Serenaa[Szlak żółty, niedaleko miasta Serenaa] Niewątpliwe tarapaty

Miasto kupców, szlachty i handlu. Położone w słonecznej części wybrzeża, stąd jego status Miasta Królewskiego. Znajduje się tu wiele dworów szlacheckich i oczywiście pałac króla.
Awatar użytkownika
Sheelan
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheelan »

- Cóż, jam jest mistrz pieśni Sheelan! Na pewno dane ci było usłyszeć któreś z moich dzieł... - bard energicznie uścisnął dłoń przybysza i usiadł na deskach rozbitego statku, przez chwilę nasłuchiwał - Chyba nieprzyjazna pogoda oddala się od nas, słyszycie deszcz? Ja nie to chyba dobry znak...
- Ha! Piraci, wiedziałem, że przyjdą! - zawołał niespodziewanie stary Ezencheil i pobiegł w stronę wyjścia.
- Dziadku! Stój! Dokąd to? - zawołał za nim bard i, co było jeszcze bardziej niespodziewane, pobiegł za Ezencheilem. Dogonił go już po chwili, ale główną przyczyną tego było to, że dziadek się zatrzymał. Ezencheil spojrzał mu w oczy, po czym uniósł kościstą dłoń, pokazując przed siebie:
- Piraci... - jęknął dziadek, po zboczu zjeżdżali jeźdźcy.
Awatar użytkownika
Tervinn
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tervinn »

Tervinn jęknął ze zgorszenia na szczerość barda wobec nieznajomego. Nim jednak zdążył spróbować ponownie skłamać w na wpół zatopionej ładowni podniósł się rumor. To ten obłąkany staruszek - stwierdził - znowu zaczął wykrzykiwać coś o piratach i wybiegł na zewnątrz, a za nim ruszył Sheelan. Tervinn podniósł się z ziemi i chciał ruszyć za kompanami jednak zorientował się, że przecież nie został sam. Nieznajomy przyglądał mu się z niezmienionej pozycji. Mierzyli się tak spojrzeniami w całkowitym bezruchu póki ciszy nie przerwał nowy dźwięk.

- Jeźdźcy - uśmiechnął się nieznacznie Tervinn. Pomyślał, że to pewnie jakiś patrol albo karawana kupiecka.

Deszcz przestał padać i zza okrywających jeszcze niebo chmur wychyliło się słońce. Tervinn zrównał się z bardem i staruszkiem, uśmiech zszedł mu z twarzy kiedy przyłożył do czoła dłoń osłaniając oczy przed ciepłymi promieniami. Szybko przyjrzał się ósemce konnych.

- Wracać na okręt - warknął do stojącej obok dwójki i dobył miecza.
Awatar użytkownika
Sheelan
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheelan »

- Nie wywijaj tak tym żelastwem, bo jeszcze przestraszysz moich znajomych - rzekł bard, kładąc dłoń na barku swojej prywatnej kupy mięcha. Odszedł on od niego na kilka kroków i pomachał do zbliżających się jeźdźców. Nikt mu nie odmachał. Zanim jeźdźcy ostatecznie się zbliżyli, bard uklęknął na ziemi, podnosząc coś z niej. Po chwili jeźdźcy stanęli przed nimi, ich konie poczęły drobić ziemię kopytami, gdy tylko wyczuły Zerachiela, znajdującego się niedaleko. Niektóre zaczęły nerwowo parskać.
- W końcu cię mamy, śpiewaku - zaczął najbliższy z przybyszy, o twarzy skrywanej pod kapturem.
- Witaj Alverdzie, jak zdrówko? - spytał uprzejmie Sheelan.
- Niezgorzej, ale byłoby lepiej gdybyś w końcu oddał mi moje pieniądze.
- Nie przypominam sobie, abym był winien ci jakieś pieniądze...
- Podle mnie okradłeś, zawszawiony kajdaniarzu, a teraz chce dostać moje pieniądze.
- Ach tak, te pieniądze, mam je tutaj, schyl się to ci je podam - W tym momencie warto nadmienić, iż bard, mimo wyglądu raczej niegroźnego, potrafił walczyć, jeśli mu się chciało, nie był pijany, bezbronny, albo niezakochany, chociaż to ostatnie dość rzadko się zdarzało. W tym właśnie momencie, bard sypnął w oczy nachylającemu się Alverdowi piaskiem w oczy. W tym właśnie momencie zdzielił go pięścią prosto w gębę. Niedługo po tym co miało miejsce w tamtych dwóch momentach bard odskakiwał od szarżujących nań towarzyszy Alverda. Chwilę potem kopali go, znowu.
Awatar użytkownika
Zerachiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zerachiel »

Kiedy jeźdźcy zaczęli rozmawiać z bardem, a powód tej rozmowy stał się jasny, Zerachiel powoli dobył miecza w ślad za Tervinnem. Spojrzał w myśli Sheelan'a i zdał sobie sprawę z jego planu. Postanowił pomóc swoim nowym ofiarom, w końcu wreszcie dopisało mu szczęście. Podczas gdy jeźdźcy byli zajęci rozmową zaczął powoli przesuwać się na lewo zachodząc ich od boku. Spojrzał na Tervinna i ruchem głowy nakazał mu to samo. W momencie w którym Sheelan sypnął piachem w oczy swojego rozmówcy, Zerachiel doskoczył do jednego z szarżujących konnych i zdzielił go mieczem w pochwie. Impet uderzenia, spotęgowany przez prędkość konia zwaliły go z siodła. Wykonał obrót i obnażył miecz. Wojakowi udało się poradzić sobie z jednym z konnych w podobny sposób, obaj byli nieprzytomni. Większość jeźdźców, zbyt zajęta okładaniem barda, nie zauważyła nawet zajścia. Trzech z nich odwróciło się, przekonanych że nieznajomi nie będą stanowili w walce większego problemu, o ile w ogóle staną do walki.
- To nie wasza sprawa, trzymajcie się od tego z daleka - rzucił wrogo jeden.
- Widzisz, nie lubię patrzeć na nierówne walki. Poza tym już zdążyłem tego posiniaczonego barda polubić.
Awatar użytkownika
Sheelan
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheelan »

Głosy. Głosy dobiegające znad ciała rudowłosego mężczyzny, którego dwóch zbirów zawzięcie kopało. Każda próba wymknięcia się spod tych bolesnych razów była zbyteczna. Znowu krzyki, kopniaki jakby stały się mniej bolesne i rzadsze.
Sheelan podniósł się z ziemi, przed nim, znany mu już staruszek, okładał kościstymi piąstkami jednego z towarzyszy Alverda, drugi się przyglądał. Bard błyskawicznie doskoczył do oglądającego widowisko bandziora i siarczyście kopnął go w rzyć, po czym dołożył kopniaka w twarz. Podniósł z ziemi kij i zdzielił nim mocującego się z dziadkiem zbira, ten odrzucił staruszka i rzucił się na barda, przez chwilę tarzali, jednak to Sheelanowi udało się wsadzić przeciwnikowi palce w oczy. Agresor zawył z bólu jednak bard chwycił go za głowę i zaczął systematycznie uderzać ją o ziemie, dopóki przeciwnik nie stracił przytomności.
Awatar użytkownika
Zerachiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zerachiel »

Czterech przeciwników rzuciło się z dzikim okrzykiem na Zerachiela i Tervinna którzy zrównali się ze sobą i unieśli miecze w postawie obronnej. Pierwsze dwa ciosy sparowali bez trudu, kolejne trzy sprawiły im więcej kłopotu. Agresorzy okazali się silniejsi niż się wydawało, szczególnie we czterech. Zerachiel zanurkował pod cięciem jednego z nich i zdzielił go łokciem w brzuch, cios jednak okazał się nico za słaby, złapał go więc w talii i przycisnął do skały. Przeciwnik zaczął okładać go pięściami po placach. Po kilku razach Zerachiel zarzucił nim w kolejnego przeciwnika, który zasypywał Tervinna gradem ciosów. Zderzyli się boleśnie głowami, a chwila dezorientacji trwała dostatecznie długo by zdążyć przejąć inicjatywę. Teraz to oni blokowali wściekłe ciosy przeciwników. Tervinn wykonał cięcie na poziomi głów grupy wrogów a kiedy ci się pochylili, jeden z nich spotkał się z butem Zerachiela. Padł na ziemię bez przytomności. Walczący odskoczyli od siebie.
- Dwóch na trzech? Robi się coraz łatwiej - rzucił z uśmiechem.
Trzech przypuściło atak, tym razem nie byli jednak tak pewni siebie. Bardziej skupiali się na walce przez co było z nimi nawet więcej kłopotów niż poprzednio. Ostrze przeciwnika ominęło gardę Zerachiela i prześlizgnęło się po jego ręce, boleśnie rozcinając skórę. Piekielny zasyczał wściekle a jego kompan wykorzystał okazję i także ciął odsłoniętą rękę przeciwnika, rozcinając ścięgna i skutecznie ją unieruchamiając.
Zablokowany

Wróć do „Serenaa”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość