SerenaaWładczyni piersi i cieni.

Miasto kupców, szlachty i handlu. Położone w słonecznej części wybrzeża, stąd jego status Miasta Królewskiego. Znajduje się tu wiele dworów szlacheckich i oczywiście pałac króla.
Awatar użytkownika
Revan
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Revan »

...
Ostatnio edytowane przez Revan 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ewan
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ewan »

Ile dokładnie minęło czasu od momentu, kiedy Elf został przeniesiony do innego pokoju? Ciężko stwierdzić. Zdawało się, że słońce za horyzontem wcale się nie przesunęło, a czas jakby zwolnił. To pewnie zasługa tego ziołowego napoju, którego składu nie zdążył wyłapać. Jego myśli skupiały się wtedy na jak najszybszym wyzdrowieniu, wykorzystując druidyczną energię do regeneracji organizmu. Nie były mu do tego potrzebne żadne komponenty czy inkantacje, a jedynie własna siła woli. Gdy się obudził, czuł się o wiele lepiej, choć poranione mięśnie z okolic łopatek ciągle dawały o sobie znać. Ustąpiło również krwawienie, a rana powoli zaczęła się zasklepiać, dzięki współpracy medycyny i leczniczych zaklęć. Teraz, kiedy myśli nie mąciły żadne groty powbijane w skórę, mógł na spokojnie rozejrzeć się po pomieszczeniu. Był to zapewne pokój gościnny, być może jeden z wielu w tej rezydencji, dość przestronny i elegancko umeblowany. Najistotniejszym elementem było wielkie, dwuosobowe łoże zajmowane przez młodzieńca, posiadające kilka wyżłobionych w drewnie kwiecistych wzorów. Przypominało trochę małżeńskie, któremu brakowało tylko baldachimu. Chłopak podniósł się powoli, odkrywając z siebie ciepłą, wełnianą pościel. Nie miał teraz ochoty wstawać i dołączać do rozmowy, którą słyszał dokładnie przez uchylone drzwi - choć przez zamknięte słyszałby pewnie równie dobrze. Tkanki nie zdążyły się jeszcze zrosnąć, przez co każdy ruch klatką piersiową był dla niego bolesny. Do tego wszystkiego dochodziło jeszcze przyjemnie wygodne łóżko. Nic więc dziwnego, że Ewan postanowił sobie jeszcze trochę poleżeć, aż nie wróci do pełnej sprawności fizycznej - albo przynajmniej do momentu, w którym gospodyni go nie wyrzuci. Sięgnął wzrokiem po okolicy, szukając swoich rzeczy. Wszystko zostało tu przyniesione, a właściwe przytaszczone wraz z Elfem z samego placu przez Revana. Ten to się musiał dopiero namęczyć, za co młodzieniec mu dziękował. Sięgnął ręką po księgę, która akurat znajdowała się na stojącej obok łóżka etażerce. Chcąc zagospodarować trochę wolnego czasu, zwyczajne pochodzące od służby. Dwa motyle wzniosły się w powietrze: jeden złoty, jakby matowy, drugi zaś przypominający barwy monet z silną, z widoczną topazową aurą. Oba doleciały w stronę Ewana i lądując na jego dłoni, roztaczały z siebie zupełnie odmienne wonie. Od początku było oczywiste, która należy z aur należy do kobiety, a która do mężczyzny. Obie jednak posiadały pewne wspólne cechy, które wydawały mu się znajome. Stworzenia ponownie wzniosły się, aby opaść na puste stronice księgi, pozostawiając na nich pewien opis. Tuż po tym, Elf zajął się przeglądaniem dotychczas zebranych danych.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Ciężkie drzwi celi zaskrzypiały, jakby zawiasy wydawały agonalne jęki. Anabde posłała wyjątkowo mordercze spojrzenie wchodzącemu strażnikowi, temu samemu, który ją zatrzymał. Potem przechyliła głowę, zaciekawiona. Nie wyglądał na zachwyconego, a w ręce trzymał jej płaszcz.
- Wychodzimy - burknął uprzejmie, to znaczy głosem, którym nie zwraca się do psa.
Kobieta nie skomentowała. Podniosła się, wyrwała mężczyźnie swoją własność i zarzuciła płaszcz na ramiona. Posprawdzała jeszcze kieszenie, by upewnić się, czy nic nie zginęło. A potem po prostu wymaszerowała z celi, wyraźnie obierając kierunek wyjścia z więzienia.
Silny uścisk dłoni zatrzymał ją dopiero pod budynkiem, gdy miała skręcić w stronę oberży, w której nocowała od kilku dni.
- Za mną - mruknął strażnik. Musiała odpuścić pod naporem jego siły.
- Na szubienicę? - odpowiedziała z ponurym humorem. Nie skomentował.

Była coraz mniej zadowolona, gdy zorientowała się, że wrócili na tę przeklętą główną ulicę. Co, przyprowadzono ją tu, by pani piękna mogła ją zganić za kradzież? Może jeszcze coś zaginęło i będzie żądała rekompensaty? Anabde nie miała ochoty na teatrzyki i nie jest powiedziane, że jej cierpliwość się nie skończy.
Już powoli zaczęła się kończyć, gdy strażnik po dżentelmeńsku wepchnął ją do rezydencji. Przeleciałaby przez próg jak długa, ale na szczęście udało jej się w ostatniej chwili złapać półki i utrzymać równowagę. Obróciła się i spojrzała na strażnika ostro.
Gdyby miał on jakikolwiek zmysł magiczny, odczułby dziwny ruch - najpewniej jako powiew chłodu. Nekromantka zmrużyła oczy i zmarszczyła lekko czoło, a w momencie drzwi wejściowe ożyły i z ogromną radością huknęły strażnika w nos.
- O matko - zamruczała Anabde, niespecjalnie siląc się na zmartwiony ton. - Ale przeciąg.
Strażnik najpierw jęknął, potem burknął coś, sprawdzając, czy nos jeszcze trzyma się twarzy. Trzymał się, ale zaczął puchnąć w oczach, w dodatku nad górną wargą pojawiło się kilka kropel krwi.
Piękniś będzie wyglądał jeszcze lepiej.

Ruszyli długim korytarzem. Mężczyzna nakazał spotkanemu po drodze kamerdynerowi, by przyniósł mu lód w szmatce. Potem otworzył przed Anabde drzwi, najpewniej do salonu.
No tak, pomyślała gorzko kobieta, przy pięknej blondynce trzeba zachowywać pozory klasy i dobrego wychowania.
Weszła do pokoju, urządzonego bogato i z przepychem, ale jednocześnie nie pozbawionego gustu. Naprzeciw były dwie osoby, obie znajome - zarówno damę, jak i jej towarzysza Anabde widziała ponad godzinę wcześniej na ulicy.
- To właśnie złodziejka - przedstawił ją strażnik, wykrzywiając głowę, by gospodyni nie widziała rozbitego nosa w całej okazałości. Urocze.
Anabde nie odezwała się, mierzyła tylko blondynkę uważnym spojrzeniem. Nie miała zamiaru się tłumaczyć.
Awatar użytkownika
Beatrice
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:

Post autor: Beatrice »

        Przyglądała się z uwagą nowo poznanemu mężczyźnie.
"Revan Kross... hm, wydaje mi się interesujący... te jego niebieskie oczy, wręcz urzekające i do tego... znajomy hrabiego Pendelta."
Nagle usłyszała jakiś harmider na korytarzu i bez trudu rozpoznała donośny głos strażnika Gorana, który zapukał, uchylił drzwi i wprowadził aresztowaną kobietę. Beatrice ożywiła się na jej widok. Wstała i przyjaźnie uśmiechnęła się do kobiety. Podziękowała strażnikowi za fatygę, wręczając mu 50 ruenów. Odszedł zadowolony i zamknął drzwi za sobą.
- Tak, to pani rozmawiała wtedy z kupcem na targu, przypominam sobie... kobieta z włosami w kolorze wina.
- Jestem Beatrice - przedstawiła się gospodyni. - Chciałam panią przeprosić za to całe nieporozumienie. Domyślam się, że to pani odnalazła mój portfel. Przedstawia on dla mnie nieocenioną wartość, jeszcze raz bardzo pani dziękuję i zapraszam do stołu. Jestem gotowa wynagrodzić pani wszelkie poniesione straty fizyczne i moralne z tego tytułu.
        Gdy kobiety zbliżyły się do stołu, Revan Kross natychmiast wstał, ukłonił się i usiadł dopiero wtedy, gdy panie zajęły miejsca przy stole. W tym samym czasie wszedł kamerdyner.
- Alfredzie, jeszcze jedno nakrycie do stołu dla naszego gościa, poproszę - rzekła słodko uśmiechając się do służącego.

Łasiczka Mila obwąchała nowa osobę, sadowiąc się na poręczy krzesła. Beatrice pogłaskała ją po puszystym futerku. Po chwili wszedł kamerdyner, układając dodatkowe nakrycie na stole.
- Ach... zapomniałabym, zajrzyj jeszcze na górę i sprawdź, jak się czuje nasz gość - powiedziała do Alfreda.
Uśmiechając się do mężczyzny i kobiety, przystąpiła do konsumpcji podanego posiłku. Nikt nie rozmawiał, każdy był zajęty jedzeniem, tylko Mila skoczyła na dywan i biegała wkoło, wprowadzając pewien zamęt i rozgardiasz. Po krótkim czasie ponownie wszedł kamerdyner i oznajmił, że pan na górze już się przebudził. Gospodyni zatem poprosiła, aby zapytał, czy czegoś mu nie potrzeba.
Awatar użytkownika
Revan
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Revan »

...
Ostatnio edytowane przez Revan 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ewan
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ewan »

Zakończył badania nad aurami, zamykając energicznie księgę, czemu towarzyszył wielki huk. Niestety nie znalazł podobieństwa między nimi a danymi, które kiedyś zebrał. Oznaczało to, że będzie musiał wytyczyć nowe kryteria, co prawdopodobnie powiększy zbiór o kilka - może więcej - okazów. Zdaje się, że niespodziewanie wywołany hałas przywołał do pokoju mężczyznę ze służby, chyba tego samego, który opatrywał elfa.
- Pan Alfred, zgadza się? Dziękuję panu za pomoc, jestem niezmiernie wdzięczny - podziękował kamerdynerowi, który to przyjął wiadomość niezwykle spokojnie, choć z lekką, niemal niewyraźną dumą. Ewanowi przeszło przez myśl, że pewnie nasłuchał się już wiele komplementów i nic podobnego nie robi na nim wrażenia. Lokaj przyszedł tu jednak w wyraźnym celu.
- Jeżeli już pan pyta, to trochę zgłodniałem, od świtu żyje tylko o jednej rybce. - Uśmiechnął się odpowiadając na pytanie mężczyzny, dotyczące jego aktualnych potrzeb. Miał ich w tym momencie oczywiście o wiele więcej, ale nie wypadało się panoszyć w gości. Nadal nie wiedział też, ile jeszcze tu zabawi i czy będzie mógł bezpiecznie opuścić to miasto - a może panna Beatrice będzie miała inne plany co do jego osoby?

Wstał z łóżka i postanowił sam zejść na posiłek, a być może jeszcze się czegoś dowie. Jak by to wyglądało, gdyby przyniesiono mu jedzenie do łóżka? Usługiwano mu przez wiele lat (a trzeba przyznać, że przeżył ich sporo) i nadeszła pora, aby zobaczyć drugą stronę medalu. Tylko tak można prawdziwie wczuć się w sytuacje kogoś innego - stając się częścią jego małej społeczności. Już na wejściu zaskoczył go nowy gość, a dokładniej ognistowłosa kobieta, która swoją obecnością wyrównała przewagę mężczyzn nad kobietami - nie licząc pana Alfreda, który nadal przechylał szalę w stronę panów.
- Witam, smacznego - rzekł do wszystkich z uśmiechem i skinął głową do Anabde na powitanie. Zajął wolne miejsce, zaś kamerdyner przygotował zastawę i wniósł danie. Elf wsłuchiwał się w rozmowę, nie wiedząc czy coś istotnego go nie ominęło podczas swej niedyspozycji.
- Przepraszam, że się wtrącę, ale doszły jakieś nowe informacje? - zadał pytanie do ogółu, spoglądając ukradkiem na nowo przybyłą kobietę. Wątpił, że znalazła się tu przypadkiem, tak jak i w całym tym mieście nic nie działo się przypadkiem. Zdążył się już przekonać na własnej skórze.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

To była wręcz groteskowa sytuacja. Do Anabde dotarło to dopiero po chwili; zamarła ze sztućcem w dłoni, zawieszonym w połowie drogi między talerzem a jej ustami. Zmarszczyła czoło, rozejrzała się.
Jak to się stało, że się tu znalazła? Że zamiast w dwóch słowach powiedzieć co o tym wszystkim myśli, siedziała i jadła obiadek z nieznajomymi, jak gdyby nigdy nic? I nie wiedziała czy nakłoniła ją do tego siła przekonywania blondynki, czy raczej to żołądek, od dłuższego czasu domagający się posiłku, wziął sprawy w swoje ręce. Tak czy siak, sytuacja była nader dziwna. Teraz co? Zaczną rozmawiać o pogodzie, czy o polityce? Zaraz, przecież oni przed chwilą coś mówili...
Wspomnienia słów wypowiedzianych ledwie przed momentem przez pozostałe osoby były mgliste; jakiś atak na gospodynię? Gość na piętrze? Podczas jej nieobecności najwidoczniej dziwne zdarzenia nie przestały nawiedzać towarzystwo. Odłożyła widelec, zastanawiając się, czy właśnie - zupełnym przypadkiem - wplątała się w jakąś zawiłą i niebezpieczną sytuację.
Cóż, chyba miała do tego dar.
Zwróciła spojrzenie na mężczyznę. Ukryła swoje spłoszenie tymi zaskakującymi okolicznościami; jej wzrok był intensywny, choć nie ostry. Dostrzegając swoje braki w wiedzy, zamieniła się w pilnego obserwatora - niczym detektyw, chciała odnaleźć wyjaśnienie tej sytuacji w choćby najmniejszych ruchach lub najtrudniejszych do wychwycenia tonach.
- Anabde Sasare - odpowiedziała krótko, po dłuższej chwili zerkając na kobietę.
Później jej uwagę zwrócił nowoprzybyły. I znów twarz była znajoma. Podchwyciła nawet jego spojrzenie, ale na zadane pytanie nie mogła odpowiedzieć. Naprawdę nie wiedziała co się tu dzieje.
Nie chciała pytać. Uznała, że powinna wyłapać z kontekstu co się stało przez ostatnie godziny. Elf był wyraźnie ranny, jakby ktoś ugodził go od tyłu. Nie wyglądało to na miecz. Brak innych śladów wykluczał raczej bijatykę. Jakiś atak? Przypomniała sobie, co wcześniej mówił człowiek; wyglądało na to, że ofiarą miała być Beatrice. Elf musiał znaleźć się na linii ataku i trafić tu przez przypadek; z tą teorią kłócił się trochę jego niezwykły spokój. Ale może taki miał charakter?
Odsunęła od siebie trochę talerz. Dlaczego w ogóle się tym przejmowała? Nie jej cyrk.
- Dziękuję. Państwo pozwolą - powiedziała spokojnie i podniosła się. Uznała, że najlepiej będzie jak najszybciej opuścić to dziwne towarzystwo, zanim zostanie w coś wplątana. Wyprostowała się i już miała pożegnać obecnych, gdy jej wzrok przykuł ruch za oknem. Dostrzegła kogoś, kogoś wysokiego, chyba mężczyznę. Przechyliła głowę; i nie wiadomo czy zadziałał kobiecy instynkt, czy szósty zmysł, ale napięła mięśnie, gotowa do reakcji.
- Ktoś nas obserwuje - powiedziała. - Jest na terenie posesji, ale nie wygląda na ogrodnika - dodała, znów używając specyficznego, ponurego humoru.
Awatar użytkownika
Beatrice
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:

Post autor: Beatrice »

        Umiała panować nad sobą i w zależności od okoliczności przywdziewała odpowiednie maski. Była w tym świetna. Teraz miała na sobie maskę "ładu i spokoju", co mogło gościom wydawać się nieco dziwne. Oprócz Alfreda, któremu wystarczyło tylko "jedno spojrzenie" i wiedział już, co jest grane. Miała ich wszystkich teraz w komplecie, siedzących wygodnie przy stole, zajętych posiłkiem i trochę skrępowanych sytuacją, w jakiej się znaleźli. Wyczuwała to. W duchu ją to bawiło. Nie raz, nie dwa jej życie dosłownie "wisiało na włosku". Była przyzwyczajona do takich sytuacji. Nie wierzyła w przypadki. Jeżeli coś się dzieje, to nie bez przyczyny, jak sądziła. Kącikiem oka obserwowała gości uważnie. Przez chwilę zastanawiała się nad każdym z nich.
"Ewan... młodzieniec naiwny, ale uczciwy, no i uratował mnie od niepotrzebnych cierpień a może i nawet życie... Widać, że nie ma gdzie się podziać, czy przyjmie wszystko, cokolwiek mu ofiaruję, spróbuję go zatrzymać."
- Ewanie - zwróciła się do niego słodko, lecz nieco protekcjonalnie. - Nie wiem, czy wiesz, ale wzbudzasz we mnie zaufanie i mam propozycję dla pana... Ciebie... czy nie zechciałbyś zostać moim... ogrodnikiem? Miałbyś wikt i opierunek za darmo, jak to się mówi. Twoim obowiązkiem byłoby doprowadzić ogród do porządku. Dostawałbyś co trzy tygodnie dwieście ruenów...
Spojrzała na niego filuternie, kokieteryjnie wystawiając języczek z przodu.
Następnie wzrok swój przeniosła na Anabde.
- A ty, pani? - Popatrzyła na nią z uśmiechem. - Zajęłabyś się zakupem ziół, mikstur i "poszukiwanych" towarów dla mnie, również oferuję te same warunki, co Ewanowi. Ach, zapomniałam wspomnieć, że z lewej strony jest specjalna przybudówka dla pracowników obsługi domu, jak ich nazywam, w której każdy ma swój pokój i łazienkę do dyspozycji. Jeżeli ktoś miałby jakieś pytania, to służę pomocą.
W końcu przeniosła wzrok na Revana...
- A panu pokażę, gdzie mieszka hrabia Pendelt - powiedziała delikatnie poprawiając dekolt sukni. Potem zaśmiała się. - A tak na poważnie, to mam propozycję, ale przedstawię ją później.
Kiedy Anabde zwróciła uwagę na obcego mężczyznę za oknem, w tej samej chwili wszedł kamerdyner i wymownie spojrzał na Beatrice. Skinęła głową, porozumiewając się bez słów...
Awatar użytkownika
Revan
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Revan »

...
Ostatnio edytowane przez Revan 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ewan
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ewan »

Popił ostatni kęs dania winem, odstawiając talerz na bok. Skinął kamerdynerowi w ramach podziękowania, ten zaś natychmiast posprzątał brudne naczynia by zaraz wrócić z powrotem. Nikt tu wyraźnie nie miał zbyt wiele do dodania odnośnie całej sprawy, co wprawiało Elfa w lekkie zirytowanie - albo nic nie wiedzieli, albo nie chcieli mu o niczym powiedzieć. W konsekwencji propozycja gospodyni nie została przez niego zbyt pozytywnie przyjęta, z czym jednak postanowił się kryć.
- Dziękuję za... twoją propozycję, ale sama rozumiesz obecną sytuację. Zastanowię się nad tym i w najbliższym czasie dam odpowiedź. Póki co mamy ważniejsze sprawy na głowie. - uśmiechnął się do kobiety urywając temat. Póki co wizja pracowania w ogródku i narażania się na ponowny ostrzał przez nieznanych sprawców nie nastawiała optymistycznie. Pensja nie była zła, choć wiedział, że z pewnością było ją stać na nieco śmielszy gest. W podobnej sytuacji była Anabde, która również nie wyglądała na chętną do współpracy, chcąc natychmiast opuścić budynek. Nie mógł jej się dziwić, w końcu bezpodstawnie oskarżona o kradzież mogłaby nawet wnosić o odszkodowanie, niż pracować na rzecz kobiety. Niestety, prawdopodobnie zmarłaby na skutek nieszczęśliwego wypadku, niż zdążyła cokolwiek w tej sprawie zyskać - w takich realiach oceniał to miasto Ewan. Gdy tylko okazało się, że ktoś kręci się wokół domu, powstał natychmiast z miejsca i skierował się do pomieszczenia, w którym odpoczywał. Beatrice komunikowała się gestami ze swoim kamerdynerem, Revan miał prawdopodobnie jakiś tajemniczy plan, którym nie miał zamiaru się z nikim dzielić, natomiast Anabde... cóż, tutaj nie mógł być niczego pewnym, a nie zamierzał dać się znowu załatwić. Zapiął skórzany pas, do którego przymocowany był miecz z pochwą i wrócił do grupy. Mniejszą uwagę skupił na towarzyszach, większą zaś na obserwowaniu i słuchaniu wszystkiego, co wyglądało i brzmiało podejrzanie.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Odpowiedzią na propozycję gospodyni najpierw było kwaśne spojrzenie. Anabde poczuła się aż zniesmaczona; naprawdę tę panią tylko na tyle stać? W dodatku jeśli proponuje pracę świeżo poznanym (i w dodatku w dziwnych okolicznościach!) ludziom, Anabde jakoś przestała dziwić się atakom i obserwatorom czatującym pod domem.
- Kiepska propozycja - wyznała szczerze. Nie lubiła owijać w bawełnę, a wszystkie te szlacheckie formułki przyprawiały ją czasem o mdłości. Za co ma dziękować? Za propozycję, która ją znieważyła? - Samodzielnie jestem w stanie zarobić więcej. A w dodatku jest to sensowniejsza praca.
Uznała temat za zakończony. Podchwyciła jeszcze spojrzenie elfa tuż przed jego wyjściem. Chyba miał podobne przemyślenia, co ona. Gdy tylko wrócił, poprawiła zapięcia swojego płaszcza.
- Tak - przyznała nie wiadomo komu. - Wyjście stąd to chyba najlepszy pomysł.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Nie czekała na swoich towarzyszy, zignorowała też dość sugestywne spojrzenie kamerdynera, które mówiło mniej więcej "kultura nakazuje, by to pani domu wyszła z pokoju pierwsza". Szczerze mówiąc, taką kulturę to Anabde miała w głębokim poważaniu.
Czasem aż cieszyła się, że jako dziecko była sierotą, a nie potomkinią jakichś znanych szlachciców. Przynajmniej może robić co chce, jechać gdzie chce, zadawać się z kim chce i nikt jej z tego nie rozlicza. Co nie oznacza, że zachowywała się jak jakiś dzikus. Czasem tylko bardziej ceniła sobie swoją dumę, niż jakość i kulturę swoich wypowiedzi.
Stanęła przed drzwiami wejściowymi i, nim ruszyła, uważnie rozejrzała się po ogrodzie. Wolała nie paść ofiarą łuczników lub kuszników z powodu nieostrożnego kroku i bycia złą osobą na złym miejscu. Nie wyczuwała w okolicy żadnego niepokojącego stężenia magii. Ale coś jej podpowiadało, że teren nie jest bezpieczny.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Nagle cała czwórka poczuła się dziwnie. Zaczęło się niewinnie, od rozchodzącego się od żołądka ciepła, którego przyczynę większość upatrywała w wypitym do posiłku winie bądź przyprawach, których użyto do sporządzenia dań. Szybko jednak zrobił się znacznie gorzej. Pierwszy był Ewan, który przez niedawny wypadek był znacznie osłabiony. W jednej chwili poczuł, jak uginają się pod nim nogi, ledwo zrobił kilka pijackich kroków, po których upadł na ziemię, prawie nie asekurując się rękami. Jeśli nawet próbował coś powiedzieć, wydał z siebie tylko niezrozumiały bełkot - język zupełnie odmówił mu posłuszeństwa. Poczuł, jak nagle zaczyna mu brakować tchu, po czym jak na zawołanie stracił kontakt z rzeczywistością. Chwilę później to samo spotkało pozostałą trójkę - wszyscy w jednej chwili stracili przytomność i tylko Anabde w ostatnim przebłysku świadomości usłyszała głos kamerdynera mówiący "Dobra, zadziałało...".

        Trucizna nie była zabójcza - elf i nekromantka obudzili się późną nocą w wąskiej uliczce zarzuconej śmieciami i starymi skrzyniami. Oprócz kilku siniaków, niesmaku w ustach i bólu głowy nic im nie dolegało. Revana i Beatrice nie było nigdzie w pobliżu.
Zablokowany

Wróć do „Serenaa”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości