Rubidia[Południowy wschód od miasta] Spotkanie

Miasto słynące głównie z ogromnego portu handlu dalekomorskieg. To tutejsze stocznie bujdą statki handlowe dla całego wybrzeża. Miasto rybaków i hodowli wszelkiego rodzaju stworzeń morskich.
Awatar użytkownika
Lilla
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Harpia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilla »

- Darasmirze? - zawołał Nue głośno głosem Lilli, z niemalże przeświadczeniem iż wystarczy to do obudzenia smoka. I jak się okazało, nie pomylił się ani o jotę. Jego nowy towarzysz uniósł łeb, po czym ziewnął szeroko, demonstrując przy okazji swój całkiem pokaźny arsenał zębów. Z jakiegoś powodu kiedy Nue to oglądał, jemu też mocno zachciało się ziewać, więc również dał upust swojej potrzebie, zasłaniając usta lewym skrzydłem. Zaraz potem Darasmir zaczął się rozciągać, widocznie pragnąc rozruszać kości po tak długiej drzemce. Choć w sumie kto tam właściwie wie, ile dokładnie smoki zwykły spać w takich okolicznościach, może to akurat było normalne? W każdym razie ten osobnik przed nim zdawał się mieć zdecydowanie lepszy nastrój niż paręnaście godzin wstecz, jak i również ogólnie wyglądał trochę lepiej. Nue aż miał wrażenie, że Darasmir aż tryska entuzjazmem, choć zdecydowanie trudniej byłoby określić z jakiego powodu. Najlepszym jednak na to sposobem byłoby po prostu się go o to zapytać, czyż nie? Zanim jednak Nue zdołał otworzyć usta, smok zdążył już uraczyć go odpowiedzią na to właśnie pytanie.
Darasmir z wielką werwą w głosie oświadczył mu, że dziś jest "ten" dzień, bardzo wyraźnie to akcentując. Użył paru interesujących określeń, między innymi zdradzając, iż jeszcze tego dnia planuje ustalić wszystkie sprawy w całości. Jednocześnie powiedział to w taki sposób, jakby nadeszło jakieś święto czy coś w tym rodzaju, choć Nue mógłby się założyć że takowe nie istniało, a przynajmniej jeszcze nie. W każdym razie cała ta energia w jego głosie zdawała się aż promieniować. Smok zdecydowanie był tym wszystkim bardzo podekscytowany. Nue przypuszczał, że to najprawdopodobniej z powodu życzenia-układu jaki dzisiaj mieli ustalić. Darasmir nie omieszkał również przypomnieć mu o tym, iż on także dotrzyma swojej części wczorajszej umowy. Zaraz potem dopowiedział jednak, że zanim to nastąpi, będzie musiał mu coś pokazać. Nue westchnął cicho, odrobinę niezadowolony z ponownie przesuniętego terminu, jednakże nic nie powiedział. Rozumiał fakt, że niektórych rzeczy nie da się po prostu opowiedzieć i trzeba je przekazać w inny sposób, a już tym bardziej jeżeli chodziło o pragnienia.
Smok nie czekał jednak na odpowiedź, nawet pomimo niezbyt pewnego wyrazu twarzy harpii. Obrócił się trochę, a następnie rozłożył szeroko skrzydła i zamachał nimi tak, że Nue musiał zaprzeć się o ziemię i jednocześnie otulić szczelnie własnymi skrzydłami aby nie upaść. I tak siła wiatru w połączeniu z miniaturowym huraganem nieomal zwaliła go z nóg. Nue zakasłał lekko, a raczej pozwolił by jego ciało samo sprostało swoim potrzebom i dopiero wtedy spojrzał za Darasmirem. Smok przeleciał nad nim i wraz z wiatrem zaczął lecieć do przodu. Nue spoglądał jeszcze za nim przez chwilę. Odrobinę miał ochotę by już teraz zetknąć się ze swoimi głazami, jednak szybko się opanował. Wciąż potrzebował smoka. No a poza tym, dalej wiązała go umowa. On nie łamał raz danego słowa. Westchnął cicho, trącając nogą leżący na ziemi czarny kamyk, po czym rozłożył skrzydła, by zaraz potem wyskoczyć w powietrze i podążyć za smokiem.
Tym razem warunki pogodowe były bardzo sprzyjające. Wiatr dął mocno od tyłu, powodując że można było swobodnie oprzeć się po prostu na jego skrzydłach, pozwalając by niósł go do przodu, w stronę Darasmira. Wreszcie mógł odsapnąć trochę i pozwolić skrzydłom odpocząć, co wbrew pozorom nawet mu się udawało. Nue starał się jednak nie myśleć o tym, co będzie kiedy będą wracać. Jeżeli wiatr dalej będzie tak silny, może nawet będą zmuszeni by iść. Ciekawiło go, co smok zrobi w takiej sytuacji. Czy jego duma pozwoli mu drałować pod wiatr?
Ta sama droga tym razem wydała mu się wyjątkowo krótka. Możliwe, że to dlatego że już nie dręczyły go obawy, a może ponieważ tym razem nie odczuwał tego lotu już tak intensywnie jak ostatnio. W każdym razie, bardzo szybko jego zdaniem Darasmir przymierzył się do lądowania tuż przy wielkim drzewie. Nue leciał niedaleko za nim, toteż ledwie chwilę później znalazł się tuż obok niego. Czy to tutaj było to coś, co chciał mu zademonstrować? Nue nagle doznał lekkiego rozczarowania. Spodziewał się raczej czegoś więcej. Chociaż z drugiej strony... może powinien jeszcze zaczekać ze swoją opinią? W końcu, kto wie o co mogło mu właściwie chodzić. Czy mogło to mieć jakikolwiek związek ze smoczym czymś w jego naszyjniku? To byłoby bardzo interesujące. Chociaż z drugiej strony sam Darasmir mówił mu, że wcześniej nie miał pojęcia o tej istocie. Co więc takiego ważnego pragnął mu pokazać? Nue czuł potrzebę, żeby się tego dowiedzieć i małymi podskokami podążył za smokiem do środka drzewa.
Darasmir nie czekał na niego, od razu i bez żadnych wyjaśnień zaczął grzebać w niedużej stercie błyszczących przedmiotów. Sterta imponującą nie była, lecz Nue i tak nie widział takiego bogactwa od dawna. Pamiętał jeszcze, że w przeszłości na co dzień widywał takie i inne przedmioty, których głównym przeznaczeniem było jedynie cieszyć oczy. Tak bardzo wtedy do tego przywykł, że okropnie mu brakowało podobnych widoków. Nie powiedział jednak o tym Darasmirowi. Nie było wcale takiej potrzeby. Wolał po prostu zaczekać, aż tamten znajdzie to, czego szukał.
Kiedy w końcu udało mu się znaleźć ów przedmiot, smok wyciągnął go i pokazał demonowi. Najwyraźniej była to... książka, na dodatek z wyglądu dość obszerna. Jeśli wierzyć słowom Darasmira, najprawdopodobniej taka do nauki historii Alaranii. Nazwiska autora jednak Nue nie rozpoznał. Pewnie tamten urodził się dawno temu i zdążył już umrzeć. W ciągu tak długiego czasu uwięzienia, którego ilość nawet Nuemu trudno było określić, zapewne bezproblemowo by mu się to udało.
- Hmm... - wyraził swoje zainteresowanie. Z takiej lektury zapewne mógłby sporo dowiedzieć się o tym, co działo się tutaj kiedy go nie było. Byłaby to całkiem kusząca perspektywa, ale Nue miał jeszcze kilka innych rzeczy w planach, a coś takiego zapewne pochłonęłoby mu cały dzień. Smok jednak najwyraźniej miał co do tego jakiś plan, biorąc pod uwagę fakt, że postanowił zaciągnąć go aż tutaj, jedynie po to żeby pokazać mu jedną księgę. I rzeczywiście po chwili położył ją obok niego, po czym powiedział mu żeby otworzył na określonej stronie. Nue nie zadawał mu w związku z tym żadnych pytań. Wolał po prostu mieć to już za sobą. Zorientował się jednak, że z wykonaniem tego zadania mógłby mieć spory problem. Skrzydła nijak nie nadawały się do przewracania stron, a już tym bardziej w precyzyjny sposób. Mógł skorzystać z magii, żeby to zrobić, nie odebrałoby mu to wiele energii, ale jednak nie mógł sobie na to pozwolić. Potrzebował wszystkiego co tylko miał, każdej odrobiny jaką był w stanie zaoszczędzić. Z tą myślą przysunął się trochę bliżej księgi, po czym z użyciem skrzydeł próbował ją otworzyć. Jednakże tak jak przypuszczał, w ten sposób nie zdołał unieść więcej, aniżeli tylko okładkę i ostatecznie musiał posiłkować się szponami. Te również nie były do tego zbyt przystosowane, więc niespecjalnie sobie z tym radził, a już tym bardziej że jednocześnie był zmuszony do utrzymywania równowagi na jednej nodze. Jakimś sposobem jednak w końcu udało mu się dotrzeć do wyznaczonej przez smoka stronicy.
To, co na tej właśnie stronie znalazł, na pierwszy rzut oka wyglądało mu na jakiś dłuższy akapit, lecz kiedy przeczytał pierwsze linijki, zorientował się że jest to coś w rodzaju podsumowania jakiegoś większego i dłuższego wywodu. Nue spojrzał na chwilę na smoka, po części ciekawy co dalej ma mu do powiedzenia, a po części z przypuszczenia że będzie miał przeczytać to teraz na miejscu. Darasmir stanął jednak przy nim, również spoglądając na tekst zamieszczony w księdze. Zaraz potem swoim mrukliwym basem zaczął opowiadać mu o tym, jak czytał tę księgę. Z początku sprawiało to wrażenie, że będzie to coś w rodzaju nudnego wykładu, na co też Nue postanowił się przygotować, jednak kiedy tylko smok zaczął mówić o wyciągniętych z księgi wnioskach, jego głos przepełniła taka pasja, jakby głęboko wierzył w swoje słowa, tak jakby wiedział, że są prawdziwe. "Słabi powinni być przewodzeni przez silnych" - głosiła ogólna idea, którą chciał mu przedstawić. Demon zdał sobie jednak sprawę z tego, że tamtemu nie tylko całkiem dobrze szło mu to przemówienie, ale i nawet sam zgadzał się z jego opinią. Generalnie nawet nie było w tym żadnego błędu. Jego dawni towarzysze również tak uważali, przynajmniej w większości. To między innymi dlatego napadli na Alaranię, zajmując niemalże całą jej północną część. Gdyby tylko wtedy na tym poprzestali, kto wie jak potoczyłyby się dalsze losy świata... Ale wtedy pragnęli mieć wszystko i właśnie to ich zgubiło. Miło byłoby chociaż spróbować kontynuować tradycję...
Jak się okazało, smok okazał się o wiele bardziej przewidywalny niż możnaby było przypuszczać. Zaledwie chwilę potem postanowił przedstawić mu swą propozycję szerzenia właściwego porządku. Zaproponował połączyć swe siły aby chociaż w jednym miejscu zaprowadzić prawdziwy ład. Nue zdecydowanie spodobał się ten pomysł. Teraz wprawdzie nie miał już pod sobą żadnych oddziałów, na czele których mógłby gdziekolwiek się wedrzeć, a jego dawni kompani zapewne nawet nie będą go już pamiętać, toteż nie bardzo można było liczyć na ich pomoc. Pozostawał tylko on, żyjący na skraju wyczerpania starodawny demon, oraz młody i zapewne niezbyt doświadczony w boju smok. Mimo to, po odpowiednich przygotowaniach może daliby sobie radę... Choć z drugiej strony, to zależało z czym. Istniała możliwość, że Darasmir pragnął rzucić się z motyką na słońce, a w takim wypadku dalszy rozwój wypadków mógł nie być zbyt miły.
- Trzeba będzie na to sporo czasu i dobrego planu. Nie będzie to jednak proste zadanie. Jeżeli rzeczywiście planujesz to zrobić, to będziemy zdani tylko na siebie, a to mogłoby nie wystarczyć. Mam nadzieję że miejsce które wybrałeś, nie będzie zbyt dobrze ufortyfikowane... Nie sądzę jednak, żebyśmy zdołali zająć wiele więcej jak nic nie znaczące miasteczko. To naprawdę trzeba dobrze przemyśleć... - powiedział Nue lekko zdenerwowanym tonem, myślami coraz bardziej przybliżając się do wyobrażenia dwuosobowego szturmu na jakiś zamek. Jeżeli smok planował coś niemożliwego, najlepiej byłoby mu to wybić z głowy od razu, zanim jeszcze zdąży się do czegokolwiek w związku z tym zabrać.
Nagle demon zorientował się w dziwnej zmianie nastroju Darasmira. Tamten jakoś stracił całą swoją charyzmę jaką wykrzesał z siebie podczas poprzedniej przemowy. Drgnął znacząco, choć Nue nie bardzo orientował się co by to mogło właściwie znaczyć. Zauważył jednak, że Darasmir zdawał się wyglądać nieswojo. Zupełnie tak jak wtedy, kiedy zobaczył że syreny władały magią, tak jakby zdjął go strach przed czymś. Nue jednak nie był w stanie ani usłyszeć, ani też spostrzec żadnego zagrożenia, a już tym bardziej że smok nieustannie wpatrywał się w niego.
- O co chodzi? - spytał demon, rzeczywiście zaciekawiony jego nagłą zmianą w zachowaniu. Uznał że najlepiej będzie, jeżeli po prostu zapyta się go, co mu się stało. Po prostu wydawała mu się to jakby... poprawną rzeczą do zrobienia.
Kiedy w głęboki i twardy bas głosu smoka wkradła się nuta wstydu i zażenowania, Nue prawie od razu zorientował się o co mu chodziło. Darasmir, jeżeli chodziło o tę kwestię, był dosyć przewidywalny. Demon zgadywał, że smok chciałby mieć jakiegoś towarzysza, kogoś ze swojego gatunku. I wcale a wcale się nie mylił. Nie okazał po sobie jednak żadnych emocji. Nie, żeby jakoś szczególnie go to ruszyło, ale potrzeba by nagłą reakcją nie urazić smoka była na tyle silna, że postanowił trzymać swoje emocje na wodzy.
- Umawialiśmy się na jedną rzecz, a nie dwie. - ośmielił się zauważyć demon, wymownie wskazując w jego stronę skrzydłem. Odczekał jeszcze chwilę dla wywołania lepszego efektu, a dopiero potem kontynuował: - Jednakże sądzę, że tym razem możnaby lekko umowę nagiąć, przynajmniej w tej kwestii, o ile oczywiście nie oponujesz. Powiedzmy że zrobię to po znajomości, bez żadnych dodatkowych opłat. Ale niczego ci nie obiecuję, nie wiem czy zdołam kogokolwiek znaleźć.
- Czy to już wszystko, co mi chciałeś pokazać? - zapytał po chwili Nue, z nutą niecierpliwości w głosie. Zaczął szybko przeskakiwać z nogi na nogę, starając się mimo tego sprawiać wrażenie przyzwoitego zachowania. Rozłożył i złożył skrzydła, a następnie złożył je z powrotem: - Ponieważ odrobinkę spieszę się, żeby wreszcie odzyskać swoje ciało. Czy moglibyśmy już iść? - zapytał Nue.
Awatar użytkownika
Darasmir
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 130
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darasmir »

Rozmowa we wnętrzu drzewa nie dotrzymała kroku oczekiwaniom Darasmira. Ba, była wręcz biegunowo od nich odległa. Reakcja diabła była znacznie mniej entuzjastyczna niż wyobrażał sobie ją smok. Zapewne miało to związek z jego nadmuchanymi oczekiwaniami o własnej wielkości i tego jak niesamowicie silny i potężny się stanie i jakie to będzie wspaniałe. Nie brał pod uwagę, że dla Nue takie coś może być dość… żałosne. Ktoś taki jak on z pewnością miał o wiele większe ambicje.
Z kolei jego słowa o planie i przygotowaniach kompletnie sprowadziły go z hukiem na ziemię prawdą było, że…
-Myślałem, że sami damy radę… -bąknął nieśmiało zdając sobie sprawę, że faktycznie atak w dwójkę na ufortyfikowany zamek pełniący rolę skarbca i leżące obok kupieckie miasteczko jest dość marnym pomysłem, który zakończył by się zgubą ich obojga. Wielki jaszczur pokręcił łbem w obie strony czując się nieco poniżony, zwłaszcza że poruszył dość prywatną dla niego kwestię. Teraz gdy o tym pomyślał i wiedząc, jak skończył się jego ostatni atak na ludzką siedzibę, podczas której został niemal śmiertelnie ranny przez wzmocniony magią strzał z balisty, musiał przyznać, że atak na UFORTYFIKOWANĄ WAROWNIĘ mógł być faktycznie głupim pomysłem. Ale w końcu wówczas zdobył ten cudowny naszyjnik… O tak, to było warte tego w dwójnasób… Tak, jego skarb towarzyszył mu codziennie, zawsze wisiał na jego szyi, a on był jego wiernym strażnikiem i dumnym posiadaczem. Nikt go nie tknie. Gad sięgnął przednią łapą do swojej szyi, na której zwisało to cudo. Położył klejnot zdobiący go na łapie i wpatrywał się w jego niesamowitą głębię… czasami mógł wpatrywać się w niego kilka dni pod rząd, podziwiając każdy jego szczegół.
Pogrążony w kontemplacji ledwo zauważył, że Nue pogania go do wyjścia i zajęcia się kamieniami. Teraz gdy umówili się na współpracę, mogli przejść do wypełniania wzajemnych zobowiązań. Smok skinął łbem, wyrywając się z myśli nad naszyjnikiem i wiszącym na nim oprawionym klejnocie.
-Tak, ruszajmy. Zabierzmy się w końcu za to co musiałem dla ciebie zdobyć. -odparł i ruszył do wyjścia.
Droga powrotna okazała się nie być tak ciężka jak się spodziewał. Wiatr ustał i teraz jedynie co jakiś czas podmuchy spowalniały jego lot lub spychały na bok. Oba stworzenia doleciały do kamieni po niezbyt długim czasie. Głazy leżały nienaruszone, a sącząca się z nich wstrętna energia skutecznie wypłoszyła wszystkie zwierzęta w okolicy. Nie śpiewał nawet jeden ptak.
Zablokowany

Wróć do „Rubidia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości