsi to zrozumiał. - Pamiętasz jak świat wyglądał przed twoim Snem i nagle kiedy wychodzisz z jaskini na zewnątrz uświadamiasz sobie, że to nie jest to co było. Czujesz gniew widząc jak niegdyś dziewicze tereny zniknęły z powierzchni ziemi ustępując miejsca ludzkim domostwom, małe kiedyś i nic nie znaczące wsie, przemieniły się w ogromne metropolie, ludzie zabijają wszystko co żyje na nowe sposoby i nowymi, zmyślnymi wynalazkami. - W jego głosie pobrzmiewała trwoga, przeplatana gniewem. Nigdy nie zdarzyło mu się o tym mówić, ponieważ nie miał komu, a nawet jeśli, to nie miał zamiaru o tym opowiadać. - Pierwsze miesiące nie są przyjemne, jesteś wściekły i przerażony jednocześnie, nie wiesz co z sobą począć, gdzie iść, jak się zachować. Bardzo długo podróżowałem uchodząc za niemego kalekę, żeby nie zdradzić się smoczym narzeczem, a elfim mogłem dogadać się jedynie z elfami, których rzadko spotykałem na szlaku, nie to co kiedyś. Kiedy w pełni nauczyłem się Wspólnego Języka, dopiero wtedy wchodziłem w dyskusje z innymi, z których wychodziłem mieczem i pożogą zostawioną za sobą, albo obezwładniony przez strażników. - To ostatnie powiedział z niepewnością, jakby się zastanawiał czy powinien wyjawiać, że zamknięcie w więzieniu w Efne, wraz z Isambre nie było jego pierwszym razem spędzonym w celi.

Wyszedł z nimi bez ociągania, jedyne co mu się podobało w całym tym pomyśle było to, że nie musiał się golić i mógł to odwlekać w czasie. Nie miał pojęcia czemu kobiety tak bardzo nie lubiły, jak mężczyzna miał zarost. Dzięki temu nie wyglądało się jak jakiś młokos, za to jak doświadczony i dorosły wojownik, za którego zawsze chciał uchodzić, a nie za jakiegoś kalekę, którego każdy mógł lekceważyć i nim pomiatać. W porcie jego dobry humor zniknął, tym bardziej kiedy ujrzał kiwającą się łajbę, którą mieli by płynąć. Chibi od razu pozieleniał zakrywając sobie jedną łapką pyszczek i zeskakując z ramienia chłopaka uciekł na stronę, gdzie opróżnił całkowicie swój żołądek. River także nie wyglądał najlepiej, ale przełknął z obawą ślinę i poszedł z towarzyszami do karaweli, kiedy zwierzak do nich dołączył.
- Poderżnę ci gardło, kiedy będziesz mnie reanimował jak wpadnę przez przypadek do wody. - Zagroził Akiemu poważnym tonem, ale w oku rozbłyskiwało mu złotem rozbawienie.
- Jeśli mógłbym prosić strzałę w głowę, byłbym wdzięczny. - Mruknął cicho pod nosem w odpowiedzi na pytanie kapitana. Nie podobało mu się, że będą jedynymi podróżnikami na tym diabelstwie i od razu zaczął podejrzewać jakieś spiski oraz zmowy berserka razem z łowcami. Westchnął ciężko i z ociąganiem wszedł na pokład. Futrzak i tym razem szybko od nich uciekł zawisając przysiadając przy jakimś wiadrze z przewieszoną ścierką, które zapewne służyły do mycia pokładu, ale przez to do czego używał tego teraz Chibi, gad wątpił by wiadro dalej było używane do tego samego co poprzednio.
River znów ciężko westchnął i znalazł sobie ustronne miejsce na pokładzie, z którego po tym jak usiadł nie widział oceanu, a jedynie bezkresny horyzont, co go nieco uspokajało, choć wraz z huśtaniem się statku i mu w brzuchu się wszystko przelewało. Zastanawiał się czy Chibi podzieliby się z nim swoim wiaderkiem. Niestety kiedy ruszyli, im byli dalej od brzegu tym lęk chłopaka był większy, a przez to wzrastało w nim rozdrażnienie, które przerodziło się w szukanie guza dla rozładowania napięcia i skupieniu się na czymś innym niż to, że stały ląd znajduje się kilka set metrów pod nim, pod wodą. Później miał już tylko ochotę się przemienić i uciec wysoko w przestworza by tylko nie być tak blisko niebezpiecznych głębin.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Zamknąć na moment oczy, a później obudzić się w innym świecie. Tyle jestem w stanie zrozumieć, bo tego ak zachowuje się organizm wolałbym chyba nie wiedzieć. Już sama możliwość takiego letargu to za dużo. Idąc spać nawet nie wiesz co tracisz. Świat nie jest idealny, ale odcinając się od niego zniweczyłeś zajęcie swojego miejsca w nim. Pomijam to, że oboje jesteście długowieczni, więc masz jeszcze czas, ale tak jak mówisz, byłeś zdezorientowany, zły, więc ciężko było ci się odnaleźć. No ale mam nadzieję, że było warto.

Następnie Aki skłonił się kapitanowi i dziarskim krokiem wszedł na pokład, od razu zajmując dogodne miejsce na wielkiej skrzyni, ustawionej pod masztem. Przeciągnął się leniwie i oparł głowę o słup, jednocześnie splatając dłonie na piersi. Z tej pozycji mógł obserwować nie tylko horyzont, ale też spokojną wodę, uderzającą o burtę ich statku niskimi falami. Żagiel łopotał, napięty przez silny wiatr od strony lądu i okręt bez przeszkód posuwał się do przodu.

- Isambre będzie cię reanimować - skomentował Aki, rzucając Riverowi szyderczy uśmiech przez ramię. Widząc jednak jego stan, zastanowił się jak mu pomóc, by podróż minęła mu w najmniej uciążliwy sposób.

- Wiesz co, River? Spróbuj zamknąć oczy i rozluźnić ciało. Nie myśl o tym jak o rejsie, ale że stoisz na kładce, która stoi na piłce. Jak w cyrku. Kiwasz się na boki, ale pod sobą nie masz ziemii, a ocean. Poddaj się temu uczuciu, zrelaksuj. Na pewno ci przejdzie.

Ku lekkiemu zdziwieniu Akiego, załoga karaweli nie była zbyt duża. Liczyła co najwyżej połowę tego, co być powinno, a i tak większa jej część siedziała pod pokładem, skąd berserk słyszał gwarne rozmowy i hazardowe okrzyki. Dał jednak uspust swoim podejrzeniom, gdy tylko zerknął na pogodną i przyjazną twarz kapitana, po czym oddał się relaksowi. W końcu to był jego pierwszy rejs bez stojącego nad głową ojca, który krzyczał na niego gdy trzymał ster, albo wyrzucał młodego wyspiarza za burtę, by ten nauczył się pływać. Dlatego Aki miał zamiar w pełni korzystać z urlopu od wszelkich zmartwień związanych z domem.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Kiedy tylko wypłynęli na otwarte wody, Isambre nie mogła znaleść dla siebie dogodnego miejsca. Przechadzała się po pokładzie niczym duch, wychylała się za burty i patrzyła jak fale je obmywają. Co jakiś czas uraczyła jakiegoś marynarza spojrzeniem lub odpowiedziała mu półsłówkiem, cały czas będąc w zasięgu oka swojego partnera, bowiem wiedziała, że River nie chce jej tracić z oka. Za bardzo by się zamartwiał. Nie sądziła też, że jego lęk jest aż tak poważny. Jeszcze kilka dni temu River potrafił zabić za cokolwiek, a teraz siedział skulony w kącie, dygocząc z powodu otaczającego ich oceanu i kiwającej się łodzi.

- Może to mu pomoże - zastanowiła się chwilę, stojąc przy głównym maszcie, po czym podeszła do niego i ujeła jego twarz w ciepłe dłonie. - Skoro ocean sprawia, że jesteś niespokojny nie patrz na niego. Patrz tylko na mnie - wyszeptała, całując go czule i pociągając za ramię, by wstał i się z nią przeszedł. Miała nadzieję, że smok poczuje się znacznie lepiej, gdy będzie musiał zawiesić wzrok na czymś przyjemniejszym niż horyzont, a właściwie na kimś, na kim mu zależało.

- Widzisz? W cale nie jest tak źle - mruknęła, ciągnąc go w stronę dziobu. Po drodze obrzuciła jeszcze troskliwym spojrzeniem Chibiego, którego głowa i uszy znikały w wiadrze pełnym wody, a obecnie jego treści żołądkowych. Na jego przypadek Isambre nic nie mogła poradzić. Mogła pomóc im wyleczyć lęk, ale nie chorobę morską, która z czasem sama maluchowi przejdzie, gdy ten się przyzwyczai do kołysania.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Nie będę robił z siebie błazna. - Burknął niemiłym tonem. Wiedział, że wyspiarz chciał mu pomóc jakoś przetrwać tę katorgę i gad nie miał prawa go tak traktować, ale cała sytuacja nie była nazbyt przyjemna dla niego, a to powodowało jego irytację i rozdrażnienie. Westchnął po chwili jednak i spojrzał ze skruchą na berserka. - Wybacz - rzucił zachowując spokój i dostosował się do rady towarzysza.
Zamknął oko, nabrał powietrza do swoich płuc i spróbował się zrelaksować, zapomnieć o otaczającej go bezdennej otchłani wypełnionej wodą, do której jakby wpadł nie miałby szans na ratunek. Zadrżał na tę myśl czując na twarzy rześką bryzę, znaczącą wszystkich obecnych na zewnątrz. Od razu otworzył oczy i z niezadowoleniem wciąż siedział na swoim miejscu wpatrując się w bezkresny błękit nieba, nie oceanu. Był na siebie zły, że nie potrafi się cieszyć z rejsu razem z przyjaciółmi. Był wściekły, że psuł im całą zabawę. Żałował, że nie puścił ich na wody samych, kiedy od z Chibim bezpiecznie okupowali by ląd.

Wpatrywał się przez moment w niebo, rozmyślając, nawet nie o jakiejś ważnej i konkretnej myśli, a o całości i o wszystkim. Wszystko, aby nie skupiać się na tym, że jest pośrodku oceanu, daleko od lądu, który bądź, co bądź zdało się widać niewyraźny i zamazany parującą wodą, ale nie poprawiało mu to humoru. Znów westchnął zamykając oko, mając nadzieję, że może uda mu się zdrzemnąć, a kiedy się obudzi będą już w porcie. Jego genialny plan został jednak zniweczony, czyimś dotykiem, choć ciepłym wcale nie neutralizując jego poirytowania, przerwanym odpoczynkiem. Miał już się odezwać z rozdrażnieniem do upierdliwca, kiedy spostrzegł kto mu zakłócił spokój. Gniew na jego twarzy zmienił się na przygnębienie i rezygnację, po czym odwrócił od niej wzrok chcąc się wycofać z konwersacji, nie chciał jej psuć rejsu, dlatego wolał jej unikać i po prostu przeczekać podróż w jakimś spokojnym miejscu. Chciał jej powiedzieć, aby się nim nie przejmowała i rozkoszowała rejsem, ale nim zdążył coś powiedzieć, zakneblowała mu usta swoimi własnymi w czułym pocałunku. Zrobiło mu się przyjemnie i odwzajemnił jej go jednakże, mało go to uspokoiło.
- Wolę tu zostać, nie martw się o mnie - powiedział zmuszając się do czułego uśmiechu, nic to jednak nie dało i zaraz został przez nią podniesiony. Westchnął z niechęcią i irytacją, ale nie mógł na niej wyładować swojej frustracji, ponieważ nie chciał wznosić między nimi muru niezgody i kłótni, do tego nie chciał jej zranić psychicznie, jak i fizycznie. Skupił na niej całą swoją uwagę i spacerował z nią po pokładzie statu stąpając na drżących nogach. Tym razem faktycznie pomogło i przynajmniej już nie dygotał, wciąż jednak nie zbliżał się do burt, a kiedy zaczęła go prowadzić w stronę dzioba zatrzymał się gwałtownie i stał jak uparty wół, który w proteście nie zamierza iść dalej. Nic jednak nie mówił i udawał, że nie wie o co chodzi, a jednocześnie starał się odejść z nią na środek karaweli, a może nawet pod pokład, gdzie mógłby się wyżyć na wypoczywającej tam części załogi.

- Tak jak ty nie rozumiesz, jak można przespać pół swojego życia, tak ja nie rozumiem jak można przeprawiać się przez głębokie wody i to jeszcze na zlepionej i zbitej gwoźdźmi kupie desek. - Zwrócił się do Akiego po tym jak z ukochaną zrobili sobie spacer.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Nie ma o czym mówić. - Aki machnął nie dbale ręką, po czym zeskoczył ze skrzyni, by poszukać sobie ciekawszego zajęcia. - Mogłaby ci jeszcze pomóc terapia szokowa, ale nie chcę ryzykować - dodał, uśmiechając się dość podle, a następnie oparł ręce o burtę statku, by podziwiać widoki. Od lewej mieli tylko bezkresne, rażące błękitem wody, widok tak nudny, że nawet marynarzom robiło się nie dobrze. Dlatego berserk skupił się na drugiej stronie medalu - poszarpanych klifach i setce małych wysepek, gęsto usianych przy lini brzegowej Jadeitowego Wybrzeża. Często widywał je z pokładu ojcowskiego langskipa, ale nigdy nie miał styczności na taką bliskość. Bez trudu mógł policzyć pojedyncze drzewa, a także rozmiary przesmyków, którymi zmieści się statek. Chciał jak nalepiej zapamiętać wszystko, co ujrzy, by mieć co później opowiadać rodakom.

Jednak z czasem i jego wzięło znudzenie, które w połączeniu z palącym słońcem wyciskało z berserka siły. By temu zapobiec, oznajomiony z pracą wyspiarz zaczął kręcić się wśród załogi, wyręczając ich w drobnych pracach, za co ci okazali mu wdzięczność i w przerwach wszyscy raczyli się rozmową o rozwoju marynistyki.

- Skoro i tak siedzisz, to przypilnuj mi jej - powiedział do Rivera po jakimś czasie, rzucając tarczę na deski pokładu i dosłownie wykopując pewnego marynarza z jego stanowiska na bocianim gnieździe. We dwóch nigdy by się tam nie pomieścili, więc gdy majtek zchodził, berserk już wspinał się po olinowaniu, by kilka minut później zająć miejsce na małej platformie.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Zostawiając Rivera samego w kącie statku, Isambre źle się z tym czuła i wszystkie jej myśli krążyły wokół smoka. Chciała mu jakoś pomóc przełamać lęk przed oceanem, ale niezbyt wiedziała jak postąpić. W końcu ona nigdy nie miała z tym problemu, a tym bardziej Aki, który nie dość, że tu przypłynął to jeszcze wdrapał się na maszt, jakby robił to już któryś raz z rzędu. Smoczyca martwiła się również o Chibiego, który nie opuszczał wiaderka nawet na krok, a jedynie co jakiś czas wystawiał główkę ponad jego ścianki, by znów ją tam schować. Ale mi się trafiło, pomyślała, siadając na burcie w okolicach dziobu, skąd miała wspaniały widok na poprzecinaną wysepkami zatoczkę. Isambre już zapomniała jak wyglądały klify, ostatnie lata spędziła na twardym lądzie, podróżując tropem Ulricha, a następnie jej los splótł się z wulkanicznym, jednookim smokiem, od którego już się nie uwolni, a od którego nie ma zamiaru uciekać.

- Tylko nie spadnij! - zawołała za berserkiem, gdy jego nogi zniknęły na drewnianym kole z niską balustradą, służącym odważnym marynarzom za punkt obserwacyjny. Doskonale jednak wiedziała, że Aki nic sobie nie zrobi.

- Chyba nie masz mi tego za złe, prawda? - zapytała Rivera, siadając w końcu obok niego, by dać chwilę odpocząć swoim nogom. Nie chciała by ukochany chował urazę, że smoczyca wyciągnęła go na otwarte wody. Pragnęła jakoś pomóc partnerowi w pokonaniu strachu lub chociać nakłonić go do innego spojrzenia na całą tę sprawę. Tak czy siak jej intencje były szczere i dobre. - Gdy znajdziemy się na lądzie jakoś ci to wynagrodzę, obiecuję - dodała, całując go w policzek i odprężając się jak wypadało na wakacjach.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Nie będę jej pilnował za kogo mnie masz? - Warknął z oburzeniem podnoszą się gwałtownie z miejsca, powstrzymując się, aby nie szarpnąć berserka za ubranie. - Nikt jej i tak nie podniesie, poza mną i tobą - dodał nie zamierzając nawet spojrzeć na zaklęty przedmiot. Wypuścił gwałtownie powietrze jednocześnie się uspokajając, przy czym z jego nosa wydobył się dym i zaraz usiadł z powrotem, ale gdzieś indziej by nie pilnować tarczy.
Nie zwrócił uwagi na to, że przez moment tej małej konfrontacji jego strach został całkowicie zastąpiony gniewem. River wyszukał spojrzeniem białego zwierzaka i przez moment patrzył na niego, jak ten wciąż nie odstępuje swojego cuchnącego już wiadra i nadal źle znosi tę wycieczkę krajoznawczą. Tak samo jak sobie, tak i jemu nie umiał pomóc, co jedynie potęgowało jego złość. Nie lubił kiedy coś złego działo się futrzakowi nie z jego ręki, ale nie współczuł mu. Wychodził z założenia, że maluch jest już dorosły i powinien panować nad własnym ciałem i odruchami, które obecnie nim władają. Smok choć na początku także doznał silnych mdłości opanował je jednak i dlatego, nie musiał teraz naśladować Chibiego z głową włożoną do wiaderka. Skupił się na nim myśląc o tym jak długą drogę razem przebyli i jak mu choć w małym stopniu pomóc. Wolał się zająć tym niż byciem na usługach Akiego i pilnowaniu mu tarczy, a tym bardziej nie chciał podziwiać jak jego towarzysze okolicy.
Na moment przeniósł wzrok na swoją partnerkę, widząc, że nie jest szczęśliwa stojąc samej przy burdzie i zapewne sama ze sobą dyskutować o wysepkach i klifach otaczających wybrzeże. Spuścił głowę przygnębiony i zacisnął pięść, cały jego dobry humor, choć obecnie przytłumiony obawami i lękiem, całkowicie wyparował, a smok wyzywał i katował samego siebie w myślach za swoje mazgajowate postępowanie. "Odrobina wody, jak facet może się bać odrobiny wody. Zerknij do lustra, zobacz czy aby na pewno wciąż nie masz mleka pod nosem. Jesteś żałosny." Nie pozwalało mu się to zrelaksować i uspokoić, jedynie dolewały oliwy do ognia. "Zamknij się, mówisz jak ojciec, którego tak bardzo nienawidzisz. Czy naprawdę chcesz być taki sam jak on?" Co chwila jego myśli biły się z sobą, a echo rozbrzmiewających głosów rozsadzało mu głowę, powodując nieprzyjemną migrenę.
Przez tę barierę wewnętrznego konfliktu nagle przebił się jakiś inny ton, łagodniejszy i przyjemniejszy dla ucha, powodujący w dziwny sposób spokój u chłopaka. Poczuł ruch obok siebie i zaraz podniósł głowę opieraną na ramieniu trzymanym na zgiętym i postawionym kolanie, i otworzył oko. Był zaskoczony tym, że miął zamknięte oko, bo nawet nie zorientował się kiedy to nastąpiło. Obok usiadła smoczyca widocznie się czymś przejmująca.
- Nie mam powodu, aby mieć ci cokolwiek za złe. - Uśmiechnął się lekko i objął ją przytulając do siebie. Znów uderzyły w niego wyrzuty sumienia, że swoim lękiem nie przynosi nic dobrego sobie, a tym bardziej innym, którzy nie mogą się przez niego dobrze bawić. - Nic nie trzeba wynagradzać daj spokój - mruknął jakby słabszym tonem. Odetchnął głęboko i odchylając głowę do tyłu, aby oprzeć się nią o skrzynię, pod którą siedział, zamknął oko.
Starał się zrelaksować podobnie jak partnerka, ale zapach wymiocin zwierzaka i odgłosy temu towarzyszące, skutecznie mu to uniemożliwiały. Widząc, że nic już na to nie poradzi wstał z miejsca, otrzepał swoje szanowne siedzenie z kurzu i podszedł do malca. Futrzak podniósł na niego osłabione chorobą spojrzenie, dysząc jakby był zmęczony z lekko zwisającym na boku różowym, szorstkim, typowo kocim językiem. Lekko się uśmiechnął widząc swojego przyjaciela, który przyszedł z nim posiedzieć, pocieszyć jakoś i wesprzeć. Niestety przeliczył się w swoich wnioskach i to bardzo dużo. Smok chwycił go za futro na karku i z obojętnym wyrazem twarzy wyrzucił go za burtę.
Chibi się tego nie spodziewał i ze zdziwieniem oraz rozpaczą wylądował w wodzie, przykryty po chwili falami. Nie wiedział czym sobie na to zasłużył, przecież nic złego nie zrobił, nawet nie pisnął, ani się nie ruszył. Myśli malca o powodach kierującymi smokiem wypełniały mu łepek, a w malutkim serduszku pojawił się dziwnie promieniujący ból, który niemal pozbawiał go możliwości zaczerpnięcia tchu. Wypłynął spod wody aby nabrać powietrza, ale znowu pochłonęły go fale. Nim jednak stracił pod wodą obraz statku, na którym jeszcze przez moment płynął, widział Rivera stojącego w bezpiecznej dla siebie odległości od burty i patrzył bez emocji w stronę raz po raz zakrywanego falami futrzaka. To zaś wywołało w zwierzaku uczucie, którego jeszcze nigdy wcześniej nie czuł. Owo uczucie przerażało go, ale z drugiej strony dawało mu swego rodzaju siłę i uspokajało. Znowu się wynurzył, ale tym razem jak spojrzał na jednookiego nie był przerażony, czuł do niego odrazę i nienawiść. Zanurkował pod następną falą nie dając jej się ponieść i przebierał sprawnie łapkami pod wodą płynąc niedaleko statku.
River stał i cały czas mu się przyglądał nie myśląc o niczym, nie starał się nawet pomóc ścigającemu karawelę pupilowi. Czuł ulgę, że pozbył się tego okropnego smrodu. A skupiony na obserwowaniu poczynań malca zapomniał o własnym lęku, choć wciąż nie zbliżył się do burty, wracającego już do portu statku.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości